Od Gdańska do Nowego Sącza. Polityka historyczna Polski samorządowej. Kto zaświadczy prawdę?
W 1989 roku w telewizorze pewna sympatyczna aktorka ogłosiła Polakom, ze komuna sie skończyła, ze są wreszcie w wolnej Polsce, nazwanej III RP.
Minęło 20 lat i zapowiedź aktorki tak sie rozmija z rzeczywistością w całej Polsce, że zdumionym Polakom braknie czasu na pisanie petycji i listów protestacyjnych.
Dopiero w Gdańsku zamiast „Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich”
osłonięto Pomnik Kindertransportów Transport niemieckiej winy
a na południu w Nowym Sączu od 1992 roku toczy sie bój o uczczenie pamięci przez Rodziny Katyńskie w miejsce pomnika Czerwonej Armii- "Sława Czerwonej Armii".
Kiedy Józef Piłsudski zastąpi Armię Czerwoną?
Pomnik Braterstwa Broni znajduje się w Nowym Sączu przy alei Wolności, jednej z głównych arterii miasta. Powstał na kategoryczny wniosek dowództwa 4. Ukraińskiego Frontu w grudniu 1945 r. Pochowano pod nim kilku czerwonoarmistów. Niedługo potem przeciwnicy dominacji sowieckiej monument wysadzili, wkrótce jednak został odbudowany. W 1989 roku usunięto z niego jedynie symbole Związku Sowieckiego.
Temat likwidacji mauzoleum wraca w każdej kadencji. Ostatnio przypomniało go w listopadzie 2009 roku Stowarzyszenie Sądecka Rodzina Katyńska, które zawnioskowało do władz miasta, by w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej zburzyć pomnik, a kompleks poświęcić "Polakom zabitym, zamęczonym i pomordowanym przez najeźdźców i okupantów sowieckich". Starania o usunięcie pomnika wspiera też sądecki oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego, który chce postawić na tym miejscu pomnik Józefa Piłsudskiego.
http://www.dziennik.krakow.pl/pl/region/nowy-sacz/1007600-kiedy-jozef-pilsudski-zastapi-armie-czerwona.html
http://sadeczanin.info/aktualnosci/2721
Trzy dni potrzebował prezydent Ryszard Nowak na refleksję nad swoją skandaliczną wypowiedzią na temat sądeczan, domagających się rozbiórki pomnika chwały Armii Czerwonej przy al. Wolności. W sobotnim "Dzienniku Polskim" prezydent nazwał ich "oszołomami", w dzisiejszym wydaniu - wyraził ubolewanie, lecz na słowo "przepraszam" nie zdobył się. Tymczasem nadal spływają protesty.
- Jest mi niezmiernie przykro, że użyłem tego sformułowania. Zdaję sobie sprawę, że mogłem w ten sposób urazić wiele uczciwych osób, którym leży na sercu dobro i prawda historyczna. Dlatego z tego słowa się wycofuję - cytuje Ryszarda Nowaka dzisiejszy "Dziennik Polski".
Dalej prezydent mówi, że pomnik czerwonoarmistów można usunąć, ale trzeba to zrobić bez wywołania skandalu międzynarodowego. W tej sprawie koresponduje z wojewodą.
- Procedury zostały wszczęte, o czym inicjatorzy byli informowani na bieżąco. Tym bardziej irytuje mnie to, że co jakiś czas próbuje się na mnie wymuszać określone działania. Nie ja decyduję o tym, kiedy i gdzie te groby zostaną przeniesione. Na to potrzebna jest zgoda Federacji Rosyjskiej i rodzin żołnierzy tam pochowanych. Dlatego traktuję to jako swego rodzaju prowokację przedwyborczą - kończy po swojemu Ryszard Nowak.
**
Nie wiadomo, czy "oszołomy" przyjmą tę formę przeprosin.
Oto list otwarty jaki do prezydenta Ryszarda Nowaka wystosował Jarosław Rola, prezes Sądeckiej Rodziny Katyńskiej.
Czy „oszołomy” zaświadczą prawdę?
W ślad za publikacją materiału prasowego pt. „Kiedy Józef Piłsudski zastąpi Armię Czerwoną?” oraz obraźliwą wypowiedzią Prezydenta Nowego Sącza pana Ryszarda Nowaka, który rzeczników przeniesienia „Pomnika chwały Armii Czerwonej” nazywa „oszołomami”, oświadczamy:
1. Kategorycznie sprzeciwiamy się manipulacji zawartej w słowach pana Ryszarda Nowaka, jakoby ekshumacja szczątków sześciu żołnierzy radzieckich i przeniesienie tablicy z pomnika wdzięczności do kwatery wojskowej Armii Czerwonej na Cmentarzu Komunalnym, wiązały się z rzekomą profanacją, bezczeszczeniem i dewastacją tego miejsca. W żadnej z licznych wypowiedzi na przestrzeni minionych lat podobne stwierdzenie nigdy nie padło, gdyż w przeciwnym razie sami inicjatorzy projektu wydaliby o sobie jak najgorsze świadectwo. Od samego początku, datującego się na moment przyjęcia uchwały przez Radę Miasta Nowego Sącza w roku 1992, jej zwolennicy zwracali uwagę na poszanowanie wszelkich obowiązujących procedur oraz zachowanie należnego zmarłym szacunku, a w tym przypadku także wojskowego ceremoniału. Podkreślano wyraźnie, że budowaniu prawdy historycznej nie może towarzyszyć akt politycznej zemsty, stąd idea przeniesienia, a nie demonstracyjnego zniszczenia. Do takiej insynuacji nie upoważnia też żaden z podobnych przypadków demontażu pomników sowieckiej wdzięczności w Polsce. Mauzoleum to nie mur berliński Panie Prezydencie. Przypominamy też, że postulatowi przeniesienia pomnika chwały, towarzyszył zamysł odrestaurowania kwatery czerwonoarmistów na cmentarzu komunalnym, poprzez wykonanie tablic pamięci, zawierających nazwiska wszystkich złożonych tam żołnierzy (od zakończenia wojny do dziś mogiły te pozostają zupełnie anonimowe) oraz wkomponowanie weń elementów pomnika z Alei Wolności.
2. Środowiska, które przywołały temat pomnika wdzięczności w kontekście 70. rocznicy zbrodni katyńskiej nie zamierzają zbijać żadnego kapitału politycznego, choć w tym kontekście słowa o „oszołomach” przywołują wspomnienie wyświechtanej inwektywy używanej wobec tej części społeczeństwa, która nie chciała się poddać intelektualnemu dyktatowi pewnej Gazety oraz pewnego Tygodnika. Ubolewamy, że Pan Prezydent w tej pogardliwej retoryce wszedł w buty swych dawnych oponentów. Uważamy jednak, że swoimi wypowiedziami obraża Pan nie tylko wymienione w materiale stowarzyszenia: Sądecką Rodzinę Katyńską czy Polskie Towarzystwo Historyczne, nie tylko Przewodniczącego Rady Miasta Nowego Sącza pana Artura Czerneckiego oraz Radnego pana Roberta Sobola i nie tylko tych Rajców, którzy w 1992 podjęli powyższą uchwałę. Pańskie słowa uwłaczają nader wszystko tysiącom ofiar sowieckiego terroru i represji, o których pamięć w wymiarze lokalnym zabiegamy. Przeniesienie dyskursu na poziom wyzwisk świadczy jedynie o arogancji i braku merytorycznych argumentów. Ze swej strony przypominamy tylko, że Armia Czerwona zapisała się w najnowszych dziejach Polski ponurą kartą, jako agresor, oprawca i okupant. Dlatego też proponując dyskusję o jej roli w historii Polski, stanowczo rozróżniamy kwestię jej imperialno – zaborczego charakteru jako narzędzia polityki ekspansji ZSRR, od aspektu ofiary życia ludzkiego. Ten drugi jest bowiem poza jakąkolwiek debatą. Podtrzymujemy tezę, że pomniki katów i ciemiężonych nie mogą współistnieć jako Pomniki Chwały, ponieważ relatywizuje to wymiar prawdy i sprowadza ją do jakiegoś absurdu. Od samego zarania Armia Czerwona, realizując doktrynę eksportu komunizmu, wielokrotnie podejmowała próby unicestwienia państwa polskiego: w latach 1919-20, w 1939 i 1944 roku. Czy zatem w tym sensie mamy głosić chwałę także tych czerwonoarmistów, którzy polegli pod Warszawą w sierpniu 1920 lub zginęli podczas akcji likwidacji oddziałów Armii Krajowej na Wileńszczyźnie w roku 1944? A może tych, którzy padli w bitwach pod Szackiem i Wytycznem, nacierając na zgrupowanie Korpusu Ochrony Pogranicza lub starli się w śmiertelnym boju z Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga, we wrześniu 1939 roku?
Swoją drogą, kiedy parę lat temu nakazał Pan zlikwidować napisy gloryfikujące PRL i jej twórców, znajdujące się na Starym Cmentarzu, nikt nie ubliżał Panu od „oszołomów”, choć z pewnością nie wszyscy akceptowali te działania (wśród licznej grupy okres ten wciąż wywołuje sentyment i pozytywną ocenę). Jak widać upływ czasu zmienia punkt widzenia. Rozumiemy, że jeśli do 1992 nie postawiono przed polskim wymiarem sprawiedliwości stalinowskich sędziów i prokuratorów, to nie można tego zrobić już nigdy! Na szczęście nie wszyscy podzielają Pański punkt widzenia i zapewniamy, że nie jest to dla nas powód do wstydu. Po raz wtóry przypominamy też, że pierwszy sądecki pomnik wdzięczności wysadzili w powietrze żołnierze niepodległościowego podziemia, nazwani przez rządzących Polską komunistów „reakcyjnymi bandytami” (słowo „oszołom” nie funkcjonowało wówczas w potocznym obiegu).
Nie zamierzamy też z Panem uprawiać jakiejkolwiek licytacji na temat odwagi, bo ci, którzy o niej najgłośniej mówią, powinni czasami zamilknąć, a przynajmniej zachować więcej pokory.
3. Warto zauważyć, iż współczesne Niemcy, Rosja a ostatnio Ukraina wprzągnęły elementy polityki historycznej do bieżącej doktryny państwowej, zarówno w wymiarze wewnętrznym jak i międzynarodowym. Nie wolno nam tego bagatelizować, tym bardziej, że czynią to w sposób niezwykle przemyślany i selektywny, wybierając i eksponując to, co jest z ich punktu widzenia najbardziej korzystne i pożądane, a co nie zawsze musi być zgodne z tzw. prawdą obiektywną czy racją stanu sąsiadów. W ten sposób Niemcy dążą do zminimalizowania swej odpowiedzialności za II wojnę światową, wyolbrzymiając z niej wątek „wypędzeń”, czyli wysiedleń z zachodnich ziem Polski i ukazując się jako ofiarę wschodniego barbarzyństwa, a przy okazji domagają się restytucji pozostawionego tu mienia. Niedawno Ukraina podniosła do rangi bohatera narodowego Stepana Banderę, przywódcę Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, odpowiedzialnego za ludobójstwo Polaków na Wołyniu w 1943 roku. Z kolei Rosja uderza w tony wielkomocarstwowe, a jej bohaterami stają się na nowo carscy imperatorzy oraz radzieccy przywódcy z Włodzimierzem Leninem na czele. Czy za 20, 30 lat możemy wyobrazić sobie sytuację, że rządzący Rosją powiedzą: o co wam chodzi Polacy z tą agresją, okupacją i zniewoleniem? Macie u siebie półtora tysiąca pomników chwały i wdzięczności dla naszej armii! Czy wolny naród, dumny ze swych demokratycznych tradycji i chełpiący się wielkością dziejów, tolerowałby na swoim terytorium pomniki zaborcy i tyrana? A może sami nie potraficie uporać się z własną historią?
Co wówczas odpowiemy sobie i naszym dzieciom? Zamiast badać i pisać historię, będziemy skazani na jej wieczne odkłamywanie i dementowanie: że holokaust to nie my, że polskie obozy śmierci to w rzeczywistości nazistowska machina zagłady, że „wypędzenia” Niemców to nie nasza wina, a II wojna to nie polska prowokacja, lecz wspólne dzieło Hitlera i Stalina. Pokolenia Kolumbów już wówczas nie będzie. Kto więc zaświadczy prawdę? Oszołomy?
W imieniu SRK
Jarosław Rola
Prezes Stowarzyszenia Sądecka Rodzina Katyńska
(HSZ)
http://sadeczanin.info/aktualnosci/2721
- Zaloguj się, by odpowiadać
123 komentarzy
1. to jest problem w całej Polsce
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. kolejny - Poznań
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. NOWY SĄCZ. "Oszołomy" mają głos
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. wysłany mail
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. odpowiedź -Urząd Miasta Nowego Sącza
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Nie trafia do mnie
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
7. Unicorn
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Zły czas na ekshumację szczątków żołnierzy Armii Czerwonej
http://sadeczanin.info/aktualnosci/3384
Rajcy z Komisji Infrastruktury Komunalnej Rady Miasta Nowego
Sącza odrzucili prośbę różnych środowisk, m.in. sądeckiego oddziału PTH
i Sądeckiej Rodziny Katyńskiej, domagających się przenosin szczątków
sześciu żołnierzy sowieckich spod pomnika chwały Armii Czerwonej do
kwatery radzieckiej na cmentarzu komunalnym i rozbiórki monumentu przy
al. Wolności, straszącego sądeczan od 1945 r. Ogólnomiejska dyskusja na
ten temat rozgorzała jesienią ub.r. i z większym lub mniejszym
nasileniem trwała do ostatnich dni.
- Nie
jest to dobry czas na podejmowanie decyzji związanych z przeniesieniem
szczątków żołnierzy radzieckich do kwatery na cmentarzu komunalnym i
likwidację pomnika - ze względu na okoliczności związane z tragedią
smoleńską oraz zbliżającym się terminem wyborów samorządowych -
czytamy w stanowisku podpisanym przez przewodniczącą komisji Bogumiłę
Kałużny (PiS). Jak wynika z tego pisma, które dotarło do naszej
redakcji, komisja zapoznała się z dokumentacją na ten temat przekazaną
jej przez przewodniczącego Rady Miasta Artura Czerneckiego oraz
wysłuchała obszernych wyjaśnień dotyczących pomnika zastępcy prezydenta
Jerzego Gwiżdża.
Oburzone są środowiska niepodległościowe Nowego Sącza.
- Połączenie tragedii smoleńskiej, żałoby narodowej i traumy
Polaków z wyborami samorządowymi w Nowym Sączu uważam za poważne
nadużycie - mówi Jarosław Rola, prezes Sądeckiej Rodziny Katyńskiej. - Po
drugie, ostatnie wypadki unaoczniły wszystkim, że stosunki
polsko-rosyjskie należy budować na prawdzie: prawdzie o Katyniu, ale
również prawdzie o 17 września 1939 roku i prawdzie o tzw. wyzwoleniu
Polski przez Armię Czerwoną w 1944 i 1945 roku. Według mnie elity
rosyjskie zaczynają dojrzewać do tego, aby stosunki polsko-rosyjskie
oprzeć na takiej właśnie podstawie, a temu nie służy pomnik chwały
Armii Czerwonej w sercu Nowego Sącza.
Zdaniem Jarosława Roli skandalem jest, że sprawę pomnika naświetlił
radnym Jerzy Gwiżdż, który w 1992 roku, jako ówczesny prezydent miasta
nie wykonał uchwały RM o likwidacji "pomnika wdzięczności".
(HSZ)
Fot. HSZ
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Oprócz środowisk
Oprócz środowisk niepodległościowych w tej kwestii wypowiadały się zarówno nowosądecka Rodzina Katyńska, jak i Polskie Towarzystwo Historyczne. Ponadto na wniosek Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Krakowie w tej sprawie do prezydenta Nowego Sącza zwracał się także wojewoda małopolski. Mimo to władze beskidzkiego miasta wciąż są odporne na głos społeczny domagający się usunięcia pomnika - symbolu zniewolenia Narodu. Teraz PKOiN powtórzyła swój apel. Opieszałością władz Nowego Sącza, która kompromituje lokalne elity, zdumiony jest Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. Jego zdaniem, pozostawienie problemu bez rozwiązania służy fałszowaniu historii. - To zdumiewające, że mimo dekomunizacji miast i wsi, która w Polsce nastąpiła już bardzo dawno, w Nowym Sączu od 19 lat nie można wykonać uchwały w tej sprawie. To skandal, żeby w jednym z miast Małopolski, regionu niezwykle patriotycznego, stał jeszcze pomnik ku czci Armii Czerwonej - uważa Jerzy Bukowski. Wiceprezydent Jerzy Gwiżdż zapewnił nas, że w najbliższych tygodniach odbędą się konsultacje z radą miasta i historykami i wówczas zostaną podjęte ostateczne decyzje co do przeniesienia szczątków spoczywających tam osób. Również przewodniczący Rady Miasta Nowego Sącza Jerzy Wituszyński powiedział nam, że mimo iż Rada ma możliwość nacisku na prezydenta, to na razie nie skorzysta z tego przywileju. - Jestem mieszkańcem Nowego Sącza i boli mnie to, że sprawa nie została załatwiona do końca. Będziemy rozmawiać i starać się wspólnie znaleźć takie rozwiązanie, które - mam nadzieję - wszystkich usatysfakcjonuje - stwierdził przewodniczący Wituszyński.
Czy i kiedy monity oraz apele sądeczan, a także organizacji niepodległościowych, ciągnące się od 1992 roku, znajdą swój finał, wciąż nie wiadomo. Pewne jest natomiast to, że wolna Polska domaga się usunięcia śladów sowieckiego reżimu, który zasługuje na potępienie, nigdy zaś na wdzięczną pamięć.
Mariusz Kamieniecki
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110126&typ=po&id=po14.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. zamiast ... Deklaracja pamięci o Auschwitz -"polskie obozy"
Dziś na Facebooku ma ruszyć strona internetowa kampanii. Znajdziemy na niej m.in. utwory muzyczne ofiar i ocalonych oraz fotografie z obozu. Dostępne będą materiały edukacyjne, z których mogą korzystać szkoły.
Ogłoszenia o kampanii ukażą się w gazetach, m.in. "Rzeczpospolitej", izraelskich "Haaretz" i "Yediot Ahronot", dziennikach francuskich, a nawet brazylijskich. Chodzi o to, by na rzecz ochrony miejsca wpisanego na listę dziedzictwa UNESCO zaangażowali się ludzie, organizacje i rządy z całego świata.
– Rocznie na ów ambitny plan konserwacji potrzebujemy ok. 4 – 5 mln euro – szacuje Jacek Kastelaniec, dyrektor Fundacji Auschwitz-Birkenau. – Chodzi nie tylko o umocnienie baraków, ale też m.in. konserwację dzieł sztuki więziennej czy tysięcy fotografii. To odsetki z funduszu wieczystego mają zapewnić ich ocalenie. Na razie mamy deklaracje o wpłatach ok. 80 mln euro. Całość chcielibyśmy zebrać najpóźniej do 2016 r.
Dodaje, że kradzież napisu "Arbeit macht frei" znad bramy byłego obozu, do jakiej doszło w grudniu 2009 r., uświadomiła wielu ludziom, jak bardzo trzeba dbać o to szczególne miejsce.
Fundację hojnie wsparły już rządy Polski, Niemiec, Austrii oraz Stanów Zjednoczonych. Niemcy podpisały właśnie umowę dotyczącą przekazania 60 mln euro w ciągu najbliższych kilku lat. Mniejsze kwoty wpłacają m.in. Belgia, Holandia, Czechy czy Estonia.
Muzeum Auschwitz-Birkenau to prawie 200 ha terenu, 155 budynków i 300 ruin, a także ponad 100 tys. osobistych rzeczy po zamordowanych, dokumentów archiwalnych i dzieł sztuki.
Dotąd muzeum utrzymywało się głównie dzięki wsparciu polskiego budżetu i dochodom własnym, choć ma ustawowy zakaz pobierania opłat za bilety wstępu. Turyści kupują jednak np. różne wydawnictwa, a grupy zwiedzających wynajmują przewodników.
W 2010 r. utrzymanie muzeum kosztowało 45,1 mln zł. Pomoc z zagranicy wyniosła tylko 0,9 proc. tej sumy (0,4 mln zł). Ubiegły rok był rekordowy dla Auschwitz pod względem gości. Przyjechało tu aż 1,38 mln odwiedzających – najwięcej w ponad 60-letniej historii tego miejsca. To najczęściej odwiedzana placówka muzealna w Polsce. Większość gości – aż 850 tys. – to uczniowie i studenci.
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/153227,600342.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Żeby tylko świat nie usłyszał o bohaterstwie Polaków
W trakcie dzisiejszej sesji Sejmiku Województwa Podkarpackiego radni PiS złożą interpelację w sprawie planów związanych z ograniczeniem finansowania budowy Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej. Jak ustalił "Nasz Dziennik", w ramach oszczędności Zarząd Województwa Podkarpackiego chce zmniejszyć finansowanie budowy obiektu, cedując ciężar inwestycji na gminę Markowa.
W 2008 r. ówczesny Zarząd i radni Sejmiku Województwa Podkarpackiego podjęli decyzję o utworzeniu w Markowej pierwszego w Polsce muzeum dokumentującego bohaterstwo i tragiczne losy Polaków ratujących Żydów. Inwestycja ma być sfinansowana z budżetu marszałka województwa podkarpackiego. Samorząd województwa zadeklarował, że do 2013 roku przeznaczy na ten cel 6 milionów złotych. Pod koniec 2010 roku rozstrzygnięto ogólnopolski konkurs na opracowanie koncepcji architektonicznej muzeum, który wygrało Studio Projektowe Nizio Design International Mirosława Nizio, opracowało ono m.in. projekt wnętrz Muzeum Powstania Warszawskiego. Budowa miała się rozpocząć w tym roku, a muzeum powinno być gotowe za trzy lata. Wybór Markowej nie był przypadkowy, miejscowość ta jest bowiem symbolem odwagi i męczeństwa Polaków, którzy za cenę życia chronili Żydów przed zagładą. Znany jest zwłaszcza przykład heroizmu rodziny kandydatów na ołtarze Sług Bożych Józefa i Wiktorii Ulmów, którzy wraz z siedmiorgiem dzieci zostali zamordowani w marcu 1944 roku przez żandarmerię niemiecką za ukrywanie dwóch żydowskich rodzin. Obecnie dobiega końca polski etap w procesie beatyfikacyjnym rodziny Ulmów. Tymczasem - jak ustaliliśmy - niewykluczone, że budowa w zaplanowanym kształcie może stanąć pod znakiem zapytania. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na najbliższej sesji Sejmiku Województwa Podkarpackiego ma być głosowany wniosek, który umożliwi przeznaczenie na inny cel, bądź przynajmniej znaczne zmniejszenie, środków finansowych przeznaczonych na budowę muzeum w Markowej. W tej sytuacji inwestycja miałaby być prowadzona nie przez zarząd województwa, ale przez Urząd Gminy w Markowej. To, co powstałoby w wyniku tych działań, byłoby znacznie skromniejsze i nie byłoby już muzeum o randze wojewódzkiej, lecz instytucją gminną o znacznie mniejszym znaczeniu. Zdziwiony i oburzony nowymi planami zarządu województwa jest radny PiS Bogdan Rzońca - wicemarszałek województwa podkarpackiego poprzedniej kadencji. - Uważaliśmy, że upamiętnienie bohaterstwa ludzi tak wielkiego serca to nasz obowiązek jako Polaków. Stąd taki pomysł PiS poprzedniej kadencji. Obecnie działania rządzącej koalicji PO - PSL - SLD, która wywraca do góry nogami nasz pomysł, tym samym obniżając rangę upamiętnienia rodziny Ulmów, jest niedopuszczalny - mówi. Jego zdaniem, to także próba ukrywania przed światem wiedzy na temat bohaterskiej postawy Polaków. - To bardzo niedobra decyzja, zważywszy na opinie szkalujące dobre imię Polaków, które pojawiają się po publikacjach Tomasza Grossa - ocenia Bogdan Rzońca. - Mam nadzieję, że zarząd województwa otrząśnie się i zrewiduje swoje plany. Tym bardziej że dopóki nie zostanie uchwalony nowy budżet i nie ulegnie zmianie wieloletni program inwestycyjny, pieniądze zapisane na tę inwestycję wciąż są w budżecie - dodaje były wicemarszałek województwa. Fakt, że w projekcie budżetu, który będzie przyjmowany na najbliższej sesji, jest 6 milionów złotych na budowę muzeum, potwierdził nam również Wiesław Bek, rzecznik marszałka województwa podkarpackiego. Jak stwierdził, wokół projektu budowy muzeum w Markowej wciąż toczą się dyskusje, i to dobrze. - O ostatecznym kształcie budżetu zadecyduje sejmik i nie można wykluczyć zmian w różnych obszarach - stwierdził Wiesław Bek. - Trzeba mieć świadomość, że za kilka lat deficyt budżetowy zbliży się do granicy bezpieczeństwa, dlatego należy wszędzie szukać oszczędności, które pozwolą uniknąć krachu finansowego - dodał rzecznik marszałka województwa podkarpackiego.
Próby manipulowania projektem muzeum w Markowej krytykuje rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. - Muzeum ma być namacalnym pomnikiem dla wszystkich, którzy zostali ustaleni jako osoby pomagające, ale także dla anonimowych obrońców Żydów. Świadectwo to winno być przestrogą, nauką i drogowskazem dla kolejnych pokoleń. Biorąc to pod uwagę, pragnę za pośrednictwem "Naszego Dziennika" zaapelować do marszałka, zarządu oraz radnych Sejmiku Województwa Podkarpackiego o utrzymanie w mocy decyzji przekazującej ponad 6 mln złotych na budowę Muzeum Ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Ulmów - mówi Ewa Leniart, dyrektor rzeszowskiego oddziału IPN.
Mariusz Kamieniecki
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=109944
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Marks kontratakuje
Lenin wraca do Poronina. Radni tego podhalańskiego miasteczka doszli do wniosku, że pomnik przywódcy rewolucji zwiększy stan ich kasy przyciągając turystów. Pomnik Lenina stał tu 42 lata. Po czym trafił do muzeum socjalizmu w Kozłówce.
Pomysł popierają radni PO. Partii, której polityk Stefan Niesiołowski w akcie obywatelskiego protestu 40 lat wcześniej chciał pomnik Lenina wysadzić w powietrze. Oburzenie Niesiołowskiego na nic.
- To byłaby atrakcja dla całej Małopolski. Lenin przyciągnąłby turystów, zwłaszcza z Zachodu. – przekonuje na łamach „Gazety Wyborczej” radny PO Kazimierz Czekaj.
http://www.rp.pl/artykul/216162,604528.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. UPA
Dzień Ukraińskiej Armii świętował Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu. W kalendarzu uroczystości obchodzonych w trakcie roku szkolnego 2010-2011 zabrakło za to obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. W ocenie organizacji kresowych to skandal, że w majestacie prawa, za pieniądze polskich podatników, promuje się zbrodnicze ideologie UPA.
Z terminarza uroczystości Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu wynika, że 14 października młodzież szkolna obchodzi święto Ukraińskiej Armii, które nie widnieje nawet w oficjalnym wykazie świąt państwowych czy religijnych Ukrainy. Owszem, są tam takie święta, jak chociażby: Dzień Zwycięstwa - 9 maja, czy Dzień Niepodległości - 24 sierpnia. Z kolei dniem święta dla Ukraińskiej Armii jest 6 grudnia - Dzień Sił Zbrojnych Ukrainy, a świętem wszystkich żołnierzy zarówno pełniących służbę, jak i weteranów jest 23 lutego - Dzień Obrońcy Ojczyzny. W tej sytuacji powstaje pytanie, jakie święto propaguje przemyska placówka. Co kryje się pod terminem "Dzień Ukraińskiej Armii", zapytaliśmy Piotra Pipkę, dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu. - Jest to oficjalne święto ukraińskiego wojska - przekonuje nas dyrektor Pipka. Na uwagę, że 14 października zwolennicy Stepana Bandery obchodzą jako dzień powstania zbrojnego ugrupowania UPA, dyrektor Pipka odparł, że jest to czysty zbieg okoliczności.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110202&typ=po&id=po08.txt
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn, 3 lutego 2011 r.
ul.Rzędziana 32
11-041 Olsztyn
Podkarpackie Kuratorium Oświaty
Oddział w Przemyślu
Waygarta 1, 37-700 Przemyśl
przemyslko@poczta.onet.pl
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w sprawie medialnej
wypowiedzi Dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu w sprawie obchodów święta Ukraińskiej Armii
w szkole znajdującej się na terytorium Polski i podlegającej nadzorowi Kuratorium Oświaty w Przemyślu.
Dzień Ukraińskiej Armii świętował Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu. W kalendarzu uroczystości obchodzonych w trakcie roku szkolnego 2010-2011 zabrakło za to obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. W ocenie organizacji kresowych to skandal, że w majestacie prawa, za pieniądze polskich podatników, promuje się zbrodnicze ideologie UPA.
Z terminarza uroczystości Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu wynika, że 14 października młodzież szkolna obchodzi święto Ukraińskiej Armii, które nie widnieje nawet w oficjalnym wykazie świąt państwowych czy religijnych Ukrainy. Owszem, są tam takie święta, jak chociażby: Dzień Zwycięstwa - 9 maja, czy Dzień Niepodległości - 24 sierpnia. Z kolei dniem święta dla Ukraińskiej Armii jest 6 grudnia - Dzień Sił Zbrojnych Ukrainy, a świętem wszystkich żołnierzy zarówno pełniących służbę, jak i weteranów jest 23 lutego - Dzień Obrońcy Ojczyzny. W tej sytuacji powstaje pytanie, jakie święto propaguje przemyska placówka. Co kryje się pod terminem "Dzień Ukraińskiej Armii", zapytaliśmy Piotra Pipkę, dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu. - Jest to oficjalne święto ukraińskiego wojska - przekonuje nas dyrektor Pipka. Na uwagę, że 14 października zwolennicy Stepana Bandery obchodzą jako dzień powstania zbrojnego ugrupowania UPA, dyrektor Pipka odparł, że jest to czysty zbieg okoliczności.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110202&typ=po&id=po08.txt
Na stronie internetowej szkoły możemy wyczytać, że uczniowie tej szkoły obchodzą święta w obrządku grekokatolickim.
"Dzień Nauczyciela Święto Pokrowy- udział młodzieży we mszy w katedrze gr-kat. oraz wyjazd młodzieży na mogiły do Pikulic - Dzień Ukraińskiej Armii".
Może Kuratorium rozważy przeprowadzenie w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu obowiązkowe
wykłady księdza Isakowicza-Zaleskiego, który nauczy młodzież prawdziwej historii stosunków polsko-ukraińskich?
Dla zachęty polecam link do strony :
Z okazji 65 rocznicy apogeum ludobójstwa Polaków ma Kresach Wschodnich II RP, dokonanego przez zbrodniarzy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Armii Powstańczej, otwieram nowy dział, w którym będą podawane zaproszenia na różnego rodzaju uroczystości.
Spotkania będa połączone z promocją mojej ksiązki "Przemilczane ludobójstwo na Kresach".
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=14&nid=1343
Oczekujemy zajęcia przez Kuratorium Oświaty Oddział w Przemyślu jasnego stanowiska w opisanej powyżej sprawie.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Do wiadomości :
Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 2
im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu
zso2@um.przemysl.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. "Trzy pieśni o Leninie".
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110204&typ=po&id=po07.txt
" Pod rządami Platformy Obywatelskiej Białystok wraca do czasów hołdowania bohaterom komunizmu. Najnowszym tego przykładem jest odsłonięta kilka dni temu, niemal w centrum miasta, instalacja "kinooko" Aleksandry Czerniawskiej. Instalacja poświęcona jest twórczości urodzonego w styczniu 1896 r. w Białymstoku Dawida (Denisa) Kaufmana ps. "Dziga Wiertow", autora m.in. filmu "Trzy pieśni o Leninie".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Tatry muszą zmienić nazwę? Decyzja wojewody w imię poprawności..
Tatry i Tatrzański Park Narodowy to nazwy, których nie wolno używać
na określenie obszaru tych gór i parku narodowego znajdującego się w
granicach Polski, jako że jest to tylko część ich terenu, a większość
leży dziś na Słowacji.
Tak w każdym razie wynika z logiki decyzji wojewody małopolskiego Stanisława Kracika.
Rada gminy Łapsze Niżne zajmującej większość obszaru tej części
Spisza, która znajduje się w granicach Polski, w związku z (nawiasem
mowiąc niemal całkiem przemilczaną przez media) 90 rocznicą jej powrotu
do Polski, postanowiła wyróżnić najbardziej aktywnych działaczy
regionalnych, a także naukowców i dziennikarzy zasłużonych dla "sprawy
spiskiej", jej uczciwego badania i opisywania.
Dlatego też 31 sierpnia 2010 r. podjęła uchwałę o utworzeniu tytułu "Zasłużony dla Spisza", który miał być nadawany przez "Kapitułę Honorową obchodów 90-lecia przyłączenia Spisza do Polski",
składająca się z Przewodniczącego Rady Gminy, Wójta Gminy Łapsze Niżne
oraz przedstawicieli pięciu organizacji społecznych działających na
terenie Spisza: Związku Polskiego Spisza, Stowarzyszenia Historyków Sztuki Muzeum – Zespół Zamkowy w Niedzicy, Związku Podhalan, Stowarzyszenia RozwojuSpisza i Okolicy a także Polskiego Towarzystwa Historycznego oddział Nowy Targ.
Zaś prawo przedstawiania wniosków o przyznanie tego tytułu mieli
mieszkańcy gmin spiskich, instytucje, stowarzyszenia i organizacje:
społeczne, gospodarcze, polityczne oraz Wójtowie Gmin: Łapsze Niżne,
Nowy Targ, Bukowina Tatrzańska (czyli wszystkich w obrębie których
znajdują się obszary dawnego Spisza).
Bardzo szybko okazało się jednak, że pomysł ten nie spodobał się
działaczom (pro)słowackim i błyskawicznie zainterweniował w tej sprawie
konsul słowacki.
Podobno twierdził, że nie wolno używać takiej nazwy ("Zasłużony dla
Spisza") dla polskiej nagrody nadawanej w Polsce, gdyż Spisz to pojęcie
szersze niż region leżący w granicach Polski bo znajduje się on także
na terenie Słowacji.
Wojewoda Stanisław Kracik, przyjał - jak ma to wyraźnie w zwyczaju -
bezkrytycznie i bezdyskusyjnie optykę widzenia reprezentanta innej
nacji, uznał że nazwa taka dla tytułu nadawanego w Polsce jest
niedopuszczalna i nakazał jej zmianę.
Rada gminy Łapsze Niżne niestety ustąpiła i 29 października 2010 r.
podjęła nową uchwałę w której tytuł tego wyróżnienia nosi już nazwę „Zasłużony dla Spiskiej Gminy Łapsze Niżne",
choć nagroda ma dotyczyć zasług nie tylko dla terenu tej jednej gminy,
ale dla całego polskiego Spisza, jak i w ogóle dla samej "sprawy
spiskiej".
Szkoda więc, że pomysłodawcy nie zmodyfikowali nazwy wyróżnienia na
"Zasłużony dla Polskiego Spisza". Może takiej nazwy Stanisław Kracik by
nie zakwestionował?
Postępowanie wojewody małopolskiego sprawia, że pokolenia polskich
patriotów działających na rzecz powrotu Spisza do Polski z księdzem
infułatem Ferdynandem Machayem na czele zapewne w grobach się przewracają.
Bo nie dość że to o co przez lata walczyli nie zostało Polsce
zwrócone (m.in. w wyniku decyzji zachodnich aliantów, którzy po I wojnie
światowej, wbrew wcześniejszym ustaleniom, nie dopuścili do
przeprowadzenia plebiscytu nawet na tylko części terenu zamieszkałego
przez ludność polską w wyniku czego do Czechosłowacji włączono tereny z
ok. 160 tys. Polakami), to jeszcze nawet na tym skrawku Spisza
przywróconym Polsce, zaczynają (o czym postaram się jeszcze niedługo
napisać) coraz bardziej rządzić obcy...
* * *
Co by o tym pomyślał Wojciech Halczyn,
prosty gazda z Lendaku, wsi położonej pod Tatrami Bielskimi a zwanej
"małą Warszawą", który był polskim działaczem niepodległościowym
określanym na Spiszu "Polskim prezydentem"
i delegatem polskiej ludności Spisza na konferencję pokojową w Paryżu w
1919 r., gdzie w rozmowie z prezydentem Stanów Zjednoczonych Woodrowem
Wilsonem apelował o przyłączenie Spisza do Polski.
Co by o tym pomyślał Stefan Żeromski, który - dobrze znający temat - w 1920 r. ogłosił bardzo żarliwy apel "Niech żyje Ziemia Spiska!" gdzie pisał m.in.:
"Gdy Polska w ciężkiej chwili swoich dziejów nie mogła sobie z
nawałą sprzeczności poradzić, gdy musiała się targać wśród zamachów i
intryg wrogów zewnętrznych, Austrya pierwsza wyłupała podstępnie ze świętej polskiej korony perłę najozdobniejszą: — Ziemię Spiską. [...] od wieków i na wieki polski lud Spisza, od macierzystego podhalan szczepu oddarty, popadł w madziarską niewolę.
Trzebaż temu ludowi wspominać, ile w ciągu półtorawiecznej niewoli wycierpiał?
Madziar, — tyran jeden z najgorszych na ziemi, — usiłował wydrzeć mu język ojczysty, zakazywał samej nazwy Polaka.
Ani jednego napisu w ojców języku, ani jednego dźwięku matczynej
gwary w piśmie lub druku. Ale żyła w zakolu ubogich siół święta mowa
ojczysta, takasama jak na wszystkiem Podhalu, stara, czysta, a wiecznie
młoda. [...]
Teraznareszcie, gdy po wielkiej wojnie moc
tyranów, którzy między siebie Polskę rozszarpali byli, na miazgę
porażona została, gdy nie ostał się ani jeden cesarz, — moskiewski,
niemiecki, austryacki, — a madziarska samowola odpadła od naszych
strzelistych gór, z wysokiej Łomnicy i Garłucha aż za Koszyce strącona, na ziemi Spiskiej pojawił się nowy najeźdźca.
To Czech! «Brat» Czech. Ze złotej Pragi, z ziemi dalekiej wyciągnął ramię aż za naszego Popradu wody, po Nowy Targ, po Dunajec.
Na miejscu Madziara staje Czech, Słowianin, i na tej samej co Madziar prawnej zasadzie chce polskim wsiom Spisza narzucić swoją obcą mowę, swoją tu postawić szkołę i swoje prawo narzucić.
«Brat» Czech ogłasza się, jako spadkobierca austryacko-węgierskiego tytułu do władania polską ziemią na Spiszu.
Gdy ludy świata ku zakończeniu przemocy narodu nad narodem
wzdychają, gdy wszystkie narody godzą się na stanowienie o sobie każdego
szczepu, gdy nikt już nie chce wojny, a wszyscy pożądają pracy, pokoju i
wolności, ten naród czeski, — ledwie z niewoli głowę podźwignął, — chce na zasadzie przemocy, gwałtu, siły przed prawem, najazdu rządzić ludami, które jego władzy nie chcą i nie uznają.
Zapowiada on nam, narodowi polskiemu, ciemiężonemu od tylu czasów, że po niewoli niemieckiej, moskiewskiej, austryackiej nastanie dla nas na Śląsku, na Orawie, na Spiszu niewola czeskosłowacka, — zapowiada on nam, że zagarnie, jako swoją, czysto polską ziemię Śląską, Orawy i Spisza
Nie poprzestaje na groźbie, lecz wysyła na Spisz siłę wojskową i
gotów jest przelewać naszą krew, byle tę ziemię przemocą ogarnąć. [...]
Jeżeli oni w tej dobie wyzwalania się narodów usiłują
wbić nam nóż w bok i krew naszego ludu wylewać, gdy nasza sprawa z
mozołem się dźwiga z upadku, jeżeli oni dziś podstępnie i zdradziecko
wyzywają nas na rękę, to niech będą pewni, że tego już im nie zapomnimy.
Nie usiedzą ci najeźdźcy ani na Śląsku, ani na Orawie, ani na Spiszu!
Polska dziś jest jeszcze w walce i trudzie skupiania swej siły. [...]
Może niedaleką jest chwila, że ci dziedzice, naśladowcy i uczniowie Madziarów los swoich mistrzów podzielą.
Śląska nie damy! Orawy nie damy! Spisza nie damy!
Niech żyje Ziemia Spiska!"
Fragment mapy "Góralszczyzna Polska"
opracowanej przez Marka Skawińskiego, przedstawiający m.in. współczesny
południowy zasięg ludności polskiej na terenie Spisza. Lendak zwany
przed wiekiem "Małą Warszawą", znajduje się na południe od białej dużej
litery Y.
http://spiszak.salon24.pl/273278,tatry-musza-zmienic-nazwe-decyzja-wojew...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. walka o prawdę i pamięć i krzyż wciąż trwa
Walka o pomnik por. Józefa Dambka dowódcy TOW "Gryf Pomorski"
podejmuje się próbę likwidacji pomnika bohatera narodowego, założyciela i
dowódcy ... z okresu drugiej wojny światowej, por. Józefa Dambka, w Gołubiu
Kaszubskim. ...
http://www.prawicapolska.pl/pp/20/05c.shtml
Dambka założyciela i dowódcy TOW Gryf Pomorski w dniu 4 marca ...
http://expresskaszubski.pl/o-tym-sie…iobro-zbada-sprawe-pomnika-w-golubiu
organizacji, by uczcić pamięć Józefa Dambka, dowódcy „Gryfa Pomorskiego”. ... z
prywatnej działki pomnika i krzyża upamiętniającego Józefa Dambka, ..... Józef
Dambek, który zorganizował Gryf Pomorski i dowodził nim. ...
http://expresskaszubski.pl/kultura/2…-pod-krzyzem-nad-jeziorem-dabrowskim
-
o pomnik por. Józefa Dambka dowódcy TOW “Gryf Pomorski” ...
http://www.bibula.com/?p=7298
TOW „Gryf Pomorski" oraz Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku. ...
pielęgnowania pamięci o polskości i historii walki o nieodległość. ... gdzie pod
pomnikiem upamiętniającym „Gryfa Pomorskiego” złożył kolejny wieniec, ...
http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/2/16…a_dowodcy_TOW_Gryf_Pomorskiquot.html
śmierci samego dowódcy J. Dambka 4 marca 1944 r. ... II prezes – por. rez. Józef
Dambek ps. "Adam", "Kil", "Lech", "Jur" (do .... Pomniki upamiętniające
partyzantów TOW "Gryf Pomorski" znajdują się m.in. w Koleczkowie, Gołubiu i
Sulicicach. ...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tajna_Organizacja_Wojskowa_Gryf_Pomorski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. po latach walki o realizacje uchwały
Pomnik Armii Czerwonej w Nowym Sączu będzie przeniesiony
Zbiorowa mogiła oraz pomnik żołnierzy Armii Czerwonej w Nowym Sączu zostaną
przeniesione z Al. Wolności do kwatery wojennej na sądeckim cmentarzu komunalnym.
Decyzję o rozpoczęciu procesu przeniesienia podjął wojewoda małopolski Jerzy Miller.
Szczątki sześciu żołnierzy i pomnik ku ich pamięci znajdą się na
nekropolii przy ul. Rejtana w kwaterze, w której w 35 mogiłach
zbiorowych spoczywa 736 innych żołnierzy Armii Czerwonej.
Jak poinformował podczas wtorkowej konferencji prasowej wojewoda,
decyzja o przeniesieniu zapadła po konsultacjach z Ministerstwem Spraw
Zagranicznych oraz Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Zgodził się z
nią prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak.
W najbliższym czasie o postanowieniu zostanie powiadomiona Federacja
Rosyjska, która będzie też poproszona o odnalezienie rodzin żołnierzy
spoczywających w mogile. Według badań archiwalnych z sześciu pochowanych
żaden nie poległ w miejscu pochówku, a ich śmierć nie nastąpiła podczas
wkraczania Armii Czerwonej do miasta w 1945 r.
Ekshumacja i przeniesienie odbędą się zgodnie z zapisami Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Federacji Rosyjskiej o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji
(podpisanej w Krakowie 22 lutego 1994 r.), która reguluje proces
porządkowania spraw grobów żołnierzy Armii Czerwonej w Polsce oraz
żołnierzy polskich i ofiar represji na terenie Federacji Rosyjskiej.
Jak przyznał wojewoda małopolski, nie wiadomo, kiedy dokładnie grób i pomnik zostaną przeniesione, ponieważ ze względów naturalnych jest to proces nieszybki. I nikt dokładnie nie wie, co odkryjemy w miejscu, w którym spodziewamy się szczątków sześciu osób - dodał.
Przypomniał również, że w latach 90. podobny proces odbył się w
Krakowie, kiedy spod Barbakanu na Cmentarz Rakowicki przeniesiono pomnik
i groby radzieckich żołnierzy. Chcemy doprowadzić do uporządkowania
każdego miejsca, gdzie ktoś walczył, i zgodnie z konwencjami
międzynarodowymi zadbać o uszanowanie jego miejsca pochówku - powiedział Miller.
Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert
podkreślił na konferencji, że przeniesienie grobu i pomnika jest
podyktowane przede wszystkim treścią ustawy o grobach i cmentarzach
wojennych z 1933 r.
Kunert wskazał na szczególne znaczenie ustawy sprzed 79 lat. - Jest
to jeden z najpiękniejszych aktów prawnych Rzeczpospolitej w XX w. Mówi
o tym, że najświętszym obowiązkiem Rzeczpospolitej jest troska o groby
własnych bohaterów, którzy zginęli w walce o niepodległość kraju.
Rzeczpospolita jednak bierze też na siebie obowiązek opieki nad grobami
żołnierzy różnych armii pochowanych na terenie Polski - mówił na konferencji o ustawie z 1933 r. Kunert.
- Mieliśmy sytuacje w naszej historii, że ktoś obcy niszczył nasze
pomniki. Uszanujmy chociaż te obce, nawet te najbardziej obce. Są takie
miejsca w Polsce, gdzie można je zabezpieczyć i przenieść - powiedział Kunert.
Ocenił też, że na terenie Polski, w jej obecnych granicach, w wielu
kwaterach wojennych pochowanych jest ok. 2 mln żołnierzy różnych
narodowości.
Grób i pomnik żołnierzy Armii Czerwonej przy Al. Wolności, czyli w
centrum Nowego Sącza, istnieje od 1945 r. Od tego też czasu budzi
kontrowersje i sprzeciw środowisk kombatanckich i niepodległościowych.
- Niektórzy nie chcą tego przeniesienia, inni z przyczyn ideowych
domagają się całkowitej likwidacji pomnika na placu przy Al. Wolności.
Cieszę się, że ten problem będzie rozwiązany - powiedział na konferencji prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Katowice
Kolejny raz podejmowane są próby przeniesienia pomnika wdzięczności dla żołnierzy radzieckich z placu Wolności w Katowicach. Piotr Uszok, prezydent miasta, już dwa razy spotkał się w tej sprawie z ambasadorem Rosji, żeby zgłosić taki zamiar. Kurtuazja wymaga od nas, żeby zapytać się ambasadora Rosji, czy nie ma nic przeciwko temu - podkreśla Maciej Biskupski, asystent prezydenta. - Obecnie czekamy na pisemne ustosunkowanie się ambasady, ale mogę podkreślić, że spotkania prezydenta z ambasadorem odbywały się w miłej atmosferze.
Pomnik miałby zostać przeniesiony z placu Wolności na cmentarz radziecki przy ul. Kościuszki. Tam jest dla niego miejsce, którego nie trzeba przygotowywać. Podkreślmy, że uchwała w sprawie jego przeniesienia została podjęta już 12 lat temu, przez ówczesną Radę Miejską. Do tej pory nie udało się jednak jego przeniesienie, a powodem tego były kwestie finansowe.
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/716975,ambasador-rosji-zdecyduje-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Gdańsk w rękach PO i upamiętnienia religijne
Budowa sanktuarium bł. Jana Pawła II. Konflikt między Adamowiczem a radnymi...
Muszę przyznać, że sprawa uchwalenia miejscowego planu, który pozwoli
wybudować świątynię pod wezwaniem Błogosławionego Jana Pawła II,
napotyka na trudności ściśle polityczne.Dlatego proszę księdza o informacje, jak wielkie jest społeczne poparcie
parafian dla budowy kościoła z wieżą. Przy okazji o dodatkowe
informacje. Jak liczna jest parafia? Ilu wiernych bywa przeciętnie na
niedzielnych nabożeństwach? Jakie są warunki w dotychczasowym,
prowizorycznym kościele? - napisał Paweł Adamowicz do ks. Grosa.
Odpowiedzi, gdy już nadejdą, mogą posłużyć prezydentowi do podjęcia
zdecydowanych kroków, czyli np. do zlecenia miejskim planistom
przygotowania projektu planu zagospodarowania bez oglądania się na to, co myślą radni.
Mieczysław Abramowicz: Obrys przypomni o Wielkiej Synagodze [ROZMOWA]
Dzięki pańskiej inicjatywie powstał w Gdańsku pomnik dzieci z
Kindertransportów, który przypomina ten rozdział historii Gdańska.
Teraz powstaje obrys, u zbiegu Ogarnej i Bogusławskiego, odtwarzający
lokalizację Wielkiej Synagogi.
Zburzenie gdańskiej Wielkiej Synagogi w maju 1939 roku było częścią szerszego planu nazistowskich władz miasta...
...podjętego na wiele miesięcy przed wybuchem wojny. Już na początku
1939 roku Senat Wolnego Miasta przyjął ustawę "o popieraniu emigracji
żydowskiej". Żydzi zostali wtedy zmuszeni do wyemigrowania z Gdańska. W
listopadzie 1938 roku mieszkało ich w Wolnym Mieście około 30 tysięcy. 1
września 1939 roku było ich trochę ponad tysiąc.
Kamienna linia na ulicach przypomni lokalizację Wielkiej Synagogi. Ale nie przypomni jej charakterystycznej kopuły.
Poznamy również sylwetę Wielkiej Synagogi, tylko musimy na to trochę
poczekać. W tym samym miejscu znajdzie się metalowa makieta. Zostanie
przygotowana także z myślą o osobach niewidomych, które będą ją mogły
"oglądać" palcami.
Z jednej strony to dobrze, że taka makieta powstanie, ale z
drugiej - sam obrys byłby może bardziej przejmującym symbolem
Holocaustu, zniknięcia żydowskiej społeczności w Gdańsku.
Dokładnie tak to się wtedy odbyło. W ciągu jednego roku z Gdańska została wygnana cała żydowska społeczność. To prawda.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. PRESJA MA SENS: coraz bliżej
PRESJA MA SENS: coraz bliżej usunięcia z centrum Nowego Sącza pomnika Chwały Armii Czerwonej
Usunięcia pomnika i przeniesienia szczątków spoczywających tam
sześciu żołnierzy Armii Czerwonej od wielu lat domaga się m.in.
Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.
Wojewoda małopolski zdecyduje o ekshumacji i przeniesieniu
szczątków sześciu czerwonoarmistów z centrum Nowego Sącza do kwatery
wojennej, po wyrażeniu zgody przez sanepid. W miejscu pochówku żołnierzy
stoi pomnik Chwały Armii Czerwonej, którego usunięcia domagają się
m.in. kombatanci.
CZYTAJ WIĘCEJ: Będzie ekshumacja czerwonoarmistów w Nowym Sączu
O wyrażenie zgody na ekshumację do Powiatowej Stacji Sanitarno -
Epidemiologicznej w Nowym Sączu zwrócił się Wydział Rewaloryzacji
Zabytków Krakowa i Dziedzictwa Narodowego. Maria Kneć z nowosądeckiego
sanepidu powiedziała, że wniosek wojewody otrzymała w środę i nie ma w
tej sprawie jeszcze żadnej decyzji.
W miejscu pochówku sześciu żołnierzy radzieckich, w centrum
Nowego Sącza przy alei Wolności, od 1946 roku stoi monumentalny pomnik
Chwały Armii Czerwonej. Uchwałę o rozbiórce pomnika Rada Miejska Nowego
Sącza podjęła już w 1991 roku, ale pomnika nie rozebrano.
W ostatnich latach zdarzały się incydenty, w wyniku których pomnik
był oblewany czerwoną farbą. Ostatnio taki incydent wydarzył się
dwukrotnie w 2011 roku.
Usunięcia pomnika Chwały Armii Czerwonej w Nowym Sączu i
przeniesienia szczątków spoczywających tam sześciu żołnierzy Armii
Czerwonej od wielu lat domaga się m.in. Porozumienie Organizacji
Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie oraz Polskie Towarzystwo
Historyczne w Nowym Sączu. Zdaniem członków Towarzystwa, pomnik
Chwały Armii Czerwonej jako symbol zniewolenia narodu polskiego
powinien zostać usunięty z przestrzeni publicznej miasta.
Według umowy między rządami Polski i Rosji o grobach i miejscach
pamięci ofiar wojen i represji, ekshumacja szczątków żołnierzy i ponowny
ich pochówek w innym miejscu, może odbyć się tylko w sytuacjach
wyjątkowych. O planowanej zmianie miejsca spoczynku musi być
poinformowana strona rosyjska.
Rada Pamięci Walk i Męczeństwa przedstawiła Ambasadzie
Federacji Rosyjskiej w Warszawie propozycję przeniesienia szczątków
czerwonoarmistów, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Rzecznik wojewody
Jan Brodowski poinformował, że zwyczajowo przyjmuje się, że jeżeli
przez sześć miesięcy strona nie wyraża sprzeciwu to jest to tzw.
"milcząca zgoda" na przedstawioną propozycję.
Kwestia przeniesienia monumentu lub jego rozebrania leży w gestii
władz miasta. Elżbieta Pacz z biura prasowego nowosądeckiego ratusza
poinformowała, że do momentu podjęcia "oficjalnych decyzji przez
wojewodę małopolskiego, prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak nie będzie
zajmował w tej sprawie stanowiska".
Na cmentarzu przy ul. Rejtana gdzie mają być przeniesione szczątki, spoczywa 737 żołnierzy Armii Czerwonej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. O pomniku przed Dworcem Gdańskim
Zamiast komentarza - Ulotka:
Źródło:
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597737320647...
Obibok na własny koszt
PS
Korzystając z okazji pozdrawiam bardzo serdecznie Mojego Kolegę Ryszarda Śnieżko.
B.
Kiedyś "Mieszko II"
22. @Obibok na własny koszt
dziękuję za dokument .
Po decyzji Rady Miasta Pieniężna (woj. warmińsko-mazurskie).
A TVN24 w obcym interesie, czyli atak na samorząd.
Rosja oburzona decyzją o rozbiórce pomnika radzieckiego generała
czytaj dalej »
We wtorek burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo, który rozmawiał z
szefową agencji ds. kontaktów międzynarodowych obwodu kaliningradzkiego
Ałłą Iwanową, poinformował, że decyzja o demontażu pomnika nie zostanie
odwołana.
Jak zaznaczył rzecznik rosyjskiego MSZ, pomnik jest
objęty polsko-rosyjską międzyrządową umową o ochronie grobów i miejsc
pamięci ofiar wojen i represji z 1994 roku. - Dokument potwierdza
zobowiązania stron w sprawie ochrony i należytego utrzymywania miejsc
pamięci i innych obiektów upamiętnienia w Federacji Rosyjskiej i w
Polsce; nie dopuszcza on żadnych nieuzgodnionych poczynań w tej
dziedzinie - oświadczył Łukaszewicz.
Rzecznik poinformował, że
rosyjska ambasada w Polsce i konsulat generalny w Gdańsku są "w ścisłym
kontakcie w władzami województwa i właściwymi polskimi strukturami
odpowiedzialnymi za pomniki wojenne". - Będziemy starali się uregulować
sytuację w zgodzie z istniejącymi przepisami i mamy nadzieję na
konstruktywną współpracę z polskimi kolegami - dodał.
Zaznaczył, że do 1945 roku Pieniężno nosiło nazwę Melzak i wchodziło w
skład Prus Wschodnich. - I my, i Polacy, w szczególności radni, którzy
podjęli decyzję o rozbiórce pomnika, otrzymali nowe ziemie dzięki
generałowi Czerniachowskiemu i radzieckim żołnierzom walczącym z
faszyzmem - cytuje gubernatora Kaliningradu Cukanowa agencja.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Pani Marylo
Odnośnie pomnika w Nowym Sączu, to ja jako Gdańszczanin, będący tam służbowo w maju 1991 roku na ogólnopolskim spotkaniu, które odbyło się w tamtejszym ratuszu, to ja wskazałem ten pomnik wdzięczności jako coś, co winno być w pierwszej kolejności rozebrane.
Był na tym spotkaniu ówczesny komuszy wiceminister MSW Wilecki, który miał ochotę mnie za moje publiczne słowa skierowane do włodarzy miasta zastrzelić.
Wkrótce po tym wydarzeniu Rada Miasta podjęła uchwałę o jego rozbiórce, której przez kolejne dwie dekady nie potrafiła zrealizować.
Innym pomnikiem wdzięczności na rzekomym cmentarzu, na którym nie spoczywa ani jeden sołdat to cmentarzyk" w centrum Krynicy Morskiej, na którym do dziś stoi obelisk z gwiazdą.
Posiadałem fotografie tego pomnika obok latarni morskiej, które wykonałem będąc tam latem, lecz przez swoją nieuwagę je wykasowałem, tak wiec nie zgłosiłem tę paskudę zgłosić na stronę komunistycznych paskudztw.
Opisałem i wykonałem fotografie innego pomnika monstrum, który winien być wpisany do księgi rekordów tylko z tego powodu, że ten jeden ohydny betonowy pomnik na ładnym skwerze w samym centrum miasta, bo jest poświęcony takim oto wydarzeniom historycznym:
- 1000 lecia Państwa Polskiego 966 - 1941 - 1966,
- rozpoczęciu dwóch agresji w 1939 roku i wybuchowi wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 roku,
- utrwalaczom władzy ludowej - poległym w walce o władzę ludową w latach 1941 - 1947 roku w dowód wdzięczności od społeczności powiatu,
- XXV lecia PRL,
- Konstytucji 3 Maja - tablica z 3 maja 1995 roku.
Nieopodal na tym samym skwerze stoi inny pomnik poświęcony 80 rocznicy odzyskania niepodległości, na którym naczepiano tablic jak orderów na generalskim mundurze czerwonoarmisty.
W tym tablicy poświęconej pułkownikowi Leopolda Lis - Kuli z "bulowym" błędem ortograficznym o treści - "NADZEJI", 60 lecia zbrodni katyńskiej, twerskiej, charkowskiej, pielgrzymki Janowi Pawłowi II w 1999 roku, twórcom niepodległości Polski Marszałkowi J. Piłsudskiemu, Marszałkowi E. Rydzowi Śmigłemu, gen. Józefowi Hallerowi oraz dwie inne tablice dotyczące zbrodni w Miedonoje i na Narodzie Polski popełnione od 1 września 199 roku (nie ma nic o tym, że to były zbrodnie rosyjskie).
Natomiast po przekątnej skrzyżowania ulic w parku stoi pomnik z popiersiem legendy komunistycznej, ucznia tamtejszej szkoły kapitana LWP Władysława Wysockiego, którego matka spoczęła przy cmentarnej kaplicy obok grobów zasłużonych księży katolickich, a jej grobem jak zauważyłem musi opiekować się miasto.
W kościele pokarmelickim nazwisko kapitana Wysockiego, komunisty widnieje na tablicy zasłużonych parafian.
Jak nic przypomina mi to Bronka bigosowanie, bo faktycznie jest to bigos PRL I z PRL II, który PO wymieszaniu dał nazwę III RP.
Pani Marylo, komentatorzy i goście Blogmedia24, polecam i zapraszam do odwiedzenia moich albumów z archiwalnymi zbiorami, które udostępniłem w ostatnich dniach i godzinach dotyczących okresu I Solidarności i pierwszych dni stanu wojennego - strajków okupacyjnych w grudniu 1981 roku w Gdańsku.
Nowości (skany i fotografie większych formatów eksponatów, jak np. plakatów:
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597686254387...
Raczej nieznana ulotka - plakat sporządzony odręcznie przez Komitet Strajkowy Portu w Gdańsku z dnia 18 grudnia 1981 roku.
https://lh4.googleusercontent.com/-LR0Zix0ujjU/UvIVIdcElpI/AAAAAAAAPPs/0...
W tym albumie są kruki dotychczas nie publikowane, bo większość dokumentacji zdążyliśmy spalić przed brutalną pacyfikacją Naszej GSR im. Józefa Piłsudskiego przez pancerne zagony LWP (jednym z dowódców kompanii czołgów był dzisiejszy gen, Waldemar Skrzypczak, a wówczas porucznik z jednostki pancernej w Kołobrzegu, tak jak jego ojciec, który był w Gdyni w czołgach w dniu 17 grudnia 1970 r, z których otworzono ogień z broni pokładowej do ludzi idących do pracy na wezwanie "kata wybrzeża") i ZOMO, która miała miejsce w dniu 16 grudnia 1981 r.
Dodane w ramach uzupełnienie kolejne odnalezione nr Informatora "S" GSR z lat 1980-1981, w których są fotografie opublikowane przeze mnie w wyżej wskazanym albumie "Nowości".
Widoczny jest sztandar związkowy GSR pod pomnikiem Poległych Stoczniowców oraz na Westerplatte oraz Nasz przewodniczący Wojciech Sychowski, skazany przez Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni na 7 lat wiezienia.
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/5973964012545042033
Jak widać na fotografii TW Bolek stanął potulnie z tyłu jak był prezentowany przez Wojciecha Sychowskiego Nasz Wspaniały Sztandar z Białym Orłem z Matką Boską na piersi.
Przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarności GSR Wojciech Sychowski nie wyjechał na emigrację, a w czasie strajku okupacyjnego jak i pozostali członkowie etatowi prezydium wypełnili swoje role, poza Zdzisławem Złotkowskim, który będąc oddelegowanym do Zarządu Regionu Gdańskiego został internowany w dniu 13 grudnia 1981 r. Tak wiec nie miał możliwości wziąć udział w proklamowanym przez Nas strajku okupacyjnym GSR, jednego z 4o strajkujących wówczas zakładów zmilitaryzowanych na ogólną liczbę 199 zakładów, które zastrajkowały w ogóle na kilkanaście tysięcy ogółem. W strajkach wzięło łącznie około 100 tys. ludzi w tym w naszej stoczni ponad 3 tysiące. Ponad 3% ogółu strajkujących, lecz o tym mało sie mówiło i pisało dotychczas, bo wszystko zaadaptowali propagandyści i celebryci ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina w której w dniach 15 i 16 grudnia było w porywach od 120 do 180 ludzi z innych środowisk i zakładów.
Nie wiem dlaczego moi koledzy z Komisji Zakładowej i Komitetu Strajkowego o tym milczą w tym o śp. Romanie Dettlaff, który dość skutecznie policzył strajkujących stoczniowców Naszej Stoczni remontowej podczas wydawania zupy krupnik ugotowanej na kurczakach znalezionych przez jego w chłodni stołówki centralnej, do której musieli się włamać stoczniowcy tak jak i do innych magazynków z produktami spożywczymi. Śp. Roman Dettlaff był za to sądzony i ukarany, fakt w mniejszym wymiarze niż byli karani dostawcy żywności dla jeńców, więźniów obozów czy mieszkańców gett, lecz skazany za ten czyn śp. Mój Kolega, właśnie z tamtymi czasami wojennymi się po dziś dzień kojarzy.
Dziś ci sami bandyci, którzy Ich sądzili mają się jeszcze lepiej niż mieli w czasach PRL, a powinni ponieść takie same kary jakie spotkały Norwegów współpracujących z niemieckim okupantem podczas obowiązywania ustaw o denazyfikacji Norwegii.
http://www.13grudnia81.pl/sip/index.php?opt=3&n=S&idO=171&sprawa=162
Natomiast tym albumem i jego zawartością powinien zainteresować się Pan Aleksander Ścios i historycy, bo jest tam tajna instrukcja Prokuratora Generalnego z końca 1980 r.
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597700308911...
W tym albumie będą skany Strajkowego Biuletynu Informacyjnego Wolnej Drukarni Stoczni Gdańskiej im. Lenina, która funkcjonowała od dnia 18 do dnia 31 sierpnia 1980 roku, które w tej chwili skanuje i będę sukcesywnie zamieszczał pod tym adresem, tak wiec warto pod ten link zaglądać jak i pod pozostałe, które będą też uzupełniane w miarę pojawiania się nowych dokumentów.
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597732278912...
Wyżej widoczny jest ostatni nr Biuletyn z dnia 31.08.1980 roku i okładka do jego.
UWAGA:
Numery Biuletynu mogą się powtarzać, a to oznacza, że posiadam więcej niż jeden egzemplarz oraz nie sugerować się nazwą pliku, bo ta może być po prostu przypadkowa. Mam przed sobą miesiące pracy pro publico bono - czyli obijania się na własny koszt.
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt.
PS
Swego czasu na Niepoprawnych.pl popełniłem wpis o krzyżu na Westerplatte, który bez mojej zgody został tam bezprawnie zawleczony pomimo mojego wyraźnego zastrzeżenia, że nie wyrażam zgody na publikację za nowym ekranie, do którego przyczepiła się jeden z komentatorów, który pozwolił mnie obszczekać na nowym ekranie, na którym nie napisałem ani jednego komentarza zawierającego choćby tylko kropkę. Wiem kto krył się pod nickiem, tym bardziej, ze upominał się o podanie nazwiska zasłużonych/zasłużonego, a także i z tego powodu, że wywodzi się ze znanego środowiska prawie "świętego" ojca chrzestnego pomorskich aferałów, którzy od 1989 roku ciągle są u mnie na muszce i szczerbince. Nie wdawałem się wówczas w pyskówkę, do której mnie prowokował, bo nie miałem pod ręką dowodów na to kto i kogo zapraszał na uroczystości związane z przeniesieniem krzyża Obrońców Westerplatte. Dziś już te dowody mam, tak w postaci artykułu w Naszym Informatorze NSZZ Solidarność GSR jak i w postaci plakatu organizatorów, którzy zapraszali na uroczystości żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, którzy nie mieli i nie mają nic wspólnego z obroną Wojskowej Składnicy Tranzytowej Westerplatte we wrześniu 1939 r. Wynika z tego plakatu organizatorów, że blisko im było do rzekomo polskiego wojska.
https://lh5.googleusercontent.com/-txdMFh_7mWY/UvJT_mqTCpI/AAAAAAAAPVI/i...
Jak widać żołnierzy LWP nie zapraszał ZBOWiD czy PZPR lecz rzekomo antysocjalistyczni działacze z Komisji Zakładowej Portu Gdańskiego, prawda, czy fałsz?
Zapraszali z wyróżnieniem w druku, prawda, czy fałsz, jak to było i jest z wami kominiarze od Maćka?
Ja TW Bolkowi nie służyłem i na urodzinki nie biegałem w przeciwieństwie do niektórych z was - lokaje i usłużni fanatyczni idioci z bojówek TW Bolka
https://lh3.googleusercontent.com/-1S1i2i_ZtEA/UvIRwV_HsSI/AAAAAAAAPKw/A4uoG17Jz2c/w556-h393-no/Solidarno%25C5%259B%25C4%25870050.jpg
Onwk.
PPS
Pani Marylo, proszę o wybaczenie, że zamieściłem tak duże OT oraz polemikę z nowo-ekranowcem i chyba jego kontynuacją nEonową i proszę o "litość".
Onwk.
PPPS
Czy ktoś z czytających posiada program do skanera (przystawki/nakładki 1100A) na drukarkę HP Laser Jet 1100A pod system Windows XP Prof. z SP 2, pilnie poszukuję by przyśpieszyć skanownie dokumentów biało-czarnych do formatu A-4.
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
24. Pani Marylo,
Na tej fotografii wykonanej w budynku Solidarności w Gdańsku przy ulicy Wały Piastowskie 24, w holu przy Sali "AKWEN" w dniu 18 czerwca 2010 r. (byłego Klubu "AKWEN" GSR, w której miał wywiad A. Michnik o Stalinie) rozmawiają o tym gdańskim pomniku Jan Pietrzak i Ryszard Śnieżko.
To jest dopiero dokumentowanie faktów, prawda?
Pozdrawiam.
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
25. Radziecki pomnik zniknie z
Radziecki pomnik zniknie z Nowego Sącza. "Wracamy do normalności"
Kolejne
miasto decyduje się na usunięcie pomnika Armii Czerwonej. Rosjanie nie
zgłosili oficjalnego protestu, więc jak mówią historycy, "wracamy do
normalności".Data ekshumacji nie została jeszcze wyznaczona.
Wstępnie ustalono, że może to być drugi kwartał tego roku. Pomnik Armii
Czerwonej postawiono tuż po zakończeniu II wojny Światowej,
ale rok później został wysadzony w powietrze przez żołnierzy podziemia
niepodległościowego. Komuniści go jednak na nowo odbudowali.
Coraz bliżej do rozbiórki pomnika Armii Czerwonej w Nowym Sączu.
Jest zgoda na przeniesienie szczątków znajdujących się tam żołnierzy
radzieckich na miejscowy cmentarz komunalny. Potwierdza to Jan
Brodowski, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego. Jak tłumaczy Rada
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa poinformowała stronę rosyjską o
zamiarze przeprowadzenia ekshumacji i od pól roku prowadzonych rozmówi
nie wystosowano listu protestacyjnego w tej sprawie. Oznacza to dla nas "milczącą zgodę" na takie działanie - tłumaczy Jan Brodowski .
Rozebrania pomnika od wielu lat domagały się organizacje kombatanckie i niepodległościowe. Wracamy do normalności
- mówi Leszek Zakrzewski, prezes nowosądeckiego oddziału Towarzystwa
Historycznego. Jak wyjaśnia nie powinniśmy gloryfikować pomników, które
symbolizują okupację sowiecką na naszych terenach.
Przyjmujemy taką decyzję, ale nie jesteśmy z niej zadowoleni - przyznaje z kolei Jerzy Gwiżdż, wiceprezydent Nowego Sącza. To smutna pamiątka historyczna, kto jednak będzie pamiętać o tych trudnych czasach jeśli wszystkie pomniki będą usuwane? - pyta.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. @Obibok na własny koszt
dziękuję za uzupełnienie dokumentu. Piekne ma Pan archiwa, nie jedno muzeum może pozazdrościć :)
Niestety, muzea i placówki badawcze nie sa zainteresowane dokumentowaniem walki o Niepodległą po 1989 r.
Zgrzyta im w fetowaniu 25-lecia Okrągłostołowców.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Szanowna Pan,
Nie wiem ile miesięcy to może trwać, bo muszę zeskanować również osobiste dokumenty w liczbie nie mniejszej od kilku tysięcy, które muszę zeskanować oraz kilka tysięcy różnych dokumentów poczynając od 1988 roku i kontynuując przez kolejne lata aż do dnia dzisiejszego.
Pani Maryli, posiadane przeze mnie dokumenty z czasu Magdalenki i lat późniejszych, to jest dopiero pasztet, na który oni w ogóle nie chcą widzieć i słyszeć, te przewały, to okradanie z co ciekawszych nieruchomości w centrach miast woj. gdańskiego, dziś Pomorskiego, to jest dopiero gwóźdź, którego nie chcą widzieć nie tylko ci z pookrągłostołowej mafii ale i ci rzekomo "nasi", którzy przy czerwonych bardzo ubili i się bardzo często "posilali", a przy okazji niszczyli wspólnie i w porozumieniu polski przemysł i grabili polskie mienie ogólnonarodowe.
Posiadam jeden z aktów notarialnych sprzedaży za bezcen firmy dla golasa niemieckiego za 1/3 ceny, gdy tymczasem odmówiono sprzedaży załodze przedsiębiorstwa zgodnie z ustawą o prywatyzacji pracowniczej za 3/3, czyli za 100% wartości księgowej firmy.
Ale tej sprzedaży dokonał rzekomo "nasz" Maciek "Przerwa".
Czytając ostatnio sprawozdanie pewnego stowarzyszenia, którego przewodniczący z rozrzewnieniem wspominał już prawie świętego ich Maćka, który ma osobisty udział w rozwaleniu i wyprowadzenia nieruchomości wielu przedsiębiorstw do ARP, a także trójmiejskich stoczni, bo tolerował mafie gdyńskiego uzurpatora, który nie tylko przechwycił bezprawnie Stocznię Gdańską, to na dodatek pozbawił jej środków finansowych, terenów wraz z pochylniami, które były niezbędne do produkcji statków, a które dotychczasowy właściciel musiał wynajmować od oszustów z Gdyni.
Marian Krzaklewski, Janusz Śniadek, Dariusz Adamski i inni działacze Solidarności posiadali swoje synekury w trójmiejskich stoczniach które w końcu wydoili i doprowadzili do upadłości.
Przewodniczący Solidarności i członek rady nadzorczej Stoczni Gdyńskiej, podczas rocznicowych obchodów Grudnia 1970 roku pod pomnikiem w Gdyni w dniu 17 grudnia 2010 roku odziany jak dygnitarz śmiał pouczać zebranych, ze nie godzi się buczeć i gwizdać na władzę, chodziło o obecnego tam Bronisława Komorowskiego.
No i tenże działacz nadal podawał się za przewodniczącego zakładowej Solidarności Stoczni Gdynia, która przez takich jak on związkowych dygnitarzy na stołkach w radzie nadzorczej u Janusza Szlanty i na tegoż smyczy wyprowadził stoczniowców do strzyżenia trawników i psów.
Dziś ci sami chcą jako oburzeni na swoją budowlę po raz kolejny dosiąść stado mustangów, by tak jak w sierpniu 1980 roku i jak po Magdalence chcą pokierować je do kolejnej zagrody przygotowanej przez ich prowadzących i bardzo liczną agenturę, która opanowała wszystkie kluczowe funkcje w III RP.
Gdyby na przełomie lat 80. i 90. XX wieku nie byłoby nielicznych i oddanych Polsce i Polakom szaleńców rozbierających komunistyczne pomniki, zmieniających nazwy gdańskich ulic i placów, to w Gdańsku po dziś dzień stałyby te wszystkie pomniki, i sowieckie czołgi, które niszczyły Gdańsk w 1945, który był już opuszczony przez niemieckie wojska, a place i ulice nosiłby imiona komunistycznych zbrodniarzy.
Oczywiście winni za zniszczenia byli Niemcy, podobnie jak rzekomo ruscy wyzwalali obozy, tak obozy, bo nie chodzi o jeden czy dwa niemieckie obozy zagłady, które w znacznej części były już ewakuowane przez niemieckich zbrodniarzy, a ich więźniowie umierali jako uczestnicy marszy śmierci.
To m.in. dlatego, że postawiono pomniki dla zakłamania Polskiej martyrologii zadanej przez dwóch okupantów, należy je rozbierać, a według mnie burzyć., bo szkoda czasu na ich rozbiórkę, a tym bardziej przenoszenie i ich ponowny montaż gdziekolwiek by to nie było.
Ech! Po trzykroć.
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
28. Demonstracja przed polską
Demonstracja przed polską ambasadą w
Moskwie. Nie chcą rozebrania pomnika gen. Czernichowskiego
Kilkanaście osób we wtorek pikietowało ambasadę RP w Moskwie,
protestując przeciwko planom rozebrania pomnika generała Armii Czerwonej
Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie, na Warmii.
W
manifestacji, zorganizowanej przez Rosyjskie Towarzystwo
Wojskowo-Historyczne, wzięli udział przedstawiciele Związku Żołnierzy
Wojsk Powietrznodesantowych, stowarzyszenia Spadkobiercy Zwycięstwa i
wspólnot kozackich.
"Za wolność Polski życie oddało 600 tys. radzieckich żołnierzy",
"Dość wojowania z historią", "Polacy, czy wam nie wstyd? Generał
Czerniachowski poległ dla Polski" - głosiły przyniesione przez nich
transparenty.
"Dzisiaj zwołaliśmy na pikietę 15 osób. Jeśli jednak władze polskie
nie zareagują, to przyprowadzimy o wiele więcej" - ostrzegł organizator
akcji Denis Sadownikow.
30 stycznia Rada Miasta Pieniężna, w województwie
warmińsko-mazurskim, podjęła uchwałę wyrażającą wolę rozebrania pomnika
Czerniachowskiego.
Deputowani do Dumy
Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, zapowiedzieli w
poniedziałek wystąpienie do MSZ FR o sprowadzenie pomnika
Czerniachowskiego do Rosji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. W Elblągu bez zmian i 10.02.2014 r. wystawiono wartę honorową
"Dziś przypada 69. rocznica zdobycia Elbląga przez wojska sowieckie.
Przez dwa tygodnie walk miasto, mimo tego, że bronione było przez młodzież i starców przy nikłym udziale niemieckich żołnierzy, decyzją dowództwa nie zostało poddane. Efektem były ogromne zniszczenia Starego Miasta i śródmieścia, a także tysiące zabitych, również cywilów.
To tragiczna rocznica, nad nazwaniem której wciąż toczą się dyskusje. Współcześni elblążanie nie są zgodni czy dawny Elbing został zdobyty, czy wyzwolony, nie zawsze też datę 10 lutego kojarzą z wydarzeniami z 1945 roku"
"Niezależnie od tego, jak widzą tę historię elblążanie, to jak co roku
pod Pomnikiem Poległych Żołnierzy Armii Czerwonej na cmentarzu przy ul.
Agrykola od godziny 14.00 do 14.30 wystawiony zostanie posterunek
honorowy. Wszyscy chętni będą mogli tam podczas krótkiej uroczystości
złożyć kwiaty i wieńce. " - (mstan/bsc)
Pomnik Poległych Żołnierzy Armii Czerwonej w Elblągu. Fot. UM Elbląg
http://ro.com.pl/rocznica-zajecia-elblaga-przez-armie-czerwona/01106142
Jest to dowód na trwanie rosyjskiej okupacji, która kontynuują bolszewickie resortowe dzieciaki i wnyki i usłużni idioci, których jak widać jest nadal zatrzęsienie w każdym mieście i wsi rzekomo wolnej, rzekomo niepodległej i rzekomo suwerennej i rzekomo Polski.
Po trzy kroć HAŃBA!
Kiedyś "Mieszko II"
30. Bielskp-Biała
Uroczystość upamiętnienia 69. rocznicy wyzwolenia Bielska-Białej odbyła się we wtorek na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Bielsku-Białej. Nieoczekiwanie pojawili się na niej przedstawiciele ONR. Spotkanie dla uczczenia pamięci poległych żołnierzy wyzwalających Bielsko i Białą spod okupacji hitlerowskiej od lat na cmentarzu przy ul. Lwowskiej organizuje Związek Żołnierzy Wojska Polskiego. Konstantin Shikin, konsul ambasady rosyjskiej podkreślił wczoraj, że pamięć o wydarzeniach sprzed 69 lat o powinna służyć zbliżeniu narodów polskiego i rosyjskiego niezależnie od wydarzeń lat powojennych. Nieoczekiwanie w trakcie uroczystości pojawili się przedstawicielem Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej, którzy rozwiesili sporych rozmiarów transparent z napisem „Śpieszmy się sądzić komunistów, tak szybko odchodzą. Antykomuna”.
- Dla nas obecność Armii Czerwonej na terenach Bielska i Białej nie jest żadnym wyzwoleniem. To był kolejny okupant, który na naszym terenie mordował Polaków, patriotów. Nie zgadzamy się z takimi uroczystościami komunistycznych partii w obecnym, wolnym mieście. Stąd nasza obecność – wyjaśniła Adrianna Gąsiorek z bielskiego oddziału ONR.
- Organizatorzy dużo mówili o „prawdziwej historii”. Warto przyjrzeć się prawdziwej historii Armii Czerwonej, która wyzwalała Bielsko. Ta historia jest pełna kradzieży, gwałtów, wystarczy dotrzeć do aktualnych źródeł historycznych nieskażonych propagandą PRL - dodał Rafał Kostanowicz z Młodzieży Wszechpolskiej.
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3329537,bielskobiala-konsul-rosji-i-onr-na-cmentarzu-zolnierzy-radzieckich-zdjecia,id,t.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. Pomniki tych zboczeńców należy niszczyć i tylko niszczyć!
"Gwałty na kobietach (i dzieciach) podbitej Europy
Najgorsze okrucieństwo, jakiego mogą dokonać wojska okupacyjne, jest gwałt; i smutno powiedzieć, że to okrucieństwo aliantów, a nie Niemców.
Nasi edukatorzy-moraliści Niemców, nasi rosyjscy sojusznicy, weszli do Gdańska 24 marca 1945. 50-letnia nauczycielka z Gdańska mówi, że następnego dnia jej 15-letnia siostrzenica została zgwałcona siedem razy, jej inna 22-letnia siostrzenica, piętnaście razy. Rosyjski oficer powiedział kobietom by schroniły się w katedrze. Kiedy były tam bezpieczne, przyszli nasi bracia żołnierze-alianci, i grając na organach i bijąc w dzwony, urządzili sobie nocną orgię, zgwałcili wszystkie kobiety, niektóre więcej niż trzydzieści razy (patrz Nord-Amerika, 6.12.1945, str.1). Przecież to wspaniała zabawa – dla kolegów pomagających nam osądzać Niemców w Norymberdze!
Katolicki proboszcz z Gdańska deklaruje: “Oni gwałcili nawet 8-letnie dziewczęta i strzelali do chłopców, którzy próbowali chronić swoje matki”."
http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2010/11/13/stalinowski-szal-gwaltow/
Tak gwałcone były wszystkie kobiety, także Polki, które miały "przyjemność" bycia "wyzwolonymi" spod niemieckich okupantów.
Kiedyś "Mieszko II"
32. Ulica w Krakowie może zostać
Ulica w Krakowie może zostać nazwana na cześć Koniewa
Foto: RIA Novosti
Organizacja społeczna „Sprawiedliwy Kraków” i miejscowe
Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej złożyły do władz Krakowa
oficjalny wniosek o nazwanie Ronda Cieszyńskiego na cześć radzieckiego
marszałka Iwana Koniewa – podaje Polskie Centrum Kulturowo-Biznesowe w
Kaliningradzie, powołując się na polskie media. We wniosku czytamy, że
propozycja przemianowania ronda związania jest ze zbliżającą się 70.
rocznicą wyzwolenia Krakowa spod okupacji nazistowskiej, która będzie
obchodzona w 2015 roku. „Naszym celem jest upamiętnienie bohatera, który
wyzwolił Kraków spod niemieckiej okupacji” – wyjaśniają inicjatorzy
akcji.
http://polish.ruvr.ru/news/2014_02_13/Ulica-w-Krakowie-moze-zostac-nazwa...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Czy ktoś w Warszawie wie co
Czy
ktoś w Warszawie wie co się dzieje w Pieniężnie? "Kilka dni temu
przybyła z Rosji ekipa i bez wymaganej zgody zaczęła remontować pomnik"
"Pracownik konsulatu rosyjskiego w Gdańsku poinformował burmistrza
Pieniężna Kazimierza Kiejdo, że we wtorek 18 lutego 2014r. o godzinie
13 odbędzie się pikieta w obronie pomnika, w której wezmą udział
ambasadorowie Rosji, Białorusi i Ukrainy." Urzędnikom miasta nie udało się ustalić kto w Polsce wydał zgodę.
Wygląda więc to na samowolę. Pracownik konsulatu rosyjskiego w Gdańsku
poinformował burmistrza Pieniężna Kazimierza Kiejdo, że we wtorek 18
lutego 2014 r. o godzinie 13 odbędzie się pikieta w obronie pomnika, w
której wezmą udział ambasadorowie Rosji, Białorusi i Ukrainy.
Trudno nie odnieść wrażenia, że jest to próba mieszania się obcych
państw w wewnętrzne sprawy nie tylko Polski ale i lokalnej społeczności.
Czyż to nie mieszkańcy miasta powinni decydować o tym, jaki i komu
poświecony monument ma stać w ich mieście? Jak długo można tolerować
pomniki stawiane w okresie PRL katom narodu polskiego?
Rosjanie upamiętnią gen. Czerniachowskiego pod pomnikiem w Pieniężnie
Pod pomnikiem generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego w
Pieniężnie (Warmińsko-Mazurskie) Rosjanie organizują we wtorek obchody
rocznicy jego śmierci. Przed uroczystością odmalowali postument z
popiersiem generała, który chcą rozebrać władze miasta.
Wcześniej
Rosjanie nie organizowali oficjalnych uroczystości w tym miejscu.
Zbudowany na początku lat 70. ub. wieku przy wjeździe do Pieniężna
monument z popiersiem gen. Czerniachowskiego od lat stał praktycznie
zapomniany i zarósł krzakami. Stało się o nim głośno pod koniec
stycznia, gdy miejscowy samorząd wyraził wolę rozebrania pomnika, co
wywołało oburzenie w Rosji. Radni przyjęli taką uchwałę, bo sowiecki
generał był odpowiedzialny za likwidację oddziałów AK na Wileńszczyźnie.Pismo informujące o
zorganizowaniu 18 lutego pod pomnikiem uroczystości upamiętnienia 69.
rocznicy śmierci Czerniachowskiego przysłał do urzędu wojewódzkiego w
Olsztynie konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Gdańsku Aleksander
Karaczewcew. Rzeczniczka wojewody Edyta Wrotek powiedziała, że
przekazano je burmistrzowi Pieniężna, w którego kompetencjach jest
wydawanie zezwoleń na zgromadzenia.
Według burmistrza Kazimierza Kiejdy, Rosjanie zapowiedzieli, że w
uroczystościach będzie uczestniczyć ok. stu osób, a do udziału
zaproszeni zostali przedstawiciele ambasad Rosji, Białorusi i Ukrainy.
Jak dodał, poprosił pracownika konsulatu "o uzupełnienie brakujących
załączników i czeka". Nie jest jednak jasne, czy organizatorzy muszą
takie zezwolenie uzyskać, bo zgodnie z polsko-rosyjską umową o ochronie
grobów i miejsc pamięci ofiar wojen i represji z 1994 roku oba państwa
zobowiązały się zapewnić "swobodny dostęp" do takich miejsc.
Pod koniec ubiegłego tygodnia w Pieniężnie pojawiła się grupa
Rosjan, którzy odnowili pomnik. Usunęli z postumentu wymazane sprejem
nazwy klubów piłkarskich i odmalowali go białą farbą. Jeszcze w
poniedziałek porządkowali otoczenie i wycinali krzewy. Zdaniem
burmistrza, władze miasta dowiedziały się o tym przypadkiem. Jak dodał, o
osobach, które robią coś przy pomniku, powiadomił policję, żeby
"uniknąć prowokacji". "To są cudzoziemcy, nie wiadomo na czyje zlecenie
pracują. Wchodzą na teren, którego jestem gospodarzem, nikogo o niczym
nie informując" - stwierdził.
Jolanta Ciszewska z braniewskiej policji powiedziała, że
wylegitymowano trzech Rosjan, którzy malowali pomnik. Oświadczyli oni,
że mają na to "ustną zgodę burmistrza". Według notatki sporządzonej po
interwencji przez policjantów potwierdziła to telefoniczna rozmowa z
burmistrzem. Natomiast Kiejdo kategorycznie temu zaprzeczył i
zapowiedział, że zwróci się o wyjaśnienia do komendanta z Braniewa.
W ocenie naczelnika wydziału krajowego Rady Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa Adama Siwka, odnawianie pomnika wymagało powiadomienia Rady
OPWiM, bo odpowiada ona za kontakty ze stroną rosyjską lub chociaż
samorządu, który jest gospodarzem terenu. "Nie może być tak, żeby ktoś
sobie samowolnie przychodził i zaczynał taką akcję, nawet w dobrej
wierze czy czynie społecznym" - zaznaczył.
Siwek poinformował, że Rada otrzymała już uchwałę samorządu
Pieniężna wyrażającą wolę rozebrania pomnika. Zapowiedział, że poprze
ona tę uchwałę i zgodnie z dwustronną umową z 1994 r. wystąpi w tej
sprawie do strony rosyjskiej.
Rosjanie
zachowują się jak u siebie: Najpierw pomnik sowieckiego generała w
Pieniężnie samowolnie odnowili, a teraz robią sobie przy nim defiladę.
Ochrania ich policja
Działanie Rosjan wokół pomnika w Pieniężnie nie byłoby możliwe,
gdyby Polską rządzili politycy, którym bliskie są takie wartości jak
integralność terytorialna i samostanowienie.
Burmistrz
Pieniężna o Rosjanach panoszących się wokół pomnika sowieckiego
generała: "Najbardziej irytujące jest to, że nasze władze nabrały w tej
sprawie wody w usta".
"Dla mnie w ogóle o słabości państwa polskiego świadczy to, że do
tej pory nikt z naszych władz nie wypowiedział się. Zaś ze strony Rosji
wypowiedział się już gubernator (enklawy królewieckiej – przyp. red.),
wypowiedział się też rzecznik rosyjskiego MSZ."
Mały
sukces krakowskiego IPN. Z cmentarza w Limanowej zniknie tablica
nazywająca Żołnierzy Niezłomnych "bandami terrorystycznymi"
Napis "Chwała poległym żołnierzom milicji obywatelskiej i
bezpieczeństwa poległym w walce z bandami terrorystycznymi na ziemi
limanowskiej w latach 1945-1952" widnieje nad listą nazwisk
funkcjonariuszy.
Limanowa. Tablica obrażająca Żołnierzy Wyklętych zamalowana farbą
Tablica z napisem obrażającym Żołnierzy Wyklętych, która znajduje
się na cmentarzu w Limanowej (woj. małopolskie), padła ofiarą wandali.
Nieznani sprawcy pomazali ją czerwoną farbą, a białym kolorem namalowali
znak Polski Walczącej.
- Mimo kontrowersji wokół tablicy będziemy szukać
sprawcy, ponieważ dokonał on aktu wandalizmu. Na razie technik
kryminalistyki zabezpieczył ślady czynu, a my ustalamy okoliczności
zajścia. Wciąż nie wiemy, kiedy dokładnie doszło do zdarzenia -
powiedział rzecznik prasowy limanowskiej policji Stanisław Piegza.
Przed pomalowaną tablicą pozostawiono kartkę z wydrukowanym napisem:
"Zginęli w walce z żołnierzami polskiego podziemia
niepodległościowego".W poniedziałek rzecznik wojewody małopolskiego Jan Brodowski powiedział, że urząd wojewódzki będzie dążył do usunięcia tablicy z napisem określających Żołnierzy Wyklętych mianem "band terrorystycznych".
- Nie możemy jeszcze powiedzieć, kiedy tablica zniknie. Dołożymy
jednak wszelkich starań, by ją usunąć. Zrobimy to wychodząc naprzeciw
oczekiwaniom środowisk kombatanckich, a przede wszystkim po to, aby
zadośćuczynić bohaterom walczącym o wolną Polskę – podkreślił rzecznik
prasowy wojewody.
W sprawie tablicy określającej żołnierzy polskiego podziemia
antykomunistycznego mianem „band terrorystycznych” interweniował u
wojewody małopolskiego Jerzego Millera krakowski Instytut Pamięci Narodowej.
Jeżeli okaże się, że na cmentarzu nie ma ciał funkcjonariuszy, to
proboszcz parafii będzie musiał zwrócić się do Wojewódzkiego
Konserwatora Ochrony Zabytków z prośbą o demontaż tablicy. Zgoda taka
jest potrzebna, ponieważ cmentarz znajduje się na obszarze wpisanym do
rejestru zabytków.
Nie wiadomo, jak będzie wyglądał nagrobek po usunięciu tablicy. W
ocenie Krystyny Menio, kierownik nowosądeckiej delegatury Wojewódzkiego
Urzędu Ochrony Zabytków, trudno mówić o przyszłości miejsca, jeśli wciąż
nie ma potwierdzenia, że spoczywają w nim ciała poległych
funkcjonariuszy.
- Nie mamy podstaw prawnych do wypowiadania się na temat samej
tablicy, ponieważ ona nie jest zabytkiem. Zabytkiem wpisanym do rejestru
jest cmentarz wojenny z I wojny światowej stanowiący kwaterę na
cmentarzu parafialnym - powiedziała Krystyna Menio.
Maciej Korkuć zapowiedział, że krakowski Instytut Pamięci Narodowej
przejmie tablicę jako zabytek propagandy komunistycznej z czasów PRL-u.
Zamazali tablicę obrażającą Żołnierzy Wyklętych
Tablica z napisem obrażającym Żołnierzy Wyklętych, która
znajduje się na cmentarzu w Limanowej (woj. małopolskie), została...
czytaj dalej »
W Pieniężnie rosyjska delegacja złożyła dziś kwiaty pod
pomnikiem generała Iwana Czerniachowskiego. Razem z nimi przyjechało
około 100 osób, w tym przedstawiciele ambasad Rosji, Ukrainy i Białorusi
- poinformował portalbraniewo.pl. Bezprawnie wyremontowali pomnik i
wycięli okoliczne krzewy.
Konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Gdańsku Aleksander Karaczewcew
poinformował wojewodę warmińsko-mazurskiego o planach zorganizowania
takich uroczystości. Wojewoda przesłał tę informację Kazimierzowi Kiejdo, burmistrzowi Pieniężna, który powinien zadecydować o wydaniu zezwolenia na zwołanie zgromadzenia. — Poprosiłem Rosjan o uzupełnienie dokumentów, ale nie otrzymałem tego — mówi burmistrz Kiejdo. Rosjanie powiedzieli, że zwrócą się w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Burmistrz
nie wydawał także pozwolenia na prace remontowe, jakie grupa Rosjan
przeprowadziła przy pomniku w ubiegłym tygodniu. Rosjanie zamalowali
napisane sprayem nazwy klubów sportowych i odmalowali pomnik na biało.
Wycięli także część rosnących w pobliży krzaków.
— Nie może być tak, że ktoś samowolnie zaczyna remontować pomnik, nie starając się o zgodę — mówi Kazimierz Kiejdo. — Były tam prowadzone prace na wysokościach, na drabinie. Kto by odpowiadał, gdyby coś się stało?
Na miejscu byli policjanci, którzy wylegitymowali Rosjan. Ci
twierdzili, że mają ustną zgodę burmistrza. Burmistrz jednak temu
zaprzecza. Nie mniej jednak policyjne postępowanie zakończyło się tylko
na wylegitymowaniu. Według opinii Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, aby remontować pomnik generała, należało mieć zgodę Rady.
fot. Twitter/OlgaLetycja
Sekretarz Urzędu Miasta w Pieniężnie Daniel Piotrkowski powiedział, że
burmistrz ani żaden z przedstawicieli urzędu nie brał udziału z złożeniu
kwiatów przez Rosjanami pod pomnikiem. - My zrobiliśmy swoje teraz czas na działanie MSZ i polskich władz - podkreślił w rozmowie z portalem niezalezna.pl.
Kilkanaście metrów od miejsca, gdzie odbywały się rosyjskie uroczystości, ustawiła się kilkuosobowa grupa przeciwników pozostawienia pomnika.
Trzymali ogromny biało-czerwony transparent z napisem "Przestrzeń dla
Armii Wyklętych". Po odjeździe rosyjskiej delegacji na chwilę zasłonili
pomnik płachtą ze znakiem sierpa i młota, stylizowanym na swastykę. Jak tłumaczyli, chcieli w ten sposób pokazać, że pomniki należą się polskim bohaterom, a nie sowieckim mordercom AK-owców.
foto: twitter.com/Olga Letycja
W obronie pomnika "kata AK" stanęli politycy SLD — Tadeusz Iwiński i
Władysław Mańkut, a Bolesław Tejkowski, jako przewodniczący Zarządu
Głównego Stowarzyszenia Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej, napisał w
specjalnym liście: „W ocenie generała Iwana
Czerniachowskiego i żołnierzy radzieckich nie słuchajcie kłamliwych
relacji fałszywych historyków finansowanych przez neonazistowskich
Niemców i na ich polecenie fałszujących historię II wojny światowej.”.
http://niezalezna.pl/52005-w-pienieznie-bez-zgody-polakow-rosjanie-oddal...
Samowolny remont i obrona pomnika
http://portalbraniewo.pl/index.php/component/k2/item/1161-samowolny-remo...
Spotkanie pod pomnikiem. Są zwolennicy i przeciwnicy
http://portalbraniewo.pl/index.php/component/k2/item/1162-spotkanie-pod-...
W sumie było około 100 osób. Było spokojnie, o porządek dbali policjanci.
Cała oficjalna uroczystość trwała kilkanaście minut.
Po niej jednak grupa zwolenników usunięcia pomnika rozwiesiła transparent z namalowaną swastyką połączoną z sierpem i młotem (ZOBACZ WIĘCEJ na Twitter'ze: twitter.com/OlgaLetycja).
Niemal
jak u siebie... Rosjanie świętują pod pomnikiem sowieckiego generała w
Pieniężnem. Przy okazji grożą "wojną pomnikową". ZOBACZ ZDJĘCIA
Uroczystości upamiętnienia 69. rocznicy śmierci Czerniachowskiego
zorganizowała Ambasada Federacji Rosyjskiej. Do Pieniężna przyjechało we
wtorek ok. stu Rosjan z pobliskiego Kaliningradu, w tym gubernator
Nikołaj Cukanow.
Kombatanci chcą rozbiórki pomnika gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie. "Niczym nie zasługuje na pamięć lokalnej społeczności"
Dziewięć stowarzyszeń kresowych, kombatanckich i społecznych
poparło działania władz Pieniężna zmierzające do rozebrania pomnika
generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego. W ich ocenie monument
należy przenieść "poza granice państwa polskiego"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Goń z pomnika bolszewika w Szczecinie 22 02 2014, ul Nehringa
Pikieta zorganizowana w Szczecinie przez Inicjatywę Obywatelską skupiającą kilkanaście patriotycznych i niepodległościowych organizacji w mieście. Miejsce: pomnik Nehringa z symbolami sowieckiej okupacji,
Nie będzie już nikogo drażnił, ani też przywoływał złe wspomnienia. W piątek pracownicy IPN w Krakowie rozebrali pomnik, który znajdował się na parafialnym cmentarzu w Limanowej. Zdementowana została również wbudowana w cokół pomnika tablica.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Spór o pomnik sowieckiego
Spór o pomnik sowieckiego generała w
Pieniężnie. SLD: Teraz tu gra taka muzyka, jakiej chce Moskwa
Zamiar rozebrania pomnika gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie
podzielił we wtorek radnych woj. warmińsko-mazurskiego: radni PiS
solidaryzują się z tymi, którzy pomnik chcą usunąć, ale komisja
mniejszości narodowych uznała, że sprawa szkodzi Polsce.
Na
wtorkowej sesji sejmiku woj. warmińsko-mazurskiego najpierw radni PiS
bezskutecznie zabiegali, by debatę nad sprawą pomnika wprowadzić do
porządku obrad, potem zgoła odmienne od PiS stanowisko w tej sprawie
wyraził przedstawiciel sejmikowej komisji mniejszości narodowych i
etnicznych, wreszcie głos w tej sprawie zabrał wicemarszałek województwa
Jarosław Słoma (PO), który stwierdził, że "wszyscy licytują się w tej
sprawie na bycie większym patriotą".
W uchwale, nad którą debaty
chciało we wtorek PiS, stwierdzono m.in., że "nikogo nie powinno
oburzać, że przedstawiciele społeczeństwa Pieniężna nie chcą pomnika
gloryfikującego jawnego wroga Rzeczypospolitej". W uchwale tej zawarto
też stwierdzenie, że podpisani pod nią radni "wyrażają sprzeciw wobec
nacisku Federacji Rosyjskiej na społeczność Pieniężna i wzywają Rząd RP
do podjęcia odpowiedniej reakcji na ingerencję obcego państwa w
autonomiczne sprawy lokalnej samorządności".
Radny PiS Jacek Perliński po oczytaniu tej uchwały zaapelował do
radnych, by indywidualnie podpisywali się pod nią i zapowiedział, że PiS
wyśle ją radnym Pieniężna. Podpisali ją radni PiS.
Po Perlińskim głos w sprawie pomnika Czerniachowksiego zabrał
Władysław Mańkut (SLD), który jest przewodniczącym sejmikowej komisji
mniejszości narodowych i etnicznych. Mańkut poinformował, że na ostatnim
posiedzeniu komisja podjęła w tej sprawie uchwałę, w której
stwierdzono, że działania radnych Pieniężna "nie służą utrzymaniu
dobrosąsiedzkich stosunków z obwodem kaliningradzkim, wpływają
negatywnie na rozwój małego ruchu granicznego i szkodzą polskiej racji
stanu w stosunkach z Federacją Rosyjską".
Dyskusję radnych w tej sprawie zakończył wicemarszałek Słoma, który
powiedział, że w jego ocenie "sprawa przybrała zgoła inny obrót od tego,
jaki miała mieć w intencji radnych Pieniężna". "Teraz gra tu taka
muzyka, jakiej chce Moskwa, czyli jesteśmy pokazywani jak naród
antyrosyjski" - skwitował wicemarszałek i dodał, że "jest to przedsmak
tego, co by było, gdyby doszło do zmiany władzy". "Jedną wojenkę z Rosją
mielibyśmy na górze, a drugą, tu lokalnie, na dole" - stwierdził Słoma.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. Przeniosą pomnik "sowieckiego
Przeniosą pomnik "sowieckiego agitatora". Jest zgoda Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
jedną ze szkół w Elblągu, zostanie usunięty i przeniesiony do muzeum....
czytaj dalej »
Sowiecki capstrzyk
A.Kulesza/Nasz Dziennik
Sowiecki capstrzyk
Czy rosyjskie występy pod pomnikiem gen. Iwana Czerniachowskiego to samowolka?
Prawnicy sprawdzą, czy przygotowanie i przeprowadzenie przez ponad
100-osobową delegację rosyjską uroczystości pod pomnikiem gen. Armii
Czerwonej Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie było zgodne z polskim
prawem.
Olsztyński oddział Stowarzyszenia Solidarni 2010 sprawę pomnika
sowieckiego generała Iwana Daniłowicza Czerniachowskiego monitoruje od
czasu podjęcia przez radnych Pieniężna uchwały wyrażającej wolę jego
likwidacji bądź przeniesienia. Członkowie tego stowarzyszenia byli
również organizatorami pikiety przeprowadzonej 18 lutego, w czasie
trwania rosyjskich uroczystości pod monumentem kata odpowiedzialnego za
likwidację liczących około 8 tys. żołnierzy oddziałów AK na
Wileńszczyźnie.
– Poprosiliśmy prawników z renomowanej olsztyńskiej kancelarii
prawnej, aby sprawdzili, czy działania podejmowane przez stronę
rosyjską, tj. remont pomnika gen. Czerniachowskiego oraz organizacja
uroczystości rocznicy jego śmierci pod tym pomnikiem w Pieniężnie, były
zgodne z prawem – mówi Piotr Niczyperowicz.
– Podczas uroczystości pod pomnikiem był m.in. Marek Reda, dyrektor
generalny warmińsko-mazurskiego urzędu wojewódzkiego. Mówił nam, że jest
to zgodne z przepisami. Ale na nasze pytanie, z jakimi przepisami, nie
potrafił już odpowiedzieć – dodaje.
W sprawie pomnika poświęconego sowieckiemu generałowi Iwanowi
Czerniachowskiemu oraz rosyjskich uroczystości interpelację do premiera
skierował Jerzy Szmit, poseł PiS ziemi warmińsko-mazurskiej. „Wizytę
przedstawicieli dyplomatycznych i konsularnych Rosji oraz wszystkie jej
okoliczności odczytuję jako formę nacisku Federacji Rosyjskiej na
społeczność Pieniężna. Rząd RP powinien na to odpowiednio zareagować” –
pisze poseł.
Rosyjskie uroczystości pod pomnikiem w Pieniężnie zabezpieczała duża
grupa policjantów. – Byliśmy cały czas kontrolowani przez policję.
Ciągle nas legitymowano i spisywano nasze dane. Funkcjonariusz w cywilu,
który mnie sprawdzał, powiedział, że jest z policji kryminalnej.
Traktowano nas jak intruzów – opowiada Jacek Adamas. – Zastanawiamy się
dlaczego, bo przecież to Rosjanie, a nie my byliśmy pod tym pomnikiem na
jakichś niejasnych zasadach i prawach – dodaje.
Pikietujący pod pomnikiem Czerniachowskiego mieli ze sobą m.in.
banner wykonany przez Adamasa z obrazem zatytułowanym „dwa
totalitaryzmy”. Przedstawiał on połączone ze sobą sierp i młot oraz
swastykę. Kolejną niewyjaśnioną do tej pory kwestią są działania podjęte
przez Rosjan na terenie gminy Pieniężno, bez zgody i powiadomienia o
tym burmistrza miasta. – Jeśli chodzi o remont pomnika przed rocznicą
śmierci gen. Czerniachowskiego, jak i same uroczystości pod tym
pomnikiem, nikt mnie o zgodę nie pytał. Uważam, że choćby ze względów
grzecznościowych powinno się gospodarza terenu o tym powiadomić –
powiedział „Naszemu Dziennikowi” Kazimierz Kiejdo, burmistrz Pieniężna.
Tuż przed przyjazdem rosyjskiej delegacji pod pomnik burmistrz
Pieniężna otrzymał faksem z warmińsko-mazurskiego urzędu wojewódzkiego
wniosek z prośbą Rosjan o pozwolenie na przeprowadzenie uroczystości pod
pomnikiem.
– Ten wniosek został jednak 17 lutego, dzień przed uroczystościami,
przez Rosjan wycofany z naszego urzędu. W tej sprawie dzwoniono do mnie z
rosyjskiego konsulatu. Rosjanie uzasadniali zmianę swojej decyzji tym,
iż postanowili starać się o pozwolenie na przeprowadzenie uroczystości
pod pomnikiem bezpośrednio u władz państwowych Polski – tłumaczy
burmistrz. Do tej pory jednak Rosjanie nie poinformowali gospodarza
gminy Pieniężno, do jakiego przedstawiciela polskiego rządu zwrócili się
z prośbą o zgodę i czy ją uzyskali. Takiej informacji nie otrzymał on
również od żadnej rządowej instytucji.
Od początku lat 90. przy pomniku Czerniachowskiego w Pieniężnie nie
były celebrowane przez Rosjan żadne rocznice. Sytuację zmieniła podjęta
pod koniec stycznia decyzja radnych o usunięciu monumentu. Rosjanie 18
lutego br. zorganizowali w Pieniężnie obchody związane z 69. rocznicą
śmierci sowieckiego generała. A przed uroczystościami, bez wiedzy i
zgody władz Pieniężna, uporządkowali teren wokół pomnika, monument
odmalowali. W uroczystościach pod pomnikiem udział wzięli m.in.
gubernator obwodu kaliningradzkiego Nikołaj Cukanow, członkowie rządu
tego obwodu, deputowani dumy obwodowej oraz wielu uczniów szkół z
Kaliningradu przywiezionych tu autokarami. Obecni byli również
przedstawiciele ambasad Białorusi i Ukrainy.
„Nasz Dziennik” zwrócił się z pytaniem w tej sprawie do MSZ. Z
odpowiedzi wynika, że do resortu dotarła informacja o planowanych przez
Rosjan w Pieniężnie uroczystościach.
„MSZ został poinformowany o planowanej uroczystości złożenia wieńców
przez Wojewodę warmińsko-mazurskiego i Ambasadę Federacji Rosyjskiej w
Warszawie”– czytamy w piśmie rzecznika prasowego MSZ.
Wojewoda jednak w tych uroczystościach nie uczestniczył. Dalej
rzecznik wyjaśnia, że „zgodnie z zasadami protokołu dyplomatycznego
misja dyplomatyczna innego państwa na terytorium RP nie musi uzyskiwać
zgody na złożenie wieńca”. Trudno jednak mianem misji dyplomatycznej
określić ponadstuosobową grupę osób, w której liczebnie dominowała
młodzież szkolna. Według resortu, żadna zgoda na uroczystości pod
pomnikiem gen. Czernichowskiego nie była potrzebna.
„Na podstawie polsko-rosyjskiej umowy międzypaństwowej regulującej
kwestie opieki nad pomnikami i innymi miejscami upamiętnienia ofiar II
WŚ. strona rosyjska nie jest zobowiązana do uzyskiwania zgody na tego
typu uroczystości a jedynie do notyfikowania dyplomatycznego zamiaru
zorganizowania uroczystości złożenia wieńców i lub innego upamiętnienia
swoich ofiar II WŚ.” – pisze resort. Ministerstwo twierdzi, że z
posiadanych przez nie informacji wynika, że w imprezie pod pomnikiem
wzięło udział ok. 30 osób. We wszystkich relacjach reporterskich z
miejsca tego wydarzenia była podawana liczba ponad stu osób.
Adam Białous
Komunistyczna działaczka nie przeszkadza
Ponad
1200 uczniów, rodziców, nauczycieli i pracowników kieleckiego liceum
sprzeciwiło się zmianie patrona szkoły. Komunistyczna działaczka, Hanka
Sawicka, nie przeszkadzała ponad 56 procent głosujących.
wywołać refleksję. Okazuje się, że osoba, która szkodziła krajowi, może z
powodzeniem być stawiana za wzór młodzieży współczesnej Polski.
Rzeźba z radzieckim żołnierzem gwałcącym kobietę. Sąd: "To nie był wybryk"
Nie będzie postępowania wobec studenta ASP, autora
rzeźby z radzieckim żołnierzem gwałcącym ciężarną kobietę - zdecydował
gdański sąd.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Na Warmii niewiele się dziś
Na
Warmii niewiele się dziś robi by czcić pamięć polskich nauczycieli
zamordowanych przez Niemców, ale jest kasa by wulgarna skandalistka
Nieznalska roniła łzy nad pomnikiem pruskiej pychy
"Oto w olsztyńskim Biurze Wystaw Artystycznych, finansowanym przez
Samorząd Miasta Olsztyn, a więc z podatków Polaków, z dumą prezentowana
jest jej multimedialna wystawa będąca wielkim śpiewem tęsknoty za
jednym ze sztandarowych pomników niemieckiej potęgi".
Oto w olsztyńskim Biurze
Wystaw Artystycznych, finansowanym przez Samorząd Miasta Olsztyn, a
więc z podatków Polaków, z dumą prezentowana jest jej multimedialna
wystawa będąca wielkim śpiewem tęsknoty za jednym ze sztandarowych
pomników pruskiej buty i niemieckiej potęgi. Pieniądze na stypendium na
tę pracę wyłożyło także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Nie, nie niemieckie, polskie. W opisie wystawy czytamy:
I dalej:
Przekładając ten bełkot na język polski: pani Nieznalska, za
pieniądze polskiego podatnika, postanowiła sprawdzić i w tym obszarze
kryterium skalę jego wytrzymałości. Czy się zirytuje? Czy się
zdenerwuje? Czy go to zaboli?
Jeszcze bardziej szczera jest w wywiadzie udzielonym "Gazecie Olsztyńskiej". Zapytana przez dziennikarkę Ewę Mazgal:
odpowiada
Powtórzę: "Ale my jesteśmy na terenie byłych Prus Wschodnich!". Tak
mówi skandalistka sowicie finansowana przez państwo polskie. Obecny
minister kultury jest psychiatrą zatem zapewne podpisując wniosek o
stypendium na ten projekt dla Nieznalskiej nawet nie mrugnął okiem. Ale
władze Olsztyna? Warmia to historyczna kraina przesiąknięta przez wieki
polskością. Prusy Wschodnie zrobili z niej Prusacy po rozbiorach, ale i
one polskości nie zniszczyły. W co trzeciej większej miejscowości,
pomimo straszliwych represji, była polska szkoła. Działało harcerstwo,
Związek Polaków w Niemczech, wychodziła "Gazeta Olsztyńska" (dziś w
rękach niemieckiego kapitału), działały polskie księgarnie (Gietrzwałd),
pracowali polscy księża. Polskość i polska mowa przetrwała tak wśród
ludu, jak wśród odradzających się po kolejnych represjach elit.
Sroga była cena za tę walkę.
Ryszard Knosała był nauczycielem w polskich szkołach katolickich
na Warmii. Aresztowany przez gestapo we wrześniu 1939 został osadzony
obozie w Dachau. Jako tłumacz i kierownik poczty obozowej sprowadzał dla
więźniów paczki szwajcarskiego Czerwonego Krzyża, przemycał lekarstwa i
żywność. Uratował od śmierci wielu współwięźniów. Poddany zbrodniczym
doświadczeniom medycznym na tyfus, zmarł 6 lutego 1945.
Tadeusz Pezała urodził się 8 lutego 1913r. w Zakrzewie w powiecie
złotowskim. Pochodził z rodziny robotniczej otwarcie przyznającej się
do polskości, z której troje dzieci kształciło się w Polsce. Kształcił
się w Państwowowym Seminarium Nauczycielskim w Rogoźnie Wielkopolskim.
Uczył się tam 6 lat. W 1936 r. zaproponowano Pezale pracę na Warmii.
Władze niemieckie odebrały prawo nauczania Piotrowi Galusikowi,
nauczycielowi szkoły polskiej w Purdzie. Skierowano więc tam Tadeusza
Pezałę.
W szkole zastał 13 dzieci i objął nad nimi opiekę. Pezała zainteresował miejscową młodzież sportem, ćwiczył z nią pływanie i gry
zespołowe. Ożywił tym samym działalność drużyny harcerskiej i
Towarzystwa Młodzieży. Sporo uwagi poświęcał czytelnictwu książek i
wspólnemu słuchaniu audycji radiowych nadawanych z Polski.
25
sierpnia 1939 r. Pezała został aresztowany przez gestapo i osadzony
przejściowo w więzieniu w Olsztynie, a następnie w Olsztynku, skąd
przetransportowano go do obozu w Hohenbruch. Tam był świadkiem
rozstrzelania działaczy polskich, m.in. Jana Mazy. W 1940 r. Pezała
został przewieziony do obozu w Sachsenhausen. Przebywał tam 2 lata.
Wyczerpany fizycznie, zapadał na zdrowiu, mimo to starał się pomagać
innym współwięźniom.
Zmarł 21 października 1942 roku.
Na jednej ze stron poświęconych historii regionu czytamy:
Dziś wolna Polska nie znajduje czasu, pieniędzy i energii by oddać im
należny hołd. Są na to pieniądze na tęskne śpiewy za pomnikami pruskiej
chwały, która wyrosła z krwi polskich męczenników, która ta krwią się
nasycała. Nie ma na to innych słów niż hańba i wstyd.
Tomasz Domalewski
Minister Sienkiewicz jako logik. I obrońca sowieckich pomników zarazem. Nawet Kuźniar by tego nie wymyślił
"Sienkiewicz musiał porządnie się nadumać nim wpadł na trop
osobiście wymyślonego dowodu na bezsens burzenia pomników
przypominających PRL, jego właścicieli i jego założycieli".
Minister spraw wewnętrznych zagadnięty o ocenę postulatów zmierzających do usuwania lub przenoszenia sowieckich pomników w Polsce, znalazł prędko przykład świadczący o tym, że to tendencja miałka, bezsensowna i nie zyska jego akceptacji.
Wszak nawet premier z najbliższą mu świtą urzęduje w budynku postawionym
przez rosyjskiego zaborcę z myślą o siedzibie dla kadetów i żołnierzy. I
nikomu nie przychodzi do głowy przenoszenie biura
premiera w inne miejsce, a o zburzeniu tego gmachu nie marzą nawet
najbardziej zaciekli przeciwnicy Moskwy. Porównanie prawie homeryckie.
Retoryka warta nie tyle zapamiętania, ile opamiętania.
Zdaniem Sienkiewicza budowla, stawiana wprawdzie rękami najeźdźcy, ale
jednak użyteczna równa jest granitowym, betonowym, czy innym jeszcze
symbolom postawionym przez komunistów ku czci tych, którzy przekazali im
w imieniu zbrodniarzy z Kremla władzę.
Sienkiewicz musiał porządnie się nadumać nim wpadł na trop osobiście
wymyślonego dowodu na bezsens burzenia pomników przypominających PRL,
jego właścicieli i jego założycieli. Tym sposobem minister wysunął swą kandydaturę do akademickiego nauczania logiki. W szczególności stosowanej. Przez niego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. Szanowna Pani Marylo,
Jesienią 1990 roku wystąpiłem do radnych Rady Miasta Gdańska z inicjatywą powołania Klubu "Orła Białego", po której spotkałem się z pogardą z ich strony, szykanami i niewybrednymi epitetami.
Tak zostałem szowinistą, polskim nacjonalistą, antysemitą i polskim faszystą, bo oszołomem byłem już od sierpnia 1988 roku, po tym jak krytykowałem zdrajców którzy grali w cyrku Kiszczaka podczas strajku w gdańskich stoczniach.
Już wówczas na własne oczy zobaczyłem zdrajców i zaprzańców podszywających się pod polskich patriotów i służących jedynie złotemu cielcowi i mamonie.
Już w kwietniu 1994 roku otrzymałem zaproszenie na oficjalne gdańskie uroczystości Konstytucji 3 Maja w dwu językach, niemieckim i polskim, pod którym podpisał się ówczesny przewodniczący Rady Miasta Gdańska Andrzej Januszajtis (Litwak, Kresowiak z Lidy), człowiek słaby i bardzo uległy.
Z tego też powodu zainicjowałem jego odwołanie, pod którym podpisało się ogółem 15 ówczesnych radnych Rady Miasta Gdańska, co do odwołania przy 60 radnych było zbyt mało by liczyć na jego skuteczne odwołanie.
Ponadto dniu 27 maja 1994 roku kończyła się kadencja tamtej rady, tak więc nie został nawet złożony wniosek o jego odwołanie, a według mnie powinien, choćby tylko po to by dać swoje świadectwo polskości.
https://lh5.googleusercontent.com/-nWfOWqMrhW4/UxjRdFhRJkI/AAAAAAAAUi0/q...
Pod wnioskiem o pozbawienie Grassa honorowego obywatelstwa Gdańska podpisał się w 2006 roku tylko jeden radny RM Gdańska.
Posiadam wszystkie na tę okoliczność dokumenty w oryginałach, tak na wszelki wypadek gdyby ktoś ze zdrajców, zaprzańców i usłużnych idiotów śmiał kwestionować to o czym napisałem wyżej.
Za to pod tym podpisało się wielu.
https://lh5.googleusercontent.com/-hQ4Q_Ldmm8A/UxjTG9QLT4I/AAAAAAAAUjc/V...
PS
Tu pod tym linkiem jest zeskanowany dokument dotyczący pomnika gdańskich małych "bohaterów" zapobiegliwych rodziców, który wcześniej upubliczniłem wykonując jego fotografię.
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597737320647...
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
39. Głos Rosji
Polskie województwo nie zgodziło się na demontaż pomnika Czerniachowskiego
Rada Województwa Warmińsko-Mazurskiego jednogłośnie zagłosowała przeciwko demontażowi pomnika rosyjskiego dowódcy wojskowego Iwana Czerniachowskiego w polskim mieście Pieniężno – poinformował wojewoda Marian Podziewski.
Sytuacja, jaka zaistniała wokół pomnika, została przedyskutowana na spotkaniu Podziewskiego z gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Nikołajem Cukanowem.
“Uważamy, że takie decyzje nie mogą być podejmowane na szczeblu municypalnym” – powiedział Podziewski, przypominając, że za zachowaniem pomnika opowiadają się polscy weterani II wojny światowej.
Czerniachowski zginął w lutym 1945 roku podczas wyzwalania Pieniężna (byłego Mahlsacka), wchodzącego w skład Prus Wschodnich.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/news/2014_03_27/Polskie-wojewodztwo-nie-zgodzilo-s...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. V kolumna w Braniewie i Pieniężnie
W
normalnym państwie tymi gnojami ze starostwa i z samorządów Braniewa i
Pieniężna oraz województwa warmińsko-mazurskiego (Prus Wschodnich) winne się
zająć służby specjalne w tym kontrwywiad cywilny i wojskowy, a członkowie tej V
komuny gnić w więziennych lochach.
Granica
z rosyjskimi najeźdźcami z obwodu królewieckiego (kaliningradzkim) winna być
już dawno zamknięta i strzeżona pod bronią by nie przenikali turyści w
zielonych uniformach z sowieckich wojskowych uniwiermagów.
Zlot przy sowieckich grobach
Rosyjscy
motocykliści już grzeją silniki przed zaplanowanym na 4 maja capstrzykiem na
cmentarzu sowieckich żołnierzy w Braniewie, którzy pacyfikowali
Białostocczyznę.
Przedstawiciele
gubernatora obwodu kaliningradzkiego Nikołaja Cukanowa poinformowali władze
Starostwa Powiatowego w Braniewie, że 4 maja na cmentarz czerwonoarmistów
zjedzie kilkuset rosyjskich motocyklistów. Razem z gubernatorem. Później
zamierzają jechać do Pieniężna pod pomnik generała Czerniachowskiego, kata
Wileńszczyzny.
Szczegóły
tych swoistych obchodów sowieckiego „dnia zwycięstwa” omawiane będą podczas
dzisiejszego spotkania w braniewskim urzędzie miasta.
Jak
poinformowano nas w wydziale oświaty starostwa w Braniewie, który jest
organizatorem tych uroczystości, swój udział w dzisiejszym spotkaniu
zapowiedział przedstawiciel wojewody warmińsko-mazurskiego, Krzysztof Kowalski
– starosta braniewski, i Henryk Mroziński – burmistrz miasta.
Na
spotkaniu ma zostać ustalony program tegorocznej edycji, już piątej,
uroczystości zakończenia II wojny światowej, jakie od kilku już lat odbywają
się na cmentarzu żołnierzy sowieckich w Braniewie, największym w Polsce.
Inicjatorzy
i główni uczestnicy tych obchodów to grupa motocyklistów z Rosji, do której
należy m.in. Nikołaj Cukanow, gubernator obwodu kaliningradzkiego.
W
ubiegłym roku motory Rosjan były przyozdobione czerwonymi flagami z sierpem i
młotem. Uczestniczyli w nich przedstawiciele władz województwa, powiatu i
miasta. W tym roku również wybierają się na uroczystości w Braniewie.
Na
cmentarzu w Braniewie są pogrzebani m.in. żołnierze 3. Frontu Białoruskiego
Armii Czerwonej, biorącego udział w obławie augustowskiej w lipcu 1945 roku.
Sowieci zamordowali wtedy od 1,5 do 2 tys. żołnierzy Armii Krajowej. Do dzisiaj
nie są znane miejsca ich straceń i pochówku. A Rosja odmawia pomocy prawnej w
tej sprawie. W tym roku Cukanow wraz z motocyklistami zamierza odwiedzić
również pomnik gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie.
Taką
informację przekazał władzom powiatu braniewskiego za pośrednictwem swoich
przedstawicieli, którzy kilka dni temu odwiedzili starostwo. Po capstrzyku na cmentarzu
tego samego dnia, żeby zneutralizować prosowiecki i antypolski ton imprezy,
przewidziano złożenie kwiatów na rondzie gen. Władysława Andersa w Braniewie.
Czy jednak generał nie przewróci się w grobie, kiedy ta sama delegacja, która
przed chwilą oddawała hołd czerwonoarmistom, uczci go jako osobę w latach
1940-1941 więzioną przez NKWD na Łubiance, gdzie bezskutecznie perswadowano mu
wstąpienie do Armii Czerwonej?
Adam Białous
Źródło: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/73242,zlot-przy-sowieckich-grobac...
Tymczasem jak donosi
niezależna.pl w NATO krety na służbie robią swoje przy demontażu jego struktur
dowódczych oraz zdolności bojowej części europejskiej już jak widać bezzębnego
sojuszu, który ma już obawy przed tym, co powie lub pomyśli agresywna Rosja
Putina i sam car z KGB.
Holandia
i Niemcy odniosły się z dystansem do polskich propozycji stałego rozmieszczenia
w Polsce dwóch brygad pancernych NATO w sile 5 tys. żołnierzy każda – twierdzą brukselski
i berliński korespondent brytyjskiego centroprawicowego dziennika "The
Daily Telegraph".
"Polska
zwróciła się we wtorek do NATO o rozmieszczenie na jej terytorium 10 tys.
żołnierzy, widząc w tym wyraz gotowości Sojuszu do obrony wszystkich
członków po zajęciu Krymu przez Rosję" – napisała dziś gazeta na swym
portalu internetowym.
"Nie
potrzebujemy żadnych wojsk NATO na granicy z Rosją" –
cytuje "The Daily Telegraph" odpowiedź ministra spraw zagranicznych
Holandii Fransa Timmermansa na tę propozycję.
"Oczekuje
się, że Stany Zjednoczone skierują 600-osobowy personel do rumuńskiej bazy
lotniczej Mihail Kogalniceanu nad Morzem Czarnym. Jednak Niemcy i inni
członkowie NATO mają się na baczności, by rozmieszczenie wojsk na granicach
Sojuszu nie spowodowało dalszego wzrostu napięcia z Rosją" – zaznaczyła
gazeta.
http://niezalezna.pl/53617-oni-nie-chca-brygad-nato-w-polsce
Jak to się ma do wcześniejszych
informacji prasy zachodniej o tym, ze NATO jest obsadzone w kluczowych
miejscach przez rosyjską sowiecką agenturę, mówi dziś samo za siedzie, prawda?
Wypadałoby
zapytać, co dziś powiedzą tutejsze dupowłazy, którzy przez kilkanaście lat
manili Polaków wirtualnym bezpieczeństwem pod rzekomo bezpiecznymi skrzydłami
tchórzy i łajdaków z NATO?
UWAGA!
Fotografia z Putinem została wykonana z wiecu poparcia bandytów motocyklowych w
Moskwie.
Jeden z najbardziej znanych rosyjskich klubów motocyklowych „Nocne
Wilki” zorganizował w Moskwie paradę poparcia Rosjan mieszkających
na Krymie. Do „Nocnych Wilków” należy m.in. Władimir Putin.
Na początku marca
kilkadziesiąt motocykli z flagami Rosji, Autonomicznej Republiki Krymu
i klubu „Nocnych Wilków” przejechało ulicami rosyjskiej stolicy. Kolumna
około 50 jednośladów eskortowana była przez policję ale według rosyjskiego
Ministerstwa Spraw wewnętrznych nie doszło do żadnych incydentów.
Wiceprezes klubu motocyklowego „Nocne
Wilki” Aleksander Beniusz powiedział, że niska frekwencja podczas
przejazdu spowodowana była nieobecnością większości członków klubu,
którzy na Krymie organizowali podobną imprezę.
Według
Beniusza zorganizowana przez klub impreza ma znaczenie dla identyfikacji narodu
rosyjskiego i ochrony rosyjskiej cywilizacji. „To nie polityka, ani
ekonomia – to konflikt cywilizacji i jesteśmy gotowi by trwać
do końca” – powiedział Beniusz.
Członkiem klubu „Nocne Wilki”,
który podejrzewany jest o działalność
przestępczą, jest prezydent Rosji Władimir Putin. Z tego powodu
prezydent Rosji znajduje się na czarnej liście fińskich służb
specjalnych.
http://motovoyager.net/2014/03/parada-poparcia-dla-putina-nocne-wilki-w-...
Załdostanow: Krym to dopiero początek. Dojdziemy do Kijowa!
-
Spełniło się nasze marzenie - powiedział mi z mocnym uściskiem dłoni i pewnym
siebie spojrzeniem, gdy spotkaliśmy się na sewastopolskim placu Nachimowa,
gdzie prorosyjscy
wyborcy świętowali miażdżące zwycięstwo na wiele godzin przed zamknięciem
lokali wyborczych. - Widzimy tu dzisiaj zwycięstwo Rosjan i Sewastopola.
Tłumy fanów przeciskały się obok motocyklistów-ochroniarzy – z których
niektórzy nosili maski i byli uzbrojeni - aby ucałować Załdostanowa lub
sfotografować swoje dzieci obok człowieka, którego przezwisko wzięło się ponoć
od umiejętności władania nożem.
- Przyjechaliśmy tu chronić Rosjan przed banderowcami i faszystami - dodał
Załdostanow, wykorzystując chwilę. - Mam nadzieję, że Wielka Brytania i Ameryka
dostaną nauczkę i przestaną wspierać grupy, które spowodowały śmierć setek
ludzi i chaos na Ukrainie.
"Przyjechaliśmy
tu chronić Rosjan przed banderowcami i faszystami" - wyznaje Załdostanow
Załdostanow przyleciał do Symferopola samolotem dwa tygodnie temu (jego
motocykl przywieziono na przyczepie samochodowej), potępił obalenie
prezydenta Janukowycza, nazywając je "upokorzeniem dla Rosjan", i
dołączył do swoich motocyklistów, którzy wjechali na półwysep
krymski przez Kercz.
Członkowie
klubu przywieźli ze sobą ciężarówki
z zaopatrzeniem, w tym apteczki, mundury i środki łączności dla lokalnych
"krymskich sił samoobrony". Dokładna zawartość tego
zaopatrzenia budzi jednak pewne wątpliwości. W bazie Nocnych Wilków na południe
od Sewastopola, kosztownym kompleksie magazynów,
otoczonym murami ze stalowymi kolcami jak z filmów o Mad Maksie, motocykliści
całkiem jawnie współpracowali z rosyjskimi żołnierzami. Umundurowani snajperzy
usytuowani na dachach lustrowali drogi dochodzące do magazynów, podczas gdy
bajkerzy pomagali ochotnikom z krymskich sił samoobrony załadować ciężarówki.
http://www.polskatimes.pl/artykul/3374877,nocne-wilki-u-boku-putina-szef-motocyklowego-gangu-krym-to-poczatek-dojdziemy-do-kijowa-video,id,t.html?cookie=1
Czy do Braniewa i Pieniężna też przyjadą
ze stosownym zaopatrzeniem i bronią?
Krym: Pierwsza
Wojna Tituszkowa?
Wojna
przeciwko Ukrainie nie jest w interesie ani Rosji ani Rosjan. Jest jedynie w
interesie międzynarodowego tituszki Władimira Władimirowicza Putina (który
notabene nie jest czystym, etnicznym Rosjaninem - przyznają się do niego
plemiona ugrofińskie). Tituszka, który kosztem
narodu rosyjskiego oraz innych ludów zamieszkujących jego państwo zgromadził
majątek sięgający 70 mld dolarów i ma pewnie w swoich rezydencjach większe
wypasy niż Janukowycz (podwójne złote kible? :) jest zaniepokojony tym, że
utrata Ukrainy podkopie jego pozycję wśród
innych tituszek na Kremlu (Szojgu, Sieczin...) oraz tym, że przykład
Ukraińskiej Rewolucji doprowadzi do aktywizacji społeczeństwa w Rosji (co
mogłoby skończyć się tym, że lud wejdzie mu na chatę). Stara się więc zachować
twarz i zastraszyć wszystkich dookoła nie zważając no konsekwencje strategiczne
- to, że odbierając Krym straci szansę na odzyskanie całej Ukrainy, to że
przerwie wszelkie deale z Zachodem, ostatecznie skończy reset, narazi Rosję na
straty finansowe i wepchnie rosyjskojęzyczną ludność Krymu w nędzę (turyści już
tam nie przyjadą a 80 proc. prądu Krym dostaje z Ukrainy, a gdy zabraknie prądu
krymska gospodarka stanie...). Putin jest często porównywany do Hitlera. Są pewne
analogie pomiędzy tymi złoczyńcami, mimo wszystko jednak Hitler starał się
troszczyć o interesy strategiczne Niemiec i dobrobyt Niemców.
Putin troszczy się jedynie o to jak okraść Rosjan i sąsiednie narody.
To czyni go szczególnie niebezpiecznym, gdyż jego polityka wymyka się strategicznym
schematom (Czekam w obecnej sytuacji na komentarze mędrków mówiących, że
"Putin nie mógłby dokonać zamachu w Smoleńsku, bo by to uderzyło w
wizerunek Rosji"). Jedynym nadzieją na jego powstrzymanie jest mocne
uderzenie pięścią w stół - na początek sankcje, takie
jak proponuje prof. Bensancon. Trzeba dorwać się do jego pieniędzy w rajach
podatkowych. Jak to nie poskutkuje,
ktoś powinien zagrozić zrzuceniem bomby atomowej na Moskwę - prezydent
McCain, sięgnąłby po tę wypróbowaną zimnowojenną metodę.
Nadzieja jest również w Chinach - powinny one zdyscyplinować swojego mafijnego
wasala, który chce ZBYT WCZEŚNIE wywołać konfrontację z Zachodem. Jeśli
prezydent Xi Jinping zachowa się jak Mao w 1956 r., prestiż Chin na świecie niesamowicie
wzrośnie.
Jacyś rusofile pewnie się oburzą, że nazywam Putina kryminalistą. Tak się
składa, że dużo o jego kryminalnej działalności (np. związkach z uzbecką mafią
narkotykową) pisał rosyjski patriota płk Aleksander Litwinienko. Ale
przyjrzyjmy się jednemu ciekawemu przykładowi:
Na
zdjęciu powyżej Putin z przywódcą gangu motocyklowego Nocne Wilki Aleksandrem
Zadołstonowem xyfka "Chirurg" (ze względu na sprawne posługiwanie się
nożem). Nocne Wilki robią teraz za tituszki na Krymie. Z powodu swoich związków
z tym kryminalnym gangiem Putin znalazł się przez pewien czas na liście osób niepożądanych w Finlandii. Wyobrażacie
sobie przywódcę jakiegokolwiek państwa chwalącego się fotkami z przestępcami?
Ale skoro uczynił prezydentem Ukrainy złodzieja i gwałciciela (siedział za
napad z bronią w ręku i próbę gwałtu) Janukowycza...
Polecanki: mój promotor prof. gen. Bolesław "Inteligent w Armii"
Balcerowicz o scenariuszach wojny. "Ze strategicznego
punktu widzenia byłoby to szaleństwo. Z drugiej strony: z historycznego punktu
widzenia pamiętamy kilka wojen, które były szaleństwem. "
Ukraińscy Rosjanie piszą do Putina, że nie chcą
być przez niego wyzwalani.
Przywódca Prawego Sektora Dmytro
Jarosz pisze do Doku Umarowa.
Patriarcha Kurewsko-Sowiecki
Cyryl II Smoleńsko-Kaliningradzki wzywa do wojny z Ukrainą. Przypominam, co o
tym wysokiej rangi funkcjonariuszu KGB pisał przywódca Ruchu Duponarodowego Robert Snowden/Winnicki:
" Wiele osób patrzy na wizytę Cyryla jedynie z perspektywy jego bliskich
związków z Kremlem i jego agenturalnej przeszlości – moim zdaniem jest to
najzupełniej błędne. Wszystko zależy od perspektywy, z jakiej się patrzy.
Moja pokrywa się z perspektywą Kościoła; tzn. wyzwania cywilizacyjno-kulturowe
są o wiele ważniejsze, również, a może przede wszystkim,dla życia narodu, niż
tragiczne konfrontacje z przeszłości."
http://foxmulder2.blogspot.com/2014/03/krym-pierwsza-wojna-tituszkowa.html
Czerwoną agenturą w RN też
powinien zająć się kontrwywiad, bo pod szumnymi hasłami narodowymi tworzą V
kolumnę rosyjską na terenie II PRL.
Władze woj.
warmińsko-mazurskiego, Braniewa i Pieniężna właśnie wpuszczają V Kolumnę i
gangsterów na motorach od Putina.
W
szybkim opanowaniu Krymu pomogli Władimirowi Putinowi byli żołnierze rosyjskiej
mafii, skrajni nacjonaliści z gangu motocyklowego oraz paramilitarne bojówki
kozackie, które zasłynęły z brutalności podczas walk z Czeczenami i Gruzinami. Niektórzy
z nich to osobiści przyjaciele rosyjskiego prezydenta - pisze „Gazeta Polska”.
Gdy rankiem 28 lutego 2014 r.
ponad 100 rosyjskich komandosów zajmowało lotnisko w Symferopolu, a inna grupa
przysłanych z Rosji żołnierzy opanowywała port lotniczy w Sewastopolu, sytuacja
na Krymie była już całkowicie pod kontrolą Moskwy.
Już 23
lutego nacjonalistyczny gang motocyklowy Nocne Wilki stworzył w
Sewastopolu agresywne bojówki oraz alternatywną, lojalną wobec Kremla administrację,
a następnego dnia w tym samym mieście Kozacy kubańscy zawiesili na
ratuszu flagę Federacji Rosyjskiej i powołali
proputinowską milicję. Paramilitarne oddziały kozackie zablokowały też 24
lutego budynek władz w stołecznym Symferopolu. Dzień przed inwazją Rosji urząd
premiera w Autonomicznej Republice Krymu objął zaś nielegalnie były żołnierz
rosyjskiej mafii.
„Goblin” nowym premierem Krymu
Siergiej
Aksionow został wybrany na urząd premiera 27 lutego, czyli dzień przed rosyjską
inwazją na Półwysep Krymski. Głosowanie w sprawie wyboru Aksionowa odbyło się w
otoczeniu kilkudziesięciu zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Asysta ta była niezbędna, bo partia,
z której wywodzi się Aksionow – Rosyjska Jedność, zdobyła w ostatnich
wyborach do krymskiego parlamentu zaledwie 4 proc. głosów (3 na 100
mandatów).
Kim byli terroryści, którzy zajęli
parlament i umożliwili wybór Aksionowa?
Do dziś nie ujawnili oni swojej
tożsamości, ale świadkowie twierdzili, że byli to Rosjanie pochodzący z Krymu.
Niewykluczone więc, że mieliśmy do czynienia z atakiem ludzi samego Siergieja
Aksionowa.
Według rosyjskiej i ukraińskiej prasy ten lokalny magnat był bowiem w latach
90. żołnierzem krwawej krymskiej mafii Salem, której nazwa wzięła się od lokalu
„Salem Cafe” znajdującego się w centrum Symferopola. W „Salem Cafe” spotykali
się mafiozi, którzy swoją przestępczą działalność koncentrowali przede
wszystkim na przejmowaniu za bezcen państwowych nieruchomości i resortów
wypoczynkowych. Jednym z gangsterów, który wykonywał rozkazy hersztów Salem
(większość z nich zginęła w kryminalnych porachunkach), miał być właśnie
Aksionow, noszący wówczas pseudonim „Goblin”. Głównym konkurentem jego
kolegów była grupa Baszmaki („buty”), nazywana tak od dowodzących nią braci
Baszmakowów. Wyniszczająca walka między tymi dwoma gangami (tylko w jednym
miesiącu 1991 r. śmierć poniosło 30 bandytów z obu stron) sprawiła, że do dziś
o Krymie mówi się jako o ukraińskiej
Sycylii. Według książki o mafii na Ukrainie, autorstwa Jamesa O. Finckenauera i
Jennifer L. Schrock, aż 20 proc. zbrodni popełnianych przez ukraińskich
gangsterów ma miejsce właśnie na Krymie (na którym mieszka niecałe 4 proc.
ukraińskiej populacji).
Aksionow – jak twierdzi Andrij
Senczenko, prawnik i członek ukraińskiego parlamentu – był żołnierzem Salemu
do połowy lat 90. Gdy w 1995 r. około 40 żołnierzy krymskiego syndykatu
zbrodni zalegalizowało swój majątek i wkroczyło do lokalnej polityki, nie było jeszcze
wśród nich przyszłego premiera Krymu (miał on wówczas zaledwie 23 lata). Ale
Aksionow przeszedł do biznesu (co ciekawe, został też prezesem krymskiej
organizacji zapaśniczej), budując pozycję lokalnego oligarchy. Gdy w 2008 r.
postanowił spróbować szczęścia w polityce, od razu zajął ważne miejsce w
środowisku proputinowskich Rosjan krymskich.
W 2010 r. przestępczą przeszłość Aksionowa ujawnił wiceprzewodniczący krymskiego
W 2010 r. przestępczą przeszłość Aksionowa ujawnił wiceprzewodniczący
krymskiego parlamentu
Michaił Bacharew. Aksionow wytoczył mu proces i wygrał, ale sąd drugiej
instancji unieważnił ten wyrok.
Nocne Wilki Putina
Jeżeli ktoś wątpi, że zasoby krymskiej
mafii wystarczyłyby do sterroryzowania parlamentu Krymu, warto przytoczyć, co o
działalności domniemanych kolegów po fachu Aksionowa pisali w swojej książce wspomniani
Finckenauer i Schrock. Otóż w 1999 r. podczas nalotu ukraińskiej policji na
krymski gang w Teodozji, kontrolujący w tym mieście niemal wszystkie banki i
sklepy, skonfiskowano... wojskowy helikopter. Bronią handlowało na
ogromną skalę (i handluje do dziś) co najmniej kilkanaście innych krymskich
grup przestępczych.
http://niezalezna.pl/52770-krymscy-gangsterzy-wladimira-putina
Naprawdę nie jest mi do żart ów
ani tym bardziej do śmiechu, gdy widzę na własne oczy członków V kolumny we
władzach samorządowych i państwowych prominentnych niemieckich i rosyjskich jej
członków.
Mogę być na ich krótkiej liście.
Pamiętajmy
też i o tym kto trafił w ramach wysiedleń na tzw. ziemie odzyskane z
południowowschodniej Polski w ramach akcji „Wisła”.
Kiedyś "Mieszko II"
41. @Obibok na własny koszt
po tym, co sie dzieje w Hajnówce czy Narewce, nie dziwi nic, zyjemy w kraju państwopodobnym. Tusk z Sikorskim dalej chcą otwartej granicy w Kaliningradzie, pomimo zgromadzonych tam wojsk z rakietami skierowanymi na Polskę.
Ukraina niczego ich nie nauczyła, kroczą ta samą drogą.
Marek Borawski/Nasz Dziennik
Osiemdziesiąt pobrań
IPN wytyka ignorancję dziennikarzom, którzy pytają, czy obława augustowska to obława na wilki.
Pracownicy IPN pobierali wczoraj w Gibach materiał genetyczny od
bliskich ofiar obławy augustowskiej. Kolejka w urzędzie gminy ustawiała
się od rana. Tylko do południa próbki DNA, które trafią teraz do
Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów Pomorskiego Uniwersytetu
Medycznego w Szczecinie, oddało 12 osób. – To bardzo dużo – ocenia
pracujący na miejscu prokurator Zbigniew Kulikowski, naczelnik pionu
śledczego IPN w Białymstoku. – Ludzie cały czas zgłaszają się do nas.
Podczas obławy z tych terenów zostało zabranych mnóstwo osób. Mamy tu do
tej pory, jeżeli chodzi o pobieranie materiału genetycznego, najlepszy
stopień pokrewieństwa. Przychodzą bowiem córki ofiar, ich siostry, a
także synowie, bracia, a według genetyków, najlepszy materiał
biologiczny pochodzi od kobiet – zaznacza prokurator.
Od 28 stycznia br. materiał genetyczny dotyczący obławy augustowskiej
oddało ponad 80 osób. Łącznie do wszystkich prowadzonych na tamtych
terenach śledztw pobrano około 120 próbek. Przy pobieraniu materiału
pracownicy IPN pytają rodziny o istotne elementy i charakterystyczne
szczegóły dotyczące danej osoby, m.in. schorzenia układu kostnego,
amputacje, etc. Materiał biologiczny pobierany jest również w domach u
osób, które nie mogą dojechać do urzędu gminy czy szkoły, gdzie
przeprowadza się pobrania. W ten sposób pozyskano dotąd próbki od 15
osób, lecz już kolejni mieszkańcy z Augustowa proszą o przyjazd ekipy.
4 kwietnia pobrania odbywać będą się w Jaziewie, a po Wielkanocy
m.in. w Szumowie i Gruszkach. – Rodziny ofiar obławy augustowskiej są
bardzo zorganizowane i zdyscyplinowane. To jest ich śledztwo, nie moje.
Ich wnioski dowodowe zostaną uwzględnione. Musimy całe życie pamiętać o
tych zaginionych. Nie wolno o nich zapomnieć – podkreśla prok.
Kulikowski.
Sowieci wyciągali chorych
Do urzędu przyszedł wczoraj oddać materiał genetyczny pan Marian
Gołaszewski. 18-letniego Antoniego Racewicza, brata jego matki, który
mieszkał w 1945 r. we wsi Berżałowce (5 km od Gib), Sowieci zabrali
chorego z łóżka. – Wrócił do domu z przymusowych robót, był cały
owrzodziały, schorowany, bo miał tam ciężko. Wojna się skończyła, lecz
niedługo cieszył się tą wolnością. Przyszła obława i znalazł się na
liście „bandytów”. NKWD z UB przyjechali, chorego zabrali z łóżka i ślad
po nim zaginął – relacjonuje Marian Gołaszewski. Jego wuj miał dwóch
braci i dwie siostry, ale tylko jego zabrali, ponieważ działał w
partyzantce. We wsi, tłumaczy nasz rozmówca, był konfident, który
współpracował z Niemcami, a potem przeszedł na stronę sowiecką. – Znał
tych, którzy działali tu w partyzantce, i donosił na nich Sowietom.
Potem z nimi pojechał, lecz wcześniej wyrządził tu dużo zła. Już nie
żyje, nie pamiętam jego nazwiska – słyszymy.
Gołaszewski słyszał od matki i wuja, że podczas obławy Sowieci
jeździli po wsiach od domu do domu i zabierali tych, których mieli na
swojej liście. Choć rodzina próbowała później odszukać Antoniego
Racewicza przez różne instytucje, m.in. przez Międzynarodowy Czerwony
Krzyż, nic nie udało się ustalić. – Mówili, że nie wiedzą, co się z nim
stało, że nie mają dokumentów. Nic się nie można było dowiedzieć u nas w
kraju, panowała jakaś zmowa, tajemnica. Mam nadzieję, że ten materiał
genetyczny, który dziś oddałem, pomoże znaleźć szczątki wujka – mówi pan
Marian. Działając w Stowarzyszeniu Obławy Augustowskiej w Suwałkach,
Gołaszewski dużo czasu poświęcił na poszukiwania wuja.
Podobną historię słyszymy od pana Jana Michniewicza. Brata jego
matki, Bolesława Terleckiego, Sowieci zabrali z podwórka. – Mieszkał w
Karolinie, miał 21 lat. Gdy go zgarnęli, ślad po nim zaginął. Jakieś 30
lat temu, gdy matka jeszcze żyła, przyjeżdżali do nas z Białegostoku
ludzie, którzy zajmowali się poszukiwaniami ofiar obławy. Brali od nas
zdjęcia, nagrywali wspomnienia mamy, szukali. Bez efektów. Byli także
tacy, którzy twierdzili, że wujek może leżeć pod Rygolą (9 km od Gib),
gdzie odkryto kiedyś jakieś groby. Te jednak prawdopodobnie były
poniemieckie. Daj Boże, żeby mój materiał DNA przyczynił się do
identyfikacji wujka – mówi wyraźnie wzruszony pan Jan.
Prokurator Kulikowski podkreśla, że to właśnie dzięki rodzinom pamięć
o obławie augustowskiej jest wciąż żywa na tych terenach. Nie pozwalają
one zapomnieć, że w 1945 r. doszło tu do zbrodni przeciwko ludzkości. –
Bardzo dziękuję „Naszemu Dziennikowi”, że się tymi tematami
interesujecie, że tutaj przyjeżdżacie. Dzięki wam ta obława też nie jest
zapomniana. Muszę jednak powiedzieć, że zgłaszają się do mnie i tacy
dziennikarze, którzy pytają, czy obława augustowska to obława na wilki –
stwierdził zdegustowany prokurator.
Kulikowski zapowiada, że co roku, niezrażony, będzie słał wnioski o
pomoc prawną w tym śledztwie do Białorusi i Rosji. W jego ocenie, fakt,
że nie zostało ono umorzone, denerwuje stronę rosyjską, która twierdzi,
że już dawno nastąpiło przedawnienie. – My mamy inne zdanie, uważamy, że
to nie jest przedawniająca się zbrodnia. Nie ja, to może mój zastępca
będzie to śledztwo dalej prowadził. Może wreszcie odkryjemy te jamy
grobowe i ten materiał biologiczny, który dziś pobieramy, będzie
wykorzystany do identyfikacji – kwituje naczelnik pionu śledczego IPN w
Białymstoku.
Piotr Czartoryski-Sziler, Giby
Ukraińscy motocykliści chcą wykluczyć proputinowskie grupy ze swojego środowiska
http://autonom.pl/?p=8680
Na Ukrainie rozpoczęła się zainicjowana przez kluby motocyklowe akcja
„Polowanie na Nocne Wilki”, mająca na celu wykluczenie ze środowiska
motocyklistów grup utożsamiających się z Federacją Rosyjską i rządem
Władimira Putina. Chodzi przede wszystkim o działający od kilku lat klub
„Nocne Wilki”.
Akcja rozpoczęta kilka dni temu przez motocyklistów z klubu
„Słowianie” z Zaporoża rozprzestrzeniła się na cały kraj. „Słowianom”
udało się zjednoczyć niemal wszystkie ukraińskie formacje bikersów,
a także zachęcić do swojej inicjatywy wielu niezrzeszonych ukraińskich
motocyklistów. „Polowanie na Nocne Wilki” w założeniu ma bojkotować
wszystkich proputinowskich grup na imprezach motocyklowych, choć wielu
bikersów nie wyklucza również fizycznej konfrontacji z
grupami utożsamiających się z Federacją Rosyjską.
„Istotą kampanii jest wyeliminowanie formacji niezrozumiałego
pochodzenia, takich jak Nocne Wilki, które za pomocą atrybutów kultury
motocyklowej, w istocie dyskredytują honor i tradycje motocyklistów.
Korzystając ze wsparcia władz Federacji Rosyjskiej, zachowują się
skandalicznie i agresywnie wobec wszystkich, którzy nie podzielają ich
przekonań” – wyjaśniają organizatorzy.
na podstawie: motovoyager.net
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. UPA już nie
UPA już nie przeszkadza?
Maleją szanse na usunięcie z cmentarza w Hruszowicach pomnika gloryfikującego rezunów z UPA. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zawiesiła działania z uwagi na sytuację polityczną.
Władze gminy nie mogą znaleźć odpowiednich podstaw prawnych, aby
pozbyć się tej bryły. – Wykonałem pewne działania, ale sprawa nie
posunęła się ani o krok, nic się w tej sprawie nie zmieniło –
relacjonuje Janusz Słabicki, wójt gminy Stubno, na terenie której
znajduje się cmentarz w Hruszowicach (woj. podkarpackie).
Po stwierdzeniu przez powiatowego inspektora budowlanego z Przemyśla,
że nie posiada on kompetencji w tej sprawie, wójt zamówił opinię
prawną, jakie może podjąć działania. Jednak – jak zaznacza – opinia ta
nie wniosła nic istotnego. – Opinia tego radcy mnie rozczarowała. A jest
to jedyny prawnik, który się podjął ją przygotować, jeszcze w grudniu
poprosiłem go o doprecyzowanie, ale do tej pory nie otrzymałem
odpowiedzi – mówi Słabicki. – Z tego, co mi wiadomo, jakieś działania
podejmuje Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – dodaje wójt.
Sprawdziliśmy. – Mieliśmy podjąć działania polegające na rozmowach z
naszym ukraińskim partnerem, ale sytuacja się skomplikowała – zaznacza
Adam Siwek, naczelnik wydziału krajowego Rady. – Chcieliśmy to rozwiązać
nie arbitralnie, ale bardziej kompleksowo, nie tylko kwestię pomnika w
Hruszowicach, ale i innych obiektów co do których są kontrowersje –
podkreśla. Jednak Rada zapowiadała działania już w sierpniu ubiegłego
roku. – Dalej jestem sam z tą sprawą, nie otrzymałem żadnego wsparcia –
ubolewa wójt. Siwek dodaje, że Rada chce wrócić do rozmów po
ustabilizowaniu się sytuacji politycznej na Ukrainie. – Liczymy, że
sytuacja ustabilizuje się na tyle, że będzie można podjąć rozmowy –
mówi.
W sprawie pomnika interweniował w lipcu ubiegłego roku europoseł
Tomasz Poręba. Odpowiednie pisma skierował do Rady i samorządu.
Argumentował, że pomnik został wzniesiony nielegalnie i powinien być
rozebrany. W sierpniu 2013 r. Rada zajęła jednoznaczne stanowisko. „Rada
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wyraża stanowisko w pełni zgodne ze
stanowiskiem Pana Posła w kwestii charakteru pomnika w Hruszowicach. Nie
jest zlokalizowany na jakiejkolwiek mogile i nie służy upamiętnieniu
ofiar cywilnych, natomiast pełni funkcję upamiętnienia gloryfikującego
zbrodniczą formację zbrojną, jaką była UPA, odpowiedzialną za śmierć
dziesiątek tysięcy bezbronnych Polaków i ofiar innych narodowości” –
stwierdził w odpowiedzi Andrzej Kunert, sekretarz Rady.
Zapowiedziano także podjęcie stanowczych działań. „Rada Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa zamierza podjąć zdecydowane działania
zmierzające do likwidacji pomnika w Hruszowicach oraz innych podobnych
obiektów, których powstanie odbyło się poza procedurami prawnymi
obowiązującymi w Rzeczypospolitej Polskiej”.
We wrześniu po inspekcji powiatowy inspektor budowlany z Przemyśla
uznał, że pomnik ten nie został postawiony nielegalnie. Gdy powstawał,
przepisy nie wymagały do budowy tego typu obiektów pozwolenia na budowę.
Postawiony w 1994 r. ku czci UPA pomnik jest okazałym upamiętnieniem.
Ma kształt bramy zwieńczonej metalowym tryzubem – herbem Ukrainy. Na
pomniku znajduje się napis „Bohaterom UPA walczącym o wolną Ukrainę”.
Zenon Baranowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
43. Prawy Sektor świętował rocznicę rzezi Polaków w Janowej Dolinie
W poniedziałek 21 kwietnia br. działacze Prawego Sektora z obwodu
równieńskiego uczcili 71. rocznicę napadu Ukraińskiej Powstańczej Armii
na miasteczko Janowa Dolina, podczas którego okrutnie wymordowano ok.
600 polskich mieszkańców. Modlitwę w intencji upowców odmówił o. Ihor,
dziekan Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwii Prawosławnej.
Do ataku na Janową Dolinę (obecnie miejscowość nosi nazwę
Bazaltowe) doszło w nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 roku (ówcześnie był to
Wielki Piątek). Bojówkarze UPA pod dowództwem Iwana Łytwyńczuka
„Dubowego”, wspierani przez okoliczne chłopstwo, wtargnęli do osady i
zaczęli podpalać domy.
"Ludzie ginęli w płomieniach bądź byli zabijani, gdy ratowali się
ucieczką z płonących zabudowań. (…) Złapani byli przywiązywani do drzew
i podpalani lub pozbawiani różnych części ciała. Niektórzy zostali
powieszeni. Do ofiar nie strzelano - ludzie byli mordowani siekierami,
widłami a niemowlęta brano za nogi i rozbijano głowy o ściany" -
pisali na podstawie relacji ocalałych Ewa i Władysław Siemaszkowie w
książce "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na
ludności polskiej Wołynia 1939-1945".
Janowa Dolina w latach 30. XX wieku
Upowcy zaatakowali także miejscowy szpital. Zamordowali siekierami
jego trzyosobowy personel, a następnie po uprzednim wyniesieniu
pacjentów narodowości ukraińskiej, podpalili. Polscy pacjenci zginęli w
płomieniach.
Podczas napadu na Janową Dolinę słaby opór napastnikom stawili
nieliczni Polacy posiadający broń. W jednym z budynków znajdował się tam
także niewielki garnizon niemiecki, strzegący miejscowej
kopalni bazaltu. Jednak po krótkiej wymianie ognia UPA odstąpiła od
ataku, skupiając się na mordowaniu Polaków. Tej nocy banderowcy zabili
ok. 600 osób, głównie starców, kobiety i dzieci.
Rzeź w Janowej Dolinie poprzedzała największą falę masowych zbrodni
dokonanych przez UPA na Polakach mieszkających na Wołyniu.
Zapoczątkowały ją mordy dokonane 11 i 12 lipca 1943 roku w 150
miejscowościach powiatach włodzimierskiego, horochowskiego i
kowelskiego. Łącznie podczas II wojny światowej UPA zamordowała na
Wołyniu ok. 50-60 tysięcy Polaków.
Inaczej wydarzenia w Janowej Dolinie ocenia strona ukraińska,
według której doszło tam do „jednego z największych zwycięstw” UPA,
która zlikwidowała „bazę polsko-niemieckich okupantów Wołynia”.
Ukraińscy historycy podają jednak podobną liczbę ofiar – po stronie
„polsko-niemieckich okupantów” zginąć miało ok. 600 osób, przy 8
zabitych i 3 rannych po stronie UPA.
Do swoistego polsko-ukraińskiego „konfliktu pamięci” doszło w roku
1998, gdy polskie rodziny pomordowanych zdecydowały się upamiętnić
swoich bliskich zamordowanych w Janowej Dolinie. W przeddzień
odsłonięcia pomnika ukraiński wykonawca usunął bez wiedzy zamawiających
datę "23 kwietnia 1943", pozostawiając tylko napis "Pamięci Polaków z
Janowej Doliny". Natomiast uroczystość jego odsłonięcia zakłóciło
kilkudziesięciu aktywistów partii Ludowy Ruch Ukrainy pod wodzą ich
lokalnego lidera Wasyla Czerwonija, trzymających transparenty "Won polscy policjanci", "Won SS-owskie sługusy".
Pomnik ku czci UPA w Janowej Dolinie (Bazaltowe)
Jakiś czas później, z inicjatywy tegoż Czerwonija, Ukraińcy odsłonili swój pomnik. Jak głosi napis na nim: "Tutaj
21-22 kwietnia 1943 roku sotnie pod dowództwem „Dubowego” zlikwidowały
jedną z najlepiej umocnionych baz wojskowych polsko-niemieckich
okupantów na Wołyniu. W walce zlikwidowano niemiecką i polską załogę,
wyzwolono z obozu jeńców wojennych i powstrzymano terrorystyczne akcje
przeciwko okolicznym wsiom, które przeprowadzali polsko-niemieccy
zaborcy”.
Działacze Prawego Sektora i o. Ihor pod pomnikiem upamiętniającym napad UPA na Janową Dolinę (obecnie Bazaltowe), fot. vse.rv.ua
Pod tymże pomnikiem swoje uroczystości przeprowadził równieński Prawy
Sektor, wznosząc na cześć „herojów UPA” trzykrotny okrzyk „Sława!” –
informuje portal „Riwne Weczirnie”.
Miejscowy lider Prawego Sektora składa kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym napad UPA na Janową Dolinę, fot. vse.rv.ua
Kresy.pl
http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz%2Fprawy-sektor-swietowal-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. Pani Marylo,
W pięknym naturalnym gdańskim parku oruńskim został w 2010 roku odsłonięty pomnik poświęcony tatarskim żołnierzom, którzy w czasie wojny polsko-bolszewickiej bronili niepodległości II RP.
W niecałe rok po odsłonięciu zniknęła tablica z brązu objaśniająca ich udział w walkach z bolszewikami po stronie II RP pod bacznym okiem monitoringu miejskiego.
Tak wyglądała, bo zdążyłem ją uwiecznić.
Tak wygląda miejsce po niej także i dziś:
Wkrótce po tym buńczuk.
O ten:
Gdy byliśmy w dniu 2 marca 2014 roku w parku stwierdziłem, że pomnik został obsadzony tujami i świerkami, tak by został zasłonięty przed wzrokiem ludzi odwiedzających park oruński.
Wcześniej wokół pomnika, bo jeszcze jesienią 2013 roku tych drzew i krzewów nie było.
Tak wyglądały w dniu 02.03.2014 r. gdy ruskie zielone ludziki najechały Krym i tamtejszych Tatarów, BUL i jego tutejsi pretorianie najechali Tatarów w parku oruńskim, na których budynku zawsze powiewa polska flaga narodowa w przeciwieństwie do urzędów czy też rzekomo polskiej policjo-milicji.
Tablicy skradzionej nie odtworzyli za to drzew nasadzili by pomnik schować przed wzrokiem i kamerą miejskiego monitoringu i dla ułatwienia złodziejom przy kradzieży kolejnych elementów tego pomnika.
Podobnie jak znikają takie małe samochodowe flagi biało-czerwone, które tam zostawiamy z moją wnuczką, która mówi o tym pomniku - mój koń i mój żołnierz.
Parę moich fotek: https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/600526588620...
Pozdrawiam.
Kiedyś "Mieszko II"
45. Nietykalny generał Rosja nie
Nietykalny generał
Rosja nie pozwala ruszyć pomnika kata wileńskiej Armii Krajowej.
W pisemnej odpowiedzi na pismo Rady Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa, która wnioskowała o przeniesienie pomnika
gen. Iwana Czerniachowskiego na teren obwodu kaliningradzkiego, władze
Rosji powiadomiły, że nie widzą przyczyn, dla których pomnik miałby
zostać z Pieniężna usunięty. 4 maja będzie pod nim świętować grupa 300
rosyjskich motocyklistów. Ale z imprezy wycofał się Nikołaj Cukanow,
gubernator obwodu kaliningradzkiego.
Odpowiedź z rosyjskiej ambasady Rada dostała tuż przed świętami.
– Rosjanie piszą, że gen. Czerniachowski jest dla nich bohaterem
wojny ojczyźnianej – mówi „Naszemu Dziennikowi” Adam Siwek, naczelnik
wydziału krajowego ROPWiM. – Będziemy teraz czynić starania o
przeprowadzenie spotkania z przedstawicielami strony rosyjskiej, na
którym chcemy rozmawiać o sprawie przeniesienia pomnika z Pieniężna, a
nie o sprawach historycznych, bowiem nasze spojrzenia na historię
związaną z działalnością gen. Czerniachowskiego są diametralnie różne i
tu do wspólnego zdania nie dojdziemy – dodaje.
Władze obwodu kaliningradzkiego wystąpiły do Rady o zgodę na remont pomnika.
Przymiarki mera
Przed świętami w ratuszu w Pieniężnie złożył wizytę Aleksiej
Zalivackij, mer miasta Mamonowo położonego 5 kilometrów od granicy z
Polską. – Mer poinformował mnie, że 4 maja zamierza przyjechać pod
pomnik gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie kilkusetosobowa grupa
motocyklistów z Rosji. Jak powiedział, nie będzie w niej gubernatora
Nikołaja Cukanowa. Sam Zalivackij również nic nie wspomniał o tym, aby
miał zamiar uczestniczyć w tej wizycie – relacjonuje Kazimierz Kiejdo,
burmistrz Pieniężna. – Poinformowałem mera, że jeżeli chcą przyjechać
pod pomnik w tak licznej grupie, powinni zgodnie z ustawą o
zgromadzeniach publicznych wystąpić do mnie na piśmie o pozwolenie –
tłumaczy burmistrz. Do tej pory organizatorzy wyprawy nie złożyli
takiego wniosku.
Rosjanie najwyraźniej nie zamierzają pogodzić się z uchwałą radnych
Pieniężna o usunięciu monumentu. – Mer pytał również, czy wyrażam zgodę
na przeprowadzenie remontu pomnika Czerniachowskiego. Powiedziałem mu,
że wszelkie kwestie związane z tym pomnikiem musi ustalać z Radą Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa, gdyż po przyjęciu przez Radę uchwały w
sprawie pomnika teraz ona zajmuje się tą sprawą – tłumaczy burmistrz
Pieniężna.
Mamonowo i Pieniężno sześć lat temu zawarły umowę o partnerstwie. Jej
zasadniczym celem miała być współpraca gospodarcza, jednak w opinii
burmistrza Pieniężna stronie rosyjskiej od początku chodziło o coś
innego. –Podpisując umowę partnerską z Mamonowem, myśleliśmy m.in. o
wspólnym pisaniu projektów w celu pozyskania środków z programów UE np.
dotyczących ochrony wód Bałtyku. Jednak w ciągu tych 6 lat skierowałem
do władz Mamonowa około 8 propozycji współpracy gospodarczej, bez żadnej
odpowiedzi z ich strony – opowiada Kiejdo.
– Teraz widzę, że podpisując umowę o partnerstwie, władze Mamonowa
interesował głównie pomnik gen. Czerniachowskiego. Już wtedy, 6 lat
temu, chwilę po podpisaniu tej umowy mer Mamonowa zaproponował wspólne
udanie się pod ten pomnik, aby złożyć kwiaty. Zdecydowanie odmówiłem –
wspomina burmistrz.
Według pierwotnych planów do Pieniężna i Braniewa, gdzie jest
cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej, miał przyjechać Nikołaj Cukanow,
gubernator obwodu kaliningradzkiego. Taką informację gubernator
przekazał władzom powiatu i miasta. Zdaniem burmistrza Braniewa, po
nagłośnieniu tych planów przez „Nasz Dziennik” gubernator zmienił plany.
– Po tym artykule powstała taka awantura, że gubernator Cukanow do
Pieniężna zapewne nie przyjedzie – mówi Henryk Mroziński, burmistrz
Braniewa. Informację tę w rozmowie z burmistrzem Pieniężna potwierdził
mer Mamonowa. Co nie zmienia faktu, że w uroczystościach 4 maja w
Braniewie Cukanow będzie brał udział.
Generał Iwan Daniłowicz Czerniachowski nazwany przez polskich
historyków katem wileńskiej AK był odpowiedzialny m.in. za likwidację
polskich oddziałów na Wileńszczyźnie (w sumie około 8 tys. żołnierzy).
Obecnie sprawą realizacji uchwały Pięniężna dotyczącą usunięcia
upiornego monumentu zajmuje się ROPWiM. Rada zaproponowała jego
przeniesienie na teren Federacji Rosyjskiej. Z taką pisemną ofertą,
określoną mianem „najlepszej”, wystąpił Andrzej Kunert, sekretarz
ROPWiM, do Aleksandra Aleksiejewa, ambasadora Federacji Rosyjskiej.
Rosjanie wniosek odrzucili.
Adam Białous
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. Sowiecka hucpa w Braniewie
Sowiecka hucpa w Braniewie
Gromkie „Urraaa” ku chwale sowieckich żołnierzy,
bałamutne przemowy o pokoju i słowiańskim braterstwie – tak wyglądały
uroczystości na cmentarzu w Braniewie
Zdjęcie: Mateusz Marek/
Nasz Dziennik
Gromkie „Urraaa” ku chwale sowieckich
żołnierzy, bałamutne przemowy o pokoju i słowiańskim braterstwie, a
wszystko w oprawie polskiej asysty wojskowej – tak wyglądały
uroczystości na cmentarzu w Braniewie.
Na braniewskim cmentarzu są pogrzebani m.in. żołnierze 3. Frontu
Białoruskiego Armii Czerwonej. To ta formacja brała udział w obławie
augustowskiej w lipcu 1945 r., a wcześniej pacyfikacji Wileńszczyzny.
Uroczystość odbywała się w cieniu rosyjskiej agresji na Ukrainę i
niedawnych manewrów wojsk rosyjskich, które ćwiczyły atak atomowy na
Warszawę.
Najbardziej szokuje jednak w tym wszystkim udział wojskowej asysty z
9. Brygady Kawalerii Pancernej w Braniewie oraz przedstawicieli władz
samorządowych i wojewódzkich. Paradoksalnie organizatorem imprezy był
Nikołaj Cukanow, gubernator obwodu kaliningradzkiego i członek władz
putinowskiej Jednej Rosji. To też zaufany poprzedniego gubernatora
Gieorgija Boosa, bliskiego towarzysza Putina jeszcze z czasów KGB. Po
rosyjskiej agresji na Krym i jego aneksji Boos mówił, że to „epokowe
wydarzenie dla Rosji”.
– Polskie władze powinny odwołać tę uroczystość i nie brać w niej
udziału. To są pomniki wrogów i mamy jednoznaczną opinię na temat tego,
jak wyglądało przejście wojsk sowieckich przez Polskę – ocenia Witold
Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych.
Wczoraj w Polsce gubernator Cukanow mówił, że podczas ostatniej wojny
tysiące młodych żołnierzy oddało swoje życie za ziemię polską i
rosyjską. – Chodzi o to, byśmy dzisiaj na Ukrainie zaczęli rozmawiać, bo
najważniejsze jest to, że jesteśmy braćmi Słowianami i potrafimy się
dogadać – dodał gubernator. Wyraźnie roztkliwiony przekonywał, że
dzisiaj od nas samych zależy, czy będziemy żyć w „radości, dobrobycie i
szczęściu”. – W rodzinach rosyjskich i polskich rosną dzieci, świeci nad
nami słońce. Póki będziemy o tym pamiętali, zawsze będzie pokój w
Europie, w Rosji i na Ukrainie – tłumaczył nad grobami krasnoarmiejców.
W rosyjskiej uroczystości żywcem wyjętej z sowieckiego anturażu
wzięli niestety udział Gustaw Brzezin, wicemarszałek województwa
warmińsko-mazurskiego, oraz reprezentujący wojewodę Bogumił Osiński.
Brzezin mówił o konieczności „pamięci o ofiarach globalnego konfliktu”,
która dzisiaj powinna wszystkich uczyć, że była to „ofiara, jaką złożyła
Europa i świat, by zrealizowały się marzenia pokoleń o wolnych
narodach. W podobnym tonie wypowiadał się przedstawiciel wojewody.
Starał się mówić o poległych jako o niewinnych ofiarach wojny, młodych
ludziach mających swoje marzenia, rodziny i plany na życie.
Ani razu przedstawiciele polskich władz nie wspomnieli ani słowem o
sowieckich żołnierzach jako o oprawcach i nowych okupantach, którzy
przenieśli do Polski zbrodnie i zainstalowali komunistyczny system z
całym jego aparatem terroru i zniewolenia. – Uważam, że zarówno władze
województwa, wojewoda, jak i dowódca Brygady powinni zostać
zdymisjonowani. Zachowują się tak, jakby podlegali gubernatorowi – mówi
oburzony poseł Jerzy Szmit (PiS).
W jego ocenie, żaden z przedstawicieli polskich władz i instytucji
publicznych nie powinien brać udziału w tego rodzaju politycznych
eventach ani ich legitymizować. Zwłaszcza w obecnej sytuacji
politycznej.
Rosyjscy motocykliści i władze Kaliningradu już po raz kolejny
postanowili odwiedzić cmentarz czerwonoarmistów. Około setka polskich
motocyklistów, głównie z Pomorza i Mazowsza, zrzeszonych w Kongresie
Polskich Klubów Motocyklowych, chciała zaprotestować przeciw rosyjskiej
demonstracji w Braniewie. Czekali na Rosjan na rondzie. Ale polskie
służby zabezpieczyły konwój i zorganizowały mu przejazd opłotkami miasta
prosto na cmentarz. Policja namawiała Polaków do opuszczenia Braniewa i
niepodejmowania prób blokady przejazdu. Oni chcą w ten sposób robić to
samo, co na Krymie. Tam też działały ruskie gangi motorowe, których szef
ps. ”Chirurg„ jest dobrym kumplem Putina. To bandziory, dokładnie jak
ich służby specjalne – mówią ”Naszemu Dziennikowi„ wzburzeni polscy
motocykliści. – Najśmieszniejsze jest to, że to gubernator zaprosił
naszych na te uroczystości. Na stronie internetowej jest nawet skan jego
pisma po rosyjsku – dodają.
Świnia na rusztowaniu
Druga część sowieckiej celebry odbyła się w Pieniężnie pod pomnikiem
gen. Iwana Czerniachowskiego odpowiedzialnego za likwidację Armii
Krajowej na Wileńszczyźnie, w tym aresztowanie płk. Aleksandra ”Wilka„
Krzyżanowskiego, i zabójstwo por. Antoniego Burzyńskiego ”Kmicica„. W
nocy ktoś na frontonie monumentu namalował kotwicę Polski Walczącej i
hasło ”Precz z komuną„. Stało się to kilkanaście godzin przed oficjalną
wizytą rosyjskiej delegacji.
Reakcja władz była natychmiastowa. Po dokonaniu czynności przez
policję, która zapowiedziała ujęcie ”sprawców„, polski symbol z czasów
okupacji i antykomunistyczne hasło zamalowano białą farbą.
Jednak na delegację czekał kolejny komitet powitalny złożony z
działaczy Solidarnych 2010, którzy zorganizowali happening. Mimo oporów
policji powiesili na specjalnym rusztowaniu wielką czerwoną świnię
symbolizującą rolę sowieckich wojskowych i generałów w ”wyzwalaniu
Polski„.
Na początku roku Rada Miejska Pieniężna wyraziła wolę rozebrania
pomnika Czerniachowskiego, co wzbudziło protesty w Rosji. Inicjatywę
samorządu poparła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która
zaproponowała przeniesienie ohydnego obelisku na teren obwodu
kaliningradzkiego. Pod sam pomnik przyjechała jedynie delegacja
rosyjska, która przywiozła ze sobą kombatantów Ludowego Wojska Polskiego
i Armii Ludowej oraz Sławomira Zakrzewskiego z Ruchu Narodowego
Polskiego z biało-czerwoną flagą i transparentem ”Bracia Słowianie
witamy serdecznie„. Występując w roli prowokatora, oddał hołd
sowieckiemu generałowi, mówiąc, że nie ma dowodów na zbrodnie przeciw
Polakom i głosząc hasła jedności słowiańszczyzny będące kalką
putinowskiej propagandy.
Maciej Walaszczyk, Braniewo
306 pomników armii sowieckiej w Polsce
To robocza lista używana dla wewnętrznych potrzeb instytucji, która w
Polsce odpowiada za realizację międzyrządowego porozumienia z Rosją
podpisanego w 1994 r. Na jego mocy próba usunięcia każdego z obiektów
nim objętych musi być konsultowana z Radą, a potem z Ambasadą Federacji
Rosyjskiej.
Zgodnie z listą, w Polsce znajduje się 306 pomników, obelisków, tablic i
obiektów techniki wojskowej (czołgów, armat), które postawiono by
upamiętnić Armię Czerwoną bądź jej dowódców. Najwięcej takich miejsc
pamięci jest w województwach: śląskim (37), wielkopolskim (36) i
zachodniopomorskim (33). Najmniej w świętokrzyskim.
Kiedy pomnik hańby ku czci Armii Czerwonej zniknie z Buczkowic? Czy radni boją się podjąć decyzję o jego usunięciu?
"Armia Czerwona na ziemiach polskich
dokonywała licznych mordów, gwałtów i kradzieży, siejąc ból i
cierpienie, gdziekolwiek tylko się zjawiła, dla Polaków jest ona
symbolem hańby".
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/194292-kiedy-pomnik-hanby-ku-czci-armi...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. Kordon policjantów chroni
Kordon policjantów chroni pomnik żołnierzy sowieckich. Przed odesłaniem Putinowi
- Kiedy młodzieżówka PiS rozpoczęła opakowywanie pomnika
żołnierzy sowieckich w Parku Skaryszewskim, a policja darła i wyrywała
im folię z rąk, to do protestu przyłączyli się obserwujący całe
zdarzenie dziennikarze - relacjonuje portalowi nielalezna.pl Magdalena
Piejko z „Gazety Polskiej Codziennie”.
- Dziennikarze przyciskali folię do pomnika, aby policja nie mogła jej usnąć.
Jest 10 umundurowanych policjantów, jednak nadinspektor Małolepszy z
praskiej policji, dowodzący akcją nie chce podać powodu interwencji
podczas happeningu - mówi Piejko - To jest kompromitacja policji.
(foto: Filip Błażejowski/Gazeta Polska)
Protestujący, nie mogąc stanąć przy samym pomniku, rozwinęli folię
w odległości ok. 2 m od obelisku i umieścili na folii napis: "Władymir
Putin. Opłąta pobrana". To przypominało symboliczną paczkę z
zapakowanymi w środku również policjantami. Nadinsp. Małolepszy powiedział, że zatrzymani pod pomnikiem będą tłumaczyć się w sądzie.
Jeden z organizatorów Maciej Bieńkowski zaapelował do ministra
bartłomieja Sienkiewicza, aby nie używał polskiej policji do ochrony
sowieckich pomników, ale polskich obywateli.
Po symbolicznym odesłaniu pomnika do Putina happening się zakończył.
Data happeningu nie jest przypadkowa. 9 maja ZSRR, a teraz Rosja,
celebrują zwycięstwo nad III Rzeszą. Dla Polski nie jest to jednak data
wyzwolenia, lecz początku nowej okupacji, tym razem sowieckiej. Pomnik w
Parku Skaryszewskim poświęcono pamięci żołnierzy radzieckich poległych w
dniach 10-15 września 1944 w walkach przy Rondzie Waszyngtona.
Wybudowano go w miejscu grobu żołnierzy. Podczas przebudowy ronda w 1968
roku, ciała zostały przeniesione na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich przy
Al. Żwirki i Wigury, a pomnik przesunięto w głąb głównej alei
przecinającej Park Skaryszewski. Na pierwotnym miejscu pomnika stoi
obecnie popiersie I. J. Paderewskiego – patrona Parku. Na pomniku
znajduje się napis: Wieczna chwała Bohaterom Armii Czerwonej Poległym w walkach o wyzwolenie stolicy Polski Warszawy.
http://niezalezna.pl/55000-kordon-policjantow-chroni-pomnik-zolnierzy-so...
Skaryszewskim. Zobacz zdjęcia!
— mówili organizatorzy happeningu w Parku Skaryszewskim w Warszawie.
Pod pomnikiem sowieckich żołnierzy w stolicy kraju kilka osób z Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości chciało urządzić happening przy okazji
rocznicy 9 maja. Przypomnijmy - to efekt wyroku sądu, który uznał, że
obiekty „wdzięczności Armii Radzieckiej” nie są pomnikami.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Warszawski sąd: obiekty „Braterstwa Broni” i „Wdzięczności Armii
Radzieckiej” to nie pomniki. Należy je rozebrać. Prokuratura protestuje
W związku z uprawomocnieniem się wyroku uniewinniającego działaczy
Forum Młodych PiS ws. manifestacji z 17 września 2013 r. działacze
partyjnej młodzieżówki - jak podkreślali, w majestacie prawa - chcieli
dokończyć swój happening „Pakujemy sowieckie pomniki”.
— mówił Michał Szpondrowski z FM PiS, jeden z organizatorów protestu.
Pomysł młodych ludzi był prosty - chcieli owinąć monument folią, a
następnie symbolicznie „wysłać” go na Kreml. Nie pozwoliła jednak na to
polska policja. Dziesięciu funkcjonariuszy przeszkadzał młodym ludziom,
zrywając folię, przepychając ich i legitymując.
— przekonywali manifestujący.
Policjanci w akcji pod przewodnictwem insp. Małolepszego (na zdjęciu poniżej) nie chcieli odpowiadać na pytania dziennikarzy, nie udzielili też informacji, kto wydał rozkaz dziwnej obrony pomnika. Rzecznik prasowy również okazał się bezradny.
Po kilku próbach owinięcia pomnika folią, przy pomniku zgromadziło się ok. 40 osób. Niektórzy z mieszkańców
Warszawy spontanicznie próbowali otoczyć pomnik, by policja nie miała
możliwości zerwać folii. Funkcjonariusze jednak gorliwie blokowali tę
możliwość, przepychając ludzi.
— wyjaśniali organizatorzy.
Dlaczego policjanci zdecydowali się na obronę sowieckiego pomnika, mimo że wyrok sądu w tej sprawie jest jasny?
wwr
znów protest w parku skaryszewskim
PiS foliowało radziecki pomnik, policja odwijała. "Było trochę śmiechu"
KOMENTARZY: 32
Znów protest działaczy PiS z Forum Młodych w
Parku Skaryszewskim. Chcieli opakować Pomnik Wdzięczności Armii
Radzieckiej w folię. Udaremniła to policja.... więcej »
-----------------------------------
Sowieckie samosiejki
IPN wytyka, że pomniki czerwonoarmistów Sowieci stawiali sobie w Polsce sami.
Monument „Czterech Śpiących” nie jest klasycznym pomnikiem, lecz
upamiętnieniem mającym szerzyć propagandę rzekomego „wyzwolenia” Polski
przez Armię Czerwoną – stwierdza IPN w opinii przesłanej do sądu, gdzie
toczy się proces o oblanie farbą tego pomnika.
W ocenie Instytutu Pamięci Narodowej, do którego opinii dotarł „Nasz
Dziennik”, bryła upamiętnia to, co nie jest godne upamiętnienia dla
Polski. Historycy Instytutu wskazują, że pomnik Braterstwa Broni z pl.
Wileńskiego w Warszawie, rzekomo zbudowany przez mieszkańców stolicy,
został de facto wykonany przez Rosjan. W Armii Czerwonej była specjalna
komórka, która niemalże hurtowo stawiała takie pomniki na terenie Polski
w latach czterdziestych. Powstało ich wówczas aż 350. Autorem koncepcji
warszawskiego pomnika, podobnie jak monumentu z parku Skaryszewskiego,
był sowiecki major A. Nieńko. Jednym słowem, nie był to przejaw żadnej
wdzięczności, ale propaganda szerzona bezpośrednio przez Armię Czerwoną
przez wyspecjalizowane w tym celu jednostki.
Historycy IPN podkreślają, że te upamiętnienia różniły się od
pomników na grobach poległych żołnierzy sowieckich. Stawiano je w
centrach miast, a ich zadaniem było głoszenie chwały Armii Czerwonej i
rzekomego wyzwolenia, które miała przynieść Polsce.
IPN porównuje monument z pl. Wileńskiego do pomnika istniejącego w
XIX wieku na pl. Saskim ku czci oficerów polskich, którzy stanęli po
stronie Rosji podczas Powstania Listopadowego.
Formacje niepodległościowe w latach 40. wysadzały tego typu
upamiętnienia. Tak stało się np. w Łodzi. Istniały również plany
zburzenia pomnika z pl. Skaryszewskiego, ale żołnierze przygotowujący tę
akcję zostali aresztowani przez bezpiekę.
Niestety, historykom IPN nie udało się natrafić na dokumentację
powstania tego pomnika. W archiwum miasta Warszawy znajdują się jedynie
pewne drobne informacje, opierające się głównie na doniesieniach
ówczesnej prasy. W ocenie badaczy, z tej racji, że pomniki budowała
komórka armii sowieckiej, cała dokumentacja wraz z nią pojechała na
Wschód. Ze względu na popularność nazwiska projektodawcy, jak również na
ograniczony dostęp do archiwów posowieckich szanse na ustalenie
bliższych szczegółów są niewielkie.
Nielegalne bryły
Przed Sądem Rejonowym Warszawa-Praga Północ toczy się proces dwóch
młodych mężczyzn oskarżonych o znieważenie tych dwóch pomników
upamiętniających Armię Czerwoną. Według aktu oskarżenia Prokuratury
Warszawa-Praga Północ mieli oni w nocy z 16 na 17 września 2011 r.
znieważyć pomnik Braterstwa Broni poprzez namalowanie na nim napisu
„czerwona zaraza”, a także pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej, na
którym namalowali identyczny napis. Sąd już raz umorzył postępowanie,
ale prokuratura odwołała się od tej decyzji.
Obaj młodzi ludzie, obecnie studenci, nie przyznają się do zarzutów
znieważenia pomników. Jak podkreślają, swoim czynem chcieli
zaprotestować przeciwko obecności upamiętnień Armii Sowieckiej. – Był to
z naszej strony idealistyczny czyn, którym chcieliśmy pokazać,
zaprotestować przeciwko publicznej gloryfikacji systemu totalitarnego, a
jednocześnie zakłamywaniu prawdy historycznej – podkreślił Wojciech B.
Drugi z młodzieńców, Daniel L., wyjaśnia, że napisy namalowali z kolegą z
pobudek ideowych. – Komunistyczne pomniki nie powinny stać w suwerennej
Polsce – podkreśla.
Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w
Krakowie przypomina poprzednią decyzję sądu, w której stwierdza się, że
nie można uznać tych obelisków za pomniki w sensie prawnym, a co za tym
idzie – nie mogło dojść do ich znieważenia. Reprezentant Porozumienia
Jerzy Bukowski apeluje, aby przestać używać „w odniesieniu do obiektów
upamiętniających zbrodniczą ideologię sowiecką (której jednym z głównych
narzędzi była Armia Czerwona) na ziemiach Polski fałszywego określenia
’pomnik’, a do policji i prokuratur w całym kraju o zaprzestanie
ścigania osób wyrażających w spektakularny sposób właściwy stosunek do
tych haniebnych reliktów epoki zniewolenia”.
Porozumienie Kombatantów wystosowało również do władz Warszawy apel o
„natychmiastowe usunięcie wszystkich reliktów komunistycznych
pozostałych po okupacji sowieckiej i 45-letnich rządach zdrajców i
agentury moskiewskiej”. „W szczególności oczekujemy usunięcia pomników
wdzięczności i braterstwa Armii Czerwonej, a także zmiany nazw około 40
ulic, których patronami są komuniści. Nie istnieje żadna umowa między
rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Federacji Rosyjskiej, która by
tego zabraniała. Umowa z 22 II 1994 roku, na którą powołują się
zwolennicy Moskwy – co łatwo sprawdzić – nie dotyczy reliktów
komunistycznych” – podkreślają podpisani pod listem przewodniczący
Porozumienia Jan Piotr Jarosz oraz sekretarz Edward Wilhelm Jankowski.
„Pomniki Armii Czerwonej zostały siłą narzucone Polakom, dlatego są
nielegalne i na wolnej polskiej ziemi będą zawsze nielegalne” – wskazują
kombatanci, dodając, że Konstytucja zakazuje propagowania komunizmu, a
„pomniki ku czci sił zbrojnych totalitarnego Związku Sowieckiego są taką
właśnie formą propagowania zbrodniczej i ludobójczej ideologii”.
„Istnienie pomników wdzięczności dla okupanta, które są pilnowane dzień i
noc przez policję, a prokuratura prowadzi śledztwa o ich znieważenie,
jest obelgą dla wolnego narodu, niszczy naszą tożsamość i patriotyzm.
Bez tych wartości naród nie może istnieć” – podkreślają.
Kolejna rozprawa ma się odbyć 21 maja.
Zenon Baranowski
Sowiecki pomnik usunięty z centrum Katowic
Przeciwko obecności monumentu od lat protestowali przedstawiciele opozycji z czasów PRL.
Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej zdemontowano dziś rano. Teraz
zostanie on poddany renowacji, a później trafi na katowicki cmentarz.
Uchwałę intencyjną w sprawie przeniesienia pomnika Rada Miejska
przyjęła już w grudniu 2000 r. Wykonania uchwały domagały się środowiska
prawicowe, organizując protesty przeciwko obecności pomnika.
- Cieszę się, że w końcu zostało to zrealizowane, bo pomnik
znajdujący się w centrum miasta był symbolem okupacji, a nie zabytkiem.
Było to także paskudne wrażenie estetyczne. Cieszę się, że zostało to
zrealizowane zgodnie z naszym postulatem – mówił wiceprzewodniczący rady miasta i szef PiS w Katowicach Piotr Pietrasz.
Koszt demontażu i remontu ważącego kilkanaście ton pomnika oszacowano
na niecałe 70 tys. zł. Nie wiadomo, co znajdzie się na Placu Wolności w
miejscu, gdzie dotychczas stał pomnik czerwonoarmistów.
Koncepcja przeniesienia pomnika była w przeszłości konsultowana ze
stroną rosyjską za pośrednictwem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Katowicki pomnik czerwonoarmistów przedstawia dwóch żołnierzy trzymających broń i sztandary.
Pomnik Żołnierzy Radzieckich w Katowicach zdemontowany [ZDJĘCIA]
Pomnik Żołnierzy Radzieckich w Katowicach zdemontowany.
Akcja demonotowanaia pomnika zostałą przeprowadzona w środę rano. Trwała
kilkadziesiąt minut. ZOBACZ ZDJĘCIA z akcji demontowania pomnika
Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej.
Częstochowa: Z pomnika żołnierzy radzieckich zniknie sierp i młot [ZDJĘCIA]
Pozytywną opinię w tej sprawie wyraziły Rada Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa oraz Śląski Urząd Wojewódzki - poinformował w środę rzecznik
Urzędu Miasta w Częstochowie.
O usunięcie symboli sierpa i młota z pomnika czerwonoarmistów w
Częstochowie apelowały od kilku miesięcy - jak powiedział PAP w środę
rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie Włodzimierz Tutaj - "różne
organizacje społeczne". Jedną z nich jest Stowarzyszenie Solidarność i
Niezawisłość, według którego sierp i młot jest "jednoznacznym symbolem
totalitarnego ustroju komunistycznego".
Demontaż symboli sierpa i młota odbędzie się, jak informuje urząd,
podczas bieżącego remontu pomnika, planowanego na sierpień lub wrzesień.
-------------------------------------------------------------------------------
Goleniów, położony niedaleko Szczecina, chce usunąć pomnik sierżanta Sułtanowa - radzieckiego wojskowego, który według sowieckiej legendy własną piersią miał zasłonić niemiecki CKM, gdy Armia Czerwona zdobywała miasto. Starania o usunięcie monumentu burmistrz Robert Kurpowicz podejmował już wcześniej.
Zwrócił się wówczas do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa o zgodę na likwidację monumentu, jednak ta postawiła warunek
Jeżeli gmina Goleniów udowodni przy pomocy wiarygodnych materiałów historycznych, że sierżant Sułtanow nie miał nic wspólnego z Goleniowem, to nie wyklucza wydania zgody
— mówi Krupowicz.
Takie dokumenty zostały przedstawione ROPWiM.
Wystąpiliśmy z takim pismem do Rady dołączając kartę personalną sierżanta Sułtanowa, w której jest wyraźnie zapisane, że ta osoba zginęła pod Chociwlem
tłumaczy burmistrz.
Już wcześniej Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie zgodziła się na usunięcie czerwonej gwiazdy znajdującej się na innym sowieckim monumencie w Goleniowie - pomniku „bohaterów armii radzieckiej”. Wówczas rada uznała, że gwiazda nie jest symbolem totalitaryzmu, a formacji wojskowej.
mc, radioszczecin.pl
Szykany za desowietyzację
Policja przesłuchuje radnych z Pieniężna, którzy przegłosowali decyzję o demontażu pomnika sowieckiego generała
Policja przesłuchuje radnych z Pieniężna,
którzy przegłosowali decyzję o demontażu pomnika sowieckiego generała
Iwana Czerniachowskiego. Funkcjonariusze zażądali też protokołu z sesji
rady, na której ta uchwała zapadła.
Samorządowcy są zdezorientowani i zaniepokojeni brakiem informacji na
wezwaniu, w jakiej konkretnie sprawie policjanci chcą ich
przesłuchiwać.
Jak ustalił „Nasz Dziennik”, sprawa ma związek z dochodzeniem w
sprawie „znieważenia pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Daniłowicza
Czerniachowskiego” poprzez namalowanie na nim w nocy z 3 na 4 maja
napisów, m.in. „Precz z komuną”, i słynnej kotwicy – symbolu Polski
Walczącej. Uszkodzono też tablice znajdujące się na monumencie.
Dochodzenie Komendzie Powiatowej w Braniewie zleciała prokuratura
rejonowa w tym mieście.
– Na zlecenie i pod nadzorem braniewskiej prokuratury prowadzimy
postępowanie przygotowawcze w sprawie znieważenia w nocy z 3 na 4 maja
br. pomnika gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie. Czynności w tej sprawie
prowadzi posterunek policji w Pieniężnie – mówi „Naszemu Dziennikowi”
zastępca komendanta powiatowego policji w Braniewie, podinspektor Robert
Mikusik.
Burmistrz Braniewa jest zdziwiony, dlaczego prokuratura i policja
akurat po tegorocznej akcji z napisami na pomniku postanowiły wszcząć
dochodzenie z urzędu, a po takich samych incydentach, do jakich tu
dochodziło przez wiele lat już wielokrotnie, tego nie czyniła.
– Przecież takiego rodzaju napisy na pomniku gen. Czerniachowskiego
nieznani sprawcy wykonywali wiele razy, regularnie od roku 1990. Jednak
wówczas żaden organ ścigania tą sprawą z urzędu się nie zajął. Dopiero w
maju tego roku, kiedy pod pomnik miała przyjechać grupa 300
motocyklistów z Rosji, pomalowanie pomnika powodowało wszczęcie
postępowania z urzędu – zastanawia się Kazimierz Kiejdo.
Burmistrz relacjonuje, że w sprawie malunków na monumencie policjanci
z Braniewa odwiedzili go już 5 maja. – Zapytali mnie, czy w związku z
dewastacją pomnika nie wnoszę żadnych roszczeń. Powiedziałem, że nie,
ponieważ uchwałą przyjętą przez Radę Pieniężna w styczniu br. wniesioną
na mój wniosek zdecydowano o jego usunięciu, przez co większość radnych
oraz ja wyraziliśmy już dawno swój stosunek do tego monumentu – wskazuje
Kiejdo.
Przesłuchania radnych policja zaplanowała w tym tygodniu. „Nasz
Dziennik” dotarł do jednego z radnych, który takie wezwanie otrzymał.
– Jestem zdumiony, na wezwaniu nie podano, w jakiej sprawie policja
chce mnie przesłuchać. Podano jedynie enigmatyczną dla mnie sygnaturę
sprawy – opowiada Krzysztof Kisiel, zastępca przewodniczącego rady
miasta.
Z informacji, jakie udało się nam pozyskać, wynika, że takie wezwania
na policję otrzymali wszyscy, czyli piętnastu radnych Pieniężna.
Policja poprosiła również radę o dostarczenie jej protokołu z sesji, na
której podjęto uchwałę wyrażającą wolę usunięcia pomnika gen.
Czerniachowskiego. – Otrzymaliśmy od policji wniosek o udostępnienie jej
protokołu z sesji rady miasta ze stycznia 2014 roku. Nie podano, po co
prowadzącym postępowanie w sprawie znieważenia pomnika ten protokół jest
potrzebny – zastanawia się burmistrz Pieniężna.
4 maja pod pomnik gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie miała przybyć
grupa kilkuset motocyklistów z Rosji. W nocy z 3 na 4 maja nieznani
sprawcy namalowali farbą napisy, m.in. „Precz z komuną”, i znak Polski
Walczącej. Na polecenie wojewody warmińsko-mazurskiego jeszcze tego
samego dnia wczesnym rankiem napisy zostały usunięte. Jednak
motocykliści i tak zrezygnowali z wizyty w Pieniężnie. Pod pomnikiem
generała odbył się natomiast happening zorganizowany m.in. przez
olsztyński oddział stowarzyszenia Solidarni 2010 i artystę rzeźbiarza
Jacka Adamasa, który zaprezentował instalację „czerwona świnia na
rusztowaniu”, symbolizującą zachowanie sowieckich generałów na terenach,
na które wkraczała Armia Czerwona. Obecnych pod pomnikiem obserwowała i
przepytywała policja. Policjanci zapytywali uczestników happeningu, czy
wiedzą coś o autorze napisów. Funkcjonariusze szukali też pojemnika po
czerwonej farbie w sprayu. Generał Armii Czerwonej Iwan Daniłowicz
Czerniachowski, nazywany przez polskich historyków katem wileńskiej
Armii Krajowej, był odpowiedzialny m.in. za likwidację oddziałów AK na
Wileńszczyźnie (w sumie około 8 tys. żołnierzy).
Teraz sprawą realizacji uchwały zajmuje się Rada Ochrony Pamięci Walk
i Męczeństwa. W ostatnim wniosku, wyekspediowanym do Moskwy, ROPWiM
proponuje przeniesienie monumentu na teren Federacji Rosyjskiej. Z tą
pisemną propozycją, określoną mianem „najlepszej”, zwrócił się Andrzej
Kunert, sekretarz Rady, do Aleksandra Aleksiejewa, ambasadora Federacji
Rosyjskiej. Rosjanie wniosek odrzucili. Rada poprosiła stronę rosyjską o
spotkanie i rozpoczęcie bezpośrednich rozmów na temat dalszych losów
pomnika.
Adam Białous
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
48. Uszkodził sowiecki pomnik w swoim mieście, teraz nęka go prokura
29 maja odbędzie się kolejna rozprawa Daniela Sosina, działacza społecznego ze Stargardu Szczecińskiego, który w 2012 roku zorganizował dwie akcje związane z obecnością sowieckich symboli w polskim mieście. Sosin wynajął dźwig i próbował odpiłować gwiazdę umieszczoną na „Kolumnie Zwycięstwa” – symbolu sowieckiej okupacji Polski.
W drugim przypadku umieścił na kolumnie banner z treścią, która nie spodobała się prokuraturze. Napis brzmiał następująco: „1920 Bitwa Warszawska 15 Sierpnia zgnietliśmy ruską swołocz”. Dziś Pan Daniel jest oskarżony o popełnienie przestępstwa.
Rozmawiamy z jego adwokatem, Michałem Lizakiem.
O co jest oskarżony Daniel Sosin?
Przeprowadził dwa happeningi. Podczas jednego chciał odpiłować czerwoną gwiazdę z „Kolumny zwycięstwa”.
Na jakim etapie jest postępowanie?
Daniel Sosin na początku przyznał się do winy i ustalone zostało dobrowolne poddanie się karze. Na rozprawie z tego zrezygnował. Był przekonany, że jest to wykroczenie, a nie przestępstwo. Sąd pierwszej instancji w konsekwencji uznał winę i wymierzył karę. Zostałem jego obrońcą w postępowaniu apelacyjnym. Sąd drugiej instancji uchylił wyrok Sądu w Stargardzie Szczecińskim. Teraz jesteśmy na etapie ponownego rozpoznania przez Sąd w Stargardzie Szczecińskim. Rozprawa jest 29 maja, w czwartek.
Na czym polega problem z pomnikami radzieckimi w Polsce?
Istnieją dwie kwestie. Jedna to sprawa samej likwidacji pomników w Polsce, to problem wszystkim znany. Pozostaje druga kwestia, czyli problem statusu prawnego pomników postawionych w Polsce w czasach PRL. Mamy umowę z Federacja Rosyjska z 1994 roku. Umowa reguluje współpracę stron w zakresie utrzymania i zachowania miejsc pamięci i spoczynku. Jest to umowa chroniąca tylko miejsca spoczynku i pamięci, nie pomniki zwycięstwa Armii Czerwonej, a z takim przypadkiem mamy do czynienia w sprawie Daniela Sosina.
Jaki ma to wpływ na sprawę pańskiego klienta?
Mój klient został oskarżony o czyn z art. 261 Kodeksu karnego tj. znieważenie pomnika urządzonego w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby. Prokuratura m.in. wskazuje, iż z uwagi na fakt, że przedmiotowy pomnik jest ujęty w wykazie miejsc pamięci, sporządzonym przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa to tym samym objęty jest on prawno-karną ochroną. Nie wdając się w szczegółowe prawne aspekty sprawy uważam , że w żaden sposób nie można przyjąć by tego typu obiekty były pomnikami, którym należy się ochrona przewidziana w polskim Kodeksie karnym. Ponadto zasadnicze wątpliwości budzi kwestia podstaw prawnych sporządzenia i obowiązywania wcześniej wspomnianego wykazu miejsc pamięci.
Dziękuję za rozmowę. not tk
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/196655-uszkodzil-sowiecki-pomnik-w-swo...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. Te ruskie pomniki mają bardzo POważny problem formalno-prawny
Przede wszystkim większość z nich nie posiadała koniecznej i niezbędnej dokumentacji zezwoleń administracyjnych na ich postawieni i są w świetle obowiązującego prawa samowolkami budowlanymi.
Tak było w przypadku kilku gdańskich pomników postawionych w ramach komunistycznych czynów przez komunistycznych czynowników.
Jeśli nie z przyczyn politycznych to z przyczyn formalno-prawnych pomniki sowieckich okupantów i ich tutejszych lokai oraz usłużnych idiotów winne być usuwane.
Za Niezależna.pl:
"Decyzję o budowie tzw. „Czterech śpiących” podjęły w 1945 roku władze sowieckie. Polska zgoda była tylko formalna. Zapłaciliśmy za pomnik wychwalający Armię Czerwoną gigantyczną cenę. Nowe światło na przeszłość komunistycznego symbolu Warszawy rzucają nowe dokumenty odkryte w Instytucie Pamięci Narodowej.
Rzeźby sowieckich żołnierzy składające się na „Czterech śpiących” zostały w całości wykonane w Berlinie w sowieckiej strefie wojskowej. Rosjanie w całości kosztami wykonania obciążyli Polskę. Państwo musiało zapłacić 600 tysięcy dolarów, czyli ówczesną równowartość 240 milionów złotych. Nowe informacje o monumencie podał na rozprawie licealistów, którzy napisali w 2011 roku „czerwona zaraza” na obelisku, historyk IPN dr Wojciech Muszyński.
– Ten obelisk nie upamiętniał żadnego historycznego wydarzenia, ani żadnych poległych żołnierzy. Jedynie miał być symbolem uległości Związkowi Sowieckiemu. Wielu żołnierzy Armii Sowieckiej w 1945 roku miało traumę porażki z wojny 1920 roku. Ten obiekt miał częściowo im ją leczyć i być oznaką triumfu, „zdobycia” Warszawy - mówił dr Muszyński.
Sprawa napisu "czerwona zaraza" na komunistycznych obiektach wróciła do sądu pierwszej instancji. Mimo wyroku z lipca 2013 roku, który umorzył postępowanie wobec mężczyzn, Sąd Okręgowy Warszawa Praga nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
Na ten temat:
Sąd w obronie komunistycznych symboli! Państwo nadal ściga za "czerwoną zarazę"
Natychmiast usunąć sowieckie pomniki z Warszawy!
Wyszkowski dla niezalezna.pl: Czas na wolność! Władze PO muszą być tego świadome
IPN walczy o usuniecie „czterech śpiących”
Linki do innych artykułów na ten temat są pod artykułem na niezależna.pl TU:
http://niezalezna.pl/55470-polska-zaplacila-za-sowiecki-symbol-warszawy-...
Kiedyś "Mieszko II"
50. Fortuna za zmoręZa odlew
Fortuna za zmorę
Za odlew pomnika „Czterech Śpiących” Sowieci
zainkasowali równowartość 600 tys. dolarów
Monument, teraz czasowo zdemontowany, został postawiony w 1945 r.
początkowo z nietrwałego materiału. W 1947 r. wymieniono go na odlew ze
spiżu wykonany w Berlinie, według projektu sowieckiego, który został
formalnie zaakceptowany przez ówczesnego prezydenta stolicy Stanisława
Tołwińskiego. Co więcej, strona polska musiała za niego zapłacić 700
tys. rubli i 1,4 tys. marek, co daje 240 mln ówczesnych złotych. To
tylko jeden z przejawów drenowania wyniszczonej wojną Polski przez
Związek Sowiecki.
– Budowa tego pomnika była typowym symbolem sowieckiej propagandy –
mówił wczoraj w sądzie dr Wojciech Muszyński, historyk Instytutu Pamięci
Narodowej. Zeznawał on jako biegły w procesie dwóch młodych ludzi,
którzy w geście patriotyzmu oblali w rocznicę 17 września dwa obeliski w
Warszawie. To ich sprzeciw wobec upamiętnień sławiących rzekomo
wyzwoleńczą misję Armii Czerwonej. Teraz są oskarżeni o dewastację.
– Pierwotnie pomnik na pl. Wileńskim nosił nazwę Bohaterów Armii
Czerwonej – podkreśla Muszyński, przytaczając odpowiedni dokument
odnaleziony w Archiwum Miasta Stołecznego Warszawy.
Autorem obelisku byli inżynierowie sowieccy, a strona polska nawet
nie znała ich nazwisk, co widać w wykazie pomników warszawskich z 1950
r., gdzie w odpowiedniej rubryce jest puste miejsce.
W opinii Muszyński akcentuje, że całość prac związanych z pomnikiem
pozostawała w gestii sowieckiej. Zresztą w latach 1944-1946 Polska była
pod bezpośrednią okupacją Związku Sowieckiego, a polskie władze jedynie
imitowały narodową rekomendację, wykonując polecenia sowieckich
komendantów, do których należały nadrzędne decyzje. Autorem koncepcji
pomnika z 1945r., pierwotnie składającego się z cokołu i trzech figur na
szczycie, był inżynier Korolew.
Polskie podziemie niepodległościowe wysadzało tego typu monumenty,
których w Polsce zamontowano wtedy ponad 350. Ale w przypadku pl.
Wileńskiego nie było to wykonalne, bo dookoła otaczały go różne placówki
NKWD i UB.(..)
Prezydent Miasta Krosna ma ambicję przebić Burmistrza Gminy Jedlicze? W Krośnie remontują pomnik czerwonoarmistów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. Ruskie tupają i drą swoje menelski mordy
Rosyjski MSZ wydał oświadczenie w sprawie rozbiórki pomnika żołnierzy Armii Czerwonej w polskim mieście Limanowa
07 lipca 2014 | 19:30
Wiadomość traktujemy jako jednostronnej zmianę zawartej umowy między dwoma krajami. Ponadto Moskwa czeka na wyjaśnienia z Warszawy w sprawie tego incydentu. Wcześniej stwierdzono, że członkowie Rady Miasta Limanowa podjęli decyzję o demontażu obelisk żołnierzy Armii Czerwonej, a w swoją decyzję oparli na internetowym badaniu on-line obywateli.
http://www.echo.msk.ru/news/1355294-echo.html
W wolnym tłumaczeniu - By @Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
52. Obudzili się? - Rychło w czas, prawda?
Cytuję:
"Polacy usunęli sowiecki pomnik. Oburzona "świętokradztwem" Rosja żąda wyjaśnień
Dodano: 08.07.2014 [12:36]
Niedawne usunięcie pomnika "Wdzięczności Armii Czerwonej" w małopolskiej Limanowej wywołało furię władz rosyjskich. Rosyjski MSZ wyraził "oburzenie" działaniami Polaków i nazwał je "świętokradztwem".
"Monument udało się rozmontować pod koniec czerwca po 20 latach starań. Teraz Moskwa domaga się wyjaśnień od polskiego rządu" - informuje RMF FM.
Oświadczenie rosyjskiego MSZ jest wyjątkowo bezczelne. Rosjanie napisali: "W Polsce coraz częściej dochodzi do aktów wandalizmu wobec pomników czerwonoarmistów, a także do prób nieuzgodnionego ich przenoszenia [...] świętokradczą akcję władze gminne przeprowadziły, naruszając polsko-rosyjską umowę o miejscach pamięci, bez zgody strony rosyjskiej".
Jak informuje RMF FM - Rosjanie ocenili usunięcie pomnika jako próbę jednostronnej rewizji i chęć wywoływania "wojny pomników"... przed 70. rocznicą zwycięstwa Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.
Pomnik "Wdzięczności Armii Czerwonej" ustawiono w Limanowej w latach 60. Na pomniku był napis mówiący o "wieczystej" przyjaźni ze Związkiem Radzieckim."
Koniec cytatu.
Za: http://niezalezna.pl/57116-polacy-usuneli-sowiecki-pomnik-oburzona-swiet...
Sen z drzemką w rzekomo "naszych" mediach trwa minimum 24 godziny na dobę.
Żenada.
Kiedyś "Mieszko II"
53. kto nastepny? Warszawa?
Limanowa bez pomnika „wdzięczności Armii Czerwonej”
rozbiórce pomnika „wdzięczności Armii Czerwonej”, który w ich mieście
stał od lat 60-tych ubiegłego wieku. Na miejscu był reporter Radia
Kraków.
Pomnik wpisany był na listę obiektów chronionych dlatego jego usunięcie
musiały poprzedzić konsultacje i uzgodnienia m.in. z Krajową Rada
Pamięci Walk i Męczeństwa.
Multimedia - galeria zdjęć: Limanowa ( 12 )
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Szanowna Pani Marylo,
Własnie dowiedziałam się, że 16 lipca 2014 r. zmarł przedwcześnie
śp Kuki, nasz Kolega z początków Blogmediów.
Niech spoczywa w Pokoju!
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
55. Kat bez adwokata
Kat bez adwokata
Prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące „znieważenia
pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Daniłowicza Czerniachowskiego” w
Pieniężnie
„W związku z tym, iż na obecnym etapie
wyczerpano możliwości wykrywcze, postanowiono niniejsze postępowanie
umorzyć wobec niewykrycia sprawców” – czytamy w uzasadnieniu do decyzji
prokuratury. Choć postanowienie zostało wydane, prokuratura zaznacza, że
w przypadku pojawienia się informacji umożliwiającej wykrycie sprawcy
dochodzenie może zostać wznowione. W postanowieniu podano też pewne
informacje o wynikach śledztwa. „Ustalono, że sprawca(y) na pomniku
nakreślił przy użyciu farby napisy: ’Precz z komuną’ i ’Mordercy’,
znieważając w ten sposób to miejsce. Nadto dokonał zniszczenia dwóch
tablic pamiątkowych poprzez ich rozbicie”.
Z informacji o przebiegu dochodzenia, które na zlecenie prokuratury
prowadziła Powiatowa Komenda Policji w Braniewie, dowiadujemy się, że
„przeprowadzono szereg czynności, które nie doprowadziły do wykrycia
sprawcy tego czynu”. Wymienia się wśród nich m.in. „przesłuchanie
szeregu świadków”. To właśnie te czynności policji wzbudziły najwięcej
pytań. Chodzi o przesłuchanie wszystkich 15 radnych miejskich Pieniężna.
Pytania kierowane do nich dotyczyły głównie okoliczności, w jakich rada
miasta na początku bieżącego roku przyjęła uchwałę wyrażającą wolę
usunięcia pomnika Czerniachowskiego. Radni musieli się tłumaczyć, z
czyjej inicjatywy ta uchwała została wprowadzona do porządku obrad.
Policja poprosiła również o przesłanie protokołu z sesji, podczas której
podjęta została uchwała.
Prokuratura przyznaje, że nie tylko nie udało się ustalić sprawców,
ale również „nie ustalono organu właściwego do reprezentowania praw
pokrzywdzonego w niniejszej sprawie, nie zdołano także ustalić wartości
zniszczonych płyt oraz, co za tym idzie, przyjąć właściwego wniosku w
zakresie zniszczonego mienia”. Braniewska prokuratura skierowała pytanie
do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa jako instytucji sprawującej
opiekę nad miejscami pamięci, czy czuje się pokrzywdzona dewastacją
pomnika w Pieniężnie i czy chce reprezentować prawa pokrzywdzonego w tej
sprawie. Rada jednoznacznie odpowiedziała, że nie jest stroną
pokrzywdzoną w tej sprawie.
Zaraz po pojawieniu się napisów na pomniku z podobnym pytaniem
śledczy zwrócili się do władz gminy Pieniężno jako do jego właściciela. –
Udzieliłem stanowczej odpowiedzi, że gmina nie czuje się stroną
pokrzywdzoną w tej sprawie – podkreśla burmistrz Kazimierz Kiejdo. – W
kontekście umorzenia dochodzenia przez prokuraturę zastanawia mnie,
dlaczego było ono wszczęte, skoro gmina, do której należy pomnik gen.
Czerniachowskiego, wyjaśniła prokuraturze, że nie uważa się za stronę
poszkodowaną – dodaje nasz rozmówca. Przypomnijmy, że dochodzenie
dotyczyło wydarzeń z 4 maja br. pod pomnikiem sowieckiego generała.
Miała tam wówczas przybyć grupa kilkuset motocyklistów z Rosji. W nocy z
3 na 4 maja nieznani sprawcy namalowali farbą krytyczne napisy oraz
znak Polski Walczącej. Na polecenie wojewody warmińsko-mazurskiego z
samego rana 4 maja napisy zostały usunięte. Motocykliści i tak
zrezygnowali z wizyty w Pieniężnie, a braniewska prokuratura wszczęła
śledztwo z urzędu.
Generał Armii Czerwonej Iwan Daniłowicz Czerniachowski zwany jest
przez polskich historyków „katem wileńskiej Armii Krajowej”. Był
odpowiedzialny m.in. za likwidację jej oddziałów na Wileńszczyźnie.
Sowieci aresztowali wówczas około 8 tys. żołnierzy AK. Większość z nich
wysłano na Sybir, skąd niewielu wróciło żywych. Trybem realizacji
uchwały rady Pieniężna dotyczącej usunięcia pomnika zajmuje się Rada
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W najnowszym wniosku zaproponowano
Rosji przeniesienie monumentu na jej teren. Z tą pisemną propozycją,
uznaną za „najlepszą”, zwrócił się dr hab. Andrzej Kunert, sekretarz
generalny ROPWiM, do ambasadora Federacji Rosyjskiej Aleksandra
Aleksiejewa. Wniosek ten został przez stronę rosyjską odrzucony. Rada
opracowuje strategię kolejnych działań w celu realizacji uchwały.
Adam Białous
Pod jakim sztandarem? W jakich barwach?
25 lipca 2014 roku delegowani
przez Związek Strzelecki z Jednostki 4034 w Białymstoku Strzelcy pobrali
ziemię z trzech miejsc pamięci znajdujących się na terenie Puszczy
Białowieskiej. Ziemia ta docelowo ma trafić na Kopiec Marszałka
Piłsudskiego w Krakowie w trakcie tegorocznych obchodów stulecia
wymarszu I Kompanii Kadrowej. Certyfikaty potwierdzające miejsce, z
którego ta ziemia pochodzi zostały wystawione przez Stowarzyszenie
Historyczne im.Danuty Siedzikówny „Inki”. Ziemia została zdeponowana w
kościele p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego i stamtąd w niedzielę 27
lipca po Mszy świętej sprawowanej w południe wyjechała do Białegostoku
odprowadzona przez delegację mieszkańców Hajnówki.
Dla
samej Hajnówki to duże wyróżnienie. Spotkało ją ono jednak nie ze
względu na własne zasługi, ale przez fakt spoczynku w tej ziemi
Bohaterów, którzy na ołtarzu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej złożyli
największa daninę – własne życie.
Wśród
nich są Żołnierze por.Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta” pochowani w
osadzie Topiło-Czternasty, a walczący z wojskami NKWD i KBW w szeregach 1
szwadronu 5.Wileńskiej Brygady Armii Krajowej mjr.”Łupaszki”. Stracili
swoje życie na polu walki 28 maja 1945 roku. Obaj nieznanych nazwisk:
kpr.”Julek” i strz.”Jastrząb”.
Drugie
miejsce to cmentarz w Białowieży. Tam spoczywa gen.Józef
Bułak-Bałachowicz. Brat dowódcy wojsk ochotniczych walczących z
bolszewikami -Stanisława. Bohater wojny 1920 roku. Zamordowany przez
białoruski oddział komunistycznej partyzantki 11 czerwca 1923 roku.
Trzeci
grób to zbiorowa mogiła w Hajnówce na Międzytorzach. Miejsce przed 1939
otaczane szczególną troską mieszkańców tej miejscowości. Upamiętniające
tych, którzy polegli w walce z bolszewikami w 1920 roku. Oni są również
nieznanych nazwisk.
Wszystkie
te miejsca wiąże jeden wspólny cel walki – walka z komunizmem i obrona
cywilizacji chrześcijańskiej Europy przed spustoszeniem jakie ta
ideologia ze sobą niesie. Wszystkie te mogiły to miejsca spoczynku
Żołnierzy walczących za Świętą Sprawę. W obronie Świętych Wartości.
Być
może z tego względu dzisiejsze pożegnanie ziemi z tych grobów odbyło
się cicho i bez pompy. Bo świętość nie potrzebuje hucznej oprawy. Bez
asysty wojska i salw honorowych. Wyjechał Generał i Żołnierze z Puszczy
Białowieskiej do Krakowa by tam pełnić wartę u stóp Wawelu.
Być
może też z powodu wartości, za które ginęli ci Żołnierze kilka lat temu
ówczesny burmistrz Hajnówki zaproponował by po cichu mogiłę z
Międzytorów usunąć. Tak jak wcześniej próbowali zrobić to towarzysze w
latach 1939-41, tak towarzysz reprezentujący w samorządzie lokalnym SLD
postanowił pójść w ich ślady. Im udało się zrobić w tym miejscu
wysypisko śmieci. On miał zamiar przekształcić tę działkę na budowlaną.
Jednak jasna postawa mieszkańców nie pozwoliła na krajobraz bez krzyża.
Powstał tam nowy pomnik i od 2010 roku czeka na odsłonięcie.
Kuriozalny
jest fakt, że w tym roku (pewnie ze względu na to, że to „rok cudów” –
wybory na jesieni) na uroczyste odsłonięcie pomnika zaprasza inny już
burmistrz, ale również reprezentujący SLD (sam powiatowy I sekretarz).
Niektórzy mówią, że to już inna lewica. Że ta jest demokratyczna. Ale
czy mniej antyludzka w swoim programie opartym na deklaracjach
dotyczących chociażby aborcji czy in vitro albo popierających gender?
Im
bliżej 15 sierpnia tym więcej dyskusji na temat uroczystości pod
pomnikiem Żołnierzy Wojska Polskiego walczących z bolszewikami. Temat
ten pewnie wróci.
Tym
czasem również 27 lipca 2014 roku, również o godzinie 12–tej odbyły się
inne uroczystości w tej samej Hajnówce. Władze lokalne w asyście
wysokich urzędów oraz zaproszonych gości dokonywały pochówku żołnierzy
sowieckich okupujących Rzeczypospolitą w latach 1939-41. Nad świeżo
wykopanym grobem łopotała flaga biało-czerwona oraz
biało-granatowo-czerwona. Aby nadać tej celebrze odpowiednią rangę
sprowadzono 18 Białostocki Pułk Rozpoznawczy. Oraz duchownych dwóch
obrządków chrześcijańskich. Na czas uroczystości ustawiono też dwa
krzyże – czy na stałe? Czy też do czasu aż mogiłę zwieńczy tradycyjny na
tej nekropolii postumencik z pięcioramienną gwiazdą?
„Chwała
bohaterom”? Bo przecież taki status nadano temu wydarzeniu organizując
je w takiej formie. Jeszcze kwiaty i trębacz. Aż dziw, że bez salwy
honorowej.
„Chwała
bohaterom”? Tym, którzy min. jako okupanci aresztowali w styczniu 1940
roku ks.Mikołaja Wagnera w Narewce podczas wizyty duszpasterskiej zwanej
kolędą. Człowieka, którego krótka charakterystyka opisuje w następujący
sposób: „Jest to ksiądz wyjątkowej zacności, pobożności, asceta,
pokorny, sumienny, uczciwy i gorliwy. Ks. Wagnera z całą śmiałością
rekomenduję Waszej Ekscelencji, gdyż uważam go za księdza
pierwszorzędnej wartości.” Tego właśnie proboszcza narewkowskiej parafii
aresztowano, osadzono najpierw w Narewce a następnie w Bielsku
Podlaskim i w obliczu wojny z Niemcami wywieziono najpierw do więzienia w
Brześciu by ostatecznie zesłać na Syberię gdzie zakończył swoje życie.
„Chwała
bohaterom”? Tym, którzy min. jako okupanci jeszcze 25 czerwca 1941 roku
zamordowali ks.Tomasza Kalińskiego, którego ostatnie chwile życia
opisuje następująca relacja świadków: "W pewnej chwili wszedł [na
plebanię] szybkim krokiem oficer sowiecki, a za nim jeden lub dwóch
żołnierzy z karabinami. Oficer trzymał w ręce, wyciągniętej przed sobą -
pistolet i krzyczał: gdzie jest ksiądz? Ksiądz powiedział: ja jestem
księdzem. Wówczas podszedł blisko do księdza wciąż z wyciągniętym przed
siebie pistoletem i zaczął krzyczeć: "kto strielał is kascioła?" (kto
strzelał z kościoła?) Ksiądz odpowiedział: "nikt nie mógł strzelać z
kościoła, ponieważ kościół jest zamknięty, a klucz wisi tutaj" i wskazał
na potężny klucz, wiszący na gwoździu na ścianie. Kościół nasz miał
lane żelazne drzwi. Oficer spojrzał na klucz i krzyknął: "Siejczas
otkryć kastioł" (natychmiast otworzyć kościół). Wówczas Ksiądz zwrócił
się do mego ojca: "Panie organisto, niech pan pójdzie im otworzyć
kościół". Ojciec podszedł do ściany, zdjął z gwoździa klucz i skierował
się ku drzwiom wyjściowym. Ksiądz natomiast został w kuchni. Widząc to
oficer wrzasnął: "niet, sam idi!" (nie, sam idź). Wyszli więc: ojciec,
ksiądz, za księdzem oficer, a za nim żołnierze".
W
kościele nikogo nie znaleziono, a mimo to kazano księdzu i organiście
siadać do ciężarówki. Maria Radziwonowicz tak dalej opisuje: "Po
kilkunastu minutach wbiegła do kuchni sąsiadka wołając z płaczem: "Boże,
Boże, księdza nam zabrali, wiozą go gdzieś..." (...) Kolumna samochodów
wojskowych stała w miejscu. Na jednym z samochodów, akurat naprzeciw
okna [plebanii] na pierwszej ławce tuż za szoferką siedział ksiądz, z
lewej jego strony siedział ojciec, a z prawej mieszkaniec wsi Naumczyk
(...), a za nim dwa rzędy żołnierzy po czterech na każdej ławce". Mniej
więcej po godzinie - dokładnie nie pamiętam - do kuchni wszedł ojciec,
usiadł w kącie na stołku i nic się do nas nie odzywał, był jak
nieprzytomny (...)
Ojciec
o tym zdarzeniu długo nic nie chciał mówić, dopiero od mamy usłyszałam,
co jej opowiedział. Kolumna wojskowa jechała powoli co chwilę
przystając. Zaraz po wyruszeniu ze wsi przystanęła i Naumczykowi kazali
wysiąść mówiąc "stupaj domoj". Następnie po przejechaniu około pół
kilometra znów się zatrzymała i wtedy ojciec usłyszał terkot karabinu,
jednocześnie Ksiądz przechylił się w jego stronę i ciężko na nim się
oparł mówiąc "panie organisto..." i tejże samej chwili siedzący z tyłu
żołnierze ujęli Księdza pod pachy i za nogi i wyrzucili Go z ciężarówki
do rowu na lewą stronę drogi. Rów był płytki, porosły trawą, za nim
rosło jakieś zboże, chyba owies. Po wyrzuceniu ciała kolumna natychmiast
ruszyła dalej. Ojciec zauważył jedynie, że ksiądz upadł twarzą do ziemi
na środku rowu.”
Czy
należy się im pochówek? Tak jak i obu księżom związanym z Narewką, a
zamordowanym w 1941 roku. Tylko czy okupantów należy grzebać w taki
sposób? Czy tych, którzy swoim bestialstwem odkrywali nowe pokłady zła
należy się taka asysta?
Dzieci,
które dzisiaj przyglądały się pochówkowi na sowieckim cmentarzu w
Hajnówce będą przekonane, że brały udział w pogrzebie bohaterów. Na
lekcjach w szkole pewnie nikt nie wyjaśni czym jest ta gwiazda na
nagrobkach i jakiej ideologii jest symbolem. Zbyt wiele środowisk i osób
dało w tym roku legitymację tym uroczystościom i przez swój udział i
poprzez milczenie. I bez nowego elementarza i na wakacjach dzieciaki
odebrały kolejną lekcję.
Zupełnie
inaczej wychowywano dzieciaki w IIRP. Inaczej żegnano delegację wiozącą
ziemię z Puszczy Białowieskiej na Kopiec Piłsudskiego w 1934 roku. Było
i błogosławieństwo i uroczysta akademia. Nikt nie usprawiedliwiał
porażek wychowawczych wynikających z przyjmowania konformistycznych
postaw lub zwyczajnych zaniechań westchnieniem: „Ach ta dzisiejsza
młodzież”. Nie znaczy to wcale, że nie dbano o pochówek wrogów lub
zapominano o chrześcijańskich korzeniach własnej cywilizacji. Po prostu
inne były wówczas priorytety. I wtedy wychowano pokolenie Kolumbów.
Niestety
ziemia z puszczańskich mogił opuściła Hajnówkę bez błogosławieństwa, a
dzieci obecne na Mszy świętej nie dowiedziały się o tym co znajduje
się w tych woreczkach.
Za chwilę zostanie poswięcone auto.
I tylko auto...
Pożegnanie z Hajnówką pod symbolicznym krzyżem.
Czy
jest podobna ewidencja poległych w Hajnówce okupantów niemieckich? Czy
tylko jeden okupant zasługuje na taki przywilej? Właściwie gdyby
przyjąć sympatie polityczne obecnej władzy w Hajnówce to i III Rzesza
zasługuje na podobne traktowanie bo też była państwem socjalistycznym.
Policja
szczelnie wypełniała przestrzeń. Ktoś zażartował, że stoi na straż by
przypadkiem pochowani na tym cmentarzu nie zmartwychwstali.
Dzieci poznaja historię nad trumnami "bohaterów"
W tle biało-czerwona flaga? Jako znak zwycięstwa nad siłami komunistycznymi?
Po
drugiej stronie pomnika widocznego w tle wisi flaga obcego państwa.
Tymczasem opinia komisji heraldycznej brzmi: "jeżeli flaga państwowa
jest eksponowana w jednej linii z innymi flagami (np. samorządowymi)
lub flagami innych krajów, powinna zajmować pozycję uprzywilejowaną,
tj. skrajną na prawo"
Pozycja uprzywilejowana?
Pod jakim sztandarem?
W jakich barwach?
Już o
19-tej tego samego dnia krzyży w tym miejscu nie było. Czy zostanie
tam powielony postument z pięcioramienna gwiazdą? Nawet jesli to symbol
systemu totalitarnego?
Asystę
nad grobami wojsk okupacyjnych, które doprowadziły do ludobójstwa na
polskich oficerach w Katyniu zapewniło ... polskie wojsko.
----------------------------------------------------
ministra Andrzeja Kunerta, jest w stanie wyegzekwować polskiego prawa i
zlikwidować nielegalny pomnik gloryfikujący zbrodniarzy w UPA. Za
Kunerta zrobili to inni
http://xportal.pl/?p=15598
http://niezlomni.com/?p=16463
Pomnik został tylko nieznacznie uszkodzony. Czekamy więc aż wojewoda
podkarpacki i minister Kunert wezmą się do roboty. Biorą przecież
ciężkie pieniądze, aby egzekwować polskie prawo.
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=9727
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. Pomnikowa agenturaRosyjska
Pomnikowa agentura
Rosyjska agentura wpływu uaktywnia się w sprawie sowieckich pomników
Zdjęcie: Mateusz Marek/
Nasz Dziennik
Rosyjska agentura wpływu uaktywnia się w sprawie sowieckich pomników.
Jedna z takich grup – Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej –
domagała się wręcz od sądu informacji, z jakich środowisk pochodzą
osoby, które „sprofanowały” warszawski pomnik Braterstwa Broni
Polsko-Sowieckiej.
W sprawie oblania farbą stołecznego pomnika „Czterech Śpiących”
Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej uaktywniło się bardzo szybko,
występując w styczniu 2012 r. do sądu z pytaniem, kiedy rozpoczyna się
proces, trwający do dzisiaj. I z jakich środowisk pochodzą oskarżeni.
„Z jakich środowisk rodzinnych i organizacyjnych pochodzą sprawcy
profanacji pomnika Braterstwa Broni, zatrzymani na gorącym uczynku przez
policjantów z Pragi Północ?” – pyta pełnomocnik Stowarzyszenia Zbigniew
Kornell.
Sąd Rejonowy Warszawa-Praga Północ odmówił odpowiedzi, stwierdzając,
że „brak jest podstaw prawnych do udzielenia informacji odnośnie osób
oskarżonych”.
Niezrażony tym pełnomocnik skierował wniosek o umożliwienie udziału w
procesie jako przedstawiciel społeczny, uzasadniając to tym, iż wymaga
tego „ważny interes państwowy dla dobra dobrych relacji
polsko-rosyjskich”, a statut organizacji przewiduje „przyjaźń z państwem
rosyjskim w każdej możliwej dziedzinie”. Sąd miał rozpoznać ten wniosek
na pierwszej rozprawie, ale nikt ze Stowarzyszenia się nie stawił.
– Pojawiła się w aktach sprawy informacja o tym towarzystwie
broniącym idei tego monumentu, natomiast ich w procesie nie ma, nie
uzyskało statusu procesowego – mówi mec. Krzysztof Wąsowski, obrońca
jednego z oskarżonych.
Jednak na pisma Stowarzyszenia zdążył się powołać prokurator,
wskazując, że są w społeczeństwie grupy, które opowiadają się za dalszym
istnieniem tego typu pomników. – Rozumiem, że w społeczeństwie, jak
wskazuje prokurator, istnieją sentymenty jakichś ludzi do tego typu
monumentów, ale z punktu widzenia procesowego nie odgrywają oni żadnej
roli, a z punktu widzenia moralnego jestem co najmniej zdziwiony, że
ktoś taki, jeżeli poczuwa się do przynależności do Narodu Polskiego,
chce sympatyzować z taką ideą, której tak naprawdę skutkiem było
niszczenie Narodu Polskiego – podkreśla adwokat.
Członek polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych prof. Włodzimierz
Marciniak (PAN) ocenia, że takie przypadki pojedynczo można uznać za
pewne kurioza, ale połączone są przejawem pewnej prawidłowości.
– Zastanawiający jest czas pojawiania się, pewna regularność tego
typu inicjatyw i zachowań, na ogół zawsze w sytuacjach konfliktowych i
spornych. Ja bym tego nie tłumaczył agenturą, chociaż może tak być, ale
raczej nazwijmy to agenturą wpływu. Chyba mamy do czynienia z tego typu
środowiskami, które w tego typu sytuacjach są gotowe bronić racji, tak
jak one je rozumieją, często bez formalnej inicjatywy, Rosjan – tłumaczy
Marciniak. – To – zdaje się – ujawnia istnienie wielu środowisk, być
może w tej chwili rozproszonych w Polsce, jednak gotowych w takim czy
innym stopniu w sytuacjach konfliktowych przyznawać stronie rosyjskiej
rację – ocenia sowietolog.
– Wiadomo, że tylko Rosja się tymi pomnikami interesuje. Ma poczucie
jakiegoś zobowiązania wobec nich, ich dalszego istnienia i w związku z
tym ci ludzie czują się pewnie zobowiązani, żeby się tym też
interesować. Jeżeli są Polakami, obywatelami polskimi, to powinni
wiedzieć, co ta armia przyniosła Polsce – wcale nie wolność, tylko inne
zniewolenie, i to na wiele lat – podkreśla poseł Jarosław Sellin (PiS),
członek sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Stowarzyszenie nie odpuszcza i widać, że bacznie obserwuje postępy
procesu w sprawie pomalowania farbą pomnika „Czterech Śpiących”. W maju
br. do sądu trafiło pismo pytające, czy nie doszło przypadkiem do
prowokacji wobec Stowarzyszenia.
„W czasie pierwszej rozprawy sądowej w sprawie profanacji pomnika
Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni na warszawskiej Pradze miało dojść
do zakłócania przebiegu rozprawy i znieważania sędziego. Czy to prawda?
Jeśli to prawda, to czy jest to zaznaczone w protokole akt sądowych i
czy ustalono, jakie środowiska dopuściły się tych aktów awanturnictwa?
Pytam, ponieważ nasze środowisko (Stowarzyszenie) nie było obecne
wtenczas na Sali rozpraw i mogło dojść do ewentualnej prowokacji pod
naszym adresem” – pyta zatroskany Kornell.
Ale to nie jedyny przejaw aktywności Stowarzyszenia wobec posowieckich monumentów wdzięczności Armii Czerwonej.
W lutym i marcu skierowało ono pismo do władz Pieniężna i Szczecina,
broniąc tamtejszych pomników gen. Iwana Czerniachowskiego i żołnierzy
sowieckich. Padają w nich obficie sformułowania żywcem wzięte z
komunistycznej retoryki okresu PRL. Wcześniej Stowarzyszenie broniło też
podobnego pomnika w Katowicach. A kilka miesięcy temu wystąpiło do
władz Krakowa wraz z dwoma innymi organizacjami o nadanie jednemu z rond
imienia sowieckiego marszałka Iwana Koniewa.
– Z przestrzeni publicznej powinny zniknąć pomniki sławiące Armię
Czerwoną, która nam wcale wolności nie przyniosła. Jeśli oni bronią
pomników, to znaczy, że bronią pamięci armii, która rozszerzała Imperium
Zła, jak to słusznie nazwał Ronald Reagan i na pewno z polskim
patriotyzmem nie mają wiele wspólnego – podkreśla Sellin.
W procesie przed warszawskim sądem Daniel L. i Wojciech B. są
oskarżeni o zdewastowanie pomnika Braterstwa Broni i pomnika Armii
Czerwonej z parku Skaryszewskiego. Według jednego z obrońców, proces
jest niepotrzebny.
– Ten proces to kolejna strata pieniędzy polskiego podatnika,
prowadzenie tego typu spraw, które już na poziomie prokuratury powinny
być dawno prawidłowo rozstrzygnięte – podkreśla Wąsowski. – Rozumiem
robienie sobie statystyk przez prokuraturę, ale to jest zbyt duży koszt.
Prowadzenie sprawy w sprawie zbezczeszczenia pomnika, gdzie nie ma
pomnika, gdzie prokurator nawet nie podjął trudu, żeby zbadać, czy to
jest pomnik w rozumieniu prawnym, sąd za pierwszym razem wyraźnie to
podkreślił, do tej pory w aktach sprawy nie znajduje się żaden oficjalny
urzędowy dokument, jakiekolwiek potwierdzenie, że to ma status pomnika
państwowego – podkreśla adwokat.
Zenon Baranowski
Pomnik UPA nie do ruszenia?
Polskie władze są bezradne wobec nielegalnego pomnika ku czci OUN-UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. Policja pilnuje pomników
Policja pilnuje pomników kojarzących się z 17 września
W rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę w pobliżu pomników
upamiętniających chwałę żołnierzy radzieckich i ich polskich towarzyszy
broni pojawili się policjanci.Udało nam się zrobić zdjęcia par policjantów przechadzających się np. w
pobliżu pomnika stojącego na cmentarzu żołnierzy radzieckich przy ul.
Żwirki i Wigury oraz gen. Zygmunta Berlinga, dowódcy 1. Dywizji Piechoty
im. Tadeusza Kościuszki i 1. Armii WP. Ten ostatni stoi pomiędzy
estakadami mostu Łazienkowskiego po praskiej stronie Wisły.
Dlaczego umundurowani policjanci pojawili się tam dzisiaj? - W
związku z rocznicą wkroczenia do Polski wojsk radzieckich monitorujemy
te symbole, które przez niektórych uważane są za kontrowersyjne i budzą
emocje - mówi st. asp. Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.
Z informacji, które otrzymaliśmy wynika, że policjanci pojawili
się także m.in. w Parku Skaryszewkim, gdzie znajduje się pomnik
poświęcony 26 żołnierzom radzieckim poległym we wrześniu 1944 r. przy
rondzie Waszyngtona. Inni pilnują wspomnianego już pomnika na Żwirki i
Wigury.
17-09-2014 15:40
17 września pod „szubienicami”
W 75. rocznicę agresji ZSRS na Polskę olsztynianie domagali się demontażu postumentu Wdzięczności Armii Czerwonej
W 75. rocznicę agresji ZSRS na Polskę, pod
pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej, zwanym potocznie „szubienicami” w
Olsztynie odbył się happening, przeciwko obecności tego monumentu w
stolicy woj. warmińsko-mazurskiego. To już kolejna akcja przeprowadzona w
ostatnich miesiącach, mająca na celu usunięcie postumentu z miasta.
Uczestnicy heppeningu, wyposażeni w drelichy
robocze i kaski ochronne, udawali ekipę rozbiórkową. Przesłaniem tego
artystycznego sprzeciwku wobec obecności sowieckiego pomnika w Olsztynie
jest konieczność jego rozbiórki. Organizatorzy rozdawali ulotki z
żądaniem usunięcia „pomnika olsztyńskiej hańby” i wykreślenia go z
rejestru zabytków.
– Wymowa tego pomnika wdzięczności
czerwonoarmistom, 17 września w rocznicę sowieckiej agresji na Polskę,
jest szczególnie straszna. Takich pomników już dawno nie powinno być w
Polsce – mówi Jacek Adamas, organizator heppeningu w Olsztynie.
Odsłonięty w 1954 r. postument organizacje
patriotyczne wielokrotnie próbowały usunąć. Jednak jak na razie nie
udało się ruszyć pomnika z posad, głównie dla tego, iż chroni go prawo –
w roku 1993 został on wpisany do rejestru zabytków. Jak podkreślają
członkowie miejscowych stowarzyszeń patriotycznych, obecność tej budowli
w centralnym punkcie miasta jest szczególnie nie na miejscu wobec osób,
które zostały dotknięte represjami komunistycznymi, a w woj. warmińsko
-mazurskim żyje ich niemało, bowiem właśnie tu po wojnie, szukając
schronienia przed represjami UB, osiedlało się wielu żołnierzy
podziemia.
W ubiegłym miesiącu olsztynianin Mariusz Kowalski,
który sprzeciwia się obecności w mieście pomnika czerwonoarmistów,
złożył wniosek o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej kosztów
utrzymania „Szubienic” w okresie ostatnich 10 lat. W otrzymanej z
Urzędu Miasta Olsztyna z Biura Konserwatora Zabytków odpowiedzi wynika,
iż w latach 2004-2014 z budżetu miasta Olsztyna na utrzymanie i
przeprowadzenie prac konserwatorskich tego pomnika wydano łącznie
prawie 116 tys. zł. Jeszcze poważniejsze środki, ponad 5 mln zł, władze
miasta kierują obecnie na rewitalizację otoczenia monumentu fałszującego
historię – placu Dunikowskiego. Nazwa placu pochodzi od autora projektu
pomnika Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej w Olsztynie Xawerego
Dunikowskiego.
W związku z tą rewitalizcją, oraz ochroną pomnika przez uzanie go za
zabytek, warmińsko-mazurskie stowarzyszenia patriotyczne i kresowe
skierowały do prezydenta Olsztyna list, w którym domagają się, aby na
odnawianym obecnie placu Dunikowskiego w centrum miasta, gdzie do stoi
pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej, stworzono swoiste muzeum
sowieckich zbrodni.Stowarzyszenia proponują opracowanie takiego
projektu rewitalizacji placu Dunikowskiego, który pozwoli osobom go
odwiedzającym dowiedzieć się, jaki prawdziwy charakter miały działania
Armii Czerwonej prowadzone podczas „wyzwalania Polski” i do jakich
wówczas zbrodni doszło – głównie na Kresach II Rzeczpospolitej i w
Prusach Wschodnich.
Adam Białous
Policja, jak zawsze, na miejscu
Policja na straży sowieckich pomników
Polska to wprawdzie raj na zielonej wyspie, ale i na niej od
czasu do czasu pojawiają się niebezpieczne elementy reakcyjne, które
należy monitorować i przed nimi się bronić. Rosja wie to najlepiej.
Wielokrotnie doznała małostkowej niewdzięczności ze strony brunatnych
faszystów, zwanych polskimi patriotami. Zaniepokojona ich brutalną
aktywnością poprosiła w ostatnim czasie sojusznicze władze Warszawy o
baczniejszą niż zawsze uwagę w czasie święta wyswabadzania Polski
przypadającego na dzień 17 września.
Rosjanie bardzo lubią Polaków. Tylko ich pozdrowią po przyjacielsku,
nazywając serdecznie „pszokami”, tylko w ich stronę wykonują symboliczne
gesty przyjaźni (słynna spiridonówka w postaci salw honorowych z
kałasznikowa do polskiej publiczności na meczu Rosja – Niemcy).
Wiedząc z kolei o naszej nieustającej miłości do Rosji, Moskwa
postanowiła poprosić samodzielne i niezależne władze PO – PSL o pomoc w
zapewnieniu czci i pamięci zagrożonych przez wspomniane czarne siły
narodowe pomników zwycięstwa sowieckich gierojów nad faszystowskim
okupantem niemieckim, jakże pięknie zdobiące nasze warszawskie ulice (i
nie tylko warszawskie). Władze w ratuszu jak to władze PO, zareagowały w
mig.
Ponieważ od dawna starają się one prześcigać w okazywaniu szacunku
dla zagrożonych i dyskryminowanych Rosjan w naszej Ojczyźnie,
postanowiły i tym razem chronić ważnego – z punktu widzenia historii,
polityki, sztuki i kultury – dziedzictwa narodowego, czyli pomników
sowieckich.
Na zielonej wyspie szczęśliwości Tuska, którą niedawno obwołany
prezydent Europy zostawia w dobrobycie, środków w budżecie na takie
okazje jest w bród. Na tyle dużo, że wystarczy ich bez mała na ten ważny
gest kwitnącej wciąż przyjaźni polsko-rosyjskiej.
Na wyspie szczęśliwości Tuska nie ma w końcu przestępstw, nie ma
pilnych wydarzeń, w które dzielni funkcjonariusze musieliby być
zaangażowani. Dlatego pilnują spokoju dla sławy sowieckiego żołnierza i
niezakłócania ciszy bojownikom o wolność.
Policyjne patrole, jak przystało na pamięć policyjnych mundurów
odnajdywanych w lesie katyńskim, stały w pobliżu m.in. pomnika na
cmentarzu żołnierzy sowieckich przy ul. Żwirki i Wigury oraz gen.
Zygmunta Berlinga, dowódcy 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki i
1. Armii WP.
A i Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków pokazał prawdziwy gest
i wpisał do rejestru zabytków cmentarz żołnierzy sowieckich w
Bolęcinie.
Polskie władze stolicy i Mazowsza, jak przystało na wiernych
sojuszników Wschodu i Zachodu, z nabożną determinacją pilnują dóbr
kulturowych przed fanatykami narodowymi i tłuszczą pospólstwa
patriotycznego. Szczególnie gdy chodzi o pomniki miłości i tolerancji na
placu Zbawiciela, czy o znaki świetności naszego PRL-owskiego państwa
przed 1989 rokiem, kiedy to zakończyła się epoka wzrostu, wolności i
potęgi.
17 września nie został na szczęście zakłócony. Świętowanie tego dnia
przez Rosjan, dnia jakże ważnego, bo symbolizującego wyswobodzenie
Polski, oznaczającego łaskawe i opiekuńcze przyjęcie jej wschodnich
połaci do szczęśliwego grona Związku Socjalistycznych Republik
Sowieckich, odbyło się bez incydentów. Premier Władimir Putin zjadł
nawet z tej okazji polskie jabłko i w dobrym nastroju przygotowuje sie
na siatkarski mecz przyjaźni polsko-rosyjskiej, który zostanie rozegrany
dzisiaj wieczorem.
Donald Tusk na wszelki wypadek zakodował transmisję, żeby w przypadku
niefortunnego niepowodzenia naszych rosyjskich sojuszników polscy
widzowie nie musieli doświadczać smutku i psuć sobie dobrego nastroju.
Dr Tomasz M. Korczyński
----------------------------------------------------
Ekshumacje wiosną
Marcin Austyn
Share on email Share on facebook Share on twitter More Sharing Services
Jeśli Rosjanie ponownie nie zablokują inicjatywy, to groby czerwonoarmistów położone przy al. Wolności w Nowym Sączu zostaną przeniesione wiosną.
Trudno ocenić, na ile wiosenny termin jest pewny, bo ekshumacje miały zostać przeprowadzone już w tym roku, ale inicjatywa spotkała się z silnym protestem strony rosyjskiej. Wówczas – w kwietniu br. – podczas rozmów z Rosjanami ustalono, że opracują oni spis wszystkich miejsc pochówku żołnierzy Armii Czerwonej, który będzie podstawą do podejmowania kolejnych, już kompleksowych działań dotyczących grobów sowieckich żołnierzy położonych w Małopolsce. Sam pomysł Rosjan wydawał się dobry, bo uregulowałby całościowo kwestię mogił wojennych. Tyle że po stronie rosyjskiej prace wciąż trwają i nic nie wiadomo o ich efektach. Dlatego wojewoda małopolski – co potwierdził Jan Brodowski, rzecznik Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego – zwrócił się do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z prośbą o poinformowanie strony rosyjskiej o zamiarze przeprowadzenia ekshumacji szczątków żołnierzy sowieckich z grobu znajdującego się w Nowym Sączu. – Ekshumacja miałaby zostać przeprowadzona wiosną 2015 roku – zaznaczył Brodowski. Rzecznik uniknął jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy termin ten jest ostateczny, czy też może on zostać ponownie storpedowany przez Rosjan.
Wiadomo, że szczątki żołnierzy Armii Czerwonej spod nowosądeckiego pomnika chwały mają zostać przeniesione na cmentarz komunalny przy ul. Rejtana i pochowane w kwaterze wojennej. Następnie z centrum miasta zniknie też sam pomnik. W przyszłym roku minie 70 lat od jego wzniesienia i 23 lata od podjęcia uchwały rady miasta w sprawie usunięcia wstydliwego monumentu.
Brodowski, pytany o losy pozostałych małopolskich mogił czerwonoarmistów, zaznaczył, że planowane jest przeniesienie obiektów, które znajdują się na terenach prywatnych lub niedostępnych. – Można dziś powiedzieć, że zamiarem wojewody jest przeniesienie mogił znajdujących się na terenach prywatnych czy w miejscach trudno dostępnych. Jednak działanie takie każdorazowo wymaga negocjacji nie tylko ze stroną rosyjską, ale i lokalną społecznością – podkreślił. Jak dodał, na obecnym etapie trudno ocenić liczbę mogił żołnierzy Armii Czerwonej kwalifikujących się do przeniesienia. Jednak z informacji uzyskanych przez „Nasz Dziennik” wynika, że chodzi tu w sumie o „kilkanaście pojedynczych grobów, w wielu wypadkach zaniedbanych i zapomnianych”. Szczątki poległych czerwonoarmistów mają trafiać na funkcjonujące na nekropoliach kwatery Armii Czerwonej.
http://www.naszdziennik.pl/wp/98275,ekshumacje-wiosna.html
Relikty komuny w Grójcu
PRL-owscy wojskowi świętują w Grójcu kolejne rocznice „wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną
Byli PRL-owscy wojskowi świętują w Grójcu
kolejne rocznice „wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną. Na
sztandarach chcą mieć symbole powiatu grójeckiego, wspiera ich lokalna
władza.
Rada Powiatu Grójeckiego na Mazowszu ma podczas sesji zaplanowanej na
jutro wyrazić zgodę na umieszczenie na sztandarze Powiatowego Oddziału
Grójeckiego Związku Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego w Grójcu
herbu powiatu grójeckiego. Przewodniczący rady powiatu Janusz Karbowiak z
PSL przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że taki punkt został
umieszczony w porządku obrad. – Co do przyznania im herbu, to nie chcę
się wypowiadać. Opinię w tej sprawie wyda Komisja Promocji – tłumaczy.
Związek skupia w większości byłych wojskowych z czasów PRL. Niewielu w
jego szeregach pozostało weteranów z 1. i 2. Armii WP walczącej u boku
Sowietów. Równolegle właśnie starsi z nich należą do Stowarzyszenia
Tradycji LWP im. Zygmunta Berlinga. Przed rokiem, za sprawą m.in.
zastępcy burmistrza gminy i miasta Grójec Janusza Gawła, został
ufundowany sztandar, na którym widnieją m.in. symbole miasta. Sprawa ma
oczywiście charakter lokalny, ale jej wymiar symboliczny dotyczy całej
Polski. Wcześniej bowiem rada miejska nie przyjęła w uchwale propozycji
nadania jednemu z rond imienia Żołnierzy Wyklętych. Dodatkowo sprawa
nabrała pikanterii po tym, jak w styczniu tego roku Powiatowy Oddział
ZWiR WP i berlingowcy uczestniczyli w obchodach 69. rocznicy wkroczenia
sowieckiej armii do Grójca.
– To właśnie wiceburmistrz ich w ten sposób dowartościowuje.
Najdziwniejsze jest to, że te obchody zostały przywrócone cztery lata
temu. Wcześniej ich się już w ogóle nie obchodziło – podkreśla radny
Stanisław Sitarek.
Jak relacjonuje, na rynku w Grójcu nie tylko świętowano rocznicę
„wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną, ale przy okazji mówiono o
„odzyskaniu wolności”. Uroczystość zorganizowano przy monumencie, który
wcześniej upamiętniał komunistów, działaczy tzw. Polskiej Partii
Robotniczej zamordowanych tam w 1943 r. przez Niemców. Po 1989 r. pomnik
przemianowano na upamiętnienie lokalnego podziemia antyniemieckiego.
Zresztą i styczniowe obchody akcentują wyzwolenie spod niemieckiej
okupacji, a nie rozpoczęcie nowej, sowieckiej. Przewodniczący rady
powiatu przyznaje, że obchodami „wyzwolenia” jest skonfundowany.
– Niezbyt pochlebnie jestem do tego ustosunkowany. Nie wiem, po co
wojować z tymi ludźmi, choć są tam też ci wojskowi z PRL. To jest w
ogóle nieporozumienie, by w dzisiejszych czasach zakładać organizacje z
LWP w tle – mówi Janusz Karbowiak.
Tymczasem podczas uroczystości nawet nie wspomniano o mieszkańcach
Grójecczyzny zamordowanych po „wyzwoleniu” przez „wyzwolicieli”.
– Nie wspomniano o ludziach z naszej okolicy wywiezionych do
sowieckich łagrów! Nie przypomniano o grójeckich funkcjonariuszach
Urzędu Bezpieczeństwa, którzy wyrywali paznokcie żołnierzom AK! Nie
przypomniano rolników, którym zabierano ziemię na Państwowe Gospodarstwa
Rolne – podkreśla radny powiatu grójeckiego.
Dlatego po tych uroczystościach Stanisław Sitarek postanowił zabrać
publicznie głos, krytykując ich organizatorów. W specjalnym liście
przypomniał, że po „wyzwoleniu” w Grójcu rozpoczął działalność Urząd
Bezpieczeństwa, któremu doradzał funkcjonariusz NKWD. Podobnie było w
każdej gminie, gdzie pracę UB i Milicji Obywatelskiej nadzorowali
sowieccy oficerowie.
– Funkcjonariusze UB w Grójcu, jak określił ich jeden ze świadków
tamtych zdarzeń Ryszard Pietras w swojej książce „Nie po białym! Nie po
czarnym!”, rekrutowali się z „najgorszych mętów społecznych”. Na wieść o
zbliżaniu się w Grójeckie Armii Czerwonej ukrywano kobiety. Sowieckie
wojsko słynęło z gwałtów i bestialstwa wobec nich. Nie stroniło też od
kradzieży i bezsensownego niszczenia ocalałych budynków – tłumaczył
radny Stanisław Sitarek.
Weterani Ludowego Wojska Polskiego ostro go zaatakowali, odsyłając do
szkoły podstawowej i odmawiając mu prawa do wypowiadania się na ten
temat.
Sitarek podkreśla, że wraz z Armią Sowiecką przyszły prześladowania
żołnierzy Armii Krajowej, działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego i
miejscowych rolników.
– Siedziba gestapo w Grójcu przy ul. Mogielnickiej stała się katownią
UB – tam ludzi z Grójca i okolic bito, łamano im kości, miażdżono
jądra, wyrywano paznokcie. Kilkudziesięciu mieszkańców Grójecczyzny po
„wyzwoleniu” zostało wywiezionych do sowieckich łagrów. Mordowano ludzi
niewinnych, uznawanych przez „wyzwolicieli” za wrogów – 1 grudnia 1945
r. w Budkach Petrykowskich w gminie Pniewy zamordowano działaczy PSL:
sędziego sądu grójeckiego Tadeusza Hankego, Bolesława Łukowskiego i
Tadeusza Liszkiewicza. Józef Sikorski, prezes PSL, cudem uniknął
śmierci. Mordu dokonała na polecenie władz tzw. Polskiej Partii
Robotniczej, organizacji założonej przez Józefa Stalina, grupa członków
UB dowodzona przez Władysława Rypińskiego „Rypę” – podkreśla radny,
który sprzeciwia się nie tylko haniebnym obchodom rocznicowym, ale także
honorowaniu berlingowców i PRL-owskich wojskowych możliwością
wykorzystywania lokalnej symboliki na swoich sztandarach.
Maciej Walaszczyk
Nakazano usunąć wodza rewolucji
Awantura o rzeźbę w Poroninie, bo Lenin ogrodowy bardzo źle się kojarzy. "Po co on nam tu?" - pyta wójt
Mieszkaniec Poronina na rondzie w środku wsi postawił drewnianą figurę Lenina. Oburzyły się władze. Oburzyły się władze gminy i nakazały usunąć wodza rewolucji, ale rzeźbę wciąż można oglądać w prywatnym ogrodzie.
Sławomir Cudzich-Bularz - absolwent Liceum Plastycznego im. Antoniego Kenara w Zakopanem - zarzeka się, że nie jest zwolennikiem komunizmu. Ma na to żelazny dowód - rzeźbione przez siebie świątki. - Włodzimierza Iljicza Lenina wyrzeźbiłem tylko dlatego, że to najbardziej znana postać historyczna, jaka kiedykolwiek była w naszej gminie.
Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,16694384,Lenin_ogrodowy__Awantura...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
58. 25 lat minęło ze zwycięskim Związkiem Radzieckim na czele
PO, PiS, PSL, SP za zniesieniem 9 maja jako Święta Zwycięstwa i Wolności
Kluby sejmowe PO, PiS, PSL i SP
opowiedziały się za zniesieniem 9 maja jako Narodowego Święta
Zwycięstwa i Wolności. Poprawkę do projektu w tej sprawie, dotyczącego
dekretu Bolesława Bieruta z 1945 r., zgłosił SLD. Decyzji ws. projektu nie podjął Twój Ruch.
Projekt nowelizacji przygotowało PiS. Podczas debaty w Sejmie, która rozpoczęła się w środę tuż przed północą, posłowie PO, PiS, PSL i
Sprawiedliwej Polski zgodzili się, że święto, które za dzień
zakończenia drugiej wojny światowej przyjmuje datę 9 maja, było
związane ze znalezieniem się Polski w strefie wpływów ZSRR po 1945 r.
— przypomniała posłanka PO Brygida Kolenda-Łabuś.
Poseł PiS Tadeusz Dziuba powiedział, że Narodowe Święto Zwycięstwa i
Wolności ustanowiono dekretem Krajowej Rady Narodowej, który
podpisał Bolesław Bierut.
— mówił Dziuba.
— dodał poseł PiS.
Poseł Franciszek Stefaniuk z PSL
zaznaczył, że „zarówno Rosjanie, jak i państwa powstałe z byłego
Związku Radzieckiego, a jest ich łącznie 12, obchodzą dzień
zwycięstwa 9 maja”.
— tłumaczył. Dodał, że przy okazji przeprowadzania tego
rodzaju zmian należy oddać szacunek wszystkim, także dawnym obywatelom radzieckim, a dziś
rosyjskim, którzy walczyli z najeźdźcą hitlerowskim.
Również poseł Tadeusz Woźniak (SP) poparł projekt zniesienia 9 maja jako Narodowego Święta Zwycięstwa i Wolności.
— powiedział Woźniak.
Twój Ruch, jak powiedział poseł tej partii Artur Dębski, nie podjął jeszcze decyzji, czy zagłosuje za projektem.
— mówił Dębski. Dodał jednak, że zgadza się, iż nie można
obchodzić świąt, które ustanowił Polakom przywódca ZSRR Józef Stalin.
Poprawki do projektu zgłosił Tadeusz Iwiński SLD, w ocenie
którego propozycja PiS jest wywoływaniem kolejnego sporu o historię.
Zgadzając się na zniesienie święta 9 maja Iwiński zaproponował, by
wnieść zapis, że Narodowym Świętem Zwycięstwa (bez Wolności - PAP) jest dzień 8 maja.
— uzasadniał poseł SLD.
W związku ze zgłoszonymi poprawkami projekt nowelizacji trafił z powrotem do sejmowej komisji ustawodawczej.
W uzasadnieniu projektu, który znosi dzień 9 maja jako Narodowe Święto Zwycięstwa i Wolności,
czytamy, że święto to upamiętnia datę zakończenia II wojny światowej przyjętą w ZSRR - „wymuszoną
przez władze sowieckie w krajach należących do utworzonej w wyniku II wojny światowej strefy państw
kontrolowanych przez Związek Sowiecki”. Posłowie PiS podkreślili też, że Narodowe Święto Zwycięstwa
i Wolności było wyrazem podległości polskich władz komunistycznych sowieckiemu dysponentowi”.
— napisali.
http://wpolityce.pl/historia/215312-po-pis-psl-sp-za-zniesieniem-9-maja-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. Pogońmy bolszewików z
Pogońmy bolszewików z samorządu
W Polsce po roku 1989 jedynie 30 proc. pomników tzw. wdzięczności Armii Czerwonej zostało zlikwidowanych
Pomniki Armii Czerwonej, ulice 25-lecia PRL,
Świerczewskiego czy Bohaterów Radzieckich – te relikty komunizmu wciąż
są obecne w polskich miastach. Do walki z nimi nawołuje stowarzyszenie
KoLiber w ramach akcji „Pogońmy bolszewików z samorządu”.
W Polsce po roku 1989 jedynie 30 proc. pomników tzw. wdzięczności
Armii Czerwonej zostało zlikwidowanych – wyjaśnił w audycji „Aktualności
dnia” w Radiu Maryja dr Krzysztof Kawęcki, wiceprzewodniczący Prawicy
Rzeczypospolitej. Sejm do tej pory nie wprowadził ustawodawstwa, które
jednoznacznie spowodowałoby usunięcie z przestrzeni publicznej
pozostałości po sowieckiej dominacji.
– Wręcz przeciwnie, w poprzedniej kadencji Sejm odrzucił projekt PiS
dotyczący tej kwestii. Natomiast w czerwcu poprzedniego roku parlament
rzeczywiście przyjął ustawę, którą jednak rząd odesłał do „dalszych prac
legislacyjnych”, czyli de facto za pośrednictwem ówczesnej marszałek
Sejmu Ewy Kopacz do sejmowej zamrażarki – komentował dr Kawęcki.
Stowarzyszenie KoLiber nawołuje do zmiany strategii. Zamiast czekać,
aż Sejm podejmie odpowiednie kroki, należy uwagę skierować na samorządy.
– Zbliżają się wybory samorządowe, zaapelujmy do kandydatów, aby
zobowiązali się do przeprowadzenia realnej dekomunizacji – mówił gość
„Aktualności dnia”.
Doktor Kawęcki podał przykład Węgier, gdzie stworzono specjalny
skansen dla reliktów dawnej władzy. Wylądowały w nim wszystkie pomniki,
tablice pamiątkowe i inne pozostałości socrealizmu. Jego zdaniem,
samorządy mają wystarczające uprawnienia i możliwości do zmiany
wizerunku polskich miast i jest to ich moralny obowiązek. Zapowiadana
przez stowarzyszenie KoLiber ogólnopolska akcja ma na celu wywarcie na
nie odpowiedniego wpływu. Rozpocznie się ona jutro o godzinie 19.00
konferencją prasową w siedzibie ruchu w Warszawie.
Stowarzyszenie od 2,5 roku prowadzi też akcję „Goń z pomnika
bolszewika”, której celem jest zbieranie danych o komunistycznych
pomnikach i doprowadzanie do ich usunięcia.
Kto tu rządzi?! Szczecinianie chcą usunąć sowiecki pomnik. Rosja mówi "nie", więc... pomnik zostanie
30 września 2014, 17:48
Rządzący tłumaczą się obowiązującym prawem (z 1994 roku), które reguluje sposób usuwania takich pomników.
Doniesienia do prokuratury w sprawie pomnika Armii Czerwonej
Nie milkną echa sobotniej manifestacji w Nowym Sączu przeciwko pomnikowi Armii Czerwonej. Krzysztof Bzdyl, jeden ze współorganizatorów protestu, złożył doniesienia do prokuratury na prezydenta Nowego Sącza oraz naczelnika Wydziału Prewencji.
Krzysztof Bzdyl wskazuje, że gospodarz miasta Ryszard Nowak świadomie
i celowo nie wykonuje uchwały sprzed 22 lat, nakazującej rozebranie
pomnika Żołnierzy Radzieckich, co jak tłumaczy Bzdyl jest przestępstwem.
Podkomisarza Waldemara Górowskiego skarży z kolei za to, że – jak
czytamy w zawiadomieniu – policja miała po proteście popychać, bić,
kopać i przewracać na ziemię jego uczestników.
O zdarzeniu mówi dr Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.
- Jedna z osób trafiła do szpitala z obrażeniami. Wśród
zatrzymanych był 16-letni chłopiec, którego podczas przesłuchania
policyjnego trwającego do późnych godzin wieczornych zastraszano i
grożono mu wyrzuceniem ze szkoły. Pan Krzysztof Bzdyl porównuje te
działania do działań, które miały miejsce za rządów komunistycznych
zdrajców z PRL. Jestem oburzony, że takie rzeczy się dzieją 25 lat po
odzyskaniu niepodległości; że my nie możemy usunąć tych pomników, które
są symbolami panowania okupanta sowieckiego nad polską przez prawie pół
wieku – mówi dr Jerzy Bukowski.
Sprawa komunistycznych pomników dotyczy również innych polskich
miast. Jak informuje Nasz Dziennik, mieszkańcy Dąbrowy Górniczej
domagają się od rady miasta usunięcia aż pięciu monumentów dedykowanych
Armii Czerwonej.
W piśmie do rady miasta działacze wskazują, że „Dwuznaczne wydaje się
utrzymywanie mitu <<wyzwoleńczego>> Armii Czerwonej i
oddawanie jej hołdu i czci, kiedy Konstytucja RP zabrania propagowania
faszyzmu, hitleryzmu czy komunizmu”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
60. MSZ FR: wojna z pomnikami
MSZ FR: wojna z pomnikami koliduje z zasadami cywilizownego społeczeństwa
W polskich miastach Pruszcz Gdański i Nowy Sącz popełniono akty wandalizmu wobec pomników radzieckich żołnierzy.
MSZ Rosji zażądało od strony polskiej przestrzegania
porozumienia między rosyjskim i polskim rządem w sprawie grobów i miejsc
pamięci ofiar wojen i represji z 22 lutego 1994 roku a także podjęcia
wyczerpujących działań na rzecz znalezienia winnych, udaremnienia i
zapobiegania podobnym aktom wandalizmu w przyszłości.
«Wojna
z pomnikami, a tym bardziej z pamięcią o ludziach, którzy oddali swoje
życie za swobodę i niepodległość narodu polskiego, koliduje z zasadami,
na których opierają się cywilizowane społeczeństwa» - czytamy w
komentarzu MSZ Rosji, umieszczonym na stronie rosyjskiego resortu
dyplomatycznego.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_10_03/MSZ-FR-wojna-z-pomnikami-nie-jest-zgodna-z-zasadami-cywilizownego-spoleczenstwa-5851/
Alergia na farbę
Rosja potępia demontaż dwóch pomników Armii Czerwonej w Polsce
Rosyjskie oświadczenie kończy się żądaniem, by polskie władze
przestrzegały porozumienia z 22 lutego 1994 r. o grobach i miejscach
pamięci ofiar wojen i represji, „a także podjęcia wyczerpujących środków
zmierzających do znalezienia winnych, zapobiegania i przeciwdziałania
podobnym przypadkom wandalizmu w przyszłości”.
Strona rosyjska od lat wykorzystuje tę umowę do obstrukcji planów
polskich samorządów związanych z sowieckimi pomnikami, które szpecą
nierzadko eksponowane miejsca w polskich miastach. Rosjanie spierają się
z ROPWiM o interpretację umowy sprzed 20 lat, domagając się
rozszerzenia wszystkich jej postanowień związanych z cmentarzami (lub
innymi miejscami pochówku) na ponad 500 upamiętnień, pod którymi nie ma
ludzkich szczątków.
Jak w poprzednich przypadkach, wandale użyli czerwonej farby
Cały tekst: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,16749412,Pomnik_gen__Zygmunta_Berlinga_znow_zdewastowany.html
Wymuszana wdzięczność
Władze Szczecina nie zgadzają się z rosyjską blokadą planów usunięcia dwóch pomników ku czci Armii Czerwonej
Miasto przygotowało wniosek o ponowne
rozpatrzenie sprawy usunięcia pomników. Zostanie on wysłany w ciągu
kilku dni – informuje „Nasz Dziennik” Łukasz Kolasa z Biura Prasowego
Urzędu Miasta Szczecina. Wniosek czeka tylko na podpis prezydenta miasta
i potem zostanie przesłany do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
W czerwcu tego roku władze Szczecina wysłały pierwszy wniosek do Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa „o wszczęcie stosownej procedury
usunięcia dwóch szczecińskich pomników wyrażających hołd Armii
Czerwonej, tj. Pomnika Wdzięczności, usytuowanego przy ul. Żołnierza
Polskiego, oraz Pomnika Pamięci Tych, którzy zdobywali Szczecin,
znajdującego się przy ul. W. Nehringa”.
W sierpniu Rosjanie powiadomili Radę, że nie zgadzają się na ich
usunięcie. „Dane obiekty są miejscami pamięci sowieckich żołnierzy,
którzy oswobodzili Polskę od niemiecko-faszystowskich najeźdźców w
czasie drugiej wojny światowej, i włączone zostały do spisu obiektów
uwieczniających pamięć sowieckich żołnierzy i partyzantów na terytorium
Polski” – podkreśla w swoim stanowisku przedstawiciel ministerstwa
obrony Rosji w Polsce do spraw organizacji i zarządzania pracami
wojskowo-memoriałowymi Wiaczesław Połowinkin.
– Jest to do znudzenia powtarzana przez stronę rosyjską retoryka –
ocenia prof. Włodzimierz Marciniak (PAN), sowietolog i członek
Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. – Sytuacja międzynarodowa jest już
taka, że jest jakimś kompletnym absurdem utrzymywanie tych pomników –
stwierdza.
O ich usunięcie walczą mieszkańcy Szczecina, skupieni w 24
organizacjach i stowarzyszeniach (m.in. „Solidarność”, Civitas
Christiana, Związek Dużych Rodzin Trzy Plus, Związek Żołnierzy NSZ,
Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym, Ruch Społeczny
im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), którzy w styczniu zawiązali
Inicjatywę Obywatelską w tej sprawie i wystosowali apel do władz miast.
Od tego czasu zorganizowali też kilka manifestacji, jedną pod hasłem:
„Goń bolszewika!”. W czerwcu ponowili apel do samorządu, wobec jego
„bezczynności”.
„Pomniki sowieckie mają się dobrze, sierpy i młoty oraz
pięcioramienne gwiazdy nadal żegnają wyjeżdżających ze Szczecina w
kierunku Polic. A w centrum miasta, w najbardziej prestiżowym miejscu
przy placu Żołnierza Polskiego, stoi już ponad sześćdziesiąt lat
upokarzający szczecinian monument!” – pisali.
Połowinkin, emerytowany pułkownik, który od kilku lat pełni swoją
funkcję w Polsce, obok argumentów z propagandy „wyzwoleńczej” powołuje
się jednak na umowę z 1994 r., która ma chronić takie pomniki. Twierdzi,
że zgodnie z nią „dane obiekty podlegają zachowaniu i doprowadzeniu do
należytego wyglądu”. I dlatego „strona rosyjska wyraża sprzeciw wobec
demontażu ’Pomnika Wdzięczności’ w Alei Jaka Pawła II i ’Pomnika tym,
którzy odzyskali Szczecin’, na ulicy Nehringa, znajdujących się w
mieście Szczecin”.
Z taką interpretacją umowy z 1994 r. nie zgadzają się prawnicy.
– Z punktu widzenia tej umowy na likwidację pomnika nie jest
potrzebna zgoda drugiej strony – wskazuje prof. Karol Karski (UW),
specjalista prawa międzynarodowego i unijnego. Dodaje, że z ducha umowy
wynika, iż wymogiem jest poinformowanie, a pomniki można jednostronnie
likwidować. Konsultacje są potrzebne w przypadku mogił lub cmentarzy,
ale i je można likwidować lub przenosić ze względu „na wyższą
konieczność”.
Szczecińska Inicjatywa Obywatelska podkreśla, że dysponuje ekspertyzą
prawną stwierdzającą, że „umowa z dnia 22 lutego 1994 r. w ogóle nie ma
zastosowania do spraw związanych z pomnikami”, których usunięcia się
domaga. „Pomniki noszące nazwy: ’Wdzięczności Armii Czerwonej’ oraz
’Sławy Armii Czerwonej’, nie spełniają i nigdy nie spełniały w
przeszłości funkcji sepulkralnej, a ponadto nie są poświęcone pamięci
osób, które utraciły życie w wyniku działań wojennych, lecz zbrojnej
organizacji wojskowej państwa, które zniewoliło Rzeczpospolitą na blisko
pół wieku!” – czytamy w opinii. „Jest oczywiste, że oba monumenty –
Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej oraz Pomnik Sławy Armii Czerwonej
powstały ku czci sił zbrojnych totalitarnego Związku Sowieckiego, a nie
ku czci konkretnych ofiar wojskowych lub cywilnych.
Wykładnia prawa dokonana przez Instytut Pamięci Narodowej
jednoznacznie wskazuje, że ochrona takich obiektów jest formą
propagowania zbrodniczej i ludobójczej ideologii i podlega penalizacji.
Dalsze tolerowanie ich istnienia w przestrzeni publicznej nie może zatem
mieć miejsca”.
– Skoro nie ma podstaw prawnych, aby do rozwiązania spraw związanych z
likwidacją przedmiotowych pomników stosować Umowę z 1994 roku,
konsultacje w jakiejkolwiek formie ze Stroną Rosyjską za pośrednictwem
Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa są zbędne – zaznacza IPN.
– Uważam, że nie ma żadnych przesłanek dla dalszego utrzymywania tego
pomnika przy ul. Żołnierza Polskiego. Powinien on być niezwłocznie
usunięty, a opinia strony rosyjskiej nie jest w tym zakresie dla strony
polskiej (Polaków, szczecinian) wiążąca – tłumaczy historyk dr Artur
Kubaj z Inicjatywy Obywatelskiej. – Podmioty skupione w Inicjatywie
Obywatelskiej jeszcze aktywniej będą mobilizować opinię publiczną w celu
usunięcia zarówno tego pomnika, jak i pozostałych pomników tego typu z
przestrzeni publicznej Szczecina i województwa. Armia sowiecka kojarzy
się Polakom przede wszystkim z utratą wolności, morderstwami i gwałtami.
Nie można udawać – tu apeluję do prezydenta miasta i władz wojewódzkich
– że nie widzimy tego problemu. Czas skończyć z oportunizmem, nazwać
rzeczy po imieniu, połączyć działania i obalić pamiątkę serwilizmu
polskich komunistów – akcentuje.
Kubaj zwraca też uwagę, że do tej pory strona rosyjska przy
wystąpieniach samorządu zajmowała stanowisko na przeczekanie, nie
udzielając zazwyczaj żadnej odpowiedzi. Ale ostatnio to stanowisko
uległo zmianie, czego przykładem jest Nowy Sącz i właśnie Szczecin.
Profesor Marciniak dodaje, że sprawa dojrzała do zastanowienia się
nad sposobem interpretacji polsko-rosyjskiej umowy. – Wydaje mi się, że
przedstawiciele różnych inicjatyw obywatelskich powinni się ze sobą
skontaktować, przygotować jakąś prawną analizą, ponieważ jednak w wielu
miejscach te pomniki zdemontowano, więc jest to możliwe – zauważa
sowietolog. – Każda taka oddzielna inicjatywa jest raczej za słaba, żeby
się z tym problemem uporać. Wiadomo, że Rosjanie w tej sprawie będą
zawsze wszystko kontrować – mówi. Uważa również, iż zwolennicy usunięcia
pomników „wdzięczności” z całej Polski powinni się zjednoczyć i
wywierać presję na ROPWiM.
– Należy się zastanowić, czy nie należałoby zwrócić się do Rady
Ochrony Pamięci, aby przygotowała jakąś prawniczą ekspertyzę. Wydaje mi
się, że jest to jałowa obstrukcja, która być może wynika z tego, że Rada
nie ma jakiegoś wyraźnego sygnału politycznego i społecznego, co z tym
robić, może ten sygnał powinien wyjść od inicjatyw obywatelskich –
zastanawia się Marciniak.
Władze Szczecina i tak zajęły łagodne stanowisko, przytaczając
argumenty o społecznym sprzeciwie i architektonicznym niedostosowaniu.
Ponadto nie zgłosiły sprzeciwu wobec podobnego pomnika w Dąbiu,
dzielnicy miasta. Ale taka argumentacja nie trafiła do Rosjan.
Władze Szczecina w swoim wniosku zwracają uwagę, że „od lat ponawiane
są inicjatywy mieszkańców Szczecina i organizacji pozarządowych
domagające się likwidacji obu obiektów z uwagi na nieakceptowaną
społecznie symbolikę ideową monumentów. Ostatnia taka akcja miała
miejsce 24 stycznia 2014 r. i stanowi wspólne wystąpienie 23 związków i
stowarzyszeń”.
Poza tym zwracają uwagę, że „budzi również sprzeciw formuła
artystyczna i usytuowanie pomników w obecnej przestrzeni miasta. Obiekty
stanowią dominantę, niedostosowaną kompozycyjnie do otoczenia, w którym
się znajdują, m.in. z uwagi na fakt, że uległo ono znaczącej zmianie w
ostatnich latach”.
Zenon Baranowski
Rosjanie chcą w Krakowie postawić pomnik "Zamęczonych w Polsce"
"Zamęczonych w polskich obozach śmierci". Pomnik miałby stanąć na
Cmentarzu Rakowickim w Krakowie - informuje RMF FM.
Pieniądze zbiera Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne, którym
kieruje Władimir Medinskij (rosyjski ministr kultury).
Na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie ma być pochowanych ponad 1200
czerwonoarmistów, którzy zmarli w obozie jenieckim po wojnie w 1920
roku. Rosjanie mają już projekt pomnika i latem zwrócili się do władz
Krakowa z prośbą o wydanie zgody na postawienie monumentu. Jak twierdzą,
odpowiedzi do tej pory nie otrzymali.
„Projekt pomnika czerwonoarmistów nie do przyjęcia”
Nie ma zgody na rosyjski pomnik na Cmentarzu Rakowickim – powiedział sekretarz Rady Ochrony Pamięci...
Wątpliwa ozdoba parkowa
Pomnik „wdzięczności” z warszawskiego parku Skaryszewskiego powinien
trafić na cmentarz żołnierzy sowieckich – to kwintesencja opinii IPN
Pomnik „wdzięczności” z warszawskiego parku
Skaryszewskiego powinien trafić na cmentarz żołnierzy sowieckich – to
kwintesencja opinii IPN na potrzeby procesu dwóch młodych ludzi, którzy
kilka lat temu oblali go farbą
Według ekspertyzy historycznej firmowanej przez Instytut Pamięci
Narodowej, monument z parku Skaryszewskiego stanowi pozostałość dawnego
nagrobka. Ale już kilkadziesiąt lat temu stracił swoją pierwotną
funkcję, stając się rodzajem ozdoby parkowej. Jako pozostałość nagrobka
nie nabył też do końca charakteru pomnika. Dlatego zdaniem historyka IPN
dr. Wojciecha Muszyńskiego, najbardziej logicznym rozwiązaniem byłoby
przeniesienie go na cmentarz żołnierzy sowieckich.
Historia monumentu sięga 1945 r., kiedy sowiecki major Nieńko
zaprojektował go jako pomnik nagrobny ku czci 26 żołnierzy, których w
1944 r. pochowano przy rondzie Waszyngtona. Krótko spełniał swoją
pierwotną funkcję, gdyż w 1948 r. doszło do ekshumacji. A w 1968 r., w
trakcie remontu ronda, bryła została przeniesiona w głąb parku
Skaryszewskiego.
Tym samym, zwracają uwagę historycy, tzw. pomnik wdzięczności nie
tylko utracił swoją pierwotną funkcję, ale nawet nie stoi w dawnej
lokalizacji.
Wykonany z piaskowca monum- ent zawiera jednoznaczne odwołania do
Armii Czerwonej: na froncie płaskorzeźbę z wizerunkiem żołnierza w
hełmie oraz skrzyżowane sztandary z pięcioramienną gwiazdą. Po bokach
natomiast znajdują się napisy po rosyjsku i polsku: „Wieczna chwała
bohaterom Armii Czerwonej poległym w walkach o wyzwolenie stolicy Polski
Warszawy”.
Pomnik z pl. Wileńskiego, obecnie zdemontowany, również ma oczywiste elementy sowieckie.
Dziura w rubryce
– Budowa tego pomnika była typowym symbolem sowieckiej propagandy –
mówił w sądzie dr Muszyński. – Pierwotnie pomnik na pl. Wileńskim nosił
nazwę Bohaterów Armii Czerwonej – podkreślał. Autor opinii akcentuje, że
całość prac związanych z pomnikiem pozostawała w gestii sowieckiej.
Zresztą w latach 1944-1946 Polska była pod bezpośrednią okupacją Związku
Sowieckiego, a polskie władze jedynie imitowały narodową rekomendację,
wykonując polecenia sowieckich komendantów. To do nich należały
nadrzędne decyzje.
Wykonawcami obelisku byli inżynierowie sowieccy, a strona polska
nawet nie znała ich nazwisk, co widać w wykazie pomników warszawskich z
1950 r., gdzie w odpowiedniej rubryce jest puste miejsce.
Kolejna rozprawa przed Sądem Rejonowym Warszawa-Praga Północ w
sprawie oblania farbą pomników z parku Skaryszewskiego i z pl.
Wileńskiego odbędzie się 15 października. Prokuratura oskarża dwóch
młodych ludzi, Daniela L. i Wojciecha B., o zdewastowanie pomnika
Braterstwa Broni i pomnika Armii Czerwonej. Studenci podkreślają, że
zrobili to w geście patriotyzmu, w rocznicę 17 września. To ich sprzeciw
wobec upamiętnień sławiących rzekomo wyzwoleńczą misję Armii Czerwonej.
Obaj nie przyznają się do znieważenia pomników. – Pomniki Armii
Czerwonej nie powinny stać w suwerennym kraju – powiedział Daniel L. –
Był to z naszej strony idealistyczny czyn, którym chcieliśmy pokazać,
zaprotestować przeciwko publicznej gloryfikacji systemu totalitarnego, a
jednocześnie zakłamywaniu prawdy historycznej – podkreślił Wojciech B.
Według jednego z obrońców, proces jest niepotrzebny.
– Ten proces to kolejna strata pieniędzy polskiego podatnika,
prowadzenie tego typu spraw, które już na poziomie prokuratury powinny
być dawno prawidłowo rozstrzygnięte – podkreśla mec. Krzysztof Wąsowski.
– Rozumiem robienie sobie statystyk przez prokuraturę, ale to jest zbyt
duży koszt. Prowadzenie postępowania w sprawie zbezczeszczenia pomnika,
gdzie nie ma pomnika, gdzie prokurator nawet nie podjął trudu, żeby
zbadać, czy to jest pomnik w rozumieniu prawnym, a sąd za pierwszym
razem wyraźnie to podkreślił. Do tej pory w aktach sprawy nie znajduje
się żaden oficjalny urzędowy dokument, jakiekolwiek potwierdzenie, że to
ma status pomnika państwowego – wskazuje adwokat.
Zenon Baranowski
Usunąć pomnik Armii Czerwonej z Sanoka
Środowiska kombatanckie i patriotyczne Sanoka domagają się usunięcia pomnika „wdzięczności” Żołnierzom Armii Czerwonej
Do przewodniczącego Rady Miasta Sanoka
wpłynął wniosek o usunięcie z przestrzeni publicznej pomnika
„wdzięczności” Żołnierzom Armii Czerwonej.
Kombatanci, harcerze i przedstawiciele środowisk patriotycznych
domagają się od władz miasta Sanoka usunięcia lub przeniesienia pomnika
gloryfikującego sowieckiego agresora, który znajduje się w
reprezentatywnym miejscu Sanoka na placu Harcerskim.
We wniosku, jaki wpłynął do Jana Oklejewicza – przewodniczącego Rady
Miasta Sanoka podkreślono, że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona
wspólnie z Niemcami dokonała agresji na Polskę, dzieląc się jej
terytorium, a zarazem wprowadzając na terenach okupowanych krwawe rządy.
Jako przykład sowieckich zbrodni na Narodzie Polskim podają masowe
deportacje na Wschód, przymusową kolektywizację wsi, nadawanie
mieszkańcom zajętych ziem sowieckich paszportów, a co za tym idzie
obowiązkowy pobór do Armii Czerwonej, więzienia i dokonywane w nich
skrytobójstwa, a ponadto niezliczone grabieże i gwałty. Przypominają, że
Sowieci ignorowali zapisy konwencji genewskich, doprowadzając w końcu
do wymordowania Polaków m.in. w Katyniu.
„Wkraczające siły Armii Czerwonej podstępnie rozbrajały i brały w
niewolę polskich żołnierzy zarówno po agresji z 17 września, jak i po
ponownym wejściu do Polski w 1944 r., podczas akcji »Burza«. Armia
Czerwona, jako oddziały jednego z naszych wojennych agresorów, miała
znaczący wkład w podporządkowanie Polski Związkowi Radzieckiemu na kilka
kolejnych dekad” – czytamy we wniosku.
– Armia Czerwona to formacja niegodna jakiejkolwiek wdzięczności i
czci ze strony Polaków i polskiego państwa, a pozostałości po latach
przymusowego sprzymierzenia Polski ze Związkiem Radzieckim winne zostać
usunięte z przestrzeni miejskiej, jako gloryfikacja katów Narodu
Polskiego. Mam nadzieję, że rzeczowe argumenty przeważą i wśród 21
radnych miejskich znajdzie się choć jeden, który złoży stosowny
projekt do przegłosowania w tej sprawie – uważa przedstawiciel
wnioskodawców Michał Michniewicz, z sanockiego Ruchu Narodowego.
To nie pierwszy wniosek jaki trafia do Rady Miasta Sanoka o usunięcie
pomnika Armii Czerwonej. Podobne składano już w poprzedniej kadencji,
ale jak dotąd żaden nie doczekał się realizacji.
– Mamy nadzieję, że teraz, zwłaszcza w obliczu rosyjskiej agresji na
Ukrainę, radni Sanoka staną na wysokości zadania i usuną ten pomnik.
Żadne prawo nie usprawiedliwia tolerancji dla kultywowania pamięci
okupanta, który na wiele lat zniewolił nasz kraj – zauważa Michniewicz.
Pod wnioskiem o usunięcie pomnika rzekomych wyzwolicieli Sanoka
podpisali się m.im. Klub Historyczny im. Armii Krajowej oraz kombatanci
AK i Sybiracy. Wnioskodawcy wskazują, że monument powinien trafić na
cmentarz, gdzie spoczywają sowieccy żołnierze. W ocenie historyków
pomnik w parku miejskim miał rację bytu do początku lat 50. XX wieku,
kiedy był integralną częścią cmentarza Żołnierzy Armii Czerwonej
usytuowanego na zboczu wzgórza. Po ekshumacji w latach 50. i
przeniesieniu szczątków do utworzonej kwatery na cmentarzu Centralnym w
Sanoku pomnik zburzono. Obecny na placu Harcerskim został odbudowany w
latach 70.
Mariusz Kamieniecki
Szczecin walczy o zburzenie radzieckiego pomnika. Rosja odmawia
Władze
Szczecina po raz kolejny odwołały się od odmownej decyzji Rosji ws.
zburzenia Pomnika Wdzięczności dla Armii Radzieckiej - podaje RMF FM.Pomnik chroniony jest przez zawartą 20 lat temu umowę o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji.
Władze Szczecina walczą o usunięcie pomnika, gdyż nie pozwala on
na budowę przejścia podziemnego i nowej jezdni w centrum miasta. Miasto
zaproponowało, by w ramach rekompensaty za usunięcie pomnika i dwóch
innych obiektów w listopadzie odsłonić na dawnym radzieckim cmentarzu
tablicę poświęconą pamięci żołnierzy poległych w walce o Szczecin.
TVP z naszych podatków
Kiedyś „braterskie”, dzisiaj niechciane. Jak traktuje się w Polsce radzieckie pomniki?
Radzieckich pomników w Polsce jest coraz mniej. Pięć lat temu było ich blisko 300, ale liczba ta z...
Według „Wykazu obiektów upamiętniających żołnierzy i partyzantów
sowieckich na terenie Polski”, który sporządziła Rada Ochrony Pamięci
Walk i Męczeństwa, w 2009 roku na terenie naszego kraju było blisko 300
różnych miejsc upamiętniających wojska radzieckie – poinformowała w maju
„Rzeczpospolita”.
W porównaniu do 1997 roku, to prawie o połowę mniej. Polityka eliminacji
„bratnich pomników” w ostatnich latach narasta. Fakt, że Rosjanie
rozpoczęli publiczną zbiórkę pieniędzy na obelisk „zamęczonych w obozach
śmierci” podczas wojny polsko-bolszewickiej, który ma stanąć w
Krakowie, może jeszcze bardziej nasilić wrogie nastawienie do obiektów
upamiętniających radzieckich żołnierzy.
Ambasada RP odpowiada "KP" ws. pomnika rosyjskich jeńców: Nie było polskich obozów koncentracyjnych
"Komsomolskiej Prawdy" dotycząca pomysłu budowy w Krakowie pomnika
jeńców bolszewickich rzekomo "poległych w polskich obozach
koncentracyjnych", nie służy poszukiwaniu porozumienia między Polską i
Rosją.
do redaktora naczelnego gazety Władimira Sungorkina.
Publikacja nie służy poszukiwaniu porozumienia
Polska placówka dyplomatyczna oznajmiła, iż z prawdziwym żalem
stwierdza, że "zarówno jego treść, jak i ton w żadnej mierze nie służą
ani rozwiązaniu konkretnych kwestii martyrologicznych, ani poszukiwaniu
porozumienia w odniesieniu do złożonych problemów w historii stosunków
polsko–radziecko/rosyjskich w XX w".
pojęcia "polskie obozy koncentracyjne". "W Polsce okresu
międzywojennego takich obozów nie było. Powstawały one później na
okupowanych przez nazistów ziemiach polskich i to nasi obywatele stawali
się pierwszymi ofiarami okupacyjnych prześladowań w czasie II wojny
światowej" - podkreśliła.
Polska placówka zaznaczyła, że "szczególnie bolesne" jest odniesienie
tego pojęcia do obozów jenieckich, w których przetrzymywani byli jeńcy
bolszewiccy wzięci do niewoli w wojnie 1920 roku. "Ich los był
przedmiotem wspólnych badań polskich i rosyjskich historyków, ze strony
polskiej nie wprowadzano żadnych ograniczeń w dostępie do materiałów
badawczych" - wskazano.
Porównanie z Katyniem - niezrozumiałe
Ambasada oświadczyła, że "drugą bolesną i całkowicie niezrozumiałą
sprawą jest porównywanie śmierci jeńców bolszewickich z 1920 roku do
wymordowania polskich oficerów przez NKWD w 1940 roku i zestawienie tego
z liczbą 4 tys. ofiar pochowanych w Katyniu k. Smoleńska".
"Trudno przypuszczać, by kierownik sekcji naukowej Rosyjskiego
Towarzystwa Wojenno–Historycznego nie znał rzeczywistych rozmiarów
zbrodni dokonanej na polskiej elicie, której ofiary spoczywają w kilku
znanych (Katyń, Miednoje, Piatichatki/Charków, Bykownia) oraz bliżej
nieznanych (mimo upłynięcia ponad 70 lat od tej tragedii!) miejscach. W
sumie rozstrzelano wtedy ponad 21 tys. ludzi – obywateli naszego Kraju" -
napisała ambasada.
Polska placówka dyplomatyczna podkreśliła, że "nie o same cyfry tu
jednak chodzi, choć i one stają się, jak widać, przedmiotem
manipulacji". Przypomniała w tym kontekście o "działaniach mogących
doprowadzić do wspólnych ustaleń i – nawet przy różnicach w ocenie
określonych wydarzeń – stopniowego zbliżenia stanowisk".
"Niestety, w taką logikę w żadnej mierze nie wpisuje się opublikowany w
+KP+ artykuł. Szkoda, bo dzięki temu tracimy coraz więcej z pozytywnego
dorobku osiągniętego w stosunkach polsko–rosyjskich na przestrzeni
ostatnich lat" - oświadczyła polska ambasada.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Wczoraj w Gdyni odsłonięto pomnik wysiedlonych
http://giz3.salon24.pl/610707,wczoraj-w-gdyni-odslonieto-pomnik-wysiedlo...
Matka
z dziećmi, z których jedno spogląda na pozostającego w oddali psa to
główne elementy, z których składa się pomnik upamiętniający przymusowe
wysiedlenia gdynian podczas II wojny światowej. Monument został
odsłonięty na przebudowanym przy okazji Placu Gdynian Wysiedlonych przy
ul. Starowiejskiej.
Monument
"Wysiedlonym gdynianom - społeczeństwo" przedstawia nieprzypadkowo
kobietę z dziećmi. Mężczyźni w tym czasie byli zajęci walką na froncie.
Pies ma symbolizować wszystko to, co trzeba było zostawić za sobą w
Gdyni - wyjaśnia Benedykt Wietrzykowski, prezes Stowarzyszenia Gdynian
Wysiedlonych.
Niektórym
nie pozwalano wręcz zabrać niczego, jeśli akurat któremuś z oprawców
się spieszyło. Prawo wyznaczał bowiem wtedy naładowany karabin. Przemocą
i ze strachu swoje domy opuściło ponad 50 tys. gdynian, czyli mniej
więcej połowa ówczesnych mieszkańców miasta. Nie brakuje takich, którzy
twierdzą, że mogło to być nawet 80 proc. mieszkańców, których nazwiska
nie zawsze zostały zapisane na kartach historii.
Planowe
działania rozpoczęto 15 października 1939 r., ale przedtem odbywały się
dzikie wysiedlenia, na skutek represji i tortur stosowanych wobec
ludności. Na przyjazd Hitlera aresztowano 4 tysiące mieszkańców - w
większości mężczyzn i młodzieży powyżej 14 lat, którą potem skierowano
do Piaśnicy i obozu koncentracyjnego Stutthoff. Raczej nie przeżyli II
wojny światowej - opowiada Wietrzykowski.
O
budowę pomnika od dłuższego czasu walczyło stowarzyszenie Gdynian
Wysiedlonych. Na przeszkodzie stawał brak środków finansowych oraz brak
stosownej lokalizacji, gdzie mogłoby zostać upamiętnionych 50 tys.
gdynian, którzy - według źródeł historycznych - zostali zmuszeni do
opuszczenia miasta.
więcej:
Wysiedleni gdynianie upamiętnieni przy dworcu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. Kolejny apel IPN o zmianę
Kolejny apel IPN o zmianę PRL-owskich nazw ulic
Instytut Pamięci Narodowej apeluje do samorządów o zmianę
nazw ulic pozostałych po PRL-u. Instytut rozważa skierowanie wniosków
do wojewodów w tej sprawie – informuje Nasz Dziennik.
Uchwały zapadałyby w trybie administracyjnym. Do wyjaśnienia pozostaje jednak kwestia uprawnień prokuratorów pionu śledczego.
Instytut Pamięci Narodowej od wielu lat zabiega o likwidację nazw
ulic będących pozostałością czasów komunistycznych – przypomina Andrzej
Arseniuk, rzecznik IPN-u.
- Ta akcja nie do końca odnosi odpowiedni skutek. Samorządy
zasłaniają się częściowo decyzjami mieszkańców, którzy nie chcą tych
nazw zmieniać. Z drugiej strony wskazują, iż jest to dla nich naprawdę
uciążliwe. Stąd pomysł, by wykorzystywać możliwości prokuratorskie.
Polegałoby to na tym, że występowano by w trybie Kodeksu
administracyjnego o niezgodność uchwał, które nadawały ulicom
komunistycznych patronów. Z tymi uchwałami miałby występować pion
śledczy IPN – wyjaśnia Andrzej Arseniuk.
IPN równocześnie realizuje projekt „Patroni naszych ulic” zachęcający do wybierania wartościowych patronów.
W Sejmie natomiast są dwa projekty: poselski i senacki, zakładające
usuwanie symboli komunistycznych z życia publicznego oraz zakazujące
propagowania komunizmu i innego ustroju totalitarnego. W listopadzie
zajmie się nimi sejmowa komisja administracji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. Upamiętnili katów
Upamiętnili katów
Z „potrzeby polsko-niemieckiego pojednania” burmistrz Działdowa uhonorował dwóch członków SS
W Działdowie odsłonięta została tablica ku czci rodziny
Gerlachów, a w parku Jana Pawła II posadzono drzewo upamiętniające
Herberta Koschowitza. Zarówno członek rodziny Gerlachów – Jan Gerlach,
jak i Koschowitz brali czynny udział w aresztowaniach Polaków w czasie okupacji niemieckiej.
Na ten bulwersujący fakt upamiętnienia niemieckich zbrodniarzy
zwrócił uwagę podczas ostatniej sesji Rady Miasta Działdowo radny
Grzegorz Mrowiński, który zapytał burmistrza Bronisława Mazurkiewicza o
uczczenie pamiątkową tablicą oraz posadzeniem drzewa pamięci osób
mających ścisły zawiązek z niemieckimi zbrodniami w tym regionie.
– W okresie okupacji hitlerowskiej Herbert Koschowitz był strażnikiem
obozu koncentracyjnego w Działdowie, brał udział w aresztowaniach
Polaków, a także w egzekucjach Polaków. Natomiast Jan Gerlach, syn tego
Gerlacha, którego pan upamiętnił, był bliskim współpracownikiem obozu
koncentracyjnego w Działdowie, komendanta tego obozu oraz jego zastępcy.
Brał udział w łapankach na terenie miasta Działdowa oraz brał udział w
likwidacji getta żydowskiego w Mławie. Jest to bardzo bulwersująca
sprawa. Obaj ci Niemcy znaleźli się na liście zbrodniarzy niemieckich
przebywających w czasie okupacji na terenie miasta Działdowa. Lista ta
została sporządzona w 1947 roku przez wiceburmistrza Stanisława
Radomskiego – poinformował radny Grzegorz Mrowiński, który zapytał
burmistrza w imieniu mieszkańców, czym sobie zasłużyli na takie
upokorzenie.
Upamiętnienie członków SS burmistrz Działdowa tłumaczył niewiedzą,
zaś jego decyzja o ich wyróżnieniu została podyktowana „potrzebą
polsko-niemieckiego pojednania”.
Działdowo i powiat działdowski będą się
zawsze kojarzyły z KL Soldau – jednym z najpodlejszych niemieckich
obozów śmierci na polskiej ziemi. Upamiętnianie po latach jakiegokolwiek
strażnika tego obozu to hańba! Nie można tego tłumaczyć niewiedzą.
Obowiązkiem burmistrza jest w takich wypadkach staranne sprawdzenie
proponowanych „bohaterów” upamiętnienia – poprzez konsultację z
lokalnymi historykami – często są oni skarbnicą wiedzy na temat historii
miasta i regionu – i z najbliższym oddziałem IPN. To jest standard –
wyjaśnia w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Piotr Szubarczyk, historyk,
który zwrócił także uwagę na bulwersującą wypowiedź burmistrza: „Nie
powinniśmy być tak pamiętliwi i mieć takiej obsesji”. – Te słowa
zapierają dech w piersiach i zasługują na komentarz. Nie historyka
wszakże, raczej… wyborców pana burmistrza – zaznaczył Szubarczyk.
Przymnijmy, że w Działdowie w latach 1939-1945 znajdował się
niemiecki obóz koncentracyjny. Przez obóz ten przeszło ok. 30 tys. osób,
a około 15 tys. zostało zamordowanych. W obozie przetrzymywano także
wielu duchownych, którzy byli tam nie tylko nieludzko torturowani, ale
też poniżani za wiarę. 28 maja 1941 r. po okrutnych torturach fizycznych
i psychicznych w obozie tym zamordowano bł. Antoniego Juliana
Nowowiejskiego, arcybiskupa płockiego, i jego sufragana bł. ks. bp.
Leona Wetmańskiego. Od 2 kwietnia 1941 r. w obozie było więzionych 36
mniszek klarysek kapucynek.
Marta Milczarska
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. 22 lata - tyle trwała walka o usunięcie sowieckiego pamiatnika
Runął nowosądecki pomnik Armii Czerwonej. „Mocna głowa przebiła słaby mur”
Kontrowersyjny pomnik chwały Armii Czerwonej w Nowym
Sączu został usunięty. Członkowie stowarzyszeń patriotycznych walczyli
o...
czytaj dalej »
Kontrowersyjny pomnik chwały Armii Czerwonej w Nowym
Sączu został usunięty. Członkowie stowarzyszeń patriotycznych walczyli o
rozbiórkę monumentu przez ponad dwadzieścia lat. Gdy nie pomagały
demonstracje i pisma, postanowili wziąć sprawę w swoje ręce i w
najbliższy weekend własnoręczni zburzyć pomnik. Tymczasem, tuż przed
wyborami prezydent miasta nakazał oficjalny demontaż.
Na 9 listopada organizacje kombatanckie i
patriotyczne zapowiadały manifestację przy nowosądeckim pomniku i jego
zniszczenie. Wcześniej władze Nowego Sącza wystąpiły do wojewody
małopolskiego Jerzego Millera o oficjalne pozwolenie na rozbiórkę.
Wojewoda zgodę na usunięcie radzieckich symboli i tablicy
gloryfikującej czerwonoarmistów wydał 4 listopada.
- Jest to
efekt porozumienia zawartego przez Krzysztofa Bzdyla, prezesa Związku
Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89 oraz Adama Słomkę - lidera
KPN-Niezłomni z wiceprezydentem Nowego Sącza Jerzym Gwiżdżem – informuje
Biuro Prasowe KPN-Niezłomni.
Bardzo mnie cieszy, że rodziny tych, którzy zginęli z ręki radzieckiego
okupanta na Syberii mogą odetchnąć - mówi Robert Sobol, prezes
Stowarzyszenia Pamięci Polskiego Sybiru. - Chichotem historii jest to,
że usuwa ten pomnik Jerzy Gwiżdż, który był prezydentem miasta, kiedy
podjęto pierwszą uchwałę w tej sprawie. Wtedy jej nie wykonano. Trzeba
było czekać aż do teraz – dodaje.- Uchwała Rady Miasta Nowego Sącza o usunięciu pomnika została przyjęta w
lutym 1992 roku - mówi Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji
Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. – Przez tyle lat
czekaliśmy na działanie. W tym kontekście przypominają mi się słowa
Marszałka Piłsudskiego, który mówił „jeśli ktoś mówi ci, że nie warto
bić głową w mur, to miej go za głupca”. My też uważamy, że warto głową
bić, zwłaszcza, że mur słaby, a głowa mocna – dodaje.
Wiceprezydent
Jerzy Gwiżdż nie widzi nic dziwnego w tym, że proces usunięcia
drażliwych elementów z pomnika trwał tak długo. Winą za to obarcza
przedłużające się rozmowy ze stroną rosyjską.
- Cieszmy się, że dziś udało się wreszcie te radzieckie symbole usunąć - podsumowuje Gwiżdż.
Policja pilnuje radzieckiego pomnika w centrum Szczecina
Policja i straż miejska przez całą dobę pilnują radzieckiego pomnika w Szczecinie. Jak podaje jeden z portali, chcą w ten sposób uchronić go przed dewastacją.
Radziecki monument znajduje się w centrum miasta. Dodatkowo
bulwersuje fakt, że widnieje na nim sierp i młot. Funkcjonariusze
policji nie wiedzą jednak jak długo będą patrolowali teren na którym
znajduje się pomnik.
Monument budzi oburzenie wielu mieszkańców, którzy nie chcą utrzymywać komunistycznych symboli w swoim mieście.
- Fakt, że Pomnik Sławy Armii Radzieckiej stoi w samym centrum
miasta, na jednym z jego głównych placów, jest zadziwiający.
Zadziwiające jest też to, że do tej pory władze miejskie pozwoliły, aby
taki pomnik tam stał. Bardzo wiele osób we wszystkie święta, np. w dniu
Święta Niepodległości, przychodzi tam i protestuje, głośno mówiąc, że
nie chce tego pomnika w Szczecinie. Opór społeczny wobec pomnika jest
tak ogromny, że prezydent Szczecina powinien posłuchać głosu mieszkańców
i jak najszybciej doprowadzić, aby ten pomnik zniknął – tłumaczy mieszkanka Szczecina.
Z kolei prof. Wojciech Polak, historyk, wskazuje, że już dawno
powinno być wdrożone rozwiązanie, które usunęłoby pomniki naszych
oprawców.
- Powinna być wprowadzona zasada, że samorządy mają prawo
przenieść te pomniki na najbliższy cmentarz żołnierzy sowieckich w
pobliżu danej miejscowości. Jeżeli przy pomnikach znajdują się zwłoki
żołnierzy sowieckich, to także te zwłoki powinny być ekshumowane i w
sposób godny pochowane na najbliższym cmentarzu żołnierzy sowieckich.
Byłoby to doskonałe rozwiązanie sprawy. Nie może być tak, że w wielu
miastach Polski znajdują się pomniki ku czci żołnierzy sowieckich,
którzy byli okupantami, którzy popełniali straszne zbrodnie, którzy
odebrali nam wolność na długie dziesiątki lat – zaznacza historyk.
Na najbliższą niedzielę zaplanowano manifestację przed pomnikiem. Rozpocznie się ona o godz. 13.00.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. Mały krok do przodu wykonany po ponad 23. latach.
;O))
Warto było poczekać by w końcu coś w tej sprawie po ponad 23. latach drgnęło.
Idźmy dalej i usuńmy wszystkie komusze monstra z Polski.
Alleluja i do przodu.
Kiedyś "Mieszko II"
66. UJAWNIAMY: W MSZ nie ma
UJAWNIAMY: W MSZ nie ma wykazu chronionych pomników Armii Czerwonej, a ROPWiM posiada jedynie kopię listy
To na jakiej podstawie sowieckie relikty
podlegają ochronie!? Czy żyjemy w pełni suwerennym kraju, skoro rosyjski
urzędnik ustala co mają chronić polskie władze?!
rzy okazji rozprawy wytoczonej uczestnikowi protestu pod pomnikiem wdzięczności Armii Czerwonej okazało się, że ani w MSZ, ani w
Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie ma oryginału wykazu
„miejsc pochówku i pamięci” żołnierzy Armii Czerwonej,
rzekomo podlegających ochronie!
Przed Sądem Rejonowym w Stargardzie Szczecińskim toczy się proces, w
którym stargardzianin, ukarany za happening pod pomnikiem wdzięczności
Armii Czerwonej, domaga się uniewinnienia.
CZYTAJ WIĘCEJ: Uszkodził sowiecki pomnik w swoim mieście, teraz nęka go prokuratura. Poznajcie historię mieszkańca Stargardu Szczecińskiego
W trakcie procesu powstały wątpliwości, czy załącznik do umowy polsko-
rosyjskiej zawartej w Krakowie 22 lutego 1994 r., na mocy którego chroni się w naszym kraju posowieckie relikty, powstał zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem.
Zgodnie z krakowską umową, polski rząd zobowiązał się do sporządzenia - przez stosowny urząd - listy „miejsc pochówku i pamięci”, które będą podlegać ochronie.
W związku z wątpliwościami, obrońca uczestnika protestu pod pomnikiem
Armii Czerwonej w Stargardzie Szczecińskim, mecenas Michał Lizak,
zwrócił się do Rady Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa o stosowne dokumenty.
Uzyskał odpowiedź, w której Rada stwierdziła, iż nie posiada
oryginałów dokumentów, ani ich załączników i zaleca skierowanie
wniosku w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Mecenas Lizak skierował więc wniosek do MSZ.
Jak się okazało, w ministerstwie nie ma listy, ani informacji w jakich
okolicznościach miał powstać rzekomy załącznik „miejsc pochówku i
pamięci” żołnierzy Armii Czerwonej.
— relacjonuje nasz informator.
— dodaje.
W takiej sytuacji, co znamienne, sąd rozpatrujący sprawę uczestnika
happeningu, ma - według naszego informatora - posługiwać się listą
chronionych obiektów… sporządzoną przez Kierownika Wydziału
Historyczno-Memorialnego przy ambasadzie Rosji w
Polsce, Walerija Makowskiego.
Czy żyjemy w pełni suwerennym kraju, skoro rosyjski urzędnik ustala, co mają chronić polskie władze?!
Sowiecki pomnik atrakcją?
Władze Szczecina chcą z posowieckiego pomnika zrobić
atrakcję turystyczną – alarmuje miejska Inicjatywa Obywatelska
opowiadająca się za jego rozbiórką
Władze Szczecina chcą z posowieckiego
pomnika zrobić atrakcję turystyczną – alarmuje miejska Inicjatywa
Obywatelska opowiadająca się za jego rozbiórką. Miasto zaprzecza,
twierdząc, że ma to być miejsce hołdu.
– Jeszcze w tym miesiącu prezydent planuje, w ramach
miejskiej informacji turystycznej, podpisać inny posowiecki pomnik w
prawobrzeżnej dzielnicy Szczecina – Dąbiu. Powraca zatem do swojej
wcześniejszej koncepcji, by z pomników sławiących okupanta Polski
uczynić atrakcję turystyczną – zwraca uwagę Artur Kubaj z Inicjatywy
Obywatelskiej Szczecina domagającej się usunięcia pomników ku czci Armii
Czerwonej.
– Zdaje się, że prezydent Szczecina zabiega tym samym o głosy w
wyborach i że raczej są to wyborcy, którym szczególnie dobrze zapisały
się w pamięci lata okupacji sowieckiej nad Polską – ocenia.
Krytycy poczynań prezydenta Piotra Krzystka w sprawie sowieckich
pomników zwracają uwagę, że dużą rolę w jego kampanii odgrywa Jan
Stopyra, PRL-owski prezydent Szczecina w latach 1972-1984, który stara
się o mandat radnego.
Pomnik w dzielnicy miasta Dąbiu opisywany jest w miejskiej ewidencji
jako wzniesiony „dla upamiętnienia żołnierzy polskich i radzieckich
poległych w 1945 r., w czasie walk o wyzwolenie wschodnich dzielnic
Szczecina”. Jednak w wykazie pomników sowieckich z 1997 r., stanowiącym
załącznik do umowy polsko-rosyjskiej o miejscach pamięci, figuruje jako
pomnik wzniesiony ku czci „bohaterskiej Armii Radzieckiej
wyzwolicielce”.
– Faktycznie pomnik w Dąbiu zostanie oznakowany. Zostanie to zrobione
w ciągu najbliższych dni. To będzie informacja o historii tego miejsca,
tego, co się działo w Dąbiu podczas walk o Szczecin i o poległych w tym
miejscu żołnierzach polskich i radzieckich. Opracowanie treści tablicy
odbyło się we współpracy z IPN. Zupełnie nie chodzi tu o robienie z tego
atrakcji turystycznej – zapewnia rzecznik prezydenta Szczecina Tomasz
Klek.
Miasto podkreśla, że stara się o likwidację dwóch pomników w centrum
miasta ku czci Armii Czerwonej, ale pomnik w Dąbiu ma pozostać. „W
odniesieniu do pomnika przy ul. Emilii Gierczak w Szczecinie –
stwierdzamy, iż […] projekt uczynienia z pomnika przy ul. Emilii
Gierczak miejsca hołdu pamięci żołnierzy poległych w walce o Szczecin
jest w chwili obecnej realizowany. Wybór tej lokalizacji uzasadnia
zarówno fakt, iż jest ona – w odróżnieniu od pozostałych dwóch miejsc –
terenem, na którym znajdował się cmentarz żołnierzy do 1953 r., oraz że
walki o Szczecin toczyły się właśnie na terenie dzielnicy Dąbie. Nie bez
znaczenia jest też zamknięta kompozycja urbanistyczna niewymagająca
modernizacji czy korekt. Stosowna tablica została zamówiona przez władze
miasta i zostanie ustawiona w listopadzie 2014 roku” – stwierdza w
niedawnym piśmie do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wiceprezydent
miasta Piotr Mync.
Inicjatywa Obywatelska jest także zaniepokojona pracami przy pomniku
armii sowieckiej w centrum miasta, które przeprowadzone kilka dni temu
wyglądały na prace remontowe. – Sprawa jest mocno bulwersująca. Chodzi o
pomnik Chwały Armii Radzieckiej przy ul. Nehringa w Szczecinie. Jest to
jeden z pomników, o który toczymy bój. Inicjatywa Obywatelska domaga
się jego likwidacji – podkreśla Kubaj. – Prezydent Szczecina niedawno
napisał pismo do Rosjan via Rada Pamięci, by ten pomnik usunąć, a mimo
tego postanowił go odnowić, wyczyścić – jak rozumiem przed rocznicą 7
listopada – zastanawia się historyk.
Władze miasta tłumaczą, że było to oczyszczenie. – Pomnik nie został
odnowiony, a jedynie oczyszczony. 1 listopada doszło do wandalizmu,
pomnik został oblany olejem. Policja zgłosiła Zakładowi Usług
Komunalnych zabrudzenie obiektu. Po tej informacji od policji pomnik
został oczyszczony w ramach prac interwencyjnych, bez dodatkowych
kosztów – wyjaśnia rzecznik prezydenta.
Klek podkreśla, że władze miasta cały czas czekają na odpowiedź Rady
na ponowny wniosek dotyczący usunięcia ich z przestrzeni publicznej. – W
przypadku pozostałych pomników czekamy na odpowiedź Rady Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa w sprawie usunięcia pomników przy pl.
Żołnierza oraz przy ul. Nehringa. Od niej zależą kolejne działania w tej
sprawie – zaznacza rzecznik.
Zawiązana na początku roku Inicjatywa Obywatelska już kilkakrotnie
zwracała się do władz miasta o podjęcie intensywnych działań w sprawie
usunięcia pomników sławiących Armię Czerwoną. W czerwcu taki wniosek
został wysłany do ROPWiM, a ta przesłała go do strony rosyjskiej, która
we wrześniu nie zgodziła się na jakiekolwiek działania. W zeszłym
miesiącu miasto wysłało ponowny wniosek.
Zenon Baranowski
Pozostał im sentyment
W Przemyślu zawiązał się komitet,
którego członkowie nie chcą się zgodzić na usunięcie płaskorzeźby
komunistycznego przodownika pracy
dr Andrzej Zapałowski, prawnik, historyk, wykładowca akademicki,
podkreśla, że relikty systemu komunistycznego nie mają prawa znajdować
się w przestrzeni publicznej, a o obecności pomnika, płaskorzeźby czy
innego upamiętnienia powinny decydować władze w tym wypadku osiedla i
jego mieszkańcy, a nie osoby postronne, które tworząc rozmaite komitety,
w dobrze pojętym własnym interesie chcą narzucać społeczeństwu swoją
wolę.
– W trakcie ocieplania budynku konieczne jest ściągnięcie z
ocieplanej powierzchni wszystkich zbędnych elementów, i to jest sprawa
techniczna. Natomiast jeżeli mieszkańcy bloku czy osiedla nie widzą w
danej symbolice osoby godnej upamiętnienia, tym bardziej naśladowania, a
dany obiekt, w tym wypadku płaskorzeźba, jest jedynie symbolem
socrealizmu, to powinien on zniknąć z przestrzeni publicznej. Rada
osiedla może natomiast przekazać tę płaskorzeźbę członkom Komitetu
Obrony Wincentego Pstrowskiego na pamiątkę, jeżeli tak bardzo im na tym
zależy. Wówczas mogą ją sobie umieścić na swoich prywatnych posesjach –
uważa dr Zapałowski. Przypomina, że Wincenty Pstrowski był symbolem
propagandy komunistycznej w okresie zniewolenia i z pewnością nie
kojarzy się z działaniami na rzecz demokracji czy niepodległości.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Kontrowersyjna rzeźba wróciła
Kontrowersyjna rzeźba wróciła do autora. "Będę ją wystawiał"
Po ponad roku kontrowersyjna rzeźba przedstawiająca radzieckiego
żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę, wróciła do autora. - To absurd na
skalę europejską, że praca była tak długo przetrzymywana - twierdzi
artysta.
Jerzy Bohdan Szumczyk, student ASP Gdańsku, odzyskał
rzeźbę "Komm Frau" ("Chodź, kobieto") przedstawiająca żołnierza w
radzieckim mundurze gwałcącego ciężarną kobietę. Ponad rok temu została
"aresztowana" przez policję i zamknięta w magazynie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
68. 70. rocznica wyzwolenia
70. rocznica wyzwolenia Częstochowy, a w mieście awantura o komunistyczne symbole
Niezawisłość, WIR, Oddział Konspiracyjny Wojska Polskiego oraz Fundacja
Orzeł Biały zaapelowały o dekomunizację przestrzeni miejskiej, żądając
usunięcia symboli sierpa i młota z budynku rektoratu Politechniki
Częstochowskiej i pomnika Żołnierzy Radzieckich na cmentarzu Kule.
Uczelnia w ogóle nie podjęła tematu, ale miasto, które opiekuje się
kwaterą Armii Czerwonej na cmentarzu, obiecało, że w sierpniu 2014 roku
usunie symbole ustroju totalitarnego podczas prac porządkowych.
że data 16 stycznia w ogóle nie powinna być określana w Częstochowie
mianem wyzwolenia, bo bilans przebywania przez 190 dni żołnierzy Armii
Czerwonej jest tragiczny.
Według badań historyka Sławomira Maślikowskiego z Instytutu Pamięci
Narodowej, doszło wtedy do 22 zabójstw, 36 napadów, 136 kradzieży oraz
11 gwałtów.
Urząd Miasta tłumaczy, że do usunięcia sierpa i młota nie doszło z dwóch
powodów. #- Pierwszy to brak pieniędzy, które mieliśmy otrzymać na ten
cel z urzędu wojewódzkiego. Drugi to protesty kilku organizacji, m.in.
Stowarzyszenia Kursk. Zwróciło ono uwagę, że do usunięcia symboli
konieczna jest opinia wojewódzkiego konserwatora zabytków, której nie
posiadamy - tłumaczy Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy
częstochowskiego magistratu.
Dlatego tym razem władze miasta nie chcą obiecać, że usuną sierp i młot.
Urząd zwróci się także o wydanie opinii w tej sprawie do Ministerstwa
Spraw Zagranicznych i konserwatora zabytków, będzie także zabiegać o
pieniądze z urzędu wojewódzkiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
69. Szykuje się kolejna awantura
Szykuje się kolejna awantura w Pieniężnie? Rosyjscy "turyści" chcą
przyjechać "świętować" rocznicę śmierci sowieckiego generała. Policja w
gotowości...
Aby nikt nie zakłócił porządku
uroczystości ku czci kata, w Komendzie Wojewódzkiej spotkał się
specjalny zespół, który ma pilnować "porządku".
Co ciekawe - o obchodach poinformowano tamtejszego wojewodę, ale… nie
zaproszono go na uroczystości. Do wizyty Rosjan może jednak nie dojść,
bowiem burmistrz Pieniężna nie wyraził jeszcze
zgody na taką manifestację.
— czytamy.
Sprawie będziemy się przyglądać.
Warszawa: radni nie zajęli się usunięciem komunistycznych pomników
Warszawscy radni nie zajęli się projektem uchwały dot.
usunięcia komunistycznych pomników z centralnych miejsc stolicy. Wśród
najbardziej kontrowersyjnych jest tzw. pomnik „czterech śpiących”.
Projekt uchwały w tej sprawie przygotowali radni PiS, jednak głosami Platformy Obywatelskiej nie wprowadzono go pod obrady.
- Uważam, że jest to bardzo niewłaściwe zachowanie, ponieważ z
publicznej przestrzeni muszą zniknąć elementy, które sławią taką
historię, z którą mieliśmy do czynienia od 1944 do 1989 roku. Pojawili
się prawdziwi bohaterowie, którzy walczyli o wolną, suwerenną i silną
Polskę w Europie oraz świecie. Mam nadzieję, że w którymś momencie PO
dojdzie do właściwych wniosków oraz całkowicie zmieni swoją politykę i
zacznie szerzyć, popierać i pokazywać właściwe postawy bohaterskie - podkreśla Jacek Cieślikowski, radny z ramienia PiS.
Na razie także nie wiadomo, co z uchwałą w sprawie usunięcia pomnika
braterstwa broni. Radni PiS złożyli już projekt uchwały, PO jednak
zapowiada, że przygotowuje swój.
Rosjanie upamiętnili w Pieniężnie „kata AK”. „Jego pomnik powinien tu zostać”
– Pomnik gen. Iwana Czerniachowskiego powinien pozostać w Pieniężnie – powiedział ambasador...
W niedzielnych obchodach wzięło udział kilkudziesięciu Rosjan, w tym
kierownictwo ambasady FR i konsulatu generalnego w Gdańsku,
przedstawiciele
dumy obwodowej z Kaliningradu, delegacja samorządowców i młodzież z
Mamonowa oraz rosyjscy dziennikarze. Pod pomnikiem złożono wieńce i
kwiaty. Rosjanie przywieźli też portret generała, przy którym zapalili
znicze.
Uroczystości, które zabezpieczała policja, miały spokojny przebieg. Nie było przeciwników upamiętnienia sowieckiego generała.
Były to już drugie rocznicowe uroczystości ku czci Czerniachowskiego,
organizowane w tym miejscu przez rosyjskie służby dyplomatyczne od
czasu, gdy władze Pieniężna wyraziły wolę usunięcia pomnika. Taką
uchwałę podjęła na początku 2014 r. rada miejska, bo sowiecki generał
odegrał - w ocenie
historyków – „rolę zdecydowanie negatywną wobec Polski i Polaków”.
Inicjatywę samorządu poparła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa,
która
poinformowała o tym stronę rosyjską. Zobowiązuje do tego międzyrządowa
umowa z 1994 r. o grobach i miejscach pamięci. Przeciwko planom
rozbiórki lub przeniesienia pomnika zaprotestowała jednak Ambasada
Federacji Rosyjskiej w Warszawie.
----------------------------------------------------------
Symbol Armii Radzieckiej zniknął z Warszawy. Rosja żąda wyjaśnień
Ambasada
Federacji Rosyjskiej w Warszawie zaniepokojona decyzją warszawskich
radnych w sprawie pomnika "czterech śpiących". Czekają na wyjaśnienia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
70. Pomnik żołnierzy radzieckich
Pomnik żołnierzy radzieckich zniknie z centrum Trzemeszna
Stojący w centrum Trzemeszna w Wielkopolsce pomnik
żołnierzy radzieckich zostanie przeniesiony na pobliski cmentarz.
Burmistrz Trzemeszna zaznaczył, że pomnik zniknie nie z powodów
politycznych, a estetycznych.
Trzemeszno to niewielka miejscowość, niedaleko Gniezna. W samym centrum stoi pomnik upamiętniający żołnierzy radzieckich.
- Ten pomnik budził kontrowersje. Wiadomo, że jest związany z
wkroczeniem Armii Czerwonej do Polski – różnie jest to nazywane przez
historyków – powiedział Krzysztof Dereziński, burmistrz Trzemeszna.
Większość historyków zgadza się jednak ze stwierdzeniem, że należy
pokazywać prawdę historyczną. Ta była taka, że czerwonoarmiści byli
agresorami, a nie wyzwolicielami. Rezultatem ich działań była okupacja.
- Cieszymy się. Można się cieszyć, że jest ten pomnik przenoszony, że tutaj go nie będzie – zaznaczył Maciej Dalewski mieszkaniec Trzemeszna.
Po wielu perturbacjach pomnik gloryfikujący żołnierzy Armii Czerwonej
zniknie z centrum Trzemeszna. W końcu znalazły się pieniądze na jego
przeniesienie.
- Jeżeli chodzi o ten pomnik, to on nie zdobi – to jest jedna
rzecz. Druga sprawa, jeżeli w budżecie tym i w prognozie finansowej
mamy pieniądze na rewitalizację placów to można by było ten pomnik
przenieść – powiedział Leszek Figaj, radny powiatu gnieźnieńskiego.
Tak też się stanie. Tyle, że o przeniesieniu monumentu zadecydowały względy estetyczne, a nie ocena historyczna.
- Tak naprawdę to jest grobowiec, który jest w złym stanie
architektonicznym, wygląda nieciekawie i na pewno tego najważniejszego
placu w naszym mieście nie upiększa – dodał burmistrz Trzemeszna.
Od II wojny światowej monument upamiętniał 17 żołnierzy sowieckich,
którzy zginęli w tej okolicy. W latach późniejszych ich zwłoki zostały
ekshumowane i przeniesione do zbiorowej mogiły na cmentarzu w Mogilnie.
- 22 stycznia 1945 roku, to byli nasi wyzwoliciele. Fakt, że ci nasi wyzwoliciele później zachowywali się różnie – dodał Leszek Figaj.
Grabili, gwałcili i mordowali, mimo to w wielu miejscach Polski nadal
stoją pomniki sławiące ich cześć. Okazuje się, że procedura ich
usunięcia nie jest łatwa. Decydując się na likwidację pomnika Rada
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zwraca się do strony rosyjskiej.
Rosjanie celowo przez wiele lat nie odpowiadają. Jeśli mimo to strona
polska zdecyduje się na usunięcie pomnika, wówczas reakcja Rosjan jest
natychmiastowa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
71. Dom Kultury Pomnik Czynu Bojowego Kleeberczyków w Woli Gułowski
do likwidacji? Niewłaściwy bohater?
http://www.telewizja.lukow.pl/index.php?option=com_content&view=article&...
CZY BROŃ WRÓCI DO WOLI GUŁOWSKIEJ?
Rada Gminy Adamów przyjęła zmiany w statucie Domu Kultury w Woli
Gułowskiej. Polegają one na tym, że w strukturach placówki zapisano
powstanie Muzeum Czynu Bojowego Kleeberczyków. Zmiany mają pomóc w
odzyskaniu broni zabezpieczonej przez policję.
Pod koniec lutego z Domu Kultury Pomnik Czynu Bojowego
Kleeberczyków w Woli Gułowskiej policjanci zabrali znajdującą się tam
broń. Zrobili to w ramach prowadzonego postępowania. Zdaniem policji
broń znajdująca się w Domu Kultury była tam przechowywana niezgodnie z
przepisami ustawy o broni i amunicji. Jak się okazuje część
zabezpieczonych eksponatów, w tym amunicja historyczna, została odebrana
i zniszczona przez saperów. To co pozostało, dyrektor Domu Kultury
zamierza odzyskać. Pierwszym krokiem do tego jest zmiana statutu
placówki.
Czarne róże pod tablicą Róży Luksemburg w Poznaniu [WIDEO, ZDJĘCIA]
Luksemburg młodzi działacze poznańskiego oddziału Stowarzyszenia
Koliber. Dodatkowo zamontowali na niej specjalną nakładkę, która ich
zdaniem, oddaje prawdę historyczną o tej postaci. Tak wyglądał happening
urządzony przy ul. Szamarzewskiego, który w stolicy Wielkopolski ma
zapoczątkować ich cały cykl w ramach ogólnopolskiej akcji "Goń z pomnika
bolszewika".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
72. Gdańszczanie protestują
Gdańszczanie protestują przeciw honorowaniu czerwonoarmistów
Nie ma zgody na honorowanie przez władze Gdańska
czerwonoarmistów – podkreślali uczestnicy protestu przed Cmentarzem
Wojennym Żołnierzy Radzieckich. Mieszkańcy są
zbulwersowani, że w rocznicę aresztowania kilkudziesięciu przywódców
Polskiego Państwa Podziemnego władze miasta honorują zbrodniarzy.
W obecności Marynarki Wojennej, kombatantów i władz w Gdańsku złożono
wieńce na Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Radzieckich. Miał to być element
uroczystości z okazji 70. rocznicy “powrotu Gdańska do macierzy”.
Nie ma żadnego uzasadnienia oddawania hołdu sowieckim żołnierzom – mówi Anna Kołakowska, radna PiS-u w Gdańsku.
- Jeżeli władze Gdańska, władze Polski są przeciwko prawdzie,
to my – zwyczajni ludzie – będziemy tej prawdy bronili. Było naprawdę
głośno, bo ze strony miasta przyszli m.in. przedstawiciele ambasady
rosyjskiej, prezydent miasta Gdańsk Paweł Adamowicz, przedstawiciel
zarządu Gdańska. Była też kompania honorowa Wojska Polskiego – to już
jest w ogóle skandaliczne! Stali ci marynarze z kompanii honorowej
wojska polskiego, składają hołd sowietom, a obok, na drugim cmentarzu
leży Adam Dedio – młody marynarz zamordowany w więzieniu na Kurkowej
przez kolaborantów sowieckich, a być może przez samych sowietów – komentuje Anna Kołakowska.
Radna dodaje, że policja spisała uczestników protestu upominających się o prawdę.
27 i 28 marca 1945 r., pod pozorem rozmów o powojennych losach
Polski, władze sowieckie zaprosiły czołowych przywódców Polskiego
Państwa Podziemnego do willi przejętej przez NKWD. Tam aresztowano ich i
przewieziono na proces do Moskwy, mimo że wcześniej gwarantowano
przywódcom bezpieczeństwo.
IPN apeluje do Rosjan o informacje o porwanych 70 lat temu przez NKWD przywódcach Polskiego Państwa Podziemnego
Stosowne ogłoszenie IPN
zamieścił w gazecie „Komsomolskaja Prawda” dnia 27 marca 2015 r. – w 70. rocznicę uprowadzenia przez NKWD 16
przywódców Polskiego Państwa Podziemnego.IPN prosi w ni...
Uroczystość
złożenia wieńców pod tablicami ku czci szesnastu przywódców Polskiego
Państwa Podziemnego, uprowadzonych w 1945 roku przez władze ZSRS –
Pruszków, 27 marca 2015
Hołd przywódcom Polskiego
Państwa Podziemnego – Niepodległa
Polska składa dziś hołd przywódcom Państwa Podziemnego, którzy wytrwali na posterunku i ocalili ideę
niepodległości. Jeste...
W rocznicę zdobycia Gdańska zawieszono flagę na Dworze Artusa [WIDEO]
też pamiętamy o gdańszczankach, dzielących tragiczny los miasta
zdobywanego – dodał prezydent Adamowicz.
Protesty podczas obchodów Powrotu Gdańska do Macierzy [WIDEO, ZDJĘCIA]
"Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!", "A na drzewach
zamiast liści, będą wisieć komuniści", "Adamowicz czci morderców!",
"Sowieci do domu!" - te okrzyki, a także śpiewy zakłóciły w piątek
obchody 70 rocznicy powrotu Gdańska do Macierzy.
Ludowych zebrała się grupa ok. 20 protestujących osób. Na ich czele
stali miejscy radni PiS - Anna Kołakowska, Piotr Walentynowicz oraz
Grzegorz Strzelczyk. Interweniowała policja, która spisała uczestników
demonstracji.
Składanie wieńców przez delegację władz samorządowych i wojewódzkich na
Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Radzieckich, to nieodłączna część
corocznych uroczystości związanych z obchodami powrotu Gdańska do
Macierzy.
Prawdę o tym, że 27 marca jest rocznica wymordowania i spalenia żywcem w
kościele św. Józefa stu gdańszczan, w tym kobiet i dzieci. Z całą
pewnością te dni zapowiadały dla gdańszczan zbiorowe gwałty, grabieże i
mordy na niespotykaną skalę. Matki były gwałcone na oczach dzieci. To
dla mnie obrzydliwe, gdy widzę, że stoi tutaj wojsko i władze miasta-
mówiła Kołakowska.- Nie jestem przeciwko obchodom rocznicy powrotu
Gdańska do Macierzy. Ale przeciwko składaniu wieńców na grobach
gwałcicieli i morderców. To niemoralne. Nie czci się zbrodniarzy,
okupantów i tych, z rąk których zginęły miliony Polaków. Możemy się
spodziewać, że w przyszłym roku prezydent Adamowicz postawi w Gdańsku
pomnik żołnierzom Wehrmachtu i też będzie składał im hołd- dodała.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
73. Pomnik radzieckiego kata AK
Pomnik radzieckiego kata AK zdewastowany. ZOBACZ ZDJĘCIA
W
Rosji to Bohater Związku Radzieckiego, w Polsce nie mówi się o nim
inaczej jak "kat Suwalszczyzny i Wileńszczyzny". Właśnie zdewastowano
jego pomnik. Policja złapała sprawców. Bohater Związku Radzieckiego upamiętniony w Pieniężnie odpowiadał za likwidację oddziałów AK na Suwalszczyźnie i Wileńszczyźnie.
17 lipca 1944 roku generał Iwan Czerniachowski wraz z generałem NKWD
Iwanem Sierowem pod pozorem prowadzenia rozmów z AK zwabił dowódców
Armii Krajowej w pułapkę. Aresztowani wówczas zostali ppłk Aleksander Krzyżanowski "Wilk" i szef sztabu mjr Teodor Cetys "Sław".
Zator z Czerniachowskim
W sprawie rozbiórki sowieckiego
pomnika w Pieniężnie starostwo zwraca się o zgodę do wojewody. Tam
tłumaczą, że to nie ich kompetencje
się gmina Pieniężno z wnioskiem o rozbiórkę pomnika „kata Armii
Krajowej”, uznało, że konieczna jest w tym względzie zgoda urzędu
wojewódzkiego.
Urząd Wojewódzki w Olsztynie jest zaskoczony wnioskiem starostwa i
odpowiada nam, że to sprawa władz w Braniewie.
– Ocena, czy realizacja zamierzenia inwestycyjnego gminy Pieniężno,
polegającego na rozbiórce pomnika generała I.D. Czerniachowskiego,
pozostaje w zgodzie z wzajemnymi zobowiązaniami stron umowy
międzyrządowej w zakresie zobowiązania do utrzymywania, ochrony miejsc
pamięci, utrzymywania ich w należytym porządku oraz zasady
przeprowadzania konsultacji pomiędzy jej stronami – należy do starosty
braniewskiego – podkreśla rzecznik prasowy wojewody
warmińsko-mazurskiego Edyta Wrotek.
Władze miasta rozważają przekazanie pomnika na teren obwodu
kaliningradzkiego lub przeniesienie go na sowiecki cmentarz wojenny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
74. Kolejna rozprawa przeciwników
Kolejna rozprawa przeciwników sowieckiego pomnika w Nowym Sączu
W Nowym Sączu o godz. 09.30 odbędzie się
kolejna rozprawa przeciwko polskim patriotom. Sprawa dotyczy zajścia,
do jakiego doszło podczas ubiegłorocznej manifestacji, którą
zorganizowali przeciwnicy tego monumentu na polskiej ziemi.
W trakcie demonstracji policja zaatakowała kilka osób. Uczestnikom
manifestacji postawiono zarzuty z Kodeksu Wykroczeń, ale także z Kodeksu
Karnego.
Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i
Niepodległościowych w Krakowie podkreśla, że jest to bulwersująca
sytuacja.
- Przed Sądem stają ludzie oskarżeni o to,
że wyrazili swoje patriotyczne uczucia wobec byłego już pomnika ku
chwale Armii Czerwonej. Przypomnę bowiem, że ten pomnik przy Alei
Wolności w Nowym Sączu został zdemontowany w listopadzie ubiegłego roku
przez władzę Nowego Sącza. Natomiast w dalszym ciągu toczy się sprawa
przeciwko tym osobom z Krakowa, Katowic i Nowego Sącza, które
kilkakrotnie pod tym pomnikiem urządzały demonstracje domagając się jego
usunięcia. Jest to pożałowania godna sytuacja – zaznacza Jerzy Bukowski.
Kolejna rozprawa w tej sprawie odbędzie się 29 maja również o godz. 09.30.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
75. Pieniężno: Pomnik kata AK -
Pieniężno: Pomnik kata AK - gen. Iwana Czernichowskiego - zostanie rozebrany. Jest decyzja starosty
likwidacji pomnika popiera wniosek władz Pieniężna. Starostwo powiatowe w
Braniewie wydało jeszcze nieprawomocną decyzję o likwidacji pomnika. Za
miesiąc, jeśli nie będzie protestów, decyzja powinna być już
prawomocna.
– I wtedy zaczniemy zbierać pieniądze, a potrzeba kilkudziesięciu
tysięcy złotych, na likwidację obelisku kata żołnierzy AK – cieszy się
burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo, zresztą wnuk żołnierza AK z
Wileńszczyzny. Generał Czerniachowski uchodzi za bohatera wojennego w
Rosji. Polakom kojarzy się jako kat żołnierzy AK z rejonu Wilna. Po
zajęciu miasta sowiecki oficer oszukał dowództwo Armii Krajowej
obiecując w zamian za ujawnienie się udział w walce z wojskami
hitlerowskimi.
Kiedy dowódcy AK przyszli na spotkanie sowiecki generał kazał ich
aresztować. W sumie do więzienia a później na zsyłkę trafiło około
sześciu tysięcy polskich patriotów. Większość z nich zginęła później w
sowieckich łagrach.
Poseł PiS zwrócił się w Sejmie do Andrzeja Seremeta o
interwencję w sprawie szokującego postępowania prokuratury w Braniewie.
Skierowała ona na badania psychiatryczne człowieka, który odkuł
komunistyczne symbole ze stalinowskiego monumentu w Pięniężnie.
Lokalna społeczność od lat walczy o usunięcie pomnika gen. Iwana
Czerniachowskiego, sowieckiego zbrodniarza, odpowiadającego m.in. za
pacyfikację żołnierzy Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Wielokrotnie
pisaliśmy o tym na portalu wPolityce.pl. Jest szansa, że monument
wreszcie zniknie, bo starosta braniewski wydał pozwolenie na jego rozbiórkę.
Decyzja nie
jest jednak prawomocna, więc sprawy – znając dotychczasowe perypetie z
pomnikiem – nie można jeszcze uznać za zamknięta. W związku z
przewlekłością postępowania, dwóch mieszkańców Olsztyna, jak
przypominał w Sejmie poseł PiS Jerzy Szmit (sprawa została opisana przez
lokalne media), postanowiło więc odkuć z pomnika komunistyczne symbole. Byli to Wojciech Kozioł - przedsiębiorca, księgarz, internowany w stanie wojennym, współpracownik wielu wydawnictw
niezależnych oraz Władysław Kałudziński – dawny działacz
antykomunistycznej opozycji, społecznik, wydawca, przewodniczący
Stowarzyszenia ˝Pro Patria˝, twórca i lider społecznego funduszu im. Marcina Antonowicza (studenta zamordowanego w stanie wojennym przez milicję), przyznającego setki stypendiów.
— poseł Szmit przytoczył bulwersujące postępowanie organów ścigania.
— pytał Szmit w specjalnym oświadczeniu poselskim,
— dodał oburzony parlamentarzysta.
Poseł zapowiedziął interwencję u prokuratora generalnego Andrzeja
Seremeta. Sprawa wydaje się mieć jednak charakter nie
tylko incydentalny.
W zmaganiach z postumentem sowieckiego generała w Pieniężnie jak w
soczewce odbijają się słabości tak wychwalanego przez Bronisława
Komorowskiego ćwierćwiecza polskiej wolności. Widać brak definitywnego
odcięcia się od PRL, tolerowanie spuścizny po
komunizmie i brak odpowiedniej reakcji na fałszowanie historii przez
spadkobierców Stalina. Machina państwowa III RP często działa tak, jakby zatrzymała się w czasie, gdzieś w epoce Gomułki, Gierka lub Jaruzelskiego. Aż nie chce się wierzyć, że w wolnej Polsce można trafić do „psychuszki” za zniszczenie komunistycznego posągu.
Mieszkańcy Nowej Soli rozprawili się z sowieckim pomnikiem. Zbudują nowy na cześć polskich bohaterów. ZOBACZ WIDEO
Zbiórkę na pomnik poświęcony Bohaterom
walk o Polskę rozpoczęli kombatanci. Oficjalne odsłonięcie planowane
jest w Święto Niepodległości.
-------------------------------
Usuną z Pieniężna pomnik radzieckiego generała? "Decyzja po konsultacjach"
Uprawomocniła się zgoda na usunięcie pomnika generała
Iwana Czerniachowskiego stojącego na rogatkach Pieniężna (woj....
czytaj dalej »
Powtórny pogrzeb 30 czerwonoarmistów
W kwaterze wojennej cmentarza komunalnego w Nowym Sączu dokonano powtórnego pochówku szczątków 30 żołnierzy Armii Czerwonej.
Sąd Rejonowy
dla Warszawy Pragi-Północ umorzył postępowanie w sprawie "znieważenia"
pomnika Czterech Śpiących - informuje Telewizja Republika.
Monumenty gloryfikują komunizm
Oblanie pomników ku czci Armii Czerwonej w Warszawie było czynem patriotycznym – uznał warszawski sąd
monumentu Braterstwa Broni na pl. Wileńskim, tzw. Czterech Śpiących, i
pomnika w Parku Skaryszewskim w Warszawie z okazji rocznicy 17 września
kilka lat temu przez dwóch młodych ludzi, obecnie studentów.
– Sąd uznał ich winę, uznał, że to są rzeczywiście pomniki, co było
przez nas kwestionowane, i że rzeczywiście oni znieważyli te pomniki –
mówi nam mec. Krzysztof Wąsowski, obrońca jednego z młodych ludzi.
Ostatecznie sprawa została umorzona ze względu na niewielką rangę czynu.
– Sąd uznał, że sprawa zostanie umorzona z powodu znikomej szkodliwości
społecznej czynu, ze względu na to, że to był patriotyczny czyn – mówi
adwokat.
– Z drugiej strony sąd podał niejasną interpretację, że te pomniki nie
powinny istnieć, ponieważ one jednak gloryfikują komunizm – wskazuje
Wąsowski, dodając, że to oznacza, że faktycznie nie mogą podlegać
ochronie prawnej, nie są pomnikami w rozumieniu prawa.
– My jesteśmy zadowoleni – podkreśla mecenas, dodając, że nie zamierza
składać apelacji mimo uznania winy jego klienta.
Z kolei prokuratura zapowiada podjęcie decyzji o ewentualnej apelacji od
wyroku po otrzymaniu jego pisemnego uzasadnienia.
– Wyrok ten mówi, że tak naprawdę znieważanie tych pomników nie będzie
karane, pod warunkiem że jest motywowane czynem patriotycznym – ocenia
Wąsowski.
Adwokat dodaje, że jest to „dość przełomowe w mentalność sądów
orzeczenie”, które może być brane pod uwagę przez inne sądy w tego typu
sprawach.
Dwóch młodzieńców od początku podkreślało, że oblanie farbą dwóch
monumentów było z ich strony działaniem patriotycznym.
– Był to z naszej strony idealistyczny czyn, którym chcieliśmy pokazać,
zaprotestować przeciwko publicznej gloryfikacji systemu totalitarnego, a
jednocześnie zakłamywaniu prawdy historycznej – podkreślał Wojciech B.
Podobnie mówił w sądzie Daniel L.
Sprawa toczyła się od 2011 r. i została już umorzona przez sąd. Uznał
on, że monumentów wdzięczności Armii Czerwonej nie można uznać za
pomniki w sensie prawnym, a co za tym idzie – nie można ich znieważyć.
Ale prokuratura nie dawała za wygraną i w konsekwencji sprawa trafiła
ponownie do sądu.
Na mocy decyzji stołecznych radnych pomnik „Czterech Śpiących” nie wróci
już na pl. Wileński i trafi prawdopodobnie do muzeum. Natomiast pomnik
wdzięczności Armii Czerwonej z Parku Skaryszewskiego jest skrupulatnie
odnawiany przez służby miejskie po regularnym oblewaniu go czerwona
farbą.
Zenon Baranowski
Jest porozumienie ws. pomnika Inki. "Miała być długa szata, będzie cokół"
Inka została zaplanowana na 30 sierpnia. Wszystko jest już dopięte na...
czytaj dalej »
Źródło: materiały prasowe Po lewej pierwotny projekt, po prawej zmodyfikowany. Taki właśnie stanie
Okazuje się, że inicjatorzy jego wzniesienia nie dopełnili
formalności i nie uzyskali jeszcze pozwolenia na budowę. Sesja w tej
sprawie odbędzie się dopiero 27 sierpnia, czyli na 3 dni przed
zaplanowaną już uroczystością. Ponadto, w dokumencie, który trafi na
sesję jest bezprecedensowy zapis - że Rada Miasta Gdańska wyraża tylko
tymczasową zgodę na jego ustawienie. Dlaczego?
- Komisja ds.
pomników rekomenduje Radzie Miasta, żeby potraktować pomnik jako projekt
tymczasowy, ze względu na to, że jest po prostu nieładny - wyjaśnia
Antoni Pawlak z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
76. Pieniężno
wielki szacunek za determinację i patriotyzm :)
Niech Dobry Bóg ma WAS w swojej opiece...dzięki za odwagę i skuteczność,Katowice też "zresetowały" swój "pomnik obcych"
ukłony :)
gość z drogi
77. Z pomnika usunięto popiersie
Z pomnika usunięto popiersie gen. Czerniachowskiego
W czwartek z pomnika w Pieniężnie usunięto
metalowe popiersie generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego.
Władze miasta wybrały taki termin demontażu, aby w symboliczny sposób
uczcić ofiary 76. rocznicy sowieckiej napaści na Polskę.
Na polecenie władz
miejskich robotnicy zdjęli z betonowej kolumny metalowe popiersie
Czerniachowskiego. Wcześniej gmina uzyskała w starostwie powiatowym w
Braniewie formalne pozwolenie na rozbiórkę.
Burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo
powiedział, że zdecydował się na demontaż w czwartek, żeby nadać temu
symboliczne znaczenie.
Rozbiórki monumentu generała, który był
odpowiedzialny za likwidację Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, od wielu
lat domagały się polskie środowiska kombatanckie, liczne stowarzyszenia i
osoby prywatne. Sprzeciwiała się temu Federacja Rosyjska, według której
pomnik jest objęty międzyrządową umową z 1994 r. o grobach i miejscach
pamięci. Dla Rosjan Czerniachowski był jednym z najzdolniejszych
dowódców i bohaterem Wojny Ojczyźnianej.
Z dawnego pomnika pozostał obecnie
jedynie pusty monument z płaskorzeźbami radzieckich żołnierzy. Już na
początku lat 90. usunięto z niego sierp i młot, a przed kilku miesiącami
dwaj działacze opozycji z czasów PRL nielegalnie skuli napis
upamiętniający sowieckiego dowódcę. Prokuratura umorzyła śledztwo w tej
sprawie, uznając, że czyn ma znikomą szkodliwość społeczną, bo Władysław
K. i Wojciech K. działali z pobudek patriotycznych.
Burmistrz Kiejdo powiedział, że
zdemontowane popiersie trafi na razie do gminnego magazynu, a potem
prawdopodobnie zostanie zabrane do Rosji.
O “przekazanie pomnika jako daru”
zwrócił się do burmistrza przewodniczący rejonu manturowskiego i
jednocześnie “przedstawiciel inicjatywy społecznej mieszkańców” Siergiej
Boczarow. Jak napisał, “planuje się umieszczenie pomnika w jednym z
miejsc pamięci w obwodzie kurskim, poświęconym bohaterom II wojny”.
Czerniachowski dowodził jedną z armii w
bitwie na Łuku Kurskim. Za zasługi w czasie tych walk i forsowanie
Dniepru został awansowany do stopnia generała porucznika i uhonorowany
tytułem Bohatera Związku Radzieckiego.
W ocenie polskich historyków sowiecki
dowódca jest symbolem “narzucenia Polsce systemu komunistycznego, wbrew
woli społeczeństwa i z pogwałceniem prawa”. Brał udział w likwidowaniu
struktur okręgu wileńskiego AK, która była siłą zbrojną legalnego rządu
RP na uchodźstwie. Doprowadził do aresztowania płk. Aleksandra
Krzyżanowskiego “Wilka”. Odpowiada też za rozbrojenie i zatrzymanie 8
tys. żołnierzy AK, z których większość zostało zesłanych do łagrów lub
przymusowo wcielonych do Armii Czerwonej.
W rozmowie z PAP burmistrz Kiejdo przypomniał, że o likwidację upamiętnienia sowieckiego dowódcy starał się od dawna.
Ostatecznie uchwałę o woli rozebrania
monumentu sowieckiego generała podjęła w styczniu ub. roku rada miejska
Pieniężna. Wcześniej taka inicjatywa nie miała poparcia większości
radnych. Plany samorządu poparła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa,
która uznała, że “dalsze istnienie w przestrzeni publicznej
przedmiotowego pomnika jest niezgodne z polską racją stanu”.
Po ogłoszeniu przez samorząd Pieniężna
woli usunięcia pomnika Rosjanie kilkakrotnie zorganizowali tam oficjalne
uroczystości m.in. w Dniu Zwycięstwa i rocznice śmierci
Czerniachowskiego. Bez zgody władz miasta odmalowali pomnik białą farbą.
Wcześniej monument z popiersiem generała od lat stał praktycznie
zapomniany i zarastał krzakami.
Przeciwko likwidacji monumentu
protestowało MSZ Rosji, ostatni raz w lipcu tego roku, po
uprawomocnieniu się decyzji o rozbiórce. Polskie MSZ odpowiadało, że
decyzje dotyczące pomników leżą w gestii władz lokalnych. Podkreślało
też, że polsko-rosyjska umowa międzyrządowa ws. upamiętnień jest
realizowana, bo nasze państwo otacza opieką radzieckie cmentarze wojenne
i miejsca pochówku.
Władze Pieniężna zapowiedziały, że w
ciągu kilku miesięcy zamierzają usunąć również pusty monument i kolumnę,
które pozostały po pomniku Czerniachowskiego. Prace będą sfinansowane z
publicznej zbiórki, ogłoszonej przez miasto i organizacje kombatanckie
AK. W tym miejscu ma powstać projekt, który – jak ocenił Kiejdo –
“będzie łączył, a nie dzielił”. Prawdopodobnie chodzi o upamiętnienie
ofiar systemu komunistycznego lub ofiar wojen.
Pomnik w Pieniężnie zbudowano w latach
70. ub. wieku niedaleko miejsca, gdzie radziecki dowódca został
śmiertelnie ranny podczas operacji wschodniopruskiej. Zginął 18 lutego
1945 r., pochowano go w Wilnie. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości
jego szczątki przeniesiono na cmentarz w Moskwie. Wileński pomnik
generała zabrano natomiast do rosyjskiego Woroneża.
Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej w Parku Skaryszewskim (PRZEMEK WIERZCHOWSKI)
Walk i Męczeństwa rekomenduje zmianę lokalizacji pomnika żołnierzy
radzieckich z parku Skaryszewskiego na cmentarz - mauzoleum przy al.
Żwirki i Wigury. W 1968 r. przeniesiono w ten sposób groby
czerwonoarmistów.
Rada odpowiedziała na pismo dzielnicowego radnego Dariusza Lasockiego (PiS) z Pragi-Południe.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
78. Ukłony dla
Pieniężna..:)
Katowice tez pozbyły się podobnego " pomnika aktu poddaństwa"
gość z drogi
79. Kradzież tablicy z pomnika
Kradzież tablicy z pomnika poświęconego Armii Czerwonej [ZDJĘCIA,WIDEO]
zapytał mieszkańców na oficjalnej stronie internetowej Sławna, co
należy zrobić z pomnikiem? Wyraził przekonanie, że należy go rozebrać, a
tablicę przenieść z należytymi honorami na część wojskową cmentarza w
Sławnie.
Teraz tablicę skradziono. Sprawę bada policja. Inskrypcja na tablicy
brzmi: "Chwała bohaterom - żołnierzom Armii Radzieckiej Poległym w
walkach z hitlerowskim najeźdźcą"
przeniesienia inskrypcji z pomnika na cmentarz, ale tego nie wykonano.
Nie było zgody ambasady Rosyjskiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
80. Zdjął napis z pomnika gen.
Zdjął napis z pomnika gen. Czerniachowskiego. Najpierw go zatrzymano, teraz dostał odszkodowanie
Olsztyński opozycjonista Władysław Kałudziński, który został zatrzymany przez policję, gdy rok temu...
Sprawa, która odbyła się w piątek przed Sądem Okręgowym w Olsztynie,
dotyczyła bezzasadnego zatrzymania Władysława Kałudzińskiego przez
policję. We wniosku domagał się on od Skarbu Państwa 10 tys. zł
zadośćuczynienia, sąd po rozpoznaniu sprawy przyznał połowę tej kwoty
czyli 5 tys. zł. Prokurator występujący w procesie poparł w końcowej
mowie wniosek „co do zasady”, jednak wnosił do sądu, by miarkował
wysokość zadośćuczynienia.
Kwota przyznanego przez sąd zadośćuczynienia – jak podkreślił Władysław
Kałudziński – zostanie przekazana na cel społeczny, czyli na budowę
mającego powstać po całkowitym demontażu pomnika sowieckiego generała
„Miejsca pamięci ofiar wojennych i represji w Pieniężnie”. Podczas pięciogodzinnego zatrzymania postawiono zarówno Kałudzińskiemu
jak i jego koledze zarzuty „znieważenia pomnika upamiętniającego miejsca
pamięci przy pomocy młotka poprzez usunięcie napisu generał
Czerniachowski”. Kałudziński nie przyznał się do winy i odmówił
składania wyjaśnień. Po tym policja zwolniła obu mężczyzn do domów.
Prokuratura rejonowa w Braniewie w trakcie prowadzonego dochodzenia
wezwała Kałudzińskiego, by stawił się na badanie psychiatryczno-sądowe,
którym się poddał. To prokuratorskie wezwanie na badanie psychiatryczne
zbulwersowało środowisko dawnych opozycjonistów i kolegów
Kałudzińskiego. Ostatecznie prokuratura 30 czerwca 2015 roku umorzyła
dochodzenie uzasadniając, że szkodliwość społeczna działanie
Kałudzińskiego była znikoma.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
81. Samorządy będą miały rok na
Samorządy będą miały rok na usunięcie reliktów komunizmu
propagowania komunizmu. Samorządy będą miały rok na usunięcie z
przestrzeni publicznej nazw upamiętniających osoby, organizacje,
wydarzenia i daty symbolizujące komunizm go upamiętniające.
Projekt ustawy o zakazie
propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy
budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej przygotowali
senatorowie Prawa i Sprawiedliwości. W lutym Senat podjął inicjatywę
legislacyjną w tej sprawie.
Pierwsze czytanie projektu
przeprowadzono w środę na posiedzeniu połączonych sejmowych Komisji:
Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz Administracji i
Spraw Wewnętrznych.
Zgodnie z projektem nazwy budowli,
obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i
placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą
upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm
lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju
propagować.
W projekcie ustawy zapisano, że „za
propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób,
organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i
niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944–1989”.
Oznacza to, że nie można nadawać takich
nazw. Ewentualną decyzję o stwierdzeniu nieważności uchwały nadającej
nazwę budowli, obiektowi lub urządzeniu użyteczności publicznej – jeśli
nosiłby nazwę niezgodną z ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub
innego ustroju totalitarnego przez nazwy – podejmowałby wojewoda.
Przed wydaniem takiej decyzji byłby on
zobowiązany do zasięgnięcia opinii Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji
Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. W razie zakwestionowania
nazwy, władze samorządowe miałyby trzy miesiące na to, by nadać danemu
obiektowi nową nazwę.
Jednocześnie, zgodnie z projektem,
samorządy będą miały obowiązek zmiany dawniej nadanych nazw, jeśli
związane są one z osobami, wydarzeniami i datami, które będą zakazane
według projektowanej ustawy. Senat proponował by na zmianę nazw dawniej
nadanych samorządy miały dwa lata. Jak wyjaśnił w środę, podczas
pierwszego czytania projektu, senator Robert Mamątow (PiS) taki czas na
wprowadzenie zmian został zaproponowany po konsultacji z samorządami.
Zgodnie z projektem zmiana nazwy
dokonana na podstawie ustawy nie będzie miała wpływu na ważność
dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Oznacza to, że np. dowód
osobisty, mimo zmiany nazwy ulicy, przy której mieszka osoba
legitymująca się nimi, będzie ważny, dopóki nie upłynie zapisany na nim
termin ważności.
Jak zaznaczono w uzasadnieniu do
projektu wejście ustawy w życie będzie wiązało się z kosztami dla
budżetu państwa w postaci zmniejszenia dochodów, spowodowanego
zwolnieniem z opłat oraz zwiększeniem wydatków związanych z wymianą
dokumentów. Również samorządy poniosą koszty związane z wymianą
dokumentów, a ponadto wydatki na zmianę tablic z nazwami ulic.
„Należy pamiętać, że obywatele będą
ponosić koszty związane z wymianą dokumentów (inne niż opłaty – np.
koszty fotografii zamieszczanej w dokumentach, koszty przejazdów,
utracony zarobek), tabliczek oznaczających posesje, oraz takie koszty
jak wymiana szyldów, wizytówek, papieru firmowego, koszty poinformowania
nadawców korespondencji, koszty zmiany ogłoszeń i reklam” – napisano w
uzasadnieniu.
Ustawa ma wejść w życie po upływie 3 miesięcy od dnia jej ogłoszenia.
Jak podał Mamątow w lutym przedstawiając
w Senacie projekt ustawy z informacji jakie uzyskał w IPN wynika, że w
Polsce może być jeszcze około 1200-1400 nazw miejsc, które upamiętniają
system komunistyczny.
Z Mielca zniknął niechciany symbol komunizmu. Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej w końcu zrównany z ziemią
O usunięciu pomnika z reprezentacyjnego miejsca miasta zdecydowali we wrześniu 2015 roku radni. Brawo Mielec!
Nie będzie tablicy Armii Radzieckiej na Politechnice Częstochowskiej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
82. Nie czcijmy sowieckich
Nie czcijmy sowieckich żołnierzy
Instytut Pamięci Narodowej zaapelował o to do Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska.
List, którego nadawcą jest dr Karol Nawrocki, naczelnik Oddziałowego
Biura Edukacji Publicznej w Gdańsku, adresowany jest do Pawła
Adamowicza, prezydenta miasta, oraz Bogdana Oleszka, przewodniczącego
Rady Miasta Gdańska.
"W tym roku, podobnie jak w latach ubiegłych, planują Panowie złożyć
kwiaty na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, gdzie w latach
1947-1949 pochowano zebrane z całego Gdańska szczątki Sowietów, którzy w
marcu 1945 r. zdobywali Gdańsk. Zgodnie z tradycją chrześcijańską
należy uznać, iż ziemskie czyny żołnierzy 2. Frontu Białoruskiego
zostaną ostatecznie osądzone przed obliczem Boga. Stąd samo trwanie
cmentarza, sygnalizującego skomplikowane dzieje naszej ojczyzny, nie
budzi wątpliwości" - czytamy w liście.
"Pojawiają się one jednak w momencie oddawania przez polskie władze
miasta Gdańska hołdu - poprzez złożenie kwiatów, zarówno samej dacie 27
marca, jak i żołnierzom, którzy czynem zbrojnym przynieśli Polsce 45 lat
komunistycznego zniewolenia".
"W sposób wyraźny wątpliwego historycznie tła uroczystościom 27 (w
tym roku obchodzonych 29) marca przydaje fakt wzniesienia na cmentarzu
pomnika-mauzoleum, odsłoniętego 7 listopada 1947 r., czyli w dniu
największego święta światowego komunizmu - rewolucji październikowej".
W dalszej części listu dr Nawrocki podkreśla, że w 1945 r. Armia
Czerwona nie wyzwoliła Gdańska, lecz go zdobyła. "Podczas swojego pobytu
w Gdańsku czerwonoarmiści przejawiali okrucieństwo w stosunku do
wszystkich mieszkańców miasta, niezależnie od ich narodowości. Z podobną
nienawiścią traktowali historyczną zabudowę naszego miasta". Do listu dołączona została analiza pracownika IPN Krzysztofa Filipa
dokumentująca zbrodnie i okrucieństwa Armii Czerwonej w Gdańsku.
"Przykłady okrutnych zbrodni, grabieży, demontażu urządzeń i całych
przedsiębiorstw, deportacji, zbiorowych gwałtów oraz umyślnych podpaleń
dokonywanych przez żołnierzy sowieckich znaleźć można na kolejnych
stronach załączonej notatki. Mam wielką nadzieję, że nie pozwolą one
reprezentantowi gdańszczan oraz przewodniczącemu miejskiego samorządu
myśleć o 27 marca i żołnierzach 2. Frontu Białoruskiego jako symbolach
polskiej drogi do wolności" - podkreśla dr Nawrocki.
Na zakończenie gdański IPN apeluje do władz miasta, by zamiast
oddawać hołd sowieckim okupantom, zorganizowały marcowe uroczystości
upamiętniające ofiary Armii Czerwonej, NWKD i UB. Jednocześnie IPN
gwarantuje pomoc w organizacji takich obchodów.
Kontrowersje podczas obchodów "Powrotu Gdańska do Macierzy"
"Powrotu Gdańska do Macierzy". Pod Cmentarzem Wojennym Żołnierzy
Radzieckich, gdzie władze miasta składały wieńce, odbył się protest
środowisk prawicowych.
stała radna PiS Anna Kołakowska. Wraz z nią członkowie Stowarzyszenia
Republikanie oraz Klubu Młodych PiS Gdańsk. Jak podkreślali, „nie można
czcić rocznicy wyzwolenia, które było początkiem nowej okupacji”.
Czytaj też: Protesty podczas obchodów Powrotu Gdańska do Macierzy
[WIDEO, ZDJĘCIA]
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
83. Koniec zakłamywania
Koniec zakłamywania historii
Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej w Sanoku w końcu zniknie z przestrzeni publicznej
Wiele wskazuje na to, że pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej w Sanoku zniknie niebawem z przestrzeni publicznej. Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Rzeszowie w końcu zaakceptował wniosek o usunięcie monumentu.
Z wnioskiem o usunięcie z przestrzeni publicznej sowieckiego monumentu wystąpiły władze Sanoka. W ich ocenie najwyższy czas, aby komunistyczny relikt zniknął z przestrzeni publicznej. Monument jako wyraz wdzięczności dla czerwonoarmistów, którzy – jak głosił napis na pomniku – jakoby przynieśli miastu wolność, został wzniesiony na przełomie 1944 i 1945 r. Wówczas pomnik stanowił integralną część cmentarza Żołnierzy Armii Czerwonej usytuowanego na zboczu wzgórza. Po ekshumacji w latach 50. i przeniesieniu szczątków do utworzonej kwatery na cmentarzu Centralnym w Sanoku pomnik zburzono. W 1977 r. powstała jego obecna wersja. Zarówno idea pomnika, jak i sam napis były mocno naciągane, ponieważ – jak przypominają historycy –niemiecka niewola okupacyjna zmieniła się na sowiecką przyniesioną na bagnetach przez Armię Czerwoną, za którą do Polski wkroczyło NKWD i terror władzy ludowej.
W latach 90. napis „Pamięci żołnierzom Armii Czerwonej poległym w walkach o wyzwolenie Sanoka” wprawdzie został usunięty z cokołu, podobnie jak gwiazda czerwona, ale pomnik jak stał, tak stoi.
W ubiegłym roku inicjatywę przeniesienia go na cmentarz Centralny, gdzie znajduje się kwatera żołnierzy Armii Czerwonej, poparł m.in. Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie. Jednak zgody nie wyraził Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Rzeszowie, na czele którego stoi wojewoda podkarpacki. Po zmianie władzy w Polsce, kiedy urząd wojewody podkarpackiego objęła dr Ewa Leniart, władze Sanoka ponownie złożyły wniosek do Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który tym razem wyraził zgodę na usunięcie monumentu, pozostawiając władzom Sanoka decyzję co do dalszych jego losów.
Na razie nie jest jeszcze przesądzone, gdzie ostatecznie trafi pomnik – czy na jeden z okolicznych cmentarzy z mogiłami żołnierzy sowieckich, czy może bardziej odpowiednim miejscem będzie park pomników na terenie Muzeum PRL w Rudzie Śląskiej. To jednak wiąże się z kosztami transportu, tym bardziej że monument jest duży. Jak zapowiada burmistrz Sanoka Tadeusz Pióro, wkrótce odpowiedni projekt uchwały w tej sprawie trafi pod obrady rady miasta i to miejscy rajcy zdecydują o dalszym losie po PRL-owskiego spadku. Przypomnijmy, że z wnioskiem do Rady Miasta Sanoka o usunięcie pomnika zwrócili się przedstawiciele organizacji patriotycznych, m.in. Sanockiego Ruchu Narodowego, Klubu Historycznego im. Armii Krajowej, kombatanci Armii Krajowej oraz sybiracy. Ich zdaniem, wszelkie symbole gloryfikacji katów Narodu Polskiego winny zostać usunięte z przestrzeni miejskiej, a żadne prawo nie usprawiedliwia tolerancji dla kultywowania pamięci okupanta, który na wiele lat zniewolił Polskę. O losie pomnika i zagospodarowaniu placu Harcerskiego przy Parku Miejskim w Sanoku zdecyduje rada miasta.
Mariusz Kamieniecki
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/157947,koniec-zaklamywania-histor...
8 ustaw z podpisem Prezydenta
19 maja 2016 r. Prezydent RP podpisał ustawy, m.in. o Karcie Polaka i
o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez
nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
84. Jest decyzja w sprawie
Jak poinformowała w komunikacie rzecznik IPN, w całym kraju znajduje się łącznie 229 sowieckich pomników, z czego w województwie zachodniopomorskim 43. – Chcieliśmy sprawdzić, ile tego typu monumentów znajduje się w Polsce 27 lat po odzyskaniu wolności. Wyniki inwentaryzacji nas zaskoczyły. Oczekiwaliśmy, że będzie ich jednak mniej. Tym bardziej, że szacowaliśmy, że po II wojnie światowej w PRL powstało około 500 pomników „wdzięczności” Armii Czerwonej. Jesteśmy przekonani, że monumenty te powinny zniknąć z przestrzeni publicznej – powiedział wiceprezes Instytutu Paweł Ukielski.
W związku z chęcią oczyszczenia przestrzeni publicznej z monumentów sławiących sowieckich okupantów i oprawców, IPN skierował do samorządów propozycję podziału kosztami demontażu. Wszystkie pomniki trafiałby do skansenu, który powstanie w Bornem-Sulinowie, miejscowości w województwie zachodniopomorskim, która do 1993 roku była miastem zamkniętym całkowicie zarządzanym przez Sowietów i Rosjan. W skansenie, zwiedzający mieliby możliwość poznać ich historię wraz z historią sowieckiej podległości.
Do pomysłu IPN przychyliły się władze samorządowe, które „przedstawiły spójną koncepcję stworzenia w ich miejscowości skansenu pomników Armii Czerwonej”.
IPN szacuje, że koszt stworzenia skansenu wyniesie około 2 mln zł, choć ostateczne suma będzie znana po dokładnej inwentaryzacji terenu. Pierwszy etap mógłby być gotowy na 1 września 2017 roku, wtedy IPN chce zaprosić tam pierwszych zwiedzających. Pierwszy eksponat już jest – to popiersie gen. Czerniachowskiego, które zostało zdemontowane w Pieniężnie. – Zgłaszają się do nas kolejne miejscowości, które chcą zdemontować sowieckie pomniki. Mam nadzieję, że w ciągu kilku lat wszystkie znajdą się w naszym skansenie w Bornem-Sulinowie – podsumował Ukielski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
85. Rosyjska prowokacja w
Rosyjska prowokacja w Pieniężnie. Dyplomaci z Kremla uczcili "kata wileńskiej AK"... mimo że pomnika nie ma! GALERIA
"Być może ktoś pomyślał, że pamięć o Czerniachowskim zginie".
— pisze na swoim portalu Sputnik Polska.
Akcja memorialna została zorganizowana przez rosyjską ambasadę w Polsce.
Udział w niej wzięli: ambasador nadzwyczajny Federacji Rosyjskiej
w Polsce Siergiej Andriejew, kierownik misji dyplomatycznej w Gdańsku
Aleksander Karaczewcew, p.o. regionalnego ministra ds. międzynarodowych
i międzyregionalnych Ałła Iwanowa, przedstawiciele organizacji społecznych z obwodu kaliningradzkiego oraz niestety także grupka polskich weteranów.
http://wpolityce.pl/historia/328416-rosyjska-prowokacja-w-pienieznie-dyp...
PROWOKACJA ZAKRZEWSKIEGO, JAK W UBIEGŁYCH LATACH.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
86. rojekt ustawy o rozbiórce
rojekt ustawy o rozbiórce setek „demoralizujących” pomników propagujących komunizm i totalitaryzm przygotowali senatorowie PiS. Po poprawce złożonej przez Jerzego Czerwińskiego (PiS) do totalitaryzmu zaliczono również „nacjonalizm ukraiński i litewski” oraz „militaryzm pruski, rosyjski i niemiecki”. Z wyliczeń wynikało, że pomysł kosztować będzie miliony złotych.
Projekt krytykowali przedstawiciele mniejszości narodowych, ale wydawało się, że bez problemu zostanie przegłosowany. W październiku Senat skierował go do Sejmu, w listopadzie jego przyjęcie pozytywnie zarekomendowały sejmowe komisje, a opinię przygotował rząd.
Nieoczekiwany zwrot nastąpił w lutym, kiedy marszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS) złożył wniosek o wycofanie projektu z Sejmu. Senator Robert Mamątow (również PiS) tłumaczył w jego imieniu, że „w ustawie znalazły się zapisy, które mogą narazić nasz kraj na reperkusje międzynarodowe”.
Sprzeciwiał się Czerwiński. – Cóż takiego się zmieniło w polskiej sytuacji międzynarodowej w ciągu dwóch miesięcy, że musimy się z tego rakiem wycofywać? – pytał. Sugerował, że może chodzić o ośmieszenie Senatu, choć formalnie wycofanie ustawy jest dopuszczalne.
Senatorowie PiS poparli Czerwińskiego, by wniosek marszałka odrzucić. Podobnie komisje.
Senatorowie zajęli się sprawą w piątek. Czerwiński powtarzał swoje: „po raz pierwszy obserwujemy taki dziwny, wyjątkowy tryb”, że Senat sam wycofuje się z projektu, który – jako wnioskodawca – skierował do Sejmu. Jego zdaniem wpływ na wycofanie się z projektu może mieć „fakt opisany przez część portali internetowych, który nie został zdementowany”. – A mianowicie, że to wycofanie projektu z drugiego czytania w Sejmie nastąpiło po rozmowie, nazwijmy to wprost – interwencji ambasadora Ukrainy w Polsce – mówił. – Jeśliby tak było, uważam to za bardzo naganne. Dawniej słuchaliśmy się przez długi czas Moskwy, potem przez kilkanaście lat Berlina, a teraz musimy słuchać się Kijowa. Czy tak powinny pracować obie izby parlamentu suwerennego państwa, jakim jest Polska? – pytał.
Wycofanie projektu ustawy poparł Jerzy Fedorowicz (PO). – Polityka i polityka historyczna to coś więcej niż racje i emocje nasze i naszych bliskich – mówił.
Dziękował mu Mamątow, podkreślając, że są momenty kiedy są rzeczy „ważniejsze niż nasze osobiste sprawy”, a ta właśnie do nich należy. – Nie możemy pozwolić sobie na psucie stosunków z sąsiadami – podkreślał. Senatorów poprosił, by opowiedzieli się za wycofaniem projektu z Sejmu. – Złożymy ją na nowo. Ja osobiście na pewno ego dopilnuję – zapewnił.
Ostatecznie Senat poparł wniosek marszałka i wycofał projekt. Spośród obecnych na sali 49 senatorów PiS „za” było 39. Przeciw zagłosowało siedmiu, zaś trzech wstrzymało się od głosu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
87. Sejm przyjął w czwartek
Sejm przyjął w czwartek nowelę ustawy o zakazie propagowania komunizmu, która reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym, np. pomników, gloryfikujących ustrój totalitarny. Obejmuje ona też zakazem nadawanie nazw propagujących totalitaryzm np. szkołom.
Za nowelizacją opowiedziało się 408 posłów, 7 było przeciw, a 15 wstrzymało się od głosu.
Przeciw byli: Gasiuk-Pihowicz, Meysztowicz, Mieszkowski, Schmidt, Szłapka z N, oraz Sawicki z PSL i Sanocki
W grupie posłów, którzy wstrzymali się od głosu także przeważają posłowie partii Ryszarda Petru: Michał Jaros, Paweł Kobyliński, Jarosław Lubczyk, Katarzyna Lubnauer, Piotr Misiło, Mirosław Pampuch, Monika Rosa, Marek Ruciński, Marek Sowa, Elżbieta Stępień, Krzysztof Truskolaski, Witold Zembaczyński.
Od głosu wstrzymali się także Stanisław Huskowski , Stefan Niesiołowski i Jacek Protasiewicz z Unii Europejskich Demokratów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
88. Zburzono sowieckie mauzoleum
Zburzono sowieckie mauzoleum w Trzciance. MSZ Rosji: To "bluźnierczy akt". FOTO i WIDEO
"Władze wielkopolskiej Trzcianki miały prawo do demontażu
mauzoleum żołnierzy Armii Czerwonej" - oświadczyło we wtorek
Ministerstwo Kultury i…
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
89. Nowy Sącz: pomnik
Nowy Sącz: pomnik Piłsudskiego zastąpi pomnik Armii Czerwonej
Pomnik Józefa Piłsudskiego stanie w Nowym Sączu przy Alejach
Wolności, w miejscu, gdzie stał monument upamiętniający Armię Czerwoną.
Rada Miasta jednogłośnie zaakceptowała pomysł upamiętnienia marszałka w
100. rocznicę odzyskania niepodległości.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
90. prowokacja TVN24 i śledztwo
Oświadczenie MSWiA:
W związku z emisją reportażu Superwizjera, jutro (22 stycznia br.) minister Joachim Brudziński będzie na ten temat rozmawiał z nadinspektorem Jarosławem Szymczykiem, Komendantem Głównym Policji. Sprawa ta zostanie również omówiona z Bogdanem Święczkowskim, I Zastępcą Prokuratora Generalnego Prokuratorem Krajowym.
Szef MSWiA podkreślił, że w Polsce nie ma przyzwolenia na propagowanie faszystowskiego, komunistycznego lub innego totalitarnego ustroju państwa. Nie ma również zgody na pojawianie się w przestrzeni publicznej symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej. Polska Policja będzie podejmowała adekwatne - zgodnie ze swoimi kompetencjami - działania, wobec każdej osoby lub organizacji, która nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, czy rasowych. Nie ma również przyzwolenia na agresywne zachowania i ataki na biura poselskie, powodowane różnicami w przekonaniach politycznych.
Jest śledztwo ws. propagowania faszyzmu przez "Dumę i Nowoczesność"
Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro polecił w sobotę Prokuratorowi Regionalnemu w Katowicach wszczęcie śledztwa ws. publicznego propagowania faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego i posiadania przedmiotów o takiej symbolice przez organizację „Duma i Nowoczesność” - podała Prokuratura Krajowa.
Dodano, że chodzi o czyn z art. 256 Kodeksu karnego.
Jak zapewnia w niedzielę PK, prokuratorzy przystąpili natychmiast do gromadzenia dowodów w tej sprawie i wykonywania czynności procesowych. "Decyzję o śledztwie Prokurator Generalny podjął bezpośrednio po emisji reportażu w programie „Superwizjer” na antenie telewizji TVN" - poinformowano.
"Po ataku hitlerowskich Niemiec w okupowanej Polsce wymordowano miliony ludzi, w tym trzy miliony Polaków. Jeśli więc ktoś czci odpowiedzialnego za to Adolfa Hitlera, który jest jednym z największych zbrodniarzy w dziejach, to zasługuje na bezwzględne potraktowanie. W takich sytuacjach prokuratura będzie zawsze stanowcza" - powiedział PAP Zbigniew Ziobro.
Przypomniano, że za propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Jak dowiedziała się PAP, że postępowanie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
Rzecznik prezydenta: powinniśmy potępiać organizacje odwołujące się i do nazizmu i do komunizmu
Wszyscy powinniśmy stać na gruncie konstytucji, potępiać i zwalczyć zarówno organizacje odwołujące się do nazizmu, jak i komunizmu, a więc potępiać tych, którzy przychodzą ze swastykami, jak i tych, którzy przychodzą z sierpem i młotem - powiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
"Mam nadzieję, że wszyscy powinniśmy stać na gruncie konstytucji i potępiać i zwalczyć zarówno organizacje odwołujące się do nazizmu, i komunizmu, a więc potępiać tych, którzy przychodzą z flagami, ze swastykami, jak i tych, którzy przychodzą z czerwonymi flagami, z sierpem i młotem" - powiedział w niedzielę w TVN24 Łapiński.
Odniósł się w ten sposób do tego, że "Superwizjer" TVN24 ujawnił w sobotę wyniki swego dziennikarskiego śledztwa dotyczące działalności niektórych polskich środowisk narodowych, m.in. Stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność".
Na nagraniach ukrytą kamerą są pokazane m.in. zorganizowane w maju 2017 r. w lesie nieopodal Wodzisławia Śląskiego "obchody" 128. urodzin Adolfa Hitlera. Materiał pokazuje m.in. rozwieszone na drzewach czerwone flagi ze swastykami i "ołtarzyk" ku czci Adolfa Hitlera z jego czarno-białą podobizną oraz wielką drewnianą swastyką nasączoną podpałką do grilla, która po zmroku zostaje podpalona. Widać też uczestników spotkania przebranych w mundury Wehrmachtu, wznoszenie toastów "za Adolfa Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę" i częstowanie tortem w kolorach flagi Trzeciej Rzeszy.
"My od wielu lat walczymy, często bezskutecznie, z kłamstwem o +polskich obozach koncentracyjnych+. Takie zachowania czy takie ruchy, czy takie w cudzysłowie imprezy też na arenie międzynarodowej Polsce nie będą służyć, bo znowu będą powielać jakieś kłamstwa o +Polsce nazistowskiej+ czy nazistach" - dodał Łapiński.
Rzecznik prezydenta podkreślił, że Polska była pierwszą ofiarą niemieckiego nazizmu. "I właśnie takie zachowania (jak pokazane w reportażu - PAP) niestety też wpisują się w kolejne kłamstwo o +polskich obozach+" - ocenił.
Duma i Nowoczesność
Informujemy, iż nastąpiła zmiana numeru rachunku bankowego konta naszego stowarzyszenia Duma i Nowoczesność. Nowy numer: 09 2530 0008 2065 1027 4019 0001. Stary numer będzie jeszcze aktywny do końca miesiąca stycznia 2018 r
http://din.org.pl/o-nas
Demonstracja w Gdańsku przeciwko zmianie ulicy Dąbrowszczaków na Lecha Kaczyńskiego
Ok. 50 osób manifestowało w niedzielę w Gdańsku przeciwko decyzji
wojewody pomorskiego Dariusza Drelicha zmieniającej nazwę jednej z ulic w
dzielnicy Przymorze z Dąbrowszczaków na b. prezydenta RP Lecha
Kaczyńskiego.
Nazwanie ulicy imieniem Lecha Kaczyńskiego jest kontrowersyjnym pomysłem, a mieszkańcy proszą od roku, żeby w ogóle nie zmieniać ulicy Dąbrowszczaków
- powiedziała PAP jedna z organizatorek protestu, mieszkanka Przymorza i
działaczka gdańskiego Komitetu Obrony Demokracji Bożena Yates.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
91. Dekomunizacja w Lidzbarku
Dekomunizacja w Lidzbarku Warmińskim! Rozebrano Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej
Usunięcia pomnika domagali się od lat przedstawiciele związków kombatanckich AK, środowisk konserwatywnych i narodowych.
Demontaż pomnika upamiętniającego komunistycznego zbrodniarza gen. Karola Świerczewskiego
W
Jabłonkach w województwie podkarpackim ruszy dziś rozbiórka pomnika
upamiętniającego komunistycznego zbrodniarza gen. Karola
Świerczewskiego. Obelisk znajduje się na terenie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
92. Już w najbliższy wtorek – 6
Już w najbliższy wtorek – 6 marca – zostanie ogłoszony
wyrok w sprawie trójki młodych ludzi oskarżonych o „znieważenie” komunistycznego obelisku w Rząbcu. Widnieje na nim tablica, gdzie prawdziwi bohaterowie – Żołnierze Niezłomni z Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych – nazwani są „zbirami wysługującymi się hitlerowskiemu okupantowi”, a ich oprawcy – sowieccy agenci i pospolici bandyci – zasługującymi na upamiętnienie bohaterami.
W tej sprawie w styczniu br. uruchomiliśmy już petycję, którą poparło ponad 12 500 obywateli!
W
miniony czwartek, w Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, sąd
przesłuchał ostatnich świadków i tym samym zakończył postępowanie w tej
sprawie.
Poniżej przesyłam Pani dwa krótkie nagrania: Pawła Wydry, który wyjaśnia, dlaczego on i jego koledzy zdecydowali się w ten sposób zamanifestować niezgodę na fałszowanie prawdy o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych oraz
film ze wspomnianego procesu.
W
lewicowych mediach młodzi patrioci opisywani są jako wandale, którzy
niszczą wszystko, co stanie im na drodze. Dlatego uprzejmie zachęcam do
obejrzenia tych krótkich nagrań i wyrobienia sobie własnego zdania w tej sprawie.
Instytut Ordo Iuris
zdecydowanie występuje w obronie duchowego i kulturowego dziedzictwa
Narodu. Dlatego podejmujemy skuteczne środki prawne w sprawach takich
jak ustawa o IPN czy proces oskarżonych z Rząbca.
To powinność wobec Ojczyzny oraz przyszłych pokoleń – naszych dzieci!
Z wyrazami szacunku
P.S. Więcej informacji znajdzie Pani na stronie petycji „Cześć bohaterom z NSZ! Obalmy fałsz o Rząbcu!”, do podpisania której uprzejmie zachęcam.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
93. Pomnik w Rząbcu na
Pomnik w Rząbcu na kielecczyźnie jest jednym z niechlubnych miejsc pamięci, gloryfikującym zbrodnie komunizmu i od lat budzącym wiele emocji mieszkańców, domagających się jego usunięcia. Trzech młodych mężczyzn, nie godzących się na obecność uderzającego w polskich patriotów pomnika i brak skutecznej reakcji władz, oblało go czerwoną farbą. Składając wyjaśnienia w postępowaniu oskarżeni, jako główny motyw podjętego działania, wskazywali na ich głębokie przywiązanie do wartości narodowych i patriotycznych, czego potwierdzeniem jest ich rozległa aktywność społeczna w tym zakresie.
Sąd Rejonowy we Włoszczowie ogłosił dziś wyrok i z uwagi na niską szkodliwość społeczną czynu, umorzył postępowanie.
Prawnicy Ordo Iuris w toku postępowania złożyli szereg wniosków potwierdzających komunistyczny charakter obelisku w Rząbcu. Ze względu na charakter sprawy oraz konieczność uwzględnienia kontekstu społecznego i historycznego wniesiono także o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego z Instytutu Pamięci Narodowej. Zdaniem prawników Ordo Iuris, komunistyczny obelisk z Rząbca nie jest objęty ochroną prawno-karną przewidzianą w art. 261 Kodeksu Karnego. Dobrem chronionym na podstawie tego przepisu jest bowiem pomnik upamiętniający zdarzenie historyczne lub urządzony celem uczczenia osoby, a nie miejsce propagujące totalitarny system komunistyczny.Sąd w uzasadnieniu wyroku wskazał na znikomą społeczną szkodliwość czynu, także z uwagi na fakt, że pomnik znajduje się na wojewódzkiej liście obiektów do likwidacji, na podstawie ustawy dekomunizacyjnej. Sąd przywołał także analizę historyczną potwierdzającą, że pomnik w Rząbcu gloryfikuje totalitarną władzę komunistyczną. Sąd przytoczył również opinie na temat oskarżonych i ich działalności społecznej w zakresie obrony wartości patriotycznych.
Prawnicy Ordo Iuris, obrońcy oskarżonych, od początku postępowania domagali się ich uniewinnienia, nie zgadzając się na warunkowe umorzenie postępowania, czego żądał prokurator.
Dzisiejszym wyrokiem sąd odebrał ochronę prawną komunistycznym obeliskom w Polsce. Umorzenie postępowania z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną czynu jest niewątpliwym sukcesem, choć nie do końca nas satysfakcjonuje, dlatego rozważamy zaskarżenie tego orzeczenia – powiedział adw. Bartosz Lewandowski, obrońca oskarżonych.
Zgodnie z zapowiedziami wojewody świętokrzyskiego pomnik w Rząbcu zostanie usunięty na podstawie nowych przepisów ustawy dekom
Źródło: Ordo Iouris
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
94. Pomnik gen. Świerczewskiego w
Pomnik gen. Świerczewskiego w Złotoryi został rozebrany
zobacz więcej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
95. Legnica: Rozbiórka Pomnika
Legnica: Rozbiórka Pomnika Wdzięczności dla Armii Radzieckiej
W
Legnicy (Dolnośląskie) rozpoczęła się dziś rozbiórka Pomnika
Wdzięczności dla Armii Radzieckiej. Monument przedstawia polskich i
radzieckich żołnierzy trzymających na rękach dziewczynkę. Jego rozbiórkę
zarządzono na mocy ustawy dekomunizacyjnej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
96. Sąd przeciwko dekomunizacji
zarządzenia wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery dotyczące zmian
nazw 12 ulic w Warszawie w związku z tzw. ustawą dekomunizacyjną - w tym
al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego.
Przede wszystkim - jak uznał sąd - podstawowym błędem był brak
wykazania w uzasadnieniach zarządzeń powodów takich decyzji i wskazania
na spełnienie przesłanek ustawowych dla danej zmiany.
WSA ocenił,
iż wojewoda wydając zarządzenia powinien w uzasadnieniach decyzji
wyraźnie wskazać, dlaczego w świetle ustawy dekomunizacyjnej
dotychczasowe nazwy ulic podlegają pod te przepisy i w związku z tym
wymagają zmiany.
— zaznaczył sąd.
Zgodnie
z tzw. ustawą dekomunizacyjną, samorządy miały czas do 2 września 2017
r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki
Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie
nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na ul.
Lecha Kaczyńskiego.
Wówczas - w połowie listopada ub.r. -
Rada Warszawy głosami PO zdecydowała o zaskarżeniu do sądu
administracyjnego zmiany tych 47 nazw ulic przez wojewodę mazowieckiego.
Zdaniem PO wojewoda wykorzystał ustawę do celów politycznych i nie
konsultował zmian z mieszkańcami, zaś ustawa dekomunizacyjna
narusza konstytucję.
Poza zmianą al. Armii Ludowej na al. Lecha
Kaczyńskiego w poniedziałek rozpoznano też np. skargi na zmiany nazw
ulic: z 17 stycznia na Komitetu Obrony Robotników, z St. Kulczyńskiego
na Rodziny Ulmów, z St. Wrońskiego na Anny Walentynowicz, z S. Bartosika
na Grzegorza Przemyka, z T. Duracza na Zbigniewa Romaszewskiego, z F.
Bartoszka na Stanisława Pyjasa oraz z J. Wasilkowskiego na Wojciecha
Kilara. Większość pozostałych skarg miasta na zmiany nazw ulic WSA
ma rozpoznać we wtorek i w środę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ
WYWIAD. Siwek (IPN) o dekomunizacji ulic: „Pozbycie się z przestrzeni
publicznej symboli obcego ucisku jest oczywiste i normalne”
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Historyk
IPN: Dekomunizacja przestrzeni publicznej to nasza wspólna sprawa.
Warto, żeby była podtrzymywana jednomyślność, bo chodzi o polską
rację stanu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
97. Nie będzie dekomunizacji w
Nie będzie dekomunizacji w Warszawie? WSA uchylił zmianę nazwy kolejnej ulicy
zarządzenie wojewody mazowieckiego wydane w związku z tzw. ustawą
dekomunizacyjną i dotyczące zmiany nazwy jednej z ulic w stołecznej
dzielnicy Wesoła. Do wyroku jeden z sędziów zgłosił zdanie odrębne.
Wtorkowe orzeczenie WSA uchyliło zarządzenie zastępcze wojewody
o zmianie nazwy ulicy z Hanki Sawickiej na Zofii Kossak-Szczuckiej.
— poinformowano w komunikacie na stronie sądu.
Sprawę rozpatrywał trzyosobowy skład sędziowski - oprócz sędzi Kube także Iwona Dąbrowska i Iwona Maciejuk.
— poinformował WSA.
Wówczas
WSA uchylił zarządzenia o zmianach nazw 12 ulic - w tym z al. Armii
Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. Zdania odrębne do tamtych wyroków
zgłosił sędzia Adam Lipiński.
Z kolei 29 maja WSA uchylił
zarządzenia dotyczące zmian 13 ulic, a 30 maja uchylono zmiany nazw
kolejnych 12 ulic. Następne wyroki w takich sprawach zapadły 5 czerwca,
gdy uchylono trzy zmiany, oraz 7 czerwca, gdy uchylono dwie zmiany.
Łącznie
z wtorkowym, w sprawach zmian nazw ulic w stolicy zapadły
43 rozstrzygnięcia. Kolejne skargi na zarządzenia zastępcze WSA
ma wyznaczone na 13 i 28 czerwca.
W dotychczasowych wyrokach WSA
konsekwentnie wskazuje, że wojewoda odpowiednio nie uzasadnił swych
zarządzeń - nie dokonał stosownej wykładni aktu prawnego i analizy,
tylko ograniczył się do krótkich notek biograficznych.
Zgodnie
z tzw. ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017 r.
na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
będzie miało sześć ulic.
W listopadzie 2017 r. wojewoda
mazowiecki Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował
o zmianie nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na ul.
Lecha Kaczyńskiego.
— mówił wtedy Sipiera.
Wówczas
- w połowie listopada ub.r. - Rada Warszawy głosami PO zdecydowała
o zaskarżeniu do sądu administracyjnego zmiany tych 47 nazw ulic przez
wojewodę mazowieckiego. Ostatecznie w WSA zarejestrowano 50 skarg
na zarządzenia zastępcze wojewody o zmianach nazw ulic, czyli
na wszystkie zarządzenia zastępcze dotyczące Warszawy, także trzy
podjęte w grudniu 2017 r.
W końcu maja Sipiera mówił,
że zarządzenia wydał w pełni „zgodnie z przepisami prawa i opierając się
na prawie”. Zapowiedział wtedy złożenie skarg kasacyjnych do Naczelnego
Sądu Administracyjnego od wszystkich wyroków WSA uchylających
jego zarządzenia.
CZYTAJ
TAKŻE: WSA uchylił zmiany nazw kolejnych 12 ulic w Warszawie. Wojewoda
mazowiecki odpowiada: Uzasadnienia zarządzeń były wystarczające
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
98. WSA znowu przeciwko
WSA znowu przeciwko dekomunizacji w Warszawie? Zmiany kolejnych czterech ulic uchylone
Sąd rozpoznał w czwartek skargi na zmiany nazw ulic: z Henryka
Sternhela na mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”, z Jadwigi i Witolda
Kokoszków na Zbigniewa Stypułkowskiego, z Wincentego Pstrowskiego na
Bohaterów z kopalni „Wujek” oraz z Edwarda Fondamińskiego
na Leona Rodala.
W komunikacie WSA podkreślono, że sąd
uzasadniając czwartkowe wyroki podał analogiczną argumentację jak
w przypadku orzeczeń z 28 maja.
Sąd wskazywał wówczas,
że „podstawowym błędem i uchybieniem, którego dopuścił się wojewoda
mazowiecki, jest brak wykazania w uzasadnieniu tych zarządzeń, dlaczego
dotychczasowa nazwa ulicy zmieniana tymi zarządzeniami wypełnia
dyspozycje ustawy dekomunizacyjnej”.
WSA ocenił wtedy,
iż wojewoda wydając zarządzenia powinien w uzasadnieniach decyzji
wyraźnie wskazać, dlaczego w świetle ustawy dekomunizacyjnej
dotychczasowe nazwy ulic podlegają pod te przepisy i w związku z tym
wymagają zmiany.
— zaznaczył sąd.
Zgodnie
z tzw. ustawą dekomunizacyjną, samorządy miały czas do 2 września 2017
r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki
Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie
nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na ul.
Lecha Kaczyńskiego.
Wówczas - w połowie listopada ub.r. - Rada
Warszawy głosami PO zdecydowała o zaskarżeniu do sądu administracyjnego
zmiany tych 47 nazw ulic przez wojewodę mazowieckiego. Ostatecznie w WSA
zarejestrowano 50 skarg na zarządzenia zastępcze wojewody o zmianach
nazw ulic, czyli na wszystkie zarządzenia zastępcze dotyczące Warszawy,
także trzy podjęte w grudniu 2017 r.
Jedynie 13 czerwca br. sąd
wydając orzeczenie ws. zarządzenia zastępczego wojewody o zmianie nazwy
ulicy z Józefa Szymańskiego na Wojciecha Ziembińskiego uznał, że „nie
podziela zarzutów, co do naruszenia przez wojewodę mazowieckiego
wskazanych w skardze przepisów Konstytucji RP, Europejskiej Karty
Samorządu Terytorialnego oraz ustawy o zakazie propagowania komunizmu”
Nie
wyznaczono jeszcze terminów rozpraw ws. dwóch ostatnich zarządzeń
wojewody - wydanych 13 grudnia zeszłego roku - zmieniających nazwy:
z Krystyny Matysiakówny na Władysława Stasiaka oraz z Józefa Chmiela
na ppłk. Wacława Lipińskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
99. Konferencja MON -
Konferencja MON - transmisja
narodowej przedstawi stanowisko MON dotyczące decyzji Prezydenta
Gdańska o niezaproszeniu wojska na uroczystości rocznicy wybuchu II
wojny światowej organizowane na Westerplatte.
Ministerstwo Obrony Narodowej
To decyzja skandaliczna. Przypominam, że Gdansk to cześć Rzeczypospolitej Polskiej, a prezydent miasta nie ma prawa do jego zawłaszczania - @mblaszczak o niezaproszeniu wojska na uroczystości rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte. Żądam od prezydenta Gdańska zmiany tej decyzji - @mblaszczak o niezaproszeniu wojska na uroczystości rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte
Szewczak o decyzji Adamowicza: "Gdańsk to nadal część RP, a nie prywatny folwark prezydenta z PO"
Można powiedzieć, że to upadek na samo dno
do najczarniejszych kart polskiego warcholstwa, antypolskich zachowań
zbliżonych do folksdojczów w czasie okupacji oraz pogardy wobec
polskości w jakiejkolwiek formie— komentuje poseł
PiS. Jak zaznacza, „polskie państwo nie musi pytać, czy może uczcić
honor i odwagę polskich żołnierzy na Westerplatte”.
Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej: "Adamowicz od dłuższego czasu wykorzystuje propagandowo kwestię Westerplatte"
wykorzystuje propagandowo kwestię Westerplatte, przez 20 lat nie dbał
o półwysep, nic tam nie zrobił. Natomiast tuż przed wyborami
wykorzystuje każdy moment, każdą okoliczność i każde narzędzie do tego,
żeby podnieść sprawę Westerplatte i dzięki niej, czy za jej sprawą,
odwrócić się plecami do polskich tradycji, historii, dobrych zwyczajów
czy nawet wprost - do Polski. To jest konsekwentnie prowadzona polityka,
nastawiona na sukces wyborczy, nie mająca nic wspólnego z troską
o Westerplatte. Nie jestem tym nawet zdziwiony. Rzeczą niepojętą jest,
że wojsko polskie nie dostaje zaproszenia na Westerplatte. Na ten
skrawek ziemi, którego przecież broniło z taką odwagą i poświęceniem.
MON
odpowiada Adamowiczowi: Kłamał na konferencji prasowej. Wojsko Polskie
nie zostało zaproszone na uroczystości na Westerplatte
Według resortu obrony, prezydent Gdańska podtrzymał swoje stanowisko
w tej sprawie również podczas środowej rozmowy z wojewodą pomorskim
Dariuszem Drelichem. Ministerstwo Obrony Narodowej
podtrzymuje swoje żądanie w sprawie przywrócenia obecności wojskowej
podczas uroczystości na Westerplatte 1 września 2018 r. —
napisano w komunikacie. Wskazano w nim ponadto, że zaproszenie wojska
na obchody wybuchu II wojny światowej „nie powinno być przywilejem
urzędniczym, tylko obowiązkiem, gdyż historia na trwałe wpisała
żołnierzy w Westerplatte, którzy bohatersko walczyli o obronę
tego miejsca”.
Oświadczenie: To żołnierze Wojska Polskiego bronili we wrześniu 1939 roku Westerplatte – Gdańsk, 9 sierpnia 2018
Westerplatte – na tym uświęconym krwią bohaterskich obrońców skrawku Gdańska zawsze najważniejsi będą polscy żołnierze.
W tym kontekście całkowicie niezrozumiała i niepojęta jest decyzja władz miasta Gdańska
o niezaproszeniu Wojska Polskiego w charakterze współorganizatora na
uroczystość 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte w
dniu 1 września 2018 r.
Przecież to właśnie żołnierzom, obrońcom Ojczyzny, byłym, obecnym i przyszłym dedykowane są te uroczystości.
Tak jest już kilkadziesiąt lat, gdy jeszcze w odległych czasach PRL z
trudem kształtowała się tradycja rocznicowych obchodów na Westerplatte.
Podkreślić należy dobitnie i stanowczo: dla współczesnej armii
Rzeczypospolitej to jedna z najświętszych tradycji, na których budujemy
wysokie morale żołnierzy, na których budujemy tak cenne i potrzebne
wzorce odwagi, dzielności żołnierskiej i gotowości poświęcenia życia dla
Ojczyzny.
Ten dzień na Westerplatte, ta corocznie świętowana rocznica, nie może
się odbyć bez udziału i obecności Wojska Polskiego. Tu chodzi o wartości ważne dla wszystkich Polaków.
Mam ogromną nadzieję, że Pan prezydent miasta Gdańska w pełni to rozumie.
Prof. Mirosław Golon, dyrektor IPN Oddział w Gdańsku
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
100. znów Krosno
Fot. Piotr Dymiński
Policja zatrzymała
sprawcę uszkodzenia sowieckiego pomnika. Z monumentu wyrwano dwie
czerwone gwiazdy. Policja zabezpieczyła miejsce i zebrała ślady.
W czwartek, 9 sierpnia ok. godz. 23.30
krośnieńscy policjanci zostali powiadomieni o demolowaniu cmentarza
żołnierzy radzieckich przy pl. Konstytucji 3-go Maja w Krośnie.
- Policję zaalarmowała przechodząca w
tym rejonie osoba. Sprawca uszkodzenia wyrwał dwie betonowe
pięcioramienne gwiazdy z pomnika zlokalizowanego w rejonie skrzyżowania
ulic: Wisłocza, Kapucyńska, pl. Konstytucji 3-go Maja. Krośnieńscy
policjanci ustalili i zatrzymali sprawcę. Przeprowadzili oględziny
miejsca zdarzenia oraz zabezpieczyli uszkodzone mienie. Straty
oszacowano na kwotę 600 zł. Postępowanie prowadzi wydział
dochodzeniowo-śledczy Komendy Miejskiej Policji w Krośnie - informuje Klaudyna Konarzewska z KMP Krosno.
Sowieci nakazali wybudowanie tego
pomnika, według własnego projektu, właśnie w centrum miasta. Został on
wzniesiony z wymuszonych obowiązkowych "składek" ściąganych siłą z
krośnieńskich kupców i rzemieślników oraz daniny od krośnieńskich
zakładów przemysłowych. Pomnik został odsłonięty w 1945 roku i już w
listopadzie tego samego roku była już pierwsza próba jego wysadzenia
przez grupę krośnieńskiej młodzieży. W ostatnich latach kilka razy
pomnik był dewastowany, np. oblewany farbą. Zobacz: Pomnik zabrudzony czerwoną farbą
W 2014 roku pomnik wyremontowano ze środków Miasta przeznaczonych na "Nadzór nad Cmentarzami i Pomnikami Pamięci Narodowej". Zobacz: "Chwała orężowi rosyjskiemu" - trwa remont pomnika
Pomnik
znajduje się na cmentarzu, a obrońcy jego obecności w przestrzeni
publicznej powołują się na szacunek dla zmarłych. Przeciwnicy pomnika
powołują się na szacunek dla ofiar sowieckiej napaści na Polskę i
późniejszej radzieckiej dominacji, w tym licznych zbrodni NKWD i UB.
Podnoszona jest też kwestia, czy faktycznie na tym cmentarzu leżą
żołnierze radzieccy.
Zobacz także:
- W Krośnie remontują pomnik czerwonoarmistów
https://www.krosnocity.pl/index.php/aktualnosci/fakty/na-sygnale/item/20615-dwie-gwiazdy-wyrwane-z-radzieckiego-pomnika.html#comment46319
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
101. Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej zniknie z Warsz
https://www.tvp.info/38541241/pomnik-wdziecznosci-zolnierzom-armii-radzieckiej-zniknie-z-warszawy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
102. Władz Krosna nie obowiązują ustawy.
https://www.bankfotek.pl/image/1761156.jpeg
zz
103. „Nasz Dziennik”: Sierp i młot
„Nasz Dziennik”: Sierp i młot ścigane
Sprzedaż przedmiotów propagujących ustroje totalitarne ma być wreszcie karana - czytamy w poniedziałkowym "Naszym Dzienniku".
Jak pisze gazeta, resort sprawiedliwości chce także karalności
rozprowadzania materiałów z taką symboliką. Nowe propozycje zmian w
prawie karnym wypracowała grupa robocza ds. rozwiązań prawnych
działająca w ramach powołanego w lutym międzyresortowego tzw. zespołu
antytotalitarnego.
Jak pisze „Nasz Dziennik”, Grupa Robocza zaproponowała też zmiany
przepisów, które będą karały za „rozpowszechnianie symboliki
faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej”. Propozycje te,
również przyjęte przez Zespół, wynikają z uchylenia w 2011 r. przez
Trybunał Konstytucyjny części przepisów art. 256 § 2 kodeksu karnego
mówiących o „nośnikach symboliki totalitarnej”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
104. Pomnik Wdzięczności
Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej znika z Warszawy. Wiemy, dokąd trafi
środę w warszawskim parku Skaryszewskim rozpoczął się demontaż pomnika
Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej. To pokłosie ustawy o zakazie
propagowania komunizmu. Monument trafi najpierw do IPN, a potem stanie
się elementem ekspozycji...
Decyzja o rozbiórce wynika z ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub
innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń
użyteczności publicznej. Nałożyła ona na właścicieli terenów, na których
znajdują się takie pomniki, obowiązek ich usunięcia. Zgodnie z
nowelizacją tej ustawy z grudnia 2017 r. termin na ich demontaż upływał 31 marca.
Procedura usunięcia pomnika rozpoczęła się kilka miesięcy temu. Przed
ponad miesiącem uzyskano wszystkie zgody konserwatorskie i budowlane.
Rozpoczęła się procedura wyłonienia wykonawcy, który demontuje pomnik.
Jak poinformowała w sierpniu asystent prasowa IPN w Szczecinie Magdalena Ruczyńska, pomnik zostanie przeniesiony do Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
105. Pomnik konny marszałka
Pomnik konny marszałka Piłsudskiego został uroczyście odsłonięty w
niedzielę. Do 2015 r. w tym miejscu znajdował się monument żołnierzy
Armii Czerwonej.
– To symboliczne, że właśnie w miejscu, które przez lata upamiętniało
tych, którzy pozbawili nas niepodległości stanął pomnik tego, który
odzyskiwał niepodległość Polski. To dzień, który na pewno jest
spełnieniem marzeń marszałka Józefa Piłsudskiego, który myślał o tym, że
silna Polska może być tylko w silnej Europie, i że nie ma Europy
niepodległej, rzeczywiście wolnej, demokratycznej bez silnej Polski i do
tego dążyliśmy, do tego dążyły pokolenia Polaków - mówił premier.
naprzeciw nowosądecki cmentarz zasłużonych, gdzie złożył wieniec na
grobie gen. Bronisława Pierackiego – legionisty, ministra spraw
wewnętrznych zabitego w sierpniu 1934 r. przez nacjonalistę
ukraińskiego.
Kancelaria PremieraKonto zweryfikowane @PremierRP
2 godz.2 godziny temu
Premier
@MorawieckiM złożył wieńce przy pomniku Józefa Piłsudskiego oraz na grobie generała Bronisława Pierackiego w#NowySącz.Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
106. Czy wreszcie dekomunizacja
Czy wreszcie dekomunizacja zagości na warszawskich ulicach? NSA rozpoznaje skargi wojewody mazowieckiego
skargi kasacyjne wojewody mazowieckiego od orzeczeń WSA uchylających
zarządzenia o zmianach nazw 45 ulic w stolicy w związku z ustawą
dekomunizacyjną. Wśród tych spraw jest m.in. zmiana al. Armii Ludowej
na al. Lecha Kaczyńskiego.
Sprawy odbywają się równolegle na dwóch salach NSA,
rozpoznają je dwa składy sędziowskie. Orzeczenia w tych sprawach
najwcześniej zapadną po południu - po godz. 14.
— mówiła w piątek przed sądem uzasadniając część z tych skarg kasacyjnych pełnomocniczka wojewody mec. Maja Dudak.
Dodała, że „przy wyeliminowaniu tych zarządzeń zastępczych (wojewody) cele ustawy zupełnie nie zostaną zrealizowane”.
Jednocześnie
pełnomocnicy wojewody wnieśli m.in., aby w tych sprawach sąd przekazał
do poszerzonego składu NSA zagadnienie prawne dotyczące formalnej strony
sprawy i uprawnień rady gminy do wnoszenia takich skarg.
Pełnomocnik miasta mec. Adam Jaroszyński wniósł przed NSA o oddalenie skarg.
— powiedział.
Dodał,
że osoby - które są patronami ulic - często zmarły jeszcze przed wojną
lub zginęły podczas wojny i nie można wobec nich mówić o propagowaniu
ustroju komunistycznego. Jak ocenił „zaczął się on bowiem od 1950 r.,
kiedy został zlikwidowany samorząd terytorialny”.
Mec.
Jaroszyński zaznaczył, że kwestie, które miałyby stać się podstawą dla
zagadnienia prawnego były już rozstrzygnięte przez WSA.
Zgodnie
z tzw. ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017
r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki
Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie
nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na al.
Lecha Kaczyńskiego.
Ostatecznie do WSA trafiło 50 skarg stolicy
na zarządzenia zastępcze wojewody o zmianach nazw ulic, czyli
na wszystkie zarządzenia zastępcze dotyczące Warszawy, także trzy
podjęte w grudniu 2017 r.
Od maja do listopada tego roku
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpoznał te skargi
na rozprawach. W efekcie WSA uwzględnił 48 skarg miasta dotyczących
zarządzeń wojewody ws. zmian nazw stołecznych ulic. Z kolei dwie skargi
miasta WSA oddalił.
Jeszcze w maju WSA uchylił
zarządzenie wojewody mazowieckiego dotyczące zmiany nazwy al. Armii
Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. W późniejszych tygodniach uchylono
większość z pozostałych zarządzeń wojewody - w tym wszystkie zarządzenia
z listopada 2017 r. Dwa korzystne dla wojewody orzeczenia WSA dotyczyły
dwóch - spośród trzech - zarządzeń zastępczych wydanych 13 grudnia
2017 r.
W uzasadnieniach 47 wyroków WSA wskazywał, że wojewoda
odpowiednio nie uzasadnił swych zarządzeń - nie dokonał stosownej
wykładni aktu prawnego i analizy, tylko ograniczył się do krótkich notek
biograficznych. Wojewoda m.in. - jak wskazał WSA - nie wykazał
w uzasadnieniach swych zarządzeń, w jaki sposób dane nazwy „symbolizują”
komunizm. Ponadto - jak zaznaczał wtedy sąd - opinia IPN uzyskana przez
wojewodę zbiorczo i lakonicznie odnosiła się do kilkudziesięciu ulic.
48 zarządzenie WSA uchylił z innego powodu.
W przypadku
oddalenia skarg WSA uznał zaś, że „nie podziela zarzutów,
co do naruszenia przez wojewodę mazowieckiego wskazanych w skardze
przepisów Konstytucji RP, Europejskiej Karty Samorządu Terytorialnego
oraz ustawy o zakazie propagowania komunizmu” i „spełnione zostały
przesłanki ustawowe stanowiące podstawę wydania zarządzenia zastępczego
przez wojewodę”.
Skargi kasacyjne odnoszące się
do wszystkich tych rozstrzygnięć - w tym w sprawie al. L. Kaczyńskiego -
trafiły do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Na 7 grudnia NSA
wyznaczył rozpoznanie 45 tych spraw - odnoszących się do prawie
wszystkich zarządzeń z listopada ub.r. niekorzystnych dla wojewody.
W końcu
października WSA oddalił natomiast skargę m.st. Warszawy na decyzję
wojewody mazowieckiego stwierdzającą nieważność późniejszej uchwały Rady
Warszawy o zmianie nazwy ulicy z al. Lecha Kaczyńskiego
na Trasę Łazienkowską.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
107. Zmiany nazw w Warszawie. Sąd
Zmiany nazw w Warszawie. Sąd cofnął dekomunikazję ulic w Warszawie?
Sąd Administracyjny podtrzymał w piątek wyroki WSA o uchyleniu ponad 40
zarządzeń wojewody zmieniających nazwy ulic w Warszawie w związku z
ustawą dekomunizacyjną - w tym ws. zmiany al. Armii Ludowej na al. Lecha
Kaczyńskiego. Uchylenia zmian tych nazw są więc prawomocne.
Zgodnie z tzw. ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017 r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO
- zdecydowała, że nowych patronów będzie miało sześć ulic. W
listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, wydając
zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie nazw 47 kolejnych ulic, w
tym al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego.
Ostatecznie do WSA trafiło 50 skarg stolicy na zarządzenia zastępcze
wojewody o zmianach nazw ulic, czyli na wszystkie zarządzenia zastępcze
dotyczące Warszawy, także trzy podjęte w grudniu 2017 r. Te trzy
grudniowe zarządzenia nie były rozstrzygane przez NSA w piątek.
Od maja do listopada tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w
Warszawie rozpoznał te skargi na rozprawach. W efekcie WSA uwzględnił 48
skarg miasta dotyczących zarządzeń wojewody ws. zmian nazw stołecznych
ulic. Z kolei dwie skargi miasta WSA oddalił.
Jeszcze w maju WSA uchylił zarządzenie wojewody mazowieckiego dotyczące zmiany nazwy al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego.
W późniejszych tygodniach uchylono większość z pozostałych zarządzeń
wojewody - w tym wszystkie zarządzenia z listopada 2017 r. Dwa korzystne
dla wojewody orzeczenia WSA dotyczyły dwóch - spośród trzech -
zarządzeń zastępczych wydanych 13 grudnia 2017 r.
Skargi kasacyjne odnoszące się do wszystkich tych rozstrzygnięć - w
tym w sprawie al. L. Kaczyńskiego - trafiły do Naczelnego Sądu
Administracyjnego. Na 7 grudnia NSA wyznaczył rozpoznanie ponad 40 tych
spraw - odnoszących się do prawie wszystkich zarządzeń z listopada ub.r.
niekorzystnych dla wojewody.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
108. Wojewoda mazowiecki:
Wojewoda mazowiecki: Przyjmuję decyzję NSA o uchyleniu zmian nazw ulic, choć się z nią nie zgadzam
Zdzisław Sipiera, wojewoda mazowiecki przyjmuje lecz nie zgadza
się z wyrokiem NSA o uchyleniu 44 zarządzeń w sprawie zmiany nazw ulic w
Warszawie. Sprawa ma zawiązek z ustawą dekomunizacyjną. Naczelny Sąd
Administracyjny stwierdził, że wojewoda nie uzasadnił odpowiednio
przedłożonych zarządzeń. Urzędnik podejmując decyzje powołał się jednak
na opinie Instytutu Pamięci Narodowej.
44 nazwy ulic zostaną przywrócone
Dekomunizacja ulic cofnięta. Wojewoda: przyjmuję do wiadomości, choć się nie zgadzam
- Wyrok przyjmuję do wiadomości, mimo że
fundamentalnie się z nim nie zgadzam - skomentował orzeczenia Naczelnego
Sądu Administracyjnego wojewoda mazowiecki... więcej »
Trzaskowski już świętuje przywrócenie komunistycznych nazw ulic: NSA potwierdził to, o czym mówiliśmy od…
NSA dotyczącej nazw ulic w Warszawie zmienionych przez wojewodę
mazowieckiego w związku z ustawą dekomunizacyjną.
— podkreślił w poniedziałek Trzaskowski.
W piątek
Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał uchylenia WSA ponad
40 zarządzeń wojewody o zmianach nazw ulic w Warszawie w związku
z ustawą dekomunizacyjną. Oznacza to m.in., że nie nastąpi zmiana nazwy
al. Armii Ludowej w Warszawie na al. Lecha Kaczyńskiego. NSA
w uzasadnieniu swych orzeczeń wskazał, że Wojewódzki Sąd Administracyjny
w Warszawie prawidłowo uznał, iż zarządzenia wojewody o zmianach nazw
ulic podjęto z naruszeniem przepisów, zaś sporządzenie opinii IPN - na
której oparto te zarządzenia - było niewłaściwe.
— oświadczył Trzaskowski w poniedziałek na konferencji prasowej.
W jego
ocenie decyzja ta jest „bardzo ważna”, ponieważ widać, że „rząd chce
zagarniać coraz więcej prerogatyw, które należą do samorządu”.
— podkreślił prezydent stolicy.
Jak
zauważył, rada miasta podjęła decyzję o dekomunizacji nazw ulic, tam
„gdzie jasne było”, że nazwa może się przyczyniać do propagowania
systemu totalitarnego.
— dodał Trzaskowski.
Prezydent
stolicy jest za tym, aby - zgodnie z decyzja NSA - przywrócono 44 nazwy
ulic. Zastrzegł jednak, że będzie o tym rozmawiał z radnymi.
— powiedział.
Trzaskowski ma nadzieję, że więcej zmian nie będzie, bo są kosztowne i tworzą „tylko i wyłącznie chaos”.
Według
Trzaskowskiego warto również słuchać tutaj głosu samych warszawiaków.
Jak mówił, w bardzo wielu przypadkach widać było, że warszawiacy
w większości - a zwłaszcza ci, którzy przy danych ulicach mieszkają -
obstawali za pozostawieniem starych nazwy.
— podkreślił.
Dyrektor
Zarządu Dróg Miejskich (ZDM) Łukasz Puchalski oszacował, że koszty
przywrócenia nazw ulic powinny się zamknąć w kwocie 200-250 tys. zł.
Zaznaczył, że część tablic jest zdeponowana w magazynie i zostanie
wykorzystana ponownie.
— dodał.
Puchalski
poinformował też, że proces wymiany tablic na „zdekomunizowane przez
wojewodę” wyniósł blisko 450 tys. zł, do czego trzeba jeszcze dodać
koszty Zarządu Transportu Miejskiego (ZTM), gdyż poza zmianami
adresowymi, nazw budynków, placów, zmieniły się też nazwy przystanków.
Dyrektor ZDM dodał, że jest teraz analizowane, kto za to zapłaci.
— powiedział.
Zgodnie
z decyzją NSA oprócz zmiany al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego
prawomocne stały się m.in. uchylenia zmian nazw: ze Stanisława
Wrońskiego na Anny Walentynowicz, Małego Franka na Danuty Siedzikówny
„Inki”, Zygmunta Modzelewskiego na Jacka Kaczmarskiego, 17 Stycznia
na Komitetu Obrony Robotników, Teodora Duracza na Zbigniewa
Romaszewskiego, Stanisława Kulczyńskiego na Rodziny Ulmów, Leona
Kruczkowskiego na Zbigniewa Herberta, Antoniego Kacpury na Stefana
Melaka oraz Hanki Sawickiej na Zofii Kossak-Szczuckiej.
Zgodnie
z tzw. ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017 r.
na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki
Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie
nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na al. Lecha
Kaczyńskiego. Ostatecznie do WSA trafiło 50 skarg stolicy na zarządzenia
zastępcze wojewody o zmianach nazw ulic, czyli na wszystkie zarządzenia
zastępcze dotyczące Warszawy (także trzy podjęte w grudniu 2017 r.)
Rafał
Trzaskowski zupełnie zignorował apel Instytutu Pamięci Narodowej, który
prosił o to, by - po wyroku NSA - „w poczuciu obywatelskiej
odpowiedzialności i niezależnie od bieżących sporów politycznych” władze
Warszawy odstąpiły od przywracania nazw ulic zmienionych na podstawie
tzw. ustawy dekomunizacyjnej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
109. komunista zawsze wierny
Teraz te zmiany wchodzą w życie i widać je na warszawskich ulicach. W czwartek na Bemowie pracownicy drogowi usunęli znak z nazwą ulicy – majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, żołnierza niezłomnego, dowódcy oddziałów partyzanckich Armii Krajowej, a zastąpili go na powrót – sprzed dekomunizacji – nazwą im. Wacława Szadkowskiego, komunisty i członka PZPR.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
110. Zdjęli Kaczyńskiego,
powiesili Armię Ludową
Drogowcy rozpoczęli demontaż znaków z ulicą Lecha Kaczyńskiego. Powraca
aleja Armii Ludowej. więcej »
Ulica Lecha Kaczyńskiego.
Wczoraj jeszcze spojrzałem, czy tabliczka z tą nazwą wisi. Wisiała. Dziś
już nie wisi. Wróciła Armia Ludowa. Z tym odtąd będzie mi się kojarzył
Rafał Trzaskowski.
Rekomunizacja nazw ulic w Warszawie trwa od kilku dni.
Ludzie z przeciwnej strony powiadają, że to żadna rekomunizacja, lecz
po prostu przywracanie naruszonego przez wojewodę prawa, który zmienił
nazwy ulic wbrew ratuszowi. Nie przyjmuje tego wyjaśnienia. Podstawą
zmiany nazw była ciągle przecież obowiązująca ustawa, którą warszawski ratusz cynicznie ignorował.
Miał cały rok na dokonanie zmian, ale zlekceważył obowiązujące prawo
i wolał iść na wojnę, zmuszając wojewodę do wydania zarządzenia, a potem
zaskarżając jego decyzję do sądu administracyjnego. Jak się okazało,
ratusz dobrze kalkulował. Bo sąd administracyjny stanął po jego stronie
i unieważnił zarządzenie wojewody, przedstawiając bardzo zresztą
naciągane uzasadnienie. Wojewoda z pewnością nie docenił uporu drugiej
strony i wydając swoje zarządzenie niedostatecznie – jak się potem
okazało – zadbał o to, aby sąd nie miał żadnego punktu zaczepienia.
Bo to, że sąd będzie szukał zaczepienia powinno być od razu jasne. Nie
zmienia to jednak faktu, że ustawa dekomunizacyjna nadal obowiązuje,
choć – jak widać – nie w Warszawie.
Przywracanie komunistycznych
patronów nie budzi w Warszawie wielkich emocji. Część ludzi, zwłaszcza
młodych, w ogóle nie wie, o co chodzi. To nie jest ich wojna, wielu nie
ma pojęcia, kim był Teodor Duracz i co to była Armia Ludowa. Inni –
ci ogarnięci antypisowską obsesją – z radością przyjmują powrót starych
nazw, bo udało się przecież dopiec pisowcom. Są jednak i tacy – wśród
nich niżej podpisany – dla których rekomunizacja jest kolejnym symbolicznym mostem spalonym przez drugą stronę.
To jest jeden z tych symboli, które pozostają w pamięci. Bo przecież
można było to rozegrać zupełnie inaczej. Gdyby Rafał Trzaskowski i jego
ekipa rzeczywiście chcieli – jak to mówili – Warszawy dla wszystkich,
to mogliby pozostawić zmienione nazwy. Po co? A właśnie po to, aby nie
kopać nowych rowów, aby stworzyć nowe standardy postępowania. Oczywiście
nikt rozsądny na to nie liczył, to nie ten styl, nie ta klasa. Ale taka
możliwość istniała.
Dlatego wraz z demontażem tablic problem wcale się nie skończy.
On wróci prędzej czy później. W niedawnym wywiadzie dla tygodnika
„Sieci” Jarosław Kaczyński zapowiada, że „będziemy nadal pracować, aby
odbudować państwo prawa, ale wcześniej musimy zostać społecznie
zweryfikowani”. Zatem jeśli po wyborach PiS uzyska większość
wystarczającą do sprawowania rządów, wszystkie odłożone dziś tematy
powrócą. W tym i ten warszawski.
A wracając do standardów. Można
być chyba pewnym, że nie będą one lepsze. Ten, kto dziś chce przyłożyć
drugiemu, sam skazuje się na podobną reakcję w przyszłości.
autor:
Konrad Kołodziejski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
111. „Tablice Inki Siedzikówny,
„Tablice Inki Siedzikówny, Lecha Kaczyńskiego, Zofii Kossak Szczuckiej, ulica KOR, Jacka Kaczmarskiego, Herberta” do utylizacji
Jan Pospieszalski napisał: „Po długich staraniach udało
nam się uzyskać odpowiedź warszawskiego Urzędu Miasta co do losów tablic
demontowanych w ramach cofniętej dekomunizacji…” Odpowiedź może
zadziwić z jednej strony niegospodarnością, a z drugiej brakiem
społecznej wrażliwości:
Z odpowiedzi ratusza wynika, że zdemontowane tablice trafiają do magazynów firmy zewnętrznej i będą… zutylizowane.
Jan Pospieszalski komentuje: „tablice Inki Siedzikówny, Lecha
Kaczyńskiego, Zofii Kossak Szczuckiej, ulica KOR, Jacka Kaczmarskiego,
Herberta do utylizacji … Rafciu Czaska gratulacje :(
Po długich staraniach udało nam się uzyskać
odpowiedź warszawskiego Urzędu Miasta co do losów tablic demontowanych w
ramach cofniętej dekomunizacji… pic.twitter.com/V5X3JY9xMB
— Warto Rozmawiac (@WartoRozmawiac) February 26, 2019
Mogli zachować na przyszłość, mogli wystawić na sprzedaż na jakiejś
aukcji i pewnie by chętnych na zakup nie zabrakło, a w ogóle to i
komentować się odechciewa.
Przechowam wszystkie…
— Jarosław Barbarzyńca Piórkowski (@jarekmp) February 26, 2019
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
112. Rada Krakowa przeciw
Rada Krakowa przeciw pomnikowi Armii Krajowej! "Wojewoda ma teraz szansę po raz drugi uchylić tę uchwałę"
Armii Krajowej w królewskim grodzie. Miejscy radni przegłosowali
uchwałę, która blokuje budowę monumentu. Radni nie chcieli wysłuchać
przedstawiciela Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, który
został wykluczony z obrad.
Wydawało się, że pomnik AK stanie w końcu w Krakowie. Krakowscy radni
we wcześniejszych uchwałach zdecydowali o lokalizacji pomnika „Wstęga
pamięci”. Jednak w środę zdecydowali o zablokowaniu powstania pomnika.
— mówi Adam Kalita, krakowski radny PiS w rozmowie z Radiem Maryja.
Dr Jerzy
Bukowski, inicjator budowy pomnika „Wstęga pamięci”, który miał stanąć
pod Wawelem twierdzi, że teraz wszystko zależy od wojewody małopolskiego
Piotra Ćwika.
— przekonuje w rozmowie z Radiem Maryja.
— mówi na łamach portalu wPolityce.pl Jerzy Bukowski.
Pierwszą
decyzję o budowie pomnika podjęto w 2010 roku. Konkurs na projekt
rozstrzygnięto trzy lata później i wmurowano pod Wawelem
kamień węgielny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
113. Koniec dekomunizacji w
Koniec dekomunizacji w Warszawie. NSA oddalił ostatnie skargi wojewody na zmiany nazw ulic
mazowieckiego na orzeczenia sądu pierwszej instancji uchylające
zarządzenia zmieniające nazwy stołecznych ulic w związku z
dekomunizacją. Tym samym uchylenia wszystkich 50 takich zarządzeń dot.
Warszawy są już prawomocne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
114. Rzeszów: Wojewódzki Sąd
Rzeszów: Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił opinię IPN ws. pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił opinię IPN
dotyczącą pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej w Rzeszowie -
poinformował we wtorek prezydent miasta. Decyzja WSA oznacza, że pomnik
nie będzie usunięty. IPN nie podjął jeszcze decyzji, czy wniesie kasację
do NSA.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
115. "Dekomunizacja" w wykonaniu
"Dekomunizacja" w wykonaniu PO! "Inka" dalej nie będzie miała swojej ulicy. Kaleta: Może ojciec Cimoszewicza kolejnym patronem
Siedzikówna „Inka” dalej nie będzie miała swojej ulicy w Warszawie.
PO zdjęła głosowanie nad tą sprawą z porządku obrad Rady Warszawy.
O sprawie poinformował Sebastian Kaleta na Twitterze.
– powiedział radny Zjednoczonej Prawicy.
– dodał.
Kaleta przypomniał kto zamiast polskiej bohaterki będzie miał swoją ulicę w stolicy.
– powiedział Kaleta.
– dodał.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
116. Chełm odebrał honorowe
Chełm odebrał honorowe obywatelstwo Roli-Żymierskiemu
mój wniosek Rada Miasta Chełm jednogłośnie przyjęła uchwały w sprawie
potępienia totalitaryzmu komunistycznego, PKWN i pozbawienia honorowego
obywatelstwa M. Roli-Żymierskiego - napisał w poniedziałek na swoim
Twitterze prezydent miasta Jakub Banaszek.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
117. Z kolei we wtorek na terenie
Jak poinformował we wtorek PAP rzecznik prasowy Muzeum Gdańska, Andrzej Gierszewski, transparenty wywiesili, za zgodą miasta, pracownicy tej placówki. Zapraszają one do refleksji na temat przyszłości półwyspu Westerplatte w kontekście specustawy. Prezentowane tam hasła to wielokrotnie podnoszony w ramach dyskusji publicznej sprzeciw wobec specustawy, a także wypowiedź świętej pamięci prezydenta Gdańska o tym, że "Westerplatte nie jest na sprzedaż" nawiązująca oczywiście do złożonej przez Muzeum II Wojny Światowej oferty kupna miejskiego terenu na Westerplatte za 2 mln zł. Wzywamy też do szanowania godności osoby majora Henryka Sucharskiego – powiedział PAP Gierszewski.
Specustawa zakłada budowę na terenie Westerplatte
placówki muzealnej, która ma być oddziałem Muzeum II Wojny Światowej w
Gdańsku. Placówka miałyby działać na terenach dziś będącym w gestii
m.in. wojska i Straży Granicznej, ale też tych należących do miasta Gdańsk.
Do miasta należą m.in. działki, na których zlokalizowana jest Wartownia
nr 1, relikty budowli obronnych stanowiących niegdyś elementy wojskowej
składnicy, a także wzgórze z Pomnikiem Obrońców Wybrzeża. Władze
Gdańska oraz część środowiska muzealników i historyków, krytykowało
specustawę od momentu złożenia jej projektu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
118. "Radosny pochód" i tańce 1
"Radosny pochód" i tańce 1 września w Gdańsku? Błaszczak: Pomysł szokujący
"szokujący" uznał w środę minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak
pomysł Miasta Gdańska na obchodzenie 80. rocznicy wybuchu II wojny
światowej. Miasto poinformowało m.in., że 1 września polsko-niemiecka
delegacja pojawi się na Westerplatte oraz proponowało "radosny pochód" i
tańce.
Nie
do wiary! Miasto Gdańsk promuje polsko-niemieckie radosne obchody 1
września! "Zaplanowano koncert, tańce i wspólne świętowanie"
— można przeczytać na stronie gdansk.pl. Radny miasta Gdańska Kacper Płażyński jest zdumiony tym komunikatem.
— napisał na Twitterze Kacper Płażyński.
Oburzenia decyzją władz Gdańska nie ukrywali politycy i publicyści.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
119. TYLKO U NAS. Dyrektor MIIWŚ:
TYLKO U NAS. Dyrektor MIIWŚ: Radosne tańce w miejscu, gdzie mordowano i więziono Polaków budzą najgorsze skojarzenia
gdzie 1 września mordowano i więziono - choćby przy Victoria Schule
w Gdańsku, budzą najgorsze skojarzenia
— komentuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Karol Nawrocki
pomysł gdańskiego magistratu na radosne świętowanie 80. rocznicy wybuchu
II Wojny Światowej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nie
do wiary! Miasto Gdańsk promuje polsko-niemieckie radosne obchody
1 września! „Zaplanowano koncert, tańce i wspólne świętowanie”
Radosne tańce z okazji 1 września? Szef MON komentuje: Byłem zszokowany. Rządzący Gdańskiem zaprzeczają rzeczom oczywistym
— opowiada o obchodach planowanych przez Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku jego dyrektor.
— podkreśla.
— mówi dr Nawrocki.
Victoria
Schule przy ul. Kładki w Gdańsku to budynek dawnej szkoły, w którym
we wrześniu 1939 r. Niemcy stworzyli więzienie przejściowe, gdzie
bestialsko torturowali i mordowali Polaków.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Wyszkowski: „Decyzja Gdańska o radosnym świętowaniu wybuchu II wojny światowej może wynikać z utraty rozumu”
Pomnik polsko-sowieckiego braterstwa broni zniknie z Czechowic-Dziedzic
polsko-sowieckiego braterstwa broni, jako obiekt propagujący komunizm,
zniknie z Czechowic-Dziedzic - taką decyzję podjął wojewoda śląski.
Burmistrz miasta, Marian Błachut, poinformował w poniedziałek, że
samorząd nie będzie odwoływał od tej decyzji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
120. Ulica Jedności Robotniczej
Ulica
Jedności Robotniczej zamiast gen. Fieldorfa "Nila". Publicyści i
politycy oburzeni decyzją radnych PO: "To żart?"; "Ręce opadają"
Najpierw Białystok, a teraz Żyrardów. Radni PO przyjęli uchwałę
zmieniającą ulicę gen. Fieldorfa-Nila na Jedności Robotniczej!
—napisał publicysta tygodnika „Sieci” Konrad Kołodziejski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
121. Burza po zmianie nazwy ulicy
Burza po zmianie nazwy ulicy w Żyrardowie.
Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zwróciło się
w sobotę z apelem do władz PO o usunięcie z partii radnych z
Białegostoku i Żyrardowa, którzy głosowali za zmianą nazw ulic w tych
miastach upamiętniających "Łupaszkę" i "Nila". Tymczasem radni Żyrardowa
tłumaczą, że ulica Jedności Robotniczej nie ma nic wspólnego z
komunizmem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
122. Stanowcza odpowiedź Kolegium
Stanowcza odpowiedź Kolegium IPN! "Usunięcie z nazw ulic nazwisk dwóch wielkich patriotów niegodne i uwłaczające czci"
Oświadczenie Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej w związku ze zmianą nazw ulic w Białymstoku i Żyrardowie
— wskazuje Kolegium IPN.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes IPN w liście do białostockich radnych broni mjr. „Łupaszki”: „Zasłużył na dobrą pamięć w przestrzeni publicznej”
— podkreśla.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Przez radnych KO zniknie ulica „Łupaszki”. Internauci oburzeni: „Ubecy są z was pewnie dumni”; „Może nadamy nazwę Stalina?”
Zandberg
powtarza stalinowskie slogany: „Łupaszka” nie zasługuje na pomniki;
Brygada Świętokrzyska NSZ to hitlerowscy kolaboranci
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
123. „Zastanawiamy się, dlaczego
„Zastanawiamy się, dlaczego
pierwszy raz w historii uczelni stara się do tego korpusu tradycji
Politechniki Gdańskiej włączyć niestety, ale te brunatne tradycje
niemieckiego imperializmu. Nigdy wcześniej z czymś takim nie mieliśmy
do czynienia – powiedział poseł Prawa i Sprawiedliwości Kacper
Płażyński. Odniósł się on do planów władz uczelni w Gdańsku
o zorganizowaniu obchodów jubileuszu 120-lecia Politechniki Gdańskiej.
W rzeczywistości w 2025 roku będzie przypadać 80-lecie uczelni.
„Nie”
dla łączenia Politechniki Gdańskiej z brunatnymi tradycjami
niemieckiego imperializmu. To temat konferencji prasowej posła PiS
Kacpra Płażyńskiego, który przypomniał, że ta uczelnia techniczna
została założona w 1945 r. Podkreślił ten fakt ze względu na to,
że władze Politechniki Gdańskiej ogłosiły obchody 120-lecia
jej powstania.
Płażyński przyznał, że przed 1945 rokiem był
szereg uczelni, które działały na terenie Gdańska, ale – jak podkreślił –
były one prawnie oddzielnymi instytucjami, w których Polacy „czy
to w czasach pruskich, czy to w czasach wolnego miasta Gdańska byli nie
tylko, że źle traktowani”, ale też prześladowani.
– wskazał poseł.
– zaznaczył.
Polityk
przywołał też przypadek z 2005 r., „kiedy uczelnia słusznie z dumą
świętowała swój 60. jubileusz”. Jak podkreślił, „mamy być
z czego dumni”.
– wymieniał Płażyński, dodając, że „tak jest każdego roku”.
– wskazał poseł.
List do rektora uczelni skierował też wcześniej prof. Janusz Rachoń,
Rzecznik Praw i Wartości Akademickich w odpowiedzi na zaproszenie prof.
Wilde do Komitetu Honorowego Jubileuszu,,120. rocznicy istnienia
Politechniki Gdańskiej”.
– wskazał prof. Rachoń.
Przywołał on dwie znaczące daty: 6 października 1904 i 24 maja 1945 roku.
Prof. Rachoń stanowczo nie podziela stanowiska rektora.
– napisał profesor w liście, zaznaczając: „to też nie jest moja uczelnia”.
Rzecznik Praw i Wartości Akademickich podkreślił, że należy dbać o przekazywanie prawdy dotyczącej historii.
– podsumował prof. Rachoń.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl