Podwójny MATRIX (o współczesnej cenzurze)

avatar użytkownika hrponimirski

Za nim udadzą się Państwo do urn, proponuję mały wysiłek intelektualny. Ja rozumiem, że Państwo chcieliby, że państwo się zajęło wszystkim*) - tzn. zapewniło Państwu pracę, mieszkanie i względny spokój. Chcecie też, by państwo mówiło Państwu jak myśleć, jakich dokonywać wyborów. Tak jednak się nie da. Demokracja, czyli wybór właściwych osób, programów wyborczych opiera się na rzetelnej wiedzy. W innym przypadku z władzy robi się towarzystwo wzajemnej adoracji. Państwo dostają sygnał, że oferta programowa różnorakich partii jest dla Państwa odpowiednia, a te wręcz kosmetyczne różnice są wystarczającą motywacją podjęcia wysiłku oraz heroizmu, aby zagłosować. (Co by zauważyć wysiłek oraz heroizm medialny Szyca i ski).

 

Oglądałem niedzielną debatę i nie zauważyłem istotnych różnic w programach. Wszyscy chcą pomagać powodzianom, wszyscy chcą by kobiety pracowały, a bezpłodne pary były płodne ( czy to prawda, że stres zaburza cykl menstruacyjny? – weźcie mnie uświadomcie!!!), wszyscy chcą żeby to, co było państwowe było państwowe, a to co prywatne – prywatne. Pawlak dodatkowo dorobił do tego teorię, że różnorodność form własności jest pożądana. Jeszcze jakby użył modnego ostatnio słowa „dywersyfikacja”, to w ogóle byłby się wypowiedział bardzo elokwentnie, bo przecież wiadomo, że za „dywersyfikacją” stoi „minimalizacja ryzyka”. (A to że monopol państwowy sam z siebie jest niezdywersyfikowany, to nisza inszość.) Podobno dyskusja była burzliwa, jeśli chodzi o prywatyzację. Ja tego nie zauważyłem. Kaczyński wytknął Komorowskiemu, że chce prywatyzować. Komorowski Kaczyńskiemu, że chce prywatyzować, bo prywatyzacja to pomysł Religi.**)

 

Widać chęć prywatyzowania służby zdrowia, to zbrodnia niebywała - wręcz urastająca do rangi wydania wyroku śmierci, okaleczenia na milionach pacjentów – dlatego też politycy odcinają się od tego. I tu dochodzimy do clou. Otóż politycy mówią to, bo Państwo myślicie, że prywatna służba zdrowia jest czymś złym. Politycy chcą wygrać wybory nie mają czasu na akcję edukacyjną, po prostu mówią Państwu, co Państwo chce usłyszeć.

 

Skoro politycy mówią to samo, a jednak wyborcy są skłonni udać się do urn. Wypijając oczywiście kawę, dopalacze, żeby jakoś dowlec się do lokalu wyborczego. ***) To muszą mieć jakiś powód. Tym powodem jest przede wszystkim 1szy krąg MATRIXu.

 

Wszyscy normalni ludzie wiedzą, że Okrągły Stół to było przyznanie się komunistów do porażki. Uznano, że publicznie system był niewydolny. Choć wszyscy to wiedzieli, mimo cenzury i propagandy. Uznano też, że jedynym środkiem utrzymania tej władzy jest przemoc. A ponieważ komuniści brzydzili się - na dłuższą metę - przemocą, ustąpili.

 

Są jednak ludzie, którzy uważają, że to jest tylko wytwór matrixopodobny, bo za tą ogólną opinią kryje się fakt, że opozycja okrągłostołowa była koncesjonowana. Chodziło o to, by władzę przejęli ludzie, którzy nie będą ścigać komunistów za ich zbrodnie – bo przecież te zbrodnie były tylko doraźnym środkiem, a sami komuniści albo wyrazili samokrytykę, albo zajęli stanowisko, że te zbrodnie były adekwatnym środkiem do utrzymania porządku, integralności państwa etc.

 

Jednak ci ludzie mają głębokie przekonanie, że jeżeli państwo oczyści się z tych „podróbek demokratów”, różnych agentów wpływu oraz agentów-exkonfidentów, autorytety moralne zastąpi się autorytetami, to ta maszyna państwowa - mówiąc młodzieżowo – będzie hulać.

 

Jednak w filmie Matrix, zdaje się pojawiła spekulacja, że po wyjściu z 1szego Matrixu dalej się w nim jest. Tzn. jedzenie owsianki i uciekanie tym statkiem przed czujkami robotów jest też symulacją komputerową. Tak jest i w tym przypadku.

 

Byłem tydzień temu na zorganizowanym przez Klub Gazety Polskiej spotkaniu z Braunem i Zyzakiem o cenzurze i zniewalaniu umysłów. Obaj są autorami niepochlebnych dokumentów (filmu i książki) na temat jednego byłego prezydenta. Wyszli więc poza ten 1szy krąg matrixu. Braun natomiast wyszedł również poza 2gi krąg, bo wali prosto z mostu, że największą cenzurą jest państwowa edukacja!

 

Że KEN to był socjalistyczny wymysł Oświecenia, które wcale nie było takie fajne, jakby się nam wydawało. No i że Kołłątaj był utopistą (albo kimś w podobnym guście). Oczywiście ludzie zebrani słuchali tego z niedowierzaniem. Ale skąd oni wiedzą, że KEN był dobry? Ano z państwowej szkoły! A czy państwowa szkoła (czy jakakolwiek instytucja) powiedziałaby o sobie, że jest zła? W dodatku, ponieważ dzieciaki i tak nie chcą chodzić do szkoły, to taka szkoła nie będzie jeszcze podważać swojego autorytetu.

 

Braun oczywiście ma rację, że większość ministerstw jest niepotrzebnych, bo to zawsze tam gdzie jest władza państwowa jest i pokusa korupcji etc. Jako przykład podaje II RP. Mówi, że ludzie byli dużo bardziej zacni niż obecnie, a II RP upadła właśnie przez socjalizm. A uszczegóławia to odniesieniem się do literatury – Kariery Nikodema Dyzmy, która była krytyką rządów sanacji oraz takiego myślenia, że wielkimi rządowymi planami np. skupem zboża rozwiąże się aktualne problemy.+)

 

Wszystko sprowadza się do tego, że my sami się cenzurujemy, a to niebezpiecznie przypomina cenzurę z PRLu. Cenzura ta to nie był tyko urząd cenzorski, ale np. wyselekcjonowani dziennikarze, którzy pisali określone rzeczy. Cenzor był tak naprawdę ostatnią instancją, sprawdzeniem. Nie chodziło o to, czy ktoś chciał coś napisać intencjonalnie przeciwko władzy, ale czy omyłkowo nie wyraził jakiś politycznie niepoprawnych opinii. Teraz ludzie zza 1szego kręgu matrixu twierdzą, że media są układowe, nie ma co prawda cenzury, ale dziennikarze też są dobierani pod odpowiednim kątem. Wg mnie zapominają, że program nauczania też jest napisany pod odpowiednim kątem. I niezależnie od istnienia - bądź nie – układowych dziennikarzy, każdy musi na własną rękę docierać do prawdy niezależnie od tego, co jest w mediach i co było w szkole.

 

Poza 2gim kręgiem matrixu znajduje się przekonanie, że nie tylko komuna się uwłaszczyła, ale uwłaszczył się też i zachodni establishment,, choć tam to trwało ponad 100 lat, a nie kilka jak w Polsce. Np. w USA kongres był bardzo otwarty na potrzeby biznesu i również tam występuje kapitalizm polityczny. Choć już dawno Mark Twain, wyraził opinię, że jedyną przestępczością zorganizowaną w USA jest kongres. I jak u nas Zyzak czy Braun są postaciami kontrowersyjnymi, tak samo w USA kontrowersyjni są historycy dezawuujący np. prezydenta Rosevelta. Jeśli u nas jest kłamstwo okrągłostołowe, to istnienie USA oparte jest na mylnym przekonaniu o słuszności Północy w wojnie secesyjnej, która była prowadzona właśnie dlatego, że Południe nie chciało się dać uwłaszczyć Północy. Zresztą kiedyś pisałem o Amerykaninie, który jak zobaczył zdjęcie Ramsfelda ściskającego Husajna, to powiedział, że im w szkole tego nie mówią. Nie chcę by Państwo ten pojedynczy przypadek traktowali jako regułę, ale być może też jest coś nie tak i w USA.

 

Benio Mussolini powiedział nawet otwartym tekstem, że państwo powinno budować swoją siłę na największych narodowych biznesmenach – czyli wspierać oligarchię. Nazwał to faszyzmem++), ale mówił, że równie dobrą nazwą byłby korporacjonizm.

 

Sprawa jest bardzo na czasie bo właśnie dyskutowana jest ustawa o lobbingu. Onet ogłosił, że stał się cud, bo urzędnikom nie podoba się aktualna propozycja ustawy. Chodzi o to, że urzędnicy są otwarci dla biznesu, a nie jakby się wydawało są zaprzałymi socjalistami. Ale problem polega na tym, czy urzędnicy są otwarci dla biznesu w ogóle, czy otwarci tylko dla tego „wielkiego biznesu”. Mało tego jest zupełne pomieszanie z poplątaniem, bo jako okazało się, że zabieganie o wybudowanie drogi we własnej gminie jest lobbingiem (ktoś użył takie argumentu w jednej dyskusji). Nie trzeba więc być oligarchą, by być lobbystą. Jednak wg mnie co innego wpływanie na kształt ustaw, czyli ingerencja we władzę ustawodawczą, czyli zmienianie („na siłę”) prawa. A co innego ingerencja we władzę wykonawczą – czyli dotyczącą konkretnych działań państwa w ramach istniejącego prawa. Zresztą wg mnie argument z drogą, to akurat dobry argument, żeby drogi były prywatne.

 

Oczywiście wszyscy kandydaci wspomnianej na początku debaty są za obniżaniem podatków i znoszeniem biurokracji. I to jest dobry prognostyk, oznacza to, że Państwo nie jesteście tak do końca oczadzeni. Jednak warto zastanowić się w innych kwestiach. To że kandydaci mówią unisonoto niebezpieczny sygnał, że mamy problem z kartelem politycznym, o jakim kiedyś wspomniała prof. Staniszkis. Być może niektórzy kandydaci chcą dobrze dla kraju, jednak pragmatyzm polityczny nie pozwala im na mówienie tego, co myślą i na szerzej zakrojoną akcję edukacyjną. W takim razie trzeba się zastanowić czy nie poprzeć kandydata, który o pewnych sprawach mówi otwartym tekstem. Jego notowania zbliżają się do magicznej granicy 5%, a co może ośmielić wyborców do popierania jego partii, a co za tym idzie dania mu czasu antenowego zwyczajowo przysługującemu partii parlamentarnej (taki czas dostał np. Pawlak w debacie mimo, że w sondażach jest za tym kandydatem). A czas antenowy dla tego kandydata – to koniec cenzury!+++)

 

*) tu ciekawostka – podejrzewam, że na „państwo” mówi się „państwo”, bo to kiedyś, rządziło państwo czyli szlachta, zresztą zwracanie się do sienie per Pan/Pani, to pozostałość po tamtym okresie; w krajak zagranicznych mówi się „stan” („state”, „etat”) i to chyba ma związek ze społeczeństwem stanowym, a może nawet stanem szlacheckim

 

**) w swoim przepastnym archiwum mam felieton „Religa to współczesny Waryński”, więc może później mu się zmieniło;

 

***) Choć są wyjątki. Ja przed głosowaniem za wstąpieniem Polski do Unii wypiłem parę piw. Dla mnie akt wyborczy jest odrażający (żadnej dystynkcji, czy dyskryminacji w rozumowaniu polityków– używając języka Herberta), a ten był w szczególności. Głosowałem, na „tak”, tylko dlatego, że bałem się wypowiedzenia Polsce wojny gospodarczej przez Unię (np. cła zaporowe dla Polski, choć takie pojawiły się na towary z zewnątrz Unii, gdy Polska już do niej wstąpiła). Jednak musiałem się lekko znieczulić. Więc to nieprawda, że tylko internauci głosowaliby przy piwku ; )

 

+) Hrabia Ponimirski to oczywiście postać z tej powieści, która krytykuje aktualny establishment

 

++) „fasci” znaczy „związek” – jak rozumiem państwa i biznesu

 

+++) Kandydat miał szansę wypowiedzenia się w mediach. Ale takie sporadyczne wystąpienia nie przebiją się przez mantrę aktualnie pokazywanych polityków, opinii dziennikarzy etc.

1 komentarz

avatar użytkownika Selka

1. Ależ Hrabio!

Naczelną zasadą powinno być nie "słuchanie" przemówień wyborczych, a stara (i niezatapialna) zasada: PO CZYNACH ICH POZNACIE!

Żaden (no może trochę poza Ziętkiem) z kandydatów nie pojawił się nagle na polskiej scenie politycznej jak feniks z popiołów! ZNAMY ICH CZYNY. I o to tylko chodzi, żeby te PRAWDZIWE czyny były znane jak największej liczbie obywateli danego kraju.

Teraz słówko o kandydacie chwalonym przez Pana za bycie Wernyhorą: powiem tak - na Wernyhorę "sie_nadaje"; na POLITYKA - nie.
Chwała całemu ruchowi UPR (mam na myśli LUDZI a nie samego singla JKM), był i jest potrzebny, by nam, zainfekowanym myśleniem zbitkami "realnego socjalizmu" czyli prylu, a także młodym, wchodzącym z życie - pokazywać (ostro jak na krawędzi noża) - że można inaczej; (wiem co mówię, mam za sobą wiele lat czytania NCz).

I teraz zapytam Pana: czy STAŁY niewielki % głosów jaki otrzymuje ta partia i jej lider, to TYLKO ....zmowa?
DLACZEGO najwierniejszymi "wyznawcami" są ludzie BARDZO MŁODZI, tak, ze nie przekłada sie to PÓŹNIEJ na wyborcze głosy? (a jak "dojrzewają", to już nie głosują ??)

Ci co znają trochę historie ostatnich lat - znają odpowiedzi na te pytania.

Troche się dziwię, że Pan nie zna...

P.S. Nic na tym łez padole nie jest...jednowymiarowe. Oczekiwanie tego - jest delikatnie rzekłszy - naiwnością.
Zaś tworzenie Matrix'ów - no cóż, dziś w dobie błyskawicznego przepływu informacji i możliwości sterowania nią - znacznie łatwiejsze dla wszelakiej władzy. Tej zdeprawowanej - szczególnie.
Można sie temu nieustannie...dziwić. Ale nie będą to już czasy kurierów na koniku z listem od Pana Dobrodzieja. Pora się cieszyć, że MY te informację TEŻ już możemy przekazywać, i oby nam to nie zdechło :(

Selka