A. Halicki - platformerski drewnolinio
Kiedyś, jeszcze za czasów, gdy w TVP rządzili "kaczyści", do programu prowadzonego przez "paranoiczkę" Joannę Lichocką (najpewniej było to "Forum"), PO oddelegowywała Andrzeja Halickiego. Nie wiem jak jest teraz, czy istnieje jeszcze taki program i czy nadal gości w nim akurat ten polityk koalicji?
Wspominam o tym, bo w tamtych czasach (lata 2005-2007), zwłaszcza dzięki udziałowi Halickiemu w "Forum" straciłem resztki sympatii do PO (, fakt, że było jej we mnie niezwykle mało). Sądzę, że nie tylko ja; partia Tuska akurat temu politykowi zawdzięczała "wiele"...
Politycy częstokroć sprzedają nam w mediach straszne brednie, ale najczęściej potrafią je tak opakować, że jakoś je kupujemy (w każdy razie wielu daje się nabrać). To efekt dziesiątek godzin szkoleń z public relations, rzadziej skutek naturalnych zdolności. Z resztą, sama gra służąca uwodzeniu wyborców nie zawsze musi mieć kontekst negatywny - bywają w polityce urodzeni wodzireje, którzy nie muszą bezczelnie kłamać patrząc wyborcom prosto w oczy. Oczywiście raz na milion (,albo i rzadziej) pojawia się polityk z charyzmą, ale rozprawianie o tych wyjątkowych przypadkach w kontekście Halickiego, byłoby nieprzyzwoitością.
Pan Andrzej wyłamuje się z powyżej zakreślonej klasyfikacji. Raczy audytorium kłamstwami, półprawdami lub manipulacjami i w zamian wymaga posłuchu, poważnego traktowania. Takich bredni, jakie mówił w "Forum" Halicki, powstydziłby się nawet Lepper, nie wspominając o chłopakach od Napieralskiego. Mam wrażenie, że Panu Andrzejowi nawet nie chce się starać - nie próbuje jakoś kamuflować toporności swoich argumentów, zapewnić im - w kontakcie z publiką - strawność. Gardzi nie tylko inteligencją wyborcy, ale również jego poczuciem estetyki. To niebywałe, a jednak skuteczne. Koronny dowód, na zupełny upadek umysłowy tzw. pokolenia lemingów (czy jak kto woli 'MWzWM').
Halicki bywając w mediach przypominał/przypomina mi grę piłkarza G. Rasiaka, którego ze względu na zupełny brak finezji na boisku, określano złośliwie - drewnolinio. Tak, ksywka ta dobrze oddaje wrażenie, jakie odnosimy ogladając/słuchając Pana Andrzeja...
Dziś platformerski drewnolinio, w wywiadzie dla zaprzyjaźnionego onet.pl, znów szarżuje w tym charakterystycznym, godnym politowania stylu:
"...PiS dolewa oliwy do ognia, inspiruje i zagrzewa kiboli do łamania prawa i burd. Zachowania niektórych polityków PiS są nieetyczne a to rodzi współodpowiedzialność za burdy, do których dochodzi. Prokuratura z urzędu powinna zająć się niektórymi wypowiedziami polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. PiS uprawia "kibolstwo" polityczne."
Jak już zacznie, nie potrafi skończyć. Im dłuższy wywód, tym mniej w nim logiki; im większa ilość zdań, tym mniej w nich odniesień do realiów i reguł przyzwoitości.
Krytykę politycznej decyzji, której skutkiem było zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej, Halicki nazywa "zagrzewaniem kiboli do łamania prawa". Czy Kwaśniewski i jeden z dziennikarzy "Wyborczej", którzy wyrazili de facto ten sam zarzut wobec Tuska, co prezes Kaczyński, także zagrzewają kiboli do łamania prawa?
Czy krytyka rządu w tym kontekście ma nieetyczny charakter i rodzi współodpowiedzialność za burdy? Szaleństwo i głupota w najczystszej postaci, godna platformerskiego drewnolinio.
I na koniec, na "osłodę" zostawiłem ostatni "argument", majstersztyk w wykonaniu Halickiego. Powtórzmy:
"Prokuratura z urzędu powinna zająć się niektórymi wypowiedziami polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. PiS uprawia "kibolstwo" polityczne."
Jak reagowałyby media, gdyby któryś z ważnych polityków PIS wypowiedział w 2006 r. takie zdanie odnośnie PO? Byłby skandal, kolejny żelazny dowód na dławienie opozycji, napuszczanie bezwzględnych prokuratorów na normalnych obywateli, istnienie państwa policyjnego...
Dziś drewnolinio głosi takie rzeczy i...i nic się nie stanie. To oczywiste.
Halicki szefuje sejmowej komisji spraw zagranicznych. Od przewodniczącego takiego ciała powinniśmy wymagać szczególnego rodzaju wrażliwości, przyzwoitości, znajomości zasad kurtuazji, umiejętności kształtowania pozytywnego wizerunku państwa polskiego. Jak można wymagać tego od kogoś, kto nie potrafi/nie chce zadbać o własny wizerunek, nauki kurtuazji i przyzwoitości pobierał od biłgorajczyka, pod względem wrażliwości przypomina innego znanego piłkarza Marco Materazziego?
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. jaki pan, taki kram
czym się różni Halicki od Tomczykiewicza czy Sekuły?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Zadziwiające, jak ludzie tak prymitywni, jak wymienionych trzech
mogą robić jakąkolwiek karierę. Jest to jednak reguła w każdym totalitarnym ustroju. Zasada mierni, ale wierni jest w tych systemach wszechobowiązująca. Ludzie wybitni w takich formacjach nie mają zbyt wielkiej szansy przetrwania. Wystarczy przypomnieć "Noc długich noży" 30 czerwca 1934, albo śmierć wybitnego dowódcy sowieckiej armi, Tuchaczewskiego, zamordowanego na rozkaz Stalina.
W każdej totalitarnej, komunistycznej czy faszystowskiej formacji ludzie myślący samodzielnie, wybitni, albo chociaż popularni są eliminowani. Obowiązuje zasda selekcji negatywnej. Przykład Platformy Obywatelskiej jest wręcz klasyczny. Platforma już dawno pozbyła się rzeczywistych indywidualności, ludzi myślących samodzielnie, już nie mówiąc o ludziach wybitnych. Jakimkolwiek osobistościami byli Jan Maria Rokita, albo Maciej Płażyński - musieli odejść. Byli zbyt samodzielni, niezależni. Totalitarni wodzowie myślą wyłącznie w kategoriach walki politycznej, rozgrywanej znaczonymi kartami. Wódz nie może przegrać, a wszyscy nawet potencjalni konkurenci muszą być zawczasu wyeliminowani.
Na placu boju mogą zostać tylko RoboCopy w rodzaju wyżej wymienionych Sekuły, Tomczykiewicza, Halickiego czy dawniejszego politycznego androida Chlebowskiego. Jeśli którykolwiek z nich zaczyna dopracowywać się własnej pozycji, wynikających nawet z najdziwniejszych cech własnej osobowości, musi być być w jakiś sposób wyeliminowany. Taki był los coraz bardziej rozpoznawalnego i bardzo agresywnego Sławomira Nowaka. Musiał odejść na zesłanie do kancelarii Prezydenta. Pozostają jedynie mierni, ale wierni.
Metody tej negatywnej selekcji są różne, od łamania karier, eliminacji politycznej do najbardziej nawet brutalnych, co widać z podanych wyżej przykładów.
Podobne uzasadnienie można przypisać zbrodni popełnionej przez najwyższe władze Związku Sowieckiegow Katyniu, której celem było zlikwidowanie czołówki polskich elit. Identyczna była geneza aresztowania profesorów Uniwesytetu Jagiellońskiego już 6 listopada 1939 roku. Sonderaktion Krakau albo mord profesorów lwowskich 4 lipca 1941.
Symbolicznym podsumowaniem tej systematycznej akcji fizycznego eliminowanie rzeczywistych elit jest hasło pierwszych lat PRL: "Nie matura, lecz chęć szczera, zrobi z Ciebie oficera."
I taki był prawdziwy początek wielkich karier małych ludzi.
Wielki może być tylko Wódz.
michael