Hamid jest Marokańczykiem z Francji, od wielu lat w Londynie. Znam go wiele lat, to z nim oglądałem BBC News 10 kwietnia. To on po chwili jako pierwszy zapytał mnie "Kto ich zamordował? Rosja czy Polacy?" Póżniej takie samo pytanie padało z ust wielu moich znajomych...
Wczoraj ja zadałem mu pytanie: "Co oznacza rewolucja w krajach Arabskich, czy oznacza demokrację czy oznacza Islam?"
Jego odpowiedz mnie zaskoczyła. Ludzie na ulicach nie walczą o demokrację nie walczą o Islam. Jest to powstanie przeciw korporacjom amerykańskim, francuskim oraz angielskim. Korporacjom które kradna dobra narodowe tych krajów. Kradną ropę, gaz. Rabunek ten umożliwiają rezimy w krajach Arabskich wspierane przez korporacje i rządy państw zachodnich oraz Izrael. Rewolucja w państwach arabskich jest walką o odzyskanie własności narodowej z rąk okupantów...
Dziś rano pokazałem mu strony w internecie że i jego ojczyzna Maroko przyłączyła się do protestów. Opanowała go wielka radość. By go wzmocnić w jego radości przypomniałem mu że w moim Kraju taka rewolucja (przejęcie władzy" miała miejsce jakieś 20 lat temu...
... uśmiech mu zgasł. Widziałem go potem jeszcze kilka razy. Radości w nim nie było...
.
foto http://konflikty.wp.pl/gid,13150435,title,Tornado-atakuje-juz-400-mln-ludzi-w-jego-zasiegu,gpage,2,img,13150550,galeria.html
19 komentarzy
1. Ironiczny
a toś nas pocieszył
2. @ironiczny
nie odbieraj ludziom nadziei. Nigdy !
A swoja drogą, te Puczymordy zakłamane w merdiach nie potrafią wytłumaczyć, skąd nagle ta fala protestów. W dodatku "brataja sie " z wojskiem.
Zupełnie niezrozumiałe sa obrazki w telewizorze.
Wielki tłum, zdesparowany, gotowy na najgorsze.
Nastepnego dnia ta sama sceneria, ci sami ludzie i to samo wojsko i radość.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. @barbarawitkowska
Tam nie ma żadnej rewolucji, zamieniają skorumpowanych despotów na nowych despotów czekających na propozycje korupcyjne.
POZDRAWIAM SERDECZNIE!!! ironiczny anglosas
4. @Maryla
Zdjęcie też o czymś świadczy. Na czerwonej fladze jest podobizna faceta walczącego z amerykańskim imperializmem. Potwierdza to słowa Hamida.
POZDRAWIAM SERDECZNIE!!! ironiczny anglosas
5. @ironiczny
widzę te małpę Che, widzę, symbole lewactwa wciąż żywe.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. @Maryla
Dla nas to symbol lewactwa, zbrodniarza. Dla wielu to niestety symbol walki z imperializmem i wyzyskiem.
7. Kraje arabskie w ogniu
W tysiącach mierzona jest już liczba ofiar antyrządowych demonstracji w krajach arabskich. Z każdym dniem rośnie ona w zatrważającym tempie. Najbardziej niepokojące informacje dochodzą z odciętej przez władze od świata Libii, gdzie w biały dzień wojsko strzela do manifestantów. Świadkowie, na których powołują się zagraniczne agencje informacyjne, mówią, że libijski przywódca Muammar Kadafi ściągnął do walki z demonstrantami zagraniczne siły.
W samej tylko Libii, która przyłączyła się do antyrządowych protestów zaledwie sześć dni temu, zginęło już co najmniej 200 osób, a setki kolejnych jest rannych. Większość zginęła w położonym 1000 km na wschód od Trypolisu Bengazi. Jak jednak podkreśla organizacja broniąca praw człowieka Human Rights Watch, z pewnością nie jest to jeszcze pełna liczba ofiar. - Jest to niepełny obraz sytuacji, gdyż komunikacja jest w Libii bardzo utrudniona. Bardzo się niepokoimy (...), czy nie dochodzi do katastrofy w sferze praw człowieka - podkreśla dyrektor biura HRW w Londynie Tom Porteous. Tamtejszy rząd uniemożliwia bowiem wszelką komunikację drogą internetową w kraju i zagłusza połączenia telefoniczne - zarówno komórkowe, jak i stacjonarne. Także jeden z lekarzy w Bengazi, do którego dotarli dziennikarze AP, twierdzi, że liczba śmiertelnych ofiar jest o wiele większa, gdyż tylko do jego szpitala przywieziono w ostatnich dniach około 200 zabitych przez siły rządowe demonstrantów. Kulminacyjnym momentem była sobota, kiedy po pogrzebie 35 ofiar czwartkowych represji rządowych w Bengazi do szpitala trafiły dziesiątki zabitych i rannych żałobników, do których otworzyło ogień kilku snajperów. Świadkowie tej masakry twierdzą, że wojsko czekało, aż uczestnicy pogrzebu zaczną opuszczać cmentarz, i wówczas zaczęło do nich strzelać. Jeden z rozmówców agencji dpa podkreśla, że strzelający do uczestników pogrzebu żołnierze nie byli Libijczykami. Również według doniesień innych agencji, w kierunku Bengazi i innych miast ogarniętych rewoltą na wschodzie Libii zmierzają kolumny elitarnej wojskowej Brygady Chamis, którym towarzyszy wojsko sprawiające wrażenie obcych najemników.
Protestujący w Libii domagają się ustąpienia Muammara Kadafiego, który rządzi krajem od 42 lat. Według źródeł medycznych i świadków, policja odpowiada na wszystkie odbywające się na ulicach większych miast protesty ostrą amunicją, realizując zapowiedzi Kadafiego, iż "zdruzgocze" opozycję. Świadkowie, na których powołuje się agencja AP, twierdzą, że dla zastraszenia przeciwników wojsko używa także rakiet.
Mówią "nie" mordom religijnym
Także w Tunezji, po kilku dniach spokoju, w sobotę na ulice stolicy znów wyszło ponad 18 tys. osób oburzonych brutalnym morderstwem polskiego salezjanina ks. Marka Rybińskiego. Zebrany tłum demonstrował przeciw tunezyjskim ruchom islamistycznym, apelując o religijną tolerancję i ochronę ze strony państwa. Zebrani skandowali m.in.: "Terroryzm nie jest tunezyjski". Zabójstwo polskiego misjonarza było także powodem wczorajszego spotkania arcybiskupa Tunisu Marouna Lahhama z premierem tego kraju Mohammedem Ghannuszim. Podczas niego premier zapewnił, że "uczyni wszystko, co w jego mocy", by wyjaśnić przyczyny zabójstwa polskiego księdza i zapobiec podobnym aktom. Władze zdają sobie sprawę z tego, że sytuacja wewnętrzna w Tunezji nadal jest niestabilna, w związku z czym wszelkimi sposobami muszą zagwarantować obywatelom poczucie bezpieczeństwa i realizację przynajmniej części ich postulatów.
Nowe kraje, stare żądania
Sobota była też drugim dniem demonstracji w Dżibuti, stolicy noszącego tę samą nazwę małego kraju nad Zatoką Adeńską we wschodniej Afryce, który jest jednym z najbiedniejszych krajów świata, gdzie bezrobocie sięga około 60 procent. Podczas kilkutysięcznych demonstracji antyrządowych policja aresztowała przywódców wszystkich partii opozycyjnych, realizując rozkaz rządzącego krajem od 1999 roku prezydenta Ismaila Omara Guelleha.
Także wczoraj na ulice stolicy Maroka Rabatu oraz największego miasta tego kraju Casablanki wyszły tysiące Marokańczyków domagających się demokratycznych reform. Według agencji EFE, pomimo niesprzyjającej i bardzo deszczowej pogody na placu Bab Alhad w Rabacie zebrało się ponad 2 tys. osób, a w centrum Casablanki około tysiąca. Demonstranci domagają się zmiany konstytucji, w tym zrzeczenia się niektórych prerogatyw przez króla, oraz rozwiązania rządu i parlamentu.
Marta Ziarnik, PAP, Reuters
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110221&typ=sw&id=sw11.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. @ironiczny anglosas
Ciekawe zdjecie - czlowiek spaceruje w stolicy kraju, ktory sam okresla jako imperialistyczny, z podobizna najwiekszego bojownika przeciwko imperializmowi.
No niech by tak sprobowal pospacerowac np. w Libii z podobizna Thatcher lub Regana.
Mysle, ze szybko dostal by darmowy przejazd pojazdem na sygnalach i darmowy wikt na kilka lat.
Ot takie drobne porownanie.
9. Ernesto "Che" Guevara
Od czasu (ponad 50 lat), kiedy do spolki z Raúl i Fidel Castro uwolnili Kube, to ci wolni Kubanczycy nie moga sie opamietac (chyba ze szczescia). Uzywajac czegokolwiek co na wodzie sie unosi (stara lodz, plyta steropianu czy drewniana paleta), pokonuja plaze obsadzona kaktusami i uzbrojona zwojami drutu kolczastego. Rzucaja sie do morza pelnego rekinow, zeby pokonac 150 km i jedynym ich marzeniem jest dotknac stopa ziemi imperialistow. Albowiem zgodnie z prawem panujacym w USA - jak ich zlapia na morzu, to odsylaja ich na Kube, a jak dotra do plazy to ich imperialisci wysylaja do obozu dla uchodzcow.
Na dzien dzisiejszy w Miami mieszka wiecej Kubanczykow niz w Havanie i jak by sie tam pojawil jakis nastepca Che, to CIA nie musialo by interweniowac. Kubanczycy by go wlasnymi rekami ukamionowali.
Wspomniec jeszcze nalezy, ze Che osobiscie nadzorowal plutony egzekucyjne usuwajace imperialistow.
10. @Maryla
Tez od pewnego juz czasu sie zastanawiam - komu ta Afryka przeszkadzala?
Bo tak - Mubarak byl na smyczy USA, Kadafi mial jakies uklady z Unia Euopejska.
Jak donosi bloger BM24 Ewaryst Fedorowicz w swoim raporcie z Szarm el Szejk
http://blogmedia24.pl/node/44618
w strefie zdemilitaryzowanej, gdzie Zydzi zezwolili Egiptowi wprowadzic wojsko na okres tej awantury - cytuje "Z drugiej strony morza, izraelscy komandosi, którzy wszyscy po rosyjsku mówią i takoż wyglądają," - czy to wlasnie nie powod, ze "Notka dziś "zwinięta" na Salon24.pl"
Wyglada na to, ze jak w jednym mocarstwie rzadzi glupi demokratyczny murzyn, to drugie mocarstwo probuje odzyskac strefy wplywow. W koncu w tym drugim mocarstwie rzadzi madry KGBista, a jak Europa wschodnia nie utrzymuje to trzeba brac z innych zrodel.
Nie zapominajmy tez o wyspach Kurylskich - gdzie jak donosza polskie media - pojechal Niedzwiedziew i zdenerwowal Japonczykow.
Zachodnie media sa bardziej precyzyjne i podaja, ze Niedzwiedziew ustalil zbyt niskie uzbrojenie wysp i postanowil dozbroic w jak najszybszym czasie. A ze Japonia to nie Polska, ktora ze spokojem slucha na temat rakiet w Krolewcu, to sie i denerwuja.
Wracajac do Afryki - ja tam im zle nie zycze - zeby tylko im to tak nie wyszlo, jak to kiedys spiewal Jan Kobuszewski
11. Ironiczny
Tam nie ma żadnej rewolucji, zamieniają skorumpowanych despotów na nowych despotów czekających na propozycje korupcyjne.
Dla mnie mimo wszystko to za prosta recepta na rzeczywistość, a sami z siebie to oni mogą palcem w bucie pokiwać.
Kobuszewski -mistrzostwo świata, ej były kiedyś kabarety.
12. Polecam artykuł...
...z ostatniego dodatku do Rzepy - "Plus-minus". Oto fragment:
Waszyngtońskie jabłka
Paulina Wilk 19-02-2011
Globalizacja widziana z poziomu ulicy w Kalkucie nie zawsze jest korzystna
Na straganie w centrum Kalkuty między stosem papai i piramidą słodkich limonek leżą jabłka ze stanu Waszyngton. Handlarz bardzo je zachwala: – Amerykańskie, amerykańskie.
A więc nowa przyjaźń, jaką administracje Busha, a potem Obamy zawarły z Indiami, przynosi już pierwsze owoce. Rozumiem zadowolenie starego sprzedawcy: jest dumny, że asortyment mu się powiększył, po raz pierwszy może polecać importowane towary. Kalkuta, przez lata ekonomicznie uśpiona pod rządami marksistów, żyła marzeniami o Zachodzie. I zamorskimi legendami przywożonymi przez krewnych, którzy wyemigrowali. Zjawiali się raz na rok z okazji czyjegoś wesela lub pogrzebu i skrupulatnie wykorzystywali wizytę w ojczyźnie, by jej wypomnieć zacofanie, brud i ubóstwo.
Niestety, dostęp do całego artykułu jest płatny.
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
13. @Morsik
Zeby Cie uspokoic, to waszyngtońskie jabłka widzialem tez w Polsce. W stanie Washington hoduje sie dwa rodzaje jablek - red delicious i golden delicious
Red delicious widzielem i kupowalem w Polsce w oszolomie (Auchan) i wstyd mi bylo. Przez 10 lat mieszkania w tym wlasnie stanie nie wiedzialem, ze moga byc takie male i po przyniesieniu do domu po dwoch dniach gnily. Najgorszy gatunek i w dodatku przechowywane tygodniami lub miesiacami w chlodniach.
Ciekawostka jest, ze w stanie Washington sa sprzedawane jablka z Nowej Zelandii, Fuji, Australii, Poludniowej Afryki i sa swiezutkie jak prosto z drzewa.
Ot taka ciekawostka.
14. Mirosław Dakowski...
...napisał na Ekranie tak (fragment istotny w temacie):
Obecna „lawina wolności”, która zapewne zostanie nazwana „przedwiośniem krajów arabskich” też jest ewidentnie sterowana.
Rozpoczęto w Tunezji. Z bajeczką o „skrzyknięciu się młodych przez internet i telefony komórkowe”. Co dalej? Widać, że tym „afrykańskim domino” t.zw. mędrcy bawią się jak dzieci. Najbardziej obrazowym było „odstrzelenie Mubaraka”. Przecież Egipt Mubaraka był zwornikiem potrzebnym dla spokoju w tym regionie, mostem między Izraelem i USA, a krajami arabsko-islamskimi. Nagle „nasz sukinsyn” nadał się tylko do „spontanicznego odstrzelenia”. Ktoś słusznie zauważył, że na razie wynik w Egipcie jest taki, jakby w PRL-u Jaruzelski przekazał władzę WRON-ie.
Teraz pustkę i nudę telewizyjnych wiadomości ukraszają njusy: Tunezja, Maroko, Egipt, Bahrein, Libia, Jordania, Jemen...,a także apele pani Clinton’owej o „wolność dla Iranu”.
Rozważania o „rewolucyjnej roli fejsbuka” i komórek jest obraźliwe nawet dla średnio nierozgarniętego leminga: każdy wie, jak łatwo sterować milionami sms-ów- oraz jak łatwo to wszystko natychmiast wyłączyć. Mówienie (w t®elewizji) i pisanie (w me®diach) , że to spontan, chyba przekonuje już niewielki procent słuchaczy, nawet tych uśpionych z nudów.
O co więc chodzi?
Nie chodzi tu tylko o przepychanki dotyczące podwyższenia cen ropy, do czego już nie raz (1956, 67) służyła blokada Kanału Sueskiego, czy konieczność wzrostu niepewności w sprawie płynności użytkowaniarurociągów gazu. Niezasadne jest też rozważanie, jakie korzyści gospodarcze osiągnie z tego zamieszania USA, a jakie - Rosja Putina.
Te decyzje zapadają wyżej, w gremiach meta-politycznych i ponad - gospodarczych.
Patrzmy uważnie (ale ze spora ilością konserw czy makaronów w spiżarni), dokąd to doprowadzi. Ci wysocy planiści korygują sytuację, jeśli zbytnio wymyka się z zaplanowanej Drogi. (por. „Druga Fundacja” Asimowa; facet dobrze wiedział, o czym pisze).
Nie chciałbym przedstawiać wizji zbyt czarnej; ale może - obudzenie i wzmocnienie nienawiści Arabów do Zachodu, do państwa Izrael, spowoduje ataki Arabów na Izrael. Który ostro (np. bronią jądrową) będzie musiał się bronić. Wtedy „cały cywilizowany świat” z USA na czele, a z marionetkowym wojskiem ministra Sikorskiego włącznie, będzie musiał bronić tam demokracji (i wolności?). Czyli byłoby to skierowanie agresji ludów Islamu na państwa z ludnością chrześcijańską (bo już nie można nas, w Europie, nazywać „państwami chrześcijańskimi”).
Brr, scenariusz niepiękny
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
15. @Morsik
Masz racje. Obysmy sie mylili.
Ciekawostka jest, ze Francja i Anglia milczy. Maroko to zdecydowana strefa wplywow Francji, a Egipt bardziej angielski niz amerykanski.
Czekaja na 2012, az sie skonczy kadencja Obamy?
16. Wystarczy popatrzeć na mapę:
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
17. @Marek5010
Właśnie w tym momencie Premier UK wylądował na lotnisku w Kairze z pierwszą oficjalną wizytą po "zmianie" władz w Egipcie...
18. Pan ironiczny anglosas
Szanowny Panie,
Święta racja.
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
19. Szanowny Panie Michale.
Dziekuję za komentarz.
POZDRAWIAM SERDECZNIE!!! ironiczny anglosas