Julia Łatynina: Katyń 2

avatar użytkownika Redakcja BM24

Kaczyński nie wierzył w mgłę. „Mgła” oznaczała jedynie powitanie przez Putina, który w przeddzień polskich wyborów zawiązuje sojusz z Tuskiem, jak Katarzyna skorzystała z usług Branickiego i Potockiego.

 

Mur ambasady polskiej zasypano kwiatami. W telewizji w porze najlepszej oglądalności puszczono „Katyń”. W Rosji ogłoszono żałobę narodową, Putin z namiotu osobiście kieruje odprawą ciał, a na stronie Miedwiediewa pojawiły się kondolencje w języku polskim. Po raz pierwszy od wielu lat nie wstyd mi za mój kraj. Gdybyśmy zawsze tak się zachowywali, nie byłoby ani wojny sierpniowej, ani „gazowej”, ani Katynia-2, a Rosja cieszyłaby się u swoich byłych kolonii takim samym szacunkiem co Imperium Brytyjskie.

Wyobraźmy sobie, że na krótko przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie, aby ostatecznie dobić niepopularnego i nieudolnego Juszczenkę, premier Putin postanowił wytrącić mu z rąk główny atut, jego osobisty temat – Wielki Głód na Ukrainie. I przyznał osobistą odpowiedzialność Stalina za Wielki Głód... przed premier Tymoszenko.

I tych dwoje trzy dni przed pamiętną datą przyleciało w miejsca uświęcone przez Wielki Głód. A Juszczenki nie zaprosili, gdyż taki właśnie był cel: dobić notowania Juszczenki. Wystawić go jako nieudolnego nacjonalistę, który nie umie się dogadywać. A jako że lotnisko, na które przylecieli premierzy, było lotniskiem wojennym i przestarzałym, dla zapewnienia normalnego lądowania Putina przywieziono na nie odpowiedni sprzęt.

I wszystkie gazety napisały, że Putin okazał skruchę z powodu Wielkiego Głodu. A potem, po kilku dniach, na to samo lotnisko, wtedy już opustoszałe, przyleciał śmieszny, nikomu niepotrzebny prezydent Juszczenko, którego premierzy nie zaprosili do siebie, choć Wielki Głód to jego osobisty, bolesny temat.

I wtedy samolot Juszczenki się rozbił.

Wyobrazili sobie państwo? To właśnie się stało: tyle że nie z Ukrainą, a z Polską. (Informacja o tym, że w celu zapewnienia bezpieczeństwa lądowaniu Putina i Tuska na lotnisku coś tam przywieziono, a potem – rozumie się samo przez się – odwieziono, pojawiła bezpośrednio w eterze jak dotąd jeden jedyny raz w „Echach Moskwy” – w ustach telefonującego lotnika.)

Relacje między Rosją a Polską – dwoma słowiańskimi narodami, z których jeden przegrał bitwę o hegemonię z powodu swojej anarchii, a drugi zmiażdżył ten pierwszy z pomocą samodzierżawia – w ostatnich trzystu latach ułożyły się wysoce niekorzystnie. Rosyjskie władze Polaków zarzynały, wieszały, zsyłały na Syberię, a także przeciągały na swoją stronę. Jednej tylko rzeczy rosyjskie władze nie robiły: one Polaków nie nienawidziły.

Narody nigdy nie nienawidzą tych, których ujarzmiły. Nienawidzą, gdy same zostaną ujarzmione.

Za Putina wszystko się odmieniło: w działaniach Kremla coraz widoczniejsza stała się jakaś niska, wstrętna nienawiść wobec biednych kolonii. Wobec Polski, Gruzji, Ukrainy. 4 listopada – wysoce wątpliwa data, kiedy to Polaków rzekomo wygnano z moskiewskiego Kremla, nagle, czterysta prawie lat po dawno zapomnianych zdarzeniach, została ogłoszona świętem ogólnonarodowym, i to nie byle jakim, tylko w myśl najlepszych tradycji dwójmyślenia, dniem zgody i pojednania.

Później doszło do przykrego wypadku pobicia dzieci rosyjskich dyplomatów przez polskich chuliganów. Miało się wrażenie, że Kremlowi pomyliło się znaczenie słowa „imperium”. Imperium było wtedy, gdy Suworow topił przedmieścia Warszawy w krwi. Natomiast gdy specjalnie wyszkoleni ludzie biją dyplomatów na moskiewskich ulicach – to nie jest imperium. To motłoch.

Jednak, rzecz jasna, najważniejszą kwestią w stosunkach dwóch państw pozostawał Katyń. Władze rosyjskie potraktowały rodziny pomordowanych Polaków tak samo bezczelnie, jak rodziny lekarzy przejechanych przez wiceprezydenta Łukoila w alei Lenina.

Julia 
Łatynina.Julia Łatynina.

W 2006 r. Główna Prokuratura Wojenna odrzuciła powództwo rodzin rozstrzelanych, a nawet odmówiła przekazania do sądu materiałów sprawy, oznajmiając, że większość spośród 183 tomów opatrzona jest gryfem tajności. W październiku 2008 r. odmówił im Sąd Chamowniczeski, a w styczniu 2009 r. – Sąd Najwyższy RF. Wtedy bliscy zwrócili się do Strasburga, a Główna Prokuratura Wojenna przesłała tam zadziwiające pismo, z którego wynikało, że jej, prokuraturze, nikt nie udowodnił, iż w Katyniu kiedyś kogoś rozstrzelano. („Niemożliwe okazało się uzyskanie informacji dotyczących wykonania decyzji o rozstrzelaniu konkretnych osób, ponieważ wszystkie dokumenty zostały zniszczone i odzyskanie ich jest niemożliwe”.)

Równocześnie media kontrolowane przez Kreml prowadziły natarcie w dwóch kierunkach. Rosyjskim czytelnikom sugerowano, że, po pierwsze, pytanie, kto rozstrzelał Polaków, „wciąż pozostaje otwarte”, wzywano do „nieprzyklejania etykietek” i „rozpoczęcia poważnej dyskusji” o tym, kto miał rzekomo rozstrzelać polskich oficerów, Stalin czy Hitler. Po drugie, piarowcy Kremla forsowali tezę, że Katyń to historyczny odwet za czerwonoarmistów zamorzonych głodem w obozach dla jeńców wojennych po wojnie z „Białopolakami”.

W wywiadzie z Natalią Narocznicką dla „Komsomolskiej prawdy”, opublikowanym w przededniu wizyty Putina w Polsce, który wywołał w Polsce niebywały skandal, powiedziano nawet, że obozy te stały się dla Niemców prototypem obozów koncentracyjnych. To znaczy, po pierwsze, że my Polaków nie zabijaliśmy, a po drugie – było za co.

I nagle, na wiosnę 2010 roku, wszystko to, jak na komendę, skończyło się. W telewizji zamiast Narocznickiej pokazano „Katyń” Wajdy, a Putin pojechał do Katynia razem z Donaldem Tuskiem.

Co się stało?

Odpowiedź na to pytanie łatwo da ten, kto przeczyta The Wall Street Journal z 8 kwietnia 2010 roku – to znaczy z następnego dnia po wizycie Putina i Tuska w Katyniu.

„Cały gazowy przemysł Polski i specjalny przedstawiciel USA ds. energetyki zebrali się na konferencję na temat gazu łupkowego sponsorowanej przez Chevron, ExxonMobil i Halliburton. Gazowi giganci z USA rozpoczną badawcze odwierty gazu łupkowego w Polsce w ciągu najbliższych kilku tygodni. W razie ich sukcesu energetyka Polski, jej problemy ekologiczne, a nawet polityka zagraniczna mogą się całkowicie zmienić.

I taka właśnie jest odpowiedź na to pytanie. Całość nowej imperialnej polityki Rosji budowana była na fakcie, że my mamy nasz światowy Gazprom i rurę naszego światowego gazociągu wsadzimy Polakom to samo miejsce, co i Ukraińcom.

A wiosną 2010 r. na Kremlu nagle zrozumiano, że gaz łupkowy powoduje zerwanie ze światowym gazociągiem i że, jeżeli nie podejmie się środków, to być może to Polska będzie eksportować gaz do Europy. I że polskie władze należy natychmiast przeciągnąć na naszą stronę, gdyż sprawa wydobycia gazu łupkowego w Polsce jest, jak wiadomo, polityczna i w dużym stopniu zależy od tego, która partia wygra następne wybory.

Prawo i Sprawiedliwość Lecha Kaczyńskiego, zaciekłego nacjonalisty, populisty, antykomunisty, człowieka, dla którego Katyń to jego osobisty ból i który w każdą rocznicę osobiście składa w Katyniu prywatną wizytę. Albo Platforma Obywatelska Donalda Tuska, racjonalnego pragmatyka, który gotów jest przyjaźnić się ze wszystkimi, z wyjątkiem, ma się rozumieć, prezydenta Kaczyńskiego – ponieważ ci dwaj nawet ze sobą nie rozmawiają.

I trzy dni przed dniem pamięci ofiar Katynia dwaj premierzy – Putin i Tusk – pojechali do Katynia. Przyjechali specjalnie trzy dni wcześniej, żeby nie zapraszać prezydenta Kaczyńskiego i mieć możliwość go uprzedzić.

I tam, przed kamerami, Putin uklęknął. A świat doznał wstrząsu, tak że żadne zachodnie medium nie zauważyło małego zastrzeżenia, jakie poczynił odnośnie do sowieckich czerwonoarmistów zamęczonych w polskiej niewoli (pokłóciłam się z przyjaciółmi, że Putin nie daruje sobie tego zastrzeżenia).

A trzy dni później, w prawdziwy Dzień Pamięci, przyleciał polski prezydent Kaczyński – niepopularny, szalony, nacjonalista, który według sondaży przegrywał w drugiej turze prezydenckich wyborów z każdym kandydatem. Zabrał ze sobą całą polską elitę w nadziei, że uda mu się przebić swoją prywatną wizytą wizytę nienawidzącego go Tuska złożoną nienawidzącemu go Putinowi i rozumiał, że wizyta ta nie przyniesie żadnego efektu: ci dwaj już się „odpiarzyli”.

Więc kiedy powiedziano mu: „mgła”, on oczywiście dał rozkaz lądowania. Ponieważ zdarzył się już taki wypadek, kiedy w trakcie wojny rosyjsko-gruzińskiej prezydent Polski poleciał, z prezydentami Ukrainy, Estonii i Litwy na pokładzie, do Tbilisi, i powiedziano mu, że Rosjanie mogą strącić samolot i trzeba lądować w Azerbejdżanie.

I wtedy prezydent Polski podjął decyzję, jaką przystoi podejmować prezydentowi: nakazał lądować w Tbilisi. A dowódca samolotu podjął decyzję, jaką przystoi podejmować dowódcy samolotu: wylądował w Baku. Wtedy Kaczyński wystąpił na spotkaniu w Tbilisi i oświadczył: „Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze kraje bałtyckie, a może i mój kraj”. Wtedy polskie MSZ oświadczyło, że jest to „prywatna opinia” prezydenta Kaczyńskiego. Wtedy premier Tusk, którego wszystkie rozsądne ustawy Kaczyński w tamtym okresie wetował, przyznał pilotowi nagrodę za lądowanie w Baku.

Rankiem 10 kwietnia, wiedząc, że w Rosji nie jest mile widziany, prezydent Polski nie mógł nie nakazać lądowania samolotu. To nie była samowola, nie była wielkopańskość: to w Rosji dyplomaci rozbijają się po pijaku, strzelając ze śmigłowca do owiec górskich. Było to wynikiem wszystkiego, co antykomunista, nacjonalista, nowy Kościuszko, nowy Sikorski, człowiek, w którego krwi tętniły rozbiory Polski 1772, 1793, 1795 i 1939 roku, powstania 1794, 1830 i 1863 roku, pakt Ribbentrop-Mołotow, Katyń, Powstanie Warszawskie, Solidarność – wynikiem wszystkiego, co prezydent Polski Lech Kaczyński myślał o Rosji.

Nie wierzył Kaczyński w żadną mgłę. „Mgła” oznaczała dla niego jedynie polityczne powitanie przez Putina, który w przeddzień polskich wyborów zawiązuje sojusz z Tuskiem, podobnie jak Katarzyna skorzystała z usług Branickiego i Potockiego – wśród skundlonych między sobą Polaków było wystarczająco dużo chętnych do otrzymania od Rosji stopnia generała piechoty.

A mgła była po prostu mgłą. Czasami mgła jest po prostu mgłą. Ziemia tam przeklęta.

Julia Łatynina

Źródło: Ej.ru

tłum. Michał Jasiński

Etykietowanie:

12 komentarzy

avatar użytkownika bassima

1. Julia Łatynina - odważna, mądra i piękna kobieta

Jej heroizm zostanie ukarany. Zginie zarżnięta w widzie, zastrzelona na klatce schodowej albo w wypadku samochodowym. Ja też mam dość życia w zakłamanym świecie. Żal mi moich dzieci.
avatar użytkownika joanna

2. dość życia w zakłamanym świecie

Czas konfrontacji. Wszyscy juz sa zmeczeni sytuacja... zwlaszcza politycy zagubieni w lesie, a uklad sterowania zablokowany przez ....prawde. Wiosna, stokrotki i maki kwitna w polu.
joanna
avatar użytkownika TW Petrus13

3. co pani wiosna pomoże na schładzanie? :(

Balcerowicz wykończył polską gospodarkę,teraz wyrżną jeszcze niedobitki.Najpierw zniszczono ciężką robotników pracę!,teraz zniszczą polskich naukowców.Skąd byśmy wiedzieli że siedzimy na skrzyni złota - bogaci biedacy!. ps.zawsze tak będzie,jeśli tylko Polska zechce się odbić od dna,za każdym razem jacyś samobójcy topią ją w łzach spowrotem!


 

avatar użytkownika michael

4. Petrusie, WCALE NIE BYŁO ŻADNEGO SAMOBÓJSTWA,

To tylko taka licentia poetica, taki artystyczny pomysł, który zasugerowany został kłamstwami propagandy. Wczoraj Gazeta Wyborcza opublikowała kłamstwa o samobójczych rozkazach Lecha Kaczyńskiego wydanych wtedy w Gruzji, a w wieczornych wiasdomościach w TVP1 pokazano, że to jest całkiem nieprawda. Kłamstwo.

Wiemy o tym od dawna, już długo długo, że to jest wierutna bzdura. Takie są fakty. Wiemy że to jest łgarstwo. Ale Gazeta Wyborcza opublikowała to oszczerstwo, aby zrobić idiotę z Kaczyńskiego. Dokładnie dwa tygodnie po katastrofie. Jeszcże łzy wdów i dzieci nie obeschły, jeszcze nie wszyscy umarli są pochowani, a już ta szmata łże i znieważa Jego pamięć.

W tym samym czasie Adam Michnik wyjechał do Moskwy, aby opowiadać kłamstwa i obelżywe bzdury o tych, którzy umarli. Adam Michnik pojechał przerabiać opinię ważnych rosyjskich środowisk opiniotwórczych, życzliwych Polsce. Tu jest zapis tych potwornych obelg i zniewag: http://www.polit.ru/lectures/2008/10/26/videon.html Trzeba być hieną by się czegoś takiego dopuścić.

A dobra dusza, Pani Łatynina uwierzyła w propagandowy bełkot i zbudowała łzawą historyjkę, przywracającą umarłym ich misję i ofiarny stos. Dobra Łatynina tym samym jednak, daje drugie życie kłamstwu. Podziękuj Petrusie pani Łatyninie za dobroć i nie wierz kłamstwu, które siedzi w jej pięknej opowieści.

Ostatnio zmieniony przez michael o ndz., 25/04/2010 - 08:15.
avatar użytkownika michael

5. Petrusie, wysłuchałem zapisu narracji tego fałszerza historii.

Bite dwie godziny. A tam (link) zanotowałem tylko spontaniczne uwagi, trochę przetłumaczonych ziarenek suszonego łajna: http://blogmedia24.pl/node/28474#comment-86784

Według Adama Michnika nawet sowiecka inwazja na Czechosłowację w 1968 roku, była uzasadniona pisowskim charakterem Aleksandra Dubczeka, który stworzył wtedy totalitarny, neostalinowski reżim. Adam Michnik wbija ludziom należącym do ważnych środowisk opiniotwórczych w Rosji, że zbrojna interwencja Rosji, przeciwko reżimom takim jak rządy Lecha i Jarosława Kaczyńskiego jest koniecznością.

Ostatnio zmieniony przez michael o ndz., 25/04/2010 - 08:31.
avatar użytkownika TW Petrus13

6. Michael

jeszcze troszkę pamiętam te czasy w byłej Czechosłowacji ,byłem tam zaraz po inwazji wraz z zakładowym zespołem estradowym (prawdę mówiąc nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy gdzie jedziemy,prawie samobójcy!).Zawieźli nas w samą paszczę smoka!.Do radzieckiej jednostki,stacjonującej w Pardubicach.Bez obaw łaziłem z szarpidrutami (ja tam byłem specem od aparatury nagłaśniającej - wzmaki,mikrofony,a czasem pomagałem iluzjoniście) po mieście czasem na wpół po czesku,i polsku rozmawialiśmy z Czechami oni wiedzieli co jest grane.Bóg nad nami czuwał nic nam się nie stało.Ciekawy jestem czy michol miałby odwagę dziś jechać do czeskich republik i wygłosić swoją mowę!,mnie wtedy Czesi oszczędzili,jego wywieźli by z ....,w worku foliowym nie zapomną mu tego!. ps.powiedz mi ile czasu potrzeba by polskim naukowcom (nie musi być dokładnie) aby opracowali własną metodę wydobycia gazu ziemnego z tych (jak im tam - łupków)?


 

avatar użytkownika Beta

7. Julia Łatynina odważna, mądra i piękna kobieta

Mgła nie powinna przysłaniać najważniejszego przesłania artykułu Łatyniny. Mgła jest asekuracją. Przy nadreprezentacji służb w narodzie rosyjskim, nie sposób długo krytykować Putina i nie podzielić losu 18 innych dziennikarzy, w tym Anny Politkowskiej. I nie wiem, czy Łatynina posiada takie międzynarodowe wsparcie jakie miała zabita 4 lata temu Politkowska. W innym artykule, w ,,Moscow Times"(właściciel fiński) Łatynina pisze wprost, o tych wszystkich zmianach nawigacyjnych na smoleńskim lotnisku. Pytanie, o czym rozmawiał Tusk z Putinem ,powinniśmy zadawać głośno my Polacy. ,,A wiosną 2010 r. na Kremlu nagle zrozumiano, że gaz łupkowy powoduje zerwanie ze światowym gazociągiem i że, jeżeli nie podejmie się środków, to być może to Polska będzie eksportować gaz do Europy. I że polskie władze należy natychmiast przeciągnąć na naszą stronę, gdyż sprawa wydobycia gazu łupkowego w Polsce jest, jak wiadomo, polityczna i w dużym stopniu zależy od tego, która partia wygra następne wybory.''
avatar użytkownika Maryla

8. Pytanie, o czym rozmawiał Tusk z Putinem ,powinniśmy zadawać gło

Beta, przecież Putin powiedział - Tusk zgodził sie podpisać umowę gazową na warunkach Rosji. Ogłosił to po lunchu z Tuskiem. Co jeszcze uzgodnili Miedwiediew z Tuskiem na Wawelu nad trumną Lecha Kaczyńskiego? O to nalezy pytać głosno !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

9. ,,Pytać" w sensie ,,mówić" ,

,,Pytać" w sensie ,,mówić" , bo nie słychać. Wie Pani co jest w Google, gdy się wpisze ten temat? Pierwsze dwie pozycje Pani autorstwa. ,,Konferencja smoleńska, której nie było słychać''. Nie słychać, a co dopiero zrozumieć ,na jaki czas zawarto tę umowę, jakie są skutki ekonomiczne, co oznacza to dla suwerenności Państwa. Ten temat to teraz priorytet. Nie jedno zadanie wykonali ostatnio internauci. Dobry komiks ,by się przydał. Pokazałabym go mojemu sąsiadowi Józefowi , który kocha Rosjan, bo jego ojciec dostał na zesłaniu w Kazachstanie od pewnego Rosjanina kołdrę.
avatar użytkownika Maryla

10. Beta

to jest jakaś choroba - syndrom darowanego zycia? Nie umiem tego nazwać, ale spotkałam sie kilkakrotnie z taką "wdzięcznością" do Rosji u potomków zamordowanych w Katyniu czy też zagłodzonych na Sybirze. To cos jak Jaruzelski z "ciepłą ziemią sybirską". To jest choroba, nieuleczalna, wzmocniona propagandą sowiecką w PRL-u. Ci ludzie na powaznie uwazają, że gdyby nie ZSRR i PRL to oni by na bosaka gęsi pasali. Są wdzięczni swoim katom i mordercom swoich bliskich.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

11. I dzielą Rosjan na tych

I dzielą Rosjan na tych ,,dobrych ,prostych", i tych ,,złych, rządzących". Tylko,że jest moment , kiedy ci pierwsi, bez trudności , zamieniają się w drugich. Bo łączy ich idea nadrzędna - Wielikaja Rasija. Bo ich dobroć nie jest mądra wynikająca z założeń moralnych lecz to często tylko emocje. Dlatego ta dobroć czasami krótko trwa.
avatar użytkownika TW Petrus13

12. e!

coś innego,ale jednak każdego z osobna inaczej (wszak o to chodzi - łącząc dzielić - czasem włos na czworo)Panslawia!,a raczej Khazaria bis!!!


Ostatnio zmieniony przez TW Petrus13 o ndz., 25/04/2010 - 12:48.