Potwierdzają się ustalenia tygodnika „wSieci”
związane z aferą taśmową - wiele wskazuje na to, że główną „zwierzyną”,
jaka miała zostać upolowana, miał być Jan Kulczyk.

CZYTAJ TAKŻE: Taśmy na Kulczyka - ukryte nagrania to bomba atomowa!

Do sprawy opisanej przez „wSieci” wraca dziś dziennik „Fakt”, który
donosi, że prokuratorzy prowadzący sprawę tzw. nielegalnych podsłuchów
mają w swoich rękach aż sześć nagrań z najbogatszym Polakiem. To z kolei
oznacza, że Kulczyk nie wykupił swoich taśm - a przynajmniej nie wszystkie.

Jak czytamy, śledczy mają w swoich rękach aż 1500 godzin
nagrań - ich bohaterzy pochodzą z wielu środowisk; w tym z
kręgów politycznych i biznesowych.

Kiedy okazało się, że po restauracjach chadzają praktycznie wszyscy najważniejsi politycy i właśnie tam podejmują strategiczne rządowe decyzje, rozmawiając o najważniejszych sprawach, zaczęto nagrywać każdego

— czytamy w „Fakcie”.

Prokuratorzy nie dają jednak gwarancji, że żadne ze wspomnianych
nagrań nie „wypłynie” - śledczy nie mają bowiem pewności, czy w drugim
obiegu nie funkcjonują kopie taśm. Czyżby czekała nas kolejna
odsłona afery podsłuchowej?

http://wpolityce.pl/polityka/212261-1500-godzin-rozmow-i-6-tasm-z-udzial...