List do MSZ i ambasady w sprawie publikacji w norweskim tygodniku dla mężczyzn 'Vi menn".
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 30 marca 2011 r.
11-041 Olsztyn
Rzędziana 32
Minister Spraw Zagranicznych
Pan Radosław Sikorski
Biuro Rzecznika Prasowego MSZ
rzecznik@msz.gov.pl
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Królestwie Norwegii
i Republice Islandii
Pan Wojciech Ludwik Kolańczyk
OLAV KYRRES PLASS 1
0244 OSLO
TEL: (0047) 24 110 850
FAX: (0047) 22 444 839
E-MAIL: oslo.info@msz.gov.pl
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198), wnoszę o udostępnienie informacji publicznej o tym, czy zostały przez Ambasadę i Ministerstwo podjęte działania w związku ze skandaliczną publikacją w norweskim tygodniku dla mężczyzn 'Vi menn"
.
Polacy mieszkający w Norwegii i w Polsce, zaalarmowani skandalicznym, głównym tematem tego tygodnika, godzącym w dobre imię polskiego generała Błasika, opartym w całości na raporcie MAK, który nie uwzględnia polskich uwag zgłoszonych do tego raportu, wysłali szereg maili do wydawcy i autora tekstu vimenn@hm-media.no , hakon.bonafede@hm-media.no, nie uzyskując żadnej odpowiedzi, ani przeprosin, ani sprostowania .
Internauci polscy są wstrząśnięci brakiem szacunku dla prawdy i odbieraniem czci tragicznie zmarłym w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem . Tłumaczenie wraz ze zdjęciem tytułowej strony tygodnika jest przedmiotem dyskusji na wielu polskich forach.
Żądamy podjęcia zdecydowanych kroków przez ambasadę i MSZ , dla opublikowania sprostowania i przeprosin w sprawie szczególnie bolesnej dla Polaków przed pierwszą rocznicą tragedii smoleńskiej.
Załączmy poniżej scany i tłumaczenie tekstu.
http://img843.imageshack.us/i/25362920.jpg/
http://img718.imageshack.us/i/31234852.jpg/
http://img132.imageshack.us/i/66934799.jpg/
http://img651.imageshack.us/i/45117394.jpg/
Dramat w kokpicie
Ostatnia podróż prezydenckiego samolotu
POPCHNIĘCI W ŚMIERĆ przez pijanego generała
Strona 5:
Prezydent Polski chciał wylądować za wszelką cenę: PILOT ZOSTAŁ ZMUSZONY DO LOTU W PEWNĄ ŚMIERĆ
Podpis pod zdjęciem:
Najnowszy raport z katastrofy:
Kapitan Protasiuk i prezydent Kaczyński sfotografowani razem przy okazji innego oficjalnego lotu Air Force 101. Rosyjski raport z katastrofy stwierdza, że pilot łatwo pozwalał prezydentowi wpływać na siebie.
Prezydent i lekko wstawiony generał zmusili pilota w zeszłym roku w Smoleńsku, aby uderzył w ziemię razem z polską elitą władzy na pokładzie.
Tekst: Hakon Bonafede
Gęsta mgła, lotnisko wojskowe z niekompletnym wyposażeniem jeśli chodzi o przyrządy niezbędne do lądowania, a na nim dodatkowo niedoświadczona i źle przeszkolona załoga – takie były warunki niezwykle ryzykownego lądowania dla polskiego samolotu prezydenckiego, który 10 kwietnia w zeszłym roku leciał z Warszawy do Smoleńska na zachodzie Rosji.
Jednak decydującym czynnikiem powodującym katastrofę, w której zginęło wszystkie 96 osób znajdujących się na pokładzie, była niezłomna wola kapitana samolotu, aby niezależnie od możliwych konsekwencji wylądować - mimo mgły i z pominięciem wszystkich zasad bezpieczeństwa.
Wyprawa pojednania
Prezydent Polski Lech Kaczynski należał do grupy przywódców państw posiadających własną jednostkę „Air Force One”. Samolot prezydencki, Tupolew 154 M, z sygnałem wywoławczym Polish Air Force 101, był po kapitalnym remoncie, miał kokpit wyposażony w instrumenty elektroniczne odpowiadające zachodnim standardom i luksusowe urządzenie kabiny dla VIP-ów – z mahoniowymi stolikami i głębokimi skórzanymi fotelami dla pasażerów.
W ten wiosenny dzień samolot prezydencki miał przewieźć oficjalną polską delegację jadąca do Rosji na obchody 70-lecia zbrodni, jaka dokonała się w lesie katyńskim, kiedy to na rozkaz Józefa Stalina dokonano masowego zabójstwa prawie 22 000 oficerów i cywilów po inwazji na Polskę w roku 1940.
Strona 6 i 7:
Podpisy pod zdjęciami:
Lekko wstawiony:Zamiast zapobiec niebezpiecznej sytuacji, naczelny dowódca sił powietrznych generał Andrzej Błasik wisiał nad głowami pilotów do samego końca. Obdukcja wykazała, że miał we krwi 0,6 promila alkoholu.
Kapitan:Jak na szefa prezydenckiego samolotu, Arkadiusz Protasiuk był młody i niedoświadczony.
Wrak:Korpus samolotu został zrekonstruowany w oparciu o części wraku. Straszliwe siły działające podczas zderzenia z ziemią nie dawały żadnych szans na przeżycie.
Załoga:Załogę stanowiło 7 osób z 96, które zginęły.
Uderzył w drzewa:Miejsce złamania brzozy, którą ściął lot, znajduje się zaledwie 6 metrów ponad ziemią. Górna część lewego skrzydła została znaleziona kilkaset metrów od miejsca katastrofy.
Nietknięta skrzynka zapisu lotu:Zarówno zapis lotu, jak i rejestrator rozmów były nieuszkodzone. Na podstawie zawartych w nich danych dokonano szczegółowej rekonstrukcji katastrofy.
Zniszczenia:Samolot w chwili zetknięcia z ziemią został totalnie zniszczony. Na zdjęciu resztki kokpitu i przedniego koła.
Na czerwonym tle:
Raport z katastrofy:Po wypadku prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powołał specjalną komisję do zbadania przyczyn katastrofy, nie bez znaczenia było również zaprzeczenie spekulacjom, jakoby katastrofa została przez Rosję zaplanowana. W badaniach brali udział również przedstawiciele amerykańskich i polskich sił powietrznych.
Według raportu główną przyczyną katastrofy była decyzja załogi o lądowaniu na lotnisku w warunkach poniżej minimalnej widoczności. Ponadto lądowanie nie zostało przerwane po przekroczeniu przez samolot wysokości minimalnej, nikt nie zareagował również na ostrzeżenia systemu radarowego o zbliżaniu się do ziemi.
Brak doświadczenia kapitana w lądowaniu przy złej widoczności, obecność w kokpicie generała Blasika oraz członków sztabu prezydenckiego, również zostały wskazane jako potencjalne przyczyny, które mogły nałożyć na pilota większą presję, niż był on w stanie wytrzymać.
Zródło: mak.ru
kontynuacja z poprzedniej strony
Polsko-rosyjskie obchody miały symbolizować pokój pomiędzy obydwoma państwami. Na pokładzie oprócz prezydenta znajdowali się wszyscy przedstawiciele i dowódcy obrony, członkowie rządu oraz rodziny ofiar katyńskich.
Autorytarny pasażer
Wśród pilotów szwadronu VIP-owskiego w polskich siłach powietrznych prezydent Kaczyński miał opinię wymagającego pasażera.
Kapitan Arkadiusz Protasiuk (35) oraz drugi pilot Robert Grzywna (36) doskonale pamiętali lot sprzed dwóch lat, gdy pełnili funkcję odpowiednio drugiego pilota i nawigatora. Tuż przed odlotem prezydent zarządził lot do nowego miejsca przeznaczenia, decyzję tę zmienił ponownie już po tym, jak samolot znalazł się w powietrzu.
W prezydenckim samolocie brakowało zarówno mapy lotu, jak i planu lotu dla nowego miejsca lądowania, i kapitan odmówił lądowania ze względów bezpieczeństwa. Został później oskarżony o odmowę wykonania rozkazu, ale został uniewinniony przez prokuratora generalnego. Jednak już nigdy nie pozwolono mu latać z prezydentem. Poleciał z polskim premierem do Smoleńska trzy dni wcześniej, został jednak skreślony z listy załogi feralnego lotu.
Jak na załogę samolotu prezydenckiego załoga była zaskakująco niedoświadczona i mało zgrana. Protasiuk również od prawie pół roku nie przeprowadził żadnego szkoleniowego lądowania według wskazań instrumentów i przy złej widoczności. Przed opóźnionym startem nie pobrali informacji o pogodzie panującej w Smoleńsku. W miarę zbliżania się do celu okazywało się jednak, że pogoda jest zła, a mgła coraz bardziej gęstnieje.
Mgła
Na nagraniu z rejestratora rozmów, jakie władze rosyjskie opublikowały ostatnio razem z raportem z katastrofy, słychać jak kontrolerzy lotu w Smoleńsku mówią, że jest mgła i są pytani, na jakie alternatywne lotnisko można odlecieć.
Jednocześnie załoga kontaktuje się z samolotem, który z polską delegacją prasową na pokładzie wylądował pół godziny wcześniej. Z ziemi otrzymują informację, że „pogoda jest naprawdę zasrana z 50 metrami widoku i że mieli szczęście lądując w ostatniej chwili”.
Kula w żołądku Protasiuka zaczyna się powiększać. Prasa i komitet powitalny stały już w oczekiwaniu na ziemi. Jeśli nie wylądują, cała ceremonia będzie musiała prawdopodobnie zostać odwołana.
Nad jego głową wisi sam szef obrony powietrznej, generał Błasik, oczekujący, że piloci rozwiążą jakoś problem. Późniejsza obdukcja wykazała, że generał miał 0,6 promila zawartości alkoholu we krwi. Raport z katastrofy stwierdza wyraźnie, że w momencie katastrofy generał nadal stał przy fotelu kapitana.
Teraz stwierdzono, że szef protokołu prezydenckiego również był w kokpicie i prosił o podanie stanu spraw w imieniu zniecierpliwionego prezydenta.
„Podejście próbne”
Kapitan Protasiuk wie dwie rzeczy:że lądowanie na źle wyposażonym lotnisku w obecnych warunkach pogodowych jest śmiertelnie niebezpieczne. I że jedyne, co może być gorsze, to nieudane lądowanie z prezydentem i jego ludźmi w Smoleńsku.
Przez radio zgłasza do wieży kontrolnej, że chce zrobić „podejście próbne”. Dostaje na to zgodę wraz z informacją, że ma przerwać, jeśli z wysokości 100 metrów nie będzie widział ziemi.
W chwili, gdy samolot wchodzi w manewr lądowania, nawigator mówi: - On (prezydent) dostanie szału, jeśli...
Dwie minuty później po raz pierwszy włącza się alarm ostrzegający o zbliżaniu się ziemi. Stare wojskowe lotnisko nie posiada systemu lądowania według instrumentów, korzysta jedynie z dwóch radiolatarni oraz radaru naprowadzającego, które dają znacznie mniej precyzyjny obraz sytuacji.
Strona 8:
Podpisy pod zdjęciami:
Smutek:Samolot przeleciał tuż nad tą drogą na moment przed uderzeniem w ziemię. Miejsce zmieniło się natychmiast w miejsce pamięci ofiar.
Śmiertelna walka:Kopia strony z rosyjskiego raportu pokazuje ostatnie sekundy lotu. Zaznaczone zostały ślady na drzewach przed miejscem, gdzie samolot zderzył się z ziemią oraz sztuczny horyzont, pokazujący odwrócenie samolotu.
Na czerwonym tle:
Wcześniejsze wypadki lotnicze z udziałem polskich głów państwa:1943: szef polskiego rządu na uchodźstwie, generał Władyslaw Sikorski, został zabity gdy jego samolot, bombowiec Liberator, spadł do morza tuż po starcie z Gibraltaru. Przeżył jedynie polski pilot.
2003: Polski premier Leszek Miller złamał kręgosłup, gdy helikopter Mi8 wykonał częściowo kontrolowaną próbę lądowania awaryjnego w lesie pod Warszawą. Z helikoptera został wyłącznie wrak, a 14 z 15 osób na pokładzie odniosło rany. Wypadek spowodowany był oblodzeniem.
kontynuacja z poprzedniej strony:
Raport z katastrofy zawiera konkluzję, że pilot mógł zaplanować zejście całkiem nisko do momentu, kiedy ujrzy ziemię niezależnie od wysokości, a następnie miał zamiar podążać za nią wzrokiem aż do momentu, gdy dojrzy pas startowy, co oznaczało ogromne ryzyko. Ta chęć podjęcia ryzyka oraz kilka poważnych błędów pilotażowych popełnionych w ostatnich minutach przypieczętowały los samolotu.
Widzenie tunelowe
Podczas końcówki podejścia, około 10 km od pasa startowego, kapitan zauważa, że mają za dużą wysokość. Przestawia ciąg w pozycję neutralną i zaczyna schodzenie w tempie ośmiu metrów na sekundę, dwa razy szybciej niż normalnie. Prędkość również znacznie przekracza zwykłą.
W celu wyciszenia systemu ostrzegania przed zbliżaniem się ziemi, wskaźnik wysokości zostaje ustawiony w taki sposób, aby pokazywał 170 metrów za dużo. Lot w dół jest kontynuowany.
Na wysokości 300 metrów nawigator zaczyna wykrzykiwać wysokość podawaną przez urządzenie radarowe. Ale to, o czym nie wie, to fakt, że pas startowy położony jest na końcu górnej krawędzi doliny, w której właśnie znajduje się samolot.
Na wysokości 200 metrów silniki nadal pracują w ciągu neutralnym. „Point of no return” jest już niebezpiecznie blisko, bo tempo pracy turbin jest takie, że potrzebowaliby bardzo długiego czasu na ponowne wzbicie się w górę, gdyby okazało się to konieczne.
Jednak Protasiuk został prawdopodobnie w tym momencie dotknięty widzeniem tunelowym. Docierają do niego tylko fragmenty tego, co dzieje się w kokpicie, nie przyswaja też sygnałów o niebezpieczeństwie wysyłanych przez instrumenty. Od chwili wysunięcia podwozia nie odezwał się ani słowem, patrzy jedynie w gęstą mgłę w desperackim poszukiwaniu ziemi.
180 metrów. Wysokość minimalna została przekroczona. System ostrzegania alarmuje znów: Terrain ahead!A jednak samolot nadal obniża lot.
100 metrów. W sekundę później system ostrzegania wzywa: Pull up – pull up!i tak będzie już do końca lotu. Oznacza to, że zderzenie z ziemią jest tuż-tuż. Dopiero na 60 metrach drugi pilot woła, że muszą przerwać manewr i uciekać. Ale to tylko taka połowiczna próba, a siła ciągu maszyny nie jest dostatecznie duża, aby wyłączyć autopilota.
To była ostatnia możliwość, aby uratować samolot.
Uderzenie w drzewa
Na wysokości 50 metrów również radar na lotnisku zauważył, co za chwilę się zdarzy. Kontrolerzy wykrzykują ostrzeżenia. Dopiero, gdy samolot uderza w szczyt 20-metrowej brzozy, Protasiuk rozumie, jak nisko się znalazł, ale wtedy jest już za późno. Z powodu pochyłości terenu znajdują się tak naprawdę 15 metrów poniżejwysokości pasa startowego.
Przez ostatnie sekundy, kiedy samolot z prędkością 300 km / na godzinę przedziera się przez las, wszystko dzieje się bardzo szybko.
Na taśmie rejestrującej dźwięki w czasie lotu słychać już trzaski drzew łamanych przez korpus samolotu.
Protasiuk w całkowitej panice próbuje za wszelką cenę poderwać samolot. Ale jest już za późno. Lewe skrzydło uderza w pień brzozy tak nisko, że ostatnie sześć metrów skrzydła razem ze stabilizatorem zostaje wyrwane.
To z kolei powoduje, że cały samolot w niekontrolowany sposób toczy się w lewą stronę. W chwili, gdy samolot pasażerski tuż nad ziemią staje w pozycji świecy, kokpit wypełnia się przeciągłymi krzykami przerażenia, a potem słychać słowo „kurwa!”. W tym miejscu kończy się nagranie dźwiękowe.
Skrzydło uderza w ziemię, potem dziób również i siła tego uderzenia o ziemię jest tak wielka, że nikt nie ma szans przeżyć. W lesie w pobliżu Katynia kolejna polska tragedia stała się faktem, zaledwie 200 metrów od pasa startowego.
Przypominamy o wyroku Sądu :
Sąd Apelacyjny w Warszawie (syg. akt I ACz 1602/10).
– Pozew przeciwko osobie podającej takie nieprawdziwe informacje może być wytoczony w państwie, w którym były one rozpowszechniane i w którym doszło do naruszenia czyichś dóbr osobistych – uzasadniał sędzia Roman Dziczek.
Wyrok jest przełomowy, bo do tej pory polskie sądy uznawały, że nie będą rozpoznawać spraw dotyczących publikacji w zagranicznych mediach czy wypowiedzi, które miały miejsce poza granicami naszego kraju.
Sąd apelacyjny uznał także, że nie jest ważne miejsce ukazania się publikacji lub nadawania audycji radiowej czy telewizyjnej. Wystarczy udowodnić, że sformułowanie było rozpowszechniane również na terenie Polski (co często ma miejsce np. poprzez Internet). W praktyce oznacza to, że przed polskie sądy będzie można pozywać nie tylko firmy, które tak jak Axel Springer prowadzą u nas interesy, ale również te, które w Polsce nie mają przedstawicielstw.
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/92106,564969.html
Będziemy monitorowali sprawę do jej wyjaśnienia i satysfakcjonującego nas zakończenia.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
- Zaloguj się, by odpowiadać
65 komentarzy
1. projekt listu - prosze o uwagi i korekty
całość dyskusji i materiały tutaj :
Norwedzy piszą o Smoleńsku. Przeprosiny dla pani Błasik.
Redakcja Blogmedia24.pl
2. Twoja wiadomość Do: The
Twoja wiadomość
Do: The Embassy of Poland in Oslo
Temat: Wniosek o udzielenie informacji publicznej - publikacja w norweskim "Vi menn"
Wysłano: 30 marca 2011 23:52:23 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb
została przeczytana o godzinie 31 marca 2011 08:36:45 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb.
Twoja wiadomość
Do: Rzecznik Prasowy MSZ
Temat: Wniosek o udzielenie informacji publicznej - publikacja w norweskim "Vi menn"
Wysłano: 30 marca 2011 23:52:23 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb
została przeczytana o godzinie 31 marca 2011 09:39:27 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. @ Maryla
a my tu szukamy prawnika.
Na prosbe osob, ktore poczuly sie szkalowane.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
4. @ Maryla
No i ogolnie super!
Poki zyjemy nie damy sie no nie?
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
5. @spiskowy
nie damy się ! W końcu mamy przodków , którzy nie dali się najezdcom i siepaczom, to my z gryzipiórkami i hienami sobie nie poradzimy?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. odpowiedzi wciąż nie ma
"Mam wrażenie, że to Klich podyktował raport Rosjanom"
WDOWA PO GEN. ANDRZEJU BŁASIKU BRONI MĘŻA
Pan
Edmund Klich nie może zrozumieć, że mój mąż był innym, nowoczesnym
dowódcą. Jakim prawem wypowiada się zaraz po katastrofie,...czytaj dalej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Ewa Błasik: to haniebne
Ewa Błasik: to haniebne kłamstwo
Ja nie czuję, że minął rok. Dla mnie w sercu i
w myślach ciągle jest 10 kwietnia 2010 roku. Wszyscy starają się, abym
nie miała spokoju i możliwości przejścia tej żałoby. Dziennikarze,
pseudoeksperci, a przede wszystkim Rosjanie - wszyscy uparli się, aby
zrobić winnym tej katastrofy mojego męża - mówiła Ewa Błasik, wdowa po
generale Andrzeju Błasiku w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na antenie
TVN24. - Mówienie, że mój mąż pił alkohol, to haniebne kłamstwo -
dodała.
Ewa Błasik wypowiadała się na temat doniesień, wynikających z raportu
MAK, że jej mąż był obecny w kabinie samolotu Tu-154, wywierał naciski
na pilotów, a wcześniej pił alkohol. - Mój mąż został pohańbiony, cały
świat o tym wie, jaki raport został przedstawiony. Ja ostatkiem sił
bronię jego honoru - powiedziała Ewa Błasik.
Zapytana, dlaczego nie pojawi się na lotnisku podczas obchodów rocznicy,
powiedziała, że to miejsce kojarzy jej się tylko z jednym wielkim,
perfidnym kłamstwem. A ona sama chce w tym dniu być jak najbliżej męża,
czyli przy jego grobie.
- Bo każdy ma prawo odczuwać ból i być tam, gdzie akurat w tym dniu potrzebuje być - stwierdziła.
- Nie jestem w stanie spojrzeć w oczy rodzinom ofiar, mają prawo myśleć,
że mój mąż był szaleńcem pod wpływem alkoholu. Jestem sama z tym
wszystkim, to oszczerstwa i pomówienia. Czuję się oszukana. Liczyłam, że
pan prezydent szybko zareaguje na takie doniesienia. Znał polskich
generałów i wie, że niemożliwe jest, aby polscy generałowie pili
alkohol. Z całą pewnością nie było tam żadnego alkoholu - mówiła Ewa
Błasik.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Pro Patria Mori
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Szanowna Pani,
Szanowna Pani,
Dziękując za zapytanie uprzejmie informujemy, iż w związku z publikacją w norweskim tygodniku dla mężczyzn „Vi Menn” (nr 11/2011) pod tytułem „Piloten ble presset til å fly i døden” dotyczącą katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku autorstwa p. Hakon Bonafede, Ambasador RP w Oslo, p. Wojciech Kolańczyk wystosował w dniu 29 marca br. do redaktora naczelnego pisma, p. Axela Walo list interwencyjny (jego treść w załączniku). W sprawie ww. publikacji interweniowała również norweska Polonia.
z wyrazami szacunku,
Biuro Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Al. J. Ch. Szucha 23, 00-580 Warszawa
Telefon: +48 22 523 8488
Faks: +48 22 523 9099
www.msz.gov.pl
www.poland.gov.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Oslo, 29th March
Oslo, 29th March 2011
Mr Håkon Bonafede
Vi Menn
0441 Oslo
Attention: Mr Axel Walø
Dear Mr Håkon Bonafede,
We are contacting you and the magazine in referance to the article „Piloten ble presset til å fly i døden”, that has been published in ”Vi Menn” no. 11/2011.
The article has caused a lot of controversy among Polish readers living in Norway and reading Norwegian media. It has resulted with Embassy being informed about your publication. Based on reading your article, we would like to point out that the article does not comply with the rule of thorough analysis of all the information.
We respect the freedom of speech and interpretation, right to the personal opinion on presented facts. Though we believe that journalists have responsibility to give their readers as correct and thorough as possible information on every topic, so as to avoid misunderstandings or accusations of manipulating the facts. This broad and objective picture is missing in the article, since it presents the whole story from one perspective only – as it is presented and interpreted by the report of the Russian Investigating Commission (the one source of the information is explicitly named in the article). For the reader who relies only on the ”Vi menn” magazine as the source of his knolwedge, the picture is totally blurred, as the important fact is missing. The reader is not informed by your article that the Russian report has been questioned by the Polish side. The Polish administration has accused the report of not being complete and send a list of remarks. Now the further work is in progress both on Polish and Russian side to fill in the gaps of the Russian report and clarify the issues that are still not clear. The further investigation cooperation between Poland and Russia is being carried on on the basis of the Chicago Convention. The aim is to create a common report that will give all answers to the question what happened on 10 April 2010. The Polish authorities would like to have a complete report, that will leave no further questions or doubts concerning the catastrophe.
Unless you plan to prepare another article on the Smolensk tragedy in the future, where the final reports findings will be presented, we would like to ask the magazine for making a note in one of the next issues, explaining additional information named in our letter (with reference to the Polish reservations to the MAK report, the further Polish-Russian investigation and expectations to have satisfactory and complete report soon published), that were unfortunately missing in your article.
We believe this is fair also towards your readers that were deprived of complete information on the issue. The Embassy is open to support you with thorough information on the issue, if needed.
We would appreciate your reply and information on how ”Vi menn” will proceed with our suggestions.
Your sincerely,
Wojciech L. Kolańczyk
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. @ MAryla
Ludzie walcza, walcza, walcza.
A panstwo robi ustawy sprzedajace ludzi.
Co z nami jest?
Na marginesie.
Niedlugo jade do was.
Chowajta sie.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
12. @spiskowy
ludzie walczą i nie odpuszczą. Cały czas pisze - twórzmy dokumenty. Nie słowa ulotne na forach - OFICJALNE LISTY - i wymuszać odpowiedzi.
Dzisiejsza odpowiedź jest po moim trzecim monicie do MSZ:
Wniosek o udzielenie informacji publicznej - po raz trzeci - wniosek bez odpowiedzi
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 12 kwietnia 2011 r.
11-041 Olsztyn
Rzędziana 32
Minister Spraw Zagranicznych
Pan Radosław Sikorski
Biuro Rzecznika Prasowego MSZ
rzecznik@msz.gov.pl
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Królestwie Norwegii
i Republice Islandii
Pan Wojciech Ludwik Kolańczyk
OLAV KYRRES PLASS 1
0244 OSLO
TEL: (0047) 24 110 850
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198), wnoszę o udostępnienie informacji publicznej , czy po naszym piśmie z dnia 30 marca 2011 r. zostały przez Ambasadę i Ministerstwo podjęte działania w związku ze skandaliczną publikacją w norweskim tygodniku dla mężczyzn 'Vi menn". Wdowa po generale Ewa Błasik, ma nasze, Polaków wsparcie w samotnej walce o honor polskiego i natowskiego generała. Oczekujemy na podjęcie pilnej interwencji od polskiej dyplomacji.
Nie jest w porządku, gdy państwo milczy, kiedy Rosja od roku opluwa generałów Rzeczypospolitej. Jak bardzo to boli, doświadcza każdego dnia żona dowódcy Sił Powietrznych RP poległego pod Smoleńskiem. - Ostatnie miesiące odkłamywania i troski o honor i godność gen. Andrzeja Błasika spoczęły na jednej osobie. Żona dźwiga ten ciężar - powiedział ks. Ryszard Woźniak podczas Mszy Świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej.
To nie może być samotna walka
W podobnym tonie wypowiadał się w czasie homilii ks. Ryszard Woźniak, dyrektor Szkół Salezjańskich w Mińsku Mazowieckim. Duchowny zaakcentował fakt, że żona gen. Andrzeja Błasika jest w znacznym stopniu osamotniona w walce o obronę jego honoru.
- Jeśli Ojczyzna nie pamięta i nie troszczy się o swoich synów, którzy jej poświęcili życie, jeśli Ojczyzna oczernia, to gdzie w tym wszystkim my jesteśmy, gdzie jest nasze chrześcijaństwo, gdzie jest honor żołnierza, gdzie jest walka o godność i o honor mojego dowódcy, gdzie jest walka o honor zwierzchnika Sił Zbrojnych, jakim jest prezydent? Co się z nami stało? - pytał kapłan.
Duchowny podkreślił, że ci, którzy przeciw tej sytuacji szerzenia zła i kłamstwa nie protestują, są w jakimś sensie współwinni tego, co się dzieje w Polsce po katastrofie tupolewa. Podkreślił, że nie można iść na polityczne układy, zgadzając się na oczernianie w mediach poszczególnych członków delegacji, która udawała się na uroczystości do Katynia. To nie jest postawa chrześcijańska. - Nie można siać nienawiści, a później mówić: "Ja tego nie chciałem". Nie można kłamać i mówić, że to prawda. Troska o najwyższe władze państwowe, swoich dowódców i walka o ich godność jest troską o nas wszystkich - dodał kapłan.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110412&typ=po&id=po06.txt
Będziemy monitorowali sprawę do jej wyjaśnienia i satysfakcjonującego zakończenia.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
---------------------------------------------------------------------------
Zbieramy sie, na razie w małych, rozproszonych środowiskach, ale już sie policzyliśmy, lawina ruszyła. Każdy kamień w tej lawinie jest cenny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. czas się upomnieć o odpowiedź od ambasady - co uzyskała
na razie ze strony pomniksmoleński.pl
http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=253
10
maja w Białej Podlaskiej w galerii przy ul. Warszawskiej została
otwarta wystawa poświęcona pamięci generała Andrzeja Błasika i
stewardessy Barbary Maciejczyk.
Na wystawie prezentowane są pamiątki z życia i kariery zawodowej ofiar
katastrofy związanych z tym miastem. Wśród eksponatów znajdują się
mundury śp. gen. Andrzeja Błasika w tym ten, który miał na sobie w
chwili katastrofy. Wystawę można zwiedzać do 31 maja.
Poniżej wywiad z p. Ewą Błasik jaki przeprowadził z okazji wystawy Dziennik Wschodni:
Link
Kilka innych zdjęć:
Link
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. maile wysłane
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 27 maja 2011 r.
11-041 Olsztyn
Rzędziana 32
Minister Spraw Zagranicznych
Pan Radosław Sikorski
Biuro Rzecznika Prasowego MSZ
rzecznik@msz.gov.pl
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Królestwie Norwegii
i Republice Islandii
Pan Wojciech Ludwik Kolańczyk
OLAV KYRRES PLASS 1
0244 OSLO
TEL: (0047) 24 110 850
FAX: (0047) 22 444 839
E-MAIL: oslo.info@msz.gov.pl
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198), wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w sprawie skandalicznej publikacji w norweskim tygodniku dla mężczyzn 'Vi menn" godzącym w dobre imię polskiego generała Andrzeja Błasika.
W nawiązaniu do wcześniejszej korespondencji w sprawie - nasz list z dnia 30 marca 2011 r. oraz odpowiedź z Biura Rzecznika Prasowego Ministerstwo Spraw Zagranicznych z dnia 14.04.2011 r., w którym zostaliśmy poinformowani , że Ambasador RP w Oslo, p. Wojciech Kolańczyk wystosował w dniu 29 marca br. do redaktora naczelnego pisma, p. Axela Walo list interwencyjny, wnosimy o udzielenie informacji publicznej o uzyskanej przez Ambasadora odpowiedzi na list i podjętych działaniach w sprawie.
Będziemy monitorowali sprawę do jej wyjaśnienia i satysfakcjonującego nas zakończenia.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Z Chicago na Powązki
"Generałowi pilotowi Andrzejowi Błasikowi - Komentatorzy" - taki napis
znalazł się na szarfie wpiętej w wieniec, który grupa blogerów złożyła wczoraj
na grobie dowódcy Sił Powietrznych. Na uroczystość przyjechało kilkadziesiąt
osób. Nawet z zagranicy.
Wczoraj w południe na wojskowych Powązkach zebrała się całkiem pokaźna grupa
osób, które odpowiedziały na apel blogera "Rossonero", organizatora akcji
"Wieniec dla Generała". To wyraz solidarności blogerów i komentatorów ze
szkalowaną przez Rosjan załogą Tu-154M i gen. Błasikiem. - Zebraliśmy się tutaj,
by uczcić pamięć generała Andrzeja Błasika, która po 10 kwietnia 2010 roku
została bardzo mocno nadszarpnięta. Państwo polskie, wojsko polskie, nie
potrafiło obronić go przed kłamliwymi zarzutami, podczas gdy Rosjanie swoich
kontrolerów potrafią bronić jak lwy. To, że tutaj się zebraliśmy, jest wyrazem
buntu i jednocześnie niezgody na to, jak została potraktowana cała załoga
tupolewa, a zatem i całe Siły Powietrzne Rzeczypospolitej Polskiej - mówił
bloger "Rossonero". - Rodziny pilotów i wszystkich ofiar pragniemy zapewnić, że
na tyle, na ile możemy, będziemy je wspierać i dążyć do prawdy - dodał. Po
złożeniu kwiatów i zapaleniu zniczy odśpiewano hymn państwowy, a później pieśń
"Śpij, kolego", przy akompaniamencie trzech trębaczy. Oficjalnie zaproszony był
tylko jeden, pan Ryszard Sygnarek. Bez wahania zgodził się zagrać na trąbce nad
mogiłą gen. Błasika, mimo że miał zaplanowany w tym czasie inny występ.
Przełożył go jednak, bo jak powiedział "Naszemu Dziennikowi", przyszedł tu z
potrzeby serca. Miłym zaskoczeniem dla organizatorów uroczystości była obecność
dwóch innych trębaczy z Orkiestry Koncertowej "Victoria" z parafii Matki Bożej
Zwycięskiej z Warszawy-Rembertowa, którzy przyszli niezapowiedziani. Jak się
okazało, przysłał ich proboszcz ks. prałat Edward Żmijewski, który przeczytał w
"Naszym Dzienniku", że organizatorzy poszukują na niedzielne uroczystości na
Powązkach trębacza.
Wśród osób, które przyjechały wczoraj na Powązki, byli także Polacy z zagranicy.
Jedna z kobiet włożyła w wieniec na grobie generała małą amerykańską flagę,
uklękła przed grobem, ucałowała płytę i długo się modliła. Maria Dworak, bo o
niej mowa, na stałe mieszka w Chicago, a informację o uroczystościach na
Powązkach znalazła w "Naszym Dzienniku". Jak zaznacza, jest córką piłsudczyka,
mieszkającą w Stanach Zjednoczonych od 40 lat, i stałą czytelniczką "Naszego
Dziennika", który - jak mówi - "dokarmia jej polskość na obczyźnie". Poprosiła
rodzinę, by specjalnie przyjechali na tę uroczystość. - Przywiozłam generałowi
Błasikowi małą flagę amerykańską, bo był przecież generałem NATO; z USA był
związany także nasz Wojciech Seweryn, który wybudował w Chicago pomnik katyński.
Obydwaj przelali krew. Jestem przerażona tym praniem mózgów po katastrofie
smoleńskiej, zacieraniem prawdy o właściwych przyczynach katastrofy -
podkreśliła pani Maria.
Na koniec uczestnicy uroczystości złożyli po jednym kwiecie na każdej z mogił
ofiar katastrofy smoleńskiej, które spoczywają na Powązkach.
Piotr Czartoryski-Sziler
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=112045
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Polskie F-16 latają dzięki mojemu Ojcu
Z Michałem Błasikiem, synem gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił
Powietrznych RP, który zginął w katastrofie rządowego Tu-154M niedaleko Katynia,
rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Co skłoniło Pana do spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych w katedrze
polowej?
- Ambasada USA zaprosiła naszą rodzinę na spotkanie z prezydentem Obamą. Moja
mama bardzo chciała, abym to ja reprezentował naszą rodzinę na tym spotkaniu.
Powiedziała: "Będziesz miał kiedyś co opowiadać swoim dzieciom". Amerykanie jak
zawsze, a po katastrofie szczególnie, otaczają naszą rodzinę życzliwością,
troską i zrozumieniem. Ciągle pamiętają o trudzie, ogromie pracy i sercu, jakie
włożył mój tata w dostosowanie Sił Powietrznych do struktur NATO. Doskonale
wiedzą i pamiętają, że to mój tata był liderem we wprowadzaniu polskich Sił
Powietrznych do grona najnowocześniejszych w Europie. To on przecierał szlaki i
budował pierwsze hangary pod samolot wielozadaniowy F-16. Po wstąpieniu Polski
do NATO to on był dowódcą największych i najpoważniejszych natowskich ćwiczeń w
naszym kraju. Polskie Siły Powietrzne pod jego dowództwem zawsze były najwyżej
oceniane przez natowskich generałów. Amerykanie doskonale pamiętają, że to mój
tata wdrożył samolot F-16, wprowadził system szkolenia lotniczego obowiązującego
w strukturach NATO i zdynamizował współpracę zagraniczną. Jak mówią polscy
generałowie, to mój tata, gen. Błasik, poprzez swoją heroiczną pracę i
niesamowity entuzjazm zmienił polskie lotnictwo.
O czym rozmawiał Pan z Obamą?
- Zarówno dla mnie, jak i całej mojej rodziny spotkanie z prezydentem Stanów
Zjednoczonych to była bardzo ważna i wymowna chwila. Właśnie w katedrze Wojska
Polskiego mój tata często uczestniczył we Mszach Świętych z różnych okazji.
Tutaj jest Kaplica Lotników i Kaplica Katyńska, w której umieszczono tablicę z
nazwiskami ofiar katastrofy smoleńskiej. W tej katedrze sprawowana była także
Msza św. żałobna w dniu pogrzebu mojego taty. Cieszę się, że właśnie w tej
świątyni amerykański prezydent oddał hołd wszystkim ofiarom katastrofy i między
innymi ja miałem przyjemność i zaszczyt rozmawiać z nim. Dobrze znam jego
rodzinne miasto Chicago, gdyż właśnie w tym mieście uczęszczałem do katolickiej
szkoły średniej Notre Dame. W katedrze oprócz rozmowy na temat moich studiów
zdążyłem podziękować panu prezydentowi Obamie za odznaczenie mojego taty Legią
Zasługi Stanów Zjednoczonych. Powiedziałem, że jestem dumny z osiągnięć mojego
ojca i że został on bardzo skrzywdzony po katastrofie w raporcie MAK przez
Rosjan.
Czy to prawda, że prezydent USA zapewnił Pana, że zasługi Pana ojca nie
zostaną zapomniane?
- Tak. Pan prezydent Obama powiedział mi, że ma nadzieję, iż wszystko dobrze się
skończy, że jest pełen podziwu dla dokonań mojego ojca, i obiecał mi, że jego
zasługi nie zostaną nigdy zapomniane. W czasie kiedy rosyjski MAK pod wodzą
premiera Putina i przy pomocy specjalistycznej firmy public relations w sposób
skandaliczny skompromitował mojego ojca na arenie międzynarodowej, obecny polski
prezydent nie zadał sobie trudu i nie stanął w obronie jego honoru, wzorowego
oficera Wojska Polskiego. Takie słowa wypowiedziane z ust amerykańskiego
prezydenta mają ogromne znaczenie nie tylko dla mnie, mojej rodziny, ale także
dla wszystkich Polaków w kraju i za granicą. Będę je pamiętał do końca swojego
życia.
Jakie znaczenie ma dla Pana deklaracja Obamy?
- Jestem pewny, że w żadnym cywilizowanym kraju władze państwowe nie pozwoliłyby
sobie na takie bezpodstawne zhańbienie przez obce państwo swojego nieżyjącego
żołnierza, nie mówiąc już o tak ważnym generale, jakim był mój tata w naszej
armii. W sytuacji kiedy polski prezydent i premier wierzą w haniebne oszczerstwa
głoszone przez panią gen. Tatianę Anodinę, niszczące życiowy dorobek i honor
mojego ojca, słowa wypowiedziane na polskiej ziemi przez amerykańskiego
prezydenta, zapewniające o pamięci wieloletniego wysiłku włożonego w
dostosowanie Sił Powietrznych do sprawnego funkcjonowania w strukturach Sojuszu
Północnoatlantyckiego - traktuję jako niezwykle ważne i nobilitujące.
Uważa Pan, że Amerykanie zdają sobie sprawę z faktu, jak bardzo Rosjanie
skrzywdzili Pana ojca?
- Myślę, że nikt racjonalnie myślący nie wierzy w tę prymitywną rosyjską
prowokację wymierzoną z zimną krwią w mojego niezwykle rozsądnego i honorowego
ojca. Przez całą jego wojskową służbę wszyscy go cenili, szanowali i podziwiali
w kraju i w strukturach NATO. Mój ojciec świetnie się czuł w środowisku
natowskich oficerów. Był szczęśliwy, że za jego życia ziściły się marzenia o
wolnej Polsce, że między innymi poprzez jego trud i zaangażowanie w
restrukturyzację Sił Powietrznych przejście z systemu Układu Warszawskiego w
struktury NATO zaowocowało. Tata miał doskonałe relacje ze wszystkimi dowódcami
innych państw. Najwięcej i najściślej współpracował z Amerykanami, wprowadzając
samolot F-16 i C-130. Amerykanie dobrze znali mojego tatę, jego charyzmatyczną
osobowość i szlachetność. Dlatego doskonale wiedzą, że "szaleńcowi" - jak
chcieliby widzieć tatę Rosjanie - nikt nie powierzyłby inwestycji wartej prawie
4 miliardy dolarów.
Pamięta Pan mowę pogrzebową gen. Rogera Brady'ego na Powązkach?
- Tak. Na pogrzebie mojego taty dowódca amerykańskich Sił Powietrznych w
Europie, pan gen. Roger Brady, powiedział: "Generał Andrzej Błasik był młodym
człowiekiem, o niespotykanej wizji, spójności charakteru i odwadze. Nie było
zaskoczeniem, gdy został wybrany przez wojskowe i cywilne władze Polski, by
poprowadzić wasz kraj w przestworza XXI wieku". Pan generał porównał zasługi
mojego ojca do takich wielkich naszych rodaków jak Kazimierz Pułaski i słynny
lotnik Franciszek Gabryszewski. Powiedział, że "spuścizna po gen. Andrzeju
Błasiku będzie trwać! Jego wkład w NATO, partnerstwo, które rozwijał z Siłami
Powietrznymi USA w Europie, i przyjaźnie, które zawierał i o które zabiegał,
będą się stale rozwijały". Głęboko wierzę, że nadejdzie czas, kiedy mojemu ojcu
zostaną przywrócone honor i godność.
Dziękuję za rozmowę.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=112044
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Raport komisji Jerzego
Raport komisji Jerzego Millera nie potwierdzi tezy naciskowej - ustalił "Nasz Dziennik"
Błasik nie naciskał
Komisja
Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego badająca okoliczności
katastrofy samolotu Tu-154M zakończyła analizy i skupiła się na
redagowaniu końcowego raportu. Jest pewne, że raport Millera nie
potwierdzi kluczowej tezy rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu
Lotniczego. Chodzi o domniemane naciski na załogę wywierane przez gen.
Andrzeja Błasika.
Choć Komisja oficjalnie nie podaje terminu
zakończenia prac, niewykluczone, że dokument zostanie opublikowany
jeszcze w czerwcu, pięć miesięcy po pierwotnie wskazywanym przez rząd
terminie. - Komisja badająca przyczyny katastrofy smoleńskiej zakończyła
analityczną część pracy, teraz pozostaje praca redakcyjna. Chcemy, aby
dokument był bardzo precyzyjny w swoich ustaleniach i równocześnie, aby
mógł być zrozumiały przez osoby, które nie znają się na technice
lotniczej - zapewniał minister Jerzy Miller, szef KBWLLP. Członkowie
Komisji nie chcą jednak składać żadnych deklaracji na temat terminu
zakończenia prac nad raportem końcowym. Nie komentują także doniesień o
zawartości przygotowywanego dokumentu. Powściągliwa w komentarzach jest
także Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA. - Niestety, nie mam do
przekazania państwu żadnych informacji w tym zakresie. Mogę tylko
potwierdzić, że raport jest redagowany - zaznaczyła. W ocenie ministra
Millera, proces redakcyjny jest skomplikowany, a zatem na publikację
raportu trzeba będzie jeszcze poczekać. Gotowy dokument w pierwszej
kolejności trafi do rąk premiera Donalda Tuska i to on zadecyduje, kiedy
i jaka część raportu zostanie przekazana opinii publicznej. Wcześniej
premier zapewniał, że ogłoszenie raportu zapewne nastąpi w czerwcu.
Jak
ustalił "Nasz Dziennik" w źródłach zbliżonych do Komisji, w raporcie
polskiej Komisji potwierdzenia nie znajdą ferowane przez Międzypaństwowy
Komitet Lotniczy tezy o naciskach na pilotów z gen. Andrzejem Błasikiem
na czele. Polski dokument ma podważyć także główną oś rosyjskiej
narracji na temat przyczyn katastrofy widocznej w raporcie MAK. Dokument
potwierdzi zaniechania po stronie rosyjskiej zarówno w zakresie
przygotowania lotniska, jak i samej pracy służb naziemnych. Komisja
składała też deklaracje, że podejmie starania, by wyjaśnić, co działo
się z samolotem w kluczowym momencie lotu, po wydaniu komendy
"odchodzimy".
W ocenie gen. bryg. rez. Jana Baranieckiego, byłego
zastępcy dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej, Komisja Millera
nie pokusi się o to, by raport w sprawie katastrofy miał wydźwięk
polityczny. - Znam ludzi pracujących w tej Komisji, z niektórymi
współpracowałem i cenię ich jako fachowców. To pozwala mi sądzić, że w
raporcie znajdą się tylko te sprawy, które udało się udokumentować, a
nie tzw. fakty bez pokrycia - podkreśla. W opinii gen. Baranieckiego,
płynące z raportu wnioski mogą być jednak kłopotliwe dla obecnych władz,
co może być przeszkodą w publikacji pełnego dokumentu.
O ile
ustalenia polskiej Komisji mogą okazać się cenne dla wyjaśnienia
okoliczności tragedii z 10 kwietnia 2010 roku, o tyle aktualnie
zapowiadany termin opublikowania tego dokumentu sprawia, że trudno
będzie po tak długim czasie zmienić narzucony przez Rosjan obraz
katastrofy. Jak przypomniał Jerzy Polaczek, poseł PiS, pierwotnie -
według zapewnień rządu Donalda Tuska - polski raport miał być gotowy
"niebawem" po zaprezentowaniu raportu Międzypaństwowego Komitetu
Lotniczego (MAK). Jednak przez kolejne kilka miesięcy termin ten był
konsekwentnie odsuwany w czasie. - Trzeba też pamiętać, że obecne
deklaracje ministra spraw wewnętrznych i administracji, który jest
szefem polskiej Komisji, nie mają żadnego znaczenia
prawnomiędzynarodowego. Przecież prezentowanie jakichkolwiek ustaleń
wiele miesięcy po raporcie MAK nie odwróci tego, co w opinii światowej
utrwaliło się jako przyczyny tej katastrofy - zaznaczył poseł Polaczek.
Jak zauważył, nic nie jest też w stanie zmienić faktu, że w sprawie
raportu MAK nie było po stronie polskiej energicznych działań mających
na celu uwypuklenie polskiego stanowiska w świecie, które ukazywałoby
szersze spektrum wniosków w sprawie katastrofy, niż to podane przez
Rosjan. Jak zauważył poseł, do wyjaśnienia jest też kwestia, w jakiej
formie raport polskiej Komisji zostanie upubliczniony. - Nie zdziwię
się, jeśli jakaś część polskiego raportu będzie niejawna lub opinia
publiczna otrzyma wręcz streszczenie czy też sprawozdanie z tego
dokumentu - dodał.
Marcin Austyn
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110604&typ=po&id=po05.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. To bardzo ważne słowa syna gen. Błasika:
Czy to prawda, że prezydent USA zapewnił Pana, że zasługi Pana ojca nie
zostaną zapomniane?
- Tak. Pan prezydent Obama powiedział mi, że ma nadzieję, iż wszystko dobrze się
skończy, że jest pełen podziwu dla dokonań mojego ojca, i obiecał mi, że jego
zasługi nie zostaną nigdy zapomniane. W czasie kiedy rosyjski MAK pod wodzą
premiera Putina i przy pomocy specjalistycznej firmy public relations w sposób
skandaliczny skompromitował mojego ojca na arenie międzynarodowej, obecny polski
prezydent nie zadał sobie trudu i nie stanął w obronie jego honoru, wzorowego
oficera Wojska Polskiego. Takie słowa wypowiedziane z ust amerykańskiego
prezydenta mają ogromne znaczenie nie tylko dla mnie, mojej rodziny, ale także
dla wszystkich Polaków w kraju i za granicą. Będę je pamiętał do końca swojego
życia.
19. odpowiedź z MSZ
Szanowna Pani,
z informacji przekazanych przez Ambasadę RP w Oslo wynika, że w odpowiedzi na reakcję placówki redaktor naczelny pisma skierował do Ambasady RP list, w którym przyznał, iż rzeczywiście w artykule błędnie oparto się na jednostronnym przekazie strony rosyjskiej. Zaznaczył on również, że pismo powróci do tego tematu kiedy upubliczniony zostanie raport strony polskiej.
Z wyrazami szacunku,
Biuro Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Al. J. Ch. Szucha 23, 00-580 Warszawa
Telefon: +48 22 523 9356
Faks: +48 22 523 9099
www.msz.gov.pl
www.poland.gov.pl
Redakcja Blogmedia24.pl
20. czas na list do Ambasadora a tu dodatkowo
podeptali pamięć, zszargali mundur, napluli na godność i w nogi.
Nie będzie śledztwa w sprawie zeznań dotyczących wyssanej z palca kłótni kapitana Tu-154M z dowódcą Sił Powietrznych
Kłótnia na rękę BOR
Doniesienia
w sprawie rzekomej kłótni na Okęciu między gen. Andrzejem Błasikiem a
mjr. Arkadiuszem Protasiukiem były działaniem zmierzającym do odwrócenia
uwagi od rzeczywistych problemów - uważa pełnomocnik rodziny zmarłego w
katastrofie smoleńskiej szefa Sił Powietrznych Bartosz Kownacki.
Prokuratura stwierdza jednak, że brak podstaw do wszczęcia przeciw
komukolwiek śledztwa w sprawie składania fałszywych zeznań.
> Więcej <
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. pismo do Ambasady
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 29 sierpnia 2011 r.
11-041 Olsztyn
ul. Rzędziana 32
Minister Spraw Zagranicznych
Pan Radosław Sikorski
Biuro Rzecznika Prasowego MSZ
rzecznik@msz.gov.pl
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Królestwie Norwegii
i Republice Islandii
Pan Wojciech Ludwik Kolańczyk
OLAV KYRRES PLASS 1
0244 OSLO
TEL: (0047) 24 110 850
FAX: (0047) 22 444 839
E-MAIL: oslo.info@msz.gov.pl
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w
Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji
publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198), wnoszę
o udostępnienie informacji publicznej w sprawie skandalicznej
publikacji w norweskim tygodniku dla mężczyzn 'Vi menn" godzącym w dobre
imię polskiego generała Andrzeja Błasika.
W nawiązaniu do wcześniejszej korespondencji w sprawie - począwszy od naszego listu z
dnia 30 marca 2011 r. ,i ostatniej odpowiedzi z Biura Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych z dnia 05.07.2011 r., w którym
zostaliśmy poinformowani , że redaktor naczelny pisma,
p. Axela Walo powróci do tego tematu kiedy upubliczniony zostanie raport strony polskiej, wnosimy o udzielenie informacji
publicznej czy zostały przez Pana Ambasadora podjęte
działania w sprawie.
Raport został opublikowany przez rząd polski i przetłumaczony na język angielski.
Będziemy monitorowali sprawę do jej wyjaśnienia i satysfakcjonującego nas zakończenia.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Monument dla gen. Andrzeja
Monument dla gen. Andrzeja Błasika
Wierne Wartkowice
Pierwszego
września przed Zespołem Szkół w Wartkowicach, rodzinnej miejscowości
gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w
katastrofie smoleńskiej, odsłonięty zostanie pomnik poświęcony jemu i
pięciu innym pilotom.
Generał Andrzej Błasik związany był z
Wartkowicami od początku życia. Tu został ochrzczony w zabytkowym
kościele z początku XVIII wieku, który niedawno został przeniesiony do
Wielkopolskiego Parku Etnograficznego k. Gniezna. Tu również mieszkali
jego rodzice, którzy uczyli w miejscowej szkole. Generał zawsze pamiętał
o swojej rodzinnej miejscowości, odwiedzał ją nawet jako dowódca Sił
Powietrznych. Dziś Wartkowice chcą mu się za to odwdzięczyć. - Generał
Błasik uczęszczał do naszej szkoły. Miałam z jego rodzicami stały
kontakt, z panem Eugeniuszem Błasikiem cały czas utrzymuję dobre
relacje. Mimo że pan generał był zawsze bardzo zajęty, pamiętał o mnie, o
panu wójcie i zapraszał nas do siebie do Warszawy na różne uroczystości
związane z lotnictwem - mówi Romualda Sobczak, dyrektor Zespołu Szkół w
Wartkowicach, współorganizatorka uroczystości 1 września. Jak zaznacza,
gen. Błasik był bardzo ciepłym i skromnym człowiekiem. Zostawił po
sobie jak najlepsze wspomnienia. - Dla nas, mieszkańców Wartkowic, ataki
na gen. Błasika były bardzo bolesne, szkalujących informacji nie
braliśmy jednak do siebie, bo znaliśmy go zupełnie innego. Ten pomnik to
jest właściwie realizacja jego myśli - dodaje dyrektor szkoły. Ziemia
wartkowicka słynna była bowiem z pilotów, z których wielu poniosło
tragiczną śmierć w katastrofach lotniczych. Pamięć o tych ludziach nigdy
nie zginęła, jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Tych lotników -
spoczywających na cmentarzu parafialnym w Wartkowicach - gen. Błasik
pragnął uczcić specjalnym pomnikiem, który miał znaleźć się na terenie
gminy. Historia dopisała swój scenariusz. Tak jak życzył sobie dowódca
Sił Powietrznych, pomnik stanął w Wartkowicach. Nie jest jednak
poświęcony już tylko tym pilotom, których sam chciał upamiętnić, ale
również jemu samemu. - Pomnikiem jest samolot Iskra, stojący na
postumentach w formie dwóch biało-czerwonych kół nachodzących na siebie.
Jest tu również wapienny głaz, na którym znajduje się tablica
poświęcona pamięci lotników następującej treści: "Pamięci naszych
lotników: gen. pil. Andrzeja Błasika, mjr. pil. Bolesława Marciniaka,
por. pil. Henryka Wieczorka, ppor. pil. Marka Gawłowskiego, Józefa
Pieczewskiego, Włodzimierza Aleksandrzaka. Wartkowice 2011" - mówi
Sobczak. Samolot Iskra, dzięki zaangażowaniu samorządu gminy Wartkowice,
został przywieziony z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku. -
Dostaliśmy zezwolenie Ministerstwa Obrony Narodowej na sprowadzenie tego
samolotu przez jednostkę wojskową w Łasku i jej dowództwo. W pomoc w
realizacji tego zadania włączali się emerytowani lotnicy - informuje
Anna Jagielska, sekretarz urzędu gminy w Wartkowicach.
Uroczystość
odsłonięcia pomnika połączona będzie z rozpoczęciem roku szkolnego oraz
uczczeniem żołnierzy kampanii wrześniowej 1939 roku. 1 września o godz.
10.00 w kościele parafialnym w Wartkowicach rozpocznie się uroczysta
Msza Święta, której przewodniczył będzie i homilię wygłosi ks. bp Adam
Lepa, biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej. Po Eucharystii nastąpi
złożenie wieńca przez delegację samorządu gminy pod pomnikiem
upamiętniającym poległych w II wojnie światowej, w związku z rocznicą
jej wybuchu, a następnie odsłonięcie i poświęcenie pomnika pilotów,
który stoi już przed Zespołem Szkół w Wartkowicach. Uroczystości
zakończy część artystyczna tematycznie związana z lotnictwem,
przygotowana przez uczniów Zespołu Szkół w Wartkowicach, oraz otworzenie
w tej szkole małej Izby Pamięci dotyczącej jej patrona Marszałka Józefa
Piłsudskiego oraz gen. Andrzeja Błasika. Znajdą się w niej wszystkie
pamiątki, jakie szkoła zgromadziła do tej pory po dowódcy Sił
Powietrznych. - To ważny akcent dla mieszkańców Wartkowic. Miałem
zaszczyt spotkać gen. Błasika po raz pierwszy i ostatni 8 listopada 2009
r., gdy był na uroczystości nadania imienia Marszałka Józefa
Piłsudskiego naszej szkole i odsłonięcia tablicy jemu poświęconej.
Wszystkie medialne ataki na pana generała to są rzeczy niepoważne,
szukanie dziury w całym. Według mnie, powinny skończyć się procesem
sądowym, a nie jałową dyskusją z dziennikarzami - podkreśla ks. Janusz
Szeremeta, proboszcz parafii w Wartkowicach. W uroczystościach weźmie
udział rodzina gen. Andrzeja Błasika, m.in. jego żona Ewa Błasik, która
przekaże szkole generalską czapkę męża. - Zależy mi na tym, by młode
pokolenie wiedziało, jakim człowiekiem był mój mąż. To był człowiek
wielkiej klasy, wielkiego formatu i przede wszystkim wielkiego honoru.
Takie monumenty, jak ten w Wartkowicach, miejscowości szczególnie
bliskiej mojemu mężowi, odkłamują to, co zrobili z nim Rosjanie i
polskie media - podkreśla Ewa Błasik.
Piotr Czartoryski-Sziler
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110829&typ=po&id=po11.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Twoja
Twoja wiadomość
Karolina.Kosinska@msz.gov.pl to kontakt
Temat: Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Wysłano: 29 sierpnia 2011 02:21:57 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Krzyk pamięci Przed
Krzyk pamięci
Przed
Zespołem Szkół w Wartkowicach, rodzinnym mieście gen. Andrzeja Błasika,
dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w katastrofie smoleńskiej,
odsłonięto wczoraj pomnik poświęcony jemu i pięciu pilotom pochodzącym z
tego regionu. Odsłonięcia dokonała Ewa Błasik, żona generała, w asyście
członków rodzin pilotów, których upamiętnia monument.
- Ten
pomnik jest imponujący, jest krzykiem ludzi o dobrych sercach, krzykiem
pamięci, dlatego jest tak bardzo wymowny. Jest on nie tylko wyrazem
hołdu, składanego odważnym pilotom, ale też zachowaniem pamięci o nich
dla obecnego pokolenia i następnych. Jego umiejscowienie przed szkołą
stanowi akt wychowawczy, wychowuje do patriotyzmu, do miłości wobec
Ojczyzny młode pokolenia - powiedział podczas uroczystości poświęcenia
pomnika ks. bp Adam Lepa.
- Miejsce to jest szczególne, gdyż w
murach szkoły, przed którą stoi pomnik, rodziło się powołanie generała
Błasika - zaznaczył hierarcha.
Co ciekawe, idea pomnika w
Wartkowicach, który upamiętniałby tutejszych lotników, wyszła od samego
gen. Błasika. Tragiczny los sprawił, że to jego nazwisko otwiera na
monumencie listę bohaterów przestworzy. o
- Ten pomnik będzie nam
przypominał o tej katastrofie, ale jednocześnie o naszej powinności,
żeby prawdzie stało się zadość. Dziś modliliśmy się w kościele, żeby ta
prawda zwyciężyła. Mimo żalu, mimo może nawet bardzo wyraźnych
pretensji, bo przecież usiłowano zbezcześcić mundur żołnierza polskiego,
a tym samym w jakiś sposób uwłaczać Polsce, jej honorowi - zwłaszcza
teraz, w rocznicę rozpoczęcia II wojny światowej - myślimy jednak o tym,
że my, Polacy, potrafimy wybaczyć wszystkim, nawet największemu wrogowi
- podkreślił ksiądz biskup Adam Lepa. Ważnym wystąpieniem podczas
wczorajszych uroczystości było przemówienie Ewy Błasik, żony generała
Andrzeja Błasika, która publicznie zapewniła, że będzie bronić honoru
swojego męża. - Pamięć niejednokrotnie domaga się materialnego
urzeczywistnienia, czego dowodem dzisiejsza uroczystość. Ale również
domaga się niejednokrotnie prawdy o danej osobie i jej dokonaniach,
często potrzeba także stanąć w obronie tej prawdy wobec nawału kłamstwa i
deptania godności kogoś, kto już sam stanąć w swej obronie nie może.
Jednocześnie tu, na tej wartkowickiej ziemi, pragnę powiedzieć, iż z
czystym sumieniem biorę na siebie odpowiedzialność za całe ostatnie 25
lat życia mojego męża w służbie dla dobra naszej ukochanej Ojczyzny:
przed Bogiem, historią i prokuraturą. Przyrzekam wam, że do końca swoich
dni będę bronić życiowego dorobku śp. generała pilota Andrzeja Błasika i
jego żołnierskiego honoru - podkreśliła pani generałowa. Jej słowa
zostały przyjęte gorącymi brawami.
Szkoła i pomnik generała
Jak
dodała Ewa Błasik, w listopadzie 2009 roku jej mąż przyjechał do tej
szkoły, aby uczestniczyć w najważniejszej dla niej chwili - nadania
imienia wielkiego patrioty, twórcy polskiej niepodległości, marszałka
Józefa Piłsudskiego. - Była to dla niego niezwykła uroczystość. Dowódca
Sił Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej mógł złożyć hołd wielkiemu
dowódcy, marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu - mówiła Ewa Błasik. Jak
zaznaczyła, jej mąż był dumny z zaproszenia go na tę uroczystość także z
innego powodu. Wartkowice bowiem były dla niego zawsze szczególnie
ważne. Tu wciąż mieszka jego ojciec Eugeniusz, a w szkole w
Wartkowicach, do której sam uczęszczał, historii uczyła go już nieżyjąca
mama. - Szkoła ta nie tylko go ukształtowała, nauczyła marzyć i
wyposażyła w odwagę zmieniania rzeczywistości. Ta szkoła była też jego
domem, dziecięcym podwórkiem i miejscem pracy mamy, nauczycielki
historii, która uczyła go szacunku do przeszłości i przodków, którzy ją
wykuwali, oraz odpowiedzialności za przyszłość, którą należy mozolnie
budować - przypomniała Ewa Błasik. Pani generałowa przekazała wczoraj na
ręce dyrektor Zespołu Szkół w Wartkowicach Romualdy Sobczak pierwszą w
historii polskiego lotnictwa czterogwiazdkową generalską czapkę swojego
męża. Będzie ona umieszczona w szkolnej Izbie Pamięci.
Ewa Błasik
zwróciła uwagę także na fakt, że idea pomnika w Wartkowicach, który
upamiętniałby tutejszych lotników, wyszła od jej męża. Jak mówiła,
dzisiaj społeczność Wartkowic urzeczywistniła to marzenie, a tragiczny
los sprawił, że nazwisko generała pilota Andrzeja Błasika otwiera na
pomniku listę bohaterów przestworzy. Krótki życiorys pięciu pozostałych
przypomniał wójt gminy Wartkowice Piotr Kuropatwa. Porucznik Henryk
Wieczorek zginął w 1958 roku, wykonując zadania na Mig-u. Major pilot
Bolesław Marciniak zginął z kolei w 1965 roku jako pilot doświadczalny
na pobliskim Lublinku. Następny lotnik, Józef Pieczewski, poniósł śmierć
niedługo później, był szybowcowym mistrzem Polski juniorów z 1955 roku.
Najmłodszy z tego grona Włodzimierz Aleksandrzak poniósł śmierć w 1981
roku, jako uczeń liceum lotniczego w Dęblinie. Niespełna rok później
odszedł tragicznie z grona pilotów ppor. Marek Gawłowski, wykonując
zadanie na Su-7. Wszyscy oni spoczywają na miejscowym cmentarzu
parafialnym w Wartkowicach. - I wreszcie w najtragiczniejszej
katastrofie naszych dziejów tracimy 10 kwietnia 2010 roku pod
Smoleńskiem generała pilota Andrzeja Błasika. To wydarzenie było
niewątpliwie najsilniejszym bodźcem do tego, byśmy w sposób właściwy
upamiętnili naszych tragicznie zmarłych lotników. Postanowiliśmy wykonać
przedkładaną nam za życia sugestię pana generała o sprowadzeniu do
Wartkowic samolotu. O pomyśle rozmawialiśmy jeszcze na ostatnim naszym
spotkaniu, w czasie uroczystości nadania Zespołowi Szkół w Wartkowicach
imienia marszałka Józefa Piłsudskiego, kiedy to dzielił się również z
nami informacją o otrzymanym zaproszeniu do udziału w planowanych
uroczystościach katyńskich, nie przeczuwając tragedii, która może go
spotkać - podkreślił Piotr Kuropatwa.
Samolot Iskra dzięki
zaangażowaniu samorządu gminy Wartkowice i seniorów lotnictwa z oddziału
łódzkiego został przywieziony z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku.
Dowództwo Sił Powietrznych reprezentował na wczorajszych
uroczystościach płk dypl. pilot Dariusz Malinowski, dowódca 32. Bazy
Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Uroczystości uświetniła orkiestra
wojskowa z Dęblina. Odsłonięcie pomnika połączone zostało z rozpoczęciem
roku szkolnego oraz uczczeniem żołnierzy kampanii wrześniowej,
złożeniem wieńca przez delegację samorządu gminy pod pomnikiem
upamiętniającym poległych w II wojnie światowej. n
Piotr Czartoryski-Sziler,
Wartkowice
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110902&typ=po&id=po02.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Tym, co zginęli na służbie
Tym, co zginęli na służbie
zwycięstwa, niegdyś przypinany do munduru gen. Andrzeja Błasika, trafił do
kaplicy lotników w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie.
Znajdująca się w sanktuarium lotnicza nekropolia przyjęła urnę z ziemią z
cmentarzy, gdzie pochowani są polscy lotnicy walczący o wolne niebo nad Francją.
Poświęcona została również tablica upamiętniająca gen. Andrzeja Błasika, dowódcę
Sił Powietrz...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. po monicie odpowiedź
Szanowna Pani,
W odpowiedzi na Pani mail uprzejmie informujemy, że
sprawa była przedmiotem
korespondencji Pana Ambasadora Wojciecha Kolańczyka z redaktorem
naczelnym tygodnika. Redakcja wyraziła wówczas zainteresowanie
ustaleniami raportu końcowego w sprawie katastrofy smoleńskiej. Po
publikacji raportu Ambasada RP nawiązała ponownie kontakt z redakcją
tygodnika „Vi Menn”, przesyłając do wiadomości kopię angielskiej wersji
raportu. W odpowiedzi udzielonej 26 września 2011 r., autor artykułu
dziękują za raport poprosił równocześnie o pomoc
we wskazaniu instytucji eksperckich zajmujących się problematyką
stosunków polsko-rosyjskich na potrzeby ewentualnego kolejnego artykułu.
W odpowiedzi na prośbę, Ambasada przekazała dane kontaktowe do PISM
oraz OSW.
Z wyrazami szacunku
Biuro Rzecznika Prasowego MSZ
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. wrażliwość MSZ na sprawy polskie wprost porażająca !
poiwyzej odpowiedź na hańbienie polskiego munduru generała NATO, a tu proszę, zwalnianie konsul za słowa prawdy !
Konsul z ambasady RP w Oslo straciła pracę za wypowiedź, w której norweskich rzeczników praw dziecka nazwała Hitlerjugend. Ambasador postanowił, wyrzucając z pracy konsul, ułagodzić władze w Oslo.
http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/361147,polska-konsul-straci...
Konsul Adrianna Warchoł zajmowała się sprawą polskiej dziewczynki odebranej pod koniec czerwca norweskiej rodzinie zastępczej przez detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Wcześniej dziecko zostało zabrane polskiej rodzinie mieszkającej w Norwegii na skutek decyzji tamtejszych służb socjalnych zajmujących się ochroną praw dziecka.
Działania norweskich rzeczników praw dziecka polska konsul skomentowała jako "organizację działającą jak Hitlerjugend". Stwierdziła, że "Norwegowie ze względu na niż demograficzny chcą wszelkimi metodami uzupełniać braki. Urzędnicy wydają negatywne opinie o rodzinie, a potem w świetle prawa porywają dzieci".
Wypowiedź ta była cytowana przez polskie i norweskie media. Ambasador RP w Oslo przesłał do norweskich mediów oświadczenie, w którym przeprosił Norwegów za kontrowersyjną wypowiedź pani konsul.
Biuro rzecznika prasowego MSZ poinformowało PAP, że po przeanalizowaniu sprawy "mając na uwadze szczególne potrzeby służby zagranicznej", podjęło decyzję o odwołaniu z początkiem października Adrianny Warchoł ze stanowiska ds. konsularnych w Ambasadzie RP w Oslo. W ocenie MSZ, wypowiedź konsul negatywnie wpływa na wizerunek Polski. "Adrianna Warchoł zapoznała się z wypowiedzeniem stosunku pracy z powodu naruszenia obowiązków pracowniczych" - podało MSZ.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. kolejny list
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 17 października 2011 r.
11-041 Olsztyn
ul. Rzędziana 32
Minister Spraw Zagranicznych
Pan Radosław Sikorski
Biuro Rzecznika Prasowego MSZ
rzecznik@msz.gov.pl
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Królestwie Norwegii
i Republice Islandii
Pan Wojciech Ludwik Kolańczyk
OLAV KYRRES PLASS 1
0244 OSLO
TEL: (0047) 24 110 850
FAX: (0047) 22 444 839
E-MAIL: oslo.info@msz.gov.pl
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198), wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w sprawie terminu zamieszczenia przeproszenia i sprostowania skandalicznej publikacji w norweskim tygodniku dla mężczyzn 'Vi menn" godzącym w dobre imię polskiego generała Andrzeja Błasika.
W nawiązaniu do wcześniejszej korespondencji w sprawie - począwszy od naszego listu z dnia 30 marca 2011 r. , odpowiedzi z Biura Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych z dnia 05.07.2011 r., w którym zostaliśmy poinformowani , że redaktor naczelny pisma, p. Axela Walo powróci do tego
tematu kiedy upubliczniony zostanie raport strony polskiej, i maila z dnia 5.10.2011 r. , w którym zostaliśmy poinformowani, że "w odpowiedzi
udzielonej 26 września 2011 r., autor artykułu dziękują za raport poprosił równocześnie o pomoc we wskazaniu instytucji eksperckich zajmujących się problematyką
stosunków polsko-rosyjskich na potrzeby ewentualnego kolejnego artykułu" wnosimy o udzielenie informacji publicznej kiedy społeczeństwo polskie doczeka się
wreszcie sprostowania i przeprosin ze strony autora i wydawcy paszkwilu godzącego w dobre imię polskiego i natowskiego generała .
W piśmie z dnia 30 marca 2011 r. pisaliśmy :
"Polacy mieszkający w Norwegii i w Polsce, zaalarmowani skandalicznym, głównym tematem tego tygodnika, godzącym w dobre imię polskiego generała Błasika, opartym w całości na raporcie MAK, który nie uwzględnia polskich uwag zgłoszonych do tego raportu, wysłali szereg maili do wydawcy i autora tekstu vimenn@hm-media.no , hakon.bonafede@hm-media.no, nie uzyskując żadnej odpowiedzi, ani przeprosin, ani sprostowania .
Internauci polscy są wstrząśnięci brakiem szacunku dla prawdy i odbieraniem czci tragicznie zmarłym w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem . Tłumaczenie wraz ze zdjęciem tytułowej strony tygodnika jest przedmiotem dyskusji na wielu polskich forach.
Żądamy podjęcia zdecydowanych kroków przez ambasadę i MSZ , dla opublikowania sprostowania i przeprosin w sprawie szczególnie bolesnej dla Polaków przed pierwszą rocznicą tragedii smoleńskiej."
Do dnia dzisiejszego jesteśmy zwodzeni kolejnymi obietnicami, a przeprosin nadal nie ma. Nic nas nie obchodzi, czego chce się dowiedzieć autor o stosunkach polsko-rosyjskich.
Ambasada może poinformować w naszym imieniu, że w dniu 29 października 2011 r mija 400 lat od tzw. „hołdu ruskiego”.Tego dnia 1611 roku na Zamku Królewskim w Warszawie, przed panującym królem Zygmuntem III Wazą car Wasyl IV Szujski wraz z braćmi: Iwanem i Dymitrem złożyli hołd, przysięgając posłuszeństwo i nienaruszalność granicy polsko-rosyjskiej.
"Hołd ruski” był następstwem zwycięskiej bitwy stoczonej 4 lipca 1610 roku pod Kłuszynem (między Smoleńskiem a Moskwą), podczas której nieliczna polska jazda - niespełna 7 tys. ludzi - pod dowództwem hetmana Żółkiewskiego, rozbiła rosyjsko-szwedzką armię kniazia Szujskiego liczącą 35 tys. Wojska polskie zajęły wówczas Moskwę, a car został uwięziony i przywieziony do Polski.
Przed Zespołem Szkół w Wartkowicach, rodzinnym mieście gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w katastrofie smoleńskiej,
odsłonięto 1 września 2011 r. pomnik poświęcony jemu i pięciu pilotom pochodzącym z tego regionu. Odsłonięcia dokonała Ewa Błasik, żona generała, w asyście
członków rodzin pilotów, których upamiętnia monument.
"Ten pomnik będzie nam przypominał o tej katastrofie, ale jednocześnie o naszej powinności, żeby prawdzie stało się zadość. Dziś modliliśmy się w kościele, żeby ta
prawda zwyciężyła. Mimo żalu, mimo może nawet bardzo wyraźnych pretensji, bo przecież usiłowano zbezcześcić mundur żołnierza polskiego, a tym samym w jakiś sposób
uwłaczać Polsce, jej honorowi - zwłaszcza teraz, w rocznicę rozpoczęcia II wojny światowej- ksiądz biskup Adam Lepa.
Ważnym wystąpieniem podczas uroczystości było przemówienie Ewy Błasik, żony generała Andrzeja Błasika, która publicznie zapewniła, że będzie bronić honoru
swojego męża. - Pamięć niejednokrotnie domaga się materialnego urzeczywistnienia, czego dowodem dzisiejsza uroczystość. Ale również domaga się niejednokrotnie prawdy
o danej osobie i jej dokonaniach, często potrzeba także stanąć w obronie tej prawdy wobec nawału kłamstwa i deptania godności kogoś, kto już sam stanąć w swej obronie nie może."
Przypominamy o wyroku Sądu :
Sąd Apelacyjny w Warszawie (syg. akt I ACz 1602/10).
– Pozew przeciwko osobie podającej takie nieprawdziwe informacje może być wytoczony w państwie, w którym były one rozpowszechniane i w którym doszło do naruszenia czyichś dóbr osobistych – uzasadniał sędzia Roman Dziczek.
Wyrok jest przełomowy, bo do tej pory polskie sądy uznawały, że nie będą rozpoznawać spraw dotyczących publikacji w zagranicznych mediach czy wypowiedzi, które miały miejsce poza granicami naszego kraju.
Sąd apelacyjny uznał także, że nie jest ważne miejsce ukazania się publikacji lub nadawania audycji radiowej czy telewizyjnej. Wystarczy udowodnić, że sformułowanie było rozpowszechniane również na terenie Polski (co często ma miejsce np. poprzez Internet). W praktyce oznacza to, że przed polskie sądy będzie można pozywać nie tylko firmy, które tak jak Axel Springer prowadzą u nas interesy, ale również te, które w Polsce nie mają przedstawicielstw.
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/92106,564969.html
Będziemy monitorowali sprawę do jej wyjaśnienia i satysfakcjonującego nas zakończenia.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. A bo tu trzeba ostro
Z tym, ze im ostrzej tym bardziej ktos z nas dostanie po lapach jesli nie gorzej.
Jednakze innej drogi nie ma.
Ksiadz Popieluszko powiedzial:
Każda rzecz, każda sprawa wielka musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
30. Kosińska Karolina
Kosińska Karolina Karolina.Kosinska@msz.gov.pl to kontakt
Twoja wiadomość
Do: Kosińska Karolina
Temat: Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Wysłano: 16 października 2011 23:35:44 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb
została przeczytana o godzinie 17 października 2011 09:13:32 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. niedługo minie rok od interencji
Biegli: to nie był głos generała Błasika
Słowa, które Komisja Jerzego Millera i rosyjski MAK przypisywały
generałowi Andrzejowi Błasikowi, w rzeczywistości wypowiadał drugi pilot
mjr Robert Grzywna
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. w poniedziałek piszemy do MSZ i Ambasady
Kto przeprosi rodzinę generała Błasika
Edmund Klich upiera się przy rosyjskiej wersji wydarzeń, choć "Rz"
ujawniła, że biegli nie zidentyfikowali głosu gen. Błasika w kabinie
pilota
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. oświadczenie, którego nie
oświadczenie, którego nie wyemitowała w "Wiadomościach" telewizja publiczna.
Poniżej pełna treść oświadczenia Ewy Błasik, wdowy po generale Andrzeju Błasiku, ogłoszone w budynku Sejmu w dniu 13 stycznia 2011.
Ewa Błasik: „Dzień dobry. Szanowni państwo, mój mąż, pierwszy pilot Rzeczpospolitej przygotowywał mnie że nić jego życia może zostać przerwana w wyniku katastrofy lotniczej. Raport MAK traktuję jako haniebną próbę szkalowania pamięci mojego męża, generała Andrzej Błasika. Tezy MAK na temat roli mojego męża są powtórzeniem propagandowego stanowiska władz rosyjskich, sformułowanego już w godzinę po katastrofie, gdy w sposób oczywisty nie mogło być na ten temat jakichkolwiek dowodów. W tym miejscu pragnę stanowczo podkreślić iż w dostępnym i znanym materiale dowodowym, nie ma żadnej przesłanki wskazującej na zawartość alkoholu we krwi mojego męża w chwili katastrofy. Nie ma również dowodów które potwierdziłyby że mój mąż w jakikolwiek sposób wywierał pośredni czy bezpośredni nacisk na pilotów.
Ten lot miał być dla męża wyjątkowy, miał tam również wypełnić osobista misję, przyjąć Komunię Święta w intencji dziadka swojej bratowej, żołnierza armii Hallera, policjanta zamordowanego w Twierdzy Twerskiej. Dlatego ten wylot przeżywał tak podniośle. Dlatego osobiście meldował panu prezydentowi o gotowości wylotu, i nie jest możliwe aby spożywał alkohol. Mój maż, Andrzej Błasik, polski żołnierz, pilot, dowódca sił powietrznych całe swoje życie poświecił służbie ojczyźnie. Był bardzo dobrym dowódcą, szanowanym i podziwianym, w Polsce i w siłach NATO. Mój mąż był również, a może przede wszystkim człowiekiem honoru. Dziś ten honor próbuje mu się odebrać na oczach całego świata. Polski rząd powinien bronić godności oficerów, w tym godności mojego męża. Szczególnie powinien ich bronić w sytuacji gdy oni sami tego uczynić nie mogą. Dlatego chcę stanowczo zaprotestować, przeciwko bierności rządu pana premiera Donalda Tuska. W sprawie tragedii smoleńskiej zawiodły władze państwa polskiego.
Liczę jednak że nie zawiodą Polacy, i będą do końca upominać się by prawda o katastrofie smoleńskiej została ujawniona.
Dziękuję państwu za uwagę.”
http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1181
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Ewa Kochanowska: Władza prezentuje mentalność niewolników
http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/kochanowska-wladza-prezentu...
Stefczyk.info: Jak Pani ocenia doniesienia opisywane przez „Rzeczpospolitą” dotyczące ekspertyzy krakowskiego instytutu, z których wynika, że nie ma dziś dowodów na obecność gen. Andrzeja Błasika w kokpicie Tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku?
Ewa Kochanowska: Dla mnie to jest jedynie drobny szczegół. Już kilkanaście minut po katastrofie dowiedziałam się, że przyczyną jej jest brzoza, potem, że winni są piloci. Wiele rzeczy, które potem słyszałam przeczą zdrowemu rozsądkowi w takim stopniu, że tylko naród otumanionych niewolników mógł to wszystko przyjmować na wiarę. Po kolej padają kolejne teorie. Wszelkiego rodzaju oskarżenia pod adresem pilotów, gen. Błasika były wyssane z palca, a nawet były celową manipulacją.
Skutecznie zaciemniono obraz tragedii
Katastrofa smoleńska jest zupełnie zabagniona. Tylko dzięki niezależnym pracom naukowym będziemy w stanie dojść prawdy o wydarzeniach z 10 kwietnia. Sytuacja od samej katastrofy zmierza do mataczenia, szalbierstwa, kłamstwa. Jest tylko pytanie dlaczego? Badania prowadzone przez rosyjski MAK, czy komisję Millera nie mają żadnego potwierdzenia w dowodach, są czystym wymysłem i manipulacją. Pytanie dlaczego to tak wygląda? To jest jedyne pytanie, jakie ja mam."...
..."Pani zdaniem politycy rządzący dziś dalej będą szli w zaparte? Dziś umniejszają znaczenie ostatnich doniesień
Będą wszystko dezawuować, będą udawać Greka, nawet stojąc pod szubienicą z prawomocnym wyrokiem. Oni prezentują mentalność niewolników. Niestety widzę ją nie tylko u rządzących, ale także u połowy społeczeństwa. Byle by tylko micha była pełna, reszta ich nie obchodzi. Świat może się walić. Absolutnie potępiam tego typu zachowania."...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. wysłane
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn
, 16 stycznia 2012 r.
11-041 Olsztyn
ul. Rzędziana 32
Minister Spraw Zagranicznych
Pan Radosław Sikorski
Biuro Rzecznika Prasowego MSZ
rzecznik@msz.gov.pl
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Królestwie Norwegii
i Republice Islandii
Pan Wojciech Ludwik Kolańczyk
OLAV KYRRES PLASS 1
0244 OSLO
TEL: (0047) 24 110 850
FAX: (0047) 22 444 839
E-MAIL: oslo.info@msz.gov.pl
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w
Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do
informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112,
poz. 1198), wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w sprawie
terminu zamieszczenia przeproszenia i sprostowania skandalicznej
publikacji w norweskim tygodniku dla mężczyzn 'Vi menn" godzącym w
dobre imię polskiego generała Andrzeja Błasika.
W nawiązaniu do wcześniejszej korespondencji w sprawie -
począwszy od naszego listu z dnia 30 marca 2011 r. , odpowiedzi z
Biura Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych z dnia 05.07.2011 r., w którym
zostaliśmy poinformowani , że redaktor naczelny pisma, p. Axela
Walo powróci do tego
tematu kiedy upubliczniony zostanie raport strony polskiej, i
maila z dnia 5.10.2011 r. , w którym zostaliśmy poinformowani, że
"w odpowiedzi
udzielonej 26 września 2011 r., autor artykułu dziękują za raport
poprosił równocześnie o pomoc we wskazaniu instytucji eksperckich
zajmujących się problematyką
stosunków polsko-rosyjskich na potrzeby ewentualnego kolejnego
artykułu"
oraz naszego maila z dnia 17.10.2011 r., bez odpowiedzi,
wnosimy o udzielenie informacji publicznej kiedy społeczeństwo
polskie doczeka się wreszcie sprostowania i przeprosin ze strony
autora i wydawcy paszkwilu godzącego w dobre imię polskiego i
natowskiego generała .
Do dnia dzisiejszego jesteśmy zwodzeni kolejnymi obietnicami, a
przeprosin nadal nie ma.
Podczas konferencji prasowej w dniu 16.01.2012 r. w
siedzibie Prokuratury Generalnej śledczy zaprezentowali opinię
Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna z Krakowa na temat
zawartości czarnych skrzynek Tu-154M. Słowa, które komisja Millera i MAK przypisywały
gen. Andrzejowi Błasikowi, w rzeczywistości wypowiadał mjr Robert
Grzywna, drugi pilot rządowego Tupolewa . Według niej z ustaleń
biegłych wynika, że dowódca Sił Powietrznych nie uczestniczył w
wydawaniu komend podczas lądowania. Nie
dysponujemy jednoznaczną opinią, która mówiłaby, że generał
Błasik przebywał w kabinie. I taki jest stan na dzisiaj -
wyraźnie zaznaczył płk Ireneusz Szeląg. Dodał, że nie ma dowodów,
które pozwalałyby jednoznacznie potwierdzić lub wykluczyć obecność
gen. Błasika w kokpicie.
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/prokuratura-nie-mamy-dowodow-ze-general-blasik-byl,1,4998909,wiadomosc.html
Pełna treść oświadczenia Ewy Błasik, wdowy po generale Andrzeju
Błasiku, ogłoszone w budynku Sejmu w dniu 13 stycznia 2011.
"Ewa Błasik: „Dzień dobry. Szanowni państwo, mój mąż, pierwszy
pilot Rzeczpospolitej przygotowywał mnie że nić jego życia może
zostać przerwana w wyniku katastrofy lotniczej. Raport MAK
traktuję jako haniebną próbę szkalowania pamięci mojego męża,
generała Andrzej Błasika. Tezy MAK na temat roli mojego męża są
powtórzeniem propagandowego stanowiska władz rosyjskich,
sformułowanego już w godzinę po katastrofie, gdy w sposób
oczywisty nie mogło być na ten temat jakichkolwiek dowodów. W
tym miejscu pragnę stanowczo podkreślić iż w dostępnym i znanym
materiale dowodowym, nie ma żadnej przesłanki wskazującej na
zawartość alkoholu we krwi mojego męża w chwili katastrofy. Nie
ma również dowodów które potwierdziłyby że mój mąż w jakikolwiek
sposób wywierał pośredni czy bezpośredni nacisk na pilotów.
Ten lot miał być dla męża wyjątkowy, miał tam również wypełnić
osobista misję, przyjąć Komunię Święta w intencji dziadka swojej
bratowej, żołnierza armii Hallera, policjanta zamordowanego w
Twierdzy Twerskiej. Dlatego ten wylot przeżywał tak podniośle.
Dlatego osobiście meldował panu prezydentowi o gotowości wylotu, i
nie jest możliwe aby spożywał alkohol. Mój maż, Andrzej Błasik,
polski żołnierz, pilot, dowódca sił powietrznych całe swoje życie
poświecił służbie ojczyźnie. Był bardzo dobrym dowódcą, szanowanym i
podziwianym, w Polsce i w siłach NATO. Mój mąż był również, a może
przede wszystkim człowiekiem honoru. Dziś ten honor próbuje mu się
odebrać na oczach całego świata. Polski rząd
powinien bronić godności oficerów, w tym godności mojego męża.
Szczególnie powinien ich bronić w sytuacji gdy oni sami tego
uczynić nie mogą. Dlatego chcę stanowczo zaprotestować,
przeciwko bierności rządu pana premiera Donalda Tuska. W
sprawie tragedii smoleńskiej zawiodły władze państwa
polskiego.
Liczę jednak że nie zawiodą Polacy, i będą do końca upominać
się by prawda o katastrofie smoleńskiej została ujawniona."
Przypominamy o wyroku Sądu :
Sąd Apelacyjny w Warszawie (syg. akt I ACz 1602/10).
– Pozew przeciwko osobie podającej takie nieprawdziwe informacje
może być wytoczony w państwie, w którym były one rozpowszechniane
i w którym doszło do naruszenia czyichś dóbr osobistych –
uzasadniał sędzia Roman Dziczek.
Wyrok jest przełomowy, bo do tej pory polskie sądy uznawały, że
nie będą rozpoznawać spraw dotyczących publikacji w zagranicznych
mediach czy wypowiedzi, które miały miejsce poza granicami naszego
kraju.
Sąd apelacyjny uznał także, że nie jest ważne miejsce ukazania
się publikacji lub nadawania audycji radiowej czy telewizyjnej.
Wystarczy udowodnić, że sformułowanie było rozpowszechniane
również na terenie Polski (co często ma miejsce np. poprzez
Internet). W praktyce oznacza to, że przed polskie sądy będzie
można pozywać nie tylko firmy, które tak jak Axel Springer
prowadzą u nas interesy, ale również te, które w Polsce nie mają
przedstawicielstw.
30 marca 2012 r. minie rok od naszego wniosku do Ministra SZ i
Ambasadora RP w Królestwie Norwegii.
Będziemy monitorowali sprawę do jej wyjaśnienia i
satysfakcjonującego nas zakończenia.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. Oto dowód manipulacji i
Oto dowód manipulacji i oszczerstw pod adresem gen. Błasika. Kluczowa strona stenogramu
Upadają tezy o naciskach i o błędnym odczytywaniu wysokości przez
załogę. Czy minister Miller, którego komisja twierdziła coś innego,
odważy się odnieść do tych informacji?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Kosińska Karolina
Kosińska Karolina Karolina.Kosinska@msz.gov.pl to kontakt
show details 3:42 PM (1 hour ago)
Twoja wiadomość
Do: Kosińska Karolina
Temat: Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Wysłano: 16 stycznia 2012 15:30:42 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb
została przeczytana o godzinie 16 stycznia 2012 15:42:37 (UTC+01:00) Sarajewo, Skopie, Warszawa, Zagrzeb.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. Dość żerowania na moim
Dość żerowania na moim Mężu
Z Ewą Błasik, żoną gen. Andrzeja Błasika, Dowódcy Sił
Powietrznych RP, który zginął w katastrofie rządowego samolotu nieopodal
Katynia, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Jak przyjęła Pani informację prokuratorów, że nie ma żadnych dowodów potwierdzających obecność Pani Męża w kokpicie?
-
Ten dzień to dla mnie wielkie zwycięstwo prawdy. Od początku byłam o
nią spokojna, bo znam mojego Męża i tak jak całe uczciwe polskie i nie
tylko polskie lotnictwo nigdy nie pogodziłam się z kłamliwymi zarzutami
pod jego adresem. Andrzej szanował wszystkich ludzi, bez względu na
stopień, był odwrotnością tego, co o nim mówiono. Był oazą spokoju, jak
ojciec dbał o swoich lotników, więc nie mógł zachowywać się tak, jak nam
wmawiano. Telewizja Polska nagrała w pierwszych tygodniach po
katastrofie smoleńskiej film pt. "Generale, służba trwa". W tym filmie
wypowiadają się wszyscy podlegli mojemu Mężowi ludzie, którzy go znali,
łącznie z sekretarkami. To film mówiący jednoznacznie, jakim wspaniałym,
ciepłym człowiekiem i rozsądnym i odpowiedzialnym generałem był mój
Mąż. I to jest prawdziwy obraz jego osoby, cała prawda o nim.
Po
raporcie MAK w świat poszedł jednak przekaz, że pijany generał naciskał
na załogę, doprowadzając do katastrofy samolotu. Także w Polsce starano
się tę tezę uwiarygodniać.
- To haniebne, co zrobił Edmund
Klich, rozpoczynając nagonkę na mojego Męża z pseudoekspertami
lotniczymi, jak panowie Tomasz Białoszewski, Jan Osiecki, Tomasz Hypki,
Robert Latkowski czy Stefan Gruszczyk. Nawet przed konferencją
prokuratury słyszałam wypowiedź Białoszewskiego, który stwierdził, że
gdyby nawet generała Błasika nie było w tym samolocie, to i tak był za
ten lot odpowiedzialny. Pan Białoszewski jest człowiekiem niegodnym
wypowiadać nazwisko mojego Męża, nie ma pojęcia o tym, co mówi, jedynie
się ośmiesza i obnaża własną ignorancję i złą wolę. Broni się, bo za
książkę "Ostatni lot" grozi mu postępowanie sądowe, i dlatego dalej
będzie wmawiał innym nieprawdę. Czas najwyższy, żeby odpowiednie służby
zainteresowały się tymi wszystkimi tzw. ekspertami lotniczymi, którzy od
samego początku - tak jak Edmund Klich - bronią stanowiska Rosjan. To
są ludzie, którzy wręcz żerują na śmierci mojego Męża, nie mając
pojęcia, jaką miał on funkcję i jaką był osobowością. To żałosne i
żenujące, że twierdzą, iż Mąż nadzorował załogę, on przecież odpowiadał
za całe lotnictwo, miał pod sobą tysiące ludzi. Z satysfakcją
przysłuchuję się głupocie tych "ekspertów".
Ekspertyza
fonoskopijna potwierdziła, że słowa, które przypisywano generałowi
Błasikowi, w rzeczywistości wypowiadał drugi pilot. Tym samym
wyeksploatowana do granic wytrzymałości teza o naciskach i braku
współpracy między załogą definitywnie upadła.
- Od początku
wiedziałam, że dla Męża świętością było bezpieczeństwo lotów i
przestrzeganie procedur. Skoro załoga wiedziała, że na pokładzie
samolotu jest mój Mąż, tym bardziej powinna była przestrzegać wszystkich
zasad i procedur bezpieczeństwa. Andrzej był w tym samolocie dla nich
ochroną, gwarancją, że nikt nie będzie na nich naciskał i wpływał na ich
decyzje. Major Arkadiusz Protasiuk bezwzględnie był dowódcą tego
statku, a mój Mąż tylko pasażerem, co do tego nie miałam nigdy żadnej
wątpliwości. To, co w tej chwili ujawniła prokuratura, jest tylko
potwierdzeniem mojej wiedzy, odczuć i przekonań. Ci, którzy chcieli
ośmieszyć nie tylko mojego Męża, ale i naszych pilotów, powinni się dziś
wstydzić, wiadomo bowiem, że załoga właściwie pracowała. Broniąc
Andrzeja, będę dalej bronić także ich honoru, bo nie zasługują na
niesprawiedliwe opinie tzw. ekspertów lotniczych, którzy w konsekwencji
są też współodpowiedzialni za rozwiązanie specpułku.
Dziękuję za rozmowę.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120117&typ=po&id=po05.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
39. Raport Millera - Retrospekcja
Raport Millera - Retrospekcja
Jesteśmy pewni
Ppłk Robert Benedict, KBWLLP
Na jakiej podstawie komisja stwierdziła obecność gen. Błasika w kokpicie?
- Na podstawie odsłuchania odczytu korespondencji radiowej rozpoznano głos generała Błasika.
Komisja stwierdza, że gen. Błasik odczytywał wysokościomierz barometryczny, a załoga - radiowy. To trochę dziwne.
-
Generał Błasik odczytywał wysokościomierz barometryczny technika
pokładowego. Ale trzeba też wziąć pod uwagę to, że w tym samym czasie
załoga przez słuchawki słyszała komendy systemu TAWS, który generował
PULL UP! Jest duże prawdopodobieństwo, że załoga nie słyszała tego, co
mówił gen. Błasik.
Komisja jest pewna, że to był głos generała Błasika?
- Tak, jesteśmy pewni.
A co, jeśli biegli z krakowskiego Instytutu prof. Sehna stwierdzą coś innego?
-
Komisja otrzymała zapis z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego i
uznała, że wyniki ekspertyzy są wystarczające do zakończenia prac.
Fragment rozmowy z
"Naszym Dziennikiem",
5 sierpnia 2011 r.
Raport Millera - Retrospekcja
Kto rozpoznał głos Błasika?
Tak naprawdę Rosjanie tego nie odczytali. Cały materiał,
którym dysponowali, jeśli chodzi o deszyfrację nagrań z kokpitu, powstał
z tego, co my odczytaliśmy.
> Więcej <
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. oto efekt braku działań rządu i MSZ
Rosyjski dziennik: Błasika chce się dziś "usunąć" z kabiny i uznać za trzeźwego
© Waldemar Wylęgalski/Polskapresse
Rosyjskie media nie rezygnują z kłamliwej narracji opartej o
raport MAK. "Moskowskij Komsomolec" pisze w środę, że "gen. Andrzeja
Błasika, dowódcę Sił Powietrznych, który naciskał na pilotów, chce się
'usunąć' z kabiny i uznać za trzeźwego".
»
8
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. odpowiedź z MSZ
Szanowni Państwo,
W odpowiedzi na Państwa wniosek uprzejmie
informujemy, że Ambasada RP w Oslo podjęła w omawianej sprawie wszelkie
działania leżące w zakresie jej kompetencji.
Po publikacji artykułu będącego
przedmiotem sprawy, Ambasador RP w Królestwie Norwegii, Wojciech L.
Kolańczyk w swoim liście zwrócił uwagę redaktorowi naczelnemu tygodnika
„Vi Menn” na jednostronny, oparty wyłącznie na wersji
rosyjskiej, artykuł i wskazał na prace polskiej Komisji, badającej
przebieg i przyczyny katastrofy. W odpowiedzi redakcja wyraziła
zainteresowanie polskim raportem w sprawie katastrofy oraz poprosiła o
wsparcie w uzyskaniu szczegółowych informacji na ten temat.
Po publikacji raportu Ambasada RP ponownie nawiązała kontakt z redakcją
i przesłała redakcji jego angielską wersję oraz na jej prośbę dane
kontaktowe do instytucji eksperckich w Polsce, zajmujących się
problematyką stosunków polsko-rosyjskich. W listopadzie
2011 r. Ambasada zwróciła się ponownie do redakcji z prośbą o
informacje o dalszym biegu sprawy. W odpowiedzi autor artykułu
poinformował, że kwestia jest przedmiotem rozważań redakcji w szerszym
kontekście bezpieczeństwa lotów w Federacji Rosyjskiej.
Jednocześnie pragniemy uprzejmie
zaznaczyć, że Ambasada RP, ze względów oczywistych, nie ma możliwości
wpływu na politykę redakcji norweskiego pisma, czy jakiegokolwiek innego
medium, zarówno co do terminu, jak i formy zamieszczenia
ewentualnego sprostowania lub opublikowania kolejnego artykułu opartego
także na polskich źródłach.
Chcielibyśmy podkreślić, że niezależnie
od działań Ambasady nic nie stoi na przeszkodzie, aby zarówno osoby
prywatne, jak stowarzyszenia i organizacje społeczne, wyrażały swój
sprzeciw wobec jednostronnych lub nie opartych na
prawdzie relacji w mediach bezpośrednio do autora artykułu i redakcji.
Głos opinii publicznej może nie tylko wspierać działania takich
instytucji, jak Ambasada, ale być także samoistnym środkiem nacisku na
media stosujące niewłaściwe metody.
Placówka nie poprzestaje monitorować sprawy.
Z wyrazami szacunku
Biuro Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Al. J. Ch. Szucha 23, 00-580 Warszawa
Telefon: +48 22 523 93 56
Faks: +48 22 523 90 99
www.msz.gov.pl
www.poland.gov.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. W sektorze z kokpitem
W sektorze z kokpitem znaleziono ciała 13 osób. Nie było wśród nich pilotów
Gen. Błasik był w kokpicie Tu-154m, bo jego ciało
odnaleziono w strefie nr 1, obok nawigatora Artura Ziętka - twierdzi
Jerzy Miller. Okazuje się jednak, że w sektorze w którym mógłby
znajdować się kokpit, odnaleziono także kilkanaście innych ciał. Nie
było wśród nich zwłok innych członków załogi. Te odnaleziono w sektorach
nr 2 i 3.
»
Rosyjski dziennik: Błasika chce się dziś "usunąć" z kabiny i uznać za trzeźwego
Dwóch generałów w kokpicie Tu-154m? "Czuliśmy, że brakuje nam jeszcze jednej osoby"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
43. Ewa Błasik: „To są działania
Ewa Błasik: „To są działania żywcem wzięte z Układu Warszawskiego”
"Dopiero po katastrofie zobaczyłam, jak to funkcjonuje, jaki ten
świat jest zakłamany. Ludzie muszą zacząć myśleć, a nie opierać się na
wnioskach zmanipulowanych dziennikarzy (...)"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. Na przełomie 2010 i 2011 roku
Na przełomie 2010 i 2011 roku "Nasz Dziennik" prezentował cykl
"Honor 2010/2011. Solidarni z generałem Andrzejem Błasikiem, Dowódcą Sił
Powietrznych RP". Rozmawialiśmy z oficerami, którzy mieli odwagę
publicznie zabrać głos. - Dzięki temu cyklowi czułam, że nie jestem sama
w najtrudniejszych chwilach mego życia - mówi Ewa Błasik
Ludzie honoru
Oficerowie, którzy najczęściej sami zgłaszali się do naszej
redakcji, nie mieli cienia wątpliwości, że oskarżenia rzucane jak
kamienie po katastrofie smoleńskiej na dowódcę Sił Powietrznych miały
być spoiwem służącym do wykreowania fałszywego obrazu zdarzeń.
> Więcej <
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. Miejcie odwagę się
Miejcie odwagę się przyznać
Z Ewą Błasik, żoną generała Andrzeja Błasika, dowódcy Sił
Powietrznych RP, który zginął na Siewiernym, rozmawia Piotr
Czartoryski-Sziler
> Więcej <
Komorowski wrabia załogę
Z pilotem rozformowanego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, rozmawia Anna Ambroziak
> Więcej <
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. "Gen. Błasik był poza
"Gen. Błasik był poza kokpitem". Macierewicz pokazał dowody
Szef zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy
smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) przedstawił zdjęcie satelitarne
pokazujące rozmieszczenie szczątków samolotu Tu-154M. Według niego ze
zdjęcia wynika, iż szczątki kokpitu były w innym miejscu niż ciało gen.
Andrzeja Błasika.
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. "Naszym obowiązkiem jest
"Naszym obowiązkiem jest dojść prawdy do końca i oddać hołd polskiemu generałowi, który służył ojczyźnie do końca"
Społeczny Komitet "W hołdzie gen. Andrzejowi Błasikowi" zaprasza na uroczystości w dniu 11 marca 2012 roku.
11 marca 2012 roku.
godz.14.00-Msza św.w intencji gen. Andrzeja Błasika
godz.16.30-Apel Pamięci przy grobie Generała na Powązkach
W uroczystościach udział wezmą rodzina, przyjaciele, kombatanci, harcerze.
Zapraszamy wszystkich do wspólnego oddania hołdu Panu Generałowi.
Apel:
Jednym z fundamentów kłamstwa smoleńskiego było obciążenie winą za katastrofę gen. Andrzeja Błasika.
Od pierwszych dni po tragedii strona rosyjska, a wraz z nią polski
rząd forsowały tezę, że do katastrofy doprowadzili piloci, którzy za
wszelką cenę chcieli lądować w Smoleńsku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
48. Ewa Błasik: Walka o prawdę nie ustanie
Chyba nie ma drugiego takiego kraju jak nasz, w którym z taką nienawiścią odnoszono by się do poległych w katastrofie smoleńskiej rodaków i tych, którzy chcą dowiedzieć się prawdy o jej przyczynach - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Ewa Błasik, żona gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych RP, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Wskazując na przekłamania obecne w mediach oraz na bulwersujące postawy wielu dziennikarzy, mówi:
- Od początku, mimo iż mówili o osobach już nieżyjących, ci dziennikarze nie potrafili zachować umiaru w przekazywaniu swoich "sensacyjnych informacji", które były perfidnymi kłamstwami, godzącymi przy tym w wizerunek naszej Ojczyzny.
Jako przykład podaje program Andrzeja Morozowskiego w TVN24 z 24 maja 2010 roku, od którego, jak twierdzi zaczęło się piekło.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120407&typ=po&id=po29.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. Podły lincz na Generale Nasz
Z Elżbietą Szmigiel, wdową po mjr. Karolu Szmiglu, dowódcy klucza
technicznego 8. Eskadry Lotnictwa Taktycznego w Mirosławcu, który zginął w
katastrofie CASY w 2008 r., rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Kiedy poznała Pani Ewę i Andrzeja Błasików?
- Generała poznałam osobiście po katastrofie CASY, w której zginął mój mąż, Ewę
trochę później. Karol nie był pilotem, pracował w obsłudze naziemnej. Był po
Wojskowej Akademii Technicznej, po specjalizacji radiolokacja samolotów i
śmigłowców. Dwa dni po katastrofie ówczesny dowódca bazy w Mirosławcu płk
Ireneusz Łyczek poinformował mnie, że generał Andrzej Błasik chce się ze mną
spotkać osobiście u mnie w mieszkaniu. Było to dla mnie duże, ale miłe
zaskoczenie, bo tego się w ogóle nie spodziewałam. Pamiętam, że po południu w
piątek płk Łyczek wraz z generałem Błasikiem przyszli do mojego mieszkania w
Mirosławcu. Wie pan, gdy spotyka się osobę tak wysokiego pokroju, a tym bardziej
dowódcę Sił Powietrznych, człowiekowi wydaje się, że nie będzie to osoba
otwarta, ale taka, która wysłucha jedynie suchych faktów i nic poza tym.
W przypadku generała Błasika tak nie było?
- Nie. To spotkanie było bardzo miłe. Generał okazał się człowiekiem bardzo
wrażliwym i ciepłym, pragnącym zrozumieć drugiego człowieka i przede wszystkim
pomóc mu, w czym tylko się da. Po rozmowie ze mną widziałam łzy w jego oczach,
nawet teraz jest mi ciężko o tym mówić (płacze), sam bardzo przeżył tę
katastrofę, bo stracił w niej wielu przyjaciół. Wkrótce zaczęłam dostawać
zaproszenia na kolejne spotkania wdów z generałem - do Dęblina, Zakopanego i
Dowództwa Sił Powietrznych. Pierwszym było spotkanie wielkanocne w 2008 roku.
Nie spodziewałam się takiego zainteresowania moją sytuacją ze strony generała i
jego żony Ewy, która stale wspierała go w jego działaniach. W 2008 roku nie
miałam jeszcze prawa jazdy i trudno było mi dostać się z Mirosławca do Dowództwa
Sił Powietrznych, bo to nie jest duża miejscowość i nie ma dobrych połączeń.
Dowódca jednostki w Mirosławcu wiedział już jednak, że dostałam zaproszenie od
generała Błasika na spotkanie wielkanocne i zorganizował mi transport do
Warszawy.
Wojsko otoczyło Panią opieką po stracie męża?
- Tak. Zaraz po katastrofie CASY opieką otoczyli mnie koledzy męża z Mirosławca,
w którym przez półtora roku jeszcze mieszkałam. Zresztą do tej pory mają ze mną
stale kontakt. Nie miałam poczucia - jak inne wdowy, które straciły mężów we
wcześniejszych katastrofach lotniczych - że wojsko mnie opuściło. Ja jednak
miałam to szczęście, że gdy CASA spadła, dowódcą Sił Powietrznych był generał
Błasik. Na kilkudniowym spotkaniu dla wdów w Zakopanem, które zorganizował z
żoną, mogłam z nim swobodnie porozmawiać i przedstawić wszystkie swoje problemy.
Dzięki niemu miałam poczucie, że nie jestem i nie zostanę sama ze swoim
cierpieniem.
Podejście wojska do wdów zmieniło się dzięki generałowi Błasikowi?
- Tak. On zaczął nas wszystkie zbierać. Jako jedyny zaczął myśleć, że tymi
kobietami i ich rodzinami trzeba też w jakiś sposób się zająć. Państwo
Błasikowie zwrócili uwagę na to, że nie można pozostawiać rodzin żołnierzy,
którzy zginęli na służbie, pełniąc obowiązki dla Ojczyzny, samych sobie z ich
problemami i tym całym bagażem cierpienia. Pamiętam inne wdowy, które tak jak ja
były bardzo pozytywnie zaskoczone tym, że ktoś nagle o nich pamięta. Tego
wcześniej nie było. Mimo obietnic, że dana jednostka będzie się nimi
interesować, czas pokazał co innego. Wszystko się zmieniło, dopiero gdy dowódcą
Sił Powietrznych został generał Andrzej Błasik. On robił dość częste spotkania z
nami i naprawdę interesował się losem każdej z nas, pytał, czy czegoś nam w
danej chwili nie potrzeba. Gdy zginął mąż, córka Justyna miała 5 lat. Ona
również została otoczona opieką ze strony generała Błasika, zawsze dostawała od
niego prezenty. Generał bardzo kochał dzieci. Pamiętam spotkanie wigilijne w
Dowództwie Sił Powietrznych w 2009 r., gdy moja córka wręczała generałowi
Błasikowi jakąś laurkę, mówiąc do niego: "Mój kochany generał". Córka była do
niego bardzo przywiązana, mówiła, że "to jest jej generał". Do dziś ma w pokoju
pluszowe misie od generała Błasika, z którymi nie rozstaje się i z którymi śpi.
Pamiętam, jak płakała, gdy jeden został przez przypadek w jego aucie, na drugi
dzień musiał zostać nam przysłany priorytetem.
Nie mieszka już Pani w Mirosławcu?
- Nie, wyprowadziłam się z Mirosławca do Słupska. Uczyniłam tak głównie ze
względu na dziecko. Choć minęły już cztery lata od katastrofy CASY, wspomnienie
o niej nadal żyje w sercu, czas nie za bardzo goi tę ranę. Nie da się zapomnieć
ludzi dobrych, bliskich, którzy tak wiele wnieśli w nasze życie. Córka szła od
września do zerówki, więc chciałam dać jej troszeczkę inny start życiowy. Z
mężem byłoby inaczej. Gdy człowiek zostaje sam, jego tor myślenia musi się
trochę zmienić i jak ma małe dzieci, to przede wszystkim myśli o nich. Chciałam
w pewnym sensie uprościć nam życie, tzn. wróciłam w rodzinne strony, gdzie
mieszka moja rodzina.
Pani zdaniem przyczyny katastrofy CASY zostały do końca wyjaśnione?
Generał Błasik był w tym względzie raczej sceptyczny.
- Nie wiem, ciężko mi się w tej sprawie nawet wypowiedzieć, bo prawdę o tym, co
się stało, nasi bliscy zabrali ze sobą do grobu. Czy jesteśmy w stanie zawalczyć
o to, by wszystko było do końca wyjaśnione? Nie wiem, czy mamy taką siłę
przebicia. Ta katastrofa, tak samo jak smoleńska, stała się bardzo medialna.
Niektóre media podchwytywały jednak wiele wyssanych z palca, niepopartych
faktami rzeczy, które później nie były dementowane. W ten sposób przy obu
katastrofach powstało mnóstwo niedomówień, półprawd, w większości kłamstw, które
po prostu nie mają poparcia w rzeczywistości.
W jaki sposób dowiedziała się Pani o katastrofie tupolewa?
- Rano włączyłam telewizor i spokojnie czekałam na relacje z wizyty prezydenta i
całej delegacji, która poleciała do Katynia. Byłam ciekawa, jak przebiegną same
uroczystości, wiedziałam też, że będzie brał w nich udział generał Błasik. Nagle
pojawiła się informacja, że samolot się rozbił. Na początku było niedowierzanie,
bo minęły przecież wtedy dopiero dwa lata od katastrofy CASY, a tutaj doszło do
kolejnej i jeszcze większej. Do końca miałam nadzieję, że ktoś przeżył. Dla mnie
był, i do tej pory jest, nie do ogarnięcia fakt, że wszyscy zginęli. Trudno to
wytłumaczyć, że ginie tak wiele ważnych osób. Wówczas czekałam jeszcze na
informację, że może generał Błasik żyje, że w ogóle ktoś przeżył tę katastrofę.
Wiadomość o śmierci 96 osób była dla mnie wielkim ciosem.
Jak tłumaczy Pani fakt poważnych zaniedbań organów państwa w procedurze
wyjaśniania przyczyn tej tragedii?
- Nie potrafię tego zrozumieć. Jest to dla mnie nie do pojęcia. Widzi pan, to
jest tak samo, jak po katastrofie CASY. W katastrofie smoleńskiej zginął
prezydent, bardzo wysocy urzędnicy państwowi, wszyscy dowódcy wojskowi, pojawił
się więc szum medialny i totalny chaos informacyjny. Z każdej strony ktoś coś
wyrwał z kontekstu, a to szło w Polskę i świat. Najgorsze było dla mnie
usłyszeć, co mówiono o generale Błasiku, te wszystkie informacje totalnie
wyssane z palca, bzdury, które w ogóle nie mają racji bytu. To ewenement, jak
można było z człowieka, który był tak wielkim patriotą i tak bardzo oddany
swojej pracy, zrobić szaleńca i pijaka. Jest to w ogóle dla mnie nie do
przyjęcia. To skandal, że bezpodstawnie zrzucono na jednego człowieka całą
odpowiedzialność za tak poważną katastrofę. Zapewne szukano kozła ofiarnego, bo
najlepiej zrzucić winę na kogoś, kto bronić już sam się nie może.
Eksperci IES, sporządzając stenogram zapisu z rejestratora głosowego,
nie dokonali rozpoznania głosu generała Błasika w kokpicie.
- No właśnie, to już daje wiele do myślenia. Dlatego pojęcia nie mam, w jakim
celu zrobiono taką nagonkę medialną na generała Błasika, osobę, która -
powtarzam - tak poważnie traktowała swoje obowiązki. Przecież na takie
stanowisko nie trafia nikt ot tak sobie, to są osoby o wysokiej inteligencji.
Proszę pana, nie da się opowiedzieć tego, co czuł człowiek, który znał generała
Błasika, gdy słyszał z każdej strony nieprawdziwe informacje na jego temat. A
przecież najwięcej mówiły o nim osoby, które go nie znały i nie wiedziały, jakim
był naprawdę dowódcą i człowiekiem. Najpierw trzeba choć trochę znać człowieka,
by w ogóle móc się wypowiadać na jego temat, bo krytykować każdy potrafi, to nam
najlepiej wychodzi. Przy takich katastrofach naprawdę należy ważyć słowa, tu
trzeba pomyśleć, zanim cokolwiek się powie. Generała Błasika nie da się
zapomnieć, z tego, co widziałam wśród kolegów męża, każdy na swój sposób przeżył
jego śmierć. Ogólnie był bardzo lubianym dowódcą. To był człowiek bardzo
opanowany, odpowiedzialny i taktowny. Jemu też wcale nie było łatwo rozmawiać z
nami, nieraz widziałam u niego łzy, to nie były przecież łatwe rozmowy. Kobieta
inaczej przedstawia swoją sytuację, a inaczej rozmawia się z mężczyzną. Z tego,
co się później dowiedziałam, generał o każdej z nas wdów chciał dowiedzieć się
jak najwięcej, nie tylko jakie ma problemy, ale w ogóle jakim jest człowiekiem.
To też świadczy o nim, że nie był osobą chłodną i wyrafinowaną, lecz bardzo
ciepłym, serdecznym człowiekiem. Generał Błasik w żadnym razie nie był
człowiekiem nerwowym, wybuchowym, takim jak niektóre media próbowały go
pokazywać.
Jak postrzega Pani samotną walkę Ewy Błasik o honor męża?
- Ona zawsze była przy nim blisko, było widać, jak bardzo go wspierała po
katastrofie CASY. Myślę, że bez jej wsparcia byłoby mu jeszcze ciężej to
wszystko przeżyć. Mój mąż był młodym człowiekiem, miał dopiero 34 lata, ale w
katastrofie CASY zginęli także starsi od niego, którzy z generałem Błasikiem
kończyli szkołę, pracowali i znali się wiele lat. Ewa to wspaniała kobieta,
obydwoje są wspaniałymi ludźmi. Widzi pan, ciągle łapię się na tym, że mówię
"są", nie używam słowa "był", bo ludzie żyją dopóty, dopóki się o nich pamięta.
Zawsze bardzo ciepło i serdecznie będę wspominać generała. Jest mi przykro, że
mimo iż sam minister Bogdan Klich zapowiedział nad grobem generała, że nie
pozwoli na szarganie jego pamięci, nic z tego nie wynikło. Dla mnie jest to
gołosłowny człowiek. Dlatego ze swojej strony staram się wspomóc panią Ewę, jak
najbardziej się da. Wierzę, że inne wdowy, których mężowie zginęli w CASIE, a
które też zawdzięczają bardzo wiele panu generałowi Błasikowi, również wesprą
Ewę w tej walce. Mam nadzieję, że inne osoby też do tego się dołączą, m.in.
przyjaciele z pracy generała, bo nie można jej zostawić w tej chwili samej. Za
to, co dla mnie razem z mężem zrobiła po katastrofie CASY, naprawdę należy im
się wielka wdzięczność. Zresztą Ewa wspólnie z dr Anną Piskorz, psycholog z
Dowództwa Sił Powietrznych, nadal to robi, bo ciągle jest z nami, mimo że
spotkała ją taka sama tragedia, jak mnie czy moje koleżanki z CASY.
Szkoda, że takie świadectwa jak Pani nie pojawiały się w mediach, które
bez żadnej refleksji niszczyły dobre imię generała Błasika.
- Robią to ci, którzy go nie znali albo zazdrościli mu kariery, którą zdobył
swoją ciężką pracą. Tacy ludzie zawsze się pojawią. Przykre jest jednak to, że
wykorzystują to w sposób, który godzi w godność generała. Ich kłamstw ciężko się
słucha, szczególnie komuś, kto był żoną żołnierza i znał dowódcę osobiście. Siły
Powietrzne straciły w osobie generała Andrzeja Błasika wspaniałego dowódcę,
człowieka o ogromnych wartościach, zasadach, wielkiego patriotę. To jest nie do
nadrobienia, bo ludzi na stanowiskach można zmieniać, ale człowieka nie da się
zastąpić. Brakuje go tam dziś bardzo. Dziwi mnie fakt, że żadne media, oprócz
"Naszego Dziennika", nie chcą w tak zdecydowany sposób podjąć wątku obrony
generała, wyprostowania kłamliwych słów, które tak długo funkcjonowały w
przestrzeni medialnej. Czy tak bardzo lubimy brukowce, że karmimy się ich
kłamstwami, zamiast słuchać tego, co jest faktem? Patrząc na historię,
niejednego żołnierza - po iluś tam latach - już zrehabilitowano. Mam nadzieję,
że w przypadku generała Błasika stanie się to szybciej, że nie będziemy musieli
czekać na przykład kilkanaście lat, by prawda wyszła na jaw i został mu zwrócony
honor.
Dziękuję za rozmowę.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. Kownacki: Odkręcić kampanię
Kownacki: Odkręcić kampanię kłamstwa
Generał Błasik nie tylko nigdy nie
naciskał na pilotów, ale często brał ich w obronę - mówi Bartosz
Kownacki.
O kampanii kłamstwa na temat gen. Błasika oraz zeznaniach
dotyczących lotu do Smoleńska portal Stefczyk.info rozmawia z Bartoszem
Kownackim.
dziennik” opisuje zeznania żołnierzy 36. pułku lotnictwa transportowego,
z których wynika, że załoga Tupolewa lecącego do Smoleńska uchodziła w
środowisku za rzetelną, profesjonalną i odporną na stres. Żaden z
żołnierzy nie mówił nic, co mogłoby wskazywać na wywieranie nacisków na
pilotów przez gen. Błasika. Jest więc zupełnie inaczej niż starano nam
się wmówić
Bartosz Kownacki: Te zeznania nie są nowe, ale
rzeczywiście one stoją w sprzeczności z fałszywą kampanią, która była
obecna w mediach. Tymczasem w zeznaniach oraz rozmowach z poszczególnymi
osobami przewijają się opinie o załodze oraz gen. Błasiku takie same,
jak te przytoczone przez Pana. Pan generał Błasik nie tylko nigdy nie
naciskał na pilotów, ale często brał ich w obronę. Tak było choćby po
incydencie w Macedonii.
Co się tam zdarzyło?
W czasie lotu nie podano posiłku VIPom. Po tym wydarzeniu BOR
interweniował w specpułku, skarżąc się na tę sytuację. Wtedy gen. Błasik
staną za załogą uznając, że miała rację, ponieważ procedury nie
pozwalały w tamtej sytuacji na podanie posiłku. Również incydent
gruziński, szeroko opisywany przez media, miał inny przebieg niż nam
podawano. Prezydent Lech Kaczyński nie miał nigdy pretensji do pilotów.
Gen. Błasik wytłumaczył dlaczego podjęta została taka decyzja i
prezydent Kaczyński przyjął te wytłumaczenia.
Nam jednak powtarzano, że gen. Błasik naciskał na pilotów w czasie lotu do Smoleńska
Niektóre media na siłę starały się udowodnić, że prezydent za pomocą
pijanego generała próbował naciskać na pilotów, by ci łamali procedury.
To okazało się kompletną nieprawdą. Od wielu miesięcy to było oczywiste.
Jednak mimo tego część mediów wciąż powtarzała doniesienia o rzekomej
kłótni, naciskach. Gdy dowody były już na tyle silne, że nie dało się
obronić tych tez, media te zamilkły. Zeznania złożone przez żołnierzy i
pilotów pokazują jasno, że piloci nie byli podatni na naciski, a
nacisków takich nie stosował gen. Błasik.
Uda się odkręcił kampanię kłamstwa dot. gen. Błasika?
Wydaje się, że to będzie bardzo trudne. Rosjanom bardzo zależy na tej
wersji wydarzeń. Oni w śledztwie oraz we wnioskach o pomoc prawną wciąż
działają w oparciu o tę wersję. Starają się tak prowadzić działania, by
ta wersja śledztwa była wiodąca. Wydaje się, że polska prokuratura
odkłamie tę wersję, śledczy na pewno w tej sprawie ustalą prawdę. Jednak
rosyjskie śledztwo idzie w innym kierunku. Cały czas w przestrzeni
oficjalnej funkcjonuje również raport MAK oraz komisji Jerzego Millera.
One nie mają żadnej wartości, ponieważ są nierzetelne, ale niestety
formatują świadomość opinii publicznej. Słowo raz powiedziane, raz
nagłośniona wersja katastrofy będzie niezwykle trudna do odkręcenia.
Na ile ważne są publikacje pokazujące prawdę w tej sprawie?
One są niesłychanie ważne. Zarówno dla rodziny gen. Błasika, jak i dla
poznania prawdy to są sprawy fundamentalne. Dobrze, że są media, które
starają się podawać prawdę. Niestety jednak nie żyjemy w pełni wolnym
kraju. Duża część mediów przez wiele czasu podawała nieprawdę, a gdy ich
wersja ostatecznie upadła zaczęły milczeć. Trzeba więc bardzo doceniać
wszystkich, którzy podają prawdę w tej sprawie. Niestety jednak trzeba
jasno powiedzieć, że jest duża część mediów, którym zależy na czym innym
niż odkłamanie tych informacji. One nie chcą zadośćuczynić krzywdzie,
jaką wyrządzono gen. Błasikowi i jego rodzinie.
Rozmawiał TK
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. hieny i łajdusy nie ustają
UJAWNIAMY! Znów oczerniają gen. Błasika. Ewa Błasik: wykorzystano mnie do legalizowania paszkwilu na mojego męża
„Poczułam się wykorzystana przez Orłowskiego do legalizacji tych
bzdur. Boję się, że on będzie wykorzystywał zdjęcia z naszej rozmowy do
uwiarygadniania kłamliwych tez zawartych w tej książce”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
52. Kłamstwo jest okrutne i
Kłamstwo jest okrutne i nieprawdopodobne
Wypowiedź Ewy Błasik wdowy po gen. Andrzeju Błasiku, dowódcy Sił Powietrznych. (Zginął 10 kwietnia w katastrofie Smoleńskiej)
Wystawa ku czci generała
W piątek, 24 sierpnia pojechałam razem z dziećmi do Dęblińskiej
Szkoły Orląt, gdzie otwierałam wystawę poświęconą Andrzejowi Błasikowi,
mojemu mężowi. Spotkanie było nieformalne, bardzo kameralne.
Najpierw zanim otworzymy i udostępnimy tę wystawę dla oglądających
chciałam zobaczyć okiem żony poległego generała i ojca moich dzieci, jak
wyglądają eksponaty. Chciałam zobaczyć, czy wszystko jest tak, jakbym
sobie tego życzyła. Zresztą pan Generał Brygady Jan Rajchel, obecny
Komendant i Rektor Dęblińskiej Szkoły Orląt opiekuje się naszą rodziną i
dba o należytą, dobrą pamięć o moim mężu. To jego zasługa, że wyraził
zgodę, a wręcz bardzo chciał, żeby ta wystawa była otworzona przed
Świętem Lotnictwa właśnie w tej szkole. Pan Generał i wszyscy lotnicy
dobrze wiedzą, jak bardzo mój mąż był związany z Dęblinem. Zresztą po
śmierci mojego męża nadano mu Honorowe Obywatelstwo miasta Dęblin. Mój
mąż spędził tam wiele lat, bo był w liceum lotniczym, później studiował w
Oficerskiej Szkole Lotników, a w którymś momencie swojej kariery, był
również Komendantem i Rektorem tejże uczelni. Spędził tam wiele lat. Dla
mnie i dla rodziny, ta wystawa jest bardzo ważna. Ogromnie się cieszę i
dziękuję, że pan Generał miał odwagę przełamać tę tzw. zmowę milczenia.
Podczas inauguracji roku akademickiego w Wyższej Szkole Oficerskiej
Sił Powietrznych, zostanie odsłonięta tablica, poświęcona mojemu mężowi,
Andrzejowi Błasikowi. Ta tablica jest już wystawiona, można ją
zobaczyć. Na tych uroczystościach będę z rodziną. Jak napisałam w
artykule „Spirala kłamstwa” w Naszym Dzienniku – później ta wystawa
będzie częściowo przeniesiona do Sanktuarium w Leśnej Podlaskiej, do oo.
Paulinów. To właśnie tam uczestniczyłam z mężem w naukach
przedmałżeńskich i stąd ta szczególna wymowna gościnność i serdeczność
oo. Paulinów .
Ojcowie chcą mi pomóc uczcić okrągłą rocznicę urodzin mojego męża, na
ziemi podlaskiej, tam gdzie go poznałam. Mąż właśnie nad tą ziemią
uczył się latać i zdobywał swoje umiejętności lotnicze, na lotnisku,
które muszę powiedzieć z ogromną przykrością obecny prezydent, pan
Bronisław Komorowski zamknął. Pomimo tego, że na każdym kroku
podkreślał, że bardzo brakuje mu tego szkolnego lotniska.
Spotkanie ze Sławomirem Orłowskim
W czasie tej wystawy wydarzyło się coś czego nie spodziewałam się ani
ja, ani pan Generał Rajchel. Nie spodziewali się także organizatorzy. W
pewnym momencie, gdy w sali z eksponatami i pamiątkami po moim mężu
stałam obok sztandarów na których jest napisane: Bóg, Honor, Ojczyzna,
kiedy byliśmy wszedł zmęczony pan Sławomir Orłowski. Niewiele go znałam,
ale pamiętałam, jak mój mąż mówił, że studiował w Dęblińskiej Szkole
Orląt na wydziale politycznym.
Ponieważ pamiętałam jego wypowiedź z filmu pt.: „Generale służba
trwa”, nie miałam żadnych podejrzeń. W tym filmie bardzo mądrze mówił
prawdę, zabierał głos o moim mężu. Film jest poświęcony pamięci mojego
męża. Był nawet emitowany w II rocznicę po katastrofie smoleńskiej w
TVP1. Nie miałam żadnych powodów, aby nie przywitać się z tym oficerem.
On niespodziewanie wręczył mi książkę, która ma bardzo zachęcający
tytuł: „Pokolenia dywizjonu 303”. Na okładce są zdjęcia naszych
lotników walczących podczas II wojny światowej. Na samej górze jest
oczywiście autor tej książki, Sławomir Orłowski a na dole napis: od
generała Skalskiego do generała Błasika. Na okładce jest też piękna
biało-czerwona szachownica. Natomiast z tyłu książki jest krótki
życiorys autora, czyli Sławomira Orłowskiego i jego zdjęcie.
Moją uwagę zwróciło dopiero to, że jemu na tym naszym spotkaniu
bardzo zależało, żebym ja tą książkę trzymała w ręku. Ten pan szedł z
kilkoma mężczyznami, nie byłam w stanie tego zauważyć, myślałam, że to
są jacyś pracownicy, którzy pomagają tę wystawę organizować. Nie
zwracałam więc na to uwagi. Byłam bardzo spokojna i szczęśliwa, że
możemy razem tworzyć to wszystko. Zwróciłam uwagę, że robią mi zdjęcia,
że pan Orłowski przybył ze swoim fotografem i jeszcze z kilkoma osobami.
Najbardziej zależało mu na zdjęciach.
Pomyślałam, że może chce mieć pamiątkę. Wpisał mi dedykację: „Dla Ewy
od kolegi Andrzeja z promocji 1995 Sławek”. To spotkanie było krótkie i
niczego nie podejrzewałam. Patrząc co się dzieje, że robią mi zdjęcia,
zapytałam go czy przypadkiem nie jest jakimś agentem. A on odparł: Ty
też jesteś agentem. To była bardzo krótka rozmowa, ale z tego co
pamiętam, co ujawniłam w Naszym Dzienniku, to on powiedział coś
wyrwanego z kontekstu. Powiedział, że to wszystko wina Parulskiego, nie
wiem czy miał na myśli Generała Parulskiego. Wydawało mi się to dziwne i
zaczynałam nabierać podejrzeń.
Kłamstwa pod adresem generała Błasika
To spotkanie trwało krótko. Kiedy poskładam sobie wszystko w całość
zrozumiałam, że jemu chodziło o to, abym trzymając tę książkę w ręku,
uwiarygodniła ją i promowała. Wracając z Dęblina wraz z dziećmi,
otworzyłam tę publikację. W spisie treści możemy przeczytać m.in., że
Polacy musieli radzić sobie sami. Nie mogę powiedzieć, czy wszystko w
tej książce jest prawdą, albo kłamstwem. Trzeba żeby w tej kwestii
wypowiedzieli się fachowcy. Mogę natomiast powiedzieć co jest kłamstwem,
jeżeli chodzi o mojego męża, o pana prezydenta i pana ministra
Szczygło.
Najbardziej zbulwersowały mnie twierdzenia, które autor umieścił na
stronie 119. Jest takie zdanie, że prezydentowej Marii Kaczyńskiej na
każdym kroku towarzyszyła małżonka Generała Błasika, Ewa. Późniejsze
zażyłe relacje, na które często powoływała się pani Ewa zaczęły się
właśnie w tym dniu. Opisuje on dzień, kiedy do Polski przyleciał
pierwszy samolot F16. Odbywało się to na lotnisku w Krzesinach. Mój mąż
był wtedy dowódcą brygady i jemu podlegało lotnisko w Krzesinach. Ta
brygada mieściła się w Poznaniu, dlatego m.in. lotniska, gdzie były F16 w
Łasku i w Krzesinach podlegały mojemu mężowi. Z tej racji wiadomo, że
mąż tego dnia był na lotnisku bardzo zajęty. Ja też mogłam być wtedy na
tym lotnisku, kiedy był pan prezydent z małżonką i pani prezydentowa
nadawała imiona naszym samolotom F16. Wypowiadała wtedy takie znamienne
słowa, na pewno wszyscy pamiętają. Właśnie w tym momencie Sławomir
Orłowski zaczyna kłamać, że jakoby wtedy poznałam panią prezydentową i
sugeruje tymi kłamstwami, których wszystkich nie jestem w stanie
przytoczyć i przeczytać, że kariera mojego męża przede wszystkim
polegała na mojej znajomości z panią prezydentową i naszych zażyłych
relacjach.
Chciałam zdementować, że ja nie byłam tego dnia na lotnisku, nie
poznałam tam pani prezydentowej Kaczyńskiej. Miałam tylko jeden raz
przyjemność rozmawiać z nią, kiedy był Dzień Wojska Polskiego i kiedy
byłam z żonami innych generałów w Pałacu Prezydenckim na tym święcie.
Wtedy rozmawiałyśmy z panią prezydentową i pamiętam, że prosiłam o
spotkanie z wdowami po pilotach, lotnikach, którzy ginęli w różnych
katastrofach. Na pewno wiele spraw jest bolących, one chciały żeby
małżonka zwierzchnika Sił Zbrojnych o wszystkim wiedziała. To było
jedyne nasze spotkanie, później byłam gdzieś obok, ale nie
rozmawiałyśmy. Ja nie jestem osobą, która by przeszkadzała, znam swoje
miejsce w szyku.
Jest mi ogromnie przykro, że zarzuca się takie rzeczy. Mogłabym wiele
opowiadać o życiorysie mojego męża, o tym jak bardzo był oczekiwany w
strukturach NATO. Temu tematowi na pewno poświęcimy wiele czasu, bo to
jest ważne.
Nie mogę milczeć. Ta książka mogłaby stać się wodą na młyn. Przecież
wiadomo, jaka jest propaganda rosyjska i polska. Z jaką siłą działa i
niszczyła mojego męża. Dlatego szczególnie zależy mi na tym, żeby
ludzie, którzy chcą znać prawdę a wiadomo, że ojcowie i cała Rodzina
Radia Maryja a także Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk, wszyscy chcemy tej
prawdy, więc ja z całą przyjemnością tę prawdę będę przekazywać.
Wracając do tej książki to autor napisał, że zaraz po przyjeździe do
Wojskowego Portu Lotniczego, Dowódca Sił Powietrznych zaprosił na
odprawę cały personel. Mówimy cały czas o tym dniu 10 kwietnia 2010. On
opisuje co zrodziło się w jego fantazji i umyśle. Bo nie chcę wiedzieć
co się mogło dziać ze Sławomirem, że dopuścił się takich perfidnych
kłamstw. Miał jeszcze odwagę wręczyć mi książkę z takimi kłamstwami. To
są bardziej kłamstwa niż pomówienia mojego męża, śp. pana prezydenta i
pana ministra Szczygło. Zrobił to patrząc mi w oczy. Ma odwagę napisać,
że mój mąż zaprosił na odprawę cały personel pokładowy TU 154 M, miał
uprawnienia instruktorskie na ten typ statku powietrznego i zapewne
chciał wykorzystać ten lot jako inspekcję. Prywatnie też zadbał, aby ten
lot był wymarzoną podróżą prezydenta do Smoleńska. Zaczynała się
kampania prezydencka, lądowanie odbywało się na terenie Rosji i Andrzej
miał okazję zabłysnąć przed głową państwa.
Przede wszystkim tego dnia, nie było żadnej odprawy personelu
pokładowego. Poza tym takie odprawy dokonuje dowódca eskadry bądź
dowódca bazy, ale nie mój mąż. Rola mojego męża sprowadzała się w tym
wylocie tylko do roli jednego z wielu pasażerów.
Kłamstwo jest okrutne i nieprawdopodobne. Chciałam zdementować
informację o tym, że mój mąż miał uprawnienia instruktorskie na ten typ
statku powietrznego i zapewne chciał wykorzystać ten lot jako inspekcję.
On już w tym jednym zdaniu mówi, że mój mąż na pewno był w kokpicie,
znał się na typie tego statku i chciał zabłysnąć, więc wszedł do kabiny i
robił wszystko, żeby piloci wylądowali ponieważ on chciał uzyskać awans
do USA. Sugestia jest przerażająca. Sugeruje, że cała wina za śmierć
pasażerów tego samolotu jest winą mojego męża, który był można
podejrzewać nieodpowiedzialny, tak można wywnioskować jeśli ktoś nie zna
prawdy.
Musimy walczyć o prawdę
To jest paszkwil i musimy o tym mówić, nagłaśniać jak najwięcej, żeby
prawda była bardzo jasna. Trzeba jasno powiedzieć, że to są kłamstwa,
że mój mąż przede wszystkim nie robił żadnych odpraw, ani tego dnia ani w
ogóle, bo mój mąż miał od tego ludzi. Mój mąż miał za wysokie
stanowisko żeby przeprowadzać odprawy. To nie ten poziom, nie ten
stopień. To wszystko świadczy o złej woli tego oficera.
Oprócz wywiadu ze mną w Naszym Dzienniku pt.: ”Spirala kłamstw”,
wcześniej 25 sierpnia ukazał się artykuł na portalu wpolityce.pl pt.:
„Ujawniamy, znów oczerniają Generała Błasika – Ewa Błasik: wykorzystano
mnie do legalizowania paszkwilu na mojego męża”. I drugi artykuł, który
ukazał się w święto lotnictwa, też na tym samym portalu pt.: „W NATO
nikt nie rozumie czemu ma służyć propaganda kłamstw na temat Andrzeja
Błasika”.
Te dwa artykuły są bardzo ważne. Właśnie w tym ostatnim wywiadzie
ujawniam, że 25 marca w Dowództwie Sił Powietrznych, a wcześniej jeszcze
23 marca, mój maż spotkał się z panem Ministrem Obrony Narodowej w
Ministerstwie. Pan Bogdan Klich złożył mojemu mężowi propozycję objęcia
drugiej kadencji dokładnie 23 marca. Mam to wszystko wynotowane.
Wiedziałam, jaka odpowiedzialność spada na barki mojego męża i wyczułam,
że może nie wiadomo co się zdarzyć i że mogą mi być potrzebne różne
notatki i informacje, które w tej chwili są bardzo ważne i istotne.
W moich kalendarzach jest właśnie data 23 marca 2010 roku – mój mąż
na ul. Klonowej w Ministerstwie Obrony Narodowej, usłyszał z ust
urzędującego wtedy pana ministra Bogdana Klicha, propozycję objęcia
drugiej kadencji.
25 marca 2010 roku w Dowództwie Sił Powietrznych byłam obecna na
spotkaniu Wielkanocnym i pan minister Bogdan Klich mówił publicznie, że
mój maż powtórzy kadencję. Pan minister Szczygło, szef BBN-u bardzo
cieszył się, że ta propozycja została złożona. Uważam, że pan minister
Szczygło i prezydent mogli o tym wiedzieć, że mój maż zrobił tyle
dobrego dla Sił Powietrznych. Był tak oczekiwanym dowódcą w NATO i że
byłoby najlepiej żeby nigdzie by się nie wybierał, tylko pozostał na tym
stanowisku. Myślę, że w pewnym momencie generałowie będą mogli mówić
prawdę, nie będą im zamykane usta i wszystko powtórzą, co teraz
ujawniam.
Mój mąż był bardzo potrzebny, aby kontynuować wielkie zmiany. To on
przeprowadził reformę. Tak naprawdę czekano na generała mądrego,
kompetentnego, myślącego analitycznie i przyszłościowo.
To co on zastał będziemy ujawniać w swoim czasie. Dlaczego nikt go
nie broni? Ci, którzy wcześniej dowodzili boją się ujawnienia tego, do
jakiego stanu było doprowadzone lotnictwo. Mój mąż to wszystko odnawiał,
wprowadzał, nowelizował, reformował, modernizował. Tam był włożony
ogromny wysiłek, a jego ludzie po katastrofie zostali zdymisjonowani.
Chcę jasno zdementować, że mój mąż nie wybierał się za wielką wodę,
że nie miał takiej propozycji. To są tylko zasłyszane medialne plotki,
insynuacje i spekulacje. To nie miało nic wspólnego z rzeczywistością.
Wiele razy byłam w prokuraturze i zeznaję o tym wszystkim, żeby
panowie prokuratorzy wiedzieli o wszystkim. Żeby kiedyś nie powiedzieli,
że o czymś nie wiedzieli. Zeznaje i informuje, żeby była pełna wiedza
bo oni chwilami sami już nie wiedzą gdzie jest prawda, jak słuchają i
oglądają to, co się dzieje wokół mojego męża. Nie dziwię im się,
szczególnie tym młodym prokuratorom, którzy prowadzą śledztwo.
Nie ukrywam, że czekam jedynie na raport prokuratury, mam nadzieję,
że będzie wiarygodny, na tyle na ile to będzie możliwe. Bo podejrzewam,
że oni też dostają wszystko od Rosjan. A przecież Rosjanie nie ujawnią i
nie pokażą niczego, co by wskazywało na ich winę. Taka jest prawda.
Informacje zawarte w tej książce na temat mojego męża są kłamliwe.
Przecież mąż nie chciał lecieć za „wielką wodę”, chciał być w kraju,
chciał wyprowadzić wszystko na właściwy tor.
Na zakończenie chciałabym życzyć polskim lotnikom dużo lotniczego
szczęścia, bo zdrowie też jest bardzo ważne, ale ci, którzy niekiedy
giną w katastrofach lotniczych na pewno mają zdrowie. Mówię w tej chwili
o pilotach – bo oni nie mogliby inaczej latać. Ale niekiedy brakuje im
szczęścia lotniczego. Życzę im żeby przede wszystkim mogli realizować
się w powietrzu. Oni wszyscy, tak jak mój mąż, kochają to, co robią. To
jest najważniejsze, żeby być powołanym do tego, co się wykonuje w życiu.
To była wielka pasja mojego męża, on się wzorował na lotnikach z
czasów II wojny światowej i na ich dokonaniach. Życzę wszystkim lotnikom
pogody ducha, szczęścia rodzinnego. To jest bardzo ważne, szczególnie w
środowisku lotniczym, kiedy pilot musi być w harmonii. Musi być także
jeden cel, my żony pilotów, poświęcamy się dla ich pasji. Bo my
zapewniamy im warunki do tego, żeby oni mogli realizować się w powietrzu
ponieważ wiadomo, że powietrze to środowisko nienaturalne dla
człowieka. Przecież tam o życiu decydują sekundy, dlatego oni muszą mieć
stworzone odpowiednie warunki. Stwarzamy je my żony lotników i ja żona
poległego na służbie Ojczyźnie.
Oni wszyscy lecieli uczcić pamięć tych, których wcześniej
pomordowano. Więc oni jakby reprezentowali nas wszystkich i chcieli nas
reprezentować na tej nieludzkiej ziemi.
Z okazji święta lotników pragnę życzyć z całego serca naszym pilotom,
ludziom w stalowych mundurach wszystkiego najlepszego. Pragnę też, aby
wszyscy poznali prawdziwe przyczyny tego, co się wydarzyło pod
Smoleńskiem. To jest bardzo ważne, żeby ich dowódca był oczyszczony z
tych okrutnych zarzutów, które nie mają nic wspólnego prawdą. Lotnicy
też czekają na prawdę. Mam ogromne wsparcie lotników, którzy są ze mną,
nie występują przed kamerami, a niekiedy chcą, ale nie mogą bo taki
zakaz wprowadził następca mojego męża, Generał Lech Majewski. On robi
wszystko, żeby zrzucić całą winę na nieżyjącego mojego męża za wszystko,
co było złe w lotnictwie przez całe 20 lat. To są właśnie takie metody.
Ten generał jest wybrany nieprzypadkowo, skończył akademię na ziemi
rosyjskiej. Te metody są wzięte żywcem z Układu Warszawskiego, winni są
ci, którzy nie żyją.
Dziękuję Wam, Kochani za to, że jesteście po stronie prawdy, a
tego od nas oczekuje nasza Ojczyzna i wszyscy, którzy dla niej oddali
swoje życie. Dziękuję i wszystkich pozdrawiam, niech Bóg prowadzi.
Wypowiedź Ewy Błasik dla Radia Maryja
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. Ryngraf rycerski w ręce
Ryngraf rycerski w ręce wdowy
Oby
w Rzeczypospolitej było więcej takich kobiet jak Ewa Błasik, a nie jak
Ewa Kopacz - powiedział ojciec Eustachy Rakoczy podczas uroczystości
zorganizowanych z okazji urodzin generała Andrzeja Błasika. Gdyby żył -
skończyłby 50 lat.
Ewa Błasik, wdowa po Andrzeju Błasiku otrzymała z tej
okazji rycerski ryngraf z Jasnej Góry oraz specjalne błogosławieństwo
Ojca Świętego Benedykta XVI.
Z kolei ojciec Rakoczy Eustachy Rakoczy ZP, jasnogórski
kapelan Żołnierzy Niepodległości i były kapelan śp. prezydenta Ryszarda
Kaczorowskiego, podkreślał niezłomną walkę Ewy Błasik o honor i dobre
imię męża -polskiego oficera. " Bo tak jak katyńska pamięć, która nie
dała się zgładzić, która nie chciała ulec przemocy, wraz ze smoleńską
woła dziś o sprawiedliwość - mówił.
Przypomniał, że od niedawna w monarszy płaszcz Chrystusa w świętym
wizerunku Bogarodzicy na Jasnej Górze wpięty jest niewielki fragment
tupolewa z biało-czerwoną szachownicą. To dyskretny, ale i
najdostojniejszy pomnik ofiar." Mały, z trudem dostrzegalny fragment
samolotu ma przypominać tajemnicę odejścia prezydenta Rzeczypospolitej,
jego małżonki, prezydenta Rzeczypospolitej na uchodźstwie, biskupów,
generałów, oficerów, pracowników administracji państwowej,
przedstawicieli organizacji, stowarzyszeń i załogi. Jednakże ten
niewielki fragment prezydenckiego samolotu usytuowany w płaszczu
Bogarodzicy stał się solą w oku, kością niezgody" - wyliczał o. Rakoczy.
Zakonnik wspomniał też, że nie sposób zapomnieć zarzutów kierowanych
wobec przeora Jasnej Góry przez jednego z prokuratorów, oraz nie
pamiętać ostrzeżeń, że bezprawne pozostawienie cząstki samolotu nosi
znamiona przestępstwa.
"Obywatelu prokuratorze, gdzie ty jesteś? Po dwóch latach cały samolot
jeszcze nie wrócił, gdzież to twoje bohaterstwo i twoja służalczość?
Podnieś głowę. Nie ma cię... " - skwitował duchowny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Wota po gen. Błasiku na
Wota po gen. Błasiku na Jasnej Górze
Mundur generalski, czapka generalska z orzełkiem i
szabla – to tylko część wotów złożonych na Jasnej Górze po dowódcy Sił
Powietrznych RP gen. pilocie Andrzeju Błasiku, który zginął w
katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r.
Pamiątki przekazała wdowa po generale – Ewa Błasik podczas
dzisiejszej Mszy św. za Ojczyznę, sprawowanej o godz. 15.30 w kaplicy
Matki Bożej na Jasnej Górze.
Ojciec Dariusz Cichor, definitor generalny zakonu paulinów,
poprowadził wprowadzenie do aktu złożenia wotum. - Bardzo serdecznie
proszę żonę śp. gen. Andrzeja Błasika i rodzinę o to, by teraz na
ołtarzu Maryi, Królowej Polski, złożyli dary przejmujące w swej wymowie,
dary, które oni składają dzisiaj Królowej Polski w intencji generała
Andrzeja, ale także w intencji całej naszej Ojczyzny – powiedział o.
Cichor. Jako wota wymienił: portret gen. Andrzeja Błasika, mundur, który
miał na sobie 10 kwietnia 2010 roku, rozerwany i zakrwawiony, czapkę
galową z dnia katastrofy, generalskie odznaki: buławę i szablę,
miniaturę sztandaru Wojska Polskiego i obrazek z wizerunkiem Matki Bożej
Jasnogórskiej.
- Darem wyjątkowo przejmującym, który dzisiaj składa rodzina śp.
generała, jest mały obrazek Pani Jasnogórskiej, który zawsze, gdy udawał
się w lot powietrzny, brał ze sobą i trzymał w kieszonce – przypomniał
definitor generalny zakonu paulinów.
Wyjaśnił następnie, że ten wizerunek dowódca Sił Powietrznych miał również ze sobą 10 kwietnia 2010 roku.
- Dzisiaj rodzina składa również to wotum Maryi, ale także całej
Polsce, bo generał, podobnie jak wszystkie osoby, które poległy w
Smoleńsku, jechał tam, by okazać hołd poległym w Katyniu, by ukazać
swoją postawą honor i godność polskiego żołnierza – zaznaczył o. Cichor.
Na Eucharystii oprócz wdowy obecni były: dzieci gen. Błasika - córka
Joanna i syn Michał, brat pani Ewy – Jarosław wraz z żoną Małgorzatą i
dziećmi.
- Maryjo, Królowo Polski, proszę Cię, przyjmij te wota i insygnia
generalskie mojego śp. męża i ojca moich dzieci, poległego pod
Smoleńskiem - mówiła Ewa Błasik w czasie uroczystego przekazania wotów. -
Maryjo, Królowo Polski, proszę Cię o siły i moc do dalszej walki o
prawdę i o honor Polski. Hetmanko Żołnierza Polskiego, proszę Cię,
czuwaj nad nami i nad naszą Ojczyzną. Proszę Cię, strzeż jej wolności i
niepodległości jak świętości - dodała wdowa.
Otrzymała ona w darze od zakonu paulinów, w imieniu generała o.
Izydora Matuszewskiego, ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej Jasnogórskiej
Królowej Polski i kryształowy różaniec.
Ewa Błasik w rozmowie z Biurem Prasowym Jasnej Góry wskazała m.in. na jedną ze złożonych przez siebie pamiątek.
- Przede wszystkim mundur – rozszarpany mundur z katastrofy, część
jest oczyszczona, a część jest w błocie smoleńskim, cały sznur i część
munduru jest oryginalnie zachowana w tym smoleńskim, szarym błocie –
podkreśliła.
Wyraziła jednocześnie pragnienie, żeby pamiątki przez nią
przywiezione „tutaj, w Stolicy Duchowej Polski, na Jasnej Górze mogły
być na wieki przechowywane, i aby pielgrzymi udający się na Jasną Górę
mogli oglądać to wszystko. - Jestem niezwykle wzruszona, zaszczycona i
dumna, że tutaj mogłam złożyć te pamiątki, te wota po mężu – zakończyła
Ewa Błasik.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. W marcu 2010 gen. Błasik nie
W marcu 2010 gen. Błasik nie naciskał na pilota. Ktoś chciał po katastrofie zniszczyć pozytywny obraz generała. Kto?
"Jakieś 1,5 roku po katastrofie zadzwonił do mnie pan Zawada, oficer
rezerwy z Bazy w Krzesinach. Ubolewał, że prokuratura nie zajęła się
wątkiem wymuszenia lądowania w Krzesinach przez gen. Błasika i że on ma
na to świadków".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. czas na list do nowego konsula
Nie było nacisków ze strony Błasika
Nie było żadnego nacisku ze strony gen. Andrzeja Błasika
na załogę samolotu Tu-154M. Prokuratura wojskowa, która prowadzi
śledztwo smoleńskie jednoznacznie dementuje spekulacje komisji Jerzego
Millera.
Prokuratura prowadząca śledztwo smoleńskie bezwzględnie dementuje
tezę komisji Jerzego Millera o wywieraniu przez gen. Andrzeja Błasika
wpływu na pracę i decyzje załogi samolotu – powiedział na konferencji
prasowej mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik Ewy Błasik, wdowy po
generale.
– Prokuratura w swoim postanowieniu stwierdziła, iż gen. Błasik był
jednym z pasażerów samolotu, dlatego też dowodowe ustalenia okoliczności
związanych z osobowością, mentalnością i zachowaniami względem
podwładnych oraz przestrzeganiem przepisów regulujących wykonywanie
lotów gen. Andrzeja Błasika nie mają znaczenia dla rozstrzygnięcia
sprawy – powiedział mec. Bartosz Kownacki.
To kolejny krok ku prawdzie i demaskacja kłamstw urzędników rządu
Donalda Tuska – mówi poseł Antoni Macierewicz, przewodniczący
parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
– To bardzo ważna informacja. Cieszę się, że prokuratura
zdecydowała się po 3 latach od tragedii smoleńskiej na wspomnienie o
oczywistych prawdach. Żałuję, że stało się to tak późno, gdy szereg
mediów w Polsce i osób publicznych stwierdzało, że to miało miejsce.
Przede wszystkim przypominam o oświadczeniu pana Edmunda Klicha,
akredytowanego przez premiera Donalda Tuska, który publicznie oznajmił,
że to właśnie gen. Błasik był w kokpicie i wywierał presję – powiedział poseł Antoni Macierewicz.
Prokuratura wojskowa wyraziła zgodę na przekazanie do publicznej
informacji treści jednego ze swoich procesowych postanowień, dzień po
emisji filmu National Geographic „Katastrofa w przestworzach: Śmierć prezydenta”. Jak mówi poseł Antoni Macierewicz, kłamstwa urzędnicze miały wpływ na kształt produkcji filmu.
- To kłamstwo było powielane dziesiątki razy, także na arenie
międzynarodowej przez panią Tatianę Anodinę. Było przyjmowane do
wiadomości, a tym samym akceptowane przez najbliższych urzędników rządu
Donalda Tuska. Jest to jeden z motywów filmu, który przy akceptacji
urzędników Donalda Tuska został wyprodukowany i rozpowszechniony w
Polsce. Przypomnijmy, że ze strony Donalda Tuska występują minister
Jerzy Miller, Maciej Lasek – przewodniczący komisji badania wypadków
lotniczych oraz członek tej komisji Wiesław Jedynak. A więc urzędnicy
oficjalnie pełniący ważne funkcje w badaniu wypadków lotniczych w
Polsce. W tej sytuacji oświadczenie prokuratury ma istotne znaczenie i
dobrze, że zostało upowszechnione przez Nasz Dziennik. Należą się temu dziennikowi szczególne podziękowania za to, że dba o to by prawda docierała do opinii publicznej – zaznaczył poseł Antoni Macierewicz.
Warto dodać, że Amerykańskie Towarzystwo Geograficzne- właściciel
telewizji, która wyemitowała film „Śmierć prezydenta” i Rosyjskie
Towarzystwo Geograficzne łączy ścisła współpraca. Prezesem rosyjskiego
towarzystwa jest bliski współpracownik Władymira Putina i minister
obrony Rosji Siergiej Szojgu. To on był na miejscu już w dniu tragedii
smoleńskiej i koordynował akcję „zabezpieczania” wraku, podczas której
rosyjscy funkcjonariusze cięli piłami fragmenty samolotu i wybijali
szyby oknach.
Film „Śmierć prezydenta” wywołał oburzenie Polaków na całym świecie.
Po protestach Polonii, kanadyjski kanał National Geographic nie kupił
produkcji o katastrofie smoleńskiej. Nie doszło także do jego emisji.
RIRM
OŚWIADCZENIE
Przez ostatnie dwa lata media na całym świecie prezentowały
nieprawdziwą wersję przebiegu katastrofy zaprezentowaną przez MAK, a
następnie, z niewielkimi modyfikacjami, przez komisję Jerzego Millera.
Podawano, że winnym tragedii w Smoleńsku był pijany generał, naciskający
na żądanie Prezydenta RP na pilotów. Stwierdzenie o presji pośredniej
zaprezentowano również w filmie pt. ŚMIERĆ PREZYDENTA.
Pomimo pojawiających się dowodów przeczących przyjętej wersji, rząd
Rzeczypospolitej nie podejmował jakichkolwiek działań zmierzających do
sprostowania dokumentów i obrony dobrego imienia Polski. Zadanie to
spadło zatem na rodzinę zmarłego generała.
W tym celu m.in. złożono do Wojskowej Prokuratury Okręgowej wniosek
dowodowy o przesłuchanie świadków. Mieli oni wykluczyć wersję o rzekomej
kłótni Dowódcy Sił Powietrznych z kapitanem Arkadiuszem Protasiukiem,
jego obecności w kokpicie w chwili katastrofy i wywierania presji na
pilotach.
Prokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej zdecydował o oddaleniu
niniejszego wniosku na podstawie art. 170 § 1 pkt 2 kpk. Prokuratorzy
odmówili przesłuchania zgłoszonych świadków uznając, że okoliczności te
nie mają znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, bądź zostały już
udowodnione. Jak stwierdziła prokuratura gen. Andrzej Błasik: „(…)
był jedynie jednym z pasażerów samolotu. Dlatego też, dowodowe ustalenia
okoliczności związanych z osobowością, mentalnością i zrachowaniami
względem podwładnych oraz przestrzeganiem przepisów regulujących
wykonywanie lotów przez gen. Andrzeja Błasika nie mają znaczenia dla
rozstrzygnięcia sprawy”.
Powyższą decyzję prokuratury traktujemy, na tym etapie śledztwa, jako
zamykającą kwestie rzekomej obecności Dowódcy Sił Powietrznych w
kokpicie samolotu i jego przyczynienia się do katastrofy.
Pragniemy podkreślić, iż doceniamy działania Wojskowej Prokuratury
Okręgowej, które pozwoliły na obronę dobrego imienia Dowódcy Sił
Powietrznych.
Z przykrością zauważamy, że film opublikowany trzy dni temu opierał
się na dokumentach, które podważyły ustalenia oficjalnej instytucji
państwowej jaką jest prokuratura.
Uznając powyższa kwestie za zamkniętą oświadczamy, że jakiekolwiek
dalsze spekulacje o rzekomym przyczynieniu się do katastrofy Dowódcy Sił
Powietrznych spotkają się ze zdecydowaną reakcją, w tym ze skierowaniem
spraw na drogę postępowania sądowego.
Ewa Błasik
Adw. Bartosz Kownacki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. Błasik: już niczego nie
Błasik: już niczego nie oczekuję od komisji Millera. Jutro będę nad grobem męża
Ewa Błasik, wdowa po gen. Andrzeju Błasiku, w
"Jeden na Jeden" w TVN24 odniosła się m.in. do pomysłu wznowienia prac
komisji.
zobacz więcej »
Nie wiemy absolutnie, co się stało w Smoleńsku. Bardzo bym chciała
poznać przyczyny tej katastrofy - mówiła Ewa Błasik w TVN24. Jej zdaniem
"wszystko mogło się zdarzyć" i "być może powtórzyła się historia"
sprzed 70 lat, kiedy rozstrzelano polskich oficerów.
- Nie mam zaufania do służb specjalnych, które powinny się inaczej zachowywać - przyznała.
"To skompromitowani eksperci"
Błasik
nie ukrywa, że nie daje wiary raportowi komisji Jerzego Millera, ani
nie ufa jej członkom. - To skompromitowani eksperci, mówię tutaj
szczególnie o tych wojskowych, którzy na siłę wkładali męża do kokpitu -
oświadczyła odnosząc się do hipotez, że w momencie katastrofy jej mąż
znajdował się w kokpicie, a w czasie lotu pił alkohol.
- Mój mąż
jest na siłę wstawiany do kokpitu Tupolewa, nie ma na to żadnych
dowodów. Słowa płk. Edmunda Klicha to kłamstwa i pomówienia, nie ma
prawa opowiadać takich bzdur - mówiła dalej. - Jest mi niezwykle
przykro, że tak nieodpowiedzialny, prymitywny pułkownik reprezentował
Polskę w tej sprawie - podkreśliła.
Wytykała przy tym, że eksperci
ci nigdy nie mieli kontaktu z tupolewem, nie byli na jego pokładzie. -
Ja się dziwię, że oni podjęli się brania udziału w takiej tragedii, nie
znając się na tym samolocie - podkreśliła.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
58. Krew Generała się broni „NASZ
Krew Generała się broni
„NASZ DZIENNIK" UJAWNIA: Biegli: We krwi generała Andrzeja Błasika nie było alkoholu
Badania przeprowadzili, a później
ekspertyzę z nich sporządzili biegli krakowskiego Instytutu Ekspertyz
Sądowych. Analizy toksykologiczne materiału genetycznego pobranego od 21
ofiar katastrofy przeprowadzono na zlecenie Wojskowej Prokuratury
Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo smoleńskie.
Opinia biegłych wpłynęła do prokuratury 5 marca. Śledczy nie
ujawniają szczegółów dokumentu. – Tak, dysponujemy tą opinią – przyznaje
kpt. Marcin Maksjan z Biura Prasowego Naczelnego Prokuratora
Wojskowego. – Wypowiemy się w tej sprawie po zapoznaniu się z tym
dokumentem ze strony pełnomocnika pani generałowej – dodaje.
Analizy dotyczyły określenia zawartości alkoholu etylowego i
wyznaczenia zażyciowego stężenia alkoholu etylowego we krwi w chwili
śmierci, stwierdzenia obecności śladów środków odurzających oraz
ustalenia zawartości hemoglobiny tlenkowęglowej. Próbki materiału
biologicznego pobrane z ciał ofiar katastrofy w Moskwie w kwietniu 2010
r., pozostałe po przeprowadzeniu przez Rosjan badań
molekularno-genetycznych, toksykologicznych, gazowo-chromatograficznych i
biologicznych, w sierpniu 2012 r. przekazał polskim prokuratorom
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Materiał został odesłany do
krakowskiego IES. A ten po badaniach wykluczył jakąkolwiek obecność
alkoholu we krwi generała Andrzeja Błasika.
– Tym samym upada rosyjska wersja o pijanym generale Błasiku, która
była ze strony Rosjan zagraniem czysto PR-owskim, chodziło tylko i
wyłącznie o upokorzenie Polaków – komentuje wyniki prac biegłych mecenas
Bartosz Kownacki, pełnomocnik rodziny dowódcy Sił Powietrznych.
Scenariusz o pijanym generale Andrzeju Błasiku i wywieranej przez niego
presji na załogę był podstawą raportu rosyjskiego Międzypaństwowego
Komitetu Lotniczego sporządzonego po katastrofie Tu-154M. W raporcie
Tatiany Anodiny znalazł się zapis, jakoby we krwi generała stwierdzono
obecność 0,6 promila alkoholu etylowego. Drastyczną ekspertyzę
sądowo-lekarską obrażeń dowódcy Sił Powietrznych RP z werystycznym
opisem urazów MAK opublikował na swoich stronach internetowych, w
załączniku do raportu. Dokument ma nazwę „Ekspertyza nr 37 z oględzin
zwłok”. Badanie na zawartość alkoholu we krwi generała Błasika
znajdowało się właśnie w tym dokumencie. Pod nim podpisał się
ekspert-chemik A. Lawreszin. Badanie krwi przeprowadzono 11 kwietnia
2010 r. w Departamencie Ochrony Zdrowia, Biurze Ekspertyz
Medyczno-Sądowych w Moskwie. W dokumencie brakowało informacji, o której
godzinie przeprowadzono badanie. Strona rosyjska nie podała też źródeł
wydanej opinii. Brak także było zapisów wyników metody, którą jakoby
prowadzono badanie krwi, co pozwoliłoby stwierdzić, czy poziom alkoholu
był wysoki, czy niski. Ponadto próbka nie była właściwie zabezpieczona
(nieopieczętowana), co zupełnie podważa jej wiarygodność jako materiału
dowodowego. Brak zabezpieczenia implikował sytuację, że mogłoby dojść do
zamiany próbek – a zważywszy na bałagan, jaki panował choćby przy
identyfikacji ciał ofiar tej katastrofy, wątpliwości te byłyby
całkowicie uzasadnione.
Kwestię domniemanych nacisków ze strony gen. Andrzeja Błasika
podnieśli też polscy eksperci z tzw. komisji Jerzego Millera, tyle że
mówiono tam już nie o presji bezpośredniej, ale o presji pośredniej na
pilotów. Ostrożnie natomiast strona polska odniosła się do kwestii
zawartości alkoholu we krwi generała.
W „Uwagach Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego
MAK z badania wypadku samolotu Tu-154M nr boczny 101” stwierdzono, że o
wynikach badań stężenia alkoholu etylowego we krwi dowódcy Sił
Powietrznych przeprowadzonych przez stronę rosyjską nie można się
wypowiedzieć ze względu na brak dokumentacji źródłowej: nie ma
autoryzowanych wyników badań toksykologicznych oraz informacji, kiedy i
jak zabezpieczono materiał do badania. Eksperci stwierdzili przy tym, że
nie można jednak wykluczyć, iż alkohol wykazany podczas autopsji mógł
mieć pochodzenie endogenne, na skutek wewnętrznych reakcji zachodzących w
organizmie. Warto zaznaczyć, że powstawanie alkoholu w zwłokach in
corpore może być efektem niesterylnych metod pobierania materiału.
Istnieje bowiem wówczas możliwość zanieczyszczenia – kontaminacji próbki
krwi szczepem bakteryjnym o różnym charakterze z rodzaju tlenowców i
beztlenowców, które mogą generować z glukozy zawartej we krwi alkohol
endogenny.
Wątpliwości pozostają?
W świetle ustaleń krakowskich biegłych rodzą się jednak pewne
dodatkowe pytania. A mianowicie, dlaczego próbki, na których prowadzone
były badania m.in. na obecność alkoholu we krwi, zostały przekazane
stronie polskiej dopiero dwa lata po katastrofie? Dlaczego strona
rosyjska zwlekała z ich przekazaniem? Czy materiał był właściwie
zabezpieczony, tak by później można go było poddać podobnym badaniom? No
i wreszcie, dlaczego polska prokuratura zleciła wykonanie badań
ekspertom z Krakowa – chociaż na to najbardziej logiczna odpowiedź
nasuwa się sama – a mianowicie śledczy stwierdzili niewątpliwie, że
badania rosyjskie okazały się po prostu niewiarygodne? I dlatego uznali,
że należy wykonać własne badania.
– Oczywiście zawsze pewne wątpliwości mogą być. Ale w mojej ocenie
bardziej wiarygodne są badania przeprowadzone przez polskich biegłych
niż badania zrobione przez Rosjan, którzy od początku w sprawie
smoleńskiej mataczyli. Wystarczy też przypomnieć sobie całą nagonkę na
generała Błasika po ogłoszeniu raportu MAK, sprawę zamiany ciał ofiar.
Przykłady można by mnożyć. W świetle badań przeprowadzonych w Polsce i
doświadczenia związanego z dotychczasowym działaniem strony rosyjskiej
konkluzja nasuwa się sama: rosyjskie badania krwi generała Błasika były
sfałszowane – wskazuje mec. Bartosz Kownacki.
Anna Ambroziak
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. Biegli ws. katastrofy
Biegli ws. katastrofy smoleńskiej: Gen. Błasik nie był pod wpływem alkoholu
Zarówno gen. Andrzej Błasik, jak i załoga Tu-154M,
personel pokładowy i funkcjonariusze BOR byli trzeźwi w momencie
katastrofy...
czytaj dalej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
60. Błasik uhonorowany Panteon
Błasik uhonorowany
Panteon Bohaterów w Ossowie powiększy się o dwa nowe popiersia: gen. pil. Andrzeja Błasika i abp. Mirona Chodakowskiego
Odsłonięcie popiersi na Polanie Dębów Pamięci nastąpi w piątek o
godz. 10.30. Poprzedzi je odsłonięcie tablicy poświęconej pamięci
polskich oficerów walczących w Bitwie Warszawskiej 1920 roku, a
zamordowanych przez Rosjan w 1940 roku. Następnie w kaplicy na cmentarzu
Poległych w Ossowie rozpocznie się uroczysta Msza Święta w 94. rocznicę
Cudu nad Wisłą oraz w intencji ofiar narodowej katastrofy pod
Smoleńskiem. Modlitwie będzie przewodniczył ks. abp Henryk Hoser. Po
Eucharystii odbędzie się Apel Poległych w Bitwie Warszawskiej i złożenie
wieńców na cmentarzu Poległych. Zobaczymy również plenerową
rekonstrukcję bitwy z 1920 roku.
– Cieszę się, że w Ossowie kultywowana jest pamięć o ofiarach
katastrofy smoleńskiej, którą dziś chce się zacierać; że są patrioci,
którzy wciąż pamiętają o tych najlepszych synach naszej Ojczyzny, którzy
zginęli pod Smoleńskiem – mówi Ewa Błasik, żona śp. gen. Andrzeja
Błasika, dowódcy Sił Powietrznych. – W imieniu swoim i bliskich
serdecznie dziękuję patronom Panteonu Bohaterów w sanktuarium Narodowym w
Ossowie – ks. abp. Henrykowi Hoserowi i premierowi Jarosławowi
Kaczyńskiemu, a także jego pomysłodawcom i realizatorom za to szczególne
miejsce pamięci. Dziękuję także pani Magdalenie Karłowicz za wykonanie
popiersia męża – dodaje generałowa.
Piątkowa uroczystość będzie dla niej i jej rodziny wzruszającym
przeżyciem także dlatego, że na polach Bitwy Warszawskiej w 1920 r.
walczył jej 20-letni wówczas dziadek. – Jestem wnuczką Stanisława
Buczyło, żołnierza Marszałka Józefa Piłsudskiego. Dziadek mówił do mnie
wierszem. Do dziś pamiętam fragmenty: „Stoję na warcie, może Bóg się
ulituje i od ruskiej kuli uratuje”. Dużo rozmawialiśmy o prawdziwej
polskiej historii, szczególnie w święta Bożego Narodzenia, kiedy do
stołu zasiadała cała rodzina – wspomina Ewa Błasik.
W uroczystości wezmą udział także ojciec i stryj Ewy Błasik. – To
ogromne uhonorowanie, że w Panteonie Bohaterów w Ossowie stanie
popiersie męża. Wiemy już, że mój mąż jest niewinny. Po śmierci został
jednak ciężko obrażony, stąd tak ważne jest, że są inicjatywy uczczenia
jego pamięci – stwierdza generałowa. Panteon Bohaterów w sanktuarium
Narodowym w Ossowie powstaje pod patronatem ks. abp. Henryka Hosera,
ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej, oraz prezesa Prawa i
Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Ewa Błasik w Ossowie: „Prawdy
Ewa Błasik w Ossowie: „Prawdy nie da się wymazać, ukryć. Prawda zawsze zwycięża!”
Czcigodny Księże Arcybiskupie, Wielebni Kapłani,
Szanowni Parlamentarzyści, Drodzy Panowie Generałowie, Żołnierze Wojska
Polskiego, Funkcjonariusze, Dostojni Kombatanci, przedstawiciele Władz
Samorządowych, Wszyscy Zebrani w Ossowie,
To słowa wielkiego poety, a zarazem kapłana, żołnierza Armii
Krajowej, a nade wszystko skromnego człowieka – księdza Jana
Twardowskiego. Spoczywa on pośród innych wybitnych Polaków w panteonie
narodowym, tworzonym w budowanej Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie.
Panteon… to słowo od razu na myśl przywodzi
wyjątkową, doniosłą rzeczywistość. Taka rzeczywistość jest naszym
udziałem, gdy stajemy na miejscu spoczynku
Bohaterów naszego Narodu – żołnierzy poległych w Bitwie Warszawskiej
1920 roku, bitwie o szczególnym znaczeniu dla naszej Ojczyzny, ale
również, jak twierdzą znawcy i badacze tematu, 18-tej - decydującej o
losach świata. Bitwie, która była chlubą Oręża Polskiego, bitwie która
następnie przez lata była wymazywana z podręczników historii – ZAKŁAMYWANEJ HISTORII!!!
Prawdy nie da się wymazać, ukryć. Prawda zawsze zwycięża!
Zwyciężyła i w tym przypadku. Dzisiaj możemy mówić, czym była wojna
polsko-bolszewicka, od czego uratowała Europę. Tym większą wdzięczność
mamy w sercach wobec tych, dzięki którym została wygrana – ŻOŁNIERZY WOJSKA POLSKIEGO, którzy właśnie w jej rocznicę, 15 sierpnia, obchodzą swoje święto. Jednym z wielu, niezłomnych żołnierzy tej Bitwy zwanej „Cudem nad Wisłą” - był mój ukochany dziadek Stanisław.
Czyż nie był wyrokiem Opatrzności i dziejową sprawiedliwością fakt,
że - za ten bojowy czyn mógł podziękować ostatnim uczestnikom bitwy
Największy z Polaków – Święty Jan Paweł II, który w 1999 roku na cmentarzu w Radzyminie wypowiedział do weteranów historyczne słowa:
Sierpień to czas dla naszego narodu szczególny. To miesiąc pielgrzymek na Jasną Górę i
czas wspominania ważnych rocznic. Jestem bardzo szczęśliwa, że właśnie
15 sierpnia ma miejsce wyjątkowe wydarzenie dla mnie, mojej rodziny i dla polskich lotników.
Tutaj, na ziemi uświęconej krwią poległych za wolność
Ojczyzny żołnierzy Wojska Polskiego, zostaje upamiętniony mój Świętej
Pamięci Mąż – generał pilot Andrzej Błasik, Dowódca Sił Powietrznych,
który również poległ na służbie Ojczyzny. Leciał z Prezydentem RP i Narodową Delegacją do Katynia, miejsca męczeństwa polskich oficerów – elity narodu, którym życie odebrali ci sami oprawcy, chcący 20 lat wcześniej zdobyć Warszawę, całą Polskę i dalej - Europę.
Dowódca polskich lotników - niezwykle szanował swoich żołnierzy i
kochał lotniczy mundur - nosił go zawsze z dumą i godnością. Pięknie się
składa, że także w czasie tegorocznych obchodów 94. rocznicy Bitwy
Warszawskiej zostaną upamiętnieni Lotnicy Amerykańscy – ochotnicy
wspierający Polaków w 1920 roku! To oni tworzyli 7. Eskadrę
Myśliwską im. Tadeusza Kościuszki. Tradycje i ducha bojowego tej eskadry
kontynuował sławny Dywizjon 303, wsławiony ogromnymi sukcesami w
zwycięskiej Bitwie o Anglię.
Wszyscy prawdziwi bohaterowie polskiej historii byli ludźmi wielkiej
pokory i skromności. Chociaż ich czyny na wieki wyryły się w pamięci
narodowej, to oni sami mówili, że nic wyjątkowego nie uczynili –
wypełniali jedynie swój obowiązek wobec Ojczyzny.
Ojczyzna – jej młode pokolenia, winny Bohaterom pamięć i wdzięczność!
Tę wdzięczność i pamięć wobec mojego ŚP. Męża, Jego służby Polsce w
lotniczym mundurze, ofiary Jego życia i krwi na tej służbie oddanej - wyraża poświęcony i odsłonięty dzisiaj pomnik w tutejszym Panteonie Bohaterów.
Z serca dziękuję wszystkim, którzy się przyczynili do jego
wybudowania i organizacji dzisiejszej uroczystości. Wyrazy szczególnej
wdzięczności kieruję do Ks. Arcybiskupa, Henryka Hosera, który patronuje
budowie Panteonu Wielkich Polaków w Ossowie.
Dziękuję również za objęcie Patronatem tych powstających dzieł -
Panu Premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu i Kustoszowi Narodowego
Sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej Ks.
Dziekanowi Janowi Andrzejewskiemu.
Swoje podziękowanie kieruję do inicjatora i realizatora Panteonu
Bohaterów i pomnika mego męża- Pana Ryszarda Walczaka prezesa
Ogólnopolskiego Komitetu Pamięci Ks. Jerzego Popiełuszki,
Przewodniczącego Komisji Dziedzictwa Narodowego Edukacji i Kultury w
Radzie Powiatu Wołomin, a także do wszystkich którzy wsparli ten symbol
upamiętniający mojego męża na czele z Panem Posłem Mariuszem
Błaszczakiem-Przewodniczącym Klubu Parlamentarnego PIS.
W sposób szczególny pragnę podziękować artystce i rzeźbiarce pani Magdalenie Karłowicz za wykonanie popiersia mojego męża..
Zakończę słowami innego wielkiego Polaka, Jana Kochanowskiego – które
szczególnie dzisiaj, 15 sierpnia, w Ossowie, w dniu Święta Wojska
Polskiego cisną się na usta:
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. kopaczowy Misiek i Michniki
Kamiński: Poraża mnie, że w kokpicie był Dowódca Sił Powietrznych
W ocenie
Michała Kamińskiego, sekretarza stanu w Kancelarii Premiera, nowe
stenogramy z rozmów zarejestrowanych w kokpicie Tu-154M rzucają nowe
światło na katastrofę. Teza o tym, że na pilotów był wywierany nacisk,
by lądowali w tych złych warunkach, staje się dużo bardziej
prawdopodobną niż do tej pory - stwierdził na antenie radiowej Jedynki
Kamiński.
Kamiński zaznaczył, że temat katastrofy wciąż budzi w nim dużo emocji,
gdyż zginęło wtedy wielu jego bliskich znajomych i przyjaciół. - Te nowe
fakty zaważą na debacie, jaka się w Polsce toczy. Jestem tymi
wiadomościami zszokowany - mówił. - Poraża mnie fakt, który został ujawniony, a mianowicie obecność
Dowódcy Sił Powietrznych. Jeśli ci piloci działali w stresie, byli
zmuszani do podejmowania decyzji, których nie chcieli podejmować,
to rzuca to zupełnie nowe światło na całe wydarzenie - stwierdził
polityk.
Kamiński podkreślił, że powinno się być w tym temacie
niezwykle delikatnym i ostrożnym, gdyż osoby, które zginęły
w katastrofie nie mogą się bronić. - Nie mogą być świadkami we własnej
sprawie, a ewentualne zarzuty są poważne - powiedział.
Nowy stenogram
RMF FM dotarło do najnowszej opinii biegłych,
którzy odczytywali zapis rejestratora rozmów w kokpicie prezydenckiego
Tu-154 M. Eksperci zdołali odczytać o 1/3 słów więcej niż przy
poprzednim badaniu. Stenogram rzuca zupełnie inne światło na to, co
działo się w kokpicie przed katastrofą.
Katastrofa smoleńska
Prokuratura
wojskowa o nowych stenogramach z Tu-154: Istnieją, ale "opublikowany
materiał" ma nieścisłości. RMF FM: Ujawnimy wszystko
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. Błyskawiczna reakcja RMF FM
Błyskawiczna reakcja RMF FM na zarzuty NPW: Oni mają swoją pracę, my swoją. Ujawnimy wszystko
katastrofa smoleńska
Naczelna
Prokuratura Wojskowa stwierdziła, że publikacja RMF FM jest obarczona
nieścisłościami. Na reakcję autora nie trzeba było długo czekać.
http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-63286-p_1.htm
Komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej
07.04.2015
W odniesieniu do dzisiejszych doniesień medialnych, dotyczących niektórych wypowiedzi z kokpitu samolotu Tu-154 M nr 101, prokuratura przedstawia następujące stanowisko.
W dniu 6 marca 2015 r. do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęła kompleksowa opinia zespołu biegłych z różnych specjalności, powołanego postanowieniem z 3 sierpnia 2011 r., w celu stwierdzenia okoliczności, przyczyn i przebiegu katastrofy samolotu Tu-154 M nr 101 w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.
Przypominamy, że w lutym 2014 r. dwóch biegłych w zakresie fonetyczno -akustycznej analizy zapisów dźwiękowych oraz cyfrowego przetwarzania i analizy dźwięków udało się do Moskwy w celu dokonania uzupełniających oględzin nośnika magnetycznego pochodzącego z rejestratora MARS-BM samolotu Tu 154 M nr 101 połączonych z ponownym skopiowaniem jego zapisu, tj. wykonaniem cyfrowej kopii nagrania. Zastosowanie przez biegłych nowatorskiej metody wielokrotnego odczytu taśmy z tego samego magnetofonu połączonej z zaawansowaną analizą cyfrowego sygnału, umożliwiło realizację unikalnych procesów komputerowej rekonstrukcji taśmy, korekty artefaktów i najlepszej możliwej linearyzacji prędkości przesuwu taśmy. Dodatkowo, przy obróbce materiałów, zastosowano nowatorskie metody, które poprawiły jakość i czytelność wykonanej kopii. Sporządzony na podstawie tej kopii stenogram zawiera o 30 % więcej odczytanych słów z kanału mikrofonowego w porównaniu z odczytami IES i o 40 % więcej odczytanych słów zawartych w stenogramie CLKP. Stenogram ten wraz z opinią w zakresie fonetyczno - akustycznej analizy zapisów dźwiękowych z samolotu Tu 154 M nr 101 oraz cyfrowym przetwarzaniem i analizą dźwięku rejestratora dźwiękowego MARS-BM samolotu Tu 154 M nr 101 stanowią integralną część kompleksowej opinii zespołu biegłych, o którym mowa powyżej.
Prokuratorzy dokonują szczegółowej analizy tej opinii, w tym stenogramu, począwszy od czasu wypowiedzi (do ułamkowych części sekundy), poprzez jego treść, aż po identyfikację mówców. Po jej zakończeniu prokuratorzy podejmą decyzję odnośnie ewentualnego uzupełnienia tej opinii bądź jej weryfikacji. Przypomnę, że prokuratorzy referenci już podjęli decyzję o konieczności uzupełnienia opinii zespołu biegłych w określonych obszarach, o czym informowaliśmy na konferencji prasowej. Do czasu rozstrzygnięcia tej kwestii brak jest możliwości opublikowania, zarówno całej opinii lub jej części, a zwłaszcza przedmiotowego stenogramu.
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie przeanalizowała dzisiejsze medialne enuncjacje, w tym również opublikowane fragmenty wypowiedzi, które zdaniem ich autorów, są fragmentami stenogramu sporządzonego przez biegłych. Prokuratura oświadcza, że materiał ten, aczkolwiek zawiera w określonych obszarach stwierdzenia i cytaty wynikające ze stenogramu wykonanego przez biegłych, to jednak obarczony jest również szeregiem nieścisłości, zarówno w zakresie treści wypowiadanych fraz, identyfikacji mówców oraz w pewnych przypadkach opatrzony jest komentarzem nie będącym interpretacją przebiegu zdarzenia zaprezentowanego przez biegłych. Dla przykładu podam, że materiał ten zawiera przedstawienie dwóch wypowiedzi bezpośrednio po sobie, nadając im określony kontekst, w sytuacji gdy w stenogramie biegłych pomiędzy tymi wypowiedziami znajduje się dodatkowo kilka innych wypowiedzi.
Wobec dzisiejszych doniesień medialnych czujemy się w obowiązku również przypomnieć, że przeprowadzone przez polskich biegłych ekspertyzy toksykologiczne wykluczyły, że członkowie załogi samolotu Tu 154 M nr 101, jak też inne osoby, których dotyczą dzisiejsze doniesienia, znajdowały się w chwili katastrofy pod wpływem alkoholu.
Jak wielokrotnie informowaliśmy, prokuratura jest w posiadaniu dziewięciu kopii nagrań dźwięków z kokpitu samolotu TU 154 M nr 101 oraz stenogramów tych rozmów (wykonanych na potrzeby MAK, tzw. Komisji Millera oraz dwóch stenogramów wykonanych na potrzeby prokuratury wojskowej). Żadnemu z tych podmiotów nie udało się odczytać wszystkich wypowiedzi oraz zidentyfikować wszystkich mówców. Stenogramy te różnią się miedzy sobą. Jak wynika z praktyki badania wypadków lotniczych, nie jest to sytuacja wyjątkowa, lecz właśnie najczęściej spotykana. Dlatego też z dużą ostrożnością podchodzić należy do twierdzeń osób, które wypowiadają się o przebiegu katastrofy lotniczej wyłącznie w oparciu o stenogram rozmów z kokpitu samolotu, bez korelacji z pełnym zebranym w toku śledztwa materiałem dowodowym.
Wielokrotnie podkreślaliśmy (ostatnio na konferencji prasowej), że fundamentalną zasadą jest niepublikowanie stenogramów ujawniających rozmowy z kokpitu samolotu. Tym bardziej niedopuszczalne jest przedstawianie wyników prac biegłych w tym zakresie, który nie został jednoznacznie uznany za materiał jasny i kompletny. Przekazywanie niesprawdzonych informacji ze śledztwa może nie tylko doprowadzić do dezinformacji opinii publicznej ale też utrudnić prowadzone postępowanie przygotowawcze.
Wobec powyższego Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie podjęła decyzję o wyłączeniu do odrębnego postępowania materiałów sprawy dotyczącej bezprawnego, publicznego rozpowszechniania wiadomości z postępowania przygotowawczego (stanowiących przedmiot dzisiejszych doniesień medialnych), tj. o czyn stypizowany w art. 241 § 1 kk, zagrożony m.in. karą pozbawienia wolności do lat dwóch.
Rzecznik prasowy NPW
wz. mjr Marcin Maksjan
Rewelacje wyczytane z blogów
W sprawie katastrofy smoleńskiej nie wierzę w żadne zbiegi okoliczności - rozmowa z mec. Piotrem Pszczółkowskim
pełnomocnikiem części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, rozmawia
Rafał Stefaniuk
Pojawiły się nowe stenogramy. Ekspertom udało się odczytać z czarnej
skrzynki rządowego tupolewa o 1/3 więcej słów niż w dotychczas
publikowanych odczytach…
– Pierwszą moją reakcją był telefon do prokuratora referenta w tej
sprawie. Reprezentując rodziny prawie dwudziestu ofiar katastrofy, nie
dostałem zgody prokuratury na uzyskanie kopii stenogramów ani także
opinii. Zabiegam o to od początku marca, a prokuratura konsekwentnie
tłumaczy się tajemnicą śledztwa i zezwoliła jedynie na wgląd w
materiały. Jak widać, dziennikarze mają nieskrępowany dostęp nie tylko
do kopii, ale także źródeł. To jest rzecz, która wymaga wyjaśnień, a ja
na takie wyjaśnienia czekam.
A jaka była druga reakcja?
– Znam „rewelacje” Andrzeja Artymowicza i chcę podkreślić jedną rzecz.
Temat obecności w kokpicie dowódcy Sił Powietrznych śp. gen. Andrzeja
Błasika został zamknięty ekspertyzą Instytutu Ekspertyz Sądowych im.
prof. dr. Jana Sehna w Krakowie. Instytut ten jest liderem wiarygodności
w polskim wymiarze sprawiedliwości. Później pojawił się Andrzej
Artymowicz, który zapewniał prokuratorów, że potrafi zmienić zapis
analogowy na cyfrowy i odczytać więcej. W lutym 2014 r. Artymowicz z
prokuratorem pojechali do Moskwy i kolejny zrzut z rejestratora został
wykonany. I pewnie cała historia byłaby bardzo wiarygodna, gdyby nie
fakt, że zanim Artymowicz pojechał z prokuratorem po źródło informacji,
to w styczniu 2014 r. pewne zapisy, które aktualnie są sprzedawane
opinii publicznej jako „rewelacje”, już funkcjonowały w internecie.
Krótko mówiąc, znane są zapisy blogerów, które tego rodzaju wypowiedzi
przypisują członkom załogi tupolewa, które teraz podaje się jako
odczytane przez Artymowicza. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie
fakt, że Artymowicz zetknął się z materiałem dowodowym później niż te
„nowinki” zostały podawane przez blogerów zajmujących się lansowaniem
tzw. rządowej wersji katastrofy tupolewa. Wszystko wskazuje na to, że
najpierw była teza, później wycieczka do Moskwy, a następnie opinia. Bo
trudno wierzyć w przypadek, żeby tego samego rodzaju odsłuchy
przeprowadzili niezwiązani ze sprawą blogerzy, a następnie odczytał to
biegły na potrzeby prokuratury. Zwłaszcza że tych wszystkich słów nie
słyszał absolutny lider, czyli Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dr.
Jana Sehna. To jest więc kolejny raz, jak szkaluje się dobre imię
załogi tupolewa. Trochę czasu jeszcze minie, zanim kolejna ekspertyza
rozwieje te „rewelacje” i znowu powiemy, że gen. Błasika nie było w
kokpicie. To, że ja nie mam dostępu do pełnych materiałów ze śledztwa, a
ma je redakcja RMF FM, to to jest najlepszy komentarz co do zasad
prowadzenia tej sprawy oraz wiarygodności materiału dowodowego
zgromadzonego przez prokuraturę.
O czym Pan dzisiaj rozmawiał z prokuratorem?
– Powiedziałem, że chcę wiedzieć, co prokuratura ma do przekazania moim
klientom w odpowiedzi na pytanie, dlaczego mnie jako pełnomocnikowi
rodzin odmówiono wydania skanów, a one są następnie publikowane na
portalu rozgłośni RMF FM. Przekazałem także, że oczekuję, iż rodziny,
które reprezentuję, nie zostaną potraktowane gorzej niż dziennikarze i
odbiorę kopię opinii w wersji cyfrowej, bez konieczności opowiadania
klientom, co przeczytałem w prokuraturze.
Kiedy ma Pan uzyskać odpowiedź?
– To pytanie do prokuratury, ale wstępnie jestem umówiony na rozmowę z
prokuratorem referentem na dzień jutrzejszy. Mam też nadzieję, że jutro
te odpowiedzi uzyskam. Ale są to na razie tylko moje życzenia.
Zbieżność dat opublikowania informacji o nowych stenogramach i piąta
rocznica katastrofy są przypadkowe?
– W tej sprawie nie wierzę w żadne zbiegi okoliczności. Nie wierzę też w
to, że biegły odczytał coś, co w przestrzeni publicznej funkcjonowało
dużo wcześniej, a odbiega w znaczny sposób od tego, co ustalił Instytut
Sehna. Nie wierzę w przypadkowość. Wiem, że jest to politycznie
zaplanowany atak na pamięć ofiar katastrofy w związku z piątą rocznicą
tragedii, jak i odbywającymi się w przyszłym miesiącu wyborami
prezydenckimi. Trudno tutaj nawet udawać, że nie ma się takich
skojarzeń, które narzucają się w sposób oczywisty. W taki sam oczywisty
sposób narzuca się pytanie, jak to możliwe, że Prokuratura Wojskowa
strzeżona rozmaitymi ograniczeniami wynikającymi z przechowywania
dokumentów o charakterze tajemnicy państwowej nie jest w stanie zapobiec
temu, żeby w przestrzeni medialnej funkcjonowały dokumenty podobno z
najważniejszego śledztwa w kraju. To jest po prostu skandal!
Kto może stać za tym, jak Pan to określił, „politycznie zaplanowanym
ataku"?
– Myślę, że ci, którzy są zainteresowani rządową wersją wydarzeń
katastrofy. Dzisiaj już wiemy, że przebieg tragedii smoleńskiej był
zupełnie inny, niż próbuje się nam to przedstawić. Widzimy także, jak
budzą się ze snu poszczególne prokuratury i gotowe są stawiać tezy o
odpowiedzialności niektórych członków administracji rządowej za
niedopełnienie obowiązków. Wystarczy przypomnieć sobie jedną z ostatnich
wypowiedzi płk. Ireneusza Szeląga mówiącą o odpowiedzialności ministra
Tomasza Arabskiego za niedopełnienie obowiązków przy organizacji
przelotów 10 kwietnia 2010 r. Ten mechanizm powoduje olbrzymi lęk przed
odpowiedzialnością i chęć choćby w najbardziej absurdalny sposób
przedstawienia opinii publicznej tej sprawy w świetle jak najbardziej
dla siebie korzystnym. Przejawem tego jest uzyskanie po pięciu latach
jakiegoś rewelacyjnego zapisu przeczącego zdrowemu rozsądkowi i
przeczącemu innym ustaleniom śledztwa. Dziwię się, że prokuratura, która
weszła w posiadanie takiej opinii, nie była w stanie zapewnić, aby ta
opinia w warunkach śledztwa pozostała do czasu uzupełnienia. Ponownie
odwołam się do wypowiedzi płk. Szeląga, który stwierdził, że ta opinia
miała być z urzędu przez prokuraturę przedmiotem wydawania opinii
uzupełniającej. Zatem prokurator nie przyjął tej opinii jako niebudzącej
wątpliwości. Dlatego w sposób szczególny ta opinia powinna być
chroniona zwłaszcza przed dziennikarzami. Jak widać, to chronienie
dostępu do opinii jest skuteczniejsze w odniesieniu do rodzin ofiar niż
do dziennikarzy śledczych.
Dziękuję za rozmowę.
Rafał Stefaniuk
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/134819,rewelacje-wyczytane-z-blogow.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. We wszystkich jednostkach Sił
zostanie odczytany list w obronie generała Andrzeja Błasika.
To inicjatywa Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Pod listem,
datowanym 8 kwietnia br., do dowódców wszystkich 34 lotniczych jednostek
podpisał się inspektor Sił Powietrznych gen. bryg. pil. Tomasz
Drewniak. Generał zwraca się w nim o obronę prawdziwego wizerunku gen.
Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął pod
Smoleńskiem.
„Dla nas, ludzi w stalowych mundurach, śmierć naszego dowódcy generała
pilota Andrzeja Błasika była szczególnie ciężkim przeżyciem. Generał
Błasik, najmłodszy dowódca Sił Powietrznych w historii, był człowiekiem,
który rozpoczął proces przemian i unowocześniania Sił Powietrznych” –
pisze gen. Drewniak. Przypomina, że w czasie gdy Błasik dowodził 2.
Brygadą Lotnictwa Taktycznego, pierwsze samoloty F-16 wylądowały na
polskiej ziemi. To również dzięki jego staraniom wdrożono samolot
Hercules C-130E.
W ocenie gen. Drewniaka, gen. Andrzej Błasik całą swoją postawą dawał
pilotom przykład, jak być prawdziwym dowódcą i lotnikiem.
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/155701,w-obronie-dowodcy.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. Cichy kokpit, obecność gen.
Cichy kokpit, obecność gen. Błasika w kabinie. "Sieci" o kulisach tworzenia raportu komisji Millera
"Sieci" dotarł do nagrania z ostatniego posiedzenia tzw. komisji
Millera badającej katastrofę w Smoleńsku. Do ostatnich minut toczone są
absurdalne spory, jak zapisać w raporcie to, co nie daje się udowodnić -
pisze gazeta.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl