Rząd przyjął „Politykę energetyczną Polski do roku 2030”. Jednym z deklarowanych celów jest wzrost bezpieczeństwa dostaw paliw i energii między innymi poprzez dywersyfikację źródeł i kierunków dostaw gazu ziemnego. Przewiduje się dostawy z kierunku północnego, zachodniego i południowego. Brzmi to bardzo ładnie. Jednak najciekawsze są cyfry. Otóż z dokumentu wynika, iż obecnie „maksymalny udział importu gazu ziemnego i ropy naftowej łącznie (…) z jednego kierunku do wielkości krajowego zużycia obu surowców ” wynosi 85%. Polityka naszego rządu zakłada, że w 2030 roku wskaźnik ten spadnie do… poniżej 73%.

Zaiste ambitny to cel! W tym kontekście może dziwić, że zapewniliśmy sobie ostatnio import z Rosji 10,27 mld m sześciennych gazu rocznie (do 2037 roku). I bardzo pięknie wpisaliśmy się przy tym w „Strategię energetyczną Rosji do 2020 r.”, zgodnie z którą (przypomnijmy) "Rosja posiada znaczne zasoby surowców energetycznych i potężny sektor paliwowo-energetyczny, który stanowi podstawę rozwoju gospodarki oraz jest instrumentem polityki wewnętrznej oraz zagranicznej. Miejsce na światowych rynkach energetycznych w dużym stopniu determinuje geopolityczne oddziaływanie państwa".
Pakujemy się więc w to „geopolityczne oddziaływanie” bardzo ochoczo. I coraz trudniej mi uwierzyć, że robimy to wyłącznie z głupoty.
Piarowcy Platformy ulokowani na różnych szczeblach trochę się przy tym wszystkim pogubili. Informacja o przyjęciu „Polityki energetycznej” nie była wprawdzie zbyt szeroko kolportowana (co nie może dziwić), jednak przy okazji podpisania umowy z Gazpromem PGNiG wydał komunikat, iż „przyjęta w 2008 roku Strategia rozwoju PGNiG SA do 2015 zakładała, że 30 procent zużywanego gazu w Polsce będzie pochodzić z wydobycia krajowego, 40 procent z Rosji i 30 procent z innych kierunków.” PGNiG deklaruje nadal realizację tych celów, choć z pewnym „przesunięciem w czasie”. W 2115?
W tej sprawie ciekawy jest również wątek porozumień dot. zarządzania spółką EuRoPolGAZ. Niektórzy twierdzą, że w wyniku tych porozumień Rosjanie przejmą kontrolę nad podejmowaniem decyzji w tej spółce. PGNiG zapewnia jednak, że „wbrew niektórym opiniom pojawiającym się na rynku, taka struktura nie oznacza osłabienia pozycji którejkolwiek ze stron, ponieważ statut EuRoPolGAZU zakłada, że najważniejsze decyzje są podejmowane przy wspólnej akceptacji dwóch największych akcjonariuszy.” Brzmi to jednak niezbyt uspokajająco. „Najważniejsze decyzje” to zawsze coś, ale te mniej ważne też mogą być znaczące.

Ciekawy artykuł o polityce energetycznej Rosji