O ZBRODNI USTAWICZNEJ (Aleksander Ścios )

avatar użytkownika Redakcja BM24

Wiemy, że ten mord zrodził się z nienawiści, z fundamentu „programu politycznego” którego celem jest likwidacja wszelkich form społecznego sprzeciwu i oznak politycznej opozycji. Wbrew tezom oficjalnej propagandy – nie stanowi zdarzenia incydentalnego, a w pełni logiczne i racjonalne urzeczywistnienie celów grupy rządzącej Polską.

Bandyta, który 19 października przyszedł zabić Jarosława Kaczyńskiego nie był szaleńcem ani desperatem. Przyszedł, by wykonać to, do czego był nakłaniany i motywowany przez wiele miesięcy. Zabił, bo do zabójstw i przemocy został wezwany przez ludzi mieniących się politykami i dziennikarzami. Zabił, bo czuł przyzwolenie i akceptację dla zbrodni. Ale czy tylko ten przekaz uczynił go mordercą?

Choć dziś jeszcze niewiele wiemy o postaci Ryszarda C., to w oparciu o posiadane już informacje można zarysować obraz człowieka, którego motywacje do popełnienia zbrodni są bardziej złożone. Warto wydobyć kilka przesłanek.

Broń, którą posłużył się sprawca miała być pistoletem gazowym przerobionym na amunicję ostrą. Jeśli – jak twierdzą media, posiadał ją już w czasach PRL-u, można przypuszczać, że chodzi o człowieka związanego z komunistycznym aparatem władzy lub organami bezpieki. Nikt inny nie mógł wówczas posiadać broni. Sposób obchodzenia się z pistoletem oraz celność oddanych strzałów mogą dowodzić, że sprawca od dawna posiadał tę umiejętność lub nabył ją podczas pracy zawodowej. 62 –letni Ryszard C miał dwóch pasierbów, jak można przypuszczać synów kobiety z którą rozwiódł się przed rokiem. Obaj są policjantami, co z kolei mogłoby sugerować pewną tradycję rodzinną lub środowiskową. Warto też zwrócić uwagę, że w zgodnej opinii sąsiadów Ryszard C był człowiekiem „miłym i spokojnym”. Kojarzą go jako „uprzejmego, spokojnego, małomównego starszego pana, który nie rozprawiał o polityce, nie zdradzał też w sąsiedzkich rozmowach swoich poglądów”. Trzeba przypomnieć, że taka, dobrosąsiedzka postawa miała cechować milicjantów i esbeków w miejscu ich zamieszkania. Wewnętrzne instrukcje resortu spraw wewnętrznych wręcz nakazywały zachowania wzbudzające zaufanie i sympatię środowiska, w którym mieszkał pracownik oraz unikanie manifestacji postaw światopoglądowych.

Wiemy także, że na początku lipca br. zabójca sprzedał dom i wymeldował się z Częstochowy. Nie wiadomo natomiast, gdzie przebywał od tego czasu. Cztery ostatnie dni miał spędzić w trzygwiazdkowym, łódzkim hotelu Centrum.

Takie zachowanie cechuje zwykle sprawców, którzy długo i starannie planują popełnienie przestępstwa. Można więc odrzucić tezę o „szaleństwie” i działaniu w afekcie. Byłoby rzeczą niezmiernie ważną dowiedzieć się, gdzie przebywał Ryszard C przez kilka ostatnich miesięcy i z kim utrzymywał kontakty. Równie ważne byłoby ustalenie: co robił w Łodzi, z kim się spotykał i dlaczego przybył do miasta na cztery dni przed zamachem na biuro poselskie PiS? Działanie sprawcy zdaje się wskazywać, że profesjonalnie przygotowywał się do zabójstwa, prowadził rozpoznanie terenu lub obserwację miejsca planowanego napadu.

Istotne jest również zachowanie mordercy w trakcie zamachu i tuż po zatrzymaniu. Sprawca nie ukrywał, że kierują nim pobudki polityczne. Przeciwnie, wręcz afiszował się ze swoją nienawiścią do PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego. Na filmie wykonanym podczas zatrzymania, zamieszczonym przez "Express Ilustrowany", słychać, jak zatrzymany mówi: "Chciałem zabić Kaczyńskiego, tylko za małą broń miałem"; "Jestem przeciwko PiS-owi i chciałem go zamordować". Takie zachowanie niekoniecznie musi świadczyć (jak chcą tego media) o niezrównoważeniu sprawcy. Spektakularne podkreślanie motywu zbrodni może być bowiem częścią planu, polegającego na zastraszeniu środowiska politycznego PiS, a sam akt zabójstwa ma stanowić ostrzeżenie dla innych polityków tej partii. Wówczas podkreślanie przez sprawcę, że kierował się „motywami politycznymi” nabiera innego znaczenia i wpisuje się w całą kampanię skierowaną przeciwko opozycji. Warto też odnotować, że taką kwalifikację czynu – jako mordu politycznego natychmiast podał Donald Tusk 

Wydaje się wątpliwe, byśmy mogli dogłębnie i rzetelnie poznać postać Ryszarda C, a tym bardziej autentyczne okoliczności towarzyszące tej zbrodni. Chodzi przecież o zabójstwo polityczne, a decydentami postępowania karnego pozostają ludzie i instytucje wspierające obecny układ lub od niego zależne. Jeśli nawet sprawca był związany z bezpieką PRL bądź służbami III RP, lub działał na czyjeś zlecenie – wiedza na ten temat nie zostaje ujawniona. Dowiemy się zatem tylko tego, co wolno będzie odsłonić, a sprawa może zostać zamknięta na etapie orzeczenia niepoczytalności sprawcy.

Jedynym, znanym w Polsce precedensem takiej zbrodni jest oczywiście przypadek Eligiusza Niewiadomskiego i zamach na prezydenta Gabriela Narutowicza. Wówczas jednak wyjaśniono okoliczności zamachu, a oczekujący na wykonanie wyroku Niewiadomski napisał nawet „Kartki z więzienia” – zbiór przemyśleń dotyczących polityki. Dowodem rzetelnego procesu może być wydana w roku 1923 książka Stanisława Kijeńskiego „Proces Eligjusza Niewiadomskiego o zamach na życie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Gabryela Narutowicza” zawierająca m.in. wszystkie stenogramy sądowe.

Ponieważ służby III RP nie rozwiązały tajemnic najważniejszych zbrodni ostatniego 20-lecia, można się spodziewać, że sprawa zamachu na siedzibę PiS podzieli los sprawy Faltzmanna, Pańki, Papały, Olewnika i wielu innych, niewyjaśnionych do końca zdarzeń. Zasadny więc jest wniosek Antoniego Macierewicza o powołanie sejmowej komisji śledczej, która miałaby zająć się sprawą mordu w biurze poselskim. Chodzi przecież nie tylko o wyjaśnienie wszelkich okoliczności tego czynu, ale przede wszystkim o poznanie rzeczywistych motywacji zamachowca.

Wbrew pobieżnej refleksji, lepiej dla nas byłoby, gdyby Ryszard C okazał się byłym esbekiem wykonującym zlecone mu zadanie, niż przeciętnym i okazjonalnym zabójcą, kierującym się medialną propagandą nienawiści. W tym pierwszym przypadku mielibyśmy jasność, że czyn sprawcy był jednostkowym aktem prowokacji i wynikał z celowej gry operacyjnej lub czyjś planów politycznych. 

Powinniśmy mieć świadomość, że destrukcyjnego „programu nienawiści” nie zatrzymają już żadne zdarzenia polityczne, wypowiedzi, apele, ani narzędzia prawne. To, co nazywamy spiralą nienawiści będzie się nakręcało jeszcze szybciej, bo ludzie stojący za tym mechanizmem są dziś bliżsi osiągnięcia celów i nie muszą ukrywać się za parawanem obłudy. Reakcje polityków czy wypowiedzi funkcyjnych mediów po tragedii z 19 października potwierdzają, że nie będzie żadnej zmiany w życiu publicznym III RP, a dokonana zbrodnia zostanie wykorzystana do eskalacji ataków na Jarosława Kaczyńskiego i opozycję.

Gdyby zatem Ryszard C okazał się jedynie ofiarą- odbiorcą kampanii nienawiści, produktem politycznego systemu kłamstw i oszczerstw, kimś, kto uwierzył w zło PiS-u i dokonał mordu zachęcony głosem podżegaczy i medialnych klakierów – oznaczałoby to, że na ulicach polskich miast chodzą dziś tysiące potencjalnych zabójców, z których każdy może ulec podobnej indoktrynacji, a kolejny zamach w oparciu o te same motywy będzie jedynie kwestią czasu.

 

Artykuł opublikowany w Gazecie Warszawskiej

(ze względu na cykl wydawniczy „Gazety Warszawskiej” tekst powstał we wtorek, nie uwzględnia zatem najnowszych informacji na temat Ryszarda C.)

http://bezdekretu.blogspot.com/2010/10/o-zbrodni-ustawicznej.html
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika UPARTY

1. Zdychający koń najmocniej kopie.

!9 października, bodajże na Wirtualnej Polsce pokazano wyniki sondażu poparcia dla partii politycznych. Wynikało z tego sondażu, że Antypis ma co najwyżej poparcie na poziomie 50%. Ok 41% PO, ok 8 % SLD i poza tymi partiami do Sejmu wszedł by tylko PiS. Z jakim poparciem? No,... z poparciem reszty! Jest to pierwszy opublikowany sondaż, w którym nasza formacja ma wyższe poparcie od Antypisu- stąd działania nadzwyczajne.
Czy były one przygotowywane - zapewne. Zapewne każda szanująca się służba ma w zanadrzu takich facetów, co są gotowi zabić każdą liczącą się w świecie postać. Ile z tych zamachów wychodzi, to inna sprawa. Czy będą następne- zapewne.
Ostatnio R. Ziemkiewicz zaczął zauważać, że objawy frustracji powinny być po naszej stronie a są po stronie PO. Dlaczego mamy być sfrustrowani, skoro rośniemy w siłę. A oni słabną i nie wiedzą co zrobić.

uparty