Jednym z gadżetów polskiej prezydencji będą... kolorowe bączki, czyli o dyplomatołkach.
Artur Bazak dla portalu wPolityce.pl pisze o zbliżającej się prezydencji Polski w UE i związanej z tym, tradycyjnej dla tego układu rządzącego, hucpie. Całość pod linkiem.
http://www.wpolityce.pl/view/7324/Wybor_gadzetu_polskiej_prezydencji_jest_wyrazem_glebokiej_resortowej_madrosci_MSZ__Kolorowy_baczek_jest_idealnym_symbolem_tej_ekipy_rzadzacej.html
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zamówiło 6200 takich "zakręconych" zestawów. Jeden zestaw składa się z dwóch drewnianych, ręcznie malowanych bączków i ma kosztować 130 zł netto.
Minister ds. europejskicj MSZ Mikołaj Dowgielewicz tłumaczy, że bączek "jest bardzo miłym gadżetem, który na pewno każdy urzędnik czy dyplomata, który przyjedzie do Polski, zabierze do domu". Pan minister podkreśla, że szukał takich prezentów, "które każdy będzie chciał zabrać ze sobą do domu, dać żonie, mężowi, dzieciom"."Te bączki są naprawdę bardzo fajne" - przekonuje.
Już widzę, jak odwiedzający nas dyplomaci spieszą do swych żon i dzieci z bączkowym, zakręconym zestawem. I zbierają się całymi rodzinami, żeby wysłuchać opowieści swych ojców i mężów o wizycie w dalekim kraju, w którym puszcza się kolorowe bączki.
Wybór gadżetu polskiej prezydencji jest wyrazem głębokiej resortowej mądrości naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zakręcony, kolorowy bączek jest idealnym symbolem tej ekipy rządzącej.
- Zaloguj się, by odpowiadać
19 komentarzy
1. MSZ nie wie, gdzie jest sprzęt "Naszego Dziennika"
Nośniki informacji zarekwirowane polskim dziennikarzom 8 lutego na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie zostały przewiezione z Centralnego Urzędu Celnego. Dokąd? Nie wiadomo
Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie potrafi powiedzieć, gdzie konkretnie znajduje się sprzęt zarekwirowany przez Rosjan dziennikarzom "Naszego Dziennika" - Piotrowi Falkowskiemu i Markowi Borawskiemu - na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Resort informuje jedynie, że laptopy, karty pamięci do aparatów fotograficznych oraz dyktafony mogą od razu zostać zwrócone "albo będą też stanowić dowód w ewentualnej sprawie". I że będzie to zależeć od wyników ekspertyz, które w ciągu 20 dni miał przeprowadzić urząd celny w Moskwie, którego nazwy jednak resort nie potrafi podać. Doszło do zajęcia materiałów w sposób długotrwały, co nie tylko utrudnia pracę dziennikarzy, ale także narusza konkretne zapisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która zapewnia ochronę dziennikarskich źródeł informacji. To daje podstawę do skierowania skargi przeciw Rosji do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - komentują prawnicy.
"Nasz konsul został poinformowany, że sprzęt wróci do Polski po ekspertyzie, która może trwać do 20 dni. W zależności od jej wyniku, albo zostanie od razu zwrócony, albo będzie stanowił dowód w ewentualnej sprawie" - informuje MSZ. Kolejna informacja, jaką podaje resort, jest następująca: "Nasz konsul w Moskwie skontaktował się w tej sprawie z naczelnikiem Wydziału Polskiego w III Departamencie Europejskim MSZ FR. Naczelnik poinformował konsula, że w związku z zarekwirowanym sprzętem dziennikarzy 'Naszego Dziennika' jego organ zwrócił się do służby celnej, milicji oraz Federalnej Służby Migracyjnej". Informacja podana przez MSZ była sygnowana jedynie przez Biuro Rzecznika Prasowego MSZ. Żadnych konkretnych nazwisk. Marcin Bosacki, rzecznik prasowy MSZ, jest na urlopie. Nie odbiera telefonów od dziennikarzy "Naszego Dziennika". Kiedy próbowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej w tej sprawie - konkretnie, gdzie fizycznie znajduje się teraz sprzęt zarekwirowany dziennikarzowi i fotoreporterowi "Naszego Dziennika" - usłyszeliśmy jedynie, że resort będzie próbował ustalić "coś" bliższego w tej kwestii. Według wcześniejszych informacji przekazywanych przez resort, miał on być przewieziony z Centralnego Urzędu Celnego do innej instytucji w innej dzielnicy. Na pytanie, jaka konkretnie jest nazwa tego urzędu, otrzymaliśmy jedynie zapewnienie, że Wydział Konsularny naszej ambasady zwrócił się w tej sprawie do komisariatu milicji na lotnisku Szeremietiewo i do urzędu celnego z prośbą o podanie tej informacji. - To bardzo poważna ingerencja - to odebranie dziennikarzom potrzebnego im do pracy sprzętu. Mamy do czynienia z zajęciem materiałów gromadzonych w pracy dziennikarskiej na okres niebanalny 20 dni. To ingerencja, która uniemożliwia przygotowanie materiałów dziennikarskich. Bez tego dziennikarz nie może napisać tekstu. Jest też coś takiego, jak tajemnica dziennikarska. Tu nastąpiło bardzo poważne jej złamanie w kontekście ochrony źródeł informacji zawodowej - ocenia dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Jak zauważa prawnik, w kategoriach Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności ratyfikowanej przez Polskę i Rosję, ochrona dziennikarskich źródeł informacji jest wymogiem konwencyjnym. Stanowi o tym art. 10 Konwencji. W punkcie 1 czytamy tam, iż "Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe". - Niezależnie od tego, czy ich ochrona jest przyznawana przez wewnętrzne prawo rosyjskie, Federacja Rosyjska jest zobowiązana zapewnić ochronę dziennikarskich źródeł informacji - ocenia Kamiński. Zdaniem prawnika, to wszystko daje podstawę do skierowania skargi zarówno przez dziennikarzy, jak i redakcję "Naszego Dziennika" do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Co to za strefa zamknięta, gdzie każdy może wejść?
W miniony wtorek Marek Borawski i Piotr Falkowski dowiedzieli się, że w ich sprawie wytoczono postępowanie administracyjne za naruszenie strefy zamkniętej podczas ich pobytu w pobliżu ośrodka "Logika". Dzień później w siedzibie Zarządu Federalnej Służby Imigracyjnej miało mieć miejsce posiedzenie, podczas którego planowane było rozpatrzenie sprawy o nałożenie na obu mężczyzn kary administracyjnej za popełnione wykroczenie. Jak relacjonował wówczas w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" szef Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Moskwie konsul Michał Greczyło, do posiedzenia jednak nie doszło, z powodu nieobecności na nim polskich dziennikarzy. Warto tu jednak podkreślić, że już na lotnisku w Moskwie, a więc wtedy, gdy okazało się, że dziennikarze zostaną ukarani za naruszenie strefy zamkniętej, Rosjanie wiedzieli, że rozpatrzenie tej sprawy będzie niemożliwe, bo oskarżeni nie stawią się na posiedzenie. Miało się ono odbyć w trybie zaocznym. Sprawie administracyjnej nadano tok, mimo że Rosjanie wiedzieli, iż dwaj mężczyźni już za kilka godzin mieli opuścić Rosję. Problematyczne jest też to, jak dziennikarze mieliby stawić się na rozprawę w strefie Bałaszycha, skoro jest to teren zamknięty... - Jak widać, miała tu miejsce pewna improwizacja. Mamy tu do czynienia z jakimś pochopnym działaniem. Dziennikarze powinni być o tym fakcie poinformowani wcześniej. Zwykle jest też tak, że wszelkie posiedzenia w sprawie wykroczeń nie odbywają się następnego dnia po zawiadomieniu, chyba że dana osoba, której to dotyczy, jest osobą aresztowaną, którą w każdej chwili można na rozprawę sprowadzić. W innym wypadku osoba wezwana musi podjąć pewne kroki związane z przyjazdem na miejsce rozprawy, poinformować swojego pracodawcę, że prosi o dzień wolny itp. - zauważa dr Kamiński. Prawnik podnosi, że naruszenie strefy zamkniętej (jako podmiotu publicznoprawnego) jest wykroczeniem z punktu widzenia prawa rosyjskiego, a konkretnie kodeksu o wykroczeniach prawno-administracyjnych. Oczywiście przy założeniu, że strefa ta została jako taka oznaczona. Zostaje wówczas wszczęte postępowanie przez rosyjski Urząd Administracji Państwowej. Jeżeli jednak nie ma żadnego znaku wskazującego na to, że jest to strefa zamknięta, do której wstęp jest zabroniony, wykroczenia nie ma. Jak podkreśla fotoreporter "Naszego Dziennika" Marek Borawski, nie zauważył żadnej tabliczki z zakazem wstępu w pobliżu siedziby Dowództwa Wojsk Obrony Powietrzno-Kosmicznej, na terenie którego znajduje się obiekt o kryptonimie "Logika" (10 kwietnia ubiegłego roku smoleński "Korsarz" konsultował z nim sprowadzanie do lądowania polskiego Tu-154M z prezydentem na pokładzie). - Niewątpliwie miała tu miejsce ingerencja, zatrzymanie było ograniczeniem swobody dziennikarza polegającej na gromadzeniu informacji potrzebnych do publikacji - tłumaczy dr Kamiński. - Poza tym, co to za obszar zamknięty, na który można wejść i po którym można się poruszać? - pyta prawnik.
Anna Ambroziak
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110216&typ=po&id=po02.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. pisalam o tym juz przed tygodniem;)
Notka z salonu24 z 07.02. 2011
Przebój polskiej prezydencji w UE
Przygotowania rządu do objęcia przez Polskę prezydencji w Unii Europejskiej idą pełną parą. Przyszedł już czas na podjęcie tematów kluczowych. Oto Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogłosiło w bieżącym miesiącu zamówienie na wytworzenie i dostarczenie 6200 zestawów bączków. Każdy z nich składa się z dwóch sztuk drewnianych, ręcznie malowanych bączków.
W uzasadnieniu czytamy:
"Bączki posłużą jako upominki artystyczne polskiej Prezydencji, wręczane na spotkaniach organizowanych zarówno w kraju, jak i zagranicą, przez kraj sprawujący Przewodnictwo w Radzie UE w 2011 r. Zakup baczków jest uzasadniony koniecznością zapewnienia tego rodzaju przedmiotów z uwagi na wieloletnią praktykę poprzednich państw członkowskich UE sprawujących Prezydencję oraz ze względu na realizację postulatów komunikacyjnych zawartych w dokumencie „Wytyczne dotyczące polityki komunikacyjnej polskiej Prezydencji w Radzie UE w 2011 roku”, przyjętym przez Komitet ds. Europejskich w dniu 30.07.2010 roku."
Myślą przewodnią obecnej polskiej polityki międzynarodowej zdaje się być zasada: kto nami kręci, ten dobrze na tym wychodzi, jako że nie prowadzeni mamy zwyczaj obracać się w kółko. Dlatego wybór bączka na symboliczny upominek naszej prezydencji w EU wydaje się być idealnie trafiony.
http://styx.salon24.pl/276442,przeboj-polskiej-prezydencji-w-ue
3. Jeden z komentarzy na stronie wPolityce.pl
Herr gRAŚ:
"Dla gości wizytujących Schlesien żądam bączka w barwach żółto-niebieskich! Jako dodatkowy gadżet proponuję słynne prezydenckie bronki. "
Nic dodac.
4. Powrót do korzeni ?
Dreidel lub Sevivon w języku hebrajskim,czworoboczny bączek,którym bawią się dzieci w żydowskie święto Chanukah. WIKI
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
5. @ natenczas
A mozesz rozwinac mysl "symboliczna"?
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
6. A łapy
znowu w kieszeniach. Fuj
7. Co do bączków:
http://wpolityce.pl/view/7406/MSZ__Baczki_realizuja_cele_polityki_komuni...
8. > Spiskowy,
proszę,nie podpuszczaj.
Anne też tym się zapewne bawiła :)
Pzdr.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
9. @natenczas
Obydwie. Ta od Radka i ta od Bigosława.
10. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Pan Mikołaj Dowgielewicz, nie zdał końcowych egzaminów w Kolegium Europejskim / Collège d'Europe / w Natolinie w czasach kiedy rektorem był Saryusz Wolski
Węgrzy jako upominek dla Unijnych gości dawali płytę i nuty Franciszka Liszta, czołowego przedstawiciela Romantyzmu
My też mamy Fryderyka Chopina, czołowego przedstawiciela Romantyzmu, o którym Oleś Kwaśniewski powiedział, że to Francuz.
Nie będę pierwszym który powie i napisze, że Aleksander Kwaśniewski jest narodowości żydowskiej, jego żona też.
Do tego ojciec Kwaśniewskiego współpracował z sowieckim NKWD, Oleś też !
Ukłony
Data i miejsce urodzenia 22 października 1811, Raiding
Data i miejsce śmierci 31 lipca 1886, Bayreuth
Dziedzina sztuki muzyka
Styl romantyzm
Koncert fortepianowyFranciszek Liszt
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
11. Pan Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
Pozwoli Pan,że uzupełnię komentarz muzycznie.
Pozdrawiam.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
12. Natenczas
prostestuję przeciwko proszę wybaczyć - Artur Rubinstein to był genialny muzyk i wielki polski patriota. Proszę doczytać. Nie wpadajmy w paranoję. A Poloneza nikt nie grał potem tak jak On.
13. > barbarawitkowska,
proszę wybaczyć,ale niczego złego nie miałem na myśli.
Uważam,że nie tylko Rubinstein tak pięknie grał,ale i Krystian Zimerman także.
Pzdr.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
14. Natenczas
Może ma Pan rację , ja jednak z biegiem lat coraz bardziej cenię starą szkołę pianistyczną. Pozdrawiam
15. > barbarawitkowska,
Mieliśmy wielu znakomitych pianistów.
Nie możemy zapomnieć o najbardziej chyba zasłużonym dla Polski,jakim był bez wątpienia Ignacy Jan Paderewski.
Pozdrawiam.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
16. No jasne
to jest podstawa
17. Solidarni2010.pl kto zyska
Europejskiej. Przed Polską prezydencja była w rękach hiszpańskich,
belgijskich i teraz węgierskich. Dawn...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Pani Barbara Witkowska,
Szanowna Pani Barbaro,
Dla mnie najpiękniejszym polonezem jest As-dur Fryderyka Chopina.
Tu w wykonaniu Pana Olejniczaka
"-border="0" width="350"/>
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
19. "Największa afera łapówkarska
"Największa afera łapówkarska w historii Polski" znów daje o sobie
znać! Kolejne zarzuty dla urzędników MSZ ws. ustawionych przetargów
podczas prezydencji w UE!
Chodzi o ustawione przetargi przy wartym
34 mln zł konkursie na "kompleksową obsługę spotkań i konferencji w
trakcie przewodnictwa RP w Radzie UE". W śledztwie dotyczącym afery
zarzuty przedstawiono już 45 osobom.
Spraw Zagranicznych i jego urzędników.
CZYTAJ WIĘCEJ: CBA: „To największa afera łapówkarska w historii Polski!”. Korupcja objęła MSZ, MSWiA, GUS i wiele publicznych przetargów. Rywin się chowa?
Zarzuty usłyszało troje urzędników - w tym była wiceszefowa departamentu zajmującego się prezydencją Polski w UE oraz dwoje specjalistów, z których jeden doradza Grzegorzowi Schetynie. Rzecznik MSZ
tłumaczy, że wszczęto postępowanie wyjaśniające, ale nie wiadomo, czy
urzędnicy z zarzutami zostaną usunięci z polskiej dyplomacji.
Czego dotyczą zarzuty? Jak czytamy w tvn24,
chodzi o ustawione przetargi przy konkursie dotyczącym prezydencji
Polski w Unii Europejskiej. Co ciekawe, konkurs był wart aż 34 miliony złotych.
CBA tłumaczy, że
urzędnicy „nie dopilnowali swoich obowiązków”, za co grozi do trzech lat
więzienia, ale rzecznik Biura nie chce ujawnić szczegółów sprawy.
W śledztwie dotyczącym afery zarzuty przedstawiono już 45 osobom. A to z pewnością nie koniec…
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl