Refleksja Wielkopostna...

avatar użytkownika intix

               

 

 

 

 

 

 

+ + +

 

 

 

 

 

A może by tak…

Ten… zmanipulowany,

Pędzący w czeluść

Zgotowaną przez Szatana…

Świat…

Zatrzymać…?

 

Poczynając od

Siebie…

 

Zatrzymać się…

Zajrzeć w swoje Serce…

 

W życiu człowieka każdego

Są sprawy mniej ważne

Ważne… i te

Najważniejsze…

 

Do których

Zaliczam to… kim jestem…?

Po co żyję…?

Jaki jest cel mojego istnienia…?

 

Wszystkim…

Którzy jeszcze po Tej Stronie…

Dobry Bóg szansę daje

Aby całe zło naprawić…

Bo po Tamtej Stronie…

Takiej możliwości

Już nie ma…

 

 

+ + +

 

 

W kolejnym…

Naszego życia… roku…

Kolejna… Środa Popielcowa

Rozpoczęła

Czas… Wielkiego Postu…

 

„pamiętaj człowiecze…

prochem jesteś…

i w proch się obrócisz”...

 

 

Za każdą chwilę życia

Dziękujmy Panu Bogu…

Za każdą chwilę…

Która daje możliwość powrotu…

By…

…”Otworzyć Chrystusowi drzwi NA OŚCIEŻ…”

 

 

By pójść… Bożą Drogą…

Światłem Prawdy rozświetloną,

Miłości Bożej Płomieniem…

Spadającym do ludzkich serc

na Ziemię…

 

Czas Wielkiego Postu…

Kolejna szansa

Aby do Pana Boga się zwrócić

Z Pokutą… Pokorą… na kolanach…

 

Aby wszystkie nasze przeżycia…

Wszystkie przewinienia...

Także szczęścia... wszystkie cierpienia…

Ofiarować

Jezusowi Chrystusowi

Na Krzyż naszego Zbawienia...

 

By Panu Bogu zawierzyć…

By pójść  za Chrystusem…

Bo inaczej

Życie nasze… sensu nie ma…

 

Czas Wielkiego Postu…

Kolejna szansa...

Aby zrobić z całego życia

Gruntowny rachunek Sumienia

Z Pokutą… Pokorą... w prawdzie...

Bez wybielenia...

 

Nikt... tak jak Pan Bóg...

Nie zna Serca każdego człowieka...

Pan Bóg

Nie ulegnie żadnej manipulacji…

Przed Panem Bogiem

Nie da się... wybielać...

 

Przed Panem Bogiem

Trzeba upaść na kolana

W całej prawdzie...

Pomimo, iż tak trudno nieraz…

 

Ale…

…”Nie lękajcie się…

Otwórzcie NA OŚCIEŻ drzwi Chrystusowi”…

 

Który Wielkie Męki za nas Cierpiał…

Z Nieskończonej do nas Miłości…

Dla naszego… Zbawienia…

I w każdej chwili czeka

Na otwarte dla Niego… nasze  Serca…


„Nawróćcie się do waszego Boga, On bowiem jest łaskawy i miłosierny”

(Jl 2,13)

 

Nawróćmy się… całym Sercem…

Nie dodawajmy Chrystusowi CIERPIENIA…

 

 

+  +

 

„Któryś za nas Cierpiał Rany…

Jezu Chryste… zmiłuj się nad nami…

I Ty… Któraś Współcierpiała…

Matko Bolesna…

Przyczyń się za nami…”

 

 

 

+ + +

 

 

 

 

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

/”Refleksja Wielkopostna…” – J.B.K. 04.03.2014r./

 

 

Wcześniejsze rozważania

tematycznie powiązane:

 

Cierpienie... rozważania...

Nie dodawajmy Chrystusowi.. CIERPIENIA...

Czas... Zatrzymania...

 

 

 

 

 

 

91 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Prochem jestem i w proch się obrócę

Wojna
postu z karnawałem? Człowiek jako istota cielesna i duchowa potrzebuje
zarówno zabawy i radości jak i czasu, w którym (jak głosi hymn
brewiarzowy) "krótsze (...) będą
rozmowy, skromniejsze nasze posiłki, więcej czuwania nad sobą".
Przeżyjmy rozpoczynający się jutro Wielki Post z wdzięcznością nie
żałując umartwień, wyrzeczeń, postów, jałmużny i modlitwy. Już dziś
pomyślmy jakie wyrzeczenie przeprowadzi nas przez ten czas. Gorliwie
uczestniczmy w tradycyjnych nabożeństwach - Gorzkich Żalach i Drodze
Krzyżowej.
Środa popielcowa - przypominamy o poście
jakościowym (wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych) i ilościowym (3
posiłki, w tym jeden do syta a pozostałe niepełne). Na prośbę misjonarzy
ofiarujmy jutrzejszy post w intencji pokoju w Republice Środkowej
Afryki oraz ustania prześladowań chrześcijan na świecie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

2. Życie jako ostatni dzwonek

"Wszystkim…

Którzy jeszcze po Tej Stronie…

Dobry Bóg szansę daje

Aby całe zło naprawić…

Bo po Tamtej Stronie…

Takiej możliwości

Już nie ma…"

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Jak zwykle, pięknie.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Pelargonia

4. Droga Intix,

Dzieki za przepiękne rozważania popielcowe.
A ja podzielę się z Tobą wierszem ks. Jana Twardowskiego:

Popielec
Od ciemnej grudki prochu, która smoli ręce,
z namaszczeniem rzucanej w Popielcową Środę -
radość rośniejak balon. O, rzuć prochu wiecej
na grzywkę panny Zuli, proboszczom na brody.
Nadzieja w ciemnej grudce - wiosna w drzwiach kościoła,srebrne krewniaczki
wierzby gawrony odsłonią,
ten, co nie chciał religii, jak Tomasz uwierzy
i zacznie beczeć ze szczęścia pod lamką czerwoną.
Będzie więcej spowiedzi i dobrych przyrzeczeń -
wiele rzeczy skradzionych podrzucą w czas krótki.
Rozpocznie się zwyczajnie i zawsze od Środy,
Wielki Post, cokrzyczy nawet na kotlet malutki.

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Maryla

5. Wielki Post jest czasem

Wielki Post jest czasem zwolnienia

Wielki Post jest czasem zatrzymania się i zapytania: „Kim jesteśmy?” – podkreślił ks. bp Antoni Dydycz

Do wsłuchania się w głębię sumienia zaapelował w Środę Popielcową ks. bp Antoni Dydycz, ordynariusz drohiczyński. Celebrował on tego dnia Mszę św. w drohiczyńskiej katedrze pw. Trójcy Świętej.

W wygłoszonej homilii ukazał potrzebę zwolnienia w naszym życiu, aby
móc zastanowić się nad jego istotą w celu odkrywania podobieństwa Boga
zawartego w nas. 

Współczesny człowiek przez refleksję nad własną osobą może docenić
swoją wartość, daną mu przez stworzenie go na obraz samego Boga,
kontynuował.

Środa Popielcowa jest też swoistą lekcją spojrzenia na istotę
człowieka. Gdyby więcej ludzi korzystało ze Środy Popielcowej, nie
byłoby tyle totalitaryzmu, terroryzmu, zbrodni i napięć nie tylko
pomiędzy poszczególnymi ludźmi, ale też pomiędzy narodami, mówił ksiądz
biskup. 

Zachęcił też do korzystania z duchowego bogactwa, które niosą
nabożeństwa wielkopostne oraz autentyczny post, modlitwa bez obłudy i
jałmużna, która nie upokarza nikogo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

6. Dziękuję Wszystkim...

z całego serca... za wspólne zatrzymanie...
za wspólne rozważania...

Zapraszam do dalszych rozważań...
Pozwolę sobie zamieścić Audycję, przygotowaną na Wielki Post przez Redakcję Profeto.pl

>>> 7 wyzwań na Wielki Post (audio)

7 wyzwań na Wielki Post (audio)

***

Z Panem Bogiem...


avatar użytkownika intix

7. 360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema

360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema, zapowiedź

Przed dwoma laty ks. Michał wygłosił pierwsze w swoim życiu
rekolekcje internetowe pt.: Ciemne Noce Nikodema. Dzisiaj zapraszamy na
ich powrót i próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego Nikodem
postanowił spotkać się z Jezusem?
Przeżyj ponownie wielkopostną przygodę
z Jezusem i Nikodemem!

>>>360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema, zapowiedź ...

>>>360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema, cz. 1 (video)


avatar użytkownika intix

8. Wielki Post 2014 - Franciszkanie TV

Od Środy Popielcowej (5 marca 2014 r.) rozpoczynają się kolejne
franciszkańskie rekolekcje internetowe na Wielki Post,. Tegoroczny cykl
nosi tytuł "Twoje miłosierdzie" i wiedzie wileńskimi śladami św. s.
Faustyny.
Więcej przeczytać można >TUTAJ

>>>Wielki Post 2014 - Środa Popielcowa

>>>
Wielki Post 2014 - Czwartek po Popielcu



avatar użytkownika intix

9. ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO, FRANCISZKA NA WIELKI POST 2014 R.

Drodzy Bracia i Siostry!

W czasie Wielkiego Postu chcę podzielić się z wami kilkoma
refleksjami, które mogą wam być pomocne na drodze nawrócenia osobistego i
wspólnotowego. Punktem wyjścia niech będą słowaśw. Pawła: „Znacie
przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogatym, dla
was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2Kor 8,9).
Apostoł zwraca się do chrześcijan Koryntu, zachęca ich, aby szczodrze
dopomogli wiernym w Jerozolimie, którzy są w potrzebie. Co mówią nam,
współczesnym chrześcijanom, te słowa św. Pawła? Co znaczy dla nas
dzisiaj wezwanie do ubóstwa, do życia ubogiego w rozumieniu
ewangelicznym?

1. Łaska Chrystusa

Słowa te mówią nam przede wszystkim, jaki jest styl Bożego
działania. Bóg nie objawia się pod postaciami światowej potęgi i
bogactwa, ale słabości i ubóstwa: „będąc bogatym, dla was stał się
ubogim...”. Chrystus, odwieczny Syn Boży, mocą i chwałą równy Ojcu, stał
się ubogi; wszedł między nas, stał się bliski każdemu z nas; obnażył
się, „ogołocił", aby stać się we wszystkim podobny do nas (por. Flp 2,7;
Hbr 4,15). Wcielenie Boże to wielka tajemnica! Ale źródłem tego
wszystkiego jest Boża miłość, miłość, która jest łaską, ofiarnością,
pragnieniem bliskości, i która nie waha się poświęcić i złożyć w darze
samej siebie dla dobra umiłowanych stworzeń. Kochać znaczy dzielić we
wszystkim los istoty kochanej. Miłość czyni podobnym, ustanawia równość,
obala mury i usuwa dystans. To właśnie Bóg uczynił dla nas. Jezus
przecież „ludzkimi rękami wykonywał pracę, ludzkim umysłem myślał,
ludzką wolą działał, ludzkim sercem kochał. Zrodzony z Maryi Dziewicy
stał się prawdziwie jednym z nas, podobny do nas we wszystkim z
wyjątkiem grzechu” (Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes,
22).

Jezus stał się ubogi nie dla ubóstwa samego w sobie, ale – jak pisze
św. Paweł – po to, „aby was ubóstwem swoim ubogacić”. To nie jest gra
słów czy tylko efektowna figura retoryczna! Przeciwnie, to synteza Bożej
logiki, logiki miłości, logiki Wcielenia i Krzyża. Bóg nie chciał, by
zbawienie spadło na nas z wysoka, niczym jałmużna udzielona przez
litościwego filantropa, który dzieli się czymś, co mu zbywa. Nie taka
jest miłość Chrystusa! Kiedy Jezus zanurza się w wodach Jordanu i
przyjmuje chrzest z rąk Jana Chrzciciela, nie dlatego to czyni, że
potrzebuje pokuty czy nawrócenia; czyni to, aby stanąć pośród ludzi
potrzebujących przebaczenia, pośród nas grzeszników, i wziąć na swoje
barki brzemię naszych grzechów. Taką wybrał drogę, aby nas pocieszyć,
zbawić, uwolnić od naszej nędzy. Zastanawiają nas słowa Apostoła, że
zostaliśmy wyzwoleni nie przez bogactwo Chrystusa, ale przez Jego
ubóstwo. A przecież św. Paweł dobrze zna „niezgłębione bogactwo
Chrystusa” (Ef 3,8), „dziedzica wszystkich rzeczy” (por. Hbr 1,2).

Czym zatem jest ubóstwo, którym Jezus nas wyzwala i ubogaca? Jest
nim właśnie sposób, w jaki Jezus nas kocha, w jaki staje się naszym
bliźnim, niczym Dobry Samarytanin, który pochyla się nad półżywym
człowiekiem, porzuconym na skraju drogi (por. Łk 10,25 nn). Tym, co daje
nam prawdziwą wolność, prawdziwe zbawienie i prawdziwe szczęście, jest
Jego miłość współczująca, tkliwa i współuczestnicząca. Chrystus ubogaca
nas swoim ubóstwem przez to, że staje się ciałem, bierze na siebie nasze
słabości, nasze grzechy, udzielając nam nieskończonego miłosierdzia
Bożego. Ubóstwo Chrystusa jest Jego największym bogactwem: Jezus jest
bogaty swoim bezgranicznym zaufaniem do Boga Ojca, swoim bezustannym
zawierzeniem Ojcu, bo zawsze szuka tylko Jego woli i Jego chwały. Jest
bogaty niczym dziecko, które czuje się kochane, samo kocha swoich
rodziców i ani na chwilę nie wątpi w ich miłość i czułość. Bogactwo
Jezusa polega na tym, że jest Synem. Jedyna w swoim rodzaju więź z Ojcem
to najwyższy przywilej tego ubogiego Mesjasza. Jezus wzywa nas, byśmy
wzięli na siebie Jego „słodkie jarzmo”, to znaczy byśmy wzbogacili się
Jego „bogatym ubóstwem” albo „ubogim bogactwem”, byśmy wraz z Nim mieli
udział w Jego Duchu synowskim i braterskim, stali się synami w Synu,
braćmi w pierworodnym Bracie (por. Rz 8,29).

Znane jest powiedzenie, że jedyny prawdziwy smutek to nie być świętym
(L. Bloy); moglibyśmy też powiedzieć, że istnieje jedna tylko prawdziwa
nędza: nie żyć jak synowie Boga i bracia Chrystusa.

2. Nasze świadectwo

Moglibyśmy pomyśleć, że taka „droga” ubóstwa była odpowiednia dla
Jezusa, my natomiast, którzy przychodzimy po Nim, możemy zbawić świat
odpowiednimi środkami ludzkimi. Tak nie jest. W każdym czasie i miejscu
Bóg nadal zbawia ludzi i świat poprzez ubóstwo Chrystusa, bo On staje
się ubogi w sakramentach, w Słowie i w swoim Kościele, który jest ludem
ubogich. Bogactwo Boga nie może się udzielać poprzez nasze bogactwo, ale
zawsze i wyłącznie poprzez nasze ubóstwo, osobiste i wspólnotowe,
czerpiące moc z Ducha Chrystusa.

Na wzór naszego Nauczyciela jesteśmy jako chrześcijanie powołani do
tego, aby dostrzegać różne rodzaje nędzy trapiącej naszych braci,
dotykać ich dłonią, brać je na swoje barki i starać się je łagodzić
przez konkretne działania. Nędza to nie to samo co ubóstwo; nędza to
ubóstwo bez wiary w przyszłość, bez solidarności, bez nadziei. Możemy
wyróżnić trzy typy nędzy. Są to: nędza materialna, nędza moralna i nędza
duchowa. Nędza materialna to ta, którą potocznie nazywa się biedą, i
która dotyka osoby żyjące w warunkach niegodnych ludzkich istot,
pozbawione podstawowych praw i dóbr pierwszej potrzeby, takich jak
żywność, woda, higiena, praca, szanse na rozwój i postęp kulturowy. W
obliczu takiej nędzy Kościół spieszy ze swoją posługą, ze swoją
diakonią, by zaspokajać potrzeby i leczyć rany oszpecające oblicze
ludzkości. W ubogich i w ostatnich widzimy bowiem oblicze Chrystusa;
miłując ubogich i pomagając im, miłujemy Chrystusa i Jemu służymy. Nasze
działanie zmierza także do tego, aby na świecie przestano deptać ludzką
godność, by zaniechano dyskryminacji i nadużyć, które w wielu
przypadkach leżą u żródeł nędzy. Kiedy władza, luksus i pieniądz
urastają do rangi idoli, stawia się je ponad nakazem sprawiedliwego
podziału zasobów. Trzeba zatem, aby ludzkie sumienia nawróciły się na
drogę sprawiedliwości, równości, powściągliwości i dzielenia się
dobrami.

Nie mniej niepokojąca jest nędza moralna, która czyni człowieka
niewolnikiem nałogu i grzechu. Ileż rodzin żyje w udręce, bo niektórzy
ich członkowie – często młodzi – popadli w niewolę alkoholu, narkotyków,
hazardu czy pornografii! Iluż ludzi zagubiło sens życia, pozbawionych
zostało perspektyw na przyszłość, utraciło nadzieję! I iluż ludzi
zostało wepchniętych w taką nędzę przez niesprawiedliwość społeczną,
przez brak pracy, odbierający godność, jaką cieszy się żywiciel rodziny,
przez brak równości w zakresie prawa do wykształcenia i do ochrony
zdrowia. Takie przypadki nędzy moralnej można słusznie nazwać zaczątkiem
samobójstwa. Ta postać nędzy, prowadząca także do ruiny ekonomicznej,
wiąże się zawsze z nędzą duchową, która nas dotyka, gdy oddalamy się od
Boga i odrzucamy Jego miłość. Jeśli sądzimy, że nie potrzebujemy Boga,
który w Chrystusie wyciąga do nas rękę, bo wydaje się nam, że jesteśmy
samowystarczalni, wchodzimy na drogę wiodącą do klęski. Tylko Bóg
prawdziwie zbawia i wyzwala.

Ewangelia to prawdziwe lekarstwo na nędzę duchową: zadaniem
chrześcijanina jest głosić we wszystkich środowiskach wyzwalające
orędzie o tym, że popełnione zło może zostać wybaczone, że Bóg jest
większy od naszego grzechu i kocha nas za darmo i zawsze, że zostaliśmy
stworzeni dla komunii i dla życia wiecznego. Bóg wzywa nas, byśmy byli
radosnymi głosicielami tej nowiny o miłosierdziu i nadziei! Dobrze jest
zaznać radości, jaką daje głoszenie tej dobrej nowiny, dzielenie się
skarbem, który został nam powierzony, aby pocieszać strapione serca i
dać nadzieję wielu braciom i siostrom pogrążonym w mroku. Trzeba iść
śladem Jezusa, który wychodził naprzeciw ubogim i grzesznikom niczym
pasterz szukający zaginionej owcy, wychodził do nich przepełniony
miłością. Zjednoczeni z Nim, możemy odważnie otwierać nowe drogi
ewangelizacji i poprawy ludzkiej kondycji.

Drodzy bracia i siostry, niech w tym czasie Wielkiego Postu cały
Kościół będzie gotów nieść wszystkim, którzy żyją w nędzy materialnej,
moralnej i duchowej, gorliwe świadectwo o orędziu Ewangelii, którego
istotą jest miłość Ojca miłosiernego, gotowego przygarnąć w Chrystusie
każdego człowieka. Będziemy do tego zdolni w takiej mierze, w jakiej
upodobnimy się do Chrystusa, który stał się ubogi i ubogacił nas swoim
ubóstwem. Wielki Post to czas ogołocenia: dobrze nam zrobi, jeśli się
zastanowimy, czego możemy się pozbawić, aby pomóc innym i wzbogacić ich
naszym ubóstwem. Nie zapominajmy, że prawdziwe ubóstwo boli: ogołocenie
byłoby bezwartościowe, gdyby nie miało wymiaru pokutnego. Budzi moją
nieufność jałmużna, która nie boli.

Duch Święty, dzięki któremu jesteśmy „jakby ubodzy, a jednak
wzbogacający wielu, jako ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko”
(2 Kor 6,10), niech utwierdza nas w tych postanowieniach, niech umacnia w
nas wrażliwość na ludzką nędzę i poczucie odpowiedzialności, abyśmy
stawali się miłosierni i spełniali czyny miłosierdzia. W tej intencji
będę się modlił, aby każdy wierzący i każda społeczność kościelna mogli
owocnie przeżyć czas Wielkiego Postu, proszę was też o modlitwę za mnie.
Niech Chrystus wam błogosławi, a Matka Boża ma was w swojej opiece.

Watykan, 26 grudnia 2013, w święto św. Szczepana, diakona i pierwszego męczennika.

http://www.niedziela.pl/artykul/8238/OREDZIE-OJCA-SWIETEGO-FRANCISZKA-NA

avatar użytkownika intix

10. Słowo Boże na dziś: Każdego dnia weź swój krzyż

Czwartek, 6 marca 2014 roku
Czwartek po Popielcu
Łukasz 9,22-25

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie". Potem mówił do wszystkich: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?"


Jezus jest Barankiem Bożym, zbawił nas, tracąc Siebie na Krzyżu. "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się wyprze samego siebie i niech idzie za Mną, niech co dnia bierze swój krzyż". Im trudniejsze wydają się wymagania lub wezwania, tym trudniej je przyjmujemy a nawet staramy się ich nie rozumieć. Arystoteles powiedział, że człowiek z powodu cierpienia unika dobra i z powodu przyjemności pogrąża się w złu.

Czy Chrystusowe wezwanie do niesienia krzyża własnego jest wymogiem skierowanym przeciwko nam i świadczy o złośliwej woli Boga? Jezus mówi: "Weź swój krzyż i nieś go". "Bierz", czyli podnoś siebie każdego dnia, bądź cierpliwy wobec siebie, znoś siebie, zgódź się na siebie.

W tolerancji niektórzy widzą obojętność wobec współistnienia zła i dobra. A przecież tolerancja, to pełna wyrozumiałości postawa wobec siebie samego, dzięki której człowiek z pokorą zgadza się na to, że jeszcze nie jest ukończonym szóstego dnia stworzenia i odkrywa w sobie każdego dnia omylność i słabość oraz brak rozeznania. Zgodzić się na to, że jest się grzesznym to wcale nie oznacza zgodzić się z grzechem. Tolerancyjny chrześcijanin przyjmuje siebie jako kogoś grzesznego, tolerancyjny Polak odwiedzający z nabożeństwem w niedzielne popołudnie supermarket, to ktoś, kto przyjmuje grzech. Pierwszy przyjmuje grzech w dobry sposób, drugi przyjmuje grzech, jako dobro.

Kiedy Jezus mówi: "Bierz swój krzyż co dnia", to również pragnie nas zachęcić do zgody na to, że są rzeczywistości, które nas przygniatają i przybijają. Brać krzyż swój, to także zgodzić się na ukrzyżowany kształt swojego istnienia. Pogodzić się ze sobą. Czyż nie jest łatwiej żyć, kiedy się jest pogodzonym ze sobą?

Jezus nie jest więc złośliwym Bogiem, tylko realistą. Niezgoda na siebie, niebywale szybko doprowadza człowieka do aroganckiego, idealnego wyobrażenia o sobie, to zaś z kolei tworzy demoniczne obrazy Boga. Gdy zaś się ma demoniczny obraz Boga, cały świat staje się w odbiorze piekłem. Czy to jest do zniesienia? Albo czy wtedy jeszcze stać nas będzie na postawę tolerancyjną wobec rzeczywistości?

Znosić siebie możemy, przyjmując krzyż. Znosić siebie, to żyć prosto i prościej. O wiele trudniej jest nie znosić siebie, nie tolerować siebie, obdarzać siebie nienawiścią za upadki i potępiać siebie za pokrzyżowane ambicje i plany idealnej ścieżki życiowej. Tylko z pozoru słowa Jezusa są nie do przyjęcia. Tak naprawdę bez nich, nie możemy przyjąć siebie. Tak to już jest w naturze Słowa Bożego, że przyjmując je, przyjmujemy siebie. Przyjmując Boga, niemożliwe jest nie przyjmować siebie.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także

>Syn człowieczy
>Trudne ale możliwe
>Brak, cierpienie, ofiara...

+++
oraz
> Rozważania pasyjne „Gorzkich żali” - Pokusa porzucenia krzyża
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

11. Papież Franciszek: Homilia Środa Popielcowa 05/03/2014

Otwórzmy się na Boga i braci


Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas Mszy św. w Środę Popielcową

„Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty!” (Jl 2,13)

Tymi przenikającymi nas słowami proroka Joela liturgia
wprowadza nas dzisiaj w Wielki Post, wskazując przemianę serca jako
element właściwy temu czasowi łaski. To prorocze wołanie jest wyzwaniem
dla nas wszystkich, bez wyjątku; przypomina nam, że nawrócenie nie może
być zredukowane do form zewnętrznych lub do niejasnych intencji, ale
angażuje i przemienia całą egzystencję, zaczynając od centrum osoby, od
sumienia. Jesteśmy zaproszeni do podjęcia drogi, podczas której, nie
ulegając rutynie, staramy się otworzyć oczy i uszy, a przede wszystkim
serce, aby wyjść poza nasz osobisty „ogródek”.

Trzeba otworzyć się na Boga i braci. Żyjemy w świecie coraz
mniej prawdziwym, w kulturze „działania”, „korzyści”, gdzie nawet tego
nie zauważając, wykluczamy Boga z naszego horyzontu. Wielki Post wzywa,
abyśmy się „obudzili”, abyśmy przypomnieli sobie, że jesteśmy
stworzeniami, a nie Bogiem.

Grozi nam także niebezpieczeństwo zamknięcia się na innych,
zapomnienia o nich. Ale dopiero wtedy, gdy trudności i cierpienia
naszych braci poruszają nas, stawiają nam wyzwania, dopiero wtedy możemy
rozpocząć naszą drogę nawrócenia ku Wielkanocy. Jest to droga, która
obejmuje krzyż i wyrzeczenie. Dzisiaj Ewangelia pokazuje elementy tej
duchowej drogi, są nimi: modlitwa, post i jałmużna (por. Mt
6,1-6.16-18). Wszystkie trzy zakładają konieczność niedopuszczenia, by
zdominowało nas to, co pozorne: to, co się liczy, to nie pozory. Wartość
życia nie zależy od akceptacji innych osób czy od sukcesu, ale od tego,
co mamy we wnętrzu.

Pierwszym elementem jest modlitwa. Modlitwa jest siłą
chrześcijanina i każdej osoby wierzącej. Doświadczając słabości i
kruchości naszego życia, możemy zwrócić się do Boga z ufnością dziecka i
wejść w komunię z Nim. W obliczu tak wielu ran, które nas bolą i
mogłyby zatwardzić nasze serca, jesteśmy wezwani do zanurzenia się w
morzu modlitwy będącej morzem bezgranicznej miłości Boga, aby cieszyć
się Jego czułością. Wielki Post to czas modlitwy, modlitwy bardziej
intensywnej, bardziej wytrwałej, bardziej zdolnej do wzięcia na siebie
potrzeby braci, do wstawiania się u Boga w wielu sytuacjach ubóstwa i
cierpienia.

Drugim ważnym elementem drogi Wielkiego Postu jest podjęcie
postu. Musimy być uważni, aby nie był to tylko post formalny, który w
rzeczywistości nas „nasyca”, ponieważ sprawia, że czujemy się w
porządku. Post ma sens, jeśli naprawdę poruszy nasze poczucie pewności, a
także jeśli przynosi dobro innym, i jeśli pomaga nam zachować styl
miłosiernego Samarytanina, który pochyla się nad bratem w potrzebie i
się o niego troszczy. Post polega na wyborze trzeźwego życia, które
niczego nie marnuje, nie wyrzuca. Post pomaga nam wychowywać serce do
tego, co istotne, i do dzielenia się. Jest on znakiem świadomości i
odpowiedzialności wobec niesprawiedliwości, nadużyć, zwłaszcza wobec
ubogich i maluczkich, jest znakiem naszego zaufania pokładanego w Bogu i
Jego Opatrzności.

Trzecim elementem jest jałmużna: wskazuje na bezinteresowność,
ponieważ jałmużna to dawanie komuś, od kogo nie oczekuje się niczego w
zamian. Bezinteresowność powinna być jedną z cech chrześcijanina, który
mając świadomość, że otrzymał wszystko w darze od Boga, darmowo, bez
żadnej zasługi, uczy się dawać innym za darmo. Dziś często jałmużna nie
należy do życia codziennego, w którym wszystko jest kupowane i
sprzedawane. Wszystko jest kalkulacją i mierzeniem.

Jałmużna pomaga nam żyć darmowością daru, która jest wolnością
od obsesji posiadania, od strachu przed utratą tego, co się ma, od
smutku tych, którzy nie chcą dzielić się z innymi własnymi dobrami.

Poprzez wezwanie do nawrócenia Wielki Post nadchodzi, aby nas
opatrznościowo obudzić, przebudzić nas z letargu, z ryzyka pogrążania
się w inercji. Wezwanie, które Pan do nas kieruje przez proroka Joela,
jest głośne i wyraźnie: „Powróćcie do Mnie całym sercem” (Jl 2,12).
Dlaczego musimy powrócić do Boga? Ponieważ coś jest nie w porządku w
nas, w społeczeństwie, w Kościele, i trzeba, byśmy to zmienili, dokonali
zmiany, nawrócili się! Raz jeszcze Wielki Post nadchodzi, aby kierować
swoje prorocze wezwanie, aby przypomnieć nam, że jest możliwe stworzenie
czegoś nowego w nas samych i wokół nas, po prostu dlatego, że Bóg jest
wierny, że jest wciąż pełen dobroci i miłosierdzia i zawsze gotów
wybaczyć i zacząć od początku. Z tą dziecięcą ufnością wyruszmy w drogę!

Tłumaczenie: Radio Maryja

avatar użytkownika intix

13. Słowo Boże na dziś: Będą pościć

Piątek, 7 marca 2014 roku
Mateusz 9,14-15

Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: "Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?" Jezus im rzekł: "Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki oblubieniec jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im oblubieńca, a wtedy będą pościć".


Post jest związany z żalem i upokorzeniem się. Jest on oczekiwaniem Boga wobec grzechów ludzi. Post jest odpowiadaniem na grzeszność, jest drogą ekspiacji Bogu za niewierność. Człowieka, jego życie, życie narodów niszczy grzech. Chcąc odwrócić zniszczenie, Bóg daje sposób będący przeciwdziałaniem jemu, praktykę postu.

Im dalej jesteśmy od postu, w tym większym stopniu odczuwamy, że nie interesują nas sprawy Boga, Jego nauczanie. Poznajemy, że odeszliśmy od życia sakramentalnego w Kościele, będącego miejscem wyznawania miłości, przez brak przemiany serca. Post jest znakiem, aktem serca, że powracam do Tego, którego zostawiłem przez własną swą winę.

Upadek moralny skłania do oczyszczenia z wszystkiego, co jest niewiernością Bogu. Odejście od Niego należy rozumieć jako równoczesne współdziałanie człowieka z osobowym złem. Nie ma pustki w ludzkim sercu. Człowiek zawsze jest prowadzony albo przez Boga, albo przez diabła. Innej możliwości nie ma. Post jest przeciwstawianiem się Złemu duchowi. Post jest skutecznym środkiem w walce z pokusami, nieumiejętnością radzenia sobie z namiętnościami, siłą w pokonywaniu uzależnień.

Post jest postawą wyrażającą "zasmucenie duszy". Serce modli się, a człowiek na zewnątrz nie daje poznać, że przeżywa post. O moim poście powinien wiedzieć Bóg. Jestem widziany przez Niego, a nie przez ludzi. Dążę do podobania się Bogu, nie ludziom. Jezus wyraźnie rozróżnia postawę wewnętrzną i postawę zewnętrzną w poście: "Gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie" (Mt 6,17-18).

K. Józef Pierzchalski SAC

+++
a także

>Przemiana
>Dlaczego
>Post...

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

14. Droga Krzyżowa na Pierwszy Piątek Miesiąca

Modlitwa wstępna
   Panie Jezu Chryste, wpatrujemy się dziś w Twoje Boskie Serce. W Twym Sercu zawarte są tajemnice naszego zbawienia, pragniemy je rozważać idąc Drogą Krzyżową. Tak umiłowałeś świat, że wydałeś samego Siebie, aby przez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie otworzyć nam drogę do Ojca. Bądź z nami, Panie, podczas rozważania tej Drogi Krzyżowej, abyśmy nauczyli się Twojego patrzenia na świat, na człowieka, na całe życie. Jezu ty jesteś DROGĄ, PRAWDĄ I ŻYCIEM, pragniemy ofiarować Ci to rozważanie Drogi Krzyżowej w intencji (...), a zwłaszcza dobrego przeżycia rekolekcji wielkopostnych, w intencji ducha pokuty i nawrócenia, aby nasze rodziny były mocne Twoją obecnością. Boskie Serce Jezusa, umacniaj nas.
Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
Synu Odkupicielu świata Boże - zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco jedyny Boże - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Jezu, stanąłeś przed sądem człowieka. Stanąłeś przed Piłatem, by przyjąć wyrok. Zostałeś skazany na śmierć. Wcześniej ten wyrok wydali najwyżsi kapłani - Annasz i Kajfasz. W planach Twojego Ojca był przewidziany wyrok skazujący Ciebie. Pierwszy człowiek - Adam, sprzeciwił się woli Bożej. Ty przyszedłeś, aby wypełnić wolę Ojca i naprawić zło, które weszło na świat. Twoje Serce całkowicie oddane Bogu Ojcu pragnęło otworzyć w duchu miłości drogę powrotu do Domu Ojca, aby człowiek mógł znów zjednoczyć się ze Stwórcą. Jezu, z miłości do człowieka przyjąłeś wyrok skazujący, byśmy pamiętali, że Twoje Serce jest drogą do zjednoczenia z Ojcem.
Serce Jezusa Syna Ojca przedwiecznego - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone - zmiłuj się nad nami
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja II: Jezus przyjmuje Krzyż na Swoje ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Nie musiałeś brać krzyża, nie musiałeś go nieść. Chciałeś jednak pokazać człowiekowi jak bardzo go miłujesz. Wziąłeś na siebie ciężar naszych grzechów. Krzyż na Twoich ramionach jest znakiem Twego oddania Ojcu. Patrząc przez pryzmat Krzyża w Twoje Serce odkrywamy Twoją wielką miłość do każdego człowieka.
Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja III: Jezus upada po raz pierwszy.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Ciężar krzyża przygniótł Twoje osłabłe ciało do drogi, po której szedłeś. W tym momencie Twoje Serce przytuliło ziemię, tak jakbyś chciał, Panie, objąć Nim cały świat. Przed wiekami Bóg stworzył świat z miłości. Z miłości do człowieka posłał Ciebie, aby zostało przywrócone pierwotne szczęście, któremu człowiek się sprzeciwił. Twoje Serce pragnęło objąć całą ziemię, bo dla wszystkich ludzi, wszystkich pokoleń, wszystkich języków i wszystkich czasów podjąłeś się tej drogi, która otwiera nam bramy niebios.
Serce Jezusa, Królu i zjednoczenie serc wszystkich - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IV: Jezus spotyka swoją Matkę.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Trzydzieści trzy lata wcześniej Twoje ludzkie Serce współbrzmiało z Sercem Matki, gdy Ona oczekiwała Twojego przyjścia na świat, liczyła dni, może godziny. Tu, na Drodze Krzyżowej, Wasze serca znów się spotkały. Te dwa Serca nie potrzebują słów, by wyrazić to, co czują. Miłość macierzyńska i miłość synowska razem otwierają drogę do Ojca. Maryja, Twoja Matka, była przy Tobie od samego początku Twojej misji na ziemi, od chwili narodzin do Twojej śmierci na Krzyżu, a także po Twojej śmierci. Zostawiłeś nam Jezu swoją Matkę, abyśmy tak jak Ona uczyli się wypełniać wolę Ojca. Ona pierwsza z ludzi powiedziała swoje bezwarunkowe "Tak - niech mi się stanie według słowa Twego". Do końca była wierna swojemu słowu. Przez wstawiennictwo Twej Matki, prosimy Cię, Jezu, niech prawdziwie Boża miłość przynagla nas do mówienia Bogu: chcę Twoją wolę wypełnić.
Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Przymuszono Szymona, by niósł Twój krzyż. Jego serce napełnione było buntem. Dopiero gdy stanęło blisko Twojego Boskiego Serca, zaczęła się w nim dokonywać przemiana. Może dzięki tej przymusowej pomocy Tobie odkrył Twoją odkupieńczą miłość. Jezu, Ty chcesz, abyśmy idąc razem z Tobą zbawiali siebie. Pokazałeś nam drogę do Ojca. Nikt z nas tej drogi nie może przejść sam. Przejdziemy ją, gdy nasze ludzkie pragnienia złączymy z pragnieniem Twojego Boskiego Serca. Aby do końca je odkryć, musimy dotknąć Twojego Krzyża, aby przy nim, tak jak Szymon, odczuć bicie Twojego Boskiego Serca. Spraw, Panie aby rytm Twojego Serca przemieniał nasze serca. Spraw, aby nasze ludzkie serca biły rytmem Twojego Boskiego Serca.
Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa dobroci i miłości pełne - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VI: Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Wybiegła z tłumu, by podejść do Ciebie. Otarła Twoją Twarz. Na chuście pozostało odbite Twoje Oblicze. Każdy z nas, Panie, powinien uczyć się postawy Weroniki, aby odkrywać Twoje Oblicze w drugim człowieku, w tym bliskim i tym dalekim. Będzie to możliwe wtedy, gdy zechcemy, aby Twoje Oblicze wyciśnięte na naszym ludzkim sercu było naszym przewodnikiem. Spraw, Panie, niech Twoje Oblicze wyryte na naszym sercu pomoże nam patrzeć na innych ludzi Twoimi oczyma i oczyma Weroniki.
Serce Jezusa nieskończonego majestatu - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, źródło życia i świętości - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VII: Jezus upada po raz drugi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Twój drugi upadek, Panie, to kolejne przyciśnięcie całej ziemi do Twojego Serca. Twoja miłość do człowieka i do całego świata chce, by cały świat został nią ogarnięty. Jezu, Ty chcesz, aby miłość, którą umiłowałeś świat, ukazywali dziś chrześcijanie, Twoi uczniowie. Spraw, Panie, abyśmy postępowali zgodnie z prawem Twojego Ojca i przyczyniali się do przemiany świata w duchu prawdziwej, Bożej miłości.
Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczące nad Nim niewiasty.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   "Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i nad dziećmi waszymi" (Łk 23,28). Twoje cierpienie, Panie, nie przysłoniło potrzeb innych ludzi. W głębi Twojego udręczonego Serca jest miejsce, z którego wypływają pociechy dla innych. Spraw, Panie, abyśmy w Twoim Sercu szukali łask potrzebnych do wypełnienia naszego życiowego powołania na ziemi. Spraw, Panie, abyśmy w głębi Twojego Serca szukali prawdziwej pociechy i zjednoczenia z Tobą w Sakramencie Eucharystii, abyśmy umieli pocieszać strapionych i uciśnionych, których spotykamy na drogach naszego życia. Panie, bądź dla nas umocnieniem w chwilach trudnych, abyśmy nigdy nie zeszli z drogi Twojej miłości.
Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IX: Jezus upada po raz trzeci.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Po raz trzeci upadasz, Jezu. Trzeci raz tulisz do Swego Serca całą ziemię, ze wszystkimi jej mieszkańcami. Swoim Sercem ogarniasz każdego człowieka, każdego z nas. Podnosisz się, aby do końca wypełnić wolę Ojca, któremu chcesz być posłuszny aż do śmierci. Spraw, Panie, abyśmy powstawali z grzechów i z czystymi sercami wypełniali wolę Twojego Ojca.
Serce Jezusa dla nieprawości naszych starte - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja X: Pan Jezus z szat obnażony.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Zdarto z Ciebie szaty, jednak nie odarto Cię z miłości do człowieka. Twoje czyste Serce, kochające każdego człowieka, chce nam przypomnieć, czym jest ludzkie ciało. Ciało człowieka jest świątynią, bo w głębi ludzkiego serca zamieszkał Bóg. Stojąc upokorzony przed ludźmi przypominasz nam, abyśmy patrząc na drugiego człowieka nie patrzyli na jego wygląd zewnętrzny, ale byśmy umieli dostrzegać jego serce.
Serce Jezusa, zelżywością napełnione - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, świątynio Boga - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XI: Pan Jezus przybity do Krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Poddany woli Ojca, przyjmujesz jeszcze większy ból, który zadają gwoździe rozrywające Twoje ręce i nogi. W tym wielkim bólu modlisz się: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". W Twoim Sercu tak bardzo udręczonym jest miejsce na tak wielkie Miłosierdzie dla ludzi. Naucz nas umiejętności przebaczania tym, który w jakikolwiek sposób nam zawinią.
Serce Jezusa cierpliwe i wielkiego Miłosierdzia - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XII: Jezus umiera na Krzyżu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Jezu, oddając Swojego Ducha w ręce Ojca przypominasz nam, że my także jesteśmy dziećmi Twojego Ojca. Bóg jest naszym Ojcem. Spraw, Panie, abyśmy dzięki Ofierze, którą za nas złożyłeś, rzeczywiście byli dziećmi Ojca, Który jest w niebie, i wypełniali Jego wolę.
Serce Jezusa, krwawa ofiaro grzeszników - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, włócznią przebite - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIII: Jezus zdjęty z Krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Niewielu Twoich uczniów stało pod Twoim Krzyżem. Twój ukryty uczeń, Józef z Arymatei, z szacunkiem zdjął z krzyża Twoje Ciało, by je pogrzebać w grobie. Panie, Ty obiecałeś tym, którzy wytrwają do końca, zbawienie. Spraw, Panie, abyśmy ufność w Twoim Sercu pokładali i wytrwali w zjednoczeniu z Tobą.
Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIV: Jezus złożony do grobu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Twój grób jest dla nas znakiem i miejscem zadumy. Twój grób nie kryje Twojego Ciała. Ono było w nim tylko trzy dni. Ty Zmartwychwstałeś. Umocnij naszą wiarę w powszechne zmartwychwstanie. Ta wiara przerasta nasze ludzkie wyobrażenia i myśli. Panie, umocnij wiarę naszą! I obudź w nas pragnienie dążenia do życia wiecznego w zjednoczeniu z Tobą. Spraw, Panie, abyśmy tu na ziemi trwali w łasce uświęcającej, a przez częste korzystanie z sakramentu pokuty, który jest zmartwychwstawaniem z grzechów naszych, zostali napełnieni Twoim pokojem.
Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze - zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Modlitwa na zakończenie.
   Panie, Jezu Chryste, dziękujemy Ci za Twoją obecność, za to że pozwalasz nam wpatrywać się w Twoje Boskie Serce. Dziękujemy Ci za to, że razem z nami przeszedłeś tę Drogę Krzyżową. Chcemy Cię prosić, byś nas przygarnął do Swojego Boskiego Serca. Przygarnij nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - przepuść nam Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - wysłuchaj nas Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - zmiłuj się nad nami.
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

+ +
>>>Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa

+ + +

avatar użytkownika intix

16. Słowo Boże na dziś: Jezus patrzy z miłością

Sobota, 8 marca 2014 roku
Sobota po Popielcu
Łukasz 5,27-32

Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: "Pójdź za Mną". On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim. Potem Lewi sprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: "Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?" Lecz Jezus im odpowiedział: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników".

Co było szczególnego w spojrzeniu Jezusa? On patrzył i patrzy z miłością. Czyż w taki sposób nie okazujemy serca? Nie trzeba było pytań ze strony celnika. W tym spojrzeniu mogły zostać wyciszone wszystkie wątpliwości, które pojawiły się w jego sercu. Na Piotra Jezus spojrzał z miłością. Nie potrafi patrzeć inaczej? Nawet wtedy, kiedy z gniewem wyrzucał kupczących ze świątyni; gdy szukał zrozumienia w oczach zgromadzonych w synagodze, że człowieka z uschłą ręką można uzdrowić także w szabat, jego spojrzenie docierało do ludzkiego serca pragnąc wydobyć z niego najszlachetniejsze z poruszeń.

Jezus wzywa spojrzeniem, zachęca do powstania, do zmiany życia, do opamiętania się. Przypomina nam, że Bóg na nas patrzy…. z miłością. Nie podgląda, nie śledzi, nie czyha na ludzkie potknięcia czy upadki, aby karcić i karać. Pozwalamy się prowadzić Jego spojrzeniu. Wyraża ono czuwanie i troskę dobrej matki i dobrego ojca. Za jego spojrzeniem postępuje serce. Gdy serce boli, oczy patrzą ze zrozumieniem, troską, ufnością, miłosierdziem, błogosławieniem. Oczy Boga są takie, jakie jest Jego serce, nieustannie szukające.

Lewi był „zanurzony” w liczeniu pieniędzy. Zajmował się tym, co doczesne. Nadmierna troska o to, co „teraz” może wyciszyć w człowieku pragnienie życia wiecznego. Zawsze jest dobry czas na przebudzenie się, na zmianę sposobu życia. Słowa „Pójdź za Mną”, są jakby aktem powtórnego stwarzania człowieka po odnalezieniu go przez Chrystusa. Celnik nie byłby zdolny odnaleźć Pana i pójść za Nim. Inicjatywa zmiany życia jest zawsze propozycją Jezusa. To On wychodzi naprzeciw budząc w człowieku pragnienia, którym nie można się oprzeć.

Celnik wszystko pozostawia. Jakby w jednej chwili było mu dane zrozumienie, gdzie jest głębia, której pragnął, gdzie prawdziwe bogactwo umożliwiające odczuwanie pełnej wolności serca i ducha. Konieczne staje się pozostawienie wszystkiego. Bóg daje więcej niż oczekujemy, udziela więcej niż pragniemy.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

Bóg zapłać...

avatar użytkownika Maryla

17. I Niedziela Wielkiego Postu

I Niedziela Wielkiego Postu
Verbum Dei

(Mt 4,4b)
Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.

(Mt 4,1-11)

Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A
gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu
głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem
Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł:
Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem,
które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego,
postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym,
rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a
na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień.
Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na
próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką
górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do
Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to
odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu
swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy
opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

19. Snopek mirry czyli Gorzkie żale

"Gorzkie żale", zbiór pieśni o Męce Pańskiej, śpiewane są
obecnie we wszystkich kościołach w Polsce w niedziele Wielkiego Postu.
To typowo polskie nabożeństwo. Powstało w Warszawie na przełomie XVII i
XVIII wieku.


(Fot.:Wiki)
Kościół św. Krzyża w Warszawie, w którym w 1704 po raz pierwszy odprawiono nabożeństwo Gorzkie żale, na obrazie Bernarda Belotta (Canaletta)

Nie wiadomo kto jest autorem pieśni. Być może ks. Wawrzyniec Stanisław
Benik, ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy świętego Wincentego a' Paulo,
który w 1707 roku jako pierwszy ogłosił je drukiem. Tytuł wydanej przez
niego książeczki był typowo barokowy: "Snopek Myrry z Ogroda
Gethsemańskiego albo żałosne Gorzkiey Męki Syna Bożego [...]
rospamiętywanie". Mirra to jeden z darów, jaki trzej królowie złożyli
Bożemu Dzieciątku. Dar mirry był zapowiedzią męki i śmierci zbawczej
Chrystusa.

Nazwa "Gorzkie żale" upowszechniła się później. Pochodzi oczywiście od
pierwszych wyrazów pieśni: "Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze
przenikajcie".



Barokowa pobożność

Rozważanie Męki Pańskiej ma naturalnie o wiele starszą tradycję. Na
początku XVIII wieku wciąż odprawiano misteria pasyjne, mające swe
korzenie w średniowieczu. Pobożność ludzi baroku, pełna emocji,
charakteryzująca się osobistym przeżywaniem Męki Pańskiej, potrzebowała
jednak nowych form nabożeństw. Takich, które nie tylko relacjonowałyby
biblijne wydarzenia, ale też pozwalały ludziom łatwiej wyobrazić sobie
to, co czuł Chrystus.

Zapewne więc nieprzypadkowo nowe nabożeństwo, "Gorzkie żale", są
dziełem nowego zakonu – Misjonarzy św. Wincentego a' Paulo,
zgromadzenia, które powstało w 1625 roku.

Do Polski pierwsza grupa Misjonarzy przybyła w listopadzie 1651 r. na
życzenie królowej Marii Ludwiki Gonzagi. Królowa ofiarowała im drewniany
domek i kapliczkę w okolicy dzisiejszego kościoła św. Krzyża w
Warszawie. W 1657 roku zakonnicy rozpoczęli tam budowę kościoła. Został
on konsekrowany w roku 1696 r.

Przy kościele powstał szpital św. Rocha, którym opiekowało się zakonne
Bractwo Miłosierdzia św. Rocha. Na jego czele stanął ks. Wawrzyniec
Stanisław Benik.



Na wzór jutrzni

Pełni zapału zakonnicy starali się ułożyć nowe pieśni, które bardziej
odpowiadałyby pobożności wiernych. W kronikach Bractwa zachowały się
zapiski mówiące o tym, że stare, tłumaczone z łaciny pieśni, są często
dla ludu niezrozumiałe.

Starania Misjonarzy przyspieszyły spory z działającymi nieopodal
Dominikanami Obserwantami. Misjonarskie Bractwo św. Rocha rywalizowało z
dominikańskim Bractwem Różańcowym o... pierwszeństwo podczas
uroczystych procesji. By zapobiec zgorszeniu ks. Bartłomiej Tarło,
proboszcz parafii św. Krzyża, zabronił członkom swojego Bractwa
uczestniczenia w procesjach różańcowych.

To zmobilizowało Misjonarzy to opracowania własnego nabożeństwa. Jego
strukturę ułożono na wzór jutrzni – jednej z modlitw brewiarza.
Nabożeństwo, rozpoczynane pieśnią o charakterze pobudki, wzywającą
wiernych do prawdziwie głębokiego przeżywania ofiary krzyżowej Jezusa,
składa się z trzech części, tak jak jutrznia składa się z trzech
nokturnów. Każda część zawiera trzy pieśni (analogicznie do trzech
psalmów w nokturnie jutrzni), wprowadzane krótkim podaniem intencji
(porównywalnej z czytaniem w liturgii brewiarzowej).

Melodie śpiewów wchodzących w skład "Gorzkich żalów" są oryginalne, ale nawiązują do wcześniejszych pieśni.

Nowe nabożeństwo wyjątkowo szybko rozprzestrzeniło się po całym kraju. W
XVIII wieku odprawianie "Gorzkich żalów" łączono zazwyczaj z
wystawieniem Najświętszego Sakramentu, od którego rozpoczynano
celebrację.

Po odśpiewaniu trzech części "Gorzkich żalów" głoszono
kazanie pasyjne. Następnie ruszała procesja ze świecami, po której
udzielano końcowego błogosławieństwa. Dziś nabożeństwo jest więc
okrojone w porównaniu z pierwotną postacią.


avatar użytkownika intix

20. Gorzkie Żale - I Niedziela Wielkiego Postu

Nabożeństwo zawdzięcza swe powstanie księżom Misjonarzom, którzy je
wprowadzili na początku XVIII wieku w Kościele Świętego Krzyża w
Warszawie, skąd szybko rozpowszechniło sie we wszystkich polskich
katolickich diecezjach.



Umieszczenie Gorzkich Żalów w naszym serwisie (przyp. >link) ma na celu przede
wszystkim przypomnienie i pokazanie piękna tego nabożeństwa. Pragniemy
zachęcić do udziału w nim w kościele.

Gorzkie Żale


Henryk Przondziono/GN



Wit Stwosz. Fragment ołtarza w bazylice mariackiej


Bije, popycha tłum nieposkromiony, nielitościwie z tej i owej
strony, za włosy targa, znosi w cierpliwości, Król z wysokości.



Pobudka



Posłuchaj...



1. Gorzkie żale przybywajcie, * Serca nasze przenikajcie,

2. Rozpłyńcie się, me źrenice, * Toczcie smutnych łez krynice.

3. Słońce, gwiazdy omdlewają, * Żałobą się pokrywają.

4. Płaczą rzewnie Aniołowie, * A któż -żałość ich wypowie?

5. Opoki się twarde krają, * Z grobów umarli powstają.

6. Cóż jest, pytam, co się dzieje? * Wszystko stworzenie truchleje!

7. Na ból męki Chrystusowej * Żal przejmuje bez wymowy.

8. Uderz, Jezu, bez odwłoki * W twarde serc naszych opoki!

9. Jezu mój, we krwi ran swoich * Obmyj duszę z grzechów moich!

10. Upał serca swego chłodzę, * Gdy w przepaść męki Twej wchodzę.





CZĘŚĆ I



Śpiewana w I i IV niedzielę Wielkiego Postu



Intencja



Przy pomocy łaski Bożej przystępujemy do rozważania męki Pana naszego
Jezusa Chrystusa. Ofiarować je będziemy Ojcu niebieskiemu na cześć i
chwałę Jego Boskiego majestatu, pokornie Mu dziękując za wielką i
niepojętą miłość ku rodzajowi ludzkiemu, Iż raczył zesłać Syna swego,
aby za nas wycierpiał okrutne męki i śmierć podjął krzyżową.

To rozmyślanie ofiarujemy również ku czci Najświętszej Marii Panny,
Matki Bolesnej oraz ku uczczeniu Świętych Pańskich, którzy wyróżniali
się nabożeństwem ku męce Chrystusowej.



W pierwszej części będziemy rozważali, co Pan Jezus wycierpiał od
modlitwy w Ogrójcu aż do niesłusznego przed sądem oskarżenia. Te
zniewagi i zelżywości temuż Panu

Za nas bolejącemu ofiarujemy za Kościół święty katolicki, za
najwyższego Pasterza z całym duchowieństwem nadto za nieprzyjaciół
krzyża Chrystusowego i wszystkich niewiernych, aby im Pan Bóg dał łaskę
nawrócenia i opamiętania



HYMN



Posłuchaj...



1. Żal duszę ściska, serce boleść czuje, * Gdy słodki Jezus na śmierć
się gotuje, * Klęczy w Ogrojcu, gdy krwawy pot leje, * Me serce mdleje.

2. Pana świętości uczeń zły całuje, * Żołnierz okrutny powrózmi
krępuje! * Jezus tym więzom dla nas się poddaje, * Na śmierć wydaje.

3. Bije, popycha tłum nieposkromiony, * Nielitościwie z tej i owej
strony, * Za włosy targa, znosi w cierpliwości, * Król z wysokości.

4. Zsiniałe przedtem krwią zachodzą usta, * Gdy zbrojną żołnierz
rękawicą chlusta; * Wnet się zmieniło w płaczliwe wzdychanie, * Serca
kochanie.

5. Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię, mój Jezu, sprośnie
obrażało! * Żal mi, ach żal mi, ciężkich moich złości, * Dla Twej
miłości!



LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM



Posłuchaj...



1. Jezu, na zabicie okrutne, Cichy Baranku od wrogów szukany, * Jezu mój kochany!

2. Jezu, za trzydzieści srebrników * Od niewdzięcznego ucznia zaprzedany, * Jezu mój kochany!

3. Jezu, w ciężkim smutku żałością, * Jakoś sam wyznał, przed śmiercią nękany, * Jezu mój kochany!

4. Jezu, na modlitwie w Ogrojcu, * Strumieniem potu krwawego zalany, * Jezu mój kochany!

5. Jezu, całowaniem zdradliwym * Od niegodnego Judasza wydany, * Jezu mój kochany!

6. Jezu, powrozami grubymi * Od swawolnego żołdactwa związany, * Jezu mój kochany!

7. Jezu, od pospólstwa zelżywie * Przed Annaszowym sądem znieważany, * Jezu mój kochany!

8. Jezu, przez ulice sromotnie * Przed sąd Kajfasza za włosy targany, * Jezu mój kochany!

9. Jezu, od Malchusa srogiego * Ręką zbrodniczą wypoliczkowany, * Jezu mój kochany!

10. Jezu, od fałszywych dwóch świadków * Za zwodziciela niesłusznie podany, * Jezu mój kochany!



Posłuchaj...



Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony, * dla nas zelżony i pohańbiony! * Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! Boże nieskończony!



ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ



Posłuchaj...



1. Ach! Ja matka tak żałosna! * Boleść mnie ściska nieznośna * Miecz me serce przenika.

2. Czemuś Matko ukochana, * Ciężko na sercu stroskana? * Czemu wszystka truchlejesz?

3. Co mnie pytasz, wszystkam w mdłości, * Mówić nie mogę z żałości, * Krew mi serce zalewa.

4. Powiedz mi, o Panno moja, * Czemu blednieje twarz Twoja? * Czemu gorzkie łzy lejesz?

5. Widzę, że Syn ukochany, * W Ogrojcu cały zalany * Potu krwawym potokiem.

6. O Matko, źródło miłości, * Niech czuję gwałt Twej żałości! * Dozwól mi z sobą płakać!



Posłuchaj...

 
avatar użytkownika intix

21. Słowo Boże na dziś:Jedni na mękę wieczną,inni do życia wiecznego

Poniedziałek, 10 marca 2014 roku
Mateusz 25,31-46

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jedne od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie». Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?» A Król im odpowie: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili». Wtedy odezwie się do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom. Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie». Wówczas zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?» Wtedy im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili». I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego".

Będziemy oddzieleni jedni od drugich. Ci, którzy prowadzili życie prawe, staną po prawicy Boga. Prawi, to ci, którzy są zwróceni w Jego stronę, posłuszni, wypełniający to, co Bogu się podoba. Człowiek prawy okazuje wierność w wypełnianiu Bożego słowa, jest zaangażowany w uwielbienie Pana i chodzi Jego drogami. Prawym jest ten, który błogosławi, a nie złorzeczy. On szuka w Bogu pomoc w każdym czasie. Na Nim też opiera swoje bezpieczeństwo i nadzieję zbawienia. Być po prawej stronie drugiej osoby oznaczało obecność na zaszczytnym miejscu. Tak jak Jezus zasiadł po swoim wniebowstąpieniu po prawicy Ojca, tak wszyscy ci, którzy zostaną uznani za godnych zasiadania w Królestwie Bożym, będą zasiadali po prawicy Syna Bożego.

Ci, którzy otrzymali miejsce po stronie prawej odnieśli zwycięstwo nad sobą, czyniąc to, co sprawiedliwe w oczach Boga. Okazywali miłosierdzie swoim bliźnim. Jezus mówi wyraźnie, że do nieba można wejść przez dobroć i miłosierdzie świadczone innym ludziom. Bóg pragnie być kochany i wielbiony "wprost", ale też przez tych, których stworzył na swój obraz i podobieństwo. Zatem, Jezusa karmimy, dajemy Mu pić, przyjmujemy go do swoich domów, okrywamy Go w czasie chłodu, idziemy za Nim do więzienia. Jezus jest wszędzie tam gdzie jest człowiek oczekujący naszego wsparcia i hojności.

Ks. Józef Pierzchalski
+++
a także

>>> Przygotowanie...

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

24. Słowo Boże na dziś: Nie dopuść, abyśmy ulegli złu

Wtorek, 11 marca 2014 roku
Mateusz 6,7-15

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego”. Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień".


Słowo przychodzi delikatnie od Boga. Nie powinno zostać zawieszone w powietrzu jak chmury, lecz wsiąkać w ziemię i ponownie wznieść się ku Bogu w roślinach i drzewach. Duch Boży napełnia ludzi i oni wydają owoce. Słowo Boże ma moc przemiany człowieka. Dokona się to wtedy, gdy człowiek nie zabrania dostępu do siebie. Słowo Boga zawiera misję. Powinno przywrócić człowieka Bogu, uwrażliwić na to, co niewidzialne, otworzyć jego oczy i uszy. Może ono wprowadzić w radowanie się Bogiem, ponieważ jest nosicielem tej radości, która jest w Nim.

Pomyślność misji Słowa jest uzależniona od ludzkiego pragnienia życia w prawdzie. Słowo Boga jest prawdą i prawdy szuka w człowieku. Mściwą odpowiedzią na przyjęcie Słowa Bożego, są słowa ludzkie wypełniające misję przekazywania prawdy i miłości.

Żydowskie tłumaczenie w. 7 jest następujące: "A kiedy się modlicie, nie paplajcie bez ustanku jak poganie, którzy sądzą, że gdy będą dużo mówić, Bóg lepiej ich usłyszy". Tymczasem wzywani jesteśmy do nieustannej modlitwy. Jak to pogodzić? Jakość modlitwy nie zależy od ilości słów, formuł wypowiedzianych, lecz od tego, co dokonuje się w sercu. Jakie pragnienia kieruję do Jezusa, jakie jest moje zasłuchanie w Jego słowo? Bóg uczy mnie, a ja jestem uczniem. Uczeń, gdy słucha i wypełnia słowo Nauczyciela, modli się. Modlić się nieustannie do żyć duchem słowa, to pragnąć tego, co jest pragnieniem Jezusa, a zostało przeze mnie na modlitwie poznane, usłyszane, umiłowane.

W modlitwie "Ojcze nasz" zwróćmy uwagę na słowa: "i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie!" Tracimy z oczu Ojca, ulegając pokusie. Ona zajmuje miejsce centralne, nie potrafi żyć na obrzeżach naszej wrażliwości, naszego ducha, lecz w jego centrum. Jezus nie mówi, byśmy byli pozbawieni pokus, lecz byśmy im nie ulegli. Czy tym samym nie uznaje On pokusy za rzeczywistość, która jest nieodłączna od naszego życia. Co więcej? To one są jednym z wielu bodźców mobilizujących do wewnętrznej walki o głęboką więź z Bogiem. Bez pokus, nie ma walki. Jeśli nie ma walki, nie cenimy sobie to, co przychodzi z łatwością, bez naszego utrudzenia. To, co łatwo przyszło, łatwo czasem i stracić.

Obecność pokus, to stan zagrożenia dla naszej relacji z Jezusem. Nasza mobilizacja do walki wewnętrznej, przez miłość, jest wyjątkowa. Chronimy naszą miłość i przyjaźń. Pokusy uświadamiają, jak wiele możemy stracić przez zły wybór. Nie ma decyzji w życiu człowieka, które nie miałyby wpływu na jego życie, samopoczucie, wzrastanie lub upadki. Pokusy są także nośnikami informacji o nas samych. Odsłaniają przed nami to, przed czym uciekamy, na co reagujemy lękiem, albo też nie chcemy spraw koniecznych rozwiązać według zasad wiary w Jezusa.
Najważniejsze w tym jest "abyśmy nie ulegli pokusie", nie zaś byli ich pozbawionymi.

Ks. Józef Pierzchalski

Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

27. Słowo Boże na dziś: Tu jest coś więcej niż Jonasz

Środa, 12 marca 2014 roku
Łukasz 11,29-32

Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz".


Rozmowa faryzeuszy z Jezusem doprowadziła do odkrycia ich niedowierzania, a tym samym przewrotności. Stąd domaganie się znaku od Niego. Mówiąc o „Znaku Jonasza” Chrystus skłania Żydów, aby wsłuchali się w Jego częste nawoływanie do pokuty. Oczekiwanie na cud jest próbą pójścia na skróty, w uznaniu prawdziwości nauki Jezusowej. Poznanie Prawdy, która wyzwala, czyli zbawia, dokonuje się na drodze pokuty i nawrócenia. „Znak Jonasza”, to nic innego, jak świadectwo o Chrystusowym zmartwychwstaniu. Pokuta i wewnętrzna przemiana człowieka otwiera jego serce na przyjęcie światła rozjaśniającego to, co mówi Jezus. Rozumiemy słowa Pana nie tylko umysłem, lecz i przemienionym sercem.

Domaganie się znaku, było dążeniem do poznania Prawdy, według ludzkiego planu. Tymczasem Jezus przyszedł na ziemię, aby wypełnić wolę Ojca i Jego plan zbawienia. Daje odczuć Żydom, że nie zamierza tego porządku zmieniać. Znak, który On by uczynił, nic nie powie, na nic nie wskaże, jeśli człowiek nie uwierzy Jego słowu. Spodziewanie się czegoś więcej od Jezusa, niż Słowa, było wystawianiem na próbę. Okazuje się jednak, że propozycja drogi pokuty i nawrócenia, stała się znakiem sprawdzającym zamiary Żydów wobec Nauczyciela z Nazaretu. Jako ludzie przewrotni nie przychodzili do Niego po to, aby poznać prawdę, uczyć się jej, kontemplować jej piękno, uznać moc oddziaływania w sercach współziomków, lecz szukali wszelkich możliwych sposobów, aby Jezus w realizacji Swojej misji, poruszał się według ich koncepcji. To było ewidentnym kuszeniem na podobieństwo tego, które jest zapisane w Ewangelii wg Św. Mateusza 4, 1-11. W oczekiwaniu „przewrotnego plemienia” Chrystus dostrzega lekceważenie a nawet pogardę dla tego, który jest kimś „więcej niż Salomon”, kimś „więcej niż Jonasz”. Lekceważący Słowo Jezusa, sami przed sobą, uporem serca, zamknęli drogę prowadzącą do przyjęcia „znaku Jonasza”.

Znaki są dla człowieka, który uwierzył Słowu. „Niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”. One potwierdzają przyjęte Słowo. „Według wiary twojej, niech ci się stanie, jak chcesz”. Przyjęcie Słowa, jest aktem wiary człowieka. To jest znak, iż Bóg działa w nim, a on pozwala się prowadzić Jego Słowu. Znakiem podstawowym w naszej wierze w Jezusa, są Sakramenty Święte, a wśród nich szczególne miejsce zajmuje Słowo Boże i Eucharystia. Słowo Jezusa przygotowuje nas do przeżywania Bezkrwawej Ofiary naszego Pana i Zbawcy.

Dlaczego żaden znak? Być może dlatego, że sami już widzieli znaki, które Jezus czynił, a i tak nie uwierzyli w Niego. Słyszeli od innych, co uczynił, i też tego nie przyjęli. Byli zamknięci. „Nie skorzy do uwierzenia we wszystko, co przepowiadali prorocy”. Przed chwilą Jezus nakarmił około czterech tysięcy ludzi. Im to nic nie mówi.

Pan zostawia ich. Do nich odnoszą się słowa, które Chrystus w bardzo ostrej formie kieruje do swoich uczniów: „Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie”. Można patrzeć na czyny Jezusa i nie poznawać Boga; można słuchać tego, co mówi, a nie chcieć tego przyjąć.

Otępiałość serca, nieczułość, niewrażliwość, upór, sprzeciw, niechęć, nie proszenie o pomoc, brak szukania prawdy, chora świadomość: ktoś nie wie lepiej ode mnie, niczego nowego mi nie powie.

Faryzeusze zostawili Jezusa przez wystawienie Go na próbę, oraz przez domaganie się znaku. Nie byli z Nim po tej samej stronie, na tym samym brzegu. Oczekiwanie na znak wskazuje na to, że człowiek nie zdąża w tym samym kierunku w którym podąża Chrystus.

Ks. Józef Pierzchalski

Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

29. Słowo Boże na dziś: Proście, szukajcie, kołaczcie

Czwartek, 13 marca 2014 roku
Mateusz 7,7-12

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre tym, którzy Go proszą. Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy".

"Proście, a będzie wam dane". Nie przestawajcie prosić, a będzie wam dane; nie przestawajcie szukać, a znajdziecie; nie przestawajcie pukać, a drzwi będą przed wami otwarte. Jest w tym wołanie o wytrwałość, nie poddawanie się, nie poprzestawanie na jednym akcie, jednym słowie, jednym geście. Jezus chce byśmy Go nękali prośbami. On chce dawać, lecz my nie prosząc wytrwale, nie otwieramy wystarczająco serca na przyjęcie daru. Prośba poszerza wrażliwość serca na przyjęcie i rozumienie Jezusa i Jego łaski. Wytrwałe proszenie jest dorastaniem, dojrzewaniem do przyjęcia tego, co Bóg da. Przez proszenie przygotowujemy się na Jego wolę, rozstrzygnięcie, pomysł.

Nawoływanie do pukania jest wezwaniem, aby pękło w sercu to, co nasze, co już zaplanowane, przewidziane "po ludzku". Rzeczywistość ta przez pukanie powinna pęknąć, aby otworzyć się na przyjęcie myślenia "po Bożemu".

Wezwanie do szukania łączy się przede wszystkim z poznaniem prawdy o sobie. Przez szukanie i poznanie Boga, poznajemy siebie samych. Nasze szukanie winno być odkrywaniem tego, co jest sprawiedliwością i miłosierdziem przed Bogiem. Szukanie sprawiedliwości umożliwia odkrycie własnej grzeszności. W szukaniu zatem nie chodzi najpierw o to, byśmy odkryli, co Bóg nam chce dać, lecz poznali, co jest w nas przeszkodą do przyjęcia jego daru. Nasza niesprawiedliwość stawia opór Jego łasce. Spotkanie z własną niesprawiedliwością łączy się z umiejętnością znalezienia i przyjęcia tego, co jest Bożą sprawiedliwością.

Nasza prośba powinna zawierać wołanie: "Abym poznając Ciebie, poznał siebie". Szukanie Boga jest złączone z odkrywaniem naszego człowieczeństwa w Nim. Dlaczego w Nim? Ponieważ poza Nim poznając siebie możemy doświadczać frustracji i rozpaczy. Patrzenie przez Jezusa na siebie umożliwia postrzeganie się w jego spojrzeniu. Patrzymy na nasze życie oczami Jego miłosiernego wejrzenia.

Nie szukamy w sobie niesprawiedliwości, grzechów, braku wierności wobec Bożego Prawa. Szukamy Jezusa, dostępu do Jego serca. Zanurzamy się w Jego miłości, aby przez nią poznać swoją niewierność wobec Niego. Proszenie, szukanie, pukanie zmierza do odczucia i przezywania we własnym sercu miłości Boga i do radosnego przyjęcia Jego zamiarów.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

31. Słowo Boże na dziś: Idź i pojednaj się!

Piątek, 14 marca 2014 roku
Mateusz 5,20-26

Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: "Bezbożniku", podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.

Sprawiedliwy jest prawym człowiekiem. Postawa prawości jest zachowana przez tych, którzy kochają. Oni czynią to, co słuszne. Choć cierpią, to postępują sprawiedliwie, nie rozumiejąc dróg Pańskich wobec nich. Również w swoim cierpieniu dostrzegają, że Bóg czyni wobec nich to, co powinien, co jest Jego sprawiedliwością.

Doświadczanie Bożej sprawiedliwości prowadzi człowieka do nawrócenia, przemiany w myśleniu i odczuwaniu. Stajemy się sprawiedliwi przez ból serca, doznaną krzywdę, upokorzenie, jeśli poznajemy wyciągniętą i błogosławiącą nas rękę Pana. Przeżywanie niesprawiedliwości jest drogą umożliwiającą spotkanie z Bogiem, który uwalnia od pragnienia zemsty, złorzeczenia, nienawiści. Człowieka wierzącego wszystko może prowadzić do radości, również doświadczanie niesprawiedliwości, jeśli stanie się ono miejscem spotkania i przyjmowania miłości Pana. Bez miłości Jezusa pozwalamy się zniewolić namiętnościom, jakie potrafi obudzić w sercu niesprawiedliwość.

Boża sprawiedliwość budzi w naszym sercu Jego miłość, tęsknotę za bliskością z Nim, pragnienie Jego zwycięstwa nad niewolą, którą przynosi ludzka sprawiedliwość. Sprawiedliwość człowieka zamyka dostęp do Królestwa Bożego. Skupia się ona na okazaniu człowiekowi tego, co mu się należy za jego niesprawiedliwość. Sprawiedliwość Jezusa, która otwiera przed człowiekiem Królestwo Boże niesie w sobie: miłosierdzie, miłość, prawość, prawdomówność, wierność, dobroć i świętość. Do tego nawołuje Jezus przypominając, "Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego".

Ks. Józef Pierzchalski SAC

Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

32. Droga Krzyżowa z rozważaniami Ojca Świętego Jana Pawła II



Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Wyrok Poncjusza Piłata został wydany pod naciskiem Arcykapłanów i tłumu. „Ukrzyżuj Go, Ukrzyżuj Go!” Piłat wyłączył się w swoim poczuciu od tego wyroku przez umywanie swych rąk, podobnie jak się wyłączył poprzednio od słów Chrystusa, w których On Królestwo Boże utożsamia z prawdą, z dawaniem świadectwa prawdzie. Tak Piłat usiłował stanąć na uboczu. Ale ten Krzyż, na który skazał Jezusa z Nazaretu, jak i prawda Jego Królestwa, przeszyły - musiały przeszyć - sam rdzeń ludzkiego jestestwa rzymskiego namiestnika. Taka jest rzeczywistość, od której nie można usunąć się na bok, zejść na margines.
   A to, że Jezus, Syn Boży, był pytany o Swoim Królestwie, że był o nie sądzony przez człowieka, że był za nie skazany na śmierć - to wszystko stanowi początek ostatecznego świadectwa o Bogu, który umiłował świat.
   Stajemy więc wobec tego świadectwa i wiemy, że nie wolno nam umywać rąk.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja II: Pan Jezus Przyjmuje Krzyż na swoje ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Rozpoczyna się egzekucja, czyli wykonanie wyroku. Podchodzi Jezus aby stanąć pod Krzyżem, mając całe ciało poszarpane i pokaleczone, ociekając Krwią na twarzy spod cierniowej korony. „Ecce homo!” Jest w Nim cała prawda o „Synu Człowieczym” wypowiedziana przez proroków, prawda o „Słudze Jahwe” zapowiedziana przez Izajasza: „Zdruzgotany za nasze winy ... W Jego ranach jest nasze uzdrowienie.” I jest w Nim jakaś zdumiewająca konsekwencja tego, co człowiek uczynił ze swoim Bogiem. Piłat mówi: „Ecce homo!” i „Popatrzcie co uczyniliście z człowiekiem!” A poprzez to stwierdzenie przemawia jakby inny głos i zdaje się mówić: „Popatrzcie, co w tym Człowieku uczyniliście ze swoim Bogiem!”.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja III: Pan Jezus upada po raz pierwszy.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Jezus upada pod ciężarem Krzyża. Upada na ziemię. „Czy myślisz, że mógłbym poprosić Ojca mego, a zaraz wystawiłby mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów!”. On nie prosi o to. Skoro raz przyjął kielich z rąk Ojca, chce go wypić do dna. Właśnie On tego chce. Przecież „myśmy się spodziewali”, powiedzą po kilku dniach uczniowie w drodze do Emaus. „Jeśli jesteś Synem Bożym” będą Go prowokowali członkowie Sanhedryna. „Innych ocalał, siebie nie może ocalić”, zawoła tłum. A On przyjmuje wszystkie te słowa obelgi, które zdają się unicestwiać cały sens Jego misji, Jego słów wypowiedzianych i cudów dokonanych.
Przyjmuje te wszystkie słowa i nie chce im niczego przeciwstawiać.
Chce aby był zelżony. Jest do końca, do każdego szczegółu wierny temu słowu,
„Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie.”

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IV: Pan Jezus spotyka Swoją Matkę.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Matka. Maryja na Drodze Krzyżowej spotyka Syna. Jego Krzyż staje się Jej Krzyżem, Jego poniżenie i hańba publiczna - Jej poniżeniem i hańbą publiczną. Taki jest ludzki porządek. Tak to muszą odczuwać otaczający Go ludzie i tak to trafia do Jej Serca. „A duszę Twoją miecz przeszyje.” Słowa wypowiedziane wówczas, gdy Jezus miał czterdzieści dni, w tej chwili się spełniają.
W tej chwili dosięgają swej pełni.
   Chociaż to cierpienie jest Jej własne, choć dotyka Ją samą w głębi Jej Macierzyńskiej istoty, to jednak pełną prawdę o nim wyrażamy, mówiąc o nim, że jest „współcierpieniem”, że należy do tej samej tajemnicy, i stanowi poniekąd jedność
z cierpieniem Syna.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Szymon z Cyrenei, wezwany do dźwigania krzyża, z pewnością nie chciał go dźwigać. Użyczył jednak swoich bark, skoro barki Skazańca okazywały się za słabe. Był tak blisko Chrystusa, bliżej niż Maryja, bliżej niż Jan, którego, choć był mężczyzną, nie wezwano aby pomagał. Wezwano jego, Szymona z Cyrenei, ojca Aleksandra i Rufina. Wezwano go i zmuszono. Jak długo trwał ten przymus?
   Jak długo tak on szedł obok, niezadowolony, zaznaczając,
że nic nie łączy go ze Skazańcem? Nie wiadomo.
Święty Marek tylko podaje imiona synów Cyrenejczyka, a tradycja utrzymuje, że należeli oni do wspólnoty Chrześcijan otaczających Świętego Piotra.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VI: Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Tradycja też doniosła nam o Weronice. Może jest ona jakimś dopowiedzeniem sprawy Cyrenejczyka. Tak jak dyktowało jej serce, ona otarła Jego Twarz.
I jak dalej podaje nam tradycja: na płótnie, którym tę Twarz otarła,
odbiło się Oblicze Chrystusowe.
   Jednakże sens tego szczegółu można odczytać inaczej, kiedy nawiążemy go do słów Chrystusa o Sądzie Ostatecznym. Wiele zapewne jest takich, którzy wtedy zapytają: „Panie, kiedyśmy Ci to uczynili?” A Jezus odpowie: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili.”
Odbija bowiem Zbawiciel Swe podobieństwo na każdym uczynku miłości,
tak jak na chuście Weroniki.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VII: Jezus upada po raz drugi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   „Jam jest robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu” - słowa psalmisty proroka znajdują swe pełne urzeczywistnienie na tych ciasnych, stromych uliczkach Jerozolimy w ciągu ostatnich godzin, które dzielą to miasto od rozpoczęcia Paschy. A wiadomo, że takie godziny przed świętem bywają gorączkowe. I uliczki są zatłoczone. W tej treści spełniają się słowa psalmisty, chociaż nikt o tym nie myśli. Ci, którzy okazują wzgardę, z pewnością, nie zdają sobie sprawy, że ten Jezus z Nazaretu, który po raz drugi upada pod Krzyżem, stał się dla nich pośmiewiskiem.
   A On tego wszystkiego chce. Chce spełnienia proroctwa, więc upada z wysiłku. Upada ze Swej woli, bo jakże spełnią się Pisma: „Jam jest robak, a nie człowiek.”

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczące nad Nim niewiasty.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Oto wezwanie do żalu, do prawdziwego żalu. Jezus mówi do „córek Jerozolimskich”, które płaczą na Jego widok: „Nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i nad synami waszymi.” Nie można się ślizgać po powierzchni zła, trzeba sięgać do jego korzenia, do przyczyn, do całej wewnętrznej prawdy sumienia.
   Właśnie to chce powiedzieć Jezus dźwigający Krzyż, który zawsze wie, co jest w sercu każdego człowieka. I dlatego On pozostaje zawsze najbliższym świadkiem naszych czynów i sądów o tych czynach, które wydajemy na siebie we własnym sumieniu. On nawet daje nam poznać, że trzeba aby te sądy były spokojne, trzeźwe, obiektywne - mówi: „Nie płaczcie” - a równocześnie, związane z całą wymową prawdy, przestrzega nas, że to On który dźwiga Krzyż.
   O życie w prawdzie, o chodzenie w prawdzie, błagam Cię, Panie...

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IX: Jezus upada po raz trzeci.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Każda stacja tej drogi jest jakimś milowym kamieniem miłości tego posłuszeństwa
i tego samo upodlenia.
   Miarę tego samo upodlenia uświadamiamy sobie w pełni gdy widzimy, że znów - po raz trzeci - On upada pod Krzyżem. Uświadamiamy sobie w pełni gdy rozważamy, Kim jest Ten upadający? Kim jest Jezus Chrystus? - „On, który posiadał Boską naturę, nie skorzystał ze sposobności aby być na równi z Bogiem, lecz obnażył samego Siebie, przyjąwszy postać sługi i tym samym stał się podobnym do ludzi.
A wewnętrznym przejawieniem uznany za Człowieka, uniżył samego Siebie i tym bardziej stał się posłusznym aż do śmierci - i to do Śmierci Krzyżowej.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja X: Pan Jezus z szat obnażony.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Gdy Jezus na Golgocie zostaje z szat obnażony, myśli nasze zwracają się do Jego Matki biegną jakby do samych początków tego Ciała, które już teraz przed ukrzyżowaniem, stanowi jedną wielką Ranę. Tajemnica Wcielenia: Syn Boży przyjmuje Ciało w łonie Dziewicy. Ciało Chrystusa wyraża miłość do Ojca: Wtedy rzekłem „Oto idę, aby spełnić wolę Twoją.” „Ja zawsze czynię to, co się Ojcu podoba.” To Ciało obnażone pełni wolę Ojca każdą raną, każdym drgnieniem bólu, każdym zszarpanym mięśniem, każdą strugą Krwi, która z Niego się toczy, całym wyczerpaniem ramion i zmiażdżeniem szyi i bark.
   Musimy myśleć przy tej stacji o Matce Chrystusowej, bo pod Jej Sercem, a potem w Jej oczach i w Jej dłoniach, Ciało Syna Bożego doznało pełnej czci.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XI: Pan Jezus przybity do Krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   „Przebodli ręce moje i nogi moje, policzyli wszystkie kości moje”.
„Policzyli" - jakże prorocze słowa. Cały Ten Człowiek w największym napięciu:
Jego szkielet, mięśnie, system nerwowy, każdy organ, każda komórka
- w szczytowym napięciu.
„Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich ludzi do Siebie.”. Oto słowo wyrażające pełną rzeczywistość ukrzyżowania.
Wchodzi w nią i to straszliwe napięcie, które przenika ręce i nogi, i wszystkie kości: straszliwe napięcie Ciała, które przybito jak jakiś przedmiot do belek krzyża,
aby się wyniszczyło do końca w śmiertelnych konwulsjach.
   Pierwsze Jego słowa na Krzyżu są: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią.”

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XII: Pan Jezus umiera na Krzyżu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Chrystus przybity do Krzyża, ubezwładniony w tej straszliwej pozycji, wzywa Ojca. Wszystkie te wezwania świadczą, że stanowi Jedno z Nim.
„Ja i Ojciec Jedno jesteśmy”.
   Oto najwyższe, oto szczytowe działania Syna w zjednoczeniu z Ojcem.
Tak, w zjednoczeniu - właśnie wówczas woła:
„Eli, Eli, lama sabachtani - Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił?”
Te rozpięte ramiona z najwyższym wysiłkiem ogarniają całą ludzkość i cały świat.
   Oto Człowiek. Oto Sam Bóg - „w Nim żyjemy, poruszamy się i w Nim jesteśmy.” W Nim: w tych rozpiętych wzdłuż poprzecznej belki Krzyża ramionach.
Oto tajemnica Odkupienia!

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIII: Jezus zdjęty z Krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Kiedy Ciało Jezusa zostaje zdjęte z Krzyża i złożone w ramionach Matki, wówczas staje nam znów przed oczyma ta chwila, w której Maryja przyjęła pozdrowienie Anioła Gabriela: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus...
a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida ... a Jego panowaniu nie będzie końca.” Maryja powiedziała tylko: „Niech mi się stanie według twego słowa,”
- jakby już wtedy chciała wyrazić to, co teraz przeżywa.
   Z tym też łączy się przedziwna obietnica, którą wypowiedział Symeon w czasie ofiarowania Jezusa w świątyni:
„Twoje Serce miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.”
   A Jezus znowu jest w Jej ramionach jak był w stajence Betlejemskiej.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIV: Jezus złożony do grobu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
   Od chwili, gdy człowiek przez grzech odsunięty został od drzewa życia, ziemia stała się cmentarzem. Ile ludzi, tyle grobów, Wielka planeta mogił.
   Wśród tych mogił jest jeden, który znajdował się w pobliżu Kalwarii, a był własnością Józefa z Arymatei. Do tego grobu, użyczonego przez życzliwego człowieka, złożono Ciało Jezusa po zdjęciu z Krzyża. A składano Je w pośpiechu, ażeby zdążyć przed świętem Paschy, które rozpoczynało się o zmierzchu dnia.
   Wśród wszystkich niezliczonych grobów, rozsianych po kontynentach naszej planety, jest jeden Grób, w którym Syn Boży, „Człowiek Jezus Chrystus,”
zadał śmierć ludzkiej śmierci.
   I oto, wszyscy ludzie, którzy patrzą w stronę Grobu Jezusa Chrystusa,
żyją w nadziei Zmartwychwstania.

   Ojcze nasz ...
   Zdrowaś Maryjo...
   Chwała Ojcu...
   Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

+ +
„Któryś za nas Cierpiał Rany…
Jezu Chryste… zmiłuj się nad nami…
I Ty… Któraś Współcierpiała…
Matko Bolesna…
Przyczyń się za nami…”

+++

avatar użytkownika intix

33. Słowo Boże na dziś: Módlcie się za tych, którzy was prześladują

Sobota, 15 marca 2014 roku
Mateusz 5,43-48

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził». A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski".


„Miłować” oznacza nie tylko powstrzymywanie się od czynienia jakiegokolwiek zła, nie czynienia krzywdy bliźniemu, ale oznacza przede wszystkim pozytywne działanie dla jego dobra. Stary Testament dopuszczał nie miłowanie nieprzyjaciela. „Nienawiść” oznacza brak miłości. „Miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Nieprzyjaciółmi są przede wszystkim prześladowcy chrześcijan; są to „nieprzyjaciele wierzących”.

Jesteśmy powołani aby nie miłować jedynie Tych, co nas miłują. Obejmujemy miłością tych, którzy nas nie kochają, a także osoby, które występują przeciwko nam. Miłość nie jest sprawą emocji, ale polega na postawie życzliwości wyrażającej się w konkretnych czynach. Miłość nieprzyjaciół jest bezwarunkowa; nie mamy na celu ich „nawrócenia”. Miłość w jakimś celu nie jest miłością.

Miłość nieprzyjaciół buduje pomiędzy Bogiem a człowiekiem relację Ojciec – syn. „Tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie”. W momencie kiedy uznajemy, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga, stajemy po stronie Ojca. Ktokolwiek więc jest w stanie miłować nieprzyjaciół, okazuje się dzieckiem Bożym. „Bądźcie naśladowcami Boga jak umiłowane dzieci i postępujcie w miłości” (Ef 5,1-2). Po podobieństwie poznaje się pokrewieństwo. Bóg swoimi darami obdarza wszystkich ludzi, dobrze i źle czyniących, sprawiedliwych i niesprawiedliwych: „On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. Bóg miłuje jednych i drugich ludzi. Jeśli chcemy być nazwani dziećmi Boga, powinniśmy pełnić dzieła swojego Ojca.

Miłość nieprzyjaciół jest tym „więcej” w miłowaniu. To jest postawa wykraczająca poza normalne zachowania ludzi, to większa sprawiedliwość do zachowania której zachęca Jezus. Miłując nieprzyjaciół nie powinniśmy spodziewać się czegokolwiek w zamian. Taka miłość nie jest czymś zwyczajnym i naturalnym. Doświadczając łaski Boga jesteśmy wystarczająco silni, aby żyć miłością, która nie jest pochodzenia ludzkiego, lecz Bożego.

Człowiek może być nazwany „doskonałym” ze względu na swoją pobożność i posłuszeństwo Bogu. Doskonałym jest człowiek o niepodzielnym sercu, w pełni posłuszny i zachowujący przykazania. Doskonały wypełnia wszystkie nakazy Boga. Doskonałość zatem to przyjęcie w całości głoszonego przez Jezusa orędzia. Bóg jest doskonały. Oznacza to: niepodzielony, bez skazy, całkowity, pełny. Bóg jest doskonały ponieważ zwrócony jest całkowicie ku człowiekowi; daje swoje dary zarówno sprawiedliwym jak i niesprawiedliwym.

Doskonałość człowieka polega na miłości, która nie wyklucza żadnego człowieka. W pewnym stopniu człowiek kochając, powinien odznaczać się niepodzielnością, czyli pełnią. Miłość nieprzyjaciół nie jest jednym z wielu wskazań Jezusa, ale szczytem i centrum przykazań prowadzących do doskonałości (do pełni życia Bogiem i w Bogu).

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także

>>> Za nieprzyjaciół – modlitwa?
+++

Bóg zapłać...

avatar użytkownika Maryla

35. EWANGELIA

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką osobno. Tam przemienił się wobec nich: Twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie”. Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: „Wstańcie, nie lękajcie się”. Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: „Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”.

Mt 17, 1-9

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

37. Gorzkie Żale - II Niedziela Wielkiego Postu


Gorzkie Żale
OTO CZŁOWIEK...
Pycha światowa niechaj, co chce wróży, co na swe skronie wije wieniec z róży. W szkarłat na pośmiech cierniem Król zraniony, jest ozdobiony!


Pobudka

Posłuchaj...

1. Gorzkie żale przybywajcie, * Serca nasze przenikajcie,
2. Rozpłyńcie się, me źrenice, * Toczcie smutnych łez krynice.
3. Słońce, gwiazdy omdlewają, * Żałobą się pokrywają.
4. Płaczą rzewnie Aniołowie, * A któż -żałość ich wypowie?
5. Opoki się twarde krają, * Z grobów umarli powstają.
6. Cóż jest, pytam, co się dzieje? * Wszystko stworzenie truchleje!
7. Na ból męki Chrystusowej * Żal przejmuje bez wymowy.
8. Uderz, Jezu, bez odwłoki * W twarde serc naszych opoki!
9. Jezu mój, we krwi ran swoich * Obmyj duszę z grzechów moich!
10. Upał serca swego chłodzę, * Gdy w przepaść męki Twej wchodzę.

CZĘŚĆ II

Śpiewana w II i V niedzielę Wielkiego Postu

Intencja

W drugiej części rozmyślania Męki Pańskiej będziemy rozważali, co Pan Jezus wycierpiał od niesłusznego przed sądem oskarżenia aż do okrutnego cierniem ukoronowania. Te zaś rany, zniewagi i zelżywości temuż Jezusowi cierpiącemu ofiarujemy, prosząc Go o pomyślność dla Ojczyzny naszej, o pokój i zgodę dla wszystkich narodów, a dla siebie o odpuszczenie grzechów, oddalenie klęsk i nieszczęść doczesnych, a szczególnie zarazy, głodu, ognia i wojny.

HYMN

Posłuchaj...

1. Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje, * Jako dla ciebie sobie nie folguje. * Przecie Go bardziej, ni katowska, dręczy, * Złość twoja męczy.
2. Stoi przed sędzią Pan wszego stworzenia, * Cichy Baranek, z wielkiego wzgardzenia; * Dla białej szaty, którą jest odziany, * Głupim nazwany.
3. Za moje złości grzbiet srodze biczują; * Pójdźmy, grzesznicy, oto nam gotują, * Ze Krwi Jezusa dla serca ochłody * Zdrój żywej wody.
4. Pycha światowa niechaj, co chce wróży, * Co na swe skronie wije wieniec z róży, * W szkarłat na pośmiech cierniem Król zraniony * Jest ozdobiony!
5. Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało! * Żal mi, ach, żal mi, ciężkich moich złości, * Dla Twej miłości!

LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM

Posłuchaj...

1. Jezu, od pospólstwa niewinnie, * Jako łotr godzien śmierci obwołany, * Jezu mój kochany!
2. Jezu, od złośliwych morderców * Po ślicznej twarzy tak sprośnie zeplwany, * Jezu mój kochany!
3. Jezu, pod przysięgą od Piotra * Po trzykroć z wielkiej bojaźni zaprzany, * Jezu mój kochany!
4. Jezu, od okrutnych oprawców, * Na sąd Piłata, jak zbójca szarpany, * Jezu mój kochany!
5. Jezu, od Heroda i dworzan, * Królu niebieski, zelżywie wyśmiany, * Jezu mój kochany!
6. Jezu, w białą szatę szydersko * Na większy pośmiech i hańbę ubrany, * Jezu mój kochany!
7. Jezu, u kamiennego słupa * Niemiłosiernie biczmi wysmagany, * Jezu mój kochany!
8. Jezu, przez szyderstwo okrutne * Cierniowym wieńcem ukoronowany, * Jezu mój kochany!
9. Jezu, od żołnierzy niegodnie * Na pośmiewisko purpurą odziany, * Jezu mój kochany!
10. Jezu, trzciną po głowie bity, * Królu boleści, przez lud wyszydzany, * Jezu mój kochany!

Posłuchaj...

Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony, * dla nas zelżony i pohańbiony! * Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! Boże nieskończony!

ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ

Posłuchaj...

1. Ach, widzę Syna mojego * Przy słupie obnażonego, * Rózgami zsieczonego!
2. Święta Panno, uproś dla mnie, * Bym ran Syna Twego znamię * Miał na sercu wyryte!
3. Ach, widzę jako niezmiernie * Ostre głowę ranią ciernie! * Dusza moja ustaje!
4. O Maryjo, Syna swego, * Ostrym cierniem zranionego, * Podzielże ze mną mękę!
5. Obym ja, Matka strapiona * Mogła na swoje ramiona * Złożyć Krzyż Twój, Synu mój!
6. Proszę, o Panno jedyna, * Niechaj Krzyż Twojego Syna * Zawsze w sercu swym noszę!



Posłuchaj...



(link żródłowy)

+++

avatar użytkownika Maryla

38. Gorzkie Żale" w wykonaniu

Gorzkie Żale" w wykonaniu Chóru Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego ulubionego przez Ojca świętego Jana Pawła II. Poszczególne utwory zostały pogrupowane w trzy części tak jak są one śpiewane w kosciołach w okresie Wielkiego Postu.
Część 2:Rozmowa Duszy Z Matką Bolesną,Któryś za nas cierpiał rany,Jezu Chryste Panie Miły.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

39. Słowo Boże na dziś: Przebaczajcie, a będzie wam przebaczone

Poniedziałek, 17 marca 2014 roku
Łukasz 6,36-38

Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

Miłosierdzie jest największym dobrem którym możemy odpowiedzieć za doświadczone zło. Rzecz nie w tym, aby myśleć przede wszystkim w kategoriach sprawiedliwości, czyli oddawania drugiemu tyle, ile mu się należy, lecz w kategoriach miłosierdzia, czyli przebaczania innym choć oni, po ludzku rzecz biorąc, na przebaczenie niczym nie zasłużyli. Miłosierdzie jest sposobem objawiania się Boga człowiekowi, ale też wezwaniem do takiego objawiania się człowieka człowiekowi. Kiedy zapominamy o miłosierdziu, zapominamy o Bogu i Jego heroicznej miłości Krzyża. Przez miłosierdzie uniemożliwiamy rozlewanie się zła, rozchodzenie się na innych. Zło należy paraliżować miłosierdziem.

Konieczne jest uwolnienie się od ocen, którymi posługuje się świat. Okazywanie miłosierdzia staje się dla niektórych powodem do kpin albo postrzegania nas, jako nieudaczników, którzy nie mogą sobie poradzić z prostymi sprawami. Nie oddajemy złem za zło, złorzeczeniem za złorzeczenie, oskarżeniem za oskarżenie, nienawiścią na nienawiść. Zatrzymujemy zło na sobie nie oddając tym samym osobie, która nas krzywdzi. Czy to ma sens? Tylko w świetle Krzyża Jezusa Chrystusa, tylko wtedy, kiedy pamiętamy, że „dobrem zwyciężać zło”. Nie odnosimy zwycięstwa inaczej, jak tylko miłosierdziem. Jest to sytuacja, której nie można wyjaśnić racjonalnie, rozumowo. Wiele chcielibyśmy zrozumieć, pojąć. W naszym życiu i wierze jest ogromny obszar na tajemnicę działania Boga. Nie wolno wielu spraw sprowadzać wyłącznie do konieczności ich rozumienia. Kiedy Jezus dostrzegł, że Jego słowa nie są przyjmowane, pozwolił przybić się do krzyża. To akt największej miłości, miłości miłosiernej. Bóg pociąga do siebie człowieka miłosierdziem a nie sprawiedliwością.

Miłosierdzie wyraża się w przebaczaniu. Najwięcej w naszych sercach jest żalu, gniewu, złości, zazdrości, odczuwania skrzywdzenia. Kiedy nic z tym nie czynimy wewnętrznie dochodzimy do zniszczenia się. Przebaczanie jest drogą ludzkiego wzrastania, jest metodą Jezusa Chrystusa na skuteczne zablokowanie działającego w świecie Złego ducha. Przebaczający odczuwa rodzące się w nim „nowe życie”, czyli nowe myślenie, nowe pragnienia, nowe patrzenie na siebie oraz innych. Przebaczający, to naśladujący Boga. Przebaczający to taki człowiek, który przyczynia się do nadejścia Królestwa Bożego. Ono jest w nim, ono jest w jego miłosierdziu. Bóg jest w przebaczającym. To On odnosi zwycięstwo nad szatanem.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także rekolekcje

>>>Wielki Post 2014 - Poniedziałek II tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

41. Słowo Boże na dziś: Kto się wywyższa, będzie poniżony

Wtorek, 18 marca 2014 roku
Mateusz 23,1-12

Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: "Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Wy zaś nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten, który jest w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony".

Życie uczonych w Piśmie i faryzeuszy było w głębokim rozdarciu. Skłaniali innych do postępowania, od którego sami się dystansowali. Nauka, którą głosili, nie przekładała się na ich życie, nie znajdowała w nim potwierdzenia. Zobowiązania, do jakich skłaniali innych, były za ciężkie, a nawet niemożliwe do spełnienia. Stosowali je wyłącznie dla innych. Wobec samych siebie byli pobłażliwymi i usprawiedliwiającymi. Nie uczestniczyli w trudzie realizacji zasad, do których respektowania nawoływali. Nakładali ciężary na innych, a potem odchodzili, nie interesując się tym, czy to, co niosą wyznawcy Boga, nie jest ponad ich siły.

Faryzeusze i uczeni w Piśmie tworzyli swój wizerunek ludzi doskonałych, wyjątkowych, godnych największego szacunku a nawet czci. Oczekiwali uznania, pochwał, podziwu. Ich działanie było obliczone na sukces. Pogarda wobec człowieka prostego nieznającego Prawa była powszechnie znana. Byli mistrzami pychy, wyniosłości i narcyzmu. Liczyło się to, co zewnętrzne. Odbierali hołdy od ludzi, którzy nie znali ich prawdziwego oblicza, tego, czym żyło ich serce. Jezus demaskuje ich dwulicowość, przez co budzi w nich nienawiść do siebie samego.

Bóg nie nakłada na człowieka ciężarów niemożliwych. Kiedy zobowiązuje do przestrzegania przykazań, niesie ciężar i trud z tym związany, razem z człowiekiem. Jezus nie skupia uwagi słuchających Go na sobie, lecz na Ojcu. Przypomina, że będąc dziećmi Boga dla siebie jesteśmy braćmi. Nie ma ważnych i ważniejszych; kochanych przez Boga więcej i tych, którzy zasługują na małą miłość, albo w ogóle nie są jej godni. Pokazanie prawdziwego obrazu Boga umożliwia poznanie człowieka, jakim jest.

Faryzeusze i uczeni w Piśmie utworzyli sobie obraz Boga taki, który był im wygodny, w którym nie doświadczaliby bólu poczucia winy, gryzienia w sumieniu. Sprowadzili Boga do własnego rozumienia, osobistej wygody i wymiernych, ludzkich korzyści. Pragnęli, aby ludzie postrzegali ich dobrze i korzystnie się o nich wyrażali. Jezus nie jest przeciwnikiem określeń: "Mistrz" i "Ojciec", lecz zabrania przyjmowania tym osobom niezasłużonych hołdów.

Co to znaczy być sługą? To być człowiekiem sprawiedliwym i miłosiernym, prawym, nie szukającym przede wszystkim własnego dobra. Jest to osoba ofiarna, zatroskana o dobrą relację z Bogiem i ludźmi najbliższymi. Jezus zaznacza, że we wspólnocie założonej przez Niego przywódcy wspólnot wierzących powinni zachowywać się nie jak ojcowie, nauczyciele czy panowie, lecz jak słudzy. Bycie sługą Jezusa Chrystusa jest tytułem honorowym.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także

>>> Bądź autentyczny

>>> VIP czyli VHP

+++
oraz
>>>Wielki Post 2014 - Wtorek II tygodnia
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

42. Słowo Boże na dziś: Z bólem serca szukaliśmy Ciebie

Środa, 19 marca 2014 roku
> Św. Józefa
Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny


Łukasz 2,41-51a

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: "Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Lecz On im odpowiedział: "Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.

Rodzice Jezusa chodzili razem z Synem do miasta świętego, świętowali razem, trzymali się razem. Ich życie można opisać zwrotem "chodzili razem". Mieli potrzebę przebywania ze sobą, towarzyszenia sobie wzajemnie. W taki sposób tworzyła się między nimi silna więź uczuciowa, duchowa. Ponieważ "chodzili razem", zdążali w tym samym kierunku, pragnąc osiągnięcia tego samego celu. W znacznym stopniu czas "chodzenia razem" wypełniał ich życie. Ich powołanie wyrażało się w byciu pielgrzymami "do domu Ojca".

Chodząc razem byli dla siebie wsparciem, służyli sobie radą, słuchaniem wzajemnym. Byli szczęśliwi ze sobą. Ludzie, którzy źle się czują ze sobą, nie chodzą razem, lecz trzymają się oddzielnie. Przez taką obecność, bliskość można poznać siebie i drugiego. Z takie poznania rodzi się potrzeba przebywania z drugim, lub dokonujemy odkrycia, że nie odpowiadamy sobie, czujemy się przytłoczeni obecnością drugiego.

Bóg nie chce, żeby mężczyzna był sam. Na drodze Józefa postawił Maryję. Ale i odwrotnie parząc, można powiedzieć, że Bóg nie chce, aby kobieta była sama, stąd na drodze Maryi stawia Józefa. On i ona stanowią całość. Oddzielnie są jedynie połową, częścią tęskniącą za relacją, za wspólnym wędrowaniem.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także
> Pantoflarz czy szara eminencja?

> Dać się poprowadzić Bogu

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

44. Słowo Boże na dziś: Psy lizały jego wrzody

Czwartek, 20 marca 2014 roku
Łukasz 16,19-31

Jezus powiedział do faryzeuszów: "Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz, i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu». Lecz Abraham odrzekł: «Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać». Tamten rzekł: «Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki». Lecz Abraham odparł: «Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają». «Nie, ojcze Abrahamie, odrzekł tamten, lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą». Odpowiedział mu: «Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą»".

„Żył pewien człowiek bogaty”. To ten, który doświadczał nadmiaru posiadanych rzeczy, przedmiotów, dóbr materialnych. Człowiek bogaty doświadcza pomyślności. Nie można jej łączyć z duchowym bogactwem i sprawiedliwością. Człowiek bogaty może zapomnieć o czasowości życia na Ziemi. Jego serce jest zdolne obfitować w brak współczucia na biedę innych. Bogactwo jest próbą. Można dostrzegać tylko to, co teraz, ale można też nauczyć się patrzeć dalej, na to, co później. Można zatrzymać się na własnych potrzebach, ale też, można wejść w pragnienie dzielenia się tym, co posiadam. Bogactwo może przyczynić się do solidarnego przeżywania życia z innymi. Niekiedy staje się ono miejscem hedonistycznej konsumpcji, bez zwracania uwagi na mających się źle.

Bogacz ubierał się w bisior. Była to szata władzy, wysokiej pozycji społecznej, znak sukcesu odniesionego przez człowieka. Bogactwo materialne nie musi przekładać się na posiadane dobra duchowe, na ludzką wrażliwość. Bogactwo, posiadanie dóbr materialnych może być przeszkodą w duchowej wrażliwości na Boga i człowieka. Tym, co określa człowieczeństwo, jego piękno, najgłębsze bogactwo to ludzkie serce, jego dobroć, zrozumienie, miłosierdzie, współczucie, służba.

Zobaczmy człowieka leżącego na ziemi, chorego, głodnego. Bolał go głód. Był piękny w swoim człowieczeństwie. Jego serce było dobre. Łazarz oznacza – „Mój Bóg jest pomocą”. Nawet w takim poniżeniu, niedostatku, przeżywaniu strat przeżywał pomoc Boga. Jedni postrzegają ją w pomnażaniu swoich dóbr materialnych, inni cenią sobie piękne człowieczeństwo.

Darem Boga dla Łazarza były psy, które lizały jego rany. One wyczuły ból jego serca, potrzeby owrzodzonego, zbolałego ciała. Psy są obrazem nędzy Łazarza i odpychającego ubóstwa. Był człowiekiem z nizin społecznych. Nie interesowano się nim. Nie był postrzegany przez pryzmat tego, kim jest, ale tego, że nic nie ma.

Mądre życie wyraża się w przewidywaniu tego, co może przyjść, jako konsekwencja określonych moich słów, dokonywanych wyborów, czynów. Życie to odniesienie do innych ludzi, to relacje dobre lub złe, to widzenie człowieka w potrzebie lub nie dostrzeganie jego nędzy. Jakość życia w wieczności zależna jest od jakości życia w doczesności, a szczególnie piękna lub brzydoty w relacjach z innymi. Życie na Ziemi, decyzje, które podejmujemy znajdują swój zapis „po drugiej stronie”. Jakie życie tu, taka wieczność tam. Tym, co opowiada się za nami przed Bogiem, to dobroć naszego serca, przyjmowanie tego, co jest i przeżywanie rzeczywistości z myślą o wieczności.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także rekolekcje
> Wielki Post 2014 - Czwartek II tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

46. Słowo Boże na dziś: Uszanują mojego syna

Piątek, 21 marca 2014 roku
Mateusz 21,33-43.45-46

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: "Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś kamieniami obrzucili. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: «Uszanują mojego syna». Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: «To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo». Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?" Rzekli Mu: "Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze". Jezus im rzekł: "Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: «Kamień, który odrzucili budujący, ten stał się kamieniem węgielnym. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach». Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce". Arcykapłani i faryzeusze słuchając Jego przypowieści poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go ująć, lecz bali się tłumów, ponieważ Go miały za proroka.

"Był pewien gospodarz, który założył winnicę". Winnicą moją jest Kościół, moja rodzina, wspólnota zakonna, kapłańska. Bóg daje mi przestrzeń do życia, środowisko, zasadził mnie w nim, troszczy się o mnie i pielęgnuje, abym się rozwijał, stając się z dnia na dzień podobnym do Niego. On sam uznał, że tu powinienem żyć. To wszystko, co czyni dla mnie, jest potrzebne, abym poznał Jego i siebie. Z tego poznania rodzi się pragnienie życia w wolności serca. Również z poznania Boga wyłania się miłość, która wprowadza w Jego myślenie i odczuwanie serca.

Plon, jaki powstaje w winnicy jest dla Pana. Winien być Jego uwielbieniem. "Co masz, czego byś nie otrzymał?" Wszystko jest darem Boga, a tym samym wszystko to, co jest owocowaniem daru, należy do Niego. Potrzebna jest świadomość, że nie można przypisywać sobie prawa do zmiany porządku ustanowionego przez Boga. Nie wolno po swojemu interpretować Słowa Bożego, traktując je jako własność, nadając inny charakter życiu, jakie Bóg zamierzył wobec nas.

Jezus mówi wyraźnie w tym miejscu o uczonych w Piśmie i faryzeuszach. To oni manipulują Słowem Boga. To oni niszczyli tych, którzy przychodzili w Imię Pana. Żądza władzy nad ludźmi, silne pragnienie rozstrzygania za nich w ich sumieniu tego, co dobre, a co złe; co czyste, a co nieczyste; co się Bogu podoba, a co budzi jego gniew doprowadziło do sytuacji, iż Bóg został wyrzucony ze swojej winnicy i ukrzyżowany poza nią (poza Jerozolimą). Zawłaszczyli winnicą Pana, ustanawiając siebie w miejsce Boga (gospodarza) jej właścicielami.

Nadchodzi czas, że Jezus zostanie zabity jako Syn przysłany przez gospodarza do winnicy, aby odebrać plon Jemu należny. Ojciec powiedział Synowi – "Idź, napraw obyczaje panujące w mojej winnicy". Faryzeusze i uczeni w Piśmie nie rozumieli tego, co mówił. Daleko odeszli od rozumienia słów Boga. Słuchali siebie samych. Skupili się na głoszeniu zasad, które ustanowili i nawoływali do ich rygorystycznego przestrzegania. Odeszli od myślenia "po Bożemu" na rzecz myślenia "po ludzku". Nie chodzili drogami Bożymi, więc nie mogli spotkać Syna, którego posłał Ojciec.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także
> Odpowiedz
> Wydać owoc

+++
oraz rekolekcje
>Wielki Post 2014 - Piątek II tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

47. Droga Krzyżowa...


>>>Droga Krzyżowa z rozważaniami Kardynała Stefana Wyszyńskiego

+ † +
„Któryś za nas Cierpiał Rany…
Jezu Chryste… zmiłuj się nad nami…
I Ty… Któraś Współcierpiała…
Matko Bolesna…
Przyczyń się za nami…”


+++

avatar użytkownika intix

48. Słowo Boże na dziś: Ojcze, daj mi

Sobota, 22 marca 2014 roku
Łukasz 15,1-3.11-32

W owym czasie zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada». Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zebrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, które jadały świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: «Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników». Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę». Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się»".

Młodszy syn trwoni majątek, żyje rozrzutnie, oddaje się czynom nierządnym, uznaje swoją winę, chce być sługą, a nawet niewolnikiem Ojca. Starszy syn nie odszedł od Ojca, nie wziął części swojego majątku, nie żył rozrzutnie, pracował na polu Ojca, ma żal, że nie mógł się bawić z przyjaciółmi. Gniew jego wzbudził się pod wpływem powrotu brata do Ojca, do domu, tym samym również do niego. Nie chce wejść starszy syn do takiego domu, nie chce się bawić i ucztować. Ojciec wychodzi naprzeciw młodszego syna, wzruszył się głęboko jego powrotem, długo go całował, hojnie obdarował. Ojciec wychodzi z domu naprzeciw starszego syna i tłumaczy mu osobiście zaistniałą sytuację. Wyjaśnia swoją postawę zarówno do niego, starszego syna, jak i do tego, który ożył.

Starszy syn był wierny i posłuszny. Chciał się bawić z przyjaciółmi, lecz jak można domniemywać nigdy o tym pragnieniu nie powiedział Ojcu. Pragnień swoich nie dzielił z Ojcem, nie dzielił swoich chwil radości z przyjaciółmi tak, jak tego pragnął. Za jego wiernością podążają pretensje wobec Ojca i wobec młodszego brata. Jest przepełniony żalem do brata, za życie rozrzutne i nierządne. Ma również wielki żal do Ojca za radość, za szczęście, którego Ojciec doznaje. Syn nie dostrzega hojności i otwarcia Ojca, który niczego mu nie zabrania; całe bogactwo Ojca jest przed nim otwarte. Wierność starszego syna jest pozbawiona wzruszeń wobec: niedoli, słabości, poniżenia, roztrwonienia darów Ojca, wobec młodszego brata, który "odnalazł się". Wierność, posłuszeństwo, które nie budzą w człowieku wrażliwości na drugiego, życzliwości wobec bliźniego, nie są aktem religijnym, pięknym w swojej treści, pociągającym wyznanie wiary, lecz aktem pustego, pozbawionego życia, a tym samym sensu i celu działania.

Ojciec widzi syna, który żyje, bo był już umarły przez swoje czyny. Ojciec widzi syna, który się odnalazł, bo przecież zaginął przez swoje wybory. Starszy jego syn tej rzeczywistości nie postrzega. Wydaje się, że można się weselić, możliwe jest radowanie się człowiekiem (które to postawy są udziałem w weselu i radości Boga), jeśli człowiek sam widzi hojność Pana wyrażaną wobec niego, Jego obdarowywanie. Ojciec chce, abym nie tylko wychodził, lecz wręcz wybiegał na spotkanie człowieka obciążonego konkretną biedą. Powinienem dorastać do tego, aby tłumaczyć i wyjaśniać postawy tych, którzy się źle mają, a poddawani są ostrzu krytyki, odrzucenia, pohańbienia. Nareszcie powinienem być szczery wobec Ojca, przedstawiając Mu to, czego naprawdę chcę i pragnę, będąc z Nim.

Może uświadamiam sobie, że niektórzy żyją niegodnie, źle, w sposób gorszący, jakby nie mieli świadomości tego, kim są, kim powinni być w domu Ojca? Dlaczego nie mam odwagi porozmawiać z Ojcem i młodszym bratem, który jest w tym samym domu, a ja stoję na zewnątrz i nie chcę do niego wejść? Co powoduje mój gniew, gdy patrzę na wierzących? Czego nie mogę lub nie chcę im darować? Przebywanie z Bogiem, więź z Nim, może człowiek nie odbierać jako wyróżnienia, wyjątkowego daru. Chcemy tego, co Bóg może dać: rzeczy, talenty, możliwości, przyjaciół wśród ludzi, które czynią życie człowieka atrakcyjnym. Bardziej potrzebujemy niekiedy darów Bożych, niż Boga samego: Jego bliskości, obecności, codziennego spotykania.

Nie wiemy, kim jest dla nas Bóg, jeśli w jakimś momencie życia, nie odejdziemy od Niego, jak syn marnotrawny od Ojca. Niezwykłe jest to, że Ojciec nie zatrzymuje syna: chcesz odejść, odejdź; chcesz wziąć część majątku, weź, bardzo proszę. Odejścia od Chrystusa, mogą człowieka nauczyć rozwagi w podejmowaniu decyzji. Człowiek staje się mądrzejszy, gdy zbłądzi, jeżeli chce uznać swój problem, swoją winę.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także
> Głód miłości

+++
oraz rekolekcje
>Wielki Post 2014 - Sobota II tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika Maryla

49. Ewangelia III niedziela

Ewangelia

III niedziela Wielkiego Postu

Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego
Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub synowi swemu,
Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie
przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z
Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego
uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności.
Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie,
Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają
się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i
/wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić – prosiłabyś Go
wówczas, a dałby ci wody żywej. Powiedziała do Niego kobieta: Panie,
nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody
żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę
studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? W
odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów
będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie
pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem
wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Daj mi
tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. A On jej
odpowiedział: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj. A kobieta odrzekła
Mu na to: Nie mam męża. Rzekł do niej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie
mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie
jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą. Rzekła do Niego
kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć
Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie
należy czcić Boga. Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że
nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie
będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co
znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak
godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać
cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec.
Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w
Duchu i prawdzie. Rzekła do Niego kobieta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz,
zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko. Powiedział
do niej Jezus: Jestem Nim Ja, który z tobą mówię. Na to przyszli Jego
uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie
powiedział: Czego od niej chcesz? – lub: – Czemu z nią rozmawiasz?
Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam
ludziom: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co
uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? Wyszli z miasta i szli do Niego.
Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: Rabbi, jedz! On im rzekł: Ja
mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie. Mówili więc uczniowie
jeden do drugiego: Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia? Powiedział im
Jezus: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i
wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a
nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola,
jak bieleją na żniwo. żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na
życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem
okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was
wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się
natrudzili, a w ich trud wyście weszli. Wielu Samarytan z owego miasta
zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi
wszystko, co uczyniłam. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego,
prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele
więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: Wierzymy
już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i
jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata.

J 4,5-42

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

50. @Maryla

avatar użytkownika intix

51. Gorzkie Żale - III Niedziela Wielkiego Postu


Gorzkie Żale
Scena z Kalwarii na Górze św. Anny

Zemdlony Jezus pod Krzyżem uklęka, jęczy i stęka.

Pobudka

Posłuchaj...

1. Gorzkie żale przybywajcie, * Serca nasze przenikajcie,
2. Rozpłyńcie się, me źrenice, * Toczcie smutnych łez krynice.
3. Słońce, gwiazdy omdlewają, * Żałobą się pokrywają.
4. Płaczą rzewnie Aniołowie, * A któż - żałość ich wypowie?
5. Opoki się twarde krają, * Z grobów umarli powstają.
6. Cóż jest, pytam, co się dzieje? * Wszystko stworzenie truchleje!
7. Na ból Męki Chrystusowej * Żal przejmuje bez wymowy.
8. Uderz, Jezu, bez odwłoki * W twarde serc naszych opoki!
9. Jezu mój, we Krwi ran Swoich * Obmyj duszę z grzechów moich!
10. Upał serca swego chłodzę, * Gdy w przepaść Męki Twej wchodzę.

CZĘŚĆ III

Śpiewana w III i VI niedzielę Wielkiego Postu

Intencja

W tej ostatniej części będziemy rozważali, co Pan Jezus cierpiał od chwili ukoronowania aż do ciężkiego skonania na Krzyżu. Te bluźnierstwa, zelżywości i zniewagi, jakie Mu wyrządzono, ofiarujemy za grzeszników zatwardziałych, aby Zbawiciel pobudził ich serca zbłąkane do pokuty i prawdziwej życia poprawy, oraz za dusze w czyśćcu cierpiące, aby im litościwy Jezus Krwią Swoją Świętą ogień zagasił; prośmy nadto, by i nam wyjednał na godzinę śmierci skruchę za grzechy i szczęśliwe w łasce Bożej wytrawnie.

HYMN

Posłuchaj...

1. Duszo oziębła, czemu nie gorejesz? * Serce me, czemu całe nie truchlejesz? * Toczy twój Jezus z ognistej miłości * Krew w obfitości.
2. Ogień miłości, gdy Go tak rozpala, * Sromotne drzewo na ramiona zwala; * Zemdlony Jezus pod Krzyżem uklęka, * Jęczy i stęka.
3. Okrutnym katom posłuszny się staje, * Ręce i nogi przebić Sobie daje, * Wisi na krzyżu, ból ponosi srogi * Nasz Zbawca drogi!
4. O słodkie drzewo, spuśćże nam już Ciało, * Aby na tobie dłużej nie wisiało! * My je uczciwie w grobie położymy, * Płacz uczynimy.
5. Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało! * Żal mi, ach, żal mi, ciężkich moich złości, * Dla Twej Miłości!
6. Niech Ci, mój Jezu, cześć będzie w wieczności, * Za Twe obelgi, męki, zelżywości, * Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny, * Cierpiał bez winy!

LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM

Posłuchaj...

1. Jezu, od pospólstwa niezbożnie, * Jako złoczyńca z łotry porównany, * Jezu mój kochany!
2. Jezu, przez Piłata niesłusznie * Na śmierć krzyżową za ludzi skazany, * Jezu mój kochany!
3. Jezu, srogim krzyża ciężarem * Na Kalwaryjskiej Drodze zmordowany, * Jezu mój kochany!
4. Jezu, do sromotnego drzewa * Przytępionymi gwoźdźmi przykowany, * Jezu mój kochany!
5. Jezu, jawnie pośród dwu łotrów * Na drzewie hańby ukrzyżowany, * Jezu mój kochany!
6. Jezu, od stojących wokoło * I przechodzących, szyderczo wyśmiany, * Jezu mój kochany!
7. Jezu, bluźnierstwami przez złego, * Współwiszącego łotra wyszydzany, * Jezu mój kochany!
8. Jezu, gorzką żółcią i octem * W wielkim pragnieniu Swoim napawany, * Jezu mój kochany!
9. Jezu, w Swej Miłości niezmiernej * Jeszcze po śmierci włócznią przeorany, * Jezu mój kochany!

Posłuchaj...

Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony, * dla nas zelżony i pohańbiony! * Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! Boże nieskończony!

ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ

Posłuchaj...

1. Ach, Ja Matka boleściwa, * Pod krzyżem stoję smutliwa, * Serce żałość przejmuje.
2. O Matko, niechaj prawdziwie, * Patrząc na krzyż żałośliwie, * Płaczę z Tobą rzewliwie.
3. Jużci, już moje Kochanie * Gotuje się na skonanie! * Toć i ja z Nim umieram!
4. Pragnę, Matko, zostać z Tobą, * Dzielić się Twoją żałobą * Śmierci Syna Twojego.
5. Zamknął słodką Jezus mowę, * Już ku ziemi skłania głowę, * Żegna już Matkę Swoją!
6. O Maryjo, Ciebie proszę, * Niech Jezusa rany noszę * I serdecznie rozważam.

Posłuchaj...


(link źródłowy)

+++

avatar użytkownika intix

52. Słowo Boże na dziś: Przeszedłszy pośród nich oddalił się

Poniedziałek, 24 marca 2014 roku
Łukasz 4,24-30

I dodał: Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.

Jezus demaskuje zakłamanie mieszkańców Nazaretu. Oczekuje uznania przez nich prawdy o własnej przeszłości. Oni jednak zareagowali na Niego z agresją, wyrzucając poza granice miasta. Obraz ten przywołuje na myśl wydarzenia, które nadejdą. Jezus zostanie odrzucony przez arcykapłanów i uczonych w Piśmie, a następnie ukrzyżowany poza Jerozolimą.

Jezus nie stawia na pierwszym miejscu troski o własne życie, lecz głoszenie prawdy otrzymanej od Ojca. Wiedział, że ona nie będzie przyjęta przez mieszkańców Nazaretu. Dlaczego ją głosi? Ponieważ oni jej potrzebują. Choć jej nie przyjmują, to jednak dokonuje się w ich sercu konfrontacja z nią. Prawda, którą usłyszeli uwolniła z nich gniew (wściekłość, rozdrażnienie, oburzenie). Rodzi się on wówczas, gdy się z czymś nie zgadzamy lub wtedy, kiedy ktoś dotknie dla nas tematu bardzo bolesnego, do którego nie chcemy powracać. Jezus przez słowa prawdy o mieszkańcach Nazaretu ujawnia ich zatwardziałość serca i brak skruchy wobec wydarzeń minionych. Gniew jest owocem serca zamkniętego, zatwardziałego, nieustępliwego wobec prawdy pochodzącej " z ust Bożych".

Dorastamy do przyjęcia prawdy, również przez gniew, chwilowe jej odrzucenie, agresję wobec osoby, która nam ją objawia. Gniew uświadamia nam fakt bolesnych miejsc w naszej przeszłości. Wskazuje na miejsca chore w sercu, potrzebujące uzdrowienia. Nie ma innej drogi jak leczenie przez prawdę czynioną w miłości. Tym, co uwalnia nas od zatwardziałości serca, a tym samym od gniewu, jest Słowo Boże. Gniew jest istotnym etapem odsłaniającym uwalnianie się człowieka od zatwardziałości serca, zamknięcia na prawdę.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także
> Świadek
> Być prorokiem

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

55. Słowo Boże na dziś: Nadać pełnię

Środa, 26 marca 2014 roku
Mateusz 5,17-19

Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim.

"Nie przyszedłem znieść, lecz nadać pełnię" (tłum. żydowskie). Żydowscy nauczyciele twierdzili, że człowiek "znosił" Prawo, okazując brak posłuszeństwa wobec jego przykazań, bowiem w ten sposób odrzucał jego autorytet. Tymczasem Jezusowi postawiono zarzut o ogromnej sile rażenia; otwarcie przekonywał, że Prawo nie ma już mocy obowiązującej. Nie było to intencją Nauczyciela. Jego troską była właściwa interpretacja Prawa, nie zaś jego znoszenie. Spotykał się często z faktem, że Prawo było błędnie interpretowane przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów.

"Ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie". Nauczyciele żydowscy mówili, że Prawo jest święte i nikt nie może jakiejś jego części uznać za nieistotną, a więc i nie wartą przestrzegania.

Jezus przyszedł, aby nadać pełny sens Prawu i Prorokom. "Nadać pełnię" tłumaczy się "napełnić". Jezus przyszedł, aby nadać pełnię naszemu rozumieniu Prawa i Proroków tak, abyśmy mogli z lepszym skutkiem starać się być tym i czynić to, co oni nakazują. Naszym zadaniem jest wypełnić Prawo i Proroków w taki sposób, aby doprowadzić do doskonałości fundament, na którym ma się następnie budować.

Jezus przypomina, że sprawiedliwość tych, którzy Jemu uwierzyli powinna być większa od sprawiedliwości uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Uczeni w Piśmie byli specjalistami w dziedzinie Prawa. Podkreślali w interpretacji przepisów Prawa znaczenie właściwych intencji serca. Jezus nie krytykuje ich nauki, lecz ich serca, intencje, którymi się kierują, ponieważ uważają się za ludzi religijnych. Tymczasem uczeni w Piśmie i faryzeusze, oraz wspólnoty religijne, którymi oni kierowali były wrogo nastawione do chrześcijan żydowskiego pochodzenia.

Człowiek sprawiedliwy jest prawy, prostolinijny, czyniący to, co słuszne, jest także prawdomówny i wierny. Ludzie sprawiedliwi często doświadczają wielkiego bólu i straty. Niczym nie zasłużyli sobie na takie przeżycia. Kiedy spotyka ich niesprawiedliwość dalecy są od posądzania Boga o postępowanie niesprawiedliwe wobec nich. Wierzą oni, zgodnie z Pismem świętym, że Bóg jest sprawiedliwy i postępuje sprawiedliwie.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz rekolekcje
>Wielki Post 2014 - Środa III tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

56. Słowo Boże na dziś: Wyrzucam złe duchy

Czwartek, 27 marca 2014 roku
Łukasz 11,14-23

Raz wyrzucał złego ducha u tego, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: "Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy". Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: "Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.

"Gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić". Szatan blokuje naszą zdolność mówienia, możność posługiwania się słowem. Mówienie, jest wypowiadaniem tego, co jest w sercu. Powinno ono być roztropne, rozsądne, przewidujące następstwa mojej wypowiedzi. Otwartość i szczerość, prawdomówność chronią od złego. Nie można zapominać, że przyczyniają się do oczyszczenia relacji z innymi. Zły duch stosuje metodę, którą wprowadza w styl życia wielu osób, nie ujawniania tego, co naprawdę myślą i czują. To, czego nie wypowiem, a jest rzeczywistością bolesną, spowodowaną rozczarowaniem, niedomówieniem – może niszczyć we mnie zdolność mówienia tego, co prawdziwe. Nie dzielenie się z innymi osłabia więzi a nawet je niszczy. Zasada ta odnosi się zarówno do relacji z Bogiem, jak i z ludźmi.

Kiedy nie otwieramy swojego serca, osłabia się jego dobra wrażliwość. Zamknięte serce ulega deprawacji. Myśli i odczucia, przeżycia, rany serca powinny być oczyszczane przez rozmowę z Bogiem i z człowiekiem. Dialog wycisza, uspokaja, uwalnia od gniewu i agresji. Konieczne jest dzielenie się z tymi, którzy są otwarci na słowo Jezusa. Nie należy wchodzić w dialog z osobami sfrustrowanymi, rozgoryczonymi, poddanymi duchowi buntu i negacji. Owoc naszej rozmowy może być taki, jakiego jest ducha ten, z którym rozmawiam.

Jezus walczy o zdolność człowieka do mówienia, wyrażania myśli i uczuć serca. Po uwolnieniu od Złego ducha, zaczął mówić. Pierwszym, który stanął przed nim, jako rozmówca, był Jezus. Naszego rozmówcę poznajemy po tym, co rodzi się w naszym sercu. Mamy na uwadze ducha "mocy i miłości, i trzeźwego myślenia" (2 Tm 1,7).

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz rekolekcje
>Wielki Post 2014 - Czwartek III tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

57. Słowo Boże na dziś: Będziesz miłował

Piątek, 28 marca 2014 roku
Marek 12,28b-34

"Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?" Jezus odpowiedział: "Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych". Rzekł Mu uczony w Piśmie: "Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary". Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: "Niedaleko jesteś od królestwa Bożego". I nikt już nie odważył się więcej Go pytać.

Kiedy Jezus mówi o największym przykazaniu, to – zanim powie: "Będziesz miłował" – najpierw mówi: "Słuchaj". Najważniejszą i pierwszą ze wszystkich rzeczą jest SŁUCHANIE. Słuchanie to otwieranie się na przyjmowanie. Słucham, aby poznać. Poznaję, aby więcej kochać. Słuchanie otwiera na poznawanie, a poznaję nie dla wiedzy, ale dla miłości. I Boga, i drugiego człowieka poznaję nie dla wiedzy, ale dla pokochania.

Słuchać, to znaczy też poszukiwać. Gdy kogoś słucham, to jednocześnie sercem go poszukuję, odkrywam, poznaję. Nie można głęboko i trwale pokochać, jeżeli wcześniej nie nastąpi poznanie. Słuchanie umożliwia poznanie, dlatego pierwszym, najważniejszym przykazaniem jest: słuchać. Dopiero potem Jezus mówi o miłowaniu.

Miłowanie bez poznania nie jest możliwe. Im bardziej poznajemy, wsłuchując się w Boga i człowieka (nie tylko w jego słowa, ale i uczucia, gesty, postawy, historię życia, radości i rany), tym głębiej wchodzimy w relację, w intymną, osobową więź. Jezus mówi, aby kochać Boga całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem, czyli – kochać całym swoim jestestwem. Co to znaczy? Kochać całym swoim jestestwem to nie tylko przyjmować w siebie życie drugiego (Boga i człowieka), ale także objawiać siebie. Kochać Boga całym sercem – to objawiać Bogu całą rzeczywistość serca, odkrywać przed Nim wszystkie obszary. Pragnieniem miłości jest być poznanym DO KOŃCA, totalnie.

Żaden obszar mojego człowieczeństwa nie powinien być wyłączony z miłowania. Kochać Boga całym sercem, to kochać Go tym wszystkim, co jest w moim sercu, wszystko w nim jest ważne i wszystko "nadaje się" do kochania, wszystko w nim chce uczestniczyć w miłości. Kochać całym sercem, to kochać tym, co jest w nim piękne, szlachetne, dobre, ale także tym, co jest w nim słabe, poranione, obolałe. Wszystko oddawać Bogu – to jest miłość. Miłość to nie tylko przyjmowanie, to również oddawanie, powierzanie siebie. Kochać całym sercem – to oddawać siebie CAŁEGO, także z moją nieporadnością, ograniczonością, z tym wszystkim, co we mnie jest słabe, małe. Kochać CAŁYM sercem, a więc także bólem.

"Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego" – pokochanie siebie jest warunkiem miłości bliźniego. Tak jak traktujemy siebie, tak też będziemy traktować innych. Aby pokochać siebie, trzeba najpierw SŁUCHAĆ – słuchać swego serca, swoich pragnień i tęsknot. Słuchać, aby poznać. Kochać, to znaczy przyjmować to wszystko, co w sobie odkrywam, bez oceniania i bez odrzucania. Przyjmować to wszystko, co w sobie odkrywam, co we mnie jest, także to, co wydaje się wstydliwe czy upokarzające – moje duchowe czy emocjonalne kalectwa. Uczenie się miłości do siebie jest procesem, przygodą, trudną droga przyjmowania i akceptowania. Konsekwencją prawdy, którą odkrywam i przyjmuję, jest wolność. W prawdzie możliwa jest miłość. Ten, kto prawdziwie kocha siebie, SIEBIE, a nie obraz siebie, jest piękny, jest wolny, otwarty, szczery, przejrzysty i bardzo pokorny. Jest też zdolny do przyjmowania drugiego takim jakim on jest. Czy drugi człowiek może czuć się przy mnie bezpiecznie? To znaczy – czy może pokazać mi swoje serce bez obawy, że zostanie oceniony, osądzony? Najpierw trzeba przyjąć siebie samego, aby móc przyjąć drugiego człowieka.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także:

>Pierwsze jest
>Potrzebna miłość

+++
oraz rekolekcje
>Wielki Post 2014 - Piątek  III tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

58. Droga Krzyżowa „Trzeciego Tysiąclecia”


Stacja 1: Pan Jezus na śmierć skazany.

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Ile niesprawiedliwych wyroków wydano na Ciebie Jezu w ludziach niesłusznie posądzanych i potępianych. Ile wydano niesprawiedliwych wyroków! I nie tylko w sądach i trybunałach publicznych, ale w naszym codziennym życiu: w rodzinach, w szkole, w miejscach pracy. A Ty Panie Jezu powiedziałeś: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych - Mnieście uczynili. Jezu niewinnie osądzony i potępiony, przepraszamy Cię! Matko Bolesna, uproś nam łaskę, byśmy nikogo nie sądzili i nie potępiali, a gdyby nas to spotkało, byśmy szczerym sercem, jak Jezus, wybaczali.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 2: Pan Jezus bierze Krzyż na Swe ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Panie Jezu! Tyś na Swoje skatowane ramiona przyjął ciężkie drzewo krzyża, a w nim ciężar grzechów i cierpień całego świata - także moje. A przyjąłeś je dobrowolnie z największą Miłością, aby Swoją Boską Ofiarą zgładzić nasze - moje - grzechy i cierpieniom nadać wartość zbawczą i uświęcającą. Dziękujemy Ci - dziękuję Ci - o Dobry Jezu! Matko Bolesna, która uczestniczyłaś w Męce Swojego Syna Jezusa i jak On, uczestniczysz w naszych cierpieniach, pomóż nam zrozumieć, że zsyłane na nas próby życia są darem Miłości Bożej. Pomóż nam cierpieć jak Ty cierpiałaś: z wiarą, z miłością i z tą nadzieją, że nasze cierpienie niezawodnie przemieni się w radość.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 3: Pan Jezus pierwszy raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
O jak wielki ciężar ludzkich grzechów i cierpień przyjąłeś Jezu na Swoje zbolałe ramiona! Ciężar ponad siły nawet dla Syna Bożego w ludzkim ciele, skoro upadasz. Upadłeś, ale się podniosłeś, podjąłeś Krzyż i zdążasz z nim na Golgotę, by tam dopełnić zbawczej Ofiary. Dziękujemy Ci! Dobry Jezu, dziękuję Ci i proszę: wspomagaj mnie słabego, gdy będę się zmagał z moim krzyżem i będę upadał. Matko Bolesna, która w swoim Matczynym Sercu uczestniczyłaś w dźwiganiu Jezusowego Krzyża, bądź ze mną i pomagaj mi w niesieniu mojego krzyża, przez który mogę zaświadczyć o mojej miłości.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 4: Pan Jezus spotyka Swoja Matkę.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Na Drodze Krzyżowej ważą się losy świata, więc potrzebna jest obecność Najświętszej Matki Jezusa. Gdy pierwsza matka Ewa wraz z Adamem przez nieposłuszeństwo Bogu skazili pierworodnym grzechem całą ludzkość, potrzeba było, aby Niepokalana Matka, Maryja, wraz z Jezusem uczestniczyła w naprawie grzesznego rodzaju ludzkiego. Matko Bolesna, dziękujemy Ci, że towarzyszyłaś Jezusowi na Drodze Krzyżowej dla naszego zbawienia. Nie pozwól Najmilsza Matko, byśmy przez świadomy i dobrowolny grzech zmarnowali dar tak wielkiej Miłości i tak wielkiego cierpienia.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 5: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Panu Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Szymon nie chciał nieść Jezusowego Krzyża, więc go przymuszono. Niespodzianie przyszło to na niego, ale uczestniczył w największej i najświętszej sprawie. Ilu jest dziś takich przymuszonych, na których niespodzianie przyszło cierpienie - niesienie krzyża z Jezusem dla zbawienia własnego i wielu innych ? Ojciec Święty Jan Paweł II nas zachęca: „Najdrożsi! Zapraszam was, abyście zjednoczyli wasze cierpienia z cierpieniami Chrystusa i ofiarowali je dla zbawienia wszystkich ludzi!”. Matko Bolesna, bądź z nami w każdy czas, a szczególnie w czas nasilającego się cierpienia. Niech ono służy zbawieniu wszystkich ludzi!

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu..
.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 6: Święta Weronika ociera Twarz Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Weronika otarła zbolałe i zeszpecone Oblicze Jezusa. Miała litościwe serce i dobre ręce. I była odważna. W nagrodę otrzymała odbitą na chuście Twarz Jezusa. Niech będą błogosławione litościwe serca i dłonie tych Weronik, które dziś w szpitalach, w zakładach opiekuńczych, w domach i rodzinach służą Jezu Tobie w tych, którzy cierpią. Matko Bolesna, obudzaj, ożywiaj i podtrzymuj w nas tę piękną miłość, która gotowa jest służyć Jezusowi w naszych cierpiących bliźnich.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 7: Pan Jezus drugi raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jezu obarczony ciężarem Krzyża: zmęczony, słaby, głodny, spragniony i popychany! Nie masz już sił, by iść dalej z tym ciężarem i ponownie upadasz. Przygniata Cię ciężar Krzyża i większy jeszcze ciężar naszych grzechów. Może szczególnie grzechów współczesnego świata. Jezusie zmęczony i ponownie upadający, który znowu się podnosisz, by nieść Krzyż do końca! Przez Twoje upadki i wstawania pomagaj nam, wszystkim upadającym, byśmy już Ciebie nie obarczali ciężarem naszych grzechów. A gdybyśmy na skutek ludzkiej słabości upadli, wspomóż nas, byśmy się nie zniechęcali, lecz podnosili się i szli za Tobą. Matko Bolesna, która z rozdzierającym z bólu Sercem towarzyszyłaś Synowi na Drodze Krzyżowej, spraw, byśmy nigdy nie zapomnieli o Męce Jezusa i Twoich Boleściach.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 8: Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Zapłakać na widok cudzego cierpienia to rzecz chwalebna. Ale gdy płaczący sam ma jakiś, choćby pośredni udział w spowodowaniu tego cierpienia, to zasługuje raczej na napomnienie. Toteż Jezus skierował do płaczących niewiast słowa: „Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i nad waszymi dziećmi”. Jezus widzi w nich reprezentantki Jerozolimy i dlatego mówi: Córki Jerozolimskie. Chwalebną jest rzeczą wzruszać się nad Męką Jezusa, nawet do łez, ale bardziej chwalebną opłakiwać swoje grzechy, które były przyczyną Jego cierpień. Matko Bolesna, na wielu Twoich obrazach i figurach płakałaś i płaczesz z powodu naszych grzechów, bo one są powodem Męki Jezusa i Twoich Boleści - przepraszamy Cię i wraz z Tobą Jezusa. Pragniemy i postanawiamy już więcej nie grzeszyć. Uproś nam łaskę prawdziwego nawrócenia.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 9: Pan Jezus trzeci raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Panie Jezu, dlaczego raz jeszcze upadasz pod ciężarem Krzyża? Czy tak wielki jest ciężar naszych grzechów, że potrzeba aż tak głębokiego pochylenia się Twojego nad grzeszną ziemią, aż takiego poniżenia? Są grzechy, które człowieka szczególnie poniżają i upodlają, które sprzeciwiają się ludzkiej naturze i wołają o pomstę do nieba. Są także grzechy, które nawet dzieci deprawują - i to w imię rzekomej wolności. Jezusie, który po tym najgłębszym i najcięższym upadku jeszcze powstajesz i dźwigasz Krzyż, ulituj się nad nami wszystkimi grzesznikami. Przez zasługi Twojej Męki podnieś nas z naszych upadków i prowadź do zbawienia. Matko Bolesna, uproś opamiętanie gorszycielom, a dzieci chroń od moralnego zepsucia.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 10: Pan Jezus z szat obnażony
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Normalny człowiek ma wrodzone poczucie wstydu. Czuje się poniżony i skrzywdzony gdy go obnażają. Panie Jezu, który przed ukrzyżowaniem pozwoliłeś się obnażyć i wystawić na pośmiewisko, Ty pokutujesz za tych, którzy świadomie zatracają poczucie wstydu, a nawet za judaszowskie srebrniki swój wstyd sprzedają. Jezusie, najniewinniejszy Synu Człowieczy, daj nam wszystkim czyste serca i czyste oczy, byśmy mogli Boga oglądać - teraz przez wiarę, a kiedyś twarzą w twarz. Matko Bolesna, uproś nam wszystkim czystą miłość, bo tylko ona jest piękną miłością.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 11: Pan Jezus do Krzyża przybity.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Jest pewna kategoria ludzi, którzy żądają absolutnej wolności, wyzwolonej od norm moralnych, od Boskich przykazań, by mogli czynić zło, nie nazywając tego grzechem. Trzeba więc Jezusa przybić do krzyża, ukrzyżować Dobro, aby wolno było swobodnie grzeszyć. Biedni ludzie, którzy dla chwilowej przyjemności jaką daje grzech, rezygnują z wiecznej radości i wiecznego szczęścia. Jezusie, którego Boskie stopy trudziły się idąc do chorych, głodnych i biednych; wyciągałeś do nich ręce, by błogosławić, karmić, uzdrawiać - oto teraz pozwalasz, by te stopy i ręce ludzie do Krzyża przybili. A Ty? Z Krzyża nam błogosławisz. Bądź za to na wieki uwielbiony! Matko Bolesna, nie dopuść, byśmy nowymi grzechami Jezusa krzyżowali. Prowadź nas do Jezusa Ukrzyżowanego, byśmy ze czcią i miłością całując Jego przebite stopy, otrzymali łaskę świętego życia.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 12: Pan Jezus umiera na Krzyżu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Na Krzyżu dokonuje się Najświętsze Dzieło Odkupienia rodzaju ludzkiego. W tym momencie nie mogło zabraknąć Najświętszej Matki Jezusowej. Zbawiciel ogłasza Swą ostatnią wolę - testament: Oto syn Twój - oto Matka twoja! I z woli Jezusa Bolesna Matka przyjęła każdego z nas za Swoje dzieci. Jezu Ukrzyżowany, dziękujemy Ci za to, że dałeś nam Swoją Matkę za naszą Matkę. Maryjo, dziękujemy Ci, że nas przyjęłaś za Swoje dzieci. Ileż Cię kosztował ten tytuł naszej Matki! Matko Bolesna, obiecujemy Ci, że nie zostawimy Cię samej na Kalwarii. Pragniemy stać pod Krzyżem razem z Tobą.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja 13: Pan Jezus zdjęty z Krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Martwe Ciało Jezusa zdjęto z Krzyża i złożono w objęciach Matki. Możemy sobie wyobrazić z jaką czułością i miłością całowała Jego Najświętsze Rany… Zda się pytać każdego z nas: Coście uczynili z moim Synem? Co złego wam uczynił? Obyśmy nigdy nie zapomnieli, ile bólu i cierpień zadaliśmy grzechami Jezusowi; jak bardzo zasmucaliśmy grzechami Niepokalane Serce Jego i naszej Matki! Tyle razy prosimy: módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Matko Bolesna, przyjdź w godzinę naszej śmierci, weźmij w Swoje objęcia naszą duszę i zaprowadź ją do Nieba.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja 14: Pan Jezus do grobu złożony.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
„O Jezu, Ukrzyżowany Królu nasz, przez Krzyż i Mękę Twoją, przez Najdroższą Krew i Najświętsze Rany Twoje; przez Boleści Serca Twego i Serca Matki Twej ukochanej - przyjdź Królestwo Twoje. Daj grzesznikom nawrócenie, sprawiedliwym uświęcenie, nam od złego wybawienie, duszom zmarłych odpocznienie.” Matko Bolesna, dziękujemy Ci, że mogliśmy Ci towarzyszyć w odprawieniu tej Drogi Krzyżowej. Uproś nam u Jezusa łaskę, byśmy nigdy nie zapomnieli o tej największej Miłości, która objawiła się w Jego Męce. Święta Matko, spraw to, proszę, niech wyryte w sercu noszę Rany Jezusowe!

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

ZAKOŃCZENIE
Módlmy się: Ojcze nasz, wysłuchaj wołania Syna Twego, który dla zawarcia nowego i wiecznego przymierza stał się posłuszny aż do Śmierci Krzyżowej; spraw, abyśmy czerpali skuteczną naukę z Jego Męki i zasłużyli na uczestnictwo w chwale Jego Zmartwychwstania. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego przez wszystkie wieki wieków. Amen.
(Jan Paweł II)

+ † +
„Któryś za nas Cierpiał Rany…
Jezu Chryste… zmiłuj się nad nami…
I Ty… Któraś Współcierpiała…
Matko Bolesna…
Przyczyń się za nami…”


+ + +


(link źródłowy)

avatar użytkownika intix

59. Słowo Boże na dziś: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!

Sobota, 29 marca 2014 roku
Łukasz 18,9-14

Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!" Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.

"Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni…" – dziękczynienie faryzeusza wypływa z porównywania się z innymi. Nie patrzy w serce Boga, patrzy na swoje czyny i na zasługach opiera swoją wartość. Fizycznie jest blisko Boga, przystępuje do Niego ze śmiałością (to celnik "stał z daleka"), ale sercem jest w tym, co tylko zewnętrzne. Jego serce jest rozproszone, zalęknione. Pozorne jest jego uporządkowanie przejawiające się w zewnętrznej poprawności. Tak naprawdę jego serce jest niespokojne, niepewne, ciągle szukające potwierdzenia. Faryzeusz nie patrzy w serce Boga. Nie interesuje go poznanie serca Boga, ale badanie poziomu własnej doskonałości i czerpanie satysfakcji z tego, że "nie jest taki jak inni". Owszem, "nie jest taki jak inni", ale nie jest też sobą, nie odkrył swojej prawdziwej tożsamości, nie przeżył spotkania z Miłością. Wciąż tkwi w przekonaniu, że na miłość trzeba zasłużyć. Wylicza przed Panem swoje czyny, swoje zasługi i nie pozwala napełnić serca. Cieszy się, że nie jest "tym gorszym" i nie przeczuwa, że Bóg właśnie w tym "gorszym" ma upodobanie…

Można być bardzo poprawnym, a mimo to – daleko od Boga. Można do końca życia postępować poprawnie, zgodnie z zasadami, z prawem, i nie poznać Boga żywego, nie doświadczyć spotkania, nie przeżyć przygody z Miłością, która nie jest "zapracowana", ale ofiarowana.

Faryzeusz niczego nie potrzebuje. Kto nie potrzebuje, niczego też nie otrzymuje. Bóg jest dla niego "obiektem kultu", ale nie jest Osobą, nie jest partnerem. Nie otwiera serca, więc nie doświadczy dotyku, ciepła, czułości serca Boga.

Celnik zaś przychodzi jako człowiek biedny, jako ten, który POTRZEBUJE. "Stał z daleka" – jego sposób postępowania pozostawiał – w oczach innych – wiele do życzenia. "Stał z daleka", a więc zaklasyfikował siebie do "tych gorszych". Nie miał zasług jak faryzeusz. Nie był poprawny jak tamten. "Nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu" – jest w nim onieśmielenie, jakby zażenowanie. Jego postawa wskazuje na odniesienie do Osoby. On nie tyle przyszedł oddać hołd Bogu czy wypełnić religijny obowiązek, ile spotkać się z Osobą.

"Boże, bądź miłosierny dla mnie, grzesznika"… "Bądź miłosierny" – prosi. Prosi o dotknięcie miłością, troskliwością, opieką. Prosi o miłość. "Bądź miłosierny DLA MNIE" – uznaje, że to on właśnie potrzebuje miłosierdzia, nie inni, nie ci "gorsi", ale on. Nie porównuje się z innymi, nie czyha tym samym na błędy innych. Swoją tożsamość opiera na miłości Pana. Nie musi się z nikim porównywać, nie musi szukać zasług, aby odnaleźć swoją wartość. Nie ogląda się na innych. Patrzy w serce Boga. Wpatrywanie się w serce Boga jest przyjmowaniem Jego miłości. Celnik zrozumiał, że nie warto swojej wartości poszukiwać w akceptacji ze strony innych. Oparł swoją tożsamość na miłości Boga. "I odszedł usprawiedliwiony…".

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++

oraz rekolekcje
>Wielki Post 2014 - Sobota III tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika Maryla

60. EWANGELIA

Jezus, przechodząc
obok, ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Splunął na
ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł
do niego: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloe” – co się tłumaczy: Posłany.
On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc.

A sąsiedzi i ci,
którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: „Czyż to nie jest ten,
który siedzi i żebrze?”. Jedni twierdzili: „Tak, to jest ten”, a inni
przeczyli: „Nie, jest tylko do tamtego podobny”. On zaś mówił: „To ja
jestem”.

Zaprowadzili więc tego
człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A dnia tego, w
którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów
faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich:
„Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę”.

Niektórzy więc spośród
faryzeuszów rzekli: „Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje
szabatu”. Inni powiedzieli: „Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może
czynić takie znaki?”. I powstało wśród nich rozdwojenie. Ponownie więc
zwrócili się do niewidomego: „A ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że
ci otworzył oczy?”. Odpowiedział: „To jest prorok”.

Na to dali mu taką odpowiedź: „Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać?”. I precz go wyrzucili.

Jezus usłyszał, że wyrzucili go
precz, i spotkawszy go, rzekł do niego: „Czy ty wierzysz w Syna
Człowieczego?”. On odpowiedział: „A któż to jest, Panie, abym w Niego
uwierzył?”. Rzekł do niego Jezus: „Jest Nim Ten, którego widzisz i który
mówi do ciebie”. On zaś odpowiedział: „Wierzę, Panie!”, i oddał Mu
pokłon.

J 9, 1.6-9.13-17.34-38

***

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

62. Gorzkie Żale - IV Niedziela Wielkiego Postu

Gorzkie Żale
Jezus w Getsemani. Scena z kościoła w Lourdes....

Pobudka

Posłuchaj...

1. Gorzkie żale przybywajcie, * Serca nasze przenikajcie,
2. Rozpłyńcie się, me źrenice, * Toczcie smutnych łez krynice.
3. Słońce, gwiazdy omdlewają, * Żałobą się pokrywają.
4. Płaczą rzewnie Aniołowie, * A któż -żałość ich wypowie?
5. Opoki się twarde krają, * Z grobów umarli powstają.
6. Cóż jest, pytam, co się dzieje? * Wszystko stworzenie truchleje!
7. Na ból Męki Chrystusowej * Żal przejmuje bez wymowy.
8. Uderz, Jezu, bez odwłoki * W twarde serc naszych opoki!
9. Jezu mój, we Krwi ran Swoich * Obmyj duszę z grzechów moich!
10. Upał serca swego chłodzę, * Gdy w przepaść Męki Twej wchodzę.

CZĘŚĆ I

Śpiewana w I i IV niedzielę Wielkiego Postu

Intencja

Przy pomocy łaski Bożej przystępujemy do rozważania Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Ofiarować je będziemy Ojcu Niebieskiemu na cześć i chwałę Jego Boskiego majestatu, pokornie Mu dziękując za wielką i niepojętą Miłość ku rodzajowi ludzkiemu, iż raczył zesłać Syna Swego, aby za nas wycierpiał okrutne Męki i Śmierć podjął Krzyżową.
To rozmyślanie ofiarujemy również ku czci Najświętszej Marii Panny, Matki Bolesnej oraz ku uczczeniu Świętych Pańskich, którzy wyróżniali się nabożeństwem ku Męce Chrystusowej.
W pierwszej części będziemy rozważali, co Pan Jezus wycierpiał od modlitwy w Ogrójcu aż do niesłusznego przed sądem oskarżenia. Te zniewagi i zelżywości temuż Panu za nas bolejącemu ofiarujemy za Kościół święty katolicki, za najwyższego Pasterza z całym duchowieństwem nadto za nieprzyjaciół Krzyża Chrystusowego i wszystkich niewiernych, aby im Pan Bóg dał łaskę nawrócenia i opamiętania.

HYMN

Posłuchaj...

1. Żal duszę ściska, serce boleść czuje, * Gdy słodki Jezus na śmierć się gotuje, * Klęczy w Ogrojcu, gdy krwawy pot leje, * Me serce mdleje.
2. Pana świętości uczeń zły całuje, * Żołnierz okrutny powrózmi krępuje! * Jezus tym więzom dla nas się poddaje, * Na śmierć wydaje.
3. Bije, popycha tłum nieposkromiony, * Nielitościwie z tej i owej strony, * Za włosy targa, znosi w cierpliwości, * Król z wysokości.
4. Zsiniałe przedtem Krwią zachodzą usta, * Gdy zbrojną żołnierz rękawicą chlusta; * Wnet się zmieniło w płaczliwe wzdychanie, * Serca kochanie.
5. Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało! * Żal mi, ach żal mi, ciężkich moich złości, * Dla Twej Miłości!

LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM

Posłuchaj...

1. Jezu, na zabicie okrutne, Cichy Baranku od wrogów szukany, * Jezu mój kochany!
2. Jezu, za trzydzieści srebrników * Od niewdzięcznego ucznia zaprzedany, * Jezu mój kochany!
3. Jezu, w ciężkim smutku żałością, * Jakoś sam wyznał, przed śmiercią nękany, * Jezu mój kochany!
4. Jezu, na modlitwie w Ogrojcu, * Strumieniem potu krwawego zalany, * Jezu mój kochany!
5. Jezu, całowaniem zdradliwym * Od niegodnego Judasza wydany, * Jezu mój kochany!
6. Jezu, powrozami grubymi * Od swawolnego żołdactwa związany, * Jezu mój kochany!
7. Jezu, od pospólstwa zelżywie * Przed Annaszowym sądem znieważany, * Jezu mój kochany!
8. Jezu, przez ulice sromotnie * Przed sąd Kajfasza za włosy targany, * Jezu mój kochany!
9. Jezu, od Malchusa srogiego * Ręką zbrodniczą wypoliczkowany, * Jezu mój kochany!
10. Jezu, od fałszywych dwóch świadków * Za zwodziciela niesłusznie podany, * Jezu mój kochany!

Posłuchaj...

Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony, * dla nas zelżony i pohańbiony! * Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! Boże nieskończony!

ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ

Posłuchaj...

1. Ach! Ja matka tak żałosna! * Boleść mnie ściska nieznośna * Miecz me serce przenika.
2. Czemuś Matko ukochana, * Ciężko na Sercu stroskana? * Czemu wszystka truchlejesz?
3. Co mnie pytasz, wszystkam w mdłości, * Mówić nie mogę z żałości, * Krew mi serce zalewa.
4. Powiedz mi, o Panno moja, * Czemu blednieje twarz Twoja? * Czemu gorzkie łzy lejesz?
5. Widzę, że Syn ukochany, * W Ogrojcu cały zalany * Potu krwawym potokiem.
6. O Matko, źródło Miłości, * Niech czuję gwałt Twej żałości! * Dozwól mi z Sobą płakać!

Posłuchaj...


+++

(link źródłowy)

avatar użytkownika intix

64. Słowo Boże na dziś...

Poniedziałek, 31 marca 2014 roku
Jan 4,43-54

Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego

Po dwóch dniach wyszedł stamtąd do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto. Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający. Jezus rzekł do niego: «Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie». Powiedział do Niego urzędnik królewski: «Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko». Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina. Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.

Ojcostwo ojca przejawia się między innymi w mądrej, czyli zdrowej, racjonalnej, uzasadnionej trosce o dziecko. Do niego należy poznanie dziecka: w jakim kierunku zmierza jego rozwój, a także co jego dziecku realnie zagraża, lub zagrażać może. Mamy na uwadze choroby zarówno ciała, jak i duszy. Ojciec winien szukać kogoś, kto dziecku pomoże, a nie zaszkodzi. Ojcostwo, lub macierzyństwo, to takie staranie o człowieka, gdzie może on z różnych chorób wychodzić. Wychodzić, a nie w nich trwać, czy nowych nabywać. Ojcostwo i macierzyństwo jawne się staje, gdy pomagamy drugiemu, by on żył jako zdrowy, w szerokim tego słowa znaczeniu.

Ojciec: "Usłyszał, że Jezus przybył" To przybycie Jezusa jest zachętą, żeby przybyć do Niego. Nie usłyszał o Nim przez przypadek. Był cały nastawiony na ratowanie syna, który był już umierający. W wewnętrznej trosce o człowieka, dochodzą do nas wieści, które jak światło, pokazują sposób rozwiązania problemu. Kochając syna, wyrusza w drogę. Dla osoby, którą kochamy, każdy trud, nie jest za ciężki. Trzeba kochać człowieka, by w trosce o niego, dotrzeć do Boga samego. Bez troski o człowieka, bez miłości do kogoś żyjącego na ziemi, nie zdecydujemy się na miłość do Pana. Dla wielu osób miłość, rozumiana jako troska o drugą osobę, która w danej chwili jest w potrzebie, jest rzeczywistością obcą.

Jezus stawia ojca w obliczu próby, zanim uzdrowi jego syna. Każdy dar, o który prosimy Boga, jest poprzedzony próbą. Niekiedy nie otrzymujemy, bo próbą się zniechęcamy. Próba na jaką jesteśmy wystawieni ma oczyścić nasze intencje, ale także odsłonić stan naszej wiary i miłości. "Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie". Moglibyśmy powiedzieć, że temuż ojcu nie zależy na zobaczeniu spraw nadzwyczajnych, lecz jedynie aby syn był zdrowy. Każdą próbę można pomyślnie przejść, jeśli spełnimy jeden warunek – kogoś kochamy. Przyznać należy, że słowo kochać, niekiedy budzi w człowieku lęk. Miłość do człowieka, otwiera serce Jezusa na udzielanie się człowiekowi. Miłość do człowieka sprawia, że wierzymy wiarą, która umożliwia otrzymanie tego, o co szczerze prosimy. Gdzie miłość, tam i wiara niezbędna, aby Bóg mógł czynić to, co sam zamierzył.

Ojciec nie prosi o znak, lecz o przyjście Jezusa do jego domu: "Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko!" Wierzy, że pojawienie się Jezusa w jego domu, uzdrowi syna.

"Idź, syn twój żyje". Słowo Jezusa wstrzymuje proces umierania, co więcej, uzdrawia. Słowo Boże dane nam jest do codziennego rozważania, byśmy byli zdrowi. Człowiek rozważający słowo Jezusa uczestniczy w wydarzeniach, które postrzega, jako znaki i cuda. Jakość rozważania tego słowa jest możliwa do oglądu i rozeznania po stanie zdrowia duchowego, moralnego, ale również psychicznego.

Ojciec jest posłany do zobaczenia cudu. Tak Bóg nagradza człowieka za wiarę – radością z uzdrowienia osoby którą kocha. Uzdrowienie zdaje się również być zależne od tego, jaka jest wiara proszącego i jego miłość do tego, za którym prosi. Szedł do Jezusa, jako ufający, wracał od Niego jako wierzący, jako ten, który uwierzył samemu słowu.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także:

> Pozorna odmowa
> Uwierzyć...
> Niespodzianka dla Jezusa

+++
oraz rekolekcje

> Wielki Post 2014 - Poniedziałek IV tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

65. Słowo Boże na dziś: Czy chcesz stać się zdrowym?

Wtorek, 1 kwietnia 2014 roku
Jan 5,1-3a.5-16

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: "Czy chcesz stać się zdrowym?" Odpowiedział Mu chory: "Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną". Rzekł do niego Jezus: "Wstań, weź swoje łoże i chodź". Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: "Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża". On im odpowiedział: "Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź". Pytali go więc: "Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?" Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: "Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło". Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.

Kim mógł być człowiek znad Sadzawki Betesda? Dlaczego znalazł się w „Domu miłosierdzia”? Chromymi wewnętrznie stają się niemiłosierni, pozbawieni współczucia, nie szukający dróg przebaczania i pojednania, narzucający innym swoje zdanie. To ludzie, którzy zamknęli oczy na rzeczywistość i w taki sposób dystansujący się do życia, jakie jest. Nie żyją w rzeczywistości realnej, lecz przez siebie wymyślonej, czyli takiej, jaką powinna ona być, aby chcieli w niej żyć.

Może paraliżować nas strach lub tłumienie pragnień i potrzeb, szczególnie tych, które jesteśmy zdolni bardzo szybko naznaczać znamieniem grzechu. Nosimy w sobie umiejętność „pomagania” w sposób chory. Aby nie ulegać wewnętrznym zahamowaniom emocjonalnym i duchowym powinniśmy wypowiadać to, co jest dla nas trudne. Powiernikami naszych zwierzeń, otwarcia serca winni być przyjaciele, osoby dobrze na nas wrażliwe. Należy unikać „mistrzów” gorszenia się, bezsensownego dziwienia, moralizowania, upominania, wypowiadania strofujących uwag, straszenia, a także tych, którzy do zagadnień religijnych, moralnych czy duchowych podchodzą z fanatyzmem.

Jest w nas obawa, aby nie zawieść tych, którzy nam zaufali. Troską naszą jest wierność. Prosimy Boga, aby nas takimi uczynił. Czuwamy nad tym, co Bogu jest w nas miłe, wyrażając wdzięczność i radość. Nie może nas jednak opuszczać świadomość, że błędy są wliczone w całość ludzkiego życia. Problemem nie są nasze błędy, lecz to, co z nimi robimy, jak również, co one w nas i z nami dokonują. Uczymy się na błędach. Poznajemy obszary naszej osobowości, do których nie dotarła zachęta życia w „duchu i prawdzie”.

Życie w świecie realnym daje odczucie spokoju, wolności od lęku. „Od lęku do lęku nauczymy się stopniowo rozróżniać rzeczywistość. (…) Stopniowo przekonamy się również, w miarę wzrastania naszej wiary, że jedyna rzeczywistość to rzeczywistość boska, że jedynie Bóg nadaje rzeczom i istotom żywym rzeczywistość (…) Poza Bogiem nic nie istnieje naprawdę, nic trwałego” (Brat Efraim).

Ciągła pogoń za tym, aby czuć się wielkim, ważnym i majętnym jest obsesją wielu ludzi. Pogoń jest znakiem tego, że uciekamy z tego, co jest, kim jesteśmy, co posiadamy, aby osiągnąć inną rzeczywistość. Nie jest to błędne podejście do życia, ale na zasadzie rozwoju, nie zaś „wyścigu szczurów”.

Nie mogąc poradzić sobie ze wszechobecnym lękiem, pędzimy w poszukiwaniu miłości. Jak mówi K. Horney „Pogoń za miłością to jeden z często stosowanych w naszej kulturze sposobów łagodzenia lęku”. Za wszelką cenę usiłujemy zdominować lęk, a nawet całkowicie wyeliminować go z naszego życia. Uważamy, że należy nam się pomoc, bez względu na to, jak traktujemy tych, którzy nam ją świadczą. Sądzimy, że jesteśmy osobami bez zarzutu, stąd wszelkie uszczypliwe uwagi pod naszym adresem postrzegamy jako brak kultury, a nawet cynizm i brak poczucia realizmu.

Posiadający wyidealizowany obraz samych siebie są tymi, którzy żyją w świecie nierealnym. Nie dostrzegamy, że przypisujemy sobie cechy, których nie posiadamy i zasługi, które w żaden sposób nie należą do nas. Arogancja człowieka pozwala nam odkryć, że jest to ktoś żyjący poza rzeczywistością. Będąc oderwanymi od życia, stajemy się bezbronnymi wobec otaczającej nas rzeczywistości. Chcąc przetrwać w swoim nierealnym świecie czynimy wszystko, aby zdobyć uznanie i akceptację. Uznajemy, że nie ma potrzeby weryfikacji przez naszych bliskich obrazu nas samych, ponieważ nie odczuwamy potrzeby potwierdzania wartości, którymi się w naszym życiu kierujemy. Jesteśmy zaskoczeni, gdy inni tego nie widzą. Czujemy się oburzeni, kiedy kwestionuje się nasze zasługi.

Istnieje nagląca konieczność przejścia od życia w świecie nierealnym, to znaczy – świecie iluzji, do życia rzeczywistości, która choć bolesna, może doprowadzić do uzdrowienia nas samych i relacji z innymi. Konieczna jest zgoda na to, co jest, aby można było spojrzeć z nadzieją na to, co może przyjść. Chorobowym zachowaniem jest idealizowanie siebie oraz innych. W tym większym stopniu patrzymy na innych w taki sposób, im bardziej męczy nas myśl, że pewne wzorce na „teraz” nie są dla nas osiągalne.

Większość naszych udręk wypływa stąd, że nie przyjmujemy rzeczywistości taką, jaka ona jest. (…) Kto zdobył tę „mądrość przyjmowania”, jest w harmonii z samym sobą, z innymi, z życiem, z Bogiem. Nie pragnie, aby przynajmniej coś miało być inne (W. Stinissen).

Pojawia się w nas tendencja do traktowania wysokich wymagań stawianych sobie i innym, jako rzeczywistych ideałów, którymi należy żyć. Nie wiemy, że stawiając sobie wygórowane zadania do spełnienia, weszliśmy na drogę perfekcjonizmu. Ideały, których nie jesteśmy zdolni urzeczywistnić w codzienności prowadzą nas do tego, że życie nasze będzie przeżywane statycznie, a nie dynamicznie. Pozbawieni jesteśmy zdolności twórczych, oddaleni od kreatywności życia, ponieważ pułap wymagań, jaki sobie narzuciliśmy sprawia, że nie tyle obraliśmy kierunek dochodzenia do ideałów, lecz zdecydowaliśmy się już żyć w takiej atmosferze, jakbyśmy je osiągnęli. Ideały są potrzebne jako czynnik inspirujący nas do rozwoju. Nie tyle mamy się w nie wpatrywać, lecz je urzeczywistniać, przekładając na prozę dnia codziennego. Bez nich nie mamy w sobie siły napędowej.

Ideały są konieczne jako propozycja drogi, którą powinniśmy iść. Nie można jednak ubrać się w konkretny ideał i stroić miny, jakbyśmy już byli przez niego przemienieni. Kiedy nosimy obraz wyidealizowany samych siebie, wyrządzamy sobie krzywdę, ponieważ, albo nie jesteśmy zdolni dostrzec naszych wad i niedostatków charakteru, albo potępiamy siebie za wady, z którymi przyszło nam się skonfrontować. Ideały rodzą w człowieku postawę pokory, natomiast nierzeczywisty obraz siebie samego przyczynia się do powstania zarozumiałości.

Dlaczego w taki sposób reagujemy na siebie? Przesadnie wierzymy we własne siły i przeceniamy wartość dokonanych osiągnięć. Zrażamy przez to osoby najbliższe, które trzymają się jak najdalej od nas i naszych problemów. Buta, pewność siebie, jaką prezentujemy prowadzi w konsekwencji do tego, że nie jesteśmy zdolni kierować własnym życiem, lecz pozwalamy się unosić na fali różnych wydarzeń. Zobaczmy sytuację, w której znalazł się paralityk. Być może zraził do siebie osoby najbliższe. Kiedy ich potrzebował, osób życzliwych zabrakło.

Wyidealizowane spojrzenie na siebie sprawia, że stajemy się ludźmi nieufnymi. Uważamy, że żyjemy w środowisku osób, którym nie możemy zaufać. Są oni w stanie nas upokorzyć, oszukać, pomówić. Jest w nas przeświadczenie, że jesteśmy ludźmi prawymi i szlachetnymi, uczciwymi i niezdolnymi uczynić komukolwiek krzywdę. Ci natomiast, z którymi, na co dzień żyjemy, nie są godni naszego zaufania. Towarzyszy nam mania nieustannego poruszania się z innymi. Z tego zestawiania się zawsze wychodzimy obronną ręką. Porównywanie się nie jest naszym wyborem, lecz wewnętrznym przymusem, koniecznością, która bierze swój początek w wyidealizowanym obrazie własnej osoby.

Nie chcąc żyć w świecie realnym, potrafimy nieustannie poszukiwać tego przemawia na naszą korzyść, równocześnie podnosząc na duchu, pokazujemy siebie samym sobie, jako bardziej wartościowych od innych. Z łatwością patrzymy na nasze nierealne wymagania stawiane innym, interpretując je jako wyraz naszej miłości do nich i odpowiedzialności. Naszą bezwzględność tłumaczymy koniecznością stawiania wymagań, aby inni się rozwijali. Nasz cynizm tłumaczymy potrzebą rozszyfrowania niektórych osób, które szczelnie przed nami zamknęły swoje serca. I to właśnie cynizm ma doprowadzić do otwarcia się człowieka i powiedzenia tego, co w sobie ukrywa.

Niechęć do życia w świecie realnym ma i tą przyczynę, żeby górować nad innymi. Kontakt z własną rzeczywistością sprawia, że wielu z nas mówi o kłopotach, trudnościach, trudnościach, z którymi nie może sobie poradzić, namiętnościach, które doprowadzają go do zniechęcenia.

Grzechem jest być niezadowolonym z rzeczywistości (W. Stinissen).

Życie w wyidealizowanym patrzeniu na siebie zawiera potrzebę górowania nad innymi. „Pragnienie bycia lepszym od innych objawia się często chęcią pokonania ich” (K. Horney). Wydawać by się mogło, że człowiek taki jest szczęśliwy, dążący do doskonałości duchowej i moralnej, mogący być przykładem życia dla innych. Nic bardziej mylnego. Czuje się on bardzo często bezbronny i zagubiony. Uważa, że jest źle traktowany i niedoceniany, a przede wszystkim upokarzany. Inni się na nim nie poznali, ponieważ nie prezentują ani większego poziomu umysłowego, ani też odpowiedniej głębi życia duchowego. Człowiek taki za wszelką cenę musi innych poniżyć, aby samemu „poczuć się lepiej”. Jest to doświadczanie nie tyle wartości, ile narastającej w nim rozpaczy i osamotnienia.

Sytuacja, w której znalazł się paralityk uwalnia go od dotychczasowych iluzji, tego, kim naprawdę jest. Jezus przez rozmowę z chorym, uwalnia go od jego zagubienia. Szukając ludzi, okazuje się, że nie szukamy ich, lecz tego, co w relacji do nich dla nas będzie najlepsze. Nie szukamy innych, ale siebie samych, a przez to tracimy więzi, na których naprawdę nam zależy. Więź z Bogiem i człowiekiem jest sprawą istotną, nie zaś to, co możemy od nich otrzymać.

Sytuacje dramatyczne, bolesne, będące wstrząsem psychicznym, duchowym mogą przywrócić nas życiu w świecie realnym. Przed Jezusem chromy nie może ukryć własnego paraliżu. Jego bliscy, znajomi nie mogli zobaczyć bezradności człowieka, który nie chciał, aby widzieli go w takim stanie. Wolał być sam w zagubieniu i bezwładności. Człowiek chory był w Izraelu traktowany z szacunkiem. Często spotykamy opisy przedstawiające piękne zaangażowanie się zdrowych w dostarczenie chorego przed Jezusa. Jeśli my nie chcemy, inni nie będą trwali przy nas. Decydujemy o własnym życiu. Często nie mówimy wprost o tym, żeby ktoś odszedł i nie zajmował się nami, lecz poczucie wyższości nad innymi, nieumiejętność przyznania się do wad i błędów, zarozumiałość i pycha sprawiają, że eliminujemy z korzystnego dla nas wpływu na życie tych, którzy nas naprawdę kochają.

Chromy patrząc na Jezusa, który jedynie przy nim pozostał, dostrzega własną bezradność. Nie umiejąc patrzeć na ludzi, tracimy ich. Nie będąc zdolnymi słuchać ich, postrzegamy, że odeszli. Pomijając okazywanie innym naszych uczuć doświadczamy, że nie ma przy nas człowieka. Nie okazując uczuć, ciepła, czułości stajemy się wyobcowani ze środowiska, w którym żyjemy. Inni na nas nie czekają. Nie chcą jedynie oficjalności, załatwiania spraw, kompetencji, merytorycznego podchodzenia do życia. Bez uczuć, bez ich okazywania, nie ma w nas siły życia, nie ma kochania. To ci, którzy kochają, nie obawiają się życia takim, jakie ono jest. Emanując wewnętrznym ciepłem, dobrocią przyciągamy innych do siebie. Kapłan pozbawiony wewnętrznego ciepła, serdeczności, zrozumienia i troski o swoich parafian, nie stworzy wspólnoty wierzących.

Podobnie jak Bóg, my również patrzymy na serce. Tam, gdzie ono jest i żyje dla nas, tam idziemy, ponieważ dobrze się czujemy w bliskości z człowiekiem, który ma odwagę kochać i zdolny jest do oddania swoje życie w ręce drugiego przez dar przyjaźni.

W chromym znad sadzawki jest ogromna potrzeba miłości i akceptacji, chęć, by ktoś się o niego zatroszczył, okazał mu zrozumienie i współczucie, by był troskliwy, dobry i kochający. Strach paraliżował go. Miał świadomość, że z powodu określonego stylu życia, pozostał sam. Nie ma ludzi, którzy by go podziwiali, ale nie ma przede wszystkim tych, którzy pomogliby mu, aby stanął na własnych nogach. Jego pragnienie dojścia do sadzawki możemy odczytywać, jako pragnienie spotkania się z uzdrawiającym działaniem Boga. Wie, że jest chory i sam nie może sobie pomóc. Potrzebuje jednak do uzdrowienia pośredników. Są nimi osoby najbliższe. Zatem powrót do rzeczywistości ujawnia się przez dostrzeżenie własnego problemu, uznania go i pragnieniu zaradzenia paraliżowi.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także

> Uzdrów mnie całego

+++

oraz rekolekcje

> Wielki Post 2014 - Wtorek IV tygodnia

> 360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema, cz. 8 - Wyznanie Piotra

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

66. Słowo Boże na dziś: Boga nazywał swoim Ojcem

Środa, 2 kwietnia 2014 roku
Jan 5,17-30

Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: "Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam". Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachował szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu. W odpowiedzi na to Jezus im mówił: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny, na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał".

To samo, co czyni Jezus, czyni i Jego Ojciec. Czyny, które wykonuje Ojciec, są równocześnie czynami Jego Syna. To wskazuje na Jezus, który jest równy Bogu Ojcu. Chrystus szokuje faryzeuszów takimi wyjaśnieniami. Zachowuje się tak, jakby zupełnie ignorował szabat, a tymczasem chodzi o zupełnie inną sprawę. On jest Panem szabatu. Uzdrawianie chorych, wskrzeszanie umarłych, oczyszczanie trędowatych, wypędzanie złych duchów czynione w tym czasie wskazuje na to, że blisko jest Królestwo Boże.

Cuda, które Jezus czyni, są dokonywane z miłości Ojca do Syna. Zapowiada On jeszcze więcej tego, co będzie budziło w nas podziw. Potrzebujemy zachwytu, podziwu, zatrzymania się nad tym, czego dokonuje Bóg, aby Jego dzieła mogły być przez nas uwewnętrznione, przeżyte i najgłębiej przyjęte. Słuchanie słowa Jezusa i wiara w Boga Ojca, daje życie wieczne. Przyjęcie słowa Bożego jest równoznaczne z przyjęciem Boga.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także:
> Dumny ze swojego Ojca
> Obietnica
> On dopełnia to, co niedoskonałe

+++
oraz rekolekcje

> Wielki Post 2014 - Środa IV tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

67. Słowo Boże na dziś: Wyście nie uwierzyli

Czwartek, 3 kwietnia 2014 roku
Jan 5,31-47

Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o Mnie wydaje, jest prawdziwy. Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem. Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?"

Bez względu na to, co inni o nas mówią: korzystnie czy nie korzystnie, prawdziwie, czy też nie – rzecz w tym, aby się nie opierać na zdaniu drugiego człowieka. Najważniejsze jest to, jakie jest świadectwo Boga o mnie, który "przenika i zna mnie całego". Jeśli moje czyny prowadzą do zbawienia, Jezus daje świadectwo o mnie, że jest i działa we mnie i ze mną.

Chrystus raduje się tym, że Ojciec świadczy o Nim. Będąc zagubionymi, zdezorientowanymi, pytajmy tego, który nas powołał i nieustannie posyła do wychodzenia ze śmierci do życia: "Panie, gdzie jesteś?" Bolesną jest skarga Jezusa, który twierdzi, że nie chcemy przyjść do Niego, nie chcemy Jego życia. W czym się to wyraża, taka nasza postawa? Otóż, nie wierzymy Jezusowi, a tym samym, nie idziemy do Niego, ponieważ szukamy własnej wielkości u człowieka, z którym żyjemy. "Jakże możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę". Opieramy się na zdaniu innych, choć odczuwamy, że sumienie mówi inaczej: ostrzega, zapala się czerwone światło, że takie myślenie prowadzi mnie do utraty wolności.

Zależy nam niekiedy, w większym stopniu na wielkości w oczach ludzi, niż na tym, aby być wielkimi w oczach Boga. Kto jest wielki przed Panem? Ten, który ufa Jemu, wbrew nadziei, wbrew ludzkiemu rozsądkowi, wbrew ludzkiej logice. "Nie szukacie chwały (wielkości, pokory, prostoty), która pochodzi od samego Boga". Żalenie się Chrystusa najdobitniej wyrażają słowa: "Nie macie w sobie miłości Boga". Co zatem czynić, by do niej powrócić?

Nie zważać, na miejscu pierwszym, co ludzie powiedzą o moim życiu. Te opinie bywają tak zmienne, jak zmienny jest człowiek i zawodne jest jego serce. Słuchać Jezusa, który daje o mnie świadectwo. Ten, który mnie powołał i posłał mnie, zna mnie. Zna – ponieważ mnie miłuje. Chcieć przychodzić do Jezusa. Zerwać z postawą "najemnika", przymuszonego w sprawach wiary i moralności. Z dystansem podchodzić do słów karcenia, czy uznania ze strony ludzi. Badać, co jest miłe Bogu.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także rekolekcje

> Wielki Post 2014 - Czwartek IV tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

68. Słowo Boże na dziś: Ten, którego usiłują zabić

Piątek, 4 kwietnia 2014 roku
Jan 7,1-2.10

Potem Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: «Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest». A Jezus, ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: «I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał». Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.

Słuchający Jezusa byli zagubieni. Z jednej strony dochodziły do nich wieści iż kapłani zamierzają pojmać Nauczyciela, z drugiej widzieli i słyszeli jak naucza. To prowadziło ich do przypuszczeń, że być może również członkowie Wysokiej Rady przekonali się co do słuszności słów Jezusa. Te wątpliwości wyjaśniają sobie wiedzą jaką posiadają: "my wiemy skąd On pochodzi". Nosili w sobie prawdę, która mówiła, że nikt nie będzie wiedział skąd Mesjasz pochodzi. Wydawało się im to za proste, żeby mogło być prawdziwe. Często prawda jest na wyciągnięcie ręki, słuchamy jej lecz nie przyjmujemy, ponieważ nosimy w sobie inną prawdę, osobiste przekonania które nie pozwalają przyjąć tego, co jest z Boga.

W Jezusie jest to, co widzialne (miejsce Jego urodzenia i zamieszkania, rodzice, przyjaciele i znajomi) i to, co niewidzialne (jest Bogiem posłanym przez Ojca). Podobnie w człowieku jest wymiar życia widzialny dla innych i ten niewidzialny, który nie biorąc pod uwagę, można człowieka odrzucać, pogardzać nim, pozbawiać go szacunku.

Czy nie stworzyliśmy sobie, podobnie jak ówcześni Żydzi, sztywnego obrazu Boga, który pasowałby do naszej mentalności, religijności, widzenia? Czy ten obraz Jezusa, jaki noszę w sercu, pomaga mi w zaufaniu Jemu? Czy nie żądam od niego w sytuacjach krytycznych, aby Bóg "udowodnił, wykazał się", że jest Bogiem?

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także rekolekcje

> Wielki Post 2014 - Piątek IV tygodnia

> 360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema, odc. 9 - Wskrzeszenie Łazarza

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

69. DROGA KRZYŻOWA MIŁOSIERDZIA

Modlitwa:
 Spraw, Jezu, aby to rozważanie Twej Męki rozbudziło w nas wielką miłość ku Tobie, oraz utrwaliło pamięć na cierpienia, jakie nieustannie przeżywasz w cierpiących braciach naszych.

Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Sąd nad Jezusem trwa wiecznie. Oto Człowiek i Winien jest śmierci, „A twarz Twa skamieniała w męce, prześwietlająca Bogiem przez kształt człowieka" boleje cierpieniem tych, którzy będą oczekiwać wyroku, ł cierpieniem dzieci i żon, oczekujących z paczką u kraty więziennej, choć same głodem przymierają.
Chryste, w mych uszach dźwięczy: Więźniom pomagać, ale jednocześnie się uspakajam, a czemu zawinili? Tak uspokojony, już nie widzę Twego Oblicza, ani w nich, może nawet niewinnie cierpiących, ani w ich dzieciach.

Ojcze  nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja II: Pan Jezus bierze Krzyż na Swe ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jeśli ktoś chce iść za mną, niech zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój na każdy dzień i naśladuje mnie (Łk 9, 23). Ty, Chryste, chętnie podjąłeś Swój Krzyż, a ja?
Waham się, czy jest sens nadal poświęcać się, pracować, być cierpliwym nawet dla pijaka, urodzić dziecię, czy się go pozbyć. Waham się, jaką radę mam dać tym, którzy takie i inne wątpliwości przeżywają. Waham się, gdy widzę, jak ktoś z bliskich mi brnie coraz bardziej w grzechy, lub stoi w rozterce przed upadkiem. - Wątpiącym dobrze radzić choćby mnie to kosztowało dużo przykrości i udręki. Trzeba ich podnieść na duchu, ratować w nich Chrystusa.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja III: Pan Jezus pierwszy raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Chciałeś mnie zbawić, więc niesiesz Krzyż Zbawienia. Chciałeś mnie podnieść, lecz zachwiałeś się na nogach, upadłeś na ziemię. Bóg leży Twarzą w pyle ziemi.
Zdawało mi się, że się oddał Tobie cały... A jednak zostawiłem Cię Chryste, gdy patrzyłem, jak inni upadali z przesytu, inni z głodu. Sytym proponowałem, aby jeszcze jedli, dla głodnych nie chciało mi się znaleźć czasu, aby im nieść pomoc, ułatwić zdobycie pracy. Pozostawiłem ich w nędzy. Pozostawiłem Chryste w pyle ziemi...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IV: Pan Jezus spotyka Swoja Matkę.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Matka nie protestowała ani na sądzie, ani w drodze. Choć doznała najstraszniejszej krzywdy, gdy szła w tłumie za Chrystusem, czując każdy Jego ruch, każdy cios, każdą ranę Jemu zadaną, to przecież nie narzekała nawet ani drgnieniem myśli na oprawców, ale współcierpiała z Synem.
Jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie. W pracy spotykam samych wrogów, za moją dobroć odpłacają mi krzywdą. W domu wspólna kuchnia, stałe nieporozumienia. Ten sam korytarz — miejsce nienawistnych spojrzeń i za co?... O Matko Boga, ucz mnie, jak mam krzywdy cierpliwie znosić.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Panu Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
 Szymon się żachnął. Niemiłe spotkanie. Zmuszono go jednak do użyczenia pomocy Skazanemu na śmierć Wędrowcowi, który „nie miał gdzie skłonić głowy". Niechętnie dźwigał Jego Krzyż, ale za to z żalem go później oddał Chrystusowi.
Gdy Bóg mi ześle do domu kogoś chorego, może z dalekiej rodziny, albo niepożądanego gościa, zmagam się z sobą, jak podjąć nowy ciężar cudzych spraw, gdy dość mam swoich. Wezwanie Podróżnych w dom przyjąć.
Kogokolwiek z tych najmniejszych w imię moje przyjęliście, mnieście przyjęli.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VI: Święta Weronika ociera Twarz Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Długo patrzyła na Ciebie. Odczuła Twój ból i Mękę. Odepchnęła wszelkie względy ludzkie, przedarła się przez tłum, aby otrzeć Twoją Twarz. Przynieść Ci choć taką ulgę.
To moje zadanie — ocierać oblicze człowieka obciążonego nieszczęściami. Przywrócić nadzieję i radość strapionemu, przybliżyć mu Boga, podźwignąć go, a nie zepchnąć... Dobre słowo, wypowiedziane z serca i życzliwie, rozpogodzi niejedno zmartwienie ludzkie. Czy zrozumiałem, co znaczy strapionych pocieszać?

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VII: Pan Jezus drugi raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Upadasz znowu na ziemię. To nie tylko ciężar Krzyża tym razem, ale i zmęczenie narasta, ogarnia Cię... Już nikt nie pomaga.
Byłem chory, a nie nawiedziliście mnie. Gdy przeżywałem sam cierpienia i chorobę, miłymi były okazane mi objawy dobroci i troski ludzkiej o moje zdrowie.
Chorych nawiedzać. Nie mogę też być obojętnym wobec długotrwałej choroby kogoś w moim własnym mieszkaniu, a może tylko przez ścianę. Cóż .uczyniłem, aby ulżyć jego cierpieniu? Aby podnieść go na duchu i natchnąć pogodą ducha i poddaniem się woli Bożej?

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Niewiasty współczuły, płakały. Myślały, że wystarczy tylko narzekać! Teraz już są bezsilne, bo przecież tylu winnych, a one biedne cóż poradzą. A jednak do nich odnosi się upomnienie Jezusa: Nie nade mną, nad dziećmi waszymi plączcie.
I ja widzę zło. Narzekam na prasę, książki, wódkę, pracę, mieszkanie, wszędzie złość ludzka. Chrystus poniżony. Ale co uczyniłem w imię Jego dla tych nieumiejętnych: dzieci i młodzieży, opuszczających religię, dla zaniedbanych dzieci z rodzin rozbitych? Do obowiązku niesienia pomocy materialnej poczuwam się, ale nieść pomoc moralną, aby ochronić człowieka od odejścia od Boga - to wydaje mi się zbyt wiele. A przecież trzeba nieumiejętnych pouczać.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IX: Pan Jezus trzeci raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Na próżno biją Go żołnierze, On nieruchomy. Czy umarły? - Nie — tylko sił Mu brak. Straszna Męka. Trzeba jednak dźwigać krzyż i krok za krokiem dojść aż na szczyt cierpienia.
Tak moje grzechy potrafią powoli narastać i przytłaczać sumienie. Szybko przywykam do zła. Ogarnia mnie niechęć do ludzi. Nie spostrzegam już ich nędzy moralnej, obojętnie mi - niech giną. Mam ich napominać do dobrego? Czym wydobędę ich z bagna grzechu — jeśli sam w nich grzęznę? Grzesznych upominać. Zacznę najpierw od siebie.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja X: Pan Jezus z szat obnażony
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Zerwali z Jezusa szatę. Śmiech szyderczy buchnął z tłumu. Czy należę do tego tłumu, który ceni tylko szatę i nie umie poza nią dojrzeć godności człowieka Bożego?
Nagich przyodziać — ale nie spotkasz takich. Może tylko obdartych, albo członków wielodzietnej rodziny w skromnej odzieży stale reperowanej. A równocześnie czy nie tworzę sobie balastu magazynując drobiazgi niekonieczne, a nawet niepotrzebne w domu?
Kogokolwiek z tych maluczkich odzialiście, mnieście odziali!

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XI: Pan Jezus do Krzyża przybity.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Zanim przybili Cię do Krzyża, podali Ci napój odurzający — skosztowałeś tylko, ale nie wypiłeś — aby nie zmniejszyć świadomej Ofiary za nas, gdy podniosą Cię nad ziemię.
Pragnących napoić. Cóż ja podaję i do czego zachęcam moich gości? Do alkoholu — do odurzenia — odebrania świadomości i godności dziecka Bożego — do krzywdy przez okradanie rodziny ze środków na utrzymanie. Może nawet braknie później na mleko dla dzieci?

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XII: Pan Jezus umiera na Krzyżu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Stoi Krzyż - Męka Twa Chryste, dojrzewa. Miłość potężnieje na szczycie Krzyża. Miłość nawet do oprawców. „Ojcze, przebacz, bo nie wiedzą co czynią". Nie tylko chodzi o darowanie krzywdy, ale i o dar miłości, przebaczenia i modlitwy.
Nauczyłeś nas modlitwy, w której uwarunkowałeś odpuszczenie naszych grzechów tym, czy odpuścimy naszym winowajcom. Tak trudno nam pojąć to żądanie Chrystusowe. Nawet najbliższym w rodzinie nie chcemy przebaczyć nie raz aż do śmierci, choć wiemy doskonale, że trzeba koniecznie urazy chętnie darować.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIII: Pan Jezus zdjęty z Krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Płakała Matka nad Twym martwym Ciałem. Niewiasty, Jan i Józef z Arymatei zwłoki Twe w białe płótno ubrali, wyręczając w tym Matkę, żalem przejętą.
Czy ja nauczyłem się podobnie nieść pociechę żywym i posługę zmarłym? Tak łatwo mogę to spełniać każdego dnia. Wszak modlić się za żywych i umarłych to moje szczególne posłannictwo miłosierdzia.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja XIV: Pan Jezus do grobu złożony.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Zanieśli Ciało do grobu. Kamieniem grób przywalili. Matka szła za nimi w milczeniu. Cóż by sobie poradziła? Jak dobrzy ci ludzie!
Widzę matki i żony zastygłe w bólu po zgonie ich najbliższych osób. Jak im pomagam w zmartwieniu, w załatwieniu spraw pogrzebowych! Jaką ulgę w cierpieniu niosę? Może idę obojętnie, nic mnie ich ból nie obchodzi; patrzę na nie obco i chłodno. Umarłych, grzebać — to innym zostawiam.

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

+ +
„Któryś za nas Cierpiał Rany…
Jezu Chryste… zmiłuj się nad nami…
I Ty… Któraś Współcierpiała…
Matko Bolesna…
Przyczyń się za nami…”

+ + +



(link źródłowy)

avatar użytkownika intix

70. Słowo Boże na dziś...

Sobota, 5 kwietnia 2014 roku
Jan 7,40-53

Nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia

Wśród tłumów słuchających Jezusa odezwały się głosy: "Ten prawdziwie jest prorokiem". Inni mówili: "To jest Mesjasz". Jeszcze inni mówili: "Czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?" I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki. Wrócili więc strażnicy do kapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: "Czemuście Go nie pojmali?" Strażnicy odpowiedzieli: "Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia". Odpowiedzieli im faryzeusze: "Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty". Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: "Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha i zbada, co czyni?" Odpowiedzieli mu: "Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei". I rozeszli się każdy do swego domu.

Czy Chrystus wprowadza rozdwojenie? Wydaje się, że przychodząc w swoim słowie jedynie pokazuje, że w człowieku jest rozdwojenie, podział, niezdecydowanie, rozdarcie wewnętrzne, doświadczanie niejasności w odniesieniu do Jego Osoby.

Do czego prowadzi rozdwojenie w człowieku? Do chęci użycia siły, do presji wobec drugiego, do przemocy: "chcieli Go nawet pojmać". A równocześnie widzimy, że człowiek rozdwojony, rozdarty w sobie, nie do końca mający jasność pewnych spraw, które dzieją się w nim, czy wokół niego, jest osobą słabą, a nawet tchórzliwą. Zabiera głos, jest – jak się może wydawać – zdecydowany, wie czego chce. Lecz gdy trzeba przełożyć deklaracje na wykonanie: "nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki".

Osoby wewnętrznie rozdwojone, podzielone, tworzą koalicję z podobnymi sobie. Równocześnie, będąc w takim stanie ducha, można odczuwać czyjąś niezwykłość, niepowtarzalność. Możemy doświadczać chwil, w których jesteśmy pod wrażeniem słów Jezusa, będąc wewnętrznie rozdartymi, podzielonymi.

Kim byli ci, którzy odkryli niezwykłe piękno w tym, co mówił Jezus? Byli strażnikami. Nie byli to przywódcy duchowi narodu, ludzie wykształceni w Pismach Świętych czy w Prawie Mojżeszowym. Posiadali oni umiejętność spontanicznego reagowania na wielkość drugiego człowieka w tym, co mówił. Umieć zobaczyć wielkość drugiego choćby przeciw niemu było wielu. Zobaczyć i uznać wielkość drugiego człowieka choćby podziw dla niego był niekorzystny w oczach innych. Nawet gdyby prowadził mnie do odrzucenia przez tych, którzy są powszechnie szanowanymi i uznawanymi za ludzi, którzy mają zawsze rację. W słowach, które mówimy, jest zapisana nasza wielkość lub małość. Jest nasz strach, lub odwaga, pogłębiające się rozdwojenie wewnętrzne lub zwiastun zapowiadający powrót równowagi i łagodności.

Może warto odpowiedzieć na pytanie: "Czy i wy daliście się zwieść?" W życiu człowieka nie jest najważniejsze to, kto pyta, lecz – o co pyta. Podobnie, nie jest tak ważne kto mówi, lecz – co mówi. Czy komuś dałem się zwieść? Gdy na to przyzwolimy, możemy popaść w rozdwojenie. Faryzeusze, którzy wypowiadali szybkie sądy, oceny, w które nie wolno było wątpić – czyż nie są żałośni. Zwiedzeni przez swój lęk, przez strach o własne znaczenie w oczach innych. Pojawił się ktoś, kto "przemawia tak, jak nikt inny dotąd nie przemawiał". Jest w tym bardzo dobry, odnosi sukces, inni za nim idą, są zachwyceni. Dla nich ta sytuacja jest bardzo niebezpieczna. Trzeba atakować. Czyż pycha, nie jest podstawą, źródłem powstającego w człowieku rozdwojenia?

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także rekolekcje
> Wielki Post 2014 - Sobota IV tydzień
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika Maryla

71. EWANGELIA

Siostry Łazarza posłały do Jezusa wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. Jezus, usłyszawszy to, rzekł: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą”. A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Mimo jednak, że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: „Chodźmy znów do Judei”. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”. Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”. Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”. Jezus wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzieście go położyli?” Odpowiedzieli Mu: „Panie, chodź i zobacz”. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: „Oto jak go miłował!” Niektórzy z nich powiedzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?” A Jezus, ponownie okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: „Usuńcie kamień”. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie”. Jezus rzekł do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?” Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał”. To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!” I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.

J 11, 3-7.17.20-27.33b-45

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

73. Słowo Boże na dziś: Kto z was jest bez grzechu

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 roku
Jan 8,1-11

Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Wszystek lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją na środku, powiedzieli do Niego: Nauczycielu, kobietę tę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?" Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień". I powtórnie nachyliwszy się, pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: "Niewiasto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?" A ona odrzekła: "Nikt, Panie!" Rzekł do niej Jezus: "I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz".

Żydzi stawiają kobietę cudzołożną na środku. Nieczystość stawiają w centrum, bowiem angażują się w nią bardziej, niż w sytuację, jaka czeka kobietę. Nie interesują się jej przyszłością, jak nie obchodziła ich jej przeszłość. Nie dociekają, dlaczego w taki sposób zarabiała na życie. Nie jest ważny człowiek, ważny jest problem moralny.

Czystość (Jezus) z nieczystością (kobieta cudzołożna) stają razem, na środku. Jezus staje razem z nią, na środku. Nie jest obecny w szeregu razem z tymi, którzy przyszli ją ukamienować.

Kobieta cudzołożna boi się. Strach jest powodowany najczęściej uczynkami nieczystymi. Wprawia człowieka w wewnętrzne drżenie, namiętny niepokój. Sama by nie przyszła do Jezusa; nie stanęłaby pośrodku. To miejsce w pewnych sytuacjach było wyróżnieniem, zaznaczeniem ważności osoby, która tam stała. Trzeba stanąć na środku z tym, co człowiek w sobie nosi, kim jest, ze swoją nieczystością. Pozwolić się zobaczyć Jezusowi. Niezwykłe jest to, że w obecności faryzeuszów i uczonych w Piśmie, kobieta milczy. Oni by jej nie zrozumieli. Sami źle przeżywali swoją nieczystość, dlatego nie mieli serca dla tej, której czyny nieczyste stały się jawne. Byli bez serca, czyli zrozumienia dla siebie. Liczyło się Prawo, nie zaś zrozumienie. Rozumiejący, co mówi Bóg, spotykają Boga. Rozumienie drugiego, jest najgłębszą formą spotkania się z człowiekiem.

Nieczystość tej kobiety, posłużyła Żydom do wystawienia Chrystusa na próbę. Boga można kusić, prowokować słabością innego człowieka. Można się gorszyć drugim. Gorszą się ci, którzy nie widzą i nie słyszą. Faryzeusze i uczeni w Piśmie nie widzieli swojej nieczystości. Jezus mówiąc im o niej, otwiera im oczy, otwiera ich uszy. Nie Pan trzymał kamień w ręce, lecz ci, którzy kobietę przyprowadzili. Dopóki człowiek nie pozna stanu swojej duszy i swojego serca, chętnie bierze do ręki kamień i trzyma go, aby rzucić w drugiego. Poznanie swojego wnętrza sprawia otwarcie dłoni i wypuszczenie kamienia. Człowiek przestaje być zarozumiały, pewny siebie. Dociera do niego właściwy ogląd życia, gdy Jezus pokazuje to, czym żyje w sercu: „Kto z was jest bez grzechu?”

Jezus mógł dotrzeć do ich umysłu i serca, ponieważ „W dalszym ciągu Go pytali”. Możemy zobaczyć siebie we właściwym świetle, patrząc na nasz stosunek, nasze odniesienie do człowieka, który uczynił zło. Stosunek człowieka do czyniącego zło, objawia nasz stosunek do Boga, podobieństwo do Nauczyciela, lub jego brak.

Nieczystość jest nagłaśniana. Człowiek jest ośmieszany. Bycie w centrum, bycie nieczystym prowadzi do tego, że „Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca pośrodku”. Człowiek stoi na środku, będąc nieczysty, ale też stoi na środku, będąc czystym. Zostaje przymuszonym do stania na środku, lub sam decyduje o tym, gdyż chce wypowiedzieć swoją winę Bogu. Niewiasta cudzołożna zapewne nie zamierzała robić jakikolwiek rozrachunek ze swoim życiem. Spotkanie z Jezusem stało się chwilą dobrą na dokonanie zwrotu, powrotu do czegoś, co jest w nas niewinnością dziecka.

Faryzeusze i uczeni w Piśmie musieli odejść, by Jezus mógł podnieść niewiastę. Nieczystość i samotność. Nieczystość, samotność, odejście od ludzi w celu odnalezienia Kogoś, kto nie potępia. Za bardzo trzymamy się tych, którzy potępiają, sądzą, oczerniają, kopią dołki. Nie mamy przekonania do pozostania sam na sam z Mistrzem.

Oni odeszli, aby mogła wejść w dialog z Panem. Ta jej nieczystość, w pewnym sensie, umożliwiła jej spotkanie z Jezusem. Może nigdy by się przy Nim nie zatrzymała, żeby Go posłuchać. Człowiek nieczysty, przez swe czyny, bywa doprowadzony do sytuacji krańcowej wytrzymałości, aby zostawić ludzi, a wówczas spotkać i posłuchać Boga.

Faryzeusze i uczeni w Piśmie nie dojrzeli do rozumienia nie potępiania, nie rozumieli przebaczania człowiekowi grzeszącemu. Byli na etapie gorszenia się. Ten, kto się gorszy, jeszcze nie umie przebaczać. Człowiek za nieczystość chce potępiać, Bóg przebaczać. Człowiek, będąc grzesznikiem, nie umiejący żyć ze świadomością tego, jest jak pies gończy za grzesznikami. Niekiedy wygląda to tak, jakby sytuacja słabości innych ekscytowało go. Człowiek trzyma się Prawa. Nie odczuwa, co może dokonywać się w sercu osaczonej kobiety. Prawo mogą zachować ci, którzy umieją kochać, których pokochano. Jesteśmy nieczyści, ponieważ nie umiemy kochać.

Spotkanie kobiety z Jezusem stało się najważniejszym wydarzeniem jej życia, lekcją miłości, odkryciem, że jest dla kogoś ważna jako człowiek, jako kobieta. Lekcja, w której doszło do odkrycia, że nie oczekuje się od niej, by dała swoje ciało, lecz by nauczyła się kochać. Uczymy się miłości, gdy odchodzimy od ranienia miłości Pana. „Nie potępiam”, jest siłą dla „nie grzesz więcej”.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także
> O co chodzi w chrześcijaństwie
> I ja
> Nauczyciel
+++
oraz rekolekcje
> Wielki Post 2014 - Poniedziałek V tygodnia
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

74. O dobrej spowiedzi – dossier - Ks. Jacek Bałemba SDB

...Tekst, audio, video. Mamy do dyspozycji materiały, które mogą nam i naszym bliźnim posłużyć do dobrego przygotowania i dobrego odprawienia spowiedzi. Katolicka nauka bezpieczna. Prawdy elementarne. W okresie przedświątecznym nie okażą się one bezużyteczne.

Przed świętami trzeba się dobrze, szczerze i dokładnie wyspowiadać!
TEKSTY:
Kilka kwestii wstępnych: wejście
Celebracja Sakramentu Pokuty: wejście
Rachunek sumienia: wejście
Żal za grzechy: wejście
Mocne postanowienie poprawy: wejście
Wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź: wejście
Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu: wejście
Jeszcze kilka kwestii: wejście

( wraz z AUDIO > TUTAJ)




avatar użytkownika intix

75. Słowo Boże na dziś: Ja nie jestem z tego świata

Wtorek, 8 kwietnia 2014 roku
Jan 8,21-30

Jezus powiedział do faryzeuszów: "Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie". Rzekli więc do Niego Żydzi: "Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?" A On rzekł do nich: "Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich". Powiedzieli do Niego: "Kimże Ty jesteś?" Odpowiedział im Jezus: "Przede wszystkim po cóż jeszcze do was mówię? Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał, jest prawdziwy, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego". A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: "Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba". Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego.

A oto znowu innym razem rzekł do nich: «Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie». Rzekli więc do Niego Żydzi: «Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?» A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach swoich». Powiedzieli do Niego: «Kimże Ty jesteś?» Odpowiedział im Jezus: «Przede wszystkim po cóż jeszcze do was mówię? Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał jest prawdziwy, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego». A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: «Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba». Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego.

Wszyscy w grzechach swoich pomrzemy. K. Rahner zachęcał na krótko przed swoją śmiercią, aby, "o wiele więcej myśleć o tym, jak to możliwe, że odyseja wszystkich ludzi, także tych najbardziej prymitywnych sprzed miliona lat, także niechrześcijan, a nawet ateistów, kończy się w Bogu samym". Człowiek jest kimś więcej niż tylko beznadziejnym grzesznikiem. Sam Bóg troszczy się o niego i miłuje go, nawet w jego upadku. Ośrodkiem ludzkich dziejów nie jest upadek i grzech, lecz osoba Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

Co mogą oznaczać słowa "Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie"? Jezus mówi o swojej solidarności z grzesznikami, o utożsamieniu się z ich losem, a nawet doświadczeniu "piekła" oddalenia od Boga. "W tę ostateczność(śmierci) zstępuje umarły Syn, już nie jako działający, lecz pozbawiony przez Krzyż wszelkiej mocy i własnej inicjatywy, jako Ten, którym rozporządzono, niezdolny do jakiegokolwiek aktywnego solidaryzowania się. Jest razem z nimi umarły. I właśnie przez to zakłóca absolutną samotność, do której dąży grzesznik: grzesznik, który chce być z dala od Boga, "odgrodzony" w swojej samotności znów odnajduje Boga w absolutnej bezsile miłości, który nieprzewidzianie solidaryzuje się z tym, który siebie skazuje na potępienie" (H.U. von Balthazar).

Nawet w "piekle" stworzonym przez wolność człowieka może zawsze zjawić się Chrystus ukrzyżowany, największy znak miłości i wierności Boga. Kto zamknął się w sobie samym, w piekle własnej samotności i buntu, łaskę otwarcia się może znaleźć jedynie dzięki uniżonej obecności Chrystusa, towarzyszącego mu z wielką cierpliwością również i w takim stanie ducha. Poprzez oblicze Ukrzyżowanego Bóg może znaleźć sposób nawrócenia nawet najbardziej opornej woli ludzkiej.

Człowiek jest wolny w ramach jeszcze większej wolności Boga. Nie wolno absolutyzować wolności stworzonej i nadawania jej cech nieskończoności. H.U. von Balthazar pisał: "Bóg daje człowiekowi zdolność dokonania (negatywnego) wyboru przeciw Bogu, który to wybór może człowiekowi wydawać się ostateczny, przez Boga nie musi jednak być za ostateczny uznany. Nie w ten sposób, że wybór, jakiego dokonał człowiek, zostaje z zewnątrz zakwestionowany – co równałoby się lekceważeniu darowanej mu wolności – lecz tak, że Bóg towarzyszy człowiekowi swoim boskim wyborem aż po skrajną sytuację jego (negatywnego) wyboru. To właśnie dzieje się w Męce Jezusa".

Ludzka wolność, choć rzeczywista, nie ma cech absolutności. Jest relatywna i krucha w porównaniu z absolutną i nieskończoną wolnością Boga, co zdaje się wskazywać na nieprawdopodobieństwo ostatecznego odrzucenia Boga przez człowieka. Wydaje się, że człowiek nie jest w stanie odrzucić Boga na zawsze, dlatego, że większa jest siła pociągającą i przekonującą ze strony Boga i Jego ukrzyżowanego Syna. Bóg dysponuje taką wielką siłą pociągającego piękna i pociągającej miłości, z którą nic innego nie może się równać.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz rekolekcje
> Wielki Post 2014 - Wtorek V tygodnia
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

76. Słowo Boże na dziś: Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli

Środa, 9 kwietnia 2014 roku
Jan 8,31-42

Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: "Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Odpowiedzieli Mu: "Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: «Wolni będziecie?»" Odpowiedział im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki. Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca". W odpowiedzi rzekli do Niego: "Ojcem naszym jest Abraham". Rzekł do nich Jezus: "Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. Wy pełnicie czyny ojca waszego". Rzekli do Niego: "Myśmy się nie narodzili z nierządu, jednego mamy Ojca - Boga". Rzekł do nich Jezus: "Gdyby Bóg był waszym ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał".

Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: "Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Odpowiedzieli Mu: "Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: "Wolni będziecie?"" Odpowiedział im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki. Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca". W odpowiedzi rzekli do Niego: "Ojcem naszym jest Abraham". Rzekł do nich Jezus: "Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. Wy pełnicie czyny ojca waszego". Rzekli do Niego: "Myśmy się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga". Rzekł do nich Jezus: "Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał.

Co to znaczy wierzyć? Każdy człowiek posiada w swoim wnętrzu słowa, które nim kierują. Wierzyć Jezusowi, to pozwolić na to, aby kierowały nami Jego słowa, które wyjaśniają nam rzeczywistość. Chcąc rozumieć co się dzieje z nami i wokół nas, trzeba mieć klucz do tej rzeczywistości. Jest nią słowo Pana. Trwanie w słowach Jezusa, rozważanie ich, noszenie w sercu prowadzi do poznania prawdy, do życia w prawdzie. Uwierzyć, to pozwolić się Bogu przebudzić i pozwolić na to, aby On mi pokazał rzeczywistość, która mnie otacza taką, jaką On ją postrzega, jaką On tworzy.

Jednym z najpiękniejszych zwrotów w Biblii jest ten, "Prawda was wyzwoli". Prawda nie oznacza słów, w które trzeba uwierzyć, lecz pokazuje rzeczywistość tworzoną przez Boga, którą trzeba przyjąć. Prawda Boża pokazuje mi, jakim jestem. Dzięki tej prawdzie, wyjaśnia mi się moje życie, to, co dotychczas wprowadzało mnie w stan gniewu, buntu, żalu czy rozgoryczenia. To jest wolność. Polega ona na tym, że człowiek, który poznaje Jezusa i przez Niego widzi życie jakie otrzymał, ten jest wolny od pozorów jakimi żyje i karmi się świat.

W takim klimacie rozumienia wolności zobaczmy grzech. Nie oznacza on przekroczenia nakazów Prawa, lecz przywiązanie się człowieka do pozorów, do udawania, przywiązanie do powierzchownych zjawisk, jest odmową otwarcia się na prawdę, odmowę wiary w Jezusa. Żyjąc w świecie pozorów, człowiek staje się niewolnikiem, którym rządzi to, co zewnętrzne. Nie ma łączności z samym sobą. Być wolnym, to zawsze być w domu Ojca, zawsze być z Ojcem.

Trwać w nauce Jezusa znaczy – przestrzegać tego, co On mówi. Szacunek do Boga, wyraża się w postępowaniu określonym przez Słowo Boże. Tym, co czyni nas ludźmi wolnymi jest prawda. Bóg sam jest Prawdą. Jest nią to, co On mówi i czyni. Przez życie według prawdy zamieszkujemy w Nim i znamy Jego pragnienia. Stają się one nie tylko Jego, lecz i nasze. Pełnić wolę Bożą, to uznać za własne pragnienia Jezusa i pozwolić im w sobie przynieść owoc.

Jesteśmy zniewoleni przez pragnienia, które uniemożliwiają poznanie prawdy, dobre postępowanie, ale i przeżywanie brzydoty w ocenie moralnej, jako rzeczywistość piękną. Jezus otwiera nam oczy naprawdę, którą On głosi i którą On sam jest. Jest jeszcze prawda tego świata. Jej autorem jest szatan, ten, który zwodzi, nie dopowiada, półprawdy przedstawia, jako całą prawdę. Zasłuchanie się w Jezusa umożliwia przenikanie naszych serc, umysłów, naszej duszy przez prawdę. To jest droga medytacji i kontemplacji Bożego Słowa. Zbliżamy się do prawdy będąc otwartymi na słuchanie i posłuchanie Boga. Słowo Jego rozstrzyga w ludzkim sercu o tym, co jest prawdą, a co nią nie jest.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

+++
oraz rekolekcje
> Wielki Post 2014 - Środa V tygodnia

> 360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema, odc. 10 - Betania i Jerozolima
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

77. Słowo Boże na dziś: Porwali kamienie, aby je rzucić na Niego

Czwartek, 10 kwietnia 2014 roku
Jan 8,51-59

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki». Rzekli do Niego Żydzi: «Teraz wiemy, że jesteś opętany. Abraham umarł i prorocy – a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa moją naukę, ten śmierci nie zazna na wieki. Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kim Ty siebie czynisz?» Odpowiedział Jezus: «Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest niczym. Ale jest Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym wy mówicie: "Jest naszym Bogiem", ale wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy – kłamcą. Ale Ja Go znam i słowa Jego zachowuję. Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał [go] i ucieszył się». Na to rzekli do Niego Żydzi: «Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?» Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM». Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki». Rzekli do Niego Żydzi: «Teraz wiemy, że jesteś opętany. Abraham umarł i prorocy – a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa moją naukę, ten śmierci nie zazna na wieki. Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kim Ty siebie czynisz?» Odpowiedział Jezus: «Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest niczym. Ale jest Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym wy mówicie: "Jest naszym Bogiem", ale wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy – kłamcą. Ale Ja Go znam i słowa Jego zachowuję. Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał [go] i ucieszył się». Na to rzekli do Niego Żydzi: «Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?» Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM». Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni.

Żydzi podnieśli kamienie, by ukamienować Jezusa. Kamień, to rzeczywistość pozbawiona życia. Postawa nie przyjmowania słów Jezusa była konsekwencją ich "serc kamiennych". Kamienie, które wzięli do rąk, były świadectwem przeciwko nim. Cała rozmowa Jezusa z Żydami zwieńczona jest symbolem kamienia. Ich serca pozostały twarde i nieczułe na słowa Pana. Kamienie podniesione z ziemi, miały stać się siłą niszczącą Jezusa. To ważne, co człowiek chce, co może, a co powinien zachować. "Jeśli kto zachowa moją naukę". To, co zachowujemy, tym się kierujemy. Słowa, obrazy, przeżycia, wstrząs, jakiego doznaliśmy, staje się światłem lub pogrążaniem w ciemności. Nauka Jezusa uchroni człowieka przed utratą tego wszystkiego, co jest w nim szlachetne, dobre i czyste. Można powiedzieć, że zachowanie nauki Pana, uwolni człowieka od głodu na wieczność. Śmierć była identyfikowana z głodem. Mówimy o wiecznym głodzie miłości. Życie słowem Jezusa uniemożliwia śmierci dostęp do człowieka na wieczność.

Mówienie o Bogu nie oznacza, że znam Boga. Mówię o Nim tak, jak mnie nauczono, natomiast dramatem moim jest fakt, że nie spotkałem Go jeszcze osobiście, przez wiarę i miłość. "Wy Go nie znacie" Jezus zna Ojca, zna Abrahama, jest wieczny. Żydzi nie byli w stanie Go przyjąć, ponieważ patrzyli na Niego, jak na każdego innego śmiertelnika. Słuchanie Jezusa w taki sposób, jak słuchamy i poznajemy człowieka, może uniemożliwiać Jego poznanie. A przecież do Niego należy czas i wieczność. On jest Alfa i Omega, Początek i Koniec. Żydzi nie tyle nie mogli, ile nie chcieli przekroczyć granic własnego myślenia, słuchając Jezusa. Nie byli zdolni spojrzeć na Tego, który stał przed Nimi, jak na Wielbionego Boga. Nieumiejętność wyjścia czy niechęć do przekraczania granic swojego myślenia, by wejść w myślenie Jezusa doprowadziło do tego, że "porwali kamienie, aby je rzucić na Niego". Gdzie nie ma argumentów, a za wielką cenę człowiek chce mieć rację, może pojawić się agresja, przemoc, chęć niszczenia kogoś, kogo nie rozumiem, lub nie chcę przyjąć za prawdę tego, co mówi.

Usiłowano Jezusa ukamienować, jak cudzołożną kobietę. To, co On mówił, uznali za bluźnierstwo, nieczystość. Jezus burzył ich dotychczasowe myślenie, proponując rozumienie Jego Osoby, Jego przyjścia. Bóg ukrywający się przed człowiekiem. Bóg nie stosujący przemocy, "cichy i pokorny", nie narzucający się, nie atakujący. Kamienie, które Żydzi wzięli z ziemi, by ukamienować Jezusa, wskazują na to, że są pozbawieni życia w sobie. Kamień jest zimy i twardy. On jest świadkiem nie do przyjęcia przez nich, nauki Jezusa. Serce z kamienia, to serce zamknięte na słowo Jezusa. Jezus nie pozwolił na ukamienowanie siebie. Znakiem było to, że nie rzucono kamieniami w Jezusa, lecz zatrzymanie go w swojej dłoni. Można się opamiętać. Biblia mówi też, że Jezus jest kamieniem. Kto potknie się o ten kamień, upadnie na własną swą zgubę. Na Sądzie Ostatecznym Chrystus – "kamień odrzucony przez budujących", doprowadzi do skruszenia swoich "wrogów". Teraz, w czasie oczekiwania na powtórne przyjście Pana, Jezus jest "kamieniem upadku i skałą zgorszenia" i "znakiem, któremu sprzeciwiać się będą". Trzymając w dłoni kamień, jeszcze mam czas na podjęcie decyzji, opamiętanie się, może już ostatnie, zanim nie będzie za późno. Gdy pojawia się wiara i miłość w sercu człowieka, staje się on żywym kamieniem.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz rekolecje
> Wielki Post 2014 - Czwartek V tygodnia

+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

78. Słowo Boże na dziś: Wielu uwierzyło w Niego

Piątek, 11 kwietnia 2014 roku
Jan 10,31-42

Żydzi porwali kamienie, aby Jezusa ukamienować. Odpowiedział im Jezus: "Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?" Odpowiedzieli Mu Żydzi: "Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga". Odpowiedział im Jezus: "Czyż nie napisano w waszym Prawie: «Ja rzekłem: Bogami jesteście?» Jeżeli Pismo nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić - to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: «Bluźnisz», dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym? Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu". I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał. Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło.


I znowu Żydzi porwali kamienie, aby Go ukamienować. Odpowiedział im Jezus: «Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?» Odpowiedzieli Mu Żydzi: «Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga». Odpowiedział im Jezus: «Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli [Pismo] nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: "Bluźnisz", dlatego że powiedziałem: "Jestem Synem Bożym?" Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu». I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał. Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło.

Kamienowanie było egzekucją. Dokonywało się przez wspólnotę. Było okrutną formą pozbawiania życia tych, którzy wykraczali przeciwko zasadom wiary (bluźnierstwo, cudzołóstwo, czary, fałszywe proroctwo, nieposłuszeństwo syna, składanie ofiar z dzieci). Prawo zabraniało okazywania zmiłowania lub współczucia skazanym na ukamienowanie. Żydzi zamierali ukamienować Jezusa za, jak sami to określili, bluźnierstwo.

Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Żydzi nie uznają tego, że jest Bogiem. Według kryteriów Prawa, Jezus przypisuje sobie coś, co poza Bogiem nikomu nie przysługuje. Uczeni w Piśmie i faryzeusze nie uznają cudów Jezusa jako znaków wskazujących na Jego bóstwo. Nie godzą się na to, że On jest ponad szabatem, że mieni się być Panem szabatu, a tym samym Bogiem.

Mieli oczy, a nie wiedzieli, mieli uszy a nie słyszeli. Ich umysł i serce nie mogły wyjść poza to co dotychczas widzieli, słyszeli i rozumieli. Stwardniało serce Jego Ludu. Dramatem wyjątkowym było to, że tymi, którzy odrzucali Jezusa byli przywódcy religijny Izraela. Wydawać by się mogło, że byli najbliżej spraw odnoszących się do Boga. Okazało się, że choć oddali swoje życie na studiowanie Prawa i życie według niego, nie rozpoznali czasu przyjścia samego Boga. Nie odczuli w sercu Jego obecności w słowach i znakach. Nie inaczej jest i teraz. Bóg jest blisko przez swoje słowa i znaki, które czyni pośród Ludu Nowego Przymierza. "Wielu tam (nad Jordanem) w Niego uwierzyło". Trzeba powracać do rozważania tajemnicy Chrztu świętego i przyzwolenia na prowadzenie przez Ducha Świętego.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++

oraz rekolecje
> Wielki Post 2014 - Piątek V tygodnia

> 360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema, odc. 11 - Pojmanie i sąd
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

79. DROGA KRZYŻOWA Z MARYJĄ...


Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jezus, Syn Maryi, z miłości do człowieka „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8). Przyjął na siebie niesprawiedliwy wyrok głoszący: „winien jest śmierci” (Mk 14,64)
Maryjo, Matko niewinnie skazywanych – módl się za nami...

Ojcze  nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja II: Pan Jezus bierze Krzyż na Swe ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
„On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści” (Iz 53,4); dobrowolnie wziął krzyż na swe ramiona.
Matko ludzi cierpiących – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja III: Pan Jezus pierwszy raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pod ciężarem drzewa upadł „a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego” (Iz 53,4). Nasze powątpiewania w wierze, nasza niewierność Prawu Bożemu jest przyczyną naszych upadków.
Matko zawierzenia – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu.
..
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IV: Pan Jezus spotyka Swoja Matkę.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Milczące spotkanie dwóch najbardziej kochających się Serc. Serce Matki i Serce Syna biją tym samym rytmem. Nasze ludzkie serca szukają prawdziwej miłości. Uczymy się jej wpatrując się w te dwa Serca i prosząc, aby nasze biły tym samym rytmem pełnienia woli Bożej.
Matko Niepokalana – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Panu Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
W drodze na Golgotę żołnierze „przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego” (Mk 15,21). Chciejmy bardziej pomagać innym niż oczekiwać pomocy.
Matko Nieustającej Pomocy – módl się za nami...
 
Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu.
..
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VI: Święta Weronika ociera Twarz Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Wybiegła z tłumu, by otrzeć Twarz Tego, który „tak nieludzko został oszpecony (…) i postać Jego była niepodobna do ludzi” (Iz 52,14). Każdy grzech oszpeca nasze dusze. Maryja, ucieczka grzeszników, wyprasza nam łaskę nawrócenia.
Matko płacząca nad nami – módl się za nami..

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VII: Pan Jezus drugi raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Gdy słabnie nasza nadzieja i ufność, upadamy pogrążając się w sprawach tego świata.
Matko dobrej nadziei – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jezus odwracając od siebie uwagę, pocieszał płaczących nad Nim. Zwracając się „do nich rzekł:<<Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!>>”(Łk 23,28)
Matko Pocieszenia – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu..
.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IX: Pan Jezus trzeci raz upada pod Krzyżem.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jezus „do końca umiłował” (J 13,1) każdego człowieka. Nasze pojęcie miłości odbiega od tego, które ukazał swoją postawą Chrystus. Fałszywa miłość, pozbawiona osobowego odniesienia do drugiego człowieka, prowadzi do upadku. Tam, gdzie jest grzech, trudno jest mówić o miłości w jakimkolwiek znaczeniu.
Matko Miłości – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja X: Pan Jezus z szat obnażony
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jezus stanął na Golgocie ogołocony ze wszystkiego. Przyodziany jest tylko niewinnością. Miłość prawdziwa to miłość czysta.
Matko czystej miłości – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XI: Pan Jezus do Krzyża przybity.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
By dostrzec Miłość Boskiego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi, trzeba ukrzyżować swoje namiętności i pożądania.
Niepokalane Serce Maryi – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XII: Pan Jezus umiera na Krzyżu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jezus „umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1). Prawdziwa miłość oddaje życie za przyjaciół, bo „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje i [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. (...) Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość -– te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (1 Kor 13,4–8.13).
Matko współcierpiąca z Synem swoim – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu..
.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIII: Pan Jezus zdjęty z Krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Umęczone i martwe Ciało Jezusa złożono na rękach Matki. Czy jest ból, który można porównać z cierpieniem Najczystszego Serca Maryi?
Matko Bolesna – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu.
..
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIV: Pan Jezus do grobu złożony.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Ciało Jezusa złożono do grobu wykutego w skale. Każdy pogrzeb uczy nas szacunku do ciała ludzkiego, które jest świątynią Ducha Świętego. Tej prawdy uczy nas Jezus Eucharystyczny dający Swe Ciało na Pokarm prowadzący do domu Ojca, do chwały zmartwychwstania.
Matko czekająca Zmartwychwstania Syna – módl się za nami...

Ojcze nasz ...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu..
.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

+ † +
Któryś za nas Cierpiał Rany…
Jezu Chryste… zmiłuj się nad nami…
I Ty… Któraś Współcierpiała…
Matko Bolesna…
Przyczyń się za nami…”


+ + +



(link źródłowy)

avatar użytkownika intix

81. @Maryla

Dziękuję z całego serca za te... wzruszające i budzące nowe nadzieje... relacje z Drogi Krzyżowej...
Pozwolę sobie zabrać je do >tego wpisu, tym samym oba wpisy połączę...

Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

82. Słowo Boże na dziś: Jezus miał umrzeć

Sobota, 12 kwietnia 2014 roku
Jan 11,45-57

Wielu spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy, to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. Niektórzy z nich udali się do faryzeuszów i donieśli im, co Jezus uczynił. Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Najwyższą Radę i rzekli: "Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsca święte i nasz naród". Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: "Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród". Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże gromadzić w jedno. Tego więc dnia postanowili Go zabić. Odtąd Jezus już nie występował wśród Żydów publicznie, tylko odszedł stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasteczka, zwanego Efraim, i tam przebywał ze swymi uczniami. A była blisko Pascha żydowska. Wielu przed Paschą udawało się z tej okolicy do Jerozolimy, aby się oczyścić. Oni więc szukali Jezusa i gdy stanęli w świątyni, mówili jeden do drugiego: "Cóż wam się zdaje? Czyżby nie miał przyjść na święto?" Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, aby Go można było pojmać.

Żydzi nie analizują znaków, które Jezus czynił, lecz widzą w nich przede wszystkim zagrożenie dla siebie. Pod płaszczykiem zagrożenia dla narodu i religii, tak naprawdę myślą o sobie i swoich interesach. Dlaczego Jezus ma umrzeć? "By rozproszone dzieci Boże, zgromadzić w jedno". Tam jest rozproszenie, gdzie człowiek odczuwa zagrożenie. Rozpraszamy się wewnętrznie przez pojawiające się uczucia zagrożenia i strachu.

Śmierć Jezusa, jest tęsknotą, wołaniem za spotkaniem. Kto ma się spotkać? Człowiek z Bogiem i człowiek z człowiekiem. Jedność jest tam, gdzie zrozumienie i przebaczenie. Zrozumienie dla ludzkiej biedy i niemożności zaradzenia jej dokonało się w śmierci Pana. Przebaczenie sprowadza jedność. To, co boli (krzyż) – jednoczy.

To, co boli, wychowuje do jednoczenia.

Jest taki czas, kiedy wyjaśniamy swoje racje drugiemu. Gdy ich nie przyjmuje, wychodzimy w milczeniu i cierpimy. Jezus przekonywał do czasu, potem pozwolił się ukrzyżować. Jedno i drugie przemawia. Słowa bez ofiary nic by nie wyjaśniały. A jeśli nie wyjaśniają, to i nie objawiają miłości Boga.

"Odszedł do krainy, w pobliżu pustyni (ze swoimi uczniami)". Może dlatego aby powrócić do przeżyć podczas swojego pierwszego pobytu w tym miejscu. Do czegoś, do kogoś wracamy. Może po to, aby być w pobliżu. Dobre przeżycia, przez które przeszliśmy potrafią wzmacniać w chwilach zagubienia. Dobrze jest odwołać się do przeszłości, w której byliśmy mocni duchem. Gdy jestem nierozumiany, najprościej byłoby się wycofać. Brak zrozumienia, to wstęp do bardziej bolesnego doświadczenia i trzeba się na nie przygotować.

Pustynia: Bóg, szatan, ale i uczniowie. Jezus jest "bogatszy" o swoich uczniów. W kogo, lub w co jestem bogatszy, od doświadczenia wywołanego przez moją samotność, zdradę osoby bliskiej, grzech, który napełnił mnie bólem i smutkiem?

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
a także
> Ten człowiek czyni wiele znaków
> Łazarz
+++
oraz rekolecje
> Wielki Post 2014 - Sobota V tygodnia
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika Maryla

83. Ewangelia na Niedzielę

Ewangelia na Niedzielę Palmową

Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według świętego Mateusza

Zdrada Judasza

E. Jeden z dwunastu imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i powiedział:

I. Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam.

E. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.

Przygotowanie Paschy

E. W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go:

T. Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?

E. On odrzekł:

+ Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami.

E. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.

Wyjawienie zdrajcy

E. Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł:

+ Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi.

E. Zasmuceni tym bardzo, zaczęli pytać jeden przez drugiego:

I. Chyba nie ja, Panie?

E. On zaś odpowiedział:

+ Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane; lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził.

E. Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, powiedział:

I. Czy nie ja, Rabbi?

E. Odpowiedział mu: Tak, to ty jesteś.

Ustanowienie Eucharystii

E. A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał go i dał uczniom, mówiąc:

+ Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje.

E. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, mówiąc:

+ Pijcie z niego wszyscy; bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego.

E. Po odśpiewaniu hymnu wyszli na Górę Oliwną. Przepowiednia zaparcia się Piotra. Wówczas Jezus rzekł do nich:

+ Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei.

E. Piotr Mu odpowiedział:

I. Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię.

E. Jezus mu rzekł: Zaprawdę powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz.

E. Na to Piotr:

I. Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie zaprę się Ciebie.

E. Podobnie zapewniali wszyscy uczniowie. Modlitwa i trwoga konania. Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów:

+ Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił.

E. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich:

+ Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną.

E. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami:

+ Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty.

E. Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra:

+ Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe.

E. Powtórnie odszedł i tak się modlił:

+ Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszą go wypić, niech się stanie wola Twoja.

E. Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa. Potem wrócił do uczniów i rzekł do nich:

+ Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników Wstańcie, chodźmy; oto się zbliża mój zdrajca.

Pojmanie Jezusa

E. Gdy On jeszcze mówił, przyszedł Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami od arcykapłanów i starszych ludu. Zdrajca zaś dał im taki znak:

I. Ten, którego pocałuję, to On; Jego podchwyćcie.

E. Zaraz też przystąpił do Jezusa, mówiąc:

I. Witaj, Rabbi.

E. I pocałował Go. A Jezus rzekł do niego:

+ Przyjacielu, po coś przyszedł?

E. Wtedy rzucili się na Jezusa i pochwycili Go. A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana, odciął mu ucho. Wtedy Jezus rzekł do niego:

+ Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną. Czy myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? Jakże więc spełnią się Pisma, że tak się stać musi?

E. W owej chwili Jezus rzekł do tłumów:

+ Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. Codziennie zasiadałem w świątyni i nauczałem, a nie pojmaliście Mnie. Lecz stało się to wszystko, żeby się wypełniły Pisma proroków.

E. Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli.

Jezus przed Wysoką Radą

E. Ci zaś, którzy pochwycili Jezusa, zaprowadzili Go do najwyższego kapłana, Kajfasza, gdzie zebrali się uczeni w Piśmie i starsi. A Piotr szedł za Nim z daleka, aż do pałacu najwyższego kapłana. Wszedł tam na dziedziniec i usiadł między służbą, aby widzieć, jaki będzie wynik. Tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Lecz nie znaleźli, jakkolwiek występowało wielu fałszywych świadków. W końcu stanęli dwaj i zeznali:

T. On powiedział: Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować.

E. Wtedy powstał najwyższy kapłan i rzekł do Niego:

I. Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko Tobie?

E. Lecz Jezus milczał. A najwyższy kapłan rzekł do Niego:

I. Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjaszem, Synem Bożym?

E. Jezus mu odpowiedział:

+ Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich.

E. Wtedy najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł:

I. Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Co wam się zdaje?

E. Oni odpowiedzieli:

T. Winien jest śmierci.

E. Wówczas zaczęli Mu pluć w twarz i bić Go pięściami, a inni policzkowali Go i szydzili:

T. Prorokuj nam Mesjaszu, kto Cię uderzył?

Piotr zapiera się Jezusa

E. Piotr zaś siedział zewnątrz na dziedzińcu. Podeszła do niego jedna służąca i rzekła:

I. I ty byłeś z Galilejczykiem Jezusem.

E. Lecz on zaprzeczył temu wobec wszystkich i rzekł:

I. Nie wiem, co mówisz.

E. A gdy wyszedł ku bramie, zauważyła go inna i rzekła do tych, co tam byli:

I. Ten był z Jezusem Nazarejczykiem.

E. I znowu zaprzeczył pod przysięgą:

I. Nie znam tego Człowieka.

E. Po chwili ci, którzy tam stali, zbliżyli się i rzekli do Piotra:

I. Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo i twoja mowa cię zdradza.

E. Wtedy począł się zaklinać i przysięgać:

I. Nie znam tego Człowieka.

E. I w tej chwili kogut zapiał. Wspomniał Piotr na słowo Jezusa, który mu powiedział: Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.

Wydanie Jezusa Piłatowi

E. A gdy nastał ranek, wszyscy arcykapłani i starsi ludu powzięli uchwałę przeciw Jezusowi, żeby Go zgładzić. Związawszy Go zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Poncjusza Piłata.

Koniec zdrajcy

E. Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł:

I. Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną.

E. Lecz oni odparli:

T. Co nas to obchodzi? To twoja sprawa.

E. Rzuciwszy srebrniki do przybytku, oddalił się, potem poszedł i powiesił się. Arcykapłani zaś wzięli srebrniki i orzekli:

T. Nie wolno kłaść do skarbca świątyni, bo są zapłatą za krew.

E. Po odbyciu narady kupili za nie pole garncarza na grzebanie cudzoziemców. Dlatego pole to aż po dziś dzień nosi nazwę Pole Krwi. Wtedy spełniło się to, co powiedział prorok Jeremiasz: Wzięli trzydzieści srebrników, zapłatę za Tego, którego oszacowali synowie Izraela. I dali je za pole garncarza, jak im Pan rozkazał.

Jezus przed Piłatem

E. Jezusa zaś stawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zadał Mu pytanie:

I. Czy Ty jesteś królem żydowskim?

E. Jezus odpowiedział:

+ Tak, Ja nim jestem.

E. A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. Wtedy zapytał Go Piłat:

I. Nie słyszysz jak wiele zeznają przeciw Tobie?

E. On jednak nie odpowiadał mu na żadne pytanie, tak że namiestnik bardzo się dziwił.

Jezus odrzucony przez swój naród

E. A był zwyczaj, że na każde święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. Gdy się więc zebrali, spytał ich Piłat:

I. Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?

E. Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali. A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie:

I. Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu.

E. Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłum, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Pytał ich namiestnik:

I. Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił?

E. Odpowiedzieli:

T. Barabasza.

E. Rzekł do nich Piłat:

I. Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?

E. Zawołali wszyscy:

T. Na krzyż z Nim!

E. Namiestnik odpowiedział:

I. Cóż właściwie złego uczynił?

E. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli:

T. Na krzyż z Nim!

E. Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył sobie ręce wobec tłumu, mówiąc:

I. Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz.

E. A cały lud zawołał:

T. Krew Jego na nas i na dzieci nasze.

E. Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

Król wyśmiany

E. Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z Jego szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc:

T. Witaj, królu żydowski!

E. Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.

Droga krzyżowa

E. Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jezusa. Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejsce Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić. Gdy go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc, tam Go pilnowali. Nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: To jest Jezus, ról żydowski. Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie. Wyszydzenie na krzyżu. Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc:

T. Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, cal sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża».

E. Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali:

T. Innych wybawiał, siebie nie noże wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym.

E. Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy pyli z Nim krzyżowani.

Śmierć Jezusa

E. Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem:

+ Elí, Elí, Lemá sabachtáni?

E. To znaczy: Boże mój, loże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili:

T. On Eliasza woła.

E. Zaraz też eden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, ułożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili:

T. Poczekaj zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić.

E. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.

Wszyscy klękają i przez chwilę zachowują milczenie

Po śmierci Jezusa

E. A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta świętego i ukazali się wielu. Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż trzy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili:

I. Prawdziwie, ten był Synem Bożym.

E. Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu. Między nimi były: Maria Magdalena, Maria, natka Jakuba i Józefa, oraz matka synów Zebedeusza.

Złożenie w grobie

E. Pod wieczór przyszedł zamożny człowiek z Arymatei, imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. On udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Wówczas Piłat kazał je wydać. Józef zabrał ciało, owinął e w czyste płótno i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejście do grobu zatoczył duży kamień i odszedł. Lecz Maria Magdalena i druga Maria pozostały tam, siedząc naprzeciw grobu. Nazajutrz, to znaczy o dniu Przygotowania, zebrali się arcykapłani i faryzeusze u Piłata i oznajmili:

T. Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: Po trzech dniach powstanę. Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli Jego uczniowie, nie wykradli Go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze.

E. Rzekł im Piłat:

I. Macie straż: idźcie, zabezpieczcie grób, jak umiecie.

E. Oni poszli i zabezpieczyli grób opieczętowując kamień i stawiając straż.

Ewangelia krótsza – Mt 27,11-54

Jezus przed Piłatem

E. Jezusa zaś stawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zadał Mu pytanie:

I. Czy Ty jesteś królem żydowskim?

E. Jezus odpowiedział:

+ Tak, Ja nim jestem.

E. A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. Wtedy zapytał Go Piłat:

I. Nie słyszysz jak wiele zeznają przeciw Tobie?

E. On jednak nie odpowiadał mu na żadne pytanie, tak że namiestnik bardzo się dziwił.

Jezus odrzucony przez swój naród

E. A był zwyczaj, że na każde święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. Gdy się więc zebrali, spytał ich Piłat:

I. Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?

E. Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali. A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie:

I. Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu.

E. Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłum, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Pytał ich namiestnik:

I. Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił?

E. Odpowiedzieli:

T. Barabasza.

E. Rzekł do nich Piłat:

I. Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?

E. Zawołali wszyscy:

T. Na krzyż z Nim!

E. Namiestnik odpowiedział:

I. Cóż właściwie złego uczynił?

E. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli:

T. Na krzyż z Nim!

E. Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył sobie ręce wobec tłumu, mówiąc:

I. Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz.

E. A cały lud zawołał:

T. Krew Jego na nas i na dzieci nasze.

E. Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

Król wyśmiany

E. Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z Jego szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc:

T. Witaj, królu żydowski!

E. Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.

Droga krzyżowa

E. Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jezusa. Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejsce Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić. Gdy go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc, tam Go pilnowali. Nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: To jest Jezus, król żydowski. Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie. Wyszydzenie na krzyżu. Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc:

T. Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, ocal sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża.

E. Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali:

T. Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym.

E. Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

Śmierć Jezusa

E. Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Elí, Elí, Lemá sabachtáni?

E. To znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili:

T. On Eliasza woła.

E. Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili:

T. Poczekaj zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić.

E. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.

Wszyscy klękają i przez chwilę zachowują milczenie

Po śmierci Jezusa

E. A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta świętego i ukazali się wielu. Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili:

I. Prawdziwie, ten był Synem Bożym.

* * *

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

85. Słowo Boże na dziś: Mnie nie zawsze macie

Poniedziałek, 14 kwietnia 2014 roku
WIELKI PONIEDZIAŁEK
Jan 12,1-11

Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go miał wydać: "Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?" Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano. Na to Jezus powiedział: "Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie". Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.

Można patrzeć na Jezusa i odkrywać Jego pragnienia, chwile, które nadejdą i być bardzo blisko Niego w tym, co trudne, przerażające, napełniające lękiem. Taką osobą jest Maria namaszczająca nogi Jezusa. Tym gestem Maria wchodzi razem z Jezusem w przeżywanie Jego Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Prosty gest będący miłością, troską, wyrazem oddania wszystkiego, czyli siebie. Kochający widzi więcej, dalej, głębiej. On odczuwa, przewiduje. Wydaje się, że Maria nie wiedziała, co czyni. Nie miała świadomości, że to namaszczenie jest przygotowaniem na mękę i śmierć. Wyczuwała jednak, że to jest szczególny czas Pana.

Maria jest skupiona na Osobie Jezusa; Judasz na tym, co mógłby zdobyć – na ewentualnych pieniądzach ze sprzedaży olejku. Skupienie się na pieniądzach sprawia, że można przegapić to, co najważniejsze. Można słuchać i nie usłyszeć Boga.

Wycierając włosami stopy Jezusa, Maria powierza swoje piękno, moc, życie. Jezus ją broni przed fałszywą troską Judasza o ludzi biednych. Dając Panu swoje piękno wchodzi w obszar Jego troski, czuwania nad nią i nad tym, co dla niej dobre. Okazanie dobra przez Marię doprowadza do ujawnienia się tego, co uczeń Pana skrywał w sercu. Kiedy pojawia się dobro, w pobliżu zawsze jest obecne zło, jako alternatywa przekonywująca, logicznie uzasadniona troską o dobro innych. Niezwykle istotne jest rozeznawanie i dokonywanie wyboru między dobrem (Maria) a pozornym oczekiwaniem na dobro (Judasz).

„Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie”. Nie ma w świecie równowagi w posiadaniu dóbr materialnych. Ubodzy, czyli cierpiący z powodu niezaspokojonych potrzeb i niesprawiedliwości. Ludzie ubodzy są ofiarą chciwości innych, żądzy władzy i naginania prawa. Mogą oni szukać jedynie skutecznej pomocy i wsparcia u Boga. Jakie jest uzasadnienie dla namaszczenia stóp Jezusa? Zbliżająca się chwila odejścia z tej ziemi przez mękę i śmierć. To jest czas świętowania, ostatnich chwil radości w takiej wspólnocie. Maria przeżywa ból i radość. Te dwie rzeczywistości zawsze się w życiu przenikają, wychowują człowieka i są składowymi jego szczęścia.

Jezus jest ubogim. Oddał całego siebie Ojcu. Jest też ubogi przez niezrozumienie, którego doznaje ze strony osób najbliższych. Mówi im o swojej męce i zbliżającej się śmierci, a oni patrzą na cenę olejku, jakim Maria namaszcza Jego nogi. Fizycznie są blisko, z Nim, natomiast sercem, rozumieniem nieobecni. Wielka samotność i osamotnienie, a tym samym najgłębsze doznanie ubóstwa. Najboleśniejsze nie jest to, że czegoś nie mamy z dóbr materialnych. Najbardziej boli nie odczuwanie z nami tych, dla których żyjemy, których kochamy, za których oddajemy nasze życie.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++

oraz rekolekcje
> Wielki Post 2014 - Wielki Poniedziałek
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

86. Słowo Boże na dziś: Jeden z was Mnie zdradzi

Wtorek, 15 kwietnia 2014 roku
WIELKI WTOREK
Jan 13,21-33.36-38

Jezus w czasie wieczerzy z uczniami swoimi doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi". Spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o kim mówi. Jeden z uczniów Jego, ten, którego Jezus miłował, spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: "Kto to jest? O kim mówi?" Ten oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł do Niego: "Panie, kto to jest?" Jezus odpowiedział: "To ten, dla którego umaczam kawałek chleba i podam mu". Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wszedł w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: "Co chcesz czynić, czyń prędzej". Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: "Zakup, czego nam potrzeba na święta", albo żeby dał coś ubogim. On zaś po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc. Po jego wyjściu rzekł Jezus: "Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim chwałą otoczony, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to Żydom powiedziałem, tak i wam teraz mówię, dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie". Rzekł do Niego Szymon Piotr: "Panie, dokąd idziesz?" Odpowiedział mu Jezus: "Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz". Powiedział Mu Piotr: "Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie". Odpowiedział Jezus: "Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz".


Słowo „wzruszenie” nie oddaje atmosfery sceny, którą rozważamy. Jezus był „wstrząśnięty do głębi”, „udręczony na duchu”. Udręka jest męczarnią, cierpieniem, wchodzeniem w doświadczenie piekła. Jezus przeżywa dramat ucznia, który prowadzi własną grę, który usiłuje podejmować decyzje oddalające go od Nauczyciela.

Wiedział, że uczeń Go zdradzi. To jest źródłem udręki. Przez trzy lata Jezus mówił do niego. Judasz widział Jego cuda. Nie dostrzegał w tym znaku Królestwa Bożego, które nadchodzi. Oczy jego były przesłonięte troską o własny rozwój materialny. Fizycznie był blisko Nauczyciela, lecz sercem swych daleko od Niego. Jezus był dla niego kimś obcym, ponieważ nie odpowiadał na jego wewnętrzne pragnienia, potrzeby tworzenia dobrobytu na Ziemi. Chciał być bogatym, dlatego kradł. Był z Panem dla siebie, nie ze względu na Niego. Ukrywał się ze swoją biedą. Nie miał odwagi do uczciwego postępowania.

Nie będąc z Jezusem jesteśmy po stronie Jego Przeciwnika (diabła). Można być z Jezusem lub przeciwko Niemu. Nie ma trzeciej drogi. Obojętność, bycie neutralnym wobec Boga jest nieporozumieniem. Stawianie oporu Jezusowi jest możliwe. Budowanie własnego „szczęścia, dobrobytu” poza Nim, prowadzi do nieszczęścia. Tworzenie bez Jezusa jest niszczeniem własnego życia. Jezus doświadcza udręki w swoim uczniu, w jego nieuczciwości, w pozornym chodzeniu z tym, który go wybrał i zaufał.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz rekolecje
> Wielki Post 2014 - Wielki Wtorek
+++
polecam też
> 7 wyzwań na Wielki Post - IDŹ NA LITURGIĘ TRIDUUM
+++

avatar użytkownika intix

87. Słowo Boże na dziś...

Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi

Środa, 16 kwietnia 2014 roku
Mateusz 26,14-25

Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: "Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam". A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: "Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?" On odrzekł: "Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: «Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami»". Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: "Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi". Zasmuceni tym bardzo, zaczęli pytać jeden przez drugiego: "Chyba nie ja, Panie?" On zaś odpowiedział: "Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane; lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził". Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, rzekł: "Czy nie ja, Rabbi?" Mówi mu: "Tak jest, ty".


Niewiele znaczyło dla Judasza życie Jezusa. Na tej samej szali kładzie życie Mistrza i trzydzieści srebrników. Jezus stał się dla ucznia „towarem”, który można sprzedać. Staje się tym samym człowiekiem roszczącym sobie prawo do posiadania Nauczyciela. Donosił na Jezusa i wziął pieniądze. Współpracował z tymi, którzy zastanawiali się nad tym, jak by Go zabić.

Chciwość odrzuca łaskę, czyni człowieka odpornym na działanie Boga. Był tak blisko Jezusa a serce więcej ceniło trzydzieści srebrników, niż Mistrza. Nie miał odwagi stanąć przed Jezusem i powiedzieć, że jest chciwy i kradnie. Nauczyciel znał dramat ucznia. Po co więc mówić skoro On wie? Jest to potrzebne temu, który mówi prawdę o własnej słabości. Mówienie prawdy wyzwala.

Jezus chce przeżywać Paschę z uczniami. Później na Golgocie będzie sam. Teraz byli blisko Niego a On tak blisko nich. Odczuł potrzebę powiedzenia o tym, co szczególnie bolało. Najbardziej boli niewierność, nieszczerość, zamknięcie się, nieufność, nielojalność. Boli zdrada uczyniona przez osobę, której ufamy, ze strony której nie spodziewaliśmy się zagrożenia. Gdy zdradzamy Boga dokonujemy zdrady samych siebie. Mogą zdradzić nas jedynie ci, którzy nas znają, poznali prawdę o nas, o naszych pragnieniach, słabościach, kłopotach, uzależnieniach, pragnieniach i dążeniach, o marzeniach, nawet o grzechach.

Mówimy nie po to, aby nasze sekrety zostały kiedykolwiek ujawnione. Mówimy, ponieważ nie jesteśmy zdolni nieść sami ciężaru naszych trudnych doświadczeń. Ufamy osobie przed którą otwieramy swoje serce i powierzamy nasze życie. Zdrada niszczy relacje, zrywa więzi, budzi lęk przed zaufaniem komukolwiek w przyszłości. Niszczy namiętność posiadania. Ten, który zdradza, czyni to tylko dlatego, że coś otrzyma, to, czego w sposób chorobliwy potrzebuje (pieniądze, władza, przywileje). Nie mogąc narzucić swojej woli Jezusowi, wydał Go. Odegrał rolę Boga. To była chwila pozornej władzy, iluzorycznego panowania nad Mistrzem.

„Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował”, czyli nieskończenie. Jezus umiłował swoich do granic możliwości. Tą granicą jest oddanie życia, z miłości. Umiłował do końca, czyli do zamknięcia oczu na tej ziemi, do ostatniego tchnienia. Nie można nie oddać życia za tych, których się kocha. Miłość do tego prowadzi. „Swoim” jest ten, który jest kochany, dla którego jest miejsce w moim sercu.

Zastanawia mnie to, że Judasz był na Ostatniej Wieczerzy, patrzył na Jezusa, był tak blisko Niego, a nosił w sobie „pragnienie, aby Go wydać”. Będąc blisko Pana jesteśmy nakłaniani pragnieniami skierowanymi przeciwko Jezusowi. Judasz nie słuchał sercem tego, co mówi Jezus. Ono już było zajęte podstępem, udawaniem, wyrachowaniem, ciemnością. Nie opierał się uczuciom rozczarowania, zawiedzenia, poczucia bycia oszukanym przez Jezusa. Przyszedł do wspólnoty uczniów nie po to, aby chodzić za Panem, ale po to, aby się wzbogacić. Czy nie w tym celu Pan go wezwał, aby stał się bogaty duchem, bogaty Nim, w Jego słowo, w radowanie się Jego miłością i przyjaźnią?

Będąc zapatrzonymi w doczesność, szukamy naszej pełni w tym, co widzimy, czego dotykają nasze ręce. Judasz zapatrzył się w pieniądze. Uwierzył, że one spełnią jego pragnienia, uczynią go szczęśliwym. Nasze życie jest zależne od pragnień, którym pozwalamy rozwijać się w sercu. Takie rodzą się w sercu pragnienia, jakie jest nasze zapatrzenie i zasłuchanie. Nie wszystko, na co patrzymy i czego słuchamy, jest źródłem pokoju serca. Będąc fizycznie blisko Najświętszego Sakramentu, można być Jego przeciwnikiem, jak Judasz w Wieczerniku.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz rekolekcje
> Wielki Post 2014 - Wielka Środa
+++
a także
> Boże mój, czemuś Mnie opuścił?
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

88. Słowo Boże na dziś: Jesteście czyści, ale nie wszyscy

Czwartek, 17 kwietnia 2014 roku
WIELKI CZWARTEK
Jan 13,1-15

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: "Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?" Jezus mu odpowiedział: "Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział". Rzekł do Niego Piotr: "Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał". Odpowiedział mu Jezus: "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną". Rzekł do Niego Szymon Piotr: "Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę". Powiedział do niego Jezus: "Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy". Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: "Nie wszyscy jesteście czyści". A kiedy im umył nogi, przywdział szaty, i gdy znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: "Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem".

Jezus w Wieczerniku u stóp tych, którzy uciekną, gdy zostanie pojmany. Nie chcielibyśmy być potraktowanymi tak, jak On. Bywają sytuacje, w których należy pozwolić, by mnie osaczono absurdalnymi pomówieniami, pozostawiono, odrzucono, by ktoś, kto był tak bliski, na kogo uważałem, że zawsze mogę liczyć – "trzymał się ode mnie z daleka". Może tak było, że kiedy uczniowie opuścili Mistrza, On odczuł szczególną bliskość Ojca. W takim osaczeniu, potraktowaniu pogardliwym i nieuczciwym, mogę doświadczyć "jedno z Chrystusem". Mogę cierpieć z Nim, smucić się z Nim, razem z Panem moim doświadczać osamotnienia, zostawienia przez innych, gdy właśnie teraz ich potrzebuję.

Służyć tym, na których i tak nie mogę liczyć, a spodziewanie się, że mnie poprą, gdy będę coś przedstawiał, byłoby naiwnością i brakiem znajomości ludzi. Czyż nie jest to jakimś sensie piękne, bo przez Boga przewidziane – by służyć tym, na których się zawiodłem? Nie jest to tylko czas przeszły.

"Jesteście czyści, ale nie wszyscy". Czyści – czyli, mający dobre zamiary. Czyści – to służący również tym, którzy ich nie szanują, źle o nich mówią, patrzą na nich z politowaniem. Czyści – to niezrażający się, że niewiele rozumieją, co Bóg do nich mówi, co z nimi czyni, z ich życiem, lecz trwający, jakby widzieli Niewidzialnego. Czyści – to życzliwi dla nieżyczliwych, kulturalni wobec niewychowanych, nieszukający oparcia dla swojego działania w tym, "co ludzie powiedzą", jak odbiorą to, co powiem, lecz idący za natchnieniem Ducha, który pokazuje nam Jezusa mówiąc, abyśmy i my "tak czynili, jak" On nam uczynił.

"Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?" Nie rozumiał. Nikt z ludzi nie rozumiał i nie rozumie "tak wielkiej miłości". Są miłości małe i wielkie. Te ostatnie, przez niektórych traktowane bywają jako niedorzeczne, niepotrzebne, będące nieporozumieniem, bo i tak osoba, o którą chodzi, tego nie zrozumie. Ludzie dorastają powoli do zrozumienia, jeśli na coś w swoim życiu Jezusowi pozwalają. Pozwolić Mu umyć mały palec u nogi, a potem drugi. Opór, by Jezus mnie nie dotknął – może być wielki. Dobrze jest uświadomić sobie ten opór obecny w moim sercu, w ciele, w myśleniu. Jego miłość jest większa od mojego oporu, czy uporu.

Opór wyrażony przez ucznia. Był blisko Mistrza na Górze Przemienienia. Usłyszał, "głos z nieba". Namioty chciał stawiać na górze, tak był poruszony, a może przestraszony. Gdy Bóg się objawia, czyż można nie być przestraszonym? Czyż nie idziemy tu tajemniczym szlakiem Maryi i Józefa? "Nie bój się Maryjo". "Nie bój się Józefie". To banie się, jest również doświadczeniem Boga. Wkraczając w moją materialną rzeczywistość, Bóg narusza w pewnym sensie mój dotychczasowy wymiar równowagi, moją małą stabilizację, poczucie bezpieczeństwa, pewność, oczywistość pewnych spraw, zdolność przewidywania.

Piotr nie rozumiał. Nie chciał tego, czego Jezus chciał dla niego. Mówił, że "nigdy" nie będzie mu Pan nóg umywał. A już za chwilę, oczekuje więcej, niż Jezus proponuje. Chodzenie po skrajnościach. Nie branie tyle i tego, co Chrystus daje, lecz: "nigdy nie będziesz mi". Często, nie wiemy, co czynimy. Czyż taka odpowiedź ucznia, nie raniła Mistrza? Nam trzeba zgodzić się na nie rozumienie Jezusa. Należy uczyć się z tym żyć.

Uczeń był blisko Jezusa również w Ogrodzie Oliwnym. Wynika z tego, że można być blisko Pana, a nie widzieć, nie słyszeć, nie wzruszać się tym, że dokonują się sprawy zbawienia człowieka, mojego zbawienia. Dlaczego tak jest? Ponieważ smutek jest bliżej serca ludzkiego, jest łatwiejszy, bardziej natarczywy, od zmysłów idący, składający się z przeżywania tego, co nie zrozumiałe, co ludzie nazywają: zainwestowaniem w niewłaściwego człowieka. Smutek był bliżej serca ucznia, nie zaś trwoga Jezusa, Jego pot, osamotnienie. To trudne – zgodzić się, że mojego Boga: ani wczoraj, ani dzisiaj, ani też, być może i jutro – nie rozumiem. Czy pociesza, czy cokolwiek zmienia Chrystusowe zapewnienie: "później to będziesz wiedział"?

Umycie moich nóg przez Jezusa jest warunkiem stania się Jego uczniem, przyjacielem. Umycie nóg jest równocześnie znakiem wprowadzenia do Królestwa niebieskiego. Brak zgody na umycie jest równoznaczne z zerwaniem relacji z Jezusem. Potem trzeba już odejść. Zgoda na to, aby Jezus umył uczniom nogi nie jest sprawą dowolności, ale warunkiem stania się Jego przyjacielem i nawiązania z Nim nowej, głębokiej więzi.

Umywanie nóg jest drogą miłości Jezusa do człowieka. Taką drogę pokazał Mu Ojciec. Taką drogę przechodzi Pan i ci, którzy uwierzyli w niego. Najwyższy czas, żeby Piotr to zrozumiał i nie opierał się. Piotr otwiera się na nowe rozumienie Jezusa. Przypuszczalnie nie rozumiał tego, co czynił Nauczyciel, ale nie wyobrażał sobie sytuacji, że miałby się z Nim rozstać. Bycie uczniem, to czynienie tego, co czyni Nauczyciel. Zrozumienie przyjdzie później. To jest trudne. Postawa ucznia wyraża się najpełniej w całkowitym zaufaniu Jezusowi, choćby to, co On robi wydawało się niedorzeczne, nieeleganckie, takie mało współczesne i upokarzające.

Droga, którą wskazuje Pan nie polega na panowaniu, rządzeniu, wyższości, lecz na służeniu, staniu się najmniejszym, wręcz poddanym. Jezus klęka przed uczniem. Uczeń powinien klękać przed tym, do którego jest posłany, aby Jego Królestwo stanęło otworem przed wszystkimi. Jezus pokazuje, że w taki sposób wyrażana jest miłość w Jego Królestwie. Umywanie nóg jest sposobem wejścia w nowe myślenie i odczuwanie, w świat Boga.

Umywanie nóg jest szaleństwem. Bez niego nie wchodzimy na drogę prowadzącą do zbawienia. Umywanie nóg jest przygotowaniem na doświadczenie „opuszczenia” przez Ojca, na odczuwanie poniżenia, „utraty” wiary, rozumienia przez najbliższych, pozostawienia przez tych, którym najbardziej ufaliśmy. Samemu trzeba się uniżać, aby przejść przez uniżenie, które nadejdzie. Jezus utożsamia się ze wszystkimi odczuwającymi opuszczenie przez Boga. W gestach słabości zawiera się mądrość zbawienia.

Słabość trzeba przyjąć, aby stała się naszą mocą i mądrością. Ważne jest to, jak patrzy na nas Ojciec, nie ludzie. Patrzenie Ojca jest siłą Syna. Patrzenie Nauczyciela, jest siłą ucznia. Jezus patrzy na mnie z miłością. Nie trzeba się bronić przed miłością. Umywanie nóg jest miejscem wyrażania miłości, a przez to, miejscem stawania się wrażliwym i pięknym, czułym i przebaczającym. Takim jest Pan, takimi stajemy się przez umywanie nóg innym, czyli służenie.

„Nie, nigdy nie będziesz mi nóg umywał”. Piotr nie był mężczyzną bojaźliwym. Sądził, że Jezus jest Mesjaszem silnym, a odkrył Go słabego. Piotr nosił w sobie ideał siły, prawdy, hojności, w którym dobrzy zwyciężają nad złymi. Kim jest Jezus, który klęka przed nim na kolana jak prosty służący? Piotr nie rozumie, ale zgadza się na prośbę Mistrza. Piotr jest wezwany do stania się małym, do umywania nóg innym, do budowania wspólnoty, w której słaby jest na pierwszym miejscu.

Trzeba najpierw wyrzec się swoich ludzkich pewników i pozwolić prowadzić się Bogu. Musi zgodzić się na przejście przez noc ciemną, zaakceptować fakt, że nie wszystko będzie rozumiał. Piotr ma trudności, żeby zgodzić się na taką przemianę. Zgadza się, żeby zostały umyte jego nogi, ale nie rozumie i nie może, przynajmniej chwilowo, stać się takim jak Jezus.

Możemy odkryć w sobie walkę między potrzebą posiadania racji i posiadania władzy, całkowitej kontroli, a przyjęciem drugiego, zaufaniem do Boga i do innych ludzi. Odczuwamy w naszym sercu walkę między potrzebą wspinania się wzwyż, aby przewodzić, i pragnieniem zejścia w dół, aby kochać, słuchać i być wrażliwym na inne osoby. Jezus wzywa, aby kochać, nawet nadmiernie, aż do końca. Poprzez ten gest, Jezus prosi, byśmy szli za Nim drogą małości, drogą komunii serc, przebaczenia, zaufania i wrażliwości.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz rekolekcje
> Wielki Post 2014 - Wielki Czwartek

> 360 Sekund - Powrót Ciemnych Nocy Nikodema, odc. 12 - Jezus Nikodema

+++
> Triduum Paschalne
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

89. Słowo Boże na dziś: PRAGNĘ

Piątek, 18 kwietnia 2014 roku
WIELKI PIĄTEK MĘKI PAŃSKIEJ
Jan 18,1-19, 42

To powiedziawszy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią. A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: «Kogo szukacie?» Odpowiedzieli Mu: «Jezusa z Nazaretu». Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem». Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: «Kogo szukacie?» Oni zaś powiedzieli: «Jezusa z Nazaretu». Jezus odrzekł: «Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś». Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?» Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański. Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek zginął za naród. A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec arcykapłana, podczas gdy Piotr zatrzymał się przed bramą na zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi, pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna rzekła do Piotra: «Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka?» On odpowiedział: «Nie jestem». A ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy ognisko stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr i grzał się [przy ogniu]. Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: «Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co powiedziałem». Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: «Tak odpowiadasz arcykapłanowi?» Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?» Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza. A Szymon Piotr stał i grzał się [przy ogniu]. Powiedzieli wówczas do niego: «Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?» On zaprzeczył mówiąc: «Nie jestem». Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, rzekł: «Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie?» Piotr znowu zaprzeczył i natychmiast kogut zapiał. Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: «Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?» W odpowiedzi rzekli do niego: «Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie». Piłat więc rzekł do nich: «Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!» Odpowiedzieli mu Żydzi: «Nam nie wolno nikogo zabić». Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć. Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?» To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: «Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego [więźnia]. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego?» Oni zaś powtórnie zawołali: «Nie tego, lecz Barabasza!» A Barabasz był zbrodniarzem. Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: «Witaj, Królu Żydowski!» I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: «Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy». Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: «Oto Człowiek». Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: «Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!» Rzekł do nich Piłat: «Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy». Odpowiedzieli mu Żydzi: «My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym». Gdy Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej. Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: «Skąd Ty jesteś?» Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: «Nie chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?» Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie». Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: «Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi». Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: «Oto król wasz!» A oni krzyczeli: «Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!» Piłat rzekł do nich: «Czyż króla waszego mam ukrzyżować?» Odpowiedzieli arcykapłani: «Poza Cezarem nie mamy króla». Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano. Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: «Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski». Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: «Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem Żydowskim». Odparł Piłat: «Com napisał, napisałem». Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze. A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę». Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się!» I skłoniwszy głowę oddał ducha. Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili. Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu.


Jezus pozbawiony obecności swoich przyjaciół i wydany na znęcanie się przez wrogo do siebie nastawiony tłum. To także zwrotny punkt w życiu uczniów. Nie znaczy to, że przestali w Niego wierzyć. Oni w Niego wierzą, lecz wiara ich jest ograniczoną. On teraz dotarł do kresu, oni natomiast wybierają inną drogę. To, że Go opuścili, nie oznacza, że już Go nie kochają. Wciąż bardzo Go kochają, ale kochają też coś innego – jeszcze bardziej, bowiem kochają swoje własne bezpieczeństwo. To ono jest teraz poważnie zagrożone i zmienia kierunek drogi, po której idą. Każda, świadomie zakreślona granica w oddaniu się Jezusowi, nieuchronnie w jakiś sposób zaprowadzi do zdrady.

"Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie". Jezus domaga się jedynego w swoim rodzaju, nadzwyczajnego stosunku do siebie: z Nim kompromis nie jest możliwy. We wszystkich międzyludzkich sytuacjach kompromis jest czymś zwykłym, na ogół możliwym, a często wręcz wskazanym, bo tu mamy do czynienia z wartościami skończonymi. U Jezusa jest inaczej, kto z Nim zawiera kompromis, już na tej samej płaszczyźnie postawił inną wartość – i w ten sposób zakwestionował Jego zwierzchnictwo w swoim życiu.

"Oni sami jednak nie weszli do Pretoriom, aby się nie skalać, lecz żeby móc spożyć Paschę". To połączenie ślepej nienawiści z przestrzeganiem w najdrobniejszych szczegółach zewnętrznych rytuałów brzmi wręcz niewiarygodnie. Litera prawa zostaje starannie wypełniona, gdy tymczasem człowiek sprawiedliwy w pozorowanym procesie, zostaje skazany na śmierć. Często samych siebie wodzimy za nos. Z jakim trudem zwalczamy własny faryzeizm. Ileż to osób w zakonie z całą powagą wierzy w swoją uczciwość i nie dostrzega dwulicowości swojego myślenia i zachowania. Z pewnością jest możliwe, iż jakiś człowiek szczerze wierzy w to, co mówi, a jednak naprawdę nie jest szczery. "Człowiek może być przekonany, że działa z poczucia sprawiedliwości, a jednak powoduje nim okrucieństwo. Może sobie wmawiać, że wypełnia go miłość, a pragnąć pełnego cierpień uzależnienia (masochistycznego uzależnienia). Ktoś może sądzić, że kieruje nim poczucie obowiązku, gdy tymczasem jego siłą napędową jest próżność". (Erich Fromm)

Religijne, ścisłe przestrzeganie moralności może dobrze służyć tuszowaniu niesprawiedliwości, zawiści, egoizmu. Potrafimy się skoncentrować na drobiazgach, a unikać tego, co istotne. Potrafimy niekiedy namiętnie walczyć przeciwko niesprawiedliwości poza klasztorem, w świecie dokonującej się, a jednocześnie zapominać o wołającej o pomstę do nieba niesprawiedliwości pośród nas samych.

Piłat chciałby coś dla Jezusa zrobić, ale nie wszystko. Więc w rzeczywistości nie czyni dla Niego nic. Szukając rozwiązania połowicznego, nie osiąga niczego. Chciałby uratować Jezusa, ale jednocześnie nie chciałby stracić dobrej opinii w Rzymie. Jezus jest ofiarą tego dwuznacznego stanowiska Piłata. "Za dobro płacą tylko ci, którzy je czynią". Tymczasem Piłat nie chce płacić pełnej ceny za dobro, które zamierza uczynić – i przez to popełnia jeszcze większą niesprawiedliwość.

Zaczynamy niekiedy mieć wątpliwości, czy rzeczywiście sprostamy wymogom naszej wiary i naszego powołania. Nagle uświadamiamy sobie, że to, co nazywamy miłością, miesza się ze skłonnością do zawładnięcia drugą osobą. Uświadamiamy sobie także, że w naszych apostolskich wysiłkach faktycznie tkwi wielkie samo-oddanie, ale że jednocześnie służą one zatuszowaniu tego, czego wzbraniamy się dać. Nagle spostrzegamy, że nasze życie modlitewne jest wszystkim innym, tylko nie osobistym stosunkiem z Bogiem. Takie chwile są zachętą do wyjścia poza naszą przeciętność i do otwarcia się. Cena jest wysoka, ale warto ją zapłacić. Odmowa jest zgubna, kompromis niemożliwy. Liczący na zwłokę kompromis coraz szybciej zamienia się w "nie" dla Jezusa.

Wierność Jezusowi może przysporzyć nam cierpień. Ale prawdą jest również to, że cierpienie może prowadzić do głębokiej zażyłości z Nim, do zbliżenia, które nie niweluje bólu, ale sprawia niewymowną radość. Czyni nasze życie na swój sposób nadzwyczaj płodnym. "Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie".

Należy się uczyć, między innymi, brać na siebie brzemiona innych, (czyli słabości, lęki, kompleksy, podejrzliwość, gniew, niedojrzałość emocjonalną, brak kultury, delikatności). Podobnie jak Jezusowi w męce towarzyszy Judasz, tak również i nam on towarzyszy, niekoniecznie w osobie człowieka obok żyjącego. Judasz żyje w nas samych.

Zbliżył się, by pocałować Jezusa. Judasz na czele nieprzyjaciół Jezusa. Jako pierwszy podchodzi do Mistrza. Stając na czele nieprzyjaciół, wyraża intymny znak przyjaźni – pocałunek. Podstęp i obłuda Judasza, stawia go na czele nieprzyjaciół. Podstęp, obłuda, udawanie, gra na dwie bramki, brak przejrzystości, brak kultury – to swoistego rodzaju Judasz obecny w człowieku.

Próbujmy zrozumieć tę postać, wczuć się w jego zachowanie. Judasz jest ważny dla nas, którzy towarzyszymy Jezusowi. Twarda mowa Jezusa, była dla Judasza punktem zwrotnym. Odrzucił Jezusa w sercu, lecz pozostał z Nim fizycznie. Wszystko robił jak inni uczniowie: chodził za Nauczycielem, ale wszystko czynił z podwójnym sercem. Judaszem człowiek się staje. Judasz rodzi się powoli. Zdrada, jest ostatnią stacją długiej drogi.

Dlaczego Judasz nie miał odwagi prosić o przebaczenie? Gdy odrzucił Jezusa, zamknął się w sobie. Prowadził latami podwójną grę – ona go zdemoralizowała i doprowadziła do roli zdrajcy. Długi opór wobec Jezusa, czyni serce zdradliwym. Staje się małym człowiekiem. Gra demoralizuje człowieka. Czy jest coś we mnie, co mnie demoralizuje?

Deprawuje się serce człowieka o podwójnej moralności. Przyzwyczaja się do zła. Grzech nie demoralizuje człowieka, który człowiek wyzna i uzna w swoim życiu. Demoralizuje natomiast człowieka grzech, który staje się prawem. Demoralizacja jest związana z roszczeniowym nastawieniem do życia – ja mam prawo.

Ważne jest to, byśmy mieli odwagę demaskować wszelkie ślady podwójnej moralności w naszym życiu duchowym, zakonnym. Demaskować niebezpieczeństwo obecne w nas, a płynące z sił przeciwnych Bogu. Uczmy się przyznawać do niewierności i wyznać niewierność. Dopóki wstydzę się swojego grzechu, nie jestem zdeprawowany.

W opisie pojmania, Jezus dobrowolnie wydaje się w ręce oprawców. On panuje nad sytuacją. Dobrowolnie wydaje się w ręce nieprzyjaciół. "Ja życie moje oddaję"

Apostołowie spali ze smutku, dlatego nie byli przygotowani na to wydarzenie. Kierowali się zasadą: "Oko za oko"

Jezus natomiast wprowadza nową zasadę – bierze zło na siebie. Zatrzymanie zła na sobie, by je przerwać, by przerwać łańcuch ludzkiej nieprawości. Istotą skrzywdzenia jest: przekazywanie swojego grzechu, dzielenie się swoim grzechem, słabością, skłonnością, namiętnością. "Zerwała owoc z drzewa i dała mężczyźnie". Człowiek zraniony – rani, niespokojny – może wprowadzać niepokój. Każde skrzywdzenie ma podwójny wymiar: Czuć się człowiekiem biednym, zagubionym, znerwicowanym, oszukanym przez Gromadzenie, przełożonych. I człowiek nic z sobą nie robi, tylko się usprawiedliwia, przenosząc swoje zranienie, skrzywdzenie na innych. Ale też można widzieć swój problem i brać odpowiedzialność za zranienie, za doznane skrzywdzenie. Nie usprawiedliwiać czynionego przez siebie zła – trudnym dzieciństwem.

Warto pamiętać, że zło rodzi zło. Kiedy widzimy naszą ludzką bezradność wobec krzywdy, niesprawiedliwości, rodzi się w nas usilna chęć odwetu. Dlatego potrzeba w każdej formie skrzywdzenia, którego w życiu doznałem, brać na siebie odpowiedzialność, brać na siebie skrzywdzenie, nie przedłużając zła. Potrzeba uczyć się umiejętności brania na siebie brzemion innych, brania na siebie grzechów innych ludzi

Może przyjść taki czas, który moglibyśmy nazwać – panowaniem ciemności, nieuczciwości. Biorąc na siebie zło, potrzeba równocześnie wskazywać na zło istniejące. Demaskować zło i brać je na siebie. Aby jednak je demaskować, trzeba mieć odwagę wewnętrzną i być człowiekiem uczciwym, przejrzystym, pobożnym, to znaczy wolnym w jakimś stopniu od zła, które pokazuję.

Demaskowanie zła, nie może być odruchem agresji, ludzkim odwetem. Trzeba chcieć wziąć zło na siebie, żeby je pokazać. Gdzie pojawi się gniew w moim odsłanianiu tego, co złe, tam nie będzie dobrego upomnienia. Stąd potrzeba nam łaski Jezusa, byśmy mieli odwagę wskazywać na zło, a równocześnie okazać człowiekowi szacunek.

"Przyjacielu, po coś przyszedł?". Łączymy upominanie, z wzięciem zła na siebie, zamiast rozdmuchiwaniem go, informowaniem innych, czyli nagłaśnianiem jako pewną sensację. "Bracie, co ty ze sobą robisz?" Upomnienie, ma na celu pomoc prowadzącą ku przebudzeniu wewnętrznemu, przebudzeniu uśpionego sumienia, a nie odwet. "Dokąd zmierzasz?". Nie może być chęci zemsty, ironii, jakiegokolwiek rewanżu. Celem upomnienia, jest pomoc człowiekowi w jego zagubieniu i słabości. Gdzie nie ma troski o człowieka, tam upomnienie będzie zawsze niedobre.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz
> Wielki Post 2014 - Wielki Piątek
 
+++
Bóg zapłać...

avatar użytkownika Maryla

90. 250 tys. pątników na Misterium Męki Pańskiej

Wielki Czwartek, Kalwaria Zebrzydowska: Misterium Męki Pańskiej [ZDJĘCIA]


Kalwaria Zebrzydowska, Wielkanoc 2014: Procesja w Wielki Piątek


Bernardyn o. Gracjan Kubica OFM, kustosz kalwaryjskiego sanktuarium, zauważył, że dziś na Kalwarii, wśród uczestników najwięcej było rodzin.

Jest wiele młodych rodzin z dziećmi, którzy przyzwyczajają swoje pociechy od najmłodszych lat do wizyt w tym miejscu

—podkreślił i dodał, że wśród pielgrzymów są także pątnicy ze
Słowacji, Węgier czy Włoch. Franciszkanie wydali w tym roku 150
akredytacji dziennikarskich na wielkotygodniowe uroczystości
kalwaryjskie. Wśród akredytowanych osób byli m.in. dziennikarze z
Francji, Niemiec, Włoch.

W południe procesja dotarła do kościoła Ukrzyżowania. W
świątyni liturgię wielkopiątkową odprawił bp Jan Szkodoń z Krakowa.
Ciało Chrystusa w Eucharystii zostało przeniesione do Kaplicy Grobu na
szczycie Góry Ukrzyżowania. Do niedzieli będzie trwała adoracja.
Misterium Męki Pańskiej odprawiane jest w sanktuarium kalwaryjskim od początku jego istnienia. Do czasów przedwojennych ograniczało się jednak tylko do scen Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku.

fot. PAP/Stanisław Rozpędzik

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

91. W OCZEKIWANIU NA ZMARTWYCHWSTANIE... i ... SŁOWO...

> Wielka Sobota (...) jest żałobą po odejściu Pana. Ale jest też symbolicznym czekaniem na życie. W Wielką Sobotę Chrystus idzie do piekieł, by odnaleźć tych, co zasnęli w mroku śmierci. Idzie aż po kres, tam gdzie Go nikt nie chce. Chce odnaleźć pierwszych rodziców, chce odwrócić los Adama. Powiedzieć: „Zbudź się o śpiący i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”. (...)

+++
Jeszcze
> Homilia wielkopiątkowa ks. Michała Olszewskiego SCJ (audio)

+++

Powstał z martwych
Sobota, 19 kwietnia 2014 roku
WIELKA SOBOTA
Mateusz 28,1-10

Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego była jak błyskawica, a szaty jego białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i podrętwieli jak umarli. Anioł zaś przemówił do niewiast: "Wy się nie bójcie! Bo wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: «Powstał z martwych i udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie». Oto co wam powiedziałem". Pospiesznie więc oddaliły się od grobu z bojaźnią i wielką radością i biegły oznajmić to Jego uczniom. A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: "Witajcie". One zbliżyły się do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: "Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą".


Grób jest symbolem ciemności, miejscem najbardziej oddalonym od światła, więzieniem odgradzającym człowieka od życia i działania. Niewiasty nie boją się ciemności, bo przeczuwają, wiedzą, że w tych ciemnościach jest Pan. Mają ufność, pewność Jego obecności, że nic im nie zagraża. Trzeba wejść w ciemność, aby spotkać się z Jezusem, nawet wtedy, gdy człowiek doświadcza, że wiara jego jest umarła, a on sam jest wewnętrznie trupem. Doświadczając wewnętrznego uwięzienia, nie mamy innego wyjścia, jak szukać w ciemności. Warto kierować się wewnętrznym przeczuciem, delikatną potrzebą serca. Za tym może stać Bóg.

W odczuwalnej niemożności życia i działania, jaką sugeruje otchłań grobu, trzeba trzymać się tych, którzy pomimo wszystko, mimo rozpaczy, jaką sugeruje rzeczywistość zewnętrzna, noszą w sobie pragnienie niepoddawania się zwątpieniu. Szukać tych, którzy jak i ja, chcą podobnym sobie oddać jakąkolwiek przysługę. W życiu trzeba czegoś się uchwycić, nawet ciemności. To, co jest, choćby było dramatem, klęską, rozpaczą jest „miejscem” przygotowanym dla mojego spotkania się ze Zmartwychwstałym.

Kobiety zmierzają przez jedną ciemność, jaką jest noc, do innej odrażającej ciemności, jaką zawiera w swoim wnętrzu grób. Ale w tej ciemności jest moja Miłość. Ta ciemność nie przeraża, ona wręcz pociąga. To takie ważne, żeby - będąc w ciemności - nie wpadać w popłoch, ale nauczyć się widzieć, rozróżniać, poznawać, szukać Jezusa. Zapominając o miłości, mogę doświadczać ciemności życia, które „już cuchnie”. W grobie, pomimo smutku, czekało na niewiasty pocieszenie. Również w ciemności wewnętrznej możemy doznać pocieszenia.

Wonności, jakie niewiasty niosą do grobu wskazują na fakt, jak bardzo Jezus jest im drogi. Wonności to zapach ich życia, piękno duszy tęskniącej za Panem, wyraz miłości oblubienicy do Oblubieńca.

Niewiasty niepokoiły się, w jaki sposób usunąć kamień zasłaniający wejście do grobu. Nie ma niczego, co byłoby w większym stopniu niż kamień pozbawione życia. Kamień kojarzy się z czymś, co pojawia się przed nami jako bezduszność, zimno, twardość, nieustępliwość budzące niepokój. Takie postawy określają ten obszar w człowieku, który jest pozbawiony życia. Lecz to, co twarde i nieczułe może dotknąć Bóg, jak kamienne tablice, na których wyryto „Dziesięć słów”.

„Mężczyźni w lśniących szatach” (aniołowie) przypominają słowa Jezusa o zmartwychwstaniu. Pogłębianie, ożywianie, budzenie wiary dokonuje się między innymi przez przypominanie sobie oraz innym słów Jezusa. One prowadzą na spotkanie ze Zmartwychwstałym; one są światłem i życiem. Przypominanie jest powrotem do przeżyć i osób, do tego wszystkiego, co wywarło na nas określone wrażenie. Są przeżycia, których nie chcemy sobie przypominać. One bolą, zniechęcają, czynią człowieka słabym. Warto jednak przypominać sobie te chwile, w których odczuliśmy miłość, szacunek, umocnienie, doświadczyliśmy prawdy, czyjejś dobroci, piękna.

Przyglądamy się niewiastom, aniołowi. Wsłuchujemy się w słowa anioła i Jezusa skierowane do niewiast. Anioł przypomina o zapowiedziach męki i zmartwychwstania. A zatem one też przy tym były, ale nie pamiętają.

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych...". Nam się też może wydawać, że Jezus jest umarły, albo śpiący. Jezus wchodzi, mówi: „Nie bójcie się, witajcie". Na czym polega przemiana uczyniona na kobietach? Szukały Jezusa w grobie, a spotykają żywego. Smutek... radość. Chciały dotykać ciała zmarłego, namaścić. A tu okazało się, że mogą dotknąć żywego! Stąd adoracja kobiet. Autentyczna, wewnętrzna adoracja Boga jest zawsze związana z przemianą.

Niewiasty chciały się zadowolić najmniejszym: przynajmniej zmarłym, a otrzymały o wiele więcej, niż się spodziewały. Myślały, że to będzie ostatnie spotkanie, że przyszłość dla nich nie istnieje. A okazało się, że otrzymują nową przyszłość: „Idźcie, powiedzcie braciom”. Zamiast nieść posługę zmarłemu, niosą posłanie żywemu.

Idąc do grobu, brak im wiary. Gdyby ją miały, byłyby z Maryją. Nie pamiętały, że On zmartwychwstanie. Po spotkaniu z Jezusem wracają do wiary.

Jeśli coś jest we mnie wypalone, brak wiary, nastawienie na minimum, Jezus może przynieść coś nowego. Przypatrzmy się swojemu życiu, problemom, które narastają. Czy nie jest potrzebne, by w moim życiu zaszło to, co zaszło w życiu kobiet? Nasze trudności potrzebują spotkania ze Zmartwychwstałym, On bowiem przynosi pocieszenie. Identyfikujmy się z sytuacjami przeżywanymi przez kobiety. Zawierzmy Jezusowi te miejsca, te sytuacje nieprzesiąknięte jeszcze obecnością Zmartwychwstałego.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
+++
oraz
> Wielki Post 2014 - Wielka Sobota
+++

Bóg zapłać...