Oś Bieruta i marsz dla Chrystusa Króla Polski
Dziś cały dzień łaziłam po Warszawie i było to fascynujące. Wczoraj rozpoczął się w Warszawie kolejny Festiwal Nauki. W jego ramach była dziś wycieczka po mieście pod hasłem "Dzielnica ministerstw". Prowadziła ją bardzo miła magistrantka Instytutu Sztuki UW, pisząca zresztą pracę o architekcie Zygmuncie Stępińskim, autorze odbudowy Starego Miasta i Mariensztatu. W samo południe zebraliśmy sie na placu Trzech Krzyży i ruszyliśmy na zwiedzanie. Zaczęliśmy od omówienia losów budynku Ministerstwa Gospodarki /dawne PKPG/ oraz komunistycznych planów urbanistycznych dotyczących tej części Warszawy. Po raz pierwszy usłyszałam termin "Oś Bieruta".
Miała ona przebiegać od pl. Trzech Krzyży do ul. Chałubińskiego, a wzdłuż niej miała powstać ogromna dzielnica złożona z budynków ministerstw oraz innych centralnych urzędów. Pod koniec lat czterdziestych i na początku pięćdziesiatych udało się te plany częściowo zrealizować zabudowując obszar miedzy ulicami Kruczą, Hożą, Żurawią i pl. Trzech Krzyży, oraz między Kruczą , Wspólną , Żurawią i Parkingową. Te właśnie gmachy rządowe oglądaliśmy, zapoznając się z ich stylem, który nie byl wcale socrealistyczny, tylko nawiązywał do modernizmu lat trzydziestych i czterdziestych. Bardzo ładny był dziedziniec Ministerstwa Rolnictwa z nieco surrealistyczną kolumnadą /ona była już socrealistyczna/. Sam pomysł takiej dzielnicy odzwierciedlał jednak ducha komunistycznego centralizmu. Obejrzeliśmy też kilka obiektów będących dziełem wybitnego architekta Leykama, oraz gmach Ministerstwa Komunikacji zaprojektowany przez Pniewskiego /przy Chałubińskiego/.
Należy tu przypomnieć, że komuniści mogli robić, co chcieli, bo przy pomocy "dekretu Bieruta" ukradli grunty warszawskie dawnym właścicielom. Co ciekawe, dekret ten obowiązuje do dziś. Najdziwniejszym pomysłem był projekt ogromnego ogrodu doświadczalnego miedzy Kruczą, Hożą, Wspólną, a Marszałkowską, przed Ministerstwem Rolnictwa. Mieli tam przyjeżdżać dyrektorzy PGR, aby zobaczyć, jak się hoduje rośliny.
Po zakończeniu wycieczki pojechałam tramwajem do Nowego Światu. Tam stało pełno bud i odbywał sie kiermasz win hiszpańskich, biżuterii oraz różnego badziewia, a także wiejskiego jedzenia, nalewek i piwa miodowego. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tych rzeczy nie można normalnie kupić w zwykłym sklepie. Koło wpól do czwartej nadciągnął marsz dla Chrystusa Króla Polski. Poszłam z nim i z przemówienia wygłoszonego przed kościołem Świetego Krzyża dowiedziałam się o co chodzi.
Oto Służebnica Boża Rozalia Celakówna, pielęgniarka i mistyczka, której proces kanonizacyjny jest w toku miała w latach 30-tych szereg widzeń. Ukazywał się jej Bóg, który polecił, by władze i naród polski dokonały intronizacji Chrystusa jako Króla Polski. Ma to uchronić nasz kraj od zagłady. W Krakowie działa Biuro Postulacyjne Rozalii Celakówny które o to zabiega. W tej intencji właśnie zorganizowano ten przemarsz. Bralo w nim udział ok. 2000 osob z rożnych parafii: z Wrocławia, Warszawy, Kielc, Piotrkowa,Łodygowic, Lublina, Mińska Mazowieckiego i innych. Pochód zatrzymywał się przed kościołem Wizytek, koło pomnika kardynala Wyszyńskiego i przed Pałacem Prezydenckim, gdzie złożono kwiaty. Było tam kilkudziesięciu obrońców krzyża z drewnianymi krzyżami. W przemówieniu omawiano złą politykę rządu i ujemne strony przynależności do Unii Europejskiej. Po dotarciu na plac Zamkowy, prowadzący pochód wdał się w długie i nużące rozważania na temat różnych rodzajów intronizacji i czemu jedne z nich są dobre, a drugie złe. Na przykład intronizacja Chrystusa Króla jest wlaściwa, a intronizacja Serca Jezusowego - nie (?). Byłam już zbyt zmęczona, by w to wnikać i pojechałam do domu.
Na zakończenie chciałabym powiedziec kilka słów o dość niesamowitym wyglądzie placu Zamkowego. Firma ING-Życie postanowiła zareklamować swoje ubezpieczenia i zastawiła całą wschodnią stronę placu szarymi i pomarańczowymi manekinami. Każdy z nich ma imię. Mają one zostać pomalowane przez plastyków i sprzedane 25 listopada na aukcji charytatywnej. Pieniądze maja pójść do fundacji onkologicznych. Może po pomalowaniu będzie to wyglądać lepiej, ale na razie te manekiny moga się przyśnić w koszmarnym śnie.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
9 komentarzy
1. Dzięki za pożyteczny reportaż
warto tu zaglądać
2. @elig
.."Poszłam z nim i z przemówienia wygłoszonego przed kościołem Świetego Krzyża dowiedziałam się o co chodzi."...
no widzi Pani, a tylu "dziennikarzy" było podczas całego marszu, od sejmu po Katedrę, a nie zrozumieli.
Co do manekinów, plakatów Lenina na wysokośc 3-pieter - tu pani konserwator zabytków ani żadne słuzby miejskie nie mają uwag. Wsio w pariadkie? tak toczno!
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. @Rekin
Ciesze się, że się to Panu spodobało.
4. @Maryla
Ci "dziennikarze" mogliby tego na oczy nie widzieć, a i tak napisaliby to samo. Pani konserwator tych stalowych barierek, czyli "muru miłości" też nie zauważa.
5. Intronizacja serca?
dla mnie oczywiste, że tu jest błąd językowy. To tak jakby Królem mianować np. rękę czy nogę, a nie osobę
podpisuje się polonistka
6. Intronizacja Chrystusa a Intronizacja Serca
"Po dotarciu na plac Zamkowy, prowadzący pochód wdał się w długie i nużące rozważania na temat różnych rodzajów intronizacji i czemu jedne z nich są dobre, a drugie złe. Na przykład intronizacja Chrystusa Króla jest wlaściwa, a intronizacja Serca Jezusowego - nie (?)"
Jest już prawie północ więc tym bardziej nie będę Pani zamęczał tymi rozważaniami teologicznymi, na które natknęła się Pani podczas Marszu. Ale jest to niezwykle istotna sprawa, dzieląca Kościół polski od wielu lat. Stąd te marsze, domagające się od hierarchów Kościoła w Polsce a także od rządzących przeprowadzenia Intronizacji tak, jak tego sobie życzył sam Chrystus w wizjach Rozalii Celakówny. To ogromny temat. Sama Celakówna to niezwykła postać, dyplomowana pielęgniarka w Klinice Okulistycznej przed wojną w Krakowie, która - aby stać się jeszcze pokorniejszą sługą Woli Bożej - przeszła do pracy na najgorszy oddział chorób wenerycznych, gdzie była lekceważona i poniżana, tak przez pacjentów jak i personel. Mała, cicha i ofiarna. Cudowna postać. Jest w jednym z jej listów do jej przewodnika duchowego wspaniała scena, która prosi o wielkie kino: którejś nocy, gdy na swym dyżurze szorowała deski zaświnionego korytarza - bo zawsze zostawiano jej najgorsze prace - ukazał się jej Jezus. Ale ona była tak zmęczona, że nie mogła z Nim rozmawiać. Przepraszała Go za to słabnącym ze zmęczenia głosem. Wtedy Jezus kazał jej usiąść gdzieś na boku i gdy ona prawie drzemała, On za nią kończył jej robotę. Jej wizje Intronizacji Chrystusa Króla przyjął bardzo poważnie prymas Hlond i rzeczywiście intronizował, ale Serce zamiast samego Chrystusa. Chyba stchórzyli przed niebywałą wielkością tego żądania. Ono nie mieściło się - i zdaje się, nadal nie mieści - w horyzontach myślowych przeciętnego kleru. Dziękuję za - z wielkim wdziękiem poruszony - ważny temat. Myślę, że coraz częściej będzie wracał, bo Chrystus w wizjach Celakówny łączy swe żądanie z konkretnymi zapowiedziami dotyczącymi przyszłych losów Polski. Ci, którzy znają pisma Celakówny - a także uzupełniające wizje późniejszych mistyków - wiedzą, że m.in. chodzi o polskie sprawy dziejące się tu i teraz.
Nie lękaj się, wszyscy przeciwnicy rozbiją się u stóp Moich (Chrystus do Św. Faustyny)
7. Marti
Wydaję się, że tę sprawę wyjaśnił Pokutnujacy Łotr w następnym komentarzu.
8. @pokutujący łotr
Dziękuję za informacje. O Rozalii Celakównie mówiono wiele w przemówieniu przed kościołem Świętego Krzyża. O prymasie Hlondzie - nie.
9. @pokutujacy lotr
"Cudowna postać. Jest w jednym z jej listów do jej przewodnika duchowego "
Moglby pan wyjasnic pojecie "przewodnika duchowego" w tym kontekscie? T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.