Oszalała postkomuna Polakom na Święta Wielkiej Nocy. Zyczenia Michnika już wkrótce.

avatar użytkownika Maryla

W "Gazecie Wyborczej" zapowiedź tekstu świątecznego Adama Michnika. I mały cytat na zachęte:

Najpierw są słowa. Marzenia o wieszaniu "łajdaków". Potem przychodzi noc długich noży czy noce moskiewskie, gdy rozstrzeliwano ludzi tysiącami.

A na okładce tekst szefa think tanku PO, Jarosława Makowskiego (wcześniej w "Tygodniku Powszechnym" i "Krytyce Politycznej") zatytułowany: " Chrześcijaństwo musi przegrać".

Panowie spokojnie

Rewolucyjny nastrój na Czerskiej udzielił się już Bratkowskiemu, Fils-Kuczyńskiej, Kuczyńskiemu, Czapińskiemu, Santorskiemu i wielu, wielu innym dzielnym i zasłużonym bojownikom o wolność i demokrację. Wszystko to jednak blednie w obliczu zapowiadanego eseju Adama, który wreszcie przemówi do nas po zagranicznym tournee w rosyjskich mediach. Czekamy z niecierpliwością. Przeczytamy jeszcze przed święceniem pokarmów. Obiecujemy!

Na niedzielę zostawimy sobie deser w postaci tekstu pana z Platformy, który nam wreszcie wyjaśni, dlaczego chrześcijaństwo to ściema.

 

Bar, źródło: Gazeta Wyborcza

 

http://www.wpolityce.pl/view/10748/Michnik_na_Wielkanoc__Najpierw_sa_slowa__Marzenia_o_wieszaniu__lajdakow___Potem_przychodzi_noc_dlugich_nozy_.html

 

 

Panie Michnik, my panu też życzymy :

Etykietowanie:

33 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. W Poranku Radia TOK FM

W Poranku Radia TOK FM zachęcany przez prowadząca Janinę
Paradowską marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna wezwał prokuraturę policję
i do reakcji. Chodzi o hasła głoszone i wypisywane na transparentach
przez zwolenników teorii zamachu smoleńskiego, domagające się
ustąpienia rządu i zrównujące premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego
ze Stalinem.

"Zniewaga krwi nie wymaga", "Gazeta Wyborcza" 20 kwietnia 2011 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Żuraw: Sługusy Michnika

Że „Gazeta Wyborcza” komentarzami rodem z PRL-u lasuje mózgi naiwnych czytelników nie dziwi. Nie dziwi ani ogrom kłamstw, przeinaczeń, fałszerstw, jakimi posługują się sługusy Michnika, ani fakt, że bezkarnie i z największą bezczelnością plują w twarz prawym ludziom, nie mając najmniejszych skrupułów w oczernianiu i szkalowaniu niewygodnych (bo odczarowujących tuskową rzeczywistość) osób.

W przypadku „GW” nie dziwi w zasadzie już nic. Wszak Michnik – ostatecznie sam nieszczęsny sługus capo di tutti capi Tuska - ze swoimi przybocznymi skrybami musi żerować na naiwności i głupocie (mamona płynie, interesiki się kręcą, premier z zadowoleniem potrząsa uradowanym pyszczkiem).

Wszechpotężna machina nakręcana przez michnikowskie kółeczko wzajemnej adoracji i wspólne profity już dawno przekroczyła wszelkie dopuszczalne granice matactw, dziennikarskiej rzetelności i podstawowej chociażby przyzwoitości w ferowaniu sądów i wyroków.

Na nic debaty, na nic dowody, tłumaczenia – gros społeczeństwa miele jęzorami bezwartościową papkę, która czkawką odbija się na wynikach wyborów i postawach, powiedzmy, obywatelskich.

A piszę o tym, bo (choć na postronkach nerwy) nie mogę patrzeć na to ich bezczelne zaklinanie rzeczywistości.

Otwieram dzisiejszą „GW”. Krew uderza mi do głowy już na drugiej stronie. Dwie panie: Siedlecka i Szczęsna analizują sytuację z Krakowskiego Przedmieścia. Siedlecka w tekście: „Ta zniewaga krwi nie wymaga”, z nadtytułem „Nie karmić stronnictwa smoleńskiego”(sic!), wykazuje, że siłowe rozwiązanie kwestii namiotu Solidarnych 2010 nie przyniesie oczekiwanych skutków. „Mielibyśmy już nie tylko bolesne społeczne podziały, ale rewoltę i zastępy męczenników” - pisze. Jej zdaniem najlepszą metodą na pozbycie się niewygodnej grupy oszołomów, domagających się absurdalnych rzeczy (bo jak można domagać się wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej) jest przemilczenie i ignorowanie.

I tu w polemikę z Siedlecką wchodzi Szczęsna z paszkwilem pt.: „Za obelgi niech zbierają kupy”. Zdaniem tej z kolei pani mamy pod pałacem do czynienia z „eskalacją agresji i chamstwa”, „potokiem zniewag i kłamstw”.

„Marzy mi się – pisze - aby polskie sądy zaczęły szerzej wykorzystywać możliwość, jaką daje im kodeks karny, a mianowicie, żeby skazywały na prace społeczne (…) Lubiłabym bowiem zobaczyć krzykaczy z Krakowskiego Przedmieścia przy zajęciu tak szlachetnym jak zbieranie śmieci i psich kup. Nie wydaje mi się to zapłatą zbyt wygórowaną za zaśmiecanie i zasmradzanie publicznej przestrzeni agresją i jadem”.

Ręce opadają. Ciekawi mnie jedno: czy pani Szczęsna choć raz była na Krakowskim własnymi uszami i oczyma doświadczyć powyższej eskalacji nienawiści? Wątpię. Ale czy dziennikarz „GW” musi być rzetelny? No właśnie…

Zresztą, jeśli dla Szczęsnej domaganie się prawdy (poparte uzasadnionymi wątpliwościami i faktami stawiającymi Tuska i Komorowskiego w dość dwuznacznym świetle) w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, warte jest tyle, ile zbieranie psich odchodów – gratuluję spokoju sumienia i znieczulicy. Pozazdrościć.

Pozazdrościć mogą szczególnie ci, którzy sumienie mają na właściwym miejscu i nie trawią go na lizanie brudnej dłoni swojego pana.

Magdalena Żuraw

PS: Panie wskazują na obrazę urzędu prezydenta. Tego prezydenta. Pachołkom Michnika, pamiętajmy, nigdy nie przeszkadzało nazywanie śp. Lecha Kaczyńskiego chociażby „umysłowym karłem”.

http://fronda.pl/news/czytaj/zuraw_slugusy_michnika

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. w TVN24 Kuczyński

o faszyźmie w PiS - Kuczyński - boisz się ????

Bardzo dobrze, durny postkomunisto.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Kuczyński odleciał - może na dopalaczach tuskowych?

ma pretensje, że nikt do PiS ani do Ewy Stankiewicz nie krzyczy "zdrajco", "do Moskwy" :))
wg niego to objaw faszyzmu :))

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. u Piaseckiego zramolały towarzysz Bratkowski, w ONET tow.Lityńsk

"Obawiam się, że może dojść do tragedii. PiS namawia do buntu"

To marsze nieszczęśliwych ludzi, którzy chcą
dać wyraz swojej frustracji, co jest dodatkowo stymulowane przez
polityków jednej opcji. Obawiam się, że może dojść do tragedii. Wciąż
mam w pamięci jak w zamachach w USA zginęli prezydent Stanów
Zjednoczonych, Robert Kennedy, Martin Luther King, czy dokonywano
licznych zamachów na gubernatora Wallace z drugiej strony politycznego
spektrum. Jeśli wzywa się do czynów gwałtownych, to nigdy nie wiadomo w
którym momencie może paść strzał. Jak się macha pistoletem, to on może w
końcu wystrzelić. Ja mam nadzieję, że w Polsce nie wystrzeli -
powiedział w drugiej części wywiadu dla Onet.pl Jan Lityński o marszach
przed Pałac Prezydencki. Na temat IPN doradca prezydenta powiedział: "Za
czasów PiS IPN był wykorzystywany politycznie. Nawet później tak było,
jak np. w momencie kiedy Henryka Krzywonos skrytykowała Jarosława
Kaczyńskiego i już na drugi dzień znalazła się informacja, że Krzywonos
żadnego strajku nie organizowała. Na pewno pion śledczy powinien zostać
rozwiązany, a jego prokuratorzy powinni zając się zwalczaniem
współczesnej przestępczości. Na materiałach IPN powinni pracować ludzie,
którzy się na tym znają, fachowcy. Nie podoba mi się, że archiwa są
wykorzystywane do taniej sensacji i opluwania ludzi bez dostatecznych
dowodów".

Z Janem Lityńskim - doradcą Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego ds. kontaktów z partiami i środowiskami politycznymi



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

6. @Maryla

Oni w tych dniach dostają szczególnych ataków szału i opętania.
Nie mogą sobie miejsca znależć. Dlatego wydaje się jakby byli wszędzie.
Biedne małe ludziki o sercach napędzanych przez sprężyny.

avatar użytkownika Maryla

7. @kazef

oni myślą, że nas obraża, rozwścieczą. a wzbudzają tylko obrzydzenie i śmiech.

Stalin jest dumny z wychowanków. Robią z nas kolejnew pokolenie "Żołnierzy wyklętych" - te same metody propagandy, na szczęście nie mogą wdrażać metod bezposredniego przymusu, choć łapki im latają.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. koledzy z Gottwalda w kancelarii pRezydenta


To te nieformalne de facto towarzystwa, pozostające
poza demokratyczną kontrolą, decydowały, kto zrobi karierę w biznesie i –
do niedawna – w polityce.

O takim "towarzystwie" mówili Rywin z Michnikiem, gdy padła słynna
propozycja łapówkarska – 17,5 mln dol., którą poprzez Rywina składała
Agorze "grupa trzymająca władzę". Wymieniali ludzi z "towarzystwa"
skupionego wokół "Smolnej" (Lech Nikolski, Aleksandra Jakubowska), ale i
"Ordynackiej" (Robert Kwiatkowski). Oba "towarzystwa" w walce o
telewizję i Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne zwarły wówczas szyki z
towarzystwem Agora-Gottwald. Bo oprócz grupy Agora, istnieje
"towarzystwo" Agory, dawnych licealistów "Gottwalda".

Koledzy z Gottwalda

Korzenie tego "towarzystwa" nie wywodzą się z okresu Solidarności, więzy
między jego nieformalnymi członkami zawiązano jeszcze w czasach szkoły
średniej, w większości w latach 60. i 70., w liceum im. Klementa
Gottwalda (czeskiego komunisty) przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie (dziś
nosi ono imię Staszica). Utworzono je w 1951 r. Było to jedyne wówczas
liceum w Warszawie, gdzie nie było religii. Chodziły do niego przeważnie
dzieci stalinowskich aparatczyków, prokuratorów wojskowych, oficerów
politycznych, zamieszkujących pobliskie wojskowe bloki w rejonie ulic
Nowowiejska, Piękna, Filtrowa. Najważniejsza była niespotykana w
zwykłych polskich szkołach specyficzna jednolitość
społeczno-materialno-światopoglądowa środowiska uczniowskiego: większość
dzieci była z domów komunistycznych, często związanych rodzinnie lub
środowiskowo z komunistycznym establishmentem. Dzieci te nie chodziły do
kościoła, a ich status społeczno-materialny był stosunkowo wysoki.

W Gottwaldzie powstał Klub Poszukiwania Sprzeczności. Należeli do niego
m.in. Adam Michnik, Helena Łuczywo, Jan Lityński, Jan Tomasz Gross
(autor znanej książki "Sąsiedzi"), Seweryn Blumsztajn, Józef Zieleniec
(późniejszy minister spraw zagranicznych Czech w latach 90. w rządzie
Vaclava Klausa) czy Józef Blass, późniejszy prezes funduszu emerytalnego
w USA. Klub Poszukiwaczy Sprzeczności – nieformalny klub dyskusyjny
członków ZMS, został założony w 1962 r. przez Adama Michnika. Część
bywalców znała się jeszcze z okresu, kiedy należeli do kręgu drużyn
walterowskich (tzw. czerwone harcerstwo), któremu patronował Jacek
Kuroń. "Walterowcy" to potoczna nazwa powstałej w 1955 r. organizacji
młodzieżowej, nazwanej od nazwiska Karola Świerczewskiego Hufcem
Walterowskim. Miała ona na celu stworzenie w Polsce drużyn na wzór
radziecki. Młodzież wychowywana w tych hufcach została odcięta od
tradycji przedwojennego skautingu. Drużyny walterowskie były używane
m.in. podczas akcji tzw. rozkułaczania zamożniejszych chłopów.

Do Gottwalda chodziły tak znane osoby jak prof. Michał Kleiber (były
minister nauki i informatyzacji), Wanda Rapaczyński (wówczas Gruber),
prezes Agory, Jerzy Woźnicki (były rektor Politechniki Warszawskiej),
Józef Wajncier (dziś Wancer) – obecny prezes zarządu BPH PBK, który,
podobnie jak wielu gottwaldowców, wyjechał z Polski w 1968 r., Marek
Borowski, Karol Modzelewski, Allan Starski – scenograf, zdobywca Oscara.
Niektórzy z wychowanków liceum działali potem w środowisku KOR i
Solidarności. Dziś część z nich skupia się wokół Agory.

Niedawno gazeta "Puls Biznesu" opisała podejrzane transakcje absolwenta
Gottwalda, Józefa Blassa. Blass był konsultantem, któremu amerykański
GTech za zdobyty w 2001 r. wart blisko 300 mln dol. kontrakt z
Totalizatorem Sportowym zapłacił 20 mln dol. "Puls Biznesu" ujawnił, że
"w stanie Teksas prowadzone jest śledztwo w sprawie dziwnych umów
konsultingowych, podpisywanych na świecie przez GTech, lidera na rynku
systemów informatycznych dla branży hazardowej. Największą umowę
podpisano z Józefem Blassem, bliskim znajomym Wiktora Markowicza,
założycielem i byłym prezesem GTechu (obaj są matematykami, wyjechali z
Polski w latach 60.). Umowa dotyczy doradztwa przy zdobyciu przez GTech
dziesięcioletniego kontraktu na obsługę online sieci lottomatów
państwowego Totalizatora Sportowego".

Amerykanie sprawdzają, za co GTech zapłacił Blassowi 20 mln dol.
Kluczową informacją może okazać się dotarcie do dwóch ludzi, których
Blass zatrudnił w naszym kraju do, jak to określił, "monitorowania
polskiego rządu".

Blass zna się dobrze z polskimi politykami zarówno z lewicy, jak i
prawicy, w tym m.in. z Aleksandrem Kwaśniewskim (w 1999 r. Kwaśniewski
wręczył mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski). W lutym 2006 r.
Blass spotkał się z Lechem Kaczyńskim jako polski emigrant znany z
udzielania pomocy opozycji demokratycznej przed 1989 r. Według "PB"
prezydent Kaczyński poznał Blassa w 1999 r. w USA podczas zorganizowanej
przez Blassa konferencji naukowej poświęconej 10. rocznicy "okrągłego
stołu". Byli na niej m.in. Aleksander Kwaśniewski i Adam Michnik.

W spotkaniu Lecha Kaczyńskiego z Blassem w lutym 2006 r. brał też udział
m.in. prof. Michał Kleiber, były minister nauki i informatyzacji w
rządzie SLD, dziś jeden z doradców społecznych prezydenta Kaczyńskiego.
Kleiber to kolega z klasy Blassa w XIV Liceum im. Klementa Gottwalda.
Jak ustalił "PB", Kleiber i Blass działają w spółce Bunge Mathematical
Institute (BMI), polskiej placówce naukowej założonej w marcu 2006 r.
przez Bunge, największego na świecie producenta tłuszczów roślinnych –
choć Kleiber zaprzecza, że łączą ich jakieś interesy. W Polsce Bunge
jest większościowym akcjonariuszem Kruszwicy, ma też 50 proc. udziałów w
Ewico (dawnej Kamie Foods). Wkrótce dzięki fuzji z kontrolowanymi przez
Jerzego Staraka (też absolwenta Gottwalda) Olvitem i Olvitem-Pro
koncern utworzy największą w Polsce firmę produkującą tłuszcze roślinne z
przychodami ponad 1,5 mld zł.

Prezesem spółki jest Michał Kleiber, a szefem rady nadzorczej Józef
Blass. Jak pisze "PB" na stronie internetowej, brat Józefa Blassa, Piotr
(wyjechał z Polski w 1968 r., dziś wykłada w USA matematykę), były
niezależny kandydat na gubernatora Florydy, wymienia Michała Kleibera w
gronie kilkunastu najbliższych "przyjaciół i współpracowników" rodziny
Blassów, obok m.in. Jana Lityńskiego i Marka Borowskiego.

Ordynacka – reaktywacja

Najgłośniej w ostatnich latach było o Stowarzyszeniu Ruchu Studenckiego
Ordynacka. Zostało ono zarejestrowane w 2001 r. Liczy 5 tys. członków, w
większości byłych działaczy Zrzeszenia Studentów Polskich. Członkami
Ordynackiej są m.in. były prezes TVP Robert Kwiatkowski, Krzysztof
Szamałek – były minister ochrony środowiska, Ryszard Kalisz czy Józef
Oleksy. Legitymacja nr 1 należy do Aleksandra Kwaśniewskiego.
Stowarzyszenie, jak obliczył jego przewodniczący Włodzimierz Czarzasty,
wystawiło w ostatnich wyborach samorządowych ponad 300 kandydatów.
Ludzie Ordynackiej kandydowali również na prezydentów miast: Michał
Zaleski – wygrał w Toruniu, Tadeusz Jędrzejczak, już po raz drugi – w
Gorzowie Wlkp., Marek Szczerbowski – przegrał w Katowicach.
Stowarzyszenie poparło też kilku kandydatów z PSL i PO.

Ordynacka powołała kilkunastu rzeczników, stanowiących rodzaj gabinetu
cieni. Za sprawy związane z obroną narodową odpowiada Andrzej Karkoszka,
za sprawy wsi – Andrzej Śmietanko, za gospodarkę – Leszek Juchniewicz i
Marek Gaj, za sprawy zagraniczne i europejskie – Sergiusz Najar, za
kulturę – Jan Wołek, za media elektroniczne – Robert Kwiatkowski, za
politykę regionalną – Jan Rymarczyk, za ochronę środowiska – Krzysztof
Szamałek, za służbę zdrowia – Wojciech Pawłowski.

Niedługo ma rozpocząć działalność Rada Senatorów Stowarzyszenia, której
przewodniczy były premier Józef Oleksy. Do Rady należą m.in. Aleksander
Kwaśniewski, Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz, Stanisław Ciosek,
Wiesław Kaczmarek, Grzegorz Kołodko, Krystyna Łybacka, Jacek Piechota,
Marek Siwiec i Danuta Waniek. To najbardziej znani członkowie
Ordynackiej. Wszystkich łączy zdawałoby się drobny szczegół –
działalność w latach studenckich w ZSP lub SZSP. Ludzie z Ordynackiej
trzymają się razem i udało im się, jak żadnej innej grupie studenckiej,
zajmować wiele kluczowych stanowisk w państwie, biznesie, mediach. W
otoczeniu byłego prezydenta było 12 osób z Ordynackiej, m.in. Marek
Siwiec, Włodzimierz Cimoszewicz, Grzegorz Kołodko, Wiesław Kaczmarek,
Danuta Hubner, Marek Belka, Jacek Piechota; w Sejmie i agencjach
rządowych 13, m.in. Ryszard Kalisz, Józef Oleksy, Zbigniew
Siemiątkowski. Członkowie Ordynackiej byli we władzach mediów (Robert
Kwiatkowski, Włodzimierz Czarzasty, Danuta Waniek) i w Radzie Polityki
Pieniężnej (Dariusz Rosati, Grzegorz Wójtowicz). Byli marszałkami Sejmu,
ministrami (Józef Oleksy, Sławomir Cytrycki, Jerzy Hausner), szefami
spółek skarbu państwa – Orlenu, KGHM, Poczty Polskiej. Stanisław Ciosek
powiedział kiedyś, że "Stowarzyszeniu zawdzięcza wszystko, co osiągnął w
życiu, oprócz żony i dzieci". W Warszawie krążył nawet dowcip: "Jaka
jest najbardziej prestiżowa ulica w stolicy? Ordynacka". Przy tej ulicy
bowiem mieści się siedziba Stowarzyszenia.

Smolna kontra Ordynacka

Przy Ordynackiej "towarzystwo" "Smolna" prezentowało się o wiele
skromniej. "Smolna" to grupa polityków lewicy, wywodzących się z dawnego
Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej z siedzibą przy ul. Smolnej w
Warszawie, której nieformalnym przywódcą jest Leszek Miller. Gdy w 2001
r. Miller został premierem rządu, zaczął się marsz Smolnej do władzy.
Mimo że ludzie z ZSMP założyli swoje stowarzyszenie "Pokolenia" już w
1990 r., mieli mniejszą siłę przebicia w polityce i biznesie niż
Ordynacka. To nieco inne środowisko, różniące się mentalnie od ludzi
Ordynackiej i o nieco mniej prestiżowych kontaktach. W Ordynackiej
obowiązuje "szlachectwo" wyższego wykształcenia, czego nie wymagano od
ludzi ze Smolnej. Studenccy działacze określali się jako liberałowie, o
kolegach z ZSMP mówiąc pogardliwie "aparat".

W ZSMP przy ul. Smolnej karierę zaczynali najbliżsi współpracownicy
Millera: Jerzy Szmajdziński, Krzysztof Janik, Jerzy Jaskiernia, Lech
Nikolski, Marek Dyduch, Zbigniew Sobotka, ale także, jako wyjątek od
reguły, Marek Ungier, najbliższy współpracownik Aleksandra
Kwaśniewskiego. Za czasów premiera Millera ministrem obrony został Jerzy
Szmajdziński, ministrem spraw wewnętrznych Krzysztof Janik, ministrem
referendum unijnego Lech Nikolski, wiceministrem spraw wewnętrznych
Zbigniew Sobotka, skazany potem w aferze starachowickiej.

Niechybnie musiało dojść do starcia interesów Smolnej i Ordynackiej, nie
tylko politycznego. Chodziło także o kąski w biznesie, które każda z
grup chciała zagarnąć dla siebie. Ta wojna przyczyniła się do klęski
wyborczej postkomunistów. Obecnie zwarli oni szyki, przynajmniej
publicznie.

Pawlak, Mazur, "trójkąt Buchacza"

Mniej znacząca politycznie, ale – co bywa niedoceniane – wyjątkowo
dobrze radząca sobie w biznesie jest grupa polityków i (byłych już)
urzędników państwowych, których utożsamia się z osobą Waldemara Pawlaka.
Do nich zalicza się między innymi Zbigniewa Komorowskiego, biznesmena,
współwłaściciela m.in. Bakomy, którą zakładał z Edwardem Mazurem,
domniemanym zleceniodawcą mordu na gen. Papale. Komorowski jest też
potentatem w branży zbożowej. Z Komorowskim i rosyjską firmą Avtoexport
na eksterytorialnych terenach rosyjskich w Warszawie Mazur zakładał też
firmę Abexim, o której pisaliśmy w "GP". Do ludzi Pawlaka zalicza się
Lesława Podkańskiego, byłego PSL-owskiego ministra współpracy
gospodarczej z zagranicą, a także Jacka Buchacza, byłego wiceministra
zdrowia w rządzie Pawlaka, a potem ministra ds. współpracy gospodarczej z
zagranicą w rządzie Oleksego. Zajmował też kierownicze stanowiska w
Związku Spółdzielni Mleczarskich i Juventurze. Ministra Podkańskiego
kojarzy się z dziwnymi powiązaniami wokół Agencji Rozwoju Gospodarczego
(później Polskiego Funduszu Gwarancyjnego). Wprowadził on do niej akcje
państwowych firm, przez co skarb państwa utracił nad nimi kontrolę.
Współpracował z prywatnym inwestorem Piotrem Bykowskim, który na tej
współpracy zarabiał krocie. Buchacz kontynuował politykę Podkańskiego.
Nie zlikwidował Agencji Rozwoju Gospodarczego, której podstawy prawne
kwestionowała Najwyższa Izba Kontroli. W latach 1998–1999 r. NIK
przeprowadziła kontrolę działalności spółek z udziałem mienia skarbu
państwa za okres 1995–1998 r., w tym spółek Chemii Polskiej i Ciechu.
Jak ustalili kontrolerzy, były minister ds. współpracy gospodarczej z
zagranicą Jacek Buchacz niezgodnie z prawem, łamiąc uchwały Rady
Ministrów z 17 grudnia 1996 r., wniósł do trzech spółek majątek o
łącznej wartości 545 mln zł – były to: Polski Fundusz Gwarancyjny SA,
Międzynarodowa Korporacja Gwarancyjna sp. z o.o., i Chemia Polska sp. z
o.o. (tzw. trójkąt Buchacza). – Układ właścicielski został tak
utworzony, że skarb państwa utracił kontrolę nad majątkiem o wartości
545 mln zł. Trójkąt posiadał wzajemne większościowe pakiety udziałów.
Skarb państwa nie miał w zarządzie i w radzie nadzorczej swoich
przedstawicieli. Jednocześnie utracono kontrolę nad akcjami spółek
central handlu zagranicznego: Elektrim SA, Uniwersal SA, BRE SA, Agros
Holding SA, Animex SA, Unitra SA. Podejrzewam, że działania te były
ochraniane przez służby specjalne i polityków. Uniemożliwiły one
utworzenie Funduszu Gwarancji Eksportowych i rozwój polskiego eksportu –
mówi poseł niezależny Zygmunt Wrzodak.

Pawlaka i ludzi z jego otoczenia Andrzej Lepper obarczał winą za to, że
przyglądali się bezczynnie prywatyzacji sektora rolno-spożywczego,
niszczeniu PGR-ów, a nawet sami "brali udział w zdobywaniu majątku
sektora rolno-spożywczego". To PSL, zdaniem Leppera, ponosiło winę za
upadek polskich cukrowni, Lesław Podkański – za prywatyzację przemysłu
tłuszczowego, a Pawlak i Kalinowski za przejęcie zakładów zbożowych.


Autor:
Leszek Misiak


Źródła:
Gazeta Polska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Prawdziwe oblicze Michnika

Dwa oblicza Michnika ?
Motto: " Panowie, dajcie poruchać do końca " Adam Michnik

Taką nietypową prośbą zatrzymał przed drzwiami swojego mieszkania mających go aresztować eSBeków. To fragment wspomnień z czasów opozycji demokratycznej. Artykuł dotyczył prozy życia dzisiejszych autorytetów i bohaterów. Adam Michnik w tych wspomnieniach jawił się jako przemiły młodzian mający wprost niesamowite powodzenie u płci pięknej.

Dekadę później chyba o powodzenie już trochę trudniej skoro pojawiają się tego typu zarzuty jak w najnowszej Gazecie Polskiej. Dla niepoinformowanych. W dzisiejszej Gazecie Polskiej został wydrukowany materiał o molestowanej od dwóch lat właścicielce warszawskiego biura podróży. Anna R-K twierdzi, że od momentu gdy poprosiła Adama Michnika o 50% rabat na reklamę swojego biura w Wysokich Obcasach spotyka się z nocnymi smsami, mailami z propozycjami seksualnymi. Zdesperowana kobieta złożyła zawiadomienie w prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście i poprosiła o wyjaśnienie sprawy.

To zdarzenie przypomina znany bon mot; kto sieje wiatr, zbiera burzę. Michnik pławiąc się w oskarżeniach i tanim moralizatorstwie nagle znalazł się w roli podejrzanego. Wierzę, że to niezbyt przyjemna sytuacja. Trybun ludowy, drogowskaz moralności okazać się może niespełnionym Don Juanem. Nie ma sensu rozwodzić się nad mrocznymi zakamarkami duszy red. nacz. Gazety Wyborczej. Może tylko wspomnę o trójmiejskiej sensacji sprzed wielu lat. Pamiętacie Barbarę Piasecką Johnson i jej plany ratowania Stoczni Gdańskiej ? Ponoć to pijany Adam Michnik dobijający się do jej pokoju w hotelu Hevelius śmiertelnie wystraszył miliarderkę. Odtrącony i zalany w trupa noc spędził na ławce niedalekiego dworca kolejowego. Tę historię słyszałem z kilku ust a kilka lat temu od gdańskiego korespondenta Rzeczpospolitej. Finałem była rezygnacja z zakupu i zmarnowanie 7 milonów dolarów na niepotrzebne już ekspertyzy.

Czy Adam Michnik prowadzi podwójne życie ? Wiele wskazuje , że tak. Z jednej strony mamy Michnika, redaktora naczelnego najbardziej opiniotwórczej polskiej gazety, człowieka kreowanego na intelektualistę, moralizatora. Z drugiej strony pojawiające się zarzuty mogą zniszczyć ten szlachetny obraz. Cały sztab, używając słów Jacka Kurskiego, całe combo od ćwierćwiecza kreuje Adama Michnika na wybitną osobowość. I prawie by się udało gdyby nie on sam. Wypowiedzi red. nacz. GW w czasie przesłuchań Komisji ds Rywina a zwłaszcza taśmy Guzowatego pokazują człowieka miękkiego, wulgarnego, posługującego się prostackim językiem. Kontrast między budowaną legendą a knajacką rzeczywistością jest porażający.

Myślę, że to nie koniec informacji pokazujących Michnika z tej ciemnej, nieznanej dotychczas strony.

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

10. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Menel:

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika kazef

11. Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

Wściekłośc Michnika wywołał Wildstein, który niedwuznacznie uczynił go jednym z bohaterów "Doliny nicości". Występujący tam szef gazety ma wszelkie czarne cechy, wymienione powyżej przez Pana i przypisywane Adamowi M.
Ale i tak w decydującym momencie zawodzi jako mężczyzna...

avatar użytkownika Maryla

12. Szanowny Panie Michale

menele z kompleksami.
Tacy sa najgorsi.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. rejwach o handełe, tu piniadz jest najwazniejszy

liceum warszawskiego im. Klementa Gottwalda ( czeskiego komunisty- dzisiaj to liceum nosi imię Staszica).

Utworzone w 1951 roku przy ulicy Nowowiejskiej charakteryzowało się tym, że do niego chodziły dzieci wszelkich stalinowskich aparatczyków, prokuratorów wojskowych, oficerów politycznych, działaczy politycznych, zamieszkujących bloki w rejonie ulic: Nowowiejska, Piękna, Filtrowa…

W tym właśnie Gottwaldzie powstał słynny Klub Poszukiwania Sprzeczności. Należeli do niego m.in. Adam Michnik, Helena Łuczywo, Jan Lityński, Jan Tomasz Gross, Seweryn Blumsztajn, Józef Zieleniec( minister spraw zagranicznych Czech w latach dziewięćdziesiątych) i… Józef Blass późniejszy prezes funduszu emerytalnego w USA.

Klub Poszukiwaczy Sprzeczności( a sprzeczności w socjalizmie jest zawsze wiele – vide socjalizm współczesny!), nieformalny klub dyskusyjny członków Związku Młodzieży Socjalistycznej został założony przez Adama Michnika w 1962 roku. Część bywalców tego klubu znała się jeszcze z okresu kiedy należeli do kręgu drużyn walterowskich ( tzw., czerwone harcerstwo), któremu patronował Jacek Kuroń.

Celem „Walterowców” było stworzenie w Polsce drużyn na wzór radziecki i wychowanie młodzieży w oderwaniu od przedwojennego skautingu. Władza ówczesna wykorzystywała je do akcji tzw. rozkułaczania zamożniejszych chłopów.

Patronem drużyn był gen Karol Świerczewski, znany komunista, który w 1920 roku walczył w wojnie polsko bolszewickiej po stronie….. bolszewików. Potem próbował wprowadzać komunizm w Hiszpanii, ale inny generał, generał Franco pogonił kota dzieciom Stalina..

Zastrzelony w Bieszczadach…. Prawdopodobnie przez swoich, w ramach rozgrywek partyjno- personalnych…

Do Gottwalda chodziły tak znane osoby jak prof. Michał Kleiber ( były minister nauki i informatyzacji), Wanda Rapaczyńska prezes Agory, Jerzy Woźnicki( były rektor Politechniki Warszawskiej), Józef Wancer, obecny prezes BPH PBK, Marek Borowski, Karol Modzelewski,, Allan Starski… Wielu było w Komitecie Obrony Robotników i w Solidarności.. część skupia się wokół Agory…

Amerykanie sprawdzają, za co GTtech zapłacił Blassowi 20 mln dolarów(???) i próbują dotrzeć do dwóch ludzi, których Blass zatrudnił w Polsce do – jak to sam określił –„ monitorowania polskiego rządu”(???).

Pan Blass zna się dobrze z polskimi politykami, w tym z Aleksandrem Kwaśniewskim, który w 1999 roku wręczył mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. W lutym 2006 roku spotkał się z prezydentem Lechem Kaczyńskim , jako polski emigrant znany z udzielania pomocy „opozycji demokratycznej” przed 1989 rokiem.

Według „Pulsu Biznesu” prezydent Lech Kaczyński poznał Blassa na konferencji naukowej poświęconej 10 rocznicy „okrągłego stołu”, podczas której to „ uroczystości” byli obecni, Aleksander Kwaśniewski i Adam Michnik.

W spotkaniu Lecha Kaczyńskiego z Blassem w lutym 2006 roku, brał też udział m.in. prof. Michał Kleiber, były minister w rządzie Sojuszu Lewicy Demokratycznej., od informatyzacji i nauki, ma się rozumieć. Dziś prof. Kleiber jest doradcą społecznym….. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.???

Kleiber i Blass(wg Pulsu B.) działają w spółce Bunge Mathematical Institute, polskiej placówce naukowej założonej w marcu 2006 roku przez Bunge, największego na świecie producenta tłuszczów roślinnych – choć Kleiber zaprzecza, że łączą ich jakieś interesy..

W Polsce Bunge jest większościowym akcjonariuszem Kruszwicy, ma 50% udziałów w Ewico( dawnej Kamie Foods). Wkrótce dzięki fuzji z Olvitem i Olvitem-Pro, koncern utworzy największą w Polsce firmę produkującą tłuszcze…

Żeby było ciekawiej, obie firmy Olvit i Olvit-Pro kontroluje Jerzy Starak, również absolwent liceum Gottwalda…

Czy nie ma przypadków- są tylko znaki?

http://waldemar-rajca.blog.onet.pl/Stare-wino-do-nowych-buklakow,2,ID263...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika barbarawitkowska

14. Panie Michale

ubecy i wszelkiej maści lewacy posługuja się w ogóle językiem i filozofią życiową niesłychanie ordynarna wobec kobiet. Inna sprawa, że która go chciała? Fuj, można zwymiotować na samą myśl.

avatar użytkownika Maryla

16. "Kaczyński bez żenady wzoruje

"Kaczyński bez żenady wzoruje się na haśle Hitlera, robi fackelzugi"

Autor listu odmówił portalowi Gazeta.pl komentowania swojego niedoszłego
przemówienia, tłumacząc, że jego treść powinna mówić sama za siebie.
Udało nam się jednak ustalić, że "niegdyś racjonalne i utalentowane
chłopaki", Tomek, Krzysiek i Marcin, to w rzeczywistości redaktor
naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz, związany obecnie z
"Rzeczpospolitą" i " Uważam Rze" Krzysztof Czabański
oraz pisarz i publicysta Marcin Wolski. Sam list natomiast jest nie
tyle odpowiedzią na sytuację na ogólnie pojętym polskim rynku medialnym,
ale na sytuację ściśle wewnątrz SDP-u, w którym środowisko związane
bezpośrednio lub pośrednio z "Gazetą Polską" zdobywa coraz większe
wpływy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika barbarawitkowska

18. Marylu

dlaczego wszyscy ci profesorowie (plus Grupiński w innym wątku) wypowiadający się nt PISu i JK są tak obrzydliwie owłosieni na twarzy. Nie podejrzewam, że głosząc takie rewelacje nie są w stanie zarobić chociażby na maszynki jednorazowe. Niestety tego nie wziąłby nawet dobry depilator, pozostaje tylko wosk.
Pozostaja 2 możliwości albo maja niechlujna osobowość, albo jak mówi domorosła psychologia zasłaniają tym zarostem swoją obrzydliwa facjatę , której się wstydzą.
A mają czego.
Wszelkich łask bożych życzy wszystkim gospodyni domowa.

avatar użytkownika Maryla

19. wróciłam z Mszy świetej, w TVN24 POLITYCY, POTEM LOŻA PRASOWA

wchodzę na  onet, A TAM NA DZIEŃ DOBRY szaleństwo. Gdzie nie pstryknąc, nienawiść do Jarosława wybija jak szambo. A My wam lewactwu wszelkiej maści:

Alleluja! Odradzamy się w miłości i prawdzie.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. emerytowany biskup filozufuje i Boga obraża w świeta

"Kaczyński chce wygrać za wszelką cenę, a to oznacza iść po trupach"
popatrzcie na tę gębę nienawistną


Biskup Tadeusz Pieronek, fot. Agencja Gazeta/Adam Golec

Pojednanie polityków PO i PiS nie jest na rękę
żadnej ze stron, ale to nie są racje zasadnicze. Panu Kaczyńskiemu
chodzi o zdobycie władzy i żeby wygrać za wszelką cenę, a to oznacza iść
po trupach - powiedział w drugiej części rozmowy z Onet.pl bp Tadeusz
Pieronek. Na temat budowy pomników Lecha Kaczyńskiego hierarcha
stwierdził: "Nie widzę potrzeby budowania pomników, skoro prezydent leży
na Wawelu. Na takie pomniki czekali królowie, wodzowie i wieszczowie
nieraz przed dziesiątki i setki lat. Jan Paweł II nigdy nie chciał
pomników. Znam kraje, w których powstaje wiele pomników. W samej Moskwie
podobno było 800 pomników Stalina. Nie chciałbym, żeby coś podobnego
miało miejsce w naszym kraju".

Z Księdzem Biskupem Tadeuszem Pieronkiem - byłym sekretarzem
generalnym Konferencji Episkopatu Polski - rozmawia Jacek Nizinkiewicz.

Jacek Nizinkiewicz: A pamięta Ksiądz, żeby w wolnej Polsce naród był tak mocno podzielony?

bp Tadeusz Pieronek: Oczywiście miało to miejsce w PRL-u, ale to był
inny czas. Cześć narodu wyznawała ideologię marksistowską, a część nie.
Wtedy te podziały były bardzo głębokie, choć czasem pozorne, ale to
dawało efekty. Jedni byli przy władzy i mieli coś do powiedzenia, a inni
nie. Na szczęście tamtą epokę mamy już za sobą. Dzisiaj podziały w
Polsce przebiegają inaczej, bo wśród ludzi, którzy jednakowo myślą,
jeżeli chodzi o pogląd na świat i na człowieka, ale nie są zgodni w
odpowiedzi na pytanie, "kto ma rządzić". Ale to już jest zupełnie inna
sfera.

- Podział nastąpił między tymi, którzy wcześniej stali po tej
samej stronie barykady, ale dzisiaj pojednanie wydaje się im być chyba
nie na rękę?

- To prawda. Pojednanie polityków PO i PiS nie jest na rękę żadnej ze stron, ale to nie są racje zasadnicze.

- Powiedział Ksiądz, że słów Jarosława Kaczyńskiego już nie
słucha i są one często chore. Prezes PiS podgrzewa umyślnie podziały w
narodzie?

- Nie sądzę, żeby chodziło o to. Panu Kaczyńskiemu chodzi o zdobycie
władzy i żeby wygrać za wszelką cenę, a to oznacza iść po trupach. 

- Politycy PiS nawet po trupach chcą dojść do władzy?

- Sami o tym mówią. Przegrane wybory zobowiązują do tego, żeby uznać
swoją przegraną, a nie negować tych, którym naród oddał władzę.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. perły przed wieprze, ale niech tam, jak ulży partyzantce

List otwarty do Jego Ekscelencji Bpa Tadeusza Pieronka.

http://partyzantka.salon24.pl/301152,list-otwarty-do-jego-ekscelencji-bp...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. łaskawca :)

Kalisz: małe możliwości delegalizacji PiS

mógł zabić, a tylko pogroził.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. żenada i kilo mułu

Mężydło: "To nie spór ale walka. Kaczyński uważa PO za wrogie plemię"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. @natenczas :)

przedobrzyli z tym pluciem ludziom w talerz ze święconką.
Już w komentach w dni swiateczne było to widoczne na ONET.
Tak dokręcali sprężynę, że teraz odbiła i rozkręca się w drugą stronę :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika natenczas

26. Maryla,

Minęła godzina od zrobienia tego screena i już mamy tak:

....................................................................
Bronisław Komorowski 444 11%

Donald Tusk 580 15%

Jarosław Kaczyński 1363 35%

Grzegorz Napieralski 152 3%

Waldemar Pawlak 24 1%

Joanna Kluzik-Rostkowska 79 2%

Ryszard Kalisz 207 5%

Radosław Sikorski 91 3%

Inny polityk 156 4%

Nie ufam żadnemu politykowi 847 21%
.........................................................................

Śmichu warte !!! Bezcenne komentarze:)))
http://wiadomosci.onet.pl/forum.html?&discId=11054150&threadId=85102950&...

Ostatnio zmieniony przez natenczas o wt., 26/04/2011 - 12:09.
avatar użytkownika barbarawitkowska

27. Moim idolem

jest pan pieronek, człowiek- moralitet

avatar użytkownika Maryla

28. Podczas ostatniego zebrania

Podczas ostatniego zebrania Klubu Krzywego Koła 1 lutego 1962 roku prof.
Adam Schaff (marksistowski filozof i kierownik Wyższej Szkoły Nauk
Społecznych przy KC PZPR) odczytywał swój referat pt. „Konflikt
humanizmów”.


Klub Krzywego Koła
powstał w roku 1955 i jak pisał Witold Jedlicki (autor wydanej na
emigracji monografii o działalności KKK w roku 1963): „Istnieją poważne
powody, żeby przypuszczać, że KKK był powołany do życia w roku 1955 nie
tylko wbrew władzom – i to władzom policyjnym – ale raczej za wyraźną
zachętą. Nie znaczy to bynajmniej, że utworzenie Klubu było prowokacją. W
tym niespokojnym okresie policja chciała mieć możliwość sondażu
nastrojów panujących w niektórych środowiskach i zapewne wolała, żeby
nastroje te były wyrażane jawnie, pod okiem agentów, niż skrycie w
sposób niekontrolowany. W tym okresie jednak policja Klub kontrolowała
naprawdę, mając swoich ludzi w jego władzach i jego aktywie”.


Pomysłodawcami towarzyskiego klubu dyskusyjnego byli Ewa i Juliusz
Garzteccy, którzy w swoim mieszkaniu przy ulicy Krzywe Koło 26/28
powołali go do życia w 1955 roku i ogłosili wśród przyjaciół czwartek
„dniem przyjęć”. W archiwach IPN-u znajdują się dokumenty świadczące o
ich bliskiej współpracy z PRL-owskimi służbami bezpieczeństwa. W 1963
roku Ewa Garztecka
ps. „Tkanina” tak raportowała SB o początkach klubu: „Kiedy spotkania
czwartkowe zaczęły się odbywać regularnie, mój mąż oświadczył mi, że
zasięgnął opinię i otrzymał „błogosławieństwo” władz bezpieczeństwa. Czy
w tym czasie ja sama przez swoje kontakty także składałam meldunki nie
przypominam sobie dokładnie, wydaje mi się jednak, że tak. (…) Cała
impreza od początku była wiadoma władzom bezpieczeństwa. Sama miałam
przez cały czas kontakty. Pisywałam jakieś sprawozdania. Pamiętam – choć
dość mgliście – że w naszych rozmowach z czynnikami partyjnymi i
bezpieczeństwa publicznego chodziło o ujawnienie pewnych odłamów
inteligencji, o integrację tej inteligencji w pozytywną, twórczą pracę
dla Polski Ludowej”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. Co świętuje redakcja z


Co świętuje redakcja z Czerskiej? Pełna absurdów okładka "Wyborczej": Odwiedźmy protestujących nauczycieli w…

zdjęcie ilustracyjne  / autor: fratria/TT
Patrząc na świąteczne wydanie „Gazety Wyborczej”, tak samo, jak
w przypadku „Newsweeka” nasuwa się pytanie, jakie święta będą obchodzić
redaktorzy z Czerskiej? Chociaż na okładce znajduje się jajko, które
zapewne miało imitować pisankę, to już zawartość gazety może
budzić wątpliwości.


Zanim postawimy święconkę pomiędzy koszyczkami sąsiadów,
odwiedźmy nauczycieli w naszych szkołach. A kiedy już wszystko
upichcimy i posprzątamy, idźmy na rower. W te święta przez chwilę nie
martwmy się

— apeluje „Gazeta Wyborcza”.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Dziennikarz „Gazety

Zdj. ilustracyjne / autor: Fratria



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Zero skrupułów! "Gazeta


Zero skrupułów! "Gazeta Wyborcza" w Wielkanoc uderza w chrześcijaństwo. "Jest jedną z najbardziej amoralnych religii"


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Jarosław Kurski lamentuje:


Jarosław Kurski lamentuje: Demokraci się dąsają i moszczą PiS-owi trzecią kadencję. Niech święta będą chwilą na opamiętanie


W redakcji „Gazety Wyborczej” najwyraźniej wciąż panuje
grobowa atmosfera, gdyż jej kolejne wezwania do tego, by opozycja
startowała z jednej listy, nic nie dają. Wicenaczelny „GW” Jarosław
Kurski postanowił jednak podjąć kolejną próbę nacisku na opozycję -
a tak naprawdę na partie opozycyjne poza KO, by się „opamiętały”
i podporządkowały Donaldowi Tuskowi. Nie
wiadomo, czy dobrze, czy niedobrze komentować sprawę zjednoczenia
demokratycznej opozycji. Jeśli się o tym mówi, to się szkodzi, zniechęca
i presję się wywiera. A jak się o tym milczy, to się lekceważy
i nie mobilizuje — mówi Jarosław Kurski w swoim komentarzu tygodnia. W końcu decyduje się na tę pierwszą opcję.

Wiceszef „GW” narzeka m.in., że rzekomo „skrojono obwody wyborcze pod
wiejskich wyborców PiS”, co dla wielu osób może zabrzmieć pogardliwie
w stosunku do mieszkańców wsi. Najwyraźniej Kurskiemu nie podoba się,
że obwodowych komisji wyborczych będzie więcej. Kurski z obrony przez
m.in. PiS dobrego imienia św. Jana Pawła II wnioskuje też, że Papieża
Polaka zapisano do partii rządzącej.

Jarosław Kurski krytykuje opozycję

W tym
czasie demokraci się na siebie dąsają i moszczą PiS-owi trzecią
kadencję. Cóż, idą święta. Niech będą chwilą na opamiętanie. Zróbmy
wszystko, by móc życzyć sobie: ostatnich już takich świąt! A poza tym
niech demokraci do wyborów pójdą zjednoczeni

— naciska Jarosław Kurski, wzywając przy tym mniejsze partii opozycyjne do podporządkowania się Donaldowi Tuskowi.

Jak
widać, redakcja „GW” wciąż nie może pogodzić się z tym, że na razie nic
nie wskazuje na to, by sukcesem miał zakończyć się plan Donalda Tuska,
polegający na podporządkowaniu mu całej opozycji.

tkwl/wyborcza.plautor: Fratria/screenshot wyborcza.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Byle uderzyć w Kościół!


Byle
uderzyć w Kościół! Jezus wg "Gazety Wyborczej" wypędza ze świątyni...
księży i biskupów. Równie niedorzecznie brzmią życzenia

"GW" na święta / autor: Fratria/Twitter


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl