Strach
tu.rybak, pon., 18/04/2011 - 15:03
Tajemniczy strach przed PIS krąży po kraju. Nawet w miarę rozgarnięci obywatele wiedzą, że PIS jest straszny, należy (wypada) się bać.
Czego trzeba się bać wybierając PIS?
Przeszukałem za pomocą googla wiele stron ze strachem. Przed PIS oczywiście. W zasadzie ów strach nie jest skonkretyzowany. To jest strach, który został ludziom wdrukowany.
W czasach kiedy PIS rządził (wraz z Samoobroną i LPR) każda, nawet nieuzasadniona plotka o inwigilacji obywateli, o projektach ustaw godzących w naszą wolność piętnowana była przez media i dyżurnych ekspertów.
To wtedy właśnie Rokita (ROAD, UD, UW, SKL, PO) wymyślił greps z szóstą rano. To wtedy tuzy polskiego dziennikarstwa (żart) oburzały się nad inwigilacją (bilingi, podsłuchy), a były premier Marcinkiewicz czuł się później podsłuchiwany...
Były też wypowiedzi w stylu Kolendy-Zaleskiej o zaciętej twarzy Kaczyńskiego i strachu przed ciągiem awantur z Kaczyńskim i Samoobroną w roli głównej. Tego typu wypowiedzi było dużo. Charakterystycznym był brak konkretów. Straszny PIS stał się aksjomatem.
Dobrym przykładem podtrzymywania aktualności aksjomatu jest wypowiedź Tuska z konwencji PO:
Dla mnie PiS dzisiaj to pesymizm i strach [PAP, tvp.info, 25 IX 2010 r.]
Do swoich mówił - jak to mówią liderzy sprzedaży w firmach-sektach- bez żadnego uzasadnienia. Mógł tak mówić, gdyż aksjomatów się nie uzasadnia.
Rzeczywisty strach przed PIS związany był z lustracją. Był to strach realny niezwiązany z PO, a z dziesiątkami tysięcy osób umoczonych we współpracę z tajnym służbami PRL. Analiza tamtego okresu pokazuje jasno, które środowiska zostały przestraszone. A jedno z nich - dziennikarze - niestety (ulubione moje słówko) było w stanie zaważyć o losach kraju...
Inny strach rzeczywisty i ciągle aktualny jest strach przed PIS, w sensie zawężonym do wyłącznie PO: strach przed oddaniem władzy. Nasuwa się naturalne pytanie: skąd strach, skoro we współczesnych demokracjach (moje nieulubione słówko) zmiany rządzących są naturalnym składnikiem rządzenia?
Odpowiedź jest banalna: to jest strach przed karą. Zmiana władzy tym razem nie będzie ograniczona do przejścia do opozycji. Skala oszustw kwalifikuje wielu spośród aktualnie rządzących przed sądy. I to jest dobra odpowiedź.
Dowodem (przez przykład - mój ulubiony rodzaj dowodu) są ostatnie wiadomości: UE piętnuje naszych rządzących za nadmierną inwigilację (tak, tak, po raz kolejny nie my sami, a ta cholerna Unia dopomina się o nasze prawa), PO i PSL forsują karygodną ustawę o zbieraniu danych (w tym wrażliwych) przez MEN i nikt nie grzmi.
Czego to dowodzi? Że to nie o ten strach chodzi. Nie chodzi o to, że
1,3 miliona razy polskie organy ścigania sięgnęły w tym roku po nasze billingi i dane o połączeniach. Rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz w styczniu przekazała premierowi analizę prawną, z której wynika, że przepisy o pobieraniu danych telekomunikacyjnych są sprzeczne z konstytucją. Postulowała wprowadzenie wielu ograniczeń. W marcu Jacek Cichocki, sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych przy premierze, odrzucił większość postulatów. [Maryla, blogmedia24, 18 IV 2011 r.]
To o co chodzi?
Sądzę, że nie wyłącznie utratę władzy, stanowisk, kontraktów i apanaży. Dla niektórych rzecz rozgrywa się o wiele wyższą stawkę. O stanięcie przed sądem...
Czego trzeba się bać wybierając PIS?
Przeszukałem za pomocą googla wiele stron ze strachem. Przed PIS oczywiście. W zasadzie ów strach nie jest skonkretyzowany. To jest strach, który został ludziom wdrukowany.
W czasach kiedy PIS rządził (wraz z Samoobroną i LPR) każda, nawet nieuzasadniona plotka o inwigilacji obywateli, o projektach ustaw godzących w naszą wolność piętnowana była przez media i dyżurnych ekspertów.
To wtedy właśnie Rokita (ROAD, UD, UW, SKL, PO) wymyślił greps z szóstą rano. To wtedy tuzy polskiego dziennikarstwa (żart) oburzały się nad inwigilacją (bilingi, podsłuchy), a były premier Marcinkiewicz czuł się później podsłuchiwany...
Były też wypowiedzi w stylu Kolendy-Zaleskiej o zaciętej twarzy Kaczyńskiego i strachu przed ciągiem awantur z Kaczyńskim i Samoobroną w roli głównej. Tego typu wypowiedzi było dużo. Charakterystycznym był brak konkretów. Straszny PIS stał się aksjomatem.
Dobrym przykładem podtrzymywania aktualności aksjomatu jest wypowiedź Tuska z konwencji PO:
Dla mnie PiS dzisiaj to pesymizm i strach [PAP, tvp.info, 25 IX 2010 r.]
Do swoich mówił - jak to mówią liderzy sprzedaży w firmach-sektach- bez żadnego uzasadnienia. Mógł tak mówić, gdyż aksjomatów się nie uzasadnia.
Rzeczywisty strach przed PIS związany był z lustracją. Był to strach realny niezwiązany z PO, a z dziesiątkami tysięcy osób umoczonych we współpracę z tajnym służbami PRL. Analiza tamtego okresu pokazuje jasno, które środowiska zostały przestraszone. A jedno z nich - dziennikarze - niestety (ulubione moje słówko) było w stanie zaważyć o losach kraju...
Inny strach rzeczywisty i ciągle aktualny jest strach przed PIS, w sensie zawężonym do wyłącznie PO: strach przed oddaniem władzy. Nasuwa się naturalne pytanie: skąd strach, skoro we współczesnych demokracjach (moje nieulubione słówko) zmiany rządzących są naturalnym składnikiem rządzenia?
Odpowiedź jest banalna: to jest strach przed karą. Zmiana władzy tym razem nie będzie ograniczona do przejścia do opozycji. Skala oszustw kwalifikuje wielu spośród aktualnie rządzących przed sądy. I to jest dobra odpowiedź.
Dowodem (przez przykład - mój ulubiony rodzaj dowodu) są ostatnie wiadomości: UE piętnuje naszych rządzących za nadmierną inwigilację (tak, tak, po raz kolejny nie my sami, a ta cholerna Unia dopomina się o nasze prawa), PO i PSL forsują karygodną ustawę o zbieraniu danych (w tym wrażliwych) przez MEN i nikt nie grzmi.
Czego to dowodzi? Że to nie o ten strach chodzi. Nie chodzi o to, że
1,3 miliona razy polskie organy ścigania sięgnęły w tym roku po nasze billingi i dane o połączeniach. Rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz w styczniu przekazała premierowi analizę prawną, z której wynika, że przepisy o pobieraniu danych telekomunikacyjnych są sprzeczne z konstytucją. Postulowała wprowadzenie wielu ograniczeń. W marcu Jacek Cichocki, sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych przy premierze, odrzucił większość postulatów. [Maryla, blogmedia24, 18 IV 2011 r.]
To o co chodzi?
Sądzę, że nie wyłącznie utratę władzy, stanowisk, kontraktów i apanaży. Dla niektórych rzecz rozgrywa się o wiele wyższą stawkę. O stanięcie przed sądem...
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Rybaku
strach przed tym, że PiS może wygrać wybory i zacząc rozliczać malwersantów, złodziei i odpowiedzialnych za lot 10.04.2010 jest tak wielki, że chwytaja sie wszystkiego.
Od szczucia prowadzącego do fizycznej likwidacji JK, po wzywanie o delegalizację PiS.
Wszystkie ręce na pokład, wyciagają teraz wszystkie ciury z zaplecza, a zadaniowani w walce w internecie piszą takie komentarze po tekstach Puczymordów:
http://www.rp.pl/artykul/9157,644604-Michal-Szuldrzynski-o-Aleksandrze-Sciosie-.html
http://euromir.salon24.pl/299377,szuldrzynski-kontra-scios
@Andrzej-Łódź
demokracji. Wyobrażam sobie natomiast zgodną z prawem, administracyjną
delegalizację Prawa i Sprawiedliwości.
Partia antysystemowa, tak jak PiS podważająca wyniki demokratycznych
wyborów, nie akceptująca woli większości obywateli, nie powinna
korzystać z dobrodziejstw zwalczanego przez siebie ustroju.
Prawo i Sprawiedliwość powinniśmy czem prędzej zdelegalizować.
"Delegalizacja nie musi oznaczać stanu wojennego. Może natomiast pomóc
zlikwidować chory układ wewnątrz PiS, układ zbyt zastały aby go inaczej
przemóc, zlikwidować.
W miejsce PiS po jakimś czasie najprawdopodobniej pojawi się nowa
partia, już z innymi ludźmi na szczycie. Z przywództwem nie obciążonym
fobiami JarKacza."
EUROMIR
135
823
| 18.04.2011 17:07
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Szułdrzyński jest elegancki
i dobrze się prezentuje w telewizorze. Niekoniecznie czyta ze zrozumieniem. Młody jest, wzorem kariery jest dziennikarz typu Janke - bezkompromisowy i zawsze w racjonalnej, wyważonej opozycji...
Ostatnio odmówił p. Stankiewicz bycia obywatelem, gdyż powinna jest dziennikarką...Dziennikarz zdaniem Sz. nie może protestować, bo bla, bla, ...
Czy trzeba dodawać coś więcej?
A gościa z sekty Władców Pierścienia nie znam [drugi cytat] , nie czytuję i nie widzę potrzeby zajrzeć... O delegalizacji mówili przed nim inni, nie on pierwszy i nie ostatni...
3. obrona wolności słowa i krzyża - aż się nie chce wierzyć
jak sie tego słucha dzisiaj, że to nie sa lata 60-te - powtórka z rozrywki, która juz raz Polakom zafundowano.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl