Na szczycie UE 24-25 marca przywódcy "27" formalnie przyjmą pakt na rzecz euro. Tusk podpisze też.

avatar użytkownika Maryla

Tusk zaciąga kolejne kosztowne dla Polski zobowiązania, popierając projekt Niemiec i Francji, które podzieliły UE na kraje "stare" i "nowe" bez prawa głosu.

Pakt to pomysł Francji i Niemiec, które wspólnie zaprezentowały na szczycie w Brukseli 4 lutego ideę zacieśnia integracji w ramach eurolandu poprzez silniejsze zarządzanie gospodarcze, pod groźbą sankcji za nierealizowanie wyznaczonych celów.

Oprócz Polski decyzję o przystąpieniu do paktu ogłosiła już także Dania. Dyplomaci w Brukseli spodziewają się też przyłączenia Łotwy i Litwy (oba kraje są już w tzw. przedsionku do euro, czyli systemie RM2). Nie wejdą Wielka Brytania i Szwecja - zapewniają dyplomaci w Brukseli. Raczej na pewno także Czechy (choć na 100 proc. będzie wiadomo po szczycie).

Wersja Paktu opracowana przez przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya jest dużo łagodniejsza niż wstępne propozycje francusko-niemieckie. Nie nakazuje np. zrezygnować z indeksacji płac (obowiązującej w Belgii i Luksemburgu), tylko zaleca "dokonanie przeglądu ustaleń w zakresie ustalania wynagrodzeń (...) z jednoczesnym zachowaniem autonomii partnerów społecznych w negocjacjach zbiorowych". Zamiast harmonizacji podatku od przedsiębiorstw CIT "państwa zobowiązują się prowadzić zorganizowane dyskusje dotyczące kwestii polityki podatkowej, zwłaszcza po to, by zapewnić wymianę sprawdzonych wzorców, w kwestii unikania szkodliwych praktyk oraz zwalczania oszustw".

Zgodnie z zapisem w deklaracji szczytu eurolandu 11 marca o powołaniu Paktu, na kolejne szczyty przywódców państw euro będą jednak zapraszani liderzy państw, które dołączą do Paktu.

Nie ma żadnych proceduralnych wymogów określających, jak kraje, które nie są w strefie euro, mogą przystąpić do paktu. Jest on dla nich otwarty pod warunkiem, że zobowiążą się zrealizować jego wymogi: co roku będą się politycznie zobowiązywać do zbliżania swoich polityk gospodarczych w wybranych dziedzinach, takich jak zatrudnienie, konkurencyjność gospodarcza czy stabilność finansów publicznych.

"Konkurencyjność ma zasadnicze znaczenie dla szybszego i trwalszego wzrostu UE w perspektywie średnio- i długoterminowej, dla podniesienia poziomu dochodów obywateli i dla zachowania naszych modeli społecznych. Zachęca się państwa członkowskie spoza strefy euro do uczestniczenia w pakcie na zasadzie dobrowolności" - głosi dokument.

 


Na czwartkowo-piątkowym szczycie wszyscy przywódcy "27" mają formalnie zatwierdzić i zainaugurować pakt, przyjęty przez 17 szefów państw i rządów strefy euro na szczycie w Brukseli 11 marca.

"Kraje strefy euro na szczycie przedstawią pierwsze konkretne zobowiązania. Kraje pozostałej dziesiątki, która nie należy do strefy euro, będą miały okazję, by powiedzieć, czy wchodzą do paktu" - powiedział w piątek dyplomata węgierskiej prezydencji. Premier Donald Tusk już zadeklarował, że dla Polski dołączenie do paktu było kluczowe, by pozostać w głównym nurcie podejmowania decyzji w UE.

"Polska jest gotowa do przystąpienia do paktu. (...) Z satysfakcją mogę powiedzieć, że obawa, że wzmocni się pokusa tworzenia dwóch prędkości (...), została zażegnana - mówił Tusk w Brukseli 11 marca. - W tej kwestii jestem dużo spokojniejszy niż wtedy, kiedy pomysł paktu się rodził".



Ale nie odsuwa to groźby podziału Europy na tzw. dwie prędkości: czyli tych, którzy się bardziej i szybciej integrują, i resztę. Tyle że granica nie będzie tak wyraźnie przebiegać według przynależności do strefy euro. Na pewno poza głównym nurtem integracji pozostanie nie planująca przyjęcia wspólnej waluty Wielka Brytania. Nieprzypadkiem niemieccy dyplomaci podkreślają, że "Pakt dla euro" to projekt "17+" (od liczby obecnych członków eurolandu) lub nawet "27-". "Nie zmieniliśmy zdania, że jesteśmy przeciwni formalizacji strefy euro" - powiedział PAP niemiecki dyplomata. Polskie źródła dyplomatyczne zapewniły, że kanclerz Angela Merkel osobiście dzwoniła do Donalda Tuska, by powiedzieć, że zależy jej na wejściu Polski do Paktu.

Jeśli kraje na szczycie nie zgłoszą konkretnych zobowiązań, to mają to zrobić najpóźniej w krajowych programach reform i zaktualizowanych programach stabilności i konwergencji, które prześlą do KE w kwietniu.

"Nawet gdyby się okazało, że mamy przyjąć 24 marca te zobowiązania - które gotowe są przyjąć także inne państwa paktu: Grecja, Portugalia, Niemcy, Słowacja - to mogę powiedzieć z absolutną pewnością, że bylibyśmy w stanie to uczynić nawet w tak krótkim terminie" - deklarował Tusk 11 marca.

 



Realizowanie paktu ma się odbywać na podstawie zainaugurowanego w tym roku "europejskiego okresu oceny", w ramach którego kraje UE mają zbliżać polityki gospodarcze przy opracowywaniu swoich budżetów. Na podstawie narodowych planów reform KE wyda zalecenia dla poszczególnych krajów (w maju-czerwcu). Następnie zostaną one przedyskutowane i zatwierdzone przez radę ministrów finansów Ecofin oraz szefów państw i rządów "27" na szczycie UE (w czerwcu).

 

http://finanse.wnp.pl/na-szczycie-ue-inauguracja-paktu-na-rzecz-euro-z-udzialem-polski,135401_1_0_2.html

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Raport UE: Polska jest na szarym końcu

Polska jest na szarym końcu jeśli chodzi o przestrzeganie unijnego prawa w dziedzinie rynku wewnętrznego - tak wynika z danych zaprezentowanych w Brukseli. Gorzej od nas wypadają tylko Włochy biorąc pod uwagę specjalny limit 1 procenta nieprzyjętych dyrektyw do krajowego prawodawstwa.

W Polsce wynosi on 1,7%, a we Włoszech 2,1%. Z całej Wspólnoty tylko 7 państw, w tym Polska, przekroczyło dozwolony limit niewdrożonych unijnych przepisów. To zła informacja, bo ułatwienia gospodarcze na unijnym rynku wewnętrznym czy większa liberalizacja przepisów ma być jednym z priorytetów przewodnictwa Polski w Unii Europejskiej, które rozpoczyna się w lipcu.

Komisja Europejska wprawdzie przyznała, że w ostatnim półroczu nasz kraj nadrobił zaległości, ale i tak nadal wypada słabo. Jeśli chodzi o liczbę unijnych dyrektyw, które nie zostały na czas przyjęte bądź zostały wdrożone do naszego prawa nieprawidłowo, to Polska także zajmuje przedostatnie miejsce z liczbą prawie 50 takich przypadków i ponownie wyprzedza tylko Włochy. W liczbie postępowań przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu na tle innych Polska wypada już lepiej. Warszawa ma obecnie 53 otwarte sprawy i też poprawiła się w porównaniu z ostatnim rokiem. Najgorsza pod tym względem jest Belgia, która ma o połowę więcej od Polski otwartych postępowań.

http://biznes.onet.pl/raport-ue-polska-jest-na-szarym-koncu,18497,421696...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika barbarawitkowska

2. Na szczęście

(chiociaż to okropnie brzmi) to juz koniec Europy razem z jej unią i projektem euro.

avatar użytkownika Maryla

3. Basiu

ale ile nam jeszcze przyjdzie za to zapłacić? To mnie martwi, te kolejne zobowiązania Polski.
Wszak jestesmy Zielona Wyspą, która stać na opłacenie kredytów zaciągniętych przez innych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika barbarawitkowska

4. Marylu

chyba gorsze rzeczy dla Europy się szykują. Warto śmigać , gdzie pieprz rośnie.
Może się za jakiś czas okazać, że te zobowiązania to tylko kupa papieru, tylko nie wiem, czy gdyby do tego doszło to będzie się z czego cieszyć. Europa właśnie postanowiła popełnić masowe seppuku.

avatar użytkownika Maryla

5. Wątpię, by powołanie

Wątpię, by powołanie eurogrupy przyniosło pożądane efekty biorąc pod uwagę, że kraje eurogrupy mają dziś zazwyczaj więcej długu publicznego i mniej konkurencyjny system podatkowy niż reszta

- mówił dziś w Parlamencie Europejskim Konrad Szymański z PiS w trakcie debaty nad zadaniami najbliższego Szczytu UE.

Poniżej pełna treść wystąpienia:

Wszystkie cele, jakie stawia sobie eurogrupa, czasem całkiem rozsądne, mogą być z powodzeniem przeprowadzone w ramach polityki gospodarczej, podatkowej, społecznej poszczególnych krajów członkowskich.

Powstaje, zatem pytanie, dlaczego zmieniamy dziś ekspresowo traktat, by przenieść te decyzje na poziom unijny? Są dwie odpowiedzi. Robi się to po to, by jak zawsze podzielić się odpowiedzialnością za niepopularne decyzje z całą Unią. Albo po to, by przy okazji reform uzyskać więcej władzy dla Brukseli.

Wątpię, by przyniosło to pożądane efekty biorąc pod uwagę, że kraje eurogrupy mają dziś zazwyczaj więcej długu publicznego i mniej konkurencyjny system podatkowy niż reszta.

http://www.wpolityce.pl/view/8984/Szymanski__Unia_zamiast_reform_chce_po...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl