Prof. Krasnodębski usunięty z UKSW na życzenie komisarz Madaleny Środy. Czerwone atakuje.
Mojego zwolnienia z UKSW domagała się Magdalena Środa, może to ona jako oficer polityczny nadaje ton polskiej edukacji, choć chyba księża nie powinni jej słuchać – mówi prof. Zdzisław Krasnodębski w rozmowie z Jarosławem Wróblewskim.
Teraz na uczelni katolickiej wycina się z powodu poglądów?
- Oficjalne powody są zawsze inne, ale potwierdzam, że rozstałem się z tą uczelnią. Kłopoty zaczęły się po zmianie rektora UKSW. Poprzedni ks. prof. Raumianek zginął w katastrofie smoleńskiej. Przyszedł inny ks. prof Henryk Skorowski i wiele rzeczy w naszej dotychczasowej współpracy zaczęło nagle uczelni przeszkadzać. Oficjalne powody mojego zwolnienia są dydaktyczno-organizacyjne.
Czy władze uczelni miały zastrzeżenia do pana pracy naukowej?
- Byłem na UKSW profesorem mianowanym, głównie pracuję na Uniwersytecie w Bremie. Przyjeżdżałem do Warszawy na wykłady raz w miesiącu. Ta umowa funkcjonowała przez 10 lat.Teraz dano mi do zrozumienia, że nie chcą mnie w Instytucie Socjologii, gdzie zaszło wiele zmian moim zdaniem na gorsze. Poziom zamiast się podwyższać, obniża się. Gdy odkryłem, że studenci dokonują masowych plagiatów, kopiując z internetu, atmosfera jeszcze się pogroszyła. Dyrektor Instytutu ks. Tadeusz Bąk twierdził, że zaniedbuję studentów z powodu zaangażowania politycznego, co oczywiście nie było prawdą.
Ktoś z panem rozmawiał o powodach zwolnienia?
- Dowiedziałem się tylko od dziekana ks. Jarosława Korala, że dyrektor Instytutu Socjologii mnie już w nim „nie widzi“. A na początku roku akademickiego rektor stwierdził, że musi ze mną porozmawiać, z powodu mojej „jednostronnej“ publicystyki. Zdębiałem, bo w Niemczech byłoby to nie do pomyślenia, aby taka uwaga padła z ust rektora w stosunku do profesora. Do dalszej rozmowy nie doszło. Nie zamierzałem zresztą konsultować się w sprawie moich poglądów politycznych i społecznych z księdzem rektorem.
Próbował pan zostać na uczelni?
- Nie chciałem odchodzić z UKSW, mimo że praca tam była dla mnie dużym obciążeniem. Prosiłem o zmniejszenie pensum. Ostatnio postawiono warunki zaporowe - cztery wykłady w tygodniu. To jednak zupełnie nie wchodzi w grę, bo kolidowałoby z zajęciami w Bremie. Nie było woli współpracy. Próbowałem przenieść się w takiej sytuacji do Instytutu Politologii, jednak dowiedziałem się, że ks. rektor zakazał, by mnie tam przyjęto. Dziwnym zbiegiem okolicznosci mojego zwolnienia domagała się Magdalena Środa w łamach Gazety Wyborczej w tekście z maja „Nieszczęśni patroni“, napisanym w stylu „Żołnierza Wolności“. Może to ona, jako oficer polityczny, nadaje dziś ton polskiej edukacji, choć chyba księża nie muszą jej słuchać?
Rozmawiał Jarosław Wróblewski
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/prof._krasnodebski_usuniety_z_uksw_16628
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. Bolszewicka hałastra znów wygrała.
Najgorsze, że studenci będą indoktrynowani przez księży takich jak ks. tow. rektor UKSW Henryk Skorowski.
Zresztą ta uczelnia kiedyś znana jako "Akademii Teologii Katolickiej" — ma niestety już bardzo długą historię nauczania na niej — przez bolszewicką agenturę tajnych służb z PRL...
Andy — serendipity
2. Moja życzliwa rada
Ks. rektor mógłby poczytać sobie co pisał - i mówił - Kard. Stefan Wyszyński, a potem pójść do Katedry, uklęknąć przy Jego grobie, pomodlić się i porozmawiać z Nim językiem serca.
3. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Pani Środa, jest córka marksisty, towarzysza TW "Gabriel" Edwarda Ciupaka,marksisty.
Brat posła PO Rasia, został proboszczem bazyliki Mariackiej a Barbara Dziwisz z ramienia PO, ubiegała sie o mandat posłanki i Andrzej Dziwisz, wójt rady Wyżnej, rodzinnej miejscowości purpurata.
Barbara Dziwisz, kandydatka PO, która w rodzinnej Rabie Wyżnej zyskała zaledwie 11 % głosów. Pokonał ją były wójt tej gminy, Edward Siarka, kandydujący z listy PiS, który zyskał tutaj aż 57% głosów. Liczby te mówią same za siebie.
Na Podhalu poległ także zaprzyjaźniony z kurią krakowską Tadeusz Patalita, b. burmistrz Mszany Dolnej i b. poseł PO. Pod Krakowem poległ z kolei inny poseł PO (b. burmistrz Skawiny i starosta), którego jego proboszcz, ks. prałat Edward Ćmiel zganił za głosowanie przeciwko obywatelskiemu projektowi w sprawie ochrony życia.
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. Doprawdy zgroza
zwazywszy literacko, ze stara (za przeproszeniem) kurwa bufetowa jest tam wciaz profesorem ;(
Wojciech Kozlowski
5. Plagiaty
Plagiaty Pan prof wykrył? I po co to było. Nieładnie. Jest Pan zamieszany w plagiaty - jak w radio Erewań.
W Niemczech nie do pomyślenia w Polsce do wykonania, tak raz, raz.
Tak sobie myślę, że czas na usunięcie śp Stefana Prymasa Wyszyńskiego z nazwania te szkoły. Jemu także plagiaty by się nie podobały.
A tak z pobocza, to czuję się winny: prześladowałem niejaką Środę w Dzienniku. Jej publikacje w tym przeminiętym, a zapowiadającym się dzienniku, ostro krytykowałem, ale merytorycznie. Jednym z zarzutów była WIELOSTYLOWOŚĆ NIEZBORNA kolejnych tekstów. Podpisywane były tylko przez Środę. Co więcej, te lepsze nie były jej.Zabolało, bo znikła wtedy.
Bardzo szkoda, że kreatury kształtują na odcinku edukacji, ale to celowy zabieg, kiedy na pedagogikę szły osoby ' drugiej świeżości".
Józuś
6. Zaczęło się po katastrofie
Zaczęło się po katastrofie smoleńskiej
Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, socjologiem i filozofem, wykładowcą na Uniwersytecie w Bremie, rozmawia Jacek Dytkowski
Zakończył Pan współpracę z Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jak do tego doszło?
- Rzeczywiście nie jestem już zatrudniony na tej uczelni. Wykładałem tam
przez 10 lat, łącząc to z pracą na Uniwersytecie w Bremie. Można
powiedzieć, że w ostatnim czasie generalnie zmieniła się na niekorzyść
ogólna atmosfera na UKSW. Jak wiemy, ks. rektor prof. Ryszard Rumianek
zginął w katastrofie smoleńskiej. Wybrano następnie nowe władze uczelni i
po tych zmianach zaczęły się kłopoty. Należy tu zaznaczyć, że
kontynuacja mojego zatrudnienia była możliwa tylko przy woli współpracy z
obu stron. Dlatego, że musiałem dojeżdżać z bardzo daleka do pracy, co
wiązało się z koniecznością dodatkowych ustaleń regulujących tę kwestię.
W ciągu ostatniego roku okazało się jednak, że jest to niemożliwe.
Także reprezentowane przeze mnie poglądy polityczne nie bardzo
odpowiadały władzom UKSW, bo ks. rektor prof. Henryk Skorowski w pewnym
momencie dał mi do zrozumienia, że nie podoba mu się moja publicystyka.
Następnie pojawiły się dalsze trudności. Między innymi ks. Tadeusz Bąk,
dyrektor Instytutu Socjologii, stwierdził, że moja działalność publiczna
odbija się negatywnie na studentach. Była to nieprawda. Trudności
wiązały się z tym, iż nie miałem żadnych współpracowników. Nie ułatwiało
to mojej sytuacji związanej z dojazdami. Do tej niesprzyjającej
atmosfery przyczyniał się obniżający się poziom nauczania socjologii.
Byłem coraz bardziej niezadowolony z ogółu studentów, gdyż okazało się,
że nagminnie oddają oni prace, które są po prostu kopiowane z internetu
itd. To również w pewien sposób miało wpływ na moją sytuację.
Nie cieszył się Pan również popularnością w bloku kontrkonserwatywnych mediów...
- Był taki napastliwy artykuł w "Gazecie Wyborczej" pióra pani Magdaleny
Środy "Nieszczęśni patroni", który ukazał się w maju. Połączyła ona
moją osobę z panem Grzegorzem Braunem, reżyserem, oraz senatorem prof.
Ryszardem Benderem, twierdząc, że wykład tego pierwszego 11 kwietnia na
Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i stała obecność drugiego szkodzą
patronowi tej uczelni imienia Jana Pawła II, a moja na UKSW - imieniu
kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zadziwiająca koincydencja. W zasadzie
mógłbym oczekiwać, że UKSW weźmie mnie w obronę. Ale stało się zupełnie
inaczej.
Będzie Pan kontynuował współpracę z polskimi uczelniami?
- Przez całe lata pracowałem m.in. na Uniwersytecie Warszawskim. Moje
rozstanie z tą uczelnią na początku lat 90. też nie było przyjemne. W
pewnym sensie miało podobny polityczny podtekst, chociaż nie byłem
jeszcze wtedy osobą znaną w przestrzeni publicznej. Kiedy zostałem
powołany na stałą profesurę w Bremie, od razu zacząłem zabiegać o jakiś
związek z polskim systemem szkolnictwa wyższego. Zamierzałem utrzymywać
kontakty, nie chciałem stać się emigrantem. Obecnie podjąłem współpracę z
Akademią Ignatianum w Krakowie, więc mam nadzieję, że będzie się to
dobrze układać. Pomijając już całkowicie moją osobę, wydaje się, że
państwu i uczelniom powinno zależeć na udziale w polskim życiu naukowym
osób wykładających na uniwersytetach zachodnich. Gdy po odzyskaniu
niepodległości w 1918 r. Polska rozpoczynała budowę niepodległego
państwa, starano się m.in. przyciągać różne jednostki, które znalazły
się poza granicami kraju, by umożliwić im pracę dla wspólnego dobra.
Dzisiaj byłoby to także bardzo ważne, gdyż sytuacja w polskich naukach
społecznych nie jest najlepsza.
Brakuje strategii przyciągania naukowców z tej branży?
- Funkcjonuje na świecie trochę osób z podobnymi do mnie kwalifikacjami.
Znają oni system zachodni i stan rozwoju tamtejszych nauk społecznych.
Myślę, że w interesie kraju byłoby raczej umożliwienie takim naukowcom
twórczej pracy w kraju, a nawet powrotu. Ale tego typu rozwiązania w
Polsce po 1989 r. nie miały miejsca. Paradoksalnie w Niemczech
zapewniono mi znaczenie lepsze warunki pracy twórczej niż kiedykolwiek w
kraju.
Dziękuję za rozmowę.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111105&typ=po&id=po21.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Casting w smoleńską
Casting w smoleńską rocznicę
Joanna Jureczko-Wilk
Co studenci UKSW będą robić w rocznicę śmierci ich rektora śp. ks. prof. Ryszarda Rumianka? Wybierać miss!
To nie żart. Raczej czarny humor, kompletny brak wyczucia, szacunku i
wrażliwości. Czarny w dwójnasób. Po pierwsze dlatego, że dwie największe
organizacje studenckie organizują na katolickim uniwersytecie wybory
miss – najpiękniejszej studentki UKSW. Przez trzy dni kandydatki (tylko
niezamężne!) będą paradować przed komisją i publicznością w sukniach
ślubnych, wizytowych, stylizacji casual i strojach kąpielowych.
Trzyetapowy casting wyłoni Miss UKSW, dwie wicemiss, miss sponsorów,
publiczności i Facebooka.
Pomysł dziwaczny i dla piękniejszej części studenckiej braci mocno
upokarzający. Znajomy ksiądz trzeźwo zapytał, czy w wyborach wezmą też
udział studentki-zakonnice? A ja dopytuję: czy po miss katolickiego
uniwersytetu doczekamy się konkursu na missów, także tych w koloratkach?
Na dodatek kandydatki będą prezentować przed komisją swoje wdzięki 10
kwietnia – w dniu, kiedy w katastrofie prezydenckiego samolotu zginął
wieloletni rektor UKSW ks. prof. Ryszard Rumianek. W dniu, kiedy bliscy,
przyjaciele, a także warszawiacy poruszeni tragedią narodową zbierają
się przy grobach 96 ofiar katastrofy i na Mszach św. odprawianych w ich
intencji. W dniu, kiedy obecny rektor UKSW pisze na stronie internetowej
uczelni o tym, że „z całą wspólnotą uniwersytecką łączy się w
nieustającym bólu z Rodzinami Osób poległych w katastrofie samolotowej
pod Smoleńskiem”.
Widać, studenci UKSW to brać wesoła i poniekąd odporna na patriotyczne
wychowanie, a nawet na zwykłe ludzkie współczucie i takt. Na stronie
internetowej konkursu miss organizatorzy piszą o swojej „nieprzeciętnej
osobowości, kreatywnych pomysłach”. Może więc z taką kreatywnością pora
zmienić uczelnię? Bo ani to czas, ani miejsce na takie pomysły.
PS.
Niebawem po opublikowaniu mojego komentarza zadzwonił do mnie
przedstawiciel jednej z organizacji studenckich – organizatorów konkursu
Miss UKSW, żądając usunięcia opinii. Uznał ją za krzywdzącą, bo
uczelnia jest państwowa, a nie katolicka i jako taka może organizować
podobne imprezy. Stwierdził też, że 10 kwietnia miała się odbyć
wyłącznie rejestracja kandydatek, a termin rzeczywiście został wybrany
niefortunnie. Tymczasem na stronie internetowej konkursu, wyraźnie
zostało zapisane, że rejestracja jest internetowa (formularz), natomiast
10 kwietnia w Auditorium Maximum odbędzie się casting przed 5-osobowym
jury. Organizatorzy radzą nawet kandydatkom nie przychodzić w widocznym
makijażu, za to buty na obcasie i szpilki będą mile widziane. Takie
informacje widnieją na oficjalnej stronie konkursu: http://missuksw.pl.
Mój tekst doczekał się licznych komentarzy. Jedni podzielają moją
opinię, inni węszą we mnie dewotkę albo nieumiejącą się bawić
czepialską. Każdy ma prawo do swojej opinii, szanuję te odmienne od
moich. Zdania jednak nie zmieniłam. Rozumiem, że studenci nie pomyśleli,
że termin nieforunny… Nadal jednak uważam, że taka zabawa, takiej
uczelni po prostu nie przystoi.
Zrzut strony Miss UKSW - zakładka "Castingi". Pod datą "10.04
(środa)" czytamy: "na kampusie Wóycickiego w godzinach 10-16, w sali
327, bud. 21- Auditorium Maximum"
http://warszawa.gosc.pl/doc/1516319.Casting-w-smolenska-rocznice
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl