Za wstawienie grafiki moj kochany moderatorze. Kimkolwiek jestes :)
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
No widzisz.
W domciu wstawianie grafik robie bez problemu.
W pracy mam jakies filtry.
Dzieki za pomoc.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
W jakich okolicznościach poznał Ksiądz gen. Andrzeja Błasika?
- Poznałem go na jednej z uroczystości w Dęblinie. Generał Błasik był wtedy komendantem szkoły Orląt. Jako kleryk brałem udział w odprawianej wówczas Mszy św., na której zwrócił on moją szczególną uwagę, bo w przeciwieństwie do innych oficerów przystąpił do Komunii Świętej. Był to szczególny znak i przykład dla innych żołnierzy, którzy podczas Mszy św. niekoniecznie uczestniczyli w praktyce Komunii Eucharystycznej, mimo iż pewnie byli ludźmi wierzącymi. Bliżej poznałem się z panem generałem, gdy jako diakon starałem się zorganizować na Tydzień Muzyki Chrześcijańskiej występ orkiestry Sił Powietrznych w seminarium lubelskim. Potrzebna była zgoda dowódcy, wszystko trzeba było więc załatwiać osobiście z gen. Błasikiem lub przez jego sekretariat. Udało mi się podejść do generała w przerwie którychś z jego zajęć, powiedziałem mu o pomyśle z orkiestrą. Generał od razu zainteresował się sprawą i zajął się nią osobiście, tak jak gdyby była najważniejsza ze wszystkich, czym wzbudził mój wielki szacunek. Powiedział mi nawet wtedy, żebym nie załatwiał tej sprawy przez sekretariat, bo odłożą ją, jako mniej ważną, że sam wszystkim się zajmie. Dzięki niemu mieliśmy piękny występ orkiestry Sił Powietrznych w lubelskim seminarium, który wzbudził powszechne zainteresowanie i uznanie, bo przyszło wielu ludzi.
Często później spotykał się Ksiądz z generałem?
- Spotykaliśmy się każdorazowo przy okazji różnych uroczystości. Podczas części nieoficjalnej udawało mi się zawsze zamienić z nim kilka słów. Pomimo że był oblegany, dla każdego zawsze znalazł chwilę, by porozmawiać czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Ostatni raz widzieliśmy się 10 stycznia 2010 r., a więc dokładnie trzy miesiące przed katastrofą, na pogrzebie gen. pilota Tadeusza Góry w Świdniku.
Jak Ksiądz zapamiętał gen. Andrzeja Błasika?
- Przede wszystkim jako dobrego człowieka i chrześcijanina. Wiara miała dla niego wielki sens i znaczenie, także w byciu dowódcą i generałem. Byłem świadkiem korzystania przez niego z praktyk sakramentalnych, przystępowania do Komunii Świętej, o czym już wspomniałem, a więc dawania prawdziwego świadectwa wiary. Z relacji jego kolegów pilotów, współpracowników, jak również samych żołnierzy, którymi dowodził, wiem, że był przez nich traktowany jako bardzo dobry pilot, generał i dowódca. Generał był zawsze ludzki, potrafił znaleźć się w każdej sytuacji i w problemie człowieka. Podwładni wiedzieli, że można było do niego ze wszystkim się zgłosić, jak również, że respektował wszystkie zasady obowiązujące w wojsku.
Były jakieś spięcia?
- Jako dowódca strzegł zawsze obowiązujących w wojsku zasad i ich wypełniania. W Dęblinie generał nieraz kwadrans przed zakończeniem pracy spacerował w cywilnym ubraniu po garnizonie. Kto wiedział, że to jest generał, to wiedział. Ale nie wszyscy mieli tę świadomość. Gdy ktoś próbował "urwać" się ze służby wcześniej, przed zakończonymi godzinami pracy, generał skutecznie przypominał mu o tym, że to niestosowne. W takim postępowaniu przejawiała się jedynie jego skrupulatność. Miał zasadę, że żołnierz ma prawo być dobrze dowodzony i tego się trzymał. Starał się być dobrym dowódcą i myślę, że nim był. Ci, którzy służyli pod jego komendą, opowiadają o jego wielkim zaangażowaniu dla wojska kosztem życia prywatnego i własnego zdrowia. Gdy tylko mógł komuś pomóc, zawsze to czynił.
Czy był Ksiądz kiedykolwiek świadkiem nacisków gen. Błasika na podwładnych, zachęcania do łamania procedur wojskowych lub słyszał Ksiądz o podobnych przypadkach?
- Osobiście nie miałem z takimi sytuacjami do czynienia. Nigdy też nie słyszałem o żadnych naciskach z jego strony. Wiem od jego podwładnych, którzy z nim bezpośrednio pracowali, że przestrzegał zawsze obowiązujących przepisów i starał się, by inni również to robili. Dowodem jest choćby to, że zwracał szczególną uwagę również na punktualność i czas pracy, który obowiązywał. Respektował zasady, bo wiedział, że są po to, by ich przestrzegać, a nie je łamać. Wiem od jego małżonki, pani Ewy, z którą się znamy, jak bardzo przeżywał to, co się stało z samolotem CASA pod Mirosławcem. Mimo że przecież od niedawna wtedy dowodził Siłami Powietrznymi, bardzo przeżywał, że tak się stało i włożył wielki wysiłek, by wyjaśnić przyczyny tej tragedii. Wiadomo, że jako dowódca musiał tak postąpić, ale z tego, co wiem, zaangażował się w to również bardzo osobiście. Także pani Ewa Błasik wiele czasu poświęciła na pomoc wdowom i rodzinom poległych pilotów. W moim odczuciu pomoc, jaką okazali tym rodzinom, w znacznym stopniu wykraczała poza ramy zwyczajnej służby.
Gdyby miał go Ksiądz krótko scharakteryzować jako dowódcę Sił Powietrznych, co by Ksiądz o nim powiedział?
- Sądzę, że był bardzo ważnym generałem z punktu widzenia spraw polskich. Cechowało go, powiedziałabym, takie polskie myślenie. Mam na myśli przede wszystkim dobrą znajomość polskiej historii, szczególnie oręża polskiego, oraz zamiłowanie do tego, co robił. Jego myślenie było jednocześnie myśleniem nowoczesnym, bo chciał, by nasze Siły Powietrzne stały się bardzo prestiżowym rodzajem sił zbrojnych, zakorzenionym w świadomości historycznej, kim był polski lotnik. Łączył tradycję z nowoczesnością w sposób mądry i godny. Był też wielkim patriotą. Wiem, że bardzo kochał Polskę i mundur polskiego pilota, który nosił. To było piękne w jego osobie.
W jaki sposób dowiedział się Ksiądz o katastrofie pod Smoleńskiem?
- Byłem wtedy jeszcze diakonem, oddelegowanym do posługi ks. bp. Ryszardowi Karpińskiemu przy lubelskiej katedrze. Ksiądz biskup sprawował Mszę św. tego dnia w swojej prywatnej kaplicy. Gdy szliśmy na śniadanie, wyszedł do nas proboszcz katedry lubelskiej, ks. prałat Adam Lewandowski. Widać było przerażenie na jego twarzy, więc ksiądz biskup, znany ze swojego poczucia humoru, zażartował: "Co ksiądz prałat zobaczył ducha?". Ksiądz proboszcz odparł: "Gorzej, księże biskupie, samolot z prezydentem, który leciał do Katynia, się rozbił". Od razu udaliśmy się do pokoju, w którym ksiądz biskup miał telewizor, i oglądaliśmy relację telewizyjną. Pamiętam, że ksiądz biskup wykonał wtedy telefon do księdza pułkownika Jana Osińskiego, który leciał tym samolotem. Obaj pochodzili z jednej parafii, bardzo dobrze się znali. Niestety, telefon pozostał głuchy. Sam zdawałem sobie sprawę z faktu, że leciał tym samolotem gen. Błasik, ponieważ dzień wcześniej pojawiła się informacja, że wszyscy dowódcy rodzajów wojsk udadzą się tym samolotem do Katynia. Dodatkowo, znając nastawienie generała do takich uroczystości, którym przypisywał wielką rangę, byłem święcie przekonany, że poleciał do Katynia sam, a nie wydelegował swojego zastępcy. Gdy była już potwierdzona wieść o śmierci wszystkich pasażerów, poleciliśmy ich modlitwie, odmawiając za nich "Wieczny odpoczynek".
Ksiądz stracił w tej katastrofie inne bliskie osoby?
- Tak, oprócz gen. Błasika znałem również bardzo dobrze - byliśmy nawet na "ty" - księdza pułkownika Jana Osińskiego. Znałem się z także z ks. bp. generałem Tadeuszem Płoskim, kilkakrotnie się spotykaliśmy. Osobiście znałem również ministra Aleksandra Szczygłę, gen. Franciszka Gągora oraz panią Barbarę Mamińską z sekretariatu pana prezydenta, ponieważ pochodziła z moich stron. Jej ojciec był w czasie II wojny światowej żołnierzem w oddziale Orlika. Dziś mam kontakt z żołnierzami z tego oddziału, jestem członkiem ich koła. Przeżyłem tę katastrofę również bardzo osobiście.
Raport rosyjskiego MAK zaprezentował generała jako podpitego furiata, wywierającego presję na pilotów. Rosjanie obarczyli go w ten sposób odpowiedzialnością za rozbicie maszyny.
- Przyjąłem to z wielkim bólem, zażenowaniem i zbulwersowaniem zarazem. Wiem, jak generał bardzo poważnie traktował podobne uroczystości, jak do nich również duchowo się przygotowywał. Był człowiekiem wierzącym, może nie obnosił się z tym, ale tę wiarę w sercu miał. Skoro więc leciał do Katynia z prywatną intencją i podchodził do tej uroczystości w sposób szczególny - a wiem, że tak było - to absolutnie nie wierzę w to, że mógł spożywać jakiś alkohol przed tą uroczystością. Zbyt wielkim szacunkiem darzył kwestie patriotyzmu. Nie jestem fachowcem, ale mówienie o zawartości alkoholu we krwi generała po odnalezieniu jego ciała po długim czasie jest czymś nie w porządku. We krwi, jeżeli w ogóle miał, to raczej alkohol endogenny. Inną kwestią jest fakt, że takie informacje, jak również dokumenty z sekcji generała, które częściowo nadal są na stronach MAK, nie powinny być wywlekane na światło dzienne, tylko dostępne nielicznym. To, co się dziś dzieje, jest bardzo krzywdzące dla rodziny generała, zadaje im niepotrzebny ból.
Od samego początku winą za katastrofę obarczano załogę i właśnie gen. Błasika. Jak Ksiądz odbiera ten przekaz?
- Wyrosłem w takim przekonaniu i tak zostałem wychowany, że o zmarłych mówi się albo dobrze, albo wcale. Jeżeli nie ma potwierdzonych dowodów, a w tym przypadku nie mamy właściwie żadnych stuprocentowych dowodów, nie można takich rzeczy mówić. Cały czas toczy się śledztwo. Uważam, że dopóki nie zostanie ono ostatecznie zakończone, powinna być tajemnica i milczenie, ponieważ cisza sprzyja temu, żeby dochodzić do prawdy. Wyciągnięcie wszystkiego na światło dzienne daje tylko pożywkę tym, którzy na tym żerują i chcą coś ugrać dla siebie. W tym sensie uważam, że popełniono wielki błąd, który nie służy sprawie i dojściu do prawdy, a tej przecież cały czas szukamy. Liczę, że prawda zostanie ujawniona, bo nie jest tak, że już wszystko zostało przesądzone.
Rosyjska agentura wpływu po 1989 roku zyskała nieograniczone możliwości działania. Dla wciąż totalitarnego państwa kierowanego jak w całej historii ZSRR przez bezpiekę, demokratyczne struktury Zachodu i media to bułka z masłem, po tym jak żelazna kurtyna opadła i szerokim strumieniem rozlały się po świecie kolejne fale emigracyjne. Można wskazać media np. Die Welt, a nawet czołowych polityków (Schroeder a być może i Merkel, Berlusconi oraz Sarkozy) , których zachowanie zadziwiająco zgodne jest z imperialną polityką psychopatów Putina.
Mam nadzieję, że ktoś w Polsce prowadzi rejestr "śpiochów", uruchamianych przy różnych okazjach.
sam znam kilka takich osób. Wystarczy zresztą sprawdzić, które z firm norweskich i norweskich mediów z kim w Polsce, w Rosji, na Białorusi, czy na Ukrainie współpracują. Nie oskarżałbym poza tym samych Norwegów. To, co tam jest stykiem sowieckich interesów z Norwegami nie ma za wiele wspólnego.
Ja nie oskarzylem Norwegow przeciez. Napisalem wyraznie co sadze o wlasnym narodzie i ludziach nami rzadzacymi.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Oczywiscie, ze to nie jest brak profesjonalizmu.
to dzialanie z pelna premedytacja.
Norwegia ma ten problem, ze jets portestancka tazke.
A protestantyzm wyrosl na krytyce katolicyzmu przeciez.
I to im zostalo do dzis.
Polska katolicka ich uwiera.
Co do rejestru - mysle, ze warto taki rejest zrobic.
Watpie, ze ktos go robi dzisiaj.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Wrzeszcze, krzycze, wsciekam sie.
Wale w leb.
Powiem wam jedno: jakby ktos napisal cos podobnego o Norwegach w Polsce SZALU BY DOSTALI.
Postaram sie dostarczyc przetlumaczony artykul.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Toteż ja nie do Ciebie piję, podobnie zresztą jak wcześniej, kiedy pisałem o antysemitach. :) Może po prostu niekiedy niezręcznie się wyrażam. Serio. A emtionek to tylko serdeczny i pojednawczy usmiech.
Poza tym, to mi wygląda na to, że ci faceci od ruskiej roboty mają jakieś wspólne rysy. Ale może się mylę i przypuszczenie jest wynikiem nadinterpretacji.
ma adres mailowy: vimenn@hm-media.no
Można tam - mam nadzieję - wysyłać prostesty po angielsku, a choćby i po polsku - tylko dać kilka wykrzykników, żeby było wiadomo...
Alez ja tego nie wzialem do siebie.
Tak klaruje.
:)
Do innych nie mozna miec duzych pretensji, gdy nasi sie tak plaszcza.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Robocze tlumaczenie artykulu (na szybko) zrobione przez znajoma.
Jest troche niescislosci, ale to oddaje sens.
zwracam uwage, ze ta gazeta, mimo, ze czyta ja pol miliona ludzi (na 4,5 miliona Norwegow) to szmatlawiec. To widac z tekstu.
***
Tytul artykulu
Pilot zmuszony do lotu smierci (Polski prezydent chcial wyladowac za wszelka cene)
Podpis pod zdjeciem na pierwszej stronie
Swiezy raport MAK
Kapitan Protasiuk i Prezydent Kaczynski – zdjecie razem z wczesniejszego rejsu Air Force 101. MAK stwierdza, ze pilot ulegal presji prezydenta.
Prezydent i lekko wstawiony general wplyneli na pilota, by ten ladowal z polska elita wladzy (SIC!) w Smolensku rok temu.
Gesta mgla, lotnisko wojskowe bez przyrzadow wspomagajacyhc ladowanie, dodatkowo niedoswiadczona i zle wyszkolona zaloga, byly przyczynami bardzo ryzykownego ladowania, kiedy polski samolot prezydencki (sic!) lecial z Warszawy do Smolenska w Zachodniej Rosji 10 kwietnia roku temu.
Ale glownym powodem, ktory spowodowal katastrofe, gdzie wszyscy (96 osob) zgineli, byla silna chec kapitana aby zlamac wszystkie regulu bezpieczenstwa i wyladowac we mgle.
Prezydent Polski Lech Kaczynski nalezal do grupy panstwowych liderow ze swoim wlasnym (sic!) Air Force One. Samolot prezydencki, TU 154 o nazwie Polski Air Force 101, z wlasnie wyremontowanym elektronicznym kokpitem wg standardow zachodnich (sic!) i VIPowskim luksusowym wyposazeniem jak np. Mahniowy stol i glebokie fotele skorzane dla pasazerow (sic! Kaczynski oplywal w luksusy, nie dosc ze wlasny samolot to stol, fotele).
Pojednanie
Tego wiosennego dnia samolot prezydencki mial zawiezc polska delegacje na obchody 70 rocznicy masakry w Katyniu, gdzie Jozef Satlin rozkazal wymordowac 22 000 oficerow I cywilow po inwazji na Polsce w 1940.
Te polsko-rosyjskie (sic! To z kim spotkal sie Tusk 7 kwietnia?) obchody mialy symbolizowac pojednanie obu krajow. Poza prezydentem byli rowniez polscy przedstawiciele sil zbrojnych, czlonkowie rzadu (sic!) I rodziny ofiar z Katynia.
Autorytarny pasazer
Wsrod pilotow szwadronu VIPowskiego polskich sil powietrznych mial prezydent Kaczynski opinie wymagajacego.
Kapitan Arkadiusz Protasiuk i drugi pilot Robert Grzwyna pamietali dobrze lot sprzed dwoch lat , gdzie lecieli jako drugi pilot i nawigator. Tuz przed wylotem prezydent wskazal nowe miejsce ladowania, co uczynil jeszcze raz juz w trakcie lotu.
Samolot prezydencki nie mial mapy lotu ani planu lotu do nowego miejsca ladowania i kapitan odmowil ladowania z powodow bezpieczenstwa. Byl potem oskarzony o niewykonanie rozkazu, ale uznany niewinnym przez prokuratora krajowego. Nie latal on pozniej z prezydentem. Lecial z polskim premierem do Smolenska trzy dni wczesniej, ale zostal skreslony z listy zalogi na katastrofalny lot.
Jak na samolot prezydencki zaloga byla zaskakujaco niedoswiadczona i zle wyszkolona. Protasiuk nie przeszedl szkolenia na instrumentach ladowania w zlej widocznosci przez pol roku. Przed spoznionym wylotem nie mieli informacji o pogodzie w Smolensku (sic!). Kiedy dolatywali na miejsce, okazalo sie, ze jest zle i mgla byla coraz gesciejsza.
Mgla
Na nagraniu ze skrzynek, ktore rosyjskie wladze wlasnie upublicznily razem z raportem MAK, mozna uslyszec jak kontrolerzy lotu ze Smolenska mowia o mgle i sa pytani o zapasowe lotniska, na ktore on (Protasiuk) moglby poleciec.
Jednoczesnie laczy sie on z samolotem (JAKiem), ktory wyladowal z dziennikarzami pol godziny wczesniej. Otrzymuje wiadomosc, ze pogoda jest mglista z widocznoscia do 50 m i ze mieli szczescie, ze wyladowali.
Mala kulka w zaladku Protasiuka zaczal rosnac (To takie norweskie wyrazenie – miec kulke w zaladku – denerwowac sie.). Dziennikarze I komitet powitalny stal juz na lotnisku (gdzie?!) I czekali. Jesli nie wyladuja, obchody beda prawdopodobnie odwolane.
Nad jego ramieniem wisi sam szef sil lotniczych, general Blasik, ktory oczekuje, ze pilot rozwiaze problem. Pozniejsza obdukcja wykaze, ze mial 0,6 promila. MAK zapewnia, ze stal obok pilota, kiedy doszlo do wypadku.
Teraz jest rowniez szef prezydenckiego protokolu w kokpicie i prosi (tylko prosi?) w imieniu zniecierpliwionego prezydenta o informacje jak wyglada sprawa ladowania.
Proba ladowania
Kapitan Protasiuk wie, ze ladowanie na tak zle wyposazonym lotnisku w takich warunkach pogodowych grozi siercia. Jedyne co jest gorsze (tak, smierc jest lepsza), to nie wyladowac z prezydentem i goscmi na lotnisku w Smolensku.
Przez radio przekazuje on wiezy, ze wykona prone ladowanie. Otrzymuje zgode, z informacja by przerwac jesli nie zobacza ziemi ze 100 m.
Kiedy samolot skreca do ladowania, przerywa nawigator – on (prezydent) bedzie wsciekly jesli…
Dwie minuty pozniej wlacza sie sygnalizator ziemi po raz pierwszy. Stary samolot wojskowy (sic!) nie ma oprzyrzadowania do wspomagania ladownia, lecz korzysta z dwoch wiez radiowych i radaru, ktore sa o wiele mniej dokladne.
Konkluzja MAK jest taka, ze pilot planowal zejsc nisko by zobaczyc ziemie bez wzgledu na wysokosc i sledzic ja az do plyty lotniska, co nioslo ze soba ogromne ryzyko. Ta wola ryzyka i szereg powaznych bledow pilota w ostatnich minutach przypieczetowaly los samolotu.
Widocznosc tunelowa (? Nie wiem, nie znam terminologii, tlumacze doslownie)
Kapitan w koncu odkrywa, na 10 km przed plyta lotniska, ze jest za wysoko. Przestawia ponownie predkosc na luz (?) i zaczyna opadanie 8 metrow na sekunde, dwa razy szybciej niz normalnie.
Zeby wylaczyc wyjacy sygalizator ziemi, pomiar wysokosc ustawia 170 m za duzo. I ciagle opada.
Na wysokosc 300 m zaczyna nawigator glosno podawac wyskosc. Nie wie , ze plyta lotniska lezy na krawedzi doliny, ktora leci samolot.
Na wysokosci 200 m silniki nadal pracuja na luzie. “Point of no return” jest juz niebezpiecznie blisko, poniewaz praca turbin jest taka, ze potrzebuje duzo wiecej czasu by podniesc samolot w razie potrzeby.
Ale Protasiuk prawdopodobnie zaczal wiedziec tunel (nie rozumiem do konca o co autorowi chodzi wiec tlumacze doslownie). Zwraca uwage tylko na fragmenty tego co sie dzieje w kokpicie I nie uwzglednia sygnalow niebezpieczenstwa z oprzyrzadowania.. Po tym jak wypuscil podwozie, nic nie mowi, wypatruje tylko plyty lotniska we mgle.
180 m. Najnizsza wyskosc zostala przekroczona. Sygnalizator ziemi znowu zaczyna wyc “Terrain ahead!” Pomimo to pilot nic nie robi.
100 m. Sekunde pozniej wyje sygnalizator ziemi Pull-up-pull-up! I tak bez przerwy. Oznacza to, ze zderzenie z zniemia jest bliskie. Najpierw na 60 m krzyczy drugi pilot ze powinni przerwac i odleciec. Ale proba sie nie udaje bo autopilot nie daje sie wylaczyc.
To byla ostatnia szansa na uratowanie samolotu.
Uderzyl w drzewo
Na 50 m rowniez radar lotniskowy zauwazyl co moze sie stac. Kontrolerzy wykrzykuja ostrzezenia. Kiedy samolot trafia w czubek 20 m wysokiej brzozy, Protasiuk rozumie, ze jest za nisko, ale juz jest za pozno. Z uwagi na doline, znajduje sie 15 ponizej lotniska.
Ostatnie sekundy kiedy samolot przecina las z predkosacia 300 km/h I wszystko dzieje szybko.
Na nagraniu ze skrzynek slyszy sie juz dzwieki lamiacych sie drzew.
Protasiuk ciagnie ster w pelnej panice jak tylko sie da. Ale jest za pozno. Lewe skrzydlo trafia brzoze tak nisko, ze szesc metrow skrzydla zostaje urwanych.
To powoduje, ze samolot leci niekontrolowanie na lewo, a pasazerowie sa wciskani plecami w podloge, wypelnia sie kokpit krzykiem strachu po czym nastepuje slowo - “kurwa”. I tu zatrzymuje sie nagranie.
Skrzydlo trafilo ziemie, nastepnie czubek samolotu by w koncu samolot roztrzaskal sie silnie na ziemi ze nikt nie przezyl. Nowa polska tragedia stala sie faktem w lesie kolo Katynia, jedynei 200 m od plyty lotniska.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
As a supporter of your political party I am asking (deputy, congressman, member of parliament) to support the petition, in accordance with the majority of Polish public opinion, to litigate an International Committee to investigate all aspects of the Smolensk Catastrophe.
Name and surname
AN APPEAL TO ALL PEOPLE OF GOOD WILL!
We ask that you share this letter with your relatives abroad, and ask them to pass it on to any others they may know (friends, family, colleagues). We ask you to alert the politicians in the country where you live, and hopefully persuade them to intervene in the process of the Smolensk Catastrophe investigation.
We intend to show that we will not stay indifferent to this gruesome and unexplained crime.
Russia is territorially, economically and politically a major influence in the world. Yet Russia needs reciprocal relations with Europe, America and the NATO countries. However, corrupt Russian state officials, in collaboration with the criminal mafia (members and successors of the former KGB), use their financial power to influence politics and economics outside the borders of the Russian state. They have created a network that corrupts politicians throughout the European continent, in order to advance Russia’s political and economic agendas. And these very people are suspected today, by the Polish public, of causing the death of 96 eminent Polish citizens on the 10th of April 2010.
We ask for your pledge of support. Insist that your politicians, congressmen and members of parliament support this appeal by the Polish people, who desire to have an internationally-supervised investigation of the Smolensk Catastrophe.
Do not be afraid of the truth. You are the electorate and politicians realise your power. Only your engagement can change their indifference.
INFORMATION
On the 10th of April 2010,Polish air force airliner type Tu-154M was involved in a fatal crash in the vicinity of Smolensk, Russia. Crew and passengers were killed in circumstances which remain suspicious and unexplained to this day. Under the 96 victims of the crash was President of the Commonwealth of Poland and the First Lady, the last Polish President in exile, Chief of the General Staff of Polish Armed Forces, all Commanding Generals of the Polish Armed Forces, Chairman of Polish National Bank, President of the renown Institute of National Remembrance, a number of Members of Parliament, a number of Senators, high Presidential Guests, highly honoured clergymen and prominent members of the Polish elite.
On the 10th of April 2010,Polish air force airliner type Tu-154M was involved in a fatal crash in the vicinity of Smolensk, Russia. Crew and passengers were killed in circumstances which remain suspicious and unexplained to this day. Under the 96 victims of the crash was President of the Commonwealth of Poland and the First Lady, the last Polish President in exile, Chief of the General Staff of Polish Armed Forces, all Commanding Generals of the Polish Armed Forces, Chairman of Polish National Bank, President of the renown Institute of National Remembrance, a number of Members of Parliament, a number of Senators, high Presidential Guests, highly honoured clergymen and prominent members of the Polish elite.
Polish government of Mr. Tusk refused to consider any help from our NATO allies, or NATO itself, and did not even attempt to gather any support from other member countries of the European Union. As a result, all the evidence of the fatal crash has been left unsupervised on site, which remains entirely under Russian authority. Computers containing confidential army and security codes belonging solely to NATO’s armies, air plane flight recorders or “black boxes”, complete avionics and other were left unsupervised, and vanished. None of the said equipment was ever returned to Poland, none of the of the undamaged parts of the craft, and none of the debris of the wreckage.
The death certificates of the victims issued by the Russians are non-informative, extremely cursory, misleading, or missing. They indicate that no post-mortem examinations might have taken place, or that they were all miss-performed. It is further certain, that no post mortem examinations were undertaken in Poland, as the government strictly forbade it. Families received the bodies of their relatives in tightly sealed coffins only under the threat of persecution under Russian criminal law, if coffins were ever to be opened, or tampered with. There is not a trace of any reliable medical evidence, never presented and not even in sight.
Shortly after all funerals of the victims were held, Russia sent a further number of coffins to Poland allegedly containing anonymous human remains despite the Russian claim that the most thorough DNA examinations had been performed on all human remains found at the crash site. And again, these unidentified remains were released for burial, yet had never been inspected, and there is again no post-mortem examination data available.
All evidence, which might be used in legal proceedings, is kept in secrecy. Polish governmental authorities have had admittance to some of the Russian reports, yet not to the evidence these reports were allegedly based upon. Thus, all evidence is accumulated in Russia. The only interrogation ever performed in the presence of Polish army prosecutors, who were briefly allowed to work in Russia, has been yanked from file, and replaced with testimony contradicting the former one. The original testimony has been removed from file by the Poles only under heavy pressure from Mr. Putin.
We must regard the Russian willingness to suddenly accept one Polish inspection after months have passed since the crash as an utter curiosity: no criminologists’ inspection was allowed, but rather some archaeological and geological survey. Even those limited attempts to study the crash site on behalf of Poland were confined to very few narrowly outlined areas. Usage of any professional equipment during the survey was strictly forbidden.
Findings that were collected at crash site nearly by bare-hands were confiscated on the spot by Russian officials. Let us state this again in all clarity: no Polish investigators, no criminologists, no explosives experts were allowed access to the scene; only a few archaeologists and geologists were.
The scene of the crash investigation has neither been properly searched, nor properly secured. In the days and even months (sic!) following the tragedy, visitors to the site who came to mourn the dead and pray for peace were able to glimpse human remains still unburied. In fact, they buried some of them at improvised services to the fallen relatives and friends.
The investigation of the Smolensk tragedy is obviously deeply flawed. Instead of impartiality, a very partial investigation by the so-called MAK Interstate Aviation Committee has been conducted. MAK is closely connected with the manufacturers of the Tu-154 that crashed at Smolensk. Indeed, it certifies the airworthiness of the craft it pretends to investigate. Moreover, it certifies the airfield on which the crash happened.
Russian Chief Prosecutor is the very same Mr. Tschaika who once refused HM Government to duly investigate the assassination of Mr. Litvinienko within the confines of Russian Federation and curbed all subsequent attempts to extradite the suspects of this politically motivated murder of UK citizen on British soil.
Immediately following the tragedy, almost all Russian main stream media as well as some Polish mass media launched a hitherto unprecedented onslaught to misinform the public and to cover up the faults of their governments.
Interstate Aviation Committee tried to lay the sole responsibility on the backs of the skilled Polish pilots claiming they were untrained and bare of communication skills. These accusations turned out to be complete lies, for example the pilot-in-command proved to be one of the most experienced, renown, master-class pilots with over three thousand hours' experience on this aircraft type alone. He knew Russian airports, ground personnel habits, Russian air traffic law, regulations and procedures, and he knew it well. Of course, he spoke Russian fluently, and has passed all the exams.
IAC tried to falsify the trajectory of the aircraft all the way from the very start in Warsaw up till the attempted landing in Smolensk. Main steam media reported four (!) abortive landings, and kept on repeating the reports even when it was clear that just one such attempt had been taken.
MSM reported aircraft’s entire left wing broke off after hit on some 10-inch birch tree, what isn't even remotely possible. Luckily, this has been already officially refuted.
IAC denied violently any possibility that the crash was caused by a mechanical or other physical failure. Strangely enough, within hours after the crash, and before any inspection cold have been completed, or even undertaken, the MSM also 'knew' there was no act of terror whatsoever, Russian, or otherwise.
IAC reported misleadingly on time the crash happened. The 'official' time first set by Mr. Putin, who was named Russian Chief Investigator, differed more than a quarter of an hour from what was confirmed later.
Russian ground control was to talk the aircraft down using radar. Instead, they mislead the pilots giving false account on the position of the aircraft. This is hard evidence, and well recorded. Russian air traffic controllers had the authority to talk the aircraft down, up till the landing on the military airfield, yet they used this authority to talk the aircraft into the ground.
Independent enquiries and examinations show that Russian story about what had happened cannot be true. The crash site was almost devoid of fuel. There was no fire damage to the aircraft. The landing took place on a swampy ground with some trees and bushes. No alarm was sound, no emergency called. What might have caused such a horrible crash?
The crash has left all passengers dead. All crew perished. The aircraft perished. Around 40% of its mass is still unaccounted for. Passengers as well as crew have suffered unexplainable injuries, most of the bodies were mutilated beyond any recognition. It is still not known why Smolensk air base could not be reached between 8:20 and 9:14 Warsaw time, when the airport had allegedly suffered a break of all means of communication, a massive power supply failure, and failure to stage even one eye-witness to confirm what was going on then.
Polish citizens, unfazed by the circumstances, commenced their own inquiry into the Smolensk tragedy using the power of the Internet. We are doctors, aircraft pilots, flight controllers, physicians, mathematicians, engineers, scientists and investigative journalists. We interconnect to bring our experience to its full potential. It has been already proven beyond reasonable doubt that the bulk of the so called “cockpit recordings” is sheer bunk, and that the Russian Aircraft Accidents Investigation Committee could not deliver any meaningful data. Russian officials go on storytelling where no documents of inspection are presented: the storytelling itself neither describe any recognizable part of reality, nor does it answer any questions. Some of the crucial statements of the Russian report are blunt lies. Now, even the tight-lipped among the Polish officials investigating the crash confirm that the Russian report is severely lacking.
The preliminary stages of this investigation revealed that the aircraft Tu-154M, when on the landing approach, was deliberately driven to the left of its gliding slope, and under that slope. There is a hypothesis that instead of beaconing to the landing strip the technique known as meaconing might have been used. It is also possible that the Russian air traffic controllers were themselves misled and thus insisted the pilots were “on the right course and on the glide slope”. This took part until the very last seconds of that fatal flight, when unbeknown to the pilots who followed the directions given to them by the Smolensk tower their aircraft was flying neither the right course nor the correct glide slope, but heading straight into terrain.
It is very disturbing that the highest Russian authorities deny access to the data collected in connection with the crash, thus preventing a thorough investigation of the catastrophe; preventing a full explanation of what had caused the loss of the aircraft and huge loss of life; preventing the investigation of the circumstances within the Smolensk air base from the moment of power loss and communications breakdown until the power supply to the base and all communications have been restored; in fact preventing any questions which have been put forward from ever being answered. This is even more disturbing as this is an investigation of death of the President of Commonwealth of Poland.
All data of Smolensk tragedy seem to have either disappeared in Russia, or never existed in the first place. There is no photographic evidence available, there are no video or audio recordings, no testimonies from eye witnesses, which could help us to further the investigation. There is no reliable electronic evidence. No one saw anything, no one heard anything, no one filmed anything and no one recorded anything. All what is left are some short films taken allegedly at the “crash site”, the very site Russian authorities destroy completely within days, destroy beyond any recognition.
In the said situation it is only the general public opinion which we believe can bring about a significant change in both Polish and Russian governments, which will lead to a disclosure of the evidence. Yet there are also military services of the NATO, that may help with satellite imagery, and relevant communications recordings in order to facilitate the investigation and to establish relations which are based on truth.
Summary
Truth is what families of victims of the tragedy deserve, no less. Truth is what we are obliged to deliver to every Pole, every Russian, and every friend who asks after the late Mr. Kaczynski, President of Poland, fallen on duty.
ze autor tego tekstu to prawdziwy pastuch.
To tak na marginesie.
Znaczy wysylac trzeba.
Ale od pastucha nie doczemy sie zeby cos zrozumial.
Pastuch to pastuch.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Jak sie wscieklem to od razu do niego napisalem.
Ze jest sowieciarzem bo powtarza sowiecka propagande.
A jak grzebal to wie, ze klamie.
Bo w sprawie przebywania w kokpicie to klamstwo.
I zadnych naciskow nie bylo, nei ma sladu.
I takie tam.
Do dzis mi nie odpisal.
Jak napisalem to pastuch jest.
On ma super prace, sie nie przemecza, w roku mnostwo wyjazdow na Tajlandie czy inne fajne miejsca. Ma pewno jacht, mile wieczory z kolegami i ogolnie ma nas w nosie. Bogaty pastuch.
Tyle w kwestii charakterystyki postaci.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Prosze tez pamietac, ze jak pastucha mocniej przycisnac, to on sie klania i zastanawia o co chodzi.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Dziś rano otrzymałem pełne tłumaczenie tekstu artykułu zamówione u tłumacza przysięgłego. Niestety podpisy pod zdjęciami, których w poprzednim tłumaczeniu nie było powodują jeszcze większe przygnębienie, co sprawia, że lektura jest bardzo ponurym zajęciem. Dziś ostatecznie zwątpiłem w człowieczeństwo ludzi pióra. Jeśli tak ma wyglądać rzetelność dziennikarska ludzi zachodniej kultury, to mam ochotę ten świat zrównać z ziemią i posadzić na nim wielki las zapomnienia. Poniżej tłumaczenie całego tekstu włącznie z podpisami pod zdjęciowa częścią artykułu.
Dramat w kokpicie
Ostatnia podróż prezydenckiego samolotu
POPCHNIĘCI W ŚMIERĆ
przez pijanego generała
Strona 5:
Prezydent Polski chciał wylądować za wszelką cenę: PILOT ZOSTAŁ ZMUSZONY DO LOTU W PEWNĄ ŚMIERĆ
Podpis pod zdjęciem:
Najnowszy raport z katastrofy:
Kapitan Protasiuk i prezydent Kaczyński sfotografowani razem przy okazji innego oficjalnego lotu Air Force 101. Rosyjski raport z katastrofy stwierdza, że pilot łatwo pozwalał prezydentowi wpływać na siebie.
Prezydent i lekko wstawiony generał zmusili pilota w zeszłym roku w Smoleńsku, aby uderzył w ziemię razem z polską elitą władzy na pokładzie.
Tekst: Hakon Bonafede
Gęsta mgła, lotnisko wojskowe z niekompletnym wyposażeniem jeśli chodzi o przyrządy niezbędne do lądowania, a na nim dodatkowo niedoświadczona i źle przeszkolona załoga – takie były warunki niezwykle ryzykownego lądowania dla polskiego samolotu prezydenckiego, który 10 kwietnia w zeszłym roku leciał z Warszawy do Smoleńska na zachodzie Rosji.
Jednak decydującym czynnikiem powodującym katastrofę, w której zginęło wszystkie 96 osób znajdujących się na pokładzie, była niezłomna wola kapitana samolotu, aby niezależnie od możliwych konsekwencji wylądować - mimo mgły i z pominięciem wszystkich zasad bezpieczeństwa.
Wyprawa pojednania
Prezydent Polski Lech Kaczynski należał do grupy przywódców państw posiadających własną jednostkę „Air Force One”. Samolot prezydencki, Tupolew 154 M, z sygnałem wywoławczym Polish Air Force 101, był po kapitalnym remoncie, miał kokpit wyposażony w instrumenty elektroniczne odpowiadające zachodnim standardom i luksusowe urządzenie kabiny dla VIP-ów – z mahoniowymi stolikami i głębokimi skórzanymi fotelami dla pasażerów.
W ten wiosenny dzień samolot prezydencki miał przewieźć oficjalną polską delegację jadąca do Rosji na obchody 70-lecia zbrodni, jaka dokonała się w lesie katyńskim, kiedy to na rozkaz Józefa Stalina dokonano masowego zabójstwa prawie 22 000 oficerów i cywilów po inwazji na Polskę w roku 1940.
Strona 6 i 7:
Podpisy pod zdjęciami:
Lekko wstawiony:Zamiast zapobiec niebezpiecznej sytuacji, naczelny dowódca sił powietrznych generał Andrzej Błasik wisiał nad głowami pilotów do samego końca. Obdukcja wykazała, że miał we krwi 0,6 promila alkoholu.
Kapitan:Jak na szefa prezydenckiego samolotu, Arkadiusz Protasiuk był młody i niedoświadczony.
Wrak:Korpus samolotu został zrekonstruowany w oparciu o części wraku. Straszliwe siły działające podczas zderzenia z ziemią nie dawały żadnych szans na przeżycie.
Załoga:Załogę stanowiło 7 osób z 96, które zginęły.
Uderzył w drzewa:Miejsce złamania brzozy, którą ściął lot, znajduje się zaledwie 6 metrów ponad ziemią. Górna część lewego skrzydła została znaleziona kilkaset metrów od miejsca katastrofy.
Nietknięta skrzynka zapisu lotu:Zarówno zapis lotu, jak i rejestrator rozmów były nieuszkodzone. Na podstawie zawartych w nich danych dokonano szczegółowej rekonstrukcji katastrofy.
Zniszczenia:Samolot w chwili zetknięcia z ziemią został totalnie zniszczony. Na zdjęciu resztki kokpitu i przedniego koła.
Na czerwonym tle:
Raport z katastrofy:Po wypadku prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powołał specjalną komisję do zbadania przyczyn katastrofy, nie bez znaczenia było również zaprzeczenie spekulacjom, jakoby katastrofa została przez Rosję zaplanowana. W badaniach brali udział również przedstawiciele amerykańskich i polskich sił powietrznych.
Według raportu główną przyczyną katastrofy była decyzja załogi o lądowaniu na lotnisku w warunkach poniżej minimalnej widoczności. Ponadto lądowanie nie zostało przerwane po przekroczeniu przez samolot wysokości minimalnej, nikt nie zareagował również na ostrzeżenia systemu radarowego o zbliżaniu się do ziemi.
Brak doświadczenia kapitana w lądowaniu przy złej widoczności, obecność w kokpicie generała Blasika oraz członków sztabu prezydenckiego, również zostały wskazane jako potencjalne przyczyny, które mogły nałożyć na pilota większą presję, niż był on w stanie wytrzymać.
Zródło: mak.ru
kontynuacja z poprzedniej strony
Polsko-rosyjskie obchody miały symbolizować pokój pomiędzy obydwoma państwami. Na pokładzie oprócz prezydenta znajdowali się wszyscy przedstawiciele i dowódcy obrony, członkowie rządu oraz rodziny ofiar katyńskich.
Autorytarny pasażer
Wśród pilotów szwadronu VIP-owskiego w polskich siłach powietrznych prezydent Kaczyński miał opinię wymagającego pasażera.
Kapitan Arkadiusz Protasiuk (35) oraz drugi pilot Robert Grzywna (36) doskonale pamiętali lot sprzed dwóch lat, gdy pełnili funkcję odpowiednio drugiego pilota i nawigatora. Tuż przed odlotem prezydent zarządził lot do nowego miejsca przeznaczenia, decyzję tę zmienił ponownie już po tym, jak samolot znalazł się w powietrzu.
W prezydenckim samolocie brakowało zarówno mapy lotu, jak i planu lotu dla nowego miejsca lądowania, i kapitan odmówił lądowania ze względów bezpieczeństwa. Został później oskarżony o odmowę wykonania rozkazu, ale został uniewinniony przez prokuratora generalnego. Jednak już nigdy nie pozwolono mu latać z prezydentem. Poleciał z polskim premierem do Smoleńska trzy dni wcześniej, został jednak skreślony z listy załogi feralnego lotu.
Jak na załogę samolotu prezydenckiego załoga była zaskakująco niedoświadczona i mało zgrana. Protasiuk również od prawie pół roku nie przeprowadził żadnego szkoleniowego lądowania według wskazań instrumentów i przy złej widoczności. Przed opóźnionym startem nie pobrali informacji o pogodzie panującej w Smoleńsku. W miarę zbliżania się do celu okazywało się jednak, że pogoda jest zła, a mgła coraz bardziej gęstnieje.
Mgła
Na nagraniu z rejestratora rozmów, jakie władze rosyjskie opublikowały ostatnio razem z raportem z katastrofy, słychać jak kontrolerzy lotu w Smoleńsku mówią, że jest mgła i są pytani, na jakie alternatywne lotnisko można odlecieć.
Jednocześnie załoga kontaktuje się z samolotem, który z polską delegacją prasową na pokładzie wylądował pół godziny wcześniej. Z ziemi otrzymują informację, że „pogoda jest naprawdę zasrana z 50 metrami widoku i że mieli szczęście lądując w ostatniej chwili”.
Kula w żołądku Protasiuka zaczyna się powiększać. Prasa i komitet powitalny stały już w oczekiwaniu na ziemi. Jeśli nie wylądują, cała ceremonia będzie musiała prawdopodobnie zostać odwołana.
Nad jego głową wisi sam szef obrony powietrznej, generał Błasik, oczekujący, że piloci rozwiążą jakoś problem. Późniejsza obdukcja wykazała, że generał miał 0,6 promila zawartości alkoholu we krwi. Raport z katastrofy stwierdza wyraźnie, że w momencie katastrofy generał nadal stał przy fotelu kapitana.
Teraz stwierdzono, że szef protokołu prezydenckiego również był w kokpicie i prosił o podanie stanu spraw w imieniu zniecierpliwionego prezydenta.
„Podejście próbne”
Kapitan Protasiuk wie dwie rzeczy:że lądowanie na źle wyposażonym lotnisku w obecnych warunkach pogodowych jest śmiertelnie niebezpieczne. I że jedyne, co może być gorsze, to nieudane lądowanie z prezydentem i jego ludźmi w Smoleńsku.
Przez radio zgłasza do wieży kontrolnej, że chce zrobić „podejście próbne”. Dostaje na to zgodę wraz z informacją, że ma przerwać, jeśli z wysokości 100 metrów nie będzie widział ziemi.
W chwili, gdy samolot wchodzi w manewr lądowania, nawigator mówi: - On (prezydent) dostanie szału, jeśli...
Dwie minuty później po raz pierwszy włącza się alarm ostrzegający o zbliżaniu się ziemi. Stare wojskowe lotnisko nie posiada systemu lądowania według instrumentów, korzysta jedynie z dwóch radiolatarni oraz radaru naprowadzającego, które dają znacznie mniej precyzyjny obraz sytuacji.
Strona 8:
Podpisy pod zdjęciami:
Smutek:Samolot przeleciał tuż nad tą drogą na moment przed uderzeniem w ziemię. Miejsce zmieniło się natychmiast w miejsce pamięci ofiar.
Śmiertelna walka:Kopia strony z rosyjskiego raportu pokazuje ostatnie sekundy lotu. Zaznaczone zostały ślady na drzewach przed miejscem, gdzie samolot zderzył się z ziemią oraz sztuczny horyzont, pokazujący odwrócenie samolotu.
Na czerwonym tle:
Wcześniejsze wypadki lotnicze z udziałem polskich głów państwa:1943: szef polskiego rządu na uchodźstwie, generał Władyslaw Sikorski, został zabity gdy jego samolot, bombowiec Liberator, spadł do morza tuż po starcie z Gibraltaru. Przeżył jedynie polski pilot.
2003: Polski premier Leszek Miller złamał kręgosłup, gdy helikopter Mi8 wykonał częściowo kontrolowaną próbę lądowania awaryjnego w lesie pod Warszawą. Z helikoptera został wyłącznie wrak, a 14 z 15 osób na pokładzie odniosło rany. Wypadek spowodowany był oblodzeniem.
kontynuacja z poprzedniej strony:
Raport z katastrofy zawiera konkluzję, że pilot mógł zaplanować zejście całkiem nisko do momentu, kiedy ujrzy ziemię niezależnie od wysokości, a następnie miał zamiar podążać za nią wzrokiem aż do momentu, gdy dojrzy pas startowy, co oznaczało ogromne ryzyko. Ta chęć podjęcia ryzyka oraz kilka poważnych błędów pilotażowych popełnionych w ostatnich minutach przypieczętowały los samolotu.
Widzenie tunelowe
Podczas końcówki podejścia, około 10 km od pasa startowego, kapitan zauważa, że mają za dużą wysokość. Przestawia ciąg w pozycję neutralną i zaczyna schodzenie w tempie ośmiu metrów na sekundę, dwa razy szybciej niż normalnie. Prędkość również znacznie przekracza zwykłą.
W celu wyciszenia systemu ostrzegania przed zbliżaniem się ziemi, wskaźnik wysokości zostaje ustawiony w taki sposób, aby pokazywał 170 metrów za dużo. Lot w dół jest kontynuowany.
Na wysokości 300 metrów nawigator zaczyna wykrzykiwać wysokość podawaną przez urządzenie radarowe. Ale to, o czym nie wie, to fakt, że pas startowy położony jest na końcu górnej krawędzi doliny, w której właśnie znajduje się samolot.
Na wysokości 200 metrów silniki nadal pracują w ciągu neutralnym. „Point of no return” jest już niebezpiecznie blisko, bo tempo pracy turbin jest takie, że potrzebowaliby bardzo długiego czasu na ponowne wzbicie się w górę, gdyby okazało się to konieczne.
Jednak Protasiuk został prawdopodobnie w tym momencie dotknięty widzeniem tunelowym. Docierają do niego tylko fragmenty tego, co dzieje się w kokpicie, nie przyswaja też sygnałów o niebezpieczeństwie wysyłanych przez instrumenty. Od chwili wysunięcia podwozia nie odezwał się ani słowem, patrzy jedynie w gęstą mgłę w desperackim poszukiwaniu ziemi.
180 metrów. Wysokość minimalna została przekroczona. System ostrzegania alarmuje znów: Terrain ahead!A jednak samolot nadal obniża lot.
100 metrów. W sekundę później system ostrzegania wzywa: Pull up – pull up!i tak będzie już do końca lotu. Oznacza to, że zderzenie z ziemią jest tuż-tuż. Dopiero na 60 metrach drugi pilot woła, że muszą przerwać manewr i uciekać. Ale to tylko taka połowiczna próba, a siła ciągu maszyny nie jest dostatecznie duża, aby wyłączyć autopilota.
To była ostatnia możliwość, aby uratować samolot.
Uderzenie w drzewa
Na wysokości 50 metrów również radar na lotnisku zauważył, co za chwilę się zdarzy. Kontrolerzy wykrzykują ostrzeżenia. Dopiero, gdy samolot uderza w szczyt 20-metrowej brzozy, Protasiuk rozumie, jak nisko się znalazł, ale wtedy jest już za późno. Z powodu pochyłości terenu znajdują się tak naprawdę 15 metrów poniżejwysokości pasa startowego.
Przez ostatnie sekundy, kiedy samolot z prędkością 300 km / na godzinę przedziera się przez las, wszystko dzieje się bardzo szybko.
Na taśmie rejestrującej dźwięki w czasie lotu słychać już trzaski drzew łamanych przez korpus samolotu.
Protasiuk w całkowitej panice próbuje za wszelką cenę poderwać samolot. Ale jest już za późno. Lewe skrzydło uderza w pień brzozy tak nisko, że ostatnie sześć metrów skrzydła razem ze stabilizatorem zostaje wyrwane.
To z kolei powoduje, że cały samolot w niekontrolowany sposób toczy się w lewą stronę. W chwili, gdy samolot pasażerski tuż nad ziemią staje w pozycji świecy, kokpit wypełnia się przeciągłymi krzykami przerażenia, a potem słychać słowo „kurwa!”. W tym miejscu kończy się nagranie dźwiękowe.
Skrzydło uderza w ziemię, potem dziób również i siła tego uderzenia o ziemię jest tak wielka, że nikt nie ma szans przeżyć. W lesie w pobliżu Katynia kolejna polska tragedia stała się faktem, zaledwie 200 metrów od pasa startowego.
Zwracam sie do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w napisaniu merytorycznej odpowiedzi temu paszkwilantowi oraz jego redakcji. Jest na tym blogowisku tylu ludzi analizujących tragiczny lot, więc myślę, że nie będzie to nastręczało kłopotu.
Mnie osobiście już sił nie starcza, po dzisiejszej lekturze załamałem się całkowicie.
Co gorsza ze strony mediów nastąpiła całkowita cisza w tej sprawie.
Widze, ze tlumaczenie przysiegle juz za nami. Szmaty z tych Norwegow i tyle.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
czekałam na to tłumaczenie, teraz napiszemy do MSZ i do ambasady (konsulatu?) w Norwegii. Obywatele zrobili juz robotę za urzędników, teraz czas na nich.
spoleczenstwem obywatelskim.
Oni by chcieli, zebysmy nie byli...
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Stan emocjonalny załogi Tu-154M lecącej do Smoleńska
10 kwietnia pod kątem ewentualnej presji na nią jest elementem śledztwa
prokuratury wojskowej - powiedział Maciej Kujawski z Prokuratury
Generalnej.
Odniósł się on w ten sposób do informacji TVN24, że Roman Giertych,
który jest pełnomocnikiem rodzin niektórych oficerów BOR, wniósł o
powołanie biegłego psychologa, który miałby zbadać, czy na załogę
samolotu lecącą do Smoleńska mógł mieć wpływ incydent z sierpnia 2008 r.
Jak pisały media, prezydent Lech Kaczyński, jako zwierzchnik Sił
Zbrojnych miał wtedy polecić załodze tego samego samolotu lądowanie w
Tbilisi - stolicy ogarniętej konfliktem zbrojnym Gruzji, gdzie L.
Kaczyński i szefowie kilku innych państw lecieli udzielić wsparcia
prezydentowi Gruzji Micheilowi Saakaszwilemu. Ówczesny dowódca załogi
kpt. Grzegorz Pietruczuk odmówił wykonania tego polecenia, co skończyło
się doniesieniem prokuratury na niego. Jak mówi we wtorkowym wywiadzie
dla "Gazety Wyborczej" najboleśniej przeżył nazwanie go "tchórzem" (tak
ujął to autor zawiadomienia do prokuratury poseł PiS i b. wiceszef MSZ
Karol Karski).
Właśnie do tych zdarzeń nawiązuje wniosek Giertycha do prokuratury. Jak
podkreśla, drugim pilotem w tamtej załodze był kpt. Arkadiusz Protasiuk -
dowódca tupolewa w locie do Smoleńska. Z tych okoliczności wywodzi on
konieczność zbadania sprawy przez biegłego psychologa pod kątem
"syndromu Tbilisi".
- Kwestia presji psychicznej na załogę samolotu jest elementem śledztwa
prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie -
powiedział Kujawski. Jak podkreślił, stan emocjonalny pilotów badają
biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, którzy odtwarzają
nagrania tzw. czarnych skrzynek samolotu.
- Wydając opinię opierają się nie tylko na zarejestrowanych zapisach,
ale pogłębiają ją też o rys psychologiczny na podstawie dostępnych
informacji o wcześniejszych zdarzeniach, gdzie mogła wystąpić
jakakolwiek presja - dodał Kujawski.
Poziom spsienia i obrzydliwego plucia jest taki jak przed Smolenskiem. Znaczy spoleczenstwo nic sie nie nauczylo i jest schamione skoro mozna.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Kiedyś coś czytałem na blogach, że podobno sieci telefoniczne wokół Smoleńska (BTSy czy coś takiego) obsługują Norwedzy. No i była jakaś wizyta ruskich władz w Norwegii i dogadali się w jakiejś spornej sprawie. Przy okazji.... zniknęły billingi ze smoleńskich BTSów. Co było dokładniej, musiałbym poszukać.
Pozdrawiam.
"Większość ludzi jest zbyt ostrożna, żeby nabrać się na prawdę." Hugo Steinhaus
34 komentarzy
1. Dzieki
Za wstawienie grafiki moj kochany moderatorze. Kimkolwiek jestes :)
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
2. @spiskowy
wstawiłam grafike i odblokowałam koemntarze, bo przy tych próbach wstawienia, zablokowałeś mozliwośc komentowania.
Co do meritum - takie rzeczy robi się TYLKO ZA PIENIĄDZE. To jest opłacony lobbing agenturalny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. @ Maryla
No widzisz.
W domciu wstawianie grafik robie bez problemu.
W pracy mam jakies filtry.
Dzieki za pomoc.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
4. U Błasika nie dało się "zerwać" ze służby
W jakich okolicznościach poznał Ksiądz gen. Andrzeja Błasika?
- Poznałem go na jednej z uroczystości w Dęblinie. Generał Błasik był wtedy komendantem szkoły Orląt. Jako kleryk brałem udział w odprawianej wówczas Mszy św., na której zwrócił on moją szczególną uwagę, bo w przeciwieństwie do innych oficerów przystąpił do Komunii Świętej. Był to szczególny znak i przykład dla innych żołnierzy, którzy podczas Mszy św. niekoniecznie uczestniczyli w praktyce Komunii Eucharystycznej, mimo iż pewnie byli ludźmi wierzącymi. Bliżej poznałem się z panem generałem, gdy jako diakon starałem się zorganizować na Tydzień Muzyki Chrześcijańskiej występ orkiestry Sił Powietrznych w seminarium lubelskim. Potrzebna była zgoda dowódcy, wszystko trzeba było więc załatwiać osobiście z gen. Błasikiem lub przez jego sekretariat. Udało mi się podejść do generała w przerwie którychś z jego zajęć, powiedziałem mu o pomyśle z orkiestrą. Generał od razu zainteresował się sprawą i zajął się nią osobiście, tak jak gdyby była najważniejsza ze wszystkich, czym wzbudził mój wielki szacunek. Powiedział mi nawet wtedy, żebym nie załatwiał tej sprawy przez sekretariat, bo odłożą ją, jako mniej ważną, że sam wszystkim się zajmie. Dzięki niemu mieliśmy piękny występ orkiestry Sił Powietrznych w lubelskim seminarium, który wzbudził powszechne zainteresowanie i uznanie, bo przyszło wielu ludzi.
Często później spotykał się Ksiądz z generałem?
- Spotykaliśmy się każdorazowo przy okazji różnych uroczystości. Podczas części nieoficjalnej udawało mi się zawsze zamienić z nim kilka słów. Pomimo że był oblegany, dla każdego zawsze znalazł chwilę, by porozmawiać czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Ostatni raz widzieliśmy się 10 stycznia 2010 r., a więc dokładnie trzy miesiące przed katastrofą, na pogrzebie gen. pilota Tadeusza Góry w Świdniku.
Jak Ksiądz zapamiętał gen. Andrzeja Błasika?
- Przede wszystkim jako dobrego człowieka i chrześcijanina. Wiara miała dla niego wielki sens i znaczenie, także w byciu dowódcą i generałem. Byłem świadkiem korzystania przez niego z praktyk sakramentalnych, przystępowania do Komunii Świętej, o czym już wspomniałem, a więc dawania prawdziwego świadectwa wiary. Z relacji jego kolegów pilotów, współpracowników, jak również samych żołnierzy, którymi dowodził, wiem, że był przez nich traktowany jako bardzo dobry pilot, generał i dowódca. Generał był zawsze ludzki, potrafił znaleźć się w każdej sytuacji i w problemie człowieka. Podwładni wiedzieli, że można było do niego ze wszystkim się zgłosić, jak również, że respektował wszystkie zasady obowiązujące w wojsku.
Były jakieś spięcia?
- Jako dowódca strzegł zawsze obowiązujących w wojsku zasad i ich wypełniania. W Dęblinie generał nieraz kwadrans przed zakończeniem pracy spacerował w cywilnym ubraniu po garnizonie. Kto wiedział, że to jest generał, to wiedział. Ale nie wszyscy mieli tę świadomość. Gdy ktoś próbował "urwać" się ze służby wcześniej, przed zakończonymi godzinami pracy, generał skutecznie przypominał mu o tym, że to niestosowne. W takim postępowaniu przejawiała się jedynie jego skrupulatność. Miał zasadę, że żołnierz ma prawo być dobrze dowodzony i tego się trzymał. Starał się być dobrym dowódcą i myślę, że nim był. Ci, którzy służyli pod jego komendą, opowiadają o jego wielkim zaangażowaniu dla wojska kosztem życia prywatnego i własnego zdrowia. Gdy tylko mógł komuś pomóc, zawsze to czynił.
Czy był Ksiądz kiedykolwiek świadkiem nacisków gen. Błasika na podwładnych, zachęcania do łamania procedur wojskowych lub słyszał Ksiądz o podobnych przypadkach?
- Osobiście nie miałem z takimi sytuacjami do czynienia. Nigdy też nie słyszałem o żadnych naciskach z jego strony. Wiem od jego podwładnych, którzy z nim bezpośrednio pracowali, że przestrzegał zawsze obowiązujących przepisów i starał się, by inni również to robili. Dowodem jest choćby to, że zwracał szczególną uwagę również na punktualność i czas pracy, który obowiązywał. Respektował zasady, bo wiedział, że są po to, by ich przestrzegać, a nie je łamać. Wiem od jego małżonki, pani Ewy, z którą się znamy, jak bardzo przeżywał to, co się stało z samolotem CASA pod Mirosławcem. Mimo że przecież od niedawna wtedy dowodził Siłami Powietrznymi, bardzo przeżywał, że tak się stało i włożył wielki wysiłek, by wyjaśnić przyczyny tej tragedii. Wiadomo, że jako dowódca musiał tak postąpić, ale z tego, co wiem, zaangażował się w to również bardzo osobiście. Także pani Ewa Błasik wiele czasu poświęciła na pomoc wdowom i rodzinom poległych pilotów. W moim odczuciu pomoc, jaką okazali tym rodzinom, w znacznym stopniu wykraczała poza ramy zwyczajnej służby.
Gdyby miał go Ksiądz krótko scharakteryzować jako dowódcę Sił Powietrznych, co by Ksiądz o nim powiedział?
- Sądzę, że był bardzo ważnym generałem z punktu widzenia spraw polskich. Cechowało go, powiedziałabym, takie polskie myślenie. Mam na myśli przede wszystkim dobrą znajomość polskiej historii, szczególnie oręża polskiego, oraz zamiłowanie do tego, co robił. Jego myślenie było jednocześnie myśleniem nowoczesnym, bo chciał, by nasze Siły Powietrzne stały się bardzo prestiżowym rodzajem sił zbrojnych, zakorzenionym w świadomości historycznej, kim był polski lotnik. Łączył tradycję z nowoczesnością w sposób mądry i godny. Był też wielkim patriotą. Wiem, że bardzo kochał Polskę i mundur polskiego pilota, który nosił. To było piękne w jego osobie.
W jaki sposób dowiedział się Ksiądz o katastrofie pod Smoleńskiem?
- Byłem wtedy jeszcze diakonem, oddelegowanym do posługi ks. bp. Ryszardowi Karpińskiemu przy lubelskiej katedrze. Ksiądz biskup sprawował Mszę św. tego dnia w swojej prywatnej kaplicy. Gdy szliśmy na śniadanie, wyszedł do nas proboszcz katedry lubelskiej, ks. prałat Adam Lewandowski. Widać było przerażenie na jego twarzy, więc ksiądz biskup, znany ze swojego poczucia humoru, zażartował: "Co ksiądz prałat zobaczył ducha?". Ksiądz proboszcz odparł: "Gorzej, księże biskupie, samolot z prezydentem, który leciał do Katynia, się rozbił". Od razu udaliśmy się do pokoju, w którym ksiądz biskup miał telewizor, i oglądaliśmy relację telewizyjną. Pamiętam, że ksiądz biskup wykonał wtedy telefon do księdza pułkownika Jana Osińskiego, który leciał tym samolotem. Obaj pochodzili z jednej parafii, bardzo dobrze się znali. Niestety, telefon pozostał głuchy. Sam zdawałem sobie sprawę z faktu, że leciał tym samolotem gen. Błasik, ponieważ dzień wcześniej pojawiła się informacja, że wszyscy dowódcy rodzajów wojsk udadzą się tym samolotem do Katynia. Dodatkowo, znając nastawienie generała do takich uroczystości, którym przypisywał wielką rangę, byłem święcie przekonany, że poleciał do Katynia sam, a nie wydelegował swojego zastępcy. Gdy była już potwierdzona wieść o śmierci wszystkich pasażerów, poleciliśmy ich modlitwie, odmawiając za nich "Wieczny odpoczynek".
Ksiądz stracił w tej katastrofie inne bliskie osoby?
- Tak, oprócz gen. Błasika znałem również bardzo dobrze - byliśmy nawet na "ty" - księdza pułkownika Jana Osińskiego. Znałem się z także z ks. bp. generałem Tadeuszem Płoskim, kilkakrotnie się spotykaliśmy. Osobiście znałem również ministra Aleksandra Szczygłę, gen. Franciszka Gągora oraz panią Barbarę Mamińską z sekretariatu pana prezydenta, ponieważ pochodziła z moich stron. Jej ojciec był w czasie II wojny światowej żołnierzem w oddziale Orlika. Dziś mam kontakt z żołnierzami z tego oddziału, jestem członkiem ich koła. Przeżyłem tę katastrofę również bardzo osobiście.
Raport rosyjskiego MAK zaprezentował generała jako podpitego furiata, wywierającego presję na pilotów. Rosjanie obarczyli go w ten sposób odpowiedzialnością za rozbicie maszyny.
- Przyjąłem to z wielkim bólem, zażenowaniem i zbulwersowaniem zarazem. Wiem, jak generał bardzo poważnie traktował podobne uroczystości, jak do nich również duchowo się przygotowywał. Był człowiekiem wierzącym, może nie obnosił się z tym, ale tę wiarę w sercu miał. Skoro więc leciał do Katynia z prywatną intencją i podchodził do tej uroczystości w sposób szczególny - a wiem, że tak było - to absolutnie nie wierzę w to, że mógł spożywać jakiś alkohol przed tą uroczystością. Zbyt wielkim szacunkiem darzył kwestie patriotyzmu. Nie jestem fachowcem, ale mówienie o zawartości alkoholu we krwi generała po odnalezieniu jego ciała po długim czasie jest czymś nie w porządku. We krwi, jeżeli w ogóle miał, to raczej alkohol endogenny. Inną kwestią jest fakt, że takie informacje, jak również dokumenty z sekcji generała, które częściowo nadal są na stronach MAK, nie powinny być wywlekane na światło dzienne, tylko dostępne nielicznym. To, co się dziś dzieje, jest bardzo krzywdzące dla rodziny generała, zadaje im niepotrzebny ból.
Od samego początku winą za katastrofę obarczano załogę i właśnie gen. Błasika. Jak Ksiądz odbiera ten przekaz?
- Wyrosłem w takim przekonaniu i tak zostałem wychowany, że o zmarłych mówi się albo dobrze, albo wcale. Jeżeli nie ma potwierdzonych dowodów, a w tym przypadku nie mamy właściwie żadnych stuprocentowych dowodów, nie można takich rzeczy mówić. Cały czas toczy się śledztwo. Uważam, że dopóki nie zostanie ono ostatecznie zakończone, powinna być tajemnica i milczenie, ponieważ cisza sprzyja temu, żeby dochodzić do prawdy. Wyciągnięcie wszystkiego na światło dzienne daje tylko pożywkę tym, którzy na tym żerują i chcą coś ugrać dla siebie. W tym sensie uważam, że popełniono wielki błąd, który nie służy sprawie i dojściu do prawdy, a tej przecież cały czas szukamy. Liczę, że prawda zostanie ujawniona, bo nie jest tak, że już wszystko zostało przesądzone.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=110774
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Nie sądzę by to był tylko brak profesjonalizmu.
Rosyjska agentura wpływu po 1989 roku zyskała nieograniczone możliwości działania. Dla wciąż totalitarnego państwa kierowanego jak w całej historii ZSRR przez bezpiekę, demokratyczne struktury Zachodu i media to bułka z masłem, po tym jak żelazna kurtyna opadła i szerokim strumieniem rozlały się po świecie kolejne fale emigracyjne. Można wskazać media np. Die Welt, a nawet czołowych polityków (Schroeder a być może i Merkel, Berlusconi oraz Sarkozy) , których zachowanie zadziwiająco zgodne jest z imperialną polityką psychopatów Putina.
Mam nadzieję, że ktoś w Polsce prowadzi rejestr "śpiochów", uruchamianych przy różnych okazjach.
6. Sowieci mają w norweskich firmach i mediach swoich ludzi
sam znam kilka takich osób. Wystarczy zresztą sprawdzić, które z firm norweskich i norweskich mediów z kim w Polsce, w Rosji, na Białorusi, czy na Ukrainie współpracują. Nie oskarżałbym poza tym samych Norwegów. To, co tam jest stykiem sowieckich interesów z Norwegami nie ma za wiele wspólnego.
7. @ Kisiel
Ja nie oskarzylem Norwegow przeciez. Napisalem wyraznie co sadze o wlasnym narodzie i ludziach nami rzadzacymi.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
8. @ dodam
Oczywiscie, ze to nie jest brak profesjonalizmu.
to dzialanie z pelna premedytacja.
Norwegia ma ten problem, ze jets portestancka tazke.
A protestantyzm wyrosl na krytyce katolicyzmu przeciez.
I to im zostalo do dzis.
Polska katolicka ich uwiera.
Co do rejestru - mysle, ze warto taki rejest zrobic.
Watpie, ze ktos go robi dzisiaj.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
9. A ja proponuję nie biadolić...
tylko przetłumaczyć art. i wysłac po angielsku nasz protest!
"norwegolodzy" tudzież angliści biegli w piśmie - do piór !!!
Selka
10. @ a czy ja biadole?
Wrzeszcze, krzycze, wsciekam sie.
Wale w leb.
Powiem wam jedno: jakby ktos napisal cos podobnego o Norwegach w Polsce SZALU BY DOSTALI.
Postaram sie dostarczyc przetlumaczony artykul.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
11. Spiskowy
Toteż ja nie do Ciebie piję, podobnie zresztą jak wcześniej, kiedy pisałem o antysemitach. :) Może po prostu niekiedy niezręcznie się wyrażam. Serio. A emtionek to tylko serdeczny i pojednawczy usmiech.
pozdrawiam
12. Taka lista faktycznie by się przydała.
Poza tym, to mi wygląda na to, że ci faceci od ruskiej roboty mają jakieś wspólne rysy. Ale może się mylę i przypuszczenie jest wynikiem nadinterpretacji.
polski
norweski
13. To piśmidło
ma adres mailowy:
vimenn@hm-media.no
Można tam - mam nadzieję - wysyłać prostesty po angielsku, a choćby i po polsku - tylko dać kilka wykrzykników, żeby było wiadomo...
14. @ Kisiel
Alez ja tego nie wzialem do siebie.
Tak klaruje.
:)
Do innych nie mozna miec duzych pretensji, gdy nasi sie tak plaszcza.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
15. @ guantanamera
Otoz juz dostalem kilka sygnalow, ze ludzie wyslali tam co nieco.
Sa przeciez materialy juz po angielsku.
Ot np Rolexa
http://hekatonchejres.salon24.pl/275284,gotowe-do-roboty
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
16. Tlumaczenie artykulu
Robocze tlumaczenie artykulu (na szybko) zrobione przez znajoma.
Jest troche niescislosci, ale to oddaje sens.
zwracam uwage, ze ta gazeta, mimo, ze czyta ja pol miliona ludzi (na 4,5 miliona Norwegow) to szmatlawiec. To widac z tekstu.
***
Tytul artykulu
Pilot zmuszony do lotu smierci (Polski prezydent chcial wyladowac za wszelka cene)
Podpis pod zdjeciem na pierwszej stronie
Swiezy raport MAK
Kapitan Protasiuk i Prezydent Kaczynski – zdjecie razem z wczesniejszego rejsu Air Force 101. MAK stwierdza, ze pilot ulegal presji prezydenta.
Prezydent i lekko wstawiony general wplyneli na pilota, by ten ladowal z polska elita wladzy (SIC!) w Smolensku rok temu.
Gesta mgla, lotnisko wojskowe bez przyrzadow wspomagajacyhc ladowanie, dodatkowo niedoswiadczona i zle wyszkolona zaloga, byly przyczynami bardzo ryzykownego ladowania, kiedy polski samolot prezydencki (sic!) lecial z Warszawy do Smolenska w Zachodniej Rosji 10 kwietnia roku temu.
Ale glownym powodem, ktory spowodowal katastrofe, gdzie wszyscy (96 osob) zgineli, byla silna chec kapitana aby zlamac wszystkie regulu bezpieczenstwa i wyladowac we mgle.
Prezydent Polski Lech Kaczynski nalezal do grupy panstwowych liderow ze swoim wlasnym (sic!) Air Force One. Samolot prezydencki, TU 154 o nazwie Polski Air Force 101, z wlasnie wyremontowanym elektronicznym kokpitem wg standardow zachodnich (sic!) i VIPowskim luksusowym wyposazeniem jak np. Mahniowy stol i glebokie fotele skorzane dla pasazerow (sic! Kaczynski oplywal w luksusy, nie dosc ze wlasny samolot to stol, fotele).
Pojednanie
Tego wiosennego dnia samolot prezydencki mial zawiezc polska delegacje na obchody 70 rocznicy masakry w Katyniu, gdzie Jozef Satlin rozkazal wymordowac 22 000 oficerow I cywilow po inwazji na Polsce w 1940.
Te polsko-rosyjskie (sic! To z kim spotkal sie Tusk 7 kwietnia?) obchody mialy symbolizowac pojednanie obu krajow. Poza prezydentem byli rowniez polscy przedstawiciele sil zbrojnych, czlonkowie rzadu (sic!) I rodziny ofiar z Katynia.
Autorytarny pasazer
Wsrod pilotow szwadronu VIPowskiego polskich sil powietrznych mial prezydent Kaczynski opinie wymagajacego.
Kapitan Arkadiusz Protasiuk i drugi pilot Robert Grzwyna pamietali dobrze lot sprzed dwoch lat , gdzie lecieli jako drugi pilot i nawigator. Tuz przed wylotem prezydent wskazal nowe miejsce ladowania, co uczynil jeszcze raz juz w trakcie lotu.
Samolot prezydencki nie mial mapy lotu ani planu lotu do nowego miejsca ladowania i kapitan odmowil ladowania z powodow bezpieczenstwa. Byl potem oskarzony o niewykonanie rozkazu, ale uznany niewinnym przez prokuratora krajowego. Nie latal on pozniej z prezydentem. Lecial z polskim premierem do Smolenska trzy dni wczesniej, ale zostal skreslony z listy zalogi na katastrofalny lot.
Jak na samolot prezydencki zaloga byla zaskakujaco niedoswiadczona i zle wyszkolona. Protasiuk nie przeszedl szkolenia na instrumentach ladowania w zlej widocznosci przez pol roku. Przed spoznionym wylotem nie mieli informacji o pogodzie w Smolensku (sic!). Kiedy dolatywali na miejsce, okazalo sie, ze jest zle i mgla byla coraz gesciejsza.
Mgla
Na nagraniu ze skrzynek, ktore rosyjskie wladze wlasnie upublicznily razem z raportem MAK, mozna uslyszec jak kontrolerzy lotu ze Smolenska mowia o mgle i sa pytani o zapasowe lotniska, na ktore on (Protasiuk) moglby poleciec.
Jednoczesnie laczy sie on z samolotem (JAKiem), ktory wyladowal z dziennikarzami pol godziny wczesniej. Otrzymuje wiadomosc, ze pogoda jest mglista z widocznoscia do 50 m i ze mieli szczescie, ze wyladowali.
Mala kulka w zaladku Protasiuka zaczal rosnac (To takie norweskie wyrazenie – miec kulke w zaladku – denerwowac sie.). Dziennikarze I komitet powitalny stal juz na lotnisku (gdzie?!) I czekali. Jesli nie wyladuja, obchody beda prawdopodobnie odwolane.
Nad jego ramieniem wisi sam szef sil lotniczych, general Blasik, ktory oczekuje, ze pilot rozwiaze problem. Pozniejsza obdukcja wykaze, ze mial 0,6 promila. MAK zapewnia, ze stal obok pilota, kiedy doszlo do wypadku.
Teraz jest rowniez szef prezydenckiego protokolu w kokpicie i prosi (tylko prosi?) w imieniu zniecierpliwionego prezydenta o informacje jak wyglada sprawa ladowania.
Proba ladowania
Kapitan Protasiuk wie, ze ladowanie na tak zle wyposazonym lotnisku w takich warunkach pogodowych grozi siercia. Jedyne co jest gorsze (tak, smierc jest lepsza), to nie wyladowac z prezydentem i goscmi na lotnisku w Smolensku.
Przez radio przekazuje on wiezy, ze wykona prone ladowanie. Otrzymuje zgode, z informacja by przerwac jesli nie zobacza ziemi ze 100 m.
Kiedy samolot skreca do ladowania, przerywa nawigator – on (prezydent) bedzie wsciekly jesli…
Dwie minuty pozniej wlacza sie sygnalizator ziemi po raz pierwszy. Stary samolot wojskowy (sic!) nie ma oprzyrzadowania do wspomagania ladownia, lecz korzysta z dwoch wiez radiowych i radaru, ktore sa o wiele mniej dokladne.
Konkluzja MAK jest taka, ze pilot planowal zejsc nisko by zobaczyc ziemie bez wzgledu na wysokosc i sledzic ja az do plyty lotniska, co nioslo ze soba ogromne ryzyko. Ta wola ryzyka i szereg powaznych bledow pilota w ostatnich minutach przypieczetowaly los samolotu.
Widocznosc tunelowa (? Nie wiem, nie znam terminologii, tlumacze doslownie)
Kapitan w koncu odkrywa, na 10 km przed plyta lotniska, ze jest za wysoko. Przestawia ponownie predkosc na luz (?) i zaczyna opadanie 8 metrow na sekunde, dwa razy szybciej niz normalnie.
Zeby wylaczyc wyjacy sygalizator ziemi, pomiar wysokosc ustawia 170 m za duzo. I ciagle opada.
Na wysokosc 300 m zaczyna nawigator glosno podawac wyskosc. Nie wie , ze plyta lotniska lezy na krawedzi doliny, ktora leci samolot.
Na wysokosci 200 m silniki nadal pracuja na luzie. “Point of no return” jest juz niebezpiecznie blisko, poniewaz praca turbin jest taka, ze potrzebuje duzo wiecej czasu by podniesc samolot w razie potrzeby.
Ale Protasiuk prawdopodobnie zaczal wiedziec tunel (nie rozumiem do konca o co autorowi chodzi wiec tlumacze doslownie). Zwraca uwage tylko na fragmenty tego co sie dzieje w kokpicie I nie uwzglednia sygnalow niebezpieczenstwa z oprzyrzadowania.. Po tym jak wypuscil podwozie, nic nie mowi, wypatruje tylko plyty lotniska we mgle.
180 m. Najnizsza wyskosc zostala przekroczona. Sygnalizator ziemi znowu zaczyna wyc “Terrain ahead!” Pomimo to pilot nic nie robi.
100 m. Sekunde pozniej wyje sygnalizator ziemi Pull-up-pull-up! I tak bez przerwy. Oznacza to, ze zderzenie z zniemia jest bliskie. Najpierw na 60 m krzyczy drugi pilot ze powinni przerwac i odleciec. Ale proba sie nie udaje bo autopilot nie daje sie wylaczyc.
To byla ostatnia szansa na uratowanie samolotu.
Uderzyl w drzewo
Na 50 m rowniez radar lotniskowy zauwazyl co moze sie stac. Kontrolerzy wykrzykuja ostrzezenia. Kiedy samolot trafia w czubek 20 m wysokiej brzozy, Protasiuk rozumie, ze jest za nisko, ale juz jest za pozno. Z uwagi na doline, znajduje sie 15 ponizej lotniska.
Ostatnie sekundy kiedy samolot przecina las z predkosacia 300 km/h I wszystko dzieje szybko.
Na nagraniu ze skrzynek slyszy sie juz dzwieki lamiacych sie drzew.
Protasiuk ciagnie ster w pelnej panice jak tylko sie da. Ale jest za pozno. Lewe skrzydlo trafia brzoze tak nisko, ze szesc metrow skrzydla zostaje urwanych.
To powoduje, ze samolot leci niekontrolowanie na lewo, a pasazerowie sa wciskani plecami w podloge, wypelnia sie kokpit krzykiem strachu po czym nastepuje slowo - “kurwa”. I tu zatrzymuje sie nagranie.
Skrzydlo trafilo ziemie, nastepnie czubek samolotu by w koncu samolot roztrzaskal sie silnie na ziemi ze nikt nie przezyl. Nowa polska tragedia stala sie faktem w lesie kolo Katynia, jedynei 200 m od plyty lotniska.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
17. Wrzucilem caly artykul w siec
Oto linki:
http://img843.imageshack.us/i/25362920.jpg/
http://img718.imageshack.us/i/31234852.jpg/
http://img132.imageshack.us/i/66934799.jpg/
http://img651.imageshack.us/i/45117394.jpg/
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
18. to do roboty, do parafiana i do redakcji
WESJA II – BRYTYJSKA
Appeal for supporting the petition (exemplar)
As a supporter of your political party I am asking (deputy, congressman, member of parliament) to support the petition, in accordance with the majority of Polish public opinion, to litigate an International Committee to investigate all aspects of the Smolensk Catastrophe.
Name and surname
AN APPEAL TO ALL PEOPLE OF GOOD WILL!
We ask that you share this letter with your relatives abroad, and ask them to pass it on to any others they may know (friends, family, colleagues). We ask you to alert the politicians in the country where you live, and hopefully persuade them to intervene in the process of the Smolensk Catastrophe investigation.
We intend to show that we will not stay indifferent to this gruesome and unexplained crime.
Russia is territorially, economically and politically a major influence in the world. Yet Russia needs reciprocal relations with Europe, America and the NATO countries. However, corrupt Russian state officials, in collaboration with the criminal mafia (members and successors of the former KGB), use their financial power to influence politics and economics outside the borders of the Russian state. They have created a network that corrupts politicians throughout the European continent, in order to advance Russia’s political and economic agendas. And these very people are suspected today, by the Polish public, of causing the death of 96 eminent Polish citizens on the 10th of April 2010.
We ask for your pledge of support. Insist that your politicians, congressmen and members of parliament support this appeal by the Polish people, who desire to have an internationally-supervised investigation of the Smolensk Catastrophe.
Do not be afraid of the truth. You are the electorate and politicians realise your power. Only your engagement can change their indifference.
INFORMATION
On the 10th of April 2010,Polish air force airliner type Tu-154M was involved in a fatal crash in the vicinity of Smolensk, Russia. Crew and passengers were killed in circumstances which remain suspicious and unexplained to this day. Under the 96 victims of the crash was President of the Commonwealth of Poland and the First Lady, the last Polish President in exile, Chief of the General Staff of Polish Armed Forces, all Commanding Generals of the Polish Armed Forces, Chairman of Polish National Bank, President of the renown Institute of National Remembrance, a number of Members of Parliament, a number of Senators, high Presidential Guests, highly honoured clergymen and prominent members of the Polish elite.
On the 10th of April 2010,Polish air force airliner type Tu-154M was involved in a fatal crash in the vicinity of Smolensk, Russia. Crew and passengers were killed in circumstances which remain suspicious and unexplained to this day. Under the 96 victims of the crash was President of the Commonwealth of Poland and the First Lady, the last Polish President in exile, Chief of the General Staff of Polish Armed Forces, all Commanding Generals of the Polish Armed Forces, Chairman of Polish National Bank, President of the renown Institute of National Remembrance, a number of Members of Parliament, a number of Senators, high Presidential Guests, highly honoured clergymen and prominent members of the Polish elite.
Polish government of Mr. Tusk refused to consider any help from our NATO allies, or NATO itself, and did not even attempt to gather any support from other member countries of the European Union. As a result, all the evidence of the fatal crash has been left unsupervised on site, which remains entirely under Russian authority. Computers containing confidential army and security codes belonging solely to NATO’s armies, air plane flight recorders or “black boxes”, complete avionics and other were left unsupervised, and vanished. None of the said equipment was ever returned to Poland, none of the of the undamaged parts of the craft, and none of the debris of the wreckage.
The death certificates of the victims issued by the Russians are non-informative, extremely cursory, misleading, or missing. They indicate that no post-mortem examinations might have taken place, or that they were all miss-performed. It is further certain, that no post mortem examinations were undertaken in Poland, as the government strictly forbade it. Families received the bodies of their relatives in tightly sealed coffins only under the threat of persecution under Russian criminal law, if coffins were ever to be opened, or tampered with. There is not a trace of any reliable medical evidence, never presented and not even in sight.
Shortly after all funerals of the victims were held, Russia sent a further number of coffins to Poland allegedly containing anonymous human remains despite the Russian claim that the most thorough DNA examinations had been performed on all human remains found at the crash site. And again, these unidentified remains were released for burial, yet had never been inspected, and there is again no post-mortem examination data available.
All evidence, which might be used in legal proceedings, is kept in secrecy. Polish governmental authorities have had admittance to some of the Russian reports, yet not to the evidence these reports were allegedly based upon. Thus, all evidence is accumulated in Russia. The only interrogation ever performed in the presence of Polish army prosecutors, who were briefly allowed to work in Russia, has been yanked from file, and replaced with testimony contradicting the former one. The original testimony has been removed from file by the Poles only under heavy pressure from Mr. Putin.
We must regard the Russian willingness to suddenly accept one Polish inspection after months have passed since the crash as an utter curiosity: no criminologists’ inspection was allowed, but rather some archaeological and geological survey. Even those limited attempts to study the crash site on behalf of Poland were confined to very few narrowly outlined areas. Usage of any professional equipment during the survey was strictly forbidden.
Findings that were collected at crash site nearly by bare-hands were confiscated on the spot by Russian officials. Let us state this again in all clarity: no Polish investigators, no criminologists, no explosives experts were allowed access to the scene; only a few archaeologists and geologists were.
The scene of the crash investigation has neither been properly searched, nor properly secured. In the days and even months (sic!) following the tragedy, visitors to the site who came to mourn the dead and pray for peace were able to glimpse human remains still unburied. In fact, they buried some of them at improvised services to the fallen relatives and friends.
The investigation of the Smolensk tragedy is obviously deeply flawed. Instead of impartiality, a very partial investigation by the so-called MAK Interstate Aviation Committee has been conducted. MAK is closely connected with the manufacturers of the Tu-154 that crashed at Smolensk. Indeed, it certifies the airworthiness of the craft it pretends to investigate. Moreover, it certifies the airfield on which the crash happened.
Russian Chief Prosecutor is the very same Mr. Tschaika who once refused HM Government to duly investigate the assassination of Mr. Litvinienko within the confines of Russian Federation and curbed all subsequent attempts to extradite the suspects of this politically motivated murder of UK citizen on British soil.
Immediately following the tragedy, almost all Russian main stream media as well as some Polish mass media launched a hitherto unprecedented onslaught to misinform the public and to cover up the faults of their governments.
Interstate Aviation Committee tried to lay the sole responsibility on the backs of the skilled Polish pilots claiming they were untrained and bare of communication skills. These accusations turned out to be complete lies, for example the pilot-in-command proved to be one of the most experienced, renown, master-class pilots with over three thousand hours' experience on this aircraft type alone. He knew Russian airports, ground personnel habits, Russian air traffic law, regulations and procedures, and he knew it well. Of course, he spoke Russian fluently, and has passed all the exams.
IAC tried to falsify the trajectory of the aircraft all the way from the very start in Warsaw up till the attempted landing in Smolensk. Main steam media reported four (!) abortive landings, and kept on repeating the reports even when it was clear that just one such attempt had been taken.
MSM reported aircraft’s entire left wing broke off after hit on some 10-inch birch tree, what isn't even remotely possible. Luckily, this has been already officially refuted.
IAC denied violently any possibility that the crash was caused by a mechanical or other physical failure. Strangely enough, within hours after the crash, and before any inspection cold have been completed, or even undertaken, the MSM also 'knew' there was no act of terror whatsoever, Russian, or otherwise.
IAC reported misleadingly on time the crash happened. The 'official' time first set by Mr. Putin, who was named Russian Chief Investigator, differed more than a quarter of an hour from what was confirmed later.
Russian ground control was to talk the aircraft down using radar. Instead, they mislead the pilots giving false account on the position of the aircraft. This is hard evidence, and well recorded. Russian air traffic controllers had the authority to talk the aircraft down, up till the landing on the military airfield, yet they used this authority to talk the aircraft into the ground.
Independent enquiries and examinations show that Russian story about what had happened cannot be true. The crash site was almost devoid of fuel. There was no fire damage to the aircraft. The landing took place on a swampy ground with some trees and bushes. No alarm was sound, no emergency called. What might have caused such a horrible crash?
The crash has left all passengers dead. All crew perished. The aircraft perished. Around 40% of its mass is still unaccounted for. Passengers as well as crew have suffered unexplainable injuries, most of the bodies were mutilated beyond any recognition. It is still not known why Smolensk air base could not be reached between 8:20 and 9:14 Warsaw time, when the airport had allegedly suffered a break of all means of communication, a massive power supply failure, and failure to stage even one eye-witness to confirm what was going on then.
Polish citizens, unfazed by the circumstances, commenced their own inquiry into the Smolensk tragedy using the power of the Internet. We are doctors, aircraft pilots, flight controllers, physicians, mathematicians, engineers, scientists and investigative journalists. We interconnect to bring our experience to its full potential. It has been already proven beyond reasonable doubt that the bulk of the so called “cockpit recordings” is sheer bunk, and that the Russian Aircraft Accidents Investigation Committee could not deliver any meaningful data. Russian officials go on storytelling where no documents of inspection are presented: the storytelling itself neither describe any recognizable part of reality, nor does it answer any questions. Some of the crucial statements of the Russian report are blunt lies. Now, even the tight-lipped among the Polish officials investigating the crash confirm that the Russian report is severely lacking.
The preliminary stages of this investigation revealed that the aircraft Tu-154M, when on the landing approach, was deliberately driven to the left of its gliding slope, and under that slope. There is a hypothesis that instead of beaconing to the landing strip the technique known as meaconing might have been used. It is also possible that the Russian air traffic controllers were themselves misled and thus insisted the pilots were “on the right course and on the glide slope”. This took part until the very last seconds of that fatal flight, when unbeknown to the pilots who followed the directions given to them by the Smolensk tower their aircraft was flying neither the right course nor the correct glide slope, but heading straight into terrain.
It is very disturbing that the highest Russian authorities deny access to the data collected in connection with the crash, thus preventing a thorough investigation of the catastrophe; preventing a full explanation of what had caused the loss of the aircraft and huge loss of life; preventing the investigation of the circumstances within the Smolensk air base from the moment of power loss and communications breakdown until the power supply to the base and all communications have been restored; in fact preventing any questions which have been put forward from ever being answered. This is even more disturbing as this is an investigation of death of the President of Commonwealth of Poland.
All data of Smolensk tragedy seem to have either disappeared in Russia, or never existed in the first place. There is no photographic evidence available, there are no video or audio recordings, no testimonies from eye witnesses, which could help us to further the investigation. There is no reliable electronic evidence. No one saw anything, no one heard anything, no one filmed anything and no one recorded anything. All what is left are some short films taken allegedly at the “crash site”, the very site Russian authorities destroy completely within days, destroy beyond any recognition.
In the said situation it is only the general public opinion which we believe can bring about a significant change in both Polish and Russian governments, which will lead to a disclosure of the evidence. Yet there are also military services of the NATO, that may help with satellite imagery, and relevant communications recordings in order to facilitate the investigation and to establish relations which are based on truth.
Summary
Truth is what families of victims of the tragedy deserve, no less. Truth is what we are obliged to deliver to every Pole, every Russian, and every friend who asks after the late Mr. Kaczynski, President of Poland, fallen on duty.
vimenn@hm-media.no
hakon.bonafede@hm-media.no
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Musicie wiedziec
ze autor tego tekstu to prawdziwy pastuch.
To tak na marginesie.
Znaczy wysylac trzeba.
Ale od pastucha nie doczemy sie zeby cos zrozumial.
Pastuch to pastuch.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
20. poszło
re: ”Vi Menn”
http://img843.imageshack.us/i/25362920.jpg/
Appeal for supporting the petition (exemplar) - cały tekst Rolexa
vimenn@hm-media.no
hakon.bonafede@hm-media.no
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. @ Maryla
Jak sie wscieklem to od razu do niego napisalem.
Ze jest sowieciarzem bo powtarza sowiecka propagande.
A jak grzebal to wie, ze klamie.
Bo w sprawie przebywania w kokpicie to klamstwo.
I zadnych naciskow nie bylo, nei ma sladu.
I takie tam.
Do dzis mi nie odpisal.
Jak napisalem to pastuch jest.
On ma super prace, sie nie przemecza, w roku mnostwo wyjazdow na Tajlandie czy inne fajne miejsca. Ma pewno jacht, mile wieczory z kolegami i ogolnie ma nas w nosie. Bogaty pastuch.
Tyle w kwestii charakterystyki postaci.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
22. Bogaty pastuch to nadal pastuch
w dodatku podnóżek sowiecki za ruble. Ale do redakcji może bardziej dotrze ;) niz do pastucha.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. No nie mozna siedziec cicho
Prosze tez pamietac, ze jak pastucha mocniej przycisnac, to on sie klania i zastanawia o co chodzi.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
24. Norweski magazyn Vi Menn o Smoleńsku odcinek 2.
http://stanzag.salon24.pl/292201,norweski-magazyn-vi-menn-o-smolensku-od...
Dziś rano otrzymałem pełne tłumaczenie tekstu artykułu zamówione u tłumacza przysięgłego. Niestety podpisy pod zdjęciami, których w poprzednim tłumaczeniu nie było powodują jeszcze większe przygnębienie, co sprawia, że lektura jest bardzo ponurym zajęciem. Dziś ostatecznie zwątpiłem w człowieczeństwo ludzi pióra. Jeśli tak ma wyglądać rzetelność dziennikarska ludzi zachodniej kultury, to mam ochotę ten świat zrównać z ziemią i posadzić na nim wielki las zapomnienia. Poniżej tłumaczenie całego tekstu włącznie z podpisami pod zdjęciowa częścią artykułu.
Dramat w kokpicie
Ostatnia podróż prezydenckiego samolotu
POPCHNIĘCI W ŚMIERĆ
przez pijanego generała
Strona 5:
Prezydent Polski chciał wylądować za wszelką cenę: PILOT ZOSTAŁ ZMUSZONY DO LOTU W PEWNĄ ŚMIERĆ
Podpis pod zdjęciem:
Najnowszy raport z katastrofy:
Kapitan Protasiuk i prezydent Kaczyński sfotografowani razem przy okazji innego oficjalnego lotu Air Force 101. Rosyjski raport z katastrofy stwierdza, że pilot łatwo pozwalał prezydentowi wpływać na siebie.
Prezydent i lekko wstawiony generał zmusili pilota w zeszłym roku w Smoleńsku, aby uderzył w ziemię razem z polską elitą władzy na pokładzie.
Tekst: Hakon Bonafede
Gęsta mgła, lotnisko wojskowe z niekompletnym wyposażeniem jeśli chodzi o przyrządy niezbędne do lądowania, a na nim dodatkowo niedoświadczona i źle przeszkolona załoga – takie były warunki niezwykle ryzykownego lądowania dla polskiego samolotu prezydenckiego, który 10 kwietnia w zeszłym roku leciał z Warszawy do Smoleńska na zachodzie Rosji.
Jednak decydującym czynnikiem powodującym katastrofę, w której zginęło wszystkie 96 osób znajdujących się na pokładzie, była niezłomna wola kapitana samolotu, aby niezależnie od możliwych konsekwencji wylądować - mimo mgły i z pominięciem wszystkich zasad bezpieczeństwa.
Wyprawa pojednania
Prezydent Polski Lech Kaczynski należał do grupy przywódców państw posiadających własną jednostkę „Air Force One”. Samolot prezydencki, Tupolew 154 M, z sygnałem wywoławczym Polish Air Force 101, był po kapitalnym remoncie, miał kokpit wyposażony w instrumenty elektroniczne odpowiadające zachodnim standardom i luksusowe urządzenie kabiny dla VIP-ów – z mahoniowymi stolikami i głębokimi skórzanymi fotelami dla pasażerów.
W ten wiosenny dzień samolot prezydencki miał przewieźć oficjalną polską delegację jadąca do Rosji na obchody 70-lecia zbrodni, jaka dokonała się w lesie katyńskim, kiedy to na rozkaz Józefa Stalina dokonano masowego zabójstwa prawie 22 000 oficerów i cywilów po inwazji na Polskę w roku 1940.
Strona 6 i 7:
Podpisy pod zdjęciami:
Lekko wstawiony:Zamiast zapobiec niebezpiecznej sytuacji, naczelny dowódca sił powietrznych generał Andrzej Błasik wisiał nad głowami pilotów do samego końca. Obdukcja wykazała, że miał we krwi 0,6 promila alkoholu.
Kapitan:Jak na szefa prezydenckiego samolotu, Arkadiusz Protasiuk był młody i niedoświadczony.
Wrak:Korpus samolotu został zrekonstruowany w oparciu o części wraku. Straszliwe siły działające podczas zderzenia z ziemią nie dawały żadnych szans na przeżycie.
Załoga:Załogę stanowiło 7 osób z 96, które zginęły.
Uderzył w drzewa:Miejsce złamania brzozy, którą ściął lot, znajduje się zaledwie 6 metrów ponad ziemią. Górna część lewego skrzydła została znaleziona kilkaset metrów od miejsca katastrofy.
Nietknięta skrzynka zapisu lotu:Zarówno zapis lotu, jak i rejestrator rozmów były nieuszkodzone. Na podstawie zawartych w nich danych dokonano szczegółowej rekonstrukcji katastrofy.
Zniszczenia:Samolot w chwili zetknięcia z ziemią został totalnie zniszczony. Na zdjęciu resztki kokpitu i przedniego koła.
Na czerwonym tle:
Raport z katastrofy:Po wypadku prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powołał specjalną komisję do zbadania przyczyn katastrofy, nie bez znaczenia było również zaprzeczenie spekulacjom, jakoby katastrofa została przez Rosję zaplanowana. W badaniach brali udział również przedstawiciele amerykańskich i polskich sił powietrznych.
Według raportu główną przyczyną katastrofy była decyzja załogi o lądowaniu na lotnisku w warunkach poniżej minimalnej widoczności. Ponadto lądowanie nie zostało przerwane po przekroczeniu przez samolot wysokości minimalnej, nikt nie zareagował również na ostrzeżenia systemu radarowego o zbliżaniu się do ziemi.
Brak doświadczenia kapitana w lądowaniu przy złej widoczności, obecność w kokpicie generała Blasika oraz członków sztabu prezydenckiego, również zostały wskazane jako potencjalne przyczyny, które mogły nałożyć na pilota większą presję, niż był on w stanie wytrzymać.
Zródło: mak.ru
kontynuacja z poprzedniej strony
Polsko-rosyjskie obchody miały symbolizować pokój pomiędzy obydwoma państwami. Na pokładzie oprócz prezydenta znajdowali się wszyscy przedstawiciele i dowódcy obrony, członkowie rządu oraz rodziny ofiar katyńskich.
Autorytarny pasażer
Wśród pilotów szwadronu VIP-owskiego w polskich siłach powietrznych prezydent Kaczyński miał opinię wymagającego pasażera.
Kapitan Arkadiusz Protasiuk (35) oraz drugi pilot Robert Grzywna (36) doskonale pamiętali lot sprzed dwóch lat, gdy pełnili funkcję odpowiednio drugiego pilota i nawigatora. Tuż przed odlotem prezydent zarządził lot do nowego miejsca przeznaczenia, decyzję tę zmienił ponownie już po tym, jak samolot znalazł się w powietrzu.
W prezydenckim samolocie brakowało zarówno mapy lotu, jak i planu lotu dla nowego miejsca lądowania, i kapitan odmówił lądowania ze względów bezpieczeństwa. Został później oskarżony o odmowę wykonania rozkazu, ale został uniewinniony przez prokuratora generalnego. Jednak już nigdy nie pozwolono mu latać z prezydentem. Poleciał z polskim premierem do Smoleńska trzy dni wcześniej, został jednak skreślony z listy załogi feralnego lotu.
Jak na załogę samolotu prezydenckiego załoga była zaskakująco niedoświadczona i mało zgrana. Protasiuk również od prawie pół roku nie przeprowadził żadnego szkoleniowego lądowania według wskazań instrumentów i przy złej widoczności. Przed opóźnionym startem nie pobrali informacji o pogodzie panującej w Smoleńsku. W miarę zbliżania się do celu okazywało się jednak, że pogoda jest zła, a mgła coraz bardziej gęstnieje.
Mgła
Na nagraniu z rejestratora rozmów, jakie władze rosyjskie opublikowały ostatnio razem z raportem z katastrofy, słychać jak kontrolerzy lotu w Smoleńsku mówią, że jest mgła i są pytani, na jakie alternatywne lotnisko można odlecieć.
Jednocześnie załoga kontaktuje się z samolotem, który z polską delegacją prasową na pokładzie wylądował pół godziny wcześniej. Z ziemi otrzymują informację, że „pogoda jest naprawdę zasrana z 50 metrami widoku i że mieli szczęście lądując w ostatniej chwili”.
Kula w żołądku Protasiuka zaczyna się powiększać. Prasa i komitet powitalny stały już w oczekiwaniu na ziemi. Jeśli nie wylądują, cała ceremonia będzie musiała prawdopodobnie zostać odwołana.
Nad jego głową wisi sam szef obrony powietrznej, generał Błasik, oczekujący, że piloci rozwiążą jakoś problem. Późniejsza obdukcja wykazała, że generał miał 0,6 promila zawartości alkoholu we krwi. Raport z katastrofy stwierdza wyraźnie, że w momencie katastrofy generał nadal stał przy fotelu kapitana.
Teraz stwierdzono, że szef protokołu prezydenckiego również był w kokpicie i prosił o podanie stanu spraw w imieniu zniecierpliwionego prezydenta.
„Podejście próbne”
Kapitan Protasiuk wie dwie rzeczy:że lądowanie na źle wyposażonym lotnisku w obecnych warunkach pogodowych jest śmiertelnie niebezpieczne. I że jedyne, co może być gorsze, to nieudane lądowanie z prezydentem i jego ludźmi w Smoleńsku.
Przez radio zgłasza do wieży kontrolnej, że chce zrobić „podejście próbne”. Dostaje na to zgodę wraz z informacją, że ma przerwać, jeśli z wysokości 100 metrów nie będzie widział ziemi.
W chwili, gdy samolot wchodzi w manewr lądowania, nawigator mówi: - On (prezydent) dostanie szału, jeśli...
Dwie minuty później po raz pierwszy włącza się alarm ostrzegający o zbliżaniu się ziemi. Stare wojskowe lotnisko nie posiada systemu lądowania według instrumentów, korzysta jedynie z dwóch radiolatarni oraz radaru naprowadzającego, które dają znacznie mniej precyzyjny obraz sytuacji.
Strona 8:
Podpisy pod zdjęciami:
Smutek:Samolot przeleciał tuż nad tą drogą na moment przed uderzeniem w ziemię. Miejsce zmieniło się natychmiast w miejsce pamięci ofiar.
Śmiertelna walka:Kopia strony z rosyjskiego raportu pokazuje ostatnie sekundy lotu. Zaznaczone zostały ślady na drzewach przed miejscem, gdzie samolot zderzył się z ziemią oraz sztuczny horyzont, pokazujący odwrócenie samolotu.
Na czerwonym tle:
Wcześniejsze wypadki lotnicze z udziałem polskich głów państwa:1943: szef polskiego rządu na uchodźstwie, generał Władyslaw Sikorski, został zabity gdy jego samolot, bombowiec Liberator, spadł do morza tuż po starcie z Gibraltaru. Przeżył jedynie polski pilot.
2003: Polski premier Leszek Miller złamał kręgosłup, gdy helikopter Mi8 wykonał częściowo kontrolowaną próbę lądowania awaryjnego w lesie pod Warszawą. Z helikoptera został wyłącznie wrak, a 14 z 15 osób na pokładzie odniosło rany. Wypadek spowodowany był oblodzeniem.
kontynuacja z poprzedniej strony:
Raport z katastrofy zawiera konkluzję, że pilot mógł zaplanować zejście całkiem nisko do momentu, kiedy ujrzy ziemię niezależnie od wysokości, a następnie miał zamiar podążać za nią wzrokiem aż do momentu, gdy dojrzy pas startowy, co oznaczało ogromne ryzyko. Ta chęć podjęcia ryzyka oraz kilka poważnych błędów pilotażowych popełnionych w ostatnich minutach przypieczętowały los samolotu.
Widzenie tunelowe
Podczas końcówki podejścia, około 10 km od pasa startowego, kapitan zauważa, że mają za dużą wysokość. Przestawia ciąg w pozycję neutralną i zaczyna schodzenie w tempie ośmiu metrów na sekundę, dwa razy szybciej niż normalnie. Prędkość również znacznie przekracza zwykłą.
W celu wyciszenia systemu ostrzegania przed zbliżaniem się ziemi, wskaźnik wysokości zostaje ustawiony w taki sposób, aby pokazywał 170 metrów za dużo. Lot w dół jest kontynuowany.
Na wysokości 300 metrów nawigator zaczyna wykrzykiwać wysokość podawaną przez urządzenie radarowe. Ale to, o czym nie wie, to fakt, że pas startowy położony jest na końcu górnej krawędzi doliny, w której właśnie znajduje się samolot.
Na wysokości 200 metrów silniki nadal pracują w ciągu neutralnym. „Point of no return” jest już niebezpiecznie blisko, bo tempo pracy turbin jest takie, że potrzebowaliby bardzo długiego czasu na ponowne wzbicie się w górę, gdyby okazało się to konieczne.
Jednak Protasiuk został prawdopodobnie w tym momencie dotknięty widzeniem tunelowym. Docierają do niego tylko fragmenty tego, co dzieje się w kokpicie, nie przyswaja też sygnałów o niebezpieczeństwie wysyłanych przez instrumenty. Od chwili wysunięcia podwozia nie odezwał się ani słowem, patrzy jedynie w gęstą mgłę w desperackim poszukiwaniu ziemi.
180 metrów. Wysokość minimalna została przekroczona. System ostrzegania alarmuje znów: Terrain ahead!A jednak samolot nadal obniża lot.
100 metrów. W sekundę później system ostrzegania wzywa: Pull up – pull up!i tak będzie już do końca lotu. Oznacza to, że zderzenie z ziemią jest tuż-tuż. Dopiero na 60 metrach drugi pilot woła, że muszą przerwać manewr i uciekać. Ale to tylko taka połowiczna próba, a siła ciągu maszyny nie jest dostatecznie duża, aby wyłączyć autopilota.
To była ostatnia możliwość, aby uratować samolot.
Uderzenie w drzewa
Na wysokości 50 metrów również radar na lotnisku zauważył, co za chwilę się zdarzy. Kontrolerzy wykrzykują ostrzeżenia. Dopiero, gdy samolot uderza w szczyt 20-metrowej brzozy, Protasiuk rozumie, jak nisko się znalazł, ale wtedy jest już za późno. Z powodu pochyłości terenu znajdują się tak naprawdę 15 metrów poniżejwysokości pasa startowego.
Przez ostatnie sekundy, kiedy samolot z prędkością 300 km / na godzinę przedziera się przez las, wszystko dzieje się bardzo szybko.
Na taśmie rejestrującej dźwięki w czasie lotu słychać już trzaski drzew łamanych przez korpus samolotu.
Protasiuk w całkowitej panice próbuje za wszelką cenę poderwać samolot. Ale jest już za późno. Lewe skrzydło uderza w pień brzozy tak nisko, że ostatnie sześć metrów skrzydła razem ze stabilizatorem zostaje wyrwane.
To z kolei powoduje, że cały samolot w niekontrolowany sposób toczy się w lewą stronę. W chwili, gdy samolot pasażerski tuż nad ziemią staje w pozycji świecy, kokpit wypełnia się przeciągłymi krzykami przerażenia, a potem słychać słowo „kurwa!”. W tym miejscu kończy się nagranie dźwiękowe.
Skrzydło uderza w ziemię, potem dziób również i siła tego uderzenia o ziemię jest tak wielka, że nikt nie ma szans przeżyć. W lesie w pobliżu Katynia kolejna polska tragedia stała się faktem, zaledwie 200 metrów od pasa startowego.
hakon.bonafede@egmonthm.no
Zwracam sie do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w napisaniu merytorycznej odpowiedzi temu paszkwilantowi oraz jego redakcji. Jest na tym blogowisku tylu ludzi analizujących tragiczny lot, więc myślę, że nie będzie to nastręczało kłopotu.
Mnie osobiście już sił nie starcza, po dzisiejszej lekturze załamałem się całkowicie.
Co gorsza ze strony mediów nastąpiła całkowita cisza w tej sprawie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. przpominam maile do rekacji i do autora paszkwila
wyżej jest tekst w jęz. angielskim, który mozna zmodyfikowac lub załączyc w całości i zalać skrzynki łobuzów.
re: ”Vi Menn”
http://img843.imageshack.us/i/25362920.jpg/
Appeal for supporting the petition (exemplar) - cały tekst Rolexa- wyżej
vimenn@hm-media.no
hakon.bonafede@hm-media.no
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. hakon.bonafede@egmonthm.no Zw
hakon.bonafede@egmonthm.no
Zwracam sie do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w napisaniu merytorycznej odpowiedzi temu paszkwilantowi oraz jego redakcji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. @ Maryla
Widze, ze tlumaczenie przysiegle juz za nami. Szmaty z tych Norwegow i tyle.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
28. @spiskowy
czekałam na to tłumaczenie, teraz napiszemy do MSZ i do ambasady (konsulatu?) w Norwegii. Obywatele zrobili juz robotę za urzędników, teraz czas na nich.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. I sa tacy co mowia, ze my nie jestemy
spoleczenstwem obywatelskim.
Oni by chcieli, zebysmy nie byli...
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
30. miejscowe szmaty - tych rozliczymy w swoim czasie
Biegli badają stan emocjonalny załogi Tu-154. Była presja na pilotów?
Stan emocjonalny załogi Tu-154M lecącej do Smoleńska
10 kwietnia pod kątem ewentualnej presji na nią jest elementem śledztwa
prokuratury wojskowej - powiedział Maciej Kujawski z Prokuratury
Generalnej.
Odniósł się on w ten sposób do informacji TVN24, że Roman Giertych,
który jest pełnomocnikiem rodzin niektórych oficerów BOR, wniósł o
powołanie biegłego psychologa, który miałby zbadać, czy na załogę
samolotu lecącą do Smoleńska mógł mieć wpływ incydent z sierpnia 2008 r.
Jak pisały media, prezydent Lech Kaczyński, jako zwierzchnik Sił
Zbrojnych miał wtedy polecić załodze tego samego samolotu lądowanie w
Tbilisi - stolicy ogarniętej konfliktem zbrojnym Gruzji, gdzie L.
Kaczyński i szefowie kilku innych państw lecieli udzielić wsparcia
prezydentowi Gruzji Micheilowi Saakaszwilemu. Ówczesny dowódca załogi
kpt. Grzegorz Pietruczuk odmówił wykonania tego polecenia, co skończyło
się doniesieniem prokuratury na niego. Jak mówi we wtorkowym wywiadzie
dla "Gazety Wyborczej" najboleśniej przeżył nazwanie go "tchórzem" (tak
ujął to autor zawiadomienia do prokuratury poseł PiS i b. wiceszef MSZ
Karol Karski).
Właśnie do tych zdarzeń nawiązuje wniosek Giertycha do prokuratury. Jak
podkreśla, drugim pilotem w tamtej załodze był kpt. Arkadiusz Protasiuk -
dowódca tupolewa w locie do Smoleńska. Z tych okoliczności wywodzi on
konieczność zbadania sprawy przez biegłego psychologa pod kątem
"syndromu Tbilisi".
- Kwestia presji psychicznej na załogę samolotu jest elementem śledztwa
prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie -
powiedział Kujawski. Jak podkreślił, stan emocjonalny pilotów badają
biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, którzy odtwarzają
nagrania tzw. czarnych skrzynek samolotu.
- Wydając opinię opierają się nie tylko na zarejestrowanych zapisach,
ale pogłębiają ją też o rys psychologiczny na podstawie dostępnych
informacji o wcześniejszych zdarzeniach, gdzie mogła wystąpić
jakakolwiek presja - dodał Kujawski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. JA JUZ TEGO NAWET NIE CZTAM
Poziom spsienia i obrzydliwego plucia jest taki jak przed Smolenskiem. Znaczy spoleczenstwo nic sie nie nauczylo i jest schamione skoro mozna.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
32. MAMY DANE, list przygotuję
AMBASADA
OLAV KYRRES PLASS 1
0244 OSLO
TEL: (0047) 24 110 850
FAX: (0047) 22 444 839
E-MAIL: oslo.info@msz.gov.pl
Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Królestwie Norwegii i Republice Islandii
WOJCIECH LUDWIK KOLAŃCZYK
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Znowu ta Norwegia...
Kiedyś coś czytałem na blogach, że podobno sieci telefoniczne wokół Smoleńska (BTSy czy coś takiego) obsługują Norwedzy. No i była jakaś wizyta ruskich władz w Norwegii i dogadali się w jakiejś spornej sprawie. Przy okazji.... zniknęły billingi ze smoleńskich BTSów. Co było dokładniej, musiałbym poszukać.
Pozdrawiam.
"Większość ludzi jest zbyt ostrożna, żeby nabrać się na prawdę." Hugo Steinhaus
34. @spiskowy
listy wysłane, potwierdzenia odebrane
List do MSZ i ambasady w sprawie publikacji w norweskim tygodniku dla mężczyzn 'Vi menn".
czekamy na odpowiedź
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl