Sąd nie ma wątpliwości: w sprawie 10/04 błędy popełniła KPRM! W końcu będą zarzuty?!
"To skutkowało działaniem na szkodę interesu publicznego, a mianowicie niezapewnieniem Prezydentowi RP oraz Premierowi RP należytego bezpieczeństwa”.
Szef Kancelarii premiera Tomasz Arabski po 10 kwietnia 2010 r. zniknął z mediów . Zapadł się pod ziemię, zamilkł. Był, a jakoby go zupełnie nie było. Jedyny ślad , że Szef Kancelarii premiera żyje i pracuje, to podpis pod listem w odpowiedzi na pismo Ruchu 10 kwietnia do premiera Tuska.
Odpowiedź Kancelarii Tuska na petycję Ruchu 10 Kwietnia.
W czwartek 27 maja 2010 r. o godz 14 została złożona petycja z zebranymi podpisami na dziennik podawczy Kancelarii Premiera (cale 51 tysiecy).
Ruch 10 Kwietnia (ruch10kwietnia.org) - 51 tysięcy podpisów
Oto odpowiedź na petycję LIST OTWARTY Jacek Trznadel z dnia 19 kwietnia 2010
Zamazana prawda - z prof. Jackiem Trznadlem o kłamstwach
Szef kancelarii premiera ukrywał się skutecznie przed mediami i pytaniami o swój udział w przygotowaniach do delegacji prezydenckiej w dniu 10 kwietnia do opublikowania "Białej księgi" z prac parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Do dzisiaj. Został wywołany z imienia i nazwiska . Już nie mógł chronić się w kancelarii za plecami Tuska.
Minister odrzuca oskarżenia Macierewicza. "To absurd i kłamstwo"
Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski powiedział w "Piaskiem po oczach" w TVN 24, że zarzuty Antoniego Macierwewicza, który obarczył go częścią odpowiedzialności za katastrofę smoleńską, są "kłamstwem" i "absurdem". Jego zdaniem wypowiedzi Macierewicza "nie mają sensu". Przyznał, że miał świadomość, iż delegacja prezydenta będzie "bardzo uroczysta". Jednak dopytywany, czy nie powinien był wtedy interweniować powiedział, że "ostatnią rzeczą", jaką powinien się zajmować, to "ingerować w listę gości prezydenta".
Arabski przyznał, że zdaje sobie sprawę, że media traktują go jako osobę w części odpowiedzialną za katastrofę smoleńską. Ale jak zaznaczył jest to niesłuszna opinia. - W ogóle nie rozumiem zdania, które wypowiedział Macierewicz. Wizytę prezydenta organizowała Kancelaria Prezydenta, wizytę premiera organizowała Kancelaria Premiera. Bardzo wyraźnie podkreślam - mówił.
Jedna z konkluzji "białej księgi" z prac parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej kierowanego przez Macierewicza zakłada, że Arabski nie dopełnił licznych obowiązków w kontekście wizyty prezydenta, m.in. wyznaczając do lotu samolot "z licznymi usterkami i awariami".
Szef Kancelarii premiera opisał procedury jakie panują w przypadku organizowania takich uroczystości. - Kancelaria Prezydenta przesyła do Kancelarii Premiera pismo w sprawie zabezpieczenia samolotu - mówił polityk. Jak podkreślił on nie podejmował w sprawie samolotu żadnych decyzji. - Dysponent samolotu to jest ten, który samolot zamawia. Koordynator przesyła zapotrzebowanie do pułku i tam ta procedura jest wdrażana - dodał.
Zdaniem szefa Kancelarii Premiera to co zaprezentował Antoni Macierewicz "wszyscy komentatorzy oceniają jako rzecz absurdalną". - Antoni Macierewicz mówi nieprawdę. Ja nie jestem za to (katastrofę smoleńską - red.) odpowiedzialny - powiedział Arabski w programie "Piaskiem po oczach" w TVN24.
- Jeśli jestem za coś odpowiedzialny i komisja (Millera) to wykaże, to będziemy mieli wtedy temat do dyskusji, mało tego, być może do decyzji. Poczekajmy - dodał.
Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera odpiera zarzuty stawiane mu przez Antoniego Macierewicza i nie czuje się winny...czytaj dalej »
Hepening Ruchu 10 kwietnia pt. "3 Pytania" 10 lipca godz. 16.45 Warszawa Pl. Piłsunskiego
Czas: 10 lipca 2010 roku (sobota), godzina 16.45.
Miejsce: pl. Piłsudskiego (południowa część placu).
10 lipca, w sobotę mija trzeci miesiąc od tragicznego wypadku, w którym zginął Prezydent RP oraz cała towarzysząca mu delegacja. Pytań dotyczących katastrofy wciąż przybywa a szczątki "pierwszego" samolotu RP oraz główny dowód „czarne skrzynki" nadal znajdują się poza granicami Polski.
10 lipca, w sobotę mija trzeci miesiąc od tragicznego wypadku, w którym zginął Prezydent RP oraz cała towarzysząca mu delegacja. Pytań dotyczących katastrofy wciąż przybywa a szczątki "pierwszego" samolotu RP oraz główny dowód „czarne skrzynki" nadal znajdują się poza granicami Polski.
Happening ma na celu zwrócenie uwagi opinii publicznej na następujące kwestie:
1. Sprowadzenie do Polski wszystkich szczątków polskiego samolotu TU 154 oraz „czarnych skrzynek" i innych materiałów dowodowych.
2. Powołanie niezależnej międzynarodowej komisji technicznej badającej przyczyny katastrofy.
3. Otoczenia przez Państwo Polskie należytą opieką rodzin ofiar katastrofy lotniczej z 10 kwietnia br.
10 lipca 2010 r.
Warszawa, pl.
Piłsudskiego
10 kwietnia 2011 r. w Warszawie spotkaliśmy się pod tym transparentem. Przypomnieliśmy Bronisławowi Bul Komorowskiemu, kto jest Suwerenem.
----------------------------------------
4 wrzesień 2014 roku
Nazwa | Wpisy |
---|---|
Józef Wieczorek | 6,194 |
benenota | 5,761 |
Unicorn | 5,148 |
TW Petrus13 | 4,287 |
Krzysztofjaw | 4,075 |
kazef | 3,900 |
Redakcja BM24 | 3,899 |
Morsik | 3,469 |
Tamka | 3,130 |
joanna | 3,109 |
400 komentarzy
1. Arabskiego dictum nad
Arabskiego dictum nad trumnami
Szef MSZ ma na sumieniu rozegranie całej sprawy śledztwa po katastrofie
Z Ewą Kochanowską, wdową po rzeczniku praw obywatelskich śp. Januszu Kochanowskim, rozmawia Anna Ambroziak
W jakich okolicznościach usłyszała Pani zapewnienia Tomasza Arabskiego, że rodziny nie będą mogły otworzyć trumien w Polsce?
– W Moskwie 12 kwietnia 2010r. na spotkaniu z rodzinami w sali
konferencyjnej hotelu, w którym byliśmy zakwaterowani. Była godzina 3.00
w nocy. Mam dokładny scenopis z tego, co mówiono na tym spotkaniu.
Notatki robiła wtedy moja córka, bo byłyśmy w takim stanie, że bałyśmy
się pominąć jakieś ważne kwestie. Ze strony polskiej w spotkaniu
uczestniczyli wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder, minister
zdrowia Ewa Kopacz i szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.
Siedziałyśmy z córką w drugim rzędzie, przed nami byli wysokiej rangi
urzędnicy rosyjscy z tłumaczami. Spotkanie miało na celu zapoznanie
rodzin z sytuacją, przede wszystkim – czego mają się spodziewać w
związku z identyfikacją ciał. Uprzedzono nas m.in. o wysokim
rozczłonkowaniu ciał i trudnej identyfikacji szczątków. Dokonano
podziału na grupy. W pierwszej z nich znalazły się osoby, w przypadku
których identyfikacja ciał ich bliskich miała nie nastręczać większych
trudności, ciała ofiar zostały zidentyfikowane już wcześniej w
Smoleńsku. Byłam drugą osobą wyczytaną w tej grupie.
I właśnie podczas tego spotkania padły słowa Arabskiego?
– Tak, jestem tego najzupełniej pewna. Przekonywano nas, rodziny,
byśmy poświęcili identyfikacji naocznej jak najwięcej uwagi, bo trumny
nie będą otwierane w Polsce. To stwierdzenie padło na pewno ze strony
Arabskiego. To był taki pewien dwugłos, dlatego Arabski teraz się od
tego bezczelnie wykręca.
Co ma Pani na myśli, mówiąc „dwugłos”?
– Najpierw minister Ewa Kopacz mówiła o tym, że widok jest bardzo
trudny, że powinniśmy oddawać materiał genetyczny. Arabski, który
włączył się zaraz po niej, mówił o trumnach. Dobrze to pamiętam, tak
samo swoją reakcję – wzruszyłam ramionami na takie dictum.
Zaskoczyło to Panią?
– Całkowicie. Pamiętam, że obok nich siedział minister Najder,
chciałam go później dopytać o tę kwestię i potwierdzić, że to, co mówi
Arabski, nie ma kompletnie sensu. Ale wtedy zaczęła się słowna awantura,
a później byłam już tak wykończona, że zrezygnowałam.
Rodziny protestowały?
– Jak najbardziej. Toczyła się zażarta dyskusja. Niektórzy, jak pan
Andrzej Melak, głośno przeciwko temu protestowali. Z drugiej strony
padały jakieś nieprzekonujące argumenty. Mam to wszystko do dziś przed
oczyma. I bardzo dobrze pamiętam moje odczucia: sądziłam wtedy, że
Arabski na pewno coś pomylił, że oczywiście, przy transporcie ciał przez
granicę konieczne są pewne procedury (np. specjalne trumny), ale już na
miejscu, w Polsce, prokuratura ma obowiązek dokonać badań ciał.
Wiedziałam, jakie są w tym względzie procedury stosowane powszechnie na
świecie. Przykładem może być choćby ostatnia katastrofa balonu w
Egipcie, w której zginęło kilku Brytyjczyków. Ciała ofiar zostały
zidentyfikowane na podstawie badań materiału genetycznego, po powrocie
do kraju zostały przebadane na nowo. Moje odczucia w Moskwie po
katastrofie były właśnie takie: zabierzmy ciała naszych bliskich do domu
i zróbmy wszystko u siebie.
Jakich argumentów używał minister?
– Mało sensownych. Miałam wiedzę na temat transportowania ciał przez
granicę, wydawało mi się wtedy, że ta słowna walka toczy się nadaremno.
Dlatego że nie ma takiej możliwości, żeby trumna z ciałem nie była
otwarta, a ciało nie zostało przebadane w Polsce. Była to przecież
gwałtowna, podejrzana śmierć poza granicami kraju. Tłumaczyłam sobie
wówczas, że Arabski jest kompletnym ignorantem w tych kwestiach, że ktoś
mu powiedział, że trumny mają być zamknięte na czas transportu. Byłam
przekonana, że nie ma racji, że nie wie, co mówi, i że prokuratura i tak
podejmie stosowne w tym względzie decyzje. Dlatego do tych argumentów,
jakie wówczas tam padały, nie przywiązywałam większej wagi. Dopiero po
powrocie i pierwszych wnioskach o ekshumacje (na odpowiedź na wnioski
rodziny czekały miesiącami) zaczęłam podejrzewać, że być może jest coś
do ukrycia, że Arabski nie mówił do rodzin, ale do tych kilku Rosjan,
którzy byli na sali. Jakby dawał im gwarancje, że nikt nie będzie badał
ciał w Polsce. A kiedy już się okazało, że nieprawidłowości są
gigantyczne, że ciała zostały pozamieniane, prokurator Seremet oskarżył
rodziny o pomyłki w identyfikacji. A teraz, kiedy wrócił z kolejnej
wizyty u prokuratora Jurija Czajki, zapomniał przekazać rodzinom
przeprosiny rosyjskiego prokuratora generalnego za zaistniałą sytuację.
Arabski wymiguje się jednak od tego, co mówił rodzinom w Moskwie. A
jego kandydaturę na ambasadora w Madrycie pozytywnie zaopiniowała
Komisja Spraw Zagranicznych.
– Obserwowałam relację z tego posiedzenia. Od początku nie miałam
złudzeń co do rezultatu, bo arytmetyka sejmowa pokazywała, że uzyska
poparcie posłów. Prawdę mówiąc, nikt się nawet nie starał, by
przedstawić rzeczowe argumenty za jego kandydaturą. Z kamiennym spokojem
sugerowano, że pan Arabski urodził się wczoraj i to od razu jako
wybitny specjalista od spraw hiszpańskich. Obserwowałam więc popis
arogancji władzy, do której nie docierają żadne argumenty opozycji ani
opinii publicznej. Sprawa była przesądzona od początku, a głosowanie
było formalnością. Ale przede wszystkim widzimy, że Platforma robi, co
chce. Chcą Arabskiego w Madrycie – to będą mieć Arabskiego w Madrycie.
Jego kandydaturę musi zatwierdzić prezydent Bronisław Komorowski.
– Który podpisze nominację Arabskiego bez mrugnięcia okiem! Przecież
sam jest tym posunięciem zainteresowany – jestem o tym absolutnie
przekonana. Arabski, który nagle zrobił się wielkim specjalistą od
Hiszpanii, jest bardzo zasłużony w trzymaniu całej wiedzy o katastrofie
smoleńskiej dla siebie. Wracając do Sikorskiego, którego głupkowate
komentarze na temat katastrofy dalekie są od zachowań światowca, na
którego pozuje, to on ma na sumieniu rozegranie całej sprawy śledztwa po
katastrofie! To on wycofał notę dyplomatyczną, która została złożona
przez pracownika ambasady RP w Moskwie o uznanie miejsca katastrofy
samolotu Tu-154M za eksterytorialne! Sikorski nigdy się z tego nie
wytłumaczył przed nami ani przed opinią publiczną.
Otwarta pozostaje kwestia ewentualnych przesłuchań. Sąd nakazał
wznowić śledztwo w sprawie nieprawidłowości w przygotowaniu przez osoby
cywilne wizyt w Katyniu.
– Jestem przekonana, że sprawa będzie się ślimaczyć aż do terminu
przedawnienia. Aby doszło do ponownego przesłuchania Arabskiego, nasze
organy prokuratorsko-sądowe musiałyby być niesłychanie prężne, a – jak
widać – nie są. Arabski dostanie ochronę kolegów do czasu, kiedy sprawa
się przedawni. I na to liczą jego mocodawcy. Mam tylko nadzieję, że pan
Arabski dostanie na ochroniarza ambasady pana gen. Janickiego.
Jest jeszcze możliwość złożenia subsydiarnego aktu oskarżenia przez rodzinę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
– I trzymam kciuki, aby stało się to jak najprędzej.
Radosław Sikorski ponownie obciążył winą za katastrofę pilotów, mówiąc, że gdyby byli dobrze przeszkoleni, 96 osób by żyło.
– Mam nieodparte wrażenie, że obecnie masa ludzi uważa się za
specjalistów w dziedzinie katastrof lotniczych. A pan Sikorski niech
może zacznie najpierw od dziedziny, na której z racji pełnionej funkcji
powinien się znać najlepiej, i wytłumaczy opinii publicznej, dlaczego
wycofał wniosek o eksterytorialność miejsca katastrofy tupolewa. Niech
ujawni, w jaki sposób dowiedział się o katastrofie. Może pan Sikorski
poda jakieś wiarygodne źródła swojej wiedzy o winie pilotów? Czyżby
dostał jakiegoś SMS-a? Całe nieszczęście z badaniem katastrofy
smoleńskiej zawdzięczamy właśnie ministrowi Sikorskiemu, który nie
chciał, by uznano eksterytorialność miejsca katastrofy.Wszyscy są winni,
tylko nie on.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Ambroziak
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Śledztwo smoleńskie będzie
Śledztwo smoleńskie będzie przedłużone do października. NPW: Czekamy na 27 opinii biegłych
Prokuratorzy - jak zaznaczył rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa -
oczekują m.in. na opinie fonoskopijne dotyczące zapisów rozmów z wieży
smoleńskiego lotniska oraz nagrania z samolotu Jak-40, który lądował w
Smoleńsku krótko przed katastrofą Tu-154M. Ponadto śledczy czekają na
opracowanie biegłych psychologów w sprawie profili psychologicznych
członków załogi tupolewa oraz opinie sądowo-medyczne po czterech z
ekshumacji przeprowadzonych jesienią zeszłego roku.Prokuratorzy wojskowi czekają także na zlecone w sierpniu 2011 r.
całościowe opracowanie zespołu biegłych dotyczące tragicznego lotu z 10
kwietnia 2010 r.
Rzecznik NPW dodał, że prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie
nadal oczekuje na przekazanie przez Rosjan dokumentacji warunków
atmosferycznych panujących w miejscu tragedii 10 kwietnia 2010 r.,
materiałów z zapisu wideo kontroli pracy grupy kierowania lotami.
Śledczy czekają też na dokumentację lotniska w Smoleńsku - jego
wyposażenia i osób tam pracujących oraz akty regulujące system kontroli
ruchu lotniczego na lotnisku 10 kwietnia 2010 r.
Ponadto strona polska oczekuje na przekazanie szczątków samolotu wraz z pochodzącymi z niego rejestratorami.
W drugiej połowie marca prokuratorzy wojskowi - jak poinformował płk
Rzepa - wysłali do Rosji kolejny uzupełniający wniosek w sprawie pomocy
prawnej. Zwrócili się w nim o przekazanie stronie polskiej broni palnej
funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu znajdujących się na pokładzie
samolotu Tu-154M oraz zwrotu wypożyczonych materiałów, służących do
przeprowadzenia badań balistycznych w Rosji.
Materiał śledztwa smoleńskiego - jak poinformowała NPW - obecnie
liczy 429 tomów akt jawnych oraz 120 tomów akt niejawnych. Dokonano już
ponad 1,2 tys. przesłuchań świadków. "W najbliższych dniach na wniosek
Wojskowego Prokuratora Okręgowego w Warszawie termin śledztwa zostanie
przedłużony o kolejne sześć miesięcy, do 10 października 2013 r." -
zapowiedział płk Rzepa
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. To z Czech przyszła
To z Czech przyszła informacja o zagrożeniu atakiem na samolot w kraju UE. Nowe fakty ws. ostrzeżeń sprzed 10/04
Sygnał o zagrożeniu dotarł do Polski przez struktury policyjne.
Wiadomość o nim otrzymały najważniejsze urzędy w Polsce oraz m.in. gen.
Adam Rapacki. Do dziś nie wiadomo, dlaczego 10/04 nie podjęto działań w
związku z ostrzeżeniem. Dziwi również, że najważniejsze urzędy w Polsce
nie mówią prawdy w tej sprawie...
Z czeskiego Biura systemu SIRENE, funkcjonującego w strefie
Szengen, przysłano 9 kwietnia 2010 roku pilną informację o tym, że na
jednym z lotnisk na terenie Unii Europejskiej może dojść do ataku na
samolot i jego uprowadzenia - wynika z materiałów, do których dotarł
portal wPolityce.pl.
Informacja o zagrożeniu trafiła do Komendy Głównej Policji. W faksie,
rozsyłanym przez KGP, znajdowała się informacja, iż "Biuro Sirene
Czechy, przesłało pilną informacje z której treści wynika, że w
najbliższym czasie na jednym z lotnisk na terenie Unii Europejskiej ma
dojść do uprowadzenia samolotu, w kierunku Iraku. (...) Powyższą
informację przesyłam celem poinformowania właściwych służb oraz podjęcia
stosownych czynności".
Pismo tej treści zostało wysłane 9 kwietnia najpierw do Rządowego
Centrum Bezpieczeństwa, potem było rozsyłane dalej przez RCB. W
odpowiedzi na interpelację poselską złożoną przez posła Marka Opiołę RCB
wyjaśnia, że sygnał został przesłany do: Centrum Antyterrorystycznego
ABW, Komendy Głównej Straży Granicznej, Dyżurnej Służby Operacyjnej Sił
Zbrojnych, Agencji Wywiadu, Biura Bezpieczeństwa Narodowego,
Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Krajowego Centrum Koordynacji i
Ochrony Ludności w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
- czytamy w piśmie podpisanym przez dyrektora RCB Marka Komorowskiego.
RCB
informuje w dokumencie, że kopie całej dokumentacji związanej z
katastrofą smoleńską, jaką przetwarzało Centrum, zostaną przekazane
posłowi Opiole "w najbliższym możliwym terminie".
Z pism, do
których dotarliśmy, wynika jasno, że wiedza o możliwym zagrożeniu
jednego z samolotów w kraju Unii Europejskiej powinna być niemal
powszechna. Jak pisał portal wPolityce.pl zarówno Służba Wywiadu
Wojskowego, jak i BOR potwierdziły, że 9 kwietnia wiadomość o tym
ostrzeżeniu formacje otrzymały. Wydaje się więc, że powinna to być wiadomość dobrze znana polskim instytucjom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo narodowe.
Jednak, co do dziś budzi zdziwienie, wiadomości
te nie miały wpływu na zabezpieczenie lotu z Prezydentem RP na
pokładzie. Ten lot odbywał się zaledwie dzień po tym, jak do Polski
trafiło ostrzeżenia o zagrożeniu jednego z samolotu na terenie UE. Mimo
tak ważnego sygnału - przekazanego do najważniejszych instytucji w
Polsce - nie doszło do zwiększenia poziomu zabezpieczenia lotu z 10/04.
Co więcej, działania służb w tej sprawie nie spełniły nawet wymagań
minimalnych, o czym świadczy fakt, że prokuratura postawiła zarzuty
wiceszefowi BOR gen. Pawłowi Bielawnemu właśnie za działania Biura
związane z organizacją wylotu.
Jak widać nadejście do Polski
wiadomości o zagrożeniu lotniczym nie miało wpływu na podejście służb do
lotu najważniejszej osoby w Polsce. I to mimo iż na piśmie,
które cytujemy, jest jasna adnotacja, że informacja przesyłana jest
"celem poinformowania właściwych służb oraz podjęcia stosownych
czynności". Żadnych czynności związanych z zabezpieczeniem lotu do Smoleńska nie podjęto.
Co więcej, wiadomości związanych z ostrzeżeniami sprzed 10/04 nie połączono z katastrofą smoleńską nawet po tragedii. Jak
informował tygodnik "Sieci" 11 kwietnia Rządowe Centrum Bezpieczeństwa
wysłało raport dobowy, w którym informowano, że na terenie Polski nie
doszło do żadnych wydarzeń, które skutkowałoby wzrostem zagrożenia
terrorystycznego na terenie RP. Ten wniosek został wysnuty na
podstawie doniesień ABW, która w dzień tragedii smoleńskiej sytuacji
skutkujących wzrostem zagrożenia terrorystycznego na terenie RP nie
zauważyła. Dlaczego uznano, że w Smoleńsku nie doszło do zamachu?
Dlaczego nie powiązano ostrzeżeń z 9 kwietnia z tragedią?
CZYTAJ
TAKŻE: UJAWNIAMY! 10/04 ABW nie informowała Rządowego Centrum
Bezpieczeństwa o niczym, co "mogłyby skutkować wzrostem zagrożenia
terrorystycznego RP"
Tajemnicy działań najważniejszej polskiej służby specjalnej nie udało
nam się poznać. Choć m.in. SKW, SWW, BOR, MON, BBN, KPRM odpowiedział
portalowi wPolityce.pl na pytania dotyczące ostrzeżeń sprzed 10/04, Agencja
Bezpieczeństwa Wewnętrznego konsekwentnie - od 6 grudnia - milczy, nie
odnosząc się w żaden sposób do sprawy. Działania ABW to tylko jedna
biała plama w tej sprawie. Pytaniem otwartym pozostaje wciąż sprawa obiegu informacji związanych z ostrzeżeniami.
CZYTAJ
TAKŻE: Niezrozumiałe milczenie Agencji... Cyniczne podsycanie
niepewności opinii publicznej? Czy ABW chce coś ukryć ws. ostrzeżeń
sprzed 10/04?
Jak pisaliśmy jeszcze w grudniu 2012 roku, zarówno BBN, KPRM, jak i
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów zaznaczały, że nic o zagrożeniu i
ostrzeżeniach nie wiedzą.
KPRM w piśmie do naszej redakcji tłumaczyła:
Kancelaria Prezydenta wyjaśniała:
BBN również twierdziło, że nie zarejestrowało żadnego sygnału o zagrożeniu:
CZYTAJ
TAKŻE: UJAWNIAMY! BBN, kancelaria prezydenta i KPRM o ostrzeżeniach
przed 10/04 nic nie słyszały. Kto zlekceważył sygnały o zagrożeniu?
Skoro jednak RCB informuje w piśmie skierowanym do posła Marka
Opioły, że pisma wysłano m.in. do Biura Bezpieczeństwa Narodowego,
Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Stałego Dyżuru Operacyjnego
Prezesa Rady Ministrów, a także jednego z ministrów - Adama Rapackiego
to co się z nimi stało? Dlaczego BBN oraz KPRM o tych ostrzeżeniach nie
wie? Czy w tej sprawie najważniejsze instytucje państwowe mogły
dopuścić się kłamstwa? A może materiały w tej sprawie zostały
zniszczone?
Niestety na te pytania trudno dziś
odpowiedzieć, głównie z racji działalności i decyzji władz, które w
sprawie smoleńskiej wzbudzają wiele dodatkowych pytań.
Pewne
jest jedno - wątpliwości związane z działaniem służb w Polsce przez 10
kwietnia 2010 roku są coraz poważniejsze. W ich kontekście skandalem
wydaje się fakt, że niemal wszyscy szefowie służb zaraz po 10.04.2010
otrzymali awanse...
Stanisław Żaryn
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Arabski tłumaczy się ze
Arabski tłumaczy się ze śmierci Michniewicza. Ujawniamy dokumenty
Nie znałem go na tyle blisko, abym
mógł ocenić, czy ta rozmowa mogłaby go skłonić do popełnienia
samobójstwa - zeznał w sprawie śmierci Grzegorza Michniewicza, Tomasz
Arabski. Niezalezna.pl dotarła do protokołu przesłuchania ówczesnego
szefa Kancelarii Premiera. Dzisiaj o godzinie 17.30 senacka komisja
spraw zagranicznych spotyka się z Tomaszem Arabskim.
Dzisiejszy Ambasador RP w Madrycie został przesłuchany 23 grudnia 2009
czyli w dniu, w którym znaleziono ciało dyrektora generalnego KPRM.
„Ostatni raz z Grzegorzem Michniewiczem miałem wczoraj, kilkakrotnie
przychodził do mnie w bieżących sprawach. Ostatnie spotkanie było chyba
około godziny 18.00, było już ciemno .Nie jestem pewien co do godziny, a
jego wizyty nie są wpisane w kalendarzu, on przychodził, kiedy miał
jakąś sprawę. (...) Generalnie nie zauważyłem żadnych zmian w zachowaniu
Grzegorza Michniewicza w ostatnim okresie w tym w dniu wczorajszym,
przede wszystkim dlatego, że dyrektor Michniewicz był wyjątkowo
sumienny, rzetelny, dążący do perfekcji a równocześnie wyjątkowo
uprzejmy i kulturalny w stosunku do ludzi. Taki był zarówno wczoraj jak i
tydzień i miesiąc temu. My się poznaliśmy w KPRM 17 listopada 2007.
Miałem z nim często kontakty służbowe, praktycznie codziennie” - zeznał w prokuraturze Tomasz Arabski.
Pracownicy mówili o konfliktach i wzajemnej niechęci. Także
żona, która rozmawiała w tragiczną noc z mężem mówiła o „nieprzyjemnej
rozmowie”. Dotyczyła ona finansów - likwidowania dodatków funkcyjne dla
dyrektorów w urzędach centralnych i wprowadzenie dodatku dla urzędników
służby cywilnej. Taki dodatek utraciło ok. 30 osób w KPRM, w tym sam Grzegorz Michniewicz.
Przekonywał Tomasza Arabskiego, by o utracone kwoty podnieść urzędnikom
wynagrodzenia zasadnicze. Ale wówczas, otrzymując nowy dodatek dla
urzędników służby cywilnej, w sumie otrzymywaliby podwyżkę.
Tomasz Arabski w swoich zeznaniach odniósł się do tej rozmowy.
„Powiedziałem mu wprost, że jestem zaskoczony, że akurat on
przychodzi z takim projektem. On przepraszał, twierdził, że nie
absolutnie nie jest jego intencją podwyższanie sobie w ten sposób
pensji. Na samym początku powiedział, że przychodzi, bo wszyscy
dyrektorzy się dopytują, myślę, że był wyrazicielem myśli, oczekiwań
dyrektorów, on z natury był dobrym człowiekiem i czuję, że musiał
pogodzić sprzeczne oczekiwania, z jednej strony dyrektorów, z drugiej
szefa Kancelarii. Na pewno był pod presja dyrektorów i moja presja nie
podwyższania wynagrodzeń, trzymanie mocno dyscypliny budżetowej.
Pożegnaliśmy się składając życzenia świąteczne ale wiem na pewno miał
świadomość mojego niezadowolenia, dezaprobaty. Ja dość chłodno z nim
rozmawiałem. Myślę, że było mu przykro. Nie znałem go na tyle blisko,
abym mógł ocenić, czy ta rozmowa mogłaby go skłonić do popełnienia
samobójstwa” - zeznał Tomasz Arabski.
Powyższy tekst jest fragmentem
książki Doroty Kani pt. „Cień tajnych służb” wydanej przez Wydawnictwo
M, która ukaże się 27 maja 2013r.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Polityk nr 3 Rosji: W sprawie
Polityk nr 3 Rosji: W sprawie Smoleńska wykazaliśmy się bezprecedensowym otwarciem
Co do zwrotu szczątków samolotu, to stanowisko Rosji od początku
jest jasne i konstruktywne. Komitet Śledczy kontynuuje śledztwo w
sprawie katastrofy lotniczej, a szczątki samolotu są dowodami...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Niklewicz zamiast
Niklewicz zamiast Wewióra
Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował, że od najbliższej środy Macieja Wewióra zastąpi były rzecznik polskiej prezydencji w UE Konrad Niklewicz. Wewiór pracował na stanowisku doradcy sekretarza stanu w KPRM.
"Mój dotychczasowy współpracownik Maciej Wewiór od dzisiaj będzie stawiał czoła nowym wyzwaniom. Od środy w KPRM zastąpi go Konrad Niklewicz" - napisał Graś na Twitterze.
Niklewicz pełnił funkcję rzecznika polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, następnie został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego; wcześniej przez 14 lat był dziennikarzem "Gazety Wyborczej". W latach 2005-2007 był jej korespondentem w Brukseli. Niklewicz jest absolwentem stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Dziennikarze RMF FM ujawnił
Dziennikarze RMF FM ujawnił niepublikowane dotąd, szokujące zdjęcia z lotniska w Smoleńsku. Ukazują one szczątki tupolewa przemieszane z ziemią i zepchnięte do betonowych hangarów na lotnisku Siewiernyj. W takich warunkach były przechowywane szczątki maszyny w czasie, gdy ustalano przyczyny katastrofy. Autorami zdjęć są polscy archeolodzy. Badali oni teren wokół lotniska dokładnie pół roku po katastrofie.
Jak informuje RMF FM, fotografie wykonano z ukrycia, gdy Rosjanie wpuścili do hangarów przedstawicieli polskiej ekipy. Według stacji, w skandaliczny sposób przechowywane były szczątki co najmniej jednej czwartej samolotu. Oznacza to, że podczas prac nad raportami komisje Anodiny i Millera nie badały tych części
Część maszyny leży w hangarach do dzisiaj.
Polska domaga się zwrotu wraku tupolewa
Wrak Tu-154 pozostaje w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Strona rosyjska wielokrotnie zaznaczała, że wydanie szczątków maszyny będzie możliwe dopiero po zakończeniu rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński.
Polskie władze, powołując się na załącznik nr 13 do konwencji chicagowskiej, stoją na stanowisku, że zwrot wraku powinien nastąpić po zakończeniu jego badań, a nie po zakończeniu śledztwa.
W marcu Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej do 10 lipca przedłużył prowadzone przez siebie śledztwo.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/katastrofa-smolenska/ujawniono-szokujace-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Arabski pokrzywdzonym w śledztwie dot. lotów do Smoleńska
Były szef Kancelarii Premiera, Tomasz Arabski został uznany za pokrzywdzonego w śledztwie dotyczącym lotów do Smoleńska, które sam współorganizował - podaje "Rzeczpospolita".
Sąd nakazał wznowienie śledztwa dotyczącego organizacji lotów do Smoleńska. Zlecił też ustalenie kręgu osób pokrzywdzonych. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że takich osób jest w sumie 401. To wszyscy pasażerowie lotów do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia.
Osoba mająca status pokrzywdzonego nie może być jednocześnie podejrzanym czy oskarżonym - tłumaczyła w rozmowie z "Rzeczpospolitą" rzeczniczka prokuratury Renata Mazur.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. goście: Magdalena Merta, Antoni Macierewicz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Sikorski u
Sikorski u prokuratora
Prokuratura planuje przesłuchanie ministra spraw zagranicznych – dowiedział się „Nasz Dziennik”
W sprawie zaginięcia lub zniszczenia rzeczy
należących do wiceministra kultury Tomasza Merty szef polskiej
dyplomacji ma zeznawać 26 sierpnia. Śledczy zaplanowali też
przesłuchanie kolejnych dwóch świadków: 18 lipca Michała Greczyły,
byłego konsula polskiej ambasady w Moskwie, a 23 sierpnia – Mirosława
Grajewskiego, dyrektora generalnego Służby Zagranicznej MSZ.
To pokłosie uwzględnienia zażalenia, jakie w imieniu Magdaleny
Pietrzak-Merty złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie mec. Bartosz
Kownacki. Skarga dotyczyła wcześniejszej decyzji śledczych, którzy w
maju br. umorzyli postępowanie w sprawie kradzieży i zniszczenia rzeczy
wiceministra kultury, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
– Przesłuchania będą osobiście nadzorowane przez prokuratorów
prowadzących sprawę – informuje Katarzyna Calów-Jaszewska z biura
prasowego prokuratury okręgowej. W tej czynności będą brać udział wdowa
po Mercie i jej prawnik.
– Mam nadzieję, że prokuratura nie będzie robiła w związku z tym
żadnych utrudnień. Do tej pory mogłem razem z panią Mertą uczestniczyć w
przesłuchaniu świadków. Nie było problemu z udziałem w tych
czynnościach – komentuje prawnik.
Umorzenie sprawy kradzieży i zniszczenia rzeczy Merty prokuratura
tłumaczyła brakiem danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie
popełnienia czynu zabronionego. Chodziło o przywłaszczenie złotej
obrączki i zegarka Tomasza Merty oraz złotego sygnetu Wojciecha
Seweryna.
W ramach tego samego postępowania, wobec braku znamion czynu
zabronionego, umorzono też wątek dotyczący uszkodzenia dowodu osobistego
Merty. Śledczy nie stwierdzili, aby rzeczy należące do Merty i Seweryna
zostały skradzione. Uznali, że obrączka wraz z portfelem wiceministra
kultury po katastrofie samolotu pod Smoleńskiem zostały po uprzednim
umieszczeniu w worku foliowym za pośrednictwem ambasady w Moskwie
przekazane do MSZ.
A tam, „po pobieżnej ocenie, że worek ten nie zawiera przedmiotów
pamiątkowych, ze względu na zagrożenie sanitarno-epidemiologiczne
podjęto decyzję o ich utylizacji”. Sprawę okoliczności, w jakich doszło
do uszkodzenia dowodu Tomasza Merty, w sierpniu 2011 r. ujawnił „Nasz
Dziennik”.
Okazało się, że dokument wydany rodzinie nosi ślady nadpalenia,
podczas gdy z dokumentacji rosyjskiej wynika, że zachował się w stanie
idealnym. Początkowo sądzono, że to dokumentacja rosyjska zawierała
błędy. Okazało się jednak, że do zniszczenia dokumentu doszło na terenie
Polski. Na decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa mec. Kownacki
złożył zażalenie, podnosząc m.in. kwestie niedopełnienia obowiązków
służbowych, składania fałszywych zeznań i poświadczenia nieprawdy w
dokumentach.
Zdaniem prawnika, w tej sprawie są podstawy, by mówić o
niedopełnieniu obowiązków przez wysokich funkcjonariuszy publicznych.
Kownacki od początku uważał, że śledczy powinni przesłuchać przede
wszystkim pracowników Ambasady RP w Moskwie i szefostwo MSZ, w tym
ministra Radosława Sikorskiego.
Jak zaznacza prawnik, w resorcie musiała być osoba odpowiedzialna za
przekazywanie rzeczy obywateli polskich, a pracownicy resortu powinni
mieć wiedzę, co znajduje się w przesyłce z Moskwy.
Mecenas Bartosz Kownacki liczy na to, że przesłuchania Greczyły,
Grajewskiego i Sikorskiego rzucą na sprawę kradzieży i zniszczenia
rzeczy Merty nowe światło. – Oczywiście pod warunkiem, że te osoby będą
chciały odpowiadać na pytania – zaznacza prawnik.
Szef polskiej dyplomacji na jednym z posiedzeń sejmowej Komisji Spraw
Zagranicznych deklarował wprawdzie, że odpowie na wszystkie pytania
związane z tą sprawą właśnie przed prokuraturą, była to jednak próba
wymigania się od udzielenia odpowiedzi na pytania, jakie padały wtedy ze
strony Kownackiego. Prawnik dopytywał wówczas, jak do zniszczenia
rzeczy Merty mogło w ogóle dojść i co w związku z tym Sikorski jako szef
resortu zrobił.
– Skoro pan minister wtedy nie chciał odpowiadać na moje pytania, to
pewnie teraz ma dużo do powiedzenia prokuratorowi. Liczę na jego
obszerne zeznania – mówi Kownacki.
Posiedzenie komisji odbyło się już po tym, jak prokuratura
przeprowadziła wizję lokalną na terenie jednej z warszawskich posesji
MSZ. Na to, że do zniszczenia rzeczy Merty mogło dojść właśnie w tym
miejscu, wskazywały zeznania jednego ze świadków, pracownika resortu
wyższego szczebla.
Mężczyzna miał zeznać, że dowód Merty znajdował się w worku, który
zamierzano zutylizować, a mówiąc wprost: spalić. Rewizje były dwie:
pierwsza odbyła się w czerwcu, druga – w sierpniu ubiegłego roku.
Podczas obu nie odnaleziono jednak żadnych śladów potwierdzających, by
do zniszczenia rzeczy Merty doszło na terenie MSZ.
– Jakiś czas temu opinia publiczna została powiadomiona, że na
terenie MSZ doszło do spalenia rzeczy należących do śp. ministra Merty.
Mam pytanie, jaka była pana rola w procesie decyzyjnym, bo ktoś w MSZ
musiał zdecydować o spaleniu? Co pan nam może na ten temat powiedzieć?
Czy doszło także do spalenia innych rzeczy? Dlaczego nie zostały one
przekazane prokuratorom, tylko została podjęta decyzja o ich spaleniu w
MSZ? Rozumiem, że jest śledztwo prokuratorskie. Czy pan już wyjaśnił tę
sprawę, czy będzie dalej wyjaśniał? – dopytywał wtedy Sikorskiego Witold
Waszczykowski (PiS).
Szef MSZ od odpowiedzi wymigiwał się, jak tylko mógł. – Do czasu
wyniku badań prokuratury nie byłoby w porządku ich uprzedzanie. O jednym
mogę zapewnić, że w swoich działaniach MSZ kierowało się sympatią do
wdowy po panu ministrze Mercie – oświadczył Sikorski pytany, dlaczego
nie powiadomił rodziny Merty o spaleniu.
Sikorski znów zasłonił się prokuratorskim śledztwem w tej sprawie.
Pytania do ministra formułował też pełnomocnik wdowy po Mercie. – Od
kiedy pan minister wiedział o tym, że doszło do palenia rzeczy? Czy w
ministerstwach państwa polskiego urządza się grille i pali się ogniska,
czy też jest to praktyka nadzwyczajna? – dopytywał Kownacki.
Sposób prowadzenia posiedzenia komisji przez jej przewodniczącego Grzegorza Schetynę nie sprzyjał jednak wyjaśnieniu sprawy.
– To nie jest przesłuchanie. To nie jest temat dzisiejszej rozmowy.
Sprawa zamyka państwa pytania i ten wątek. Jeśli prokuratura zamknie
postępowanie, a będzie z państwa strony chęć rozmowy na posiedzeniu
Komisji Spraw Zagranicznych, to zaprosimy pana ministra Sikorskiego i
będziemy o tym rozmawiać – mówił Schetyna.
Anna Ambroziak
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. trzy lata po katastrofie
Rosja przekazała w czwartek Polsce 7 sztuk broni i amunicję polskich funkcjonariuszy BOR, którzy chronili prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Wciąz brakuje kamizelek i telefonów .
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Wykryto obecność m. in.
Wykryto obecność m. in. nitrogliceryny, ale nie musi to świadczyć o wybuchu. NASZA RELACJA z konferencji prokuratury wojskowej
Wnoszę o powstrzymanie się wskazanych wyżej prokuratorów od
udziału we wszelkich czynnościach prowadzenia, nadzorowania i
informowania o przebiegu śledztwa - pisze mec. Hambura
Jak
wyjaśnić podwyższony poziom hemoglobiny we krwi ofiar? Prokuratura nie
była w stanie odpowiedzieć na pytanie Marka Pyzy, redaktora naczelnego
portalu wPolityce.pl
Pyza zadał również pytanie o powody przedstawienia na konferencji
wyników badań zaledwie 28 z 258 analizowanych próbek. Także i na to
pytanie prokuratura nie była w stanie udzielić precyzyjnej odpowiedzi.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Panika prokuratorów rośnie.
Panika
prokuratorów rośnie. Gwałtowne zakończenie konferencji w ucieczce przed
dociekliwymi pytaniami dziennikarzy. NASZA RELACJA z konferencji
prokuratury wojskowej
Konferencja prokuratury wojskowej po raz kolejny przyczyniła się do
pomnożenia, a nie do rozwiania wątpliwości odnośnie przyczyn katastrofy
smoleńskiej.
Na pytanie Andrzeja Melaka,
brata śp. Stefana Melaka, czy elementy samolotu, które przyjechały do
Polski, zostały zbadane pod kątem obecności materiałów wybuchowych,
prokuratorzy odpowiedzieli przecząco, po czym gwałtownie zakończyli
konferencję.
Prokuratorzy wyraźnie nie wytrzymywali presji celnych i niewygodnych
pytań. Dążyli do jak najszybszego zakończenia konferencji, zapraszając
dociekliwych na stronę internetową prokuratury. Wywołało to oburzenia
dziennikarzy, jak również rodzin ofiar tragedii.
- powiedział wstrząśnięty Andrzej Melak.
Otrzymał impertynencką odpowiedź prokuratorów:
Melak odparł jednak, iż owszem, jest dziennikarzem "Nowego Państwa" i zadał pytanie:
Jerzy Artymiak odparł, iż wątek wybuchu jest nadal badany.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Rosja znów rozgrywa swoją
Rosja znów rozgrywa swoją partię? W dniu kluczowej konferencji oddaje broń BOR-owców i pyta o pomnik w Smoleńsku
"Jesteśmy nadal gotowi do udzielania naszym polskim kolegom
wszelkiego niezbędnego wsparcia w celu zakończenia budowy pomnika w jak
najkrótszym na ile to możliwe terminie i przy poszanowaniu interesów
wszystkich zaangażowanych stron".
Uniki, pretensje do dziennikarzy i szczątkowe informacje. Wojskowa prokuratura nie chce, byśmy wiedzieli za dużo?
Nie jest prawdą, jak chcą przeciwnicy stawiania wnikliwych
smoleńskich pytań, że tzw. hipoteza o udziale osób trzecich nie jest już
badana. Taki wniosek jest po prostu nieuprawniony.
Tusk: To koniec awantury trotylowej. Był wybuch, ale był to wybuch niechęci i agresji
Premier
Donald Tusk powiedział w czwartek, że wydany tego dnia przez Naczelną
Prokuraturę Wojskową komunikat mówiący, że biegli nie stwierdzili
pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M, to
"koniec awantury trotylowej".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Tak mataczy Tusk
Kancelaria premiera ukrywa przed rodzinami ofiar informacje o prokuratorskich pismach kierowanych do niej w sprawie zwrotu dowodów. Po wyroku sądu trzy ważne dokumenty nagle się odnalazły.
Informacji o staraniach podejmowanych przez polskie organy władzy w sprawie m.in. zwrotu wraku rządowego Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, domagało się kilkoro przedstawicieli rodzin ofiar, m.in. Beata Gosiewska i Jacek Świat.
Do kancelarii premiera wystąpił ich ówczesny pełnomocnik mec. Rafał Rogalski w piśmie z 20 kwietnia 2012 roku. Chodziło m.in. o udzielenie informacji w przedmiocie istnienia korespondencji „kierowanej przez polskich prokuratorów do Prezesa Rady Ministrów, rządu Rzeczypospolitej lub jego członków odnośnie przekazania stronie polskiej wraku polskiego rządowego samolotu Tu-154M nr 101”.
W piśmie z 13 lipca 2012 r. zastępca szefa Centrum Informacyjnego Rządu Grzegorz Szymański stwierdzał, że kancelaria premiera „nie dysponuje innymi informacjami żądanymi” we wniosku adwokata. Okazało się jednak, że po kwietniowym wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał, że premier niewłaściwie rozpatrzył wniosek Gosiewskiej o dostępie do informacji publicznej, kancelaria premiera nagle „odnalazła” stosowne dokumenty.
Zastępca szefa CIR Grzegorz Szymański – ten sam, który ponad rok temu twierdził, że żadnych dokumentów nie ma – 19 czerwca przyznał, że do kancelarii premiera wpłynęły jednak trzy pisma prokuratury adresowane do ówczesnego szefa KPRM Tomasza Arabskiego z lat 2010 i 2011 dotyczące właśnie kwestii zwrotu wraku polskiego samolotu.
– Początkowo było powiedziane, że nie posiadają takiej informacji, następnie stwierdza się, że posiadają. A musieli te pisma posiadać w chwili, kiedy wystosowałem swój wniosek – zwraca uwagę mec. Rafał Rogalski.
Centrum Informacyjne Rządu w swoim ostatnim liście przekazuje „znajdujące się w posiadaniu KPRM” pisma – zastępcy prokuratora generalnego, Naczelnego Prokuratora Wojskowego do szefa KPRM z 17 grudnia 2010 r., wojskowej prokuratury okręgowej z 10 kwietnia 2011 r. oraz prokuratora generalnego do szefa KPRM z 23 maja 2011 roku.
W pierwszym piśmie Krzysztof Parulski pisze do Arabskiego, że według wojskowej prokuratury okręgowej, prowadzącej śledztwo smoleńskie, „wszystkie szczątki samolotu” stanowić będą dowody w postępowaniu karnym. Dlatego należy „zminimalizować prawdopodobieństwo ich zniszczenia czy też uszkodzenia”.
Jak dalej stwierdza Parulski: „planowane jest bowiem, na dalszym etapie śledztwa (…) poddanie ich specjalistycznym badaniom przez biegłych z odpowiednich dziedzin”. Były szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej zwraca uwagę, że „przejęcia elementów” samolotu należy dokonać od strony rosyjskiej protokolarnie, a wszystkie czynności powinny być rejestrowane zapisem filmowym i fotograficznym.
Szef wojskowej prokuratury okręgowej płk Ireneusz Szeląg, oceniając wnioski o pomoc prawną rok po katastrofie, stwierdza, że „nie zostały zrealizowane postulaty o kluczowym znaczeniu dla czynności dowodowych we wskazanym śledztwie”.
Szeląg ocenia, że brak jakiejkolwiek reakcji strony rosyjskiej „nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia i stoi w sprzeczności z deklarowaną publicznie przez organy Federacji Rosyjskiej, prowadzące postępowanie w sprawie katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 r. – otwartością i gotowością do współpracy” z Polską.
– Widać z tego pisma, że już wtedy były problemy z pomocą prawną – ocenia Rogalski.
Rażącym przykładem tego postępowania ze strony organów rosyjskich jest dla prokuratora Szeląga brak przekazania aktów prawnych regulujących pracę rosyjskich służb kierowania ruchem powietrznym oraz „dowodów związanych z pracą Grupy Kierowania Lotami lotniska Smoleńsk-Siewiernyj dnia 10 kwietnia 2010 r. zapisy urządzeń rejestrujących tę pracę”. Prokurator podkreśla, że dowody te „mają znaczenie wręcz podstawowe”.
Dalej Szeląg stwierdza, że brak reakcji co do „realizacji postulatów zawartych w kierowanych przez stronę polską wnioskach o międzynarodową pomoc prawną może podlegać ocenie, jako naruszenie przez Władze Federacji Rosyjskiej Europejskiej konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych z dnia 20 kwietnia 1959 r.”.
Prokurator generalny Andrzej Seremet w piśmie z maja 2011 r. relacjonuje spotkanie z przedstawicielami rosyjskiego Komitetu Śledczego, na którym poinformowano go, że przekazanie wraku samolotu „nie nastąpi wcześniej niż po zakończeniu postępowania śledczego z możliwością uwzględnienia etapu sądowego”.
Dodaje, że „powołano się na względy prawne, tłumacząc, że takie regulacje ustawowe obowiązują w Federacji Rosyjskiej”. Seremet zaznacza, że przewodniczący Komitetu Śledczego z własnej inicjatywy „zaproponował przekazanie stronie polskiej elementu wraku po jego przebadaniu przez biegłych”. Chodziło o wykorzystanie go do budowy ewentualnego pomnika smoleńskiego, co nie spotkało się z aprobatą strony polskiej.
Odpowiedź CIR, nawet po wyroku NSA, nadal jednak jest lakoniczna i zawiera zwroty: kancelaria „nie posiada”, „nie dysponuje”. Na kluczowe pytania o warunki czy okoliczności zwrotu wraku stwierdza się, że „KPRM nie dysponuje umowami, porozumieniami lub uzgodnieniami dotyczącymi unormowania zasad lub warunków przekazania, w tym terminu, stronie polskiej przez stronę rosyjską wraku samolotu Tu-154M nr 101”.
Taki rodzaj polityki informacyjnej i podejścia do sprawy zwrotu wraku prezentowany przez premiera wywołuje oburzenie Gosiewskiej. – Oni nam przysyłali informacje, że premier tutaj udzielił wywiadu, że z kimś porozmawiał i okazało się, że żadnych decyzji nie podejmował – mówi wdowa po wicepremierze Przemysławie Gosiewskim. – Oni są w trudnej sytuacji, bo na piśmie dali zgodę Rosjanom, żeby ten wrak tam był – dodaje.
Gosiewska nie jest zadowolona z sądowych batalii o udzielenie informacji publicznej, które przynoszą mierne efekty. – My wszyscy i tak za to płacimy. A premier i tak robi swoje – tłumaczy Gosiewska, wskazując, że do opracowania kasacji do NSA kancelaria premiera wynajęła drogą kancelarię prawniczą, o czym miał według niej zdecydować sam Tomasz Arabski, były szef KPRM.
Rogalski przypomina, że po pierwszej lakonicznej odpowiedzi skierował sprawę do sądu administracyjnego ze względu na tzw. bezczynność organów dotyczącą udzielania informacji. – Skierowano skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego o uznanie bezczynności organu, sprawa została wygrana w pierwszej instancji, następnie kancelaria premiera złożyła skargę kasacyjną do NSA i przegrała tę sprawę, w efekcie została zobowiązana do odpowiedzi na postawione pytania i odpowiedziała – przypomina adwokat.
Zenon Baranowski
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/42777,tak-mataczy-tusk.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. w miejsce Anglicy wpisz Rosjanie i mamy powtórkę
http://www.rp.pl/artykul/107684,1026355-Katastrofa-w-Gibraltarze--Genera...
Brytyjczycy w 1969 roku przeprowadzili śledztwo w sprawie katastrofy i doszli do wniosku, że to był wypadek.
Nie zapominajmy, że wszelkie dokumenty związane ze śmiercią gen. Sikorskiego były badane wyłącznie przez funkcjonariuszy brytyjskiego wywiadu M16 i M15, a Dick White, który te badania nadzorował, do roku 1968 był dyrektorem M16, a potem rządowym koordynatorem wszystkich tajnych służb.
Badali też szczątki Liberatora 523. Czy ten raport został opublikowany?
Owszem, został opublikowany i słusznie wyklucza sabotaż jako przyczynę katastrofy, ponieważ samolot był w pełni sprawny. Jednak raportu z dalszych, przeprowadzonych już w Anglii badań szczątków Liberatora nie opublikowano, a ponadto do oględzin nie dopuszczono ani producentów - Amerykanów, ani Polaków. Zamieszkały w Ameryce znawca lotnictwa Janusz Krasicki, który takich zdjęć poszukiwał twierdzi, że nikt nigdzie na zdjęcie całego Liberatora 523 nie trafił. Wygląda na to, że wszelkie wspomnienia tego egzemplarza Liberatora i dyskusje na jego temat są dla Brytyjczyków niewygodne. Czy zachowaliby się tak, gdyby chodziło o zwykły wypadek?(..)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Wstrząsająca relacja mecenas
Wstrząsająca relacja mecenas Marii Szonert-Biniendy w tygodniku "Sieci" o działaniach polskiej dyplomacji po 10 kwietnia 2010 r.
I ważne słowa: "Amerykanie zdają sobie sprawę, iż ta katastrofa była zamachem".
Czy wystarczy nam odwagi, by naszych rodaków postawić przed
Trybunałem Stanu? – pyta mecenas Maria Szonert-Binienda w rozmowie z
Markiem Pyzą o badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Wywiad zamieszcza najnowszy tygodnik "Sieci".
Warto ją przeczytać by zrozumieć to co w tragedii smoleńskiej tak
bolesne - bezwolność państwa, niechęć instytucji państwowych do
wyjaśnienia mrocznej tajemnicy 10 kwietnia 2010 roku.
Zapytana w którym momencie poczuła, że musi się włączyć w sprawę tragedii, mecenas Maria Szonert-Binienda odpowiada:
Dlaczego więc rząd USA i wtedy, i dziś nam nie pomaga? Rozmówczyni
Marka Pyzy wyjaśnia, że przede wszystkim dlatego, że są pacyfikowane
przez nasz rząd, zwłaszcza Ministerstwo Spraw Zagranicznych mające
doskonałe układy w USA. Szef resortu jest skuteczny w zwalczaniu Polonii
i marginalizowaniu wszelkich działań zmierzających do powołania
międzynarodowej komisji ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
- odpowiada.
O co tu chodzi? Jaki ma w tym interes? I jak próbuje się zniszczyć
dobre imię mecenas Marii Szonert-Biniendy oraz jej męża, profesora
Wiesława Binieny, który z niezwykłą odwagą zaangażował się w wyjaśnianie
tragedii 10 kwietnia - przeczytacie państwo w tygodniku "Sieci".
gim, źródło: tygodnik "Sieci"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Ambasadora Arabskiego życie
Ambasadora Arabskiego życie jak w Madrycie
Roman Daszczyński
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,14685917,Ambasadora_Arabskiego_zycie_jak_w_Ma...
"Krótko jest dziennikarzem Radia Wolna Europa, później reporterem Radia Plus, następnie Radia Zet i wraca do Radia Plus. Gdańsk to drugie po Warszawie centrum polskiej polityki. Arabski codziennie obraca się pomiędzy wpływowymi ludźmi. W Radiu Plus dostaje do prowadzenia cotygodniową audycję z udziałem arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego. Zamienia się to w cykl interesujących rozmów. Abp Gocłowski uważnie przygląda się Tomkowi, dostrzega w nim człowieka utalentowanego, którego warto wspierać. Kolejne szczeble kariery są w zasięgu ręki: Arabski zostaje dyrektorem gdańskiego oddziału Radia Plus, następnie dyrektorem całej sieci tej rozgłośni w Warszawie.
- To trudno nazwać, ze względu na różnicę wieku i doświadczenia życiowego, ale można powiedzieć, że Gocłowski i Arabski stali się dla siebie wzajemnie przyjaciółmi - mówi jeden ze znajomych. - Choć może właściwsze byłoby to, co kiedyś usłyszałem: że arcybiskup go usynowił. Dużo ze sobą rozmawiali. Jestem przekonany, że Tomek wiele zyskał dzięki temu pod względem intelektualnym.
Arcybiskup bardzo lubi czwórkę dzieci Arabskich. Są miłe, dobrze wychowane, religijne.
"
"W oczach liderów PiS Arabski szybko staje się jednym z głównych odpowiedzialnych za śmierć prezydenta. Wyciągnięto mu, że wcześniej pozwolił sobie odmówić Lechowi Kaczyńskiemu lotu rządowym samolotem do Brukseli.
Jarosław Kaczyński oskarża Arabskiego o złe przygotowanie lotu do Smoleńska - co miało przyczynić się do katastrofy.
- Ależ to absurd, dlaczego miałbym przygotowywać wizytę prezydenta w Smoleńsku - protestuje Arabski. - Od przygotowania wizyty prezydenta jest kancelaria prezydenta.
PiS nie przyjmuje tego do wiadomości - tym bardziej że Najwyższa Izba Kontroli post factum ocenia, że odpowiedzialność za przygotowania ciążyła na kancelarii premiera."
'Coraz więcej bił się z myślami. Czy to wszystko nie kosztuje zbyt wiele? Gdy wyjeżdżał z domu, najstarszy syn miał 11 lat - żona i dzieci zostały w Gdańsku. Kończy się rok 2012, minister Arabski patrzy na 16-letniego młodzieńca i myśli: "Mój syn już taki duży, nie było mnie przy nim, gdy dorastał i nic nam już tego czasu nie wróci".
Pół roku temu ogłasza, że musi odejść z pracy w kancelarii premiera. Co dalej? Tusk wie, że jego przyjaciel zafascynowany jest Hiszpanią - Arabski jako student mieszkał przez ponad rok w Madrycie, pracował tam, nauczył się języka. Jako minister wielokrotnie załatwiał poufne rozmowy z Hiszpanami w sprawach istotnych dla Unii Europejskiej. Zyskał w Madrycie przyjaciół zarówno pośród rządzących, jak i opozycji.
Gdy minister Radek Sikorski proponuje mu, by został ambasadorem w Madrycie, Arabski mimo wszystko jest zaskoczony - bo nigdy nie śmiał Tuska o to prosić.
Jarosław Kaczyński reaguje oburzeniem na tę prywatę. Zgodnie z procedurą Arabski musi stawić się w Sejmie przed komisją spraw zagranicznych. W korytarzu czeka już grupa miłośników "Gazety Polskiej" z transparentem "Arabski, czy w Madrycie, czy w Londynie, kara ciebie nie ominie". Próbuje blokować wejście do sali, konieczna jest interwencja Straży Marszałkowskiej.
Podczas przesłuchania posłowie PiS używają sobie do woli. Anna Fotyga wypomina kandydatowi na ambasadora, że nie umiał zadbać o bezpieczeństwo Prezydenta RP. Antoni Macierewicz grozi prokuratorem i "nieuniknioną karą".
- Od Bałtyku po szczyty gór wiadomo, że Arabski chce uniknąć odpowiedzialności - oświadcza poseł Jolanta Szczypińska.
Inni sugerują, że jedyne, co będzie robił w Madrycie, to picie wina i bieganie po bilety na mecze Realu Madryt dla Donalda Tuska.
Życie z protezą
W Hiszpanii jest od maja. Jego wrogowie w kraju chyba naprawdę myślą, że wyjechał po to, by nie wrócić do Polski, jeśli PiS zdobędzie władzę.
Latem przyleciał do Trójmiasta. Z żoną i dziećmi zapakowali się do dużego, rodzinnego chryslera i ruszyli do Madrytu - przez całą Europę.
Miniciężarówką dojechały później do nich inne rzeczy, w tym setki polskich książek.
Zaczyna się wrzesień. Dzieci chodzą do szkół z językiem hiszpańskim i angielskim.
Tomasz Arabski urzęduje jako ambasador RP w Madrycie. Niedawno sędziwy król Juan Carlos przyjął go z dyplomatami innych państw w pałacu niedaleko stolicy. Odbyło się uroczyste wręczanie listów uwierzytelniających. Arabski przekazał pozdrowienia od Prezydenta RP i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Arabski: Nie ma we mnie
Arabski: Nie ma we mnie agresji. Rozumiem postępowanie Kaczyńskiego ["SMOLEŃSK" T. TORAŃSKIEJ]
Teresa Torańska
"Smoleńsk"
to ostatnia książka zmarłej w tym roku Teresy Torańskiej. To zbiór
wywiadów z wieloma osobami. Prezentujemy fragment rozmowy z Tomaszem
Arabskim, wówczas szefem kancelarii premiera.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Opuszczony
Andrzej Grajewski
http://gosc.pl/doc/1749707.Opuszczony
Prokuratorskie śledztwo wykazało, że instytucje państwowe, które miały pomóc prezydentowi Kaczyńskiemu przygotować jego wizytę w Katyniu, zawiodły na każdym etapie. Lech Kaczyński został opuszczony, jakby nie był prezydentem państwa, ale zawalidrogą. Niedawno otrzymałem obszerny, liczący ponad 350 stron, dokument przygotowany przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga o umorzeniu śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych w związku z przygotowaniem i organizacją oficjalnej wizyty premiera Tuska w dniu 7 kwietnia 2010 r. oraz prezydenta Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu. Zostałem jego adresatem, ponieważ 7 kwietnia 2010 r. byłem uczestnikiem wizyty w Smoleńsku. W związku z tym w ramach tego śledztwa otrzymałem status osoby pokrzywdzonej. Zadaniem prokuratury było sprawdzenie, czy w toku przygotowań do obu tych wizyt nie doszło do złamania prawa.
Było to postępowanie uzupełniające w stosunku do prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie śledztwa w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Lektura tego dokumentu jest doświadczeniem przygnębiającym, odsłania bowiem wszystkie patologie polskiego życia politycznego ostatnich lat. Pokazuje, jak fatalna decyzja o rozdziale uroczystości w Katyniu doprowadziła do obniżenia warunków bezpieczeństwa Prezydenta RP, który traktowany był jako nieproszony gość nie tylko przez Rosjan, ale także przez znaczną część polskich struktur państwowych, a przede wszystkim przez urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie chcę używać mocnych słów, gdyż w debacie po katastrofie padło ich już aż nadto. Opiszę tylko fakty zebrane i przeanalizowane przez prokuratorów Józefa Gacka i Michała Machniaka w ramach śledztw V Ds. 34/13.
Telefon Putina
Dla wszystkich polskich polityków, zarówno z otoczenia premiera Tuska, jak i prezydenta Kaczyńskiego, odpowiedzialnych za politykę zagraniczną, było rzeczą oczywistą, że obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej będą najważniejszym wydarzeniem w 2010 r. Wstępne przygotowania zaczęły się pod koniec 2009 r., kiedy zapadła decyzja, że wszystkie poczynania w tej sprawie będzie koordynowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, której sekretarz generalny Andrzej Przewoźnik stał się jednym z głównych organizatorów tego przedsięwzięcia. Zakładano różne scenariusze, zarówno dwóch wizyt – premiera i prezydenta, jak również wspólnej wizyty. Chciano przy tym wykorzystać pozytywne doświadczenia z uroczystości 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, w których na Westerplatte uczestniczyli zarówno premier, jak i prezydent. Wygłosili różne, ale w sumie uzupełniające się przemówienia. Inicjatywa w polskich rękach była jednak tylko do 3 lutego 2010 roku. Wówczas odbyła się rozmowa telefoniczna premiera Putina z premierem Tuskiem, podczas której polski premier został zaproszony do wspólnych obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej w Rosji. Propozycja wydawała się atrakcyjna, gdyż celem polskiej polityki było od dawna doprowadzenie do wspólnych, polsko-rosyjskich uroczystości w Katyniu. Z Moskwy płynęły także sygnały, że władze rosyjskie chcą wykorzystać te uroczystości dla prowadzenia polityki destalinizacji w Rosji. Przyjmując jednak propozycję Putina, premier Tusk w bardzo trudnej sytuacji postawił prezydenta Kaczyńskiego, który od dawna jasno deklarował, że zamierza wziąć udział w tych uroczystościach. Nie tylko nie powiadomił go o tej rozmowie, ale także nie próbował w jakikolwiek sposób skonsultować z nim dalszego postępowania podczas tych uroczystości.
Cały dalszy polityczny bieg wydarzeń był konsekwencją przyjęcia zaproszenia Putina, które stanowiło również oczywistą interwencję w polską politykę wewnętrzną. Interwencję, jak pokazał późniejszy bieg wydarzeń, do dzisiaj skuteczną. Przestrzegał przed tym Mariusz Handzlik, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, odpowiadający za kontakty zagraniczne. Już w notatce z 8 grudnia 2009 r., sporządzonej po rozmowie z ambasadorem Federacji Rosyjskiej Władimirem Grininem i przekazanej do MSZ, sugerował on pełną koordynację wszystkich poczynań w sprawie przygotowania uroczystości w Katyniu, aby uniknąć możliwości „rozgrywania” ich przez Rosję. Jednak zarówno ta notatka, jak i pismo Handzlika z 27 stycznia 2010 r. do MSZ i Kancelarii Premiera, jednoznacznie deklarujące wolę udziału prezydenta Kaczyńskiego w uroczystościach katyńskich, pozostawione zostało bez odpowiedzi. Dalsze zaś poczynania polskiego rządu sprowadzały się do tego, aby przyjazd Prezydenta RP do Katynia utrudnić lub wręcz uniemożliwić. Na kolejne pisma płynące z Kancelarii Prezydenta do MSZ oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie było odpowiedzi. Przedstawiciele prezydenta nie byli zapraszani na kolejne spotkania przygotowawcze, choć np. w jednym z nich wzięło udział aż 19 instytucji. W tym samym czasie przedstawiciele MSZ – Andrzej Kremer, podsekretarz stanu odpowiadający za sprawy wschodnie, i Jarosław Bratkiewicz, dyrektor Departamentu Wschodniego MSZ, na polecenie min. Radosława Sikorskiego prowadzili intensywne rozmowy ze stroną rosyjską, ustalając szczegóły wizyty premiera Tuska w Smoleńsku i Katyniu. Kancelaria Prezydenta RP, pomimo że o to prosiła, nigdy nie była informowana o szczegółach tych rozmów. O tym, że do spotkania Tuska z Putinem w Katyniu dojdzie 7 kwietnia, dowiedziano się tam z mediów. W efekcie strona rosyjska w ogóle próbowała zanegować fakt, że wie o zamiarze przyjazdu prezydenta Kaczyńskiego na uroczystości katyńskie. Ambasador Grinin, choć już 27 stycznia 2010 r. otrzymał w tej sprawie oficjalne pismo min. Handzlika, publicznie twierdził, że nie był o tych planach prezydenta informowany.
Jaka to wizyta?
Kiedy stało się jasne, że wizyty prezydenta Kaczyńskiego nie uda się uniknąć, strona rosyjska konsekwentnie utrzymywała, że wizyta polskiego prezydenta mieć będzie charakter prywatny, choć była przygotowana przez protokół dyplomatyczny obu krajów i miała elementy zarówno protokolarne, jak i rocznicowe. Różnica polegała na tym, że programy wizyt, które następują bez zaproszenia państwa goszczącego, a tak było w przypadku wyjazdu prezydenta Kaczyńskiego do Smoleńska, są mniej obszerne i rozbudowane. Wizyta prezydenta Kaczyńskiego miała więc charakter wizyty roboczej, tym bardziej że na miejscu był przedstawiciel Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Nie ulega także wątpliwości, że państwo przyjmujące zarówno w przypadku wizyt oficjalnych, jak i nieoficjalnych odpowiada za zapewnienie ochrony fizycznej i bezpieczeństwo gościa. Jednak w Smoleńsku po wizycie Putina zdemontowano wszystkie dodatkowe zabezpieczenia ustawione 7 kwietnia na lotnisku Siewiernyj. Także po stronie polskich urzędników nie było determinacji, aby uznać oficjalny status tego wyjazdu. Podczas składania wyjaśnień w prokuraturze dyr. Bratkiewicz pozwolił sobie na wyrażenie opinii, że wyjazd prezydenta był bardziej pielgrzymką niż wizytą. Być może takie nastawienie do prezydenckiej wizyty wyjaśnia, dlaczego dopiero 16 marca Ambasada RP w Moskwie wystosowała notę do strony rosyjskiej z informacją o tym, że prezydent Kaczyński stanie na czele delegacji uczestniczącej 10 kwietnia w uroczystości w Katyniu. Pismo w sprawie notyfikacji wizyty prezydenta min. Handzlik wystosował już 27 stycznia. Zwłoka, która powstała na skutek zaniechania jakichkolwiek czynności notyfikacyjnych przez urzędników MSZ, umożliwiła stronie rosyjskiej twierdzenie, że nic nie wie o planowanym udziale prezydenta w uroczystościach katyńskich. Rzecz jasna nie ułatwiało to także przygotowania do organizacji uroczystości w samej Kancelarii Prezydenta. Nikt spośród urzędników MSZ podczas śledztwa nie był w stanie wyjaśnić przyczyny tego, że nota poszła tak późno ani dlaczego tak długo zwlekano z zaproszeniem przedstawiciela Kancelarii Prezydenta do pracy grupy przygotowawczej.
Lotnisko, którego nie było
Nie ulega wątpliwości, że oba loty do Smoleńska – 7 i 10 kwietnia – posiadały według rządowej instrukcji określającej zasady organizowania lotów samolotów specjalnych status HEAD, używany w przypadku przewozu najważniejszych osób w państwie. Punkt pierwszy tej instrukcji wyraźnie stwierdza, że starty i lądowania samolotów o statusie HEAD mogą być wykonywane tylko z lotnisk czynnych. Tymczasem już na etapie przygotowań do obu wizyt lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku było zamkniętym lotniskiem wojskowym. Oficjalnie nie istniało, zostało bowiem zamknięte w 2009 r., kiedy została rozformowana stacjonująca tam jednostka wojskowa. Nie było także wpisane do żadnego zbioru informacji lotniczych. Strona rosyjska informowała o tym polskich rozmówców i starała się ich odwieść od planów lądowania pod Smoleńskiem. Przed wysłaniem zapotrzebowania na samoloty nikt jednak z polskiej strony – ani BOR, ani 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, ani Kancelaria Premiera, ani Kancelaria Prezydenta – nie wiedział, że lotnisko jest zamknięte. Nikt nie sprawdził, jaki jest jego stan ani nie uzyskał od strony rosyjskiej żadnego dokumentu, potwierdzającego otwarcie lotniska w dniach 7 i 10 kwietnia. Opierano się wyłącznie na ustnych zapewnieniach przedstawicieli strony rosyjskiej, że lotnisko zostanie udostępnione do lądowania polskich samolotów specjalnych. Towarzyszyło temu domniemanie, że skoro lotnisko 7 kwietnia będzie przygotowane, gdyż miał tam lądować premier Putin, będzie równie dobrze przygotowane 10 kwietnia. Strona polska nie zaproponowała wspólnego zbadania i oblotu lotniska Smoleńsk Siewiernyj. Podczas rozmów grupy przygotowawczej nie omawiano kwestii bezpieczeństwa i wyposażenia technicznego tego lotniska. Jak później stwierdzili rosyjscy urzędnicy i funkcjonariusze przesłuchiwani przez prokuraturę, nigdy z polskiej strony nie padło pytanie o stan techniczny lotniska Siewiernyj oraz tryb jego eksploatacji. Mitem są także rozważania o możliwości lądowania na lotnisku zapasowym, gdyż takich planów wcześniej nie było. Dopiero gdy warunki w Smoleńsku zaczęły gwałtownie się pogarszać, zaczęto rozważać możliwość skierowania samolotu z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie na lotniska zapasowe w Moskwie, Mińsku, Briańsku lub Witebsku. Koncentrowano się wyłącznie na okolicznościach wizyty premiera Tuska, co wyraźnie wynika z dokumentacji zebranej przez prokuraturę w trakcie rozmów przygotowawczych ze stroną rosyjską. Temat wizyty prezydenta Kaczyńskiego nie był poruszany nie tylko przez stronę rosyjską, ale także przez polskich uczestników tych rozmów. Jakby uczestniczący w nich dyplomaci i funkcjonariusze państwowi nie poczuwali się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za losy tego przedsięwzięcia oraz bezpieczeństwo własnego prezydenta. Sygnały rosyjskie, aby wybrać inne lotnisko, strona polska lekceważyła, uważając, że to wymówka, która ma zniechęcić do korzystania z najbardziej dogodnego lotniska. Jeszcze 23 marca min. Kremer, odpowiedzialny w MSZ za przygotowanie wizyt w Katyniu, po rozmowie z ambasadorem Grininem stwierdził, że ciągle brakuje oficjalnego potwierdzenia, czy lotnisko 7 i 10 kwietnia zostanie uruchomione. Notatka w tej sprawie na biurko min. Handzlika wpłynęła jednak dopiero 12 kwietnia 2012 roku. Obaj ministrowie już wtedy nie żyli, gdyż zginęli w katastrofie. Nie wiadomo dlaczego arcyważna korespondencja z jednego warszawskiego urzędu do drugiego szła prawie trzy tygodnie. Jak ustaliła prokuratura, kwestia lotniska w Smoleńsku do samego końca przygotowań pozostawała otwarta. Rosjanie z jednej strony przekazywali informacje o problemach z lotniskiem, ale z drugiej strony zapewniali, że będzie otwarte zarówno 7, jak i 10 kwietnia. Informacje te nie były przez nikogo po polskiej stronie weryfikowane.
Ze stratą dla Polski
20 września prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w tej sprawie, dowodząc, że pomimo stwierdzenia szeregu uchybień i nieprawidłowości ze strony funkcjonariuszy MSZ nie zdołano jednak dowieść, aby ich błędy w sposób bezpośredni przyczyniły się do katastrofy. Stwierdzono jedynie, że miały miejsce działania, „które mogły wywołać, szczególnie poza granicami państwa, wrażenie opieszałości polskich służb dyplomatycznych czy wręcz ignorowania przez nie najwyższych przedstawicieli państwa polskiego”. Można się zgodzić z opinią, że na podstawie zebranego materiału prokuratura nie mogła stwierdzić, że funkcjonariusze publiczni „działali w celu spowodowania katastrofy, ani nie przewidywali i nie mogli przewidzieć takiego skutku”. Trudno jednak nie zauważyć, że prokuratorzy nie odnieśli się do kwestii, skądinąd znakomicie w ich materiale udokumentowanej, a mianowicie oceny tego, jak fakt rozdzielenia wizyt wpłynął na obniżenie standardów bezpieczeństwa towarzyszących wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Trudno także nie zgodzić się z opinią ambasadora Jerzego Bahra, osoby dość krytycznie oceniającej wiele inicjatyw zagranicznych i prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, że przyszło mu przygotowywać wizytę premiera i prezydenta w skrajnie trudnych warunkach, o czym przekonuje także dokumentacja zgromadzona w opisywanym dokumencie. W niedawno wydanej książce stwierdził on, że rozdzielenie wizyt w Katyniu odbyło się ze stratą dla Polski. „Są bowiem tematy i miejsca, w których Polska powinna być jedna” – dodał. Tej jedności zabrakło w ciągu przygotowań do 70. rocznicy obchodów zbrodni katyńskiej i skutki tego boleśnie odczuwamy do dzisiaj.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. Szczyt hipokryzji Donalda
Szczyt hipokryzji Donalda Tuska
Premier Donald Tusk zapowiedział w piątek, że prawdopodobnie przekaże polskiej opinii publicznej uargumentowany i dłuższy wywód na temat historii śledztwa smoleńskiego oraz na temat tego, co z tą sprawą robi parlamentarny zespół Antoniego Macierewicza i prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Ja się nie dziwię ludziom w Polsce, że po tym upiornym zachowaniu
(…), jakie wytworzył PiS z Macierewiczem na czele (…), mają poważny
problem, żeby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi – podkreślił Tusk
na konferencji prasowej w Brukseli pytany o sondaż TVP, według którego
45 proc. Polaków nie wie, komu wierzyć w kwestii wyjaśniania katastrofy
smoleńskiej.
- Ja pozwolę sobie prawdopodobnie przekazać polskiej opinii
publicznej taki uargumentowany i dłuższy wywód na temat historii
śledztwa smoleńskiego i tego, co z tą sprawą robi zespół Macierewicza i
prezes Kaczyński – zapowiedział premier.
- Uważam, że najwyższy czas, aby powiedzieć, nie pół żartem, nie
pół serio, nie w tonie kabaretowym, tylko naprawdę serio powiedzieć, co
ci politycy zrobili ze sprawy smoleńskiej i zrobili z Polakami. A
zrobili rzecz straszną i powinni wziąć za to odpowiedzialność – dodał Tusk.
Te słowa z ust premiera brzmią, jakby szef polskiego rządu,
dostrzegł w końcu własne błędy. Jeżeli chcemy mówić o tym co politycy
zrobili ze sprawy smoleńskiej, to sięgnijmy jeszcze dalej: co zrobili
PRZED katastrofą?
Początek tych “strasznych rzeczy” ma przecież miejsce jeszcze przed
wylotem rządowego Tupolewa do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. – przy
rozdzieleniu wizyt, nagonki na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i
umniejszaniu jego randze. Za to, a także błędy w śledztwie,
niedociągnięcia i – przede wszystkim – ustąpienie pola Rosjanom – ktoś w
końcu odpowiedzialność wziąć powinien.
Nie możemy się doczekać, aż premier przedstawi historię
śledztwa smoleńskiego, w której znajdzie się m. in. przekazanie śledztwa
w ręce rosyjskie; pozbawienie strony polskiej do kluczowych dowodów –
przede wszystkim wraku; pozwolenie na niszczenie przez stronę rosyjską
szczątków Tupolewa; kłamstwa dotyczące ekshumacji ciał; pomyłki w
umieszczeniu ciał w odpowiednich trumnach… To wszystko są
przecież elementy, które składają się na smoleńskie śledztwo. O takie
postępowanie zadbał nie kto inny, aż Donald Tusk. Miejmy
nadzieję, że przedstawiając “historię śledztwa smoleńskiego” o tych – a
także wielu innych elementach, kompromitujących polskie władze, nie
zapomni.
Miejmy także nadzieję, że zbierając informacje dotyczące tego “co z
tą sprawą zrobił zespół parlamentarny”, Donald Tusk nie zapomni dodać,
że ów zespół poruszył wiele kluczowych wątków, o których zapomniała nie
tylko Państwowa Komisja Wypadków Lotniczych, pod przewodnictwem Jerzego
Millera, ale także prokuratura wojskowa.
Z sondażu TNS Polska dla “Wiadomości” TVP1 przeprowadzonego w dniach
22-24 października wynika, że 45 proc. Polaków nie wie, komu wierzyć w
kwestii wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. 36 proc.badanych przyznaje,
że przekonują ich wyjaśnienia polskiej komisji Jerzego Millera.
Parlamentarnemu zespołowi Antoniego Macierewicza wierzy 14 proc.
pytanych. Tylko 5 proc. ankietowanych przekonuje raport MAK.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Gra z Kremlem "NASZ DZIENNIK"
Gra z Kremlem
"NASZ DZIENNIK" ujawnia: Prokuratura
wytyka MSZ bezpodstawne przedłużanie notyfikacji wizyty Lecha
Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 roku
To
sprawa bez precedensu: Prokuratura wytyka MSZ bezpodstawne przedłużanie
notyfikacji wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 roku. Gra, jaką
podjął z Kremlem Radosław Sikorski, umożliwiła Moskwie sabotowanie
głowy polskiego państwa.
Mimo ponownego umorzenia śledztwa dotyczącego cywilnego wątku
organizacji wizyt w Katyniu w kwietniu 2010 r. w ponad 300-stronicowym
dokumencie dwóch śledczych Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Józef
Gacek i Michał Machniak wskazuje na szereg błędów i uchybień w działaniu
Mini-sterstwa Spraw Zagranicznych i polskiej ambasady w Moskwie.
Dokumenty notyfikacyjne przeleżały w szufladach Radosława Sikorskiego prawie dwa miesiące.
Długotrwała zwłoka w oficjalnym zawiadomieniu (notyfikacji) strony
rosyjskiej o wizycie polskiego prezydenta w Katyniu w 2010 r. to
jaskrawy przykład nieprawidłowości w działaniu resortu spraw
zagranicznych – wytyka prokuratura.
Dwa miesiące w szufladzie
„Proces notyfikacji Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku i
Katyniu był całkowicie niezrozumiały, także dla strony rosyjskiej, i
należy ocenić go negatywnie” – piszą prokuratorzy. I dodają: „Pomimo że
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zostało powiadomione o zamiarze udziału
Prezydenta w obchodach 70. Rocznicy Zbrodni Katyńskiej w dniu 27
stycznia 2010 r., notyfikacja nastąpiła dopiero 16 marca 2010 r., co
umożliwiło stronie rosyjskiej (wypowiedzi Ambasadora Władimira Grinina i
Dyrektora Siergieja Nieczajewa) zasadne w tym okresie twierdzenie, iż
nic nie wiedzą o planowanym udziale Prezydenta RP w uroczystościach
katyńskich, a także opóźniło przygotowania do uroczystości w Kancelarii
Prezydenta”.
Śledczy precyzują, że chodzi o – jak piszą – „liczne”
nieprawidłowości polegające w ogólności na opóźnieniach w przekazywaniu
informacji między podmiotami, które organizowały wizyty, oraz braku
szybkiej reakcji na nieudzielanie przez Rosję żądanych informacji.
Najbardziej jaskrawym przykładem nieprawidłowości ze strony MSZ było,
zdaniem prokuratury, opóźnienie w notyfikowaniu stronie rosyjskiej
terminu wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Resort spraw zagranicznych został poinformowany o prezydenckich
zamiarach udziału w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej
bezpośrednio w Rosji na początku roku, 27 stycznia 2010 roku. Jednak
przez prawie dwa miesiące MSZ nie wystąpiło z notyfikacją. Zamiast tego
minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski sugerował prezydentowi
Lechowi Kaczyńskiemu udział w uroczystościach… 9 maja w Moskwie.
W tym czasie strona rosyjska twierdziła, jak w wypowiedziach
ambasadora Rosji w Polsce Władimira Grinina, jakoby nic nie wiedziała o
zamierzeniach polskiego prezydenta. Był to perfidny wybieg, ponieważ
jednocześnie za pośrednictwem polskiego MSZ o tych zamiarach został
powiadomiony rosyjski ambasador i zaproszony do omówienia szczegółów
wizyty w Katyniu.
Plany te potwierdził po raz wtóry ówczesny szef Kancelarii Prezydenta
RP Władysław Stasiak 23 lutego. Ale i wtedy MSZ nie wystąpiło o
notyfikację. Dopiero kolejne potwierdzenie prezydenckich zamierzeń 15
marca przez ministra Mariusza Handzlika wymusiło reakcję resortu. MSZ
wystosowało 16 marca pismo do polskiej ambasady w Moskwie, aby dokonano
takiej notyfikacji.
– Na bieżąco monitorowałam sytuację, wszystkie oświadczenia stron. I
przyznam, że byłam bardzo zaniepokojona. Kontaktowałam się wówczas z
Kancelarią Prezydenta, samym prezydentem, byłam niezwykle zaniepokojona
tym ping-pongiem oświadczeń ambasadora Grinina i polskiego MSZ – mówi
„Naszemu Dziennikowi” Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych.
– Odnotowałam wywiad ówczesnego rzecznika MSZ Piotra Paszkowskiego,
który pod koniec marca powiedział, że w zasadzie Rosjanie uznają za
notyfikowaną wizytę, jeżeli wszyscy członkowie delegacji są zgłoszeni.
Rzecznik dodał: „Ale my to mamy jeszcze czas” – relacjonuje. – Krótko
mówiąc, MSZ nie notyfikowało. Wiedziało, że są jakieś rosyjskie wymogi,
nie komunikowało tych wymogów, zresztą były one sztuczne, co Kancelaria
Prezydenta bardzo dobrze rozumiała. Delegacja została określona, a nadal
uważano, że to jest prywatna wizyta prezydenta, przecież takie były
informacje o spotkaniu ambasadora Bahra w rosyjskim MSZ z panem
Nieczajewem, który mówił, że nic formalnie nie wiedzą o takiej wizycie
prezydenta – podkreśla Fotyga.
– Jednym słowem, MSZ prowadziło grę, w której miały swój udział inne
instytucje, jak Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, w której sabotowano
wolę prezydenta. Moim zdaniem, jest to oczywisty delikt konstytucyjny –
sądzi była szefowa MSZ. – Jest to sprawa dla prawników i kwestia analizy
umorzenia, które moim zdaniem nosi mnóstwo znaków zapytania. Nawet przy
bardzo pobieżnej analizie widać, że był to rodzaj gry prowadzonej
przeciwko prezydentowi – dodaje.
Podobnie uważa były wiceminister spraw zagranicznych. – Rząd i MSZ
grały na podzielenie tych wizyt – mówi Witold Waszczykowski. – Kwestię
organizacji wizyty należy oceniać jako wielkie niedociągnięcie, jako
zaniedbanie urzędniczych obowiązków. Ten wątek jest do udowodnienia –
stwierdza polityk, dziś poseł PiS. – Wyjazd prezydenta został
zakwalifikowany jako wyjazd prawie półprywatny na wydarzenie
niepaństwowe, w związku z tym można było zakwalifikować ten wyjazd jako
taki, w odniesieniu do którego nie trzeba było poświęcić wszelkich
procedur zabezpieczenia – zaznacza.
Arabski potwierdził 10 kwietnia
Fakt prowadzenia gry obliczonej na podzielenie wizyt prezydenta i
premiera potwierdzają konkluzje zawarte w prokuratorskim dokumencie
opatrzonym datą 20 września br. „Jeszcze przed dniem 3 lutego 2010 roku
została podjęta kluczowa decyzja, iż uroczystości w Katyniu odbędą się
10 kwietnia 2010 r.” – piszą prokuratorzy Gacek i Machniak. Śledczy
rekonstruują proces, w jaki sposób doszło do wskazania i potwierdzenia
tego terminu – uwaga – przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, czyli
premiera Donalda Tuska.
18 stycznia 2010 r. zgody na wyznaczenie daty 10 kwietnia udzielił Tomasz Arabski – wskazują jasno prokuratorzy.
Potajemna zamiana dat
Sytuacja uległa radykalnej zmianie po telefonie Władimira Putina do
Donalda Tuska 3 lutego 2010 roku. „Udział w obchodach Premiera FR został
podany do publicznej wiadomości, ale termin wizyty 7 kwietnia 2010 r.
uzgodniony przez ministrów Tomasza Arabskiego i Jurija Uszakowa, podczas
rozmowy 4 lutego 2010 r., nie był wówczas potwierdzony i
rozpowszechniony” – rekonstruują śledczy. Podjęcie decyzji o
rozdzieleniu wizyt Arabski ukrywał nawet przed urzędnikami KPRM. „Fakt,
iż termin wizyty premiera Donalda Tuska w dniu 7 kwietnia 2010 r. nie
był powszechnie znany, potwierdza okoliczność, iż nie znała go choćby
Emilia Surowska, organizująca tę wizytę w ramach Departamentu Spraw
Zagranicznych KPRM” – czytamy w prokuratorskim dokumencie.
Niemy świadek
Grafik wizyt i spotkań zagranicznych datowany na 1 marca przesłany do
MSZ przez Surowską przewidywał, że pierwszym planowanym wydarzeniem w
kwietniu był udział Donalda Tuska w obchodach 70. rocznicy zbrodni
katyńskiej (10 kwietnia), nie zaś udział w wizycie zagranicznej w
Federacji Rosyjskiej, bo taki status miał wyjazd Tuska 7 kwietnia.
„W tym czasie – piszą prokuratorzy – pomimo wysłanych oficjalnych
pism i prowadzenia nieformalnych rozmów, urzędnicy MSZ nadal nie
traktowali informacji o udziale Prezydenta RP w uroczystościach jako
oficjalnej”.
Jak podkreślają prawnicy, za wykonywanie tego typu obowiązków
odpowiada istniejący w strukturze MSZ protokół dyplomatyczny. Jednym z
jego zadań jest właśnie uczestniczenie w organizacji wizyt
przedstawicieli Rzeczypospolitej, np. prezydenta, premiera czy ministra
spraw zagranicznych.
Jakie były konsekwencje odwlekania notyfikacji przez resort spraw zagranicznych?
Takie działania oczywiście opóźniły przygotowania organizacyjne
wizyty ze strony Kancelarii Prezydenta. Inny element miał charakter
wizerunkowy. Według prokuratury, takie postępowanie mogło wywołać
wrażenie „opieszałości” polskich służb dyplomatycznych, a nawet wrażenie
„ignorowania” przedstawicieli najwyższych urzędów.
Cały proces notyfikacji wizyty prezydenta, który wymagał
zaangażowania MSZ, śledczy oceniają „negatywnie”. Jednak te działania,
określane jako uchybienia i nieprawidłowości, trudno ocenić prawnie.
Ekspert prawa międzynarodowego publicznego dr hab. Karol Karski (UW)
wskazuje, że kwestie organizacji wizyt zagranicznych są regulowane przez
prawo krajowe.
Tymczasem w prawie polskim brakuje odpowiednich przepisów, w miejsce
których stosuje się zwyczajowo przyjęte postępowania. Problem ten
sygnalizuje prokuratura w swoim umorzeniu. I rozkłada ręce.
– W momencie kiedy prezydent zgłasza do protokołu dyplomatycznego, że
chce uczestniczyć w jakichś uroczystościach, to organizuje się przede
wszystkim wizytę prezydenta – podkreśla Anna Fotyga. – Z całą siłą
aparatu państwa sonduje się i zabiega o możliwość zrównoważenia poziomu
delegacji odpowiedniego szczebla z drugiej strony, wówczas był to
prezydent Miedwiediew, ale nie mieliśmy informacji na ten temat, czy w
ogóle MSZ o to zabiegało. Nie znalazłam żadnych informacji o tym, żeby
polski ambasador zwrócił się o to, a był to jego obowiązek – akcentuje
posłanka.
– Wszystkie organy państwa były zobowiązane do lojalności
wewnętrznej, dlatego kiedy podnosiłam kwestię współdziałania bardziej z
władzami innego państwa niż z własnym prezydentem, to przede wszystkim
miałam na myśli właśnie taki aspekt – zaznacza.
Fotyga przypomina, że Konstytucja nakłada na ministra spraw
zagranicznych konieczność współdziałania w polityce zagranicznej z
prezydentem i premierem. – Jest zapisane w Konstytucji, że to prezydent
jest najwyższym przedstawicielem państwa w stosunkach zewnętrznych –
zwraca uwagę.
Ale to nie koniec zastrzeżeń prokuratury. MSZ dopuściło się także
wielu innych uchybień. Pracownicy polskiej ambasady w Moskwie wykazali
„olbrzymią” opieszałość w uzyskaniu zgód dyplomatycznych na przelot
samolotów specjalnych w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Nie
nadzorowała tego centrala MSZ i dopiero dzień przed wylotem znane były
ich numery. Zamiast Wydziału Protokolarnego MSZ załatwianiem zezwoleń na
przelot samolotów zajmowała się ambasada.
Resort spraw zagranicznych wiedział też o stanie lotniska w
Smoleńsku, ponieważ to do niego trafiały informacje przekazywane z Rosji
via ambasada w Moskwie. MSZ samo wskazywało kancelarii premiera, że
wizyta w Katyniu może się odbyć z wykorzystaniem tego lotniska.
Poza tym kilkoro pracowników ambasady polskiej nie miało przed
kwietniem 2010 r. jasno określonego zakresu swoich obowiązków, co
oczywiście mogło rzutować na ich pracę.
W ambasadzie nie reagowano zresztą specjalnie, gdy strona rosyjska
zwlekała z udzieleniem informacji na różne pytania związane z wizytą.
Śledztwo dotyczyło niedopełnienia obowiązków przez urzędników
państwowych, m.in. MSZ, czy kancelarii premiera przy organizacji obu
wizyt w Katyniu w kwietniu 2010 roku. Jednak zdaniem prokuratury nawet
mimo wielu nieprawidłowości urzędnicy ci nie popełnili przestępstwa, a
stwierdzone uchybienia nie godziły w bezpieczeństwo lotów, ponieważ
odpowiadał za to rozwiązany już 36. Specjalny Pułk Lotnictwa
Transportowego.
Zenon Baranowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Tusk o Błasiku: nie musimy
Tusk o Błasiku: nie musimy niczego prostować
nietrzeźwości gen. Andrzeja Błasika, więc niczego po polskiej stronie
nie musimy prostować - powiedział premier Donald Tusk.
najlepszym przypadku niesolidne, jeśli nie coś gorszego - dodał szef
rządu.
Odnosząc się do raportu MAK Tusk przypomniał,
że strona polska w bardzo wielu miejscach nie zgodziła się z raportem
MAK, zaś - polska komisja wysłała w bardzo szybkim trybie dziesiątki
mniej lub bardziej szczegółowych uwag dotyczących niesolidności tego
raportu. - Mogę tylko podtrzymać informację, że nie tylko w tym miejscu,
ale też w wielu innych miejscach polskie ustalenia od samego początku
były inne niż ustalenia rosyjskie - dodał.
- Nie wykluczam, że informacje o nietrzeźwości,
podobnie jak tezy dotyczące stanu lotniska - na które polska strona od
samego początku nie wyrażała zgody i w naszym raporcie mamy inne oceny -
mogły wynikać ze złej woli strony rosyjskiej - ocenił Tusk.
W swym raporcie końcowym MAK wskazał w styczniu
2011 r., że we krwi gen. Błasika wykryto 0,6 promila alkoholu. Oficjalne
stanowisko strony polskiej z 2011 r. wobec raportu MAK głosiło, że nie
można się odnieść do informacji o obecności alkoholu we krwi gen.
Błasika ze względu na "brak dokumentacji źródłowej".
Wdowa po generale nie zgodziła się z ustaleniami
MAK; oceniała, że to "haniebna próba szkalowania pamięci męża". Jej
pełnomocnik mec. Bartosz Kownacki wniósł o weryfikację twierdzeń MAK i
zbadanie sprawy rzekomej zawartości alkoholu we krwi Błasika. Opinię
biegłych w tej sprawie wojskowi prokuratorzy otrzymali na początku
marca.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Paradowska apeluje do rządu:
opublikował białą księgę dotyczącą wydarzeń związanych z katastrofą
smoleńską. - Wszystko jest udokumentowane - rozmowy, jak wyglądała
pomoc, jak zapadały decyzje - mówiła publicystka w "Poranku Radia TOK
FM". Jej zdaniem bez takiej publikacji "pozostaną tylko bzdury
Macierewicza".
Zdaniem Janiny Paradowskiej wiele wątpliwości i
mitów narosłych wokół katastrofy smoleńskiej rozwiać by mogła
publikacja specjalnej białej księgi. - Zapis, co działo się godzina po
godzinie. Wszystko jest udokumentowane - rozmowy, jak wyglądała pomoc,
sprowadzanie ciał, jak zapadały decyzje... Bo inaczej pozostaną bzdury Antoniego Macierewicza o wybuchu w salonce.
Gospodyni "Poranka Radia TOK FM", wyjaśniła, że o pełnej
dokumentacji dotyczącej wydarzeń sprzed czterech lat zapewnia Michał
Boni, który wtedy odpowiadał m.in. za kontakty z rodzinami, wsparcie,
organizacje pogrzebów.Pomysł opublikowania białej księgi popiera Adam Szostkiewicz, który
przypomniał, że np. Amerykanie przygotowali taką publikację po zamachu
na WTC. - Cieszyło się to ogromną popularnością. Wszyscy chcieli
przeczytać, co wtedy się działo.
"Na krzyk odpowiadać argumentami"
Według publicysty "Polityki" rząd oddał pole zwolennikom teorii
spiskowych "i mamy tego efekt". Świetnie pokazują to wyniki sondaży -
duża grupa Polaków nie dała się przekonać prokuratorom i raportom
ekspertów i uważa, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był zamach lub
spisek. Wg badania opublikowanego w "Gazecie Wyborczej" do tej grupy
należy 23 proc. Polaków.
Janina Paradowska nie ma wątpliwości, że publikacja białej księgi nie przekona wszystkich. Ale jak napisała na blogu,
powinien powstać "rzetelny, poparty dokumentami opis wysiłku państwa,
którego instytucjami tak przez lata poniewierano i nadal się
poniewiera".
"Niech Macierewicz z Kaczyńskim grają swoje gry,
ale niech rząd odpowie, co zrobił, bo zrobił niemało, a dał się
zepchnąć do narożnika, w którym jest nieustannie biczowany. W tej
kwestii nie ma już miejsca na powściągliwość. I nie chodzi o to, by na
krzyk odpowiadać krzykiem, ale właśnie chłodnymi argumentami. Tylko tak
można walczyć z kłamstwem i ciągłym mataczeniem" - napisała publicystka
"Polityki".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Premier podał się do dymisji.
Premier podał się do dymisji. Wziął odpowiedzialność za katastrofę promu
Premier Korei Południowej Czung Hong Won podał się do
dymisji z powodu katastrofy promu, w której zginęło co najmniej 187
osób....
czytaj dalej »
Do katastrofy promu "Sewol" doszło 16 kwietnia. W chwili zatonięcia na
pokładzie jednostki było 476 osób, w tym 339 uczniów i nauczycieli ze
szkoły średniej na przedmieściach Seulu, którzy płynęli na szkolną
wycieczkę na położoną w Cieśninie Koreańskiej wyspę Czedżu. Uratowano
174 osoby, w tym kapitana promu oraz znaczną część załogi.
Na konferencji prasowej w Seulu Czung Hong Won przeprosił za
"niewystarczającą reakcję rządu na to nieszczęście". "- To, co
powinienem teraz zrobić, to wziąć na siebie odpowiedzialność za to i
złożyć rezygnację - powiedział szef rządu.
Podkreślił, że chciał
już wcześniej podać się do dymisji, ale nie zrobił tego, gdyż był
przekonany, że jego obowiązkiem jest zarządzanie w sytuacji kryzysowej.
- Postanowiłem jednak odejść, by nie być obciążeniem dla rządu - powiedział Czung Hong Won.
Tusk na kanonizacji
W czasie trwania kampanii do
Parlamentu Europejskiego wyrachowanie polityczne wygrało z osobistymi
przekonaniami szefa polskiego rządu – komentuje dr Tomasz M. Korczyński
Premier Tusk z żoną wyjechali na wycieczkę do Rzymu. W
programie zwiedzanie Wiecznego Miasta, wieczorem koncert Soyki, a
następnego dnia, niejako przy okazji, uczestniczenie w kanonizacji dwóch
wielkich Papieży. Do ostatnich chwil nie było wiadomo, czy Donald Tusk
poleci do Watykanu. Charakterystyczna była ta zwłoka premiera. Sztab od
wizerunku także grał na czas. Elektorat lewicowy, libertyński i lewacki
wydawał się być zadowolony, że Tusk pokazuje nareszcie swoje prawdziwe,
antyklerykalne oblicze.
Jednak nastroje satysfakcji pierzchły, gdy górę wzięła zimna
kalkulacja polityczna premiera i jego propagandystów. W czasie trwania
kampanii do Parlamentu Europejskiego wyrachowanie polityczne wygrało z
osobistymi przekonaniami szefa polskiego rządu. Chcąc nie chcąc, musiał
zmienić plany. Polska to kraj katolicki, większość potencjalnych
wyborców, co nietrudno było przewidzieć, wolałaby widzieć prezesa Rady
Ministrów na kanonizacji, a zatem wyniki badań opinii publicznej zmusiły
sztab propagandy PO do wydania zalecenia, aby Tusk leciał i klęknął
przed Piotrowym Tronem.
Słowa i gesty nie zwiodą jednak nikogo, przynajmniej tego, kto myśli w
sposób zdroworozsądkowy. Antypolskie włodarstwo PO – PSL jest faktem.
Po czynach je poznajemy codziennie, nie po słowach i deklaracjach.
27 kwietnia 2014 r., Seul: Premier Korei Południowej Czung Hong Won
podał się do dymisji z powodu katastrofy promu „Sewol”, w której zginęło
co najmniej 187 osób. Czung Hong Won przeprosił za „niewystarczającą
reakcję rządu na to nieszczęście. To, co powinienem teraz zrobić, to
wziąć na siebie odpowiedzialność za to i złożyć rezygnację”, powiedział
szef rządu koreańskiego.
21 listopada 2013 r., Łotwa: W centrum handlowym w Rydze zawalił się
dach. W następstwie katastrofy śmierć ponoszą 54 osoby, a 39 zostaje
rannych. Tydzień później, 28 listopada, premier Łotwy Valdis Dombrovskis
rezygnuje ze stanowiska w związku z katastrofą w stolicy kraju. Valdis
Dombrovskis był najdłużej urzędującym premierem Łotwy w historii tego
państwa.
10 kwietnia 2010 r., Rosja: Dochodzi do katastrofy lotniczej, w
której ginie 96 osób. Brak rannych. Wśród nich prezydent RP wraz z
pierwszą damą, ostatni prezydent RP na uchodźstwie, wicemarszałkowie
Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił
Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji
państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw, organizacji
kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące – delegacja polska
na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a
także załoga samolotu. 10 kwietnia 2010 r. – Donald Tusk wraz z
Bronisławem Komorowskim przejmują władzę totalną nad krajem. Donald Tusk
jest wciąż najdłużej urzędującym premierem Polski w historii naszego
państwa.
Do dzisiaj pozostajemy ze zdumieniem na ustach, kiedy zadajemy sobie
pytania typu: dlaczego zamiast dymisji rządu do po katastrofie
smoleńskiej oglądaliśmy uściski Putina z Tuskiem? Dlaczego wrak tupolewa
nie dotarł dotąd do Polski? Jak to możliwe, by tryskający humorem
Komorowski ze Schetyną i Borusewiczem robili sobie pozowane zdjęcia na
schodach w Sejmie RP (trzech p.o. prezydentów RP jednego dnia),
manifestując swoją władzę totalną? Dlaczego Tusk nie miał odwagi
cywilnej, aby wziąć pełną odpowiedzialność polityczną i moralną za
tragiczne wydarzenie kwietniowe? Skąd uśmiechy, dowcipy i nieukrywana
radość Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska na płycie lotniska, gdy
do Warszawy docierały kolejne trumny z ciałami pasażerów tragicznego
lotu do Rosji? Zob. materiał Telewizji Trwam: http://www.youtube.com/watch?v=pa3MRxK6_Ek
Wierzę, że nadejdą jasne i konkretne odpowiedzi na te pytania.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. Las Smoleński podchodzi pod okna Arabskiego
Śledztwo w sprawie lotów do Smoleńska w 2010 r. wznowione. Sąd znów nie zgodził się na umorzenie
Prokuratura ponownie zajmie się śledztwem w sprawie organizacji lotów prezydenta i premiera do...
Wznowiono śledztwo
Sąd nakazał wznowić śledztwo w sprawie organizacji lotów do Smoleńska w 2010 roku
Marek Pyza
Jaskółka sprawiedliwości ws. 10/04. Niepokój ambasadora Arabskiego w Madrycie...
5 sierpnia 2014, 16:28
"Niezgodne z prawem działania podległych
urzędników akceptował Szef KPRM Tomasz Arabski, o czym również świadczą
jego zeznania" - słowa prokuratorów znów muszą huczeć w głowie Jego
Ekscelencji.
Prawdę mówiąc wątpliwości w tej sprawie za dużych nie ma. Jeśli
wrócimy do uzasadnienia (350 stron) decyzji o umorzeniu śledztwa – pod
którą podpisali się prokuratorzy Józef Gacek (szerzej poznany z
niedawnej akcji w redakcji „Wprost”) i Michał Machniak – okaże się, że
nieprawidłowości były i zostały rzeczowo nazwane.
Takimi słowy śledczy definiowali zachowania urzędników kancelarii premiera i innych instytucji rządowych.
Dodatkowo opasły prokuratorski dokument nie zostawia wątpliwości -
strona rządowa od początku przygotowań do rocznicowych wizyt w Rosji
robiła wszystko, by wyeliminować z nich śp.
prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
— pisałem na jesieni w tygodniku „wSieci” analizując uzasadnienie
umorzenia śledztwa. Wynika z niego m.in., że od samego początku
przygotowań do kwietniowych wizyt strona rządowa wiedziała, że prezydent
wybiera się do Katynia (są na to dokumenty – notatki wysłane jeszcze w
grudniu 2009 r. przez Mariusza Handzlika – prezydenckiego ministra).
Mimo to pierwszych sześć spotkań organizacyjnych zorganizowała bez udziału przedstawiciela głowy państwa.
Również w trakcie rozmów polsko-rosyjskich żaden z rządowych
urzędników nie uwzględniał Lecha Kaczyńskiego w rocznicowych obchodach.
Gdy pojawił się temat jego obecności, Rosjanie przekazali, że wspólne
uroczystości za bardzo im się nie podobają i wskazali, że prezydent może
lecieć do Smoleńska oddzielnie. Rząd Donalda
Tuska potraktował to jak wytyczne.
Prokuratura ustaliła też, że funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu w ogóle nie występowali o pozwolenie na tzw. rekonesans na lotnisku w Smoleńsku. Materiał dowodowy podaje też w wątpliwość identyczne zabezpieczenie przez BOR
lądowań 7 i 10 kwietnia – wg niektórych zeznań pierwszego dnia
uroczystości funkcjonariusze czekali na premiera, inaczej
niż w feralną sobotę.
Dodatkowo śledczy dopatrzyli się wielu nieprawidłowości związanych z procedurami zamówienia na samoloty,
przekazywania dokumentów między instytucjami, wyposażania pilotów w
karty podejścia do lądowania i innych. Część z nich obciąża m.in.
Tomasza Arabskiego, od wielu miesięcy odległego od wypadków smoleńskich,
spędzającego miły czas w rezydencji ambasadora w Madrycie.
Dziś były szef KPRM
musiał dokładnie przypomnieć sobie, jak „opiekował się”
przygotowaniami do katyńskich uroczystości i „czyszczeniem” z nich
prezydenta. Zapewne kołaczą mu też w głowie słowa z uzasadnienia o
umorzeniu śledztwa, od których wcale jeszcze nie uciekł:
-– napisali śledczy o dysponowaniu samolotami przez Arabskiego i jego ludzi.
Również aspirujący do stanowiska szefa unijnej dyplomacji Radosław Sikorski nie ma łatwego popołudnia.
— to nie są słowa zionącej jadem opozycji, ale prokuratorów Gacka i Machniaka.
Tyle, że stwierdzenia te nie wystarczyły im do stawiania zarzutów, bo
uznali, że urzędnicy, którzy dopuścili się nieprawidłowości, nie mieli
świadomości, że może dojść do tragedii.
Czy kuriozalna linia śledztwa zostanie zmieniona? Czym dziś
będą się kierować prokuratorzy? Czy wciąż będą roztaczać parasol
ochronny nad ekipą rządzącą? Czy fakt, że czas tej władzy dobiega końca,
może mieć wpływ na bieg smoleńskich śledztw? Raczej nie. Nie
sposób wierzyć w przełom, który miałby dokonać się w śledczych,
którzy od początku wiedzieli, co z tą sprawą zrobić (a przecież ci sami
ludzie będą ponownie pochylać się nad dokumentami).
Jednak ponowna analiza materiału dowodowego i wskazana przez sąd
konieczność zerojedynkowego odniesienia się do wielu kwestii (m.in.
naruszenia interesu publicznego, jakim jest wizerunek państwa i
ignorowanie prezydenta przez stronę rządową) po pierwsze sprawi
prokuratorom nie lada kłopot. A po drugie – może zaowocować jeszcze
lepszym punktem wyjściowym dla innych śledczych, którzy w przyszłości
mogą ośmielić się postawić zarzuty.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. w rządzie z 2009 r. zostanie już tylko Sikorski
Tusk: dar Polski dla Europy i świata
Polscy komentatorzy okrzyknęli to wielkim sukcesem Polski i
wszyscy wszystkim zawzięcie gratulują, nawet PiS wycisnął z siebie coś
na kształt powinszowań. Kiedy jednak opadnie pył wzniecony butami elit
pędzących do „małego pałacu” z wyrazami uwielbienia – nadejdzie czas,
żeby zapytać: co to tak naprawdę oznacza? Dla Europy, dla Polski i
wreszcie – dla Tuska?
Dla Europy, w mojej opinii,
niewiele. Ważność wyboru Tuska na szefa Rady Europejskiej jest
proporcjonalna do ważności szefa Rady Europejskiej, a ta jest, powiedzmy
sobie szczerze, dość umiarkowana. Zgoda, Donald Tusk, ze swym
niewątpliwym politycznym talentem i swoistą miękką charyzmą będzie pewną
odmianą po Hermanie van Rompuy'u, którego lider brytyjskiej
niekonwencjonalnej prawicy, Nigel Farage, nazwał nieuprzejmie acz
trafnie człowiekiem „o charyzmie mokrej ścierki i prezencji urzędnika
bankowego niskiego szczebla”. Jednak dla wspólnoty europejskiej, w
czasie obecnego ukraińskiego kryzysu, ważniejszą postacią zdaje się
wysoki przedstawiciel ds. polityki zagranicznej – a to stanowisko objęła
włoska minister spraw zagranicznych, znana przede wszystkim z odmiennej
od polskiej koncepcji stosunków z Rosją. Wschodząca gwiazda włoskiej
lewicy, Federica Mogherini w lipcu wzbudziła sporo emocji w
antyrosyjskich stolicach Europy, zapraszając Władimira Putina na szczyt
ekonomiczny w Mediolanie – wtedy, kiedy kraje takie jak Polska krzyczały
o konieczności zaostrzania sankcji. Europa niewątpliwie jest podzielona
co do pożądanej linii politycznej w stosunkach z Rosją – i było
oczywiste, iż w nowym kierownictwie wspólnoty muszą znaleźć się
przedstawiciele obu opcji. O tym, na czyją stronę przechyla się szala,
decydowało rozłożenie akcentów. Gdyby ministrem spraw zagranicznych UE
został znany z ortodoksyjnej antyrosyjskości Radek Sikorski, oznaczałoby
to, iż większość Europy opowiada się za twardą linią. Powierzenie steru
europejskiej dyplomacji Federice Mogherini oznacza, że Europa jest
zdecydowana z Rosją rozmawiać.
Dla Polski odejście Tuska
oznacza – najprawdopodobniej – objęcie steru rządu przez Ewę Kopacz. To
dość dziwaczny pomysł. Mianowanie Kopacz marszałkiem Sejmu miało dla
Donalda Tuska sens – z punktu widzenia premiera, uległy i
zdyscyplinowany marszałek jest bardzo praktycznym narzędziem, podczas
gdy marszałek samodzielny może być dużym kłopotem. Jednak stanowisko
szefa Rady Ministrów, w polskim porządku konstytucyjnym naznaczone
samodzierżawiem, rządzi się innymi prawami. Jeśli Ewa Kopacz na
stanowisku premiera pozostanie – podobnie jak na stanowisku marszałka –
„lojalna”, czytaj: dyspozycyjna wobec Donald Tuska, to znaczy, że się do
tego stanowiska nie nadaje. Jeśli się usamodzielni – będzie dla Tuska
nieużyteczna.
Dla Donalda Tuska osobiście objęcie
stanowiska szefa Rady Europejskiej oznacza ucieczkę do przodu. Ucieczkę –
wbrew wielokrotnym zapewnieniom – z dawna zaplanowaną.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_09_01/Tusk-dar-Polski-dla-Europy-i-swiata-4190/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. Śledztwo ws. organizacji
Śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska umorzone po raz trzeci
Śledztwo
w sprawie organizacji lotów do Smoleńska zostanie umorzone po raz
trzeci. W środę taką decyzję wyda Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga -
dowiedział się dziennik.pl.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Coś niebywałego! Prokuratura
Coś niebywałego! Prokuratura umarza śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska! I znów: "Nic się nie stało"!
5 listopada 2014, 12:45
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wcześniej już dwukrotnie umorzyła śledztwo w tym wątku...
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zakończyła śledztwo ws. cywilnego wątku
dotyczącego organizacji lotów do Smoleńska. 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M
zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński.
O zakończeniu śledztwa poinformowała rzecznik prokuratury Renata Mazur. Nie chciała podać innych
informacji dotyczących wyników śledztwa. Zaprosiła na briefing prasowy o godz. 13.30.
— powiedziała PAP Mazur.
Nie odpowiedziała na pytanie, czy śledztwo dotyczące cywilnej organizacji lotów prezydenta i
premiera do Smoleńska w 2010 r. zostało umorzone, czy też postawiono komuś zarzuty. Serwis tvn24.pl pisze jednak, że zostało umorzone.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wcześniej już dwukrotnie umorzyła śledztwo w tym wątku - 20
czerwca 2012 i 20 września 2013, ale sąd nakazał jego dalsze prowadzenie. Sąd uznał m.in., że
podjęcie przez prokuraturę prawidłowej decyzji w sprawie lotów do Smoleńska będzie możliwe dopiero
po dopuszczeniu do udziału w postępowaniu wszystkich pokrzywdzonych. Sąd wskazał też, by zastanowić
się, czy organizujący te wizyty funkcjonariusze publiczni niebędący żołnierzami dopuścili się
nieprawidłowości, które naruszały interes publiczny lub prywatny.
Praska prokuratura badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień
przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej
ambasady w Moskwie w związku z przygotowaniami w 2010 r. lotów do Smoleńska - premiera z 7 kwietnia
i prezydenta z 10 kwietnia. Chodziło o przygotowania w okresie od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r.
Wątki dotyczące organizacji lotów do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych
zostały wyłączone z prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie śledztwa
dotyczącego katastrofy smoleńskiej.
Praska prokuratura do odrębnego postępowania wyłączyła wątek zaniedbań BOR w związku z wizytami w
Smoleńsku. Do sądu trafił akt oskarżenia wobec byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, któremu
zarzucono niedopełnienie obowiązków i poświadczenie nieprawdy w dokumencie. Jeszcze nie wyznaczono
terminu pierwszej rozprawy, ale w listopadzie ma się odbyć organizacyjne posiedzenie sądu w tej sprawie.
Śledztwo dot. cywilnego wątku lotów do Smoleńska po raz trzeci umorzone
Samo przygotowanie do wizyt i lotów premiera i prezydenta 7 i 10
kwietnia 2010 roku nie sprowadzało bezpośredniego narażenia na...
czytaj dalej »
Prokuratura po raz 3. umorzyła śledztwo dot. cywilnego wątku lotów do Smoleńska
ws. organizacji przez cywilnych urzędników lotów premiera Donalda Tuska i
prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia 2010 r. -
poinformowała w środę rzeczniczka prokuratury Renata Mazur.
Jak powiedziała Mazur, śledztwo umorzono wobec braku znamion przestępstwa. Decyzja ta jest nieprawomocna.
Prokuratura badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub
przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych
Kancelarii Prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie w
związku z przygotowaniami w 2010 r. lotów do Smoleńska - premiera z 7
kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia. Chodziło o przygotowania w okresie
od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. Sprawa ta była wydzielona
wiosną 2011 r. z głównego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej,
które prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Śledztwo było wcześniej dwukrotnie umarzane i dwukrotnie sąd nakazywał jego wznowienie; ostatni raz w sierpniu tego roku.
Śledztwo
- po raz pierwszy zakończone w czerwcu 2012 r. - w marcu 2013 roku było
wznowione. Prokuratura uznała pierwotnie, że nie ma nikogo, kto mógłby
tę decyzję zaskarżyć, bo nikt w tej sprawie nie ma statusu
pokrzywdzonego. Sąd - po rozpatrzeniu zażalenia bliskich prezydenta
Lecha Kaczyńskiego - nakazał jednak wznowić postępowanie. Prokuratura
ustaliła wtedy listę 382 pokrzywdzonych w sprawie.
We wrześniu
2013 r. prokuratura ponownie umorzyła sprawę. Uzasadnienie umorzenia
zawarto w 343-stronnicowym postanowieniu - ze względu na nieprawomocność
decyzji nie ujawniono jego szczegółów. Jednak już przy okazji umorzenia
z czerwca 2012 r. prokuratura informowała, że dopatrzono się
niedociągnięć, ale nie uznano ich za przestępstwo.
Zażalenie na
tę decyzję złożyło 21 osób mających status pokrzywdzonych w sprawie. W
sierpniu tego roku sąd uchylił jednak decyzję prokuratury nie na wniosek
pokrzywdzonych, ale z urzędu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. V Ds 100/14 - Postanowienie o umorzeniu śledztwa (w trybie art.
V Ds 100/14 - Postanowienie o umorzeniu śledztwa (w trybie art. 330 paragraf 2 kpk)
http://www.pg.gov.pl/komunikaty-674/v-ds-100-14-postanowienie-o-umorzeni...
środa, 5 listopada 2014
Tekst postanowienia dostepny w postaci pliku PDF.
Smoleńsk 2010. Po trzykroć umorzenie
Po raz trzeci prokuratura uznała, że nie ma podstaw, by postawić cywilnym urzędnikom zarzuty o organizację lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010. To koniec śledztwa, bo umorzenia nie można już zaskarżyć do sądu
Tzw. wątek cywilny śledztwa smoleńskiego umorzyła w środę Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Pod umorzeniem podpisał się prokurator Józef Gacek i Michał Machniak.
Ten wątek śledztwa smoleńskiego od początku miał za zadanie ustalić, czy były uchybienia w przygotowaniu wizyty i lotu do Smoleńska premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r. i prezydenta Lecha Kaczyńskiego trzy dni później, 10 kwietnia. Prokuratura sprawdzała też, kto odpowiadał za przygotowanie obu wizyt i czy ewentualnie można postawić im zarzuty.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16919437,Smolensk_2010__Po_trzykroc_umorzenie...
Umorzenie po raz trzeci – ostatni?
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła
śledztwo w sprawie organizacji przez cywilnych urzędników lotów premiera
Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska z 7 i 10
kwietnia 2010 r. Śledztwo to było wcześniej dwa razy umarzane i
dwukrotnie sąd nakazywał jego wznowienie.
Jak podkreśliła rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata
Mazur, choć były nieprawidłowości przy organizacji przez cywilnych
urzędników lotów do Smoleńska w 2010 r., to nie wystarczają one do
postawienia zarzutów.
Rzecznik prokuratury podała, że prokuratura nie podzieliła stanowiska
sądu w kilku sprawach. I tak: prokuratura oceniała, że przed kwietniem
2010 r. nie było „jednego, spójnego przepisu”, który odnosiłby się do
kwestii, jakie osoby mogą brać udział w jednym locie.
Prokuratura nie zgodziła się też z zarzutem sądu, by nie ustaliła,
jaki był charakter wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia.
Według Mazur, nie ma zgody co do jednoznacznego określenia charakteru
wizyty, ale na pewno była to „oficjalna misja w obcym państwie”, której
winien być nadany status HEAD.
– Prokurator Renata Mazur, która bardzo szczegółowo przedstawiła
analizę decyzji prokuratury i przekonała wszystkich, że – z wyjątkiem
prokuratury – pozostałe instytucje państwa w szczególności sąd i
Najwyższa Izba Kontroli widziały konieczność napiętnowania licznych
uchybień dotyczących organizacji przez cywilnych urzędników lotów
premiera i prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia
2010 r. Szkoda, że prokuratura jest zupełnie oporna na argumenty ze
strony sądu – podkreślił w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl mec. Piotr
Pszczółkowski, pełnomocnik części rodzin ofiar smoleńskich, dodając
jednocześnie, że bardzo istotne są przytoczone przez rzecznik
prokuratury główne tezy sądu w poprzednim uchyleniu decyzji prokuratury
dotyczącym umorzenia śledztwa. – Niestety okazuje się, że prokuraturze
cały czas brakuje odwagi, aby dostrzec wszystkie znamiona przestępstwa,
by tę sprawę zakończyć skierowaniem aktu oskarżenia – dodał mecenas.
Prokurator Mazur poinformowała także, że decyzja o umorzeniu jest
prawomocna, a pokrzywdzeni, których jest 384, mogą złożyć do sądu
prywatny akt oskarżenia.
– Rzecznik zwróciła uwagę, że jest możliwość kontynuowania tego
śledztwa przez jego strony, czyli rodziny ofiar i mam nadzieję, że życie
dopisze pozytywne rozwiązanie tej sprawy – dodał mec. Pszczółkowski,
zaznaczając że z pewnością rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej takie
oskarżenie do sądu skierują.
wPolityce.pl: Prokuratura po raz trzeci umorzyła tzw. cywilny wątek śledztwa smoleńskiego. Jak Pani odbiera tę decyzję?
Mec. Małgorzata Wassermann: Oceniam to
umorzenie negatywnie. Jestem jednak głównie poruszona uzasadnieniem tej
decyzji, przekazanym przez rzecznik prokuratury na konferencji
prasowej. Stwierdzenie, że możemy sobie teraz złożyć do sądu prywatny akt
oskarżenia, brzmi wręcz niewiarygodnie. Prokuratura albo stwierdza,
że nie ma mowy o popełnieniu przestępstwa, nie ma podstaw do
sformułowania aktu oskarżenia i broni swojego stanowiska, albo wydaje z
jakichś przyczyn orzeczenie, że nie ma mowy o zarzutach, ale wskazuje
jednocześnie rodzinom: „nie martwcie się, przecież możecie
przygotować prywatny akt oskarżenia”.
Takie stanowisko właśnie usłyszeliśmy. Jaki to buduje przekaz?
Ten przekaz jest wewnętrznie sprzeczny. To jest dla mnie smutna
konstatacja. To wskazuje, że z jakichś przyczyn – wygląda na to, że poza
procesowych – prokuratura nie ma odwagi wykonać swoich obowiązków.
Rozważa Pani skierowanie prywatnego aktu oskarżenia?
Taki krok rozważamy bardzo intensywnie od jakiegoś czasu.
Może czas przejść zatem do takiego działania? Może to narzędzie należy częściej stosować?
Proszę zwrócić uwagę, jak działa wymiar sprawiedliwości w Polsce. To nie rokuje dobrze na przyszłość w
odniesieniu do tej drogi procesowej. My czekamy na zmiany, które
spowodują, że rzeczy oczywiste zaczną być również dostrzegalne dla
organów ścigania. Widać, że w sprawie smoleńskiej instytucje państwa polskiego nie działają, skoro my, rodziny, powinniśmy co chwilę te instytucje zastępować.
Jesteśmy jako społeczeństwo zakładnikami prokuratury? Jesteśmy skazani na bezsilność?
Mam nadzieję, że nie jesteśmy skazani na bezsilność. Jednak nie napawa optymizmem praca
wymiaru sprawiedliwości i to nie tylko w odniesieniu do tragedii
smoleńskiej. W większości głośnych spraw można wskazać błędy, mówiące,
że państwo nie działa tak, jak powinno.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. Pięć osób oskarżonych przez
Pięć osób oskarżonych przez rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej
akcie oskarżenia przez 11 członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o
niedopełnienie obowiązków przy organizacji przez cywilnych urzędników
lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Pytana, kogo dotyczy akt oskarżenia i kto go złożył, sędzia Ewa
Leszczyńska-Furtak, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie odpowiedziała
PAP: "Nie zostałam upoważniona zarówno przez oskarżonych, jak i
oskarżycieli posiłkowych subsydiarnych do podawania przedstawicielom
mediów ich danych personalnych". Dodała, że sąd "nie miał dotychczas
sposobności odebrać ich stanowisk w tej kwestii".
Leszczyńska-Furtak ujawniła jedynie, że zarzuty z art. 231 par. 1
Kodeksu karnego dotyczą "pięciorga funkcjonariuszy publicznych, a
subsydiarny akt oskarżenia złożyli dwaj pełnomocnicy oskarżycieli
posiłkowych subsydiarnych, łącznie w imieniu 11 osób - bliskich ofiar
katastrofy". Za niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza
publicznego grozi do 3 lat więzienia.
Akt oskarżenia wpłynął do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Niedawno
sprawa otrzymała sygnaturę. Obecnie sąd czeka na akta umorzonego w
ub.r. przez warszawską prokuraturę śledztwa ws. organizacji
lotów do Smoleńska. Na razie nie ma wyznaczonego sędziego.
W warszawskich sądach na wyznaczenie sprawy czeka się miesiącami. Akt
oskarżenia prokuratury wobec b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego ws.
zaniedbań ochrony przy wizytach Lecha Kaczyńskiego i
Donalda Tuska w Smoleńsku czekał dwa i pół roku od jego złożenia do
rozpoczęcia procesu; zaczął się on pod koniec ub. roku.
W sytuacji, gdy prokuratura dwukrotnie (i prawomocnie) umarza śledztwo w
sprawie przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego, osoba lub
osoby nim pokrzywdzone mogą wnieść do sądu tzw. subsydiarny
akt oskarżenia. Taka sprawa toczy się jak każdy normalny proces karny, z
tą różnicą, że oskarżycielem jest pokrzywdzony, a nie prokurator - gdyż
sprawa toczy się z oskarżenia prywatnego, a nie
publicznego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. Były minister wśród prywatnie
Były minister wśród prywatnie oskarżonych ws. Smoleńska
przez 11 członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie
obowiązków przy organizacji przez cywilnych urzędników lotu prezydenta
Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r.
Informację, że osoby oskarżone to Tomasz A., Monika B., Mirosław K.,
Justyna G. i Grzegorz C., przekazała PAP Ewa Leszczyńska-Furtak,
rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie. Nie podała żadnych
szczegółów identyfikujących oskarżonych. Ponieważ Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia oczekuje na akta
postępowania przygotowawczego, którego umorzenie stanowiło asumpt do
wniesienia subsydiarnego aktu oskarżenia, nie ma chociażby
możliwości zweryfikowania prawidłowości danych wskazanych we wniesionym
akcie oskarżenia celem wykluczenia ewentualnych omyłek. Stąd do czasu
zaznajomienia się z aktami przez przewodniczącego
wydziału, informacje przekazywane mediom w tej sprawie muszą doznawać
pewnych ograniczeń - oświadczyła Leszczyńska-Furtak.
Kilka dni temu tygodnik "Do rzeczy" podał nieoficjalnie, że oskarżeni
to: Tomasz A. (b. szef kancelarii premiera w rządzie Donalda Tuska; dziś
ambasador RP w Hiszpanii), dwoje urzędników kancelarii
premiera oraz dwoje przedstawicieli ambasady RP w Moskwie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. a myślał,ze jak
poleci na Hiszpańską Ziemie,to rodziny zapomną o nim...
gość z drogi
34. mnie wciąż prześladuje pytanie o niewyjaśnioną śmierć
dyrektora Kancelarii Tuska,czyliWyniki wyszukiwania
"Jak zginął dyrektor kancelarii Tuska? | niezalezna.pl"
jak i Dlaczego,
wszak była to pierwsza śmierć z korowodu Śmierci Smoleńskich ...
gość z drogi
35. Hypki o katastrofie
Hypki o katastrofie smoleńskiej: Sikorski, Arabski mieli pełne spodnie. Odpowiadali politycznie za to, co się stało
Awantura wokół smoleńska ma ?wyłącznie przyczyny polityczne? - stwierdził Tomasz Hypki w rozmowie z Moniką Olejnik. - Z jednej i z drugiej strony. Sikorski, Arabski i parę innych osób naprawdę miało pełne spodnie, bo tak naprawdę oni odpowiadali, nie wiem czy prawnie, ale moim zdaniem też, ale na pewno politycznie za to, co się stało - dodał.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,17667364,Hypki_o_katast...
Arabski naruszył instrukcję ws. lotów VIP-ów? Cywilni śledczy dostaną nowe opinie biegłych
Prokuratura wojskowa przekaże cywilnej materiały, w
których biegli zwracają uwagę na naruszenie instrukcji HEAD przez
Tomasza...
czytaj dalej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. Tomasz Arabski nie pojawił
Tomasz Arabski nie pojawił się w sądzie na procesie gen. Pawła Bielawnego
Były
szef kancelarii premiera Tomasz Arabski nie stawił się na rozprawie w
procesie byłego wiceszefa BOR generała Pawła Bielawnego.
Miał zeznawać jako świadek w procesie byłego wiceszefa BOR generała Pawła Bielawnego. Bielawny został oskarżony przez praską prokuraturę o nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r. On sam nie przyznaje się do zarzutów. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
W późniejszych godzinach sąd ma jeszcze przesłuchać jednego z podwładnych Tomasza Arabskiego Miłosława
K. oraz byłego dowódcę 36. pułku lotnictwa transportowego płk Ryszarda
R. Jest on podejrzany w śledztwie smoleńskim o niedopełnienie obowiązków
przy organizacji lotu. Chodzi o nieprawidłowości przy wyznaczaniu i
przygotowaniu załogi samolotu.
W wątku cywilnym poza Pawłem Bielawnym nikt więcej nie zasiadł na ławie oskarżonych. Praska prokuratura umorzyła śledztwo
ws. organizacji lotów do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia 2010 r. I choć
uznała, że były nieprawidłowości w przygotowaniu wizyt VIP-ów w
Smoleńsku to nie wystarczają one do postawienia zarzutów.
Tymczasem wobec urzędników państwowych do sądu wpłynął prywatny akt oskarżenia. Złożył go pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy, w tym bliskich prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mec. Piotr Pszczółkowski.
Za niedopełnienie obowiązków funkcjonariuszowi publicznemu grozi do 3 lat więzienia.
Wdowa po generale Błasiku o o śledztwie smoleńskim: To kompromitacja państwa
To
kompromitacja państwa - wdowa po Andrzeju Błasiku broni swojego męża i
wzywa do międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Skomplikowana sprawaPrywatny
Skomplikowana sprawa
Prywatny akt oskarżenia wobec urzędników za organizację lotu do Smoleńska trafi do sądu okręgowego?
umarzała tzw. cywilny wątek organizacji lotów do Smoleńska, akt
oskarżenia m.in. wobec Tomasza Arabskiego, byłego szefa Kancelarii
Prezesa Rady Ministrów, skierował do sądu w grudniu zeszłego roku w
imieniu 11 rodzin smoleńskich mec. Piotr Pszczółkowski. Został nawet
wyznaczony sędzia Łukasz Gryglewicz do rozpatrzenia tej sprawy, ale 9
kwietnia sąd rejonowy postanowił skorzystać z możliwości prawnych i
wystąpić o zmianę miejsca rozpatrywania tej sprawy ze względu na jej
skomplikowanie.
– Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia postanowił zwrócić się do Sądu
Apelacyjnego w Warszawie o przekazanie sprawy do rozpoznania Sądowi
Okręgowemu w Warszawie, jako sądowi I instancji, uzasadniając powyższe
szczególną wagą i zawiłością sprawy, której materiały zawierają się w
233 tomach akt, w tym w 36 tomach akt niejawnych – informuje nas sędzia
Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w
Warszawie.
– Jest to dobra wiadomość. Będę zadowolony, jeżeli sąd apelacyjny
podejmie decyzję o przekazaniu tej sprawy do sądu okręgowego – mówi w
rozmowie z NaszymDziennikiem.pl mec. Piotr Pszczółkowski, reprezentujący
Jarosława Kaczyńskiego. Dodaje, że sąd okręgowy posiada znacznie
większe doświadczenie.
– Taka sama sytuacja dotyczyła kwestii, która początkowo trafiła do Sądu
Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa dotycząca byłego wiceszefa BOR i w
tamtym przypadku sąd apelacyjny skierował ją do rozpatrzenia przez sąd
okręgowy, motywując to głównie tym, że bardzo dużo dokumentów jest
niejawnych i po prostu sąd rejonowy nie jest przygotowany logistycznie,
aby te akta przenosić – dodaje adwokat.
Akt oskarżenia zarzuca pięciorgu urzędnikom niedopełnienie obowiązków
przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu
osób do Smoleńska w kwietniu 2010 r. Obok Arabskiego obejmuje ówczesnych
urzędników z kancelarii premiera i pracowników ambasady w Moskwie –
Monikę B., Mirosława K., Justynę G. i Grzegorza C. Grozi im kara do 3
lat więzienia.
Zenon Baranowski
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/135211,skomplikowana-sprawa.html
Arabski zeznawał w procesie byłego szefa BOR
Tomasz Arabski, były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zeznawał dziś, jako świadek w procesie byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego.
Tomasz Arabski jest oskarżony przez prokuraturę o nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r.
Zaczynając zeznania, powiedział, że, jako szef Kancelarii Prezesa
Rady Ministrów, nadzorował przygotowania do podróży zagranicznych
premiera. Dodał, że w ich ramach nie kontaktował się z BOR i nie miał
wiedzy, kto w Biurze organizuje ochronę podczas wizyt VIP-ów.
Mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik części ofiar tragedii
smoleńskiej powiedział, że jest bardzo możliwe, że sprawa zakończy się
jeszcze przed okresem wakacyjnym. Ma nadzieję, że wyrok będzie
skazujący.
- Dla mnie te zeznania miały też walor interesujący z punktu
widzenia subsydiarnego aktu oskarżenia, w jakim pan minister Tomasz
Arabski został oskarżony o niedopełnienie własnych obowiązków. Świadek
przedstawił sądowi tą wiedzę, którą posiadał. Sąd, oczywiści każde z
zeznań w toku tych rozpraw weźmie pod uwagę i na pewno znajdą one
odzwierciedlenie w treści wyroku, jakiego należy się już niebawem w tej
sprawie spodziewać. Podobnie jak prokurator, wnosząc akt oskarżenia, my
spodziewaliśmy się wyroku skazującego – wskazuje mec. Piotr Pszczółkowski.
Tomasz Arabski jest jednym z pięciorga urzędników KPRM i ambasady RP w
Moskwie, odpowiadających przed sądem w prywatnym akcie oskarżenia przez
11 członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
Oskarżyciele wnieśli sprawę po tym, gdy w ubiegłym roku Prokuratura
Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła śledztwo w sprawie organizacji lotów do
Smoleńska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. Czego Piotr Marciniak nie powiedział Robertowi Mazurkowi
http://nanofiber.salon24.pl/673382,czego-piotr-marciniak-nie-powiedzial-...
W rozmowie Piotra Marciniaka z Robertem Mazurkiem, opublikowanej wczoraj w Rzeczpospolitej,
za szczególnie ważne uważam słowa dotyczące rozdzielenia wizyt premiera
i prezydenta związanych z 70. rocznicą zbrodni katyńskiej:
Wcześniej, bo 7 kwietnia, do Katynia przyleciał premier Tusk.
To, że w odstępie trzech dni do Rosji lecą dwie delegacje, i to
lecą w atmosferze konfliktu, pozwalało Rosjanom na prowadzenie swojej
gry. Zwłaszcza że wszyscy wiedzieli, dlaczego premier i prezydent lecą
oddzielnie.
Wy w ambasadzie wiedzieliście o tym wcześniej.
To było przygotowywane, do Moskwy przyleciał minister Arabski,
który negocjował warunki tych wizyt, więc wszyscy - w tym Rosjanie -
doskonale się orientowali, o co chodzi.
Czym się różniły obie wizyty?
W pierwszej, oficjalnej, brał udział Putin, i to nie była decyzja
neutralna, protokolarna, tylko stricte polityczna o bardzo dużym
znaczeniu.
Putin w ten sposób grał polskimi władzami?
Z pewnością był to element gry, rosyjski premier wysłał bardzo
czytelny sygnał. Gdyby nie doszło do katastrofy, to po jakimś czasie
wszyscy zapomnieliby o tej sytuacji, choć nie była ona normalna.
Dlaczego?
Nie można przenosić za granicę konfliktów politycznych. To był
ogromny błąd, który miał fatalne skutki, także już po samej katastrofie.
Toczyły się może nie dwa śledztwa, ale dwa procesy polityczne, a sama
katastrofa stała się wydarzeniem, którym Rosja mogła potem grać.
W tej rozmowie Piotr Marciniak nie wspomniał o istotnym aspekcie
uroczystości w dniu 7 kwietnia 2010 roku - wmurowaniu kamienia
węgielnego pod budowę cerkwi prawosławnej na terenie Kompleksu
Memorialnego w Katyniu, którego częścią jest Polski Cmentarz Wojenny.
O budowie w pobliżu polskiego cmentarza w Katyniu cerkwi prawosławnej
strona polska nie została poinformowana przed rozpoczęciem prac. Było
to niezgodne z podpisaną w 1994 roku w Krakowie przez ministrów spraw
zagranicznych Polski i Rosji „Umową między rządem Rzeczpospolitej
Polskiej a rządem Federacji Rosyjskiej o grobach i miejscach pamięci
ofiar wojen i represji”.
Art.1 tej umowy precyzuje wszelkie kwestie związane z "rejestracją,
urządzaniem, zachowaniem i należytym utrzymaniem miejsc pamięci i
spoczynku - polskich w Federacji Rosyjskiej i rosyjskich w
Rzeczypospolitej Polskiej - żołnierzy i osób cywilnych, poległych,
pomordowanych i zamęczonych w wyniku wojen i represji". W art.2
umowy obie strony zobowiązały się do wymiany wszelkich informacji
dotyczących miejsc pamięci i spoczynku, również w kwestii wznoszenia w
ich pobliżu jakichkolwiek innych upamiętnień.
W 2009 roku Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołał
pełnomocnika ds. obchodów ds. 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Pełnomocnikiem tym został minister Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W drugiej połowie lutego 2010 r.
Andrzej Przewoźnik prowadził w Smoleńsku rozmowy z przedstawicielami
administracji obwodu smoleńskiego. Podczas rozmowy, w której
uczestniczył też Igor Grigoriew, dyrektor Kompleksu Memorialnego w
Katyniu, minister Przewoźnik przedstawił koncepcję organizacji polskich
uroczystości rocznicowych. Rozmowy dotyczyły przygotowań obu
uroczystości – 7 i 10 kwietnia. Zakładano, że podczas spotkania
premierów 7 kwietnia mieli się oni pojawić w południe w części
rosyjskiej kompleksu Memoriału Katyńskiego. Następnie szefowie rządów
Polski i Rosji mieli potem przejść na teren Polskiego Cmentarza
Wojennego w Katyniu, gdzie planowano modlitwy ekumeniczne. Po
wygłoszeniu przemówień obaj premierzy mieli udać się do Smoleńska, by
wziąć udział w posiedzeniu Grupy do Spraw Trudnych. Przewidziano, że
Donald Tusk spotka się jeszcze z proboszczem katolickiej parafii w
Smoleńsku, a następnie wróci samolotem do kraju. Jak widać, w tym
scenariuszu Rosjanie ani słowem nie zająknęli się na temat cerkwi.
W pierwszej połowie marca 2010 roku minister Andrzej Przewoźnik spotkał
się w Sankt Petersburgu z Jewgienijem Artjomowem, dyrektorem tamtejszego
Muzeum Historii Politycznej Rosji. Oddziałami tej placówki od roku 2004
roku są Kompleks Memorialny "Katyń" i Państwowy Kompleks Memorialny
"Miednoje". Celem spotkania było ostateczne ustalenie szczegółów
dotyczących wizyt 7 i 10 kwietnia. W Sankt Petersburgu minister
Przewoźnik został zaskoczony przekazana przez Artiomowa informacją, że w
pobliżu cmentarza w Katyniu, gdzie spoczywają szczątki polskich
oficerów zamordowanych przez Rosjan, są prowadzone zaawansowane prace
zmierzające do wybudowania tam prawosławnej cerkwi. Usłyszał wtedy od
Artjomowa, że zgodnie z zamierzeniem strony rosyjskiej kamień węgielny
pod budowę świątyni ma być wmurowany 7 kwietnia przez obu premierów:
Władimira Putina i Donalda Tuska. Andrzej Przewoźnik wyraził swój
protest - powiedział Artjomowowi, że budowa cerkwi w pobliżu polskiego
cmentarza w Katyniu odbywa się bez jakiegokolwiek porozumienia z
władzami RP, co jest niezgodne nie tylko z wypracowanym przez lata
consensusem, ale i z umową podpisaną w 1994 roku.
Rząd polski nie zaprotestował publicznie przeciwko temu naruszeniu
umowy z 1994 roku, nie zażądał wyjaśnień od strony rosyjskiej, a premier
Donald Tusk lekceważąc zastrzeżenia zgłoszone przez Andrzeja
Przewoźnika zgodził się uczestniczyć w uroczystości wmurowania kamienia
węgielnego pod cerkiew. Media polskie nie podały wtedy żadnych
szczegółów, na jaką uroczystość premier Tusk został przez Rosjan
zaproszony. Automatycznie przyjęto, że chodzi tu o uroczystości
katyńskie. Tymczasem uroczystości 7 kwietnia 2010 roku to nie były żadne
obchody zbrodni katyńskiej, ale obchody wmurowania kamienia pod
budowaną tam cerkiew. Siódmego kwietnia wmurowania kamienia węgielnego
pod budowę cerkwi dokonał premier Donald Tusk wspólnie z Władimirem
Putinem, legitymizując w ten sposób złamanie umowy.
Po katastrofie smoleńskiej Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga
Warszawa-Praga prowadziła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w
przygotowywaniu wizyt do Katynia 7 i 10 kwietnia 2010 r. przez cywilnych
funkcjonariuszy państwa. 19 października 2011 r. zeznania w
Prokuraturze złożył premier Donald Tusk. Premier zeznał, że o tym, iż
Lech Kaczyński chce wziąć udział w uroczystościach katyńskich,
dowiedział się z mediów – już po tym, jak „pojawiła się informacja o planowanym spotkaniu w Rosji szefa rządu z Władimirem Putinem” (czyli w lutym 2010 r.).
Na pytanie prokuratora, dlaczego po rozmowie z Putinem w lutym nie
skontaktował się z Lechem Kaczyńskim, bądź nie polecił swoim
współpracownikom, by uzgodnić wspólną politykę Polski w sprawie wizyty w
Katyniu, premier Donald Tusk nie udzielił odpowiedzi. Złożył natomiast
ważne oświadczenie:
„Moją intencją było uniknięcie przede wszystkim jakichkolwiek
nieporozumień z tytułu uczestnictwa najwyższych przedstawicieli władz
polskich podczas uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Do dnia
katastrofy nie miałem żadnego sygnału, aby prezydent bądź ktoś z jego
kancelarii kwestionował sekwencję spotkań, tj. mojego spotkania z
premierem Putinem, a następnie udziału prezydenta w uroczystościach”.
W odpowiedzi na pytanie, czy premier przyjąłby zaproszenie Putina,
wiedząc o tym, że w uroczystościach chciałby również wziąć udział
prezydent Kaczyński, premier Tusk powiedział: „Decyzję, aby przyjąć
zaproszenie ze strony premiera Putina ja bym przyjął, niezależnie jaką
miałbym wiedzę o udziale pana prezydenta. Kluczowa dla interesów Polski
była obecność premiera Putina w Katyniu”.
Wyraził również przekonanie, że pomiędzy nim a Lechem Kaczyńskim nie było konfliktu w sprawie odrębnych wizyt w Katyniu.
Jego zdaniem zaproszenie go przez Putina i ustalenie wspólnej wizyty na
7 kwietnia pomogło w przygotowaniach odrębnej wizyty prezydenta trzy
dni później.
W przytoczonych fragmentach zeznań złożonych przed prokuratorem premier
Tusk oszczędnie gospodarował prawdą. Dobitnie pokazują to cytowane
wcześniej słowa ambasadora Piotra Marciniaka. Przede wszystkim,
scenariusz współpracy z Władimirem Putinem przeciwko prezydentowi RP
został przez Donalda Tuska wybrany świadomie. Nieprawdą bowiem jest, że
zamiar wyjazdu prezydenta na uroczystości katyńskie w kwietniu 2010 r.
był jakąś niespodzianką. W kwietniu 2010 r., przypadała okrągła (70.)
rocznica zbrodni na Polakach, której upamiętnieniu prezydent Kaczyński
poświęcał zawsze – w odróżnieniu od premiera Tuska – uwagę. Zeznając, że
zamiar wyjazdu prezydenta na uroczystości katyńskie w kwietniu 2010 r.
był jakąś niespodzianką, premier Tusk zaprzeczył oczywistości. W istocie
już od grudnia 2009 r. najbliższy współpracownik Tuska, szef jego
kancelarii Tomasz Arabski, prowadził rozmowy z przedstawicielami Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ministra Andrzeja Przewoźnika w
sprawie przygotowań do wizyty w Katyniu, a jednym z głównych scenariuszy
był wspólny w niej udział premiera i prezydenta. W tym samym czasie, w
grudniu 2009 roku minister z kancelarii prezydenta, Mariusz Handzlik
ostrzegał Tomasza Arabskiego przed próbą rozgrywania przez Putina
konfliktu wewnątrzpolskiego organizacją wizyty w Katyniu.
Mimo tych ostrzeżeń, premier Tusk, będąc przeświadczonym, że kluczowa dla interesów Polski była obecność premiera Putina w Katyniu”
zdecydował o urządzeniu dwóch uroczystości w Katyniu. Jasno stwierdził,
że prezydent, konstytucyjnie odpowiedzialny za interesy polskiego
państwa, nie ma w tej sprawie nic do gadania. Dla interesów imperialnej
Rosji premier Tusk zgodził się uznać, że to on i Putin lepiej rozumieją i
realizują „polski interes” od demokratycznie wybranego prezydenta
Rzeczypospolitej. Jednocześnie przyjęta jako priorytet chęć uniknięcia
przede wszystkim jakichkolwiek nieporozumień z tytułu uczestnictwa
najwyższych przedstawicieli władz polskich podczas uroczystości 70.
rocznicy Zbrodni Katyńskiejspowodowała, że premier polskiego rządu legitymizował złamanie umowy międzypaństwowej przez strone rosyjską.
Złamanie tej umowy pozwoliło Rosjanom narzucać własną narrację w
kwestii zbrodni katyńskiej. Decydując w 2010 roku o budowie na terenie
memoriału katyńskiego ogromnej cerkwi prawosławnej o wysokości ponad 40
metrów, tak by zdominowała ona wszystkie inne elementy symboliczne na
tym obszarze i by jednoznacznie wskazywała, że jest to przede wszystkim
miejsce pamięci rosyjskich, prawosławnych ofiar w Katyniu, które zginęły
z powodu prześladowań od kul komunistycznych, Rosjanie postanowili
symbolicznie „przejąć” Katyń. W Kompleksie Memorialnym w Katyniu
zbrodniarze nie mają narodowości, natomiast ofiary mają być rosyjskie,
prawosławne. Tymczasem w porozumieniu o budowie memoriału katyńskiego,
podpisanym w 2000 roku, miała być zabezpieczona specyficzna, wydzielona,
polska rola i polska pamięć, tragedii katyńskiej.
Fałszywy consensus wokół Katynia, uległość rządu Donalda Tuska wobec
Moskwy, którą jaskrawo pokazuje casus z kamieniem węgielnym pod budowę
cerkwi w Katyniu, to jest realizowanie rosyjskiej polityki historycznej
***
Przy pisaniu notki autorka wykorzystała informacje z publikacji:
http://www4.rp.pl/Plus-Minus/310099976-Rozmowa-Mazurka-Chaos-po-katastrofie-w-Smolensku.html
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=111216
http://niezalezna.pl/30982-sowieckie-klamstwo
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
39. "Tylko zewnętrzna siła mogła
"Tylko zewnętrzna siła mogła spowodować rozpadnięcie się samolotu"
Samolot
pasażerski rosyjskich linii lotniczych Metrojet musiał się rozbić
z powodu sił zewnętrznych - poinformował nadzorca floty w firmie
Alexander Smirnov. Rzecznik Kremla Dmitry Peskov uciął spekulacje
do momentu zakończenia śledztwa.
Katastrofa rosyjskiego samolotu. Śledztwa w Moskwie i Kairze
W Egipcie
rozbił się samolot rosyjskich linii czarterowych Kogałymavia, znanych
też jako Metrojet. Zginęły 224 osoby. Państwo Islamskie twierdzi,
że to ono zestrzeliło maszynę. Eksperci uznają to jednak za mało
prawdopodobne, argumentując, że...
Katastrofa samolotu na Synaju. "Czarne skrzynki w dobrym stanie"
Znalezione
na miejscu katastrofy Airbusa A321 lecącego z Szarm el-Szejk
do Petersburga czarne skrzynki mają jedynie nieznaczne uszkodzenia
techniczne - oświadczył minister transportu Rosji Maksym Sokołow.
USA zaoferowały Rosji pomoc w śledztwie ws. katastrofy samolotu w Egipcie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. Czy to już koniec
Czy to już koniec "błyskotliwej" kariery dyplomatycznej? Tomasz Arabski odwołany z ambasady w Madrycie
Sikorski pyta w związku z tym: "Jeśli pod
Smoleńskiem miał miejsce rosyjski zamach to za co odwołany miałby być
Tomasz Arabski, kompetentny ambasador RP w Madrycie?"inister spraw zagranicznych odwołał Tomasza Arabskiego ze stanowiska ambasadora w Hiszpanii - informuje portal Kulisy24.com.
Jak czytamy jeszcze w grudniu Arabski ma być w Warszawie.
-– twierdzą źródła portalu w MSZ.
Tomasz Arabski został wysłany do Madrytu przez rząd Donalda Tuska. Jest ambasadorem od maja 2013 roku. Wcześniej był szefem KPRM. To on odpowiadał za przygotowania wylotu do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Badanie tragedii smoleńskiej wykryło szereg nieprawidłowości
przy organizowaniu wizyt. Część rodzin smoleńskich skierowało przeciwko
Arabskiemu prywatny akt oskarżenia. Jego proces toczy się obecnie.
Arabski był urzędnikiem rządu PO-PSL, który brał
udział w naradach ze stroną rosyjską. Rozmawiał z urzędnikami
rosyjskimi, m.in. o organizowaniu wizyty w Katyniu w taki sposób, który
uniemożliwiał udział Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Wyjazd Tomasza Arabskiego do Madrytu został przyjęty z oburzeniem.
Sprawę zdążył już skomentować na Twitterze Radosław Sikorski:
Odpowiedź na pytanie byłego ministra wydaje się oczywista.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. Odwołano Arabskiego, w związku z tym
Będzie miał wreszcie okazję opowiedzieć co nieco o przygotowaniach wizyty delegacji prezydenckiej w Smoleńsku w 2010 r.
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
42. Prywatny akt oskarżenia m.in.
Prywatny akt oskarżenia m.in. wobec Arabskiego, urzędników KPRM. W styczniu możliwe umorzenie?
Wniosek obrony o umorzenie postępowania z braku znamion przestępstwa ma
być jednym z tematów posiedzenia organizacyjnego sądu 27 stycznia.
Chodzi o proces pięciu osób oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy
organizacji lotu prezydenta L. Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia
2010 r.Śledztwo w tej sprawie prawomocnie umorzyła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w 2014 roku.
Jeśli sąd w styczniu odmówi umorzenia sprawy, to skupi się na
takich kwestiach technicznych, jak terminy rozpraw, lista świadków do
przesłuchania na rozprawie itp.
Prywatny akt oskarżenia m.in. wobec Arabskiego, urzędników KPRM
Oskarżeni to: Tomasz Arabski (b. szef KPRM, odwołany niedawno
ambasador w Hiszpanii), dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B.
i Mirosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G.
i Grzegorz C. Oskarżycielami są zaś bliscy m.in. Anny Walentynowicz,
Janusza Kochanowskiego, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.
Prywatny akt oskarżenia pod koniec ub. roku złożył pełnomocnik części
rodzin ofiar katastrofy, mec. Piotr Pszczółkowski (2 grudnia został on
wybrany przez Sejm na sędziego TK - teraz pełnomocnikiem skarżących
będzie musiał być ktoś inny).
Za niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego art. 231 par. 1 Kodeksu karnego przewiduje do 3 lat więzienia.
Akt po umorzeniu śledztwa ws. organizacji lotów do Smoleńska
Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy w listopadzie ub.r.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła śledztwo ws. organizacji
lotów do Smoleńska. Jeśli prokuratura prawomocnie umarza śledztwo ws.
przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego, osoby pokrzywdzone mogą
wnieść do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Taka sprawa toczy się
jak każdy normalny proces karny, z tą różnicą, że oskarżycielem jest
pokrzywdzony, a nie prokurator - gdyż sprawa toczy się z oskarżenia
prywatnego, a nie publicznego.
Obrońca Grzegorza C., mec.
Jacek Dubois, powiedział, że wraz z innymi obrońcami złożył sądowi
wniosek o umorzenie postępowania z braku jakichkolwiek znamion
przestępstwa - jak uznała wcześniej prokuratura.
Posłanka PiS
Małgorzata Wassermann powiedziała, że jest zdziwiona tą informacją oraz
tym, że z mediów dowiaduje się, iż taki wniosek ma być rozpatrywany w
takim terminie.
"Poważne naruszenie" przepisów, m.in. Instrukcji HEAD
Prokuratura oceniła, że choć były nieprawidłowości przy
organizacji lotów, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów. W
śledztwie stwierdzono "poważne naruszenie" przepisów, m.in. Instrukcji
HEAD z 2009 r. przez urzędników KPRM ws. dysponowania wojskowym
specjalnym transportem lotniczym. "Nie miały one bezpośredniego związku z
przygotowaniem wizyt z 7 i 10 kwietnia 2010 r., natomiast dotyczyły
szeregu czynności podejmowanych w okresie poprzedzającym katastrofę" -
napisano w ujawnionym uzasadnieniu umorzenia. Polegały one m.in. na:
niewywiązywaniu się z obowiązku ustalania limitów dysponowania wojskowym
transportem lotniczym na potrzeby osób uprawnionych, nierzetelnego
prowadzenia ewidencji czy bezpodstawnej odmowy skorzystania z wojskowego
specjalnego transportu lotniczego przez podmiot do tego uprawniony.
"Obowiązek nadzoru ciążył na szefie KPRM T. Arabskim"
"Brak wiedzy urzędników w zakresie przepisów, będących
przedmiotem ich codziennej pracy, musi zostać oceniony negatywnie.
Dotyczy to przede wszystkim osób odpowiedzialnych za zapewnienie
wojskowego specjalnego transportu lotniczego, tj. zastępcy dyrektora
biura dyrektora generalnego Moniki Bonieckiej i radcy szefa KPRM w
biurze dyrektora generalnego Mirosława Kuśmirka - napisała prokuratura.
Według niej odpowiedzialność spoczywa na tych funkcjonariuszach, nad
którymi obowiązek nadzoru ciążył - "na szefie KPRM Tomaszu Arabskim,
który - jak wykazano - scedował na te osoby nałożone na niego
obowiązki".
Zwłoka MSZ w notyfikowaniu stronie rosyjskiej wizyty L. Kaczyńskiego
Według uzasadnienia, w działaniu ambasady RP w Moskwie
"występowały liczne nieprawidłowości, sprowadzające się z jednej strony
do zbyt późnego i niestarannego przekazywania informacji, albo wręcz
nieprzekazywania informacji, pomiędzy zaangażowanymi w przygotowania
instytucjami i podmiotami, w tym rosyjskimi, a z drugiej do braku
właściwej i natychmiastowej reakcji na nieudzielanie informacji przez
stronę rosyjską". "Jaskrawym tego przykładem jest zwłoka pracowników MSZ
w notyfikowaniu stronie rosyjskiej wizyty prezydenta Lecha
Kaczyńskiego, czy też olbrzymia opieszałość w uzyskaniu przez
pracowników ambasady RP w Moskwie zgód dyplomatycznych na przelot
samolotów specjalnych w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 r." - dodano.
W maju br. Sąd Apelacyjny w Warszawie uwzględnił wniosek Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia, do którego wpłynął akt oskarżenia, by sprawę przekazać do SO.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
43. Warszawska prokuratura
Warszawska prokuratura umorzyła "cywilne" śledztwo dotyczące
organizacji lotów do Smoleńska. Dlatego do sądu trafił subsydiarny akt
oskarżenia (potocznie nazywany "prywatnym"), m.in. przeciwko Tomaszowi
Arabskiemu, byłemu szefowi KPRM. Nie dziwi, że obrońcy złożyli wniosek o
umorzenie postępowania. Ale poparła ich również... prokuratura.
Byłemu szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrowi Tomaszowi Arabskiemu i
czterem osobom (urzędnikom KPRM oraz pracownikom ambasady RP w Moskwie)
zarzuty postawili autorzy subsydiarnego aktu oskarżenia, który wpłynął
do Sądu Okręgowego w Warszawie. Są nimi bliscy części ofiar katastrofy
smoleńskiej, m.in. śp. Anny Walentynowicz, Sławomira Skrzypka, Janusza
Kochanowskiego, Zbigniewa Wassermanna.
Ich decyzję wymusiło zachowanie prokuratury, która kilka razy
prowadziła śledztwo ws. organizacji lotów śp. prezydenta Lecha
Kaczyńskiego i byłego premiera Donalda Tuska do Smoleńska - każdorazowo
wydawano decyzję o umorzeniu. Ostatnio w listopadzie 2014 roku - tamta decyzja była ostateczna. Dlatego krewni ofiar sporządzili subsydiarny akt oskarżenia.
Na 27 stycznia 2016 roku wyznaczono w Sądzie Okręgowym w Warszawie
posiedzenie organizacyjne, na którym przyjęte powinny zostać ogólne
zasady prowadzenia procesu. Jeśli do niego dojdzie, bo w pierwszej
kolejności rozpatrzone zostaną wnioski o... umorzenie postępowania.
- Złożyli je wszyscy oskarżeni lub ich pełnomocnicy - powiedziała portalowi niezalezna.pl sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak z Sądu Okręgowego w Warszawie. - Podstawą wszystkich jest ten sam argument, brak znamion czynu zabronionego - dodaje.
Ten ruch ze strony oskarżonych i ich obrońców nie jest
zaskoczeniem. My jednak dowiedzieliśmy się, że identyczny wniosek
złożyła także... prokuratura. Potwierdziła nam to sędzia Leszczyńska-Furtak.
Czy Tomasz Arabski, były już ambasador w Hiszpanii, pojawi się w sądzie. -
Wszystkie strony zostały zawiadomione o terminie posiedzenia. Oskarżeni
mają prawo się na nim stawić, ale nie mają takiego obowiązku - tłumaczył rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.
http://niezalezna.pl/73907-prokuratura-walczy-o-bezkarnosc-dla-arabskieg...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. Donalda Tuska nie było,
Donalda Tuska nie było, Grzegorza Schetyny nie było… tradycja sylwestrowych meczów piłki nożnej pierwszoligowych polityków PO podupadała jak sama Platforma.
Najpierw połączyła ich wspólna praca, potem walka o wolną Polskę. Teraz podtrzymują przyjaźń wspólnym sylwestrowym meczem piłki nożnej. Członkowie i przyjaciele Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych Świetlik już po raz 31. spotkali się na tradycyjnym spotkaniu na boisku
—informuje Radio Gdańsk.
Tak, tak tradycja sylwestrowych meczów tego towarzystwa sięga czasów PRL-u. W czasie gdy premierem był Donald Tusk ekipy telewizyjne niemal obowiązkowo robiły relację z tych spotkań.
W tym roku króla Europy dzielnie próbował zastąpić Tomasz Arabski, chociaż zainteresowanie mediów sportowa formą byłego dyplomanty było znikome.
Najskuteczniejszym piłkarzem na boisku był Jacek Karnowski
—podkreśla Radio Gdańsk.
ann/radiogdansk.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. Tomasz Arabski odwołany ze
Tomasz Arabski odwołany ze stanowiska ambasadora Polski w Hiszpanii
stanowiska ambasadora Polski w Hiszpanii. Tomasz Arabski był ambasadorem
w Madrycie od maja 2013 roku. Wcześniej pełnił funkcję szefa Kancelarii
Premiera w rządzie Donalda Tuska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. BOR zbada przygotowania i
BOR zbada przygotowania i zabezpieczenie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r.
nadzorującym pracę Biura Ochrony Rządu, w BOR został powołany Zespół do
oceny prawidłowości przygotowania i zabezpieczenia wizyty Prezydenta RP
Pana Lecha Kaczyńskiego i innych osób podlegających ochronie BOR w
Katyniu w dniu 10 kwietnia 2010 r – poinformował szef Biura płk. Andrzej
Pawlikowski.
Na polecenie wiceministra Zielińskiego zespół zgromadzi materiały
dotyczące przygotowania, organizacji, zabezpieczenia i realizacji wizyty
Lecha Kaczyńskiego i innych osób w Katyniu 10 kwietnia 2010 r –
poinformowano na stronie ministerstwa. BOR-owcy zbadają, czy podjęte w
związku z wizytą działania ochronne były wystarczające, a także
przeanalizuje, jakie czynniki mogły mieć wpływ na zabezpieczenie wizyty.
Zespół mają również wesprzeć przedstawiciele ministerstw i urzędów
centralnych.
Koordynatorem jego prac został mianowany zastępca szefa BOR płk. Jacek
Lipski. Jest on zobowiązany do przedstawienia końcowego sprawozdania z
realizacji zadań zespołu do końca maja 2016 r.
To kolejne, po zapowiedzi powołania sejmowej komisji śledczej, działanie
nowego rządu mające pomóc w wyjaśnieniu okoliczności katastrofy
prezydenckiego samolotu Tu-154. 10 kwietnia 2010 roku maszyna z 96
osobami na pokładzie rozbiła się podchodząc do lądowania na lotnisku
Smoleńsk-Siewiernyj.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. NARESZCIE !
KAT ,czy ktoś jeszcze dzisiaj pamięta,co znaczył ten skrót ?
a twórcą był ktoś bardzo znajomy ...
"Gruppenführer KAT –"
K...Komorowski
A...Arabski
T...Tusk
pozdr
gość z drogi
48. http://3obieg.pl/gruppenfuhrer-kat
warto odkurzyć pamięć :)
gość z drogi
49. KOLEJNE UMORZONKO?
W środę warszawski sąd ma zdecydować, czy umorzyć proces pięciu osób oskarżonych w trybie prywatnym przez członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r.
Tego dnia Sąd Okręgowy w Warszawie zbiera się na tzw. posiedzeniu organizacyjnym, aby m.in. rozstrzygnąć wniosek obrony o umorzenie postępowania z braku znamion przestępstwa - jak wcześniej uznała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która w 2014 r. prawomocnie umorzyła śledztwo w tej sprawie.
Oskarżeni to: Tomasz Arabski (b. szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i odwołany niedawno ambasador w Hiszpanii), dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Mirosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy m.in. Anny Walentynowicz, Bożeny Mamontowicz-Łojek, Janusza Kochanowskiego, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.
Prywatny akt oskarżenia pod koniec 2014 r. złożył ówczesny pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy, mec. Piotr Pszczółkowski (w grudniu 2015 r. został on wybrany przez Sejm na sędziego TK - zastąpiła go trójka adwokatów). Podstawą aktu oskarżenia jest art. 231 par. 1 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego.
Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska. Jeśli prokuratura prawomocnie umarza śledztwo ws. przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego, osoby pokrzywdzone mogą wnieść do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Taka sprawa toczy się jak każdy normalny proces karny, z tą różnicą, że oskarżycielem jest pokrzywdzony, a nie prokurator - gdyż sprawa toczy się z oskarżenia prywatnego, a nie publicznego.
W maju 2015 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uwzględnił wniosek Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, do którego wpłynął akt oskarżenia, by sprawę przekazać do SO. SR powołał się na „szczególną wagę sprawy oraz jej zawiłość”. Akta umorzonego śledztwa liczą 233 tomy, w tym 36 akt niejawnych. SR dodał, że w 2012 r. z SR do SO przeniesiono też sprawę b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, oskarżonego o nieprawidłowości w ochronie L. Kaczyńskiego i Donalda Tuska w związku z wizytami w Smoleńsku w 2010 r. Proces Bielawnego trwa w SO od listopada 2014 r.
Obrońca Grzegorza C., mec. Jacek Dubois mówił PAP, że wraz z innymi obrońcami złożył sądowi wniosek o umorzenie postępowania z braku jakichkolwiek znamion przestępstwa - jak uznała wcześniej prokuratura.
Pełnomocnik jednego z oskarżycieli prywatnych mec. Andrzej Lew-Mirski powiedział PAP, że „naturalnie sprzeciwi się wnioskowi o umorzenie postępowania”.
Z całych sił popieram akt oskarżenia; skoro prokuratura nie była łaskawa się tym zająć, to innego wyjścia nie było
— dodał.
Wysyłając akta śledztwa do sądu, prokuratura przedstawiła mu takie stanowisko, jak przy umorzeniu swego postępowania - powiedziała PAP rzecznika praskiej prokuratury Renata Mazur. Dodała, że w środowym posiedzeniu weźmie udział prokurator, co - jak podkreśliła - nie oznacza przyłączenia się prokuratury do prywatnego aktu oskarżenia.
(...)
http://wpolityce.pl/polityka/279249-tomasz-arabski-urzednicy-i-pracownic...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. Sąd w Warszawie zdecydował,
Sąd w Warszawie zdecydował, że odbędzie się proces organizatorów tragicznego lotu do Smoleńska
Sąd
Okręgowy w Warszawie podjął prawomocną decyzję, że odbędzie się proces
pięciu osób oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy organizacji
lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska w 2010 r. Wśród
oskarżonych jest Tomasz Arabski, były szef Kancelarii Premiera.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. Arabski: Podczas organizacji
Arabski: Podczas organizacji lotu do Smoleńska nie było żadnych gier
uroczystość w Katyniu, a czym innym spotkanie szefów rządów Polski i
Rosji w Katyniu na zaproszenie rosyjskiego premiera. Nie było żadnego
rozdzielenia wizyt. Żadnych gier - mówi w wywiadzie dla DGP Tomasz
Arabski, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Donalda Tuska,
były ambasador w Hiszpanii.
Tomasz Arabski: Dziś oskarżają o spisek, a wtedy w Smoleńsku poszli na obiad [WYWIAD]
katastrofy w Smoleńsku doszło dlatego, że w skrajnie niesprzyjających
warunkach atmosferycznych piloci zeszli zbyt nisko, będąc pod presją
tego wszystkiego, co działo się za ich plecami. Mówię to najdelikatniej,
jak...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
52. Tomasz Arabski przerywa
Tomasz Arabski przerywa milczenie w sprawie Smoleńska. I uderza w Macierewicza [5 PUNKTÓW]
Już
nie jest ambasadorem, pięć rodzin ofiar smoleńskiej tragedii wytoczyło
mu proces. W rozmowie z "DGP" opisuje wydarzenia sprzed 10 kwietnia i
atakuje Antoniego Macierewicza.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19585344,tomasz-arabski-przerywa-milczenie-ws-smolenska-i-uderza-w.html#MT
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. W czwartek rusza proces
W czwartek rusza proces Arabskiego i innych urzędników ws. Smoleńska
W czwartek ma ruszyć proces pięciu osób - w tym b. szefa kancelarii
premiera Tomasza Arabskiego - oskarżonych w trybie prywatnym przez
rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy
organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.
W styczniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił umorzenia
tego procesu - o co wnosiła obrona oraz Prokuratura Okręgowa
Warszawa-Praga, która w 2014 r. prawomocnie umorzyła śledztwo w tej
sprawie. Przeciwni umorzeniu byli oskarżyciele prywatni.
Oskarżeni to: Tomasz Arabski (b. szef Kancelarii Prezesa
Rady Ministrów z lat 2007-2013, b. ambasador w Hiszpanii), dwoje
urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Mirosław K. oraz dwoje
pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C.
Oskarżycielami prywatnymi (jest ich w sumie 11) są bliscy m.in. Anny
Walentynowicz, Bożeny Mamontowicz-Łojek, Janusza Kochanowskiego,
Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.
Prywatny akt oskarżenia pod koniec 2014 r. złożył ówczesny
pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy, mec. Piotr Pszczółkowski (w
grudniu 2015 r. Sejm wybrał go na sędziego TK; zastąpili go inni
adwokaci). Podstawą aktu oskarżenia jest art. 231 par. 1 Kodeksu
karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie
obowiązków funkcjonariusza publicznego.
Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy prokuratura umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów
do Smoleńska. Jeśli prokuratura prawomocnie umarza śledztwo ws.
przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego, osoby pokrzywdzone mogą
wnieść do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Taka sprawa toczy się
jak każdy normalny proces karny, z tą różnicą, że oskarżycielem jest
pokrzywdzony, a nie prokurator - gdyż sprawa toczy się z oskarżenia
prywatnego, a nie publicznego. W styczniowym posiedzeniu sądu brał
udział prokurator, co formalnie nie oznaczało przyłączenia się
prokuratury do prywatnego aktu oskarżenia (choć jest to możliwe).
Prokuratura oceniła, że choć były nieprawidłowości przy organizacji
lotów, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów. W śledztwie
stwierdzono "poważne naruszenie" przepisów,
m.in. instrukcji HEAD z 2009 r. przez urzędników KPRM ws. dysponowania
wojskowym specjalnym transportem lotniczym. "Nie miały one
bezpośredniego związku z przygotowaniem wizyt z 7 i 10 kwietnia 2010 r.,
natomiast dotyczyły szeregu czynności podejmowanych w okresie
poprzedzającym katastrofę" - napisano w uzasadnieniu umorzenia.
Polegały one m.in. na: niewywiązywaniu się z obowiązku ustalania
limitów dysponowania wojskowym transportem lotniczym na potrzeby osób
uprawnionych, nierzetelnego prowadzenia ewidencji czy bezpodstawnej
odmowy skorzystania z wojskowego specjalnego transportu
lotniczego przez podmiot do tego uprawniony. Prokuratura oceniła, że
nieprawidłowości nie wywołały skutków co do bezpieczeństwa wizyt
prezydenta i premiera; spowodowały zaś jedynie "wzmożone działania
innych organów państwa".
Na styczniowym posiedzeniu sądu adwokaci oskarżycieli prywatnych
mówili, że skutkiem nie była katastrofa, lecz "obniżenie rangi lotu".
Przypominali, że NIK wskazał na poważne nieprawidłowości przy
organizacji tej m.in. wizyty. Podkreślali, że Arabski nie złożył
odpowiedniego zamówienia na lot prezydenta, zgodnie z tzw. instrukcją
HEAD.
Odmawiając umorzenia sprawy, sędzia Hubert Gąsior mówił, że
udzielenie przez Arabskiego pełnomocnictwa Monice B. "miało przede
wszystkim ten skutek, że dawało B. kompetencje do działania w tym
zakresie". "Sam fakt udzielenia pełnomocnictwa nie odbiera Arabskiemu
kompetencji, ani nie zwalnia go z obowiązków koordynatora przewidzianych
w instrukcji HEAD" - dodał. Wskazał, że obecnie "przedwczesne byłoby
ustalenie, że Arabski nie podejmował czynności, które mogłyby mieć wpływ
na organizację wizyty 10 kwietnia 2010 r.". Według sądu merytoryczna
ocena dowodów możliwa jest tylko podczas procesu.
Sędzia Gąsior sformułował także główne zadanie, jakie będzie musiał rozstrzygnąć sąd
w toku procesu - czy niewydanie formalnego zamówienia na lot 10
kwietnia przez KPRM miało wpływ na działania instytucji państwa w
zakresie przygotowania wizyty prezydenta, w tym także w aspekcie
bezpieczeństwa pasażerów. Sędzia podkreślił, że na rozprawie trzeba
także wyjaśnić wątpliwości, jakie budzi przebieg zdarzeń, który
doprowadził do rezygnacji z obecności w Tu-154 rosyjskiego nawigatora.
Przedmiotem rozpraw będzie również sprawa nieaktualnych tzw. kart
podejścia do lądowania w Smoleńsku, które według sądu "nie zapewniały
bezpiecznego lądowania".
Sprawę poprowadzi trzech sędziów, co uzasadniono tym, że dotyczy ona
precedensowej katastrofy lotniczej i jest zawiła. Sąd umieści w prasie
ogłoszenie o terminie rozpoczęcia procesu - mogą bowiem przystąpić do
niego - jeśli wyrażą taką chęć - kolejni pokrzywdzeni.
Na czwartek, 31 marca, sąd wezwał oskarżonych, którzy będą mieli
prawo złożenia wyjaśnień. Na kolejne dwa terminy - 27 kwietnia i 13 maja
- wezwano pierwszych świadków (nie ma wśród nich znanych osób). Na
wniosek pełnomocników oskarżycieli prywatnych sąd wystąpił też do
Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie o nadesłanie pełnej opinii
zespołu biegłych, sporządzonej na potrzeby śledztwa ws. katastrofy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Tomasz Arabski nie stawił się
Tomasz Arabski nie stawił się na proces ws. Smoleńska
1. Dziś rano ruszył proces pięciu osób oskarżonych w trybie prywatnym
2. Sąd zbada sprawę niedopełnienia obowiązków przy organizacji lotu
3. Na sali rozpraw nie pojawił się główny oskarżony, Tomasz ArabskiW styczniu Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił umorzenia tego procesu. Przeciwni umorzeniu byli oskarżyciele prywatni.
Oskarżeni to: Tomasz Arabski (były szef Kancelarii Prezesa Rady
Ministrów z lat 2007-2013, b. ambasador w Hiszpanii), dwoje urzędników
kancelarii premiera - Monika B. i Mirosław K. oraz dwoje pracowników
ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Spośród oskarżonych na
rozprawie nie stawił się jedynie Arabski.
Oskarżycielami
prywatnymi (jest ich w sumie 11) są bliscy m.in. Anny Walentynowicz,
Bożeny Mamontowicz-Łojek, Janusza Kochanowskiego, Sławomira Skrzypka i
Zbigniewa Wassermanna. Rano do oskarżenia prywatnego ponownie
przyłączyła się prokuratura, która wcześniej umorzyła śledztwo w tej
sprawie.
Sprawę poprowadzi trzech sędziów, co uzasadniono
tym, że dotyczy ona precedensowej katastrofy lotniczej i jest zawiła.
Sąd umieści w prasie ogłoszenie o terminie rozpoczęcia procesu - mogą
bowiem przystąpić do niego - jeśli wyrażą taką chęć - kolejni
pokrzywdzeni.
Odczytano akt oskarżenia ws. organizacji lotu do Smoleńska
Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 r. zarzucono
Tomaszowi Arabskiemu i czworgu innym urzędnikom w prywatnym akcie
oskarżenia, który odczytano w czwartek przed warszawskim sądem.
Opioła: Służby otrzymały od USA dokumenty ws. Smoleńska
– Niedawno się
dowiedzieliśmy, że polskie służby dostały materiały o Smoleńsku z USA.
Dopiero po dwóch latach przekazały je prokuraturze – mówił dziś
na antenie Radia ZET Marek Opioła, przewodniczący sejmowej Komisji ds.
Służb Specjalnych.
Arabski nie przyszedł na rozprawę ws. zaniedbań przed Smoleńskiem
Proces został odroczony.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. Pierwsi świadkowie zeznają
Pierwsi świadkowie zeznają ws. przygotowań lotu do Smoleńska
Okręgowym w Warszawie zeznają dziś pierwsi świadkowie w procesie dot.
przygotowania lotu do Smoleńska. Tomasz Arabski, były szef kancelarii
premiera Donalda Tuska oraz dwoje urzędników kancelarii i dwoje
pracowników Ambasady RP w Moskwie zostało oskarżonych o niedopełnienie
obowiązków przy organizacji lotu 10 kwietnia 2010 r.
Pozew złożyły rodziny
ofiar katastrofy smoleńskiej. Mec. Małgorzata Wasserman, której ojciec
zginął pod Smoleńskiem, mówi, że przy organizacji lotu prezydenta Lecha
Kaczyńskiego było bardzo dużo nieprawidłowości.
10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem
zginęło 96 osób w tym prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka, wielu
wysokich urzędników państwowych i dowódców wojskowych.
Polskie śledztwo do początków kwietnia
bieżącego roku prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. 4
kwietnia śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem
śledczym.
Własne śledztwo prowadzi strona
rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie
zwróci Polsce wraku Tu-154M i jego czarnych skrzynek.
Proces 10/04 ponownie bez Arabskiego
Zeznają pierwsi świadkowie w procesie ws. lotu do Smoleńska. Oskarżony Tomasz Arabski ponownie nie stawił się w Sądzie.
Sąd wezwał T. Arabskiego do stawiennictwa na rozprawie 10 czerwca
rozprawie 10 czerwca. Dziś w procesie Arabskiego i czworga innych osób
oskarżonych w trybie prywatnym o niedopełnienie obowiązków przy
organizacji lotu Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku zeznawali
pierwsi świadkowie.Wniosek w sprawie
wezwania Tomasza Arabskiego na jeden z kolejnych terminów tej sprawy
złożyła pod koniec środowej rozprawy prokuratura, która uczestniczy w
rozprawach jako ,,rzecznik praworządności”. Prok. Przemysław Ścibisz z
Prokuratury Okręgowej w Warszawie wskazał, że sąd dotychczas nie odebrał
od Arabskiego danych osobowych, gdyż nie był on obecny na obu
rozprawach, które dotychczas odbyły się w tej sprawie.
Obrońca Tomasza Arabskiego mec. Andrzej
Bednarczyk powiedział dziennikarzom po rozprawie, że ,,decyzja sądu jest
niezrozumiała, w kontekście danych, które sąd ma uzupełnić”.
Zaznaczył, że na tym etapie nie może odpowiedzieć na pytanie, czy Tomasz Arabski będzie też chciał złożyć wyjaśnienia w sprawie.
Dziś przed sądem okręgowym przez ponad
pięć godzin zeznawali pierwsi świadkowie – czworo urzędników z
departamentu spraw zagranicznych KPRM – nie są to osoby powszechnie
znane. Dwóch świadków się nie stawiło, a przesłuchanie kolejnego zostało
przełożone ze względu na późną porę. Kolejnych świadków sąd ma
wysłuchać na następnej rozprawie 13 maja.
Oskarżeni to: Tomasz Arabski (były szef
Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z lat 2007-2013, były ambasador w
Hiszpanii), dwoje urzędników kancelarii premiera – Monika B. i Miłosław
K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie – Justyna G. i Grzegorz
C. Nie przyznają się do zarzutów. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy 14
ofiar katastrofy – m.in. Anny Walentynowicz, Bożeny Mamontowicz-Łojek,
Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka,
Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.
Oskarżenie chce, by sąd odczytał w toku
procesu zeznania 183 świadków, którzy zeznawali w umorzonym śledztwie w
tej sprawie. Na proces ma zostać wezwanych nawet ponad 100 świadków.
W środę pierwsza spośród świadków Beata
L. powiedziała, że w departamencie spraw zagranicznych Kancelarii
Prezesa Rady Ministrów zajmowała się tylko przygotowaniem wizyty
premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 roku. Także troje kolejnych
świadków – Agnieszka W., Wiktoria W. i Maciej P. z tego samego
departamentu KPRM – zeznali, że nie brali udziału w organizacji wizyty
prezydenta.
Duża część zeznań tych świadków
dotyczyła wizyty w Rosji w końcu marca 2010 roku polskiej grupy
przygotowawczej, która miała od strony organizacyjnej zająć się
obchodami w Katyniu. Świadkowie zeznali, że podczas tej wizyty strona
rosyjska nie informowała, że lądowanie 7 kwietnia w Smoleńsku nie będzie
możliwe, zaś lotnisko w Smoleńsku – jak zapewnili Rosjanie – będzie
przygotowane. Grupie przygotowawczej odmówiono bowiem zgody na lądowanie
w Smoleńsku i lądowała ona w Moskwie.
Jak zeznała W., w ramach wizyty
przygotowawczej nie planowano oglądać lotniska w Smoleńsku, gdyż
zadaniem grupy była organizacja spotkań polsko-rosyjskich podczas
kwietniowych obchodów. Urzędnicy wchodzący w skład grupy – jak dodała –
nie mieli kompetencji do oceny lotniska.
Urzędniczki zeznały też, że początkowo
wizytę premiera Tuska w Katyniu planowano na 10 kwietnia. Na początku
lutego odbyła się telefoniczna rozmowa ówczesnych premierów Polski i
Rosji – Donalda Tuska i Władimira Putina – podczas której Putin zaprosił
Tuska do wspólnego udziału w uroczystościach. Jak mówiła Beata L.,
niedługo po tym strona rosyjska przekazała informację, iż termin 10
kwietnia jest niedogodny dla Putina i – w połowie lutego – przesunięto
termin wizyty Tuska na 7 kwietnia 2010 roku.
Obrona kwestionowała pytania zadawane
świadkom przez pełnomocników oskarżycieli, nieodnoszące się wprost do
wizyty Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia. Ci replikowali, że KPRM miała
też udział w przygotowaniach wizyty prezydenta. Pytania świadkom zadawał
także prokurator (na sali obecnych było dwóch prokuratorów).
Podstawą złożonego w 2014 roku
prywatnego aktu oskarżenia jest art. 231 par. 1 Kodeksu karnego, który
przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków
funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy praska
prokuratura umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów
prezydenta i premiera do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Taka
sprawa toczy się jak każdy normalny proces karny, z tą różnicą, że
oskarżycielem jest pokrzywdzony, a nie prokurator – gdyż sprawa toczy
się z oskarżenia prywatnego, a nie publicznego.
W styczniu bieżącego roku sąd odmówił umorzenia tego procesu – o co wnosiła wówczas obrona, a także prokuratura.
Arabskiemu oskarżyciele prywatni
zarzucili m.in. niedopełnienie obowiązków w zakresie nadzoru i
koordynacji nad zapewnieniem specjalnego transportu wojskowego dla
prezydenta RP, w tym niepoczynienie ustaleń co do statusu lotniska w
Smoleńsku, które ,,w świetle prawa lotniczego nie było lotniskiem”, a
także niepoinformowanie ,,uprawnionych służb o znanym mu statusie tego
terenu, podczas gdy status lotniska miał istotne znaczenie dla
bezpieczeństwa lotu i zakresu obowiązków służb”.
Ponadto wskazano, że Tomasz Arabski
,,nie zapewnił sprawnego i terminowego” obiegu dokumentów niezbędnych do
prawidłowego przebiegu lotu. Pozostałym oskarżonym zarzucono m.in. brak
ustaleń w sprawie statusu lotniska, nieterminowe dostarczanie
dokumentów oraz niezweryfikowanie aktualności tzw. kart podejścia do
lotniska.
Obrona wnosi o uniewinnienie swoich
klientów, twierdząc, że większość zarzutów niedopełnienia obowiązków,
stawianych oskarżonym, w ogóle do ich obowiązków nie należała.
Podkreślano, że za zapewnienie bezpieczeństwa lotu odpowiadał 36.
specpułk, a do obowiązków szefa kancelarii premiera nie należał ani
wybór miejsca lądowania, ani ustalanie statusu lotniska. Wskazywano też
na odpowiedzialność Kancelarii Prezydenta RP co do organizacji lotu.
Umarzając w 2014 roku śledztwo,
prokuratura oceniła, że choć były nieprawidłowości przy organizacji
lotów, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów. W śledztwie
stwierdzono ,,poważne naruszenie” przepisów, m.in. instrukcji HEAD z
2009 roku przez urzędników KPRM w sprawie dysponowania wojskowym
specjalnym transportem lotniczym. ,,Nie miały one bezpośredniego związku
z przygotowaniem wizyt z 7 i 10 kwietnia 2010 roku, natomiast dotyczyły
szeregu czynności podejmowanych w okresie poprzedzającym katastrofę” –
napisano w uzasadnieniu umorzenia.
Polegały one m.in. na: niewywiązywaniu
się z obowiązku ustalania limitów dysponowania wojskowym transportem
lotniczym na potrzeby osób uprawnionych, nierzetelnego prowadzenia
ewidencji czy bezpodstawnej odmowy skorzystania z wojskowego specjalnego
transportu lotniczego przez podmiot do tego uprawniony. Prokuratura
oceniła, że nieprawidłowości nie wywołały skutków co do bezpieczeństwa
wizyt prezydenta i premiera; spowodowały zaś jedynie ,,wzmożone
działania innych organów państwa”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. Arabski znowu nieobecny na
kolejna rozprawa w rozpoczętym 31 marca procesie dot. zaniedbań podczas
organizacji lotu z 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska. Głównym
oskarżonym jest Tomasz Arabski, były szef kancelarii premiera Donalda
Tuska, który po raz kolejny nie pojawił się w sądzie. Jak informuje
dziennikarz TVP Bartłomiej Graczak, w ramach pomocy krajowej jego obrona
wniosła o przesłuchanie Arabskiego w miejscu zamieszkania. Powodem
takiego wniosku jest odległość 400 km od domu. Tomasz Arabski mieszka w
Gdańsku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. pamiętacie państwo zakodowane słowo
"KAT"?
gość z drogi
58. Arabski nie przyznaje się do
Arabski nie przyznaje się do zarzutów ws. Smoleńska. "Od 6 lat jestem obiektem nagonki"
Tomasz Arabski, były szef Kancelarii Premiera, jest oskarżony o
niedopełnienia obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha
Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. - Nie przyznaję się, bo
jestem niewinny. Nie będę odpowiadał na dzisiejszej rozprawie na
pytania. Złożę tylko oświadczenie - mówił przed warszawskim sądem.Słowa
dotrzymał; po wygłoszeniu krótkiego oświadczenia opuścił salę rozpraw. -
Od 6 lat jestem obiektem nagonki, fałszywych oskarżeń i złośliwych
komentarzy - powiedział dziennikarzom. - Apelowałbym, żeby z tak
tragicznych zdarzeń jak katastrofa w kwietniu 2010 roku nie robić spraw
politycznych - dodał.
Rozprawa w procesie smoleńskim. Arabski nie przyznaje się do winy
Był szef kancelarii premiera Tuska jest oskarżony w procesie smoleńskim o niedopełnienie obowiązków.
Nie przyznaję się, bo jestem
niewinny. Nie będę odpowiadał na dzisiejszej rozprawie na pytania. Złożę
tylko oświadczenie - powiedział Arabski w Sądzie Okręgowym w
Warszawie.Tomasz Arabski zapowiedział też, że nie będzie odpowiadał na
pytania. Wygłosił jedynie oświadczenie. Mówił, że kancelaria premiera
nie uczestniczyła w przygotowaniach wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego
w Katyniu. Mówił też, że wizyty premiera i prezydenta w Katyniu w 2010
roku nie były połączone i nie mogło dojść do ich 'rozdzielenia'. Arabski
twierdzi, że nie decydował o statusie lotu tupolewa i lotniska - to
było w gestii 36. pułku lotniczego.
Ewa Kochanowska: "Tomasz Arabski wykazuje się butą, arogancją i niekompetencją."
Pan Arabski zdecydowanie bardziej woli wypowiadać się dla prasy niż przed sądem - mówi Ewa Kochanowska.
–- mówi
w rozmowie z portalem w Polityce.pl Ewa Kochanowska, wdowa po zmarłym
w katastrofie smoleńskiej Rzeczniku Praw Obywatelskich
Januszu Kochanowskim.
Zespół wPolityce.pl: Dziś Tomasz Arabski nareszcie pojawił się w sądzie…
Ewa Kochanowska: Pan Arabski zdecydowanie bardziej
woli wypowiadać się dla prasy niż przed sądem. Niezależnie jednak
od tego co opowiada w mediach, to musi
pamiętać, że jest jednak oskarżonym. W sądzie mógł nie zjawić się raz
i gdyby teraz znowu się nie stawił, to sąd zarządziłby jego
doprowadzenie. To prawdopodobnie pełnomocnik doradził Tomaszowi
Arabskiemu, by ten jednak do sądu przyszedł. Zapewne też poradził mu,
by ten zachował się tak, jak się zachował, czyli odmówił składania
zeznań i odczytał swoje oświadczenie. Tomasz Arabski stwierdził, że jest
niewinny i wykazywał się daleko idącą butą i arogancją. Potwierdził tym
samym swoją niekompetencję. Oskarżenia, które postawiły rodziny ofiar
katastrofy smoleńskiej, nie są przecież wyssane z palca, ale opierają
się głównie na raporcie Najwyższej Izby Kontroli. To NIK ujawnił daleko idące zaniedbania, których dopuściła się kancelaria premiera. Arogancka postawa pana
Arabskiego świadczy o tym, że on nawet z tym raportem się nie zapoznał
lub uznał, że jego to nie dotyczy. W oświadczeniu Tomasza Arabskiego
pada jednak wiele interesujących kwestii, np. mówi, że „on tylko
dysponował samolotem”. Ja przypominam sobie taką sytuację, gdy odmówiono
Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu maszyny, twierdząc, ze istnieje
kolizja kolejności. Oznacza to, że pierwszy obywatel RP może,
decyzją urzędnika państwowego,a takim był wówczas oskarżony, zostać
pozbawionym maszyny. Kto jest więc ważniejszy w hierarchii naszego
państwa?
Jeśli zaś chodzi o sam lot do Smoleńska, to zupełnie inaczej wyposażona była wizyta bilateralna z 7 kwietnia
2010 r. Wtedy do dyspozycji Premiera Donalda Tuska były trzy samoloty.
Tymczasem tragicznego 10 kwietnia jedynie dwa samoloty przydzielono
Prezydentowi RP. Nie przydzielono też samolotu Casa, którym powinni lecieć wojskowi przedstawiciele delegacji. Jeśli wspominam o niekompetencji Tomasza Arabskiego, to wskazuję fakty z raportu NIK, z którym Arabski się nie zapoznał i nie wyciągnął z niego żadnych wniosków. Reasumując: buta, arogancja i niekompetencja.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. "Arabski nie przyznaje się do winy "więc ku pamięci,fragment z
"Wspólna gra Tuska i Putina"
"Sprzeczności w zeznaniach premiera i szefa jego kancelarii"
Tomasz Arabski potwierdził natomiast to, czego nie chciał przyznać Tusk – że pomysł spotkania Putin–Tusk w Katyniu narodził się 1 września. Jak czytamy w jego zeznaniach, „Kwestia Zbrodni Katyńskiej została poruszona przy okazji rozmowy premierów w Sopocie przy okazji uroczystości związanych z 70. rocznicą wybuchu II Wojny Światowej na Westerplatte. Po tym spotkaniu min. Kremer i dyrektor Bartkiewicz odbywali spotkania ze swoimi odpowiednikami ze strony rosyjskiej, w których temat uroczystości w Katyniu w 2010 roku był jednym z poruszanych tematów rozmów. Strona polska dążyła do tego, by premier
Putin i premier Tusk razem oddali hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej” – zeznał Arabski."
fragment ze strony
http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=54560
Anita Gargas...
gość z drogi
60. OBRZYDLIWE ...Arabski łze w GW
Tomasz Arabski: Podobno zasłabłem, ale pozwól, że nie powiem ci, przy czyim ciele
Mamy w Polsce do czynienia z postępującą destrukcją państwa prawa, ale
muszę mieć jakieś elementarne zaufanie do wymiaru sprawiedliwości.
Inaczej bym zwariował. Z Tomaszem Arabskim* rozmawia Marek Górlikowski.
Marek Górlikowski: Będziesz siedział.
Tomasz Arabski: Kto tak twierdzi?
Wszyscy, np. Michał Boni.
- Tak powiedział? Cóż, w takim razie mam większą niż Michał
wiarę w to, że nadal żyję w państwie, gdzie sądy wydają niezawisłe
wyroki. Proces to poważna sprawa i poczekajmy, aż się zakończy.
Czytałeś "Proces" Franza Kafki, Józef K. też długo wierzył w państwo prawa.
- Zgadzam się, że mamy w Polsce do czynienia z postępującą
destrukcją państwa prawa, ale muszę mieć jakieś elementarne zaufanie do
wymiaru sprawiedliwości. Inaczej bym zwariował. Przypomnę, że
prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie w tej sprawie.
Ale ta sama prokuratura wykazała w
uzasadnieniu umorzenia nieprawidłowości w przestrzeganiu instrukcji HEAD
dotyczącej organizacji lotów, co jest podstawą oskarżenia przeciwko
wam.
- Widzę, że trochę inaczej odczytaliśmy te dokumenty, a jeśli
chodzi o zaniedbania, zobaczymy, gdzie nas proces zaprowadzi. Wybacz, że
nie będę się teraz na ten temat wypowiadał. Ludzie rozumieją, że nie
organizowaliśmy wizyty prezydenta, ale w tej chwili jestem oskarżony,
obok czterech Bogu ducha winnych urzędników, i musimy się z tym
zmierzyć.
Arabski: Jestem niewinny
Skąd ufność do 36. Pułku? Z premierem
Tuskiem też lecieli tacy młodzi piloci? Podobno w Ameryce taki pilot
musiałby mieć 50 lat i więcej nalatanych godzin?
- Nie rozumiem. Nie wiem, jak jest w Ameryce. Pasażerowie nie
mają wpływu na to, kto, kiedy i jaki samolot pilotuje. Tak było w
przypadku 36. Pułku i tak jest w przypadku samolotów LOT-u. Nie sądzę,
żeby w pułku był jakiś podział na pilotów prezydenta, premiera czy
marszałka.
Prokuratura się zmieniła, śledczy mają
wrócić do sprawy katastrofy, mecenas Piotr Pszczółkowski, który
reprezentował oskarżające cię rodziny, został wybrany przez PiS do
Trybunału Konstytucyjnego. Nie boisz się, że zostaniesz kozłem ofiarnym
nowej władzy?
- Nie analizuję tego, co się dzieje, pod kątem jakichś obaw. One
są bezproduktywne. Zresztą moje uczucia nie mają tu za bardzo
znaczenia. Dla mnie ważne są uczucia moich córek, moich synów oraz żony.
Moja żona jest silna, ale dzieci potrzebują opieki.
W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej"
powiedziałeś, że prawda jest twoją tarczą, ale - jak mówił Józef K. -
czasem z kłamstwa robi się istotę porządku świata.
- Jednak, jak wskazuje historia, porządek świata fundowany na
kłamstwie zawsze kiedyś się rozpada, więc nie można przesadzać z
pesymizmem. Katastrofa była wielką, bolesną tragedią i tej traumy nie
możemy przepracować ani w świadomości społecznej, ani indywidualnie, bo
jest częścią bieżącej polityki. Nic na to nie poradzę, że dużo ludzi
wierzy w spiski i zamach, choć z prawdą nie ma to nic wspólnego. Już to
kiedyś mówiłem, ale powtórzę. Zastanów się choćby przez chwilę, na jakim
etapie myślenia o świecie jesteśmy w Polsce, jeżeli ktoś naprawdę
wierzy, że w moskiewskiej restauracji Dorian Gray, jedząc lunch z
rosyjskim wicepremierem, planowałem zamach na prezydenta Polski. Czy ty
słyszysz te słowa? Powiedz je sobie głośno, dla mnie to jest absurd, to
jest koniec świata, jeśli chodzi o debatę publiczną.
Świat teorii spiskowych jest uporządkowany, hierarchiczny i sprawiedliwy. Idealny dla samotnego i niepewnego mieszkańca Zachodu
To jaka jest twoja prawda o katastrofie smoleńskiej?
- Nie ma mojej prawdy o katastrofie, tylko jest prawda. Po
prostu. Prawda, która w każdej minucie krzyczy z taśm nagranych przez
czarne skrzynki, z taśm, które każdy z nas słyszał. Piloci podchodzili
do lądowania we mgle, w skrajnie złych warunkach pogodowych, nie widząc
pasa i będąc pod presją tego wszystkiego, co się działo za nimi, za ich
plecami, i nie chodzi tylko o plecy w sensie fizycznym. Choćby nie wiem
ile słów napisano, choćby nie wiem ile teorii spiskowych skonstruowano,
one nie unieważnią prawdy. Choćby nie wiem jak próbowano usuwać z
rządowych serwerów raport komisji ministra Millera, nie da się usunąć
prawdy. Takie są fakty o istocie porządku świata.
Ewa Kopacz powiedziała Teresie Torańskiej,
że 10 kwietnia sam się zgłosiłeś, by jechać z nią i rodzinami ofiar
katastrofy do Moskwy. Dlaczego?
- Nie wiem. Nie pamiętam. Podejmowało się decyzje od razu,
wiedzieliśmy, że proces identyfikacji ofiar będzie trudny. Ewa Kopacz
jest lekarzem, ma naturalny zmysł społeczny, to nie jest przypadek, że
zawsze wozi w bagażniku sprzęt do ratowania ludzi w wypadkach, zresztą
kilka razy się przydał, po prostu tak ma. Pojechałem, by pomagać i być
raczej od roboty na zapleczu, ale nie zakładałem wtedy, że będę
rozpoznawał tych, którzy zginęli. W tym ciała moich znajomych czy
przyjaciół, jak Aram Rybicki.
Podobno zasłabłeś.
- Tak, podobno zasłabłem na ułamek sekundy, ale pozwól, że nie
powiem ci, przy czyim ciele. Pamiętam twarz, głowę, niemal wszystkie
szczegóły, pamiętam, co czuły moje zmysły, a właściwie to, co czułem
wtedy - i czuję teraz - ale nie pamiętam w ogóle, żebym zasłabł, żebym
upadł. A w jakiejś gazecie o tym przeczytałem. Krańcowa sytuacja, ale
bez porównania z tragedią, jaką musiały przeżywać rodziny ofiar.
Staraliśmy się skupiać na bieżących celach. To pomagało przepracować
stres. I wiesz, widziałem u wielu rodzin, jak odnalezienie ciała,
rozpoznanie bliskiej osoby - przy całym bólu - pomagało w rozpaczy i
jakby przynosiło ulgę.
Pamiętasz ten moment, kiedy się
zorientowałeś, że Smoleńsk z tragedii zmienia się w polityczną broń,
która zaprowadziła m.in. ciebie na ławę oskarżonych?
- W Moskwie w ogóle nie wiedziałem, co się dzieje w Polsce.
Miałem kontakt z Michałem Bonim, Jackiem Cichockim, innymi, ale to były
ustalenia na temat konkretnych zadań. Oczywiście, wcześniej w Smoleńsku,
rozmawiając z jednym z posłów, którzy przyjechali z Jarosławem
Kaczyńskim, usłyszałem obraźliwe słowa, ale nie miałem czasu się nad
nimi zastanawiać. Potem w jednej z naprawdę niegodziwych gazet
przeczytałem wiadomość, jakoby jeden z oficerów BOR, którzy zginęli,
dzwonił po katastrofie z komórki do żony. To było straszne.
Co właściwie robi szef kancelarii premiera?
- Jest w wielu sprawach prawą ręką premiera. W pewnym sensie
kieruje przekładaniem języka świata polityki na procesy legislacyjne i
administracyjne. Odpowiada za sprawny przebieg obrad rządu i raczej nie
ma czasu na układanie kalendarza swojego szefa. Ja przez kilka lat byłem
też szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Donald Tusk wysłał cię na stanowisko ambasadora do Madrytu, by chronić siebie, swoją kancelarię czy ciebie?
- Przepraszam, ale powtarzasz bzdury. Jest faktem, że licząc od
1989 roku, byłem najdłużej pełniącym funkcję szefa kancelarii
urzędnikiem. To naprawdę jest wymagające miejsce. Z czasem energia spada
i trzeba w zespole wprowadzać zmiany. Wtedy akurat Radek Sikorski,
ówczesny szef MSZ, zapytał premiera, pamiętam jak dziś, w tzw. tramwaju
na sali sejmowej, czy zgodziłby się, żeby wysłać mnie jako ambasadora do
Madrytu.
Ścigany Arabski. Tusk kolejny?
E tam, nie masz nawet wykształcenia dyplomaty.
- Bo nie jestem zawodowym dyplomatą, tylko człowiekiem, który
przez lata był w samym środku polskiej polityki i ma gigantyczny bagaż
doświadczenia w niektórych segmentach polityki europejskiej. To aż
krępujące, ale cholera, niech ci będzie. Zapewniam cię, że należę w
Polsce do grupy ludzi, którzy wiedzą niemal wszystko na temat historii
stosunków polsko-hiszpańskich. Mogę ci nawet powiedzieć, przy jakiej
ulicy mieszkał szef referatu Europy Środkowo-Wschodniej w hiszpańskim
MSZ w latach 60., gdy PRL i Hiszpania nie utrzymywały stosunków
dyplomatycznych, choć przyznam, że nie mogę sobie teraz przypomnieć jego
nazwiska.
Przy jakiej?
- Avenida del Generalisimo, dziś Castellana. Od lat 90. byłem w
różny sposób związany z Madrytem i Hiszpanią, szczególnie z ludźmi z
mediów oraz polityki, i oględnie ci powiem, nie jechałem tam ze względu
na słońce, ale na mój notatnik z telefonami. I oczywiście jechałem też
po to, żeby sprzedawać np. polskie autonomiczne trolejbusy, co zresztą
sprawiało mi wielką frajdę. Na marginesie. U nas, w porównaniu choćby z
Brytyjczykami, dyplomacja ekonomiczna ciągle trochę kuleje i bywa
uważana za rzecz wstydliwą, choć naprawdę akurat Radek tutaj dokonał w
MSZ wielkiej rewolucji.
To masz żal do obecnego rządu, że cię nagle odwołano.
- Akurat nie. Ani ja nie chciałem dla nich pracować, ani oni
tego nie chcieli, więc tu sprawa jest jasna, choć opowiadanie potem
dziennikarzom, jakoby to utrzymywali moją rodzinę w Madrycie, żeby
dzieci mogły dokończyć rok szkolny, było żałosnym kłamstwem. W ogóle to
nie jest kwestia żalu, ale raczej zaskoczenia. Jestem autentycznie
zaskoczony, jak szybko PiS-owi udało się wyprowadzić Polskę na margines
procesów decyzyjnych w Europie, a opowiadanie o naszym przywództwie i
powrocie do koncepcji Międzymorza, odkładam na bok kwestie natowskie,
można tylko uzasadniać potrzebami rynku wewnętrznego, bo nie wierzę, że
oni naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, co myślą o tym choćby nasi
sąsiedzi znad Bałtyku czy Grupy Wyszehradzkiej. W naszym regionie
przywództwo zdobywa się, cierpliwe budując autorytet w UE i umiejąc
słuchać.
Nie czujesz się osamotniony, pozostawiony np. przez Tuska i PO na żer PiS-u?
- Kolejny stereotyp. Nie jestem samotny. Więcej ci powiem. Od
czasu procesu i powracających co jakiś czas medialnych ataków coraz
częściej, czy to na ulicy, czy wychodząc z kościoła, czy nawet na plaży,
spotykam obcych ludzi, którzy podchodzą i mówią: "Jesteśmy z panem".
Miłe, choć trochę krępujące. Z premierem i z Platformą nie umawiałem się
na nic innego niż to, co było i jest. Utrzymujemy stare przyjaźnie.
Widzisz, ja nawet nie jestem członkiem PO. Dawno temu, gdy mieli 50
proc., w wywiadzie obiecałem żartobliwie, że teraz nie wypada, ale się
zapiszę, jak im spadną notowania poniżej 10 proc., i nadal wierzę, że
nie będę musiał dotrzymać słowa. Platforma zmieniła Polskę, i to
zmieniła na lepsze. Choć wiem, że teraz moda jest raczej na narzekanie.(...)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Arabski ponownie nie pojawił
Arabski ponownie nie pojawił się w sądzie na swoim procesie
We wtorek odbyła się kolejna rozprawa sądowa byłego szefa Kancelarii
Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego oraz czworga innych urzędników
oskarżonych przez część rodzin smoleńskich o niedopełnienie obowiązków
przy organizacji lotu do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 roku.Tomasz Arabski po raz kolejny nie stawił się na rozprawie w warszawskim
sądzie. Na sali pojawili się za to trzej świadkowie. Wśród nich dwóch byłych pracowników kancelarii Lecha Kaczyńskiego, biorących udział w przygotowaniach lotu z prezydentem na pokładzie.
Oskarżycielami
są bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej z 2010 roku, m.in. Anny
Walentynowicz, Bożeny Mamontowicz-Łojek, Janusza Kochanowskiego,
Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i
Zbigniewa Wassermanna.
Główny oskarżony ostatnim razem pojawił
się w sądzie 11 sierpnia. Wówczas nie przyznawał się do postawionych mu
zarzutów oraz nie odpowiadał na pytania sądu.
Kolejny rozprawa ma odbyć się 25 października.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. Proces Tomasza Arabskiego.
Proces Tomasza Arabskiego. Świadek: "Pamiętam wiele rzeczy, ale minęło 6 lat, a pamięć jest zawodna”
Organizacja wizyty prezydenta w Katyniu z punktu widzenia ambasady nie odbiegała od organizacji podobnych wizyt.
Byłem wykonawcą poleceń przychodzących zarówno z Kancelarii Prezydenta, jak i KPRM, i MSZ co do obsługi wizyt w kwietniu 2010 r. premiera i prezydenta po tym, gdy mieli wylądować w Smoleńsku - zeznał w sądzie Tomasz T., b. pracownik ambasady RP w Moskwie.
We wtorek T. (jako „osoba prywatna” nie zgodził się na podawanie swego nazwiska przez media) zeznaje w Sądzie Okręgowym w Warszawie jako świadek w procesie b. szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego i czworga innych urzędników, oskarżonych w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu.
68-letni T. był szefem wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie, w randze ambasadora tytularnego. Uczestniczył w przygotowaniu wizyty prezydenta, a 10 kwietnia 2010 r. był na płycie lotniska w Smoleńsku, gdzie miał wylądować samolot z polską delegacją.
Pamiętam wiele rzeczy, ale minęło 6 lat, a pamięć jest zawodna
— zeznał.
T. przyszedł do sądu z pełnomocnikiem mec. Mikołajem Pietrzakiem. Pytany przez sąd o zawód, przedstawił się jako „emeryt, filolog, teolog”. Jego adwokat przedstawił sądowi zaświadczenie lekarskie nt. T., którego treści nie ujawniono. Zarazem, z powodu złego zdrowia T., mec. Pietrzak wniósł o ograniczenie czasu przesłuchania do godziny. Sąd odebrał od T. przyrzeczenie.
T. zeznawał już w 2015 r. na procesie gen. Pawła Bielawnego, b. wiceszefa BOR skazanego w czerwcu br. na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu za nieprawidłowości w ochronie wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku 7 i 10 kwietnia 2010 r. Mówił on wtedy że od lutego 2010 r. po rozmowie z sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzejem Przewoźnikiem było wiadomo, że w kwietniu dojdzie do dwóch osobnych wizyt - Donalda Tuska i Kaczyńskiego.
Organizacja wizyty prezydenta w Katyniu z punktu widzenia ambasady nie odbiegała od organizacji podobnych wizyt
— oceniał.
Strona rosyjska wyraźnie oddzielała protokolarnie wizyty premiera i prezydenta - zgodnie z ich formalnym statusem. Wizyta 7 kwietnia była traktowana jako państwowa na wysokim szczeblu, a 10 kwietnia - była traktowana jako wizyta prywatna wysokiej osobistości państwowej państwa obcego
— podkreślał wówczas T.
Dodawał, że wskutek polskich nacisków rosyjskie służby chroniły obie wizyty na takim samym poziomie.
T. zeznał też wtedy, że gdy 10 kwietnia w Smoleńsku lądował Jak-40 z dziennikarzami, warunki były jeszcze w miarę dobre, ale potem ulegały pogorszeniu.
Już wtedy rozmawiano, że lepiej, aby Tu-154 wylądował na lotnisku zapasowym w Mińsku lub Witebsku. Komentowano: nie musieliby nawet wysiadać z samolotu, bo za 40 minut mgła w Smoleńsku się podniesie i będzie można przylecieć do Smoleńska
— relacjonował.
W ówczesnych zeznaniach T. odniósł się też do twierdzeń, jakoby trzy osoby przeżyły katastrofę. Jak mówił, był jedną z pierwszych osób na miejscu katastrofy, gdzie od funkcjonariuszy rosyjskich zabezpieczających miejsce usłyszał, że trzy osoby dawały „żiznyje refleksy”, co przetłumaczył jako „bezwarunkowe odruchy, możliwe nawet u osoby od niedawna nieżyjącej”.
Potem jakiś pracownik telewizji przechodzący obok powiedział, że „trzy osoby przeżyły katastrofę i T. pojechał z nimi do szpitala”. Odpowiedziałem mu, że T. to ja i nigdzie nie pojechałem
— relacjonował świadek.
T. był podejrzany przez pion śledczy IPN o to, że w oświadczeniu lustracyjnym zataił, iż był tzw. nielegałem wywiadu PRL, skierowanym w 1975 r. jako oficer wywiadu do zakonu jezuitów w Watykanie. W 1984 r. miał wystąpić z zakonu, ale pozostał w wywiadzie PRL.
Po pozytywnej weryfikacji w 1990 r., w 1993 r. zaczął pracę w MSZ, co - według mediów - miało być „przykrywką” dla działalności w wywiadzie, w którym był na etacie do 2007 r. Media podawały, że odszedł wtedy na emeryturę jako oficer Agencji Wywiadu, ale pozostał jego współpracownikiem. W 2007 r. za rządów w MSZ Anny Fotygi otrzymał stopień dyplomatyczny ambasadora tytularnego. Funkcję w ambasadzie w Moskwie objął w lutym 2010 r.
Gdy w grudniu 2010 r. IPN wystąpił do sądu o lustrację T., MSZ ogłosiło, że kończy on misję w Moskwie. Jego dymisję „w trybie natychmiastowym” przyjął szef resortu Radosław Sikorski.
Początkowo Sąd Okręgowy w Warszawie uznał T. za „kłamcę lustracyjnego”, ale w 2012 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie oczyścił go z zarzutu IPN, uznając że jego sprawa w ogóle nie powinna być przedmiotem postępowania lustracyjnego.
wkt/PAP
Proces Tomasza Arabskiego. Pracownik ambasady: Poleciłem zamknąć teren katastrofy smoleńskiej dla mediów
T. z ambasady w Moskwie przyznał w sądzie, że polecił zamknąć teren
katastrofy smoleńskiej dla mediów. Jak zeznał, kierował się względami
etycznymi i potrzebą nieutrudniania czynności na miejscu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. „Ja wykonywałem to co do mnie
„Ja wykonywałem to co do mnie należało, Kancelaria Prezydenta też”
Jacek Sasin zeznaje w procesie Tomasza Arabskiego.
Ja wykonywałem to co do mnie należało, Kancelaria Prezydenta też.
Natomiast zarzuty dotyczą tych kwestii, które były całkowicie w rękach
Prezesa Rady Ministrów i podległych mu służb – przekonywał.
W tej sprawie przesłuchano już kilkunastu świadków. W tym byłego
szefa kancelarii premiera, Tomasza Arabskiego. On sam do zarzutów w
sprawie niedopełnienia obowiązków przy organizacji lotu się nie
przyznał. Jak tłumaczył organizatorem wyjazdu do Katynia była Kancelaria
Prezydenta.
Nie uczestniczyłem – ani ja, ani kancelaria premiera – w organizacji
lotu prezydenta 10 kwietnia 2010 r. Organizatorem wyjazdu prezydenta do
Katynia była Kancelaria Prezydenta. Nigdy nie był organizowany tzw.
wspólny wyjazd do Katynia, więc co za tym idzie tzw. rozdzielenie wizyt
nigdy nie miało miejsca – powiedział w krótkim oświadczeniu.
Dodał,
że termin „rozdzielenie wizyt” funkcjonuje w publicystyce politycznej,
bardzo często agresywnie, ale – podkreślił – nie ma żadnego
potwierdzenia w rzeczywistości.
Prokuratura umarzając w 2014 r. śledztwo oceniła, że choć były
nieprawidłowości przy organizacji lotów, to nie wystarczają one do
postawienia zarzutów. W śledztwie stwierdzono „poważne naruszenie”
przepisów, m.in. instrukcji HEAD z 2009 r. przez urzędników KPRM ws.
dysponowania wojskowym specjalnym transportem lotniczym.
Były wiceszef Kancelarii Prezydenta Jacek Sasin zeznaje w procesie Arabskiego
przekonanie, że Kancelaria Prezydenta jest pomijana przy uzgodnieniach
podejmowanych przez stronę rządową w sprawie wizyty w Smoleńsku - zeznał
w poniedziałek w sądzie Jacek Sasin, wiceszef Kancelarii Prezydenta w
latach 2009-2010, obecnie poseł PiS.
Jak zeznał dziś przed sądem Jacek Sasin, nie miał on doświadczeń, aby Lech Kaczyński kiedykolwiek kwestionował potrzebę zmiany planów związanych z miejscem lądowania. Wspomniał o wizycie na Podhalu, gdy ze względu na kiepską pogodę zmieniono lotniska z Krakowa na Katowice.
Mówił także o przygotowaniach wizyty prezydenta w Rosji, w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.
Kancelaria prezydenta nie posiadała ani kompetencji, ani możliwości, ani też narzędzi do tego, aby dublować zadania
- stwierdził Jacek Sasin.
Przewidywaliśmy, że może powtórzy się sytuacja polegająca na niedopuszczeniu do wizyty prezydenta z powodu braku środków transportu, że z różnych przyczyn ten lot mógłby zostać odwołany
- dodał były wiceszef Kancelarii Prezydenta.
Przypomniał także o swojej rozmowie z Andrzejem Przewoźnikiem, szefem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W styczniu 2010 roku miał on powiedzieć, że ówczesny premier Donald Tusk życzył sobie być najważniejszą osobą podczas uroczystości katyńskich, sugerując zmianę miejsca wizyty Lecha Kaczyńskiego z Katynia na Miednoje.
Jacek Sasin stwierdził, że rozdzielenie wizyt prezydenta i premiera nie było oficjalne. W pewnym momencie urzędnicy Lecha Kaczyńskiego postanowili zorganizować spotkanie z Rosjanami za pośrednictwem ambasadora Jerzego Bahra.
W odpowiedzi na piśmie padło stwierdzenie, że w tym samym czasie odbędą się konsultacje gospodarza wizyty z ministrem Tomaszem Arabskim
- dodał Jacek Sasin.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. "Nie można mówić o
"Nie można mówić o rozdzieleniu wizyt Tuska i Kaczyńskiego". Doradca byłego premiera przed sądem
można mówić o "rozdzieleniu wizyt" premiera Donalda Tuska oraz
prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w kwietniu 2010 roku - zeznał
były doradca Tuska Wojciech D. w procesie w sprawie organizacji lotu
prezydenta.
W moim przekonaniu wizyta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu była początkiem kampanii prezydenckiej o ponowny wybór - mówił świadek przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Sąd ten kontynuuje proces byłego szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego
i czworga innych urzędników, oskarżonych w trybie prywatnym przez część
rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy
organizacji wizyty prezydenta z 10 kwietnia 2010 r.
Wojciech D. - ówczesny doradca premiera Donalda Tuska, dziś pracownik gabinetu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - zeznał, że zajmował się polityką historyczną rządu, której częścią były m.in. obchody
70-lecia Zbrodni Katyńskiej. Na podstawie słów min. Andrzeja
Przewoźnika z grudnia 2009 r. świadek odniósł wrażenie, że przygotowania
nie toczą się w tempie właściwym dla dobrego przygotowania
uroczystości. Według świadka, po "burzliwej naradzie" ustalono wtedy, że Przewoźnik ma przygotować scenariusz, a "notatki zaczęły krążyć". Według D. Przewoźnik chciał odgrywać "bardziej podmiotową rolę w organizacji obchodów; tak się też stało" - dodał świadek.
Według niego, podstawowym założeniem było to, że obchody przygotowuje rząd, a to, kto ma stać na czele delegacji, było "kwestią polityczną" i "nie było rozstrzygane na poziomie organizacyjnym".
Kiedy pojawiła się kwestia udziału pana prezydenta, mówiliśmy, że to jest wola prezydenta; będzie chciał, to będzie uczestniczył - zeznał świadek, powołując się na obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, w których prezydent wziął udział.
Nie można mówić o rozdzieleniu obu wizyt - oświadczył D. - Gdyby
3 lutego nie pojawiło się osobiste zaproszenie premiera Rosji dla
premiera Tuska, wówczas kwestia ta byłaby do rozstrzygnięcia przez pana
prezydenta i premiera - dodał. Podkreślił, że nie rozmawiał z Tuskiem, "aby rozdzielić wizyty".
D. zaznaczył, że zaproszenie ze strony premiera Władimira Putina dla Tuska z 3 lutego było czymś precedensowym. - Wszyscy byliśmy tym zaskoczeni i przekonani, że dla sprawy katyńskiej to jest bardzo wielka rzecz - mówił świadek. Dodał, że dla rodzin katyńskich było ważne, że to premier Rosji "chyli głowę przed grobami polskich oficerów". - Dziś o tym nie pamiętamy, bo tragedia 10 kwietnia wszystko zepchnęła na margines
- powiedział D. Przypomniał, że wcześniej władze Rosji na obchodach w
Katyniu reprezentował wiceminister kultury lub gubernator Smoleńska.
Według D., zaproszenie od Putina zmieniło charakter wizyty Tuska w Katyniu.
Świadek zeznał, że wiceszef MSZ Andrzej Kremer
(zginął w katastrofie z 10 kwietnia 2010 r. - przyp. red.) mówił mu, że
po zaproszeniu Putina są tylko dwa możliwe scenariusze obchodów:
spotkanie Tuska i Putina w Katyniu oraz wizyta prezydenta w innym
terminie. - Kremer usłyszał datę 10 kwietnia od ministra w kancelarii prezydenta - dodał świadek. - Wizytą prezydenta w Smoleńsku zajmowała się Kancelaria Prezydenta RP na czele z ministrem Władysławem Stasiakiem (również zginął w katastrofie z 10 kwietnia - przyp. red.) - dodał D. Powołując się na słowa Kremera, D. mówił, że "współpraca w tym zakresie KPRM i KPRP układała się bardzo przyjaźnie".
W moim przekonaniu wizyta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia była początkiem kampanii prezydenckiej o ponowny wybór -
powiedział D. Według niego, można to zdefiniować przez ocenę składu
delegacji i znaczenie przywiązywane do tej wizyty przez prezydenta i
jego współpracowników. - To się wpisywało w pewien projekt polityki historycznej, która charakteryzowała Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta RP - dodał D.
Miałem wrażenie, że kwestia lotniska leżała w gestii rosyjskiej - powiedział D. Przypomniał, że wcześniej "każda delegacja lądowała na lotnisku w Smoleńsku".
Oskarżyciele prywatni w rozmowie z dziennikarzami powiedzieli, że uważają Wojciecha D. za stronniczego świadka.
Sąd uchylił na wniosek obrony pytanie pełnomocnika
oskarżycieli prywatnych mec. Stefana Hambury o to, w jakim języku
rozmawiali Tusk z Putinem 7 kwietnia w Katyniu. Sąd uznał, że ta
okoliczność nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, która jest
przedmiotem procesu.
Na następnej rozprawie 11 kwietnia ma zostać przesłuchany były szef MSZ Radosław Sikorski.
W 2016 r. Arabski zeznał, że KPRM nie uczestniczyła w
organizacji lotu prezydenta, bo organizatorem była Kancelaria Prezydenta
RP. - Nigdy nie był organizowany tzw. wspólny wyjazd do Katynia, więc co za tym idzie, tzw. rozdzielenie wizyt nigdy nie miało miejsca - mówił. - Organizatorem
tego lotu, bez żadnej wątpliwości, była Kancelaria Prezesa Rady
Ministrów; mieliśmy przekonanie, że Kancelaria Prezydenta RP jest
pomijana przy uzgodnieniach podejmowanych przez stronę rządową - zeznawał zaś Jacek Sasin, były wiceszef KPRP.
Prywatny akt oskarżenia złożono w 2014 r. - po tym, gdy cywilna prokuratura
umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów prezydenta i
premiera do Smoleńska. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy kilkunastu
ofiar katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. W rozprawach uczestniczą dwaj prokuratorzy.
Podsądni nie przyznają się do zarzutów. Pozostali oskarżeni
to urzędnicy KPRM - Monika B. i Miłosław K. oraz ambasady RP w Moskwie -
Justyna G. i Grzegorz C. Grozi im do 3 lat więzienia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. Donald Tusk będzie wezwany do
Donald Tusk będzie wezwany do sądu? Prokurator wniósł o przesłuchanie szefa RE w procesie Arabskiego
Prokurator będzie pytać Tuska o przygotowania zarówno do jego
wizyty w Smoleńsku, jak i wizyty Lecha Kaczyńskiego z kwietnia 2010 r.
We wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie prok. Przemysław Ścibisz
wniósł o przesłuchanie Tuska jako świadka; sąd na razie nie wyznaczył
terminu przesłuchania. Prokuratura uczestniczy w rozprawach jako
„strażnik praworządności”.
Ścibisz wyjaśnił dziennikarzom, że Tusk jest na liście świadków wnioskowanych w prywatnym akcie oskarżenia autorstwa bliskich kilkunastu ofiar katastrofy
(m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja
Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka
i Zbigniewa Wassermanna).
Według Ścibisza prokurator będzie pytać
Tuska o przygotowania zarówno do jego wizyty w Smoleńsku, jak i wizyty
Lecha Kaczyńskiego z kwietnia 2010 r. - w zakresie, jakiego dotyczą
zarzuty aktu oskarżenia.
Jeden z obrońców, mec. Krzysztof Stępiński powiedział PAP, że będzie wnosił o wideokonferencję z Brukselą.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
66. Sikorski świadkiem w procesie Arabskiego. Co zrobił ws. Smoleńsk
Sikorski świadkiem w procesie Arabskiego. Co zrobił ws. Smoleńska?
http://niezalezna.pl/96923-sikorski-swiadkiem-w-procesie-arabskiego-co-z...
Jutro były szef MSZ i marszałek sejmu Radosław Sikorski będzie
zeznawał jako świadek w smoleńskim procesie Tomasza Arabskiego. Co powie
były polityk PO? Przypominamy, jaką rolę odegrał Sikorski przed i po
katastrofie smoleńskiej.
Sikorski jest przede wszystkim dpowiedzialny za skierowanie (na początku
2010 r., niedługo przed tragedią) do ambasady RP w Moskwie byłego
komunistycznego szpiega Tomasza Turowskiego, który w kwietniu 2010 r.
współorganizował wizytę prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku.
Tuż po katastrofie smoleńskie w kierowanym przez Sikorskiego MSZ panował
chaos. Oto fragment stenogramu rozmowy Sikorskiego z pracownikiem
Centrum Operacyjnego:
Minister Radosław Sikorski: Halo
Pracownik CO: (...) z tej strony, Centrum
Operacyjne. Panie Ministrze, mam listę pasażerów (w tle MRS: tak),
którzy znajdowali się na pokładzie. W jaki sposób mogę panu dostarczyć
tę listę?
MRS: Proszę mi przesłać mailem. A proszę mi jeszcze powiedzieć kto jeszcze był?
P.CO: Kaczyński, Pani Prezydentowa oczywiście,
Kaczorowski Ryszard... lista pasażerów jest bardzo długa, także
przeczytanie tych nazwisk.. trudno mi teraz wyłonić istotne osoby, jest
89 nazwisk.
MRS: Jasne. Proszę mi przesłać mailem.
P.CO: Panie Ministrze, tylko że mamy problem. W tej chwili jest naprawa w MSZ, maile nie działają.
MRS: Cholera (szept)
P.CO: Zostaliśmy odcięci w ogóle, centrala od prądu, powikłania po pogodowej awarii.
MRS: Faksy?
P.CO: Faks działa, także ewentualnie mogę wysłać na podany numer
MRS: Dobra, to za chwilę dobra? Ja oddzwonię za chwilę, bo muszę uruchomić faks.
Po katastrofie smoleńskiej Radosław Sikorski wykonywał posunięcia
korzystne dla Rosjan. Kilka tygodni po publikacji kłamliwego raportu MAK
polityk PO aktywnie wsparł Kreml, stwierdzając w programie „Fakty po
faktach” w TVN: „Polscy piloci ewidentnie popełnili błąd, nie powinni lądować we mgle, choćbyśmy nie wiem, ile zaprzeczali”.
Było to pięć miesięcy przed ogłoszeniem raportu polskiej komisji
Millera, która ustaliła, że piloci nie lądowali, tylko próbowali
odchodzić na drugi krąg. 2 maja 2010 r. Sikorski powtórzył rosyjskie
kłamstwa, mówiąc w Polskim Radiu, że przyczyną katastrofy smoleńskiej
była „kombinacja nadzwyczaj złej pogody, dość prymitywnego lotniska oraz
błędu pilota”. Parę tygodni później w TOK FM mówił o rzekomej obecności
gen. Błasika w kabinie pilotów: „Klasyczne niebezpieczne
zachowanie [...] Jak ktoś stoi za nami, gdy piszemy na komputerze, to
może nas to rozpraszać, może być formą odwrócenia naszej uwagi czy
wywoływania stresu. Wydaje mi się, że niestety tak mogło być”.
Szef polskiego MSZ - obwiniając bezpodstawnie polskich pilotów i gen.
Andrzeja Błasika - zadbał przy tym o dobre imię skompromitowanego szefa
BOR, który w każdym innym kraju po takiej katastrofie jak ta w Smoleńsku
straciłby stanowisko. 16 listopada 2010 r. Sikorski odznaczył
gen. Mariana Janickiego Odznaką Honorową „Bene Merito” (Dobrej Zasługi) –
zaszczytnym, honorowym wyróżnieniem przyznawanym przez MSZ za
„działalność wzmacniającą pozycję Polski na arenie międzynarodowej”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Walentynowicz po zeznaniach
Walentynowicz po zeznaniach Sikorskiego odpowiada Żeromskim:
"Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości."…
"Ten człowiek kompletnie nie wiedział, co się dzieje w kraju, nie wiedział, co robią jego podwładni".
I kto to mówi? Były szef MSZ o robieniu polityki na Smoleńsku i zakłócaniu „godnej pamięci” ofiar.…
Nie wiadomo, co wniosą zeznania byłego szefa dyplomacji do
procesu, w którym oskarżonymi są inni urzędnicy. Ale przy okazji padło
kilka stwierdzeń,…
Sikorski przed sądem. Szokujące słowa byłego szefa MSZ nt. 10/04: "Nie była to wizyta państwowa, nie była oficjalna!"
"Dochodziły do mnie informacje, że prezes Kaczyński
ma zamiar wygłosić w Katyniu ważne pojednawcze przemówienie".
Arogancja Sikorskiego: Mam nadzieję, że moje zeznania przyczynią się do rozwiania wątpliwości, co do tragicznego wypadku w…
"Abyśmy mogli wreszcie godnie pamiętać naszych rodaków i
naszych przyjaciół bez wprowadzania polityki do tego tragicznego
zdarzenia".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
68. Dotarliśmy do dokumentów,
Dotarliśmy do dokumentów, które udowadniają, że Sikorski kłamał w sądzie ws. 10/04!
Ówczesny szef MSZ był na każdym etapie informowany o ustaleniach dotyczących wyjazdu!
Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach „wSieci” po raz kolejny obnażają,
jak ukrywane i fałszowane były przez poprzednią władzę fakty związane
z katastrofą smoleńską. Tym razem dzięki dokumentom, do których dotarli,
wykazują w artykule „Kłamca smoleński”, że w sprawie Smoleńska kłamał,
i to pod przysięgą, były szef MSZ, Radosław Sikorki.
— piszą dziennikarze o przesłuchaniu byłego szefa MSZ podczas rozprawy w dniu 11 kwietnia br. dotyczącej urzędników oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta RP w Rosji w 2010 r.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
69. Proces Arabskiego. Świadek o
Proces Arabskiego. Świadek o wizycie prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu: Była państwowa
prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. była wizytą
państwową, bo udając się na obchody 70-lecia Zbrodni Katyńskiej,
reprezentował on państwo polskie - zeznał świadek w procesie w sprawie
organizacji lotu prezydenta.Świadek Dariusz G. (w 2010 r. - wicedyrektor gabinetu szefa Kancelarii
Prezydenta RP) zeznał, że organizatorem wyjazdu na główne obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej była Rada Pamięci Ochrony Walk i Męczeństwa, a Kancelaria Prezydenta RP zamawiała samolot w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - To ona była dysponentem samolotu, a my zgłaszaliśmy do niej zapotrzebowanie i KPRM to organizowała - powiedział świadek. Pytany przez sąd, co organizowała KPRM, G. odparł: "Udostępniała samolot".
Według zeznań świadka, ROPWiM początkowo brała pod uwagę jedną wizytę na rocznicę zbrodni katyńskiej,
na której czele miał stać prezydent, a o wyjeździe prezydenta z tej
okazji do Katynia w KPRP rozmawiano już w 2009 r. G. zeznał, że na
przełomie 2009-2010 zaczęły się przygotowania merytoryczne w
poszczególnych komórkach KPRP do tej wizyty.
Świadek podkreślił, że w styczniu 2010 r. było już oficjalnie wiadomo o wizycie prezydenta. Wtedy skierowano pierwsze pisma do MSZ, ale potem pojawiło się zaproszenie ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina dla ówczesnego premiera Donalda Tuska
do Katynia. Wtedy, według świadka, "zaczęły się problemy", a KPRP
musiała interweniować w MSZ i w ambasadzie Rosji, by notyfikowano - jak
zeznał G. - "oczywisty fakt, że Lech Kaczyński udaje się z wizytą państwową do Katynia".
- Nie wiem, co motywowało decyzję rządu o rozdzieleniu oficjalnych obchodów organizowanych przez ROPWiM od wizyty premiera w Katyniu - zeznał świadek w śledztwie. Ocenił, że "była to decyzja polityczna".
Świadek powiedział, że nie spotkał się wówczas z określeniem wizyty prezydenta jako "pielgrzymki". - To była wizyta państwowa - podkreślił. Dodał, że z określeniem "pielgrzymka" spotkał się w relacjach prasowych z zeznań w tym procesie byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Pytany przez obronę, czy było zaproszenie strony rosyjskiej dla Lecha
Kaczyńskiego, świadek odparł, że nie ma takiej wiedzy. Zdaniem świadka,
który miał "ogólną wiedzę" o przygotowaniach do tej wizyty, MSZ "musi
brać udział w takich przygotowaniach".
Główny doradca Tuska: nie brałem udziału w przygotowaniach do rocznicy zbrodni katyńskiej
„Nie brałem udziału w przygotowaniach do rocznicy zbrodni katyńskiej”.
W środę Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował proces b. szefa Kancelarii
Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego i czworga innych urzędników,
oskarżonych w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy
smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty
prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu z 10 kwietnia 2010 r.
37-letni Łukasz B. (dziś – szef kancelarii Tuska – przewodniczącego
Rady Europejskiej), zeznał jako świadek, że do jego obowiązków w 2010 r.
należała bieżąca obsługa premiera – jak podkreślił – „przeważnie
kalendarzowa”.
Wymienił w tym kontekście m.in. umawianie spotkań
premiera i dbałość, by miał on wszystkie potrzebne materiały. –
Towarzyszyłem premierowi w większości jego aktywności, ale nie brałem
udziału w większości spotkań – zeznał B., który 7 kwietnia 2010 r. był w
Katyniu.
Świadek zeznał, że nie brał udziału w żadnych rozmowach
przygotowawczych. Pytany o spotkanie Tuska z Władimirem Putinem w
Katyniu 7 kwietnia 2010 r., B. oświadczył, że z uwagi na polityczny
charakter spotkania, „po raz pierwszy były nadzieje, że premier Rosji
przeprosi za Zbrodnię Katyńską”.
„Putin telefonicznie zaprosił Tuska do Katynia”
Z ustaleń
umorzonego przez prokuraturę śledztwa ws. organizacji wiadomo, że 18
stycznia 2010 r. Arabski i Łukasz B. przekazali departamentowi spraw
zagranicznych KPRM, iż „jest zgoda na termin uroczystości w Katyniu w
dniu 10 kwietnia 2010 r.”.
Odpowiadając na pytanie w tej
sprawie, B. powiedział, że zapewne sprawdzał dla departamentu spraw
zagranicznych, czy 10 kwietnia jest „wolny termin” w kalendarzu
premiera, który wtedy prowadził.
Na 10 kwietnia w Katyniu Rada Pamięci Ochrony Walk i Męczeństwa
zaplanowała główne obchody 70-lecia Zbrodni Katyńskiej – 3 lutego Putin
telefonicznie zaprosił Tuska do Katynia; potem uzgodniono termin tego
spotkania na 7 kwietnia.
– Nie pamiętam – tak B. odpowiedział na pytanie, od kiedy Tusk planował spotkanie z Putinem.
Proces odroczono do 16 maja, kiedy sąd zacznie niejawne dla mediów i
publiczności przesłuchania oficerów Biura Ochrony Rządu. 19 maja ma
zeznawać m.in. b. szef BOR Marian Janicki, a 5 czerwca – b. wiceszef BOR
gen. Paweł Bielawny, prawomocnie skazany na 1,5 roku więzienia w
zawieszeniu za nieprawidłowości przy ochronie wizyt Tuska i
Kaczyńskiego.
Zeznania świadków z BOR będą niejawne z powodu
konieczności zachowania tajemnicy działań ochronnych BOR. Te rozprawy
odbędą się w specjalnej sali sądu, do której dziennikarze z zasady nie
mają wstępu. Pełnomocnik oskarżycieli prywatnych mec. Stefan Hambura wniósł, by przed
przesłuchaniem Bielawnego do dyspozycji stron były wyroki i ich
uzasadnienia sądów obu instancji – na co sąd się zgodził.
Prywatny akt oskarżenia złożono w 2014 r. – po tym, gdy cywilna
prokuratura prawomocnie umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów
prezydenta i premiera do Smoleńska. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy
kilkunastu ofiar katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza
Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira
Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. W rozprawach uczestniczą dwaj
prokuratorzy.
Podsądni nie przyznają się do zarzutów. Pozostali
oskarżeni to urzędnicy Monika B. i Miłosław K. (oboje z kancelarii
premiera) oraz Justyna G. i Grzegorz C. z ambasady RP w Moskwie. Grozi
im do 3 lat więzienia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
70. Kolejna rozprawa w procesie
Kolejna rozprawa w procesie Arabskiego. Ruszyły niejawne przesłuchania oficerów BOR. Były szef KPRM nie stawił się w sądzie
Przesłuchanie odbywa się w specjalnie zabezpieczonej sali sądu, do której dziennikarze nie mają wstępu.
22. ekshumacja ofiary katastrofy smoleńskiej. Prokuratura: Ze względu na prośbę rodziny nie ujawniamy o czyj grób chodzi
Na cmentarzu, w jednej z podwarszawskich miejscowości, ekshumowano we
wtorek, kolejną 22. ofiarę katastrofy smoleńskiej
PK: Tusk wezwany na 5 lipca ws. śledztwa dot. sekcji zwłok
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk został wezwany na przesłuchanie w
charakterze świadka na 5 lipca. Chodzi o śledztwo dot. m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej –poinformowała PAP rzecznik Prokuratury Krajowej, prokurator Ewa Bialik.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
71. Trwa proces Tomasza
Trwa proces Tomasza Arabskiego. Wśród zeznających m.in. b. szef BOR gen. Marian Janicki
Oskarżycielami prywatnymi są bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej. więcej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
72. Katastrofa smoleńska. Skazany
Katastrofa smoleńska. Skazany wiceszef BOR zeznaje w procesie Arabskiego
Gen. Paweł Bielawny został już prawomocnie skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
73. Tomasz Arabski: niczego nie
Tomasz Arabski: niczego nie zabraniałem, decyzje podejmowałem dla dobra
tych ludzi
Były szef kancelarii premiera Tuska na pytanie dziennikarza TVP Gdańsk.
„Arabski tylko w jednej sprawie ma rację. Presja na rodziny ofiar była bezprawna”
Szef MON Antoni Macierewicz w „Minęła dwudziesta”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
74. Proces Arabskiego:
Proces Arabskiego: Prokuratura i oskarżyciele chcą wezwać Tuska na przesłuchanie
przyłączyła się do wniosku pełnomocników oskarżycieli prywatnych o
wezwanie Donalda Tuska na świadka w procesie Tomasza Arabskiego. Były
szef kancelarii premiera, sądzony jest za niedopełnienie obowiązków przy
organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r.
Gargas o śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej: zarzuty zostaną postawione
We wtorek przeprowadzona ma zostać kolejna ekshumacja ofiary katastrofy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
75. Świadek na procesie
Świadek na procesie Arabskiego: Mgły w Smoleńsku bardzo częste
wiosną na lotnisku w Smoleńsku bardzo często są poranne mgły - zeznał
świadek w procesie Tomasza Arabskiego, b. szefa kancelarii premiera,
sądzonego za niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty
prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010.
Świadek Stanisław Ł., ówczesny radca ambasady RP w Moskwie, zeznał,
że zajmował się sprawami wizowymi i paszportowymi członków delegacji na obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej.
Powiedział, że lotnisko w Smoleńsku było zamknięte i
nie spełniało warunków, choć było otwierane, gdy przylatywały tam
samoloty z Polski na obchody. Ocenił, że rosyjski nawigator powinien
znajdować się na pokładzie polskiego samolotu, bo to lotnisko leży w
tzw. siodle i wczesną wiosną są tam bardzo często poranne mgły. Dodał,
że kilka razy był świadkiem takich sytuacji, gdy czekał tam na polskie
samoloty.
Proces Arabskiego w Warszawie. Ówczesny radca ambasady RP w Moskwie: "Wczesną wiosną na lotnisku w Smoleńsku bardzo…
Arabski i inni podsądni nie stawili się w sądzie - udział w rozprawie to prawo, a nie obowiązek oskarżonego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
76. Proces Tomasza Arabskiego:
Proces Tomasza Arabskiego: świadkowie zeznają przed sądem
http://www.tvp.info/34369248/proces-tomasza-arabskiego-swiadkowie-zeznaj...
Proces trwa od marca zeszłego roku. Akt oskarżenia złożyła część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.
Na ławie oskarżonych, oprócz Tomasza Arabskiego, byłego szefa kancelarii premiera Donalda Tuska, są urzędnicy Monika B. i Miłosław K. (oboje z kancelarii premiera) oraz Justyna G. i Grzegorz C. z ambasady RP w Moskwie. Grozi im do trzech lat więzienia. Wszyscy nie przyznają się do winy.
Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy w 2014 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prawomocnie umorzyła śledztwo w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta.
"Do Rzeczy": jak Tusk oddał śledztwo Putinowi
premiera Donalda Tuska zamówiła analizę, z której wynikało, że w
sprawie katastrofy smoleńskiej nie trzeba było stosować prawa, które
oddało śledztwo w ręce Rosjan - informuje tygodnik "Do Rzeczy", który
dotarł do nowych dokumentów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
77. Proces Arabskiego. B.
Proces Arabskiego. B. oficerowie specpułku nie chcieli odpowiadać na pytania
oficerowie 36. specpułku - zajmującego się w 2010 r. transportem VIP-ów
- w tym b. dowódca jednostki Ryszard R., odmówili odpowiedzi na
większość pytań w procesie w sprawie organizacji wizyty prezydenta Lecha
Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
78. Urzędnicy MSZ złożyli
Urzędnicy MSZ złożyli zeznania w procesie Tomasza Arabskiego. Podsądni nie przyznają się do…
"Polskie delegacje odwiedzające Katyń od dawna korzystały z lotniska w
Smoleńsku" - mówili…Polskie delegacje odwiedzające Katyń od dawna korzystały z lotniska w Smoleńsku - mówili urzędnicy MSZ
w procesie Tomasza Arabskiego ws. organizacji wizyty prezydenta Lecha
Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r. Dodawali, że miejsce lądowania nie było
kwestią sporną.
— mówił ówczesny naczelnik wydziału wizyt oficjalnych w MSZ Krzysztof W.
Z kolei Marta S. - w 2010 r. pracująca w protokole dyplomatycznym MSZ
- powiedziała, że smoleńskie lotnisko było „wykorzystywane wcześniej
standardowo przy wizytach”, więc nie przypomina sobie żadnych analiz
dotyczących tej kwestii.
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie
kontynuował proces pięciu ówczesnych urzędników, sądzonych za
niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty L. Kaczyńskiego, w tym
b. szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego. Sprawa prowadzona jest
z prywatnego oskarżenia części rodzin ofiar katastrofy.
Longina
P., która w 2010 r. pracowała w dziale konsularnym polskiej ambasady
w Moskwie zeznała, że 10 kwietnia była w Katyniu. Jak dodała, rosyjski
dyrektor cmentarza - Memoriału Katyńskiego - mówił jej, że „ze względu
na pogodę są obawy, czy polski prezydent wyląduje w Smoleńsku”.
— powiedziała.
Czwartkowa
rozprawa była ostatnią jawną rozprawą w tym procesie w tym roku.
Kolejną rozprawę wyznaczono na 12 grudnia, ale sąd zaplanował na ten
dzień przesłuchania świadków w trybie niejawnym - m.in. funkcjonariuszy BOR.
Następna
z jawnych rozpraw ma odbyć się już w nowym roku - 9 stycznia. Wtedy
ma zostać przesłuchany Paweł O. - oficer 36. specpułku zapewniającego
w 2010 r. transport najważniejszych osób w państwie. Świadek ten będzie
zapewne zeznawał m.in. o okolicznościach rezygnacji z rosyjskiego
lidera-nawigatora w związku z lotem 10 kwietnia.
Prywatny akt
oskarżenia złożono w sądzie w 2014 r. - po tym, gdy cywilna prokuratura
prawomocnie umorzyła śledztwo ws. organizacji lotu prezydenta i premiera
do Smoleńska. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy kilkunastu ofiar
katastrofy m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja
Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa
Wassermanna. W rozprawach uczestniczą prokuratorzy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
79. ciepła posadka dla Arabskiego. W unijnym banku w Luksemburgu
Tomasz Arabski - były szef kancelarii Donalda Tuska, oskarżony o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu smoleńskiego - dostał właśnie ciepłą posadkę w unijnej instytucji. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl, Arabski został wysokim urzędnikiem ds. polityki instytucjonalnej w Europejskim Banku Inwestycyjnym z siedzibą w Luksemburgu.
Informacje, do których dotarliśmy, udało nam się potwierdzić w Europejskim Banku Inwestycyjnym (EBI).
- Tomasz Arabski zgłosił się, odpowiadając na ogłoszenie EBI. Został wybrany według zwyczajowych procedur Banku i rozpoczął pracę 16 listopada 2017 r. - powiedział nam rzecznik EBI.
Europejski Bank Inwestycyjny to instytucja finansowa Unii Europejskiej. Jego prezesem jest Niemiec Werner Hoyer, działacz FDP (Wolnej Partii Demokratycznej) - liberalnej partii bliskiej środowisku politycznemu PO. Akcjonariuszami EBI są państwa członkowskie UE.
Tomasz Arabski jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi Donalda Tuska. W latach 2007–2013 był szefem jego kancelarii, potem - do 2015 r. - ambasadorem RP w Hiszpanii i Andorze.
Był koordynatorem tragicznego lotu Tu-154 do Rosji 10 kwietnia 2010 r.. W czasie organizacji lotu nie wyznaczono nawet lotnisk zapasowych w przypadku, gdyby w Smoleńsku nie było warunków do lądowania. W 2014 r. grupa osób najbliższych kilkunastu ofiar katastrofy Tu-154 w Smoleńsku skierowała przeciwko niemu (i grupie urzędników KPRM) subsydiarny akt oskarżenia o domniemane niedopełnienie obowiązków przy organizacji tego lotu.
Przed katastrofą smoleńską - w tajemnicy przed prezydentem Lechem Kaczyńskim – Arabski prowadził sekretne rozmowy w Warszawie i Moskwie z Rosjanami. Podczas jednego z nich złamał zasady dyplomacji, wypraszając ze spotkania w moskiewskiej restauracji Justynę G., pracowniczkę ambasady RP w Moskwie. Co więcej, Arabski zabronił jej opowiadać ambasadorowi RP Jerzemu Bahrowi o prowadzonych w Moskwie rozmowach. Według Andrzeja Melaka - brata śp. Stefana Melaka, który zginął w Smoleńsku - Arabski mówił w Moskwie bliskim ofiar, że trumny z ich ciałami nie będą mogły być otwierane. Potem okazało się, że zakazu otwierania trumien nie było.
Źródło: niezalezna.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
80. ARABski,czyli swój człowiek na właściwym miejscu,kesz,kesz
ma nowe zadanie ,pilnować KESZU
pozdrowienia
gość z drogi
81. Sąd wezwał Donalda Tuska na
Sąd wezwał Donalda Tuska na rozprawę w sprawie...
Trwająca od blisko dwóch lat sprawa z
prywatnego oskarżenia części rodzin ofiar katastrofy
tupolewa zbliża się do końca. Przesłuchanie Donalda Tuska ma być
wydarzeniem wieńczącym postępowanie dowodowe.
Tusk ma składać zeznania 23 kwietnia od godz. 10 w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Przesłuchanie odbędzie się bezpośrednio przed sądem, a nie w drodze
wideokonferencji, co wcześniej rozważano. Wezwanie zostało..
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22858350,sad-wezwal-donalda...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
82. Proces Tomasza Arabskiego
Proces Tomasza Arabskiego wkracza w końcową fazę. Planowane są trzy terminy rozpraw. Sąd rozpoczął tzw. zliczanie…
Zazwyczaj jest to jedna z ostatnich czynności w procesie przed zamknięciem przewodu, mowami końcowymi stron i wyrokiem.
Aktualnie Sąd Okręgowy w Warszawie przewiduje jeszcze niejawną
rozprawę 15 marca. Następnie zaplanowane są dwie jawne rozprawy -
23 kwietnia, kiedy zeznania ma złożyć były premier Donald Tusk, oraz
8 maja, gdy przesłuchany ma zostać niemogący wcześniej zeznawać Paweł
O., w 2010 r. oficer 36. specpułku zapewniającego wówczas transport
najważniejszych osób w państwie.
We wtorek sąd rozpoczął
tzw. zaliczanie materiału dowodowego. Zazwyczaj jest to jedna
z ostatnich czynności w procesie przed zamknięciem przewodu, mowami
końcowymi stron i wyrokiem.
Proces pięciu ówczesnych
urzędników, sądzonych za niedopełnienie obowiązków przy organizacji
wizyty L. Kaczyńskiego, w tym b. szefa kancelarii premiera T.
Arabskiego, toczy się przed stołecznym sądem od marca 2016 r. Sprawa
prowadzona jest z prywatnego oskarżenia części rodzin ofiar katastrofy.
Podsądni
nie przyznają się do zarzutów. Pozostali oskarżeni - poza Arabskim -
to: Monika B. i Miłosław K. (oboje z kancelarii premiera) oraz Justyna
G. i Grzegorz C. z ambasady RP w Moskwie. Grozi im do trzech lat więzienia.
Prywatny
akt oskarżenia złożono w sądzie w 2014 r. - po tym, gdy cywilna
prokuratura prawomocnie umorzyła śledztwo ws. organizacji lotu
prezydenta i premiera do Smoleńska. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy
kilkunastu ofiar katastrofy - m.in. Anny Walentynowicz, Janusza
Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira
Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. Podczas rozpraw obecni są też dwaj
prokuratorzy. Prokuratura uczestniczy w procesie jako
„strażnik praworządności”.
Trudno jednak przewidzieć, kiedy dokładnie proces się zakończy. Jak ocenili w rozmowie z PAP
pełnomocnicy oskarżycieli i prokuratorzy, obecni we wtorek w sądzie,
niewykluczone są jeszcze dodatkowe wnioski dowodowe, które - jeśli
zostaną uwzględnione przez sąd - mogą wymagać kolejnych rozpraw.
Ich
zdaniem także obszerność zgromadzonych w sprawie dokumentów sprawia,
iż mogą być potrzebne jeszcze nawet dwa następne terminy na dokończenie
zaliczania materiału dowodowego. We wtorek czynność ta zajęła sądowi
blisko cztery godziny. W skład - liczącej kilkadziesiąt tomów akt -
dokumentacji wchodzą m.in. korespondencja pomiędzy m.in. Kancelarią
Prezydenta RP, KPRM, MSZ
i ambasadą w Moskwie w sprawie organizacji wizyty, projekty scenariuszy
uroczystości w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. oraz wewnętrzne regulaminy KPRM, MSZ i ambasady w Moskwie.
Sąd
zaliczył także do materiału dowodowego obszerną dokumentację lotniczą
dotyczącą transportu najważniejszych osób w państwie - zarówno od roku
2009 do momentu katastrofy smoleńskiej, jak i - na wniosek prokuratora -
już po katastrofie, do roku 2011.
— zaznaczył prok. Przemysław Ścibisz.
10 kwietnia
2010 r. w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym Lech Kaczyński i jego
małżonka. Śledztwo bezpośrednio dotyczące katastrofy początkowo
prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. 4 kwietnia 2016 r.
śledztwo to przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
83. D. Tusk w poniedziałek stanie
D. Tusk w poniedziałek stanie przed sądem jako świadek w procesie T. Arabskiego
Donald Tusk stanie w poniedziałek przed sądem. W roli świadka
będzie zeznawał w procesie Tomasza Arabskiego, który kierował Kancelarią
Prezesa Rady Ministrów, gdy premierem był właśnie Donald Tusk. Sprawa
dotyczy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10
kwietnia 2010 r.
Ewa Kochanowska o zeznaniach Donalda Tuska: Przykro patrzeć, jak nikt za nic nie odpowiada
przykro patrzeć, jak właściwie nikt za nic nie odpowiada - powiedziała w
poniedziałek Ewa Kochanowska, wdowa po RPO Januszu Kochanowskim, który
zginął w katastrofie smoleńskiej, pytana o ocenę zeznań b. premiera
Donalda Tuska.
A. Macierewicz w TV Trwam: Pan Donald Tusk niestety mówi nieprawdę [OGLĄDAJ NA ŻYWO]
Materiał dowodowy wskazuje na to, iż bardzo długo była planowana
wspólna wizyta prezydenta i premiera w Katyniu - mówił w dzisiejszych
rozmowach niedokończonych na antenach Radia Maryja i TV Trwam b.
minister obrony narodowej, szef podkomisji ds. ponownego zbadania
przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Garść dowodów na rozdzielenie wizyt. I smutna konstatacja ws. prawników przesłuchujących Tuska
Donald Tusk jednak nie musiał tego przesłuchania specjalnie się
obawiać. Wystarczyło, że sypnął paroma formułkami, które powtarza
od lat, że zasłonił się niepamięcią, że poplótł trzy po trzy bez związku
z zadawanymi mu pytaniami. Takiej strategii należało się spodziewać.
Ale dlaczego ci, którzy mieli go przesłuchiwać nie przewidzieli tego
i nie przygotowali się do dzisiejszej rozprawy?!
Rozdzielenie wizyt, "wyrywność" Sikorskiego, dobre zdjęcia z Putinem na molo. TOP 15 z przesłuchania Donalda Tuska
Nie planowałem wspólnej wizyty i według mojej wiedzy, prezydent Kaczyński też nie planował– mówił w sądzie Donald Tusk.
Za nami jawna część przesłuchania byłego premiera Donalda Tuska przed sądem. Tusk zeznawał ws. Tomasza Arabskiego, byłego szefa KPRM. Prezentujemy Państwu TOP 15 najważniejszych cytatów z dzisiejszego przesłuchania Tuska.
1 . O ORGANIZACJI WIZYTY W SMOLEŃSKU.
2 . O ZAPROSZENIU OD PUTINA.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
84. tchórz Arabski
Nieoficjalnie: Arabski nie stawi się w środę przed komisją ds. Amber Gold
sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold wpłynął wniosek pełnomocnika
b. szefa Kancelarii Premiera Donalda Tuska Tomasza Arabskiego z prośbą o
usprawiedliwienie nieobecności Arabskiego podczas zaplanowanego na
środę przesłuchania - dowiedziała się nieoficjalnie PAP.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
85. Kolejne przesłuchania w
Kolejne przesłuchania w sprawie Smoleńska; przesłuchano pilota Jaka-40 A. Wosztyla
Sąd
Okręgowy w Warszawie kontynuuje proces dotyczący organizacji wizyty
prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. W
charakterze świadka zeznawał dziś Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, który
lądował w Smoleńsku krótko przed katastrofą Tu-154M.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
86. Ważne zeznania w procesie
Ważne zeznania w procesie Arabskiego! Biegły: Przygotowania lotu do Smoleńska nie przebiegały w zgodzie z procedurami
https://wpolityce.pl/smolensk/411094-wazne-zeznania-w-procesie-arabskieg...
Przygotowania do lotu do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 r. nie przebiegały w zgodzie z obowiązującymi w tamtym czasie procedurami - ocenił w czwartek biegły od kwestii prawa lotniczego przesłuchiwany w procesie b. szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z lat 2007-2013 Tomasza Arabskiego.
Głównym dokumentem, w oparciu o który odbywało się przygotowanie lotu, była tzw. instrukcja HEAD. Te przygotowania nie przebiegały w zgodzie z zapisami tej instrukcji
— ocenił przesłuchiwany biegły. Dodał, że w odniesieniu do kwestii przygotowań do lotu instrukcja „była bardzo nieprecyzyjna”.
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował ten proces toczący się z oskarżenia prywatnego i dotyczący organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Oskarżeni to - poza Arabskim - dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Miłosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Grozi im do 3 lat więzienia. Proces rozpoczął się w marcu 2016 roku.
W lipcu sąd z urzędu zdecydował o przesłuchaniu biegłego - jednego z ekspertów wchodzących w skład zespołu, który wydawał opinię na potrzeby śledztwa prokuratury.
Istnieje konieczność przesłuchania jednego z biegłych na okoliczności związane z organizacją lotu i statusem smoleńskiego lotniska, albowiem zachodzi potrzeba uszczegółowienia informacji zawartych w opinii biegłych
— wskazywał wówczas przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia Hubert Gąsior.
Wezwany biegły wchodził w skład zespołu kierowanego przez płk. dra Antoniego Milkiewicza i w ramach tego zespołu zajmował się zagadnieniami prawa lotniczego i ruchu lotniczego. Kompleksowa opinia tego zespołu na temat katastrofy smoleńskiej wpłynęła do prokuratury 6 marca 2015 r., a następnie została uzupełniona w październiku 2015 r. oraz maju 2017 r. po uwzględnieniu otrzymanych międzynarodowych pomocy prawnych.
W tym konkretnym przypadku można było zobaczyć systemowy problem z lotami VIP, który polegał na tym, że od samego początku procesu zamawiania lotu nie przestrzegano obowiązujących procedur
— ocenił w czwartek biegły. Dodał, że okoliczność ta mogła powodować, iż „dla innych podmiotów zaangażowanych w organizację lotu” - np. tych na niższym szczeblu - „mogło istnieć przeświadczenie, że nie ma konieczności przestrzegania wszystkich obowiązujących procedur”.
Jak zaznaczył „na dzień organizacji lotu smoleńskie lotnisko nie spełniało wymagań tzw. lotniska czynnego”. Dodał, że fakt ten - w jego ocenie - miał wpływ na bezpieczeństwo lotu.
Chodziło głównie o to, że organizator nie miał pełnej wiedzy, czy na lotnisku będzie całe niezbędne wyposażenie oraz wszystkie niezbędne służby do wykonania bezpiecznej operacji lotniczej
— zaznaczył.
Zeznał, że wpływ na bezpieczeństwo lotu mógł mieć również fakt rezygnacji z włączenia w skład załogi rosyjskiego lidera-nawigatora w związku z lotem 10 kwietnia.
Rosyjskie przepisy szczegółowo nie określały zadań lidera na pokładzie, ale można założyć, że byłaby to osoba, która jest dobrze zaznajomiona z lotniskiem, na które ma odbyć się lot i przy panujących wtedy warunkach atmosferycznych mogłaby ona sugerować załodze odejście na lotnisko zapasowe
— mówił.
Biegły ocenił, że nieprawidłowości przy organizacji lotu „w zasadzie występowały na wszystkich szczeblach”.
Sędzia Gąsior zacytował fragment z opinii przygotowanej przez tego biegłego dla prokuratury.
Niesporządzenie zamówienia na lot samolotu Tu-154M nr 101 o statusie HEAD z prezydentem na pokładzie na dzień 10 kwietnia 2010 r. przez koordynatora, szefa KPRM Tomasza Arabskiego, było odstępstwem od par. 2 ust. 3 instrukcji HEAD. W związku z tym lot ten był organizowany w oparciu o nieformalny dokument, jakim było zapotrzebowanie skierowane z Kancelarii Prezydenta do szefa KPRM informujące o konieczności zabezpieczenia przelotu prezydenta do Smoleńska na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej
— przeczytał sędzia.
Biegły w czwartek zastrzegł, że „jest to tylko okoliczność”, gdyż w całej procedurze było „wiele punktów, które - pomimo odstępstwa od tego konkretnego punktu procedury - pozwalały w prawidłowy sposób zaplanować wykonanie takiego lotu”.
Prok. Przemysław Ścibisz zawnioskował, aby biegły ten - również po zapoznaniu się z zeznaniami świadków złożonymi w tym procesie - przygotował dla sądu pisemną opinię uzupełniającą. Sąd zobowiązał prokuraturę do przedstawienia pisemnego wniosku w tej sprawie, w którym będą zawarte konkretne pytania do biegłego. Dopiero wówczas - na jednej z kolejnych rozpraw - sąd ma zdecydować, czy istnieje potrzeba sporządzenia takiej opinii.
Podstawą złożonego w 2014 roku prywatnego aktu oskarżenia jest art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo ws. organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia 2010 r.
Oskarżycielami prywatnymi są bliscy kilkunastu ofiar katastrofy - m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. W momencie rozpoczęcia procesu - jako „rzecznik praworządności” - przyłączyła się do niego prokuratura.
W związku ze zmianą stanu prawnego dot. instytucji „rzecznika praworządności” w czwartek na koniec rozprawy przedstawiciel prokuratury - zapytany przez sąd - złożył oświadczenie, że udział prokuratorów w tej sprawie oparty jest o przepis Kodeksu postępowania karnego stanowiący, iż „do sprawy wszczętej na podstawie aktu oskarżenia wniesionego przez oskarżyciela posiłkowego może w każdym czasie wstąpić prokurator, stając się oskarżycielem publicznym”.
W kwietniu kilkugodzinne zeznania w tym procesie złożył b. premier Donald Tusk. Na początku stycznia sąd rozpoczął już tzw. zaliczanie materiału dowodowego. Czynność tę sąd kontynuował również w czwartek po południu, po zakończeniu przesłuchania biegłego.
Zaliczanie materiału dowodowego, to zazwyczaj jedna z ostatnich czynności w procesie przed jego zakończeniem, mowami końcowymi stron i wyrokiem. „Jesteśmy w połowie zaliczania” - ocenił na koniec czwartkowej rozprawy sędzia Gąsior.
Zaliczanie materiału dowodowego ma być kontynuowane podczas rozprawy 25 września, a zakończone na wyznaczonych w czwartek kolejnych terminach rozpraw - 29 października i 8 listopada. Niewykluczone, że wówczas również poznamy wstępne terminy mów końcowych i wyroku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
87. Nowe fakty ws. procesu
Nowe fakty ws. procesu Tomasza Arabskiego. Sąd przeprowadzi uzupełniające przesłuchanie biegłego
organizacji wizyty prezydenta L. Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.
przeprowadzi jeszcze w lutym uzupełniające przesłuchanie biegłego. Mowy
końcowe w tej sprawie prawdopodobnie najwcześniej będą mogły być
wyznaczone na kwiecień.
Proces toczy się z oskarżenia prywatnego i dotyczy organizacji wizyty
prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Oskarżeni
to - poza Arabskim - dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B.
i Miłosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G.
i Grzegorz C. Grozi im do 3 lat więzienia. Proces rozpoczął się w marcu
2016 r.
We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował
tzw. zaliczanie materiału dowodowego. To zazwyczaj jedna z ostatnich
czynności w procesie przed jego zakończeniem, mowami końcowymi stron
i wyrokiem. „Zostało nam jeszcze troszkę materiałów w tej sprawie
do zaliczenia” - poinformował przewodniczący składu sędziowskiego,
sędzia Hubert Gąsior. Chodzi m.in. o zeznania świadków, co do których
oskarżyciel wniósł o odstąpienie od bezpośredniego przesłuchania
przed sądem.
Natomiast w lipcu ub.r. sąd z urzędu zdecydował
o przesłuchaniu biegłego - jednego z ekspertów wchodzących w skład
zespołu, który wydawał opinię na potrzeby śledztwa prokuratury.
— wskazywał wówczas sędzia Gąsior.
Wezwany
biegły wchodził w skład zespołu kierowanego przez płk. dra Antoniego
Milkiewicza i w ramach tego zespołu zajmował się zagadnieniami prawa
lotniczego i ruchu lotniczego.
Przesłuchanie biegłego
przed sądem odbyło się we wrześniu zeszłego roku. Wówczas uczestniczący
w procesie prokurator zawnioskował, aby biegły ten - również
po uprzednim zapoznaniu się z zeznaniami świadków złożonymi w tym
procesie - uzupełnił swe zeznania. Sąd zobowiązał prokuraturę
do przedstawienia pisemnego wniosku w tej sprawie z konkretnymi
pytaniami do biegłego. We wtorek sędzia Gąsior poinformował, że biegły
ponownie będzie słuchany przez sąd na następnej rozprawie 20 lutego. Kolejne
rozprawy wyznaczono zaś na 6, 19 i 28 marca. Zaplanowany na nich jest -
jak przekazał sąd - ciąg dalszy zaliczania materiału dowodowego.
Oznacza to, że jeśli plan ten zostanie dotrzymany, to mowy końcowe w tej
sprawie mogłyby się odbyć najwcześniej w kwietniu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
88. Sąd: Zakończył się proces
Sąd: Zakończył się proces Tomasza Arabskiego
We wtorek w warszawskim Sądzie Okręgowym zakończył się proces
Tomasza Arabskiego i czworga innych urzędników ws. organizacji wizyty w
Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 r. 14 maja mają rozpocząć się mowy końcowe.
Następne rozprawy planowane są na 28 maja i 7 czerwca.
Arabski nie czytał instrukcji HEAD. Ujawniono NAGRANIA
Ministrów Tomasz Arabski pojawił się dziś nowy wniosek dowodowy - jest
to nagranie sprzed komisji Millera z końca 2010 r., które do sądu
trafiło z podkomisji smoleńskiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
89. Proces Arabskiego.
Proces Arabskiego. Prokuratura: Przy organizacji wizyty w Smoleńsku popełniono szereg błędów
związku z organizacją wizyty w Smoleńsku popełniono szereg błędów;
odpowiedzialność za taki stan rzeczy spoczywa m.in. na ówczesnym szefie
kancelarii premiera Tomaszu Arabskim, a także innych urzędnikach - mówił
we wtorek przed sądem okręgowym prok. Przemysław Ścibisz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
90. Mecenas Hambura wnosi o
Mecenas Hambura wnosi o więzienie dla Arabskiego. Pełnomocnik rodzin smoleńskich chce dla niego trzech lat pozbawienia wolności
zawieszenia” dla b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego zawnioskował we wtorek
w mowie końcowej w sprawie dotyczącej organizacji lotu do Smoleńska
10 kwietnia 2010 r. pełnomocnik części bliskich ofiar katastrofy mec.
Stefan Hambura.
O kary bezwzględnego więzienia - od dwóch do trzech lat -
mec. Hambura zawnioskował także dla pozostałych czworga urzędników
oskarżonych w tej sprawie.
Jak podkreślił pełnomocnik oskarżeni „działali na szkodę interesu prywatnego i publicznego pokrzywdzonych”.
Oskarżeni
w tym procesie to, poza byłym szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
z lat 2007-2013 T. Arabskim, dwoje urzędników kancelarii premiera -
Monika B. i Miłosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie -
Justyna G. i Grzegorz C. Grozi im do 3 lat więzienia.
Na rozprawie
dwa tygodnie temu prokurator zawnioskował o karę 1,5 roku więzienia
w zawieszeniu dla Arabskiego. Wówczas wysłuchano również część
przedstawicieli oskarżycieli. We wtorek sąd kontynuuje wysłuchiwanie
mów końcowych.
— mówił we wtorek przed stołecznym sądem mec. Stefan Hambura w mowie końcowej w procesie Tomasza Arabskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
91. Wyrok w procesie Arabskiego.
Wyrok w procesie Arabskiego. Sąd wyznaczył datę
można nie dopełnić tylko wtedy, gdy faktycznie zostały na
kogoś nałożone; w tej sprawie przedstawiono imaginacje, a nie
rzeczywiste obowiązki - podkreślił w procesie m.in. Tomasza Arabskiego
obrońca oskarżonego pracownika ambasady RP w Moskwie Grzegorza C. mec.
Jacek Dubois. Na 13 czerwca na godz. 12.30 Sąd Okręgowy w Warszawie
wyznaczył termin ogłoszenia wyroku w procesie b. szefa KPRM Tomasza
Arabskiego i czworga innych urzędników ws. organizacji lotu do Smoleńska
10 kwietnia 2010 r. W piątek przed sądem wygłoszono mowy końcowe.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
92. W czwartek wyrok w procesie
W czwartek wyrok w procesie T. Arabskiego ws. organizacji lotu do Smoleńska
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie ma ogłosić wyrok w procesie
b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego i czworga innych urzędników ws.
organizacji lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Będzie to finał tej
sprawy toczącej się w I instancji od ponad trzech lat.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
93. Arabski winny niedopełnienia
Arabski winny niedopełnienia obowiązków ws. lotu do Smoleńska! B. szef KPRM skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu
Arabskiego na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata
za niedopełnienie obowiązków ws. organizacji lotu do Smoleńska
z 10 kwietnia 2010 r.
W sprawie oskarżonych zostało - oprócz byłego szefa Kancelarii
Prezesa Rady Ministrów - dwoje urzędników z KPRM - Monika B. i Miłosław
K., a także dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G.
i Grzegorz C. Prokurator zawnioskował o karę 1,5 roku pozbawienia
wolności w zawieszeniu na 4 lata dla Arabskiego, a także o kary
w zawieszeniu dla pozostałych oskarżonych. Większość pełnomocników
wniosła natomiast o uznanie winy pięciorga oskarżonych bez wnioskowania
o określoną karę. Jedynie mec. Stefan Hambura zawnioskował o karę trzech
lat bezwzględnego więzienia dla Arabskiego. O kary bezwzględnego
więzienia adwokat zawnioskował również wobec pozostałych urzędników.
Pełnomocnicy oskarżonych apelowali o „wyrok sprawiedliwy”, a za taki
uznawali… uniewinnienie wszystkich oskarżonych.
Ostatecznie,
oprócz Arabskiego, skazana została Monika B. - na 6 miesięcy
pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Troje pozostałych
urzędników uniewinniono.
Proces rozpoczął się w marcu 2016
r na skutek złożenia prywatnego aktu oskarżenia. Podstawą prawną był
art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia
za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego.
Akt
oskarżenia został wniesiony po prawomocnym umorzeniu śledztwa przez
Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga ws. organizacji lotów premiera
i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r.
W roli
oskarżonych występują bliscy kilkunastu ofiar katastrofy smoleńskiej,
m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika,
Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
94. minęło tyle lat , dzisiejszy dzień będzie szczególnie
zapamiętany w wątku Smoleńskim
https://niezalezna.pl/275594-tomasz-arabski-skazany-wyrok-ws-bylego-szef...
"Tomasz Arabski skazany! Wyrok ws. byłego szefa kancelarii Tuska dotyczy organizacji lotu do Smoleńska"
ku pamięci
warto również wrocić do tamtych strasznych i dziwnych lat,lat Smoleńskiego Dramatu i korowodu śmierci
oraz samobójczej śmierci ważnego urzędnika
https://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/12408-tylko-u-nas-kim-jest-sery...
fragment artykułu
"Policja nie przesłuchała nawet wszystkich osób, z którymi Michniewicz kontaktował się w ostatnich godzinach życia, tylko uznała, że popełnił samobójstwo. Nikt nie zadał pytania, czy istniał, a jeśli tak, to kim był „wrogi element2”. A jeśli istniał „wrogi element2”, to musiał istnieć co najmniej „wrogi element1”. Nikt też nie zwrócił uwagi, że dokładnie 23 grudnia 2009 r. po remoncie w rosyjskiej Samarze do Polski wrócił TU-154M – samolot, którym Lech Kaczyński poleciał 10 kwietnia 2010 r. do Katynia."
czego dowiedział się śp G.Michniewicz i o czym powiadomił krótko przed śmiercią ARABskiego ?
gość z drogi
95. @gość z drogi
TEN WYROK JEST SYMBOLICZNY. Ważny dla rodziny kapitana i załogi, bo to Ich oskarżano o błędy, które doprowadziły do śmierci.
To tylko jeden malutki, ale ważny element śledztwa.
Czekamy na prawdę w takim wymiarze, jaki bedzie mozliwy do odkrycia w 10 lat po tragicznej smierci 96 osób.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
96. wiem,wiem droga pani prezes
ale ja wciąż może i naiwnie ale wierzę,ze
prawda wyjdzie jeszcze za naszego Zycia i Tusk też odpowie za śmierć Polskiej Elity
co do rodziny Kapitana i Załogi serdeczną modlitwą otaczam Ich od lat,bowiem wiem ile cierpien im zadano
serdeczne pozdrowienia czwartkowe z drogi do Celu i westchnienie modlitewne dla Nieobecnych acz tak ważnych rozmówców tego Pamiętnika
Może ONI już znają ten Wyrok ,ba Oni już wiedzą
jak naprawdę było.
bo tam Wysoko w Niebie dawno już Katyń spotkał się ze Smoleńskiem
gość z drogi
97. Antoni Macierewicz: Wyrok dla
Antoni Macierewicz: Wyrok dla Tomasza Arabskiego jest skandalicznie niski. Taka kara to poziom kradzieży na straganie
https://wpolityce.pl/smolensk/451067-macierewicz-kara-dla-arabskiego-to-...
Wyrok dla Tomasza Arabskiego jest skandalicznie niski. Kara 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata to poziom kradzieży na straganie – stwierdził w Polskim Radiu 24 Antoni Macierewicz, szef podkomisji smoleńskiej, były minister obrony narodowej.Antoni Macierewicz bardzo krytycznie ocenił wyrok dla Tomasza Arabskiego, byłego szefa Kancelarii Premiera Donalda Tuska.
Dobrze się stało, że Tomasz Arabski został uznany za winnego, że działalność tych ludzi została uznana za przestępstwo. Trzeba to sobie jasno powiedzieć: mamy do czynienia z jednoznacznym orzeczeniem, że ci ludzie popełnili przestępstwo
— mówił.
Uważam, że wyrok dla Tomasza Arabskiego jest skandalicznie niski. kara 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata to poziom kradzieży na straganie. To pokazuje stan polskiego wymiaru sprawiedliwości, który ciągle chroni tych ludzi
— stwierdził.
Liczę na to, że zostaną skazani także wszyscy inni za to odpowiedzialni, bo niewątpliwie pan Arabski był tylko wykonawcą decyzji pana Donalda Tuska
— dodał.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
98. Tusk: Arabski nie ponosi
Tusk: Arabski nie ponosi żadnej odpowiedzialności za katastrofę smoleńską
Arabski był pod każdym względem świetnym szefem kancelarii premiera i
nie ponosi w najmniejszym stopniu żadnej odpowiedzialności za katastrofę
smoleńską – podkreślił w poniedziałek Donald Tusk.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
99. Tusk, Sikorski i Siemoniak
Tusk, Sikorski i Siemoniak pozywają Macierewicza. "Dżentelmen z Chobielina" w swoim stylu ogłasza: "Antek, świrze..."
-Macierewicz wymienia Tuska i ministrów z jego rządu: „Ukrywają sprawców Tragedii Smoleńskiej. Arabski skazany, czas na resztę”
Giertych pisze pozew
Informację
o planach złożenia pozwu przeciw Antoniemu Macierewiczowi przekazał
za pośrednictwem mediów społecznościowych Roman Giertych. Jak wiadomo,
sprawa dotyczy katastrofy smoleńskiej. Szef podkomisji smoleńskiej
opublikował wpis, w którym zwraca uwagę na brak rozliczenia „sprawców”.
Wymienił nazwiska byłego szefa MON, byłego premiera, byłego ministra
spraw zagranicznych. Podkreślił też, że mija 10 lat od tragedii
smoleńskiej a oni nadal ukrywają „sprawców”.
—poinformował Roman Giertych.
—dodał adwokat.
Groźby Siemoniaka
—napisał były szef MON.
—ogłosił Siemoniak.
Sikorski atakuje Macierewicza
Radosław Sikorski w swoim stylu zaatakował Antoniego Macierewicza. Zamiast argumentów mamy niskie zaczepki.
—napisał „dżentelmen z Chobielina”.
Twitter stał się dla Radosława Sikorskiego miejscem obrażania,
zaczepiania i pokazywania swoiście rozumianej „politycznej klasy”.
POLECAMY: 10/04 DEKADĘ PÓŹNIEJ. Kalendarium wydarzeń przed katastrofą smoleńską autorstwa Marka Pyzy
aes/Twitter/Roman Giertych/Radosław Sikorski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
100. Sąd utrzymał karę wobec b.
Sąd utrzymał karę wobec b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego ws. organizacji lotu do Smoleńska
zawieszeniu na 2 lata wymierzoną w I instancji byłemu szefowi KPRM
Tomaszowi Arabskiemu ws. organizacji lotu do Smoleńska w 2010 r. Jedyną
zmianą jest modyfikacja opisu zarzuconego mu czynu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl