Orzeczenie Sądu Najwyższego może skutecznie zablokować niemieckie roszczenia majątkowe.
Jest już pisemne uzasadnienie niezwykle ważnego wyroku Sądu Najwyższego, mającego pierwszorzędne znaczenie dla roszczeń, z którymi występują tzw. późni przesiedleńcy. Wynika z niego, że skutecznie utracili oni obywatelstwo polskie, a ich majątki przechodziły na własność państwa. Jak podkreślają prawnicy, orzeczenie to będzie mogło być wykorzystywane podczas spraw sądowych.
Od kilku lat tzw. późni przesiedleńcy, wykorzystując zaniedbania i bałagan w księgach wieczystych, występowali o zwrot majątków, których zrzekli się, wyjeżdżając do Niemiec. Skuteczną tamę, przynajmniej części roszczeń, powinien położyć wyrok Sądu Najwyższego z sierpnia tego roku, którego pisemne uzasadnienie jest już dostępne.
Wynika z niego, że przesiedleńcy, wyjeżdżając do Niemiec, przyjmowali obywatelstwo tego kraju i tracili polskie wraz z posiadanym majątkiem. A tym samym nie mogli go przekazać swoim spadkobiercom.
- Wyrok ma duże znaczenie dla innych tego typu spraw - podkreśla mecenas Lech Obara, zaangażowany w szereg spraw roszczeniowych. Na wagę tego orzeczenia wskazuje także prof. Aurelia Nowicka (UAM), która specjalizuje się w problemach prawnych związanych z roszczeniami tzw. późnych przesiedleńców.
Rozpatrywana przez Sąd Najwyższy kasacja dotyczyła rodziny Reinschów, która wyjechała z Polski w 1981 roku. Jej spadkobiercy, wykorzystując brak zapisów w księgach wieczystych, odzyskali w 2006 roku dom w Olsztynie. Sądy uznały także, że nie utracili oni obywatelstwa polskiego.
Ustalenia te zakwestionował w swoim wyroku Sąd Najwyższy, stwierdzając, że ustawa z 1981 r. "wyraźnie stanowiła, że nabycie obywatelstwa obcego pociągało za sobą utratę obywatelstwa polskiego". Sąd podkreślił, że twierdzenie sądów, iż nie nabyli oni obywatelstwa niemieckiego po wyjeździe z Polski, jest "nieuprawnione". "Nie potrzebowali oni nawet uzyskiwać obywatelstwa niemieckiego, o które wystąpili, ponieważ na terenie RFN odnowione zostało na podstawie prawa miejscowego ich obywatelstwo niemieckie sprzed 1945 roku, które zgodnie z prawem RFN nigdy nie wygasło" - podkreślają sędziowie w uzasadnieniu wyroku.
- Ci, którzy występują z roszczeniami, nie są polskimi obywatelami, są to obywatele niemieccy, to bardzo ważne - wskazuje Obara. - To będzie rzutowało na pogląd sądów administracyjnych - dodaje.
Co ważniejsze, SN uznał, że nie jest "zasadne" kwestionowanie prawnego znaczenia uchwały Rady Państwa z 1956 r. o zmianie obywatelstwa repatriantów niemieckich. "Tym samym skład orzekający w niniejszej sprawie nie podzielił częściowo odmiennego stanowiska w powyższej kwestii zawartego w wyroku Sądu Najwyższego z 17 września 2001 r." - czytamy w uzasadnieniu. W wyroku tym kwestionowano właśnie ważność uchwały Rady Państwa, wskazując na jej "ogólność".
Wyrok ten ukazuje zmianę linii orzeczniczej z korzyścią dla osób, które mieszkają w domach objętych roszczeniami niemieckimi i które wskutek zaniedbań urzędniczych poprzez brak wpisów w księgach wieczystych często na stare lata muszą szukać innego lokum. - To nie jest dramat Skarbu Państwa, ale tych staruszków, którzy mieszkają w tych domach - mówi Obara.
Wyrok na pewno może być wykorzystywany w sprawach, w których spadkobiercy przesiedleńców, którzy skutecznie utracili obywatelstwo polskie, próbują odzyskać majątek należący dawniej do ich rodziców czy dziadków. Wówczas, jak wynika z orzeczenia Sądu Najwyższego, te nieruchomości im się nie należą, ponieważ w wyniku utraty obywatelstwa nie mogły one być spadkiem.
- Ta nieruchomość nie mogła zatem wejść w skład spadku, a spadkobiercy nie mogli nią rozporządzać, wobec czego nabycie tej nieruchomości nastąpiło od osób nieuprawnionych - oświadczył sędzia Wojciech Katner, ogłaszając wyrok w sprawie małżeństwa Reinsch.
- Myślę, że to orzeczenie będzie miało duży wpływ na przyszłe procesy - zaznacza w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Jerzy Erlik, radca prawny z Olsztyna, który prowadzi sprawy osób dotkniętych roszczeniami przesiedleńców. - Ogólna tendencja orzecznictwa Sądu Najwyższego w tych sprawach jest korzystna dla obywateli polskich. Wystarczy zwrócić uwagę na wyrok, który stwierdzał, iż w sprawach, które leżą w gestii sądów administracyjnych, to właśnie one powinny się do nich odnosić, a nie sądy powszechne - dodaje. - Jest to istotne, bo np. w sprawach administracyjnych są krótkie terminy - 10 lat - na wzruszenie decyzji uwłaszczeniowej, chociażby była wadliwa. Gdyby wcześniej było takie orzeczenie, to sprawa Agnes Trawny zakończyłaby się korzystnie dla Skarbu Państwa i rodzin zamieszkujących w tej nieruchomości - tłumaczy Erlik.
Liczbę tzw. późnych przesiedleńców szacuje się na ok. 400-600 tysięcy. Po 1945 r. przyjmowali oni polskie obywatelstwo, dzięki czemu mogli zachować swój majątek. Wyjeżdżając do Niemiec, zrzekali się go, ale otrzymywali w zamian od rządu niemieckiego tzw. świadczenia wyrównawcze.
Zenon Baranowski
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101211&typ=po&id=po11.txt
- Zaloguj się, by odpowiadać
25 komentarzy
1. Wyrok na pewno może być
Wyrok na pewno może być wykorzystywany w sprawach, w których spadkobiercy przesiedleńców, którzy skutecznie utracili obywatelstwo polskie, próbują odzyskać majątek należący dawniej do ich rodziców czy dziadków. Wówczas, jak wynika z orzeczenia Sądu Najwyższego, te nieruchomości im się nie należą, ponieważ w wyniku utraty obywatelstwa nie mogły one być spadkiem.
- Ta nieruchomość nie mogła zatem wejść w skład spadku, a spadkobiercy nie mogli nią rozporządzać, wobec czego nabycie tej nieruchomości nastąpiło od osób nieuprawnionych - oświadczył sędzia Wojciech Katner, ogłaszając wyrok w sprawie małżeństwa Reinsch.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Zdemaskowane sztuczki
Zdemaskowane sztuczki pełnomocnika
Adam Białous
Z radcą prawnym Lechem Obarą, którego kancelaria w procesie Głowackich z obywatelką Niemiec Agnes Trawny reprezentuje eksmitowaną rodzinę Polaków, rozmawia Adam Białous
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uchylił w środę zaskarżony wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie, przyznając, że rodzina Głowackich ma prawo procesować się o zwrot nakładów poniesionych m.in. na prace remontowe w domu w Nartach. Tę posiadłość Agnes Trawny, obywatelka Niemiec, odzyskała w 2005 roku. Co przesądziło o takiej decyzji?
– Jak wynika z motywów ustnych, Sąd Apelacyjny w Białymstoku oparł swoje orzeczenie na dwóch przesłankach. Po pierwsze, nie zgodził się z oceną sądu okręgowego, iż Głowaccy nie mogli domagać się zwrotu nakładów od Ages Trawny, skoro mieli umowę najmu z Nadleśnictwem w Szczytnie. Olsztyński sąd, zdaniem białostockiej apelacji, pochopnie przyjął, że umowy z nadleśnictwem nosiły znamiona umów najmu, bo przecież według wyroku tego samego olsztyńskiego sądu Trawny nigdy nie utraciła swojej własności w Nartach, a Skarb Państwa nigdy tej własności nie nabył. Nadleśnictwo nie mogło zatem dysponować nieruchomością w żaden sposób. Po wtóre, sąd apelacyjny nie zgodził się ze stanowiskiem sądu okręgowego, że protokół podpisany przez pana Głowackiego jest umową zwolnienia z długu, w której rzekomo ten zrzekł się roszczeń z tytułu nakładów. W ocenie białostockiej apelacji, ten protokół taką umową na pewno nie jest. Białostocki sąd w ustnym uzasadnieniu swojego werdyktu zwrócił również uwagę, za naszą apelacją, że protokół dotyczył tylko lokalu mieszkalnego, a przecież nakłady były również poza lokalem, na działce przy domu i gruncie. Należało więc zbadać roszczenie, a nie oddalać powództwo w całości.
Jaki argument podniesiony w uzasadnieniu uważa Pan za najbardziej istotny?
– Sąd apelacyjny zwrócił uwagę, że zachodzą częściowo uzasadnione wątpliwości co do tego, czy Głowacki miał świadomość i wiedzę o skutkach podpisania protokołu sporządzonego przez Andrzeja Jemielitę, pełnomocnika Agnes Trawny. W protokole znajdują się bowiem wtrącone określenia, m.in. „zrzeczenie się roszczenia”, „nakłady”, które dla osoby nieobeznanej z językiem prawniczym mogą być pojęciami niezrozumiałymi. Protokół został sporządzony przez prawnika, który nie wyjaśnił Głowackiemu, jakie skutki może wywołać jego podpisanie. Okazało się to, kiedy podczas rozprawy apelacyjnej przesłuchiwano pełnomocnika prawnego Agnes Trawny. Tu też powstaje wniosek szerszy, a mianowicie, że pełnomocnicy dają często ludziom do podpisania dokumenty, gdzie zrzeczenie się jest ukryte. Nie wyjaśniają im przy tym, jak daleko idące skutki będzie miała podpisana przez nich umowa prawna.
W apelacji zdecydowano, że olsztyński sąd okręgowy musi na nowo przeprowadzić proces – państwo Głowaccy przeciwko Agnes Trawny. Dlaczego sam nie rozstrzygnie tej sprawy?
– Sąd apelacyjny wyjaśnił, że nie mógł merytorycznie zakończyć sporu, gdyż sąd okręgowy nie przeprowadził w ogóle postępowania dowodowego w istotnym zakresie. W rezultacie merytoryczne zakończenie tej sprawy na etapie II instancji w tak szerokim zakresie byłoby naruszeniem art. 176 Konstytucji, czyli prawa do dwuinstancyjnego procesu.
Dziękuję z rozmowę.
http://www.naszdziennik.pl/wp/18781,zdemaskowane-sztuczki-pelnomocnika.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Fala roszczeń Do Starostwa
Fala roszczeń
Do Starostwa Powiatowego w Olsztynie wpłynęły cztery nowe wnioski o wypłatę tzw. późnym przesiedleńcom, obecnie obywatelom Niemiec, odszkodowań za porzucone w Polsce mienie – dowiedział się „Nasz Dziennik”.
Takich roszczeń może być niedługo znacznie więcej. Problem ten dotyczy województw północnej i zachodniej Polski, skąd w latach 70. i 80. emigrowały do RFN osoby legitymujące się niemieckim pochodzeniem.
Ci późni przesiedleńcy w latach 90. zaczęli domagać się zwrotu domów i ziemi, jakie pozostawili w Polsce, a roszczenia nasiliły się w ostatnich latach. Okazuje się, że nasze prawo wręcz ułatwia składanie takich wniosków.
To z jednej strony skutek decyzji Sądu Najwyższego, który dał możliwość dochodzenia praw majątkowych potomkom późnych przesiedleńców, a z drugiej – ustawy o obywatelstwie, która przywraca obywatelstwo przesiedleńcom, co bardzo skraca im drogę do odzyskiwania majątków lub otrzymywania odszkodowań.
I nie staje im na przeszkodzie nawet to, że po wyjeździe do RFN otrzymywali oni od niemieckiego rządu rekompensaty za pozostawione w Polsce mienie. To był jeden z zapisów umów zawartych między PRL a RFN, które regulowały kwestie przesiedleń.
O tych problemach dyskutowano wczoraj podczas konferencji w Olsztynie. Według uczestników spotkania, przesiedleńcy cieszą się ułatwieniami, o których inne grupy dawnych właścicieli mogą tylko pomarzyć.
– Zabużanie mają ogromne problemy z odzyskaniem swoich dóbr czy odszkodowań za nie, natomiast późnym przesiedleńcom, obywatelom Niemiec, otwarto szeroką drogę do roszczeń – uważa poseł Iwona Arent (PiS).
I dlatego samorządy muszą być przygotowane na to, że mogą zostać zarzucone wnioskami z Niemiec o zwrot mienia lub odszkodowanie. Podczas konferencji poinformowano, że tylko w ostatnim czasie do Starostwa Powiatowego w Olsztynie wpłynęły cztery takie żądania i trwają już procesy w sprawie tych roszczeń. Jeden z nich został w pierwszej instancji wygrany. W sumie obywatele Niemiec domagają się w nich od Skarbu Państwa około 2 mln zł za grunty położone w Spręcowie, Podlejkach, Gadach i Barczewku.
Mecenas Lech Obara (Ruch Prawników przeciwko Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym) stwierdził, że przesiedleńcom w ich staraniach pomaga ustawa z 2007 r. o ujawnieniu w księgach wieczystych prawa własności nieruchomości Skarbu Państwa oraz jednostek samorządu terytorialnego. A przecież miała ona chronić nas przed niemieckimi roszczeniami.
– Jeżeli ustawa nakazuje ujawnienie w księgach wieczystych własności Skarbu Państwa i samorządu terytorialnego, to jednocześnie wskazuje, kto poprzednio posiadał te majątki. Dzięki temu potomkowie przesiedleńców czy ich spadkobiercy dowiadują się, o jakie majątki mają w polskich sądach walczyć – tłumaczył mec. Obara.
– A przykład odzyskania majątku przez Agnes Trawny udowadnia, że wpisanie do księgi wieczystej Skarbu Państwa lub gminy poprzedni właściciel może skutecznie zakwestionować – dodał prawnik.
Mecenas Lech Obara uważa, że państwo w inny sposób powinno zatrzymać falę roszczeń późnych przesiedleńców. – Trzeba zaingerować w sam status prawny tych nieruchomości i rozstrzygnąć go ustawowo, a przy tym tak skutecznie, żeby nie można było go już podważyć – mówił.
Dlatego uczestnicy konferencji zapowiedzieli m.in. przygotowanie projektu ustawy, która ma skrócić okresy zasiedzenia majątków późnych przesiedleńców, tak aby nie mogli oni składać roszczeń.
Do Olsztyna przyjechała wczoraj rodzina Głowackich, która po 30 latach zamieszkiwania w domu w miejscowości Narty (woj. warmińsko-mazurskie) musiała się z niego wyprowadzić. Zwrot domu i posesji Agnes Trawny, obywatelka Niemiec, uzyskała przed olsztyńskim sądem. Obecnie Głowaccy procesują się z Trawny o zwrot kosztów remontów i utrzymania domu, które ponosili przez kilkadziesiąt lat zamieszkiwania w nim.
– Na remonty domu w Nartach wydaliśmy masę pieniędzy, a teraz nikt nam tego nie chce zwrócić. Czy to sprawiedliwe? – pytali Głowaccy.
Przypomnijmy, że w grudniu 2012 r. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uchylił wyrok olsztyńskiego sądu okręgowego, który w lipcu tego samego roku zdecydował, iż rodzina Głowackich nie otrzyma od Agnes Trawny żadnych pieniędzy tytułem zwrotu kosztów za poniesione prace remontowe w domu w Nartach. Obecnie kancelaria, która reprezentuje Głowackich, wylicza koszty, jakie poniosła ta rodzina na uchronienie od ruiny domu w Nartach. Proces Głowaccy kontra Trawny przed olsztyńskim sądem niebawem ruszy ponownie.
Zdaniem wielu prawników, zdecydowana postawa Agnes Trawny zachęciła innych dawnych właścicieli do podejmowania prób odzyskania majątku. Tym bardziej że podczas tego procesu polski sąd po raz pierwszy nakazał zwrócić majątek obywatelowi Niemiec, choć w księdze wieczystej był on wpisany jako własność Skarbu Państwa. Tym samym wyrok ten pokazał, że możliwe jest zakwestionowanie nawet takiej zmiany stanu prawnego nieruchomości, która teoretycznie uniemożliwiała odebranie domu rodzinie Głowackich. To – według prawników – groźny precedens.
Adam Białous
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/34663,fala-roszczen.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. "Dziwnym trafem na państwo
"Dziwnym trafem na państwo polskie najbardziej mogą liczyć niemieccy przesiedleńcy". TRZY PYTANIA o roszczenia do mec. Obary
"Wszelkie zmiany prawne w zakresie własności są o tyle łatwe do
wprowadzenia, że Unia Europejska pozostawia krajom członkowskim bardzo
dużo wewnętrznej swobody. Możemy więc załatwić tę sprawę, ale u nas
swoją negatywną rolę odgrywa typowy dla nas bałagan, beztroska, brak
gospodarza."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Niemieckie roszczenia pogrążą
Niemieckie roszczenia pogrążą Polaków?
Masowe roszczenia ze strony naszych zachodnich sąsiadów mogą w
przyszłości nieść za sobą poważne konsekwencje – nie tylko dla polskiego
budżetu, lecz także dla pozycji międzynarodowej Polski. »
O sprawie niemieckich roszczeń zrobiło się głośno
w ostatnim czasie, gdy do Starostwa Powiatowego w Olsztynie wpłynęły
cztery nowe wnioski obywateli Niemiec, dotyczące wypłaty odszkodowań za
porzucone w Polsce mienie.
(..)
Prekursorzy niemieckich roszczeń
Prawdziwym symbolem roszczeń niemieckich przesiedleńców stała się Agnes
Trawny, która w latach 70. wyjechała do Niemiec z mazurskich Nart. Jej
dom i ziemia przeszły wówczas na własność Skarbu Państwa, który
następnie przekazał go w zarząd Lasom Państwowym, a te ulokowały w nim
rodziny robotników leśnych – Moskalików i Głowackich. Ówcześni urzędnicy
nie zmienili jednak adnotacji w księgach wieczystych i przez lata to
Trawny figurowała jako właścicielka domu i ziemi. Po latach sądowej
batalii w 2005 r. przed Sądem Najwyższym Trawny odzyskała ojcowiznę.
W 2006 r. Trawny wystąpiła o eksmisję Moskalików i Głowackich, a potem
pobierała od nich opłatę za bezumowne korzystanie z nieruchomości.
Głowaccy i Moskalikowie dobrowolnie wyprowadzili się z domu w Nartach
wiosną 2011 r. Rok później z roszczeniami wobec Trawny wystąpiła rodzina
Głowackich, która domagała się od niej 210 tys. zł odszkodowania,
z tytułu nakładów, jakie ponosiła przez 30 lat na utrzymanie domu.
Sprawa nadal toczy się przed Sądem Okręgowym w Olsztynie. Przypadek
Trawny został szeroko nagłośniony w niemieckich mediach, które zachęcały
swoich obywateli do podjęcia starań odzyskania utraconego mienia lub
stosownego odszkodowania od państwa polskiego, powołując się na przykład
Trawny.
W konsekwencji w Polsce pojawili się kolejni obywatele Niemiec,
z podobnymi roszczeniami, którzy zaczęli wygrywać sprawy przed polskimi
sądami.
Będą kolejne wyroki
W marcu 2013 r. Sąd Okręgowy w Olsztynie wydał korzystny wyrok dla
Alojzego P. – obywatela Niemiec zamieszkałego w Nauheim, którego rodzina
w 1977 r. wyjechała do Niemiec, zostawiając ok. 19 hektarów
gospodarstwa w Spręcowie pod Olsztynem. Alojzy (Alois) P. jest jednym
z pięciorga spadkobierców rodziny, która pozostawiła w Polsce mienie.
Olsztyński sąd przyznał mu 222 300 zł odszkodowania, plus odsetki.
Pozwany Skarb Państwa, reprezentowany przez Starostwo Powiatowe
w Olsztynie, w wyniku zasądzonego wyroku musi też zapłacić ponad 20
tys. zł kosztów procesu. Ten sam sąd w Olsztynie rozpatrywał w marcu br.
sprawę Ursuli K. – dawnej mieszkanki Kaplityn koło Barczewa, która
w latach 70. również wyemigrowała do Niemiec, zostawiając 20-hektarowe
gospodarstwo, przejęte następnie przez Skarb Państwa. Olsztyński sąd
orzekł, że Niemka ma dostać 555 tys. zł rekompensaty. W tym wypadku
występująca z roszczeniem Ursula K. nie mogła ubiegać się o zwrot
gospodarstwa, ponieważ jego obecny właściciel jest wpisany do księgi
wieczystej i chroni go rękojmia. Już niebawem przed sądami północnej
i zachodniej Polski zapadną kolejne wyroki w sprawach wniesionych przez
obywateli niemieckich. Wszystko wskazuje na to, że ich rozstrzygnięcia
będą również pomyślne dla niemieckich obywateli.
Co dalej z roszczeniami?
Polska przespała czas, aby przygotować się do rozwiązania problemu
niemieckich roszczeń. Winę za taki stan rzeczy ponoszą przede wszystkim
władze, które nie zawarły odpowiednich zapisów w Traktacie z 1991 r.
o dobrym sąsiedztwie polsko-niemieckim. Ale jeszcze gorsze jest to, że
przez kolejne lata nikt nie podjął żadnych działań w tym zakresie.
Dzisiaj nawet nie wiadomo, ile nieruchomości
w Polsce jest zagrożonych niemieckimi roszczeniami. W województwie
warmińsko-mazurskim, gdzie problem ten wydaje się największy, dopiero
teraz zwrócono się do rządu z pilnym wnioskiem o przyznanie dodatkowego
miliona złotych na przejrzenie ksiąg wieczystych. Ma to dać odpowiedź na
pytanie, ile nieruchomości ma nieuregulowany status własnościowy.
Szacuje się jednak, że tylko na Warmii i Mazurach problem ten może
dotyczyć 20 tysięcy ksiąg wieczystych.
Polski rząd nadal marginalizuje problem niemieckich roszczeń, co wydaje
się dziwne, zwłaszcza w sytuacji coraz gorszego stanu finansów naszego
państwa. Problem niemieckich roszczeń może je jeszcze bardziej
zrujnować. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem zupełnej bierności rządu
Donalda Tuska w tej sprawie są zapewne obawy przed pogorszeniem
stosunków z Niemcami. Jeszcze gorsze jest to, że sami dajemy niemieckim
obywatelom narzędzia do skutecznego zaspokojenia ich roszczeń. Dziwne
jest to z jeszcze jednego powodu. Otóż Polacy – Zabużanie – mają ogromne
problemy z odzyskaniem swoich dóbr czy odszkodowań za nie, natomiast
państwo polskie otworzyło obywatelom Niemiec szeroką drogę do spełnienia
roszczeń. Już dzisiaj wydaje się pewne, że w sytuacji, gdy Polska nie
będzie w stanie wypełnić zobowiązań wynikających z orzeczeń krajowych
sadów w tej sprawie, strona niemiecka podniesie ten problem na forum UE.
To na pewno spowoduje poważne konsekwencje dla Polski na arenie
międzynarodowej.
Autor jest dr. historii, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony
Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również
członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych
dr Leszek Pietrzak
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Czy polskie sądy faworyzują obywateli niemieckich?
Kwestię roszczeń przedstawił szczegółowo mecenas Lech Obara, zajmujący się tym tematem – jak sam stwierdził – "od zawsze". Mecenas reprezentuje Ruch Prawników Przeciwko Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym.
Niestety, nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że to obywatele niemieccy są w lepszej sytuacji, niż Polacy. Ci, którzy opuścili nasz kraj na fali wyjazdów do Niemiec i przyjęli obywatelstwo tego kraju, obecnie masowo walczą o odzyskanie swojej "własności".
- Wystarczy zwrócić się o przywrócenie polskiego obywatelstwa i już można starać się o odzyskanie domu czy gruntów, które przepadły na rzecz Skarbu Pastwa – mówi mecenas Lech Obara.
Na początku wydawało się, że niezagrożone wydają się osoby, których nieruchomości mają uregulowaną sytuację prawną i odpowiednie zapisy w księgach wieczystych. Niestety, i na to znalazł się "paragraf".
- Uporządkowana księga wieczysta oznacza, że nie można fizycznie odzyskać pozostawionego domu. Można za to zwrócić się o odszkodowania za utracone mienie do Skarbu Państwa. Takie odszkodowania są nagminnie przyznawane i to my jako społeczeństwo ponosimy ich koszty – wyjaśnia Lech Obara.
Tymczasem osoby, które utraciły swoje domy muszą walczyć o to, aby odzyskać choć część nakładów, jakie ponieśli mieszkając tam przez dziesiątki lat. W takiej sytuacji są choćby państwo Głowaccy i Moskalikowie z Nart. W nieciekawej sytuacji jest też Kazimierz Smoliński z Kanigowa pod Nidzicą. Swoje gospodarstwo otrzymał on od Skarbu Państwa, jednak byli właściciele wystąpili o zwrot gruntów i ...wygrali.
- Sąd przyznał rację państwu Lukaschewskim, naszym zdaniem bezzasadnie. Gospodarstwo należy się panu Smolińskiemu, choćby przez zasiedzenie – mówi mecenas.
Jakie jest więc rozwiązanie problemu?
- Skrócić okres zasiedzenia, to po pierwsze. Po drugie – sądy mają możliwość orzekania na korzyść obywateli polskich, tylko nie chcą z tej możliwości korzystać. Zostało to stwierdzone już w 2007 roku przez wybitnego profesora prawa, Aurelię Nowicką – podkreśla zdecydowanie Lech Obara.
http://www.express.olsztyn.pl/artykuly/czy-polskie-sady-faworyzuja-obywa...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. POdziekujcie Tuskowi
Wydali wszystkie oszczędności na dom, spłacili kredyt, a teraz zostali wyrzuceni na bruk. To dramatyczne chwile w życiu państwa Nolberczyków z Dąbrówki Górnej. Rodzina kupiła dom od niemieckiego właściciela. Ten nie chciał ich wpisać do księgi wieczystej i po latach zażądał zwrotu nieruchomości. Dziś do akcji wkroczył komornik.
Emocje wzięły górę. Bolesław Nolberczyk postanowił siłą bronić domu, który kupił ponad dwadzieścia lat temu. Bezskutecznie - komornik był nieubłagany. Nie pomogły tłumaczenia, prośby ani błagania. Konieczna była interwencja policji, a także pogotowia ratunkowego.
Państwo Nolberczykowie jeszcze wczoraj wierzyli, że uda się uniknąć eksmisji. Dom kupili w 1988 roku od niemieckiego właściciela. Zapłacili 1,5 miliona złotych, dowodem jest umowa kupna sprzedaży, ale sprzedający zwlekał z zapisem do księgi wieczystej. Nie chciał też przepisać domu u notariusza. Zawiódł zaufanie państwa Nolberczyków i po latach zażądał zwrotu nieruchomości.
- Uczciwie zapłaciliśmy mu pieniądze, tyle ile chciał, a on w tej chwili postępuje z nami tak brutalnie - mówi Małgorzata Nolberczyk.
Państwo Nolberczykowie o nieruchomość walczyli w sądzie. Ten raz uznał, że mają prawo do zamieszkiwania domu, innym razem jednak stwierdził, że to nie jest ich własność i nakazał eksmisje.
- Mam wynieść się z mojego domu, który ja kupiłem. Gdzie ja mam się usunąć, dokąd? – pyta Bolesław Nolberczyk.
Dziś niemiecki właściciel nie pojawił się podczas eksmisji, jego rodzina nie chciała rozmawiać przed kamerą. Bolesława Nolberczyka wyprowadziła w kajdankach policja, najprawdopodobniej zostanie mu postawiony zarzut napaści na funkcjonariusza.
http://www.tvp.pl/opole/aktualnosci/spoleczne/eksmisja-sila/12308585
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Wysyp pozwów Adam Białous,
Wysyp pozwów
Adam Białous,
Do Sądu Okręgowego w Olsztynie wpłynęło co najmniej pięć nowych pozwów o zwrot majątków pozostawionych w Polsce przez tzw. późnych przesiedleńców do RFN.
Żądania wypłaty odszkodowań kierowane są przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez wojewodę warmińsko-mazurskiego albo Starostwo Powiatowe w Olsztynie. I tak 360 tys. zł domagają się Erna i Bruno K. Pozew dotyczy odszkodowania za trzy działki o łącznej powierzchni 18,7 ha położone we wsi Mątki w gminie Jonkowo, 180 tys. zł chce Dieter L. za gospodarstwo w Warchałach koło Szczytna. Andreas S. będzie się sądził o wypłatę 250 tys. zł za 5,5 ha ziemi w Gietrzwałdzie. Proces ma się zacząć w marcu. Karl F. domaga się kwoty 1 mln 200 tys. złotych. Ma to być rekompensata za 41 ha gospodarstwa położonego w Gadach w gminie Dywity i Barczewku w gminie Barczewo.
Zdaniem osób zaangażowanych w sprawę obrony Polski przed roszczeniami późnych przesiedleńców, liczba pozwów rośnie nie przypadkiem. Jako jedną z przyczyn wskazują tegoroczną decyzję Sądu Najwyższego, która dała możliwość dochodzenia potomkom późnych przesiedleńców do roszczeń przed polskimi sądami w sprawie zwrotu majątków. O drugim rozwiązaniu prawnym ułatwiającym obywatelom Niemiec odzyskiwanie majątków mówi mec. Lech Obara, prezes Stowarzyszenia Patria Nostra. Chodzi o ustawę o ujawnieniu w księgach wieczystych prawa własności nieruchomości Skarbu Państwa oraz jednostek samorządu terytorialnego, która stała się dla późnych przesiedleńców cennym źródłem informacji. – Jeżeli ta obowiązująca ustawa nakazuje ujawnienie w księgach wieczystych własności Skarbu Państwa i samorządu terytorialnego, to jednocześnie wskazuje, kto poprzednio posiadał te majątki. Dzięki temu potomkowie przesiedleńców czy ich spadkobiercy dowiadują się, o jakie majątki mają w polskich sądach walczyć – tłumaczy Obara. Procedurę odzyskania mienia późnym przesiedleńcom ułatwia też ustawa o obywatelstwie, która stanowi, iż nie muszą oni obecnie udowadniać posiadania obywatelstwa polskiego. Najpierw późni przesiedleńcy zwrotu majątków lub odszkodowań żądają w starostwach. Na początku tego roku do Starostwa Powiatowego w Olsztynie wpłynęły cztery żądania odszkodowań.
Trwają procesy w sprawie tych roszczeń. Jeden z nich został w pierwszej instancji wygrany. W sumie obywatele Niemiec domagają się w nich od Skarbu Państwa około 2 mln zł, m.in. za ziemie utracone w Spręcowie i Podlejkach, a także Gadach i Barczewku. Najgłośniejszą sprawą był wygrany proces o majątek w Nartach przez obywatelkę Niemiec Agnes Trawny. Zdecydowana postawa Trawny zachęciła innych.
http://www.naszdziennik.pl/wp/62696,wysyp-pozwow.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. kolejny "późny przesiedleniec"
Przesiedleniec odzyska ziemię po 40 latach?
Grunt utracił po tym, jak w latach 70. wyjechał do Niemiec. Skargę do NSA złożyła gmina Olsztyn.
Spór dotyczy atrakcyjnego terenu w Olsztynie - 24 hektarów nad
największym jeziorem w mieście - Krzywym. Znajdują się tam obecnie m.in.
las miejski i tereny rekreacyjno-sportowe. Zwrotu nieruchomości domaga
się były przesiedleńca Jan Bolewski, który od 1978 r. mieszka w
Niemczech. Wartość ziemi sam Bolewski określił w pozwie sądowym na 600
tys. zł.
Po wyjeździe do Niemiec w 1978 r. nieruchomość Bolewskich przejął
Skarb Państwa, a w 1992 roku w wyniku komunalizacji przejęła ją gmina
Olsztyn. I to ona jest wpisana do księgi wieczystej. Jest tam jednak
zastrzeżenie mówiące o tym, że gmina nie może dysponować tym terenem do
czasu rozstrzygnięcia sporu sądowego.
Sąd Okręgowy w Olsztynie orzekł jednak, że nieruchomość nie przeszła
na rzecz Skarbu Państwa, więc późniejsza jej komunalizacja była
niezgodna z prawem. Z unieważnieniem decyzji o komunalizacji ziemi nie
zgadza się gmina Olsztyn, która w 2012 r. zaskarżyła tę decyzję do
Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. WSA skargę odrzucił.
Wyczerpujemy ostatni w tym postępowaniu środek odwoławczy, dlatego zdecydowaliśmy o skierowaniu do NSA skargi kasacyjnej
- powiedziała rzeczniczka urzędu miasta w Olsztynie Aneta Szpaderska.
Pełnomocnik Jana Bolewskiego mec. Bolesław Senyszyn powiedział, że rozumie, iż gmina chce wyczerpać wszelkie środki odwoławcze, ale to przedłuża sprawę odzyskania mienia, które trwa już 7 lat.
Gdy postępowanie dotyczące unieważnienia
komunalizacji nieruchomości zakończy się pomyślnie dla byłego
przesiedleńcy, Sąd Rejonowy w Olsztynie będzie mógł wznowić zawieszone
od 2007 roku postępowanie dotyczące wpisania Bolewskiego jako
właściciela ziemi nad jeziorem Krzywym w księdze wieczystej
nieruchomości. Będzie to już ostatnie postępowanie dotyczące zwrotu tej
nieruchomości. Bolewski rozpoczął starania o zwrot ziemi w 2007 roku.
Jedno rozstrzygnięcie sądowe zakończone po
myśli Bolewskiego jest już prawomocne. Sąd Okręgowy w Olsztynie orzekł,
że Skarb Państwa nie uzyskał własności nieruchomości nad jeziorem
Krzywym w Olsztynie po wyjeździe rodziny Bolewskich na stałe do Niemiec i
Jan Josef Bolewski, jako jedyny spadkobierca swoich rodziców, może
ubiegać się o zwrot ziemi.
Orzekając o tym, że Bolewski może ubiegać
się o zwrot ziemi, Sąd Okręgowy w Olsztynie ocenił, że nieruchomość nad
jeziorem Krzywym nie przeszła na rzecz Skarbu Państwa z mocy prawa, tzn.
na podstawie ustawy z 14 lipca 1961 r. o gospodarce terenami w miastach
i osiedlach. Sąd uznał wtedy, że nie zostały spełnione dwie przesłanki z
ustawy, tak by nieruchomość mógł nabyć Skarb Państwa.
Według sądu ojciec Bolewskiego jak i on sam
nigdy nie utracili obywatelstwa polskiego. Powołał się przy tym na
decyzję z 2009 r., kiedy to ówczesny minister SWiA uznał za nieważną
decyzję z 1979 roku o pozbawieniu Bolewskich obywatelstwa polskiego.
Sąd podkreślił, że nie została spełniona
także druga przesłanka, w myśl której Skarb Państwa mógłby przejąć
nieruchomości po wyjeździe Bolewskich. Chodzi o to, że nieruchomość ta
nie należała do ojca Bolewskiego przed 1 stycznia 1945 roku. Zgodnie z prawem
utrata nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa dotyczy osób, które
zachowały nieruchomość należącą do nich przed 1 stycznia 1945 roku.
Tymczasem ojciec powoda nabył nieruchomość dopiero 4 lutego 1949 roku.
Wobec niespełnienia obu przesłanek
nieruchomość nie przeszła na rzecz Skarbu Państwa po wyjeździe
Bolewskich do Niemiec - uznał sąd. Jeśli zatem - w myśl przepisów -
nieruchomość nie przeszła na rzecz Skarbu Państwa, to niezgodna z prawem
była późniejsza jej komunalizacja.
Szef MSWiA na wniosek Bolewskiego uznał w
2011 r., że przejęcie przez gminę terenu jest nieważne. Sprawa
Bolewskiego jest kolejną na Warmii i Mazurach próbą odzyskania przez
spadkobierców ziemi pozostawianej przez tzw. późnych przesiedleńców,
którzy wyjechali na stałe do Niemiec. Mężczyzna ma podwójne obywatelstwo
- polskie i niemieckie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Paweł Supernak/PAP Kolejny
Paweł Supernak/PAP
Kolejny przesiedleniec odzyska majątek
Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił
wczoraj skargę kasacyjną gminy Olsztyn, która odwołała się od
ministerialnego unieważnienia decyzji o komunalizacji działki nad
Jeziorem Krzywym w Olsztynie. O zwrot tej nieruchomości procesował się z
gminą przesiedleniec Jan Josef Bolewski. Werdykt NSA umożliwia mu
odzyskanie 24-hektarowego gospodarstwa, które po wyjeździe pod koniec
lat 70. jego rodziców do Niemiec przejął Skarb Państwa.
Według treści uzasadnienia wyroku NSA odczytanego przez sędziego
Dariusza Chacińskiego „zarzut kasacyjny był nieusprawiedliwiony, nie
doszło do naruszenia prawa”. Orzeczenie NSA wskazuje, iż nieruchomości
Bolewskich Skarb Państwa zajął bezpodstawnie, dlatego powinny wrócić one
do właściciela. – Przesłanki do komunalizacji nie zostały spełnione,
bo grunt był w świetle prawa prywatny – podkreślił sędzia Chaciński.
Mecenas Bolesław Senyszyn, pełnomocnik Bolewskiego, zapowiedział, że to
nie koniec procesowania się jego klienta ws. 24 ha gruntów nad Jeziorem
Krzywym. – Pozostaje jeszcze zawieszona sprawa o wpis Jana Josefa
Bolewskiego do księgi wieczystej działki, o którą toczył się spór –
powiedział w sądzie mecenas.
Sprawa dotyczy atrakcyjnego turystycznie terenu w Olsztynie. Chodzi o
24 hektary gruntów położone nad największym w tym mieście Jeziorem
Krzywym. Korzystny wyrok przed tym sądem dla Bolewskiego zapadł w
styczniu 2010 roku. Sąd uznał, że Skarb Państwa nie kupił od Bolewskich
ziemi nad Jeziorem Krzywym w Olsztynie po ich wyjeździe do Niemiec, a
więc Jan Josef jako spadkobierca może ubiegać się o jej zwrot. Wyrok
wydano na podstawie postanowienia MSWiA z 19.11.2009 roku, które uznało,
iż decyzja o komunalizacji gospodarstwa rodziców Bolewskiego na
Jeziorem Krzywym jest nieważna. Sąd Okręgowy w Olsztynie nakazał również
Skarbowi Państwa jako przegranemu w sprawie zapłacić na rzecz
Bolewskiego 37 tys. złotych. W pozwie sądowym sam Bolewski oszacował
wartość ziemi na 600 tys. zł, jednak z nieoficjalnych informacji wynika,
iż ze względu na jej bardzo atrakcyjne położenie może być ona w
rzeczywistości warta nawet powyżej 100 mln złotych. Na tym gruncie
znajduje się dziś baza rekreacyjna i rośnie miejski las.
Gospodarstwo nad Jeziorem Krzywym należało do rodziców Bolewskiego.
Po ich dobrowolnym wyjeździe do Niemiec w roku 1979 roku, według
ówczesnych przepisów, przejął je Skarb Państwa. W roku 1992 w wyniku
komunalizacji działka trafiła w posiadanie gminy Olsztyn. To ona jest
wpisana jako właściciel nieruchomości do księgi wieczystej. Jednak
postanowieniem MSWiA z 19.11.2009 roku uznano, na wniosek Bolewskiego,
iż decyzja o komunalizacji gospodarstwa jego rodziców nad Jeziorem
Krzywym jest nieważna. Z tym werdyktem ministerstwa, na podstawie
którego olsztyński sąd wydał korzystne dla przesiedleńca postanowienie,
nie zgodziła się gmina Olsztyn. Dlatego złożyła skargę do Wojewódzkiego
Sądu Administracyjnego w Warszawie. Jednak ten w roku 2012 negatywnie
rozpatrzył odwołanie gminy. Samorząd skierował więc skargę kasacyjną do
NSA, który ją oddalił.
Decyzja NSA udowadnia, że przesiedleńcy cieszą się ułatwieniami w
odzyskiwaniu mienia, które innym grupom dawnych właścicieli nie
przysługują. – Zabużanie, wywłaszczeni komunistycznym gwałtem, mają
ogromne problemy z odzyskaniem swoich dóbr czy odszkodowaniami za nie,
natomiast przesiedleńcy do Niemiec odzyskują je bez większego trudu. Z
pewnością od obywateli, którzy dobrowolnie wyjechali do Niemiec, nie
powinno się rozpoczynać naprawiania różnego rodzaju nieprawidłowości w
zakresie zagarniania mienia w okresie komunistycznym – powiedział
NaszemuDziennikowi.pl mecenas Lech Obara ze Stowarzyszenia Ruch
Prawników przeciwko Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym.
Liczbę późnych przesiedleńców do Niemiec szacuje się na blisko 500
tys. Mecenas Lech Obara wskazuje, że Polska nie może stale być obciążona
możliwością tak wielkiej ilości roszczeń, zwłaszcza kiedy wprowadzona w
życie nowelizacja ustawy o obywatelstwie, która przywraca późnym
przesiedleńcom obywatelstwo polskie, otwiera im szeroko drzwi do kasy
Skarbu Państwa. – Stabilizację stosunków własnościowych można osiągnąć
dzięki skróceniu okresu zasiedzenia majątków późnych przesiedleńców, tak
aby po upłynięciu tego okresu nie mogli oni składać roszczeń. Możemy
się tu wzorować na rozwiązaniu, jakie przyjęła wobec przesiedleńców
Litwa. Tam wyznaczono termin, do którego można było składać wnioski
roszczeniowe. Ten termin już minął – mówi Lech Obara.
Najgłośniejszą sprawą o odzyskanie mienia był wygrany proces o
majątek w Nartach przez obywatelkę Niemiec Agnes Trawny. Zdaniem wielu,
zdecydowana postawa Agnes Trawny zachęciła innych dawnych właścicieli do
prób odzyskania majątku. Tym bardziej że podczas tego procesu polski
sąd, po raz pierwszy, nakazał zwrócić Niemce majątek, choć w księdze
wieczystej był on wpisany jako własność Skarbu Państwa.
Do Sądu Okręgowego w Olsztynie w ostatnim czasie wpłynęło co najmniej
5 pozwów o zwrot majątków pozostawionych w Polsce przez tzw. późnych
przesiedleńców do RFN. Wyjeżdżając do Niemiec, zrzekali się oni
polskiego obywatelstwa, ich majątki przejmował Skarb Państwa, ale w
zamian otrzymywali od rządu niemieckiego niemałe środki w ramach tzw.
świadczeń wyrównawczych. Żądania wypłaty odszkodowań, jakie znalazły się
w olsztyńskim sądzie, kierowane są przeciwko Skarbowi Państwa,
reprezentowanemu przez wojewodę warmińsko-mazurskiego albo starostwo
powiatowe w Olsztynie. M.in. 360 tys. zł domagają się od Skarbu Państwa
Erna i Bruno K. Pozew dotyczy odszkodowania za trzy działki o łącznej
powierzchni 18,7 ha położone we wsi Mątki w gminie Jonkowo. 180 tys. zł
zwrotu chce Dieter L. za gospodarstwo w Warchałach koło Szczytna.
Andreas S. będzie się sądził o wypłatę 250 tys. zł za 5,5 ha ziemi w
Gietrzwałdzie. Karl F. domaga się kwoty aż 1 mln 200 tys. zł. Ma to być
rekompensata za 41 ha gospodarstwa położonego w Gadach w gminie Dywity i
Barczewku w gminie Barczewo.
Adam Białous
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Do 11 czerwca olsztyński Sąd
Do 11 czerwca olsztyński Sąd Okręgowy odroczył wydanie wyroku w procesie, jaki mieszkającej w Niemczech Mazurce Agnes Trawny wytoczyła rodzina Głowackich. Chcą od Trawny 210 tys. zł za opiekowanie się domem, który kobieta po latach odzyskała.
Głowaccy domagają się odszkodowania za nakłady, jakie przez ponad 30 lat ponieśli, mieszkając w domu w Nartach, który po latach odzyskała Agnes Trawny. Głowaccy argumentują, że w tym czasie m.in. zrobili w domu nowe schody, położyli glazury i terakoty, wstawili kominek, a posesję obsadzili świerkami i drzewami owocowymi.
- Gdyby nie praca i nakłady finansowe państwa Głowackich, Agnes Trawny nie miałaby czego odzyskiwać, bo dom bez wątpienia zamieniłby się przez te lata w ruinę - argumentowała w piątek przed sądem pełnomocniczka Głowackich.Jemielita przypomniał także, że wyprowadzając się z Nart, Głowacki podpisał oświadczenie, w którym zrzekał się jakichkolwiek roszczeń w stosunku do Agnes Trawny. Pełnomocniczka Głowackich odpierała, że Głowacki nie miał świadomości, co podpisuje m.in. z powodu problemów ze słuchem.
W piątek sąd przesłuchał w tej sprawie biegłą, która stwierdziła, że nasadzenia zarówno świerków, jak i drzew owocowych, jakich dokonali Głowaccy, nie wpływały w znaczący sposób na wartość nieruchomości Trawny.
Ponieważ po przesłuchaniu biegłej strony nie zgłosiły kolejnych wniosków dowodowych, sąd zamknął przewód sądowy i do 11 czerwca odroczył wydanie wyroku.
Sąd Okręgowy w Olsztynie już raz rozpoznawał tę sprawę; oddalił wówczas roszczenia Głowackich, uznając, że to nie Trawny osiedliła ich w Nartach, a Lasy Państwowe, które przejęły pozostawiony przez Mazurkę dom. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał jednak, że Głowaccy prawidłowo wytoczyli powództwo i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16065080,Niedlugo_wyrok_...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Polska rodzina chce pieniędzy
Polska rodzina chce pieniędzy za utracony dom
Rodzina
Głowackich z Nart złożyli apelację od niekorzystnego dla nich wyroku w
sprawie zwrotu domu Niemce Agnes Trawny, która 30 lat temu wyemigrowała
do ojczyzny. Głowaccy domagają się od Trawny zapłaty za utrzymanie domu,
który stracili.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Sąd: Agnes Trawny nie musi
Sąd: Agnes Trawny nie musi płacić Głowackim
Niemka Agnes Trawny nie musi płacić rodzinie Głowackich za nakłady na utrzymanie domu, który po latach odzyskała – orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Białymstoku.
Sąd oddalił tym samym apelację rodziny, która przez 30 lat mieszkała w
domu. Domagali się zapłaty 210 tys. zł za tzw. nakłady na nieruchomość,
którą rodzina musiała ostatecznie oddać.
W czerwcu ub.r. olsztyński sąd okręgowy powództwo o taką zapłatę oddalił. Apelację złożył pełnomocnik Głowackich.
To wielka niesprawiedliwość, która pokazuje, że państwo nie chroni
swoich obywateli – mówi senator Dorota Arciszewska – Mielewczyk.
- Ani Urząd Skarbowy, ani żadne inne instytucje, które
przyglądały się terytorium, na którym mieszkali państwo Głowaccy i
Moskalikowie, nie wystawił spadkobiercom rachunku za niezapłacone
podatki, za to, że nie ponosili nakładów, tylko ktoś inny za nich to
robił. Teraz stajemy w obliczu wyroku, który również nie zwraca nakładów
rodzinie, która tam żyła, mieszkała, remontowała i miała nadzieję – bo
tak państwo polskie obiecywało – że będzie mogła wykupić tę
nieruchomość. Dla mnie jest to wielka niesprawiedliwość i absolutnie
jakby opieszałość państwa w tym, że nie chroni swoich obywateli przed
tego typu roszczeniami jest karygodne – podkreśliła senator Dorota Arciszewska – Mielewczyk.
Agnes Trawny to mieszkająca od ponad 30 lat w Niemczech Mazurka. Gdy
wyjeżdżała do Niemiec, urzędnicy przejmując dom nie usunęli jej
nazwiska jako właścicielki z ksiąg wieczystych i choć mieszkała w
Niemczech, Trawny wciąż figurowała jako właścicielka domu.
To po latach stało się podstawą do ubiegania o zwrot majątku. Formalnie odzyskała dom w 2005 r., fizycznie – 6 lat później.
Odszkodowania za gospodarstwo przesiedleńców z Niemiec. W poniedziałęk wyrok
Odszkodowania domaga się Andreas S., syn Warmiaków, którzy w latach
70. XX w. wyjechali na stałe do RFN, pozostawiając w Gietrzwałdzie
gospodarstwo rolne.
Chodzi o 5,5-hektarową nieruchomość rolną, którą po wyjeździe rodziny w 1978 roku przejął Skarb
Państwa, a od niego kupili ją nowi właściciele. Andreas S. nie może
starać się o zwrot nieruchomości, ponieważ chroni ją rękojmia księgi
wieczystej. Może ubiegać się jedynie o odszkodowanie od Skarbu Państwa,
które jest równowartością pozostawionych działek rolnych.
Prokuratoria Generalna
Skarbu Państwa przez całe postępowanie sądowe wnosiła o oddalenie
powództwa. Jej pełnomocnik mec. Jakub Pędraś domagał się m.in., by
Andreas S. przedstawił zaświadczenia o tym, czy jego rodzice
przesiedlając się na stałe do RFN dostali od tamtejszego Federalnego
Urzędu Wyrównawczego odszkodowanie za pozostawione w Polsce mienie.
Pełnomocnik Prokuratorii Generalnej dowodził, że gdyby takie
odszkodowanie zostało wypłacone, to miałoby to istotne znaczenia dla
obecnego żądania przez spadkobiercę wypłaty odszkodowania przez Skarb
Państwa.
Sąd zdecydował o
skierowaniu takiego pisma do ambasady polskiej w Niemczech, by ta
ustaliła, czy odszkodowanie zostało wypłacone. Tamtejszy urząd
wyrównawczy jednak nie odpowiedział na to pytanie.
Sprawa żądania
odszkodowania przez Andreasa S. to jedna z kilku spraw dotyczących
roszczeń dawnych mieszkańców Warmii i Mazur, którzy wyjechali na stałe w
latach 70. XX w. do RFN.
Najgłośniejszą sprawą o
odzyskanie mienia była sprawa Mazurki Agnes Trawny, która kilka lat temu
ubiegała się o zwrot gospodarstwa w Nartach koło Szczytna, należącego
do Skarbu Państwa i zarządzanego przez Lasy Państwowe. Sądy - Rejonowy w
Szczytnie i Okręgowy w Olsztynie - odmówiły jej zwrotu mienia,
natomiast Sąd Najwyższy przyznał jej rację i nakazał zwrot gospodarstwa.
Ostatnio Sąd Okręgowy w
Olsztynie zdecydował o zwrocie 24 hektarów ziemi nad jeziorem Krzywym w
Olsztynie spadkobiercy dawnych właścicieli Janowi Bolewskiemu.
Postępowanie w sprawie wpisu do księgi wieczystej Bolewskiego,
mieszkającego na stałe w Niemczech, jako właściciela nieruchomości w
miejsce gminy trwało od 2007 r.
Dawni mieszkańcy, których
gospodarstwa sprzedano nowym właścicielom, nie mają możliwości prawnej
odzyskania nieruchomości. Mogą natomiast starać się o wypłatę
odszkodowań ze strony Skarbu Państwa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Stowarzyszenie Patria Nostra
Stowarzyszenie Patria Nostra w Olsztynie informuje, że na dzień 3 lutego 2015r. zaplanowana jest rozprawa w sprawie z powództwa cywilnego Karola Tendery przeciwko niemieckiej telewizji publicznej ZDF.
W powództwie Pan Karol Tendera domaga się od niemieckiej telewizji przeprosin za to, iż w dniu 15 lipca 2013r. na swoim portalu < http://www.zdf.de/ > , informując czytelników o planowanej emisji programu dokumentalnego o tytule pt. „Verschollene Filmschatze. 1945. Die Befreiung der Konzentrationslager”, w opisie tego filmu posłużyła się określeniem „der polnischen Vernichtungslager Majdanek und Auschwitz” (polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz), określając w ten sposób niemieckie obozy zagłady, służące do eksterminacji (masowego zabijania) uwięzionych w nim osób, zlokalizowane w okresie II Wojny Światowej na terenie okupowanej Polski. W jego ocenie publikacja ta narusza jego poczucie przynależności narodowej i godność narodową, które winny być chronione przez prawo na zasadzie przewidzianej dla dóbr osobistych.
Pan Karol Tendera był więziony w obozie Auschwitz, gdzie osobiście doświadczył przemocy niemieckiego okupanta i był świadkiem śmierci wielu dzieci i osób dorosłych różnej narodowości. Powód już od wielu lat podejmuje działanie w kierunku zachowania w świadomości społecznej pamięci o ofiarach \ zbrodni popełnionych przez Niemców na narodzie w okresie II Wojny Światowej. W tym celu napisał książkę pt: „Polacy i Żydzi w KL Auschwitz 1940-1945” ze wspomnieniami z tego okresu życia, która została opublikowana przez Wydawnictwo Jagiellonia SA. Współpracując z Fundacją Pamięci Ofiar Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, uczestniczy w wielu spotkaniach edukacyjnych, przedstawiając ludziom z wielu krajów swoje doświadczenia z okresu II Wojny Światowej i przestrzegając przed zgubnymi skutkami ideologii nazistowskiej.
W związku z tym K. Tendera odczuwa ogromny żal i oburzenie, że niemiecka telewizja publiczna, pozwala sobie na powiązywaniu Narodu Polskiego z budową i organizowaniem obozu zagłady Majdanku i Auschwitz. Godzi to w jego szacunek do tragicznego dziedzictwa Narodu Polskiego, ukształtowanego przez losy jego i innych obywateli polskich, którzy zginęli w niemieckich obozach koncentracyjnych. Poczucie krzywdy i wzburzenia u powoda jest pogłębione faktem, że nieprawdziwe stwierdzenia o historii Narodu Polskiego pojawiło się w niemieckim portalu, co do którego trudno przyjmować, że nie ma wiedzy o tym, jak powstały obozy koncentracyjne w Majdanku i Auschwitz. To właśnie Niemcy prowadzili zawzięty spór na forum UNESCO, aby były obóz zagłady w Auschwitz, jako zabytek wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego, nie był nazywany niemieckim obozem zagłady. Dzisiaj zaś bez oporu posługują się określeniem „polski”, mając świadomość, że jest to dezinformujące i krzywdzące Polaków.
Rozprawa planowana jest na dzień 3 lutego 2015r. o godz. 11.00 w sali K-412 w Sądzie Okręgowym w Krakowie Wydział I Cywilny (I C 151/14). Będzie to pierwsza rozprawa od dnia wniesienia pozwu przez prawników Stowarzyszenia Patria Nostra w imieniu Pana Karola Tendery.
Dodatkowych informacji udzielą: Z poważaniem
Lech Obara
Prezes Stowarzyszenia Patria Nostra
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. W latach 70-tych wyjechali do Niemiec.
Kwotę 66 tys. zł odszkodowania za pozostawione po wyjeździe na stałe do Niemiec gospodarstwo rolne przyznał w poniedziałek dawnemu mieszkańcowi Warmii Sąd Okręgowy w Olsztynie. Wyrok nie jest prawomocny.
Odszkodowania w wysokości 250 tys. zł domagał się od Skarbu Państwa Andreas S., syn Warmiaków, którzy w latach 70. XX w. wyjechali na stałe do RFN, pozostawiając w Gietrzwałdzie gospodarstwo rolne. Gietrzwałd to oddalona o 18 km od Olsztyna atrakcyjnie położona warmińska wioska.
Chodzi o 5,5-hektarową nieruchomość rolną, którą po wyjeździe rodziny w 1978 roku przejął Skarb Państwa. Ponad 4 hektary kupili następnie nowi właściciele. Andreas S. nie może starać się o zwrot nieruchomości, ponieważ chroni ją rękojmia księgi wieczystej. Może ubiegać się jedynie o odszkodowanie od Skarbu Państwa, które jest równowartością pozostawionych działek rolnych. Natomiast pozostały 1 hektar stanowił las, który przejęły Lasy Państwowe.
Uzasadniając przyznający odszkodowanie wyrok, sędzia Rafał Kubicki powiedział, że sąd przyjął wycenę nieruchomości oszacowaną przez biegłego, który określił ją na 198 tys. zł. Ponieważ Andreas S. jest jednym z trzech spadkobierców to sąd okręgowy przyznając odszkodowania zdecydował o wypłacie przez Skarb Państwa jednej trzeciej oszacowanej przez biegłego kwoty, co w rezultacie dało 66 tys. zł.
Andreasa S. nie było w sądzie. Jego pełnomocnik mec. Wojciech Wrzecionkowski powiedział dziennikarzom, że jest zadowolony z wyroku. Podkreślił, że jego klient będzie starał się o zwrot lasu przez Lasy Państwowe, natomiast rodzeństwo Andreasa S. także wystąpi o odszkodowanie od Skarbu Państwa za pozostawione przez ich rodziców gospodarstwo.
Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa przez całe postępowanie sądowe wnosiła o oddalenie powództwa. Jej pełnomocnik mec. Jakub Pędraś domagał się m.in., by Andreas S. przedstawił zaświadczenia o tym, czy jego rodzice przesiedlając się na stałe do RFN dostali od tamtejszego Federalnego Urzędu Wyrównawczego odszkodowanie za pozostawione w Polsce mienie. Pełnomocnik Prokuratorii Generalnej dowodził, że gdyby takie odszkodowanie zostało wypłacone, to miałoby to istotne znaczenia dla obecnego żądania przez spadkobiercę wypłaty odszkodowania przez Skarb Państwa.
Sąd zdecydował o skierowaniu takiego pisma do ambasady polskiej w Niemczech, by ta ustaliła, czy odszkodowanie zostało wypłacone. Tamtejszy urząd wyrównawczy jednak nie odpowiedział na to pytanie.
Sprawa żądania odszkodowania przez Andreasa S. to jedna z kilku spraw dotyczących roszczeń dawnych mieszkańców Warmii i Mazur, którzy wyjechali na stałe w latach 70. XX w. do RFN.
Najgłośniejszą sprawą o odzyskanie mienia była sprawa Mazurki Agnes, Trawny, która kilka lat temu ubiegała się o zwrot gospodarstwa w Nartach koło Szczytna, należącego do Skarbu Państwa i zarządzanego przez Lasy Państwowe. Sądy - Rejonowy w Szczytnie i Okręgowy w Olsztynie - odmówiły jej zwrotu mienia, natomiast Sąd Najwyższy przyznał jej rację i nakazał zwrot gospodarstwa.
Ostatnio Sąd Okręgowy w Olsztynie zdecydował o zwrocie 24 hektarów ziemi nad jeziorem Krzywym w Olsztynie spadkobiercy dawnych właścicieli Janowi Bolewskiemu. Postępowanie w sprawie wpisu do księgi wieczystej Bolewskiego, mieszkającego na stałe w Niemczech, jako właściciela nieruchomości w miejsce gminy trwało od 2007 r.
Dawni mieszkańcy, których gospodarstwa sprzedano nowym właścicielom, nie mają możliwości prawnej odzyskania nieruchomości. Mogą natomiast starać się o wypłatę odszkodowań ze strony Skarbu Państwa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Osamotnieni wobec niemieckich
Osamotnieni wobec niemieckich roszczeń
Polska doktryna prawna w kwestii tzw. późnych przesiedleńców musi ulec zmianie
Prawie niezauważone przez opinię publiczną przeszły dwa wyroki, które
kilkanaście dni temu zapadły w sprawach tzw. późnych przesiedleńców. W
pierwszym z nich sąd oddalił powództwo państwa Głowackich w sporze z
Agnes Trawny. Ta ostatnia nie musi płacić za nakłady na utrzymanie domu,
który po latach odzyskała.
W drugiej ze spraw Jan Bolewski, mieszkający na stałe w Niemczech,
odzyskał nieruchomość swoich rodziców położoną nad jeziorem Krzywym w
Olsztynie. Spór dotyczy 24 hektarów. Rodzina Bolewskich wyjechała do RFN
na stałe w 1978 roku, pozostawiając gospodarstwo. Nieruchomość przejął
Skarb Państwa, a następnie w procesie komunalizacji gmina Olsztyn.
Obecnie znajduje się tam las miejski i tereny rekreacyjno-sportowe.
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/126621,osamotnieni-wobec-niemieckich-roszczen.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Odszkodowania dla
Odszkodowania dla przesiedleńców: blisko pół miliona dla emigranta
Żądanie dotyczyło rekompensaty za pozostawione 30 lat temu po wyjeździe na stałe do Niemiec gospodarstwo rolne.
Kwotę 451 tys. zł odszkodowania
ma wypłacić Skarb Państwa dawnemu mieszkańcowi Mazur Dieterowi Lorenzowi
za pozostawione po wyjeździe do RFN gospodarstwo. Taki wyrok wydał w
środę Sąd Okręgowy w Olsztynie. Orzeczenie nie jest prawomocne.
Składając pozew w 2013 r. dawny mieszkaniec wsi Warchały koło
Szczytna żądał 180 tys. zł od Skarbu Państwa. Żądanie dotyczyło
rekompensaty za pozostawione 30 lat temu po wyjeździe na stałe do
Niemiec gospodarstwo rolne.
Jak poinformowała rzeczniczka sądu okręgowego w Olsztynie sędzia
Agnieszka Żegarska sąd w wyroku zasądził od pozwanego Skarbu Państwa na
rzecz dawnego właściciela kwotę 451 tys. zł. Zasądził także od Skarbu
Państwa na rzecz powoda kwotę 8,7 tys. zł jako zwrot kosztów procesu.
Pełnomocnik Dietera Lorenza mec. Andrzej Jemielita powiedział, że
wysokość odszkodowania zasądzonego przez sąd jest znacząco wyższa od
kwoty żądanej w pozwie. Wynika to z opinii biegłego, który został
powołany przez sąd do oszacowania wartości nieruchomości pozostawionej
przed 30 laty po wyjeździe Lorenza na stałe z Polski.
Jak wyjaśnił pełnomocnik,
dawny właściciel nie mógł odzyskać siedliska, ponieważ ma ono już nowego
właściciela, którego chroni rękojmia księgi wieczystej. Dieter Lorenz
żądał więc równowartości pozostawionego siedliska wraz z gruntami
rolnymi.
Lorenz odzyskał już 15
hektarów lasów koło Szczytna. Proces, który trwał w tej sprawie od 2006
roku, a zakończył się w 2013 r. przed sądem rejonowym w Szczytnie,
dotyczył zmiany
zapisów w księdze wieczystej. Lorenz chciał, by wykreślić z niej Lasy
Państwowe, które widniały jako właściciel 15-hektarowego lasu i wpisać w
to miejsce jego jako właściciela.
To jedna z kilku spraw
toczących się przed sądami na Warmii i Mazurach, które dotyczą zwrotu
mienia albo odszkodowań za nieruchomości pozostawione po wyjeździe do
RFN przez tzw. późnych przesiedleńców.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. 9.08.2015 Roszczenia
Roszczenia majątkowe Niemców. Przesiedleńcy wciąż pozywają Polskę o odszkodowania
Od 1975 r. do 1979 r. mogło wyjechać z Polski głównie ze Śląska oraz Warmii i Mazur ok. 125 tys. osób pochodzenia niemieckiego.
Mimo że od wyjazdów byłych przesiedleńców do RFN z Warmii i Mazur mija prawie
40 lat, do sądów wciąż wpływają pozwy z żądaniem odszkodowań za
pozostawione przez nich nieruchomości w Polsce. W sądzie okręgowym w
Olsztynie takich spraw obecnie rozpatrywanych jest kilka.
Jak podają historycy, począwszy od 1975 r. do 1979 r. mogło wyjechać z Polski
głównie ze Śląska oraz Warmii i Mazur ok. 125 tys. osób pochodzenia
niemieckiego. Wyjeżdżali pozostawiając gospodarstwa rolne, domy, lasy,
które przechodziły na rzecz Skarbu Państwa. Od kilku lat mając możliwość
uzyskania rekompensaty występują z pozwami przeciw Skarbowi Państwa.
Rzeczniczka sądu okręgowego
w Olsztynie sędzia Agnieszka Żegarska powiedziała, że podstawą do
wystąpienia z pozwami o odszkodowanie lub zwrot
nieruchomości jest wcześniejsze uzyskanie w trybie administracyjnym
unieważnienia decyzji dotyczącej przejęcia gospodarstwa rolnego,
gruntów, nieruchomości zabudowanych czy lasów na rzecz Skarbu Państwa.
Jak wyjaśniła, jeśli
gospodarstwa rolne, grunty czy nieruchomości zabudowane pozostawione po
wyjeździe przez byłych właścicieli zostały rozdysponowane dalej i
obecnie pozostają w rękach osób trzecich, to dawni właściciele mogą
ubiegać się o odszkodowanie od Skarbu Państwa w wysokości odpowiadającej
wartości pozostawionej nieruchomości, natomiast jeśli nieruchomości,
np. lasy, pozostają w zasobach Skarbu Państwa, to dawni właściciele mogą
starać się o zwrot tych nieruchomości.Jak dodała, żadna ze spraw roszczeniowych dawnych właścicieli, jakie
rozpoznawał sąd okręgowy w Olsztynie, nie została oddalona ze względu na
przedawnienie. Co do zasady Sądy
przyjmują zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, że 10-letni okres,
kiedy następuje bieg przedawnienia ulega zawieszeniu lub nie rozpoczyna
biegu, gdyż dawni właściciele lub ich spadkobiercy nie mogli dochodzić
swoich roszczeń w okresie funkcjonowania ustroju komunistycznego. Sąd
może rozpoznać kwestię przedawnienia jedynie na zarzut podniesiony przez
Skarb Państwa - wyjaśniła sędzia Agnieszka Żegarska.
Obecnie sąd okręgowy w
Olsztynie prowadzi kilka takich procesów, nowe sprawy wpływają, a część
wyroków zostało zaskarżonych i czeka na rozpoznanie w Sądzie Apelacyjnym
w Białymstoku.
Kwotę 450 tys. zł
odszkodowania zgodnie z wyrokiem sądu I instancji otrzyma Dieter Lorenc,
który wystąpił przeciwko Skarbowi Państwa - Wojewodzie Warmińsko -
Mazurskiemu. W pozwie za gospodarstwo w Warkałach koło Szczytna domagał
się 180 tys. zł, jednak po opinii biegłego, który wyżej wycenił wartość
nieruchomości i rozszerzeniu powództwa, sąd okręgowy w Olsztynie
zasądził kwotę 450 tys. zł. Od wyroku odwołał się Skarb Państwa.
Apelacja w Sądu Apelacyjnego w Białymstoku będzie rozpoznana 21
sierpnia.
Rodzina Bruno i Erny
Kokoscha ma otrzymać zgodnie z wyrokiem Sądu Okręgowego w Olsztynie za
gospodarstwo w Mątkach koło Jonkowa kwotę 615 tys. zł odszkodowania.
Kwota jest także wyższa niż żądana w pozwie. Dawni właściciele żądali
pierwotnie 360 tys. zł. Po rozstrzygnięciu odwołali się oni do Sądu
Apelacyjnego w Białymstoku. Nie ma terminu rozprawy apelacyjnej.
Prawomocnie oddalony został
pozew Karla Funka przeciwko Skarbowi Państwa - Starostwie Powiatowemu w
Olsztynie o zapłatę 1,2 mln zł za pozostawione gospodarstwo w Gadach i
Barczewie. Sąd oddalił pozew, ponieważ dawny właściciel ubiegając się o
odszkodowanie powołał się na inną decyzję, niż ta, na podstawie której
Skarb Państwa przejął jego nieruchomość.
Prawomocny jest wyrok zasądzający Andreasowi Sikorskiemu kwotę 66 tys. zł za gospodarstwo w Gietrzwałdzie.
Rodzina Fabków za
gospodarstwo rolne w Gietrzwałdzie i Nagladach zgodnie z wyrokiem w I
instancji ma otrzymać odszkodowanie od Skarbu Państwa w wysokości 636
tys. zł. Od tego wyroku odwołały się dwie strony, a termin rozprawy
apelacyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku wstępnie wyznaczono na 2
października.
W toku są sprawy z
powództwa Eriki Tyzak i Johannesa Czodrowskiego przeciwko Skarbowi
Państwa - Wojewodzie Warmińsko-Mazurskiemu. Pierwsza chce 2 mln zł
odszkodowania za gospodarstwo, a drugi domaga się kwoty 950 tys. zł.
Biegli do spraw wyceny nieruchomości szacują wartość tych nieruchomości.
Niedawno do sądu
okręgowego w Olsztynie wpłynęła kolejna nowa sprawa. Henryk i Hildegarda
Skowasz domagają się od Skarbu Państwa - Starosty Olsztyńskiego kwoty
100 tys. zł za nieruchomość w Dorotowie. Sąd nie wyznaczył jeszcze
terminu rozprawy, ponieważ dawni właściciele muszą uzupełnić dokumenty.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. „»Polskie obozy« przebiły się
„»Polskie obozy« przebiły się już do świadomości. Musimy z tym walczyć”
– Musimy walczyć z określeniem „polskie obozy”, bo sformułowanie
to przebiło się już do świadomości ludzi w wielu krajach – postulował
mec. Lech Obara. Gość programu „Dziś... Od lat w zagranicznych mediach pojawiają się określenia „polskie obozy
koncentracyjne” lub „polskie obozy zgłady”. W środę podobnego
stwierdzenia użyła rosyjska agencja prasowa RIA-Nowosti. W informacji o
udziale ministra kultury Rosji Władimira Miedinskiego w uroczystościach
na terenie byłego obozu zagłady w Sobiborze pojawiło się sformułowanie
„polski obóz koncentracyjny”. Powtórzyła je następnie stacja telewizyjna
Kanał Piąty i rosyjskojęzyczna wersja telewizji RT.
Po interwencji ambasady RP w Moskwie wszystkie media poprawiły ten zwrot.
To nie przypadek
Zdaniem
mec. Lecha Obary, prezesa stowarzyszenia Patria Nostra, które walczy ze
zniesławiającym Polskę określeniem, działanie rosyjskiej agencji było
„świadome”. – Rosjanie pokazali, że mogą nam dokuczyć. Oni mają
świadomość rzeczywistego charakteru obozów zagłady. Wiedzą, kto je
tworzył i kto odpowiada za Holokaust i obozy. Powinni o tym wiedzieć
także Niemcy, których część mediów posługuje się tym określeniem – mówił
mec. Obara.
Zdaniem prawnika, samo wyrażenie ubolewania nie
załatwia sprawy. – Ból zostaje. Chodzi o to, aby osoby, które wiedzą,
kto ich dręczył i krzywdził, mogły uzyskać satysfakcję. Po pierwsze
należy przeprosić i zobowiązać się, aby w przyszłości się to nie
powtarzało – dodał.
Mec. Obara wskazał przykład procesu
wytoczonego koncernowi Axel Springer. – Gdyby w tym procesie udało nam
się uzyskać wyrok, który określiłby, że chodzi o przeprosiny, zakaz
posługiwania się tego rodzaju określeniem w całym koncernie i wysoką
karą pieniężną, to by przyniosło rezultaty – uznał. Prezes Patria Nostra przyznał, że najlepszym sposobem zwrócenia uwagi
światowej opinii publicznej na krzywdzące Polskę określenie byłoby
wytoczenie sprawcy takiego zniesławienia procesu w Berlinie. –
Niemieckie media mogłyby relacjonować ten proces na bieżąco i to by
przynosiło skutki dzień po dniu. Ta narracja o polskich obozach śmierci,
przebiła się na cały świat – wyjaśniał.
Mecenas wskazał, że
kilka dni temu w berlińskim dzienniku „Metro” pojawiło się określenie
„polski nazistowski obóz zagłady”, co oznacza, że Niemcom udało się po
latach „odetnizować” określenie naziści. – To sukces wieloletniej
polityki historycznej. Próby oderwania Holokaustu od narodu
niemieckiego. To tak, jakby ci naziści napadli na Niemcy, a później obok
nazistów współsprawcami zagłady byli Polacy – mówił.
Receptą na
skuteczną walkę z określeniem „polskie obozy” byłoby – według Obary –
np. powołanie specjalnej komórki, która zdecydowanie walczyłaby z tym
problemem. – To wszystko powinno być wsparte za sprawą filmów czy
seminariów pokazujących prawdę historyczną. Póki żyjemy, powinniśmy
bronić naszej godności narodowej i więzi z przeszłością – oświadczył
mec. Obara.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. 44 tys. zł otrzyma
44 tys. zł otrzyma spadkobierca właścicielki gospodarstwa na Warmii
44 tys. zł otrzyma spadkobierca Warmiaczki, dawnej właścicielki
gospodarstwa rolnego, która wraz z rodziną wyjechała na stałe do RFN
prawie 40 lat temu - zdecydował we wtorek Sąd Okręgowy w Olsztynie.
Kwotę wypłaci Skarb Państwa; wyrok nie jest prawomocny.
Trójka dzieci, które są spadkobiercami Sikorskich żądała od Skarbu
Państwa po 66 tys. zł za ziemię w Gietrzwałdzie. Ta kwota miała wynikać z
podziału spadku po rodzicach. Dwójka rodzeństwa na drodze sądowej już
otrzymała żądane kwoty.
We wtorek sąd rozstrzygnął o kwocie przypadającej trzeciemu ze
spadkobierców Dieterowi Pestkowskiemu. Sąd okręgowy w Olsztynie zasądził
na jego rzecz kwotę 44 tys. zł, a nie żądaną 66 tysięcy złotych.
Różnica w żądanej a zasądzonej kwocie wynika z tego, że Dieter
Pestkowski był przyrodnim bratem dzieci Sikorskich.
Jak wyjaśniła PAP rzeczniczka sądu okręgowego w Olsztynie sędzia
Agnieszka Żegarska przyrodnie rodzeństwo dziedziczy w takich samych
udziałach po swoich rodzicach, ale w tej sprawie Dieter Pestkowski był
tylko dzieckiem Agaty Sikorskiej, a nie był dzieckiem jej męża Antoniego
Sikorskiego.
Nieruchomość przejęta przez Skarb Państwa, jak uznał Sąd, wchodziła w
skład majątku wspólnego Agaty i Antoniego Sikorskich, a ponieważ
Pestkowski był spadkobiercą tylko Agaty Sikorskiej - swojej matki, nie
mógł dziedziczyć po ojczymie. Natomiast jego rodzeństwo dziedziczyło po
obydwu rodzicach stąd wyższy udział tych osób w spadku - wyjaśniła
sędzia Żegarska.
W sądzie w Olsztynie toczyło się dotąd już kilkadziesiąt spraw za
mienie pozostawione przez Warmiaków i Mazurów, którzy wyjeżdżali do
Niemiec w czasach PRL. O zapłatę ze Skarbem Państwa sądzili się zarówno
ci, którzy wyjeżdżali (najgłośniejszym i najbardziej znanym jest sprawa
Agnes Trawny) oraz ich spadkobiercy. Zdecydowana większość tych osób
mieszka obecnie w Niemczech.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. NASZ WYWIAD. Mec. Obara:
NASZ WYWIAD. Mec. Obara: "Nowe prawo pozwoli na odstraszanie potencjalnych osób, które będą chciały szkalować Polskę"
Prokuratorzy i sądy karne, wypowiedziom typu „polskie obozy”
nie przypisują współodpowiedzialności za zbrodnię obozów
koncentracyjnych.
— mówi mecenas Lech Obara w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: We wtorek minister sprawiedliwości Zbigniew
Ziobro poinformował o projekcie ustawy, który wprowadza sankcję do 3 lat
więzienia za użycie zwrotu „polski obóz śmierci”. Jak w praktyce będzie
wyglądać ściganie instytucji i osób za używanie takich
kłamliwych stwierdzeń?
Mecenas Lech Obara: Traktowałbym to trochę inaczej.
Jestem cywilistą i cieszę się, że projekt daje kolejne narzędzia w walce
przed sądami cywilnymi. Jeżeli wejdzie w życie, na jego podstawie
dochodzić prawdy będą mogły organizacje społeczne i IPN.
Minister stwierdził, że będziemy ścigać za sformułowania „polskie obozy
zagłady”, „polskie obozy śmierci” i tego rodzaju określenia. Jednak
kiedy przyjrzymy się treści przepisu ustawy, znajdziemy tam inne
stwierdzenie, sformułowanie „polskie obozy” pojawiło się w projekcie,
który PiS przygotowywał przed kilku laty. Obecny projekt nie ogranicza
się do ścigania za „polskie obozy”, tylko do odpowiedzialności
za publicznie i niezgodne z faktami zarzucanie narodowi polskiemu
sprawstwo lub współsprawstwo albo pomniejszenie odpowiedzialności
za zbrodnie III Rzeszy. Ustawowy zapis,
że ściganie następowałoby wyłącznie za słowa „polskie obozy”
zmniejszyłoby możliwości ścigania. Ale trzeba jednak pamiętać,
że dotychczas prokuratorzy i sądy karne, wypowiedziom typu „polskie
obozy” nie przypisują współodpowiedzialności za zbrodnię obozów
koncentracyjnych. Uznają, że określają geograficzne położenie tych
obozów. Stąd Stowarzyszenie obawia się, że Sądy karne wciąż dalej nie
będą uznawały kryminalnego charakteru tego rodzaju wypowiedzi.
Dzięki temu w ustawie nie ma zamkniętego katalogu ściganych przestępstw.
Nie ma. Poza tym takie regulacje są w pełni zgodne z normami
europejskimi. W ośmiu państwach europejskich jest karane tzw. kłamstwo
oświęcimskie. W niemieckim prawie jest art. 130 i 185 kodeksu karnego,
który przewiduje odpowiedzialność do pięciu lat więzienia
za zaprzeczenie ludobójstwu czy fałszowanie prawdy o Holocauście.
Odpowiedzialność karna za negowanie Holocaustu jest stosowana.
W 2006 r. austriacki sąd skazał brytyjskiego historyka Davida Irvinga
na trzy lata więzienia. Deportowano go z Anglii i uwięziono
w austriackim więzieniu, skąd po roku został przedterminowo zwolniony.
Kiedy w Niemczech pojawiła się dyskusja, czy wolność słowa powinna
ustąpić ochronie prawdy historycznej, niemiecki Trybunał Konstytucyjny
stwierdził, że wolność nauki i przekonań nie obejmuje świadomego
głoszenia nieprawdy i naruszenia pamięci ofiar Holocaustu i ich
potomków. Prawda o Holocauście jest więc prawnie chroniona, jest
to część prawdy o II wojnie światowej.
Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny stwierdził również,
że stosowanie kar za kłamstwo oświęcimskie ma sens, nie chodzi
o przekonanie skazanych, ale o prewencję, czyli o odstraszanie
od popełniania czynu i podniesienie świadomości historycznej
społeczeństwa. W dorobku prawnym Unii Europejskiej jest decyzja Ramowa
Rady z dnia 28.11.2008 r. w sprawie zwalczania przejawów rasizmu
i ksenofobii, który stwierdza, że publiczne aprobowanie, negowanie lub
umniejszanie znaczenia zbrodni III Rzeszy
powinno być penalizowane. Dodajmy też, orzeczenie Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka z 15 października 2015 r. w sprawie ofiar
tureckiego ludobójstwa na Ormianach uznało, że obrona pamięci ofiar
zasługuje na ochronę środkami prawnymi.
To pokazuje nam bardzo dobre uzasadnienie, kiedy polskie
rozwiązania prawne będą krytykowane jako niezgodne z europejskim
porządkiem prawnym.
Ze ściganiem oszczerstw wobec Polski na gruncie prawa cywilnego nie
mamy żadnych problemów. Natomiast na gruncie prawa karnego ma być
wprowadzone rozwiązanie, zobaczymy jak sprawdzi się w praktyce.
W postępowaniu karnym niezbędne jest stawiennictwo podejrzanego czy
oskarżonego. Można tutaj zastosować europejski nakaz aresztowania albo
zastąpić go listem żelaznym. Natomiast kary grzywny będą bez problemu
wykonywane. Nie sądzę, żeby ściganie na gruncie prawa karnego odegrało
jakąś znaczącą rolę. Spodziewam się, że dużo większe znaczenie będzie
miało dochodzenie prawdy na gruncie prawa cywilnego.
Dlaczego uważa Pan, że droga cywilna będzie bardziej skuteczna?
Powiedzmy prawdę, samym sukcesem będzie możliwość wszczęcia procesu
karnego. Pozwoli to na odstraszanie potencjalnych osób, które będą
chciały szkalować Polskę. Nie potrzebujemy korzystać z przepisów prawa
karnego, kiedy wszystko, co nas interesuje w sprawie ochrony godności
i dobrego imienia Polski możemy uzyskać korzystając z procedury
cywilnej. Na ich podstawie możemy wyegzekwować przeprosiny, możemy
uzyskać zakaz używania w przyszłości zwrotów „polskie obozy śmierci”
przez koncerny medialne i prasowe np. Axel Sprigner czy ZDF.
Kwestią dyskusji np. jest sprawa czy jeżeli sąd orzeknie jedynie
przeprosiny będzie to będzie to wystarczające zadośćuczynienie dla
więźnia obozu koncentracyjnego za krzywdy wywołane zwrotami
bezczynszowymi pamięć o niemieckich zbrodniach II wojny światowej.
Dotychczas pozew do sądu przeciwko osobie albo instytucji
za szkalowanie Polski mógł złożyć np. były więzień obozu
koncentracyjnego. Teraz to się zmienia będzie mógł to zrobić IPN
czy organizacja społeczna. Pojawia się pytanie, organizacja społeczna
może występować wspólnie z Instytutem czy może to robić niezależnie od IPN?
To jedno z pytań, które znalazły się na liście pytań przesłanych
przez Stowarzyszenie Patria Nostra do resortu, a które należy w ustawie
doprecyzować. Ministerstwo sprawiedliwości powinno również doprecyzować,
czy organizacja społeczna występująca przeciwko szkalowaniu Polski
będzie występować w imieniu swoim czy w imieniu Skarbu Państwa?
Bo odszkodowania za szkalowanie naszego narodu będą wpłacane na rzecz
Skarbu Państwa. Co z procesami, które już się toczą? Takie prowadzi
m.in. moja kancelaria prawnicza. Czy każda z organizacji społecznych
będzie mogła wytoczyć powództwo temu samemu sprawcy? Na te pytanie
i inne trzeba będzie odpowiedzieć, kiedy pojawi się praktyka stosowania
ustawy oraz stosowne orzecznictwo. Dobrym rozwiązaniem będzie zniesienie
kosztów wpisów sądowych, opłat za tłumaczenia przy składaniu takich
spraw do polskich sądów. Dotychczas płaciliśmy to z własnej „kieszeni”.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Mec. S. Hambura: Polski
Mec. S. Hambura: Polski wymiar sprawiedliwości wstaje z kolan
To
jest przełomowa decyzja, przełomowe orzeczenie Sądu Apelacyjnego,
pierwsze takie, gdzie widać, że polski wymiar sprawiedliwości wstaje z
kolan, nie boi się już teraz trudnych tematów polsko-niemieckich –
powiedział mecenas Stefan Hambura.Prawnik w audycji „Aktualności
dnia” na antenie Radia Maryja odniósł się do orzeczenia Sądu
Apelacyjnego w Krakowie, który nakazał niemieckiej telewizji ZDF
przeprosić byłego więźnia Auschwitz za użycie sformułowania „polskie
obozy zagłady” [zobacz więcej].
Stefan Hambura wyraził wdzięczność
zarówno Karolowi Tenderze, który złożył pozew do sądu, jak również
mecenasowi Lechowi Obarze, który reprezentował przed sądem byłego
więźnia Auschwitz.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie
spowoduje, że Niemcy będą odnosić się do kwestii obozów koncentracyjnych
z odpowiednią powagą i zgodnie z prawdą – zwrócił uwagę mecenas.
Prawnik podkreślił, że istotną rzeczą w
budowaniu świadomości historycznej nie tylko wśród Polaków, ale i
Niemców, jest Kaplica Pamięci, która znajduje się w toruńskim
sanktuarium. Jak dodał, należałoby rozważyć postawienie podobnej kaplicy
np. na terenie Berlina.
Obecny polski rząd powinien rozmawiać ze
stroną niemiecką na temat polityki historycznej na terenie Niemiec, co
powinno wiązać się z powstaniem polskiego centrum w Berlinie –
akcentował mec. Stefan Hambura.
Całość rozmowy z mec. Stefanem Hamburą w audycji „Aktualności dnia” dostępna jest [tutaj]
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. do Olsztyna dobra zmiana nie dotarła
Warmiacy dostali odszkodowanie za utratę gospodarstwa. Wyjechali w latach 70-tych
Sąd przyznał rodzinie kwotę 346 tys. zł odszkodowania za pozostawione gospodarstwo.Kwotę 346 tys. zł odszkodowania za pozostawione przed 40 laty gospodarstwo rolne w gminie Gietrzwałd po wyjeździe na stałe do RFN przyznał w piątek Sąd Okręgowy w Olsztynie rodzinie rdzennych Warmiaków. Wyrok jest nieprawomocny.
Sprawa dotyczy nieruchomości rolnej pozostawionej przez autochtonów w połowie lat 70. XX wieku. Rdzenni Warmiacy i Mazurzy wyjeżdżali wówczas do RFN, pozostawiając w Polsce swoje gospodarstwa rolne, siedliska, domy czy działki leśne.
W pozwie
wniesionym do Sądu Okręgowego w Olsztynie w sierpniu 2014 r. dawni
mieszkańcy: matka Anna Prus oraz dwóch synów Guenter Gems i Stefan Gems
domagali się początkowo od Skarbu Państwa 40 tys. zł tytułem
odszkodowania za pozbawienie własności nieruchomości położonej
w Tomarynach w gminie Gietrzwałd.
Gospodarstwo rolne
o powierzchni prawie 10 ha przeszło w 1977 roku na własność Skarbu
Państwa na skutek decyzji Naczelnika Gminy w Gietrzwałdzie. Anna Prus była właścicielką połowy gospodarstwa, a druga połowa należała do jej synów: Guentera i Stefana Gemsów.
Sąd
powołał biegłego, który wycenił rynkową wartość ziemi rolnej na 179
tys. zł. Wartość działki, na której znajdowały się budynek mieszkalny
i cztery budynki gospodarcze oraz innej działki niezabudowanej oszacował
na 188 tys. zł. W listopadzie tego roku pełnomocnik rodziny Warmiaków
rozszerzył powództwo i ostatecznie Anna Prus domagała się zapłaty
od Skarbu Państwa 183,5 tys. zł odszkodowania, a Guenter Gems i Stefan
Gems po 91,7 tys. zł - czyli łącznie 367 tys. zł.
Sąd przyznał
w piątek Warmiakom odszkodowanie za utracone gospodarstwo w wysokości
346 tys. zł. Sąd obniżył bowiem kwotę odszkodowania o równowartość
ówczesnych 15 tys. marek zachodnioniemieckich, jakie rodzina dostała w RFN od tamtejszego Urzędu Wyrównawczego za pozostawione w Polsce nieruchomości.
Sędzia
Wojciech Wacław uzasadniając wyrok powiedział, że podstawą wypłaty
odszkodowania jest stwierdzenie w 2011 r. przez wojewodę
warmińsko-mazurskiego nieważności decyzji z 1977 r. o przejściu
gospodarstwa w Tomarynach na rzecz Skarbu Państwa. Gospodarstwo
to następnie zostało sprzedane na rzecz osób trzecich i niemożliwe jest
by dawni właściciele je odzyskali.
Jak wyjaśnił sąd, w takiej sytuacji Warmiakom przysługuje odszkodowania za szkody spowodowane bezprawnym działaniem.
To jedna
z kilku spraw toczących się przed sądami na Warmii i Mazurach, które
dotyczą zwrotu mienia albo odszkodowań za nieruchomości pozostawione
po wyjeździe do RFN przez tzw. późnych przesiedleńców.
Najgłośniejsza
była sprawa Agnes Trawny, która kilka lat temu ubiegała się o zwrot
gospodarstwa w Nartach koło Szczytna. Sądy - Rejonowy w Szczytnie
i Okręgowy w Olsztynie - odmówiły jej zwrotu mienia, natomiast Sąd
Najwyższy przyznał jej rację i nakazał zwrot gospodarstwa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Chce 700 tys. zł od Skarbu
Chce 700 tys. zł od Skarbu Państwa. Roszczeń poniemieckich przybywa
Kwoty 700 tys zł odszkodowania domaga się od Skarbu Państwa
dawny mieszkaniec Warmii, obecnie na stałe przebywający w Niemczech.
Chce rekompensaty za pozostawione gospodarstwo, po tym jak wyjechał na
stałe do RFN. Cywilny proces w tej sprawie rozpocznie się w 10 maja
przed Sądem Okręgowym w Olsztynie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Mec. L. Obara: Obserwowane
Mec. L. Obara: Obserwowane dziś wzmożenie antypolonizmu wymaga reakcji na drodze sądowej
Podniesienie
poziomu antypolonizmu, które obserwujemy na całym świecie, wymaga
reakcji na drodze sądowej. Nie możemy zgadzać się z tym, z czym
spotykamy się niemal codziennie – akcentował mecenas Lech Obara,
przewodniczący Stowarzyszenia Patria Nostra, podczas wtorkowych
„Aktualności dnia” w Radiu Maryja.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl