O naszym zdrowiu i przyszłości Polski ("W hołdzie Janowi Pawłowi II")

avatar użytkownika Deżawi

 

 

Komunikat prasowy dotyczący stanowiska Polski w sprawie polityki klimatycznej UE w zakresie limitów emisji  CO2.

 

W dniu wczorajszym, jak informują media, zapadła decyzja Komisji Europejskiej, dotycząca zasad ograniczenia emisji CO 2. Określa ona limity emisji dwutlenku węgla, po przekroczeniu których przedsiębiorstwa będą musiały kupować dodatkowe zezwolenia.

 

System ten jest niezwykle niekorzystny dla Polski, bowiem - według danych Ministerstwa Gospodarki - 93 procent energii elektrycznej w naszym kraju jest produkowane z węgla. Nie ma zatem realnej możliwości, by w najbliższych latach udało się osiągnąć limity emisji oczekiwane przez Unię Europejską.

 

Fakty te znane są nie od dziś, potwierdzają je liczne eksperckie opracowania. Mimo to podczas szczytu w Brukseli w grudniu 2008 roku premier Donald Tusk zgodził się na przyjęcie rozwiązań dla Polski skrajnie niekorzystnych.

 

Na skutek tych zaniechań, przypieczętowanych wspomnianą powyżej decyzją Komisji Europejskiej, wiele polskich przedsiębiorstw znajdzie się na granicy bankructwa. Osiągnięcie wyśrubowanych limitów okaże się bowiem dla nich nie do zrealizowania, a koszty zakupu dodatkowych zezwoleń będą bardzo wysokie. Sytuacja ta niewątpliwie doprowadzi również do podwyżek cen energii elektrycznej oraz cen wielu innych produktów, co dotkliwie odczują wszyscy Polacy. Konieczność poniesienia przez przedsiębiorstwa dodatkowych kosztów spowoduje również utratę wielu miejsc pracy. Zaakceptowane przez rząd Donalda Tuska priorytety polityki klimatycznej okażą się kosztowne dla nas wszystkich i przyczynią się do obniżenia konkurencyjności polskiej gospodarki.

 

Problemy te poruszałem wielokrotnie w wystąpieniach na forum Parlamentu Europejskiego i w interpelacjach kierowanych do Komisji Europejskiej. Podczas debaty zadawałem również pytania komisarz do spraw działań w dziedzinie klimatu Connie Hadegaard. Jestem przekonany, że restrykcyjna polityka klimatyczna okaże się dla niektórych krajów członkowskich, w tym Polski, bardzo kosztowna, odbije się niekorzystnie na tysiącach polskich przedsiębiorstw i doprowadzi do trwałego zahamowania rozwoju polskiej gospodarki. Można powiedzieć, że będzie to hekatomba poniesiona przez polską gospodarkę.

 

Wobec problemów tych polski rząd jest skrajnie nieefektywny, nie potrafi im przeciwdziałać, skazując tym samym polską gospodarkę na to, że stanie się znacznie mniej konkurencyjna niż gospodarki państw zachodnich. Zamiast do rozwoju kraju doprowadzi to do obniżenia poziomu życia Polaków

 

Zbigniew Ziobro, Poseł do Parlamentu Europejskiego


[30-04-2011]
 
 
 
 
 
 
 

 

Prof. Jan Szyszko i goście o zrównoważonym rozwoju Polski (TV Trwam 5-05-2011)

 

 


Filozofia zrównoważonego rozwoju w kulturze europejskiej


Wystąpienie ks. prof. Tadeusza Guza na X Międzynarodowych Warsztatach i Konferencji Architektury Krajobrazu i Gospodarki Przestrzennej "Konwencja Klimatyczna ONZ, Konwencja o Ochronie Bioróżnorodności ONZ oraz Natura 2000 szansą dla zrównoważonego rozwoju", Warszawa, 2-5 maja 2011 r.


Dziękując Państwu Organizatorom na ręce Pana Posła Profesora Jana Szyszko za zaproszenie na tę pod wieloma względami ważną i cenną debatę naukową, pozdrawiam wszystkich Państwa oraz pragnę podzielić się w tych ramach czasowych zaledwie kilkoma filozoficznymi refleksjami.

 

Carl Christian von Weizsäcker, ekonomista, twierdzi, że "problem zmiany" szeroko pojętego środowiska naturalnego, "uprzyczynowionego przez człowieka, jest dla gospodarki rynkowej politycznym i duchowym wyzwaniem". Skoro konkretni ludzie są przyczyną tego kryzysu ekologicznego, to te konkretne państwa, które najbardziej zniszczyły klimat i środowisko naturalne, powinny z etycznego punktu widzenia ponieść teraz adekwatnie prawne, moralne, gospodarcze i finansowe konsekwencje. Ale wydaje się, że brak jest tego typu myślenia, co zresztą pan prof. Szyszko i jako minister, i jako uczony przedstawiał już niejednokrotnie.


1. Pytanie o człowieka kluczem do filozoficzno-etycznej dyskusji nad zrównoważonym rozwojem środowiska naturalnego

 

Norwid stawia, kontynuując wspaniałą tradycję myśli grecko-rzymsko-chrześcijańskiej Starego Kontynentu, bytowość człowieka w samym centrum kosmosu, i dostrzegając niezwykły urok przyrody i wszechświata, pyta z jakąś genialną intuicją poetycką oraz z pewnym niepokojem ducha właśnie o człowieka stojącego pośrodku tego, co istnieje, i decydującego o istnieniu tzw. środowiska. Pytamy zatem za nim o człowieka jako klucz i zarazem najważniejszy podmiot w całym kosmosie:

 

Człowiek bowiem cóż jest?...
...cóż jest człowiek?!
Człowiek jest to ktoś,
co sobie idzie
Gdzieś przez pole,
i ty widzisz jego,
Drogą jadąc.
- Parskają twe konie -
"Człek" uchyla czapki
i żegna się...
Lekkie chmury wyżej, niżej łany
Grzywami bujnych kłosów trzęsą -
Stoi z dala zamyślony bocian.
Był w Egipcie, wrócił od piramid;
Faraonów nędze znając, duma
O robaczku, o wężu...
i o człowieku!


(C.K. Norwid, A Dorio ad Phrygium)

 

Ma rację ten wieszcz narodowy, umieszczając człowieka w samym centrum kosmosu i opisując tym samym obiektywną hierarchię ontyczną, co nie jest dla obecnej dyskusji - i to nie tylko w ramach nauk przyrodniczych, lecz także humanistycznych - czymś samo przez się oczywistym. Na przykład Herbert Marcuse, który wywarł istotny wpływ na współczesny kształt namysłu naukowo-kulturowo-politycznego nad człowiekiem i przyrodą, twierdzi, że chodzi dzisiaj "ostatecznie o nową relację pomiędzy człowiekiem a przyrodą - jego własną naturą i zewnętrzną przyrodą. To radykalne przekształcenie przyrody stanie się istotną częścią bytową radykalnego przekształcenia społeczeństwa", co w "politycznej praxis" oznacza według niego "zmianę świata", którą miałyby dokonać w praktyce przede wszystkim ruchy zielonych, lewicy oraz wszelkie związki feministyczno-homoseksualne.


Marcuse zauważył słusznie, że "kapitalizm" dokonuje mocą swojej "instrumentalizującej racjonalności" "niszczącego nadużycia nauki i techniki w służbie wyzysku" przyrody i człowieka, kolejności tej używam świadomie, by wyartykułować porządek ontyczny w myśleniu neomarksistowskiej "Frankfurter Schule". Tenże "duch kapitalizmu" "skomercjalizował, zabrudził i zmilitaryzował przyrodę jako świat życia człowieka" zarówno w aspekcie "ekologicznym", jak też i "bardzo egzystencjalnym", a tym samym "przeszkodził w erotycznym zagospodarowaniu (i transformacji) jego środowiska". Przeciwko temu "pogwałceniu przyrody", będącemu nie mniej złym aniżeli "zniewolenie lub uwięzienie" samego człowieka, należy wypowiedzieć konkretną "walkę polityczną", ale walkę o człowieka i o kosmos, a nigdy przeciwko człowiekowi i przeciwko porządkowi wszechświata, co jest propozycją ze strony tego neomarksistowskiego materializmu.


Celem tej omawianej ideologii jest według Marcusego "uwolnienie przyrody jako środka do uwolnienia człowieka" włącznie. Z jednej strony Marcuse dąży do "uwolnienia" "ludzkiej natury" poprzez "uwolnienie" "popędów fundamentalnych", takich jak "agresywność" i "seksualność", oraz uwolnienie "zmysłów człowieka jako bazy jego racjonalności i doświadczenia". Z drugiej strony chodzi mu o "uwolnienie" "zewnętrznej przyrody" jako "egzystencjalnego środowiska człowieka". Należy w obydwóch kwestiach według niego jednoznacznie podkreślić ich "dziejowość", tzn. że sama materia w jej dziejowym rozwoju jest racją i całej przyrody, i człowieka wraz z jego społecznościami. Stąd w tym kontekście ideowym pojawia się ponowne pytanie o rozumienie człowieka i rozumienie przyrody lub szerzej - całego kosmosu.


Marcuse stawia najpierw pytanie: "Czy przyroda jest tylko mocą produkcyjną - lub istnieje także "dla niej samej", a - w tym sposobie egzystencji - dla człowieka?". Chodzi o klasyczne pytanie: Czy człowiek jest dla przyrody i jako taki istnieje tylko jako środek, czy też przyroda jest środkiem dla osoby ludzkiej jako bytu, który jest jako jedyny w całym wszechświecie pojęty dla niego samego? Dla tego nurtu myślowego "przyroda" posiada "wspólną z człowiekiem substancję" i staje się pełnoprawnym oraz równorzędnym "podmiotem". Jeszcze mocniej Marcuse podkreśla podmiotowość przyrody, gdy ubolewa, że ludzkość nie traktuje jej jako bytu "dla niego samego", lecz z "przemocą, bestialstwem i brutalnością" doprowadza do "codziennych ofiar życie zwierzęce dla fizycznej reprodukcji rodzaju ludzkiego" i tak długo trzeba będzie uprawiać rewolucję, by wreszcie "zwierzęta i rośliny" były traktowane jako bytowości "dla nich samych", czyli jak osoby ludzkie, co z kolei oznacza degradację osoby ludzkiej do poziomu bytowego zwierzęco-roślinnego, zagrażającego ostatecznie i fundamentalnie samemu człowiekowi. W tym procesie negacji człowieka Robert Spaemann, jeden z najwybitniejszym filozofów niemieckich naszych dni, upatruje problem numer jeden w naszym dzisiaj Europy i całego globu. Według jego analizy filozoficznej, "zaginięcie osoby", przed czym przestrzegał już Platon, że jeśli skupimy uwagę ludzkiego ducha na płaszczyźnie doxa, tzn. jakiegoś tylko zewnętrznego jawienia się rzeczywistości, a nie osiągniemy poznawczo istoty rzeczywistości w sensie prawdziwościowego poznania episteme, to zagraża ludzkości "samozniszczenie", ponieważ "abstrakcyjne podmioty, podmioty bez wymiaru czasowego, bez biograficznej tożsamości" nie są zdolne do konstruktywnego budowania kultury.

 

Co uczynić, pyta Marcuse, by zmienić zwierzęcożerność i roślinożerczość oraz w ogóle tego typu "racjonalność" człowieka podporządkowującą sobie istotowo świat zwierząt i roślin jako służebny wobec osoby ludzkiej i jej społeczności? Należy według neomarksizmu poprzez "sprzeciw i rebelię" ukształtować "kategorie" rozumu w oparciu o "czynną, konstytutywną rolę zmysłów przy formowaniu kategorii" tej władzy poznawczej, "za pomocą których" (kategorii) "świat zostanie uporządkowany, doświadczony i zmieniony" - i to w sposób "radykalny", a nie przypadłościowy. Ta radykalność neolewacka na płaszczyźnie teoriopoznawczej zmierza do tego, by zmysły postawić nie tylko na jednym poziomie z intelektem, lecz co więcej - dać im właśnie priorytet. Stąd ich teza brzmi: "Zmysły są nie tylko bazą teoriopoznawczego konstytuowania rzeczywistości, lecz także jej transformacji, jej przewalcowania w interesie wyzwolenia". To jest, według niego, "radykalnie nowe określenie zmysłowości", ponieważ zmysły nie tylko "spostrzegają" rzeczywistość i przekazują swój materiał do innej instancji, np. "intelektu", lecz co więcej - zmysły mogą odkryć, urzeczywistniać i kierować "możliwościami i władzami, formami i jakościami rzeczy", co klasycznie według Arystotelesa czynił przecież tylko intelekt, a następnie myślenie chrześcijańskie dodało do niego także wolną wolę jako władze transcendentne wobec zmysłów. Co więcej, ten duch decyduje w klasycznej realistycznej teorii poznania w ogóle o zmysłowych aktach spostrzegania, o czym był przekonany jeszcze nawet Immanuel Kant, choć dualistycznie potraktował zmysłowość i duchowość oraz zakwestionował ich jedność.


Sprawa "ludzkiej wolności" potraktowana jest podobnie jak rozum i rezultuje, względnie "zakorzeniona" jest także "w ludzkiej zmysłowości" jako zasadniczej racji wolności ludzkiej. "Wolność" ma się według Marcusego stać taką, którą "jeszcze nie jest", a mianowicie "zmysłową potrzebą", której "celem" jest indywidualne i dowolne oraz niczym nieograniczone zaspokojenie "popędów życiowych", a szczególnie "Erosu". Zadaniem nowej "rewolucji" jest "wyzwolenie (...) erotycznej energii przyrody", która była dotychczas "stłumioną psychicznie" z uwagi na "zasadę męską" uciskającą przez wieki "kobiecą społeczność", co twierdzili wcześniej także Karol Marks, Fryderyk Engels, Lenin, Stalin i pozostali komuniści. Zresztą według Marcusego, sam "obraz kobiety jako matki jest represyjny" i wymaga wyzwolenia kobiety spod tego "ucisku". Stąd należy "zniewieścić to, co męskie", ale dodatkowymi "warunkami" tego procesu wyzwolenia kobiety jest m.in. "równość szans, równa płaca i odpowiednie uwolnienie" kobiety "od prac domowych i opieki nad dziećmi", także od "roli żony" i "monogamicznej rodziny" z uwagi na wiele "niezaspokojonych energii erotycznych w małżeństwie". Trzeba stworzyć nowy obraz kobiety jako "grabarki społeczeństwa patriarchalnego", co symbolizuje obraz Delacroix z częściowo odkrytą rewolucjonistką na barykadzie trzymającą w jednym ręku flagę rewolucji, a w drugim ręku rewolwer jako symbol konieczności stosowania w niej przemocy krwawej. Także skoncentrowanie się współczesnych ludzi na "przyjemności" lub "żądzy" oznacza - według Spaemanna - akt niedocenienia rzeczywistości i nieraz definitywnego zamknięcia się na nią, jak np. zamknięcia się matki lub dziecka na męża i ojca, bo to jest istotą żądzy, że zamyka się na tę rzeczywistość, którą konsumuje. Gabriel Marcel twierdzi konsekwentnie: "W tych warunkach u podstaw owego kryzysu ojcostwa i autorytetu ojcowskiego, dostrzegalnego nawet dla najbardziej powierzchownego obserwatora, stwierdzić trzeba będzie niewątpliwie (...) zachwianie się porządku metafizycznego zerwanie tego, co nazwałem (...) więzią małżeńską między człowiekiem a życiem". To "radość" życia jako jakość osobowego ducha "otwiera na rzeczywistość", bowiem dotyczy jakiejś "treści", która w wielkiej filozofii Europy oznaczała byt, jedność, prawdę, dobro, piękno, odrębność. Ale dopiero "miłość" najskuteczniej i najdoskonalej otwiera rzeczywistość jednego człowieka "na rzeczywistość drugiego", który jest tak samo realnym jak ja, a w ten sposób uczymy się tworzyć prawdziwe i osobowe "środowisko" jako bycie z innymi i pośród innych.

 

Skoro przyroda zostaje tutaj określona w relacji do człowieka jako równoprawny podmiot, to warto zapytać o jej strukturę ontyczną w aspekcie przyczynowym. Marcuse powołuje się przy tym na wywiad Jacques´a Monoda z "New York Timesa", neodarwinisty i laureata Nagrody Nobla, który popełnił w 1984 roku samobójstwo. Monod powiada w nim, że stawia "postulat obiektywności", względnie "postulat fundamentalny", tzn. w przyrodzie i kosmosie "nie istnieje żaden plan" i "żaden cel". Dlatego dla Marcusego "przyroda jako podmiot" jest podmiotem "bez teleologii, bez "planu" i bez "celu"", a zadaniem samego człowieka jest, mówiąc słowami Theodora Wiesengrund Adorna, dopomóc przyrodzie "otworzyć jej oczy" oraz "dopomóc jej na tej biednej ziemi do tego, dokąd być może chciałaby" dążyć. Według Spaemanna, "wyjaśnienie świata proweniencji ewolucjonistycznej jest cyrkulatywne: tzn. zakłada to, co ma udowodnić". Przecież, pisze dalej, "mutacja i selekcja są procesami przyczynowymi", stąd jak można wewnątrz teorii ewolucji zakwestionować zasadę przyczynowości? Tak, można, gdy zastosuje się np. monistyczny "redukcjonizm". A przecież człowiek jako istota rozumna ma obiektywne, tzn. także całościowe poznanie rzeczywistości, i to jest czymś specyficznym dla człowieka jako jedna "z najwyższych form duchowej aktywności", czyli "samotranscendencji" oraz transcendencji całego kosmosu aż do zbliżenia się do osobowego Absolutu. Do osiągnięcia takiego poziomu intelektualnego potrzeba powrotu do finalnego charakteru bytu jako takiego, a to przynależy już do klasycznego myślenia przyczynowego.

 

"Dialektyka" neomarksistowska ma nie tylko indywidualistyczny rys w odróżnieniu od dialektyki histmatu czy diamatu, których błąd według Marcusego polegał na uogólnieniu bytu, czyli w przypadku człowieka na ukształtowaniu go na "istotę" li tylko "gatunkową", lecz neomaterializm nie rezygnuje przy tym z uniwersalizacji myśli, czyli pojmuje siebie jako "dialektykę tego, co ogólne i jednostkowe". I dlatego pyta, jak taka neomaterialistyczna "ludzka zmysłowość" jako "principium individuationis" może "wytworzyć zasadę uniwersalizującą?". W tym uwidacznia się globalistyczny charakter neomarksistowskiej "teorii krytycznej" dążącej do totalnego zdominowania kultury ogólnoludzkiej.


2. Powrót do realistycznej, chrześcijańskiej koncepcji człowieka jako osoby i wszechświata jako niezwykłego ładu ontycznego oraz do metafizyczno-chrześcijańskiej etyki - antidotum na współczesny kryzys ekologiczny


Ta powyższa i szkicowo zaprezentowana istota "teorii permanentnej rewolucji" nowej lewicy, która stanie się możliwą ostatecznie poprzez "sekularyzację religii" i "przemienienie etyki", obiecuje wprawdzie "wyzwolenie", ale de facto uprawia zniewolenie człowieka całego na niespotykaną w dotychczasowych dziejach świata skalę. Marguerite Peeters ma rację, gdy stwierdza, że "takie rzekome "wyzwolenie" staje się "imperatywem" nowej etyki. Osiąga się je poprzez destabilizację oraz dekonstrukcję (dwa kluczowe pojęcia postmodernizmu) jasnych definicji, treści językowych, tradycji, bytu, instytucji, obiektywnej wiedzy, rozumu, prawdy, prawomocnej hierarchii, autorytetu, natury, wzrostu, tożsamości (osobistej, genetycznej, narodowej, kulturalnej, religijnej...), tego wszystkiego, co w powszechnym mniemaniu ma charakter uniwersalny, czyli w konsekwencji również wartości judeochrześcijańskich i treści pochodzących z objawienia Bożego".

 

To jest powiązane z powyższą analizą gruntownej zmiany interpretacji rzeczywistości i prawdy, co wymaga też korekty. Spaemann stwierdza, że wprawdzie "prawda istnieje, ale nikt już jej nie zna". Subiektywizm zdominował współczesne myślenie i istnieją już tylko "przedmioty" mające jedynie "byt subiektywny", natomiast "rzeczywistość zniknęła". A przecież człowiek jest realną "osobą" wraz ze swoją własną realną "biografią". Dlatego już Arystoteles mówi o człowieku jako "żywej substancji", a nie o "stanie", co więcej, człowiek jako podmiot substancjalny jest "nosicielem stanów", czyli ich ostateczną racją w sobie samym. Spaemann sądzi konsekwentnie, że "nie można oddzielać ontologii od etyki, tak jak miłości od sprawiedliwości", jeśli nie chcemy kontynuacji np. "wojny płci". Pan prof. Jan Szyszko, nawiązując do wielkiej tradycji namysłu nad podmiotowością osoby ludzkiej, apeluje o jej wzmocnienie w kontekście problematyki zrównoważonego rozwoju: "Człowiek to podmiot zainteresowania zrównoważonego rozwoju. Musi się on rozwijać i w związku z tym musi mieć dostęp do zasobów przyrodniczych, które nie tylko ma prawo, ale i obowiązek użytkować. Obowiązek użytkowania to równocześnie obowiązek zapewnienia trwałego dostępu do tych zasobów przyszłym pokoleniom. Nie ma więc możliwości kreowania polityki zrównoważonego rozwoju bez znajomości stanu i trendu przemian demograficznych w najbliższych latach".

 

Zatroskanie o środowisko dzisiaj wpisuje się w tę szeroko naszkicowaną problematykę antropologiczno-moralną, bez której ani nie można właściwie pojąć rzeczywistości, ani jej odnieść względem siebie, co jest zadaniem człowieka, tzn. adekwatnie ukształtować całość w harmonijne środowisko ludzi, zwierząt, roślin oraz całego kosmosu, co przecież św. Franciszek traktował tak antropomorficznie, bowiem wynika to z tego, jak pisze pan prof. Szyszko, że "był jednak człowiek i była jego gospodarcza działalność, co musiało mieć wpływ na wygląd i stan zasobów przyrodniczych", tzn. na środowisko. Te "substancjalne" i "relacjonalne" odniesienia w środowisku kosmosu ukazują - według Spaemanna - nie tylko rzeczywisty byt jako coś właściwie realnego, lecz co więcej, poprzez uznanie realnej osoby ludzkiej dokonuje się uznanie czegoś, co nazywamy środowiskiem dla człowieka jako istoty rozumnej i wolnej, której godna "kultura życia" jest możliwa do osiągnięcia, ale tylko na "prawdziwie etycznym fundamencie" ratującym ludzkość m.in. przed "załamaniem się systemów ekologicznych" poprzez: "zanieczyszczenie powietrza", np. emisją CO2 do atmosfery, które może tworzyć "epidemie grypy", co potwierdziło się w ostatnich miesiącach choćby na Ukrainie. Unia Europejska popełnia w tej kwestii błąd logiczny polegający na tym, że bierze się część za całość, nie chcąc uwzględnić m.in. możliwości pochłaniania CO2 przez polskie lasy; "ocieplanie" lub "oziębianie się klimatu", co może mieć daleko idące skutki np. w kwestii produkcji środków żywnościowych i polityki. Przypominamy sobie rewolucję w Afganistanie z 17 lipca 1973 roku, która wybuchła po trzyletniej suszy. "Nasza cywilizacja" "rabuje" wprost "jeszcze istniejące bogactwa naturalne" i zachodzi zasadne pytanie, "czy społeczeństwo światowe będzie mogło być także i w przyszłości zabezpieczone?", w przeciwnym razie grożą ludzkości "trudne do wyobrażenia konflikty". Wprawdzie człowiek nie ma istotnego wpływu na klimat czy pogodę jako jeden z najważniejszych "faktorów fizykalnych naszego środowiska", ale pomimo to jego myślenie i działalność mają znaczenie akcydentalne, co jest też ważne i wymaga odpowiedniej "geopolityki", a najpierw geofilozofii w skali lokalnej i globalnej, do której nawiązuje w naszym czasie pan prof. Szyszko: "Szansą taką wydaje się być realizacja polityki ochrony środowiska zgodnie z koncepcją ekorozwoju. Wymaga to wysoko kwalifikowanej kadry mogącej zajmować odpowiednie stanowiska na różnych szczeblach administracji państwowej i samorządowej. Kadry, która obok zrozumienia walorów lokalnego krajobrazu będzie reprezentować głęboką wiedzę, zarówno przyrodniczą, ekonomiczną, jak i projektową w zakresie kompensacji przyrodniczej. Kadry, która potrafi ocenić i wycenić zasoby przyrodnicze, wykorzystać je do szybkiego rozwoju gospodarczego, tak aby stymulując rozwój gospodarczy, ulegały one bądź to stałemu odnawianiu, bądź też pomnażaniu".

 


Zamiast zakończenia

Dałby Bóg, by zmiany myślenia poszły w tym kierunku realnego i chrześcijańskiego personalizmu, kulminującego w akceptacji transcendentnych Osób Boga Objawienia chrześcijańskiego jako absolutnej Racji wszelkiego bytu i zarazem najwyższego Celu, w którym wszelki byt skończony znajduje swoje ostateczne ontyczne, a w przypadku człowieka także moralne spełnienie, ponieważ - według Wolfganga Lippa - neomaterializm "Frankfurter Schule" obiecywał wprawdzie młodzieży lat 60. na drodze "nowej zmysłowości" stanie się "nowym człowiekiem", ale bez odwołania się do prawdziwego "życia wiecznego" okazało się to ewolucjonistyczną, względnie neomarksistowską iluzją, a nawet kłamstwem prowadzącym do unicestwienia samego człowieka, co nawet Czesław Miłosz jednoznacznie potępia w wierszu "Uczeni":

 

Piękno przyrody jest podejrzane.
No tak, przepych kwiatów.
Nauka dba o pozbawienie nas iluzji.
Nawet nie wiadomo,
czemu jej tak na tym zależy.
Walki genów, cechy zapewniające
sukces, zysk i strata.
Jakim językiem, na Boga,
przemawiają ci ludzie
W białych kitlach? Karol Darwin
Czuł przynajmniej wyrzuty sumienia,
Ogłaszając swoją teorię,
jak mówił, diabelską.
A oni co? Ich to przecie pomysł:
Posegregować szczury
w osobnych klatkach,
Posegregować ludzi,
niektóre ich gatunki
Odpisać na genetyczne straty
oraz wytruć.

 

Serdecznie dziękuję Państwu przede wszystkim za to, że kontynuujecie niezwykle bogatą tradycję kultury Europy z człowiekiem jako jej centrum widzialnym, a Trójosobowym Bogiem jako jej niewidzialnym, ale poznawalnym ludzkim rozumem, centrum wiecznym, a tym samym myślicie inaczej aniżeli wspomniana i inne ideologie jako systemy deformacji rozumu, kultury i kształtu świata. Proszę też przyjąć moją wdzięczność ducha za poświęconą uwagę i życzenia błogosławionych owoców tego bezcennego namysłu nad ocaleniem prawdy o człowieku, jego naturalnym środowisku oraz wypracowania adekwatnej etyki uniwersalnej w użytkowaniu środowiska i nieustannej wdzięczności serca wobec stwórczego Ducha Boga za ten niezwykły kosmos. Życzę też wciąż świeżej fascynacji człowiekiem - tym cudownym dziełem naszego Boskiego Kreatora!

 

-- ks. prof. Tadeusz Guz


________________________________________________________________________________________

 

Autor jest kierownikiem Katedry Filozofii Prawa na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II, dziekanem Zamiejscowego Wydziału Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL w Tomaszowie Lubelskim.

 

[Nasz Dziennik, 7-04-2011]

http://www.naszdziennik.pl/

 

2 komentarze

avatar użytkownika Deżawi

1. "Eko Dolina" - trójmiejskie wysypisko śmieci w Łężycach



"Eko Dolina 2010": Komisja Europejska dnia 19 grudnia 2006 r. wydała decyzję przyznającą wykorzystanie 5 550 000 euro na realizację II etapu tj.: budowę kompostowni odpadów i rozbudowę istniejącego obiektu sortowni. Projekt ten, który jest realizowany dzięki dofinansowaniu Unii Europejskiej, przyczynia się do zmniejszenia różnic gospodarczych i społecznych pomiędzy obywatelami Unii.





"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

2. "Natura 2000 - szansa czy bariera rozwoju" (Dariusz Bąk)

Nasze przepisy prawa związane z obszarami Natura 2000, wprowadzone przez koalicję PO-PSL na podstawie dyrektyw unijnych, stały się barierą, a nie szansą rozwoju obszarów wiejskich w Polsce

"Natura 2000 - szansa czy bariera rozwoju"

Wystąpienie posła Dariusza Bąka (PiS) na X Międzynarodowych Warsztatach i Konferencji Architektury Krajobrazu i Gospodarki Przestrzennej "Konwencja Klimatyczna ONZ, Konwencja o Ochronie Bioróżnorodności ONZ oraz Natura 2000 szansą dla zrównoważonego rozwoju", Warszawa, 2-5 maja 2011 r.

____________________________________________

Idea ochrony przyrody w ramach europejskiej sieci ekologicznej Natura 2000 zapisana jest w dwóch dyrektywach. W przypadku Dyrektywy Ptasiej w myśl zapisu art. 2 "Państwa członkowskie podejmą wymagane działania w celu utrzymania populacji gatunków, o których mowa w art. 1, na poziomie odpowiadającym przede wszystkim wymaganiom ekologicznym, naukowym i kulturowym, uwzględniając przy tym wymagania ekonomiczne i rekreacyjne, lub dostosowanie populacji tych gatunków do tego poziomu". W artykule 3.2 zapisano, że "zachowanie, utrzymanie i odtwarzanie biotopów i siedlisk będzie obejmowało przede wszystkim następujące działania: (a) tworzenie obszarów chronionych; (b) utrzymywanie i zagospodarowywanie zgodnie z wymaganiami ekologicznymi siedlisk w strefach chronionych i poza nimi; (c) odtwarzanie zniszczonych biotopów; (d) tworzenie biotopów". W preambule zamieszczonej w dyrektywie zapisano, iż "zważywszy, że ochrona gatunków dzikich ptaków naturalnie występujących na europejskim terytorium państw członkowskich jest niezbędna do osiągnięcia, w ramach działania wspólnego rynku, celów Wspólnoty dotyczących poprawy warunków życia, harmonijnego wzrostu gospodarczego oraz trwałego i zrównoważonego rozwoju w całej Wspólnocie, ale konieczne szczególne uprawnienia do działania w tym zakresie nie zostały przewidziane w Traktacie". Należy dodać, że w czasie, kiedy Dyrektywa Ptasia była przyjmowana na poziomie ówczesnej Europy, stan środowiska w krajach Piętnastki nie był dobry i w przyszłości groziło wyginięcie wielu gatunkom ptaków. Dzisiaj te same zapisy istnieją na poziomie "dużej Wspólnoty".

W przypadku Dyrektywy Siedliskowej, przyjmowanej w Europie w 1992 r. nieco inaczej zaczęły wówczas kształtować się relacje społeczno-gospodarcze nie tylko w Europie, ale i na świecie, a koncepcja rozwoju zrównoważonego zaczęła być priorytetem w rozwoju społeczeństw europejskich i częściowo światowych. W preambule do Dyrektywy Siedliskowej zapisano m.in., iż "zważywszy, że uznając za główny cel wspieranie zachowania różnorodności biologicznej przy uwzględnieniu wymagań gospodarczych, społecznych, kulturalnych i regionalnych, niniejsza dyrektywa przyczynia się do realizacji ogólnego zadania zrównoważonego rozwoju; że zachowanie takiej różnorodności biologicznej może w niektórych przypadkach wymagać utrzymania lub wręcz wspierania działalności człowieka" oraz że "zważywszy, że w celu zapewnienia zachowania siedlisk przyrodniczych i gatunków będących przedmiotem zainteresowania Wspólnoty w stanie sprzyjającym ochronie lub w celu odtworzenia takiego stanu, konieczne jest wyznaczenie specjalnych obszarów ochrony w celu stworzenia spójnej europejskiej sieci ekologicznej zgodnie z wyszczególnionym harmonogramem".

Implementacja prawa europejskiego w Polsce

W ustawie o ochronie przyrody z 2004 r. i jej nowelizacji z 2008 r. całkowicie pominięto uwzględnienie wymagań gospodarczych, społecznych i regionalnych przy ustalaniu sieci obszarów Natura 2000 oraz ich funkcjonowaniu.

Aspekt społeczny był właściwie całkowicie pominięty na etapie sporządzania listy obszarów Natura 2000. Zabrakło zaangażowania w ten problem właścicieli gruntów wszystkich kategorii własności, szczególnie rolników, np. izby rolnicze, ośrodki doradztwa rolniczego, oraz samorządów szczebla powiatowego i wojewódzkiego (wymagania regionalne dyrektywy). Jedyny głos zabierany w tej sprawie w postaci opiniowania obszarów przez właściwe rady gmin był głosem w zdecydowanej większości niebranym pod uwagę.

Aspekt gospodarczy wymieniany w Dyrektywie europejskiej został całkowicie pominięty; "Sporządzający projekt planu zadań ochronnych (...) umożliwi zainteresowanym osobom i podmiotom prowadzącym działalność w obrębie siedlisk przyrodniczych i siedlisk gatunków, dla których ochrony wyznaczono obszar Natura 2000, udział w pracach związanych ze sporządzeniem tego projektu". Z zapisu tego artykułu nie wynikają jednak żadne kompetencje dla zainteresowanych podmiotów gospodarczych prowadzących w tym obszarze działalność, co jest szczególnie ważne dla podmiotów gospodarczych prowadzących działalność na obszarach wiejskich.

Wartym zwrócenia uwagi jest fakt, iż implementacja dyrektyw do polskiego prawodawstwa nie jest pełna. W dużej mierze wprowadzono tylko zapisy odnoszące się stricte do ochrony wartości przyrodniczych, rozszerzając je w "polskim wydaniu", czasem ponad zapisy dyrektyw. Brak jest w polskim prawodawstwie odniesienia (lub jest ono bardzo enigmatyczne) do innych zapisów dyrektyw mówiących o ochronie wartości naturowych, ale w kontekście "uwzględniania aspektów gospodarczych, społecznych, kulturalnych, rekreacyjnych". Zapisy odnoszą się jedynie do analizy i ewentualnych ograniczeń związanych z wymienionymi aspektami. Na ile więc zapis mówiący o zrównoważonym rozwoju zapisany w dyrektywach jest przeniesiony na grunt polskiego prawa? Czy w ogóle zapis ten ma jakiekolwiek znaczenie, czy jest tylko zapisem martwym.

Największe problemy dla rozwoju obszarów wiejskich naszego kraju spowodowało wprowadzenie Ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz ocenach oddziaływania na środowisko w 2008 roku.

Stworzono zbędne struktury biurokratyczne generalną i regionalne dyrekcje ochrony środowiska zajmujące się tylko ochroną przyrody i obszarami Natura 2000, oderwaną od pozostałych struktur ochrony środowiska, np. głównym i wojewódzkimi inspektoratami ochrony środowiska.

Celem kompleksowego nadzoru nad ochroną środowiska przyrodniczego w Polsce oraz ograniczenia i zmniejszenia kosztów biurokracji urzędy te powinny zostać połączone w jeden system zajmujący się ochroną środowiska w naszym kraju, czego nie zabraniają żadne dyrektywy europejskie.

Wprowadzono nadmierny zakres wymagań sporządzania ocen (prognoz i raportów) oddziaływania na środowisko oraz obszary Natura 2000 na realizowane plany i przedsięwzięcia również na terenach wiejskich. Ocenie poddawane są plany i uproszczone plany urządzania lasów, hamujący rozwój gospodarczy rozbudowany i restrykcyjny wykaz przedsięwzięć znacząco (zawsze i potencjalnie) oddziałujących na środowisko wprowadzony rozporządzeniem ministra środowiska w 2010 roku, na tej podstawie wójtowie gmin i burmistrzowie miast i gmin nadinterpretują i obligują rolników i przedsiębiorców z terenów wiejskich postanowieniami o konieczności przeprowadzania ocen przy nawet niewielkich przedsięwzięciach, np. budowa budynków gospodarczych, ogrodzeń itp. Powoduje to dodatkowe utrudnienia administracyjne i koszty w rozwijaniu działalności gospodarczej na wsiach (rozwijanie działalności pozarolniczej, agroturystyki itp.).

Wprowadzono konieczność opracowywania planów zadań ochronnych i planów ochrony obszarów Natura 2000, co powoduje konieczność wydawania kolejnych pieniędzy z budżetu państwa i funduszy ochrony środowiska. Analizując aktualny postęp w opracowaniu tych planów i możliwości budżetu państwa, proces ten potrwa co najmniej kilkanaście lat. Potwierdzeniem tego jest fakt, że ponad połowa rezerwatów w naszym kraju nie ma aktualnych Planów Ochrony Rezerwatów. Jeżeli obecnie brakuje środków finansowych na opracowanie planów ochrony, to w ogóle nie będzie finansów na realizację wykonania planowanych zadań ochronnych w obszarach Natura 2000. Dobrym i zaprzepaszczonym rozwiązaniem powinno być, że dla lasów położonych na obszarach Natura 2000 Plan urządzania lasu dla lasów Skarbu Państwa i Uproszczony plan urządzania lasu dla lasów pozostałych własności są jednocześnie planami ochrony obszarów naturowych.

Kolejnym utrudnieniem dla obszarów wiejskich było wyłączenie z pomocy finansowej Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich zalesień gruntów rolnych położonych w obszarach Natura 2000 (rozporządzenie ministra rolnictwa z maja 2009 roku). Obecnie można otrzymać pomoc na zalesienie tylko tam, gdzie opracowane plany ochrony obszarów naturowych taką możliwość dopuszczają (rozporządzenie z maja 2010 roku).
Wprowadzenie w PROW 2007-2013 dopłaty tylko w programach rolno-środowiskowych na gruntach nieleśnych, natomiast brak programów np. leśno-środowiskowych w obszarach Natura 2000 dla właścicieli lasów wszystkich własności.

Ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku umożliwia i zapewnia udział społeczeństwa, czyli każdego z nas do współdecydowania w sprawach związanych ze środowiskiem i jego ochroną. Regulacje te wymuszone zostały i wprowadzone do polskiego prawodawstwa przez ratyfikowanie przez Polskę postanowień konwencji międzynarodowych.

Przepisy zawarte w nowej ustawie przyznają wyłącznie organizacjom ekologicznym legitymację skargową (w postępowaniu odwoławczym i sądowo-administracyjnym), nawet jeżeli organizacja nie brała udziału w postępowaniu w sprawie strategicznej oceny oddziaływania na środowisko lub też brała udział w tym postępowaniu, ale nie zgłosiła wniosków. W przypadku terenów wiejskich takiej możliwości nie posiadają samorządy (izby) rolnicze.

Podsumowując, pozytywnym aspektem wprowadzenia w Polsce prawa związanego z obszarami Natura 2000 jest tylko zachowanie na terenach wiejskich różnorodności biologicznej, ale tylko w ujęciu konserwatorskim (zachowawczym) bez możliwości prowadzenia czynnej ochrony przyrody na tych obszarach oraz potencjalne zahamowanie w przyszłości zakusów wprowadzania upraw rolniczych GMO. Niestety, nasze przepisy prawa wprowadzone na podstawie dyrektyw unijnych przez koalicję PO - PSL, związane z obszarami Natura 2000, stały się barierą, a nie szansą rozwoju obszarów wiejskich w Polsce.

Konieczne działania naprawcze

Po pierwsze, należy uprościć procedury i metody opracowywania wszelkich dokumentacji z zakresu ochrony przyrody, w tym ograniczenie jej zakresów do niezbędnego minimum.

Ponadto prawo musi być dostosowane do realnych możliwości organizacyjnych i finansowych państwa polskiego i Unii Europejskiej. Konieczne jest rozłożenie w czasie prac nad planami ochrony i zarządzania obszarami Natura 2000 oraz planami ochrony obiektów chronionych prawem, gdyż zbytni pośpiech, w jakim są obecnie tworzone, grozi drastycznym obniżeniem jakości sporządzanych dokumentów. Do czasu sporządzenia definitywnych dokumentów określających funkcjonowanie obszarów Natura 2000 należy przyjąć dotychczasowe plany gospodarowania na tych terenach - w tym plany urządzenia lasu - lub wprowadzić możliwość sporządzania uproszczonych planów ochrony.

Należy zrezygnować z opracowywania oddzielnych prognoz oddziaływania na środowisko planów urządzenia lasu. Powinno się przyjąć, że programy ochrony przyrody dla nadleśnictwa (po ewentualnej modyfikacji) pełnią rolę prognoz oddziaływania na środowisko planów urządzenia lasu. Nie może dochodzić do dublowania się kompetencji urzędów oraz nakładania się różnych form ochrony przyrody, co powoduje, że na niektórych terenach gospodarz musi przestrzegać często kilku niezależnych planów ochrony - np. planu ochrony dla rezerwatu, planu ochrony dla parku krajobrazowego, planu ochrony dla obszaru Natura 2000, a czasem i innych planów, często niespójnych i generujących koszty sporządzenia kilku dokumentów zamiast jednego.

Zapewnić środki na rekompensatę podwyższonych kosztów sporządzania dokumentacji (np. inwestycyjnych) na obszarach chronionych.
Każdy podmiot (także zarządcy majątków Skarbu Państwa) powinien mieć zapewniony ekwiwalent za utracone przychody z tytułu objęcia obszaru ochroną przed wydaniem decyzji o ograniczeniach.

Instytucje polskiego państwa powinny zawsze kierować się względami merytorycznymi w działaniach, a nie "strachem" przed Unią Europejską, i prowadzić rzeczywiste konsultacje społeczne.

__________________________________________________________

Autor jest posłem na Sejm RP z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, członkiem Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski.

[Nasz Dziennik, 13-05-2011]

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110513&typ=my&id=my03.txt

"Moje posty od IV 2010"