Czytelnicy moich tekstow
Znam tylko kilkunastu czytelnikow moich tekstow pisanych na tym blogu. Prawie wszyscy sa dobrze skomponowani, prawdziwa klasa. A poniewaz dzieje sie to teraz, to nie wypada ich przedstawiac. To troche za wczesnie. Natomiast nie ma przeciwskazan by na zasadzie nostalgii, pokazac kilku moich czytelnikow z dawnych czasow pisania na stronie internetowej Solidarnosci Walczacej Oddzial Katowicki. Mowa o latach 2006-2007.
Pierwszy z nich to znany profesor. Zamiescil na swoim portalu moj tekst na temat "kosher tax", ktory mial ponad 20 tys. odslon. Profesor proponowal mi prywatnie by razem cos robic politycznie. "Moze cos razem zwojujemy" - napisal kiedys. Nie skorzystalem z propozycji.
Innym czytelnikiem, a zarazem polemista byl jeden filozof, doktor habilitowany pracujacy w Warszawie. Do SW nie nalezal. Korespondowalismy na rozne tematy prawie codziennie przez jakies pol roku. Na oczach publicznosci liczacej tysiace osob. Ona obserwowala, ale sie nie wtracala. Pisalismy w bardzo kolezenskim tonie, np. pisal: "O, teraz Pan Edward pewnie juz wrocil z pracy i odpowie". Kiedy pojechal w slowackie Tatry i tam zwiedzal je jadac rowerem, to opisywal w szczegolach ciekawostki, np. co sie dzialo w jakims schronisku.
Kontakty z "weteranami" byly ozywione, co oznacza, ze byly pracowite. W tym srodowisku "gorace" byly tematy konfidentow w naszej organizacji. To wedlug znanego powiedzenia wieziennego: "On to jest lis, a ja na lisy poluje". To nigdy nie przestalo byc interesujace. Czolowa postacia byl kolega mieszkajacy w Berlinie, ktory ciezko pracowal na rzecz naszej firmy w Polsce (sprzet, pieniadze). Kiedys zaproponowal mi, ze przesle mi zgromadzone przez siebie dokumenty dotyczace akcji operacyjnej "Osmiornica" skierowanej przeciwko Solidarnosci Walczacej. Wierzyl, ze doglebna analiza moze cos ciekawego wydobyc z nich. Zawiodl sie na mnie, bo mi sie nie chcialo.
Identyfikowanie konfidentow przynosilo niezle rezultaty. Pamietam wymiane zdan z "dynamitardami" z Rybnickiego Okregu Weglowego, z ktorych czesc wyemigrowala do Australii. Oni w dniu 31 I 1982 r. probowali wysadzic pomnik Armii Czerwonej w Zorach i wysadzili w dniu 29 IV 1982 r. postument z godlem ZSRR w Wodzislawiu Slaskim. SB ich szukala az znalazla i dostali niezle "pajdy" po pare lat. Jednym z nich byl Brunon Ponikiewski (1956-2014). W stanie wojennym pracowal w KWK "Krupinski" w ROW-ie. Dzialal w KPN-ie. Zalozyl organizacje podziemna o nazwie "Legion Polski" i wydawal ich gazete noaszaca nazwe "Bagnet". Ten kolega pomogl mi rozpracowywac pewnego zdrajce. Byl nim Maciej Szulgit z ROW-u, ktory wydawal gazete "Szerszen". Mial pseudonim "Rafal". Moja firma - Regionalna Komisja Koordynacyjna najpierw spotykala sie w Bytomiu, pozniej u "Rafala" i na koniec w Katowicach. W 1985 r. SB go zlapala i nas sprzedal. Potem wyemigrowal do Australii. Zas Brunon zmarl stosunkowo mlodo, przezyl jedynie 58 lat.
Bardzo dlugo korespondowalem prywatnie z jeszcze jednym z kolegow z internetowej strony SW. Bylismy po imieniu. Swoi zwykli nazywac mnie "Edzio", w wojsku bylem nazywany "Eda", zas ten kolega Bogus nazywal mnie "Edkiem" lub "Eduardo". Wymiana informacji byla bardzo owocna. Obecnie pracuje nad czyms i to sprawilo, ze zaczalem zglebiac, kim moj korespondent byl. Boguslaw Gruszczynski (1946-2008) byl prawnikiem z wyksztalcenia, zas Jego zona byla lekarka. W czasie festiwalu "Solidarnosci" mieszkali i pracowali w Slubicach. On jako notariusz, ona w jednostce wojskowej. Bogus zakladal "Solidarnosc" w tym miescie i byl jedynym reprezentantem tego miasta na Krajowym Zjezdzie Delegatow NSZZ "Solidarnosc" w lipcu i pozniej, jesienia 1981 r. Jako prawnika wybrano go do waznej komisji zjazdowej. Tam dopuszczono go do tajnej narady, ktorej przewodzili: Kuron, Gieremek, Michnik i Modzelewski. Ci ludzie wyluszczyli zebranym tajny plan opanowania Komisji Krajowej. Gruszczynskiemu powiedzieli by popracowal nad tym wsrod delegatow z Ziemi Gorzowskiej. I co zrobil delegat B. Gruszczynski?
"Bylem tak zszokowany tym, co uslyszalem, ze ujawnilem przebieg tajnej narady nie tylko gronu delegatow z Gorzowa, ale i innym delegacjom, co mialo wplyw na wyciecie KOR-owcow w wyborach do Komisji Krajowej".
W 1983 r. para malzenska Gruszczynskich przeniosla sie do Radomia, gdzie pracowali w swoich zawodach. Boguslaw dzialal w SW i mial dobry kontakt z szefem organizacji, Kornelem Morawieckim. Na tyle dobry, ze po 1989 r. Kornel z zona "Hanka" (druga zona Kornela - Hanna Lukomska-Karniej, nazywana "Miss SW") odwiedzali Gruszczynskich w Radomiu, zas ci Morawieckich we Wroclawiu. Nawet wspolnie zalozyli w 1990 r. Partie Wolnosci, ktora bez powodzenia wystartowala w wyborach parlamentarnych w 1991 r.
Bogus byl czytelnikiem moich tekstow. Kiedys napisal: "Czytuje pilnie Twoje teksty, wspomnienia na roznych forach. Sa rozsypane. Uwazam, ze powinienes je zebrac do kupy i opublikowac. I nie jest to tylko moje zdanie. Bylbym pierwszym czytelnikiem Twoich dziel zebranych. Siegalbym do nich czesto, tak jak wracam czesto do Tyrmanda, Lysiaka, Michalkiewicza czy Samuela Pypesa". Innym razem napomknal: "Twoj tekst znowu kapitalny, podalem go dalej opatrujac swoim komentarzem, ktory mial byc dowcipny w zamierzeniu".
Gruszczynski pod koniec zycia mial wielka pasje. Bylo nim staranne opracowywanie biogramow czlonkow SW oraz innych dzialaczy podziemia. Korzystali z nich inni ludzie. Na koniec, przestal wierzyc, ze ukonczy to swoje dzielo "Who is who". Czul zblizajaca sie smierc. Nie byl najlepszego zdrowia od czasow studenckich, kiedy to mial wypadek w czasie plywania na lodzi. W 1984 r. leczyl sie w sanatorium. W ostatnich latach palil kilkadziesiat papierosow dziennie i spal po kilka godzin dziennie. Co mial sobie w zyciu uzyc, to uzyl. Mial swietna pamiec i zajal 2 miejsce w ogolnopolsim turnieju kibicow. Prowadzil nawet konferansjerke na stadionach. Ten brunet-przystojniak mial powodzenie u kobiet. Kiedys napisal:
"Tym sposobem, idac z kolegami poderwalem na kilka dni najpiekniejsza zawodniczke w Polsce, plotkarke Terese Sukniewicz - smagla i kruczowlosa (ona Edku byla z Katowic!!!). Ech, lza sie w oku kreci! A teraz?".
Kontakt z Bogusiem urwal sie w 2008 r. Mysle, ze wtedy zmarl, czyli przezyl 62 lata. W 2010 r. dostal posmiertnie Krzyz Wolnosci i Solidarnosci. Zasluzyl na wiecej.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz