Uprawa roślin polega na takim ich kształtowaniu by cieszyły oko gospodarza. Nie inaczej z ludźmi, uprawia się ich za pomocą środków masowego przekazu, tak by ich postrzeganie i osąd rzeczywistości - cieszył uprawiających.
Do grona "uprawiających" dołącza powoli gazeta "Rzeczpospolita", która obok odpychającej propagandy obłupiania społeczeństwa za pomocą tzw. prywatyzacji zamieszcza propagandówki nt. Unii Euro(pejskiej).
Oto obdarzony światłym intelektem, przeglądem rzeczywistości oraz zaufaniem naczelnego - Jeremi Jędrzejkowski donosi, iż "Rozszerzenie listy najważniejszych zadań Unii to sukces polskich polityków."
Sukces ten polega na tym, że w zamiarze UE otrzymywanych przez Polskę środków pomocowych z funduszy strukturalnych mniało już nie być, ale teraz sprawa nie jest jeszcze przekreślona choć mogłaby już być.
Mówiąc, krótko - UE chciała nam zabrać to cośmy dostawali obecnie, czyli miało nam się pogorszyć, ale teraz jeszcze nie wiadomo czy zabierze i ile. Na tym polega SUKCES!
Dziennikarz "Rzeczpospolitej" odpowiednio też kształtuje postrzeganie naszej roli w Unii i pisze, że "Ważne jednak, by oceny polskich działań na arenie międzynarodowej, w tym w Brukseli, nie dokonywaćwyłącznie pod kątem zwycięstw. I nie rozdzierać szat, jeśli kolejnym razem nie uda się ugrać wszystkiego.Unia jest wielkim organizmem, a każde państwo ma swoje priorytety i wizje. Najważniejsze, by potrafić przyjąć rozważny kompromis, który Wspólnocie pozwoli się spójnie rozwijać."
Zgodnie z wytycznymi przekazywanymi nam przez dziennikarza "Rzeczpospolitej" Polska poddała się w sprawie podziału darmowych uprawnień do emisji CO2. O cóż chodzi?
Warszawa prosiła kilka lat temu, by polskie firmy mogły emitować rocznie ponad 280 milionów ton dwutlenku węgla. Komisja odrzuciła te plany i zmniejszyła limit prawie o jedną trzecią. Mniej darmowych uprawnień do emisji oznaczało, że nasze przedsiębiorstwa musiałyby dokupić nadwyżkę na specjalnych aukcjach, co zwiększyłoby koszty produkcji.
Nowe limity będą liczone na podstawie danych gospodarczych z czasów kryzysu, co nie będzie dla Polski korzystne, bo spadło zużycie energii i gospodarka wyhamowała.
Jak zachował się minister środowiska w związku z tym, że "Warszawa prosiła kilka lat temu, by polskie firmy mogły emitować rocznie ponad 280 milionów ton dwutlenku węgla."?
Minister środowiska Andrzej Kraszewski przyznał w Brukseli, że nasze wcześniejsze żądania były nierealne.
Są jeszcze jakieś pytania?
Reasumując. Przedsiębiorstwa polskie będą musiały kupować za granicą pozwolenia "na produkowanie" ponieważ UE przyznała Polsce limit tych pozwoleń wg. stanu naszej gospodarki z okresu największej depresji wywołanej planem światłości bankowości Leszka Balcerowicza. Spowoduje to wzrost kosztów działalności gospodarczej w Polsce w stosunku do krajów, którym limity te przyznano w sposób odpowiadający ich normalnemu funkcjonowaniu (stara piętnastka).
Minister odpowiedzialny za negocjacje tej decyzji przyznaje publicznie, że nasze prośby (nazywa je żądaniami) były NIEREALNE!!! Nie, nie wzywam do linczu.
W nagrodę UE nie przesądziła ostatecznie, że zabierze nam fundusze strukturalne.
Na tym polega SUKCES Polski w Unii Europejskiej poucza Polaków "Rzeczpospolita". Aby go osiągnąć musimy się zachowywać po euro(pejsku) : nie dokonywać oceny efektów naszej polityki w UE pod kątem zwycięstw (lipne kryterium), nie rozdzierać szat jak nam szyby wybijają i każą za to płacić i nade wszystko przyjmować rozsądny kompromis. Rozsądny czyli taki, który Unii pozwoli się spokojnie rozwijać.
I tak zostaliśmy kolonią...
Nie dlatego, że to stan faktyczny, tylko dlatego że "Rzeczpospolita" wpaja Polakom siłą swojej maszyny informacyjnej - mentalność kraju kolonialnego.
Trochę szkoda.
3 komentarze
1. Tytułowe pytanie, wydaje się
2. Nie, nie wzywam do linczu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com
3. Wzywanie do linczu tak, jak