Szalupa ratunkowa dla Tuska : dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Redakcja BM24

Ostatnie tygodnie były najgorsze w całym okresie Donalda Tuska jako premiera. Spadające poparcie społeczne dla jego ugrupowania jest oznaką początku końca Platformy. Sondaże wykonane przed świętami na zlecenie „Gazety Wyborczej”, których dziennik nie zdecydował się opublikować, wskazują nawet na zaledwie kilkunastoprocentowe poparcie dla rządzącej PO. Tusk o tym dobrze wie i robi wszystko, aby szalupa dla niego była gotowa na czas. Już zaczął szlifowanie angielskiego.dr Leszek Pietrzak – Donald Tusk coraz bardziej zdaje sobie sprawę z malejącego poparcia dla swoich rządów. Od kilku miesięcy czyni zabiegi, aby przygotować dla siebie alternatywę, z której skorzysta w sytuacji najczarniejszego scenariusza – wcześniejszych wyborów parlamentarnych i przegranej PO. Zadanie to powierzył swojemu koledze i mentorowi – byłemu premierowi Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu. To on, ubiegając się o fotel szefa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOiR), ma zadbać o posadę dla Tuska.

Dwaj przyjaciele z boiska

We wrześniu 2012 r. rozpocznie urzędowanie nowy szef Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOiR). Jednym z faworytów w walce o fotel szefa tego banku jest Jan Krzysztof Bielecki. Były premier wszedł do prowadzonej przez Tuska politycznej gry już w marcu 2010 r. Bielecki stanął wówczas na czele powołanej przez premiera Rady Gospodarczej. Dziewięcioosobowa Rada, w skład której weszli ekonomiści, naukowcy i praktycy biznesu, miała opiniować pod kątem gospodarczym działania rządu. Szefowanie Radzie Gospodarczej miało być pozycją wyjściową dla przyszłej kariery Bieleckiego. Tusk i Bielecki przyjaźnią się od lat – Tusk traktuje go wręcz jako mentora i powiernika swoich najskrytszych planów. Po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych jesienią 2011 r. Tusk wielokrotnie rozmawiał z szefem NBP, który jest członkiem Rady Gubernatorów EBOiR – ciała zatwierdzającego kandydatów na szefa tego banku – w sprawie kandydatury Bieleckiego na fotel przyszłego szefa EBOiR. Belka, który fotel szefa NBP zawdzięcza rządzącej PO, nie miał innego wyjścia, jak tylko zgodzić się na propozycję Tuska, aby to właśnie Bielecki był polskim kandydatem na szefa europejskiego banku.

16 marca 2012 r. były premier został oficjalnym kandydatem na szefa EBOiR. Kadencja nowego szefa banku zacznie się w lipcu 2012 r. Głosowanie Rady Gubernatorów w sprawie wyboru nowego prezesa odbędzie się 18-19 maja w Londynie, podczas dorocznego spotkania EBOiR. Ubiegając się o to stanowisko, Bielecki nie jest nowicjuszem – pracował już bowiem w EBOiR w 1993 r., będąc przedstawicielem Polski. Nie musiałby zatem w Londynie zaczynać od zera, tak jak to było w przypadku byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Ale jeszcze ważniejszym atutem Bieleckiego jest to, że jest on znany bankowemu środowisku jako człowiek łatwego kompromisu. Ostatnie spekulacje wskazują, że Bielecki ma duże szanse, aby osiągnąć stanowisko szefa EBOiR, dotychczas obsadzane przez przedstawicieli dwóch europejskich dominatorów: Niemiec oraz Francji. Gdyby tak się stało, Tusk zyskałby perspektywę politycznej szalupy w przypadku niekorzystnego rozwoju wydarzeń w Polsce i nowych wyborów parlamentarnych, które, jak wszystko na to wskazuje, nie zakończyłyby się zwycięstwem kierowanej przez Tuska PO.

Spuścizna po Mitterrandzie

Autorem pomysłu utworzenia EBOiR był były prezydent Francji Françoise Mitterrand, który przedstawił tę ideę na forum Parlamentu Europejskiego 25 października 1989 r. Inicjatywa francuskiego prezydenta miała wychodzić naprzeciw zmieniającej się sytuacji w Europie. Zapoczątkowana w Polsce europejska wiosna ludów stwarzała szansę odzyskania suwerenności przez kraje Europy Środkowo-Wschodniej i wejścia przez nie na drogę budowy wolnego rynku. W założeniu autora projektu, EBOiR miał promować rozwój sektora prywatnego w państwach zamierzających wprowadzić demokratyczne zasady i gospodarkę rynkową. Miał też wspierać procesy zmian strukturalnych na odzyskującym wolność obszarze. Właściwe porozumienie w sprawie utworzenia EBOiR zostało podpisane przez kraje członkowskie Unii dopiero 29 maja 1990 r., podczas szczytu w Paryżu. Faktyczną jednak działalność bank rozpoczął dopiero dziewięć miesięcy później. EBOiR liczy 63 członków (61 państw, Europejski Bank Inwestycyjny i Unia Europejska). Każdy podmiot jest kredytodawcą, w tym 29 państwa członkowskie są również kredytobiorcami.

Walka o wpływy

Fotel szefa EBOiR zawsze przypadał przedstawicielom starej Unii. W ostatnich 16 latach prezesami EBOiR byli: były prezydent Niemiec Horst Kohler (1996-2000), Francuz Jean Lemierre (2000-2008) i ponownie przedstawiciel Niemiec, Thomas Mirow (2008-2012). Polskimi przedstawicielami w EBOiR oprócz Jana Krzysztofa Bieleckiego byli także: Jan Winiecki (od kwietnia 1991 do listopada 1993 r.), Tadeusz Syryjczyk (od października 2003 do lutego 2007.), Kazimierz Marcinkiewicz (od marca 2007 do maja 2008) oraz Krystyna Gawlikowska-Hueckel (od czerwca 2008 do sierpnia 2011). Obecnie funkcję tę sprawuje Zbigniew Hockuba. Tym razem poważnym kandydatem na kolejną kadencję prezesa EBOiR jest Jan Krzysztof Bielecki. Nawet jeśli Bielecki nie wygrałby tej rywalizacji, to poparcie, jakim już dysponuje, sprawia, że z łatwością otrzyma fotel któregoś z wiceprezesów banku. Ale w nowej kadencji polityczne znaczenie EBOiR może znacznie wzrosnąć. EBOiR planuje bowiem rozszerzenie strefy swojego oddziaływania. Już dzisiaj mówi się, że swoją działalnością obejmie niektóre kraje basenu Morza Śródziemnego.

Rezultat rozgrywki z Komorowskim

Realizacja scenariusza, w którym Bielecki zostaje prezesem lub wiceprezesem EBOiR, niesie za sobą zasadnicze profity dla Tuska. Bielecki miałby wówczas szansę, aby zapewnić Tuskowi ciepłą posadę w banku, co byłoby dla niego bezpieczną szalupą w coraz trudniejszej sytuacji dla urzędującego premiera, w której perspektywa przyspieszonych wyborów parlamentarnych staje się coraz bardziej realna. Tusk, godząc się na oddanie prezydenckiego fotela Komorowskiemu, tak na dobrą sprawę pozbawił się szansy na ten urząd na zawsze.

Komorowski dość szybko polubił piastowaną przez siebie funkcję, nadając jej osobliwą przaśność. Ma również coraz większą ochotę, aby przedłużyć swoje urzędowanie na Krakowskim Przedmieściu i, tak jak Kwaśniewski, powtórzyć swój polityczny sukces. Komorowski wie również, że w kolejnych wyborach nie będzie miał już za kontrkandydata Jarosława Kaczyńskiego i nowy bój o prezydenturę będzie dla niego znacznie łatwiejszy. Tym bardziej nie chce odstąpić pełnionego urzędu Tuskowi, który wie, że teraz musiałby stoczyć bój o fotel prezydencki wewnątrz swoje partii, a jego wygrana nie byłaby wcale oczywista. Porażka w wyścigu o fotel prezydenta mogłaby dodatkowo pogrążyć Tuska. Zatem perspektywa politycznej szalupy w postaci EBOiR wydaje się najbardziej racjonalnym rozwiązaniem.

Przyspieszona nauka angielskiego

Kim zatem mógłby być premier Tusk w banku kierowanym przez Bieleckiego? Możliwości jest wiele, ale jedna wydaje się być szczególna. To funkcja dyrektora wykonawczego EBOiR. W zakresie reprezentacji politycznej w Radzie Dyrektorów EBOiR Polska wchodzi w skład konstytuanty współtworzonej wespół z Bułgarią i Albanią. Na czele konstytuanty stoi dyrektor wykonawczy, którym rotacyjnie jest przedstawiciel Polski i Bułgarii. To właśnie to stanowisko mogłoby być polityczną szalupą Donalda Tuska.

Autor jest dr. historii, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.

źródło:

http://gf24.pl/8035/szalupa-ratunkowa-dla-tuska

Opublikowano za zgodą Autora

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz