Rodzina miejscem uświęcającym

avatar użytkownika intix

 

Co nam Święty mówi o rodzinie

 

Głębokie zainteresowanie życiem człowieka i rodziny – najbardziej naturalnego jego środowiska – można było zauważyć od początku studiów młodego Karola Wojtyły, potem kapłana i biskupa w Krakowie, wreszcie duchowego ojca rodziny chrześcijańskiej Papieża Polaka. To wielkie studium Jana Pawła II, niezwykła antropologia, głębia zamyślenia nad kształtowaniem się osoby ludzkiej, nad jej wychowaniem oraz odwiecznym przeznaczeniem.

Jan Paweł II bardzo przeżywał wszystkie dramaty dotyczące małżeństwa i rodziny, które rozgrywały się na jego oczach, zarówno te powodowane czynnikami wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi, kiedy w rodzinę uderzają pewne instytucje lub gdy zagraża jej niebezpieczeństwo płynące ze świata. Dlatego zawsze bardzo zależało mu na tym, żeby umocnić rodzinę, a nic jej nie umacnia tak, jak życie sakramentalne. Stąd refleksja nad sakramentem małżeństwa i nad związkiem małżeństwa z życiem samego Chrystusa, która przewijała się w wielu wystąpieniach Papieża.

Obrazem stosunku Ojca Świętego do życia rodzinnego jest m.in. jego homilia, którą 11 czerwca 1987 r. wygłosił w Szczecinie. Opiekunem duchowym rodzin ze strony Komisji Episkopatu Polski był wówczas abp Kazimierz Majdański. W obecności tego wielkiego rzecznika życia rodzinnego Jan Paweł II wypowiedział wówczas słowa bardzo ważne dla chrześcijańskiego małżeństwa. „Sakrament małżeństwa wyrasta z eucharystycznego korzenia. (...) Ludzka miłość «aż do śmierci» musi się głęboko zapatrzeć w tę miłość, jaką Chrystus do końca umiłował”.

Jan Paweł II podkreśla, że według zamysłu Bożego rodzina jest „miejscem świętym i uświęcającym”, jest „arką przymierza z Bogiem”. Dlatego Kościół musi stać na jej straży, bo jest ona prawdziwym dobrem. Kościół „nie tylko głosi z miłością, ale i ze stanowczością objawioną naukę dotyczącą małżeństwa i rodziny, nie tylko przypomina jej obowiązki i prawa, ale również obowiązki innych, zwłaszcza obowiązki społeczeństwa i państwa wobec rodziny, stara się także ciągle rozwijać potrzebne struktury duszpasterstwa, których celem jest niesienie moralnej pomocy rodzinie chrześcijańskiej”.

Papież zauważa też, że „mamy w Polsce najwyższy odsetek matek pracujących zawodowo, które tę pracę wykonują z uszczerbkiem dla swego życia rodzinnego”. Dziś powiemy jeszcze, że ogromny jest u nas procent kobiet szukających zarobku za granicą kosztem rodziny. Tymczasem rola kobiety w rodzinie, w tworzeniu domu, wychowywaniu dzieci jest nie do przecenienia i utrzymywanie sytuacji zmuszających kobietę do ponadnormatywnej pracy zawodowej jest krótkowzroczne, doraźne i w efekcie nieopłacalne społecznie.

Słowa Jana Pawła II były wypowiedziane przez niego 27 lat temu. Jakże aktualne są dziś, zwłaszcza w sytuacji, gdy różne ugrupowania społeczno-polityczne chcą wprowadzać nowe porządki i zniszczyć to, co jest normalnością, także w życiu naszej Ojczyzny. Trzeba zatem przypominać nauczanie Ojca Świętego o rodzinie. Gdy zbliża się jego kanonizacja, niech odezwie się jego głos i niech rządzący uświadomią sobie, jak ważna jest rodzina oraz uczynią wszystko, żeby była dowartościowana zarówno w swej wspólnocie, jak i w indywidualnym życiu jej poszczególnych członków. Niech rządzą tak, aby miejsce dla ojca nie było w rodzinie puste, by miał on godną pracę, wystarczającą na zapewnienie najbliższym warunków życia i właściwego rozwoju. By matki decydujące się na wychowywanie dzieci mogły to czynić bez obawy o przyszłą emeryturę. Do tego musimy dążyć, a nie do zniszczenia rodziny!

W szczecińskiej homilii Ojciec Święty przypomniał również czas Wielkiej Nowenny przed tysiącleciem chrztu Polski. Jedno z haseł duszpasterskich brzmiało: „Rodzina Bogiem silna”. Papież podkreśla, że Bóg obecny w życiu rodziny gwarantuje jej trwałość, a co za tym idzie – spójność i siłę. Rodzina Bogiem silna ma oparcie w pracy męża i ojca oraz w cieple domowego ogniska podtrzymywanego przez żonę i matkę. Jeżeli państwo nie potrafi zabezpieczyć społeczeństwu pracy lub kiedy zapłata za nią jest niewystarczająca, to jest to ogromny mankament i wielki niedobór życia obywatelskiego. Takie państwo okazuje się po prostu niewydolne, a rządzący nim powinni odsunąć się od władzy.

Jan Paweł II przypomina jeszcze, że wszystkie troski życia rodzinnego trzeba oddawać Maryi – patronce życia rodzinnego. Nawiązując zaś do poszumu morza, nad którym wygłaszał swą homilię, zacytował słowa pięknej modlitwy: „Veni Creator, Spiritus!”, śpiewanej w liturgii sakramentu małżeństwa. Odniesienie bowiem do Ducha Świętego sprawia, że w życiu małżeńskim i rodzinnym możemy korzystać z Jego wielkich darów.

Dziś, gdy wszystkie trzy istnienia w rodzinie są zagrożone ideologią genderowską: matka, której odmawia się nazwy „mama”, ojciec, któremu odmawia się słowa „tato”, i dziecko, którego płeć się kwestionuje – niech Jan Paweł II, nasz nowy święty, wskazuje właściwą drogę i broni rodzinę przed szatańskimi zakusami zła grożącego ludzkości.

 

Ks. Ireneusz Skubiś

http://www.niedziela.pl/artykul/110633/nd/Rodzina-miejscem-uswiecajacym

Etykietowanie:

44 komentarzy

avatar użytkownika Pelargonia

2. Droga Intix,

Oto bardzo ładny wierszyk o rodzinie, napisany przez ucznia szkoły podstawowej:

Szymon Beraś, IV kl

„Pudełko wspomnień”

Późnym wieczorem, gdy wszyscy śpią już,
Stoję na palcach, by wspiąć się wysoko.
Wyciągam pudełko, ścieram z niego kurz,
Otwieram, by sięgnąć do wspomnień
głęboko.
W starym pudełku zdjęć mamy wiele,
Mnóstwo uśmiechu i piękne chwile.
O, tutaj tato zabrał mnie na karuzelę,
A tam łapałem z mamą motyle.
Na innym babcia jak słońce radosna,
Trzyma mnie na rękach, bym nie płakał już.
To chyba była wtedy wiosna,
A ulubione lato było tuż, tuż.
Tam z dziadkiem na ryby co rano jeździłem,
Wracałem brudny od błota po pas.
I chociaż nigdy nic nie złowiłem,
To był najlepiej spędzony czas.
Zielone drzewa, kryjówek pełno,
Z elfami zwiedzało się cały świat.
Na grzybach siostra była tu ze mną,
Na długie spacery zabierał mnie brat.

I ten teledysk:

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika intix

3. Droga Pelargonio

Dziękuję Ci za wszystko... za piękną Pieśń-Modlitwę i  wiersz...
Wzruszające "Pudełko wspomnień" pisane Sercem dziecka...
Dzieci... były jedną z wielu trosk bł. Jana Pawła II ...

Karol Wojtyła: „DZIECI”

Dorastają znienacka przez miłość, i potem tak nagle dorośli
Trzymając się za ręce wędrują w wielkim tłumie –
(serca schwytane jak ptaki, profile wrastają w półmrok).
Wiem, że w ich sercach bije tętno całej ludzkości.

Trzymając się za ręce usiedli cicho nad brzegiem.
Pień drzewa i ziemia w księżycu: niedoszeptany tli trójkąt.
Mgły nie dźwignęły się jeszcze.
Serca dzieci wyrastają nad rzekę.
Czy zawsze tak będzie – pytam – gdy wstaną stąd i pójdą?

Albo też jeszcze inaczej: kielich światła nachylony wśród roślin
Odsłania w każdej z nich jakieś przedtem nie znane dno.
Tego, co w was się zaczęło, czy potraficie nie popsuć,
Czy będziecie zawsze oddzielać dobro i zło?

(Karol Wojtyła: POEZJE I DRAMATY, Wydawnictwo ZNAK1999, „Profile Cyrenejczyka” Cz. II)
***
Pozwolę sobie przypomnieć też wpis autorstwa sgosi
>„Poświęcimy więcej troski dzieciom” – Jan Paweł II
***
Załączam również film przygotowany na Niedzielę Świętej Rodziny.
Myślę, że zawsze można do niego wracać, szczególnie teraz, kiedy wielkimi krokami zbliża się Śwęto św.Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny.
Św. Józef - Patron ojców i życia rodzinnego... a Święta Rodzina... wzorem dla każdej chrześcijańskiej rodziny...

Pozdrawiam Cię serdecznie z myślą też o Twojej Mamie...:)

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Rodzina jest podstawą istnienia Świata.
Każdy, kto myśli inaczej to podcina gałąź na której siedzi.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

5. Powstała formalnie

Powstała formalnie organizowana od czerwca 2013 r. koalicja inicjatyw, ruchów i stowarzyszeń, które bronią rodziny. Koalicja Obywatelska DLA RODZINY w większości skupia organizacje nowe, lub podejmujące temat rodziny z nową siłą. Cel strategiczny to „doprowadzić
to tego, aby tak w Polsce, jak i w Unii Europejskiej zasadą wiodącą
polityki była rodzina, a nie gender; innymi słowy chodzi nam o to, aby
'family mainstreaming' zastąpiło 'gender mainstreaming' - czytamy na
oficjalnej stronie
koalicji.

Za cele długofalowe inicjatorzy obrali: doprowadzenie
do tego, aby rodzina była silniejsza; aby wpływ na bieg spraw
publicznych mieli w znaczącej przewadze politycy działający na rzecz
rodziny, a zwolennicy gender ten wpływ utracili; i wreszcie, aby
instytucje publiczne działały na rzecz rodziny. Koalicja Obywatelska
chce, aby temat rodziny i wrogiej rodzinie ideologii gender, stał się
ważnym tematem debaty publicznej podczas kolejnych kampanii wyborczych:
do Parlamentu Europejskiego (maj 2014), do samorządów (jesień 2014),
Prezydenta RP (wiosna 2015), do Sejmu RP (jesień 2015).

Wciąż poszerzająca się lista koalicjantów dostępna na oficjalnej stronie inicjatywy: www.dlarodziny.net. Organizatorzy zachęcają do przyłączenia.

Informacja ukazała się na stronie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: http://ksd.media.pl/aktualnosci/1970-powstala-koalicja-obywatelska-dla-rodziny


--

Biuro Prasowe

Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

6. @Maryla

Dziękuję... i zapisuję jeszcze jedną dobrą informację...


Rusza program skupiający szkoły blokujące “ideologię gender”


Pod hasłem „Szkoła przyjazna rodzinie” rusza akcja certyfikowania
szkół blokujących ideologię gender oraz uznających tradycję i rodzinę.
Patronat nad akcją objął ks. abp Henryk Hoser, ordynariusz warszawsko-praski.


Szkoły które otrzymają
certyfikat podpiszą deklarację z Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i
Rodziny. Zobowiązuje ona m.in. do organizowania warsztatów dla rodzin i
nauczycieli promujących treści prorodzinne i tradycyjne pojmowanie ról
społecznych.

Szkoły zobowiązują się do nie
propagowania treści szkodzących dzieciom dot. seksualizacji i kulturowej
zamiany ról społecznych. Akcja powstała po licznych sygnałach ze strony
rodziców – mówi Jacek Sapa, dyr. Centrum Wspierania Inicjatyw dla życia
i rodziny.

- Wchodzą
do szkół różne programy, które zamiast pomóc rodzicom w wychowaniu
dzieci tak naprawdę deprawują je. Stąd pomysł na certyfikaty, które są
oczywiście złożone. W ramach certyfikatu jest też bardzo ważny element
związany ze szkoleniami realnej współpracy między szkołą, rodzicami a
organizacjami pozarządowymi. Chodzi o to żeby przywrócić te relacje,
zaufanie do siebie. To jest program pilotażowy, dopiero zaczynamy. Jeśli
on rzeczywiście przyniesie spodziewane efekty będziemy chcieli od
września wprowadzić na szeroką skalę ten projekt –
powiedział Jacek Sapa.

Certyfikowane placówki otrzymają dostęp
do specjalnej platformy internetowej, powołają również koordynatora
programu. Raz w roku będą pisać sprawozdanie z podjętych działań.
Inicjatorzy mają nadzieję że pomoże to odbudować zaufanie rodziców do
placówek edukacyjnych.

Akcja to również odpowiedź na
indoktrynację i seksualizację dzieci, którą programowo chce
przeprowadzić MEN. Oficjalnie akcja rozpocznie się za tydzień, 25 marca w
Wołominie. Inicjatorami akcji są Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia
i Rodzin oraz powiat wołomiński.

http://www.radiomaryja.pl/informacje/rusza-program-skupiajacy-szkoly-blo...

avatar użytkownika intix

7. Szanowny Panie Michale

Rodzina jest podstawą istnienia Świata...

Panie Michale... to prawda...
Gdyby było inaczej... czy Pan Bóg stworzyłby Ewę dla Adama...?
Pozwolę sobie podpiąć tu wspaniałe rekolekcje, do wysłuchania których (w całości) gorąco zachęcam Wszystkich, którzy jeszcze nie słuchali
>>>Rekolekcje ( dla wszystkich, którym leży na sercu dobro rodziny...)

***
...Każdy, kto myśli inaczej to podcina gałąź na której siedzi.

Tak, to kolejna prawda...
Wielkim zagrożeniem jest to, że myślących inaczej jest wielu, zbyt wielu
spośród tych, którzy są "u steru"...
Panie Michale...
Dziękuję... Pozdrawiam serdecznie
***
Jan Paweł II - O zagrożeniu rodziny - Kielce - 3 VI 1991


Kielce - 3 VI 1991
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na lotnisku w Masłowie
"... kryzys nie ominął rodziny, nie ominął on, niestety, polskiej rodziny! Powoduje tyle obrazy Boga, jest przyczyną wielu nieszczęść i zła. Dlatego jest przedmiotem szczególnej wrażliwości i szczególnej troski Kościoła. Za cyframi za analizami za opisami stoi tu zawsze żywy człowiek, tragedia jego serca, tragedia jego życia, tragedia jego powołania. Rozwody... wysoka liczba rozwodów. Trwałe skłócenia i konflikty w wielu rodzinach, a także długotrwałe rozstania na skutek wyjazdu jednego z małżonków za granicę. Prócz tego coraz częściej dochodzi do zamykania się rodziny wyłącznie wokół własnych spraw, do jakiejś niezdolności otwarcia się na innych, na sprawy drugiego człowieka czy innej rodziny. Co więcej, zanika czasem prawdziwa więź wewnątrz samej rodziny: brakuje niekiedy głębszej miłości nawet między rodzicami i dziećmi czy też wśród rodzeństwa. ...
... Chciałbym tu zapytać tych wszystkich, którzy za tę moralność małżeńską, rodzinną mają odpowiedzialność, tych wszystkich: czy wolno im lekkomyślnie narażać polskie rodziny na dalsze zniszczenie?
Nie można tutaj mówić o wolności człowieka, bo to jest wolność, która zniewala. Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej! ..."

avatar użytkownika intix

9. Rady Jana Pawła II dla rodziny

Jedynym źródłem miłości małżeńskiej jest
Jezus Chrystus, nieustannie obecny w sakramencie małżeństwa. Tak wielki
jest ten sakrament! I małżonkowie mogą być pewni, że wraz z nim
otrzymują siłę płynącą od Boga oraz łaskę, która będzie im towarzyszyła
przez całe życie; tę rękojmię daje im wiara. Oby nigdy nie zaprzestali
czerpać z tego źródła, które wytryska z nich samych.


Sakrament niesie ze sobą łaskę, która nasze ludzkie życie ma
ugruntować w Bogu i skierowywać stale na Boga. Na duchowym i 
nadprzyrodzonym fundamencie łaski Bożej opiera się droga do waszego
zbawienia, która prowadzi poprzez budowanie wspólnoty małżeńskiej
i rodzinnej. (…) Odwołujcie się do tej sakramentalnej łaski nieustannie,
w modlitwie i postępowaniu. Odwołujcie się zwłaszcza wtedy, gdy na swej
drodze napotykacie trudności i doświadczenia. Chrystus pragnie być
z wami zawsze! Niech miłość wasza nigdy nie przestanie czerpać z tej
miłości, jaką On umiłował. Wtedy ta miłość nigdy się nie wyczerpie. Nie
zawiedziecie się na niej.

1. Nie odbuduje się zachwianej więzi rodzinnej bez powrotu do Chrystusa

Wiemy, że to zło pierworodne, które drzemie w duszy każdego
człowieka, szczególnie łatwo daje o sobie znać poprzez naruszenie ładu
moralnego małżeństwa i rodziny. Szczególnie łatwo w tych dziedzinach,
gdzie tak wiele zależy od miłości, od prawdziwej miłości, człowiek ulega
egoizmowi i drugich – najbliższych! – czyni ofiarą tego egoizmu. Ten
kryzys nie ominął rodziny, nie ominął on, niestety, polskiej rodziny!
Powoduje tyle obrazy Boga, jest przyczyną wielu nieszczęść i zła. (…) Za
cyframi wszak, za analizami i opisami stoi tu zawsze żywy człowiek,
tragedia jego serca, jego życia, tragedia jego powołania. Rozwody...
wysoka liczba rozwodów. Trwałe skłócenie i konflikty w wielu rodzinach,
a także długotrwałe rozstania na skutek wyjazdu jednego z małżonków za
granicę. Prócz tego coraz częściej dochodzi też do zamykania się rodziny
wyłącznie wokół własnych spraw, do jakiejś niezdolności otwarcia się na
innych, na sprawy drugiego człowieka czy innej rodziny. Co więcej,
zanika czasem prawdziwa więź wewnątrz samej rodziny: brakuje niekiedy
głębszej miłości nawet między rodzicami i dziećmi czy też wśród
rodzeństwa. A ileż rodzin choruje i cierpi na skutek nadużywania
alkoholu przez niektórych swoich członków.
Nie odbuduje się zachwianej więzi rodzinnej, nie uleczy się ran
powstających z ludzkich słabości i grzechu bez powrotu do Chrystusa, do
sakramentu.
I ja wołam do was, bracia i siostry, byście rozpalali na nowo Boży
charyzmat małżonków i rodziców, jaki jest w was przez sakrament
małżeństwa. Tylko w oparciu o łaskę tego sakramentu możliwe jest pełne
przebaczenie, pojednanie i podjęcie na nowo wspólnej drogi. Przez nią
odnawia się i ożywia ludzka miłość oraz tożsamość i prawdziwość ludzkich
przyrzeczeń.
Życie uczy nas, że miłość, miłość małżeńska, jest zawsze szczególną próbą całego życia.
Nie wtedy jest wielka i prawdziwa, kiedy zdaje się łatwa
i przyjemna. Wtedy, gdy potwierdza się w próbach życia, podobnie jak
„złoto w ogniu”. Bardzo ubogie pojęcie o ludzkiej i małżeńskiej miłości
miałby ten, kto by myślał, że gdy nadchodzi czas próby, kończy się
miłość i radość. To właśnie wtedy uczucia ludzkie ukazują swoją
trwałość; to właśnie wtedy umacnia się oddanie i czułość, bo prawdziwa
miłość nie myśli o sobie, lecz o tym, jak przyczynić się do dobra
ukochanej osoby; jej największą radością jest szczęście tych, których
kocha.
Jest poważnym błędem myślenie, że człowiek realizuje siebie pełniej
poprzez stałe rozpoczynanie od zera, zmianę partnera, ilekroć tego
zapragnie – niż wtedy, gdy nawet pośród trudności pozostaje wierny raz
wypowiedzianemu „tak”. Człowiek, który cofa wypowiedziane niegdyś „tak”,
odżegnuje się od obiecanej wierności i odbiera darowaną niegdyś miłość,
odrywa się od fundamentu, na którym opiera się jego własne życie. Nie
ma już ojczyzny i pogrąża się w otchłani grzechu, który w pierwszej
chwili może wydawać się pociągający, lecz nieuchronnie prowadzi do
ontologicznej alienacji, utraty własnej tożsamości, samozniszczenia.
Wierność wobec własnego początku, oznaczająca wierność wobec partnera,
którego zaślubiłem w obliczu Boga, wierność samemu sobie, bowiem sam
wypowiedziałem owo „tak”, wierność niezależna od przebytej ewolucji
i stopnia samorealizacji, wierność wobec drugiego człowieka, takiego,
jaki jest, niezależnie od jego rozwoju – taka wierność jest nie tylko
podstawową strukturą małżeństwa i rodziny, ale samego istnienia
ludzkiego, jest gwarancją zaufania i porządku, bez których ludzkość
runęłaby w gruzy.
Nie brakuje, niestety, we współczesnym świecie ludzi, którzy
roszczą sobie prawo do proponowania małżeństwom i rodzinom namiastek
łatwego szczęścia. Proszę was, byście nie dawali się zwodzić! (…)
W obliczu trudności, jakie nastręczać może życie małżeńskie, nie dajcie
się zwieść łatwym rozwiązaniom, takim jak rozwód, gdyż w istocie są to
tylko rozwiązania pozorne. Chrześcijanie wiedzą, że małżeństwo, związek
z natury swojej nierozerwalny, zostało uświęcone przez Chrystusa, który
sprawił, że uczestniczy ono w niezniszczalnej i wiernej miłości pomiędzy
Nim i Jego Kościołem (por. Ef 5, 32). W sposób szczególny rodziny
chrześcijańskie znajdą siłę i łaskę, konieczne do przezwyciężenia
przeszkód zagrażających ich jedności, poprzez uczestnictwo w sakramencie
pojednania i przyjmowania Ciała Chrystusowego. Niech przy tym nie
zapominają, iż prawidłowa miłość hartuje się w cierpieniu.

2. Różaniec – skarb, który trzeba odkryć. Trzeba powrócić do modlitwy w rodzinie

Kościół zawsze uznawał szczególną skuteczność modlitwy różańcowej,
powierzając jej wspólnemu odmawianiu, stałemu jej praktykowaniu
najtrudniejsze sprawy. W chwilach gdy samo chrześcijaństwo było
zagrożone, mocy tej właśnie modlitwy przypisywano ocalenie przed
niebezpieczeństwem, a Matkę Bożą Różańcową czczono jako Tę, która
wyjednywała wybawienie. Dziś skuteczności tej modlitwy zawierzam (…)
sprawę pokoju w świecie i sprawę rodziny. Jako modlitwa o pokój,
różaniec był też zawsze modlitwą rodziny i za rodzinę. Niegdyś modlitwa
ta była szczególnie droga rodzinom chrześcijańskim i niewątpliwie
sprzyjała ich jedności. Należy zadbać, by nie roztrwonić tego cennego
dziedzictwa. Trzeba powrócić do modlitwy w rodzinie i do modlitwy za
rodziny, wykorzystując nadal tę formę modlitwy. Rodzina, która modli się
zjednoczona, zjednoczona pozostaje. Różaniec święty zgodnie z dawną
tradycją jest modlitwą, która szczególnie sprzyja gromadzeniu się
rodziny.
Kierując wzrok na Jezusa, poszczególni jej członkowie odzyskują na
nowo również zdolność patrzenia sobie w oczy, by porozumiewać się,
okazywać solidarność, wzajemnie sobie przebaczać, by żyć z przymierzem
miłości odnowionym przez Ducha Bożego.
Liczne problemy współczesnych rodzin, zwłaszcza w społeczeństwach
ekonomicznie rozwiniętych, wynikają stąd, że coraz trudniej jest się
porozumiewać. Ludzie nie potrafią ze sobą przebywać, a być może
nieliczne momenty, kiedy można być razem, zostają pochłonięte przez
telewizję. Podjąć na nowo odmawianie różańca w rodzinie znaczy
wprowadzić do codziennego życia całkiem inne obrazy, ukazujące
misterium, które zbawia: obraz Odkupiciela, obraz Jego Najświętszej
Matki. Rodzina, która odmawia razem różaniec, odtwarza poniekąd klimat
domu w Nazarecie: Jezusa stawia się w centrum, dzieli się z Nim radości
i cierpienia, w Jego ręce składa się potrzeby i projekty, od Niego
czerpie się nadzieję i siłę na drogę. Czymś pięknym i owocnym jest także
powierzenie tej modlitwie drogi wzrastania dzieci. Coraz trudniej jest
dziś rodzicom nadążyć za dziećmi na różnych etapach ich życia.
W społeczeństwie rozwiniętej technologii, środków masowego przekazu
i globalizacji wszystko stało się tak szybkie, a różnice kulturowe
między pokoleniami coraz bardziej się zwiększają. Najróżniejsze
przesłania i doświadczenia najmniej dające się przewidzieć prędko
wkraczają w życie dzieci i młodzieży, a rodzice przeżywają nieraz
udrękę, stając wobec grożących im niebezpieczeństw. Nierzadko doznają
bolesnych rozczarowań, obserwując niepowodzenia swych dzieci ulegających
ułudzie narkotyków, powabom rozpasanego hedonizmu, pokusom przemocy,
najprzeróżniejszym przejawom bezsensu i rozpaczy. Modlitwa różańcowa za
dzieci, a bardziej jeszcze z dziećmi, która wychowuje je już od
najmłodszych lat do tego codziennego momentu modlitewnej przerwy całej
rodziny, z pewnością nie jest rozwiązaniem wszelkich problemów, ale
stanowi pomoc duchową, której nie należy lekceważyć. Można by wysunąć
zastrzeżenie, że różaniec wydaje się modlitwą niezbyt odpowiadającą
gustom dzieci i młodzieży dzisiejszych czasów. Może jednak zastrzeżenie
to opiera się na wyobrażeniu jego niedbałego odmawiania. Zresztą, o ile
tylko zachowamy zasadniczą strukturę różańca, nic nie przeszkadza, aby
dla dzieci i młodzieży jego odmawianie tak w rodzinie, jak
i w grupach wzbogacić odpowiednimi elementami symbolicznymi
i praktycznymi, które by pomogły w jego zrozumieniu i dowartościowaniu.
Czemu nie spróbować?
Poprzez modlitwę we wspólnocie rodzin zapraszamy Chrystusa, aby był
pośrodku nas: małżonków, rodziców i dzieci. Z całego serca zachęcam was
usilnie, aby wasze domy były miejscami modlitwy; domami, w których
rodziny pogodnie żyją w obecności Boga; domami, które dzielą się
z bliźnimi gościnnością, modlitwą i  oddawaniem chwały Bogu. Poprzez
modlitwę we wspólnocie rodzin zapraszamy Chrystusa, aby był pośrodku
nas: małżonków, rodziców i dzieci. Modlitwa rodziców, jako modlitwa
wspólnoty chrześcijańskiej, staje się dla dzieci wtajemniczeniem
w poszukiwanie Boga i słuchanie jego wezwań. Świadectwo życia odnajduje
wówczas całą swą wartość. Zakłada ono, że dzieci uczą się w rodzinie,
jako prawidłowej konsekwencji modlitwy, patrzenia na świat w sposób
chrześcijański, zgodnie z Ewangelią. Ono zakłada również, że dzieci
nauczą się w rodzinie, w sposób konkretny, iż w życiu istnieją troski
bardziej podstawowe od pieniędzy, wakacji i rozrywki! Niewiele jest
wspólnie podejmowanych działań, które miałyby na rodzinę wpływ głębszy
niż wspólna modlitwa. Modlitwa pobudza uczucie czci do Boga i wzajemnego
szacunku do siebie. Nadaje radościom i smutkom, nadziejom
i rozczarowaniom, wszystkim zdarzeniom i okolicznościom perspektywę
Boskiego miłosierdzia i opatrzności. Najświętsze Serce Jezusa pomaga
rodzinie ściślej się zespolić, a zarazem rozbudza w niej większą
gotowość do służenia Kościołowi i społeczeństwu. W żadnej
chrześcijańskiej rodzinie nie powinno też braknąć wspólnie odmawianej
modlitwy przy posiłku. Zdaję sobie sprawę z tego, że niejeden człowiek
musiałby się pod tym względem jakoś przezwyciężyć. Ale odłóżcie na bok
wszelki fałszywy wstyd religijny i módlcie się wspólnie!

3. Przyjmujcie dar życia jako największą łaskę Boga

Z pewnością dziecko oznacza dla rodziców trud, nowy zasób potrzeb
i kosztów. Stąd też pokusa, ażeby go nie było. Pokusa bardzo mocna
w niektórych środowiskach społecznych i kulturowych. Czy więc nie jest
ono darem? Każde dziecko przychodzące na świat jest „epifanią” Boga,
jest darem życia, nadziei i miłości. (…) Modlę się za dzieci –
nienarodzone i narodzone – we wszystkich krajach świata: niech każde
z nich zostanie przyjęte i otoczone miłością.
Trzeba zmienić stosunek do dziecka poczętego. Nawet jeśli pojawiło
się ono nieoczekiwanie, nigdy nie jest intruzem ani agresorem. Jest
ludzką osobą, zatem ma prawo do tego, aby rodzice nie skąpili mu daru
z samych siebie, choćby wymagało to od nich szczególnego poświęcenia.
Świat zmieniłby się w koszmar, gdyby małżonkowie znajdujący się
w trudnościach materialnych widzieli w swoim poczętym dziecku tylko
ciężar i zagrożenie dla swojej stabilizacji; gdyby z kolei małżonkowie
dobrze sytuowani widzieli w dziecku niepotrzebny a kosztowny dodatek
życiowy. Znaczyłoby to bowiem, że miłość już się nie liczy w ludzkim
życiu.
Od chwili zapłodnienia komórki jajowej rozpoczyna się życie, które
nie jest życiem ojca ani matki, ale nowej istoty ludzkiej, która rozwija
się samoistnie. Nie stanie się nigdy człowiekiem, jeżeli nie jest nim
od tego momentu. Tę oczywistą prawdę, zawsze uznawaną, nowoczesna
genetyka potwierdza cennymi dowodami. Ukazała ona, że od pierwszej
chwili istnieje dokładny program tego, kim będzie ta żywa istota:
człowiekiem, tym konkretnym człowiekiem, którego cechy szczególne są
w pełni określone. Od zapłodnienia rozpoczynają się dzieje życia
człowieka, choć potrzeba czasu, aby każda z jego wielkich potencjalnych
zdolności w pełni się ukształtowała i mogła być wykorzystana.
Szczęśliwy małżonek, który z bojaźnią Bożą podejmuje wielki dar
miłości żony i go odwzajemnia. Szczęśliwi oboje, gdy ich małżeńskie
zjednoczenie przeniknięte jest odpowiedzialnością za dar życia, który
w zjednoczeniu tym bierze początek. Jest to naprawdę wielka tajemnica
i wielka odpowiedzialność: dawać życie nowym istotom, stworzonym na
obraz i podobieństwo Boga. Nigdzie indziej Bóg nie uobecnia się we
właściwym sobie działaniu wobec człowieka tak radykalnie i nigdzie
indziej nie ujawnia się wobec człowieka tak namacalnie, jak w swoim
stwórczym działaniu, czyli jako Dawca daru życia ludzkiego.
 „Czcij ojca i matkę” – powiada czwarte przykazanie Boże. Ale żeby
dzieci mogły czcić swoich rodziców, muszą być uważane i przyjmowane jako
dar Boga. Tak, każde dziecko jest darem Boga. Dar to trudny niekiedy do
przyjęcia, ale zawsze dar bezcenny.
Bóg obdarzył was, rodzice, szczególnym powołaniem. By zachować
życie ludzkie na ziemi, powołał do istnienia społeczność rodzinną. To wy
jesteście pierwszymi stróżami i opiekunami życia jeszcze nie
narodzonego, ale już poczętego. Przyjmujcie dar życia jako największą
łaskę Boga, jako Jego błogosławieństwo dla rodziny, dla narodu
i Kościoła. Zwracam się do wszystkich ojców i matek mojej Ojczyzny
i całego świata, do wszystkich ludzi bez wyjątku: każdy człowiek poczęty
w łonie matki ma prawo do życia! Życie ludzkie jest święte. Nikt
w żadnej sytuacji nie może rościć sobie prawa do bezpośredniego
zniszczenia niewinnej istoty ludzkiej. Bóg sam jest Panem życia
Człowieka, ukształtowanego na Jego obraz i podobieństwo (por.
Rdz 1, 26-28). Życie ludzkie ma zatem charakter święty i nienaruszalny,
w którym odzwierciedla się nienaruszalność samego Stwórcy. Bóg chroni
życie zdecydowanym zakazem wypowiedzianym na Synaju: „Nie będziesz
zabijał” (Wj 20, 13).

http://www.milujciesie.org.pl/nr/rodzina/_rady_jana_pawla.html
***
>Przeczytaj więcej

***
>rodzina, która modli się zjednoczona, zjednoczona pozostaje”

avatar użytkownika intix

11. Interpretacja hasła: "Jan Paweł II - Papież Rodziny"

Nie od dziś wiadomo, iż sytuacja
Kościoła ściśle wiąże się z kondycją rodziny. Z jednej strony Kościół
zawsze wspierał rodzinę, z drugiej zaś, sam mógł na nią liczyć.
Osłabianie życia rodzinnego, które w historii było wynikiem przeróżnych
czynników, zawsze w jakimś stopniu odbijało się na życiu wspólnoty
wierzących, a także na życiu narodu. Niejednokrotnie w sposób niezwykle
dramatyczny. Ojciec Święty Jan Paweł II, dziś już błogosławiony, miał
pełną świadomość tego niezwykle ważnego faktu. Mawiał: Rodzina jest drogą Kościoła. Rodzina jest organicznie zespolona z narodem, a naród z rodziną (por. List do rodzin,
1994 r. numery 2 i 17). Stąd też cały jego pontyfikat był naznaczony
nie tylko wspieraniem, ale także kiedy to było konieczne, wręcz batalią o
rodzinę. Konferencja Episkopatu Polski, w roku Światowego Spotkania
Rodzin na przełomie maja i czerwca w Mediolanie, z udziałem Ojca
Świętego Benedykta XVI, postanowiła, iż tegoroczny XII już Dzień
Papieski będzie przeżywany 14 października, pod hasłem Jan Paweł II – Papież Rodziny.

O randze rodziny świadczą słowa Jana Pawła II z Listu do rodzin, z 1994 roku. Jan Paweł II napisał wtedy:  

Pośród tych wielu dróg rodzina jest drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest
drogą powszechną, pozostając za każdym razem drogą szczególną, jedyną i
niepowtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek. Rodzina jest tą drogą, od której nie może on się odłączyć.
Wszak normalnie każdy z nas w rodzinie przychodzi na świat, można więc
powiedzieć, że rodzinie zawdzięcza sam fakt bycia człowiekiem. A jeśli w
tym przyjściu na świat oraz we wchodzeniu w świat człowiekowi brakuje
rodziny, to jest to zawsze wyłom i brak nad wyraz niepokojący i bolesny,
który potem ciąży na całym życiu. Tak więc Kościół ogarnia swą
macierzyńską troską wszystkich, którzy znajdują się w takich sytuacjach,
ponieważ dobrze wie, że rodzina spełnia funkcję podstawową. Wie on
ponadto, iż człowiek wychodzi z rodziny, aby z kolei w nowej rodzinie
urzeczywistnić swe życiowe powołanie. Ale nawet kiedy wybiera życie w
samotności — to i tutaj rodzina pozostaje wciąż jak gdyby jego
egzystencjalnym horyzontem jako ta podstawowa wspólnota, na której
opiera się całe życie społeczne człowieka w różnych wymiarach aż do
najrozleglejszych. Czyż nie mówimy również o „rodzinie ludzkiej”, mając
na myśli wszystkich na świecie żyjących ludzi?”
(List do rodzin, nr 2).

Wielowymiarowa troska Jana Pawła II o rodzinę zawierała między innymi:

  • obronę godności sakramentalnego, nierozerwalnego, monogamicznego małżeństwa, pomiędzy mężczyzną i kobietą
  • wzmacnianie małżeństwa i rodziny poprzez zachętę do nieustannej
    modlitwy, życia sakramentalnego, rozważania Słowa Bożego, zaangażowania w
    życie wspólnoty Kościoła
  • promocję troski o dobro wspólne w małżeństwie i rodzinie, uczenie
    bezinteresownego daru z samego siebie, odpowiedzialnego rodzicielstwa
    oraz religijnej czci wobec rodziców, zgodnie z IV przykazaniem Bożym
  • dowartościowanie ojcostwa i macierzyństwa na gruncie wierności Ewangelii
  • obronę życia ludzkiego, które przychodzi poprzez rodzinę, od poczęcia do naturalnej śmierci
  • radykalny sprzeciw wobec technik sztucznej reprodukcji człowieka (in vitro),
    które mimo intencji służby życiu w rzeczywistości stwarzają możliwość
    nowych zamachów na życie; oddzielają także prokreację od prawdziwie
    ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego
  • obronę praw rodziców do wychowania swego potomstwa zgodnie z wyznawaną religią i tradycją kulturową
  • apel do instytucji państwa i organizacji międzynarodowych o należyte
    zabezpieczenie praw rodziny, w tym szczególnie rodziny wielodzietnej
    oraz realną pomoc materialną umożliwiającą godziwe utrzymanie,
    wychowanie potomstwa oraz zdobycie odpowiedniego poziomu wykształcenia
  • sprzeciw wobec zrównania związków jednopłciowych z małżeństwem
    pomiędzy mężczyzną i kobietą, przy zachowaniu szacunku wobec osób
    homoseksualnych
  • sprzeciw wobec promocji rozwodów w kulturze i prawodawstwie
  • zachętę do mediów i ludzi kultury o adekwatne prezentowanie
    zagadnień dotyczących  rodziny z promocją postaw wartościowych i godnych
    naśladowania

Szczególnym wyrazem troski o rodzinę była inicjatywa Światowych Spotkań Rodziny. Pierwsze z nich odbyło się w 1994 roku w Rzymie. Z tej okazji Ojciec Święty wystosował specjalny List do rodzin,
w którym poruszył najistotniejsze problemy i perspektywy rodziny.
Kolejne spotkania odbyły się w Rio de Janeiro, w Meksyku i Manili.
Kontynuuje je Benedykt XVI. W Walencji, „sześć lat temu, przypomniał, że
rodzina opiera się na nierozerwalnym małżeństwie między mężczyzną i
kobietą oraz jest środowiskiem, w którym człowiek może narodzić się
godnie i rozwijać w sposób integralny” (KAI, 16. 01. 2012 r.). W
Mediolanie, 3 czerwca 2012 r. powiedział: Drodzy małżonkowie, żyjąc w małżeństwie nie obdarowujecie siebie jakąś rzeczą czy działaniem, ale całym życiem. Wasza miłość przynosi owoce przede wszystkim dla was samych,
gdyż pragniecie wzajemnego dobra, doświadczając radości przyjmowania i
darowania. Jest ona także owocna w wielkodusznym i odpowiedzialnym przekazywaniu życia dzieciom, w troskliwej opiece nad nimi oraz mądrym i starannym wychowaniu. Jest wreszcie owocna dla społeczeństwa,
ponieważ życie rodzinne jest pierwszą i niezastąpioną szkołą wartości
społecznych, takich jak poszanowanie osób, bezinteresowność, zaufanie,
odpowiedzialność, solidarność, współpraca. Drodzy małżonkowie, dbajcie o
wasze dzieci. W świecie zdominowanym przez technikę, przekazujcie im w
sposób spokojny i ufny sens życia, siłę wiary, ukazując im wzniosłe cele
i wspierając ich w kruchości. Także wy, dzieci, bądźcie w stanie trwać zawsze w głębokiej relacji miłości i troskliwej opieki do waszych rodziców. Niech również relacje między braćmi i siostrami staną się okazją, by wzrastać w miłości.
(…) Drogie rodziny, często proście w modlitwie o pomoc Panny Maryi i Świętego Józefa, aby nauczyli was przyjmować miłość Boga, tak jak oni ją przyjęli. Nie
jest łatwo, zwłaszcza dziś, żyć waszym powołaniem, lecz rzeczywistość
miłości jest wspaniała, jest jedyną siłą, która może naprawdę przemienić
świat.

Wśród najważniejszych dokumentów Jana Pawła II o rodzinie, obok wspomnianego już Listu do rodzin (1994 r.), są także: Adhortacja Posynodalna Familiaris Consortio (1981 r.), List Apostolski Ojca Świętego Jana Pawła II Mulieris Dignitatem (1988), Encyklika Evangelium Vitae (1995 r.), List Ojca Świętego Jana Pawła II do moich Braci i Sióstr – ludzi w podeszłym wieku (1999 r.) oraz monumentalne dzieło – katechezy środowe Mężczyzną i niewiastą stworzył ich … .

Także na gruncie polskim zostały
wypowiedziane przez Błogosławionego Papieża ważne w temacie rodziny
słowa. Podczas homilii w Kielcach, w 1991 roku Ojciec Święty niezwykle
emocjonalnie przestrzegał przed niebezpiecznymi nurtami, które
lekceważyły sakramentalne małżeństwo i rodzinę w nowej demokratycznej
rzeczywistości po przełomie 1989 roku (Homilia w czasie Mszy św. na
lotnisku w Masłowie; Kielce, 3 czerwca 1991 r.; tekst w załączniku nr 1).
Z kolei w Kaliszu, w 1997 roku Jan Paweł II po raz kolejny, radykalnie
stanął w obronie życia nienarodzonych (Homilia podczas Mszy św. przed
sanktuarium św. Józefa: Rodzina wspólnotą życia miłości; Kalisz, 4.06.1997 r.; tekst w załączniku nr 2).

 

Biorąc pod uwagę aktualną sytuację
małżeństwa i rodziny w pluralistycznej rzeczywistości Polski i świata w
2012 roku, mamy nadzieję, że tegoroczny, XII już Dzień Papieski Jan Paweł II – Papież Rodziny będzie źródłem wielowymiarowej refleksji i wielu potrzebnych inicjatyw.

Ks. Dariusz Kowalczyk
Warszawa, 16. 01. 2012 r.
(uzupełnienie: 26. 09. 2012 r.)

***

>>>LIST DO RODZIN GRATISSIMAM SANE  OJCA ŚWIĘTEGO
      JANA PAWŁA II Z OKAZJI ROKU RODZINY 1994


avatar użytkownika intix

12. Dziś... Św.Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny


>Słowo Boże na dziś: Z bólem serca szukaliśmy Ciebie

***

Módlmy się w intencji  naszych Rodzin... w intencji Naszej Wielkiej Rodziny...

Litania do Świętego Józefa

Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, módl się za nami.
Święty Józefie, módl się za nami.
Przesławny Potomku Dawida, módl się za nami.
Światło Patriarchów, módl się za nami.
Oblubieńcze Bogarodzicy, módl się za nami.
Przeczysty Stróżu Dziewicy, módl się za nami.
Żywicielu Syna Bożego, módl się za nami.
Troskliwy Obrońco Chrystusa, módl się za nami.
Głowo Najświętszej Rodziny, módl się za nami.
Józefie najsprawiedliwszy, módl się za nami.
Józefie najczystszy, módl się za nami.
Józefie najroztropniejszy, módl się za nami.
Józefie najmężniejszy, módl się za nami.
Józefie najposłuszniejszy, módl się za nami.
Józefie najwierniejszy, módl się za nami.
Zwierciadło cierpliwości, módl się za nami.
Miłośniku ubóstwa, módl się za nami.
Wzorze pracujących, módl się za nami.
Ozdobo życia rodzinnego, módl się za nami.
Opiekunie dziewic, módl się za nami.
Podporo rodzin, módl się za nami.
Pociecho nieszczęśliwych, módl się za nami.
Nadziejo chorych, módl się za nami.
Patronie umierających, módl się za nami.
Postrachu duchów piekielnych, módl się za nami.
Opiekunie Kościoła Świętego, módl się za nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

P.: Ustanowił Go panem domu swego.
W.: I zarządcą wszystkich posiadłości swoich.
P.: Módlmy się:
Boże, Ty w niewysłowionej Opatrzności wybrałeś Świętego Józefa na Oblubieńca Najświętszej Rodzicielki Twojego Syna, spraw, abyśmy oddając Mu na ziemi cześć jako opiekunowi, zasłużyli na Jego orędownictwo w niebie. Przez Chrystusa Pana Naszego.
W.: Amen.

avatar użytkownika intix

14. Kościół katolicki wobec edukacji seksualnej

Wbrew feministycznej i lewackiej propagandzie, w polskim szkolnictwie
jest realizowana na różnych szczeblach, także nauczania akademickiego,
adekwatna i służąca dobru rozwojowemu każdego i całego człowieka
edukacja seksualna. Jest to edukacja typu A, realizowana w ramach
programu Przygotowanie do życia w małżeństwie i rodzinie. Ten model
różni się od edukacji typu B i C, która w gruncie rzeczy ogranicza się
do informowania, w jaki sposób można osiągnąć maksimum przyjemności z
czynności seksualnych, przy minimalnej odpowiedzialności za własną
płciowość i akty seksualne. Dobitnym tego świadectwem są promowane w
Polsce tzw. standardy edukacji seksualnej w Europie, które WHO
opracowało z niemieckim Federalnym Biurem ds. Edukacji Zdrowotnej. W
dokumentach Kościoła katolickiego nie występuje pojęcie „edukacji
seksualnej” gdyż jest ono „obciążone” ideologicznymi treściami oraz
podlega manipulacji i banalizacji ze strony różnych środowisk. Zamiast
niego używany jest termin „wychowanie seksualne”, będące ważnym
elementem Wychowania do życia w małżeństwie i rodzinie.

1. Niebezpieczeństwo banalizacji ludzkiej płciowości wychowania seksualnego

Bł. Jan Paweł II, widząc banalizację i trywializację ludzkiej
płciowości i samego wychowania seksualnego przypomniał w adhortacji Familiaris consortio (dalej
skrót FC), że „Kościół stanowczo sprzeciwia się pewnej, często
rozpowszechnianej formie informowania o życiu seksualnym w oderwaniu od
zasad moralnych, która nie jest niczym innym, jak wprowadzeniem do
doświadczenia przyjemności i bodźcem, skłaniającym - już w latach
niewinności - do utraty pogody ducha, otwierając drogę do zepsucia” (nr
37).

Papież poszukując źródeł i przyczyn takiego podejścia do ludzkiej
płciowości, zwrócił uwagę w Liście do Rodzin na niebezpieczne,
współczesne, neomanichejskie tendencje oddzielające ciało od duszy.
Pisał wówczas, że „(...) rozdział pomiędzy tym, co duchowe, a tym, co
materialne w człowieku, przyniósł skłonność do tego, aby ludzkie ciało
traktować nie w kategoriach specyficznego podobieństwa do Boga, lecz w
kategoriach podobieństwa wszystkich innych ciał w przyrodzie, które
człowiek traktuje jako tworzywo dla produkcji dóbr konsumpcyjnych.
Zastosowanie tych samych kryteriów do człowieka jest olbrzymim
zagrożeniem. Kiedy ciało ludzkie, oderwane od ducha i myśli, staje się
tworzywem, podobnie jak inne ciała zwierząt, kiedy dokonuje się
manipulacji na embrionach i płodach, trzeba wówczas przyznać, że stajemy
w obliczu straszliwej klęski etycznej. W takim ujęciu antropologicznym
rodzina ludzka żyje poniekąd w epoce nowego manicheizmu, w którym ciało i
duch są sobie radykalnie przeciwstawiane. Ciało nie żyje z ducha ani
też duch nie ożywia ciała. Człowiek w tym horyzoncie myślenia przestaje
być osobą i podmiotem. Staje się wbrew zamierzeniom i deklaracjom
wyłącznie przedmiotem. I tak na przykład, cywilizacja neomanichejska
prowadzi do pojmowania ludzkiego seksualizmu raczej jako terenu
manipulacji i eksploatacji niż jako przedmiotu tego odwiecznego
podziwu, który przy stworzeniu kazał włożyć w usta Adama słowa odnoszące
się do Ewy: «oto ciało z mojego ciała i kość z moich kości» (por. Rdz
2,23). Zdumienie to odnajdujemy w słowach Pieśni nad Pieśniami:
«Oczarowałaś me serce, siostro ma, oblubienico, oczarowałaś me serce
jednym spojrzeniem twych oczu» (Pnp 4,9). Jakże dalekie są współczesne
koncepcje od dogłębnego rozumienia męskości i kobiecości zawartego w
Objawieniu Bożym! Odkrywa ono w ludzkiej seksualności bogactwo osoby,
która odnajduje swą prawdziwą wartość w rodzinie i wyraża swoje głębokie
powołanie również w dziewictwie oraz celibacie dla królestwa Bożego”
(nr 19).

Podobnie Benedykt XVI w encyklice "Caritas in veritate" nauczając o
istocie integralnego rozwoju człowieka i społeczeństw oraz o drogach
dochodzenia do niego, przestrzegał przed banalizacją ludzkiej
seksualności i utylitarystycznym podejściem do niej. Dlatego pisał, że:
„Kościół, któremu leży na sercu prawdziwy rozwój człowieka, zaleca mu
pełne poszanowanie wartości ludzkich, także w podejściu do płciowości.
Nie można jej sprowadzić po prostu do hedonistycznej formy rozrywki,
podobnie jak nie można sprowadzić wychowania seksualnego do udzielania
technicznych wskazówek, troszcząc się jedynie o ochronę zainteresowanych
przed ewentualnym zarażeniem się czy przed «ryzykiem» prokreacji.
Byłoby to równoznaczne ze zubożeniem i pominięciem głębokiego znaczenia
płciowości, które powinno być uznane i przyjęte w sposób odpowiedzialny
zarówno przez osobę, jak i wspólnotę. Odpowiedzialność zabrania bowiem
zarówno traktowania płciowości jako zwykłego źródła przyjemności, jak i
regulowania jej poprzez politykę przymusowego planowania urodzeń. W
obydwu przypadkach mamy do czynienia z podejściem i politykami
materialistycznymi, prowadzącymi do tego, że osoby doświadczają różnych
form przemocy” (nr 44).

Również Franciszek, jeszcze jako kardynał w wywiadzie udzielonym
argentyńskim dziennikarzom, a opublikowanym w Polsce, w książce pt.:
"Jezuita. Papież Franciszek. Wywiad rzeka z Jorge Bergoglio",
przypomniał, że Kościół nie sprzeciwia się wychowaniu seksualnemu, które
powinno „towarzyszyć dzieciom w całym procesie wzrastania, odpowiednio
do każdego etapu”. Co więcej Kościół zawsze prowadził tę działalność.
Problem nie polega jednak na tym „czy”, ale „jaka” edukacja seksualna.
Zdaniem Ppaieża wychowanie seksualne nie może być sprowadzone do
„poziomu genitaliów”, degradując tym samym osobę, ale ma służyć
rozwojowi prawdziwej miłości i dojrzałej osobowości przez wychowanka.

2. Po co wychowanie seksualne?

Człowiek jest istotą płciową. W procesie dojrzewania powinien dążyć
do integracji własnej osoby, poprzez podporządkowanie dynamizmów
cielesnych i zmysłowych (popędy, instynkty, pożądania) władzom duchowym,
tj. rozumowi i odpowiedzialnej wolnej woli. Płciowość jest dla
prawdziwej miłości, będąc poniekąd jej językiem, na co bardzo wyraźnie, w
sposób merytoryczny i uzasadniony wskazywał Karol Wojtyła w studium
Miłość i odpowiedzialność, a następnie jako papież Jana Paweł II w cyklu
130 katechez wygłoszonych w trakcie audiencji generalnych w Watykanie, w
czasie od 5 września 1979 roku do 28 listopada 1984 roku, podczas
których zaprezentował wnikliwą naukę na temat teologii ciała oraz
antropologii i podstaw małżeństwa i rodziny. Katechezy te opatrzone
wnikliwymi komentarzami, zostały zebrane i wydane pod redakcją ks. T.
Stycznia, w publikacji pt. "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich".

Jan Paweł II, w adhortacji "Familiaris consortio" przypomniał
stanowisko Kościoła, że wychowanie seksualne powinno służyć wychowaniu
do miłości i miłości, a w ostateczności wychowaniu do życia w
małżeństwie i rodzinie. „Wychowanie do miłości pojętej jako dar z siebie
stanowi nieodzowną przesłankę dla rodziców wezwanych do przekazania
dzieciom jasnego i subtelnego wychowania seksualnego. W obliczu kultury,
która na ogół „banalizuje” płciowość ludzką, interpretując ją i
przeżywając w sposób ograniczony i zubożony, odnosząc ją jedynie do
ciała i egoistycznej przyjemności, posługa wychowawcza rodziców musi
skupić się zdecydowanie na kulturze życia płciowego, aby była ona
prawdziwie i w pełni osobowa: płciowość jest w istocie bogactwem całej
osoby - ciała, uczuć i duszy - ujawniającym swe głębokie znaczenie w
doprowadzeniu osoby do złożenia daru z siebie w miłości.

Wychowanie seksualne, stanowiące prawo i podstawowy obowiązek
rodziców, powinno dokonywać się zawsze pod ich troskliwym kierunkiem
zarówno w domu, jak i w wybranych i kontrolowanych przez nich ośrodkach
wychowawczych. W tym sensie Kościół potwierdza prawo pomocniczości,
które szkoła obowiązana jest przestrzegać, współpracując w wychowaniu
seksualnym, w takim samym duchu, jaki ożywia rodziców.

W tym kontekście bezwzględnie nieodzowne jest wychowanie do
czystości, jako cnoty, która doprowadza osobę do prawdziwej dojrzałości i
uzdalnia ją do szanowania i rozwijania «oblubieńczego sensu» ciała. Co
więcej, jeśli rodzice chrześcijańscy rozpoznają u dzieci oznaki Bożego
powołania, dołożą wszelkiej troski i starania, aby wychowywać do
dziewictwa, jako najwyższej formy owego daru z siebie, który jest
istotnym sensem płciowości ludzkiej. Ze względu na powiązania zachodzące
pomiędzy wymiarem płciowym osoby a jej wartościami etycznymi,
wychowanie ma doprowadzić do znajomości zasad moralnych i uznania ich za
konieczną i cenną gwarancję odpowiedzialnego wzrostu osobowego w
dziedzinie płciowości ludzkiej” (nr 37). Ważnym dokumentem inspirującym i
wspierającym rodzinę w dziele wychowania do czystości jest publikacja
Papieskiej Rady ds. Rodziny, zatytułowana "Ludzka płciowość: prawda i
znaczenie. Wskazania dla wychowania w rodzinie" z 1995 roku.

3. Wychowanie seksualne w służbie miłości, małżeństwa i rodziny

Powyższa wypowiedź Jana Pawła II wprowadza nas w istotę
interesującego nas zagadnienia. Wychowanie seksualne związane z
wychowaniem do czystości, służy miłości, a ona z kolei jest fundamentem,
na którym można budować trwałe małżeństwo i rodzinę. Obecnie jesteśmy
świadkami zmasowanego i metodycznie przeprowadzanego ataku na małżeństwo
i rodzinę, czego wyrazem jest m. in. redefinicja pojęcia małżeństwa i
rodziny, podważenie ich znaczenia dla integralnego rozwoju osoby,
banalizacja, relatywizacja i subiektywizacja tych rzeczywistości,
prowadzące ostatecznie do nihilizmu. W tej sytuacji Kościół katolicki
towarzysząc ludzkości od dwóch tysięcy lat, przypomina poprzez program
Wychowania do życia w małżeństwie i rodzinie, że rodzina zbudowana na
małżeństwie, tzn. nierozerwalnym i monogamicznym związku zawartym między
kobietą i mężczyzną, jest podstawowym horyzontem odniesienia dla
każdego człowieka, dzięki któremu kształtuje się człowieczeństwo każdej
osoby (List do Rodzin, nr 2).

Kościół w swojej działalności nauczycielskiej i pasterskiej,
pamiętając o tym, że „dobro społeczeństwa, i jego własne, związane jest z
dobrem rodziny” (FC, nr 3) oraz, że „przyszłość ludzkości idzie przez
rodzinę” (FC, nr 86), zmierza do „ocalenia i urzeczywistnienia całej
prawdy i pełnej godności małżeństwa i rodziny” (FC, nr 5). Przypomina
zarazem, że małżeństwo to instytucja społeczna, która „usprawiedliwia”
wobec społeczeństwa współżycie między mężczyzną a kobietą ze względu na
dobro potomstwo - nowego członka społeczności oraz ze względu na dobro
osób - kobiety i mężczyzny. Potencjalne rodzicielstwo (macierzyństwo i
ojcostwo) i autentyczna miłość (bycie bezinteresownym darem dla drugiej
osoby) domagają się owego „uznania” i ochrony ze strony społeczeństwa i
państwa oraz ich autentycznej świadomości i dojrzałego przeżywania przez
mężczyznę i kobietę.

Kościół w swoim nauczaniu stanowczo podkreśla fakt, że rodzina jako
wspólnota osób jest najmniejszą komórką społeczną i „instytucją
podstawową dla życia każdego społeczeństwa” (List do Rodzin, nr 17).
Rodzina jako społeczność najmocniej „ugruntowana” i posiadająca
fundamentalne znaczenie dla innych społeczności, poprzez fakt rodzenia i
wychowywania nowych pokoleń, ma społeczną podmiotowość i suwerenność.
Ma swoje właściwe prawa, na co wskazuje chociażby Stolica Apostolska,
która dnia 24 listopada 1983 r. opublikowała Kartę Praw Rodziny.

Wychowanie seksualne, organicznie związane z wychowaniem do czystości
i rozumnym oraz odpowiedzialnym przeżywaniem płciowości jest ważnym
elementem wychowania do miłości. Zaś wychowana miłość służy małżeństwu i
rodzinie, które stanowią pierwszą szkołę cnót społecznych, będąc
podstawowym środowiskiem humanizacji i personalizacji każdego czlowieka.
Jan Paweł II w Liście do Rodzin pisał, że „naród prawdziwie suwerenny i
duchowo mocny jest zawsze złożony z mocnych rodzin: rodzin świadomych
swojego powołania i posłannictwa w dziejach. W centrum tych wszystkich
spraw i zadań stoi zawsze rodzina. Jakiekolwiek odsunięcie jej na dalszy
plan, wycofanie z przysługującej jej w społeczeństwie pozycji, musi
oznaczać niszczenie autentycznej substancji społecznej” (nr 17).

Ks. Mariusz Sztaba

http://www.niedziela.pl/artykul/8357//Kosciol-katolicki-wobec-edukacji

***

>>>ADHORTACJA APOSTOLSKA FAMILIARIS CONSORTIO
      OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
      O ZADANIACH RODZINY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ W ŚWIECIE
      WSPÓŁCZESNYM


***
>>>ENCYKLIKA CARITAS IN VERITATE
      OJCA ŚWIĘTEGO BENEDYKTA XVI

***
Dla Zainteresowanych więcej:
>>>Nauczanie papieskie o rodzinie


avatar użytkownika intix

16. Homilia ks. bp Stanisława Napierały

wygłoszona w Bazylice św. Józefa w Kaliszu  ( 06 lutego 2014r.)

avatar użytkownika intix

17. "Ideologiczne źródła kryzysu rodziny" - prof. Piotr Jaroszyński

Polecam wykład Pana prof. dr hab. Piotra Jaroszyńskiego, wygłoszony podczas piątej edycji PAFERE Liberty Weekend.
>Konferencja odbyła się w Warszawie, 23 listopada 2013 r.


***
Encyklika Jana Pawła II, na którą m.in. powoływał się prof. Piotr Jaroszyński:
>ENCYKLIKA  CENTESIMUS  ANNUS

avatar użytkownika intix

18. "Polityka prorodzinna państwa po 1989 r. - sukces, czy porażka?"

Polecam kolejny wykład z konferencji > j/w - „Rodzina w obliczu kryzysu”.
Senator Jan Maria Jackowski


***
> KARTA PRAW RODZINY



avatar użytkownika intix

19. "Kryzys edukacji, a poziom wiedzy ekonomicznej Polaków"

Kolejny wykład z konferencji > j/w - „Rodzina w obliczu kryzysu”.
"Kryzys edukacji, a poziom wiedzy ekonomicznej Polaków" - prof. dr hab. Witold Kwaśnicki:

avatar użytkownika intix

20. "Dyskryminacja ekonomiczna rodziny ze strony państwa"

Kolejny wykład z konferencji > j/w - „Rodzina w obliczu kryzysu”.
"Dyskryminacja ekonomiczna rodziny ze strony państwa" - prof. dr hab. Michał Wojciechowski:

avatar użytkownika intix

21. "Finansowe aspekty zapaści demograficznej"

Polecam kolejny wykład z konferencji > j/w - „Rodzina w obliczu kryzysu”.
"Finansowe aspekty zapaści demograficznej" - dr Cezary Mech:

avatar użytkownika intix

22. Jimmy Carter: selektywna aborcja napędza handel ludźmi!

Były prezydent Stanów Zjednoczonych - Jimmy Carter - określił aborcję motywowaną płcią dziecka jako największe pogwałcenie praw człowieka. Wskazał też na rozmiary handlu ludźmi jako jedną z konsekwencji takich praktyk. Liczba zamordowanych przed i tuż po narodzeniu dziewcząt przekracza liczbę ofiar Holocaustu – podkreślił.

- To największe pogwałcenie praw człowieka na ziemi - powiedział Jimmy Carter w programie telewizyjnym Late Show with David Letterman. - Najstraszliwsza statystyka, którą znam dotyczy tego, że 160 milionów dziewcząt nie ma teraz na Ziemi, gdyż zostały zamordowane przy narodzinach przez rodziców albo abortowane, ponieważ rodzice odkryli, że płód jest dziewczynką - dodał.

Carter dodał, że w Chinach z powodu polityki jednego dziecka brakuje dziś 50 milionów kobiet. Podobny problem, jak zauważył, istnieje w Indiach i innych krajach. - Dlatego też młodzi mężczyźni w Chinach, Indiach czy Korei Południowej nie mogą znaleźć narzeczonych i dlatego kupują kobiety - tłumaczył. - Powiększa to skalę niewolnictwa - zaznaczył.

Carter zwrócił także uwagę na fakt, że handel ludźmi jest dziś o wiele większym problemem niż w wieku XIX. Ten „rynek” jest dziś szacowany na 32 miliardy dolarów rocznie. Co roku sprzedawanych jest ok. 800 tysięcy osób. - 80 procent tych osób to młode dziewczęta, które są sprzedawane jako niewolnice o charakterze seksualnym – podkreślał były amerykański prezydent. - 100 tysięcy z nich jest w Stanach Zjednoczonych. Atlanta jest centrum handlu żywym towarem - dodał.

Jak zauważa Jack Coleman na łamach lifesitenews.com, to prawdziwa wojna przeciwko kobietom. Tymczasem lewica mówi wyłącznie o dostępie do antykoncepcji, aborcji i „prawach reprodukcyjnych”.

Źródło: lifesitenews.com
Mjend
http://www.pch24.pl/jimmy-carter--selektywna-aborcja-napedza-handel-ludzmi-,21978,i.html

***
Pozwolę sobie podłączyć do tego wpisu:
> Niewygodna Ewangelia, czyli - Kobieta nie jest grzechem


avatar użytkownika intix

23. „Owoce” wojującego sekularyzmu w świetle myśli bł. Jana Pawła II


Są w przestrzeni życia publicznego w Polsce takie osoby i grupy, które z
promowania wojującego sekularyzmu czynią najważniejsze zadanie. Ten
jednak sposób myślenia i postępowania cechuje się irracjonalizmem i
swoistym doktrynerstwem. Wojujący sekularyzm nie jest wyrazem
nowoczesności, ale kolejnym totalitarnym zagrożeniem.

Jan Paweł II w
Adhortacji apostolskiej „Reconcilatio et paenitentia” (02.12.1984;
dalej: RP) stwierdził, że wielkim zagrożeniem dla życia indywidualnego,
ale także społecznego i religijnego jest sekularyzm, „który w swej
naturze i definicji jest zespołem poglądów i zwyczajów broniących
humanizmu całkowicie oderwanego od Boga i całkowicie skoncentrowanego na
kulcie działania oraz produkcji, wypaczonego przesytem konsumpcji i
przyjemności, nie troszczącego się o niebezpieczeństwo utraty własnej
duszy’”(nr 18).

W świetle nauczania bł. Jana Pawła II, u podłoża sekularyzmu znajduje
się kryzys prawdy, wyrażający się w agnostycyzmie i nowożytnym
racjonalizmie, który „nie toleruje żadnej tajemnicy odnośne człowieka i
Boga („List do Rodzin”, nr 19; dalej LR). Laicyzacja (sekularyzm) wiąże
się nie tylko z odejściem od wiary przeżywanej jako zjednoczenie z
osobowym Bogiem, ale także z licznymi zagrożeniami. Prowadzi ona do
materialistycznej wizji człowieka, a w rezultacie do redukcji lub
całkowitego podważenia godności osoby, negując integralną i adekwatną
wizję człowieka, jego podmiotowość i autentyczną wolność (Encyklika
„Centesimus annus” (1.05.1991), nr 13; dalej CA). Osłabienie wrażliwości
na Boga - napisze Papież w Encyklice „Evangelium vitae” - prowadzi do
osłabienia wrażliwości na człowieka, jego godności i życia (EV, nr 21).
Wyrazem tej sytuacji są różnorakie jawne i ukryte formy zagrożeń
ludzkiego życia, tworzące swoisty „spisek przeciw życiu” oraz „wojnę
silnych przeciw bezsilnym” wpisujące się w tzw. cywilizację śmierci.
Sytuacja ta nabiera w naszych czasach dotąd nieznanego i bardziej
niegodziwego aspektu, jakim jest legalizacja przez prawodawstwo wielu
państw tych nowych form niszczących ludzkie życie (EV, nr 3-4,
10-18,59-68).

1. „Śmierć Boga” pociąga za sobą śmierć człowieka

Zdaniem Papieża, pozbawienie człowieka godności i przysługujących mu
praw, prowadzi do wielorakich postaci przemocy, gdzie „silniejszy” ma
rożne imiona, takie jak: „ideologia, władza ekonomiczna, nieludzki
system polityczny, technokracja, agresywność środków społecznego
przekazu” (Adhortacja „Christifideles laici” (30.12.1988), nr 5; dalej
ChL). Ta sytuacja generalizuje z kolei wciąż nowe nieustające konflikty
pomiędzy osobami, grupami, narodami i państwami, przybierając różne
formy przemocy, terroryzmu i wojny, zagrażając pokojowi (zob. ChL, nr
6).

Ojciec św. podkreslał, że sytuacja wielorakiej przemocy powoduje z kolei
u współczesnego człowieka poczucie zagrożenia, lęk egzystencjalny.
Człowiek obok świadomości zagrożenia biologicznego, ma także świadomość,
że może paść ofiarą przewagi innych jednostek, środowisk, czy też
społeczności. Zdaje sobie sprawę, że może paść ofiarą nacisku, „który
pozbawi go wewnętrznej wolności, możliwości wypowiadania prawdy, o
jakiej jest przekonany, wiary, którą wyznaje, możliwości słuchania głosu
sumienia, który wskazuje prawą drogę jego postępowaniu. Środki bowiem
techniczne, którymi dysponuje współczesna cywilizacja, nie tylko kryją w
sobie możliwości samozniszczenia na drodze konfliktu militarnego, ale
także możliwości „pokojowego” ujarzmienia jednostek, środowisk, całych
społeczności i narodów, które z jakiegokolwiek powodu mogą uchodzić za
niewygodne tym, którzy dysponują odnośnymi środkami i są gotowi
posługiwać się nimi bez skrupułów” (Encyklika „Dives in misericordia”
(30.11.1980), nr 11; dalej: DM).

Osłabienie wrażliwości na Boga i w konsekwencji na człowieka, prowadzi
nieuchronnie do materializmu praktycznego, który sprzyja
rozpowszechnianiu się patologicznego indywidualizmu (wynaturzonej
wolności), utylitaryzmu i hedonizmu, gdzie wartości związane z „być”,
zostają zastąpione przez wartości związane z „mieć”. Ta materialistyczna
wizja człowieka prowadzi z kolei do „poważnego zubożenia relacji
pomiędzy osobami” i takiej sytuacji, „właściwe kryterium, które powinno
przesądzać o uznaniu godności osoby - to znaczy kryterium szacunku,
bezinteresowności i służby - zostaje zastąpione przez kryterium
wydajności, funkcjonalności i przydatności: drugi człowiek jest ceniony
nie za to, kim „jest”, ale za to, co „posiada, czego dokonuje i jakie
przynosi korzyści”. Oznacza to panowanie silniejszego nad słabszym” (EV,
nr 23).

Sekularyzm w prostej konsekwencji wiąże się z odejściem od moralności
Bożych przykazań - Dekalogu, który będąc konkretyzacją prawa
naturalnego, stanowi etyczno-moralny element fundamentu, na którym
powinno być budowane autentyczne życie społeczne.

2. Istota grzechu społecznego

Negacja Boga prowadzi do negacji grzechu, utraty poczucia grzechu.
Papież w tym kontekście mówi o wypaczeniu, martwocie, czy też
znieczuleniu sumień. Zjawisko to jest wysoce niebezpieczne zarówno dla
poszczególnego człoweika, jak i całych społeczeństw, ponieważ poczucie
grzechu jest „ściśle powiązane ze świadomością moralną, z poszukiwaniem
prawdy, z pragnieniem odpowiedzialnego korzystania z wolności” (RP, nr
18).

Wraz z utratą poczucia grzechu, będącą niejako „termometrem” świadomości
moralnej człowieka, grzech rozprzestrzenia się mając coraz częściej
przyzwolenie społeczne, a nawet legitymizację (RP, nr 18). Ta sytuacja
prowadzi do powstawania coraz to nowych grzechów społecznych,
zagrażających życiu społecznemu w jego rożnych dziedzinach. Określenie
grzech społeczny ma znaczenie wyraźnie analogiczne. U podstaw każdego
takiego grzechu znajduje się konkretny grzech osobisty. Gdy Kościół mówi
o „sytuacjach grzechu” lub „grzechu społecznym”, to rozumie je jako
owoc, nagromadzenie i zbiór wielu grzechów osobistych. Papież zamiennie
używa takich terminów jak „grzech społeczny”, „grzech strukturalny”,
„struktury grzechu”, „instytucje grzechu” (RP, nr 16).

W świetle papieskiej refleksji, grzech społeczny można rozumieć trojako
(RP, nr 16). Po pierwsze, mówiąc o grzechu społecznym, zauważamy, że
względu na ludzką solidarność, każdy grzech indywidualny w mniejszym lub
większym stopniu dotyka także innych ludzi. Żaden grzech nie jest nigdy
tylko i wyłącznie do tego, kto go popełnia. Mówimy wtedy o wspólnocie
grzechu. Niektóre jednak grzechy ze względu na ich przedmiot mają
charakter wybitnie społeczny. Są one bezpośrednio skierowane przeciw
drugiemu człowiekowi. Do nich zalicza się grzechy przeciwko: miłości
bliźniego, sprawiedliwości, prawom osoby ludzkiej, wolności drugiego,
dobru wspólnemu i jego wymogom w całej rozległej sferze obowiązków i
praw obywatelskich. Jest to drugi sposób rozumienia terminu grzech
społeczny. Trzecie znaczenie dotyczy stosunków pomiędzy rożnymi
wspólnotami ludzkimi. Związane jest z przeciwstawianiem jednego państwa
innym, jednego narodu drugiemu, grup społecznych sobie nawzajem w łonie
jednego narodu.

Zdaniem Ojca św. utrata poczucia grzechu nie tylko generuje tzw. grzechy
społeczne, ale sprzyja tworzeniu się i utrwalaniu prawdziwych „struktur
grzechu”, co widoczne jest chociażby w kontekście instytucjonalnych
zagrożeń życia ludzkiego (EV, nr 24), oraz w kontekście rożnych form
imperializmu i prawdziwie bałwochwalczego kultu: pieniądza, ideologii,
klasy, czy też technologii (Encyklika Sollicitudo rei socialis
(30.12.1987), nr 36-37).

3. Sekularyzm osłabia rodzinę i naród

Bł. Jan Paweł II przestrzega w swoim nauczaniu, że zeświecczona
cywilizacja, głosząca idee życia ludzkiego bez Boga, stanowi poważne
zagrożenie dla dwóch najbardziej podstawowych i naturalnych społeczności
osób jakimi są rodzina i naród. Laicyzacja wraz z tendencjami
indywidualistycznymi, oraz lansowaną „filozofią” utylitaryzmu i
hedonizmu, prowadzi do desakralizacji małżeństwa i rodziny (List do
Rodzin, nr 19); rozwodów; osłabienia więzi międzyosobowych wewnątrz
rodziny; traktowania dziecka jako intruza i agresora (LR, nr 13-14.
21); pozbawiania małżeństwa i rodziny źródła miłości i wierności, jakim
jest Bóg (zob. LR, nr 6-12,14,20).

Kondycja moralna i jedność rodziny są nieodzowne dla dobra
społeczeństwa. Zdaniem Papieża zagrożenie moralne rodziny oznacza
niszczenie autentycznej substancji społecznej (LR, nr 17). Bowiem zdrowa
i mocna rodzina jest „substancją” narodu prawdziwie suwerennego i
duchowo mocnego (zob. LR, nr 17).

Laicyzacja godzi również we wspólnotę narodową. To zjawisko w sposób
szczególny dotyczy narodu polskiego, którego kultura w dwojaki sposób
jest związana z chrześcijaństwem, o czym przypominał Papież podczas
pielgrzymek do Ojczyzny. Najpierw są to więzy natury historycznej, a
następnie ontologicznej. Oderwanie kultury polskiej, będącej niejako
sercem narodu od jej chrześcijańskich korzeni, prowadzi do zagubienia
własnej tożsamości. Ojciec św. prezentował to zjawisko podczas
przemówienia pożegnalnego na lotnisku w Balicach, w Krakowie, dnia
16.08.1991 r., posługując się obrazem drzewa, które dzięki korzeniom
trwa i rośnie, odcięte zaś od korzeni - musi zginać. Zdaniem Papieża
kultura odrzucająca Boga, w prosty sposób może stać się antykulturą.
Laicyzacja uniemożliwia tworzenie jakiejkolwiek kultury humanistycznej,
niszcząc przeto suwerenność i duchowość narodu, który żyje dzięki swojej
kulturze. Papież podkreśla w swoim nauczaniu również i to, że
laicyzacja, jak pokazuje historyczne doświadczenie ludzkości, chociażby
XX w., stanowi źródło licznych „obłąkanych ideologii” niszczących cale
społeczeństwa.
Laicyzacja prowadząca poprzez wyżej wspomniane propozycje
teoretyczno-praktyczne do „utraty pamięci i dziedzictwa
chrześcijańskiego”, powoduje u współczesnych ludzi lęk przed
przyszłością. Ludzie są zdezorientowani, niepewni, pozbawieni nadziei.
Wielu ludzi, jak zauważa Papież dręczy wewnętrzna pustka i utrata sensu
życia z racji rozpowszechnionej fragmentaryzacji egzystencji. Ta
sytuacja prowadzi do zanikania coraz bardziej przejawów solidarności
międzyludzkiej, co z kolei generalizuje coraz większe poczucie
osamotnienia i pozbawienia uczuciowego oparcia (Adhortacja apostolska
„Ecclesia in Europa” (28.06.2003), nr 7-8).

Czas Wielkiego Postu jest dobrym momentem, aby uzmysłowić sobie,
dlaczego jako poszczególni ludzie i naród polski potrzebujemy Boga „ w
rodzinie, w książce i w szkole” oraz wszędzie tam, gdzie żyje i pracuje
osoba. 

Ks. Mariusz Sztaba

http://www.niedziela.pl/artykul/8647/%E2%80%9EOwoce%E2%80%9D-wojujacego-sekularyzmu-w

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

25. Rodzina wyklęta

Maj 1947 kp. "Grot" i por. "Cyganka" wyszli z lasu (zaraz po ujawnieniu). Widzimy "Grota" z torebką damską w ręku zamiast spluwy ;) Wczoraj po raz pierwszy zobaczyłem to zdjęcie, a dzisiaj wpadłem na pomysł żeby zademonstrować je przy tak wzniosłym temacie.

Pozdrawiam Panią serdecznie

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika intix

26. @Wojciech Kozłowski

Dziękuję za TO wzruszające zdjęcie
Rodziny ... przez aparat "nowego państwa" wyklętej...
W pierwszej chwili zaskoczenie...
I natychmiast myśl, że to nie przypadek...
TA Wyklęta Rodzina... w tym wpisie...
Jakby symbolem się stała...
Wspólczesny "NOWY ŚWIAT"
Rodzinie... wojnę wypowiedział...
TO trwa już wiele lat...
W tym świecie, pełnym Zła...
Czeka nas nieustanna... o Rodzinę... walka...

Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

27. Dr Wanda Półtawska - Aktualne zagrożenia rodziny

Polecam wykład na temat współczesnych zagrożeń dla rodziny. Spotkanie odbyło się 10 stycznia w Łodzi w siedzibie Civitas Christiana.

avatar użytkownika intix

29. Chciał nauczyć ludzi "pięknej miłości"

„Jan Paweł II przyciągał ludzi, ponieważ naprawdę kochał
wszystkich, i ludzie to rozumieli, czuli to i odwzajemniali miłość i
serdeczność” – mówi na łamach (...) „L’Osservatore
Romano” dr Wanda Półtawska.


(przyp.:artykuł z 2012-11-02)

Watykański dziennik publikuje wywiad, jaki przeprowadził z „duchową siostrą” Karola Wojtyły dr Włodzimierz Rędzioch.

We wprowadzeniu przypomniano, że Wanda Półtawska (z domu Wojtasik) jako
młoda harcerka uczestnicząca w ruchu oporu, w lutym 1941 roku została
aresztowana, więziona na lubelskim zamku i przetransportowana do obozu
koncentracyjnego w Ravensbrück. Była tam poddawana brutalnym
eksperymentom medycznym. Doświadczała całej brutalności ateistycznego
reżimu hitlerowskiego, w obliczu potwornych zbrodni stawiała sobie
pytanie: „kim jest człowiek”. Te dramatyczne doświadczenia opisała w
książce „I boję się snów”. Po zajęciu obozu przez Armię Czerwoną 30
kwietnia 1945 r. powróciła do rodzinnego Lublina a następnie udała się
na studia medyczne do Krakowa. Tam poznała męża, Andrzeja Półtawskiego,
za którego wyszła za mąż 31 grudnia 1947 r. Kilka lat później poznała
ks. Karola Wojtyłę, duszpasterza lekarzy i studentów, który stał się jej
spowiednikiem. „Natychmiast zrozumiałam, że był to święty kapłan, który
posiadał rzadką umiejętność słuchania” – wyznaje dr Półtawska.



„Duchowa siostra” Karola Wojtyły mówi o jego metodzie duszpasterskiej,
wprowadzającej w medytację tekstów biblijnych, z którą czytelnik może
zapoznać się na łamach „Beskidzkich rekolekcji”. Przypomina o wspólnym
zaangażowaniu w obronę życia ludzkiego i zorganizowaniu w 1967 roku
Instytutu Teologii Rodziny przy Wydziale Teologicznym, którym kierowała
przez 33 lata, szkoląc młode małżeństwa i narzeczonych oraz księży.
Zaznacza, że tzw. „teologia ciała” Karola Wojtyły wynikała z jego
zainteresowania człowiekiem i pragnieniem, aby rodziny, gdzie kształtuje
się ludzka osobowość, były święte. Zdawał sobie sprawę, że miłość w
rodzinie zależy od właściwego rozumienia aspektu cielesnego relacji
między mężem a żoną.



Dr Półtawska przypomina, że owocem tej współpracy była już opublikowana
w 1960 r. „Miłość i odpowiedzialność”, będąca podstawą późniejszych
papieskich katechez poświęconych ludzkiej miłości, a także tzw. memoriał
krakowski, który w znacznej mierze wpłynął na kształt encykliki Pawła
VI „Humanae vitae”.



Włodzimierz Rędzioch pyta dr Półtawską między innymi o odbiór
„Beskidzkich rekolekcji”, w tym reakcje krytyczne. „W czasie spotkania
14 listopada 1993 r. w obecności abpa Michalika Papież poprosił mnie,
abym spisała wspomnienia. Zaczęłam, ale były naciski, i papież poprosił,
żebym zaniechała. Przed śmiercią jednak powiedział mi, że mam dać
świadectwo. Ojciec Święty przeczytał wszystko. Nie czytał tylko
ostatniego rozdziału” – mówi „duchowa siostra” Karola Wojtyły. Po
ukończeniu książki dała ją do przeczytania dwóm polskim arcybiskupom:
„pierwszym był abp Michalik, który po jej przeczytaniu powiedział mi:
opublikuj. Następnie pokazałam brudnopis mojemu aktualnemu
spowiednikowi, który na moje wątpliwości odpowiedział, że nie mam
wyłącznego prawa do Jana Pawła II i że ludzie mają prawo poznać swoich
świętych. Później pokazałam tekst postulatorowi w procesie
beatyfikacyjnym; ks. prał. Oder przeczytał wszystko, poprosił o opinię
dwóch arcybiskupów, którzy zapoznali się z tekstem, i na koniec
powiedział mi, że ten tekst wystarczyłby za cały proces. Bowiem te listy
ukazują nie mnie, ale jego. I tak książka została opublikowana. Nie
jest dziennikiem mojego życia, ale mojej duszy. Zostały w niej
opublikowane moje listy do spowiednika i jego odpowiedzi. W ten sposób
chciałam umożliwić ludziom poznanie innego aspektu jego osobowości,
przyczynić się do tego, aby poznali jego duchowość” – czytamy na łamach
watykańskiego dziennika.



Dr Półtawska zaznacza, że Karol Wojtyła był wierny w przyjaźni. Dlatego
krótko po wyborze, 20 października 1978 r. znalazł czas, by napisać
długi list. Później było szereg spotkań i wspólne wakacje z całą rodziną
Półtawskich w Castel Gandolfo. „Nasze rozmowy dotyczyły problemów
teologicznych i duszpasterskich, nie było miejsca na czczą gadaninę” –
zaznacza. Dodaje, że zawoziła do Rzymu książki, które później były
przedmiotem dyskusji. Często sama te książki czytała Ojcu Świętemu,
który miał rzadki dar podzielności uwagi i sam czytając jeden tekst,
jednocześnie uważnie słuchał czytanej książki. Ostatnią książką były
wspomnienia Mieczysława Pieriejasławskiego-Jałowieckiego „Wolne Miasto”,
z czasów, gdy w latach 1919-1920 był on delegatem Rządu Polskiego w
Gdańsku.



Dr Półtawska była też u boku Jana Pawła II w ostatnich dniach jego
cierpienia i życia ziemskiego. Dzięki kard. Dziwiszowi, który posyłał
specjalny samochód mogła odwiedzać Ojca Świętego w klinice Gemelli.
Udawał się tez następnie do papieskiego apartamentu w Pałacu
Apostolskim. W czwartek 31 marca 2005 wezwał ją kard. Dziwisz i
pozostała u boku Ojca Świętego aż do nocy 2 kwietnia.



Zapytana o to, co Jan Paweł II jako kapłan, biskup i papież uważał za
najważniejsze dr Półtawska wyznaje, że było to zbliżenie człowieka do
Boga przez miłość bliźniego. „Człowiek uczy się miłości w małżeństwie i
rodzinie. Jan Paweł II usiłował więc uświęcić ludzką rodzinę, nauczyć
ludzi 'pięknej miłości' (tak ją nazywał). Jest to zadanie, które nie ma
końca. Nie można więc powiedzieć, aby osiągnięto Jego cele. Mam jednak
nadzieję, że ludzie będą nadal studiowali Jego nauczanie i wprowadzali
je w życie” – mówi „duchowa siostra” Karola Wojtyły. Pytana, dlaczego
Jan Paweł II przyciągał ludzi – dr Półtawska odpowiada – „to bardzo
proste, ponieważ naprawdę kochał wszystkich, i ludzie to rozumieli,
czuli to i odwzajemniali miłość i serdeczność”.

http://gosc.pl/doc/1347917.Chcial-nauczyc-ludzi-pieknej-milosci


avatar użytkownika intix

30. Prawdziwe dobro jest trudne

Z JE ks. bp. Henrykiem Tomasikiem, ordynariuszem radomskim, krajowym duszpasterzem młodzieży, rozmawia Sławomir Jagodziński

Przeżywamy 30. rocznicę przekazania przez Jana Pawła II
młodzieży Krzyża Jubileuszu Odkupienia. Od tego czasu rozpoczęła się ta
przedziwna pielgrzymka młodych i Papieża przez wszystkie kontynenty
świata w ramach Światowych Dni Młodzieży.

– Pan Jezus
powiedział do św. Piotra: „A ty utwierdzaj braci w wierze”. Ojciec
Święty Jan Paweł II realizował dokładnie tę misję, którą otrzymał św.
Piotr: umacniał braci w wierze. Umacniał wszystkich, ale w szczególny
sposób zwrócił uwagę na młodzież.
Niezwykle ważne były wszystkie
spotkania Ojca Świętego z młodzieżą. Jednak to przekazanie krzyża przed
30 laty było momentem szczególnym. Dobrze byłoby, abyśmy pamiętali,
jakie okoliczności towarzyszyły temu wydarzeniu. W dniu 25 marca 1983 r.
Jan Paweł II otworzył Drzwi Święte w bazylice watykańskiej. W Kościele
rozpoczął się Nadzwyczajny Jubileusz Odkupienia – Rok Święty. Był to
czas dziękczynienia za tajemnicę Odkupienia z racji 1950. rocznicy
śmierci Pana Jezusa. Jan Paweł II chciał, aby ten rok miał swój znak.
Znakiem tym stał się bardzo prosty krzyż. Został on wniesiony przez
Drzwi Święte do Bazyliki Świętego Piotra przez młodzież 25 marca 1983
roku. Przebywał tam 394 dni. I właśnie w Niedzielę Wielkanocną, 22
kwietnia 1984 roku, Jan Paweł II przekazał ten krzyż młodzieży, prosząc,
aby poniosła go na cały świat i mówiła o miłości Pana Jezusa do
człowieka. To bardzo ważny znak. Jan Paweł II ponownie ukazał światu
krzyż. Chciał także związać młodzież z krzyżem i z osobą Chrystusa
Zbawiciela. Często przypominał młodzieży: „ja jestem pośród was po to,
aby wam mówić o Chrystusie”. Przez cały pontyfikat wiązał młodzież z
Chrystusem. Znakiem tego był właśnie ten krzyż, który zawsze jest obecny
na Światowych Dniach Młodzieży. Teraz, w Niedzielę Palmową, zostanie
przekazany polskiej młodzieży i będzie towarzyszył nam w przygotowaniach
duchowych do spotkania młodych świata w lipcu 2016 roku w Krakowie.

Ten znak krzyża ma jeszcze inną wymowę. On tworzy chyba
jedyny właściwy kontekst religijny w naszym spojrzeniu na Jana Pawła II i
jego pontyfikat?

– Tak. Chętnie mówimy o wadowickich
kremówkach czy o kajakach, a tak łatwo zapominamy o encyklikach,
przemówieniach, homiliach… Zapominamy albo pomijamy prawdę, że Jan Paweł
II całe życie wskazywał na Jezusa Chrystusa i ukazywał ewangeliczne
wezwanie Pana Jezusa „wypłyń na głębię…”.

Czego musimy się wciąż uczyć od Ojca Świętego w naszym podejściu i relacjach z młodym pokoleniem?

Jan Paweł II jest cały czas wzorem nauczyciela dobrego, ale też
nauczyciela wymagającego. Zwróćmy uwagę, że właśnie tak Ojciec Święty
mówił o osobie Jezusa Chrystusa. Przypominał, że Jezus Chrystus jest
nauczycielem dobrym, ale nauczycielem wymagającym. Papież taki był.
Młodzież wiedziała, że Ojciec Święty ją kocha. Młodzież wiedziała, że
Papież ma dla niej czas. Zwróćmy uwagę, że w czasie licznych spotkań z
młodymi wprowadzał momenty pogodne, nawet humorystyczne, ale zawsze
stawiał wymagania. Słynne jest to wołanie, które rozległo się na Jasnej
Górze: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie
wymagali”.

Na Westerplatte przypominał, że trzeba mieć własny system
spraw i wartości, który trzeba ocalić dla siebie i dla innych, tak jak
Westerplatte. W Toronto Ojciec Święty przypomniał: „Bądźcie ludźmi
błogosławieństw”. Chciał poprowadzić młodzież właśnie na Górę
Błogosławieństw i uczyć ją postawy dojrzałego chrześcijanina.
Jan
Paweł II miał czas, potrafił słuchać, stawiał wymagania i przede
wszystkim kochał młodzież. To jest wielki wzór dla nas wszystkich:
rodziców, wychowawców, duszpasterzy. Przypomnijmy List do młodych Jana
Pawła II.
List ten oparty jest na rozważaniu ewangelicznego spotkania
Pana Jezusa z młodym człowiekiem: „Jezus spojrzał na niego z miłością” –
mówi Ewangelista. Ojciec Święty zachęcał do takiej właśnie postawy –
spojrzenia z miłością na młodzież. Sam realizował tę zasadę i zapraszał
nas wszystkich do tego.

Od początku swego pontyfikatu bł. Jan Paweł II mówił do młodych, że są jego nadzieją…

Oczywiście nie można upraszczać tych słów. Ta wypowiedź mówiła o
zaufaniu. Miała na celu także budzenie w młodym pokoleniu poczucia
odpowiedzialności za Kościół. Niebezpieczne jest zatrzymanie się tylko
na językowym znaczeniu tych słów, bo można zagubić głębię tego
stwierdzenia. Jan Paweł II chciał pobudzić młodzież do odpowiedzialności
za Kościół. Ważne jest to, byśmy dobrze odczytali intencje Ojca
Świętego.
Jan Paweł II zapraszał młode pokolenie do głębszego
przeżywania wiary i tajemnicy Kościoła. Zachęcał do tego, by młodzi
„poczuli się” i odkryli zaproszenie do budowy Kościoła. Dlatego wiele
razy były powtarzane te słowa o nadziei. Czy młodzież to przyjęła?
Musimy jednak pozostawić znak zapytania… Każdy musi się zastanowić: czy
jestem w Kościele, czy raczej jestem obserwatorem, jakimś recenzentem?
Chodzi o odkrycie własnego miejsca w Kościele i jednocześnie o udział w
jego budowaniu przez przyjęcie Bożego Słowa, przez życie sakramentalne,
życie modlitwy, zaangażowanie w sprawy parafii, diecezji, ewangelizacji,
misji… O tej nadziei możemy mówić wówczas, gdy wiara przekłada się na
bardzo konkretne zachowania.

W sercach i sumieniach młodych zaczyna się bitwa o przyszłość
Polski i świata. Pokolenie wychowane na nauczaniu i świadectwie życia
Jana Pawła II nie powinno chyba mieć problemu z oceną takich ideologii,
jak np. gender?

– Chciałbym tu rozszerzyć trochę
perspektywę. Można powiedzieć tak: nie ma problemu młodzieży. Jest
problem starszego pokolenia: rodziców, wychowawców, nauczycieli, czasem
nawet duchownych. Jest poważny problem mediów. To przecież środki
przekazu w dużym stopniu kształtują dziś świadomość młodzieży. Postawmy
sobie to pytanie: w jaki sposób my wszyscy pomagamy młodzieży popatrzeć
prawidłowo na życie, na siebie, na naturę człowieka, na miłość,
małżeństwo, odpowiedzialność? Jaką koncepcję człowieka, jaką
antropologię przekazujemy młodzieży? Jeżeli są błędy w wypowiedziach i
zachowaniach młodych ludzi, to musimy pytać, czy to też nie jest przez
nas zawinione. Chodzi tu o cały system edukacji i wychowania. Oczywiście
człowiek, który poznał dobrze nauczanie Ojca Świętego Jana Pawła II,
jego antropologię i etykę, nie może i nie powinien mieć żadnych
wątpliwości w ocenie ideologii takich jak gender.

Jeżeli zatem są środowiska, które propagują sprzeczną z
prawem naturalnym ideologię gender, to można powiedzieć, że ci ludzie na
pewno nie odrobili lekcji z nauczania Jana Pawła II?

– Tak.
Jan Paweł II dał mocne fundamenty do podjęcia dyskusji z takimi
problemami i podawania jasnej odpowiedzi. Warunek jest podstawowy:
trzeba to nauczanie znać i przyjąć.

Ojciec Święty Franciszek w orędziu na obchodzony w Niedzielę
Palmową Światowy Dzień Młodzieży napisał, że Jan Paweł II we wspólnocie
świętych nadal będzie ojcem i przyjacielem wszystkich młodych. Co tak
naprawdę oznacza być prawdziwym przyjacielem młodzieży?


Patrząc na Ojca Świętego Jana Pawła II, możemy dostrzec te cechy.
Przyjaciela młodzieży można poznać po tym, że potrafi jej słuchać.
Młodzież słucha tych, którzy jej słuchają. Młodzież zaufa temu, który
jej zaufa i ją poważnie traktuje. Przyjaciel młodzieży stara się
rozumieć przeżycia, problemy młodego pokolenia. Potrafi patrzeć tak jak
Pan Jezus na swego rozmówcę – z miłością, ale także potrafi stawiać
wymagania. Prawdziwe dobro jest trudne. Naszą młodzież trzeba
przygotować do ważnych wyborów, do kluczowych decyzji, ale także
przygotować na trudne sytuacje, gdyż problemów w życiu jest coraz
więcej. Realizm, zatroskanie, szacunek i przede wszystkim miłość do
młodzieży – to cechy prawdziwego jej przyjaciela.

Czy np. państwo polskie jest dziś przyjazne młodemu pokoleniu?

Państwo to są struktury, prawo, działalność organizacji, partii
politycznych, kultura, media, edukacja – to bardzo złożona
rzeczywistość. Trudno to tak jednoznacznie ocenić. Są struktury, które
sprzyjają młodzieży, i są inne, które nie zawsze służą kształtowaniu
dojrzałych postaw młodego pokolenia.


A media? Niektóre schlebiają niskim instynktom, zachwalają zdrady, rozwiązłość, i to w imię zupełnie wypaczonej wizji wolności

Mamy bardzo spolaryzowane media: od autentycznego zatroskania o
młodzież po artykuły czy wypowiedzi gorszące. Chciałbym ponownie odwołać
się do słynnej wypowiedzi Jana Pawła II zawartej w książce „Osoba i
czyn” i powtórzonej w pięknej encyklice „Veritatis splendor”. Ojciec
Święty podkreślił, że wolność to podporządkowanie się prawdzie, a nigdy
podporządkowanie sobie prawdy. Prawdziwa wolność jest tam, gdzie
istnieje związek decyzji i postaw z prawdą. Prawda o człowieku, o jego
wielkości, ale także o jego przeznaczeniu, o wieczności, o zbawieniu,
jest znakiem dobrze rozumianej wolności, również w mediach. W nauczaniu
Jana Pawła II jest odpowiedź i kryterium oceny działania nas wszystkich,
ale także mediów. Jeśli się rozmijają z prawdą o człowieku, szkodzą
również młodemu pokoleniu.

A w czym Ksiądz Biskup upatruje przyczyny opóźniania przez młodych zawierania małżeństw, życia w konkubinatach?

Jest to trudne zagadnienie. Wymaga naprawdę spokojnej pracy socjologów,
psychologów, a także teologów. Ale z całą pewnością ujawnia się tu luka
w wychowaniu. Jest to często znak braku dojrzałej wiary. Za mało
akcentuje się w wychowaniu potrzebę kształtowania postawy
odpowiedzialności za drugiego człowieka. Przecież problem rozpadających
się małżeństw, brak przygotowania do zawarcia sakramentu małżeństwa
rodzi się właśnie z braku dojrzałej postawy wyrażającej się gotowością
podejmowania odpowiedzialności za drugą osobę i za wspólnotę, którą się
tworzy. Dziś potrzebna jest wielka troska o kształtowanie postaw
odpowiedzialności. Problem konkubinatów ma niestety to samo podłoże.
Tutaj dochodzi jeszcze jedna sprawa: brak głębokiej wiary i szacunku dla
sakramentalności małżeństwa. Zwykle mówię młodzieży, że istnieją dwa
poziomy przygotowania do ślubu: przygotowanie do małżeństwa i
przygotowanie do sakramentu małżeństwa. Przygotowanie do małżeństwa to
jest kształtowanie dojrzałej postawy człowieka odpowiedzialnego, który
tworzy zdrowe, poprawne relacje z innymi i jest w stanie podjąć się
odpowiedzialności za drugą osobę i rodzinę. Przygotowanie do sakramentu
małżeństwa to jest pogłębianie wiary, aby przygotować się do przyjęcia
sakramentu i żyć tym sakramentem. Boję się, że dużo osób klęczących przy
ołtarzu nie do końca ma świadomość, co to znaczy ślub, co to znaczy, że
składamy w darze naszą decyzję Panu Bogu, że nie tylko wybieramy siebie
nawzajem, ale składamy zobowiązanie wobec Pana Boga. To jest wielkie
wyzwanie dla rodziców, wychowawców, dla katechetów i duszpasterzy, aby
pomóc młodzieży w dobrym przygotowaniu do sakramentu małżeństwa.

Wszystko to jest jednak związane z silną bądź słabą wiarą…

Gdy zabraknie wiary, to przygotowanie do małżeństwa przeradza się np. w
troskę o jedynie zewnętrzne elementy uroczystości. A jeżeli do tego
zabraknie jeszcze dojrzałości osobowej – to mamy kolejny problem.

Święty już Jan Paweł II stanie się patronem przygotowania do
Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Papież Franciszek zaprasza, aby w
tym czasie zwrócić uwagę na błogosławieństwa. Czy głoszenie ubóstwa,
czystego serca, miłosierdzia ma szanse porwać dzisiejszą młodzież?


Ewangelia jest jedna. Każdy, kto nosi imię Chrystusa – „chrześcijanin”,
aprobuje w całości nauczanie Chrystusa. I tą drogą prowadził nas Ojciec
Święty Jan Paweł II. Tą drogą prowadzi Papież Franciszek. Pragnę
przypomnieć główny motyw homilii Ojca Świętego na zakończenie Światowych
Dni Młodzieży w Rio de Janeiro. Homilia koncentrowała się wokół tych
trzech wezwań: „idźcie, bądźcie odważni, aby służyć”. Jest to wezwanie
do świadectwa. To Chrystus ukazał nam ten kierunek. Kazanie na Górze
jest nazywane konstytucją Królestwa Bożego. Błogosławieństwa to
drogowskazy dojrzałego człowieka. A to jest trudne.
To wymaga mocnych decyzji, a czasem sprzeciwu wobec tego, co dzieje się wokół nas. Tego uczą nas obaj Papieże.

Które cechy osobowości Jana Pawła II szczególnie Ekscelencję ujmowały?

Zawsze zachwycało to, co jest dla nas wręcz niedościgłe: głęboki
intelekt, żywa wiara i ogromna praca. Trudno nie podziwiać człowieka,
który tyle dokonał jako naukowiec i duszpasterz, a potem głowa Kościoła.
A przy tym wszystkim wielka troska o młodzież.

A czy jest jakieś wydarzenie związane z Papieżem, które Ksiądz Biskup szczególnie wspomina?

Były różne spotkania. Każde miało swoją specyfikę. Ale chciałbym
zwrócić uwagę na spotkanie, które dla mnie jest pewnym znakiem: Światowe
Dni Młodzieży w Toronto. Ojciec Święty już wówczas czuł się słabo, był
zmęczony. Podczas Mszy św. niedzielnej z ogromnym trudem szedł do
ołtarza. Dostrzegła to młodzież. Na placu rozległ się niesamowity
aplauz. Młodzi na telebimach zobaczyli twarz Ojca Świętego, twarz
człowieka zmęczonego, twarz człowieka chorego, i okazali swoją
niesamowitą wdzięczność. To był znak autentycznej miłości młodzieży do
Ojca Świętego. Wtedy już nikt z dziennikarzy nie mógł powiedzieć, że to
aktor, który potrafi panować nad tysiącami ludzi. To był człowiek, który
był świadkiem. W tym momencie cierpiał, ale młodzież potrafiła dostrzec
jego autentyzm i wielkość. To było przepiękne wydarzenie.

Dziękuję za rozmowę.

Sławomir Jagodziński

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/74333,prawdziwe-dobro-jest-trudne.html

avatar użytkownika intix

31. Święty życia i rodziny


zdjecie
Zdjęcie: M.Borwski/
Nasz Dziennik


Święty Jan Paweł II chciał być zapamiętany
jako Papież życia i rodziny. Dzień Jego kanonizacji staje się dla nas
wielkim wezwaniem do obrony rodziny, którą nazwał sanktuarium życia.

Kogo patronem zostanie święty Papież Polak? To pytanie wiele razy
padało w dniach poprzedzających uroczystości kanonizacyjne w Watykanie.
Ojciec Święty Franciszek, nazywając wczoraj w homilii świętego Jana
Pawła II Papieżem rodzin, dał niejako na to odpowiedź. Przypomniał, że
chciał On zostać zapamiętany jako Papież rodziny!

– Z całą pewnością Jan Paweł II jest patronem całego ruchu obrony
życia i rodziny – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Austin
Ruse, szef instytutu badawczego Catholic Family and Human Rights
Institute. – To Papież wykreował globalny ruch obrony rodziny i życia
człowieka przed atakami ideologii zwanej cywilizacją śmierci – wskazuje.

Dokładnie 58 lat temu, 27 kwietnia 1956 roku, peerelowski sejm
zalegalizował w Polsce zabijanie poczętych dzieci. W naszej Ojczyźnie
życie nie wszystkich dzieci poczętych jest prawnie chronione. Jan Paweł
II ostrzegał nas, że „naród, który zabija własne dzieci, jest narodem
bez przyszłości”. Dobrą Nowinę o rodzinie i życiu Jan Paweł II
niestrudzenie głosił przez cały swój pontyfikat, na wszystkich
kontynentach. Zmobilizował do tego lekarzy, personel medyczny, ludzi
nauki i wychowawców. Dokumenty, setki przemówień i gestów, a wszystko po
to, aby ochronić rodzinę i obronić życie ludzkie.

Za ocalenie z zamachu w 1981 r. Ojciec Święty dziękował Matce Bożej.
Dziś obchodzimy wspomnienie liturgiczne >św. Ludwika Marii Grignion de
Montfort
, na którego >„Traktacie o doskonałym nabożeństwie do
Najświętszej Maryi Panny”
Jan Paweł II uczył się maryjności i z którego
zaczerpnął motto „Totus Tuus” – „Cały Twój”.

Rodzinę ludzką i sprawę
życia Ojciec Święty zawierzył Niepokalanemu Sercu Maryi. „Od grzechów
przeciw życiu człowieka od jego zarania, wybaw nas!” – wołał w Fatimie w
1982 r. i w Watykanie w 1984 roku. Sprawy rodziny i życia oddał św.
Józefowi, Opiekunowi Świętej Rodziny. Ojciec Święty wyniósł do chwały
ołtarzy wielu świadków nienaruszalności życia i wartości rodziny.
Szczególnie dwie postaci dziś przemawiają i stają się zobowiązaniem i
dla kapłanów, i dla świeckich. Pierwsza to św. Maksymilian Maria Kolbe,
który oddał życie w niemieckim obozie zagłady Auschwitz za ojca rodziny.
Dziś, dzień po uroczystościach kanonizacyjnych, przypada 96. rocznica
święceń kapłańskich >św. Maksymiliana.

Druga to >św. Joanna Beretta Molla,
której wspomnienie liturgiczne przypada właśnie 28 kwietnia. Ta
ostatnia kanonizowana przez Jana Pawła II kobieta, lekarka, oddała życie
za swoje nienarodzone dziecko.

W bardzo ważnej encyklice „Evangelium vitae” Jan Paweł II napisał, że
wiek XX zapisze się w historii jako epoka masowych ataków na życie,
jako niekończąca się seria wojen i nieustanna masakra niewinnych istot
ludzkich. „Fałszywi prorocy i fałszywi nauczyciele odnieśli w tym
stuleciu największe sukcesy”, zauważył. Liczby mówią same za siebie: od
1973 roku na całym świecie zamordowanych zostało 1,72 miliarda
nienarodzonych dzieci. Teraz od nas zależy, czy ten kolejny wiek stanie
się stuleciem prawdziwych proroków, na wzór Jana Pawła II. Czy razem ze
św. Janem Pawłem II obronimy cywilizację życia?

Do tego trzeba zawsze ogromnej odwagi i otwartości na Ducha Świętego.
Mówił o tym wczoraj Ojciec Święty Franciszek, gdy kanonizował w
obecności Benedykta XVI dwóch swoich poprzedników na Stolicy Piotrowej:
Jana Pawła II i Jana XXIII. – Byli to dwaj ludzie mężni, pełni
szczerości Ducha Świętego, którzy złożyli Kościołowi i światu świadectwo
dobroci Boga i Jego miłosierdzia – podkreślał obecny Biskup Rzymu. Obaj
nowi święci dali nam przykład, że wszystko trzeba zaczynać zawsze od
modlitwy. W „Liście do rodzin” Jan Paweł II zachęcał do praktyki
modlitwy całą rodziną, a Jan XXIII codzienny Różaniec ofiarowywał za
dzieci. To są konkrety, które są dla nas zadaniem.

Sławomir Jagodziński

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/75738,swiety-zycia-i-rodziny.html

avatar użytkownika intix

32. Świętość, którą poświadcza napór zła


zdjecie
Zdjęcie: /
Reuters

Na różne sposoby można opisywać pontyfikat Jana Pawła
II. Tak dzieje się teraz, i tak będzie w przyszłości. Nie ma w tym nic
dziwnego. Do natury bowiem dobra duchowego, a takie pozostawił po sobie
Jan Paweł II, należy to, że każdy może z niego korzystać do woli, a co
ważniejsze – dobra tego nie ubywa i nikomu nie zabraknie. Każdy może
zaczerpnąć z niego tyle, ile zdoła „unieść” i spożytkować.

Dobra duchowe, w odróżnieniu od dóbr materialnych, nie antagonizują.
Nic więc dziwnego, że po duchowe bogactwo Jana Pawła II sięga tak wielu
ludzi. Czynią to zarówno ludzie wierzący, jak i niewierzący,
mahometanie, hinduiści, buddyści czy inni. Każdy na miarę swoich potrzeb
i chęci ubogaca się i doskonali. Jest tylko jeden warunek: dobra wola i
dobra intencja.

Inwazja zła

Są jednak i tacy, dla których to właśnie dobro duchowe, które
pozostawił po sobie Jan Paweł II, jest „wyzwaniem” do jego deprecjacji,
ba, do działania na rzecz jego odwrotności, czyli dla zła. Widzimy to
dziś w sposób bardzo wyraźny i czytelny w dominujących
ateistyczno-laicyzujących nurtach kulturowych współczesnej Europy, a
także i Polski. Spotykamy w programach niektórych partii politycznych, a
także instytucji państwowych (jak choćby Parlament Europejski)
zaprogramowane zamykanie się na dobro duchowe, co więcej – negację tego
dobra, a nawet programową jego destrukcję. Od momentu głośnego wołania
„Santo subito” na placu św. Piotra podczas uroczystości pogrzebowych w
Europie, i nie tylko, zaczął być podnoszony jeszcze głośniejszy krzyk, a
także podejmowane konkretne działania środowisk ateistyczno-laickich
negujących to wszystko, co Jan Paweł II wniósł do kultury Europy i
świata, by uczynić ją cywilizacją miłości, a nie śmierci. Widzimy i
dotykamy, jakby w sposób namacalny, zmagania się zła z dobrem,
cywilizacji śmierci z cywilizacją miłości, tego, co stanowi dobro
człowieka, z tym, co mu zagraża, zmagania się życia i śmierci.

Co dziwniejsze, ostatnie miesiące i lata w kulturze europejskiej
obfitują w uderzenia w te obszary świętości ludzkiego życia, które Jan
Paweł II bezkompromisowo odsłaniał, których bronił i które ochraniał,
choćby takie jak: życie ludzkie, rodzina, mężczyzna i kobieta, płciowość
i cielesność oraz Kościół. Cały pontyfikat Jana Pawła II służył między
innymi temu, aby ukazać tak poszczególnym społeczeństwom, jak i całemu
światu uniwersalne obszary świętości, a więc takie punkty ludzkiego
życia i działania, które dla wszystkich powinny przedstawiać najwyższą
wartość. Dziś można by mówić o swoistej „inwazji zła” na te szczególnie
ukazywane przez Jana Pawła II obszary świętości, które z okazji Jego
kanonizacji są właśnie poddane atakowi i próbie destrukcji.

Atak na świętość życia ludzkiego

Pierwszą z takich świętości, na którą wskazywał Jan Paweł II, była
świętość życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci.

Kto śledzi i śledził duszpasterski program Jana Pawła II, nie ma
wątpliwości, że ochrona życia poczętego stanowiła dla niego jedną z
najważniejszych świętości. Stąd z jego ust padały jednoznaczne i ostre
oceny: „Po upadku ustrojów zbudowanych na ’ideologiach zła’ [niemiecki
nazizm i rosyjski komunizm] wspomniane formy eksterminacji w tych
krajach wprawdzie ustały, utrzymuje się jednak nadal legalna
eksterminacja poczętych istnień ludzkich przed ich narodzeniem. Również i
to jest eksterminacja zdecydowana przez demokratycznie wybranie
parlamenty i postulowana w imię cywilizacyjnego postępu społeczeństw i
całej ludzkości” („Pamięć i tożsamość”, s. 20). Czy słynne zdanie z
jednego z kazań w czasie pielgrzymki do Polski: „Naród, który zabija
swoje dzieci, jest narodem bez przyszłości”.

Jak wspomina Wanda Półtawska, Jan Paweł II jako biskup krakowski „był
przerażony tym, jak żyje młodzież. W sposób szczególny przejął się tym,
gdy komuniści narzucili ustawę o aborcji. Jako młody lekarz z
przerażeniem oglądałam w klinice ginekologicznej kolejkę dziewczyn
czekających na zabicie własnego dziecka. On był tym przejęty i cała jego
działalność służyła jednemu: ukazywaniu i bronieniu świętości życia”
(Ratować świętość, „Niedziela”, 23 III 2014, s. 12). W ukazywaniu
świętości ludzkiego życia, jego nienaruszalności od momentu poczęcia do
naturalnej śmierci, był bezkompromisowy. O świętości życia poczętego,
także tego „niedołężnego”, dał świadectwo własnym życiem. Nie ukrywał
swojej „niedołężności”, „niesprawności”, „starości” – by przekonać świat
i społeczności ludzkie, a także każdego z osobna, że i ten okres
ludzkiego życia jest święty.

Ten obszar świętości ludzkiego życia: od poczęcia do naturalnej
śmierci – jest najbardziej atakowany przez współczesną kulturę i
cywilizację, którą Jan Paweł II określił jako cywilizację śmierci. W
naukach medycznych spotykamy „wyścig” w wynajdywaniu środków
antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych, by na wszelkie sposoby ułatwić
zabijanie poczętego życia. Ponadto parlamenty państw zostały wprzęgnięte
w nieustanne poszerzanie prawa do zabijania tak dzieci nienarodzonych,
jak i nieuleczalnie chorych, a także ludzi starszych i niedołężnych
(prawo do aborcji, prawo do eutanazji nawet dzieci, jak przegłosował
parlament belgijski, i inne).

Atak na świętość rodziny

Drugi obszar świętości, na który wskazywał Jan Paweł II, to świętość
rodziny. Rodzina, choć złożona z ludzi słabych i grzesznych, jest jednak
miejscem świętym, umocnionym sakramentem małżeństwa. Ona bowiem jest
początkiem wszystkiego. Początkiem życia. Początkiem człowieczeństwa.
Początkiem dobra i świętości. Nic więc dziwnego, że tak wielką wagę
przywiązywał do przygotowania do życia w rodzinie, do miłości
małżeńskiej i rodzicielskiej, do miłości i odpowiedzialności. „Jan Paweł
II bardzo cierpiał np. z powodu degradacji polskiej rodziny, nie tylko
zresztą polskiej, ale i światowej. Proszę pamiętać – wspomina Wanda
Półtawska – że za naszych czasów nie było tyle rozwodów, rodzina była
chroniona przez państwo i przez Kościół. Na naszych oczach nastąpił
rozpad rodziny, lawinowo wręcz zaczęła wzrastać liczba rozwodów,
pojawiło się prawo do zabijania dzieci. Papież cały czas nad tym
ubolewał, do końca życia jego problemem było, jak uratować rodzinę
ludzką”.

I ten obszar świętości ludzkiego życia stał się przedmiotem
najbardziej ostrego ataku w czasach współczesnych. „Myślę na przykład –
ubolewał Jan Paweł II – o silnych naciskach Parlamentu Europejskiego,
aby związki homoseksualne zostały uznane za inną postać rodziny, której
przysługiwałoby również prawo adopcji. Można, a nawet trzeba się
zapytać, czy tu nie działa również jakaś inna jeszcze ’ideologia zła’, w
pewnym sensie głębsza i ukryta, usiłująca wykorzystać nawet prawa
człowieka przeciwko człowiekowi oraz przeciwko rodzinie” („Pamięć i
tożsamość”, s. 20). Propagowanie związków partnerskich zamiast
małżeństw, związków homoseksualnych czy lesbijskich, pełzający dyktat
dewiacji seksualnych połączony z ich promocją i najbardziej nagłaśniane
przez środki przekazu tworzone pseudoprawa, manifestacje itp., to
najboleśniejsze uderzanie w ten obszar świętości, który wskazywał i
ochraniał Jan Paweł II.

Uderzenie w świętość mężczyzny i kobiety

Trzecim obszarem jest świętość ludzkiej płciowości. „Mężczyzną i
niewiastą stworzył ich” to tytuł katechez, które stanowiły podstawę do
nauczania o roli płciowości w życiu człowieka. O integralnej roli ciała w
życiu osobowym człowieka, jak i płci. O potrzebie wzajemnego poznawania
się i o faktycznym bogactwie płynącym z tego zróżnicowania. Bogactwie,
które uzupełnia, a nie dzieli, nie antagonizuje. „Najpierw rozwinął
temat miłości i odpowiedzialności – wspomina Wanda Półtawska – a w
następnej analizie filozoficznej próbował odpowiedzieć na pytanie, kim
są osoby, które kochają i mają kochać. (…) Potem pojawiła się ’teologia
ciała’, powstał maszynopis książki pt. ’Mężczyzną i niewiastą stworzył
ich’”.

I ten obszar świętości doczekał się jednego z najostrzejszych ataków i
deprecjacji. Ideologia gender, która w ostatnich latach i miesiącach
wciska się drzwiami i oknami do społeczeństw europejskich, a także
Polski, jest namacalnym przykładem naporu „ideologii zła”. Zła, które ma
jeden cel: zniszczyć człowieka, niszcząc jego naturalne środowisko, tj.
rodzinę, bogactwo zróżnicowania płciowego, w miejsce wzajemnego
szacunku wprowadzając walkę płci, podważając fundament człowieczeństwa
osoby ludzkiej, negując naturę człowieka. Ideologia uderza we wszystko,
co najbardziej ludzkie w człowieku, w rodzinie, w społeczeństwie.

Atak na świętość ciała ludzkiego

Inny obszar świętości, który promował Jan Paweł II, to świętość ciała
ludzkiego. Odwoływał się przy tym do słów św. Pawła, który w Liście do
Koryntian wołał: „Bracia, czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i
że Duch Boży mieszka w was? Świątynia Boga jest święta, a wy nią
jesteście”. Takie określenie człowieka wraz z jego cielesnością nie ma
sobie równego w dziejach refleksji nad człowiekiem. W tym określeniu
człowiek wraz z całym swoim uposażeniem cielesno-duchowym został
podniesiony do niebywałej godności. Godności bycia świątynią, miejscem, w
którym przebywa Bóg. To ze względu na tę wielką godność Bóg wzywa nas
do świętości i do wzajemnej miłości, bo Bóg jest święty i jest miłością,
i zarazem ostrzega: „Jeśli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy
Bóg”.

Także i ta sfera świętości życia ludzkiego została poddana
zmasowanemu atakowi. Rozbudowany na niewyobrażalną skalę, zwłaszcza w
internecie, przemysł pornograficzny czyni olbrzymie spustoszenia,
zwłaszcza w umysłach i sercach ludzi młodych. Propagowanie i promowanie
rewolucji seksualnej przez napór ideologii gender nie jest czymś
przypadkowym, tak w Polsce, jak i w krajach Europy. Do tego dodajmy
handel kobietami, który upowszechnia się w krajach Europy Zachodniej,
wykorzystywanie przez bogate kraje kobiet i mężczyzn z krajów biednych –
to głos wołający o pomstę do Nieba.

Atak na świętość Kościoła katolickiego

Kolejnym obszarem świętości, na który od początku swojego pontyfikatu
wskazywał Jan Paweł II, był Kościół. Kościół bowiem jest widzialnym
znakiem Chrystusa. Nie ma Chrystusa bez Kościoła i nie ma Kościoła bez
Chrystusa. Kościół jest Kościołem Chrystusa. Tam bowiem człowiek
znajduje źródło miłosierdzia w sakramencie pokuty, tam odnajduje środki
zbawienia złożone w sakramentach. „Rozmawiałam ostatnio z człowiekiem –
wspomina Wanda Półtawska – który mówił, że jest wierzący, ale do
Kościoła nie chodzi, bo Kościoła nie potrzebuje. Pan Bóg nie potrzebuje
Kościoła, bo Kościół to ’tacy a tacy księża’. Człowieku, w jakiego ty
Boga wierzysz? Co znaczy, że Kościół jest ci niepotrzebny? Jesteś
święty? Jak umrzesz, to bez księdza nie dostaniesz rozgrzeszenia, nie
pójdziesz do Nieba. Kościół jest ci potrzebny do rozgrzeszenia grzechów,
nie do czego innego”.

I ten obszar świętości życia ludzkiego został w sposób szczególny
zaatakowany tak w Polsce, jak i w świecie. Błędy i grzechy pojedynczych
ludzi Kościoła, wyolbrzymione do monstrualnych wymiarów, systematycznie
powtarzane i nagłaśniane przez prasę, radio i telewizję, nie mogą
przekreślać świętości Kościoła. Bowiem poza Kościołem, który jest
znakiem widzialnym Chrystusa, nie ma zbawienia. To znaczy nikt inny,
żadna inna instytucja widzialna nie dysponuje takimi środkami, które w
Kościele złożył Chrystus. I czy się to komu podoba, czy nie, taka jest
prawda o Kościele. Tymczasem środowiska laicko-ateistyczne,
wykorzystując słabości ludzi Kościoła, chcą zwalczać i negować prawo
Kościoła do istnienia, do prowadzenia ewangelizacji, rozwijania w
człowieku tego, co w nim najbardziej szlachetne i ludzkie, odkrywania i
wyzwalania w nim dziecięctwa Bożego. To tak, jakby wykorzystując
słabości ludzi władzy, polityków, chciałoby się negować prawo
funkcjonowania państwa i jego potrzeby, a wykorzystując słabości
rodziców, kwestionować prawo funkcjonowania rodziny, i wykorzystując
słabość lekarzy, kwestionować potrzebę i dobro służby zdrowia.

Odważnie czynić dobro

Kanonizacja Jana Pawła II to dobra okazja, by właśnie o tych
obszarach świętości życia ludzkiego przypomnieć i objąć je szczególną
troską i ochroną, a co ważniejsze – podjąć zorganizowane działania, by
te obszary poszerzać i powiększać. Tam bowiem, gdzie organizuje się zło,
tam również powinno organizować się dobro. Zło bowiem należy dobrem
zwyciężać. Braki dobra, które wypełnia zło, należy zapełniać dobrem, a
przy tym nie zniechęcać się, widząc i doświadczając naporu tego zła. Jak
pisał Jan Paweł II w książce „Pamięć i tożsamość”, „jest to poniekąd
zgodne z naturą zła, tak jak je definiuje, zgodnie z ujęciem św.
Augustyna, św. Tomasz z Akwinu. Zło jest zawsze brakiem jakiegoś dobra,
które w danym bycie powinno się znajdować, jest niedostatkiem. Nigdy nie
jest jednak całkowitą nieobecnością dobra. W jaki sposób wyrasta i
rozwija się na zdrowym podłożu, stanowi poniekąd tajemnicę. Tajemnicą
jest również owo dobro, którego zło nie potrafiło zniszczyć, które się
krzewi niejako wbrew złu, i to na tej samej glebie. Przypomina to
ewangeliczna przypowieść o pszenicy i kąkolu (…). Można powiedzieć, że
ta przypowieść jest kluczem do rozumienia całych dziejów człowieka. W
różnych epokach i w różnym znaczeniu ’pszenica’ rośnie razem z kąkolem, a
’kąkol’ razem z ’pszenicą’. Dzieje ludzkości są widownią koegzystencji
dobra i zła. Znaczy to, że zło istnieje obok dobra; ale znaczy także, że
dobro trwa obok zła, rośnie niejako w tym samym podłożu ludzkiej
natury. Natura bowiem nie została zniszczona, nie stała się całkowicie
zła, pomimo grzechu pierworodnego. Zachowała zdolność do dobra i to
potwierdza się w różnych epokach dziejów”. Wszelkie więc zło, którego
doświadczamy, wzywa nas do czynienia dobra. Zagnieździło się ono bowiem
tam, gdzie wystąpił brak w dobru, gdzie nastąpiło uszczuplenie tego
dobra. Zatem świętość Jana Pawła II jest wezwaniem do odważnego
budowania obszarów świętości ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej
śmierci, świętości rodzin, świętości ludzkiej płciowości i cielesności,
odbudowywania świętości ludzi Kościoła i wspólnot kościelnych. Każde
zaś, nawet najmniejsze uczynione dobro, każdy zapełniony dobrem brak,
tak w życiu osobistym, jak i społecznym, jest pomniejszeniem obszaru
zła, a powiększeniem obszaru dobra, czyli świętości.

Ks. prof. Andrzej Maryniarczyk SDB

http://www.naszdziennik.pl/mysl/75764,swietosc-ktora-poswiadcza-napor-zla.html

avatar użytkownika intix

33. Zapraszamy na II Kongres Polskiej Rodziny


Zapraszamy na II Kongres Polskiej Rodziny

Już 17 maja w Warszawie odbędzie się II Kongres Polskiej Rodziny. Na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego spotkają się przedstawiciele nauki, samorządowcy i działacze społeczni oraz wszyscy, którym leży na sercu dobro rodziny.


Jakie znaczenie dla wspólnoty lokalnej ma rodzina? Jakimi narzędziami samorząd powinien wspierać jej rozwój? Czy Polska szkoła może być przyjazna rodzinie? Co zrobić by w zbliżających się wyborach samorządowych wybrać prorodzinnych kandydatów? Na te pytania odpowiedzą goście II Kongresu Polskiej Rodziny. Wśród prelegentów m.in. Ireneusz Jabłoński, prof. Michał Wojciechowski, Jacek Sapa, prezydenci polskich miast.

Kongres organizowany przez Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny,  to niepowtarzalne okazja do wymiany myśli i doświadczeń z zakresu samorządowej polityki prorodzinnej. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych!

II Kongres Polskiej Rodziny, 17 maja 2014, UKSW, Aula Jana Pawła II, ul. Dewajtis 5, godz. 10.30

Szczegóły i zapisy na www.centrumzyciairodziny.org

http://www.pch24.pl/pod-patronatem-pch24-pl--ii-kongres-polskiej-rodziny,22736,i.html

avatar użytkownika intix

35. Nie in vitro, ale naprotechnologia:powstaje ośrodek konsultacji

Nie in vitro, ale naprotechnologia: powstaje ośrodek konsultacji do walki z bezpłodnością
Fot. D. Niedźwiecka

Powstanie Centrum Wspierania Płodności w Szczecinie to jedno z głównych zadań Fundacji „Donum Vitae”, która chce przywracać nadzieję małżeństwom na poczęcie nowego życia dzięki naprotechnologii, metodzie zgodnej z nauczaniem Kościoła.

Naprotechnologia to dziedzina wiedzy, która zajmuje się zdrowiem prokreacyjnym kobiety i mężczyzny. Przez monitoring i utrzymanie zdrowia rozrodczego kobiety pomaga przywrócić płodność małżeńską.

Fundacja „Donum Vitae” powstała dwa lata temu jako jedna z inicjatyw największego w Polsce i jednego z największych w Europie Marszów dla Życia. W tym roku ulicami Szczecina w maju w manifestacji w obronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci przeszło blisko 20 tys. osób.

Powstanie Centrum Wspierania Płodności w Szczecinie jest jednym z długofalowych celów Fundacji. - To ma być miejsce, gdzie małżeństwa, osoby borykające się z trudnościami w zakresie zdrowia prokreacyjnego, będą mogły korzystać z pomocy specjalistów, lekarzy konsultantów naprotechnologii, instruktorów Modelu Creightona, czy wsparcia psychologicznego lub psychoterapeutycznego w nurcie naprotechnologii – tłumaczy Marta Kuśmierek z Fundacji „Donum Vitae”.

Jednym z podstawowych narzędzi naprotechnologii jest tzw. Model Creightona potrzebny do obserwowania cyklu płodności kobiety. – Ściśle określa, w jaki sposób należy prowadzić obserwacje, w jaki sposób uczyć pary małżeńskie, jak prowadzić te obserwacje, żeby było to jak najbardziej precyzyjne narzędzie diagnostyczne – wyjaśnia Kuśmierek. – Para zakłada sobie kartę obserwacji. Dzięki tym obserwacjom, można wyciągnąć pewne konkretne wnioski na temat trudności związanych z poczęciem.

- To całkowicie bezpieczna dla organizmu procedura, w której nie ma interwencji hormonalnej. Polega na skrupulatnym, ale wieloaspektowym zdiagnozowaniu problemu bezpłodności i potem odpowiedniej pomocy organizmowi, żeby płodność mogła powrócić – podkreśla abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński. – Skuteczność tej metody w skali światowej wskazywana jest na 60-80 proc. – dodaje hierarcha.

- Mamy w Szczecinie osoby, które są po przeszkoleniu w Anglii i USA. Te osoby już od trzech lat prowadzą praktykę w niewielkim zakresie, teraz Fundacja chce wejść w to z większym zasięgiem – dodaje przypomina abp Dzięga. – Błogosławię temu dziełu i ufam, że efekty będą bardzo widoczne. Lata po śmierci Jana Pawła II paradoksalnie zintensyfikowały te działania. Teraz beatyfikacja i kanonizacja jakby dodawały nowego wiatru w skrzydła ludzi, którzy chcą to robić. Podziwiam, wspieram i błogosławię tej inicjatywie.

Św. Jan Paweł II mocno wspierał prof. Thomasa Hilgersa, który jest twórcą naprotechnologii.

http://www.pch24.pl/nie-in-vitro--ale-naprotechnologia--powstaje-osrodek-konsultacji-do-walki-z-bezplodnoscia,23362,i.html

avatar użytkownika intix

36. Potencjał rodzinny

Jedna z mam, zastanawiająca się nad uczeniem
swojego dziecka w domu, zadzwoniła do katolickiej szkoły, by dowiedzieć
się, jakie są możliwości zapisania tam dziecka. Usłyszała: „Ależ proszę
pani, my nie oddajemy dzieci w ręce niespecjalistów!”.

Prawdopodobnie takie myślenie można by spotkać u wielu osób. Przecież
nauczyciele, pedagodzy, psycholodzy to specjaliści, którzy uczyli się
wiele lat, by zdobyć swój zawód, a potem jeszcze nabywali wielkie
doświadczenie przez staż w swojej pracy. Nikt tego nie neguje,
przynajmniej generalnie.

Jednakże kim w takim razie są rodzice? Ignorantami? A przynajmniej
niespecjalistami i nieprofesjonalistami? A szkoła? – jest oczywiście
specjalistyczną jednostką edukacyjną nakierowaną na wykształcenie
dziecka – przynajmniej w teorii. A rodzina czym jest? Środowiskiem
przypadkowym, czasem patologicznym, a może nawet nieprzygotowanym do
pełnienia swojej roli?

Takie myślenie prowadzić może do absurdu. Niestety, często
nieświadomie, bezmyślnie powtarzamy takie same sformułowania, że w
szkole są specjaliści, a w domu – najkrócej mówiąc – nie. Trzeba by
niestety dodać, że taki absurd wokół nas zaczyna niebezpiecznie
dojrzewać i wzrastać. Ustawodawstwo dotyczące dzieci od dawna już kroczy
drogą myślenia, że rodzicie o tyle mogą zajmować się swoim dzieckiem, o
ile współpracują ze specjalistami – szkołą, pedagogami, kuratorami etc.
– a jeśli mają inny pomysł, to można im dziecko zabrać.

Rodzina w związku z tym ma sens tylko wtedy, kiedy spełnia
oczekiwania państwa dotyczące wykształcenia i światopoglądu dziecka. Na
zachodzie Europy widzimy to w brutalnej rzeczywistości, kiedy zabiera
się dzieci rodzicom, bo nie uczą „właściwie” na temat np.
homoseksualizmu. Od decyzji urzędnika właściwie nie ma odwołania –
rodzice się nie nadają i tyle. Ten straszny, totalitarny absurd zaczyna
dojrzewać i u nas, w Polsce. Jeśli nie zaczniemy na niego reagować, to
za kilka lat rodzina – o ile jeszcze będzie coś takiego, a nie po prostu
wolny związek – będzie miała jedno zadanie: wyprodukować „obywatela” na
potrzeby państwa.

Nie chciałbym w tym miejscu zajmować się słabościami i patologiami
szkoły, nie jest moim celem krytyka nauczycieli, z których wielu jest
wspaniałymi ludźmi. Chciałbym pokazać, że rodzina i tylko rodzina jest
właściwym i odpowiednim, w jakimś sensie jedynym miejscem wychowania
dzieci. Rodzice zaś, w myśl zasłyszanego kiedyś sformułowania, są
jedynymi specjalistami od swojego dziecka – każdy ojciec i każda matka.

Oczywiście zdarza się, że rodzice krzywdzą swoje dziecko, czasem na
całe życie. Gdybyśmy mówili, że jest inaczej, byłoby to kłamstwem, bo
grzech jest i wydaje swoje owoce, czasem przerażające. Jednakże nie
wolno rodziców poddawać władzy państwa, które ma wyłącznie rolę służebną
względem rodziny. Nie wolno też czynić zasady z najstraszniejszych
nawet przypadków patologii, by ograniczać prawa rodziców lub poddawać
ich kontroli państwa profilaktycznie.

Skąd płynie owa moc rodziców czy – inaczej mówiąc – ich
specjalizacja. Dla nas, wierzących, ów potencjał bierze się przede
wszystkim z aktu stworzenia, a więc daru Boga. To Bóg wyposażył rodziców
we wszystko, co jest potrzebne, by urodzić i wychować dziecko. Tworząc
świat, podzielił się swoją mocą stwórczą z rodzicami i uczynił ich
swoimi współpracownikami. Czy miałby im czegoś nie dać?

Przez dziesiątki wieków to wyposażenie rodziców starczało, by
wychować całe pokolenia ludzi, także świętych. Dopiero rozwój
psychologii i pedagogiki zaczął podważać ten odwieczny model. Gdybyśmy
nawet nie chcieli mówić o Bogu, tylko o samej mocy rodziców i rodziny,
to jest nią przede wszystkim miłość. To ona poczyna życie, to miłość
daje moc do przyjęcia tego życia, do wychowania go, do ofiary dla niego z
siebie. A niszczenie jej prowadzi do wypaczeń – do zdrady, przemocy,
pożądania, gwałtu, zabijania życia i niezgody na dziecko.

Nikogo nie można zmusić do miłości, ale każdy jest potencjalnie w nią
wyposażony. Żadna szkoła ani kuratorium, ministerstwo i pracujący tam
ludzie nie są wyposażeni w miłość do tego konkretnego dziecka. To jest
podstawowy potencjał rodzinny – zdolność do miłości. Rodzina z natury
rzeczy nakierowana jest na miłość pomiędzy jej członkami. Dlatego
najsilniejszą stroną rodziny i jej podstawowym narzędziem wychowawczym
są relacje: rodziców do dzieci, dzieci do rodziców, dzieci między sobą
oraz z innymi członkami rodziny.

Relacje są ważniejsze od dobrobytu, od posiadanych rzeczy i
stworzonych możliwości rozwoju. Każdy człowiek rozwija się dzięki
relacjom i przez nie. Jednakże te, które są w domu, są nadzwyczajne. Są
bowiem rzeczywiste, to znaczy występują wokół nas i realnie wymagają od
nas na przykład poświęcenia, trudu określonego działania. Jest to
szczególnie ważne, gdyż żyjemy w czasach nacechowanych relacjami
nierzeczywistymi, wirtualnymi – jak na przykład „znajomi” na tzw.
portalach społecznościowych – które nie angażują całego człowieka, tylko
na przykład jego wyobraźnię.

Poza tym relacje w rodzinie są naturalne. Rodzice – bo dziecko
przychodzi na świat w domu, który oni stworzyli, i w nim mieszka,
rodzeństwo – im go więcej, tym więcej odniesień, członkowie rodziny –
dziadkowie, pradziadkowie – którzy umiejscawiają w czasie i historii.
Dalej naturalne relacje tworzą sąsiedzi, mieszkańcy tej samej ulicy,
dzielnicy, wioski, miasteczka, członkowie tej samej parafii etc.
Wreszcie relacje w rodzinie są oparte na życzliwości. Nie spełniają tych
cech odniesienia, które powstają w szkole.

Tak zwana grupa rówieśnicza jest tworem zupełnie sztucznym, nie
będzie więcej występować w życiu człowieka, ani w pracy, ani w domu, ani
w zaangażowaniu społecznym. Można by powiedzieć, że wszystkie
wartościowe odniesienia w życiu człowieka są jakimś odbiciem życzliwości
i relacji rodzinnych: koleżeństwo, wspólnotowość, wszelkie
społeczności, jak stowarzyszenia, bractwa, harcerstwo, opierają się w
swym modelu na relacjach rodzinnych.

O rodzinie można by pisać naprawdę wiele, ale poruszę jeszcze tylko
jedno zagadnienie. Rodzina kształtuje w człowieku moralność, czyli
umiejętność wyboru dobra. Oczywiście, zdeprawowana może niszczyć w
dziecku odniesienie do dobra, ale to przede wszystkim rodzina jest
nośnikiem wartości. Miłość, bliskość i więź powodują, że jest ona
środowiskiem, które otwiera człowieka na Dobro i Prawdę.

To wszystko, co zostało napisane powyżej, prowadzi nas do jednej,
najważniejszej refleksji – że rodzice i rodzina są niezastąpieni. We
współczesnym świecie potrzeba obudzić rodziców, by przestali cedować
swoje obowiązki na instytucje, ale „wzięli sprawy w swoje ręce”. To oni
jako jedyni – póki nie będzie za późno – mogą przywrócić właściwy
porządek w odniesieniach państwa i jego instytucji do dziecka i rodziny.

Trzeba by rodzicom powiedzieć: to wy macie ową moc, daną wam ze
względu na wasze dzieci, by je wychować i ochronić, nikt inny. Dlatego
nie bójcie się w żadnym aspekcie – czy to decyzji o przyjęciu kolejnego
dziecka, czy decyzji o pozostaniu mamy w domu z dziećmi, czy wreszcie
decyzji o nauczaniu w domu. Ta moc wam wystarczy i pomocy Bożej wam nie
zabraknie.

Ks. Łukasz Kadziński

avatar użytkownika intix

37. Patronka teściowych- bł. Marianna Biernacka


Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił Mariannę Biernacką błogosławioną wraz z innymi 108 męczennikami drugiej wojny światowej 13 czerwca 1999 roku. „Świętujemy zwycięstwo tych, którzy w naszym stuleciu oddali życie dla Chrystusa, oddali życie doczesne, aby posiąść je na wieki w Jego chwale. Słusznie zatem prosimy, abyśmy za ich przykładem wiernie podążali za Chrystusem” - mówił Papież podczas homilii wygłoszonej na uroczystości beatyfikacyjnej.


W dniu 13 lipca Kościół katolicki obchodzi wspomnienie bł. Marianny Biernackiej, która oddała swoje życie w zamian za ocalenie ciężarnej synowej. Jest patronką teściowych, za jej wstawiennictwem modlą się również kobiety, które pragną potomstwa. „...pilna jest potrzeba ponownego odkrycia wartości rodziny i dopomożenia jej wszelkimi sposobami, aby była - zgodnie z Bożym zamysłem - środowiskiem życia, w którym każde dziecko przychodzące na świat zostaje przyjęte od chwili poczęcia z miłością i wdzięcznością; miejscem, gdzie panuje klimat pokoju, który każdemu członkowi rodziny ułatwia harmonijny rozwój osobowy i duchowy”- mówił Jan Paweł II.

Z A P R O S Z E N I E

Wydział Duszpasterstwa Ogólnego
Łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej oraz parafia pw. Wniebowzięcia NMP w
Śniadowie serdecznie zapraszają na 2. Diecezjalne Spotkanie Matek i Teściowych, które odbędzie się w niedzielę 13 lipca 2014 roku w Śniadowie.


Program:
godz. 11.00 – powitanie pielgrzymów i intronizacja figury bł. Marianny Biernackiej

godz. 11.10 – konferencja: „Rola babci (matki i teściowej) w wychowaniu
wnuków do wiary i odpowiedzialności” – Monika Wądołowska, psycholog
godz. 11.40 – świadectwo
godz. 12.00 – uroczysta Msza św. w intencji matek i teściowych
godz. 13.00 – Różaniec z modlitwą o uzdrowienie relacji w rodzinie
godz. 13.45 - procesja błagalna z figurą bł. Marianny
godz. 14.00 – koncert ku czci Błogosławionej w wykonaniu artystów scen warszawskich
Zakończenie ok. godz. 15.00

Źródło: www.kuria.lomza.pl

Polecamy:

Wzór matki i teściowej

Błogosławiona teściowa

Bł. Marianna Biernacka

Bo teściowa to druga mamusia

Spotkanie teściowych we wspomnienie bł. Marianny Biernackiej

Bł. Marianna uczy odważnego kroczenia za Chrystusem

2014- Międzynarodowy Rok Rodziny ogłoszony przez ONZ

___

http://www.janpawel2.pl/centrumjp2/1881-patronka-teciowych-b-marianna-biernacka

 

avatar użytkownika intix

38. Najważniejszą szkołą charakteru jest rodzina


zdjecie
Zdjęcie: Maria Gurzyńska/Radio Rodzina Kalisz (www.radiomaryja.pl)/
-

Tradycyjnie w pierwszy czwartek miesiąca w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu modlono się w intencji rodzin i obrony życia poczętego. Tematem spotkania było hasło: „Błogosławiony Edmund Bojanowski – opiekun dzieci i wspomożyciel rodzin”. Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił ks. bp Jan Wątroba, ordynariusz diecezji rzeszowskiej, przewodniczący Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski.

Już na początku homilii ks. bp Wątroba mówił, że w każdy pierwszy czwartek miesiąca czciciele św. Józefa gromadzą się w jego sanktuarium w Kaliszu, by modlić się w intencji rodzin, małżeństw i dzieci nienarodzonych. Kaznodzieja przypomniał, że dzisiejsze spotkanie odbywa się w liturgiczne wspomnienie bł. Edmunda Bojanowskiego, które przypada w dzień jego narodzin dla Nieba. – W tym roku przypada także 200. jego rocznica urodzin na ziemi. Te podwójne urodziny są motywem, abyśmy tę modlitwę podjęli pod przewodnictwem bł. Edmunda, który rodzinom poświęcił całe swoje życie – zaznaczył.

Bp Wątroba przybliżył życiorys bł. Edmunda Bojanowskiego, który wyrósł w głęboko religijnej, patriotycznej rodzinie. To wrażliwość na biedę kazała mu zainteresować się losem ubogich. Z tego powodu – jak mówił biskup z Rzeszowa – założył Zgromadzenie Sióstr Służebniczek, które opiekowały się sierotami w ochronkach i schroniskach.

– Bł. Edmund nie założył własnej rodziny, ale jego powołaniem było ojcostwo duchowe wobec dzieci, ludzi chorych i zgromadzenia, jakie założył. A powołaniem ojca jest miłość, która sprzyja rozwojowi nowego życia. Pozostając w stanie wolnym, nie stłumił w sobie ojcowskich uczuć, a dzieci w zamian traktowały go jak własnego ojca – mówił ks. bp Jan Wątroba i dodawał, że Edmund Bojanowski był przekonany, że dzieci trzeba uczyć nie słowem, ale własnym dobrym przykładem.

Skąd Edmund Bojanowski czerpał natchnienie i siły do tak wielu zadań? Ten zapał? Żar wewnętrzny? – pytał kaznodzieja i wyjaśniał, że było kilka źródeł jego świętości. – Edmund był człowiekiem modlitwy. Dzięki tej modlitwie Bóg działał w jego wnętrzu i przemieniał je. Ważnym miejscem spotkania z Bogiem była dla niego świątynia. Ale spotykał się z Bogiem także w czasie codziennych zadań.

Wiele miejsca w jego modlitwie zajmowało dziękczynienie. Za wszystko dziękował, ale też umiał prosić i nie bał się przedstawiać Bogu różnych intencji. Prosił także o modlitwę za siebie.

Za szczyt modlitwy uważał Eucharystię. Dzień bez Mszy św. był dla Edmunda dniem straconym. Sam często z różnych okazji zamawiał Msze św. – opowiadał o życiu błogosławionego pasterz rzeszowski.

Wyjaśnił jeszcze, że pobożność eucharystyczna Bojanowskiego była także na wskroś maryjna. – Od swojej matki tego się nauczył. Całym życiem dziękował Maryi za łaskę odzyskania zdrowia w dzieciństwie. Zawsze traktował Maryję jako swoją doradczynię i Matkę. Niepokalanej oddał wszystkie swe dążenia i plany. Do Niej przychodził w każdym smutku i szerzył nabożeństwo do Matki Bożej, rozdawał Jej obrazki – mówił.

Ks. bp Jan Wątroba podkreślił, że choć od życia Bojanowskiego dzieli nas blisko półtora wieku, to nasz świat, Ojczyzna, Kościół, wspólnoty i rodziny niezmiennie potrzebują takich wzorów i patronów. – On nam przypomina, że najważniejszą szkołą charakteru jest rodzina. To w rodzinnym środowisku kształtuje się nasza wrażliwość na drugiego człowieka, nasza akceptacja dla jego inności, nasza gotowość do spieszenia z pomocą w jego radościach i smutkach. Bł. Edmund kształtował swoją wrażliwość właśnie w rodzinie. Tam uczył się, że nie wolno być obojętnym wobec bliźniego. Jest on też ciągle aktualnym wzorem mężczyzny pochylającego się nad dzieckiem. Stającego w obronie dziecka. Zwłaszcza tego najbardziej bezbronnego, jeszcze nienarodzonego. Jest wzorem mężczyzny gwarantującego bezpieczeństwo. Troszczącego się o potrzeby materialne, ale i duchowe. Mężczyzny opiekuńczego, wyrozumiałego, ale i sprawiedliwego, broniącego przed wpływami zła, przed zgorszeniem i zepsuciem – zaznaczył.

Jak mówił przewodniczący Rady ds. Rodziny KEP, dziś w Polsce bardzo są potrzebni tacy ludzie wśród rządzących, pośród stanowiących prawa, wśród członków różnych komisji, ludzi przygotowujących prawo, dobre ustawy gwarantujące dobro i bezpieczeństwo dziecka. Ludzi przygotowujących programy szkolne i podręczniki.

– Bardzo potrzebni są dziś ludzie serdeczni, którzy jak bł. Edmund z dłonią na sercu i z sercem na dłoni pochylą się nad każdym, kto potrzebuje dobrego słowa, pomocy, obrony przed zagrożeniem, pozytywnej wizji przyszłości i duchowego wsparcia – podkreślił pasterz rzeszowski i dodał, że bł. Edmund jest także wzorem patrioty, dla którego miłość Ojczyzny nie jest pustym frazesem w politycznych zapasach, ale serdeczną troską o narodowe dziedzictwo, o piękno języka, o znajomość historii, kultury, tradycji. – Jest on także przypomnieniem prawdy, że świętość jest dostępna dla każdego. Jest wymownym przykładem skutecznego apostolstwa ludzi świeckich. On całym swym życiem udowodnił, że mężczyzna w szkole Maryi może osiągnąć dojrzałość chrześcijańską, którą może innych zachwycić, a jego zaprowadzić na ołtarze – zakończył homilię ordynariusz rzeszowski.

Po Mszy św. księża biskupi zawierzyli polskie rodziny i obronę dzieci nienarodzonych, a także całą rodzinę bł. Edmunda Bojanowskiego i Zgromadzenie Sióstr Służebniczek opiece św. Józefa. W uroczystości wziął udział o. dr Tadeusz Rydzyk CSsR, dyrektor Radia Maryja.

Na zakończenie ks. bp Edward Janiak podziękował wszystkim zebranym za obecność. – Tyle dobra się dzieje i za nie dziękujemy za pośrednictwem świętych – podkreślał. Biskup kaliski zaznaczył, że dziś ogromną rolę pełnią media, które przekazują informacje. – Kiedy uczestniczyłem w spotkaniu lipcowym Rodziny Radia Maryja na Jasnej Górze, to pomyślałem: „tyle ludzi”. Wcale więc nie dziwię się, że wrogowie Kościoła tak atakują toruńskie media, bo potrafią tysiące ludzi gromadzić na modlitwie. Ojcze Tadeuszu, dziękuję – powiedział.

O. dr Tadeusz Rydzyk prosił o organizację pielgrzymek do św. Józefa na wrzesień. Wtedy to przybędzie do Kalisza cała Rodzina Radia Maryja.

Małgorzata Pabis
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/90103,najwazniejsza-sz...

avatar użytkownika intix

40. Nowenna za Francję

Francja zadziwiła świat wielkim duchowym zrywem w obronie rodziny. Dziś potrzebuje jednak szczególnej modlitwy. Atak na rodzinę trwa. Konsekwencje tego mogą być bardzo poważne – zauważa ks. kard. Philippe Barbarin, arcybiskup Lyonu i prymas Galii. W sobotę pod jego patronatem rozpocznie się 9-miesięczna nowenna za Francję.

W wywiadzie dla tygodnika „Famille chrétienne” ks. kard. Barbarin wyjaśnił, że zawsze trzeba modlić się za swój kraj. Jednakże w czasie wojny i kryzysów ta modlitwa powinna być szczególnie intensywna. Kontekstem rozpoczynającej się nowenny jest „przewrót społeczny” spowodowany przez prawo o tak zwanych małżeństwach jednopłciowych. Choć weszło ono w życie, ks. kard. Barbarin nie ma wątpliwości, że pewnego dnia zostanie obalone. Jest bowiem kłamstwem w majestacie prawa, które pociąga inne kłamstwa, jak choćby to, że dziecko może mieć dwóch ojców albo dwie matki – przywołuje Radio Watykańskie.

Arcybiskup Lyonu przypomina, że Francja odpowiedziała na ten zamach na rodzinę wielkim duchowym porywem w postaci wielomilionowych demonstracji. Takiego zrywu nikt się po niej nie spodziewał. Wcześniej podobne prawa uchwalano w Portugalii, Kanadzie czy Belgii, i nie było tam takich protestów. – W moich modlitwach prosiłem Boga, aby coś się wydarzyło, nie wiedziałem co. No i stało się – zwierza się prymas Galii.

Podkreśla on, że Francuzi dali jasne świadectwo, mówiąc rządzącym: „Macie władzę, ale nie macie do tego prawa. Jest to kłamstwo, którego konsekwencje będą bardzo poważne”. Ks. kard. Barbarin zaznacza, że misja nie została jeszcze spełniona. Nadal trzeba zabiegać o obalenie „małżeństw” jednopłciowych – podaje watykańska rozgłośnia.

W opinii arcybiskupa Lyonu, Francja już dała dowód duchowego przebudzenia. Odezwały się najgłębsze pokłady tego kraju. Katolicy byli siłą napędową tych ponadwyznaniowych demonstracji w obronie rodziny. Kościół wciąż jest wykpiwany, ale zyskał respekt. Prymas Galii przypomina, że Francja, choć niejednokrotnie jak Piotr zaparła się Chrystusa, to jednak Francuzi nigdy nie zatracili bez reszty swej odwagi. Francja ma też cenne chrześcijańskie dziedzictwo, w tym wielkich świętych, do których może się odwoływać. Za to podziwiało ją i nadal podziwia wielu obcokrajowców, między innymi Jan Paweł II, który nazwał ją nawet „wychowawczynią narodów”.

MM
***

Szansa dla Francji

zdjęcie
Zdjęcie: arch./ -

Francja podejmuje dziewięciomiesięczną nowennę. Z inicjatywy prymasa tego kraju katolicy odpowiadają modlitwą na atak na rodzinę.


„Francjo, najstarsza córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?” – pytał dramatycznie św. Jan Paweł II w czasie pielgrzymki do tego kraju w 1985 roku. Czy te słowa zostały wreszcie usłyszane? Jak podkreśla ks. kard. Philippe Barbarin, arcybiskup Lyonu i prymas Galii, wezwanie to zostanie uszanowane pod warunkiem, że obywatele francuscy zwrócą się razem ku Bogu. Jest na to szansa. Ogromny atak na rodzinę związany z uchwaleniem prawa zezwalającego na tzw. małżeństwa homoseksualne wstrząsnął rzeszami Francuzów. Pokazały to wielotysięczne manifestacje w obronie rodziny. To był impuls do przebudzenia duchowego we Francji. Ale na tym nie koniec. Jak podkreśla ks. kard. Barbarin, reakcja katolików nie może być inna niż podjęcie modlitwy. – Kiedyś kraj był blokowany przez komunistów, dzisiaj stoimy wobec przewrotu wprowadzonego przez prawa nazywane „społecznościowymi” – mówi w jednym z wywiadów. – Nasza misja trwa – podkreśla prymas Galii. – Tak jak Piotr w wieczór Wielkiego Czwartku bardzo często zdradziliśmy Jezusa, ale nie możemy powiedzieć, że Francji brakuje odwagi – zaznacza.

Nowenna za Francję rozpocznie się dziś, 15 listopada, a zakończy 15 sierpnia przyszłego roku, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wśród jej warunków są codzienna modlitwa różańcowa, post w pierwsze piątki miesiąca, wspólnotowe rozważanie tekstów maryjnych, zgłębianie nauki Kościoła. Na oficjalnej stronie internetowej nowenny organizatorzy zachęcają do jej propagowania poprzez m.in. umieszczenie jej loga na portalach społecznościowych, rozpowszechnianie przygotowywanych w jej ramach rozważań. Ksiądz kardynał Barbarin zwraca uwagę, że taka forma modlitwy należy do dawnej tradycji Kościoła, której wzorem jest czas, jaki Apostołowie i Maryja spędzili na modlitwie od Wniebowstąpienia do Zesłania Ducha Świętego. Dziewięć miesięcy to również czas trwania stanu błogosławionego i oczekiwania na szczególny dar narodzin dziecka.

Główną intencją modlitwy będzie rodzina i zmiana prawa, które zezwala na tzw. małżeństwa osób tej samej płci. Ksiądz kardynał nie ma wątpliwości, że prędzej czy później zostanie ono ostatecznie zniesione. – Jeżeli chodzi o prawo zezwalające na małżeństwo osób tej samej płci, nie wątpię, że prawda zostanie uznana i że pewnego dnia to prawo zostanie obalone, ponieważ to jest kłamstwo, które pociąga za sobą inne. To wmawianie, że dziecko może mieć dwóch tatusiów czy dwie mamy, nazywa się nawet państwowym kłamstwem – podkreśla ks. kard. Barbarin.

Inicjatywę arcybiskupa Lyonu z uznaniem przyjmują polscy duszpasterze posługujący we Francji. – Kardynał zaproponował pomoc rodzinom w postaci modlitwy całego Kościoła za rodzinę, za Francję. Dziewięciomiesięczna nowenna w tych intencjach to bardzo dobra inicjatywa i pomoc, jaką my, katolicy, możemy świadczyć wszystkim małżeństwom i rodzinom – podkreśla ks. Piotr Szot pracujący w Lyonie.

Małgorzata Bochenek

***
Wszyscy mamy tę samą szansę...
___
Wspierajmy Francję naszą modlitwą...  módlmy się też za polskie Rodziny... za Rodziny całego świata, w którym "NOWE" w życie wchodzi...

avatar użytkownika intix

41. Nie pozostawiajmy rodzin w potrzebie

Kolejny, szesnasty już Parafialny Ośrodek Formacji Rodziny został otwarty w parafii Matki Bożej z Lourdes na warszawskiej Pradze. Uroczystego otwarcia dokonał ks. abp Henryk Hoser, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej.

- Rodzina jest sama. Rodzina jest opuszczona. Rodzina jest wystawiana na tyle trudności i pokus, że sama sobie nie daje rady – mówił podczas otwarcia w minioną niedzielę ks. abp Henryk Hoser, z którego inicjatywy powstają kolejne Parafialne Ośrodki Formacji Rodziny.

Misję kanoniczą, która pozwala na prowadzenie ośrodka w parafii Matki Bożej z Lourdes, otrzymała Aneta Kurzyna – informuje diecezja warszawsko-praska.

Podczas wygłoszonej homilii ksiądz arcybiskup zauważył, że zagrożone są zwłaszcza młode rodziny, które przyjeżdżają do Warszawy z całej Polski i osiedlają się w stolicy.

- Zadaniem Parafialnych Ośrodków Formacji Rodziny nie są trzy spotkania czy trzy konferencje dla narzeczonych, ich zadaniem jest towarzyszenie małżeństwu od początku do końca – wyjaśniał ks. abp Henryk Hoser SAC, zaznaczając, że małżeństwo jest narażone na problemy na każdym jego etapie.

- Rodzinie trzeba pomóc. Przede wszystkim przez uświadomienie jej, kim jest i jak powinna istnieć, żeby te wszystkie oczekiwania ślubne spełniły się i później – mówił biskup warszawsko-praski.

Z kolei Małgorzata Walaszczyk, diecezjalny doradca życia rodzinnego diecezji warszawsko-praskiej, tłumaczy: – Formacja służy kształtowaniu świadomości małżonków, aby małżonkowie wiedzieli, czym jest małżeństwo, jak je budować i jak wychowywać dzieci – podkreśla.

W diecezji warszawsko-praskiej jest już szesnaście Parafialnych Ośrodków Formacji Rodziny. Ich celem jest kształtowanie świadomości na temat wartości znaczenia małżeństwa i rodziny w życiu człowieka i życiu społecznym, kryteriów miłości małżeńskiej, warunkującej jej trwałość, wierność i wyłączność, etyki intymności małżeńskiej zbudowanej na znajomości uwarunkowań somatyczno-fizjologicznych, odkrycia Bożego zamysłu wobec ludzkiej seksualności.

Spotkania, które odbywają się w ośrodkach, prowadzone są według autorskiego programu ks. abp. Henryka Hosera „Ewangelizacja intymności małżeńskiej” opartego m.in. na teologii ciała św. Jana Pawła II i „Familiaris consortio”.

MM

avatar użytkownika intix

42. Zawalczyć o dziecko

zdjęcie
Zdjęcie: arch./ -

Wyniki najnowszych badań UNICEF wskazują, że dostępu do podstawowych dóbr, niezbędnych do prawidłowego rozwoju, nie ma ponad 13 mln dzieci w Unii Europejskiej (wraz z Norwegią i Islandią). W Polsce jest to prawie 1,3 mln dzieci. Zaś zgodnie z raportem GUS mamy 0,5 mln dzieci głodnych i niedożywionych.

Bezrobocie, brak stabilnych warunków zatrudnienia, praca nisko wynagradzana i źle zorganizowana przyczyniają się do ekonomicznej destrukcji polskiej rodziny i społeczeństwa. Największą ofiarą takiego systemu jest zawsze dziecko.

Ale czy to ubóstwo materialne to jedyna bieda dotykająca polskie dzieci? A co z biedą duchową, której może nie widać od razu, na pierwszy rzut oka, bo może ukrywać się pod markową odzieżą, najlepszymi zabawkami i najnowocześniejszymi gadżetami…? U podłoża problemu leży bardzo często nieodpowiednie przygotowanie młodych ludzi do zadań małżeńskich i rodzicielskich, które wpływa na kształt przyszłych relacji w nowo powstającej rodzinie. A wyjątkowo wpływa na nowego człowieka, który w tej rodzinie się pojawia, na dziecko. „Przyjęcie, miłość, szacunek, wieloraka i jednolita służba – materialna, uczuciowa, wychowawcza, duchowa – każdemu dziecku, które przychodzi na ten świat, winny stanowić zawsze charakterystyczną i nieodzowną cechę chrześcijan, a zwłaszcza rodzin chrześcijańskich tak, aby dzieci mając możliwość wzrastania ’w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi’, wnosiły swój cenny wkład w budowanie wspólnoty rodzinnej i w samouświęcenie rodziców” – pisał św. Jan Paweł II w „Familiaris consortio”.

Potrzeba formacji rodziców

Odpowiedzią na potrzebę kształtowania odpowiedzialnego rodzicielstwa, które jest jedyną drogą zabezpieczenia dziecka przed wszelką biedą, jest idea Parafialnych Ośrodków Formacji Rodziny działających przy Duszpasterstwie Rodzin Diecezji Warszawsko-Praskiej.

Powstały one z inicjatywy JE ks. abp. Henryka Hosera SAC we współpracy z Diecezjalnym Duszpasterstwem Rodzin dla małżeństw, narzeczonych, młodzieży i rodziców.

Anna Warwińska, posługująca drugi rok w Parafialnym Ośrodku Formacji Rodziny działającym przy bazylice Najświętszego Serca Jezusowego na warszawskiej Pradze, wskazuje, jak bardzo skomplikowana jest sprawa biedy, której doświadcza dziś dziecko.

– Moim zdaniem, problemy dzieci to zazwyczaj problemy rodziców. Uzależnienia, związki kohabitacyjne, tzw. wtórne małżeństwa, gdzie jest przybrana mama albo przybrany tata, przybrane rodzeństwo, z którym też nie jest łatwo nawiązać relacje, bo często oparte są na zazdrości czy zawiści – stwierdza. – Bieda materialna, owszem, również jest problemem, ale wydaje mi się, że problemem wtórnym, związanym z niewydolnością rodziców odpowiedzialnych za dzieci. W przypadku, gdy widzimy głód, brak zadbanej odzieży, kierujemy potrzebujących do instytucji pomocowych – wyjaśnia pani Anna.

Problemy rodziców – dramat dziecka

Uważnie obserwując współczesne rodziny, można stwierdzić, że brakuje synchronizacji w kształtowaniu całego człowieka, a czasem nawet w ogóle świadomości istnienia jego cielesno-duchowej jedności oraz konieczności podjęcia nieraz trudnej i wymagającej pracy formacyjnej. Dla dzieci może to oznaczać ogromne problemy ze startem w dorosłe życie w przyszłości.

– Zasadniczy problem leży w ubóstwie duchowym. Źródłem tych dylematów, moim zdaniem, jest brak umiejętności życia rodziców w małżeństwie, ich niewydolność emocjonalna, często nieumiejętność podjęcia postawy miłości, życia dla drugiej osoby przy zachowaniu własnej godności – mówi pani Anna. Dodaje, że trudno opisać wszystkie sytuacje, z którymi łączą się dramaty dzieci, ale na pewno dużym problemem jest dziś uzależnienie od alkoholu rodziców i brak jedności małżonków, a w konsekwencji bardzo powszechne rozwody.

To rodzi u dzieci brak poczucia bezpieczeństwa, który skutkuje problemami w szkole, apatią, ale też szukaniem poczucia bezpieczeństwa wśród rówieśników

– Życie w tzw. trudnej rodzinie powoduje, że takie dziecko w przyszłości samo staje się narzeczonym, który nie potrafi wejść w zdrową relację małżeńską. I to jest największe nieszczęście – dodaje.

Dobrze przygotować narzeczonych

Dobre przygotowanie do życia małżeńskiego i rodzinnego może zapobiec wielu dramatom w przyszłości. I ku temu zmierza właśnie działalność Ośrodków Formacji Rodziny. – Adresatami programu są zazwyczaj narzeczeni odbywający kurs przedmałżeński i spotkania w poradni małżeńskiej. Młodzi mają obawy co do trwałości swoich związków, mają świadomość obciążeń wynikających z nieprawidłowego funkcjonowania rodzin pochodzenia. Sami siebie też określają dziećmi z trudnych związków. Przepracowanie podczas kursu tych trudnych treści zachęca ich do wzięcia udziału w dalszej formacji, już w małżeństwie. Mają świadomość, że to życie nie jest usłane różami. Zwłaszcza w tym specyficznym środowisku, w którym obracają się tutaj, na Pradze – opowiada pani Warwińska. – Stąd też nasza praca u podstaw, skupiona na narzeczonych, aby zrozumieli, na czym polega świadome rodzicielstwo. Mówi się, że szczęśliwe dziecko to takie, które ma mamę, która kocha tatę, i tatę, który kocha mamę. Często dla narzeczonych jest to odkrywcze. Tak bardzo są skupieni na sobie, na przygotowaniach do ślubu, że trudno im to uświadomić. Jednak przy okazji chociażby spotkań w poradni, podczas których uczy się narzeczonych obserwacji płodności kobiety, można przemycić tematy związane właśnie z rodzicielstwem.

Formacja rodzinna

– Na tyle młoda i jeszcze nie dość rozreklamowana jest dziedzina duszpasterstwa rodzin, kojarzona głównie z przygotowaniem narzeczonych do małżeństwa, że trudno jest nam docierać do małżeństw – przyznaje Anna Warwińska.

Bo Ośrodki Formacji Rodziny są czymś więcej niż tylko poradniami życia rodzinnego…

– Działalność ośrodków skupiona jest na całej rodzinie. Jeśli chodzi o profilaktykę, gdy małżeństwo decyduje się na formację, ich rodzina jest objęta wsparciem całościowo. (Narzeczeni, już w trakcie trwania kursu przedmałżeńskiego, są zachęceni atrakcyjną warsztatową formą do podjęcia tej formacji). Są możliwe spotkania z psychologiem, pedagogiem, spotkania indywidualne z dzieckiem, ale także w obecności rodziców i terapeuty – opowiada pani Anna.

– Naszym celem jest nie dopuścić do tragedii, bo zwykle ludzie szukają pomocy dopiero w kryzysie. Chcemy, żeby nasza pomoc miała jednak też charakter profilaktyczny, a nie już pomocowy. Jest m.in. temat związany z budowaniem wspólnej hierarchii wartości, dzięki któremu dziecko może osiągnąć poczucie bezpieczeństwa, wie, co jest w rodzinie ważne, wie, w jakich ramach moralnych może funkcjonować – wyjaśnia.

Czy wyruszający na odkrycie największego bogactwa świata wybiera się w podróż ot tak, bez żadnego przygotowania? Bez właściwych narzędzi? A gdy je znajdzie, czy to już koniec jego pracy i spokojnie może osiąść na laurach samozachwytu i spełnienia? Im cenniejszy diament, tym większe starania i zabiegi, by zachować go w jak najlepszej kondycji, tym więcej czujności, by uchronić go przed skazami i uszkodzeniami. Daru życia ludzkiego nie można porównywać z żadnym bogactwem świata!

A jednak w gonitwie za codziennymi marnymi ochłapami tak wielu lekceważy troskę o rozwój największych bogactw, które zostały im – zupełnie za darmo i bez żadnej zasługi – podarowane! O dary miłości rodzinnej, których nie można zaprzepaścić! Tylko ta miłość, oparta na miłości małżeńskiej rodziców, może być siłą sprawczą prawidłowo funkcjonujących relacji, które w przyszłości zapewnią dziecku pewne, odpowiedzialne, ale też pełne radości stawienie czoła dorosłości.

Już przygotowujący się do małżeństwa narzeczeni muszą kształtować w sobie świadomość dynamicznego bogactwa osobowości nowego człowieka, który pojawi się w ich rodzinie. Jako pierwsi odpowiedzialni za ten bezcenny skarb muszą wymagać od siebie więcej!

Nieodzowna jest formacja: wytrwała, nastawiona na całego człowieka, już od najwcześniejszych lat jego życia. Konieczna jest pomoc tych, którzy go kochają, pomoc, która zapewni przestrzeń wzrostu najwyższym wartościom świadczącym o dojrzałym człowieczeństwie.

Monika M. Zając
http://www.naszdziennik.pl/mysl/118239,zawalczyc-o-dziecko.html

***
Pozwolę sobie pdłączyć też do tego wpisu pokrewne wpisy:
>Antykatolicka koncepcja małżeństwa według Marcina Lutra - Ks. prof. Tadeusz Guz
>Skarb edukacji domowej

avatar użytkownika intix

43. Dziecko dar i zadanie, czy intruz?

"Dziecko i bezmiar. Dziecko i wieczność. Dziecko -
pyłek w przestrzeni. Dziecko - moment w czasie”.
Janusz Korczak, Jak kochać dziecko


Św. Jan Paweł II wskazał w encyklice „Evangelium vitae”, że „Boże Narodzenie objawiło również głęboki sens każdych ludzkich narodzin i ukazuje, że radość mesjańska jest fundamentem i wypełnieniem tej radości, jaką przynosi każde dziecko przychodzące na świat (por. J 16, 21)” (nr 1) oraz to, że „prawdziwie wielka jest wartość ludzkiego życia, skoro Syn Boży przyjął je i uczynił miejscem, w którym dokonuje się zbawienie całej ludzkości” (nr 33).

Okres Bożego Narodzenia - kiedy wpatrujemy się w Bożą Dziecinę - jest dobrym czasem, aby zastanowić się nad niezbywalną wartością każdego ludzkiego życia i godnością dziecka, szczególnie w kontekście utylitarystycznego podejścia do niego (wylicza się, ile kosztuje kształcenie i wychowanie dziecka) oraz lansowanego, absurdalnego „prawa do posiadania dziecka” (przywoływane jest ono przez zwolenników procedury in vitro).

MAŁŻEŃSTWO - DZIECKO - RODZINA


Jan Paweł II przypominając, w adhortacji Familiaris consortio że instytucja małżeństwa i miłość małżeńska są skierowane ku rodzeniu i wychowaniu potomstwa, w którym znajdują swoje uwieńczenie, pisał, że „w swej najgłębszej rzeczywistości miłość jest istotowo darem, a miłość małżeńska, prowadząc małżonków do wzajemnego «poznania», które czyni z nich «jedno ciało», nie wyczerpuje się wśród nich dwojga, gdyż uzdalnia ich do największego oddania, dzięki któremu stają się współpracownikami Boga, udzielając daru życia nowej osobie ludzkiej. W ten sposób małżonkowie, oddając się sobie, wydają z siebie nową rzeczywistość-dziecko, żywe odbicie ich miłości, trwały znak jedności małżeńskiej oraz żywą i nierozłączną syntezę ojcostwa i macierzyństwa” (nr 14).

Powoływanie do życia nowej istoty ludzkiej, to tajemnica i współpraca małżonków z Bogiem - Dawcą wszelkiego życia. W tym personalistycznym i głęboko humanitarnym oraz mądrościowym kontekście, który przerasta biologiczne i techniczne ujmowanie nowego życia, dziecko jawi się jako najcenniejszy dar małżeństwa, a nie wynik wyegzekwowanego „prawa” do posiadania dziecka. Papież w „Liście do rodzin” uczył, że „geneza człowieka - to nie tylko prawa biologii, to równocześnie stwórcza wola Boga. Należy ona do genealogii każdego z synów i córek ludzkich rodzin. Bóg «chciał» człowieka od początku - i Bóg go «chce» w każdym ludzkim poczęciu i narodzeniu. Bóg «chce» człowieka jako istoty do siebie podobnej, jako osoby. Człowiek ten - każdy człowiek - jest stworzony przez Boga «dla niego samego»” (nr 9).

Czy małżonkowie mają prawo do posiadania dziecka? Czy ktokolwiek ma prawo do posiadania dziecka? Absolutnie nie! Każde dziecko jest darem, osobą, a nie rzeczą, którą można zamówić, kupić, wybrać, a może zamienić! Kościół jest świadomy bólu niepłodnych małżonków, dlatego Jan Paweł II pisał w Familiaris consortio, że „nie należy (...) zapominać, że także wówczas, kiedy zrodzenie potomstwa nie jest możliwe, życie małżeńskie nie traci z tego powodu swojej wartości. Niepłodność fizyczna może bowiem dostarczyć małżonkom sposobności do innej, ważnej służby na rzecz życia osoby ludzkiej, jak na przykład adopcja, różne formy pracy wychowawczej, niesienie pomocy innym rodzinom czy dzieciom ubogim lub upośledzonym” (nr 14).

ŹRÓDŁA PRZEDMIOTOWEGO TRAKTOWANIA DZIECKA

Papież-Polak w przywoływanym już „Liście do Rodzin” trafnie wskazywał na współczesne źródła przedmiotowego podchodzenia do życia i dziecka. Zdaniem Papieża nowożytny racjonalizm dokonał radykalnego przeciwstawienia ducha i ciała w człowieku. Ciało ludzkie zostało oderwane od ducha i myśli, stając się „tworzywem”, podobnie jak ciała zwierząt. Ciało bowiem nie żyje już z ducha, ani też duch nie ożywia już ciała. A przecież osoba ludzka to „ciało uduchowione” i „duch ucieleśniony”. Ten dualizm w rozumieniu człowieka (tzw. „cywilizacja neomachejska”) doprowadził do pojmowania ludzkiego seksualizmu jako „terenu manipulacji i eksploatacji”.

Ojciec św. w związku z powyższymi stwierdzeniami pisał: „racjonalizm nowożytny nie toleruje tajemnicy. Nie toleruje tej tajemnicy, jaką jest człowiek: mężczyzna i kobieta. Nie przyjmuje do wiadomości, że pełna prawda o człowieku została objawiona w Jezusie Chrystusie. Nie toleruje zwłaszcza «wielkiej tajemnicy», tej, którą głosi List do Efezjan, i radykalnie ją zwalcza (chodzi o małżeństwo mężczyzny i kobiety). Dla racjonalizmu nie do pomyślenia jest Bóg, który jest Odkupicielem, ani tym bardziej Bóg, który jest «Oblubieńcem», źródłem absolutnym wszelkiej miłości oblubieńczej między ludźmi. Nowożytny racjonalizm niesie z sobą radykalnie inną interpretację stworzenia oraz interpretację sensu ludzkiej egzystencji. Skoro nie ma dla człowieka perspektywy Boga, który kocha i przez Chrystusa powołuje do życia w Nim i z Nim, skoro rodzina nie stanowi uczestnictwa w «wielkiej tajemnicy», zatem to, co pozostaje, to tylko wymiar doczesny życia. Pozostaje życie doczesne jako teren walki, walki o byt, walki o korzyści przede wszystkim ekonomiczne” (nr 19).

Zdaniem Jana Pawła II innym źródłem trującym mentalność współczesnego człowieka jest utylitaryzm, będący wyrazem „cywilizacji technicznej” wydającej owoce „w postaci mentalności konsumpcyjnej i anty-natalistycznej” (nr 13). Analizując tę cywilizację pisał w Liście do Rodzin, że „utylitaryzm to cywilizacja skutku, użycia - cywilizacja «rzeczy», a nie «osób»; cywilizacja, w której osoby stają się przedmiotem użycia, podobnie jak używa się rzeczy (...). Aby się o tym wszystkim przekonać, wystarczy przyglądnąć się choćby pewnym programom wychowania seksualnego, które wprowadzane bywają w szkołach, często mimo sprzeciwu, a nawet protestów ze strony wielu rodziców. A dalej cały trend «proaborcyjny», który usiłuje się ukryć poza pojęciami «prawa wyboru» («pro choice») ze strony obojga małżonków, a w szczególności kobiety” (nr 13).

Mentalność cywilizacji użycia widoczna jest także we współczesnym języku - nowomowie, która zamazuje realną rzeczywistość, a „kreuje” nową, iluzoryczną (co jest charakterystyczna dla wszystkich ideologii). I tak w cywilizacji użycia, w miejsce terminu „prokreacja”, który wskazuje na współpracę małżonków z Bogiem - Kreatorem, zadomowiła się nazwa „reprodukcja”, redukująca ludzkie poczęcie do wymiaru biologicznego, technicznego i mechanicznego. Reprodukuje się zwierzęta, żywność genetycznie modyfikowaną - i w myśl utylitaryzmu - można także reprodukować człowieka - dziecko!

Technokratyczne podejście do procesu przekazywania życia sprawia, że zanika cudowne wydarzenie jakim jest poczęcie. Odrzucenie prawdy o życiu jako darze, odrywa pojęcie „dziecka” od pojęcia „zrodzenia”, ustawiając rodzicielstwo poza ramami człowieczeństwa na rzecz biologicznej rozrodczości i techniki. Miejsce relacji zrodzenia i rodzicielstwa zajmuje relacja panowania. Relacja zrodzenia jest relacją miłości i służby. Reprodukcja człowieka sprzyja natomiast wytworzeniu się mentalności i relacji posiadania, którymi rządzą takie same zasady, jak z pojawiającymi się rzeczami i produktami. Życie, które nie jest już „rodzone” jawi się jako efekt produkcji, albo hodowli. Małżeństwo zastępuje maszyna, a miłość zostaje wyparta przez technologię. Aby zapobiec tym niebezpiecznym i niszczącym zjawiskom należy sobie uzmysłowić podstawowy fakt, że właściwym i jedynym miejscem godnego przekazywania życia jest akt małżeński.

DZIECKO W CENTRUM CYWILIZACJI ŻYCIA I MIŁOŚCI

Aby skutecznie przeciwstawić się zasygnalizowanym powyżej złym tendencjom, należy budować cywilizację życia i miłości, a dziecko spostrzegać jako dar i zadanie, a nie jako towar, albo intruza. Filarami tej cywilizacji są: prymat osoby nad rzeczą, prymat być nad mieć, ducha nad materią, etyki nad techniką, miłosierdzia nad sprawiedliwością. To znaczy, że dobro i godność osobowa każdego człowieka - w tym możliwość przychodzenia na świat w sposób ludzki i intymny, bez ingerencji osób trzecich - są ważniejsze, niż techniczne możliwości powoływania nowego życia ludzkiego w sposób sztuczny, in vitro. To, co technicznie jest możliwe, nie oznacza zarazem, że jest etycznie godziwe.

Takie rozumienie życia i godności dziecka jest bliskie każdemu człowiekowi dobrej woli. Potwierdza to przykład życia i nauczania Janusza Korczaka, który nie był chrześcijaninem, ale Jan Paweł II nazwał go „symbolem prawdziwej religii i moralności”.

Stary Doktor w wielce inspirującej książce pt.: „Jak Kochać dziecko”, pisanej w polowym lazarecie na froncie, podczas I wojnie światowej, wielokrotnie zastanawiał się nad cudem poczęcia i istnienia dziecka podkreślając, że nie ma dziecka, ale jest człowiek! Mówiąc to, sprzeciwiał się traktowaniu dziecka - niezależnie w jakiej jest fazie rozwojowej - jako kogoś mniej znaczącego i wartościowego, w porównaniu z dorosłym człowiekiem.

Kroczak zastanawiając się nad tym, czy dziecko będąc tak mocno związane z matką w okresie stanu błogosławionego jest jej własnością, pisał:
„Powiadasz: «Moje dziecko». Kiedy, jeśli nie w okresie ciąży, masz do tego największe prawo? Bicie małego jak pestka brzoskwini serca jest echem twego tętna. Twój oddech daje i jemu tlen powietrza. Wspólna krew przebiega w nim i w tobie, a żadna czerwona krwi kropla nie wie jeszcze, czy pozostanie twoja lub jego, czy wylana będzie i umrze jako danina, która pobiera tajemnica poczęcia i porodu. Kęs chleba, który żujesz, to dla niego materiał do budowy nóg, na których biegać będzie, skory, która je będzie odziewać, oczu, patrzeć będzie, mózgu, w którym myśl zapłonie, rak, które do Ciebie wyciągnie, uśmiechu, z którego zawoła: „mamo”!

Razem macie przeżyć stanowcza chwilę: wspólnie wspólnym bólem cierpieć będziecie. Uderzy dzwon - hasło: Gotowe.

I jednocześnie ono powie: «Chce żyć własnym życiem», a ty powiesz: «Żyj teraz własnym życiem». Silnymi skurczami trzewi wyrzucać je będziesz, nie dbając o jego ból, mocno i stanowczo przedzierać się ono będzie, nie dbając o twój ból. Brutalny akt. Nie - i ty, i dziecko - wykonacie sto tysięcy drgań niedostrzegalnych, subtelnych, cudownie zręcznych, by zabierając swój dział życia nie zabrało więcej, niż się z prawa należy - powszechnego, odwiecznego.

«Moje dziecko».
Nie, nawet w ciągu miesięcy ciąży ani w godzinach porodu dziecko nie jest twoje” .
Niech okres Bożego Narodzenia stanie się dla nas okazją do zadziwienia nad tajemnicą życia i darem każdego dziecka oraz wdzięczności Bogu, prawdziwemu Dawcy życia.

Ks. Mariusz Sztaba
http://www.niedziela.pl/artykul/13266/Dziecko-dar-i-zadanie-czy-intruz

avatar użytkownika intix

44. Wzór świętości dla małżonków


Wzór świętości dla małżonków

Kościół chce pokazać światu prawdziwą rodzinę, prawdziwych małżonków, połączonych sakramentalnym węzłem. Wymowne jest to, że ta kanonizacja odbędzie się najprawdopodobniej w czasie synodu biskupów, który będzie kontynuował rozważania na temat rodziny – o kanonizacji błogosławionych Zelii i Ludwika Martinów mówi o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD, konsultor Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że niebawem będziemy świadkami kanonizacji rodziców św. Tereski.

Wymowne jest to, że ta kanonizacja odbędzie się najprawdopodobniej w czasie synodu biskupów, który będzie kontynuował rozważania na temat rodziny. Poprzez tę kanonizację Kościół chce pokazać światu prawdziwą rodzinę, prawdziwych małżonków, połączonych sakramentalnym węzłem, rodziców dziewięciorga dzieci. Małżonkami tymi są Zelia i Ludwik Martin. Obydwoje w młodzieńczym wieku pragnęli wstąpić do zakonów. Jednak obojgu odmówiono ze względu na zły stan zdrowia czy inne okoliczności. Ludwik został więc zegarmistrzem, a Zelia założyła zakład koronkarski. Spotkali się, poznali się, zawarli małżeństwo i było to 12 lipca. Ten też dzień - w dniu beatyfikacji, jaka miała miejsce 19 października 2008 roku – został wybrany na dzień ich liturgicznego wspomnienia. To ma już swoją wymowę.

Jak już mówiłem, rodzice ci wydali na świat dziewięcioro dzieci. Czworo z nich zmarło w wieku niemowlęcym i wczesnym dzieciństwie. Pozostałe córki wszystkie zostały zakonnicami: cztery karmelitankami bosymi i jedna wizytką. Najmłodsza z nich – św. Teresa od Dzieciątka Jezus, doktor Kościoła, najbardziej rozsławiła rodzinę. Powiedziała o swoich rodzicach takie zdanie, że Pan Bóg dał jej rodziców bardziej godnych nieba niż ziemi. Trzeba tu jednak jasno powiedzieć, że Zelia i Ludwik będą kanonizowani nie dlatego, że córka jest bardzo znaną w całym Kościele świętą, ale dlatego, że oni sami wiedli bardzo świętobliwe życie. Wszystko to było badane w czasie procesu beatyfikacyjnego. Zauważmy, że on toczył się oddzielnie dla Zeli i oddzielnie dla Ludwika. I tak było aż do ogłoszenia dekretu o heroiczności ich cnót, co miało miejsce w 1994 roku za pontyfikatu św. Jana Pawła II. Dopiero potem Papież polecił wydrukować wspólny ich obrazek, ułożyć modlitwę, w której przyzywano by wstawiennictwa obojga jako małżonków.

W ten sposób został wyproszony cud do ich beatyfikacji...

Chodziło o uzdrowienie chłopca – Piotrusia, który urodził się z wielkimi deformacjami płuc. Lekarze nie dawali żadnej nadziei. Stroskani rodzice, zainspirowani przez karmelitów bosych, zaczęli modlić się za wstawiennictwem tych czcigodnych Sług Bożych. W ten sposób wyprosili dla swojego syna cud uzdrowienia. Piotruś wraz z rodzicami był w 2008 roku na beatyfikacji w Lisieux. Dziś jest chłopcem bardzo żywotnym. Kiedyś był nawet przyjęty na audiencji przez obecnego Papieża Franciszka.

To nie jest jedyny cud, który znamy. Wydaje się, że małżonkowie, którzy stracili czwórkę dzieci wiedzą czym jest ból i cierpienie rodziców i pomagają rodzinom...

Cud, który jest badany do kanonizacji, wydarzył się w Hiszpanii. Dziewczynka o imieniu Carmen przyszła na świat w 28 tygodniu ciąży. Lekarze i położna kazali rodzicom przygotować się na najgorsze. O dziwo, dziecko przyszło na świat na trzy dni przed beatyfikacją Zelii i Ludwika, a w samo wspomnienie św. Teresy od Jezusa – 15 października 2008 roku. Stroskani rodzice, zachęceni przez karmelitów z Walencji, zaraz zaczęli modlić się do świątobliwych rodziców. Udali się też do ich relikwii, które akurat pielgrzymowały w Hiszpanii i prosili o łaskę życia i zdrowia dla córki. Zostali wysłuchani. Sami lekarze nie potrafili wytłumaczyć tego co się stało. Został przeprowadzony proces kanoniczny o tym cudzie w diecezji walenckiej w Hiszpanii, a następnie akta przekazano do Watykanu i chyba niebawem dekret o cudzie zostanie ogłoszony, skoro prefekt Kongregacji zapowiedział nam, że w październiku odbędzie się kanonizacja błogosławionych małżonków. A skoro mówi to prefekt, najwyższy zwierzchnik tegoż urzędu Stolicy Apostolskiej, to chyba wie co mówi. Ks. kardynał Amato mówił to podczas swojego wystąpienia na temat powszechnego powołania do świętości zorganizowanego przez Księgarnię Watykańską. Mówiąc tam o powszechnym powołaniu do świętości, ks. kard. Amato podkreślał, że wezwani są do niej nie tylko duchowni, ale także ludzie świeccy, którzy stanowią przecież większość w Kościele. Wskazał, że spośród ludzi świeckich mamy wspaniałe przykłady życia zaangażowanego w realizowanie Ewangelii.  

Dziś rodzina, małżeństwo, przeżywa ogromny kryzys. I dziś Kościół daje nam wzór świętej rodziny...

Rzeczywiście panuje dziś kryzy rodziny, szerzą się różne ideologie, które podważają wartość rodziny i małżeństwa. Ideologia gender przenika i do naszej Ojczyzny.
I właśnie teraz Kościół pokazuje nam w kontekście tego kryzysu małżeństwa, w kontekście rozważań synodalnych, które też budzą pewien niepokój, Kościół stawia nam przed oczy małżonków, którzy zrealizowali swoje powołanie do świętości w sakramentalnym małżeństwie. Małżonków, którzy nie lękali się przekazać życia wielu dzieciom. Jest to bardzo wymowne. Jest to znak sprzeciwu wobec tych nowoczesnych prądów, które krytykują prawdziwe sakramentalne małżeństwa, które dopuszczają pseudo małżeństwa osób tej samej płci i zezwalają im na adopcję dzieci. A czynią to parlamenty nawet niektórych państw europejskich, mimo że nasza kultura była stworzona przez Ewangelię i powinien ją wyróżniać etos chrześcijańskich.

Dziękuję za rozmowę
pam

http://www.pch24.pl/wzor-swietosci-dla-malzonkow,34687,i.html