Zgubny wpływ PIS-a na polską sztukę współczesną

avatar użytkownika chinaski

W piątkowym dodatku do „Dziennika” (z 08.01.2010 r.)- ‘Kulturze’ („jedynym dodatku kulturalnym w Polsce”) trafiłem na interesujący tekst- wywiad na temat zaangażowania artystów w politykę. Okazja pojawiła się przednia- premiera nowego spektaklu kultowego Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu pt. „Paranoicy i pszczelarze”. Teatr Ósemek zyskał (odzyskał?) sławę głośnym przedstawieniem „Teczki”, który uznano za ważny głos inteligencji tzw. artystycznej w sprawie lustracji.

 Ewa Wójciak, liderka Ósemek, wyjaśnia czytelnikom „Dziennika” (czy jak kto woli- ‘Kultury’) specyficzny wpływ polityki PIS-a na polską sztukę współczesną:

 „Polityka PIS-u i idea towarzysząca na przykład Muzeum Powstania Warszawskiego, które samo w sobie jest nowoczesne, ale nowoczesnymi środkami przekazuje starą treść, doprowadziły do stworzenia sztucznej koniunktury na historię w sztuce. (…) Ogłaszane są konkursy na spektakle, filmy, scenariusze i zdarzenia parateatralne o rocznicach narodowych. Artyści zgadzają się wziąć w tym udział, bo działają zadaniowo, bo są pieniądze na sztukę. (…) Denerwuje mnie śpiewanie Gajcego w rockowym stylu. Śmieszne i sztuczne”.

 Zbliżają się wybory prezydenckie; w końcu Muzeum Powstania Warszawskiego to flagowy produkt Lecha Kaczyńskiego. Przez kilka ładnych lat nikt (nie licząc głosów płynących z posttotalitarnego „NIE!”) nie ważył się krytykować akurat tej instytucji. Niestety nawet jednoznacznie pozytywne projekty dotknięte piętnem kaczyzmu czeka krytyka, napiętnowanie, zagłada (?)…

Ja, marny prostak z prowincji, nie zdołałem pojąć prawdziwej „idei towarzyszącej Muzeum Powstania Warszawskiego”; myślałem (jakiż ze mnie naiwniak!), że chodziło o przywrócenie elementarnej pamięci dla tamtych niesamowitych, dramatycznych chwil, złożenie stosownego hołdu bohaterskim mieszkańcom stolicy, etc. Tymczasem nic nie jest jednoznacznie dobre, nic- w każdym razie- PISowskie. Ubocznym ‘produktem’ PISowskiej idei towarzyszącej MPW jest „sztuczna koniunktura na historię w sztuce”. Teraz już wiemy z czyjej winy Wajda wyreżyserował „Katyń”, dlaczego ktoś przymierza się do bluźnierczej ekranizacji wrześniowej obrony Westerplatte… I pomyśleć (o zgrozo!), że przed nami kolejna rocznica- 600-lecie bitwy pod Grunwaldem; być może pojawi się jakiś remake „Krzyżaków”. Czyżby znów Kaczyńscy mięli spieprzyć tuskową idee poddańczosąsiedzkich stosunków z RFN? Koniec świata!

 Pani Wójciak boleje nad niezrozumieniem jej artystycznego przekazu:

 Był pomysł, by pokazać „Teczki” w Senacie. Ale w końcu usłyszeliśmy, że Senat jest na to za biedny. Akurat w przypadku tego przedstawienia wiem, że wielu polityków je obejrzało. I wierzę, że nas wysłuchali. Senator Romaszewski był na spektaklu, czułam, że czyta go tak, jak chcieliśmy, by był czytany. Ale nie wiem, czy to doświadczenie wpłynęło na jego refleksje na temat lustracji, wiarygodności archiwów IPN, rozliczeń z przeszłością.

 Ja się cieszę, że J. Stuhr nie wpadł na pomysł pokazywania „Korowodu” w Sejmie. W efekcie prawdopodobnie nie mięlibyśmy już IPN-u. Tymczasem Instytut przetrwał, choć „lekki” zamach nastąpił/następuje. A więc sukces połowiczny. Więcej zaangażowania „Ósemki”! To nie gabinet Ryżego, bez pracy nie ma kołaczy.

 Na zakończenie mam coś naprawdę głębokiego ( toż to nieokiełznana aluzja!):

 Widzę sprzeczności między osobowością artysty a osobowością polityka. Artysta powinien być raczej nieokiełznany, autentyczny i nieparlamentarny w swoich reakcjach. To fundamentalne właściwości kogoś, kto pracuje w materii wyobraźni. Politykiem powinien być jednak ktoś, kto umie panować nad swoimi emocjami.”

 Dlatego też Piesiewicz, jako panujący nad swoimi emocjami polityk, udać się nie mógł. Amen.

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. nieokiełznany, autentyczny i nieparlamentarny

poziom bzdur wypisywany przez celebrytów poraża. A zawartość teczek , po ujawnieniu niechlubnej przeszłości "Mistrzów" poraża ich środowisko do tego stopnia, że nie potrafia ukryć strachu przed pokazaniem ich "nieokiełznanej, autentycznej i nieparlamentarnej" twarzy bez makijażu. Tylko, skąd ta niekonsekwencja? Wszak taki ma być artysta wg autorki? Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika chinaski

2. Marylu

Zgadza się. choć trzeba przyznać, że Wójciak nie jest jednak tak antylustracyjnie nastawiona, jak choćby M. Piwowski: "Twórca "Rejsu", filmu, który pokazuje absurdy PRL-u, był tajnym współpracownikiem SB - ta informacja wstrząsnęła kilka dni temu opinią publiczną. Ale dla Marka Piwowskiego (pseudonim Krost) to kolejna historyjka, jaką raczy publiczność na przekór lustracyjnemu zadęciu. - To jest happening - powiedział Monice Olejnik w programie "Kropka nad i". - I nikt mnie nie zmusi, żebym mówił o tych sprawach w tonie ponurym. Innego zdania są choćby artyści z poznańskiego Teatru Ósmego Dnia, którzy byli inwigilowani przez bezpiekę. - Jestem mocno skonfudowana tym wyznaniem - mówi Ewa Wójciak, szefowa teatru, współautor sztuki "Teczki" [na zdjęciu], opartej na autentycznych meldunkach esbeków. - Jeśli to miał być żart, to nie jest zbyt udany. Miałam Piwowskiego zawsze za jednego ze zdolniejszych reżyserów, który mógłby osiągać znacznie większe sukcesy, gdyby w PRL-u nie był ograniczany.(...)Piwowskiemu sekundują przyjaciele. Stanisław Tym i Janusz Głowacki deklarują w prasie, że ewentualne donosicielstwo Piwowskiego ich nie obchodzi, bo do lustracji mają stosunek "wymiotny". " http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/36141.html
Zapiski z jaskini lwa