Nasi zachodni sąsiedzi pomysł Tuska wrzucili do kosza rękoma komisarza UE ds.
energetyki Günthera Oettingera, na dodatek kolegi partyjnego Angeli
Merkel. Na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pomysł unii
energetycznej forsowany przez premiera Donalda Tuska w celu
zmniejszenia zależności od rosyjskich dostaw surowców energetycznych
uznał za kompletnie pozbawiony sensu

Nie zgodzę się na wyznaczoną politycznie jednolitą cenę

— powiedział Oettinger w wywiadzie, o którym „FAZ” informuje na swojej stronie internetowej.

Dla UE gaz jest towarem, a nie polityczną bronią

— zaznaczył unijny komisarz, co jest kompletnym oderwaniem od
rzeczywistości, bowiem gazem jako bronią posługuje się Rosja. Polityk
niemieckiej CDU zapowiedział, że przedstawi w czerwcu na szczycie UE propozycję zapewnienia Europie bezpieczeństwa dostaw źródeł energii.

Oettinger zamierza rozbudować sieć gazociągów, by umożliwić bezproblemowy transport tego surowca pomiędzy krajami UE - czytamy w „FAZ”. Jego zdaniem doprowadzi to automatycznie do wyrównania cen, co uniemożliwi Rosji szantażowanie odbiorców.

Unijny komisarz chce ponadto zwiększyć pojemność zbiorników na gaz w krajach UE. Uważa, że obowiązujące obecnie przepisy, przewidujące rezerwy wystarczające na 30 zimnych dni, są niewystarczające. UE musi zastanowić się nad zwiększeniem rezerw do 50-60 dni – powiedział Oettinger.

Komisarz UE
wezwał Ukrainę do uregulowania rachunków za gaz, co zmusi jego zdaniem
Rosję do kontynuowania dostaw gazu bez przedpłat. Jego zdaniem Ukraina
powinna płacić 350 do 380 dolarów za 1000 metrów sześciennych gazu - tyle, ile płacą średnio kraje UE.

Cena 485 dolarów, jakiej domaga się Gazprom, jest nieuzasadniona” - powiedział.

Premier Donald Tusk forsuje od kwietnia pomysł unii energetycznej. W ten sposób UE zapewniłaby sobie dostawy gazu, ponieważ obecna zależność od rosyjskich dostaw surowców energetycznych powoduje jej słabość.

Zdaniem Tuska proponowana unia energetyczna powinna opierać się na
kilku podstawowych założeniach, z których na pierwszy plan wysuwa się
powołanie jednej europejskiej instytucji, która kupowałaby gaz dla
wszystkich 28 państw członkowskich UE.

Kolejnym założeniem byłaby zasada, że jeśli jednemu lub kilku państwom UE groziłoby odcięcie od dostaw gazu, inne kraje udzieliłyby im pomocy poprzez „mechanizmy solidarnościowe”. UE musiałaby też pomóc sfinansować, nawet do 75 procent, niezbędne inwestycje (zbiorniki do magazynowania gazu, rurociągi) w krajach najbardziej obecnie uzależnionych od rosyjskiego gazu, dostarczanego przez Gazprom.

Wypowiedź Oettingera pokazuje, że Niemcy całkowicie zdominowali już
politykę energetyczną Unii Europejskiej. Nie po to Berlin wszedł w
spółkę z Rosją budując z nią Nordstream, aby teraz rezygnować z korzyści
jakie daje im ten deal. Nie wahają się przy tym wykorzystać komisarza
brukselskiego - swojego rodaka - aby jego rękoma ustawić polskiego
„partnera” RFN w odpowiednim miejscu w szeregu.

Slaw/ PAP

O niemieckim „nein” czytaj w oryginale.