Palikot w sutannie
godziemba, pt., 08/10/2010 - 06:35
Ks. Wojciech Drozdowicz, proboszcz kościoła pw. bł. Edwarda Detkensa w Lasku Bielańskim, znany z ekscentrycznego zachowania i liberalnych poglądów, powiedzie10 października „pielgrzymów” z Anną Komorowską na czele do Smoleńska.
Wojciech Drozdowicz w trakcie studiów w Wyższym Seminarium Duchownego w Warszawie, odbył zasadniczą służbę wojskową w „słynnej” jednostce w Bartoszycach, gdzie wielokrotnie – jak wspomina jego kolega – uciekał z jednostki, za co był karany przez władze wojskowe. Co bardzo charakterystyczne, nigdy nie wziął udziału w corocznych spotkaniach księży, którzy służbę wojskową odbywali w Bartoszycach.
Wkrótce przed złożeniem ostatnich święceń kapłańskich, zwątpił co do słuszności wyboru drogi życiowej, stąd przez prawie rok przebywał w klasztorze benedyktyńskim w Tyńcu. „Siedziałem tam – jak sam wspomina w jednym z wywiadów - od wakacji. Na wiosnę nie wytrzymałem bezruchu i uciekłem. Benedyktynom z Tyńca będę zawsze wdzięczny za wyjątkowe doświadczenia, o których nie da się przeczytać w książkach”. Z tego też powodu święcenia kapłańskie przyjął dopiero w czerwcu 1981 roku, w wieku 27 lat.
Pod koniec lat 80. ksiądz Drozdowicz rozpoczął współpracę z Telewizją Polską przy realizacji programów dla dzieci o tematyce religijnej. Był twórcą i pierwszym prowadzącym, reżyserem oraz współscenarzystą programu telewizyjnego Ziarno, za który otrzymał nagrodę Wiktora w 1991 roku. Program cieszył się dużą popularnością, bo ksiądz prowadził go niestandardowo: grał na na kontrabasie, wchodził na drzewo, nagrywał z dziećmi piosenki na dachach warszawskiej Starówki.
Po czterech latach bycia gwiazdorem telewizyjnym, co, jak sam przyznał potem w jednym z wywiadów, nie wyszło mu moralnie i duchowo na zdrowie, wyjechał na misję na Syberię, gdzie chyba nie polował na głuszce – założył natomiast studio telewizyjne KTV Kena, które emitowało programy i filmy w rosyjskich sieciach kablowych. Na Syberii nabawił się także – jak plotkują niektórzy – takiej samej „choroby” co ks. Zięba. Jak sam wspominał swój pobyt: „(…) Potem wracają na plebanię, gdzie nic nikogo nie obchodzi, i tam dostają trzecie lanie. Po trzech laniach chce się wyć” W każdym razie w 1999 roku wrócił do Polski i ks. Prymas powierzył mu najmniejszą parafię w archidiecezji warszawskiej, wspomniany kościół w Lasku Bielańskim.
Od początku zaczął otaczać się osobami ze świata artystycznego, które często występowały z koncertami w kościele bielańskim.„Kto tu nie był? — zastanawia się proboszcz Lasu. — Była Piwnica pod Baranami, śpiewali Marek Grechuta, Stanisław Sojka, Mietek Szcześniak, Anna Chodakowska, Stanisława Celińska, romanse Wertyńskiego wykonywała Olena Leonenko, prezentowali się Tytus Wojnowicz, Litza i cała plejada muzyków chrześcijańskich. Tomasz Stańko grał na trąbie, występowali Alosza Awdiejew i Kuba Sienkiewicz.” Zaowocowały kontakty ze światem artystycznym, zadzierzgnięte w czasach, gdy ks. Drozdowicz robił w TVP program dla dzieci „Ziarno”.
Nikogo nie pyta o „przynależność do Kościoła”. „Nikogo nie cenzuruję” — mówi ks. Drozdowicz, zapewniając, że występujący tu artyści czują bliskość sacrum.
Zgodnie z tą swoiście pojmowaną tolerancją, w listopadzie 2002 roku zorganizował pokaz filmu Martina Scorsese pt. „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Film ten, przypomnijmy, został zakazany przez Kościół, bo jest filmem bluźnierczym z elementami pornografii. Ukazuje on Chrystusa jako człowieka rozdartego „miłością” do Marii Magdaleny. Pokaz filmu został udaremniony przez śp. ojca Bogusława Palecznego, który połamał zawierającą film płytę DVD mówiąc: „Projekcji nie będzie, proszę iść do domu. Zrobiłem to, aby uchronić was od grzechu. Ten film to bluźnierstwo”.
Sam ksiądz Drozdowicz skomentował ten incydent następująco: „Mogę powiedzieć tylko tyle: jest Kościół Palecznego, Rydzyka i jest Kościół ks. Tischnera. Film miał być prezentowany w ramach przeglądu dzieł zmuszających do refleksji na temat kondycji ludzkiej i pytań o Boga”.
Zdumiewające słowa, gdyż w „Katechizmie Kościoła Katolickiego” znajduje się następujący zapis: „Istnieją czyny, które z siebie i w sobie, niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot, jak bluźnierstwo, krzywoprzysięstwo, zabójstwo i cudzołóstwo. Niedopuszczalne jest czynienie zła, by wynikało z niego dobro”. Bluźnierstwo bowiem polega m.in. na: „wypowiadaniu przeciw Bogu – wewnętrznie lub zewnętrznie – słów nienawiści, wyrzutów, wyzwań, na mówieniu źle o Bogu, na braku szacunku względem niego w słowach, na nadużywaniu imienia Bożego”.
Ks. Drozdowicz przez dwa lata spał w zakupionej specjalnie trumnie. Teraz już nie śpi w niej , gdyż jak sam mówi: „Mam 55 lat, jestem gruby i już się w trumnie nie mieszczę. Poza tym jestem kanonikiem. Trumnę schowałem na ostatnią drogę. Ale wówczas miałem obsesyjną, trochę śmieszną potrzebę, żeby dotknąć tej trumny, spać w niej. Memento mori napisałem na ścianie, a potem zrobiłem sobie tatuaż. Dałem 150 zł, ale nie żałuję, bo to jest prawdziwie katolicki tatuaż”.
Zbudował także dużą karuzelę dla dzieci, która pierwotnie miała być napędzana przez żywego osiołka. Warszawskie ZOO podarowało osła o imieniu Franciszek, jednak plan użycia go do napędzania karuzeli nie wypalił. Osioł został i stał się atrakcją obchodów Niedzieli Palmowej. Nic więc dziwnego, iż w święta zjawia się tu mnóstwo osób z całej Warszawy. Także na coniedzielną mszę o godz. 11.00 przybywają liczne osoby: rodziny wielodzietne, osoby samotne, znani artyści, sympatyczni ekscentrycy i osoby „nawiedzone”. Są bardzo różni, ale nikt się temu nie dziwi. „Ludzie sami chcą tu przychodzić” — tłumaczy ks. Drozdowicz, który cieszy się ze swej popularności wśród światka artystycznego. Parafia stała się ulubionym miejscem zawierania małżeństw przez „celebrytów”, którzy potem bardzo szybko …. rozwodzą się.
Ksiądz przyznaje, iż mało czyta, co sprawia, iż jego kazania zawierają mnóstwo błędów teologicznych. Ważny jest bowiem przede wszystkim show. Ksiądz przewrotnie stwierdza, iż jednak pracuje „ ile mogę, ale od pełnych czy pustych kościołów jest Pan Bóg. Moim zadaniem jest być mądrym osłem!”.
Ksiądz Drozdowicz w 2006 roku był gościem XII Przystanku Woodstock, a niedawno, 19 września 2010 roku, odprawił dziękczynną mszę św. w intencji 40. rocznicy śmierci Jimiego Hendrixa i Jenis Joplin, dziękując za ich twórczość, która w "siermiężnych latach komunizmu była oddechem wolności". W trakcie kazania podkreślił, że upływający czas potwierdził, jak wybitnymi twórcami byli Joplin i Hendrix. Wyraził nadzieję, że obecnie grają swoje utwory w niebie. Wspomniał też, że jako nastolatek bez końca słuchał jedynej płyty Jimiego, którego muzyka była powiewem wolności. Duchowny modlił się też, aby dziś, gdy wolność nadeszła, wszyscy mądrze z niej korzystali.
Niedawno zaprosił także Wojciecha Jaruzelskiego, który przed wojną był uczniem szkoły księży Marianów na Bielanach. Jaruzelski z sympatią opisuje księdza: „Osoba niezwykła, ciepła, pełna uroku, mądrości. Pierwszy raz byliśmy tam we trójkę. Bardzo chciałem, żeby Gucio zobaczył miejsce, gdzie dziadek uczył się przed wieloma laty. W szkole księży marianów spędziłem sześć lat. Budynek, w którym kiedyś było gimnazjum, internat, kaplica już nie istnieje. Stary, barokowy kościół, urocze domki kamedulskie są takie, jak je zapamiętałem”.
W tej sytuacji nie była więc zaskoczeniem informacja, iż ksiądz Drozdowicz zajmuje się duszpasterskim przygotowaniem „pielgrzymki” wybranej grupy rodzin ofiar do Smoleńska. Przypomnieć należy, iż inicjatorzy zorganizowania tej pielgrzymki wystąpili z propozycją zabrania z sobą krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego i pozostawienia go w Smoleńsku. Sama zaś Anna Komorowska objęła patronat nad tym wyjazdem.
Równocześnie pojawiła się wiadomość, że ksiądz Drozdowicz może zostać prezydenckim kapelanem. Sam zainteresowany informację, że może zostać kapelanem prezydenta, przyjmuje z rozbawieniem. – „To chyba żart” – mówi.
Coś jest chyba na rzeczy, gdyż wcześniejszy kandydat ks. Andrzej Luter, również znany z liberalnych poglądów, jest przypisany do diecezji łowickiej. A zgodę na objęcie funkcji prezydenckiego kapela musi wyrazić arcybiskup Kazimierz Nycz, bo na terenie jego diecezji leży Pałac Namiestnikowski.
Niewątpliwie ks. Drozdowicz za swoją aktywność polityczną nie zostanie – jak ks. Stanisława Małkowski – ukarany przez kurię , a objęcie przez niego, znanego z niekonwencjonalnych kazań, stanowiska kapelana sprawi, iż para prezydenta nie będzie zasypiała na mszach.
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. Godziemba
Witam,
obserwowałam działalność "znajomego wdowy Komorowskiej" i w związku z nia wysłałam maila do abp Nycza :
http://blogmedia24.pl/node/37475
Teraz zastanawiam się
"Niewątpliwie ks. Drozdowicz za swoją aktywność polityczną nie zostanie – jak ks. Stanisława Małkowski – ukarany przez kurię , a objęcie przez niego, znanego z niekonwencjonalnych kazań, stanowiska kapelana sprawi, iż para prezydenta nie będzie zasypiała na mszach."
czy nie napisać kolejnego, z imiennym wskazaniem "księdza aktywnego politycznie" tym bardziej, ze ks Małkowski jest szantazowany i poniewierany za swoją posługę kapłańską.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
Dobry pomysł. Niektórzy księża (bohater mojego eseju, Sowa, Pieronek, Życiński, Gocłowski) mają "słuszne poglądy" więc mogą być aktywni politycznie. Inni - jak ks. Małkowski - mają niesłuszne poglądy, więc muszą siedzieć ...cicho.
Obawiam się o los polskiego Kościoła.
Pozdrawiam