Julia Łatynina: Katyń 2
Kaczyński nie wierzył w mgłę. „Mgła” oznaczała jedynie powitanie przez Putina, który w przeddzień polskich wyborów zawiązuje sojusz z Tuskiem, jak Katarzyna skorzystała z usług Branickiego i Potockiego. Mur ambasady polskiej zasypano kwiatami. W telewizji w porze najlepszej oglądalności puszczono „Katyń”. W Rosji ogłoszono żałobę narodową, Putin z namiotu osobiście kieruje odprawą ciał, a na stronie Miedwiediewa pojawiły się kondolencje w języku polskim. Po raz pierwszy od wielu lat nie wstyd mi za mój kraj. Gdybyśmy zawsze tak się zachowywali, nie byłoby ani wojny sierpniowej, ani „gazowej”, ani Katynia-2, a Rosja cieszyłaby się u swoich byłych kolonii takim samym szacunkiem co Imperium Brytyjskie. Wyobraźmy sobie, że na krótko przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie, aby ostatecznie dobić niepopularnego i nieudolnego Juszczenkę, premier Putin postanowił wytrącić mu z rąk główny atut, jego osobisty temat – Wielki Głód na Ukrainie. I przyznał osobistą odpowiedzialność Stalina za Wielki Głód... przed premier Tymoszenko. I tych dwoje trzy dni przed pamiętną datą przyleciało w miejsca uświęcone przez Wielki Głód. A Juszczenki nie zaprosili, gdyż taki właśnie był cel: dobić notowania Juszczenki. Wystawić go jako nieudolnego nacjonalistę, który nie umie się dogadywać. A jako że lotnisko, na które przylecieli premierzy, było lotniskiem wojennym i przestarzałym, dla zapewnienia normalnego lądowania Putina przywieziono na nie odpowiedni sprzęt. I wszystkie gazety napisały, że Putin okazał skruchę z powodu Wielkiego Głodu. A potem, po kilku dniach, na to samo lotnisko, wtedy już opustoszałe, przyleciał śmieszny, nikomu niepotrzebny prezydent Juszczenko, którego premierzy nie zaprosili do siebie, choć Wielki Głód to jego osobisty, bolesny temat. I wtedy samolot Juszczenki się rozbił. Wyobrazili sobie państwo? To właśnie się stało: tyle że nie z Ukrainą, a z Polską. (Informacja o tym, że w celu zapewnienia bezpieczeństwa lądowaniu Putina i Tuska na lotnisku coś tam przywieziono, a potem – rozumie się samo przez się – odwieziono, pojawiła bezpośrednio w eterze jak dotąd jeden jedyny raz w „Echach Moskwy” – w ustach telefonującego lotnika.) Relacje między Rosją a Polską – dwoma słowiańskimi narodami, z których jeden przegrał bitwę o hegemonię z powodu swojej anarchii, a drugi zmiażdżył ten pierwszy z pomocą samodzierżawia – w ostatnich trzystu latach ułożyły się wysoce niekorzystnie. Rosyjskie władze Polaków zarzynały, wieszały, zsyłały na Syberię, a także przeciągały na swoją stronę. Jednej tylko rzeczy rosyjskie władze nie robiły: one Polaków nie nienawidziły. Narody nigdy nie nienawidzą tych, których ujarzmiły. Nienawidzą, gdy same zostaną ujarzmione. Za Putina wszystko się odmieniło: w działaniach Kremla coraz widoczniejsza stała się jakaś niska, wstrętna nienawiść wobec biednych kolonii. Wobec Polski, Gruzji, Ukrainy. 4 listopada – wysoce wątpliwa data, kiedy to Polaków rzekomo wygnano z moskiewskiego Kremla, nagle, czterysta prawie lat po dawno zapomnianych zdarzeniach, została ogłoszona świętem ogólnonarodowym, i to nie byle jakim, tylko w myśl najlepszych tradycji dwójmyślenia, dniem zgody i pojednania. Później doszło do przykrego wypadku pobicia dzieci rosyjskich dyplomatów przez polskich chuliganów. Miało się wrażenie, że Kremlowi pomyliło się znaczenie słowa „imperium”. Imperium było wtedy, gdy Suworow topił przedmieścia Warszawy w krwi. Natomiast gdy specjalnie wyszkoleni ludzie biją dyplomatów na moskiewskich ulicach – to nie jest imperium. To motłoch. Jednak, rzecz jasna, najważniejszą kwestią w stosunkach dwóch państw pozostawał Katyń. Władze rosyjskie potraktowały rodziny pomordowanych Polaków tak samo bezczelnie, jak rodziny lekarzy przejechanych przez wiceprezydenta Łukoila w alei Lenina. Julia Łatynina. W 2006 r. Główna Prokuratura Wojenna odrzuciła powództwo rodzin rozstrzelanych, a nawet odmówiła przekazania do sądu materiałów sprawy, oznajmiając, że większość spośród 183 tomów opatrzona jest gryfem tajności. W październiku 2008 r. odmówił im Sąd Chamowniczeski, a w styczniu 2009 r. – Sąd Najwyższy RF. Wtedy bliscy zwrócili się do Strasburga, a Główna Prokuratura Wojenna przesłała tam zadziwiające pismo, z którego wynikało, że jej, prokuraturze, nikt nie udowodnił, iż w Katyniu kiedyś kogoś rozstrzelano. („Niemożliwe okazało się uzyskanie informacji dotyczących wykonania decyzji o rozstrzelaniu konkretnych osób, ponieważ wszystkie dokumenty zostały zniszczone i odzyskanie ich jest niemożliwe”.) Równocześnie media kontrolowane przez Kreml prowadziły natarcie w dwóch kierunkach. Rosyjskim czytelnikom sugerowano, że, po pierwsze, pytanie, kto rozstrzelał Polaków, „wciąż pozostaje otwarte”, wzywano do „nieprzyklejania etykietek” i „rozpoczęcia poważnej dyskusji” o tym, kto miał rzekomo rozstrzelać polskich oficerów, Stalin czy Hitler. Po drugie, piarowcy Kremla forsowali tezę, że Katyń to historyczny odwet za czerwonoarmistów zamorzonych głodem w obozach dla jeńców wojennych po wojnie z „Białopolakami”. W wywiadzie z Natalią Narocznicką dla „Komsomolskiej prawdy”, opublikowanym w przededniu wizyty Putina w Polsce, który wywołał w Polsce niebywały skandal, powiedziano nawet, że obozy te stały się dla Niemców prototypem obozów koncentracyjnych. To znaczy, po pierwsze, że my Polaków nie zabijaliśmy, a po drugie – było za co. I nagle, na wiosnę 2010 roku, wszystko to, jak na komendę, skończyło się. W telewizji zamiast Narocznickiej pokazano „Katyń” Wajdy, a Putin pojechał do Katynia razem z Donaldem Tuskiem. Co się stało? Odpowiedź na to pytanie łatwo da ten, kto przeczyta The Wall Street Journal z 8 kwietnia 2010 roku – to znaczy z następnego dnia po wizycie Putina i Tuska w Katyniu. „Cały gazowy przemysł Polski i specjalny przedstawiciel USA ds. energetyki zebrali się na konferencję na temat gazu łupkowego sponsorowanej przez Chevron, ExxonMobil i Halliburton. Gazowi giganci z USA rozpoczną badawcze odwierty gazu łupkowego w Polsce w ciągu najbliższych kilku tygodni. W razie ich sukcesu energetyka Polski, jej problemy ekologiczne, a nawet polityka zagraniczna mogą się całkowicie zmienić. I taka właśnie jest odpowiedź na to pytanie. Całość nowej imperialnej polityki Rosji budowana była na fakcie, że my mamy nasz światowy Gazprom i rurę naszego światowego gazociągu wsadzimy Polakom to samo miejsce, co i Ukraińcom. A wiosną 2010 r. na Kremlu nagle zrozumiano, że gaz łupkowy powoduje zerwanie ze światowym gazociągiem i że, jeżeli nie podejmie się środków, to być może to Polska będzie eksportować gaz do Europy. I że polskie władze należy natychmiast przeciągnąć na naszą stronę, gdyż sprawa wydobycia gazu łupkowego w Polsce jest, jak wiadomo, polityczna i w dużym stopniu zależy od tego, która partia wygra następne wybory. Prawo i Sprawiedliwość Lecha Kaczyńskiego, zaciekłego nacjonalisty, populisty, antykomunisty, człowieka, dla którego Katyń to jego osobisty ból i który w każdą rocznicę osobiście składa w Katyniu prywatną wizytę. Albo Platforma Obywatelska Donalda Tuska, racjonalnego pragmatyka, który gotów jest przyjaźnić się ze wszystkimi, z wyjątkiem, ma się rozumieć, prezydenta Kaczyńskiego – ponieważ ci dwaj nawet ze sobą nie rozmawiają. I trzy dni przed dniem pamięci ofiar Katynia dwaj premierzy – Putin i Tusk – pojechali do Katynia. Przyjechali specjalnie trzy dni wcześniej, żeby nie zapraszać prezydenta Kaczyńskiego i mieć możliwość go uprzedzić. I tam, przed kamerami, Putin uklęknął. A świat doznał wstrząsu, tak że żadne zachodnie medium nie zauważyło małego zastrzeżenia, jakie poczynił odnośnie do sowieckich czerwonoarmistów zamęczonych w polskiej niewoli (pokłóciłam się z przyjaciółmi, że Putin nie daruje sobie tego zastrzeżenia). A trzy dni później, w prawdziwy Dzień Pamięci, przyleciał polski prezydent Kaczyński – niepopularny, szalony, nacjonalista, który według sondaży przegrywał w drugiej turze prezydenckich wyborów z każdym kandydatem. Zabrał ze sobą całą polską elitę w nadziei, że uda mu się przebić swoją prywatną wizytą wizytę nienawidzącego go Tuska złożoną nienawidzącemu go Putinowi i rozumiał, że wizyta ta nie przyniesie żadnego efektu: ci dwaj już się „odpiarzyli”. Więc kiedy powiedziano mu: „mgła”, on oczywiście dał rozkaz lądowania. Ponieważ zdarzył się już taki wypadek, kiedy w trakcie wojny rosyjsko-gruzińskiej prezydent Polski poleciał, z prezydentami Ukrainy, Estonii i Litwy na pokładzie, do Tbilisi, i powiedziano mu, że Rosjanie mogą strącić samolot i trzeba lądować w Azerbejdżanie. I wtedy prezydent Polski podjął decyzję, jaką przystoi podejmować prezydentowi: nakazał lądować w Tbilisi. A dowódca samolotu podjął decyzję, jaką przystoi podejmować dowódcy samolotu: wylądował w Baku. Wtedy Kaczyński wystąpił na spotkaniu w Tbilisi i oświadczył: „Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze kraje bałtyckie, a może i mój kraj”. Wtedy polskie MSZ oświadczyło, że jest to „prywatna opinia” prezydenta Kaczyńskiego. Wtedy premier Tusk, którego wszystkie rozsądne ustawy Kaczyński w tamtym okresie wetował, przyznał pilotowi nagrodę za lądowanie w Baku. Rankiem 10 kwietnia, wiedząc, że w Rosji nie jest mile widziany, prezydent Polski nie mógł nie nakazać lądowania samolotu. To nie była samowola, nie była wielkopańskość: to w Rosji dyplomaci rozbijają się po pijaku, strzelając ze śmigłowca do owiec górskich. Było to wynikiem wszystkiego, co antykomunista, nacjonalista, nowy Kościuszko, nowy Sikorski, człowiek, w którego krwi tętniły rozbiory Polski 1772, 1793, 1795 i 1939 roku, powstania 1794, 1830 i 1863 roku, pakt Ribbentrop-Mołotow, Katyń, Powstanie Warszawskie, Solidarność – wynikiem wszystkiego, co prezydent Polski Lech Kaczyński myślał o Rosji. Nie wierzył Kaczyński w żadną mgłę. „Mgła” oznaczała dla niego jedynie polityczne powitanie przez Putina, który w przeddzień polskich wyborów zawiązuje sojusz z Tuskiem, podobnie jak Katarzyna skorzystała z usług Branickiego i Potockiego – wśród skundlonych między sobą Polaków było wystarczająco dużo chętnych do otrzymania od Rosji stopnia generała piechoty. A mgła była po prostu mgłą. Czasami mgła jest po prostu mgłą. Ziemia tam przeklęta.Julia Łatynina
Źródło: Ej.ru
tłum. Michał Jasiński
- Zaloguj się, by odpowiadać
12 komentarzy
1. Julia Łatynina - odważna, mądra i piękna kobieta
2. dość życia w zakłamanym świecie
3. co pani wiosna pomoże na schładzanie? :(
4. Petrusie, WCALE NIE BYŁO ŻADNEGO SAMOBÓJSTWA,
To tylko taka licentia poetica, taki artystyczny pomysł, który zasugerowany został kłamstwami propagandy. Wczoraj Gazeta Wyborcza opublikowała kłamstwa o samobójczych rozkazach Lecha Kaczyńskiego wydanych wtedy w Gruzji, a w wieczornych wiasdomościach w TVP1 pokazano, że to jest całkiem nieprawda. Kłamstwo.
Wiemy o tym od dawna, już długo długo, że to jest wierutna bzdura. Takie są fakty. Wiemy że to jest łgarstwo. Ale Gazeta Wyborcza opublikowała to oszczerstwo, aby zrobić idiotę z Kaczyńskiego. Dokładnie dwa tygodnie po katastrofie. Jeszcże łzy wdów i dzieci nie obeschły, jeszcze nie wszyscy umarli są pochowani, a już ta szmata łże i znieważa Jego pamięć.
W tym samym czasie Adam Michnik wyjechał do Moskwy, aby opowiadać kłamstwa i obelżywe bzdury o tych, którzy umarli. Adam Michnik pojechał przerabiać opinię ważnych rosyjskich środowisk opiniotwórczych, życzliwych Polsce. Tu jest zapis tych potwornych obelg i zniewag: http://www.polit.ru/lectures/2008/10/26/videon.html Trzeba być hieną by się czegoś takiego dopuścić.
A dobra dusza, Pani Łatynina uwierzyła w propagandowy bełkot i zbudowała łzawą historyjkę, przywracającą umarłym ich misję i ofiarny stos. Dobra Łatynina tym samym jednak, daje drugie życie kłamstwu. Podziękuj Petrusie pani Łatyninie za dobroć i nie wierz kłamstwu, które siedzi w jej pięknej opowieści.
michael
5. Petrusie, wysłuchałem zapisu narracji tego fałszerza historii.
Bite dwie godziny. A tam (link) zanotowałem tylko spontaniczne uwagi, trochę przetłumaczonych ziarenek suszonego łajna: http://blogmedia24.pl/node/28474#comment-86784
Według Adama Michnika nawet sowiecka inwazja na Czechosłowację w 1968 roku, była uzasadniona pisowskim charakterem Aleksandra Dubczeka, który stworzył wtedy totalitarny, neostalinowski reżim. Adam Michnik wbija ludziom należącym do ważnych środowisk opiniotwórczych w Rosji, że zbrojna interwencja Rosji, przeciwko reżimom takim jak rządy Lecha i Jarosława Kaczyńskiego jest koniecznością.
michael
6. Michael
7. Julia Łatynina odważna, mądra i piękna kobieta
8. Pytanie, o czym rozmawiał Tusk z Putinem ,powinniśmy zadawać gło
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. ,,Pytać" w sensie ,,mówić" ,
10. Beta
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. I dzielą Rosjan na tych
12. e!
coś innego,ale jednak każdego z osobna inaczej (wszak o to chodzi - łącząc dzielić - czasem włos na czworo)Panslawia!,a raczej Khazaria bis!!!