III RP odzyskana - Nietykalni i ścigani przez media i organa państwa.

avatar użytkownika Maryla

Janusz Palikot - Nietykalny. Długa lista  spraw , jakie prokuratura umorzyła, jest rekordowa, chyba nie ma w III RP osoby z takim rejestrem spraw umorzonych przez prokuraturę .

wyniki wyszukiwania w Money.pl - decyzja o umorzeniu postępowania. ... Rzecznik
rządu chce umorzenia sprawy Palikota przed sądem partyjnym. ...

http://www.money.pl/wyszukiwarka/decyzja+o+umorzeniu+post%EApowania,s,7,2,1.html

16 Kwi 2009 ... Prokuratura Krajowa prześwietla umorzone śledztwo w sprawie finansowania
kampanii wyborczej Janusza Palikota. Decyzja, czy postępowanie ...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomos…a_pod_lupa_Prokuratury_Krajowej.html

13 Gru 2010 ... W tym samym czasie swój happening zorganizował Janusz Palikot. ... przeciw
umorzeniu postępowania w sprawie legalności happeningu palikota. ...

http://niezalezna.pl/artykul/umorzenia_ws_wiecu_palikota/42432/1

Przypomnę, że ta prokuratura prowadzi postępowanie w sytuacji gdy po czterech
latach już czterokrotnie prokuratura radomska i lubelska wnosiły o umorzenie z
...

http://palikot.blog.onet.pl/1,AR3_2010-09_2010-09-01_2010-09-30,index.html

12 Wrz 2010 ... Umorzenie nie wobec mnie, gdyż ja się tam w ogóle nie pojawiam, a jedynie wobec
moich współpracowników. O przeniesieniu postępowania, a więc ...

http://palikot.blog.onet.pl/Luzne-skojarzenia,2,ID414398609,n

Publikujemy uzasadnienie umorzenia postępowania w sprawie o wszczęcie śledztwa w
... W tym samym czasie i w tym samym miejscu wiec zwołał Janusz Palikot ...

http://blogmedia24.pl/node/42726

Beata Sawicka

9 Mar 2009 ... Tak Sąd Okręgowy w Warszawie uzasadnił zwrot sprawy do ...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomos…uraturze_sprawe_Beaty_Sawickiej.html

CBA nie dostanie w skórę za prowokację wobec eksposłanki PO Beaty Sawickiej (44
l.). Prokuratura w Poznaniu nie rozpocznie postępowania w ...

http://www.se.pl/beata-sawicka,2976/

 

Następna, po Beacie Sawickiej, "ofiara" agenta Tomka.

 

Jeśli prokuratura umorzy śledztwo, złoży Pani pozew o odszkodowanie?

Takie decyzje będę podejmowała wtedy, gdy sprawa zostanie zakończona. Tylko kto zwróci zdrowie... Moim rodzicom w ciągu tego okresu przybyło kilka lat, oboje bardzo podupadli na zdrowiu. O swoim samopoczuciu nawet nie wspominam. Dopiero po wydaniu książki "Chcę być jak agent", poczułam rodzaj ulgi i zaczęłam powoli wracać do stanu równowagi. Nabrałam sił, aby znowu pomyśleć o moim życiu.

Spowiedź Weroniki Marczuk

http://zyciegwiazd.onet.pl/1635779,1,spowiedz_weroniki_marczuk,wywiady.html

A teraz ścigany :

Obrońcy byłej posłanki PO Beaty Sawickiej wnieśli do Trybunału ...

http://www.tvn24.pl/12690,1669757,0,5,agent-tomek-do-trybunalu,wiadomosc.html

 

20 Gru 2010... zawiadomił organa ścigania adwokat Beaty Sawickiej i Weroniki Marczuk, ... W
zeszłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie wyłączyła ze śledztwa ...
prowadzić postępowanie w całej sprawie, bo prokuratura okręgowa prowadzi ... W
procesie Sawicka zeznała, że "Tomek" prowokował ją do zachowań, ...

http://www.rp.pl/artykul/581869.html

 

Śledztwo w sprawie książki agenta Tomka

Warszawska prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie.

- Śledztwo w pierwszym wątku dotyczy ujawnienia przez byłego funkcjonariusza informacji stanowiących tajemnicę państwową i służbową - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. Dodała, że drugim wątkiem śledztwa jest "wykorzystanie wbrew przepisom ustawy wiadomości stanowiących tajemnicę państwową oraz ujawnienie bez zgody wiadomości z postępowania przygotowawczego".

Decyzja prokuratury zapadła po postępowaniu sprawdzającym, gdy wpłynęły do niej akta wyłączone wcześniej ze śledztwa przeciw Marczuk (którą Kaczmarek rozpracowywał), mogące wskazywać na takie ujawnienie.

O możliwości przestępstwa zawiadomił organa ścigania adwokat Beaty Sawickiej i Weroniki Marczuk, które agent rozpracowywał jako podejrzewane o korupcję.

Tajemnicą państwową objęte są m.in. czynności operacyjno-rozpoznawcze służb specjalnych wobec obywateli (czynności takie prowadził Kaczmarek). Ponadto działania te są objęte tajemnicą służbową.

Kaczmarek w wywiadach promujących książkę zapewniał, że nie ujawnił żadnych tajemnic. Mówił, że bronił się przed "frontalnym atakiem" niektórych dziennikarzy oraz pomówieniami obu kobiet, czego nie mógł robić jako funkcjonariusz.

Marczuk jest nadal podejrzana przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie o powoływanie się w 2009 r. na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Chodzi w sumie o 450 tys. zł, z których przyjąć miała pierwszą transzę w wysokości 100 tys. zł. Według obrony Marczuk "nie przyjęła łapówki, lecz wynagrodzenie należne jej kancelarii za obsługę prawną". W tym śledztwie prokuratura uchyliła swą wcześniejszą decyzję o nadaniu Kaczmarkowi statusu "świadka incognito" - ujawniła "Gazeta Wyborcza". Według radia RMF FM, śledztwo przeciw Marczuk ma być wkrótce umorzone.

PAP
Etykietowanie:

358 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Afera hazardowa i stoczniowa

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Śledztwo przeciw Marczuk umorzone. Akcja CBA nielegalna?

Z braku cech przestępstwa warszawska prokuratura umorzyła śledztwo przeciw podejrzanej o korupcję Weronice Marczuk. Prokuratura ma też "istotne wątpliwości" co do legalności działań CBA wobec niej; materiały ws. ewentualnego przekroczenia uprawnień przez CBA wyłączono ze śledztwa przeciw Marczuk do odrębnego postępowania. O takich decyzjach powiedziała Monika Lewandowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Decyzja jest nieprawomocna.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sledztwo-przeciw-marczuk-umorzone-akcja-c...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. ścigający przwestepstwa sami będą ścigani

III RP odzyskana .

Bohaterowie III RP odzyskanej - w TVN24 wielka konferencja Marczukowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Decyzja jest nieprawomocna.

ale juz wczoraj Marczukowa i ONET wiedzieli, jaka będzie decyzja.
Oto standardy prokuratury w III RP odzyskanej - wyciek z prokuratury .

Marczukowa - Tomek ma odpowiedziec za to, co jej zrobił - co za ....... wpisac sobie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. bezczelny, brutalny atak - "obrońcy uciśnionej"

o książce Tomka.

Bezczelni i brutalni obrońcy przekrętasów.

Szczucie - pada pytanie, czy będą równiez sądzić gazety, które pisały o Marczukowej - ee yyy eeee - odpowiedź Marczukowej.

Cel jest jasny - zaszczuć i zniszczyć Tomka. Za Beatę i Weronikę ! Za Grześka, Mira i Ryśka !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Były szef CBA oburzony

Były szef CBA oburzony umorzeniem sprawy Marczuk


Umorzenie śledztwa wobec Weroniki Marczuk to
przykład "wyjątkowej niekonsekwencji" i "złej woli prokuratury" -
oświadczył były szef CBA Mariusz Kamiński.
Jak dodał, jego oburzenie budzi także to, że prokuratura odrzuciła
materiały operacyjne CBA, na których zgromadzenie Biuro miało zgodę
Prokuratora Generalnego. Kamiński zażądał ujawnienia akt całej sprawy.



Kamiński podkreślił, że to nie CBA, ale Prokuratura Okręgowa w Warszawie
postawiała Marczuk zarzut płatnej protekcji. - Skierowała do sądu
wniosek o jej tymczasowe aresztowanie, co oznacza, że miała przekonanie
graniczące z pewnością, iż do takiego przestępstwa doszło - napisał
Kamiński.



-

Nie rozumiem, i w świetle materiałów dowodowych CBA nie akceptuję, zmiany stanowiska prokuraturyMariusz Kamiński

Nie rozumiem, i w świetle materiałów dowodowych CBA
nie akceptuję, zmiany stanowiska prokuratury. W tej sytuacji domagam
się ujawnienia opinii publicznej całości materiałów, jakie CBA i prokuratura zgromadziła w sprawie prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych - oświadczył b. szef CBA.



Jak dodał, jego oburzenie budzi także to, że prokuratura odrzuciła
materiały operacyjne CBA, na których zgromadzenie Biuro miało zgodę
Prokuratora Generalnego. - To przecież Prokurator Generalny wyrażał w
2009 r. zgodę na czynności CBA, a jego zastępca był na bieżąco
informowany o ich przebiegu. Prokuratura odrzucając materiał operacyjny
CBA pozbawiła się tym samym kluczowych dowodów w tej sprawie - dodał.



Jednocześnie zwrócił uwagę, że zarzut łapownictwa wobec prezesa WN-T Bogusława S. jest podtrzymywany przez prokuraturę.


(tbe)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

7. Proszę panstwa,teraz każdy wie

dlaczego ten rząd ma takie POparcie.......parasol ochronny dla
winnych, i oskarżenia dla
oskarżających..........świat zwariował,albo to już MATRIX

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

8. Kompletny rozkład Panstwa,Jego struktur

czego przykładem jest ostatni mord na młodym człowieku w Krakowie,
wcześniej podobne morderstwa w innych częściach Polski.......
moim Krajem już nie rządzi rząd,lecz mafia i sitwy w poszczególnych województwach........
wróciły straszne lata dziewięćdziesiąte,morderstwa,komornicy,sprzedajne sądy
i bezradni prokuratorzy.......Polską rządzą młodzi z mafii polityczno-gospodarczej
pałkarze,contra OBYWATELE.......
i śmiertelne zlecenia.........
MORD popełniony ostatnio w Łodzi,plus próba zarżniecia,jak zwierzaka,drugiej OFIARY....

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

9. równi i równiejsi

Prokuratura z warszawskiej Woli odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie incydentu z udziałem senatora PiS prof. Ryszarda Bendera – dowiedział się portal tvp.info. W październiku podczas jednej z rozpraw sędzia nakazał wyprowadzenie senatora z sali. Zdaniem prof. Bendera, policjant złapał go za chorą rękę, "krusząc gips" i "powodując wydłużenie czasu leczenia". Według sądu, naruszenia nietykalności cielesnej nie było.

Incydent miał miejsce podczas jeden z rozpraw w procesie, który mieszkający w Urugwaju biznesmen i działacz polonijny Jan Kobylański wytoczył krytykującym go politykom i dziennikarzom. Proces Kobylańskiego obserwowało kilku polityków, w tym wybrany z list PiS senator Ryszard Bender.

22 października sędzia prowadzący rozprawę nakazał senatorowi Benderowi opuszczenie sali. Powodem były jego rozmowy z innym senatorem PiS, Czesławem Ryszką. Zdaniem sędziego, rozmowy naruszyły powagę sądu. Prof. Bender opuścił salę w towarzystwie policji.

Ryszard Bender z dwoma innymi senatorami PiS wystosował oświadczenie do ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. "Policjant, nie bacząc na to, że lewa ręka senatora, za którą go chwycił, była w gipsie, a więc, co było widoczne, chora, zadając senatorowi ból, krusząc gips, wyciągnął go z sali, mimo że ten nie stawiał oporu. Spowodowało to wydłużenie czasu leczenia ręki" – napisali.

Jak ustalił portal tvp.info, prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa w sprawie sędziego.

Senator Bender nie kryje oburzenia z powodu kwestionowania jego wersji zdarzeń. – To przypomina mi minioną epokę. Nigdy nie pomyślałbym, że coś takiego mogłoby się wydarzyć po transformacji ustrojowej – mówi. Prof. Bender dodaje, że rozpatrzy podjęcie dalszych kroków prawnych w sprawie zajścia na sali sądowej.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/decyzja-prokuratury-ws-gipsu-senatora-pis...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

10. Panie Profesorze

mamy pełny PRL.........warto o TYM pamietać,by
ludzie dowiedzieli się,jak działają niektore sądy........ukłony
dla obu Senatorów.......:)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

11. rusza stara ograna spiewka

Politycy PiS z wizytą u kontrowersyjnego milionera posądzanego o antysemityzm



dzisiaj, 12:37


TSz

/

tvp.info


Pięciu polityków PiS przebywa w Urugwaju na zjeździe
USOPAŁ, organizacji kierowanej przez Jana Kobylańskiego,
kontrowersyjnego milionera posądzanego o antysemityzm. Pojechali tam na
jego koszt – ustalił portal tvp.info. Wyjazdem nie jest zachwycony
marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

Zjazd Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej
rozpoczął się w piątek i potrwa do niedzieli. Odbywa się w stolicy
Urugwaju Montevideo i położonym nieopodal Punta del Este. Na zjazd
przyjechał poseł Bogusław Kowalski oraz czterech senatorów: prof.
Ryszard Bender, Czesław Ryszka, Waldemar Kraska i Zbigniew Cichoń.

Członkowie USOPAŁ są oskarżani o ksenofobię i antysemityzm. Na stronie
internetowej unii Warszawę określa się mianem "tajnej stolicy żydostwa w
Europie", a polityków, dziennikarzy i hierarchów Kościoła nazywa się
m.in. "komuszymi pociotkami".

REKLAMA

Wątpliwości budzi też osoba prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego. Jest
znanym przedsiębiorcą, działaczem charytatywnym i sponsorem Radia
Maryja. Pełnił funkcję honorowego konsula Polski w Urugwaju. Otrzymał
kilka wysokich polskich odznaczeń państwowych. Kilka lat temu "Gazeta
Wyborcza" i "Rzeczpospolita" oskarżyły go jednak o sfałszowanie
zaświadczenia o pobycie w obozie koncentracyjnym i denuncjację Żydów w
czasie II wojny światowej. "Gazeta Wyborcza" przytaczała też jego słowa,
że w Polsce "panoszą się Żydzi", którzy "wleźli do rządu, Sejmu,
biznesu, a nawet do Episkopatu".

Jan Kobylański uważa nieprzychylne publikacje na swój temat za
oszczerstwa. W 2008 złożył prywatny akt oskarżenia przeciw dziewiętnastu
politykom i dziennikarzom, zarzucając im zniesławienie.

– Nasza obecność na zjeździe USOPAŁ nie świadczy o tym, że zgadamy się
ze wszystkimi poglądami reprezentowanymi na stronie internetowej Unii –
podkreśla poseł Bogusław Kowalski.

Obecność senatorów w Urugwaju nie podoba się marszałkowi Senatu
Bogdanowi Borusewiczowi. – Nie mam możliwości wsadzenia senatorów do
kozy, by uniemożliwić im wyjazd. To nie jest oficjalna delegacja i
chciałbym, żeby nie reprezentowali tam Senatu – mówi portalowi tvp.info.

Borusewicz przypomina, że już Anna Fotyga, szefowa dyplomacji w rządzie
Jarosława Kaczyńskiego, zalecała "powściągliwość" w kontaktach z USOPAŁ.
Jej następca Radosław Sikorski wydał w lutym 2008 roku pisemny zakaz
kontaktów ambasadorów z Janem Kobylańskim.

Z ustaleń portalu tvp.info wynika, że politycy PiS pojechali do Urugwaju na koszt Kobylańskiego.




27 Mar 2009 ... Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa ruszył proces karny o zniesławienie,
który polonijny biznesmen i sponsor Radia Maryja Jan ...

http://www.wprost.pl/ar/157159/Ruszy…obylanskiego-przeciw-ludziom-mediow/



2010-12-21 18:31
Według świadków zeznających dzisiaj w procesie, który Jan Kobylański wytoczył szefowi MSZ (...) ambasador Ryszard Schnepf. ...
biznes.onet.pl


6 Maj 2009 ... Jana Kobylańskiego proces przeciwko oszczercom cz.II. Julia de Blanckville-
Branicka. Zamiast wstępu. Zainteresowanie procesem, jaki prezes ...

http://www.wicipolskie.org/index.php…mp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;Itemid=56


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

12. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Polski półświatek został podzielony w Magdalence i przy okrągłym stole na:

równych i równiejszych.

Tylko raz udało się Lepperowi przełamać ten klincz.

Proszę pamiętać, że dawne służby PRL UB i SB ponownie za sprawą Amerykanów, ich prezydenta George'a Herberta Walkera Busha zostały przeniesione do III RP . Dalej "gruba kreska" Mazowieckiego.

Jedynym lekarstwem jest lustracja i dekomunizacja

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

13. Borusewicz nie będzie zeznawał

Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz nie będzie zeznawał przed sejmową komisję ds. nacisków. Komisja głosami posłów PO i PSL odrzuciła wniosek PiS o przesłuchanie marszałka.
Bogdan Borusewicz
autor: Wojtek Jakubowski
źródło: Fotorzepa
Bogdan Borusewicz
+zobacz więcej

Wniosek PiS miał związek ze styczniowymi zeznaniami b. szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Zapewnił on wówczas posłów, że nie wywierał nielegalnego wpływu w zakresie, który bada komisja. Stwierdził, że to na niego próbowano wywrzeć nielegalne naciski. Powiedział, że dopuścił się tego marszałek Borusewicz. Borusewicz w rozmowie z dziennikarzami temu zaprzeczył.

Święczkowski relacjonował, że w lipcu 2007 roku został przez telefon wezwany do Borusewicza, który był także wówczas marszałkiem Senatu. Podkreślił, że parę dni wcześniej wysłał do najważniejszych osób w państwie informację dotyczącą nieprawidłowości w spółkach paliwowych. Według Święczkowskiego Borusewicz zażądał od niego zmiany treści informacji.

Święczkowski zeznał też, że miesiąc później Borusewicz zwrócił się do niego, żeby nie odwoływał jednego z funkcjonariuszy ze stanowiska, na co się nie zgodził.

Posłowie PO ocenili, że wezwanie Borusewicza jest bezcelowe, ponieważ marszałek Senatu skomentował już oświadczenie Święczkowskiego.

- Od 3 lat szukamy nacisków i nikt ze świadków ich nie potwierdził, z wyjątkiem Święczkowskiego - oponował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. - Bezwstydnie chronicie osobę związaną z waszym obozem politycznym - wtórowała mu posłanka PiS Marzena Wróbel.

Ponadto szef komisji Andrzej Czuma (PO) poinformował w czwartek posłów, że nie ma potrzeby, żeby komisja zajęła się wątkiem b. posłanki PO Beaty Sawickiej. Jak powiedział, z dokumentów, które dotarły do komisji, nie wynika, że na prowadzących śledztwo ws. Sawickiej były wywierane nielegalne naciski ze strony władz.

Na początku marca warszawski sąd oddalił zażalenie na umorzenie śledztwa dotyczącego legalności działań CBA wobec Sawickiej. Postępowanie z doniesienia Sawickiej w końcu kwietnia ub. roku umorzyła Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Śledztwo miało na celu ustalenie, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA poprzez inwigilowanie posłanki, prowokowanie i nakłanianie do działań nielegalnych oraz "stosowanie wobec niej metod oddziaływania o charakterze osobistym".

CBA zatrzymało Sawicką w październiku 2007 r., gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę za ustawienie przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami w 2007 r. Z przedstawionych przezeń podsłuchów posłanki wynikało, że liczyła ona też na możliwość prowadzenia interesów w związku ze spodziewaną po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia.

http://www.rp.pl/artykul/92106,628197.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tamka

14. @Maryla

po wyborach prezydenckich bylo widac komu ma sluzyc obecne panstwo, vide glosowania w wiezieniach. Caly ten watek tylko to potwierdza.
Zgadzam sie z pogladem Pana Michala, pytanie tylko jak to zrobic, gdy sprawy zaszly tak daleko... T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika Maryla

15. "Porozumienie bez Barier".W 2010 r. sąd umorzył początkowo spraw

11 kwietnia zapadnie wyrok wobec Andrzeja Kratiuka, szefa rady Fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej.

Według prokuratury zeznał on nieprawdę, mówiąc w 2005 r. przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, iż nie był współpracownikiem SB.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skończył dzisiaj proces Kratiuka, któremu grozi do trzech lat więzienia.

W mowie końcowej prok. Gregorz Jaremko wniósł o uznanie winy oskarżonego i wymierzenie mu 2 tys. zł grzywny. Zdaniem prokuratora, miał on "obowiązek odpowiedzieć twierdząco na pytanie o związki z SB". Obrońca mec. Marian Hilarowicz i Kratiuk wnieśli o uniewinnienie, dowodząc że nie był on współpracownikiem SB w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Podkreślali, że jako radca prawny napisał w oświadczeniu lustracyjnym, że nie miał związków z SB - a IPN nie wytoczył mu procesu "o kłamstwo lustracyjne" za podanie nieprawdy.

W lutym 2005 r. Kratiuk powiedział posłom jako świadek, że nie był współpracownikiem służb specjalnych. Na podstawie teczek otrzymanych z IPN komisja uznała, że zeznał nieprawdę i zawiadomiła prokuraturę o fałszywym zeznaniu. W grudniu 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia. Według niej z teczek IPN wynika, że od 1984 do marca 1989 r. Kratiuk był "kwalifikowanym osobowym źródłem informacji, zarejestrowanym jako +kontakt operacyjny A.K.+ o numerze 42847". Wg prokuratury miał udzielać SB informacji m.in. o nastrojach studentów, przygotowaniach do wyjazdów za granicę, wizytach Jana Pawła II i nieprawidłowościach gospodarczych w ZSP.

Podsądny zaprzeczył, a zarzut uznał za przejaw "dyspozycyjności prokuratury na granicy sprostytuowania". Wyjaśniał, że jego spotkania ze znaną mu Anną Pasternak, oficerem SB, były jawne, jako szefa warszawskiej rady Zrzeszenia Studentów Polskich i dlatego nie można ich uznać za tajną i świadomą współpracę. "Wszyscy w ZSP wiedzieli, że pani, która do nas przychodzi na jawne rozmowy, jest z SB" - dodawał. Mówił też, że miał obowiązek tych kontaktów, a nie miał świadomości, że założono mu teczkę. Ujawnił, że nie ma w niej żadnego raportu, podpisu, wynagrodzeń.

To nie były tajne spotkania - zeznał we wtorek Wiesław Kaczmarek, ówczesny działacz ZSP. Powiedział, że Pasternak była "opiekunką środowiska z ramienia SB" (była wcześniej działaczką ZSP), a jawne spotkania z nią członków kierownictwa ZSP odbywały się w siedzibie ZSP ok. raz na dwa miesiące. "To było na zasadzie: +Powiedzcie, co tam słychać w środowisku+; to nie były żadne raporty" - zaznaczył.

Według obrony w chwili przesłuchania Kratiuka w ustawie o komisjach śledczych nie było precyzyjnego zapisu, że mogą one uprzedzać świadków o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania - co dopisano później. Kratiuk mówił, że sprawę wytoczono mu, bo jest związany z b. prezydentem, a "zdynamizowaniem śledztwa" chwalił się minister sprawiedliwości z PiS Zbigniew Ziobro.

W 2010 r. sąd umorzył początkowo sprawę, uznając na wniosek obrony, że czyn Kratiuka nie ma cech przestępstwa. Sędzia Mariusz Stelmaszczyk powiedział, że pytanie o związki Kratiuka z SB było bezprawne, bo nie miało żadnego związku z zakresem prac komisji. "Jeśli komisja zadaje pytanie bezprawne, nie może żądać odpowiedzialności za fałszywe zeznania" - dodał. Prokuratura odwołała się, wyższa instancja uchyliła umorzenie.

55-letni Kratiuk był w latach 2002-2004 członkiem Rady Nadzorczej PKN Orlen - koncern był jednym z tzw. złotych sponsorów Fundacji "Porozumienie bez barier". W 2004 r. prokuratura i ABW przeszukały kancelarię prawną KNS, której Kratiuk jest współwłaścicielem. O zabezpieczenie akt wnosiła sejmowa komisja śledcza, która chciała dowieść, że za pośrednictwem tej spółki mogły być transferowane pieniądze z PKN Orlen do firm powiązanych z politykami lewicy. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo w sprawie "prania brudnych pieniędzy". Katowicka prokuratura oskarżyła zaś Kratiuka wraz z innymi osobami o niegospodarność i "pranie brudnych pieniędzy". Wg prokuratury, proceder nie miał związku z Fundacją "Porozumienie bez Barier". Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia. Kratiuk nie przyznaje się do zarzutu.
PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Zdzichu, Rychu i Miro na listy wyborcze !



Zbigniew Chlebowski, fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta


Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła
postępowanie, które miało wyjaśnić czy doszło do przestępstwa w trakcie
prac nad ustawą hazardową. W sprawie zabrakło dowodów - informuje RMF
FM.

W uzasadnieniu umorzenia widnieje więc, że nie stwierdzono czynów
przestępczych. Jednak w trakcie trwania śledztwa dopatrzono się wielu
sytuacji, które można uznać za nieetyczne, m.in. taką sytuacją było
załatwienie przez szefa gabinetu politycznego ministra Drzewieckiego,
Marcina Rosoła pracy córce biznesmena Ryszarda Sobiesiaka w
Totalizatorze Sportowym. Prokuratorzy nie znaleźli jednak żadnych
dowodów na przestępstwa asystenta. Zachowanie Zbigniewa Chlebowskiego,
który obiecał pozytywne załatwienie sprawy zmian w ustawie swojemu
znajomemu, również budzi wiele wątpliwości.

Umorzenie kończy aferę hazardową, choć będzie możliwość zażalenia na tę
decyzję w ciągu 7 dni. Już wcześniej ze śledztwa wyłączono wątek
przecieku tajnych informacji przekazanych w tej sprawie przez CBA
najważniejszym instytucjom w państwie - to postępowanie również
umorzono.

Prokuratorzy jutro ogłoszą swoją decyzję na specjalnie zwołanym briefingu.

Tzw. afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r., po
publikacji "Rzeczpospolitej", która ujawniła materiały CBA. Z materiałów
tych wynikało, że ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i ówczesny
minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli podczas prac nad zmianami w
tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży
hazardowej. Obaj zaprzeczali temu, ale stracili stanowiska.

Poszczególne wątki śledztwa, jak informowała w styczniu prokuratura,
zostały umorzone bądź ze względu na niewykrycie sprawców, bądź braku
znamion czynu zabronionego lub braku danych wskazujących na
przestępstwo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

17. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Dzisiejsza Rzeczpospolita to państwo kolesi Donalda Tuska z szemranej aferałowej partii. Gdzie piją, kradną, ćpają.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

18. Szanowny Panie Michale

jak słucham ludzi ogłupiałych propagandą, którzy sie ciesza, że ich aferałowie okradają, to uważam, że mają, na co zasłużyli.

Ale dlaczego Polska ma płacić za to, że sowieci wyprodukowali takich durni?

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

19. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani marylo

Za głupotę Tuska i jego aferałów już zapłaciła Polska i dalej płaci. Stalismy sie sługusami Rosjan i Niemców.

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

20. UMORZONKO i ściganie

DECYZJA PROKURATURY GENERALNEJ

Sprawdzą umorzenie ws. zabezpieczania dowodów po śmierci Blidy

Sprawdzą umorzenie ws. zabezpieczania dowodów po śmierci Blidy

Prokuratura Generalna przeanalizuje decyzję łódzkiej prokuratury okręgowej o umorzeniu śledztwa ws. nieprawidłowości przy...czytaj dalej »


Afera hazardowa umorzona

16:25

OFICJALNA DECYZJA PROKURATURY W CZWARTEK

Afera hazardowa umorzona

Prokuratura
Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie afery hazardowej.
Oficjalnie śledczy poinformują o tym w czwartek na...czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Budżet traci na jednorękich

Budżet traci na jednorękich bandytach

Skarb Państwa przegrał miliard na automatach - ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Śledztwo ws. "afery

Śledztwo ws. "afery hazardowej" oficjalnie umorzone

11:45

CHLEBOWSKI, DRZEWIECKI I ROSÓŁ BEZ ZARZUTÓW

Śledztwo ws. "afery hazardowej" oficjalnie umorzone

Brak dowodów na popełnienie przestępstwa - tak prokuratura uzasadniła umorzenie śledztwa w sprawie tzw. afery hazradowej....czytaj dalej »

Po nieoficjalnych jeszcze informacjach tvn24.pl o umorzeniu przez... czytaj więcej »

Buśkiewicz powiedział, że ustalono bezsprzecznie, że
w tej sprawie podjęto działania "niezgodne z obowiązującą procedurą",
ale prokuratorzy nie zdołali - na podstawie zebranego materiału -
ustalić, czy w wyniku tego doszło do szkody w rozumieniu prawa (bo - jak
tłumaczyli śledczy - nie było reakcji na tę rekomendację).


Dlatego umorzyli również ten wątek z powodu braku przesłanek o
popełnieniu przestępstwa. - Nie byliśmy w stanie wykazać, że czyny,
które popełniono, a które badano w ramach czwartego wątku, są
przestępstwem - przyznał prokurator.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. bez sprawy Blidy, wycofano oskarżenie po jej smierci

Afera węglowa na wokandzie

Przed Sądem Rejonowym w Rudzie Śląskiej rozpoczął się proces w sprawie
korupcji w handlu węglem. Prokurator Radosław Wójcik odczytał zarzuty
przeciwko dwóm byłym wiceprezesom spółek węglowych i mężczyźnie, który
miał im wręczać łapówki.

Przed rozpoczęciem procesu obrona domagała się zwrotu sprawy
prokuraturze, wskazując na braki w śledztwie. Sąd nie podzielił tej
opinii. Przytaczane przez obrońców okoliczności nie stanowią istotnych
braków w postępowaniu - powiedział sędzia Adam Prochaczek. Sąd uznał
też, że akt oskarżenia nie ma braków formalnych.

Za zgodą stron prokurator odczytał tylko same zarzuty - bez uzasadnienia. Trwa składanie przez oskarżonych wyjaśnień.

Akt oskarżenia katowicka prokuratura sformułowała w 2007 r. Zarzuty
dotyczą lat 1994-1998. Były wiceprezes Rudzkiej Spółki Węglowej Wiesław
K. został oskarżony o przyjęcie 420 tys. zł, a były wiceprezes
Nadwiślańskiej Spółki Węglowej Jerzy H. - 150 tys. zł w zamian za
zawarcie nieformalnego porozumienia z handlującą węglem agencją Barbary
K., a Wiesław K. również w zamian za zawarcie porozumień kompensacyjnych
z tą agencją handlową. Współwłaściciel agencji handlowej Barbary K.,
Jacek W., został oskarżony o wręczenie tych łapówek dwóm pierwszym
mężczyznom.

W lutym ubiegłego roku rudzki sąd umorzył postępowanie w tej sprawie
uznając, że w okresie, którego dotyczyły zarzuty, oskarżeni nie pełnili
funkcji publicznych, istniała wówczas bowiem luka prawna, której
konsekwencją jest niemożliwość przypisania im korupcji. Z taką
interpretacją nie zgodziła się prokuratura, która wniosła o uchylenie
tego postanowienia. W jej opinii, skoro oskarżeni dysponowali środkami
Skarbu Państwa, pełnili funkcje publiczne; obrona była przeciwnego
zdania. Decyzję o umorzeniu tego postępowania uchylił gliwicki sąd
okręgowy po zasięgnięciu opinii z Sądu Najwyższego.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Andrzej Kratiuk, szef rady

Andrzej Kratiuk, szef rady Fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej, nie jest winny składania fałszywych zeznań w 2005 r., gdy przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen mówił, że nie był współpracownikiem SB.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nieprawomocnie uniewinnił Kratiuka od zarzutu (za który grozi do trzech lat więzienia). Według prokuratora, który wnosił o karę 2 tys. zł grzywny, miał on "obowiązek odpowiedzieć twierdząco na pytanie o związki z SB". Obrońca wnosił o uniewinnienie, dowodząc, że Kratiuk nie był współpracownikiem SB. Adwokat podkreślał, że jako radca prawny w oświadczeniu lustracyjnym zaprzeczył związkom z SB - a IPN nie wytoczył mu procesu "o kłamstwo lustracyjne" za podanie nieprawdy.

W lutym 2005 r. Kratiuk powiedział posłom jako świadek, pytany przez posła Samoobrony Andrzeja Grzesika, że nie był współpracownikiem służb specjalnych. Na podstawie teczek z IPN komisja uznała, że zeznał nieprawdę i zawiadomiła prokuraturę. W grudniu 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia. Według niej z akt IPN wynika, że od 1984 r. do marca 1989 r. Kratiuk był "kwalifikowanym osobowym źródłem informacji, zarejestrowanym jako 'kontakt operacyjny A.K.' o numerze 42847".

55-letni Kratiuk uznał zarzut za przejaw "dyspozycyjności prokuratury na granicy sprostytuowania". Wyjaśniał, że jego spotkania z lat 80. jako szefa warszawskiej rady Zrzeszenia Studentów Polskich ze znaną mu wcześniej kobietą-oficerem SB, były jawne i dlatego nie można ich uznać za tajną i świadomą współpracę.
PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Prokuratura Rejonowa

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota zbada doniesienie PO na polityków PiS, m.in. prezesa Jarosława Kaczyńskiego, za domniemane znieważenie Ślązaków słowami o "zakamuflowanej opcji niemieckiej".

Taką decyzję podjęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, do której odesłano zawiadomienie, pierwotnie złożone do prokuratury w Katowicach. "Prokuratura na Ochocie jest właściwa, bo na jej obszarze mieści się siedziba PiS" - powiedziała PAP rzeczniczka prokuratury okręgowej Monika Lewandowska.

Zgodnie z prawem prokuratura, która otrzymuje zawiadomienie o przestępstwie, wszczyna postępowanie sprawdzające. Po miesiącu kończy się ono decyzją o wszczęciu śledztwa lub o odmowie tego.

W ubiegłym tygodniu pełnomocnik grupy śląskich polityków PO złożył doniesienie za sformułowanie utożsamiające śląskość z "zakamuflowaną opcją niemiecką". Zawiadomienie powołuje się na art. 257 Kodeksu karnego, który przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 3 dla tego, kto "publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej".

W opublikowanym przez PiS "Raporcie o stanie Rzeczypospolitej" można było przeczytać m.in., że "niedawno umieszczono, wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 r., narodowość śląską w spisie powszechnym. Sąd Najwyższy słusznie bowiem wywiódł, że historycznie rzecz biorąc, niczego takiego jak naród śląski nie ma. Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".

Potem PiS wprowadziło poprawkę. Zmienione zdanie brzmi: "Można dodać, że śląskość, która odrzuca polską przynależność narodową jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".

J. Kaczyński mówił, że w raporcie partia nie wypowiadała się przeciwko śląskości lub kaszubskości. "Twierdzenie, że istnieje naród śląski my rzeczywiście traktujemy za zakamuflowaną opcję niemiecką" - mówił Kaczyński. Zastrzegł, że PiS całkowicie "akceptuje i ceni" śląskość i kaszubskość.

W opinii polityków PO lider PiS, mówiąc o Ślązakach, popełnił jednak przestępstwo z art. 257. Pod doniesieniem do prokuratury podpisało się 10 polityków PO. "Nigdy nie spodziewaliśmy się, że w wolnej Polsce my, Ślązacy, zostaniemy potraktowani jak piąta kolumna" - oświadczył szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz.

"Pomysł jest zupełnie absurdalny. Mówię to państwu nie tylko jako polityk PiS, ale jako prawnik, dlatego że elementów obrażenia kogoś w tej wypowiedzi nie widzę żadnych" - replikował poseł PiS Wojciech Szarama. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak mówił zaś, że "składanie doniesień, które nie są oparte na faktach, jest karalne".

W zeszły piątek także Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce złożył w prokuraturze w Opolu zawiadomienie o przestępstwie Kaczyńskiego. Także to doniesienie odesłano do Warszawy. Lewandowska, pytana przez PAP czy także ono trafi do prokuratury na Ochocie, odparła że "jest to prawdopodobne".

W poprzednim spisie powszechnym blisko 10 lat temu narodowość śląską zadeklarowało ok. 173 tys. osób w woj. śląskim i opolskim. Z sondaży w regionalnej prasie oraz ocen np. Ruchu Autonomii Śląska wynika, że w obecnym spisie może to być znacznie większa liczba. Formalnie "śląskość" nie jest traktowana jako narodowość - głównie z tego powodu stowarzyszenie Związek Ludności Narodowości Śląskiej od 15 lat bezskutecznie ubiega się o sądową rejestrację.
Źródło: PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. Rodziny ofiar katastrofy TU-154 nie sa poszkodowanymi

a dziennikarze, którzy wylądowali w Smoleńsku i zyją, są wg "niezaleznej prokuratury"

Pasażerowie Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 roku lądował w Smoleńsku przed katastrofą Tu-154M, mają status pokrzywdzonych w śledztwie

Śledztwo zostało wyłączone niedawno z głównego postępowania w sprawie katastrofy - poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa.

Od końca marca w odrębnym postępowaniu badana jest sprawa lądowania na lotnisku w Smoleńsku polskiego samolotu Jak-40 z dziennikarzami na pokładzie. Jak-40 wylądował kilkadziesiąt minut przed katastrofą polskiego Tu-154M. W chwili lądowania warunki na lotnisku były już bardzo trudne.

- Stosowne zawiadomienia o przysługującym statusie pokrzywdzonych zostały już wysłane do tych osób - powiedział kpt. Marcin Maksjan z NPW. Dodał, że według prawa, pokrzywdzonym jest osoba, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo. Zaznaczył, że w wyłączonej sprawie "jest badany wątek, czy było bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w trakcie lądowania Jaka-40, więc z mocy prawa pasażerowie tego samolotu są uznani za pokrzywdzonych".

W końcu lutego do prokuratury wojskowej wpłynęło zawiadomienie dowódcy Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę tego samolotu. Wskazano w nim, że załoga wykonała lądowanie w warunkach atmosferycznych poniżej minimalnych, do których była wyszkolona, czym mogła naruszyć przepisy wykonywania lotów.
PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. mecenas Kulczyka

Poseł Jan Widacki został uniewinniony przez Sąd Okręgowy w Warszawie m.in. od zarzutu nakłaniania świadków do fałszywych zeznań. Wyrok jest nieprawomocny

Poseł (Demokratyczne Koło Poselskie Stronnictwa Demokratycznego) miał nakłaniać gangstera Sławomira R. do nieprawdziwych zeznań, korzystnych dla bronionego przez Widackiego szefa gangu pruszkowskiego Mirosława D., ps. Malizna. Zdaniem prokuratury Widacki miał również namawiać znanego lobbystę Marka Dochnala, by ten nie oczerniał przed komisją śledczą ds. PKN Orlen Jana Kulczyka, którego Widacki był pełnomocnikiem. Trzeci zarzut wobec posła dotyczy przekazywania grypsów jego klientowi, który odsiaduje dożywocie za podwójne zabójstwo.

Obok 63-letniego Widackiego na ławie oskarżonych zasiedli też gangsterzy odsiadujący wyroki. Oni także zostali w piątek uniewinnieni.

Prok. Jarosław Walędziak zażądał dla Widackiego kary półtora roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i zakazu wykonywania zawodu adwokata na dwa lata. Zdaniem oskarżyciela wina "nie budzi wątpliwości".

63-letni Widacki - profesor prawa i adwokat z Krakowa, w latach 90. m.in. wiceszef MSW i ambasador RP na Litwie - nie przyznał się do zarzutów. Odpierał je jako oparte na pomówieniach przestępców, których skłoniono do tego obietnicami bez pokrycia, a którzy wycofali się z nich i przeprosili go. Twierdził, że śledztwo prowadzone za rządów PiS miało wykazać, że "istnieje urojony układ polityczno-biznesowo-gangsterski". Dodał, że do współoskarżonych ma więcej szacunku niż do ludzi, "którzy do tego procesu doprowadzili".
PAP


10 Lis 2004 ... Dlaczego Jan Kulczyk nie stawił się na przesłuchanie przed ...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,2384532.html




15 Wrz 2009 ... Biznesmen Jan Kulczyk zeznał jako świadek w procesie posła Jana Widackiego, że
nie namawiał go do żadnych kontaktów z lobbystą Markiem ...

http://biznes.onet.pl/kulczyk_zeznaw…idackiego,18512,3035483,1,news-detal

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Prokuratura: nie było przestępstw WSI

Prokuratura wojskowa potwierdza umorzenie śledztwa w sprawie przestępstw, których mieli się dopuścić oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych.
Sprawy w 2007 r. skierował do prokuratury Antoni Macierewicz

Nie ujawniono żadnych szczegółów, bo akta sprawy są tajne.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie 20 maja umorzyła śledztwo prowadzone z zawiadomienia byłego szefa Komisji Weryfikacyjnej WSI, a dotyczącego podejrzenia popełnienia szeregu przestępstw, których mieli się dopuścić oficerowie WSI w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych - poinformował szef prokuratury płk Ireneusz Szeląg. Postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne.

Szeląg dodał, że umorzenie dotyczy trzynastu zdarzeń zakwalifikowanych jako "branie udziału funkcjonariuszy WSI w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym"; przekraczanie uprawnień służbowych i działanie w ten sposób na szkodę interesu publicznego i prywatnego szeregu osób (takich przypadków było dziewięć) oraz podejrzenie usunięcia i niszczenia dokumentów (trzy przypadki). Powodem umorzenia był brak znamion przestępstwa (co do grupy przestępczej i przekraczania uprawnień) oraz brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie przestępstwa (co do niszczenia akt).

Szef WPO podkreślił, że zarówno zawiadomienie o przestępstwie, akta główne śledztwa, jak też uzasadnienie umorzenia, stanowią materiały niejawne oznaczone klauzulą ściśle tajne. - Stąd też nie ma możliwości dokładnego przedstawienia opisu zdarzeń będących przedmiotem postępowania i ustalonego stanu faktycznego - dodał. Zaznaczył, że decyzję końcową podjęto na podstawie "szeregu dokumentów WSI", w tym wszystkich, na których oparto zawiadomienie o przestępstwie, jak też przesłuchaniach świadków".

W czwartek "Nasz Dziennik" podał, że umorzono kilkanaście spraw, które w 2007 r. skierował do prokuratury Antoni Macierewicz (ówczesny szef Komisji Weryfikacyjnej). Według "NDz" chodzi o "część postępowań, jakie w sprawie bezprawnych działań WSI wobec polityków, środowisk politycznych i dziennikarzy miały być prowadzone w latach 90.". Gazeta pisała, że według Macierewicza grupa taka działała od grudnia 1991 r. do sierpnia 2003 r. i miała na celu "popełnianie przestępstw zmierzających do ochrony WSI przed zmianami personalnymi i organizacyjnymi", m.in. przez działania operacyjne, które nie miały związku z nałożonymi na nie obowiązkami ustawowymi.

Zdaniem gazety jedną z tych umorzonych spraw było postępowanie w sprawie obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego - wiceszefa MON w latach 90. Od stycznia 1993 r. do października 1995 r. miały być wobec niego prowadzone działania pod kryptonimem "Medyk". Chodziło o kontakty Komorowskiego i Macieja Rayzachera z Januszem Paluchem, który prowadził działalność "parabankową", na skutek której stracili znaczące kwoty finansowe - podał "NDz". Według niego inne umorzone wątki to operacja "Szpak", której głównym figurantem był Radosław Sikorski - wiceszef MON w rządzie Jana Olszewskiego oraz inwigilacja oficerów WP ze Stowarzyszenia "Viritim".
PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. UW się cieszy, że Widacki idzie do SLD

10 Lis 2004 ... Dlaczego Jan Kulczyk nie stawił się na przesłuchanie przed ...

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,2384532.html




15 Wrz 2009 ... Biznesmen Jan Kulczyk zeznał jako świadek w procesie posła Jana Widackiego, że
nie namawiał go do żadnych kontaktów z lobbystą Markiem ...

http://biznes.onet.pl/kulczyk_zeznaw…idackiego,18512,3035483,1,news-detal


Widacki i egzemplifikacja

Przed niecałymi dwoma tygodniami zakończył się proces wytoczony
jeszcze przez IV RP prof. Janowi Widackiemu. W ocenie speców od „układu”
z tamtych lat, prof....


LIBERTE!
 | 13:05 |18

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Sąd przedawnił sprawę próby

Sąd przedawnił sprawę próby otrucia Walentynowicz

Ze względu na przedawnienie zarzuconego czynu Sąd Okręgowy w Radomiu
umorzył postępowanie karne w sprawie próby otrucia w 1981 r. przez SB
działaczki NSZZ "Solidarność" Anny Walentynowicz

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Umorzono śledztwo ws.

Umorzono śledztwo ws. przecieków z weryfikacji WSI


Ponad cztery lata trwało śledztwo w sprawie przecieków do mediów
tajnych informacji z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych

Jak poinformowała Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika
Lewandowska, śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców - w wątku
ujawnienia ściśle tajnych informacji z weryfikacji i likwidacji WSI oraz
z powodu znikomej szkodliwości społecznej - w wątku wykorzystania tych
informacji przez media.

Lewandowska powiedziała, że chodziło o publikacje w TVP "Wiadomości",
TVP3, "Nasz Dziennik" i "Wprost". Postanowienie o umorzeniu, wydane
ostatniego dnia czerwca, jest nieprawomocne.

Prokuratura wszczęła śledztwo po licznych przeciekach do mediów.
Podstawą postępowania był artykuł Kodeksu karnego przewidujący karę od
trzech miesięcy do pięciu lat więzienia dla tego, kto ujawnia lub wbrew
przepisom ustawy wykorzystuje informacje stanowiące tajemnicę państwową.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Afera stoczniowa - śledztwo

Afera stoczniowa - śledztwo umorzone


Z braku znamion przestępstwa umorzono śledztwo w sprawie tzw. afery stoczniowej - podała Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

Śledztwo wszczęto w październiku 2009 r. Dotyczyło ono domniemanego
przekroczenia uprawnień urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu i
Ministerstwa Skarbu Państwa przez utrudnianie przetargu na sprzedaż
składników majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie.

Śledztwo wszczęto na podstawie niejawnych materiałów od szefa
kancelarii premiera Tomasza Arabskiego, doniesienia CBA oraz
wcześniejszego zawiadomienia Ruchu Społecznego Obrony Stoczni i
Gospodarki Polskiej. Ruch zażądał śledztwa, bo - jego zdaniem - stocznie
miały być sprzedane po "rażąco niskiej cenie".

Wcześniej "Wprost" ujawnił materiały raportu, który CBA przekazało
najważniejszym osobom w państwie. Wynikało z nich, że urzędnicy Agencji
Rozwoju Przemysłu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni
i Szczecinie wygrał katarski inwestor Stichting Particulier Fonds
Greenrights. Mieli oni informować go o tym, jakie oferty składają
pozostałe podmioty. W kontekście tego inwestora padają określenia
"nasz", "przyjaciele". Według "Wprost", kiedy Katarczycy nie dopełnili
na czas formalności, urzędnicy ARP mieli wydłużać termin rejestracji do
udziału w przetargu i wpłaty wadium, a gdy w pierwszym dniu przetargu
postanowili wycofać się z transakcji, minister skarbu chciał całą
procedurę "przerwać".

W materiałach "Wprost" znalazły się wypowiedzi niepełne i wyrwane z
kontekstu - mówił szef Agencji Wojciech Dąbrowski. Zaznaczył, że
katarski inwestor był jedynym oferentem na te składniki majątku stoczni w
Gdyni i Szczecinie, które gwarantowały, że produkcja stoczniowa będzie
kontynuowana i tylko on wpłacił wadium. Minister Skarbu Aleksander Grad
powiedział, że w sprawie sprzedaży majątku stoczni jego resort nie
faworyzował nikogo. Zaznaczył, że MSP zabiegało o inwestorów, którzy
chcieliby budować statki w sprzedanych stoczniach w Gdyni i Szczecinie.
Katarski inwestor - podkreślił Grad - publicznie deklarował to jeszcze w
2008 r. Niepoważne było - według niego - zarzucanie resortowi, że
naraził interes gospodarczy państwa.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

33. ręce opadają i chce się głową walic w scianę

Dołega Mostowicz wysiada ze swoimi ksiązkami szczególnie Bracia Dalcz i spółka
straciliśmy bardzo wiele i ciężko bedzie to nadrobić
Niestety ale nie ma sprawiedliwości
pozdrawiam z wielkim smutkiem

Ostatnio zmieniony przez gość z drogi o pt., 01/07/2011 - 19:41.

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

34. Doskonały tytuł,Nietykalni

pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

35. 300 STRON O UCHYBIENIACH

300 STRON O UCHYBIENIACH WŁADZ

"Wymiar sprawiedliwości zawiódł w sprawie Olewnika"

"Wymiar sprawiedliwości zawiódł w sprawie Olewnika"

Wymiar
sprawiedliwości zawiódł w tej sprawie - mówił w piątek w Sejmie Marek
Biernacki, przewodniczący sejmowej komisji śledczej...czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. gdzie kaucja , gdzie umowa z Katrczykami? No gdzie?



Ciąg dalszy sprawy Stowarzyszenia Blogmedia24.pl w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym  w sprawie umowy

NIE MA "ZNAMION PRZESTĘPSTWA" W PRZETARGU NA STOCZNIE

"Afera stoczniowa" umorzona

"Afera stoczniowa" umorzona

Z braku znamion przestępstwa umorzono śledztwo w sprawie tzw. afery stoczniowej - podała Prokuratura Apelacyjna w Warszawie....czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. Kratiuk wolny od zarzutów

Kratiuk wolny od zarzutów


Andrzej Kratiuk, szef rady Fundacji "Porozumienie bez barier"
Jolanty Kwaśniewskiej, jest już prawomocnie uniewinniony z zarzutu
składania fałszywych zeznań. W 2005 r. przed komisją śledczą ds. PKN
Orlen Kratiuk mówił, iż nie był współpracownikiem SB.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

38. A Jupiter wraca do gry

zmieniony,odkurzony,POpudrowany...
Ordynacka,kolejny RAZ ruszyła do Ataku,tym RAZem na Media,kupując Konkretne tytuły
wracają czasy Kancelarii KNS ,Jupitera /PZU Zycie/wszak to wciąz ci sami ludzie,tylko TERAZ dzięki dziwnej TRANSFORMACJI ,bogaci zmarnowanym Majątkiem Narodowym i Prywatnym
jeszcze gdzieś PO drodze dawni kumple z Big Banku,Gdansk
być może się czają
dawni prezesi z tamtych lat,wszak pan premier Bielecki nadal ma władzę,patrzeć tylko jak
Zniszczyli Polskie Stocznie,zmarnowali Huty,Cementownie,Cukrownie
a Dzisiaj sięgaja PO władzę Najwyższą,po Media

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

39. Sprawa Pasionka: Śledztwo w

Sprawa Pasionka: Śledztwo w sprawie śledztwa


Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie rozpowszechniania bez
zezwolenia informacji z postępowania dotyczącego prok. Marka Pasionka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. Seremet odrzucił zażalenie

Seremet odrzucił zażalenie Pasionka


Prokurator generalny Andrzej Seremet nie uwzględnił zażalenia Marka
Pasionka na decyzję jego zwierzchnika o zawieszeniu go w czynnościach
służbowych.

UOP werbował zaginionego dziennikarza

Prokurator prześwietli teksty o agencie Tomku

Kalisz krytykuje prokuraturę. "Skandal"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. ABW nie odpowie za działania

ABW nie odpowie za działania wobec autora antykomora.pl


Prokuratura Rejonowa w Sieradzu odmówiła wszczęcia postępowania ws.
nadużycia władzy przez ABW i prokuraturę w Tomaszowie Maz. z doniesienia
autora strony antykomor.pl.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. Covec niewart dochodzenia

Covec niewart dochodzenia


Warszawska prokuratura okręgowa odmówiła wszczęcia śledztwa ws.
wyboru chińskiego konsorcjum Covec jako wykonawcy części odcinków
autostrady A2

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Prokuratura: Pobicie było,

Prokuratura: Pobicie było, ale sprawców wykryć nie można

Będzie zażalenie na umorzenie sprawy Klusika


Antoni
Klusik, działacz Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej, zapowiada
złożenie zażalenia w związku z umorzeniem śledztwa w sprawie śmierci
jego brata Jana Klusika i wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu w
Warszawie, gdzie modlący się pod krzyżem ustawionym przed Pałacem
Prezydenckim stali się ofiarą napaści nieznanych osobników. Zamierza
również zapoznać się z materiałami zebranymi w toku postępowania,
zwłaszcza z dokumentacją fotograficzną.

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. Sąd umorzył proces R.

Sąd umorzył proces R. Krauzego


Warszawski sąd umorzył w czwartek sprawę znanego biznesmena Ryszarda
Krauze, którego katowicka prokuratura oskarżała o działanie na szkodę
własnej spółki Prokom Investments.

Powodem umorzenia była niedawna zmiana kodeksu spółek handlowych, na
którego podstawie oskarżono Krauzego. Według obecnych zapisów działanie
na szkodę spółki może być ścigane wyłącznie na wniosek pokrzywdzonych,
czyli np. udziałowców jakiejś firmy - a w tej sprawie Prokom Investments
nie wniósł o ściganie.

Zarząd Prokom Investments SA przyjął z satysfakcją decyzję sądu,
która - jego zdaniem - "potwierdza prawo do podejmowania ryzyka
biznesowego w interesie przedsiębiorstwa, którego poziom najlepiej są w
stanie ocenić organa spółki, w tym przede wszystkim udziałowcy i
akcjonariusze".

W sprawie chodziło o sprawę 3 mln zł pożyczki, udzielonej w 2006 r.
przez Prokom Investments firmie King&King na poszukiwanie złóż ropy w
Afryce. W związku z pożyczką Krauze usłyszał w ub.r katowickiej
prokuraturze zarzut działania na szkodę swojej spółki. Biznesmen,
któremu groziło do pięciu lat więzienia (akt oskarżenia trafił do
Warszawy), nie zgadzał się z zarzutem. Tłumaczył, że kwestionowany przez
prokuraturę projekt ma charakter biznesowy i wiąże się z "ryzykiem
biznesowym".

Według wcześniejszej oceny Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach
udzielenie pożyczki King&King było działaniem na szkodę Prokom
Investments i jego akcjonariuszy, ponieważ nie został wówczas sprawdzony
tzw. standing finansowy spółki King&King, która nadawała się do
upadłości.

PAP



Sąd oddalił zażalenie Lubińskiego


Kandydat w przedterminowych wyborach na prezydenta Wałbrzycha
Mirosław Lubiński ma zaprzestać "rozpowszechniania nieprawdziwych
informacji o fałszowaniu podpisów wyborców przez komitet wyborczy Romana
Szełemeja" - orzekł Sąd Apelacyjny we Wrocławiu


Rymkiewicz ma przeprosić Agorę


Znany poeta ma przeprosić wydawcę "GW" za słowa, że redaktorzy "Gazety Wyborczej" nienawidzą Polski i chrześcijaństwa


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. "Afera starachowicka". Były

  • "Afera starachowicka". Były szef policji uniewinniony

    Wtorek, 16 sierpnia 2011, 14:43

    Sąd
    Rejonowy w Kielcach uniewinnił we wtorek byłego komendanta głównego
    policji generała Antoniego Kowalczyka, oskarżonego o składanie
    fałszywych zeznań i zatajanie prawdy w śledztwie...



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Uniewinnili Nergala

Uniewinnili Nergala


Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił lidera death metalowego zespołu
Behemoth Adama Darskiego - "Nergala" oskarżonego o znieważenie uczuć
religijnych

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

47. @Maryla

ICH prezent dla Solidarnych na rocznicę Sierpnia 1980.

avatar użytkownika guantanamera

48. Święty Michale - ratuj!

Anty-język, anty-autorytety, anty-prawo, anty-moralność.

Izajasz rozdział 5
20 Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem,
którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności,
którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!
21 Biada tym, którzy się uważają za mądrych
i są sprytnymi we własnym mniemaniu!(...)
23 Tym, którzy za podarek uniewinniają winnego,
a sprawiedliwego odsądzają od prawa.

avatar użytkownika Maryla

49. Państwo przegrało z mafiąPo

Państwo przegrało z mafiąPo dziewięciu latach śledztwa Prokuratura Okręgowa w Warszawie
umorzyła śledztwo w sprawie mafii pruszkowskiej z powodu braku dowodów i
przedawnienia

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

50. Do 5 lat więzienia grozi


Do 5 lat więzienia grozi byłemu prezydenckiemu
ministrowi Markowi Ungierowi, oskarżonemu o przywłaszczenie 100 tys. zł,
które miały trafić na kampanię wyborczą prezydenta Aleksandra
Kwaśniewskiego w 2000 r. Proces ruszył dziś za zamkniętymi drzwiami
stołecznego sądu.

Jak udało się ustalić PAP, tego dnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi
otworzył przewód sądowy i wysłuchał m.in. wyjaśnień oskarżonego, który w
śledztwie nie przyznawał się do winy. Sąd utajnił proces, uznając że
jawność rozprawy mogłaby ujawnić okoliczności, "które ze względu na
ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

51. Proces Jaruzelskiego

Proces Jaruzelskiego zawieszony


Z powodu złego stanu zdrowia 88-letniego gen. Wojciecha
Jaruzelskiego, Sąd Okręgowy w Warszawie zawiesił proces byłego szefa
Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

52. czy w natłoku zdarzeń typu" kryminalni"

ten pan nie kojarzy się ze wszystkim wielkimi POlskimi Aferami ?
Dlaczego przy drzwiach zamknietych ma być proces?
będzie sypał ?
chyba nie ,
na to jest za mądry,wszak niedawno ś.p p.Lepper MUSIAŁ się powiesić

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

53. Kratiuk,nie był TW,Jaruzelski zawieszony

a prawo do ryzyka handlowego usankcjonowane Prawnie,ograbisz spółkę,oszukasz świadomie jej akcjonariuszy,jesteś BEZPIECZNY,ryzyko handlowe
spełnił się sen/marzenie czerwonych biznesmenów
grab,oszukuj,wolno wszak to jest Ryzyko Handlowe
Platformo jesteś Gienialna dla swoich
Guantanamero,masz Rację
Swięty Michale,Archaniele,ratuj

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

54. Kulisy umorzenia śledztwa w

Kulisy umorzenia śledztwa w aferze "stoczniowej"


Choć śledczy uznali, że wiceszef ARP faworyzował jednego inwestora, nie postawili mu zarzutów

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Sierota

55. Polecam lekturę:

Szwadrony śmierci – Jacek Trznadel

12 czerwca 2011 roku w Wejherowie znaleziono powieszonego oficera nasłuchu i kontrwywiadu Polskiej Marynarki? Tę wiadomość ogłoszono dopiero po miesiącu, razem z informacją, że rozmowy 10 kwietnia 2010 w prezydenckim Tupolewie mogły być odbierane przez nasłuch służb Polskiej Marynarki. (...)

avatar użytkownika Maryla

56. Proces Grudnia '70:


Proces Grudnia '70: Poszkodowani i rodziny ofiar złożą skargę do Strassburga



Złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w
Stassburgu rozważają poszkodowani i rodziny ofiar masakry robotników na
Wybrzeżu w grudniu 1970 roku i pacyfikacji kopalni Wujek 11 lat później.
Nie mogą doczekać się zakończenia trwającego kilkanaście lat procesu
sprawców tych zbrodni.

Zdaniem mecenasa Romana Nowosielskiego wniosek do Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka jest zasadny. W jego opinii proces trwa już
zbyt długo.



Orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie zakończy
sprawy, gdyż nie wydaje on decyzji merytorycznych w zaskarżonej sprawie.
Może jednak przyznać poszkodowanym i rodzinom ofiar odszkodowania.

W lipcu 2011 roku Sąd Okręgowy

w Warszawie wyłączył do odrębnego postępowania
proces generała Wojciecha Jaruzelskiego. Biegli z Zakładu Medycyny
Sądowej orzekli, że W. Jaruzelski co najmniej przez rok nie będzie mógł z
powodów zdrowotnych uczestniczyć w procesie w sprawie wprowadzenia
stanu wojennego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

58. Tajne lokale Michnika „Gazeta

Tajne lokale Michnika

„Gazeta Wyborcza” atakowała CBA za prześwietlanie
oświadczeń majątkowych wysokich urzędników. Wcześniej Michał Borowski,
były szef Narodowego Centrum...
Funkcjonariusze CBA odkryli m.in., że już w 2004 r. jako naczelny
architekt miasta Borowski zataił posiadanie dwóch mieszkań – w Poznaniu i
Warszawie. Oba zostały zakupione przez niego w ramach tzw. umów
powierniczych za pieniądze Adama Michnika. W październiku 2009 r. CBA
złożyło doniesienie do prokuratury. Wkrótce postawiła ona Borowskiemu
wiele zarzutów. Śledztwo przeciwko niemu toczyło się do stycznia tego
roku. Umorzył je prokurator Wojciech Łuniewski. Dlaczego?



Uzasadnienie postanowienia niczego nie wyjaśnia. Z jednej strony
prokurator Łuniewski twierdzi, że nabyte przez podejrzanego
nieruchomości „bezwzględnie powinny zostać ujęte w oświadczeniach
majątkowych”. Ale dalej stwierdza, że „bardziej racjonalne wydaje się,
że Michał Borowski lekkomyślnie uznał, iż zatajając własność do obu
lokali, nie popełni występku”.



O umorzeniu śledztwa można było przeczytać w artykule „Wyborczej”. „CBA
łamie sobie zęby na urzędnikach” – obwieszczał autor tekstu Bogdan
Wróblewski.



Wróblewski to autor wcześniejszych artykułów atakujących CBA. W żadnej
publikacji nie wspomniał, że jego szefa łączy z bohaterem artykułów
umowa o zakupie mieszkań. Twierdzi, iż pisząc je, nie wiedział o tym.
Jednak w swoim artykule obficie cytował fragmenty prokuratorskiego
postanowienia. Tego samego, gdzie mowa jest o Adamie Michniku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

59. ZNÓW ROZGRZANE SĘDZINY

Adwokat: "Wyborcza" ma widocznie większe prawa


"Gazety Wyborcza" nie musi przepraszać byłego ministra kultury
Zdzisława Podkańskiego. Wcześniej w tej samej sprawie sądy nakazały już
przeprosiny m.in. "Rzeczpospolitej" i "Wprost"


Ziobro ma przeprosić Schetynę


Zbigniew Ziobro naruszył dobra osobiste Grzegorza Schetyny i musi go przeprosić - uznał krakowski sąd

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

60. sąd rozgrzany do białości

noweMacierewicz ma przeprosić ITI i zapłacić. "Za słowa o związkach..."




ZOBACZ TAKŻE

To pierwszy taki prawomocny wyrok wobec b. szefa komisji weryfikacyjnej WSI, dziś posła PiS.

Sąd uwzględnił apelację ITI od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie,
który w 2010 r. oddalił pozew ITI wobec Macierewicza. Teraz, mocą
wyroku SA, pozwany ma 14 dni, by wykupić przeprosiny na łamach
"Rzeczpospolitej" oraz wpłacić 10 tys. zł na cel społeczny (pozew ITI
żądał 100 tys. zł). Adwokat Macierewicza mec. Andrzej Lew-Mirski jest
zaskoczony wyrokiem i zapowiada kasację do Sądu Najwyższego (nie
wstrzymuje to obowiązku wykonania wyroku).


W ujawnionym w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego
raporcie z weryfikacji WSI napisano m.in., że wywiad wojskowy PRL
"podejmował wysiłki powołania firmy telewizyjnej" w celu "ułatwienia
plasowania agentury na Zachodzie". Sygnowany przez Macierewicza raport
podawał też, że związany z wywiadem wojskowym szef FOZZ Grzegorz Żemek
miał pod koniec lat 80. podjąć na zlecenie wywiadu rozmowy w tej sprawie
z firmą ITI i reprezentującymi ją Janem Wejchertem i Mariuszem
Walterem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

61. "niezalezna" prokuratura

O AntyKomorze - po wyborach


Do 31 października Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie Mazowieckim przedłużyła śledztwo w sprawie witryny antykomor.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

62. kolejne represje - zakaz wolności słowa ?

LUBIN. Policja będzie karać uczestników manifestacji, do jakiej
doszło w ostatni poniedziałek pod tuskobusem. – Prowadzimy czynności w
dwóch sprawach o wykroczenia: chodzi o utrudnianie i tamowanie ruchu
oraz o niestosowanie się do poleceń policjantów – wyjaśnia Paweł
Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.

http://www.lubin.pl/aktualnosci,16096,policja_musi_karac_za_zadyme_pod_t...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

63. 10 października zapadnie

10 października zapadnie wyrok w procesie Tomasza Turowskiego, podejrzanego o kłamstwo lustracyjne

IPN podejrzewa Turowskiego, że w oświadczeniu lustracyjnym zataił, iż
był tzw. nielegałem wywiadu PRL. Uczestniczył w przygotowaniu wizyty w
Katyniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia ub.r. Był na płycie
lotniska, gdzie oczekiwano na przylot Tu-154M.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

64. prok. Dariusz Ślepokura

Stołeczna prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia Stowarzyszenia Solidarni 2010 w sprawie rzekomych przestępstw premiera Donalda Tuska przy badaniu katastrofy smoleńskiej.

Wobec "braku znamion czynu zabronionego" Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia takiego postępowania - poinformował prok. Dariusz Ślepokura. Dodał, że Stowarzyszenie Solidarni 2010 może odwołać się od tego nieprawomocnego postanowienia - z 27 września.

Stowarzyszenie Solidarni 2010 uważa, że godząc się na konwencję chicagowską przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej, Tusk złamał prawo; w sierpniu stowarzyszenie złożyło zawiadomienie w tej sprawie. Według Solidarnych 2010 Tusk miał popełnić przestępstwa z art. 129 Kodeksu karnego (zdrada dyplomatyczna) i z art. 231 (niedopełnienie obowiązków). Jak napisano w zawiadomieniu, miało to polegać na wybraniu konwencji chicagowskiej jako podstawy prawnej badania katastrofy, co - w opinii Solidarnych 2010 - doprowadziło do rezygnacji przez Polskę z bezpośredniego dostępu do dowodów (są nimi m.in. "czarne skrzynki" i wrak Tu-154) oraz wpływu na przebieg prowadzonego w Rosji postępowania.
PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

65. Posłowie zmienili prawo.

Posłowie zmienili prawo. Krauze zyskał

Tuż przed procesem biznesmena dwa razy szybko poprawiano przepisy. Sąd musiał umorzyć sprawę


Historia artykułu 585

Posłowie PO i PSL błyskawicznie zmienili prawo. Dzięki temu uniknął procesu Ryszard Krauze

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

66. Gajadhur: Wojewódzki ponownie

Gajadhur: Wojewódzki ponownie ze mnie szydził


Alvin Gajadhur odwoła się od decyzji prokuratury o umorzeniu
śledztwa w związku z podejrzeniem znieważenia go w audycji radia Eska
Rock

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. Prokuratura odmawia Nie

Prokuratura odmawia

Nie będzie śledztwa w sprawie prywatyzacji Uzdrowiska Konstancin-Zdrój

> Więcej <

Prokuratura oddaliła wniosek władz Konstancina-Jeziorny i Starostwa
Powiatowego w Piasecznie, nie dopatrując się w procedurach
prywatyzacyjnych znamion przestępstwa. Jak powiedział "Naszemu
Dziennikowi" Krzysztof Ćwirta, zastępca prokuratora rejonowego
Warszawa-Śródmieście, zawiadomienie złożone w tej sprawie przez władze
Konstancina-Jeziorny i starostwa piaseczyńskiego zostało rozpatrzone
odmownie. I sprawa na tym etapie postępowania jest zakończona. -
Postępowanie zostało zakończone wydaniem decyzji o odmowie wszczęcia
śledztwa wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego. Decyzja
została podjęta m.in. po analizie materiałów, o jakie prokuratura
zwróciła się do ministerstwa skarbu - zaznacza Ćwirta. - Śledztwo
wszczyna się w momencie, kiedy zachodzi uzasadnione podejrzenie
popełnienia przestępstwa. W tym przypadku prokurator, po dokonaniu
analizy materiału i przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego, nie
stwierdził zasadnych podstaw do wszczęcia postępowania przygotowawczego,
w związku z tym wydał postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania -
dodaje. Decyzja nie jest jeszcze prawomocna, a wnioskodawcom przysługuje
prawo odwołania. Władze Konstancina-Jeziorny i powiatu piaseczyńskiego,
które złożyły wniosek w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa na
szkodę społeczności lokalnej przez Ministerstwo Skarbu Państwa przy
prywatyzacji Uzdrowiska Konstancin-Zdrój i zostały już poinformowane o
decyzji podjętej przez prokuraturę, wprawdzie nie są tym faktem
podekscytowane, ale na razie nie rozważają odwołania. Zastępca
burmistrza Konstancina-Jeziorny Dorota Gadomska w rozmowie z "Naszym
Dziennikiem" stwierdziła, że choć władze miasta nie są zadowolone z
faktu, że resort skarbu przeznaczył uzdrowisko do prywatyzacji, to
jednak nie sądzi, by po decyzji prokuratury droga dotycząca podejrzeń co
do nieprawidłowości przy procedurach prywatyzacyjnych była
kontynuowana. W ocenie Doroty Gadomskiej, przykłady płynące z Polski
pokazują, że prywatyzacje uzdrowisk mają miejsce, bo taka jest tendencja
Ministerstwa Skarbu Państwa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. wsi wesoła.....

W aferze billboardowej przeprosiny na billboardzie


Jacek Kurski ma na billboardach przeprosić b. prezesa PZU Cezarego
Stypułkowskiego za sugerowanie jego udziału w aferze billboardowej z
2005 r

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

69. już Beata beksa nam opowiedziałą jak się bedzie prywatyzowało

POLSKIE uZDROWISKA
a prokuratura nie słuchała tego ?
nie mogę sobie przypomnieć ktÓra to wtedy była jej serdeczną koleżanka,chyba jednak KOPACZ
CIESZĘ SIĘ,ZE DO SEJMU OPROCZ dziwnych ludzi,weszli również
tacy jak pan Kaczmarek i pewien prokurator/co prawda dawny.ale z wiedzą,mam nadzieję,ze pan Kaminski Mariusz też sie dostał/

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

70. Spokojny sen

Spokojny sen satrapy


Dwudziestoletnią bezsilność wymiaru sprawiedliwości wobec komunistycznych zbrodniarzy powinniśmy uważać za groźną patologię

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

71. Klusik składa apelację Jest

Klusik składa apelację

Jest
uzasadnienie wyroku wobec Antoniego Klusika, działacza Opolskiego
Stowarzyszenia Pamięci Narodowej, który nazwał opolską mutację "Gazety
Wyborczej" "organizacją przestępczą i wrogiem naszej cywilizacji".
Apelacja zostanie wniesiona jutro.

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

72. Umorzona sprawa posła

Umorzona sprawa posła Misztala

Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa umorzył sprawę biznesmena, byłego
posła Piotra Misztala, którego prokuratura oskarżyła o oszustwa
podatkowe na ponad 391 tys. zł, związane z rzekomym obrotem gazem LPG.


Nie będzie śledztwa w sprawie lotów VIP

Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa z
doniesienia PiS w sprawie rzekomego utrudniania przez szefostwo
kancelarii premiera kontroli NIK dotyczącej lotów VIP.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

73. kiedy TuroWski do MSZ?

Kłamca lustracyjny odzyskał pracę


Ks. prof. Cyprian Rogowski prawomocnie uznany za kłamcę lustracyjnego znów wykłada na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. Komu się upiekła

Komu się upiekła afera

Sobiesiak, Chlebowski i Rosół nie odpowiedzą za postawienie nielegalnego wyciągu w Zieleńcu


Dyscyplinarne zarzuty za przecieki


Marek Pasionek, prokurator odsunięty od śledztwa w sprawie
katastrofy smoleńskiej, usłyszał wczoraj zarzuty. Grozi mu nawet
wydalenie z prokuratury

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

75. @Maryla

"Marek Pasionek, prokurator odsunięty od śledztwa w sprawie
katastrofy smoleńskiej, usłyszał wczoraj zarzuty. Grozi mu nawet
wydalenie z prokuratury".

No, co?  Nich sie cieszy, że...nie popełnił samobójstwa...!   :((

Ostatnio zmieniony przez Selka o czw., 27/10/2011 - 12:59.

Selka

avatar użytkownika Maryla

76. Jerzy Jachowicz Warto

Jerzy Jachowicz

Warto zapamiętać nazwisko autorki tego umorzenia, nawet jeśli była tylko słupem

Tylko u nas

Sprawa dotyczy bezprawnego wycięcia w 2008 r. na terenie krajobrazu
chronionego pół hektara państwowego lasu, co było konieczne, by firma
Sobiesiaka „Winterpol” mogła tam zbudować wyciąg narciarski.

Nazywa się pani prokurator Hanny Grzeszczyk. Pytana o umorzenie przez dziennikarzy, odparła:

– Nie możemy podać szczegółów, bo materiały, na których oparto te decyzje, są niejawne.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

79. Ministerstwo Obrony Narodowej

Ministerstwo Obrony Narodowej nie musi przepraszać Milana Suboticia za raport z weryfikacji WSI

Sąd uznał, że wszystkie informacje w raporcie z weryfikacji
Wojskowych Służb Informacyjnych o Suboticiu są w pełni prawdziwe. "Nie
ma tam żadnych przekłamań."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

80. Kolejny mandat

Kolejny mandat Święczkowskiego wygaszony


Sejmik woj. śląskiego większością głosów wygasił w poniedziałek
mandat radnego Bogdana Święczkowskiego. Decyzję podjęto przy sprzeciwie
PiS i samego Święczkowskiego, który argumentował, że zrzeczenie się
przez niego mandatu radnego jest nieskuteczne i wycofał je.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

81. @Marylko

Pozwolisz, że zacytuję jeszcze końcówkę tej info z PAP-a:

    "Jeszcze przed tym głosowaniem Święczkowski powoływał się na opinię prawną, zgodnie z którą nawet gdy sejmik przegłosuje wygaszenie mandatu, będzie ono nieskuteczne, a późniejsze uchwały sejmiku będą nieważne, ze względu na niezgodny z prawem skład sejmiku.

Święczkowski zamierza odwołać się od tej decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wnioskował też o wstrzymanie wykonania uchwały sejmiku do czasu decyzji sądu."

Głosowanie - wiadomo jakie... bezczelność polega na metodzie "na rympał"!
Prawdę mówiąc, nawet się nie zdziwię, jak WSA uzna, że to...radni sejmiku mieli rację :) - choć oczywiście wykładnia prawna jest raczej jednoznaczna - i ta próba "wygaszenia" mandatu radnego to hucpa.
Nie kryje sie już NIKT:  byle nie Święczkowski! (ten pan stanowczo "za dużo wie"!)
Zresztą, czytając ten komunikat PAP-a, odniosłam wrażenie, że...piszący TEŻ uważa, iż Święczkowski i opinia prawna - są bez racji :)  No, ale to już jakby - norma.

Ostatnio zmieniony przez Selka o pon., 14/11/2011 - 15:54.

Selka

avatar użytkownika Maryla

84. "Życie Warszawy": Prokuratura

"Życie Warszawy": Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie znieważenia prezydenta Bronisława Komorowskiego przez radnego PiS Macieja Maciejowskiego na Twitterze.

"Miała być konf LOT, ale to bydlę musi sie podlansować, podziękuj swoim panom z Kremla pajacu" – m.in. taki wpis znalazł się na stronie radnego 1 listopada, gdy po awaryjnym lądowaniu boeinga na Okęciu, na konferencji prasowej prezydent pogratulował pilotowi.

Śledczy na jutro zaprosili Maciejowskiego na przesłuchania. Jak sam mówi, ma je składać w charakterze świadka, co go dziwi, bo w takiej sytuacji nie może odmówić zeznań. - To metody rodem z państwa policyjnego. Najpierw śledczy chcą uzyskać moje zeznania, by potem na ich podstawie postawić mi zarzuty – ocenia.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/maciejowski-zniewazyl-komorowskiego-rusza...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

86. "Wyborcza" jednak "wroga

"Wyborcza" jednak "wroga naszej cywilizacji"

Nieoczekiwany obrót sprawy Agora S.A., wydawcy "Gazety
Wyborczej", vs. Antoni Klusik. Wprawdzie sąd apelacyjny podtrzymał wyrok
pierwszej instancji o konieczności przeprosin za nazwanie "Gazety"
"organizacją przestępczą", ale uchylił takie zobowiązanie w stosunku do
drugiego stwierdzenia, a mianowicie, że jest ona "wroga naszej
cywilizacji".

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

87. Z Przemyśla. "Ci co usta mają

Z Przemyśla. "Ci co usta mają pełne słów o demokracji pokazują jak się wykańcza każdego, kto stanie na drodze do władzy"

"Zarzucano także, że ośmieliła się współorganizować spotkanie z ks.
Isakowiczem-Zaleskim, na którym kilkuset osobowa sala pękała w szwach".

Nie tak łatwo uciąć łeb hydrze. Prokuratura chce skarżyć Macierewicza za raport ws. WSI. Kaczyński: „to kontynuacja PRL”

Macierewicz: "Musi dziwić, że po pięciu czy sześciu latach w
sytuacji, w której wypowiedział się w tej kwestii Trybunał
Konstytucyjny, kiedy moje działanie było podejmowane w oparciu o ustawę,
formułuje się zarzut ujawniania tajemnicy. To wygląda dosyć
absurdalnie."


Były szef CBA: Tak nie może być. Prokuratura ma zwalczać prawdziwą przestępczość, a nie nękać ludzi związanych z opozycją



To jest zabawa. Tak nie może być. Prokuratura musi mieć swoje
priorytety, a tym priorytetem jest zwalczanie prawdziwej
przestępczości, a nie nękanie w tym momencie ludzi związanych z
opozycją.


Kamiński, podobnie jak inni świadkowie, był przesłuchiwany w kancelarii tajnej rzeszowskiej prokuratury.

Śledztwo
dotyczące przekroczenia uprawnień przez prokuratorów Prokuratury
Okręgowej w Warszawie, funkcjonariuszy Centralnego Biura
Antykorupcyjnego i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sierpniu 2007
r. zostało przedłużone do końca stycznia 2012 r. - śledczy muszą
przesłuchać jeszcze b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę oraz
osobę z b. kierownictwa prokuratury krajowej.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

88. Sąd zwraca sprawę Wąsacza -

Sąd zwraca sprawę Wąsacza - prokuratura się odwołuje


Warszawski sąd zwrócił gdańskiej prokuraturze sprawę b. ministra
skarbu Emila Wąsacza, oskarżonego w związku z prywatyzacją PZU. Zdaniem
sądu śledczy powinni zawiesić postępowanie do rozstrzygnięcia sprawy b.
ministra w Trybunale Stanu za taki sam zarzut. Prokuratura odwołuje się.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

89. Polskie sądy wykazują

Polskie sądy wykazują zadziwiającą "niemoc" w niektórych procesach,
podczas gdy w innych przypadkach potrafią działać niesłychanie szybko

Temida bezradna wobec "nietykalnych"

Polski wymiar sprawiedliwości od 20 lat cierpi na "niemoc" w
osądzeniu prominentów PRL. Umorzenie 16 grudnia br. przez warszawski sąd
sprawy o zniesławienie wytoczonej prawie 7 lat temu 19 dziennikarzom i
dyplomatom przez Jana Kobylańskiego jeszcze raz pokazuje, że Temida jest
bezradna także wobec grupy "nietykalnych" w III RP.

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

90. znów Palikot

Majątek Palikota - śledztwo umorzone


Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie złożenia fałszywych oświadczeń majątkowych przez Janusza Palikota

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

92. Dwa umorzenia śledztw ws.

Dwa umorzenia śledztw ws. Olewników jednego dnia. Prokuratura nie zbada pogróżek, Sąd nie rozpatrzy zażaleń ws. przeszukań

"Prokuratura Rejonowa w Olsztynie umorzyła dziś śledztwo ws. pogróżek
wobec Włodzimierza Olewnika. Również dziś Gdański Sąd Okręgowy oddalił
zażalenie Olewników na przeszukania w domach rodziny".


Nie wykryto informatora "GW"


Śledztwo w sprawie publikacji "Gazety Wyborczej" na temat spotkania
prokuratora Marka Pasionka z pracownikami CIA i FBI zostało umorzone.

Śledczy nie badali billingów dziennikarzy

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

93. Billingi Pasionka pod lupą

Billingi Pasionka pod lupą prokuratury


Prokurator generalny zlecił zbadanie czynności - m.in. sprawdzania
billingów - podejmowanych w umorzonym śledztwie dotyczącym prok. Marka
Pasionka

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

94. Sprawa Ziętary bez

Sprawa Ziętary bez przedawnienia. Zmiana kwalifikacji

Prokuratura zmieniła kwalifikację prawną śledztwa w sprawie
uprowadzenia w 1992 r. dziennikarza Jarosława Ziętary - teraz jest ono
prowadzone w sprawie zabójstwa

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

95. Sprawdzą

Sprawdzą umorzenie

Prokurator generalny zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w
Warszawie zbadanie czynności - m.in. sprawdzania billingów -
podejmowanych w umorzonym w połowie grudnia śledztwie dotyczącym
prokuratora Marka Pasionka - poinformowała Prokuratura Generalna.
Umorzone śledztwo dotyczyło "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji
stanowiącej tajemnicę służbową" oraz "rozpowszechniania publicznie
wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" dotyczącego
katastrofy smoleńskiej
. Warszawska prokuratura umorzyła wszystkie pięć
wątków śledztwa. W wątku dotyczącym rozpowszechniania informacji przez
dziennikarzy sprawę umorzono z powodu znikomej szkodliwości społecznej
czynu.

JAC, PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

96. standardy POlszewii

Prokuratura umorzyła śledztwo ws. nieprawidłowości w PZN




Robert Biedroń z Ruchu Palikota pozostanie
wiceprzewodniczącym sejmowej komisji sprawiedliwości. W czwartek
posłowie odrzucili wniosek o jego odwołanie. Złożył go PiS,
argumentując, że Biedroń przyznał się do palenia marihuany.

Wniosek o odwołanie Biedronia poparło sześcioro posłów z PiS i Solidarnej Polski. Przeciw było 13, a jeden poseł się wstrzymał.

Według stenogramu z listopadowej debaty w Sejmie nad expose premiera
Donalda Tuska, Biedroń wtrącił słowa o marihuanie w przemówienie Roberta
Telusa z PiS. "Nie pozwalajmy na to, żeby posłowie, którzy nie byli do
tej pory w parlamencie, psuli dobre imię naszego parlamentu, mówiąc, że
ktoś z parlamentu pali trawkę, marihuanę, że ktoś z rządu..." - apelował
Telus. W tym momencie z sali padły słowa Biedronia: "Ja palę. Palę".

Domagając się odwołania Biedronia, PiS podkreślał, że posiadanie środków
odurzających jest zakazane przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii,
dlatego poseł, przyznający się do takiego czynu, nie powinien zasiadać w
prezydium komisji zajmującej się sprawami przestrzegania prawa i
praworządności. Beata Mazurek (PiS), która na czwartkowym posiedzeniu
komisji uzasadniała wniosek o odwołanie Biedronia, wypomniała mu też, że
jest oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta podczas
manifestacji 11 listopada 2010 r. w Warszawie.

- W świetle powyższych faktów obecność pana posła Roberta Biedronia w
prezydium Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Sejmu Rzeczpospolitej
Polskiej jest niedopuszczalna i szkodzi dobremu imieniu Sejmu RP –
powiedziała Mazurek. Dodała, że wiceprzewodniczący tej właśnie komisji
"musi być osobą nieposzlakowaną pod względem przestrzegania prawa i
świecić na tym tle szczególnym przykładem".

- Jestem zdecydowanym zwolennikiem depenalizacji posiadania niewielkiej
ilości marihuany. (...) Będę deklarował wszędzie, podczas całej swojej
działalności politycznej chęć debaty na ten temat i rozstrzygnięcia tej
sprawy w sposób zdroworozsądkowy – odpowiadał Biedroń.

Jego zdaniem wniosek o odwołanie jest próbą zastopowania debaty nad
karalnością za posiadanie niewielkiej ilości marihuany. - Mam nadzieję,
że zamiast tego typu wniosków w przyszłości po prostu porozmawiamy na
temat tego, jak prowadzić rozsądną politykę narkotykową – mówił Biedroń.
Dodał, że w życiu prywatnym jest abstynentem – zarówno jeśli chodzi o
palenie czegokolwiek, jak i picie alkoholu i korzystanie z używek.

http://wiadomosci.onet.pl/wiadomosci/robert-biedron-pozostanie-w-prezydi...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

97. CBA skarży umorzenie

CBA skarży umorzenie Palikota


Centralne Biuro Antykorupcyjne i była żona posła złożyli zażalenie
na decyzję warszawskiej prokuratury. Śledczy badali, czy ukrywał on
majątek

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

98. Umorzono śledztwo ws. opinii

Umorzono śledztwo ws. opinii dotyczącej śmierci Pyjasa

Łódzka prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie opinii
biegłych dotyczącej śmierci krakowskiego opozycjonisty Stanisława
Pyjasa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

99. Rzeka nieopodatkowanego

Rzeka nieopodatkowanego alkoholu wlała się do Polski. Urzędnicy są "niewinni"

Urzędnicy
Ministerstwa Finansów nie są winni istnienia luki w prawie, przez którą
do kraju wlewała się rzeka nieopodatkowanego alkoholu – uznała
prokuratura i umorzyła śledztwo. Minister finansów nie zaskarżył decyzji»

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

100. Czy rewizję w domu członka

Czy rewizję w domu członka komisji weryfikacyjnej przeprowadzono wyłącznie na podstawie oskarżenia byłego funkcjonariusza WSI?

Po co rewidowano dom Bączka?

Rewizja w domu Piotra Bączka okazała się bezcelowa i prawdopodobnie zarządzona tylko z powodu fałszywego oskarżenia byłego funkcjonariusza WSI

Rewizja okazała się bezcelowa i prawdopodobnie zarządzona
tylko z powodu fałszywego oskarżenia byłego funkcjonariusza WSI Leszka
T.

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

101. CBA i prokuratury spór o

CBA i prokuratury spór o Palikota

Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego poskarżył się na umorzenie sprawy. Ale prokurator nie przesłał skargi do sądu

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

102. Kłamstwa Grasiów umorzone!

Kłamstwa
Grasiów umorzone! Rzecznik rządu nie odpowie za złamanie ustawy
antykorupcyjnej, a jego żona za składanie fałszywych zeznań

Świadek, który skłamie w obawie przed zaszkodzeniem bliskiej osobie, nie podlega karze. Żona Grasia chciała go chronić.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

103. nic dziwnego Graś POd parasolem ochronnym sądów i Płemiera

tym samym,żona TOŻIE
słyszałam wczoraj,ze sadownictwo się burzy i chce protestowąc przeciwko rządzącym...smiechu WARTE.....
re sędziów,prokuratorów,to mimo,ze nie w tym miejscu,ale warto przypomnieć,ze to ci kolejni,ktorzy biorą wysokie EMERYTURY,nie płacąc podatków i nie odprowadzając składek emerytalnych,ale
TO tak na marginesie Naszych,Polskich Spraw Bieżących....

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

104. umorzyli sledztwo przeciw GRASIOM,to sie TERAZ upominają

o zapłatę....

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

105. Były minister bez parasola?

Były minister bez parasola?


Prokuratura odkurza umorzone przed wyborami śledztwo w sprawie o
niegospodarność w ZCh Police, a opozycja – zarzuty wobec byłego ministra
skarbu Aleksandra Grada

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

106. Oświadczenie majątkowe

Oświadczenie majątkowe rzecznika rządu budzi wątpliwości


Warszawska prokuratura za kilka dni zdecyduje, czy wrócić do postępowania dotyczącego oświadczeń majątkowych Pawła Grasia

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

107. Umorzono śledztwo ws. taśm

Umorzono śledztwo ws. taśm Klicha

Umorzone zostało śledztwo dotyczące ewentualnych
zaniedbań ochrony MON polegających na dopuszczeniu do nagrania przez
Edmunda Klicha rozmowy z...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

108. bezczelność komuchów , a sąd.. jak zwykle w III RP

Szef gabinetu Kwaśniewskiego uniewinnionyWarszawski sąd uniewinnił Marka Ungiera, szefa gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, od zarzutu ukrycia dokumentu


Dziś zapadł nieprawomocny wyrok w tym trwającym od prawie roku niejawnym procesie.

- Sąd mnie uniewinnił od zarzutu nieprawidłowego postępowania z
dokumentami. Związane to było z zeznaniem pana Aleksandra Gudzowatego,
który z racji poruszania się w mitycznym świecie, twierdził, że istniały
jakieś dokumenty, które świadczyły nieprzychylnie o funkcjonariuszach
państwowych, szczególnie o styku biznesu z politykami - powiedział
dziennikarzom Ungier, wychodząc z sali rozpraw.

- Przykro mi, że nie mogę nic więcej powiedzieć na ten temat, bo
proces jest tajny. Proces przebiegł szybko, a sąd orzekł bez
najmniejszego protekcjonalizmu. Myślę, że powinno to być przykładem dla
wymiaru sprawiedliwości. W stosunku do polityków trzeba orzekać szybciej
- ocenił były minister.

Jak informował w 2008 roku tygodnik "Wprost", sprawa dotyczyła
"prowokacji wymierzonej pięć lat wcześniej w ówczesnego premiera Leszka
Millera". Na początku 2003 r. wśród polityków pojawiła się plotka,
jakoby jeden z najbogatszych Polaków - Aleksander Gudzowaty - skarżył
się na syna Millera, że ten żąda od niego łapówek w zamian za
umożliwienie prowadzenia interesów. Gudzowaty, który nic takiego nie
rozpowszechniał, uznał sprawę za prowokację i poinformował o niej m.in.
kancelarie premiera oraz prezydenta. Jak napisał "Wprost", do
Kwaśniewskiego pismo Gudzowatego nigdy nie dotarło.

Zdaniem prokuratury zatrzymał je Ungier, za co postawiono mu zarzut.
Podstawą był art. 276 Kodeksu karnego, stanowiący: "Kto niszczy,
uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma
prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia
wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

109. Nie będzie śledztwa w sprawie

Nie będzie śledztwa w sprawie podpisów Grasia

Krakowska Prokuratura Okręgowa odmówiła podjęcia śledztwa w sprawie
podpisów Pawła Grasia złożonych na dokumentach firmy Agemark -
poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława
Marcinkowska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

110. Umowę sprzedaży Polpharma i

Umowę sprzedaży Polpharma i Polski Holding Farmaceutyczny podpisały w
połowie października. Jeden z najbogatszych Polaków - Jerzy Starak -
zdecydował się zapłacić za Polfę prawie 1 mld zł.

W
poniedziałek zgodę na przejęcie Polfy przez Polpharmę wydał Urząd
Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Postawił jednak warunek: - Konieczne
będzie wyzbycie się przez Polpharmę wszelkich praw do trzech leków -
powiedziała prezes UOKiK Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,11422849,Polpharma_moze_kupic_Polfe_...


Polpharma ma wyłączność negocjacyjną ws. kupna Polfy Warszawa

Polski Holding Farmaceutyczny przyznał wyłączne prawo

negocjacji na sprzedaż Polfy Warszawa Jerzemu Starakowi. Polpharma

złożyła najlepszą ofertę cenową
- poinformował PHF we wtorkowym

komunikacie prasowym. »

Prosze sobie wrzucić nazwisko Jerzy Starak do googla.

Kiedy w roku 2006/2007 polski rzad zaczal zaglądać osobom związanym z FOZZ , Polpharma podjela rozmowy na temat fuzji z wegierskim Gedeonem Richtrem, przy ktorych dzialal aktywnie kasjer ITI z Zurichu i jego ekipa. Glowny prawnik ITI w Polsce mial byc reprezentantem Polpharmy w radzie nadzorczej Gedeonu Richtera.


W roku 2008 Polpharma odstapila od podpisanej umowy z Gedeonem Richterem i zaplacila 30 milionow $ odstepnego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

111. Sąd uchylił Boguckiemu i

Sąd uchylił Boguckiemu i "Słowikowi" areszty


Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił trwające od dziewięciu lat areszty
Ryszardowi Boguckiemu i Andrzejowi Z. "Słowikowi", oskarżonym w sprawie
zabójstwa gen. Marka Papały w 1998 roku

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

112. rozpoczął sie proces Sawickiej, ciekawe który skończy się szybci

Mariusz Kamiński na ławie oskarżonych. Proces będzie tajny
Tajny proces Mariusza Kamińskiego. 12 czerwca, czyli prawie dwa lata po oskarżeniu, rozpocznie się proces byłego...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

113. łkająća nastolatka, czyli Beata co łapówkę wzięła

Obrońcy Sawickiej: Weszła w ferwor życia, czuła się jak nastolatka Beata Sawicka przeżywała fascynację mężczyzną, a w tym czasie agent zacieśniał sieć, która doprowadziła ją na ławę...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

114. UMORZONKO

Umorzono śledztwo w sprawie oświadczeń Drzewieckiego

Warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo ws. oświadczeń
majątkowych b. ministra sportu i turystyki Mirosława Drzewieckiego.
Wszczęte ono zostało z zawiadomienia CBA, które kontrolowało
oświadczenia b. ministra z lat 2005-2010

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

115. Palikot nietykalny i Slepokura

Bez ścigania Palikota za znieważenie abp. Michalika

dodane 2012-05-08 16:35

KAI |

Prokuratura Rejonowa Warszawa – Śródmieście odmówiła wszczęcia postępowania przeciwko posłowi Januszowi Palikotowi, który w jednym z wywiadów nazwał abp Józefa Michalika „chamem”.
W piśmie prokuratury z 30 kwietnia zawarta jest informacja, że wszczęcie postępowania możliwe jest tylko wówczas, gdy osoba poszkodowana zwróci się do prokuratury, czyli zdecyduje się na proces z oskarżenia prywatnego.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura powiedział KAI, że czyn ten może być ścigany z art. 216 paragraf 2, czyli za znieważenie za pomocą środków masowego przekazu. "Każda osoba prywatna, która poczuła się znieważona może skierować prywatny akt oskarżenia – wyjaśnił . – Kodeks karny nie wymaga, aby prokuratura zajmowała się takimi sprawami z urzędu, dlatego prokurator odmówił wszczęcia postępowania. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, kiedy wymaga tego interes społeczny. Tylko w wypadku znieważenia organu konstytucyjnego państwa ścigane znieważenie ścigane jest z urzędu" – wyjaśnił rzecznik prasowy Warszawskiej Prokuratury Okręgowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

116. „Polska w budowie" zgodna z

„Polska w budowie" zgodna z przepisami


Platforma Obywatelska nie poniesie kary za to, że pokazała spot wyborczy przed rozpoczęciem kampanii

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

117. taki sam myk jak z krzyżem z puszek i wieloama innymi

Była żona przegrywa w sądzie z Palikotem

Sąd Okręgowy w Lublinie nie uwzględnił zażalenia byłej żony Janusza
Palikota, Marii Nowińskiej, bo nie jest ona w tej sprawie pokrzywdzoną

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

118. Prokuratura chroni

Prokuratura chroni Drzewieckiego. Śledczy nie przyjęli zażalenia CBA na umorzenie śledztwa ws. oświadczenia byłego posła PO

Śledczy blokują zażalenie umorzenia śledztwa ws. majątku
Drzewieckiego. „W oświadczeniach były pewne nieścisłości, ale prokurator
uznał, że niezamierzone, a były poseł Drzewiecki nie działał umyślnie”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

119. Tajna rozprawa byłego

Tajna rozprawa byłego szefostwa CBA trwała godzinę

Proces byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego dawnych
podwładnych został odroczony do 20 czerwca. Oskarżeni domagają się
umorzenia sprawy

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

120. Pod względem stosowania

fot.
Pod względem stosowania przemocy i groźby
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. zablokowania Sejmu
przez związkowców w maju tego roku. Roboczą podstawą śledztwa jest zapis
przewidujący do 3 lat więzienia dl...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

122. Sąd Rejonowy umorzył proces

Sąd Rejonowy umorzył proces byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego podwładnych

Obrona złożyła wniosek o umorzenie, bo jej zdaniem nie doszło do przestępstwa, a CBA działało zgodnie z prawem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

123. Niesiołowski dołącza do Palikota - nietykalny

Z powodu braku cech przestępstwa śródmiejska prokuratura w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa ws. groźby karalnej zniszczenia mienia - kamery dziennikarki Ewy Stankiewicz przez posła PO Stefana Niesiołowskiego podczas majowej blokady Sejmu.

Warunkiem przestępstwa jest wywołanie u danej osoby obawy spełnienia groźby - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura.

Wyjaśnił, że śródmiejska prokuratura rejonowa nie dopatrzyła się tego znamienia, bo z nagrania wideo wynika, że "Stankiewicz nie okazuje strachu" i mimo kilkakrotnych próśb posła, by zaniechała z nim wywiadu, "nadal wymuszała z nim rozmowę". Prokurator dodał, że poseł nie miał zamiaru zniszczenia kamery, a "tylko skierował jej obiektyw w dół".

Prokurator podał, że decyzja prokuratury jest nieprawomocna; Stankiewicz może się od niej odwołać.

Do prokuratury wpłynęło kilka zawiadomień w tej sprawie. W jednym z nich poseł PiS Marcin Mastalerek zarzucił Niesiołowskiemu złamanie art. 190 (dotyczy gróźb karalnych) i art. 217 (dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej) Kodeksu karnego oraz art. 43 (dotyczy przemocy lub gróźb wobec dziennikarzy) Prawa prasowego.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście prowadziła postępowanie sprawdzające w kierunku przestępstwa "zmuszenia dziennikarki do zaniechania interwencji prasowej w postaci wywiadu z posłem Niesiołowskim przez skierowanie przez niego groźby karalnej zniszczenia kamery, co mogło utrudniać bądź tłumić krytykę prasową".

Związkowcy zablokowali Sejm - będzie śledztwo

Od kilkunastu dni Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście prowadzi zaś śledztwo ws. zablokowania Sejmu przez związkowców. Roboczą podstawą śledztwa jest zapis przewidujący do 3 lat więzienia dla tego, kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania.

Kancelaria Sejmu podała, że po analizie "dostępnych materiałów" szef Kancelarii przesłał prokuraturze dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstw w czasie zgromadzenia zorganizowanego przez Komisję Krajową NSZZ "Solidarność". Jedno zawiadomienie dotyczyło domniemanego przestępstwa bezprawnego pozbawienia wolności posłów i pracowników Kancelarii Sejmu przez uniemożliwienie im opuszczenia gmachu Sejmu. Drugie dotyczyło naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego posła PO Pawła Suskiego. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie naruszenia jego nietykalności.

Rzecznik przewodniczącego KK NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski oświadczył, że Solidarność i przewodniczący Piotr Duda biorą "całkowitą odpowiedzialność za to, co wydarzyło się tego dnia". Według Lewandowskiego incydenty, do których doszło, "przy takiej skali protestu i emocji były nieliczne i trudne do uniknięcia".

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

124. Wyrok w sprawie znanego

Wyrok w sprawie znanego lobbysty Marka D. i jego byłego asystenta Krzysztofa P. ogłaszany jest o godz. 14 w Sądzie Rejonowym w Pabianicach. Chodzi m.in. o ich korupcyjne kontakty z byłym posłem SLD Andrzejem Pęczakiem.
Najpierw cała trójka odpowiadała w jednym procesie, ale z powodu choroby byłego barona SLD, cztery lata temu jego sprawę wyłączono do osobnego rozpoznania. Według prokuratury, Pęczak przyjął od lobbysty i jego asystenta korzyści osobiste w wysokości 820 tys. zł, w tym 60 tys. dolarów, 80 tys. zł, 10 tys. funtów angielskich, a także prawo użytkowania luksusowego mercedesa (275 tys. zł), co wiązało się z pokryciem kosztów paliwa, mycia, parkowania itp. (10 tys. zł). W zamian za te łapówki Pęczak miał informować Dochnala o prywatyzacjach państwowych przedsiębiorstw. Chodziło głównie o sprzedaż akcji Polskich Hut Stali oraz prywatyzację Huty Stali "Częstochowa" i firm energetycznych tworzących grupę G-8.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

126. kolejny zbrodniarz bez kary

Nie będzie procesu JaruzelskiegoGen. Wojciech Jaruzelski jest stale niezdolny do udziału w procesach w sprawie stanu wojennego i Grudnia'70....

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

127. Sądy w Polsce mylą się na

Sądy w Polsce mylą się na potęgę. 300 błędów rocznie


Rzadko zdarza się, że sprawa rozpatrywana jest ponownie z uwagi na nowe dowody. Zazwyczaj trzeba korygować pomyłki.

Afera lekowa zakończona. Przestępstwa nie było


Powodem braku leków były obiektywne trudności technologiczne u austriackiego producenta - zdecydowała prokuratura.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

128. O. Rydzyk, grzywna i

O. Rydzyk, grzywna i immunitet Sobeckiej


Posłanka PiS Anna Sobecka zrzekła się immunitetu w związku z
wnioskiem policji, która chce pociągnąć ją do odpowiedzialności karnej
za zapłacenie grzywny za o. Tadeusza Rydzyka

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

129. Dżuma jasna!!!

A W TYM SAMYM CZASIE TAKA.......... GAZETA DRUKUJE SWOJE REKLAMY W ...... PODRĘCZNIKU DLA UCZNIÓW!!!!!!!! RODZICE TYCH UCZNIÓW IM PŁACĄ ZA REKLAMĘ !!!!!!! MY IM PŁACIMY ZA TĘ REKLAMĘ - TO ZNACZY ZA SPROWADZANIE DZIECI NA MANOWCE, ZA ICH OGŁUPIANIE.
ZA TO WSZYSTKO MY MAMY IM PŁACIĆ!!!!
A SĄDZONY JEST O. TADEUSZ I OSKARŻANA P. ANNA SOBECKA !!!!!!

avatar użytkownika guantanamera

130. Co za..................

wPolityce.pl:
Kilka dni temu opublikowaliśmy fragmenty podręcznika do historii, jaki dla uczniów klas I liceów przygotowało wydawnictwo Stentor. Co na tej podstawie sądzi Pani o tej książce?

Małgorzata Żaryn: Jestem pełna obaw o rzetelność przekazywanej wiedzy oraz uczciwość i prostolinijność interpretacji. Fragmenty, jakie opublikował portal wPolityce.pl, świadczą o mistrzostwie świata w manipulacji. Dowodem tego choćby przytaczane przez redakcję zadanie dot. „Gazety Wyborczej”. Aparat dydaktyczny w podręczniku jest bardzo ważnym elementem, który powoduje, że uczeń treść zadania poddaje interpretacji. Jeśli autor o coś pyta, a przy tej okazji przemyca interpretację, jako bezdyskusyjny fakt, to jest to manipulacja i zaszczepianiem propagandy, jako prawdy historycznej.

- Pokażmy to na przykładzie

Polecenie, o którym mówimy, brzmi: „Scharakteryzuj rolę „Gazety Wyborczej” od „Solidarnościowej” opozycji po najbardziej poczytną, atrakcyjną dla szerokiej publiczności gazetę”.
W tej sytuacji uczeń skupia się na poleceniu scharakteryzuj. To jest jego zadanie. Tymczasem cały opis tej gazety, zawarty w poleceniu, jest podany jako obiektywny fakt. Tego się nie poddaje w refleksję, autor nie pyta, jaka to gazeta, określa ją z góry. Uczeń siadając do tego polecenia wchłania treść, jaką mu się mimochodem przemyca. To ewidentna manipulacja. Polecenie zawiera bardzo pozytywne konotacje, nie budzące żadnych wątpliwości. Mowa o opozycji solidarnościowej oraz poczytności. Jest w tym sugestia, że gazeta ta nie jest w ogóle zaangażowana we współczesny spór polityczny. Świadczy o tym użycie określeń, że gazeta ma szeroką publiczność. To sugestia, że jest dla wszystkich i przez wszystkich akceptowana. To jest kuriozum."

Jutro miała w tej sprawie obradować Komisja Edukacji. Zajrzałam na strony sejmowe - zmiana tematu!!!!!!

avatar użytkownika gość z drogi

131. @Guantanamera

dobry przykład ich przewrotności i kłamstw
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

132. Errata do podręcznika

To pytanie trzeba odrobinę przeredagować. Powinno brzmieć tak:

"Drogie Dziecko! Scharakteryzuj rolę „Gazety Wyborczej”, którą już scharakteryzowaliśmy dla Ciebie jako kiedyś „Solidarnościową”, a teraz najbardziej poczytną, a także najbardziej atrakcyjną dla szerokiej publiczności gazetę”.
Sprawdzian w formie quizu
Gazeta Wyborcza jest
a. "Solidarnościowa"
b, najbardziej poczytna
c. najbardziej atrakcyjna
zaznacz właściwe.

avatar użytkownika Maryla

133. SĄDZONY JEST O. TADEUSZ I OSKARŻANA P. ANNA SOBECKA

ciągle sie zastanawiam ile ludzie mogą znieść, okazuje się , że bardzo dużo.
Ta lista to tylko fragmencik spraw wyłapanych w mediach. O ilu nie wiemy?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

134. Zmanipulowane umysły

stały sie jak gąbka ,
chłoną każde słowo funkcjonariuszy meRdialnych i pożniej jak papuga ...je POwtarzają....
a szmatławiec zwany słusznie "mieszadłem" jest najgorszym wirusem niosacym zarazę...

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

135. Projekt happeningu

W okolicy siedziby GieWu stoją ludzie, nie musi być wielu, trzymający bardzo brudne szmaty i głośno szepcą: szszszszszmata, szszszszmata, szszszszmata. Jak ich ktoś zapyta - pokazują palcem. Spróbuję coś takiego zorganizować...

avatar użytkownika gość z drogi

136. Super :))))

a może jeszcze maseczki gazowe,by się nie zarazić złym bakcylem...?
ciekawe, co na TO powiedziałaby ta,co plujką ja nazywano przed laty...a dlaczego PLUJKA,bo pluła,jak się jej coś nie spodobało...
serd pozdr :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

138. Siedem lat gehenny

Siedem lat gehenny przedsiębiorców

Zarzuty wobec właścieli Bestcomu były wyssane z palca przez prokuratora – wynika z umorzenia

To miał być wielki sukces prokuratury. Jest wielka porażka
kompromitacja: śledczych i państwa polskiego, którego przedstawiciele
w majestacie prawa zrujnowali dobrze prosperującą firmę i zniszczyli
młodych przedsiębiorców. Bezprawnie i bezpodstawnie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

139. płacząca Beata

Trybunał Konstytucyjny umorzył skargę konstytucyjną Beaty Sawickiej. Była posłanka PO kwestionowała niemożność wystąpienia przez obronę do sądu o cofnięcie statusu tzw. świadka anonimowego agentowi CBA Tomaszowi Kaczmarkowi, obecnie posłowi PiS.
W 2010 r. obrona Sawickiej wniosła do Sądu Okręgowego w Warszawie - prowadzącego jej proces o korupcję, zakończony w maju bieżącego roku skazaniem jej na 3 lata więzienia - by sąd odebrał dwóm funkcjonariuszom CBA ze sprawy status świadków incognito, wobec dekonspiracji agenta Tomka (jego tożsamość ujawniły media - przyp. red.). Zgodnie z prawem, wizerunku ani danych takiego świadka nikt nie może poznać, dla jego bezpieczeństwa.

Sąd oddalił wniosek obrońców, powołując się na zapis prawa, że mogą o to wystąpić tylko prokurator lub sam świadek. Obrona zaskarżyła zatem do TK odpowiedni zapis kodeksu postępowania karnego. Jej zdaniem, niekonstytucyjna jest sytuacja, w której tylko prokurator może decydować, kto ma być świadkiem anonimowym, bo narusza to prawo do rzetelnego i sprawiedliwego procesu.

Prokurator Generalny pisał do TK, że instytucja świadka anonimowego nie narusza standardów rzetelnego procesu. Dodał, że "świadek nr 2" ze sprawy Sawickiej, mimo dekonspiracji, nie zrezygnował z przyznanego mu statusu, a sama dekonspiracja nie pociąga automatycznie zmiany tego statusu. Podkreślił, że do ujawnienia danych świadka może dojść z przyczyn od niego niezależnych, a "wtedy automatyczne uchylenie postanowienia o anonimizacji mogłoby być akceptacją celowych działań godzących w anonimowość świadka".

Pięcioosobowy skład TK umorzył sprawę z powodów formalnych, bo "skarga nie spełnia warunków jej dopuszczalności". Z zamieszczonego na stronie internetowej TK postanowienia z 10 lipca wynika, że jego podstawą było uznanie, że zaskarżono nie "ostateczną" decyzję sądu w sprawie, lecz "wpadkową o charakterze formalnym". TK przypomniał, że do skargi konstytucyjnej "należy dołączyć wyrok, decyzję lub inne rozstrzygnięcie, z podaniem daty jego doręczenia, wydane na podstawie zakwestionowanego aktu normatywnego i wnieść ją w ciągu 3 miesięcy od tej daty". Skarga nie spełniła tych warunków - uznał TK.

TK umorzył także inną skargę obrony Sawickiej z 2010 r. Dotyczyła ona sytuacji podczas rozpraw toczących się za zamkniętymi drzwiami sądu w związku z klauzulą tajemnicy państwowej na aktach sprawy (mają ją protokoły podsłuchów, czy liczące wiele stron bilingi połączeń telefonicznych albo zeznania świadków incognito - przyp. red.). Ówczesne przepisy stanowiły, że w czasie tajnej sądowej rozprawy adwokat nie może nawet robić notatek.

TK podkreślił, że w marcu bieżącego roku - a więc jeszcze przed zamknięciem przewodu sądowego w sprawie Sawickiej - weszły w życie nowe przepisy, przewidujące możliwość sporządzania notatek z tajnego procesu. "Skarżąca mogła w tym czasie skorzystać z postanowień nowego rozporządzenia" - dodał TK. Podkreślił, że "ze względu na charakter i funkcje postępowania apelacyjnego, zmiana stanu prawnego może wpłynąć na realizację prawa do obrony skarżącej także na kolejnym etapie postępowania karnego".

16 maja, po dwuipółletnim procesie, sąd skazał Sawicką na 3 lata więzienia, pozbawienie praw publicznych na 4 lata i 40 tys. zł grzywny, a burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 20 tys. zł grzywny. Prokurator żądał dla Sawickiej 5 lat więzienia, a dla Wądołowskiego - 3,5 roku. Obrona wnosiła o uniewinnienie obojga podsądnych. Wyrok jest nieprawomocny. Adwokaci Sawickiej i Wądołowskiego zapowiedzieli apelację; wyrażali obawy, że taki wyrok "da zielone światło służbom do prowokacji takich jak w tej sprawie".

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tk-umorzyl-skarge-beaty-sawickiej-ws-agen...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

140. Odpowie za zniszczenie

Odpowie za zniszczenie Bestcomu?

Prokuratura Generalna sprawdza, czy Robert Mielczarek popełnił błędy i nadużycia w głośnym śledztwie Departament ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury
Generalnej w ramach nadzoru zbada decyzję o umorzeniu przedmiotowego
postępowania - poinformował „Rz" prokurator Mateusz Martyniuk, rzecznik
prasowy prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Tłumaczy, że taka
analiza ma dać odpowiedź napytanie, czy są podstawy, by Seremet
wyciągnął konsekwencje służbowe wobec prokuratora Roberta Mielczarka.

Jacka Karabana i Roberta Nowaka, właścicieli Bestcomu, aresztowano na
wniosek wrocławskiego prokuratora Roberta Mielczarka w czerwcu 2006 r. W
areszcie spędzili sześć miesięcy, a ich firma upadła. Po siedmiu latach
śledztwa Prokuratura Apelacyjna przyznała, że przedsiębiorcy nie
popełnili żadnego przestępstwa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

141. rozgrzany sąd zaprzecza USTALENIOM raportu z likwidacji WSI

B. szef komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych Antoni Macierewicz ma przeprosić ich b. szefa gen. Marka Dukaczewskiego za obwinianie go o nieprawidłowości w tych służbach - orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Sąd oddalił apelację posła PiS od niekorzystnego dla niego wyroku sądu I instancji z powództwa Dukaczewskiego. Teraz Macierewicz ma przeprosić b. szefa WSI na pierwszych stronach "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej" oraz wpłacić 2 tys. zł na cel społeczny.

Przedstawiając 30 września 2006 r. - ostatniego dnia istnienia WSI - pierwsze ustalenia z likwidacji WSI, Macierewicz powiedział m.in., że przez 15 lat istnienia dopuszczały się one bezprawnych działań wobec świata mediów, polityki i gospodarki. Dodał, że w WSI są "ślady zewnętrznych inspiracji", m.in. "z bloku wschodniego". Pytany o nazwiska, powiedział, że za te nieprawidłowości odpowiada m.in. gen. Dukaczewski, szef WSI za rządów SLD (2001-2005). Macierewicz mówił też, że sowiecki wywiad wojskowy przeszkolił Dukaczewskiego.

60-letni Dukaczewski jeszcze w 2006 r. pozwał za to Macierewicza o ochronę dóbr osobistych, żądając przeprosin za "nieprawdziwe i krzywdzące" słowa oraz wpłaty 10 tys. zł na cel dobroczynny. Macierewicz wnosił o oddalenie pozwu. Mówił, że nie wycofuje się z niczego, bo "współodpowiedzialność Dukaczewskiego jest oczywista". Przypominał, że wysłał do prokuratury liczne doniesienia o przestępstwach WSI. Dukaczewski replikował, że nikt z jego podwładnych nie został oskarżony za żadną ze spraw opisanych w raporcie z weryfikacji WSI z 2007 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

142. Jerzy Jachowicz

Jerzy Jachowicz


Funkcjonariuszki w sądzie


W sprawie gen. Dukaczewski przeciwko
Macierewiczowi decyzję podejmowały trzy hurysy, które mają w dorobku
wyroki w głośnych procesach.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

143. ośmielił się oskarżyć Kaczmarka, zapłacił jak za zbrodnię

Niepokorny śledczy odchodzi

Jarosław Duś, który stawiał zarzuty Januszowi Kaczmarkowi, wbrew swej woli przeniesiony w stan spoczynku przełożeni zdecydowali, że zaledwie 36-letni Jarosław Duś musi opuścić prokuraturę.
Duś nie zdecydował jeszcze, czy się odwoła. Jeśli tego nie zrobi albo
odwołanie nie zostanie uwzględnione, przez najbliższe 30 lat będzie
pobierał uposażenie w wysokości trzech czwartych pensji prokuratora
prokuratury okręgowej. Jednak przejście na emeryturę nie kończy
postępowania dyscyplinarnego, a zatem wciąż grozi mu, że straci funkcję
prokuratora w stanie spoczynku i zostanie bez środków do życia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

144. Warszawski wojskowy sąd

Warszawski wojskowy sąd okręgowy ma osądzić sprawę trzech peerelowskich generałów - dwóch z MSW i jednego z MON, oskarżonych przez IPN o bezprawne powołanie w stanie wojennym działaczy NSZZ "Solidarność" na ćwiczenia wojskowe - nakazał we wtorek Sąd Najwyższy.

Izba Wojskowa SN uchyliła decyzję WSO z czerwca, który - uwzględniając wniosek obrony - zwrócił wtedy IPN do uzupełnienia sprawę b. szefa Sztabu Generalnego WP gen. Floriana Siwickiego, b. wiceszefa MSW gen. Władysława Ciastonia i b. dyrektora z MSW gen. Józefa Sasina.

Od tej decyzji odwołali się IPN i pokrzywdzeni w sprawie, będący obecnie oskarżycielami posiłkowymi i SN przyznał im rację. Jak mówił, uzasadniając decyzję, sędzia SN Jan Bogdan Rychlicki, błędne było postanowienie WSO stwierdzające, że śledztwo IPN miało "istotne braki", których sąd nie mógłby naprawić.

Według WSO IPN uniemożliwił całej trójce złożenie wyjaśnień, choć mieli oni taki zamiar oraz pozbawił Ciastonia możliwości złożenia wniosku o zapoznanie się z aktami sprawy. Teraz śledczy mają naprawić ten brak.

Za najważniejszy brak śledztwa sąd uznał niepowołanie przez IPN biegłych lekarzy psychiatrów, aby ustalili, czy skarżący się na złe zdrowie 87-letni Siwicki w ogóle może być sądzony. Był on jednym z oskarżonych przez IPN w sprawie wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981 r., ale jego sprawę wyłączono z tamtego procesu w 2009 r. - gdy przeszedł zawał i śmierć kliniczną - do odrębnego postępowania (jego sprawa jest zawieszona).

Zdaniem WSO dokumentacja medyczna Siwickiego z tamtego procesu (stwierdzająca, że nie może być on sądzony, bo nie ma rokowań na poprawę jego zdrowia) wręcz obligowała IPN do powołania biegłych lekarzy. Sędzia podkreślił, że gdyby orzekli oni, że Siwicki nie może być sądzony, IPN musiałby zawiesić śledztwo wobec niego.

SN zgodził się z argumentacją IPN, że zachowanie oskarżonych generałów w rzeczywistości było "obstrukcją procesową", bo unikali oni składania wyjaśnień i grali na czas. Co do powoływania biegłych psychiatrów do zbadania gen. Siwickiego, sędzia Rychlicki zauważył, że ten oskarżony cierpi na dolegliwości innej natury - bo kardiologicznej, a WSO w ramach procesu ma swoje możliwości.

Jak powiedział PAP obrońca Siwickiego mec. Józef Szewczyk, stan zdrowia jego klienta jest "bardzo zły".

IPN, oskarżając generałów, stwierdził, że rzekome ćwiczenia były tylko pretekstem do odizolowania działaczy opozycji, co łączyło się z ich szczególnym udręczeniem. Na przełomie 1982-83 spędzili oni trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Według IPN warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych.

88-letni Ciastoń (b. wiceszef MSW) został w latach 90. oskarżony o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki przez oficerów SB w 1984 r. Z braku wystarczających dowodów winy był dwa razy uniewinniany przez warszawski sąd - w 1994 i 2002 r. 78-letni Sasin był m.in. szefem departamentu MSW, który zajmował się "ochroną gospodarki".

W śledztwie żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Grozi im do 10 lat więzienia.

pap

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

145. Kolejne odroczenie w procesie

Kolejne odroczenie w procesie Wachowskiego

Z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego Mieczysława Wachowskiego
odroczono do lutego 2013 r. rozprawę w procesie, który toczy się przed
łódzkim sądem

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

147. pilnowali Ruskiej Budy Dziadziów

Niewinni, bo niewiadomo, kiedy pili alkohol. BOR-owcy oczyszczeni z zarzutów
Prokuratura rejonowa w Sejnach umorzyła postępowanie w sprawie funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu,

Zdarzenie miało miejsce w czerwcu bieżącego roku w pobliżu Budy Ruskiej na Suwalszczyźnie, gdzie prezydent RP Bronisław Komorowski ma letni dom. Chroniony on jest przez funkcjonariuszy BOR.


Umorzono sprawę wykroczenia drogowego Jarosława Wałęsy


Według biegłych, w chwili wypadku w miejscu, gdzie obowiązuje
ograniczenie do 90 km/h, J. Wałęsa jechał z prędkością około 115 km/h.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

148. Akcja CBA vs. skorumpowani


Akcja CBA vs. skorumpowani sędziowie zakończona. Teraz poszukają źródeł u dziennikarzy




Jak
poinformował "Dziennik Gazeta Prawna", prokuratura umorzyła śledztwo
dotyczące podejrzeń korupcji wśród sędziów Sądu Najwyższego. Wciąż trwa
jednak śledztwo, w którym ścigani są dziennikarze alarmujący opinię
publiczną o przeszkodach, na jakie natrafia sprawa dotycząca sędziów.



Wąsik: To sprawa polityczna


Najskuteczniej dziś walczy się z tymi, którzy realnie walczyli z korupcją - mówi Maciej Wąsik.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

149. Sąd Okręgowy w Kielcach

Sąd Okręgowy w Kielcach utrzymał we wtorek w mocy ubiegłoroczny wyrok uniewinniający byłego komendanta głównego policji generała Antoniego Kowalczyka, oskarżonego o składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy w śledztwie dotyczącym "afery starachowickiej".
Był to czwarty proces generała toczący się przed kieleckim sądem. Sprawa była rozpatrywana w związku z apelacją Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie od wyroku Sądu Rejonowego w Kielcach z sierpnia 2011 r. uniewinniającego Kowalczyka.

Oskarżony nie przyjechał do sądu na ogłoszenie wyroku, reprezentował go obrońca, mec. Mirosław Celej. Ze względu na konieczność zachowania tajemnicy państwowej uzasadnienie wyroku sąd ogłosił za zamkniętymi drzwiami. Wyrok jest prawomocny.

Jak poinformował PAP po ogłoszeniu wyroku prokurator Piotr Kraus, Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie przeanalizuje jeszcze raz materiał dowodowy i na tej podstawie podejmie decyzję o ewentualnym wniesieniu kasacji do Sądu Najwyższego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

150. Czy szef doradców premiera

Czy szef doradców premiera Jan Krzysztof Bielecki działał na szkodę banku Pekao SA, kiedy był jego prezesem?

Dlaczego Komisja Nadzoru Bankowego nie interesuje się umowami i
porozumieniami z UniCredit oraz Pirelli, jakie w imieniu Banku Pekao SA
podpisywał ówczesny jego prezes Jan Krzysztof Bielecki?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

151. Odpowiedzą za usunięcie

Odpowiedzą za usunięcie napisu „Lenina”

Prokuratura nie zajmuje się walką z propagowaniem idei
komunistycznych, ale związkowcami, którzy usuwają symbole minionej epoki
– powiedział Kazimierz Kimso.

Przewodniczący dolnośląskiej „Solidarności” został
wezwany do komendy głównej policji we Wrocławiu, gdzie w poniedziałek
zostanie przesłuchany. Sprawa dotyczy usunięcia przez związkowców z
„Solidarności ” napisu „imienia Lenina” z bramy stoczni Gdańskiej.

Gdańska Prokuratura, która zajmuje się tą sprawą zamierza przesłuchać w sumie kilkadziesiąt osób.

- Dla mnie sytuacja, w której zajęły się tym organy ścigania,
jest ogromnym nieporozumieniem. Czuje się zażenowany i zdziwiony.
Przecież wszyscy wiemy doskonale kim był Lenin, że to postać
zdecydowanie negatywna, ma na rękach krew 100 mln ofiar, twórca systemu
najbardziej niegodziwego i nieludzkiego, jaki został stworzony na ziemi
– dodał Kazimierz Kimso, przewodniczący dolnośląskiej „Solidarności”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

152. 5 lat szarpali prokuratora

Engelking nie musi przepraszać żony Kaczmarka

Engelking nie musi przepraszać żony Kaczmarka

Były wiceprokurator generalny Jerzy Engelking nie musi
przepraszać żony b. ministra spraw wewnętrznych i administracji
Janusza...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

153. Umorzono śledztwo ws.

Umorzono śledztwo ws. postrzelenia się płk. Przybyła


Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie stwierdziła, że nikt nie wpłynął na postrzelenie się przez wojskowego.

Wobec niestwierdzenia, by ktokolwiek wpłynął na postrzelenie
się wojskowego prokuratora płk. Mikołaja Przybyła, Wojskowa Prokuratura
Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w tej sprawie.

- Przeprowadzone w toku śledztwa czynności w sposób nie budzący
wątpliwości wykluczyły, aby ktokolwiek namawiał prokuratora wojskowego
do samobójstwa bądź też udzielał mu w tej mierze pomocy
- poinformował szef WPO płk Ireneusz Szeląg.

Dodał, że ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w
szczególności opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej, balistyki, jak
też ekspertyz powołanych psychiatry i psychologa jednoznacznie wynika,
że zdarzenie należy potraktować jako usiłowanie targnięcia się na własne
życie. Czyn taki nie podlega ściganiu karnemu - podkreślił Szeląg.

Podał, że w śledztwie przesłuchano wszystkie osoby, które były
świadkami zdarzenia bądź też mogły posiadać wiedzę co do jego przyczyn.
Zamówiono opinie biegłych; wykorzystano także wszelkie dostępne nagrania
z miejsca zdarzenia. Informacje pozyskane z relacji świadków
pozytywnie zweryfikowano danymi uzyskanymi od operatorów
telekomunikacyjnych i operatorów korespondencji elektronicznej
- dodał Szeląg.

Postanowienie jest nieprawomocne. Prawo złożenia zażalenia ma sam
Przybył, który ma status pokrzywdzonego. Kopia decyzji prokuratury
zawierająca szczegółowe uzasadnienie faktyczne i prawne zostanie
doręczona pokrzywdzonemu - podał Szeląg.

W dniu postrzelenia się płk. Przybyła Wojskowa Prokuratura
Garnizonowa w Poznaniu wszczęła śledztwo, później przekazane do WPO w
Warszawie. Postępowanie prowadzono na podstawie art. 151 Kodeksu
karnego, który stanowi: Kto za namową lub przez udzielenie pomocy
doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze
więzienia od 3 miesięcy do lat 5
. Artykuł ten stosuje się zazwyczaj w
śledztwach dotyczących samobójstw. Śledztwo umorzono wobec stwierdzenia
niepopełnienia przestępstwa z art. 151.

Podczas konferencji 9 stycznia płk Przybył odnosił się do medialnych
zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu co do przecieku ze śledztwa w
sprawie katastrofy smoleńskiej. Przed konferencją uprzedził
dziennikarzy, że między jego wystąpieniem a pytaniami nastąpi krótka
przerwa, bo będzie chciał przewietrzyć salę. Po wyjściu dziennikarzy
strzelił do siebie, raniąc się w policzek.

Dzień później prokurator powiedział, że próbował popełnić samobójstwo, bo bronił honoru ludzi, których znał i którzy świetnie pracują.
Zaznaczał, że chciał, aby prokuratura wojskowa przetrwała pod
dowództwem gen. Krzysztofa Parulskiego - ówczesnego naczelnego
prokuratora wojskowego.

W lutym Parulskiego na tym stanowisku zastąpił płk Jerzy Artymiak.
Powodem tej decyzji była - jak informowała Prokuratura Generalna - publiczna i spektakularna krytyka Parulskiego wobec szefa PG Andrzeja Seremeta, co prokurator generalny uznał za sytuację nie do zaakceptowania w kontekście zapewnienia sprawnego funkcjonowania hierarchicznej struktury, jaką jest prokuratura.

Po postrzeleniu się Przybył przebywał w klinice psychiatrycznej,
którą opuścił na własne życzenie. W czerwcu Krajowa Rada Prokuratury
zgodziła się na przeniesienie go w stan spoczynku, o co wnosił on ze
względów zdrowotnych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

154. Ścigany za Parulskiego

Ścigany za Parulskiego

Prokurator Kazimierz Olejnik złożył wczoraj wyjaśnienia
przed rzecznikiem dyscyplinarnym – przyznaje Prokuratura Generalna. Bo
krytykował sposób prowadzenia śledztwa smoleńskiego.

Prokuratura Generalna podkreśla, że jest to postępowanie sprawdzające
i dopiero po wysłuchaniu wyjaśnień Olejnika rzecznik dyscyplinarny
prokuratora generalnego Jacek Radoniewicz zdecyduje, czy wszcząć
postępowanie dyscyplinarne.

Prokuratura nie chce ujawnić żadnych szczegółów sprawy, nawet tego, z
czyjej dokładnie inicjatywy wszczęto postępowanie wyjaśniające. –
Wszystko, co dotyczy postępowań dyscyplinarnych, ma charakter niejawny –
podkreśla rzecznik prasowy prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk.

Wiadomo, że chodzi o słowa krytyki wypowiedziane przez Olejnika dla
„Rzeczpospolitej”. Były zastępca prokuratora generalnego, a obecnie
prokurator w stanie spoczynku, skrytykował prokuraturę po ujawnieniu
licznych zamian ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Olejnik stwierdził,
że rolą ówczesnego szefa prokuratury wojskowej, czyli gen. Krzysztofa
Parulskiego, powinno być dopilnowanie udziału polskich prokuratorów w
sekcjach na terenie Rosji. Jak zaznaczył, prokuratura mogła w Polsce
wydać decyzję o otwarciu trumien. „Oględziny i sekcja to wręcz kanon
pracy” – mówił. Poza tym zaakcentował, że według niego prokuratura
doprowadziła do sytuacji, kiedy śledczy muszą opierać się na dowodach
zebranych przez służby obcych państw.

Zaskoczony działaniami rzecznika dyscyplinarnego wobec Olejnika jest
jeden z mecenasów rodzin smoleńskich Piotr Pszczółkowski. – To są
konsekwencje archaicznych uregulowań prawa o prokuraturze – zauważył
adwokat. Zaznaczył, że zgadza się z wypowiedziami prokuratora na temat
sekcji zwłok. – Wypowiedź prokuratura Olejnika w tym zakresie uważam za
bardzo trafną – podkreślił. – Nie znam takiego prokuratora, który
powiedziałby, że nie można było ich zrobić w Polsce – dodał.

Kazimierz Olejnik znany jest z prowadzenia śledztw przeciwko polskiej
mafii. Po wypadku drogowym w 2005 r. odszedł w stan spoczynku, ale
komentuje różne postępowania prokuratorskie, nierzadko wytykając
popełnione błędy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

155. Czerska pilnuje interesów WSI

Likwidacja WSI: trzeci już wniosek o uchylenie immunitetu Antoniego Macierewicza z PiS
Będzie trzeci wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu Antoniego Macierewicza, by postawić go przed sądem za...
Zawiadomienia złożyła grupa byłych żołnierzy WSI wymienionych w
raporcie. Ostatni szef tej służby gen. Marek Dukaczewski (też uznany za
pokrzywdzonego w śledztwie) publikację raportu ujawniającego kulisy
tajnych operacji, nazwiska funkcjonariuszy tajnej służby nazwał "zdradą
stanu"
. Za pokrzywdzonych prokuratura uznaje też kilkanaście osób
wymienionych w Aneksie 16 do raportu - jako "współpracujących niejawnie z
WSI". Większość z nich wygrała już w sądzie cywilne procesy o
naruszenie dóbr osobistych, ale z MON, a nie Macierewiczem, bo okazało się, że byłego przewodniczącego komisji weryfikacyjnej, dziś posła PiS pozwać nie można było (bo komisja przestała istnieć w 2008 r.).

W tym dniach - informację potwierdza nam naczelnik wydziału V Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie
- długoletnie śledztwo w części zostało umorzone. Prokuratorzy
Katarzyna Szeska i Krzysztof Kuciński uznali, że nie można zarzucić
przestępstwa byłym 23 członkom Komisji Weryfikacyjnej ds. Likwidacji
WSI. Ani niedopełnienia obowiązków polegających na zaniechaniu
weryfikacji danych uzyskanych w toku postępowań weryfikacyjnych, ani
niestosowania się w trakcie tych postępowań do wynikających z
rozporządzenia premiera procedur.


Prokuratorzy uznali, że członków komisji ścigać nie można, bo
nie mieli oni statusu funkcjonariuszy publicznych - a tylko takich
dotyczy przestępstwo nadużycia władzy (art. 231 par. kodeksu karnego).
Proceduralne zaś uchybienia (np. telefoniczne wzywanie weryfikowanych na
wysłuchania), czytamy w umorzeniu: "nie można rozpatrywać w kategoriach
przestępnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień
mogącego skutkować odpowiedzialnością karną".

Blisko
30-stronicowe umorzenie wątku członków komisji można czytać jak
oskarżenie jej przewodniczącego, czyli Antoniego Macierewicza.


Prokuratorzy w obszernej, prawnej analizie wywodzą, że "status
funkcjonariusza publicznego przysługiwał jedynie Przewodniczącemu
Komisji Weryfikacyjnej", co jest warunkiem dla ścigania go. Co równie
istotne, uznają tzw. raport Macierewicza za "dokument o charakterze
publiczno prawnym".


Czytamy: "Przewodniczący Komisji
Weryfikacyjnej realizując nałożone na niego ustawą obowiązki, powinien
był zamieścić w raporcie jedynie informacje (...) oparte na rzetelnie
zweryfikowanym materiale dowodowym." I dalej: "Ustawodawca zakładał
ujawnienie danych jedynie tych osób, którym można przypisać zachowania
niezgodne z prawem. Z materiałów śledztwa wynika jednoznacznie, iż w
raporcie podanym do publicznej wiadomości zostały zamieszczone
informacje (...) nieprawdziwe oraz niezweryfikowane." To - zdaniem
prokuratury - rozpatrywać należy w kategoriach poświadczenia nieprawdy,
"fałszu intelektualnego".

Na stronie 22 umorzenia
prokuratorzy stawiają kropkę nad "i", pisząc: "Jedynie Przewodniczącemu
Komisji Weryfikacyjnej, który był zgodnie z wolą ustawodawcy
odpowiedzialny za przygotowanie raportu, przysługiwał status
funkcjonariusza publicznego, a zatem wyłącznie on należy do kręgu
podmiotów mogących być sprawcami przestępstwa poświadczenia nieprawdy".


Gdyby więc prokuratura chciała oskarżyć Macierewicza,
postawiłaby mu taki sam zarzut, jaki umorzyła jego podwładnym, to jest
niedopełnienie obowiązków i poświadczenie nieprawdy oraz publiczne
zniesławienie osób wymienionych w raporcie.
To przestępstwo zagrożone
karą pozbawienia wolności do lat pięciu (samo niedopełnienie obowiązków
do lat 3).

To zagrożenie ma niesłychanie istotne
znaczenie. Od dwóch lat pisze się bowiem, że śledztwo po raporcie
Macierewicza może się przedawnić. Gdyby tak uważała prokuratura,
umarzałaby sprawę jego podwładnych z powodu przedawnienia, a nie "wobec
braku znamion czynu zabronionego". Czy słuszne - zweryfikuje wkrótce sąd
- jeśli pokrzywdzeni zaskarżą umorzenie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

156. Nie będzie śledztw przeciwko


Nie będzie śledztw przeciwko dziennikarzom Gazeta.pl i "GW" ws. Agenta Tomka
Poseł jest osobą publiczną i nie powinien
się dziwić, że jego zachowanie, w tym jako byłego funkcjonariusza CBA,
jest w zainteresowaniu mediów i społeczeństwa - powiedział rzecznik
prokuratury, uzasadniając odmowę wszczęcia śledztwa przeciwko
dziennikarzom Gazeta.pl i "Gazety Wyborczej". Wnioskował o to poseł
Tomasz Kaczmarek po cyklu wywiadów, jakich udzielił nam były
funkcjonariusz CBA.

Agent Tomek złożył w sumie pięć zawiadomień do
Prokuratury Generalnej. Stołeczna prokuratura, która zajęła się nimi na
jej zlecenie, pogrupowała zawiadomienia na trzy części. - Odmowa
wszczęcia śledztw dotyczy dwóch z nich: rzekomego zniesławienia Tomasza
Kaczmarka oraz próby doprowadzenia do postawienia mu zarzutów karnych
poprzez publikację w mediach - poinformował prok. Dariusz Ślepokura,
rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej.

"Charakter prywatno-skargowy"


Jak wyjaśnił Ślepokura, w sprawie o zniesławienie prokurator
uznał, że pomówienie "ma charakter prywatno-skargowy i brak jest
interesu publicznego, który by uzasadniał objęcie ściganiem tego czynu z
urzędu". - Pan Kaczmarek może wnieść prywatny akt oskarżenia - mówi
prok. Ślepokura.

W
przypadku doniesienia dotyczącego próby postawienia zarzutów Kaczmarkowi
prokuratora odmówiła wszczęcia dochodzenia "wobec braku znamion czynu
zabronionego". - Prokurator uznał, że poseł jest osobą publiczną i nie
powinien się dziwić, że jego zachowanie, w tym jako byłego
funkcjonariusza CBA, jest w zainteresowaniu mediów i społeczeństwa.
Publikacje nie stanowią tworzenia fałszywych dowodów wskazujących na
popełnienie przez posła Kaczmarka jakiegokolwiek przestępstwa -
powiedział prok. Ślepokura

Kamiński wie, ale nie powie


Prokuratorzy badają trzy pozostałe zawiadomienia złożone przez
Kaczmarka. Dotyczą one ujawniania tajemnicy państwowej przez agenta CBA,
który rozmawiał z dziennikarzami Gazeta.pl i "Gazety Wyborczej".
Kaczmarek w swoim piśmie do prokuratury przekonywał, że w sprawę
zaangażowani byli dwaj byli pracownicy CBA. Jeden z nich miał być
informatorem autorów wywiadu, a drugi autorem zdjęć.

Danych osobowych rozmówcy, który udzielił nam wywiadu, nie ujawniliśmy. Były szef CBA i wiceprezes PiS Mariusz Kamiński
twierdzi, że wie, kim jest nasz informator. Próbuje go dezawuować. -
Jest to osoba, która została dyscyplinarnie zwolniona z Centralnego
Biura Antykorupcyjnego, ma sprawę w prokuraturze i leczy się
psychiatrycznie - oświadczył Kamiński zaraz po publikacji. I opisał
osobę, którą miał na myśli na tyle szczegółowo, że jest ona bardzo łatwo
identyfikowalna przez kolegów z Biura, choć nie ma żadnych dowodów, że
właśnie ten człowiek był naszym informatorem.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

157. Śledztwo ws. zeznań Marka

Śledztwo ws. zeznań Marka Sawickiego umorzone - niezalezna.pl
03/01/2013 - 12:50
Kuriozalna decyzja sądu: „Staruch” jeszcze posiedzi - niezalezna.pl





02/01/2013 - 15:22
Śledztwo ws. powoływania się na kontakty z J. Buzkiem umorzone - niezalezna.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

158. O. Tadeusz Rydzyk

O. Tadeusz Rydzyk przesłuchiwany ws. poseł Anny Sobeckiej

W sądzie rejonowym w Toruniu będzie dziś przesłuchiwany
o. Tadeusz Rydzyk CSsR, Dyrektor Radia Maryja. Rozprawa dotyczy poseł
Anny Sobeckiej, która wyłożyła pieniądze na zapłacenie grzywny, którą
toruński sąd wymierzył o. Tadeuszowi Rydzykowi CSsR.

- Nie czuję się winna. Nie popełniłam czynu, który miałby znamiona
wykroczenia, o które jestem oskarżana. Ciągle się zastanawiam, czy
chodzi o to żeby zrazić człowieka do czynienia dobra bliźniemu – bo tak
to wygląda. Czemu mają służyć te drobiazgowe przesłuchania? Nie rozumiem
tego  –
powiedziała Anna Sobecka.

Przypomnijmy Sąd uznał za nielegalną zbiórkę pieniędzy przeprowadzoną
przez Radio Maryja na działalność stacji, WSKSiM oraz inne dzieła
prowadzone przez fundację Lux Veritatis i wymierzył Dyrektorowi Radia
Maryja karę grzywny. Wniosek o ukaranie posłanki złożyła toruńska
policja.

Posłanka oskarżona jest o złamanie art. 57 kodeksu wykroczeń. Grozi jej kara aresztu od 5 do 30 dni albo grzywna do 5 tys. zł.

Problem jednak w tym, że jak podkreślała wielokrotnie posłanka Anna
Sobecka, sędziowie nie rozstrzygnęli jednoznacznie czy w oparciu o
zebrany w sprawie materiał dowodowy – fragmenty nagrań audycji radiowych
rzeczywiście chodziło o zbiórkę publiczną.

Ponadto nie uwzględniono faktu że Radio Maryja jest nadawcą
społecznym w rozumieniu przepisów prawa. Poseł Anna Sobecka akcentuje,
że nie złamała prawa.

- Twierdziłam i twierdzę, że nie było moim zamiarem uiszczenie
grzywny za Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka, ani też darowaniem mu
pieniędzy na ten cel. Twierdzę, że wyłożyłam pieniądze na zapłacenie
grzywny, po czym w krótkim czasie otrzymałam zwrot tych pieniędzy
– powiedziała Anna Sobecka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

159. ROZGRZANY SĄD

Posłanka PiS z Torunia Anna Sobecka została w środę skazana na 3,5 tys. zł grzywny za zapłacenie - jako osoba nieuprawniona - grzywny za o. Rydzyka. Nie przyszła na orzeczenie toruńskiego sądu.
Sobecka 27 lutego 2012 r. zapłaciła za o. Rydzyka grzywnę w wysokości 3,5 tys. zł, a także ponad 1,2 tys. kosztów sądowych i komorniczych. Dyrektor Radia Maryja w 2011 roku został ukarany grzywną za prowadzenie nielegalnej zbiórki pieniędzy.

Zgodnie z Kodeksem wykroczeń, kto uiszcza grzywnę za ukaranego, nie będąc dla niego osobą najbliższą, podlega karze aresztu lub grzywny.
Posłanka Sobecka twierdziła podczas procesu w toruńskim sądzie, że nie zapłaciła za ojca Rydzyka, tylko wyłożyła pieniądze na grzywnę. Przekonywała, że szef dyrektor RM oddał jej już gotówkę. Na świadka został wezwany m. in. redemptorysta, który przedstawił taką samą wersję.
Dyrektor Radia Maryja został w 2011 r. ukarany prawomocnie grzywną za wykroczenie, polegające na prowadzeniu nielegalnej zbiórki pieniędzy na finansowanie Telewizji Trwam, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej oraz wierceń geotermalnych realizowanych przez Fundację Lux Veritatis. Grzywnę 27 lutego 2012 r. zapłaciła posłanka Sobecka.

Sąd też orzekł przepadek 3,5 tys. zł zapłaconej grzywny za o. Rydzyka i przekazanie kwoty na Zespół Opieki Paliatywnej im. Jana Pawła II - Hospicjum "Światło" w Toruniu, a także zasądził od obwinionej 350 zł opłaty sądowej i obciążył ją wydatkami sądowymi w wysokości 100 zł.

Sędzia Aleksandra Marek-Ossowska podkreśliła, że obwiniona dopuściła się wykroczenia będącego przejawem "lekceważącego stosunku do ostatecznych orzeczeń sądowych" i wskazała na "znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu".
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13597923,Rydzyk_nie_pomo...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

160. Wyłudzenia z funduszy WSI

Wyłudzenia z funduszy WSI podczas operacji "Zen"? Śledztwo umorzone. "Brak znamion przestępstwa"

W czwartek Szeląg powiedział, że śledztwo było w latach 2008-2011
zawieszone z powodu wyszukiwania i pozyskiwania niejawnych materiałów
sprawy. Uzasadnienie umorzenia jest tajne. Postępowanie umorzono w dwóch
wątkach - w obu podstawą był "brak znamion czynu zabronionego".



Szeląg ujawnił tylko sentencję postanowienia prokuratury. W
pierwszym wątku badała ona sprawę "działania osoby cywilnej" (prokurator
nie podał nazwiska) w latach 2001-2004, która oddając usługi
wywiadowcze RP, miała udzielać fałszywych informacji ws. działań
wywiadowczych i organizacji terrorystycznych oraz doprowadzić do
"niekorzystnego rozporządzenia mieniem" i wypłacenia 31 tys. zł oraz 108
tys. dolarów na pokrycie tych działań. W drugim wątku badano ewentualne
niedopełnienie obowiązków nadzoru przez żołnierzy i kierownictwo WSI.
Za takie czyny grozi do 10 lat więzienia.



"To kolejny argument, że raport jest kompletnie niewiarygodny i że
ujawnił tajemnicę państwową, kulisy prowadzonych operacji wywiadowczych;
ciekawy jestem, czy ktoś poniesie za to odpowiedzialność" - skomentował
Dukaczewski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

161. CZTERY PYTANIA do Piotra

CZTERY
PYTANIA do Piotra Bączka. "WSI i służby są nietykalne za czasów Tuska.
Sprawa operacji ZEN może być próbą utemperowania posła Macierewicza"

"Gdy obecnie widzi się, jak w glorii i chwale wracają pewne osoby,
jak się je przywraca, jak płk. Makowskiego, który wydaje książkę i
kreuje się na bohatera III RP, a nas szkaluje, to ma się poczucie, że
nie zrobiło się wszystkiego".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

162. komornicy mogą nas okradać bezkarnie, to "pomyłka"


Sąd i prokuratura zgodne: Nie ma sprawy komornika, który przez pomyłkę zabrał emerytce pieniądze z konta

Sąd nie uwzględnił zażalenia na umorzenie śledztwa przeciwko
komornikowi, który w wyniku błędu zajął konto pani Danuty Barańskiej -
mieszkanki Sochaczewa o takim samym imieniu i nazwisku jak dłużniczka.
Zażalenie złożyła pokrzywdzona


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

163. dorżnąć watahę - GW tekst Bogdan Wróblewski


Proces Kamińskiego jest wyjątkowy. Chodzi o tzw. aferę gruntową,
czyli sprawę fikcyjnego odrolnienia ziemi, która mogła być pułapką
zastawioną przez CBA w 2007 r. na Andrzeja Leppera, wtedy ministra
rolnictwa i wicepremiera w rządzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR.
Ujawnienie sprawy przez CBA doprowadziło do upadku koalicyjnego rządu i
przedterminowych, przegranych przez PiS wyborów. To jedyna sprawa o
takich konsekwencjach we współczesnej historii.

Prokurator zarzuca Kamińskiemu (dziś posłowi PiS), jego zastępcy i byłym
dyrektorom zarządu operacyjno-śledczego CBA stworzenie "fikcyjnej
sprawy odrolnienia ziemi", podrobienie dokumentów różnych urzędów,
niezgodnie z prawem stosowanie podsłuchów.

Prokuratorom zarzucał, że postawili mu zarzuty w zemście za ujawnienie
tzw. afery hazardowej, która biła w polityków PO. Ale zdaniem sędzi
Małgorzaty Bilickiej, która w 2012 r. nie zgodziła się na umorzenie
sprawy Kamińskiego, trzeba by zbadać też „aspekt polityczny kombinacji
operacyjnej o kryptonimie »Odra” i sprawy operacyjnego rozpracowania
»Treser «, czyli czy CBA nie zastawiało pułapki na Andrzeja Leppera”?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

164. Proces b. szefa CBA odroczony

Do 23 kwietnia odroczono rozpoczęty w czwartek proces b. szefa CBA
Mariusza Kamińskiego i jego podwładnych, oskarżonych o nadużycia prawa
przy prowadzeniu przez CBA ... Po wyjściu z zamkniętej dla mediów sali rozpraw Kamiński powiedział
dziennikarzom, że tego dnia odczytano akt oskarżenia i wyjaśnienia
podsądnych ze śledztwa. Dodał, że on i pozostali oskarżeni poprosili o
możliwość złożenia wyjaśnień w późniejszej fazie procesu. 23 kwietnia
mają zeznawać pierwsi świadkowie.



Warszawski sąd rejonowy ogłosił, że nie wyłączono
jawności odczytywania aktu oskarżenia. Został on jednak odczytany bez udziału mediów w
specjalnie zabezpieczonej sali Sądu Najwyższego.



– To, że państwo nie możecie wejść, jest podyktowane tylko i wyłącznie
charakterem sali, w której proces się odbywa - powiedział dziennikarzom w
przerwie procesu przewodniczący trzyosobowego składu sądu rejonowego
sędzia
Wojciech Łączewski. Był on pytany o wyjaśnienie, czemu akt oskarżenia,
który jest jawny, jest
odczytywany bez udziału mediów, czyli tak jak przy wyłączeniu jawności.
Sędzia odpowiedział, że jawności tej czynności sąd nie wyłączał. – Nikt z państwa nie złożył takiego wniosku, że chciałby wejść - dodał sędzia
pytany przez dziennikarza PAP.



Proces wiąże się ze słynną operacją CBA w tzw. aferze gruntowej. CBA
zakończyło operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K.
łapówki za „odrolnienie” w ministerstwie rolnictwa gruntu na Mazurach.
W czerwcu 2012 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście niejednogłośnie umorzył
na wniosek obrony ten proces - jeszcze przed jego rozpoczęciem, uznając „brak
znamion przestępstwa”. W grudniu 2012 r. na wniosek prokuratury i
pokrzywdzonych Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił umorzenie i nakazał
przeprowadzenie procesu. Obie decyzje wydano tajnie.



Rzeszowska prokuratura
nadała grupie osób status pokrzywdzonych, m.in. w związku z tym, że CBA miało
ich bezprawnie podsłuchiwać. Są to m.in. Lepper (a po jego samobójczej
śmierci w 2011 r. najbliższa rodzina), Ryba i Andrzej K., a także politycy
Samoobrony, wśród nich Janusz Maksymiuk - są oni oskarżycielami posiłkowymi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

165. Jutro ma zapaść wyrok ws. grudnia 70

Wyrok w procesie w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. ma zapaść w piątek przed warszawskim sądem okręgowym. Po raz pierwszy akt oskarżenia w tej sprawie odczytano w 1998 r. – jeszcze w sądzie w Gdańsku.

Zasiadającym na ławie oskarżonych trzem osobom – w tym ówczesnemu wicepremierowi PRL Stanisławowi Kociołkowi – formalnie grozi dożywocie. Prokurator wniósł o wymierzenie oskarżonym kar po osiem lat więzienia i po 10 lat pozbawienia praw publicznych, obrona domaga się uniewinnień.

W grudniu 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze. Zdrożały głównie artykuły codziennej konsumpcji, pogarszając przede wszystkim sytuację najuboższych. Podwyżki miały objąć 45 grup artykułów, głównie spożywczych w tym: mięsa – średnio o 18 proc., mąki – o 17 proc., makaronu – o 15 proc., dżemów – o 36 proc., ryb – o 12 proc.

Zmiany cen spowodowały niezadowolenie, na Wybrzeżu doszło do demonstracji, w poniedziałek 14 grudnia zaprotestowali robotnicy gdańskiej Stoczni im. Lenina. Tego dnia na ulicach Gdańska doszło do pierwszych starć z milicją. 15 grudnia strajki wybuchły w Gdyni, Elblągu, Słupsku i Szczecinie. Od 14 do 19 grudnia – według szacunków historyków – w ulicznych starciach udział wzięło nawet kilkadziesiąt tys. osób.

Do spacyfikowania protestów władze wykorzystały ok. 27 tys. żołnierzy oraz 9 tys. milicjantów i funkcjonariuszy SB. Użyto czołgów, transporterów opancerzonych i śmigłowców. 20 grudnia 1970 r. na VII plenum KC PZPR przyjęto rezygnację Władysława Gomułki z funkcji I sekretarza i członka Biura Politycznego KC. Nowym I sekretarzem został Edward Gierek, dotychczasowy I sekretarz KW PZPR w Katowicach i członek Biura Politycznego KC.

“Wystąpienia, uznane za kontrrewolucyjne, miały być stłumione siłą. Nie brano pod uwagę ustępstw, ani możliwości negocjacji. Gomułka uważał, że wykazanie wobec zbuntowanych robotników słabości byłoby pierwszym krokiem w demontażu władzy absolutnej, która ze swej natury nie powinna ustąpić pod naciskiem społecznym” – pisał kilka lat temu w swej syntezie najnowszych dziejów Polski historyk Andrzej Friszke.

Według oficjalnych danych na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych. Spośród ofiar 12 osób nie ukończyło 20 lat. Zatrzymano ponad trzy tys. osób, wiele z nich zostało pobitych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r. Śledztwo wszczęto w październiku 1990 r. Najpierw prowadziła je prokuratura wojskowa, potem Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Przesłuchano ponad cztery tysiące świadków.

W 1995 r. do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku trafił akt oskarżenia przeciw 12 osobom: Wojciechowi Jaruzelskiemu, który w grudniu 1970 był szefem MON, ówczesnemu wicepremierowi PRL Stanisławowi Kociołkowi, ministrowi spraw wewnętrznych Kazimierzowi Świtale, wiceministrowi obrony narodowej Tadeuszowi Tuczapskiemu, dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego Józefowi Kamińskiemu, dowódcy 16. Dywizji Pancernej Edwardowi Łańcuckiemu, komendantowi Szkoły Podoficerskiej MO w Słupsku Karolowi Kubalicy oraz pięciu wojskowym, którzy dowodzili: działającą w Gdyni 8. Dywizją Zmechanizowaną, 32. Pułkiem Zmechanizowanym blokującym Stocznię im. Komuny Paryskiej w Gdyni i batalionem blokującym bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej.

Sąd w Gdańsku zebrał się po raz pierwszy w 1996 r., jednak proces długo nie ruszał; na rozprawy m.in. nie stawiali się oskarżeni, tłumacząc się złym stanem zdrowia i wiekiem. W końcu proces zaczął się w czerwcu 1998 r. Ława oskarżonych stopniowo zmniejszała się z powodu śmierci lub problemów zdrowotnych odpowiadających w tej sprawie. W 1999 r. proces – już tylko wobec 10 osób – przeniesiono do Warszawy (tu mieszkała większość oskarżonych); jesienią 2001 r. ruszył na nowo. Od tego czasu trwały żmudne przesłuchania świadków – głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów.

W akcie oskarżenia prokuratura wniosła bowiem o przesłuchanie ok. 1110 osób; sąd nie zgodził się na ograniczenie ich liczby, o co w toku procesu wnosił prok. Bogdan Szegda. Od listopada 2009 r. w procesie trwało tzw. zaliczanie materiału dowodowego – ostatnia czynność przed zamknięciem przewodu, mowami końcowymi stron i wyrokiem. Na tok procesu wpływały kłopoty zdrowotne sędziów i ławników. W 2009 r. sędzia Urszula Krzynówek, która od początku zasiadała w składzie sądu, zastąpiła sędziego Piotra Wachowicza jako przewodniczącego tego składu.

Jak wyjaśniał wtedy rzecznik sądu, taką precedensową decyzję podjęto, by usprawnić proces. W maju 2011 r. – po 10 latach rozpraw – sprawa musiała zostać przerwana z powodu śmierci ławnika. Wznowiony w lipcu 2011 r. proces jest już prowadzony bez głównego oskarżonego gen. Jaruzelskiego. Sprawa generała, który leczy się onkologicznie, została wyłączona i zawieszona z powodu jego złego stanu zdrowia. Początkowo wznowiony proces – w którym przewodniczącym składu sędziowskiego jest sędzia Wojciech Małek – toczył się wobec czterech osób, ale w kwietniu zeszłego roku sąd wyłączył – ze względu na stan zdrowia – jednego z oskarżonych dowódców wojskowych.

W 2013 r. na ławie oskarżonych pozostali: Kociołek oraz dowódcy wojska – Mirosław W. i Bolesław F. W ponownym procesie prokuratura wniosła o przesłuchanie ponad 80 świadków – przed sądem zeznania złożyli m.in. b. prezydent Lech Wałęsa i b. I sekretarz PZPR Stanisław Kania. “Pokrzywdzeni i ich bliscy czekają. Mieszkańcy Trójmiasta czekają. I Polska czeka na wyrok sądu w tej sprawie” – tak Szegda zakończył w styczniu tego roku swą mowę końcową w procesie.

W akcie oskarżenia dotyczącym “sprawstwa kierowniczego” zabójstwa robotników Wybrzeża napisano, że zgodnie z konstytucją PRL tylko Rada Ministrów mogła mocą swej uchwały podjąć decyzję o użyciu broni palnej, a w 1970 r. uczynił to szef PZPR Władysław Gomułka. Podjął on decyzję po przedstawieniu mu przez Mieczysława Moczara nieprawdziwej informacji o zabiciu przez demonstrujących dwóch milicjantów. Sprzeciwu wobec tej decyzji nie zgłosiła żadna z osób obecnych na posiedzeniu władz PZPR, także Jaruzelski.

On sam wyjaśniał w sądzie, że nie podał się do dymisji w sprzeciwie wobec decyzji Gomułki, bo uważał, iż “byłby to nic nieznaczący gest, gdyż wtedy ministrem obrony zostałby gen. Grzegorz Korczyński, który bezwzględnie realizowałby polecenia Gomułki”. Jaruzelski zapewniał, że jako szef MON podjął kroki w celu “złagodzenia” decyzji Gomułki. Do winy nie przyznał się też Kociołek, który jest oskarżony o to, że 16 grudnia nakłaniał strajkujących w Gdyni do powrotu do pracy, choć wiedział, że następnego dnia rano stocznia będzie “zablokowana” przez wojsko – wtedy na stacji kolejki miejskiej pod gdyńską stocznią zginęły osoby, które usłuchały apelu Kociołka.

”Kociołek nie wspomniał w przemówieniu, jaki był charakter tych manifestacji, nie wspomniał o ich przyczynach, zabitych robotnikach i wprowadzeniu wojska do miast (…) choć posiadał wiedzę na ten temat, nie wyciągnął żadnych wniosków i nie podjął działań, aby zminimalizować skutki” – zaznaczał Szegda. Kociołek twierdzi, że “nie było związku przyczynowo-skutkowego” między jego apelem a masakrą na przystanku kolejki. Mówił, że nic nie wiedział o “blokadzie” stoczni. “Musiałbym mieć ograniczoną poczytalność, gdybym wiedząc o blokadzie, nie wspomniał o tym w swym wystąpieniu” – tłumaczył przed sądem.

W mowie końcowej powiedział jednocześnie, że Grudzień 1970 r. to tragedia, za którą “czuje się politycznie współodpowiedzialny”. Z kolei zasiadający na ławie oskarżonych dwaj dowódcy wskazują, że podczas wydarzeń na Wybrzeżu robili wszystko, aby uniknąć ofiar. Dodają, że śmierć większości tych ofiar była spowodowana działaniami milicji, a nie wojska. Komisja PZPR kierowana przez członka Biura Politycznego PZPR Władysława Kruczka, która w 1971 roku badała odpowiedzialność za wydarzenia grudniowe 1970 r., wskazywała, że na przebiegu wydarzeń zaważyła ocena Gomułki, że mają one “charakter kontrrewolucyjny”.

Wyłączną odpowiedzialnością za nie raport Kruczka obciążał członka Biura Politycznego Zenona Kliszkę, który na Wybrzeżu dowodził “sztabem antykryzysowym” (zmarł w 1989 r.). W raporcie podkreślono, że Kociołek przeciwstawiał się dalszemu używaniu broni w Gdyni 17 grudnia.
http://www.radiomaryja.pl/informacje/jutro-ma-zapasc-wyrok-ws-grudnia-70/


Jest wyrok ws. masakry na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Stanisław Kociołek uniewinniony [ZDJĘCIA]

Sąd okręgowy w Warszawie - po 17 latach od wniesienia aktu oskarżenia -
ogłosił w piątek wyrok w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w
grudniu 1970 r. Stanisław Kociołek został uniewinniony, dwaj dowódcy
wojska skazani w zawieszeniu.

Uczestniczący w dramatycznych wydarzeniach Grudnia'70 r. w Gdyni Jerzy
Fic powiedział po ogłoszeniu wyroku, że "jest zaskoczony, że wicepremier
Stanisław Kociołek nie został ukarany i został uniewinniony".



On świadomie wysłał ludzi do stoczni i mógł przewidzieć, co będzie, co
tym robotnikom może grozić, jak przed stocznią z bronią stało wojsko i
milicja - dodał.Nieznane wcześniej zdjęcia z Grudnia '70 [GALERIA]




- On dobrze wiedział, że przed stocznią już 16 grudnia stała
milicja, wojsko i wiedział o tym, jakie to może być zagrożenie, że
pracowników 17 grudnia rano nie wpuszczą do zakładu, a słyszałem, jak
wicepremier przemawiając wieczorem zachęcał do pójścia do pracy -
tłumaczył.

Inny uczestnik wydarzeń grudniowych w Gdyni, Henryk Mierzejewski z
Wejherowa po ogłoszeniu wyroku powiedział: "nie tylko wyrok, ale cały
ten proces, to jest skandal".



- Władza sądownicza, którą dziś mamy, nie została oczyszczona i
koledzy nie będą sądzili dawnych kolegów - powiedział Mierzejewski. -
Najlepszym tego dowodem jest to, jak długo to trwa. Ile lat niepodległa
Polska nie może uporać się z tymi zaszłościami? (...) Ciągnie się
latami, tak jakby normalnie nie było dostępu do żadnych akt, jakby
normalnie polskie sądy nie funkcjonowały - dodał.



- Oficerowie, którzy zamiast dostać wyrok za wydanie rozkazu
strzelania, dostali wyrok za pobicia. To co - oni bili - pytał
retorycznie. - Żeby była sprawiedliwość, to powinno się pokazać: ten
wydał rozkaz, ten wykonywał rozkaz, a tu jest parodia procesu - ocenił.



Jak mówił, wyrok nie przyniósł mu ulgi; natomiast satysfakcję
poczuł, gdy w miejscu kaźni powstał pomnik przypominający o wydarzeniach
Grudnia'70.



- Nie wierzę w polską sprawiedliwość, gdzie np. Wojciech Jaruzelski
powinien być sądzony, ale ze względu na stan zdrowia wyłącza się go z
procesu, a z drugiej strony jest zapraszany - a to przez prezydenta jako
doradca, a to na kongresy swoich dawnych towarzyszy partyjnych - dodał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

166. Afera gruntowa. Świadkowie

Afera gruntowa. Świadkowie nie dotarli na rozprawę


Mieli być przesłuchani pierwsi świadkowie, ale niestety nie dotarli
na rozprawę. Przed warszawskim sądem dziś druga odsłona w procesie afery
gruntowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

167. bąk sie przebije

Podczas wycinki drzew nie doszło do degradacji środowiska naturalnego. Tak orzekł dziś Sąd Rejonowy w Muszynie w sprawie biznesmena Ryszarda F., jednego z najbogatszych ludzi w Polsce.Przedsiębiorca był oskarżony o znaczne zniszczenie przyrody w trakcie wycinki pięciu hektarów lasu. Wylesiona droga miała być przeznaczona pod budowę toru saneczkowego na stoku Jaworzyny Krynickiej. Teren znajdował się na obszarze ochrony siedlisk „Ostoja Popradzka” i Natura 2000.

Zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa złożył były już Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Krakowie, Jerzy Wertz. Prokurator żądał dla sądeckiego biznesmena 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 2 lata. Sąd uznał natomiast, że Ryszard F. w latach 2006-2011 bez odpowiednich zezwoleń wybudował w Szczawniku m.in. przepusty betonowe oraz instalację wodną, służące do naświetlenia i naśnieżania planowanego toru saneczkowego. Postępowanie karne zostało warunkowo umorzone na okres jednego roku próby.

Ryszard F. to znany producent okien dachowych. Według miesięcznika Forbes znajduje się na 35 miejscu najbogatszych Polaków w kraju.
http://biznes.onet.pl/znany-biznesmen-uniewinniony,18490,5474460,1,news-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

169. Masa: prawdziwa mafia to były

Masa: prawdziwa mafia to były WSI. My byliśmy mafią trzepakową


- Prawdziwa mafia to były Wojskowe Służby Informacyjne, stare
SB, ludzie, którzy zostali źle zweryfikowani, nie kontynuowali służby
i musieli się gdzieś podziać. I to była ta prawdziwa mafia. Lata 90.
to było polskie eldorado - mówi w rozmowie z Sylwestrem Latkowskim
i Cezarym Bielakowskim świadek koronny Jarosław S., ps. Masa.

Czy w Polsce jest mafia? Czy umarła wraz z zamknięciem „Pruszkowa”?

Mafia przybrała zupełnie inny charakter i wymiar. Ta mafia jest w głębokim podziemiu i zajmuje się szeroko pojętym biznesem.

Wspomniałeś, że wy byliście mafią…

…trzepakową, bo prawdziwa mafia to były Wojskowe Służby Informacyjne,
stare SB, ludzie, którzy zostali źle zweryfikowani, nie kontynuowali
służby i musieli się gdzieś podziać. I to była ta prawdziwa mafia. Lata
90. to było polskie eldorado.

Jest taka teoria, że ta mafia trzepakowa była inspirowana przez służby specjalne PRL. Czy grupa „Pruszkowa” była samodzielna?

Owszem, aczkolwiek nasze interesy się splatały. „Inspirowana” to zbyt
wielkie słowo. Po prostu tym ludziom pasowało, żebyśmy robili dużo
hałasu wkoło siebie, żebyśmy zwracali na siebie uwagę mediów i policji,
a oni stali w cieniu i zarabiali grubą kasę.

O Pershingu się mówiło, że był agentem UOP. Ty go znałeś.

Znałem, ale nie na tyle, żebym ja mu powiedział o swojej współpracy z Urzędem Ochrony Państwa, a on mi o swojej.

A
związki Pershinga ze Służbą Bezpieczeństwa? Wiadomo, że początki
Pershinga, jego interesy, kasyna, sięgają dużo dalej, czasów PRL.

Każdy to wie, tylko że każdy w jakimś tam stopniu się tego wypierał.
Cóż, temat nie był kontynuowany. Po prostu każdy wierzył w zapewnienia
Pershinga. Był za duży, żeby mu zarzucać takie rzeczy. Za duży i za
silny. To WSI były animatorem tych poczynań. Przyszli najpierw do nas,
czyli do Kiełbachy i do mnie. Chcieli sprzedać helikoptery, wozy
pancerne, różną broń. Mieli szeroki asortyment do zaoferowania. My
nie wiedzieliśmy, co z tym zrobić.

Który to był rok?

1993 albo ’94,… chyba ’93. Wtedy poszliśmy do Pershinga z Kiełbasą
i daliśmy mu ten kontakt. On od razu się zorientował, że można na tym
zarobić i poprzez B. i G. poszedł duży transport helikopterów i czołgów
do Syrii.

Czyli Pershing współpracował z WSI?

Współpracował akurat przy tym dealu.

A w innych sprawach?

Nie mam wiedzy.(..)

Dlaczego się musiałeś wykazywać?

Chciałem
mu swoimi czynami podziękować za to, że jest charakterny, za to, że jest
uczciwość w grupie, za to, że mogłem istnieć dalej. Więc kazałem
Frankowi, żeby zrobił coś ciekawego. Ciekawym tematem, który mi podsunął
Korek z Mokotowa, było opodatkowanie wszystkich maszyn do gry
wstawianych do lokali. To nam faktycznie przyniosło fortunę dużo większą
niż narkotyki.

To był ten moment, w którym „Pruszków” wprost był związany ze światem polityki.

No tak, wtedy żeśmy nieświadomie wdepnęli właśnie w świat polityki.
Rozmawiali ze starymi. Rozmowa okazała się na tyle konstruktywna, że oni
przejęli sześć firm, które finansował SLD, i zabronili się nam do nich
dotykać. To były firmy, które miały od paruset do paru tysięcy maszyn.


Peny
zapis rozmowy Sylwestra Latkowskiego i Cezarego Bielakowskiego
z Jarosławem S. ps. Masa w specjalnym numerze "Kryminalny Wprost", który
jest już dostępny w kioskach.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

170. Sąd 5 czerwca zdecyduje, czy

Sąd 5 czerwca zdecyduje, czy zawiesić proces Kiszczaka


W październiku 2012 r. SO przesłuchał troje lekarzy, którzy wcześniej
uznali, że Kiszczak jest bezterminowo niezdolny do udziału w procesie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

171. List JE ks. bp. Stanisława

List JE ks. bp. Stanisława Napierały, byłego ordynariusza diecezji kaliskiej do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia:

Stanisław Napierała Kalisz, 4 marca 2013 r.
Biskup Kaliski – Senior

Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieście

X Wydział Karny

ul. Marszałkowska 82

00-517 Warszawa

Dotyczy Sygn. Akt: X K 1514/10

I

Pan Witold Tomczak, poseł Rzeczpospolitej Polskiej w latach 1997 – 2009, poinformował mnie o rozpoczęciu przeciwko niemu procesu przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia, X Wydział Karny, z powodu oskarżenia Prokuratury o „zniszczenie dzieła sztuki”. Chodzi o wystawienie w 2000 w Galerii Narodowej „Zachęta” w Warszawie kompozycji Maurizio Cattelana zatytułowanej: „La Nona Ora”. Kompozycja przedstawia postać Ojca Świętego Jana Pawła II powaloną na ziemię, z pastorałem w ręku, przygniecioną wielkim głazem.

Pan W. Tomczak jest oskarżony o czyn z art. 288 § 1 kk, przewidującego karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

II

Najważniejsze nie jest to, co Pan Tomczak zrobił, lecz dlaczego to zrobił. Pan Tomczak jest człowiekiem prawym i poważanym. Nie narażałby się na kłopoty, lub wyrządzałby komukolwiek przykrość. Stanął w obronie wartości. Zaprotestował przeciwko ich szarganiu.

Jako wierzącego i praktykującego katolika oraz prawdziwego patriotę, cechuje go głęboka wrażliwość na to, co święte i polskie. Tymczasem ekspozycja w „Zachęcie” wzbudziła duże kontrowersje. Wielu podobnie, jak Pan Tomczak, odczytało ją jako „bluźnierstwo i zniewagę wobec Najwyższego Pasterza Kościoła Katolickiego”. Wśród różnych możliwości interpretacji z pewnością znajduje w ekspozycji uzasadnienie ta, którą reprezentuje Pan Tomczak.

Powstaje pytanie, dlaczego tak kontrowersyjny eksponat znalazł się w Galerii Narodowej, w ojczyźnie Jana Pawła II, w roku Wielkiego Jubileuszu Zbawiciela Świata? Czy organizatorzy wystawy nie zdawali sobie sprawy, że on dotknie boleśnie tysiące Polaków? Dlaczego to zrobili? Czy nie ponoszą oni odpowiedzialności wobec Polaków, w których zranili miłość do wielkiego Rodaka?

Sprawa jest złożona. W tak złożonej sytuacji dążenie do ukarania Pana Witolda Tomczaka jest wielką niesprawiedliwością.

Ks. bp Stanisław Napierała

Biskup Kaliski, Senior

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

172. szwajcarskie konta

Sąd: Nie będzie zwrotu prokuraturze sprawy Dochnala i Petera V.

Sprawa oskarżonych o przestępstwa
finansowe znanego lobbysty Marka Dochnala oraz zwanego przez media
"kasjerem lewicy" szwajcarskiego bankowca Petera V. nie będzie zwrócona
prokuraturze - zadecydował dzisiaj Sąd Apelacyjny w Warszawie. SA
podkreślił, że proces powinien zacząć się niezwłocznie i sprawnie się
toczyć.

W lutym 2012 r. katowicka prokuratura
apelacyjna oskarżyła 52-letniego Dochnala o nielegalne unikanie
opodatkowania ponad 20 mln dolarów, uzyskanych za doradztwo przy prywatyzacji Polskich Hut Stali i Huty Częstochowa.
W 2003 i 2004 r. w porozumieniu z inwestorem - firmą LNM Holdings -
lobbował on na rzecz ich sprzedaży, za co otrzymał prowizję 20,9 mln
dolarów (wówczas ok. 81 mln zł).

Według prokuratury
przestępstwo polegało na tym, że wykorzystując niuanse szwajcarskiego
prawa, Dochnal chciał uniknąć 60 proc. opodatkowania pieniędzy. Zamiast
na konto należącej do lobbysty firmy Blue Aries Capital przekazano je na
jego prywatny rachunek, dzięki czemu nie zostały opodatkowane. W
mechanizmie kluczowy był udział ówczesnego pracownika szwajcarskiego
banku Petera V., który zaakceptował przelew, mimo że nie zgadzał się
odbiorca.

Nie do końca udany przekręt


Oskarżono też pełnomocnika należącej do Dochnala firmy
Krzysztofa P., który za namową pozostałych oskarżonych miał przygotować
fałszywe dokumenty. Choć na fakturach odbiorcą pieniędzy była firma
lobbysty, zamiast jej konta umieszczono tam numer jego prywatnego konta.
Przestępstwo nie do końca się udało, ponieważ część tych środków
Dochnal przelał później na inne konta w Polsce i w innych bankach. Te
pieniądze - dzięki współpracy prokuratury z urzędem kontroli skarbowej -
udało się opodatkować.

Dochnalowi i Krzysztofowi P.
grozi do 10 lat więzienia, a V. - do 15 lat więzienia. Prokuratura
wycofała zaś zarzut "prania brudnych pieniędzy", który był jedną z
głównych podstaw przedłużania aresztu wobec lobbysty.

"Uporządkować" i "wyselekcjonować" pod kątem przydatności

W lutym br. Sąd Okręgowy w Warszawie
z urzędu postanowił zwrócić prokuraturze tę sprawę (połączoną z inną
sprawą Dochnala za unikanie płacenia podatków). SO polecił prokuraturze
"uporządkować" materiał z prawie 100 tomów akt, "wyselekcjonować" je pod
kątem przydatności do procesu (SO kwestionował np. przydatność
billingów V.) oraz przetłumaczyć niektóre akta na jęz. polski.


Prokuratura odwołała się do SA, wnosząc o uchylenie tej decyzji.
Prok. Tomasz Tadla mówił w SA, że nie ma mowy o "bałaganie" w aktach.
Powołał się na sześć zrealizowanych wniosków Polski w tej sprawie o
pomoc prawną ze Szwajcarii. - Polski prokurator nie ma wpływu na sposób,
w jaki szwajcarski prokurator dobiera dokumenty; nam nie wolno ich
usuwać czy "porządkować" - dodał. Podkreślił, że billingi pozwoliły
ustalić kontakty V. w Polsce przed jego zatrzymaniem w 2008 r., a w
aktach sprawy są tłumaczenia wskazanych akt.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

173. nie będzie zwrotu w sprawie...

za to jest w sprawie Marczuk...
"Umorzyła sprawę Marczuk,skazała biskupa"
za GPC
niewinna Marczuk,uwolniona od zarzutów beksa lala Beata
co jeszcze ?
pozdrowienia

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

174. likwidacja WSI

Mocą prawomocnego już wyroku, MON ma przeprosić Aleksandra Makowskiego, głównego uczestnika tajnej operacji "Zen" w Afganistanie, za bezprawne opisanie go w raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych z 2007 r.
Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa od ubiegłorocznego wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który częściowo uwzględnił pozew Makowskiego.

SA tylko nieznacznie zmienił treść przeprosin. Prokuratoria może złożyć jeszcze kasację do Sądu Najwyższego, ale nie wstrzymuje to wykonania wyroku.
Makowski to były oficer wywiadu PRL; niezweryfikowany w 1990 r.; potem biznesmen oraz współpracownik wywiadu UOP i WSI. Miał obiecywać m.in. możliwość ujęcia w tej akcji Osamy bin Ladena. W sadzie przyznał, że w 2006 r. uczestniczył we wspólnej z CIA operacji mającej na celu "wyeliminowanie, czyli zabicie członka kierownictwa Al-Kaidy", za co CIA przewidywała 25 mln dolarów nagrody.

Raport twierdził, że Makowski dopuszczał się mistyfikacji. "W sprawie »Zen« służby, działając na zlecenie hochsztaplera, okradały państwo polskie i były gotowe narazić polskich żołnierzy i zwierzchników sił zbrojnych na najwyższe niebezpieczeństwo i międzynarodową kompromitację" - napisano. Według raportu WSI chciały wyłudzić od NATO wielomilionową nagrodę za rzekomą eliminację terrorystów. "Operacja »ZEN« była swoistym przykryciem do zupełnie innych działań, mających na celu odniesienie osobistych korzyści przez Makowskiego" - pisano w raporcie. Ujawniono, że Makowski pobrał od WSI ok. 32 tys. zł oraz 108 tys. dolarów.

Krótko przed ujawnieniem raportu Radosław Sikorski odszedł z funkcji szefa MON w rządzie PiS. Uznał, że jego spór z Macierewiczem zagraża bezpieczeństwu żołnierzy w Afganistanie - Sikorski chciał jego dymisji. Ujawnienie akcji Sikorski nazwał "ciężkim błędem".

Makowski oświadczył, że ujawnienie akcji służy "jedynie organizacjom i osobom, przeciwko którym były skierowane", naraża też na niebezpieczeństwo jego i osoby z nim działające. Nie kwestionował, że był agentem UOP, a potem WSI, ale organa państwa nie miały prawa tego ujawnić. Dlatego pozwał "następców prawnych" tych, którzy o tym zdecydowali. Dodał, że nie popełnił przestępstwa i nie chciał oszukać państwa.

SO uznał, że raport naruszył jego dobra osobiste, ale przepraszać za to ma jednak tylko MON, a nie także prezydent i premier - jak wnosił Makowski. Sąd nakazał MON przeprosić go za podanie w raporcie nieprawdziwych informacji o jego rzekomych nadużyciach i "hochsztaplerstwie" oraz za ujawnienie jego nazwiska i szczegółów jego działalności w sytuacji, gdy sprawa nie kwalifikowała się do ujawnienia w raporcie.

Sędzia SO Jan Wawrowski mówił, że zwłaszcza ujawnienie wcześniejszej współpracy Makowskiego z wywiadem UOP nie znajdowało podstawy w przepisach.

SO ograniczył też zakres przeprosin do "Rzeczpospolitej" i TVP1 po "Wiadomościach" - powód chciał przeprosin w trzech telewizjach i dwóch gazetach. Żądał też wpłaty przez pozwanych symbolicznej złotówki - SO uznał to roszczenie za przedawnione.

Reprezentująca stronę pozwaną Prokuratoria Generalna chciała oddalenia pozwu, dowodząc, że raport jest dokumentem urzędowym korzystającym z domniemania prawdziwości i to powód musi wykazać, że tak nie jest. SO uznał, że powód skutecznie obalił domniemanie prawdziwości dokumentu, a strona pozwana nie przedstawiła dowodów na poparcie swych twierdzeń.

SA oddalił apelację Prokuratorii, która wnosiła o oddalenie całego pozwu. Makowski nie apelował. Złożył zaś SA decyzję Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która w lutym br. umorzyła - z braku znamion przestępstwa - śledztwo ws. rzekomych wyłudzeń z funduszu operacyjnego WSI i "dezinformacji wywiadowczej" podczas operacji "Zen".

SA uznał, że ustalenia SO są zasadne, choć treść przeprosin nieco zmodyfikował, gdyż SO zawarł w niej własne kompilacje, a nie cytaty z raportu nt. powoda. SA uznał też, że do naprawienia szkody wystarczy tylko opublikowanie przeprosin w "Rz", a nie także w TVP.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sad-mon-ma-przeprosic-bohatera-akcji-zen,...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

175. 3 czerwca prawomocny wyrok w

3 czerwca prawomocny wyrok w sprawie Kani

3 czerwca br. Sąd Apelacyjny w Warszawie ogłosi prawomocny wyrok wobec Stanisława Kani, byłego I sekretarza KC PZPR, uniewinnionego w 2012 r. od zarzutu w sprawie wprowadzenia w 1981 roku stanu wojennego.

Katowicki pion śledczy IPN chce uchylenia ubiegłorocznego wyroku I instancji wobec Kani i ponownego procesu. Obrona i on sam chcą utrzymania uniewinnienia. SA uzasadnił odroczenie wyroku zawiłością sprawy.

12 stycznia 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza pod wodzą Wojciecha Jaruzelskiego w celu likwidacji NSZZ "Solidarność", zachowania ówczesnego ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach PRL.

SO wyłączył z tej grupy przestępczej Kanię, bo uznał, że "nie działał on z zamiarem nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego; opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju, nie akceptował rozwiązań siłowych". Sprawę Jaruzelskiego sąd zawiesił latem 2011 r. z powodu jego złego stanu zdrowia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

176. Janusz

Egzekucja Rokity. Kto następny do sądowego unicestwienia? Nadchodzi kres wolności słowa?

"Najpierw Ziobro, teraz Rokita – dwaj najaktywniejsi posłowie
śledczy z komisji do sprawy Rywina, przy pomocy sądów zostali
wprowadzeni w ogromne tarapaty. Może to przypadek, a może nie".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

177. Rokita w TVN24: "Jestem

Rokita w TVN24: "Jestem pierwszą osobą, która została skazana za zbrodnie stanu wojennego, tyle tylko, że ja broniłem ofiar..."

"Egzekucja na mnie będzie dokonywana do końca życia. To jest wymiar niesprawiedliwości".



Jarosław Kaczyński raczej jest nastawiony na to, żeby
zadośćuczynić pohańbionej pamięci swego brata, a nie zemście. Pamięć
Lecha Kaczyńskiego faktycznie została w Polsce pohańbiona dość
brutalnie

- mówił Jan Rokita, który był gościem "Faktów po Faktach" w
TVN24.Zdecydowana część rozmowy dotyczyła wyroku i politycznego i
sądowego na byłym pośle PO.


Na początku rozmowy, Kamil Durczok zapytał Jana Rokitę o Włochy, w
których obecnie przebywa – podoba się panu w Perugii – dopytywał?

Ja we Włoszech się czuję bardzo dobrze, mam tu wielu przyjaciół dobrze mi się tu pisze pracuje...

- odpowiedział Rokita

Dalej już nie było tak sielsko, dziennikarz zapytał , czy Rokita zamierza wykonać wyrok sądu w sprawie Konrada Kornatowskiego

Nie nie, skąd. Komornik go wykonuje za mnie, trudno wykonywać takie wyroki

– odparł był polityk PO. I szybko przeszedł do oceny werdyktu wydanego przez sąd:

Wydaje mi się że to jest postawienie sprawy na głowie. Jeżeli
ja mam przeprosić Kornatowskiego za to, że on jest współodpowiedzialny
za to co prokuratura robiła w latach 80 to można powiedzieć, że Michnik
powinien przeprosić Kiszczaka za swój list, a Wałęsa powinien wypłacać
odszkodowania Jaruzelskiemu.

Rokita podkreślił, że jest zdumiony wyrokiem bo po raz pierwszy
dochodzi w Polsce do sytuacji, że  to ktoś kto bronił ofiar stanu
wojennego musi przepraszać i płacić karę na rzecz jednego ze sprawców
zbrodni z tamtego okresu.

Ja jestem pierwszą osobą która ma zapłacić znacznie więcej niż to co
przekracza mój dobytek człowiekowi, którego Sejm uznał za winnego
nadużyć w stanie wojennym. Ta sprawa jest bezsporna – i ustalona przez
Sejm.  Jest obszerny materiał, rzecz nie podlega wątpliwość  Tadeusz
Wądołowski był zabity na komisariacie, są na to dowody, że go tam
katowano. Kornatowski tak przesłuchiwał biegłego, żeby ten stwierdził,
że ślady krwi nastąpiły w wyniku zawału serca.

- mówił na antenie TVN24 Jan Maria Rokita.

Były członek komisji śledczej badającej aferę Rywina przyznał
również, że nie pojmuje jak ktoś taki jak Konrad Kornatowski mógł zostać
Komendantem Głównym Policji już w wolnej Polsce.

Ja czuje się obowiązany do tego żeby być strażnikiem tamtych ustaleń
sejmu to wszystko poszło w zapomnienie. Ludzie, których Sejm uznał że
nie powinni pełnić funkcji publicznych awansowano a jeden został o dziwo
szefem policji...

Później ze strony Durczoka padło pytanie, czy Rokita zamierza wracać
do kraju. Polityk stwierdził jednak, że to mało prawdopodobne pod
obecnymi rządami...

Jestem w trudnej sytuacji życiowej, jestem pierwszą osobą
która będzie płaciła za zbrodnie stanu wojennego nikt za to dotąd nie
płacił to jest miarą absurdu, w którym żyjemy
. Ja się przed
tymi nie obronię nie mam majątku więc nie zapłacę, to co zarobiłem
zostanie mi zabranie dla Kornatowskiego. Albo znajdę pracę na czarno, bo
jak trzeba jeść i zapłacić to trzeba znaleźć pracę na czarno -  pan w
takiej sytuacji tez by musiał tak zrobić albo będę musiał szukać miejsca
poza granicami polski, gdzie rzeczywistość prawna mnie nie dosięgnie.
Komornik jeszcze nie wdarł się do mojego mieszkania, ale niedługo może
przyjść i mi zabrać komputer i księgozbiór. Ten wyrok skazuje mnie na wykluczenie społeczne. Nie wiem co zrobię.

Dziennikarz TVN24 wyraźnie nie był zadowolony z tej odpowiedzi i nie
krył zdziwienia, dlaczego Rokita mówi, że nie wróci do Polski dopóki
przy władzy pozostaje Donald Tusk. Polityk odpowiedział bardzo
emocjonalnie:

Pyta pan człowieka który został napadnięty na drodze, co on
dalej chce zrobić, kiedy on leży na ziemi a rabusie chcą go jeszcze
bardziej obrabować. Nie wiem co zrobię...

Później zaczęły się pytania o zasadność wyroku sądu i próby dotarcia
do poczucia praworządności Jana Rokity, Durczak apelował do byłego posła
PO i powoływał się na jego zasady i szacunek dla instytucji państwa.
Polityk nie zamierzał jednak wycofywać się ze swojego stwierdzenia, że
wyrok wydany w jego sprawie nie został wydany przez w pełni niezawisły
sąd:

To nie był niezawisły sąd jakby pan był na rozprawie to by pan to
wiedział nie pozwolono mi zadać żądnego pytania, zostały uchylone,
przypisano mi fikcyjne zarzuty, które sformułował Kornatowski nie
pozwolono mi zadać żadnego pytania, sąd wziął mechanicznie
wszystkie zarzuty i wydał wyrok więc niech mi pan nie mówi że to jest
wymiar sprawiedliwości. Ten sąd był w zmowie to nie ulega najmniejszej
wątpliwości. Nic tutaj więcej się nie da powiedzieć.

Niesprawiedliwy wyrok – Rokita ma być pierwszą ukaraną osobą, rozumiem
że to ja wprowadziłem Stan wojenny i mam za to teraz płacić.

Mimo tego krzywdzącego wyroku, Rokita przyznał, że nie żałuje tego, że w latach 90. bronił ofiar stanu wojennego:

Stanąłem nie werbalnie ale czynnie w imieniu ofiar stanu wojennego w
latach 90 – z punktu mojego komfortu to był błąd tego nie należało
robić, wtedy miało by się zapewnioną komfortową stałość.Al e nie  żałuję
tego, jakoś sobie poradzę w życiu choć ono zapowiada się niełatwo.
Egzekucja na mnie będzie dokonywana do końca życia. To jest wymiar niesprawiedliwości

- mówił Rokita w Faktach po Faktach, dodał też że nie zamierza wycofać swoich słów o Kornatowskim:

To co zostało przeze mnie powiedziane wtedy o Kornatowskim to jest
najłagodniejsza wersja tego co można było o nim powiedzieć, Sejm
powiedział w latach 90 – to jest człowiek który nie powinien zajmować
żadnych państwowych stanowisk, kilka lat później został komendantem
policji.

Polityk podkreślił też, że jest mocno zdziwiony całym zamieszaniem
wokół siebie, szczególnie zaskoczyło go to, że w jednej chwili zbiegło
się kilka spraw – m.in. wyrok i zamieszanie związane ze skreśleniem go z
listy PO za niepłacenie składek:

Państwo po 6 latach mojego niezainteresowania polityką, zaczęło się
mną interesować Te 2 rzeczy się ze sobą zbiegły i to wywołuje moje
zdziwienie. Od lat nie przeszkadzało nikomu, że Rokita składek nie płaci
– teraz go wyrzucają,  6 lat nie przeszkadzało, że nie przeprosiłem
Kornatowskiego – teraz przychodzi komornik. Ktoś przekręcił wajchę.

- stwierdził polityk. Wyjaśnił też dlaczego nie zamierza wracać do Polski:

Polska jest dziś na tyle zdegradowana że nie warto w niej czynnie uczestniczyć, ciekawi mnie tylko dlaczego teraz tyle rzeczy na raz....Upadł etos polityki całkowicie.
To jest wynik porażki roku 2005. Polska podzieliła się na nowo na dwa
nurty – modernizatorów i patriotów. To jest cena tego co się wtedy
stało.
A przywódcy są cyniczni i gotowi są ożywiać emocje. Tusk i Kaczyński mają władzę nad emocjami Polaków i ją wykorzystują.

Na koniec Durczok zapytał  o ocenę Donalda Tuska, dopytywał czy to
jest ten sam człowiek, z którym Rokita współpracował kiedyś w
Platformie. Ocena była dość surowa:

Nie – to jest jedna osobowość, to jest osoba żądna władzy, umiejętnie prowadząca intrygę, dość cyniczna...

Ponieważ nie takiej odpowiedzi oczekiwał prowadzący
– to szybko postanowił zbilansować wypowiedź swojego gościa i poprosił o
ocenę Jarosława Kaczyńskiego. Ale raczej nie usłyszał tego  co chciałby
usłyszeć...

Kaczyński raczej jest nastawiony żeby zadośćuczynić
pohańbionej pamięci swego brata a nie zemście – Pamięć Lecha
Kaczyńskiego faktycznie została w Polsce pohańbiona dość brutalnie.

- zakończył swój występ w TVN24 Jan Rokita.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

178. Sąd uniewinnił Annę Sobecką

Sąd uniewinnił Annę Sobecką

Sąd Okręgowy w Toruniu uniewinnił poseł Annę Sobecką w sprawie
dotyczącej grzywny zasądzonej dyrektorowi RM, na której zapłatę posłanka
wyłożyła pieniądze.

Sąd Rejonowy w Toruniu uznał to za czyn o znacznym stopniu
szkodliwości społecznej i ukarał posłankę grzywną w wysokości 3,5 tys.
zł. Wcześniej sąd uznał za nielegalną zbiórkę pieniędzy przeprowadzoną
przez Radio Maryja m.in. na działalność stacji oraz WSKSiM i nałożył na
o. Tadeusza Rydzyka grzywnę.

Poseł Anna Sobecka konsekwentnie podkreśla, że cała sprawa od
początku jej trwania aż do obecnego momentu jest na zlecenie polityczne,
dlatego złożyła apelację, o czym mówiła jeszcze przed rozpoczęciem
dzisiejszej rozprawy.

-Odwołałam się od wyroku Sądu Rejonowego, który stwierdził, iż
popełniłam wykroczenie tym właśnie użyczeniem, i zasądzono karę grzywny w
wysokości 3,5 tys. złotych, koszty sądowe i przepadek całej grzywny,
która wpłynęła na poczet zasądzonej Ojcu Dyrektorowi Radia Maryja
grzywny. Całą sprawę traktuję oczywiście jako zamówienie i na zlecenie
polityczne.-
informuje poseł Anna Sobecka.

Oskarżyciel ma możliwość odwołania się od wyroku do prokuratora generalnego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

179. Show Kiszczaka w TVN 24.

Show
Kiszczaka w TVN 24. Swoją bezkarność zawdzięcza polskim sądom, w
których pracują podobni do niego niezdekomunizowani "Kiszczakowie"

Tylko u nas

Dlaczego skazanie chorego zbrodniarza, przyniesionego na noszach
było możliwe przez niemiecki sąd, a skazanie chorego Kiszczaka nie?


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

180. Tam Tak,a u nas ,nie

bo staliniątka by nigdy do tego dopuściły...
niepoczytalny towarzysz jenerał kiszczak usprawiedliwiony,a niepełnosprawny umysłowo młodzieniec,skazywany licznymi wyrokami...i jak na razie,to nawet złotousty Kwiatkowski za wiele nie zdziałał...chwała szpitalowi,że chłopaka nie wyda...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

181. rozgrzany sedzia Wolski

Niesiołowski mówił nieprawdę, ale nie musi przepraszać Kurtyki



Stefan Niesiołowski nie musi przepraszać Zuzanny Kurtyki za sugestie, że dążyła ona do ekshumacji męża. W rzeczywistości wdowa po prezesie IPN Januszu Kurtyce apelowała o zaniechanie procedur ekshumacyjnych. Sąd uznał jednak, że choć Niesiołowski podał informację niezgodną z prawdą, nie naruszył w ten sposób dóbr osobistych Kurtyki
Prowadzący sprawę w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga sędzia Bogdan Wolski ocenił, że "nie każda informacja niezgodna z rzeczywistością prowadzi do naruszenia dóbr osobistych". Według sędziego korzystanie przez osobę pokrzywdzoną z przysługujących jej w postępowaniu karnym praw - a to miałoby miejsce w przypadku, gdyby Zuzanna Kurtyka wnioskowała o ekshumację męża, nie może być oceniane negatywnie.

- Czy przypisanie pokrzywdzonemu faktu złożenia jakiegoś wniosku, jeśli nie został on złożony, samo w sobie może prowadzić do jakiejkolwiek negatywnej oceny? Nie - uzasadniał wyrok Wolski.
Sprawa dotyczyła wypowiedzi Niesiołowskiego z września 2012 r. w telewizji Superstacja. Komentując wątpliwości części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej na temat identyfikacji ciał ich bliskich poseł PO powiedział: "To jest typowa polityczna awantura, obrzydliwa, nieprawdopodobnie obrzydliwa, zarzuty obrzydliwie PiS-owskiej hucpy, próby takiego kolejnego na trumnach dorwania się do władzy (...) Na razie były trzy ekshumacje. Myślę, że te rodziny za nie zapłacą: Gosiewskiego, Kurtyki, Wassermanna. Mam nadzieję, że za nie zapłacą; nie może być tak, że obciąża się Skarb Państwa tego rodzaju kosztami". Sędzia wydał wyrok po obejrzeniu wraz ze stronami procesu nagrania z inkryminowanymi słowami.

Zuzanna Kurtyka, która sprzeciwiała się badaniom sekcyjnym męża (odbyły się one na wniosek prokuratury, dla której wola rodziny nie jest wiążąca), oceniła, że Niesiołowski naruszył jej dobra osobiste, godność i cześć, a także prawo do kultu zmarłego męża. Jej pełnomocniczka, mecenas Monika Brzozowska, domagała się na sali sądowej, aby poseł zamieścił przeprosiny w "Superstacji" i sześciu innych mediach, które sprawę opisały. Żądała też, aby Niesiołowski wpłacił 20 tys. zł dla Rodzin Katyńskich. Poseł PO uznał, że takie przeprosiny kosztowałyby go "setki tysięcy złotych". - Te żądania mają charakter odwetu - komentował, zaznaczając, że nie rozumie, na czym miałaby polegać w spornej kwestii obraza dóbr osobistych.

Pełnomocniczka Kurtyki podkreślała, że poseł ukazał powódkę jako osobę, "której nieuzasadnione żądania doprowadzają Skarb Państwa do olbrzymich kosztów", co spowodowało lawinę negatywnych komentarzy w internecie i doprowadziło do "ostracyzmu społecznego". Jednak sędzia uznał, że Stefan Niesiołowski nie miał wpływu na komentarze w internecie, a Zuzanna Kurtyka, jeśli poczuła się nimi obrażona, może pozwać ich autorów.

Sędzia Wolski przyznał, że ubolewa nad "zbyt emocjonalnym językiem wypowiedzi" posła PO na antenie Superstacji, ale dodał, że "to podlega tylko ocenie wyborców".

Zuzanna Kurtyka na mocy wyroku sądu musi zwrócić pozwanemu 2,7 tys. zł kosztów sprawy. - Myślę, że będziemy apelować - zapowiedział drugi pełnomocnik Kurtyki radca prawny Jerzy Pasieka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

183. Prokuratura Generalna

Prokuratura Generalna opublikowała białą księgę

Prokuratura Generalna w celu zapoznania opinii publicznej z decyzjami podjętymi w śledztwach prowadzonych w związku ze śmiercią byłej posłanki SLD Barbary Blidy opublikowała tzw. białą księgę sprawy.

Obszerny - liczący 715 stron - zbiór dokumentów został zamieszczony na stronie internetowej Prokuratury Generalnej. Dokumenty te dotyczą zakończonych postępowań karnych, prowadzonych przez prokuratury: okręgową i apelacyjną w Łodzi, odnoszących się do okoliczności tragicznej śmierci Blidy.

- Biała księga zawiera wszystkie postanowienia prokuratury kończące postępowania karne prowadzone w tej sprawie, a także decyzje sądu utrzymujące w mocy decyzje prokuratury - powiedział rzecznik prasowy PG prok. Mateusz Martyniuk. Dodał, że decyzje prokuratur i decyzje sądów zamieszczono wraz z ich uzasadnieniami.

W końcu maja Prokuratura Generalna ujawniła pismo, które prokurator generalny Andrzej Seremet skierował do Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Ireny Lipowicz. W piśmie tym szef prokuratury odniósł się do zastrzeżeń i wątpliwości zgłoszonych Prokuraturze Generalnej przez RPO w kwietniu w związku ze śledztwami prowadzonymi po śmierci Blidy. Seremet uznał, że śledztwa były rzetelne, a zarzuty RPO - nieuprawnione. Wtedy także zapowiedział publikację białej księgi.

RPO: Seremet nie rozwiał moich wątpliwości ws. Blidy


Prof. Irena Lipowicz - rzecznik praw obywatelskich


- Argumentacja prokuratora
generalnego Andrzeja Seremeta nie dała podstaw do wyjaśnienia moich
wątpliwości oraz zmiany stanowiska w sprawie śmierci b. posłanki SLD
Barbary Blidy - powiedziała rzecznik praw obywatelskich prof. Irena
Lipowicz.

RPO: Argumentacja Seremeta nie rozwiała moich wątpliwości ws. Blidy


- Podtrzymuje w pełni moje wątpliwości co do tego, że relacje
między prokuratorami i najwyższymi rangą funkcjonariuszami ABW były tego rodzaju, że budziły wątpliwości co do bezstronności prokuratury w sprawie przeciwko Blidzie - oceniła Lipowicz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

184. zegarki Nowaka, garnitury i sukienki Tuska

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. oświadczenia majątkowego Jarosława Kaczyńskiego

Jak poinformowała Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w
Warszawie, śledztwo dotyczy zatajenia prawdy w oświadczeniach
majątkowych posła na Sejm z lat 2010-2013.

Od końca maja PO
prowadziła postępowanie sprawdzające, czy wszcząć śledztwo w tej
sprawie z zawiadomienia posła Cezarego Tomczyka (PO).

zatajanie prawdy"

22 maja Tomczyk
poinformował, że skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości
popełnienia przez prezesa PiS przestępstwa nieujawnienia w oświadczeniu
majątkowym ponad 400 tys. zł darowizny od klubu parlamentarnego PiS.

Poseł
powołał się na doniesienia medialne, według których Kaczyński miał
otrzymać od klubu PiS 300 tys. zł, które zapłacił adwokatowi Rafałowi
Rogalskiemu za reprezentowanie go w sprawach związanych z katastrofą
smoleńską. Kolejne 100 tys. zł PiS miało przekazać kancelarii prawnej z
Pomorza, która reprezentowała Kaczyńskiego w prywatnych procesach o
naruszenie dóbr osobistych z Januszem Kaczmarkiem, Romanem Giertychem i
Januszem Palikotem. Według posła oba przysporzenia majątkowe Kaczyński
winien był wpisać do oświadczenia majątkowego lub rejestru korzyści,
które składał jako poseł.

Postępowanie jest roboczo prowadzone w
kierunku art. 233 kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat
pozbawienia wolności dla tego, kto "składając zeznanie, mające służyć
za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu, prowadzonym
na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę".


---------------------------------------------------------------
Szykują się zmiany w ustawie o prokuraturze. Premier chce, by bardziej niż teraz podlegała ona rządowi.
Premier Tusk zapowiedział przyspieszenie prac nad zmianami w ustawie o prokuraturze. W tej sprawie szef rządu ma się spotkać z Prokuratorem Generalnym, prezydentem i ministrem sprawiedliwości. Celem prac jest to, by prokuratura była "bardziej niż do tej pory" gotowa pracować na rzecz ochrony państwa i obywateli przed agresją. W ten sposób premier nawiązał do ostatnich wydarzeń na tle rasistowskim. W Białymstoku jedna z prokuratur odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie malowania swastyk, uznając, że są one "powszechnym w Azji symbolem szczęścia".
http://forsal.pl/artykuly/714156,premier-przyspieszy-prace-nad-reforma-p...

Prokuratura odmówiła śledztwa w sprawie fałszywego oskarżenia Jarosława Kaczyńskiego o nieujawnienie w oświadczeniach majątkowych 400 tys. zł od klubu parlamentarnego PiS. Zawiadomienie o takim przestępstwie Cezarego Tomczyka (PO) złożył Marcin Mastalerek (PiS).
Prokurator uznał, że składając zawiadomienie, poseł Tomczyk oparł się na doniesieniach prasowych i nie można uznać go za fałszywe oskarżenie ani w sensie subiektywnym, ani w obiektywnym - powiedziała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Dlatego uznano, że w działaniu Tomczyka nie było znamion przestępstwa z art. 234 kodeksu karnego. Stanowi on, że kto fałszywie oskarża inną osobę o popełnienie czynów zabronionych, podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności lub więzienia do lat dwóch. Postanowienie jest nieprawomocne.
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-odmowiono-sledztwa-ws-falszywego-o...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

185. Kora winna, ale bez kary.

Kora winna, ale bez kary. Zapłaci na cel charytatywny

Żoliborski sąd warunkowo umorzył
postępowanie wobec znanej piosenkarki. Będzie musiała jednak zapłacić 5
tys. zł na cel charytatywny

Sprawa toczyła się ponad rok, a zaczęła od
przesyłki, którą zwęszył pies celników. W urzędzie pocztowym na Służewcu
celnicy sprawdzili paczkę, której adresatem była Ramona Sipowicz. Miała
być ona dostarczona do domu na warszawskich Młocinach, gdzie Olga
Jackowska, znana lepiej jako Kora, mieszka ze swoim partnerem Kamilem
Sipowiczem. Ramona to ich pies.

W paczce była marihuana.
Policjanci pojechali więc do domu piosenkarki na przeszukanie. Znaleźli
tam niespełna 3 gramy narkotyku. Zdaniem prokuratury można było z tego
przygotować 5-6 jointów.Dlatego śledczy nie zgodzili się na warunkowe umorzenie postępowania.
Ale Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza, który dziś badał wniosek
wokalistki, zdecydował inaczej. Uznał, że choć Kora jest winna
nielegalnego posiadania narkotyków, to jednak na okres roku próby sprawa
zostanie warunkowo umorzona. Piosenkarka musi jednak wpłacić 5 tys. zł
na cel charytatywny.


Osobne dochodzenie w sprawie
marihuany, która nadeszła w paczce, zostało umorzone.
Prokuratura nie
znalazła dowodów na to, że to właśnie Kora zamówiła przesyłkę.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

186. Będzie śledztwo ws. Tuska i PO?

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Mastalerek zapowiedział złożenie do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w postaci zatajenia przez Donalda Tuska w oświadczeniach majątkowych informacji o kilkuset tys. złotych na garnitury dla premiera i sukienki dla jego żony.

Masalerek na briefingu prasowym odniósł się do decyzji prokuratury o wszczęciu postępoiwania w sprawie pomocy prawnej udzielanej przez klub PiS rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej, które tego potrzebowały. W ocenie poliryków Prawa i Sprawiedliwości decyzja prokuratury nie uwzględniała żadnych faktów, tłumaczeń, ani ekspertyz, które były w tej sprawie przedstawiane.

- Chciałbym zadeklarować, że tak jak do tej pory klub PiS udzielał pomocy rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej, które tej pomocy potrzebowały, będziemy czynić to nadal. Tym różnimy się od Donalda Tuska i PO, że wspieramy wszystkie rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, natomiast Donald Tusk z publicznych pieniędzy z Kancelarii Premiera wydaje na kancelarie adwokackie kilkadziesiąt tys. złotych, żeby z tymi rodzinami walczyć – oświadczył poseł PiS Marcin Mastalerek.

W ocenie polityków Prawa i Sprawiedliwości prokuratura powinna wszcząć śledztwo raczej w sprawie Donalda Tuska i zatajeniu w oświadczeniu majątkowym i rejestrze korzyści informacji o garniturach dla premiera, sukniach dla jego żony, kupna drogich win i innych kosztów opisywanych przez prasę.

Mastalerek zapowiedział, że jutro w prokuraturze złożony zostanie wniosek o wszcżecie postepowania z art 233 kk czyli zatajenie przez Donalda Tuska informacji o kilkuset tys. zł na garnitury dla premiera i sukienki dla jego żony.

- Z jednej strony prokuratura zajmuje się pomocą prawną dla rodzin ofiar, a z drugiej nie wszczyna śledztwa ws. garniturów premiera i sukienek jego żony (...) Mam nadzieję, że prokuratura zajmie się tą sprawą. W innym przypadku uznam, że prokuratura dziś niezależna jest już tylko z nazwy, a tak naprawdę jest zbrojnym ramieniem PO. Jestem zdziwiony, że po dotychczasowych publikacjach prokuratura nie zajęła się jeszcze tak oczywistymi faktami – oświadczył poseł Marcin Mastalerek.
http://niezalezna.pl/42850-bedzie-sledztwo-ws-tuska-i-po

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

187. Palikot nie musi przepraszać

Palikot nie musi przepraszać Kaczyńskiego za słowa o "zmowie prezesa PiS-u i szefa CBA"


Janusz Palikot nie musi przepraszać Jarosława Kaczyńskiego za słowa
wypowiedziane w TVN24 w 2009 r. o "zmowie" prezesa PiS i b. szefa CBA
Mariusza Kamińskiego oraz "spreparowaniu" przez nich tzw. afery
hazardowej. Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił w czwartek powództwo
Kaczyńskiego.

Sąd uznał, że w tej sprawie nie doszło do naruszenia dóbr osobistych Jarosława Kaczyńskiego. W ocenie sądu
strona powodowa nie wykazała, aby wypowiedź Palikota spowodowała np.
utratę zaufania do Jarosława Kaczyńskiego. Wyrok jest nieprawomocny.



Kaczyński w pozwie żądał od Palikota przeprosin oraz 30 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej.



Tzw. afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r. po publikacji "Rzeczypospolitej". Ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister
sportu Mirosław Drzewiecki, którzy – według materiałów CBA – mieli
podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz
biznesmenów tej branży, stracili stanowiska. Z rządu odeszli wtedy też
m.in. wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna i wiceminister
gospodarki Adam Szejnfeld.

Sąd: Palikot nie musi przepraszać Kaczyńskiego

Sąd: Palikot nie musi przepraszać Kaczyńskiego

Janusz Palikot nie musi przepraszać Jarosława
Kaczyńskiego za słowa wypowiedziane w TVN24 w 2009 r. o "zmowie" prezesa
PiS i...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

188. Cezary Gmyz: Żona esbeka nie powinna sądzić polityków

Poważne oskarżenia po wyroku w głośnym procesie, jaki Januszowi Palikotowi (50 l.) wytoczył Jarosław Kaczyński (64 l.). Zdaniem publicysty Cezarego Gmyza (46 l.) wpływ na kształt wyroku mogły mieć pewne fakty z życia prywatnego sędzi Alicji Zych (57 l.), która orzekała w sprawie.

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/cezary-gmyz-zona-esbeka-nie-powinna-sad...


Staną przed sądem za zakłócanie spotkania z Palikotem


Siedem osób zostało oskarżonych o zakłócanie porządku publicznego podczas spotkania Janusza Palikota z mieszkańcami Kielc pod koniec czerwca.
Taką informację przekazali dziennikarzom działacze Ruchu Palikota na poniedziałkowej konferencji prasowej. - Otrzymaliśmy pismo z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach, że siedem osób zostało oskarżonych o zakłócanie porządku publicznego i stanie przed sądem. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony - powiedział Piotr Kanobrocki, skarbnik zarządu okręgowego partii. Przewodnicząca jej świętokrzyskich struktur Małgorzata Marenin będzie występować w sądzie w charakterze oskarżyciela posiłkowego.

Przypomnijmy, że do zakłócenia spotkania Janusza Palikota z mieszkańcami Kielc na placu Artystów doszło 26 czerwca br. Kilkudziesięciu młodych mężczyzn krzyczało m.in. "Tylko idiota głosuje na Palikota" i "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Gdy polityk w obstawie policjantów szedł ulicą Sienkiewicza, m.in. wołali, żeby wynosił się z Kielc. W jego stronę poleciało też jajko.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

189. Proces Kaczyński-Palikot

Proces Kaczyński-Palikot odroczony bez terminu

Sąd Okręgowy w Lublinie odroczył dzisiaj proces o ochronę dóbr
osobistych, który prezes PiS Jarosława Kaczyński wytoczył Januszowi
Palikotowi.

Zeznając na dzisiejszej rozprawie Palikot podkreślił, że wszystkie
jego wypowiedzi były związane z pełnioną przez niego funkcją publiczną,
wobec Kaczyńskiego nie kierował się żadnym osobistym stosunkiem,
nie zna go osobiście, nigdy z nim nie rozmawiał. Mówiąc o prezesie PiS
analizował od strony psychologicznej jego postawę i zachowania po
śmierci brata oraz typ osobowości Kaczyńskiego - tłumaczył Palikot.

Odnosząc się do swoich słów w programie Szymon Majewski Show,
Palikot zaznaczył, że znał satyryczną konwencję tej audycji, a
dziennikarz, który przeprowadzał z nim wywiad, prosił go o trzymanie się
tej konwencji. Widział innych dziennikarzy, którzy podeszli w czasie
przeprowadzania tego wywiadu, ale spodziewał się, że będą oni później
zadawali mu inne pytania. Był zdziwiony, gdy jego wypowiedź ukazała się
także w Wiadomościach TVP. Podkreślał, że był to tylko fragment, tego co
mówił. Palikot dodał, że sprawa tej wypowiedzi była badana przez
Prokuraturę Okręgową w Warszawie, która umorzyła postępowanie.

Sąd zakreślił dwutygodniowy termin dla strony pozwanej na ustalenie
numeru sprawy Palikota w warszawskiej prokuraturze w celu wystąpienia o
akta. Prawdopodobnie w nich znajduje się pełny zapis wywiadu Palikota,
wraz z częścią, która nie została opublikowana. Zdaniem sędziego Piotra
Jakubca zapoznanie się z pełną wypowiedzią Palikota będzie miało
znaczenie dla rozstrzygnięcia tego procesu. Po uzyskaniu tych akt ma być
wyznaczony termin kolejnej rozprawy.

Jarosław Kaczyński zrezygnował z zeznawania w tym procesie. W
ubiegłym tygodniu lubelski sąd rozstrzygnął na korzyść Palikota inny
proces wytoczony mu przez Kaczyńskiego o ochronę dóbr osobistych. Sąd
orzekł, że Palikot nie musi przepraszać Kaczyńskiego za słowa
wypowiedziane w TVN24 w 2009 r. o zmowie prezesa PiS i b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego oraz spreparowaniu przez nich tzw. afery hazardowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

190. Sprawa gen. Ciastonia i

Sprawa gen. Ciastonia i Sasina umorzona. Sędzia Katarzyna Kruk obrzucona... monetami [ZDJĘCIA]


Sprawa gen. Ciastonia i Sasina umorzona. Sędzia Katarzyna Kruk obrzucona... monetami [ZDJĘCIA]/© PAP/Jacek Turczyk

Warszawski
sąd rejonowy umorzył z powodu przedawnienia sprawę byłego wiceszefa MSW
gen. Władysława Ciastonia i byłego dyrektora z MSW gen. Józefa Sasina.
Podczas rozprawy doszło do incydentu.



Ruch Palikota ponad prawem? Kary za nielegalną scenę nie będzie

Cała dokumentacja od strażników trafiła do Zarządu Dróg i Mostów, a ten
prowadził postępowanie wyjaśniające. Ratusz zapowiadał, że Ruch Palikota
za bezprawne ustawienie sceny może zapłacić karę finansową - niewielką,
bo w wysokości tylko około 100 zł, ale jednak. Dziś już wiemy, że kary
prawdopodobnie nie będzie. Jak mówi nam Karol Kieliszek z biura
prasowego lubelskiego ratusza, trudno byłoby taką karę wyegzekwować.
Jako powód podaje fakt, że na miejscu inauguracji kampanii Ruchu
Palikota nie pojawili się urzędnicy od dróg, którzy powinni wszystko
wymierzyć. Od wielkości zajętej powierzchni zależy potem wysokość kary.
Kieliszek tłumaczy, że urzędnicy nie mogli się pojawić, bo scena dość
szybko zniknęła. Ale zdjęcia straży miejskiej przecież pozostały.


Po czerwcowym spotkaniu przed ratuszem urzędnicy spotkali się z
posłem Michałem Kabacińskim, dostali też od niego wyjaśnienia na piśmie.
- Zostałem poinformowany, że będzie postępowanie, które może się
zakończyć 100-złotowym mandatem - mówi Kabaciński. Jak dodaje, jako
główny organizator akcji w centrum miasta czekał na jakiekolwiek
informacje z urzędu, ale ich nie dostał. - Nie uchylam się od zapłacenia
tego mandatu. Chcę go zapłacić, ale jako Ruch Palikota nie dostaliśmy
żadnej decyzji - dodaje Kabaciński.

Zdaniem Piotra Kowalczyka, przewodniczącego Rady Miasta Lublin (dziś "Wspólny Lublin", wcześniej PiS),
kara powinna być wymierzona, tak jak to się dzieje w wielu innych
podobnych przypadkach. Kary są nakładane na przykład za bezprawne
ustawienie reklamy w pasie drogowym. - Tu nie ma znaczenia, czy byłoby
to 5 złotych takiej kary czy 5 tysięcy. Jeśli jest to bezprawne zajęcie
pasa drogowego, to ten mandat powinien być wyegzekwowany. I mam
nadzieję, że będzie - mówi Kowalczyk. I zapowiada rozmowę z prezydentem w
tej sprawie. - Mieszkańcy mogą mieć takie przekonanie, że posłowie [na
spotkaniu przed ratuszem był Janusz Palikot i Michał Kabaciński - przyp.
red.] są bardziej równi wobec prawa niż przeciętny obywatel, bo
przeciętny obywatel byłby w takiej sytuacji administracyjnie ukarany -
dodaje Piotr Kowalczyk.

Co ciekawe, miasto zabroniło
Ruchowi Palikota ustawienia sceny, Ruch się odwołał, a sprawa trafiła do
Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kolegium rację przyznało miastu.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

191. Kaczyński vs. Kutz w sądzie:


Kaczyński vs. Kutz w sądzie: Kto zamordował Barbarę Blidę? [ARGUMENTY + ZDJĘCIA]

Kazimierz Kutz stawił się dzisiaj w sądzie pozwany przez Jarosława
Kaczyńskiego za słowa "Oni zamordowali niewinną kobietę". -
Sformułowanie "zabili" czy "zamordowali", z mojego punktu widzenia, jest
wyjątkowo bulwersujące - powiedział Kaczyński. - Ta sprawa ma wszelkie
znamiona zbrodni politycznej zrobionej z urzędu - uważa Kutz.
Postępowanie w sądzie cywilnym zostało zakończone. Wyrok 10
października.

Proces
Kaczyński-Kutz w sprawie skandalicznych słów o śmierci Blidy. Prezes
PiS: "Nie można w takiej atmosferze pójść do kina ani do kawiarni"

Zarzucono mi, że dokonałem zabójstwa Barbary Blidy - zeznał w
czwartek przed sądem Jarosław Kaczyński w cywilnym procesie, jaki
wytoczył Kazimierzowi Kutzowi. To była przesada, ale miałem prawo tak
powiedzieć o tym systemie - uważa Kutz. Wyrok 10 października.

Kaczyński nie musiał ujawniać 300 tys. od klubu PiS

"To
nie była darowizna" - oświadczyła prokuratura i umorzyła sprawę
zatajenia przez Jarosława Kaczyńskiego pieniędzy otrzymanych od klubu na
pokrycie honorarium mecenasa Rogalskiego.


Zwrot ws. oświadczeń majątkowych Kaczyńskiego

Jak
się jednak okazuje, sprawa nie jest jeszcze definitywnie zamknięta.
Według informacji „Newsweeka” Prokuratura Generalna zleciła Prokuraturze
Apelacyjnej w Warszawie zbadanie akt tego śledztwa i sprawdzenie, czy
decyzja o umorzeniu była słuszna. – Zlecenie takiej kontroli jest
standardową procedurą. Stosujemy ją często w przypadku śledztw, którymi
interesują się media
– mówi „Newsweekowi” rzecznik Prokuratury
Generalnej Mateusz Martyniuk.

Mimo tych zapewnień politycy PiS są zaskoczeni postępowaniem
prokuratury. – Znam mnóstwo przykładów umorzonych śledztw w sprawach
jawnych przekrętów i złodziejskich prywatyzacji, w które Prokuratura
Generalna jakoś nie ingerowała. Jak widać, wobec Jarosława Kaczyńskiego
stosuje się inne standardy. Białoruskie – komentuje poseł PiS Marek
Suski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

192. Odwet WSIProkuratura

Odwet WSI

Prokuratura Apelacyjna w
Warszawie wzywa na przesłuchania członków Komisji Weryfikacyjnej WSI.
Jeden z jej członków, Tadeusz Witkowski, wystosował w tej sprawie
protest do prokuratora generalnego

Zenon Baranowski

Witkowski, na stałe mieszkający w
USA, otrzymał wezwanie do stawienia się w Prokuraturze Apelacyjnej w
Warszawie 10 października. Ma tam zeznawać jako świadek w śledztwie w
sprawie „podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na
niedopełnieniu obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez członków
Komisji Weryfikacyjnej w toku prac nad Raportem z Likwidacji WSI”.

Witkowski
w proteście do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta zapowiada, że
nie zamierza się stawiać na wezwanie prok. Krzysztofa Kucińskiego.


Nie tylko dlatego, że od trzydziestu lat mieszkam w Stanach
Zjednoczonych i w Polsce bywam jedynie w sprawach rodzinnych. Główną
przeszkodę stanowi to, iż wysłanie rzeczonego pisma nosi znamiona
działalności, która w mojej opinii ma charakter przestępczy – uważa
Witkowski.

„Pan Prokurator Kuciński powinien wiedzieć, że Komisja
Weryfikacyjna nie miała nic wspólnego z przygotowaniem ’Raportu z
Likwidacji WSI’. Komisja Weryfikacyjna działająca od sierpnia 2006 r. do
czerwca 2008 r. powołana została w zupełnie innym celu. Jej zadaniem
było badanie materiałów dotyczących byłych żołnierzy i funkcjonariuszy
WSI, którzy ubiegali się o przyjęcie do pracy w nowo powołanych
służbach” – wskazuje w liście do Seremeta. Witkowski wytyka, że
prokurator „myli podstawowe pojęcia: dwie różne komisje i dwa raporty”.

„Kontekst
sprawy wskazuje jednak na coś znacznie poważniejszego i wyzwala
uzasadnione podejrzenia o celowe dezinformowanie osób wzywanych na
świadków w celu stworzenia atmosfery niepewności i wciągnięcia ich w
bezprzedmiotowy dialog o czymś, z czego wcale nie muszą się tłumaczyć” –
uważa Witkowski.

Były członek Komisji Weryfikacyjnej stwierdza,
że członkowie komisji nie byli funkcjonariuszami publicznymi, a
prokuratura powołuje się na taki przepis.

„Co gorsze, czyni się to
po tym, jak Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia decyzją z dnia 20
sierpnia 2013 r. utrzymał w mocy postanowienie o umorzeniu śledztwa w
sprawie niedopełnienia obowiązków przez członków Komisji przy
przygotowywaniu raportu z weryfikacji i poparł prawną wykładnię
rozumienia statusu członków obu komisji, Likwidacyjnej i Weryfikacyjnej,
jako osób, wobec których Art. 231 § 1 k.k. nie ma zastosowania” –
podnosi Witkowski. W jego ocenie, chodzi tu o uderzenie w osobę
Antoniego Macierewicza, który obecnie jest szefem parlamentarnego
zespołu smoleńskiego. – To jest pewna strategia, aby odciąć członków od
przewodniczącego, wszystkie sprawy odnośnie do członków umorzono –
podkreśla.

„Nie jestem bowiem jedyną osobą z kręgu dzisiejszych i
byłych współpracowników Antoniego Macierewicza wzywaną ostatnio w
sprawie fikcyjnych wykroczeń kolegów. Przypuszczam, iż w chwili, gdy
piszę te słowa, wpływają do Pana Prokuratora skargi innych członków
Komisji. Z relacji, które znam, wynika, iż niektórzy z Prokuratorów
Apelacyjnych stosują metody przypominające praktyki z czasów
stalinowskich. Wiem, że prokurator Kuciński obrażał moich kolegów i
podczas przesłuchań zachowywał się wobec nich prowokacyjnie i arogancko”
– pisze Witkowski.

Apeluje do Seremeta o wycofanie się z takich praktyk i ich zbadanie.


Palikot: Wsadzimy Macierewicza do więzienia. Za raport WSI



Jego raport w sprawie WSI, w którym znajdowały się dane różnych osób, według naszej najlepszej wiedzy spowodował różne konsekwencje, w tym śmierć współpracowników polskich służb wywiadowczych na terenie byłego Związku Radzieckiego - powiedział w środę w Radiu TOK FM Janusz Palikot.
- Z PiS-em nie chcemy mieć nic wspólnego - mówił w środę w TOK FM Palikot, zarzekając się, że nawet prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz jego Ruch chce odwoływać z innych powodów. - Mnie z PiS-em wszystko dzieli, nic nie łączy. Życzę PiS-owi jak najgorzej. Mam nadzieję, że ta formacja wreszcie, kiedy my wygramy następne wybory, przestanie zatruwać polskie życie społeczne.

Palikot ma szerszą wizję. - Wsadzimy Macierewicza do więzienia - zapowiada. I mówi: - Jego raport w sprawie WSI, w którym znajdowały się dane różnych osób, według naszej najlepszej wiedzy spowodował różne konsekwencje, w tym śmierć współpracowników polskich służb wywiadowczych na terenie byłego Związku Radzieckiego.


Palikot ma oddać byłej żonie 320 tys. zł - orzekł sąd. Kobieta żądała w pozwie 57 mln

W pozostałej części sąd wnioski oddalił. Była żona lubelskiego polityka
domagała się w sumie od eksmęża zwrotu 57 mln 602 tys. 69 zł i 85
groszy. Twierdziła, że straciła taką kwotę przez działanie Palikota,
który przed ich rozwodem w 2005 r. miał wyprowadzić znaczną część
wspólnych pieniędzy do rajów podatkowych m.in.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

193. Indolencja kontrwywiadu. Co

Indolencja kontrwywiadu. Co WSI o najbogatszych Polakach wiedziały?

Były
wiceminister obrony ujawnia w "DGP" prawdę na temat lobbingu wokół
zbrojeniówki w Polsce. Mówi o "załatwiaczach" oraz libacjach z
prostytutkami. - W okresie mojej pracy w MON
zanim kogoś pierwszy raz przyjąłem, pytałem Wojskowe Służby
Informacyjne (poprzednika Służby Kontrwywiadu Wojskowego), co wiadomo na
temat danej osoby. Niestety w moim przypadku to zupełnie nie działało.
Zwykle panowie z WSI rozkładali ręce twierdząc, że nic nie wiedzą.
Kiedyś poirytowany tą indolencją wpisałem do notatki paru
przedsiębiorców z listy 100 najbogatszych Polaków ogłaszanej przez
„Wprost”. Też dostałem odpowiedź, że WSI nic o nich nie wie.
Informowałem o tym ministra obrony, któremu podlegały służby, ale
poprawy nie był
- wspomina Szeremietiew.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

194. Kutz ma przeprosić

Kutz ma przeprosić Kaczyńskiego. Za "zamordowanie Blidy"

Znany reżyser, senator Kazimierz Kutz, ma
przeprosić szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego za słowa o "zamordowaniu
Barbary Blidy" - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Adwokat Kutza nie
przesądza, czy będzie apelował.

"Popełnienie zbrodni zabójstwa"

Sąd z treści przeprosin proponowanych w pozwie usunął zwrot o pomówieniu Kaczyńskiego przez Kutza o "popełnienie zbrodni zabójstwa". Takie sformułowanie w przeprosinach sąd uznał za nieuzasadnione, bo słowa Kutza były "skrótem myślowym czy metaforą". Żądanie finansowe pozwu sąd uznał za umiarkowane i wobec krzywdzącego charakteru słów Kutza - za uzasadnione.

Sąd nieprawomocnie uwzględnił pozew b. premiera wobec Kutza. Mocą wyroku ma on przeprosić prezesa PiS na dwóch portalach za naruszenie jego dóbr osobistych i wpłacić 10 tys. zł na rzecz stowarzyszenia Katon.

"Oni zamordowali niewinną kobietę"


W 2011 r. Kutz pytany był przez dziennikarza "Newsweeka" o
projekt raportu komisji śledczej, stwierdzający, że b. premier Kaczyński
i b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powinni stanąć przed Trybunałem Stanu za złamanie konstytucji ws. Blidy. Odpowiedział: "Oni zamordowali niewinną kobietę".


Kaczyński w pozwie zażądał przeprosin w prasie i na kilku
portalach internetowych oraz wpłaty 10 tys. na cel społeczny.
Podobny
proces Kutzowi wytoczył także Ziobro. Sąd nieprawomocnie uwzględnił w
2012 r. pozew i nakazał Kutzowi przeprosiny. Apeluje tylko Ziobro (bo
sąd oddalił jego żądania finansowe i złagodził treść przeprosin).

"Popełnienie zbrodni zabójstwa"


Sąd z treści przeprosin proponowanych w pozwie usunął zwrot o
pomówieniu Kaczyńskiego przez Kutza o "popełnienie zbrodni zabójstwa".
Takie sformułowanie w przeprosinach sąd uznał za nieuzasadnione, bo
słowa Kutza były "skrótem myślowym czy metaforą". Żądanie finansowe
pozwu sąd uznał za umiarkowane i wobec krzywdzącego charakteru słów
Kutza - za uzasadnione.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

195. Do 10 razy sztuka.


Do 10 razy sztuka. Przedłużone śledztwo w sprawie Macierewicza. Prokuratorzy podzieleni

Do 10 razy sztuka. Przedłużone śledztwo w sprawie Macierewicza. Prokuratorzy podzieleni
Spierają się, czy wysłać trzeci już wniosek o uchylenie immunitetu posła PiS.
czytaj dalej »


Do stycznia przedłużono śledztwo w sprawie Antoniego
Macierewicza i raportu z weryfikacji WSI. Prokuratorzy spierają się,
czy wysłać do Andrzeja Seremeta trzeci już wniosek o uchylenie
immunitetu posła PiS, czy odpuścić i sprawę umorzyć. Najprawdopodobniej
sprawa - po 6 latach - zakończy się dla niego pomyślnie.

- Postępowanie zostało przedłużone o
kolejne trzy miesiące, do 5 stycznia 2014 roku - potwierdził informacje
portalu tvn24.pl Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w
Warszawie.

To już dziesiąty raz gdy prokuratorzy przedłużają to
postępowanie o kolejne trzy miesiące. Sprawa zaczęła się 6 lat temu -
postępowanie wszczęto w październiku 2007 roku.

Oskarżyciele prowadzą śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków, poświadczenia nieprawdy i
zniesławienia osób wymienionych w raporcie z weryfikacji WSI przez
Macierewicza jako szefa komisji weryfikacyjnej. Prokuratorzy już
dwukrotnie wysyłali wniosek o uchylenie mu immunitetu poselskiego, by
postawić zarzuty m.in.: poświadczenia nieprawdy w raporcie, pomocnictwa w
ujawnieniu informacji niejawnych, ujawnienia danych, które umożliwiły
identyfikację zagranicznych agentów służb wojskowych, podania
nieprawdziwych danych o oficerach WSI.

Wniosek o uchylenie immunitetu nigdy nie trafił jednak pod głosowanie w Sejmie.

Wątpliwości prawne

Zgody
nie wyraził prokurator generalny. Seremet (i prokuratorzy nadzorujący
sprawę z PG) wytknął oskarżycielom z apelacji, m.in. że nie ma pewności,
iż Macierewicz jako szef komisji był funkcjonariuszem publicznym, a
także to, czy raport jest dokumentem "mającym znaczenie prawne" w
rozumieniu art. 271 Kodeksu Karnego (mówi on o poświadczeniu nieprawdy w
dokumencie przez funkcjonariusza publicznego, za co może grozić od 3
miesięcy do 5 lat więzienia).

Warszawscy śledczy byli jednak zdania, że obecny poseł PiS jako szef
komisji był funkcjonariuszem publicznym, a raport dokumentem "mającym
znaczenie prawne". Postanowili poczekać na opinię sądu, która mogłaby
wzmocnić ich ocenę. Pod koniec sierpnia sąd potwierdził, że obecny poseł
PiS, jako szef komisji, był funkcjonariuszem publicznym.

 

Prawie milion strat

Prokuratorzy
zdobyli zatem argument za złożeniem kolejnego, trzeciego już wniosku o
uchylenie immunitetu poselskiego Macierewiczowi, by postawić mu zarzuty.
Jednak wciąż nie mają pewności, czy raport można uznać za dokument
"mający znaczenie prawne", czyli czy będzie można posłowi PiS zarzucić
poświadczenie nieprawdy w dokumencie. Według nieoficjalnych ustaleń
portalu tvn24.pl, prokuratorzy prowadzący sprawę i je nadzorujący są
podzieleni w swoich opiniach.

Jedni chcą sprawę umorzyć, drudzy -
doprowadzić do ogłoszenia zarzutów Macierewiczowi, a później do
skierowania aktu oskarżenia. Jako jeden z argumentów podają, że na
skutek raportu skarb państwa stracił już prawie milion złotych.

"Gazeta
Wyborcza" w sierpniu ujawniła, że do maja Ministerstwo Obrony Narodowej
zapłaciło 807 tys. zł za przeprosiny w mediach i 191 tys. zł
odszkodowań.

Macierewicz: represje polityczne

Macierewicz działania
prokuratury nazwał "rodzajem represji politycznych". - To obrona
obecnego układu i dowód na siłę lobby komunistycznego. Zawsze miałem
świadomość, jak to lobby jest wpływowe - mówił poseł PiS w rozmowie z tvn24.pl.
Dodał, że działania prokuratury mogą być zemstą za prowadzenie
śledztwa smoleńskiego przez sejmowy zespół, któremu przewodniczy.

"Prawo
i Sprawiedliwość wyraża swój stanowczy sprzeciw wobec prób
pociągnięcia do odpowiedzialności karnej posła Antoniego Macierewicza.
Działania prokuratury oraz idące w ślad za nimi zapowiedzi uchylenia
immunitetu posłowi Antoniemu Macierewiczowi traktujemy jednoznacznie
jako polityczne i podyktowane chęcią swoistej zemsty na byłym szefie
Komisji Weryfikacyjnej WSI" - napisały władze PiS w grudniu 2011 roku.



Czy 24 tys. zł łapówki to tyle, co na waciki?! Sąd: „Kwotę tę należy uznać za nieznaczną”. I sprawa umorzona…

Choć w tej sprawie na rok więzienia skazany został dyrektor
przedsiębiorstwa, prominentną urzędniczkę sąd potraktował z zadziwiającą
wyrozumiałością.

Sprawa dotyczy Ireny C., dyrektor Departamentu
Transportu i Komunikacji Urzędu Marszałkowskiego Województwa
Małopolskiego. Prokuratura oskarżyła ją „ustawienie” przetargu
budowlanego.

Skorzystała z dobrodziejstwa firmy Budostal 5.
Spółka sfinansowała jej ocieplenie domu za 24 tys. zł Akurat w tym samym
czasie przedsiębiorstwo startowało w intratnym przetargu na
modernizację krakowskich ulic, które wygrało

– opisuje „Gazeta Wyborcza”.

Choć w tej sprawie na rok więzienia skazany został
dyrektor przedsiębiorstwa, prominentną urzędniczkę sąd potraktował z
zadziwiającą wyrozumiałością. Zarzucany Irenie C. czyn określony został jako "występek mniejszej wagi". Powód? 24 tys. zł łapówki uznano za drobną kwotę!

W świetle znanych sądowi innych prób wpływania na wyniki przetargów kwotę tę należy uznać za nieznaczną

– uznał sędzia Paweł Skrzypski-Słowik, uzasadniając decyzję o umorzeniu sprawy.

Postanowienie zostało uchylone przez sąd wyższej
instancji. Proces rozpoczął się od nowa. Ciekawe czy znów okaże się, że
24 tys. zł łapówki to tyle, co na waciki?

Macierewicz oskarżony o szpiegostwo

Poseł Twojego Ruchu złoży wniosek o powołanie w Sejmie zespołu
parlamentarnego do zbadania działań wiceszefa PiS w związku z likwidacją
Wojskowych Służb Informacyjnych.

Według posła Dębskiego podczas procesu
weryfikacyjnego oficerów WSI Antoni Macierewicz popełnił przestępstwo.
Poseł podkreślił, że nie chodzi o samo rozwiązanie WSI ale o sposób
przeprowadzenia tej operacji.

Według Artura Dębskiego Komisja Weryfikacyjna nie zakończyła swoich prac,
bo końcem miało być sprawozdanie przed komisją do spraw służb i przed
Sejmem a to od 2008 roku nie nastąpiło. Poseł Twojego Ruchu uważa, że
Antoni Macierewicz mógł działać na rzecz obcego wywiadu - świadomie lub
nieświadomie.

Wyjaśnił, że zbadanie tej sprawy porzez spotkania i rozmowy
z różnymi ludźmi zajęło mu półtora roku dlatego dopiero teraz występuje
z inicjatywą powołania zespołu parlaementarnego. Jego zdaniem
działalność Antoniego Macierewicz oraz jego mocodawców przyczyniła się
do tego, że polski wywiad wojskowy został zdradzony przez państwo.

- W Moskwie, w akwarium pan Macierewicz powinien mieć swój pomnik wystawiony przez Rosjan - uważa wiceprzewodniczący komisji do spraw służb specjalnych. Akwarium to nazwa budynków, gdzie mieści się centrala wywiadu wojskowego ZSRR a następnie Federacji Rosyjskiej.


Palikot pozwany za używanie nazwy Twój Ruch. Czy konserwatywna fundacja wygra z partią biłgorajskiego polityka?

Idąc tokiem rozumowania Sądu Najwyższego oraz przez wzgląd na
fakt, że Fundacja Twój Ruch działa w podobnej sferze aktywności
społecznej, władze Fundacji zdecydowały się na podjęcie akcji sądowej
mającej na celu zakazanie partii Ruch Palikota używania nazwy Twój Ruch.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

196. Piesiewicz - przeciwnik lustracji

Piesiewicz, szantaż i narkotyki. Nowe fakty! - Fakt.pl
Kobieta i jej wspólnicy mieli od niego żądać pół miliona za nagranie, na
którym senator zażywa ponoć kokainę. Polityk, jak twierdzi radio RMF,
zapłacił szantażystom za nagranie
Piesiewicz jednak zażywał narkotyki? Jest świadek - WPROST

Tutaj jesteś:
Strona główna
|
Aktualności 
Kraj 
Piesiewicz jednak zażywał narkotyki? Jest świadek

Piesiewicz jednak zażywał narkotyki? Jest świadek


Jeśli chodzi o śledztwo
w sprawie zażywania kokainy przez Piesiewicza Mazur zaznaczyła,
że dotyczyło ono wcześniejszego okresu niż to dotyczące szantażu.
Zaznaczyła, że naoczny świadek, o którym mówiła, nie miał z szantażem
nic wspólnego i nie uzyskał z tego tytułu żadnej korzyści majątkowej.
Mazur podkreśliła, że w ocenie prokuratury całość zgromadzonego w tym
śledztwie materiału dowodowego dawała podstawę do wystąpienia
z wnioskiem o uchylenie Piesiewiczowi immunitetu, a zostało ono
zakończone "wyłącznie" z uwagi na to, że Senat się do niego
nie przychylił. Dodała, że obecnie nie ma możliwości skierowania
ponownego wniosku o uchylenie immunitetu, jednak "tylko ponowny wybór
i uzyskanie immunitetu daje gwarancję, że postępowanie to nie będzie
kontynuowane". Senacki mandat wygaśnie Piesiewiczowi w 2011 r.

18
listopada 2009 r. na zlecenie śledczych prowadzących sprawę zatrzymano
wskazane przez senatora osoby. Zatrzymani mieli szantażować Piesiewicza
od końca 2008 r. - najpierw nagrali intymne spotkanie, a potem
odsprzedali politykowi kompromitujące taśmy. W sumie w 2008 r. senator
zapłacił szantażystom ponad 550 tys. zł.

Kompromitacja senatora PO: obudziłem się usmarowany szminką ...

Wraca temat "senatora PO" Krzysztofa Piesiewicza. W
radio RMF FM senator mówi, że "to była zaplanowana akcja. Obudziłem się
nieprzytomny, usmarowany szminką. Nie wiedziałem, co się dzieje".

To była zaplanowana akcja. Obudziłem się nieprzytomny, usmarowany
szminką. Nie wiedziałem, co się dzieje. Nikt nie chce znaleźć
w sytuacji, w której ktoś nieprzytomnego ubiera go w sukienkę. Kiedy mi
to zaproponowano, zapłaciłem za płytę z kompromitującym mnie filmem.
Wtedy jeszcze nie było mowy o szantażu. Oddałem im wszystko, co miałem
- mówił na antenie RMF FM były senator PO Krzysztof Piesiewicz.

W 2009 roku jeden z polskich tabloidów opublikował zdjęcie senatora
Piesiewicza w damskich ciuszkach oraz wciągającego do nosa "biały
proszek". Obecnie toczy się sprawa za zamkniętymi drzwiami ws szantaży
byłego senatora PO.

Sam Piesiewicz nie wiadomo czemu zabrał głos w swojej sprawie.
Podczas rozmowy z dziennikarzami RMF FM mówił: "Nie mogę o tym mówić
dużo, ponieważ sprawa się toczy. Jest przy drzwiach zamkniętych.
Wiedziałem, co się będzie działo, jeżeli ta płyta wpadnie w jakiekolwiek
ręce. Ja nie tylko byłem odpowiedzialny za siebie. Ja byłem
odpowiedzialny za instytucje, które reprezentowałem, za to, co
napisałem, za moich przyjaciół, z którymi współpracowałem. Ja chciałem
to zamknąć. Zawiadomiłem policję, kiedy szantaż się pojawił. Pani, która
mnie nagrała, krzyczała pod moim domem: tu wkrótce będą wszystkie
telewizje świata!".

Piesiewicz: Czy Macierewicz zdawał sobie sprawę, że wykolei lustrację? Stałem murem za Olszewskim

Rozmawiał Michał Komar


 
-
Lista Macierewicza otwierała drogę do dzikiej lustracji, która przez
brak legitymacji prawnej, przez brak wiarygodnego stwierdzenia: kto i co
robił, gdzie był, krzywdziła wielu ludzi, zaprzeczała potrzebie
moralnej i sprawiedliwym zasadom - mówi Krzysztof Piesiewicz w rozmowie z
Michałem Komarem. Oto fragment wywiadu rzeki pt. "Skandalu nie będzie".


Prokurator porzuca sprawę, a chciał stawiać zarzuty Macierewiczowi

Wcześniej
starał się o uchylenie immunitetu poselskiego Antoniemu Macierewiczowi i
chciał postawić mu zarzuty za sprawę raportu WSI, teraz się wycofuje.
Dlaczego?


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

197. Palikot oskarżał

Palikot oskarżał Macierewicza: "Winny śmierci agentów". Dostał karę. Najłagodniejszą


Palikot oskarżał Macierewicza: "Winny śmierci agentów". Dostał karę. Najłagodniejszą

Najłagodniejszą karą - zwróceniem uwagi -
ukarała sejmowa komisja etyki szefa Twojego Ruchu Janusza Palikota za
wypowiedź, iż speckomisja zajmowała się sprawą śmierci i utraty wolności
przez b. współpracowników wojskowych służb w związku z publikacją
raportu z weryfikacji WSI.

O ukaranie posła w październiku zwrócił się do komisji etyki b. szef sejmowej speckomisji Marek Opioła (PiS). Posła PiS oburzyła wypowiedź Palikota dla TVN24,
gdy po raz kolejny mówił o śmierci lub utracie wolności przez agentów
Wojskowych Służb Informacyjnych i odpowiedzialności w tym kontekście
posła PiS Antoniego Macierewicza, który jako szef komisji weryfikacyjnej
WSI sygnował raport upubliczniony w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

198. Seremet przesłał do Sejmu


Seremet przesłał do Sejmu wnioski o uchylenie immunitetu b. szefowi CBA i "agentowi Tomkowi"

Wnioski przygotowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w związku ze sprawami Marczuk i Kwaśniewskich.
czytaj dalej »

Korupcja uniewinniona, antykorupcja pod sąd! "Nie po to PO i PSL sprawują władzę, żeby walka z korupcją uchodziła bezkarnie..."

Prokuratura przystąpiła właśnie do ścigania prezesa oraz agenta
CBA, którzy złapali Sawicką na najgorętszym z gorących uczynków.. Do
Sejmu wpłynął wniosek prokuratora Seremeta o uchylenie immunitetu
poselskiego Mariusza Kamińskiego i

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

199. Surowe kary za spalenie wozów

Surowe kary za spalenie wozów TVN-u. Dwa lata więzienia i prawie 800 tys. zł kary



Tomasz J. i Damian P., odpowiedzą za podpalenie wozu transmisyjnego TVN podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2011 roku. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia skazał ich na dwa lata więzienia i pokrycie strat, oszacowanych na prawie 800 tys. zł
Wyrok zapadł 14 listopada. Sąd stwierdził, że obaj oskarżeni są winni "tego, że w dniu 11 listopada 2011 r. w Warszawie przy Placu na Rozdrożu, działając wspólnie i w porozumieniu ze sobą oraz z innymi nieustalonymi osobami, biorąc aktywny udział w zbiegowisku i wiedząc, iż jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamach na mienie, zniszczyli wóz transmisyjny należący do TVN SA wraz z wyposażeniem w sprzęt nagraniowy i elektryczny na łączną sumę strat 1 412 296 zł, co stanowiło mienie znacznej wartości, w ten sposób, że wrzucili do środka pojazdu zapaloną racę, czym doprowadzili do całkowitego spalenia ww. samochodu, przy czym działali publicznie i bez powodu, okazując przez to rażące lekceważenie dla porządku publicznego".

Mężczyźni zostali zatrzymani podczas derbowego meczu Polonii z Legią we wrześniu ubiegłego roku. 19-letni Tomasz J. rzucał w wóz racami. Podczas przesłuchania przyznał się do tego. Jego rówieśnik. Damian P. przyznał się z kolei do podawania koledze środków pirotechnicznych. Pierwszy trafi do więzienia na 2 lata i 3 miesiące, drugi na 2 lata i miesiąc. Oprócz tego obaj muszą naprawić szkodę - 785 tys. zł.

To dotkliwa kara. Ci dwaj młodzi ludzie prawdopodobnie będą dłużnikami do końca życia. Mam nadzieję, że teraz każdy, kto będzie chciał zrobić coś podobnego, dwa razy się zastanowi - mówi prok. Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Gangster uniewinniony od zarzutu zabójstwa policjanta

Sąd z braku wystarczających dowodów nabrał niedających się usunąć
wątpliwości, czy to rzeczywiście B. oddał śmiertelne strzały.

Jak powiedział sędzia Igor Tuleya w uzasadnieniu wyroku, sąd z braku
wystarczających dowodów nabrał niedających się usunąć wątpliwości, czy
to rzeczywiście B. oddał śmiertelne strzały, bo mogli oddać je Pikus i
Cieślak (mieli broń automatyczną).

Gangster Jerzy B. został
uniewinniony od zarzutu zabójstwa w 2002 r. policjanta podczas głośnej
strzelaniny w podwarszawskich Parolach. Zarazem warszawski sąd skazał go
na 12 lat więzienia za kierowanie rozbojem, który skończył się
strzelaniną.

Dzisiejszy wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie
jest nieprawomocny. Prokuratura, która wnosiła o dożywocie, wystąpi o
pisemne uzasadnienie wyroku (bez którego nie można składać apelacji).



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

200. wyroki sądów III RP , 2 lata i 3 miesiące 785 tys. zł. I RECEPTA

zdjecie

Decyzja sądu spotkała się z gwałtownym protestem zgromadzonej publiczności (FOT. R. SOBKOWICZ)

Zawieszenie na receptę

Zenon Baranowski

 

http://www.naszdziennik.pl/wp/59990,zawieszenie-na-recepte.html

Sąd zawiesza proces
Henryka K., byłego szefa prokuratury wojskowej PRL oskarżonego o
zbrodnie komunistyczne. I tym razem powodem jest stan zdrowia.

Od rana w sądzie panowała nerwowa atmosfera, a z upływem kolejnych
godzin tylko się zagęszczała. – Sąd postanawia zawiesić postępowanie
karne – powiedział sędzia Michał Żak z Wojskowego Sądu Garnizonowego w
Warszawie, ogłaszając decyzję w tej sprawie. Prowadzeniu procesu
sprzeciwiała się obrona oskarżonego, argumentując, że jest on ciężko
chory. Sąd wystąpił o dwie opinie biegłych.

Uzasadnieniem tego postanowienia sądu jest decyzja biegłego
kardiologa, który sprzeciwił się prowadzeniu rozprawy z uwagi na to, że
może to stanowić nawet zagrożenie dla życia oskarżonego. Natomiast
odnośnie do drugiej opinii biegły onkolog nie wykluczył udziału Henryka
K. w procesie.

Decyzja sądu spotkała się z gwałtownym protestem zgromadzonej publiczności.

– Pan hańbi instytucję sądu – powiedział Henryk Pinior, mówiąc, że
jest przedstawicielem opozycjonistów okresu solidarnościowego.

– Hańba, na Białoruś! – skandowali pozostali zgromadzeni na sali,
rzucając jednocześnie drobnymi monetami, które miały symbolizować
sprzedajne srebrniki. Wywieszono transparent „Niezłomnym z AK, WiN”.

Kombatanci protestują

Sędzia bezskutecznie próbował uspokoić protestujących i w końcu
zakończył posiedzenie. Po rozprawie Żandarmeria Wojskowa próbowała
zatrzymać manifestantów, ale ostatecznie odstąpiła od tego.

– Nie ma na to zgody – podkreślał po rozprawie Adam Słomka z
KPN-Niezłomni. Zwrócił uwagę, że ścigano sędziego, który był oskarżony o
zbrodnie sądowe, tymczasem zrezygnowano z jego procesu. – Co robią
sądy? Rozgrzeszają – mówił Słomka. Skrytykował brak weryfikacji opinii
medycznej.

– Zastosowano sztuczkę pseudomedyczną, której sąd nie chciał
zweryfikować poza służbą zdrowia MSW – oceniał przewodniczący
KPN-Niezłomni. Ubolewał, że kombatanci muszą protestować przeciwko
brakowi rozliczenia zbrodni komunistycznych, a organy państwa wcale się
tym nie zajmują. IPN oskarżył stalinowskiego sędziego Henryka K., że
jako sędzia Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie w okresie od marca
1952 r. do czerwca 1953 r., bezprawnie pozbawił wolności trojga
działaczy antykomunistycznych. Chodzi o śledztwa Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego prowadzone „przeciwko Leonowi Ch., Barbarze
M. i Janowi O., co skutkowało bezprawnym pozbawieniem wolności
pokrzywdzonych z powodu ich wcześniejszej działalności na rzecz
niepodległego bytu Państwa Polskiego w strukturach organizacji
niepodległościowych”. Akt oskarżenia trafił do sądu w czerwcu, a we
wrześniu odbyła się tylko jedna rozprawa.

Ekspresowa kariera

Henryk K. pracował w stalinowskim wymiarze sprawiedliwości, m.in. w
Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie, znanym w tym okresie przede
wszystkim z niesławnych sesji wyjazdowych, na których niejednokrotnie
wymierzano kary śmierci. Potem trafił do izby wojskowej Sądu
Najwyższego. U schyłku PRL zdążył jeszcze w latach 1984-1990 być
naczelnym prokuratorem wojskowym, a w latach 1985-1989 sędzią Trybunału
Stanu. Krzysztof Szwagrzyk z IPN wskazuje, że K. trafił do
stalinowskiego sądownictwa bez ukończenia studiów prawniczych, a jedynie
po ukończeniu fakultetu wojskowego we Wrocławiu (1949-1950). Dopiero
dwa lata później został ekspresowo magistrem prawa Uniwersytetu
Łódzkiego. W tym czasie był już asesorem wojskowego sądu w Łodzi.
Historyk podkreśla, że właśnie tacy ludzie, młodzi, po krótkim
przygotowaniu, cieszyli się zaufaniem kolejnych ekip komunistycznych i
decydowali o obliczu wojskowego wymiaru sprawiedliwości, i pełnili, jak
K., najwyższe funkcje.

Upust swoim zapatrywaniom dał K. u schyłku PRL w lipcu 1989 r., kiedy
jako naczelny prokurator wojskowy odmówił uznania rtm. Witolda
Pileckiego za niewinnego. „Nie negując zasług Witolda Pileckiego w
czasie wojny i aktywnej walki z okupantem hitlerowskim, niestety brak
jest podstaw do pełnej rehabilitacji wyżej wymienionego w odniesieniu do
jego działalności w latach powojennych” – stwierdził w swojej
odpowiedzi. Historyk IPN Jacek Pawłowicz upublicznia ten, jego zdaniem,
„haniebny dokument” w albumie o rotmistrzu.

Henryk Kostrzewa:
ur. 16 czerwca 1928 w Antoniowie w dawnym powiecie Radomsko -- generał brygady LWP, naczelny prokurator wojskowy-zastępca prokuratora generalnego w latach 1984-1990 i zastępca członka Trybunału Stanu w latach 1985-1989. Magister prawa Uniwersytetu Łódzkiego (1952). Kursant Batalionu Akademickiego w Łodzi w latach 1948-1949 i Fakultetu Wojskowego we Wrocławiu (1949-1950). Od 18 sierpnia 1950 do 24 października 1951 pracował jako sekretarz w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Łodzi, po czym został asesorem tego sądu (do 10 grudnia 1952) i pełnił obowiązki sędziego WSR w Warszawie (11 grudnia 1952 -- 30 czerwca 1953). Od 1 lipca 1953 do 31 lipca 1958 instruktor Wydziału/Oddziału I ZSW, następnie inspektor Oddziału Organizacyjnego (1958-1961). Inspektor-sędzia Najwyższego Sądu Wojskowego (1961-1962). Sędzia Izby Wojskowej (1962-1964), następnie szef Wydziału I Izby Wojskowej Sądu Najwyższego (1964) oraz Wydziału II Izby Wojskowej (1964-1967) Sądu Najwyższego PRL. Zastępca prezesa Izby Wojskowej Sądu Najwyższego PRL (1967-1969). Naczelny prokurator wojskowy (1984-1990). Zastępca członka Trybunału Stanu (1985-1989). Przeniesiony w stan spoczynku 29 grudnia 1990.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

201. „Gdy członków AK traktuje się gorzej niż volksdeutschów”



warszyc2(…)
gdy wpływy Stalina na rządzącą klikę w Polsce równają się okupacji, gdy
w administracji państwowej jest wielka ilość osób posiadających
obywatelstwo rosyjskie lub zaprzedanych ZSRR
, gdy na terenach tzw. Polski stoją gęsto załogi Armii Czerwonej, a żołnierze jej grabią i gwałcą, gdy w wojsku polskim na różnych stanowiskach są oficerowie sowieccy lub rażąco w nieproporcjonalnej ilości Żydzi, gdy stronnictwom politycznym chcą narzucić swe kierownictwo peperowcy, gdy wolność słowa wyklucza mówienie prawdy i nawet najobiektywniejszą krytykę reżimu,
gdy Żydów traktuje się jako obywateli pierwszej klasy, a nawet
lojalnych (co nie jest równoznaczne ze zdrajcami) członków AK dopuszcza
się jedynie do stanowisk podrzędnych i dość często traktuje się ich
gorzej niż Volksdeutschów
, gdy służba bezpieczeństwa działa jak NKWD, gdy stosowana przez czerwonych metoda rządzenia jest systemem policyjnym.

(…) Dziś, kiedy byle męt społeczny jest oficerem, a im większy szuja,
tym dość często otrzymuje wyższą rangę, najwyższym odznaczeniem jest
przeświadczenie, że jest się człowiekiem zasad i honoru, wiernym synem
Ojczyzny.

generał Stanisław Sojczyński „Warszyc”, Konspiracyjne Wojsko Polskie (12 września 1945 r.)

Do aresztowania Stanisława Sojczyńskiego doszło 27 czerwca 1946 r. w
Częstochowie. Jego wraz z  i pięcioma podwładnymi stracono 19 lutego
1947 r. w Łodzi, na 3 dni przed ogłoszeniem amnestii. Nie wiadomo, gdzie został pochowany…

warszychttp://niezlomni.com/?p=1791



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

202. Infoafera bardzo

Infoafera bardzo polityczna

Premier Tusk w zeszłym tygodniu na zamkniętym spotkaniu tłumaczył
kierownictwu swego klubu parlamentarnego, jak należy mówić o infoaferze.
Przekaz dnia od szefa rządu był następujący: To nie jest afera
polityczna, lecz urzędnicza i w sprawach informatycznych działo się źle
od dawna, jeszcze za czasów naszych poprzedników.
Nie kupuję tłumaczenia w wykonaniu szefa rządu, które jak mantra
powtarzane jest od kilku dni przez polityków PO. Nie wierzę,
że przekręty na wielką skalę szły bez patronów na wysokich politycznych
szczeblach. Nie przekonują mnie tłumaczenia, że to afera na poziomie
dyrektorów departamentów, pań urzędniczek i panów z informatycznych
spółeczek. Ale dobrze. Przyjmijmy na potrzeby tego komentarza logikę
wywodu premiera o „urzędniczej aferze”. W niczym to polityków
nie usprawiedliwia. Świadczyłoby o tym, że nie mieli kompetencji
do przypilnowania najważniejszych spraw, a za takie trzeba uznać wielkie
projekty informatyczne. Projekty przekładane, odkładane, nieudane i na
dodatek naznaczone gigantyczną korupcją. Jeśli więc, drodzy politycy,
nie umieliście tych projektów przeprowadzić i jeszcze dopuściliście
do złodziejstwa pod waszym bokiem, to afera jest wasza, w 200 procentach
wasza.






O zamiłowaniu posła Kaczmarka do luksusu piszą "Wprost" i "Newsweek" [JUTRO W TYGODNIKACH]

Wybory w PO. Nie będzie śledztwa w sprawie taśm PO

Ci, którzy proponowali stanowiska, nie przekroczyli uprawnień ani
obowiązków, bo chodziło o wybory wewnątrzpartyjne - uznali śledczy.

Śledczy z Legnicy zbadali ujawnione przez media
taśmy z rozmów podczas zjazdu wyborczego PO w Karpaczu, 26.
października, oraz nagrane rozmowy prowadzone w dwóch poprzednich
dniach. Prokuratura twierdzi, że nie doszło ani do płatnej protekcji,
ani do przyjęcia korzyści majątkowej, obietnicy udzielenia korzyści
majątkowej, przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych
czy przekupstwa wyborczego.

Śledczy przypominają, że z płatną protekcją
mamy do czynienia tylko w związku z podmiotami publicznymi, a KGHM takim
nie jest od 2010 roku, gdy Skarb
Państwa stracił udział większościowy. Ponadto ci, którzy proponowali
stanowiska, nie przekroczyli uprawnień ani obowiązków, bo chodziło o
wybory wewnątrzpartyjne. To oznacza, że nie byli oni funkcjonariuszami
publicznymi, a propozycje składali nie jako posłowie PO, tylko jako
członkowie partii politycznej, działający w jej imieniu i na jej rzecz.

Umorzono śledztwo także w sprawie posła PO Michała Jarosa i radnego z Polkowic, Tomasza Borkowskiego. Prokuratura uznała, że słowa o sprowadzeniu do Polski rodziny Frosta z Ukrainy, w związku ze znajomościami Jacka Protasiewicza w MSZ, były sugestią, a nie obietnicą.Prokuratura nie zajmie się też trzecim wątkiem. Chodzi o radnego Pawła
Chomiczewskego, który napisał do szefa zjazdu w Karpaczu, że delegatom z
Głogowa składano obietnice w zamian
za głosowanie na jednego z kandydatów. Po rozpytaniu radnego
prokuratura nie mogła stwierdzić jednoznacznie czy sprawa dotyczyła
radnych z tego miasta, jakie obietnice im składano, oraz którego
kandydata sprawa dotyczyła.



Sąd rozpatrzy zażalenie dot. sprawy znieważenia o. Tadeusza Rydzyka

Sąd Rejonowy dla Warszawy–Woli rozpatrzy dziś zażalenie
na postanowienie Prokuratury Rejonowej Warszawy-Śródmieścia ws. odmowy
wszczęcia śledztwa dot. publicznego znieważenia o. Tadeusza Rydzyka
CSsR, dyrektora Radia Maryja przez portal internetowy „Dziennik.pl”.

Zawiadomienie do prokuratury złożył Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą.

Przypomnijmy na stornie internetowej dziennika ukazał się artykuł
zatytułowany „Rydzyk chowa Maybacha, Tusk prosi o córkę „rogal baby”.
Artykuł pokazuje karykaturalne zdjęcie dyrektora Radia Maryja oraz
wulgarne słowa,   jakoby wypowiadane przez niego samego. Internauci pod
artykułem wpisali także obraźliwe komentarze.

Ryszard Nowak podkreśla, że sąd powinien zwrócić akta do prokuratury, natomiast ta winna z urzędu wszcząć śledztwo.

- Prokuratura oprócz tego, że napisała nam długi list – w którym
próbowała udowodnić, że ten artykuł odnośnie o. Tadeusza Rydzyka był
taki „wesoły”, „śmieszny” i zabawny – tak naprawdę nic nie zrobiła. Nie
przesłuchała członków naszego stowarzyszenia – a złożyliśmy przecież
doniesienie do prokuratury. Ta jednak nie przesłuchała redaktora
naczelnego. Powiem szczerze – prokuratura zlekceważyła sprawę; a więc
będziemy się domagać w sądzie w Warszawie, żeby akta sprawy wróciły do
prokuratury i żeby prokuratura po prostu wszczęła śledztwo i przestała
robić sobie z bardzo poważnych spraw, jakieś kpiny i szyderstwo. Bo ja
już sam nie wiem, kto w tym momencie bardziej znieważył o. Tadeusza
Rydzyka: dziennik i internauci czy prokuratura –
stwierdza Ryszard Nowak.

Jak dodaje przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed
Sektami i Przemocą – odmowa wszczęcia dochodzenia przez prokuraturę w
tak głośnej sprawie, to zachęta do bezprawnych ataków na dyrektora Radia
Maryja o. Tadeusza Rydzyka oraz Kościół Katolicki.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

203. :)

With the collapse of the Soviet-controlled Eastern European bloc, Lauder was well-positioned to embark upon investing in a business empire in Central and Eastern Europe, particularly in television and telecommunications. A former executive (Itzik Fisher) at Israel's national telephone company, Bezeq, was installed as head of Lauder's RSL Communications. Mr. Lauder (also current Chairman of the Board of the Museum of Modern Art) was not alone among those most prominently searching for profit, control, and cultural influence in the collapsed communist area. A 1990 New York Times article highlighted five American investors in Hungary; at least four of them were Jewish, including Lauder. Another, Albert Reichmann, one of three brothers controlling a company that Business Week calls "the richest and most powerful real estate developer in the world,' told the magazine: "The Jewish population is the reason I'm interested in Hungary and the Soviet Union." [NYT, 1-26-90]
 
In 1990 Lauder gained principal ownership of the Hungarian Credit Bank Ltd, and in 1992 he had 50% share in an eastern German engineering firm. By 1997 a Lauder-controlled company -- Central European Media Enterprises -- held television stations in seven European countries, including Romania, Slovakia, Slovenia, and the Czech Republic, and operated eleven TV stations in Poland alone, ironically called "Independent Polish Television." [BRZEZINSKI, p. A41]  CME became the largest private television broadcasting organization in Europe. [MCELVOGUE]  The publisher/editor-in-chief of the English-language general information newspaper in Poland, the Warsaw Voice is also Jewish -- Andrzej Jonas. One of the paper's crusades has been against a cluster of Christian crosses near Auschwitz. [See, for example, 6-6-99] He also publishes the English-language Okecie Airport magazine, the other newspaper visiting Americans are likely to read in English in Poland. The publisher of Gazeta Wyborcza, one of Poland's most widely circulated newspapers, is Adam Michnik. He is also Jewish.
 
By 1989, Poland's first cable TV system, Polska Telewizja Kablowa, was 70% controlled by Jewish entrepreneur David Chase's Chase Enterprises). [LOS ANGELES TIMES, 12-8-89, p. D4] In 1996, with the continued de-monopolization of Poland's communist-era RP Telekom telecommunications company, the Jerusalem Post noted the "position" of Israeli Shmuel Dankner in the Eastern European country's telecommunications field:

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

204. Link

avatar użytkownika Maryla

205. Witam Bene :)

dobrze Cię znów widzieć :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

206. @Maryla

Klaniam sie nisko.
PZDR.

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

207. ZBIG TALKS BIG!

http://whatdoyoubelieve.blog.fc2.com/

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Maryla

208. Zażalenie ws. znieważenia o.

Zażalenie ws. znieważenia o. Tadeusza Rydzyka odrzucone

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli odrzucił zażalenie na
postanowienie Prokuratury Rejonowej Warszawa – Śródmieście ws. odmowy
wszczęcia śledztwa dot. publicznego znieważenia o. Tadeusza Rydzyka
przez portal internetowy „Dziennik.pl”.

Zawiadomienie do prokuratury złożył Ryszard Nowak, przewodniczący
Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą. Od dzisiejszej
decyzji nie przysługuje już odwołanie. Po rozprawie zapowiedział
złożenie skargi na sędzię, do Prezes Sądu Najwyższego.

- To co powiedziała sędzia jest niedopuszczalne. Poprosimy sąd – a
mamy na to tydzień czasu – o uzasadnienie wyroku i wtedy napiszemy
skargę na sędzię do Prezesa Sądu Najwyższego. Nie może być tak, że ktoś
mówi, że ojciec to: „mafiozo”, „bękart” i „złodziej”. Według sądu są to
dopuszczalne fajne słowa. Według sądu to jest tylko krytyka. Według  nas
to jest degradacja drugiego człowieka i próba zniszczenia. Widocznie ta
sędzia nie zna języka polskiego i znaczenia tych słów
– powiedział Ryszard Nowak.

Przypomnijmy na stornie internetowej dziennik.pl ukazał się artykuł
zatytułowany: „Rydzyk chowa Maybacha, Tusk prosi o córkę „rogal baby”.
Artykuł pokazuje karykaturalne zdjęcie Dyrektora Radia Maryja, publikuje
też wulgarne słowa,   wypowiadane jakoby przez niego samego. Pod
artykułem opublikowano obraźliwe komentarze.

 RIRM

---------------------------------------

III RP jako przypadek korupcji

Bronisław Wildstein

Wielka afera informatyczna skończy się najprawdopodobniej na osobie wiceministra. Jest możliwe, że stanowi również ostrzeżenie dla Grzegorza Schetyny, aby nie próbował szantażować swoich kolegów partyjnych ujawnianiem ich nieprawości, gdyż i na niego znajdą się kwity. Media głównego nurtu odnotowują ją, ale nie kwapią się, aby tropić wszystkie jej wątki. Sam fakt, że wybuchła dopiero dziś, gdy CBA rozpoczęło śledztwo i zatrzymało pierwszego podejrzanego już w 2009 roku, pierwsi aresztowani zostali w 2011 roku, a o sprawie, zwłaszcza w środowisku informatycznym, było głośno od dość dawna, daje do myślenia.

Równocześnie prokuratura domaga się odebrania immunitetów posłom PiS, dawnemu szefowi CBA, Mariuszowi Kamińskiemu i byłemu jej funkcjonariuszowi Tomaszowi Kaczmarkowi. Chce postawić im zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych. Dojść miało do tego przy sprawie „willi Kwaśniewskich”. CBA zainteresowało się nią po ujawnieniu taśm Aleksandra Gudzowatego, na których Józef Oleksy opowiadał, że majątek Aleksandra Kwaśniewskiego i jego żony znacznie przekracza wszystkie ich oficjalne dochody. Jako przykład podawał ich, nabytą przez pośredników, luksusową willę w Kazimierzu Dolnym.

Kwaśniewscy sprzedali tę nieruchomość również za pośrednictwem tzw. „słupów”. Żona byłego prezydenta musiała zdawać sobie sprawę, że uczestniczy w procedurze nielegalnej, gdyż w telefonicznych rozmowach na temat transakcji posługiwała się szyfrem.

Wprawdzie „słupom” zostały postawione zarzuty, ale już wobec Kwaśniewskich prokuratura odstąpiła od prowadzenia śledztwa, uznając, że dowody świadczące o ich winie zebrane zostały z naruszeniem prawa. Abstrahując od tego, że nie ma w Polsce normy, która anulowałaby dowody ze względu na sposób ich zdobycia, podwójne standardy zastosowane przez prokuraturę biją w oczy. Zresztą na wszystkie swoje działania funkcjonariusze CBA mieli zgodę sądów i nawet Andrzeja Czumy, ówczesnego prokuratora generalnego z PO.
Równocześnie z ujawnieniem afery informatycznej mamy więc do czynienia z szykanowaniem ludzi, którzy z korupcją walczyli. Sygnał dla funkcjonariuszy, aby nie byli zbyt dociekliwi, a zwłaszcza, aby nie sięgali za wysoko, jest oczywisty.

Pierwszy taki sygnał został wysłany przy okazji afery hazardowej. Jej odkrywca, Kamiński stracił stanowisko i zaczął być ciągany po prokuraturach, natomiast najbardziej uwikłani w nią, co najwyżej, wycofali się z oficjalnej polityki.

Wybory w 2007 roku przebiegały pod hasłem walki z „państwem policyjnym”, które jakoby miało tworzyć PiS. Do wizji tej przekonała Polaków zmasowana, medialna kanonada. W rzeczywistości jako terror przedstawiona została walka z korupcją. Wystarczy przyjrzeć się ikonom owej kampanii, męczennikom trzeciej RP, a ofiarom czwartej. Galerię tą otwierają: skorumpowana posłanka PO Beata Sawicka i łapownik, dr Mirosław Garlicki.

Korupcja leżała u początków III RP. Budowa postkomunistycznego kapitalizmu czyli uwłaszczenie nomenklatury było jedną wielką aferą. Z tych fundamentów wyrosło państwo ułomne, w którym nierówność wobec prawa stanowi czynnik konstytutywny, tak jak i korupcja. Aby położyć temu kres trzeba rozmontować system III RP.

http://dorzeczy.pl/iii-rp-jako-przypadek-korupcji/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

209. Wojciech Czuchnowski

Speckomisja sprawdzi Macierewicza i wyciek tajnego raportu

Sprawa tłumaczenia wypłynęła w ubiegłym tygodniu, gdy speckomisja
rozmawiała z płk. Piotrem Pytlem, kandydatem na szefa Służby
Kontrwywiadu Wojskowego. Posłów zbulwersowała informacja, że likwidator
WSI Antoni Macierewicz (dziś poseł PiS i wiceprzewodniczący tej partii)
przed oficjalną publikacją w Dzienniku Ustaw przekazał do tłumaczenia na
rosyjski raport, który podsumowywał działalność WSI i - zdaniem
Macierewicza - obnażał "przestępcze działania" tej służby.


Raport we fragmentach dostarczano Irinie O. Nie miała certyfikatu
dostępu do informacji niejawnych i nie zobowiązano jej nawet do
zachowania embarga na tekst.

Zwołanie na poniedziałek
posiedzenia speckomisji przeforsowali posłowie Twojego Ruchu i SLD. Na
spotkanie przyjdą oficerowie SKW, którzy badali kwestię tłumaczenia
raportu i robili notatki służbowe z relacji kolegów, którzy raport
zanosili tłumaczce.

Komisja dostanie też dokument
sporządzony przez płk. Grzegorza Reszkę, który po Macierewiczu przejął
SKW i podsumowywał funkcjonowanie tej służby za rządów PiS. O
ustaleniach Reszki informowano w 2008 r. Stwierdził on, że Macierewicz
dobierał kadrę spośród prawicowych dziennikarzy, harcerzy i pracowników
IPN. Prowadzone były dla nich przyspieszone kursy oficerskie, które
trwały 17 dni. Reszka sygnalizował też, że na zagraniczne misje SKW
posyłała nieprzygotowanych funkcjonariuszy, co utrudniało pracę wojsku.


Wątek "rosyjskiego tłumaczenia" również znalazł się w
podsumowaniu Reszki. Dlaczego SKW nie złożyła wtedy zawiadomienia o
przestępstwie? Cytowany w sobotniej "Gazecie" oficer SKW mówił, że z
przekazanych tłumaczce materiałów zdjęte były klauzule tajności, więc
nie było podstaw do powiadamiania prokuratury.

Żakowski pyta Macierewicza: Prezesie, kim pan jest?

Wyjaśnienie sprawy należy do organów śledczych i sądowych. To potrwa.
Teraz dla opinii publicznej kluczowe jest pytanie, czy dokumenty - jak
wynika z przecieków - istotnie zostały przekazane powiązanej z Rosją
osobie nieuprawnionej przed ich odtajnieniem. Pańskie wyjaśnienie nie
rozwiewa wątpliwości.

Jacek Żakowski





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

210. "Raport Macierewicza" pod

  • "Raport Macierewicza" pod lupą. Trafił nielegalnie do tłumaczki?

     

    PiS mówi, że wszystko organizowane było zgodnie z prawem, ale inne partie mają wątpliwości.
    Komisja do spraw służb specjalnych zajmuje się dzisiaj sprawą tak zwanego raportu
    Antoniego Macierewicza z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
    Chodzi o tłumaczenie raportu na rosyjski, które miało zostać wykonane
    jeszcze przed jego publikacją po polsku. - To polityczna hucpa - uważają
    posłowie PiS. - Według informacji, jakie otrzymaliśmy od Służby
    Kontrwywiadu Wojskowego, materiały trafiały do tłumaczki zanim raport został opublikowany - odpowiada poseł SLD Stanisław Wziątek.

    Na pytanie o cel tłumaczenia Antoni Macierewicz chętnie odpowiadał już w ubiegłym tygodniu:

    - Po to, żeby ludzie, którzy się z nim
    zapoznają, nie mogli dokonywać żadnych manipulacji, ani nie padali
    ofiarą manipulacji. Po to, żeby naukowcy i analitycy, którzy będą z
    niego korzystali, korzystali z wersji wiarygodnej. Takiej, która będzie
    miała zatwierdzenie komisji weryfikacyjnej
    - mówił wtedy Macierewicz.

    Komisja nie będzie mogła jednak przesłuchać
    byłego szefa SKW i szefa komisji weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza -
    wyjaśnia przewodnicząca Elżbieta Radziszewska:

    - Pan Macierewicz nie jest członkiem
    komisji ani nie jest szefem służb. W związku z tym nie mamy żadnej
    podstawy prawnej, żeby przesłuchiwać pana Macierewicza. Nie mamy też
    uprawnień komisji
    - mówi Radziszewska.

    Antoni Macierewicz uznał wszelkie zarzuty
    za absurdalne. Zapewnił, że nikt poza nim i prezydentem nie znał raportu
    przed publikacją.

    Posłowie PiS z komisji do spraw służb
    specjalnych twierdzą, że komisja powinna zająć się infoaferą a nie
    starym raportem Antoniego Macierewicza.

    Komisja wyjaśnia, czy Antoni Macierewicz
    sześć lat temu zlecił tłumaczenie raportu z likwidacji WSI na język
    rosyjski przed jego opublikowaniem po polsku.

    Poseł Marek Opioła z PiS podkreślił, że
    szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego nie przedstawił żadnych dowodów na
    złamanie procedur.

    - Nie ma żadnych dowodów na to,
    żeby dokumenty niejawne były wywożone z komisji weryfikacyjnej. Bo
    jeżeli byłyby takie dowody, to pułkownik Kowalski, pułkownik Reszka,
    byli szefowie służby kontrwywiadu wojskowego, i generał Nosek powinni
    złożyć zawiadomienie do prokuratury. Sześć lat temu
    - powiedział Opioła.

    Zarazem Opioła, jak i posłanka Beata Mazurek uważają, że cała akcja
    przeciwko Antoniemu Macierewiczowi została zainspirowana przez byłych
    funkcjonariuszy WSI i jest realizowana przez Twój Ruch i posła Artura
    Dębskiego.

    - Trzy osoby, które były wskazane przez Twój Ruch na doradców komisji do spraw służb, to osoby związane z WSI - stwierdziła Beata Mazurek.

    - A teraz ostatnią osobą, którą
    złożył Twój Ruch na swojego doradcę, jest pułkownik Polkowski, który
    jest czynnym członkiem Stowarzyszeniem Sowa, które jednoznacznie
    funkcjonuje w przestrzeni publicznej jako stowarzyszenie byłych
    żołnierzy WSI
    - dodał Opioła.

    Poseł SLD Stanisław Wziątek z komisji do spraw służb specjalnych
    inaczej zinterpretował informacje udzielone posłom przez szefa SKW do
    tej pory. Poseł Wziątek nie wyklucza złożenia wniosku o powołanie
    komisji śledczej.

    - Według informacji, którą
    otrzymaliśmy od SKW, materiały trafiały do tłumaczki, zanim raport
    został opublikowany. Do osoby, która nie została sprawdzona, i która,
    moim zdaniem, miała bezpośredni kontakt ze służbami Rosji
    - uważa Wziątek.

    Według posłów PiS tłumaczenie raportu z likwidacji WSI na rosyjski było
    w pełni legalne i odbyło się wtedy, gdy był to dokument jawny.

"Pan Pytel powinien ponieść służbowe konsekwencje za tę aferę z raportem WSI"

Politycy PiS domagają się dymisji szefa
Służby Kontrwywiadu Wojskowego ppłk. Piotr Pytla i szefowej sejmowej
komisji ds. służb specjalnych Elżbiety Radziszewskiej (PO). Według PiS
ws. tłumaczenia raportu z likwidacji WSI doszło do "operacji
medialno-politycznej".


Na
dzisiejszej konferencji prasowej w Sejmie posłowie PiS twierdzili, że
ppłk Pytel zapowiadał, iż na wtorkowym posiedzeniu speckomisji
przedstawi dowody, że raport z likwidacji WSI w całości lub w części był
przekazywany nieupoważnionym osobom przed jego upublicznieniem.

- Okazało się, że żadnych dowodów w tym względzie nie ma. Pytel
wycofał się ze słów, które powiedział na poprzednim posiedzeniu Sejmu,
że takie dowody są - powiedziała posłanka Beata Mazurek (PiS) po
posiedzeniu komisji.
Macierewicz: Sprawa tłumaczenia to operacja służb


Macierewicz ocenił, że "w ostatnich dniach byliśmy świadkami
dużej operacji medialnej i politycznej służb specjalnych". - Operacji, w
którą za sprawą szefa SKW pana Pytla włączyli się liczni dziennikarze,
stacje, gazety, a także politycy najwyższej rangi, nawet premier. Wobec
wszystkich tych osób zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne -
powiedział Macierewicz.

Poinformował, że w poniedziałek
pisma przedprocesowe trafiły do "Wprost" i "Gazety Wyborczej". Do
kolejnych mediów, w tym największych portali, oraz do polityków, z
premierem Donaldem Tuskiem na czele, trafić mają w kolejnych dniach.


- Widać, jak silne są struktury dawnych wojskowych służb
informacyjnych, i jak duża jest podatność niektórych formacji
politycznych i mediów na montowane afery polityczne przez tych ludzi -
argumentował Macierewicz. - Potwierdzają się słowa przewodniczącego
Konstantego Miodowicza, który mówił, że WSI to skamielina komunistyczna,
która jest przedłużeniem sowieckich służ wojskowych GRU, które trzeba
jak najszybciej zlikwidować. Od początku tej pseudoafery przestrzegałem,
żeby nie wierzyć w te absurdalne oskarżenia - dodał.

Macierewicz: Konsekwencje służbowe wobec szefa SKW


- Pan Pytel, który przekonywał komisję ds. służb, że posiada
dowody na popełnienie przeze mnie przestępstwa, a potem okazało się, że
nie ma żadnego, powinien ponieść służbowe konsekwencje i przestać
kierować jedną z najważniejszych służ specjalnych w Polsce, mających
gwarantować nasze bezpieczeństwo
- zakończył Macierewicz.

Szef SKW potwierdza: tłumaczenie raportu z likwidacji WSI odbyło się zgodne z prawem

Cała ta zakłamana akacja medialna podsycana przez polityków PO,
Twojego Ruchu i SLD to próba ataku na ministra Antoniego Macierewicza -
stwierdziła Marek Opioła.




Jak podaje "Newsweek" postępowanie w sprawie taśm wszczął rzecznik dyscypliny w klubie PiS Marek Suski.
Ale wydaje się sprawę bagatelizować. - Zrobiłem to na wniosek
przewodniczącego klubu Mariusza Błaszczaka. Obecnie badam sprawę i
wolałbym niczego nie przesądzać, ale nie wydaje mi się, by zachowanie
posła Kaczmarka podpadało pod groźby karalne. Wygląda mi to raczej na
gadanie po pijanemu, a cała sprawa to tylko pretekst do przykrycia
prawdziwych afer, za które odpowiada Platforma - twierdzi w rozmowie z
tygodnikiem Suski.

Może by prezes Kaczyński pozbył się pajaca

Tomasz Kaczmarek nie od dziś jest wcieleniem żenady. Swój reality
show ciągnie od lat. Walczy o Polskę, prężąc nagi tors nad walizką pełną
pieniędzy. Z nażelowanym włosem i olśniewającym uśmiechem zniewala
posłanki i prawicowe publicystki.

Wojciech Czuchnowski


Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz2nkHwmRP2


  • Goście Dominiki Wielowieyskiej komentowali umorzenie śledztwa w sprawie
    domniemanej korupcji Jacka Karnowskiego. Prowadząca audycję
    przypomniała, że dziś w rozmowie Karnowski formułował bardzo ostre
    zarzuty pod adresem CBA. Według prezydenta Sopotu oskarżenia wobec niego
    miały być rodzajem prowokacji, wymierzonej także w Donalda Tuska, by
    skompromitować ekipę rządzącą.

    - Gdyby to się opierało
    wyłącznie na nagraniu Julkego, to być może dałoby się taki zarzut
    sformułować. Natomiast było też śledztwo prokuratorskie. Teraz po bardzo
    długim czasie prokuratura wycofała się z postawionych zarzutów. Ja
    zwyczajnie do działań prokuratury nie mam pełnego zaufania, biorąc pod
    uwagę, jak często była ona wykorzystywana w celach politycznych. Trudno
    powiedzieć, czy prokuratura najpierw postąpiła właściwie, a potem pod
    wpływem nacisków się z tego wycofała, czy było odwrotnie - stwierdził
    Paweł Lisicki z "Do Rzeczy".Agata Nowakowska z "Gazety Wyborczej" zauważyła, że pięć lat zajęło
    prokuraturze powołanie biegłego, który stwierdził, że nagrania nie są
    oryginalne.

    - To już było dawno wiadomo - wtrąciła
    Wielowieyska. - Nie wiem, czy było dawno wiadomo, ale prokuraturze
    zajęło to pięć lat. To pokazuje, jak można zniszczyć człowieka. Ja jako
    obywatel miałabym zarzuty do prokuratury właśnie - dodała. Waldemar
    Kuczyński podzielił zdanie przedmówczyni. - To jest instytucja chyba
    najbardziej politycznie porąbana przez różne próby jej wykorzystywania.
    To nie WSI powinno zostać rozgonione, tylko być może prokuratura powinna
    zostać rozgoniona i stworzona od nowa. W jej działalności znaleziono by
    na pewno o wiele więcej rzeczy nagannej i kryminalnej niż Macierewicz
    znalazł w swoim raporcie, w którym niczego nie znalazł - komentował
    ostro.
  •  


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    211. Raport Macierewicza pod lupą

    Raport Macierewicza pod lupą posłów. Zapraszają też Tuska


    Posłowie PiS wystosowali do premiera zaproszenie na posiedzenie zespołu ds. skutków działalności komisji weryfikacyjnej WSI pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Zespół ma się zająć sprawą tłumaczenia raportu komisji na język rosyjski.

    - Działając jako przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. skutków działalności komisji weryfikacyjnej pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego, zapraszam na posiedzenie zespołu, które odbędzie się w czwartek - napisał w do premiera szef zespołu Bartosz Kownacki (PiS).

    Tematem posiedzenia - jak poinformował Kownacki - będą informacje przekazane przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego członkom sejmowej komisji ds. służb specjalnych dotyczące tłumaczenia na język rosyjski raportu z weryfikacji żołnierzy WSI oraz skutki przekazania tych informacji. Posłowie zespołu parlamentarnego żywią przekonanie, że zechce Pan podzielić się posiadaną wiedzą odnośnie tego zagadnienia - podkreślił poseł PiS.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    212. Seremet o Macierewiczu: Ręce

    Seremet o Macierewiczu: Ręce opadają. Powstaje wniosek o uchylenie immunitetu

    Prokurator generalny zapowiedział, że "w
    ciągu kilku tygodni" zapadnie decyzja prokuratury o śledztwie w sprawie
    odpowiedzialności Antoniego Macierewicza za likwidację WSI.

    Seremet ujawnił też, że w prokuraturze powstał
    wniosek o uchylenie Macierewiczowi immunitetu. Seremet dwukrotnie
    zgłaszał do niego uwagi prawne. - One nie zostały początkowo przez
    prokuratorów prowadzących postępowanie przyjęte do aprobaty, doszło do
    zmiany referenta. Zobaczymy jaki będzie efekt - stwierdził.

    "Ręce opadają"


    - Słyszę, że prokuratura jest niepolskim organem, a jedynym
    polskim organem jest zespół do spraw wyjaśniania katastrofy. Trochę mi
    ręce opadają - powiedział prokurator generalny.

    Posłowie o tłumaczeniu raportu WSI

    W Sejmie odbyło się posiedzenie parlamentarnego zespołu ds. skutków działalności komisji weryfikacyjnej WSI. Tematem
    posiedzenia były  informacje Służby Kontrwywiadu Wojskowego dotyczyły
    przetłumaczenia na język rosyjski raportu z weryfikacji WSI, a także
    skutków przekazania tych informacji.

    Tygodnik “Wprost” napisał, że raport z likwidacji WSI został
    przetłumaczony jeszcze przed publikacją dokumentu na rosyjski, a
    tłumaczyć go miała zatrudniona bez przetargu Irina O., Rosjanka – jak
    się okazało jest to nieprawda. Sprawą zajmowała się we wtorek sejmowa
    komisja ds. służb specjalnych. Szef SKW nie przedstawił dowodów, że
    raport z likwidacji WSI był przekazywany nieupoważnionym osobom przed
    upublicznieniem.

    Szef zespołu poseł Bartosz Kownacki, mówi wprost, że mieliśmy do
    czynienia z próbą prowokacji względem posła Antoniego Macierewicza i
    innych polityków, teraz należy ustalić kto jest inicjatorem całej akcji.

    - Ponad tydzień temu podane zostały do publicznej wiadomości, za
    pośrednictwem Komisji do Spraw Służb Specjalnych informacje, jakoby
    raport z weryfikacji wojskowych służb informacyjnych był przetłumaczony
    na język rosyjski przed jego upublicznieniem. To znaczy, że komisja
    weryfikacyjna przekazywała Rosjanom informację przed upublicznieniem
    raportu. Media mainstreamowe poruszały ten temat sugerując, że Antoni
    Macierewicz jest agentem i doszło do popełnienia przestępstwa. Po
    tygodniu okazało się, że nic takiego nie miało miejsca. Szef tej służy
    pan pułkownik Pytel podał, że umowa na tłumaczenie i  przekazanie
    materiału do tłumaczenia nastąpiło w marcu czyli miesiąc po
    upublicznieniu raportu –
    powiedział szef zespołu Poseł Bartosz Kownacki

    Poseł Kownacki zwrócił uwagę, że na posiedzenie zespołu został
    zaproszony m.in. premier Donald Tusk, który poprzez rzecznika Pawła
    Grasia odmówił przybycia, twierdząc, że „nie będzie uczestniczył w
    szopce”.



    - Jest to sytuacja, w której ktoś, być może są to służby
    specjalne, czy też jakiś czynnik zewnętrzny podał nieprawdziwe
    informacje, tylko po to, żeby wprowadzić w błąd komisję do spraw służb,
    ale również premiera i wszystkich parlamentarzystów. W związku chcemy tę
    sprawę wyjaśnić. Zaprosiliśmy na posiedzenie zespołu najważniejsze
    osoby w państwie, bo ta sprawa naprawdę wskazuje na coś niepokojącego.
    Pokazuje to, że wracamy do modelu sprzed rozwiązania Wojskowych Służb
    Informacyjnych, kiedy za różnego rodzaju prowokacjami stali
    funkcjonariusze tych, czy innych służb. Premier Donald Tusk odmówił
    uczestniczenia w tym zespole –
    dodał pos. Bartosz Kownacki.

    Bardzo dziwi zachowanie i absurdalne oskarżenia szefa WSK względem
    posła Antoniego Macierewicza. Najpierw podał on informacje, a następnie
    zaczął się z nich wycofywać. Jest to zachowanie budzące wiele
    kontrowersji – powiedział Maciej Lew – Mirski, współtwórca Służby
    Kontrwywiadu Wojskowego, członek komisji weryfikacyjnej WSI. W tej
    sprawie powinna powstać komisja śledcza – dodał.

    - Jest to agentura wpływu. My ją osadzamy w Wojskowych Służbach
    Informacyjnych, ale być może oni byli tylko przekaźnikami. Może centrala
    całej informacji jest w Moskwie i tutaj mamy atak na wiceprezesa
    największej partii opozycyjnej w Polsce. Na wicelidera partii, która za
    chwilę będzie rządziła Polską i tutaj szef służb specjalnej premier,
    Minister Obrony Narodowej i znaczące media prowadzą zmasowane akcje
    odzierają tego człowieka od czci i wiary, posądzając o najgorsze
    zbrodnie  przeciwko Polsce. Nic z tego nie jest prawdą. Nie ma ani
    jednej wiarygodnej przesłanki do tego, żeby tego rodzaju oskarżenia
    formułować. W tej sytuacji  nie można pozostać tylko i wyłącznie przy
    żądaniu dymisji pana Pytla, czy jakiejś karze  dyscyplinarnej –
    powiedział Maciej Lew-Mirski współtwórca Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

    Prokuratura
    na baczność przed Platformą. Na życzenie polityków PO śledczy zajmą się
    dziennikarzem "Rz", który ośmieszył wewnętrzne wybory w partii

    Szkoda, że prokuratura nie była tak gotowa do akcji, gdy trzeba
    było zbadać sprawę taśm prawdy w Platformie Obywatelskiej. Wówczas
    śledztwa nie wszczęto. W sprawie publikacji dziennikarza "Rz" czas,
    miejsce i chęci się znalazły.

    ----------------------------------------------------------------

    SN nie przyjął kasacji – Macierewicz musi przeprosić Dukaczewskiego

    Sąd Naj­wyż­szy od­mó­wił przy­ję­cia ka­sa­cji
    An­to­nie­go Ma­cie­re­wi­cza od wy­da­ne­go w pro­ce­sie cy­wil­nym
    wy­ro­ku na­ka­zu­ją­ce­go mu prze­pro­si­ny Marka Du­ka­czew­skie­go za
    za­rzut, że po­no­si winę za nie­pra­wi­dło­wo­ści w Woj­sko­wych
    Służ­bach In­for­ma­cyj­nych.

    O decyzji SN poinformował Dukaczewski. Oznacza ona, że wyrok jest ostateczny i Macierewicz musi przeprosić byłego szefa WSI.

    W lipcu ub.r. Sąd Apelacyjny w Warszawie
    orzekł prawomocnie, że Macierewicz, były szef komisji weryfikacyjnej
    WSI, ma przeprosić byłego szefa tych służb gen. Marka Dukaczewskiego za
    obwinianie go w 2006 r. o nieprawidłowości w WSI.

    SA oddalił wtedy apelację posła PiS od
    niekorzystnego dla niego wyroku sądu I instancji z powództwa
    Dukaczewskiego. Prawomocny wyrok nakazywał Macierewiczowi przeprosić b.
    szefa WSI na pierwszych stronach "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej" oraz wpłacić 2 tys. zł na cel społeczny.

    Przedstawiając 30 września 2006 r. - ostatniego
    dnia istnienia WSI - pierwsze ustalenia z likwidacji tych służb,
    Macierewicz powiedział m.in., że przez 15 lat istnienia dopuszczały się
    one bezprawnych działań wobec mediów, polityki i gospodarki. Dodał, że w
    WSI są "ślady zewnętrznych inspiracji", m.in. "z bloku wschodniego".
    Pytany o nazwiska, powiedział, że za te nieprawidłowości odpowiada m.in.
    gen. Dukaczewski, szef WSI za rządów SLD (2001-2005). Macierewicz mówił też, że sowiecki wywiad wojskowy przeszkolił Dukaczewskiego.

    Dukaczewski jeszcze w 2006 r. pozwał za to Macierewicza, wytoczył mu też proces karny o zniesławienie.

    W lipcu 2011 r. sąd pierwszej instancji uwzględnił
    częściowo pozew b. szefa WSI. Oprócz nakazu przeprosin i wpłaty 2 tys.
    zł sąd nakazał Macierewiczowi "zaprzestanie dalszego naruszania dóbr
    osobistych powoda" przez przypisywanie mu współodpowiedzialności za
    nieprawidłowości WSI o przestępczym charakterze.



    "Radość Dukaczewskiego jest przedwczesna. Czekają nas różne niespodzianki." CZTERY PYTANIA do Antoniego Macierewicza

    Opinia publiczna nie zdaje sobie sprawy, jak ten proces i inne z
    nim związane w rzeczywistości wyglądają. A od początku w tej kwestii w
    mediach dominuje czarna propaganda.

    I co? Wielkie nic! Prokuratura umarza śledztwo ws. rzekomych grzechów Macierewicza. Palikot może tylko ujadać

    Śledczy dwukrotnie próbowali pozbawić posła PiS immunitetu, aby
    przedstawić mu zarzuty. Prokuratura Generalna zwracała jednak wnioski
    wytykając im braki.

    Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie domniemanego
    niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przy tworzeniu
    raportu z weryfikacji b. Wojskowych Służb Informacyjnych przez Antoniego
    Macierewicza – dowiedział się portal tvp.info. Oznacza to koniec
    batalii śledczych o przedstawienie zarzutów politykowi PiS i zamyka
    sześcioletnie postępowanie.

    Mogę potwierdzić, że umorzyliśmy postępowanie w sprawie domniemanego
    niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przy tworzeniu
    raportu z weryfikacji b. Wojskowych Służb Informacyjnych przez Antoniego
    Macierewicza, wobec braku znamion czynu zabronionego

    – potwierdził w rozmowie telefonicznej z portalem tvp.info prok.
    Piotr Woźniak, naczelnik wydziału do walki z przestępczością
    zorganizowaną i korupcją Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

    Przed kilkoma tygodniami z prowadzenia sprawy zrezygnował
    prokurator Krzysztof Kuciński, który prowadził ją od 2009 r. W 2012 r.
    dwukrotnie próbował pozbawić posła PiS immunitetu, aby przedstawić mu
    zarzuty. Prokuratura Generalna za każdym razem zwracała wnioski „w celu
    uzupełnienia braków”.
    Jej zdaniem raport z weryfikacji WSI nie
    był dokumentem urzędowym, a przewodniczącego komisji Antoniego
    Macierewicza nie można uznać za funkcjonariusza publicznego. Odrębnego
    zdania są stołeczni śledczy

    Jeszcze w sierpniu śledczy ze stołecznej apelacji zapowiadali
    podjęcie trzeciej próby uchylenia immunitetu Macierewiczowi. Po zmianie
    referenta było już niemal pewne, że sprawa zostanie umorzona.

    W lutym 2007 r. prezydent Lech Kaczyński ujawnił przygotowany przez
    Antoniego Macierewicza raport z weryfikacji WSI, zarzucający wojskowym
    specsłużbom łamanie prawa. Na kanwie dokumentu wszczęto kilkanaście
    śledztw, z których większość została umorzona. Za to ponad 20 osób
    wymienionych z nazwiska w raporcie wytoczyło MON sprawy o odszkodowanie.
    Na ich wniosek w październiku 2007 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie
    wszczęła śledztwo ws. „podejrzenia popełnienia przestępstwa przez
    członków komisji weryfikacyjnej, polegającego na niedopełnieniu
    ciążących na nich obowiązków rzetelnej weryfikacji prawdziwości danych
    zebranych w toku postępowania likwidacyjnego WSI i dopuszczenia do
    zamieszczenia w raporcie nieprawdziwych danych pochodzących z
    niewiarygodnych źródeł, dotyczących osób fizycznych i podmiotów
    gospodarczych, co stanowiło działanie na szkodę interesu prywatnego tych
    osób i podmiotów”.

    Wątek działania 23 członków komisji weryfikacyjnej został ostatecznie
    umorzony przez sąd w sierpniu br. Jak ujawnił wówczas portal tvp.info w
    uzasadnieniu decyzji Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, znalazło
    się stwierdzenie, że Antoniego Macierewicza, jako przewodniczącego
    Komisji Weryfikacyjnej WSI, należy „uznać za osobę zajmującą kierownicze
    stanowisko w instytucji państwowej”. Ten sam sąd stwierdził, że
    „zebrany materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, iż w raporcie
    (dotyczącym likwidacji WSI - przyp. red.) zamieszczono szereg
    nieprawdziwych informacji”, które „należałoby oceniać pod kątem art. 271
    § 1. Przepis ten głosi, że „funkcjonariusz publiczny lub inna osoba
    uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co
    do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia
    wolności od 3 miesięcy do lat 5”.

    Janusz Palikot skomentował decyzję prokuratury na Twitterze:

    Skandal! Czas dyspozycyjnej prokuratury się skończy w 2015 roku!

    Zabawne to jego ujadanie... Ale tylko tyle mu pozostaje.

    Gadowski: „PO wybory będzie chciała wygrać za pomocą służb. To pierwsza lokomotywa wyborcza układu rządzącego”.

    „Służby polskie są skoncentrowane jedynie na szukaniu haków na
    opozycję. To już nie jest szafa Lesiaka, to jest gigantyczna maszyna,
    zmierzająca do rozbijania, dezintegracji, szukania materiałów
    kompromitujących na ludzi i struktury opozycyjne”.


    "Trudno inaczej tłumaczyć prace prokuratury w tej sprawie niż
    chęcią szukania czegoś na komisję weryfikacyjną. Wydaje się, że przez
    lata prowadzono śledztwo z nadzieją, że uda się coś znaleźć, kogoś
    podejść, przekonać do złamania prawa, czy zaszantażować..."

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    213. nietykalny III RP Palikot

    Palikot o wniosku o komisję śledczą: Macierewicz, idziemy po ciebie

    Twój Ruch ze­brał pod­pi­sy pod wnio­skiem o ko­mi­sję śled­czą ds. skut­ków dzia­łal­no­ści An­to­nie­go Ma­cie­re­wi­cza (PiS) jako wi­ce­mi­ni­stra obro­ny i szefa SKW. - Ma­cie­re­wicz, idzie­my po cie­bie - po­wie­dział szef TR Ja­nusz Pa­li­kot. We­dług PiS wnio­sek TR jest "śmiesz­ny".
    Palikot podkreślił na konferencji w Sejmie, że pod wnioskiem o powołanie komisji śledczej ws. działalności Macierewicza oprócz posłów jego partii podpisali się też posłowie SLD. Rozmawialiśmy i z PSL, i z Platformą. Liczymy na to, że ta komisja powstanie. Żarty się skończyły, Macierewicz, idziemy po ciebie - powiedział lider Twojego Ruchu.

    Pytany przez dziennikarzy, czy Platforma złożyła choć "cichą obietnicę" poparcia wniosku, odpowiedział: "cichą złożyła".

    Wiceszef klubu TR Artur Dębski stwierdził, że Macierewicz - w czasie sprawowania funkcji wiceministra obrony narodowej oraz szefa kontrwywiadu wojskowego - dopuścił się popełnienia przestępstw. - Zamierzamy poprzez prace komisji śledczej to udowodnić - dodał.

    Pytany o zakres działalności komisji poseł TR zapowiedział, że będzie on dotyczył jakości prawa stanowionego w tamtym czasie, jakości pracy prokuratury, jak również całego procesu weryfikacji oficerów służb.

    Rzecznik klubu PO Paweł Olszewski zaznaczył w rozmowie z PAP, że ani on, ani szef klubu PO, ani żaden inny polityk PO nie rozmawiał z posłami Twojego Ruchu o ewentualnym poparciu wniosku o powołanie komisji śledczej. - Jak zobaczymy ich wniosek, będziemy się zastanawiać, na razie nie ma żadnych decyzji w tej sprawie - podkreślił Olszewski.

    Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński powiedział, że klub ludowców "pozostawia posłom pełną swobodę, co do decyzji o popieraniu bądź niepopieraniu wniosku o komisję śledczą".

    - Z jednej strony trzeba zwrócić uwagę na ogromne koszty po stronie Skarbu Państwa, jakie wywołały niesłuszne oskarżenia zawarte w raporcie Macierewicza. Z drugiej strony, komisja śledcza nie do końca załatwia sprawę, bo stanie się miejscem polityczno-medialnych wojen - powiedział.

    Z kolei zastępca rzecznika PiS Marcin Mastalerek nazwał wniosek Twojego Ruchu "kompromitującym i śmiesznym". Zaznaczył, że gdyby wniosek został poparty przez PO i komisja by powstała, to pierwszym świadkiem powinien być prezydent Bronisław Komorowski. - Powinien wytłumaczyć się ze swoich związków z WSI, dlaczego był jedynym posłem PO, który nie poparł likwidacji WSI - wyjaśnił poseł PiS.

    Do tej wypowiedzi Mastalerka odniosła się szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek. - Niech tłumaczą się ci, którzy popełniają błędy, prezydent postąpił zgodnie ze swoim przekonaniem i sumieniem byłego ministra obrony narodowej - powiedziała.

    TR w październiku zapowiedział powołanie zespołu parlamentarnego do zbadania skutków weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego. Politycy formacji zapowiadali wówczas, że zespół ma wykazać, czy nie doszło przy tej okazji do popełnienia przestępstw.

    Na początku grudnia kilkudziesięciu parlamentarzystów PiS przyszło na inauguracyjne posiedzenie powołanego przez TR parlamentarnego zespołu, politycy TR opuścili salę, a działacze PiS wybrali wówczas władze zespołu.

    Posłowie TR zapowiedzieli, że przejęcie przez PiS zespołu powołanego przez Twój Ruch nie oznacza, że Macierewicz "może spać spokojnie". - Antoni Macierewicz nie może spać spokojnie, bo czy z zespołem, czy bez, ten plan pracy zrealizujemy i te wszystkie wątpliwości, niejasności i tak zostaną wyjaśnione. (...) Macierewicz na pewno poniesie odpowiedzialność - mówił wówczas Wincenty Elsner.

    Zapowiadając stworzenie zespołu, Artur Dębski mówił m.in., że do dziś nie rozliczono Macierewicza z działań Komisji Weryfikacyjnej. Według niego w wyniku prac komisji złożono 63 zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, ale żaden z żołnierzy, których dotyczyły, nie usłyszał zarzutów prokuratorskich, ani nie stanął przed sądem. Za to skarb państwa - mówił Dębski - w efekcie wyroków sądów ws. raportu Macierewicza do dziś poniósł straty w wysokości blisko 1,2 mln zł.
    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/palikot-o-wniosku-o-komisje-sledcza-macie...

    Sąd zbada sprawę umorzenia raportu Macierewicza ws. WSI


    30 grudnia 2013 r. prokuratura apelacyjna
    umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia
    uprawnień przy tworzeniu raportu z weryfikacji b. Wojskowych Służb
    Informacyjnych przez Antoniego Macierewicza. Prawdopodobnie wkrótce
    decyzję prokuratury zbada warszawski sąd - donosi TVP Info.

    Kilka osób, mających w tym postępowaniu status
    pokrzywdzonych, złożyło zażalenie na decyzję prokuratury - informuje
    serwisTVP.info.
    Kolejni pokrzywdzeni zapowiadają podobne kroki. Tożsamość tych osób nie
    jest na razie znana, wiadomo jednak, że są wśród nich oficerowie WSI.


    Informacja, że sprawą umorzenia śledztwa zajmie się sąd, nie jest jeszcze oficjalnie potwierdzona.

    Wściekła
    obrona WSI w wykonaniu resortowych mediów. I ohydny atak na śp. Lecha
    Kaczyńskiego: "Czy w rozmowie między prezydentem i Seremetem nie padły
    jakieś zobowiązania?"

    Paradowska: "Jak sobie wyobrażę wielogodzinne tyrady Macierewicza,
    to być może nie warto mu stwarzać okazji rozwijania kolejnych
    spiskowych teorii. (...) Seremet nie musiał się przestraszyć paru
    prawicowych pisemek..."

    Obwieszczeń przed warszawskim referendum nie trzeba było rozwieszać. Prokuratura umorzyła śledztwo

    Przestępstwem miało być niepoinformowanie warszawiaków w obwieszczeniach o referendum ws. jej odwołania.


    Czempiński: sponiewierany wizerunek polskich służb

    Czempiński: sponiewierany wizerunek polskich służb
    Były szef UOP w "Piaskiem po oczach" o Antonim Macierewiczu.
    zobacz więcej »

    W programie "Piaskiem po oczach" działalność Antoniego Macierewicza
    związaną z likwidacją WSI skomentował gen. Gromosław Czempiński, były
    szef UOP.

    - My, ludzie służb uważamy, że zrobił dużo złego w
    służbach. Wielokrotnie zastanawialiśmy się, co nim kieruje. Tłumaczy to
    głębokim patriotyzmem, antykomunizmem i niechęcią do Rosji, ale pewne
    działania, które podjął, są trudno wytłumaczalne i przyczyniły się do
    osłabienia polskich służb

    Prof.
    Zybertowicz w Radio Maryja: "Na porządku dziennym stawia się nie
    problem, że przez 17 lat w wolnej Polsce funkcjonowała tajna służba
    przejrzysta dla Rosji, a to, że WSI zostały rozwiązane!"

    "Nie są tak potężni we współczesnej Polsce, jak chcieliby, ale nie
    są kompletnie słabi, bo mogą liczyć na sojuszników w mediach III RP."

    Sąd podjął decyzję w sprawie Barbary Piwnik


    Uniewinnieniem skończyła się sprawa dyscyplinarna znanej sędzi
    Barbary Piwnik, b. minister sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera,
    obwinionej o złamanie prawa w decyzji sądu. Sąd Najwyższy orzekł, że
    decyzje sądu chroni tajemnica narady sędziowskiej.
    Sprawa dotyczyła prowadzonego od 2003 r. przez Sąd Okręgowy w
    Warszawie procesu członków tzw. grupy modlińskiej, oskarżonej m.in. o
    zabójstwo czterech osób. W procesie orzekał pięcioosobowy skład, złożony
    z dwóch sędziów zawodowych i trojga ławników. Rozprawie przewodniczyła
    sędzia Hanna Pawlak, Barbara Piwnik była w składzie drugim sędzią
    zawodowym.

    W 2004 r. zmarł jeden z oskarżonych w tej
    sprawie, a w 2008 r. – kolejny. W związku z tym w lipcu 2011 r. sąd
    wydał wyrok wobec nieżyjących oskarżonych, w części uniewinniając ich, a
    w części umarzając sprawę. Proces pozostałych pięciu oskarżonych sąd
    wyłączył do odrębnego postępowania, co spowodowało konieczność
    prowadzenia jej od nowa.

    Ten fakt spowodował wszczęcie postępowania przeciw
    sędziom Pawlak i Piwnik. Obu zarzucono, że wydając takie postanowienie
    dopuściły się rażącego złamania prawa (co stanowi przewinienie
    dyscyplinarne), a zarazem same uniknęły orzeczenia wobec żyjących
    podsądnych, bo musiał to zrobić sąd w innym składzie.

    Rzecznik dyscyplinarny, przesłuchując sędzię,
    zapytał o jej pogląd na temat przepisu procedury karnej dotyczącego
    wyłączania spraw do odrębnego postępowania i na tej podstawie ustalił,
    jak sędzia Piwnik mogła głosować na naradzie w sprawie tej decyzji.
    Ustalenie to zatwierdził we wrześniu zeszłego roku lubelski sąd
    apelacyjny, będący w sprawie Piwnik sądem dyscyplinarnym. Wymierzył jej
    za to karę upomnienia. - Decyzja była wprawdzie podjęta kolegialnie,
    niemniej poglądy prawne, jakie Barbara Piwnik prezentowała w
    postępowaniu dyscyplinarnym oznaczają, że utożsamiała się z tą decyzją -
    uznał ten sąd.

    Piwnik i jej obrońca, mec. Hanna Gajewska, odwołały
    się od tego wyroku, wnosząc o uniewinnienie. Ich odwołanie dziś
    rozpatrzył Sąd Najwyższy. - Takie rozumowanie, jakie zaprezentował
    lubelski sąd, jest dla mnie absolutnie nieakceptowalne. Nie chodzi tylko
    o tajemnicę sali narad, ale też o absolutny zakaz dowodzenia przebiegu
    narady. Pomiędzy posiadaniem poglądu prawnego, a przebiegiem głosowania
    może być przepaść – mówiła mecenas.

    Utrzymania w mocy lubelskiego wyroku domagał się
    zastępca rzecznika dyscyplinarnego, sędzia Rafał Kaniok. Argumenty
    odwołujących się uznał za bezzasadne. - W efekcie działania obwinionej
    sąd wydał wyrok wobec dwóch oskarżonych nieżyjących od 7 i od 3 lat, a
    proces trwający 8 lat powrócił do punktu wyjścia. Sąd w Lublinie
    słusznie ustalił, że w 2011 r. nie wydarzyło się nic, co by nakazywało
    wyłączanie głównego wątku procesu i prowadzenie go od nowa, a tym samym
    sąd doprowadził do dalszego rażącego przewlekania postępowania i niejako
    uchylił się od orzekania - mówił Kaniok.

    W jego ocenie decyzja sądu o wyłączeniu wątków
    sprawy nie wiązała się z orzekaniem i miała charakter czysto
    proceduralny, dlatego narada nad nią nie podlega ochronie takiej jak
    narada nad wyrokiem. - Za ostateczny kształt decyzji procesowej
    odpowiadają sędziowie zawodowi. Tajność narady nie może być parasolem
    ochronnym dla nieroztropnych decyzji - mówił rzecznik dyscyplinarny.

    Sąd Najwyższy zmienił lubelski wyrok i uniewinnił
    Barbarę Piwnik (podobnie orzekł niedawno w tej samej kwestii wobec sędzi
    Pawlak). Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu sędzia SN Halina Kiryło,
    kwestionowana decyzja wydana z udziałem sędzi Piwnik, nawet jeśli była
    błędna, nie może być przedmiotem oceny dyscyplinarnej, bo dotyczy sfery
    sędziowskiej niezawisłości.

    - Poza niezawisłością są sprawy mogące być objęte
    nadzorem administracyjnym - ale już nie te z prowadzenia procesu. Tym
    bardziej, gdy decyzje podejmowane są kolegialnie. W gestii sądu
    dyscyplinarnego nie leżało podejmowanie prób odtworzenia przebiegu
    narady. Coś, co jest objęte tajemnicą narady, nie może w ogóle być
    przedmiotem dociekań sądu - bezpośrednich ani pośrednich domniemań -
    podkreślił SN.

    Wyrok jest prawomocny i nie można go już dalej
    zaskarżać. - Nawet nie chce pan usłyszeć, co miałabym teraz do
    powiedzenia - powiedziała Piwnik po wyroku. Nie chciała rozwinąć tej
    wypowiedzi.

    Sąd umorzył sprawę sędzi, która uniewinniła Darskiego

    Sąd rejonowy w Gdyni umorzył sprawę sędzi Moniki Jobskiej, która uniewinniła zadeklarowanego satanistę Adama Darskiego, oskarżonego o obrazę uczuć religijnych.

    Na tajnej rozprawie sąd zajmował się zażaleniem Ryszarda Nowaka na
    decyzję prokuratury, która umorzyła postępowanie wobec sędzi dotyczące
    podejrzenia popełnienia przestępstwa.

    Przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard
    Nowak zarzucił sędzi, że na rozprawę 3 czerwca ub. r. w sprawie podarcia
    Biblii przez Nergala – przyszła z gotowym uniewinniającym wyrokiem i
    uzasadnieniem na 33 strony, mimo, że tego dnia przedstawiono nowe dowody
    i przesłuchiwano kolejnych świadków.

    Gdyński sąd nie podzielił argumentów Ryszarda Nowaka. Sędzia została uniewinniona. Wyrok jest prawomocny.

    - To, co było na sali rozpraw, to jest dosłownie skandal i wielka
    niesprawiedliwość. Przede wszystkim, sąd nie pozwolił wejść mediom na
    salę sądową, a przecież sprawa nie jest tajna. Ta sprawa dotyczy sędzi,
    która popełniła przestępstwo. Sędzia jest osobą publiczną. Nie mogę
    zrozumieć, dlaczego sąd obraduje w tej sprawie tajnie. Następna sprawa –
    zawnioskowałem podczas sprawy sądowej, żeby sąd wyznaczył inny sąd z
    terenu Polski, który obiektywnie rozstrzygnie sprawy sędziowskie.
    Niestety, sąd stwierdził, że tylko jej koledzy mogą to rozstrzygnąć. To,
    co dzisiaj sąd postanowił, to wielka niesprawiedliwość –
    mówił Ryszard Nowak, Przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami.

    Kardiolog Mirosław G. uniewinniony od zarzutu błędu lekarskiego. Nie naraził życia pacjenta
    Orzeczenie wydał niedawno Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa w źródłach sądowych. Dział prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie potwierdził dziś, że wyrok zapadł 7 stycznia i jest on nieprawomocny - strony mogą złożyć apelację.Rzeczniczka SO, sędzia Agnieszka Domańska, powiedziała, że 22
    stycznia sędzia złożył obszerne uzasadnienie wyroku, które rozesłano już
    stronom postępowania. Dodała, że we wtorek nie będzie w stanie podać
    szczegółów uzasadnienia tego wyroku.Akt oskarżenia: leczenie zachowawcze zamiast zabiegu operacyjnego

    W 2010 r. Prokuratura
    Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia przeciw G.,
    zarzucając mu, że w 2005 r. naraził Stanisława I., pacjenta szpitala
    MSWiA w Warszawie, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub
    ciężki uszczerbek na zdrowiu. G. groziło za to do pięciu lat więzienia.


    - Mirosław G. podjął decyzję o leczeniu zachowawczym pacjenta, a
    według ustaleń śledztwa należało go zakwalifikować do zabiegu
    operacyjnego wymiany zastawki aortalnej - mówiła w 2010 r. rzeczniczka
    prokuratury Monika Lewandowska. Dodała, że pacjenta w końcu zoperowano w
    szpitalu w Aninie. Podejrzany nie przyznał się do zarzutu i złożył
    obszerne wyjaśnienia.

    W sprawie G. trwa inny proces. Zarzut: pozostawienie gazy w sercu pacjenta


    Od 2012 r. za zamkniętymi drzwiami mokotowskiego sądu trwa inny
    proces G. - byłego ordynatora kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie
    - za nieumyślne narażenie pacjenta na utratę życia i nieumyślne
    spowodowanie jego śmierci.

    Prokuratura zarzuca lekarzowi
    pozostawienie gazy w sercu pacjenta po operacji. Grozi mu do pięciu lat
    więzienia. Nie przyznał się on do zarzutów.

    Sprawa
    dotyczy Floriana M. - jednego z pacjentów dr. G., któremu w 2006 r.
    operowano serce w klinice MSWiA. Przeżył on operację, ale już po niej
    personel medyczny odkrył, że jedna tzw. rolgaza pozostała w sercu
    pacjenta. Według prokuratury zawiadomiony o tym dr G. miał nie
    zareagować i dopiero dzień później zdecydować o ponownym operowaniu M.,
    który niedługo potem zmarł. G. podkreślał, że ryzykowne byłoby ponowne
    operowanie M., który dopiero co przeszedł skomplikowaną operację serca -
    dlatego jego zdaniem należy szczególnie ostrożnie podejmować decyzję o
    reoperacji. Samo pozostawienie gazika uznał on za błąd w sztuce - ale
    nie za przestępstwo.

    Wyrok za 17,5 tys. zł łapówek


    W styczniu 2013 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa skazał G.
    na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad
    17,5 tys. zł od pacjentów. Sąd uniewinnił go od 23 zarzutów, m.in.
    mobbingu wobec podwładnych i części zarzutów korupcyjnych. Sąd umorzył
    też sprawy kilkunastu oskarżonych pacjentów dr. G., którzy wręczali
    lekarzowi pieniądze, co sami przyznali i co zarejestrowało CBA ukrytą w
    gabinecie lekarskim kamerą. Troje pacjentów sąd uniewinnił.


    Wyrok zapadł po ponadczteroletnim procesie lekarza, zatrzymanego w
    lutym 2007 r. spektakularnie przez CBA i wyprowadzonego w kajdankach z
    kliniki. Prokuratura chciała dla niego kary dwóch lat więzienia w
    zawieszeniu; obrona walczyła o uniewinnienie.

    W kwietniu
    br. sąd okręgowy ma rozpatrzyć apelacje od tego wyroku. W części
    uniewinniającej od niektórych zarzutów korupcji odwołała się
    prokuratura. Apelację o uniewinnienie swego klienta wniósł obrońca G.,
    mec. Adam Jachowicz. Już w styczniu wskazywał on, że nie zgadza się z
    przyjętą przez sąd wąską oceną granic wdzięczności okazywanej lekarzowi
    przez pacjentów.

    W uzasadnieniu wyroku SR podjął próbę
    wytyczenia granicy między korupcją a wdzięcznością pacjenta wobec
    lekarza za przywrócenie mu zdrowia lub nawet uratowanie życia. -

    Jesteśmy zgodni, że przedmiotem wdzięczności nie mogą być pieniądze,
    nawet w niewielkiej kwocie - mówił sędzia Igor Tuleya. Zarazem sąd
    krytycznie ocenił metody działania CBA i prokuratury w sprawie. - Budzi
    to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. -
    czasów największego stalinizmu - dodał.

    Prokuratura apeluje ws. znanej okulistki.

    "Dowody na korupcję są jednoznaczne"

    Do sądu trafiła apelacja od wyroku w sprawie znanej
    okulistki Ariadny G.-Ł. Oskarżoną o korupcję kobietę uniewinniono w...
    czytaj dalej »



    Nie będzie śledztwa w sprawie usunięcia ciąży przez Katarzynę Bratkowską

    - Powodem odmowy wszczęcia śledztwa z zawiadomienia 11
    osób prywatnych był brak znamion czynu zabronionego - wyjaśnia rzecznik
    Prokuratury

    Sejmowa komisja niechętna obniżce emerytur dla esbeków. Radziszewska: Po prostu projekt ustawy jest zły"

    Posłowie w czwartek jednogłośnie poparli inny projekt -
    przygotowaną przez rząd nowelizację zasad wypłacania emerytur
    funkcjonariuszom i żołnierzom, nad którym pracują sejmowe komisje
    polityki społecznej oraz spraw wewnętrznych.

    Politycy są zgodni: w sprawie Trynkiewicza rząd i państwo zawiodło. Tylko co dalej?

    "Spóźniliśmy się, jako państwo. Ten zwyrodnialec wyjdzie na
    wolność, do czego nie powinniśmy dopuścić. Mam wielki zarzut do
    ministerstwa".

    Tusk zabrał głos ws. Trynkiewicza. "Histeria i polowanie"

    Nie mam zamiaru uczestniczyć w atmosferze narodowej histerii i
    polowania na Mariusza Trynkiewicza. Zadaniem mojego rządu i odpowiednich
    służb nie jest straszenie ludzi, lecz dbanie o ich bezpieczeństwo.
    Muszę przyznać, że mam coraz większy dystans do polityków, którzy na
    pedofilii budują swoje kariery polityczne - powiedział na konferencji
    prasowej Donald Tusk. Premier dodał, że "zachowa spokój, nawet jeśli
    Trynkiewicz będzie nadal królował na okładkach tabloidów". - Nie
    działamy pod ich dyktando - stwierdził.



    Były szef śląskiego NFZ uniknie procesu

    Dyr. Zygmunt Klosa, były szef śląskiego NFZ uniknie procesu pomimo, że prokuratura potwierdziła rażące nieprawidłowości.

    Według prokuratury dyr. Zygmunt Klosa działał bezprawnie, polecając
    komisji konkursowej, aby nie odrzucała oferty jednego ze śląskich
    szpitali – napisał jeden z dzienników.

    Dyrektor zarzutów nadużycia uprawnień ze szkodą dla Narodowego
    Funduszu Zdrowia jednak nie usłyszy. Prokuratura zachowanie Klosy
    oceniła jako nadużycia uprawnień, za co grozi aż do 5 lat więzienia.
     Jednak taki artykuł można zastosować wyłącznie do osób pełniących
    funkcje kierownicze w jednostkach organizacyjnych wykonujących
    działalność gospodarczą. NFZ takiej nie wykonuje.

    NFZ działa w sposób nietransparentny i bezkarny. Urzędnicy, którzy
    wydają miliardy z publicznych pieniędzy unikają odpowiedzialności- mówił
    poseł Tomasz Latos, przewodniczący sejmowej komisji zdrowia.
    Przypomina, że PiS jest za rozwiązaniem NFZ.

    - Nie może być tak, że NFZ jest państwem w państwie, a pieniądze są
    dzielone po uważaniu. Są różnego rodzaju nieprawidłowości, które są
    nawet potwierdzone, czy to przez organy ścigania, czy też inne służby
    państwowe. Przypominam, że w jednej ze spraw, również na Śląsku, CBA
    miało określone wątpliwości, po czym nic wielkiego się nie dzieje.
    Kontraktowanie tak czy inaczej się odbywa. Ludziom włos z głowy nie
    spadnie. Pamiętajmy, że chodzi nie tylko o miliardy złotych, ale chodzi
    przede wszystkim o zdrowie polskich pacjentów-
    powiedział Tomasz Latos.

    Skandal z przyznaniem na ponad 9 mln zł kontraktu przeznaczonego na
    chirurgię onkologiczną dla jednego ze szpitali w Katowicach jest już
    kolejnym.

    Kilka miesięcy temu NFZ po kontroli CBA wypowiedział kontrakt dla prywatnego szpitala z Katowic.



    Sąd po stronie Palikota. Prezes PiS nie usłyszy przeprosin

    Sąd
    oddalił powództwo Jarosława Kaczyńskiego, który wytoczył proces o
    naruszenie dóbr osobistych Januszowi Palikotowi. Chodziło o telewizyjną
    wypowiedź Palikota z 2009 r.

    Sąd: Palikot mógł krytykować Kaczyńskiego. Procesu nie będzie

    Prezes PiS sam stawia zarzuty politykom, a później czuje
    się obrażony podobnymi słowami. Tak lubelski sąd podsumował apelację


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    214. Resortowi prezydenci. Zmowa milczenia a teczki TW

    Dla pewnej części środowiska zawodowego SB, liczącej – jak można
    wnioskować z przytoczonej wypowiedzi – ok. kilkuset osób, wiedza o
    związkach Wałęsy z SB nie była niczym nadzwyczajnym. Przedstawiciele
    tego środowiska jednak nie kwapili się, by opinii publicznej przekazać
    konkretne informacje na ten temat. Przez lata uważali, iż byłoby to dla
    nich niekorzystne - pisze Andrzej Zybertowicz w „Gazecie Polskiej”.




    Żyjemy w świecie, którego fragmenty tak nas angażują, iż brakuje czasu,
    wiedzy i umiejętności, by ogarniać takie całości jak naród, państwo,
    geopolityka. Ponieważ mimo wszystko całościowa koordynacja życia
    społecznego jest potrzebna, wymyślono głowy państw. Kiedyś byli to
    wodzowie, królowie, dziś są to szefowie rządów lub prezydenci.



    Tylko niektórzy z nich są faktycznie zdolni do działania na rzecz dobra
    wspólnego. Od czego to zależy? W znacznej mierze od tego, kto na te
    osoby ma największy wpływ – obywatele czy np. pasożytnicze grupy
    interesu. A także od tego, czy ów wpływ wywierany jest jawnie czy z ukrycia.



    Wolski, Bolek i Alek



    Mówiąc o sprawach kontrowersyjnych, dobrze zacząć od tego, co w świetle wiedzy naukowej uznaje się za potwierdzone fakty.



    Spora część polskiej opinii publicznej nadal nie uświadamia sobie, że
    od roku 1989 każdy z trzech pierwszych prezydentów III RP był w okresie
    PRL zarejestrowany jako osoba tajnie współpracująca z komunistycznymi
    służbami specjalnymi.
    Jest to niewątpliwy, potwierdzony przez wiarygodne dokumenty, fakt formalnoprawny.



    Wojciech Jaruzelski zarejestrowany był pod ps. „Wolski”, Lech Wałęsa jako „Bolek”, a Aleksander Kwaśniewski jako „Alek”
    historycy ustalili to w wyniku analizy dokumentów wytworzonych przez
    tajne służby PRL. Chociaż akta są przetrzebione i pełny zakres kontaktów
    tych osób z tajnymi służbami nadal nie jest badaczom znany, to sam fakt
    ich rejestracji jako współpracowników służb nie ulega wątpliwości.



    Kolejny niebudzący wątpliwości fakt jest następujący. W czasie, gdy osoby te ubiegały się o urząd Prezydenta RP oraz gdy go pełniły, opinia publiczna miała dostęp co najwyżej do plotek o tajnych uwikłaniach tych polityków.
    Co więcej, chociaż plotki takie były w obiegu, największe media nie
    podejmowały systematycznych i jawnych prób sprawdzenia, co jest na
    rzeczy. Z tego powodu opinia publiczna nie brała pod uwagę „służbowych”
    uwikłań trzech prezydentów. Podobnie jasne jest, iż oni sami zdawali
    sobie sprawę, że w Polsce (i za granicą) są środowiska
    dysponujące wiedzą o ich przeszłości. W dodatku środowiska te w
    niektórych przypadkach dysponowały materiałami kompromitującymi i miały
    możliwości, aby – w razie potrzeby – z wiedzą tą dotrzeć do szerokich
    kręgów opinii publicznej.



    Kto wiedział?



    Ugruntowana wiedza o sekretnych uwikłaniach trzech wymienionych
    prezydentów była w posiadaniu niemałej grupy osób. Z pewnym
    przybliżeniem można to oszacować. Kto posiadał informacje o
    związkach Lecha Wałęsy z SB, pokazały dokumenty i analizy zawarte w
    książce Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa”
    (2008 r).




    Poza grupą urzędników SB, na początku lat 70. zaangażowanych w sprawy
    Stoczni Gdańskiej, mamy grupę funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa,
    który w latach 90. przejął akta SB, dalej polityków z obozów
    solidarnościowego i postkomunistycznego nadzorujących służby, a także
    pracowników prokuratury, która w drugiej połowie lat 90. prowadziła
    postępowanie w sprawie zniknięcia części akt TW „Bolek”, wypożyczonych
    ówczesnemu prezydentowi Wałęsie. Osoby te nie funkcjonowały w próżni
    społecznej i można zakładać, że niekiedy uznawały za stosowne dzielić
    się swoją wiedzą z osobami zaprzyjaźnionymi.



    15 kwietnia 2010 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, na rozprawie z
    powództwa Wałęsy przeciwko działaczowi Wolnych Związków Zawodowych
    Krzysztofowi Wyszkowskiemu, staje „pouczony o odpowiedzialności karnej
    za składanie fałszywych zeznań” świadek Janusz Stachowiak, od 1968 r.
    zatrudniony w Komendzie Wojewódzkiej MO w Gdańsku w pionie SB.



    Świadek zeznaje: „Po 80-tym roku gdziekolwiek byłem, pracowałem w
    MSW, studiowałem w Akademii Spraw Wewnętrznych i jeżeli rozmowa
    schodziła na temat Wałęsy to mówiłem, że to był TW. Nigdy tego nie
    ukrywałem. (…) Nie zgłosiłem tych informacji w trakcie procesu
    lustracyjnego [Wałęsy – AZ] ponieważ nie chciałem się mieszać w te
    sprawy. Wiedziałem o niszczeniu dokumentów jakie miało miejsce, jak
    również o fakcie, że koledze z Gdańska Jerzemu Frączkowskiemu dla
    odzyskania posiadanych przez niego informacji spreparowali sprawę o
    handel środkami promieniotwórczymi. W związku z tym bałem się i nie
    chciałem się mieszać, bo uważałem, że im dalej będę od tego tym lepiej.
    (…) jak byłem na studiach to o tym, że Lech Wałęsa to był TW
    „Bolek” wiedzieli wszyscy moi koledzy z grupy na Akademii Spraw
    Wewnętrznych jak i współpracownicy w MSW”
    („Protokół z 15 kwietnia…” 2010: 8-10; interpunkcja oryginału).



    To typowy mechanizm tajemnicy poliszynela. Dla pewnej części środowiska
    zawodowego SB, liczącej – jak można wnioskować z przytoczonej wypowiedzi
    – około kilkuset osób, wiedza o związkach Wałęsy z SB nie była niczym
    nadzwyczajnym. Przedstawiciele tego środowiska jednak nie kwapili się,
    by opinii publicznej przekazać konkretne informacje na ten temat. Przez
    lata uważali, iż byłoby to dla nich niekorzystne. Uważali tak również
    już w wolnej Polsce – przypomnijmy, iż proces lustracyjny Wałęsy toczył
    się w roku 2000. Stachowiak zdecydował się wyjść ze swoją wiedzą
    poza środowisko SB dopiero w końcowym okresie prac nad książką
    Cenckiewicza i Gontarczyka o Wałęsie.
    Większość jego kolegów z SB milczy nadal.



    Związane ręce



    Jasne jest, że polityk świadomy tego, że są na niego poważne haki,
    działa inaczej niż ten, który nie ma nic do ukrycia. Ten drugi ma
    większe pole swobodnego manewru.



    Polityk, który przed wyborcami ukrywa coś istotnego, podatny jest na
    szantaż i wpływy ze strony tych, którzy środki szantażu posiadają.



    Jaruzelskiego wybrali parlamentarzyści, Wałęsę i Kwaśniewskiego wszyscy, którzy poszli do prezydenckich wyborów. W każdym wypadku w tle ukryci byli inni, nieznani bliżej obywatelom mocodawcy ze środowiska tajnych służb. A także z zaprzyjaźnionych grup biznesowych.



    Przez pryzmat „resortowych prezydentów” należy patrzeć również na ataki
    na Instytut Pamięci Narodowej – instytucję powołaną do prześwietlania
    osób publicznych. Ataki te miały jasny cel: ograniczyć stopień poinformowania obywateli, a demokracji nadać fasadowy charakter.



    Kiedy bowiem polityk w poważnym stopniu zależny jest kogoś lub czegoś,
    kto kryje się za kulisami, wtedy demokracja staje się fasadą.



    Była to zatem sytuacja, w której chociaż wyborcy mogli sądzić, że
    prezydenci reprezentują majestat Rzeczypospolitej i kierują się jej
    interesem, to politycy ci w poważnej mierze uzależnieni byli od tych,
    którzy znali ich sekrety.



    Prezydent bez haków



    Dopiero w 2005 r. Polska dorobiła się prezydenta, na którego środowiska
    tajnych służb nie miały haków. Prezydenta, którym nie potrafiono zza
    kulis manipulować lub zastraszać.



    Zastanówmy się: czy jest przypadkiem, że to właśnie Lech
    Kaczyński, spośród wszystkich głów państwa od 1989 r., spotkał się z
    największym frontalnym medialnym atakiem?
    Atakiem, który przerodził się w przemysł pogardy?



    Moim zdaniem to nie przypadek. To był mechanizm. Skoro różne
    Antyrozwojowe Grupy Interesów nie potrafiły prezydentem manipulować zza
    kulis, uruchomiono atak frontalny, by ograniczyć pole jego politycznego
    manewru.



    – A prezydent obecny, Bronisław Komorowski? Co z nim? – ktoś spyta. Zasługuje na osobną opowieść.

    http://niezalezna.pl/53808-resortowi-prezydenci-zmowa-milczenia-teczki-tw

    W programie "Kawa na ławę" doszło do sporu pomiędzy politykami czołowych partii. Punktem zapalnym była wypowiedź Antoniego Macierewicza, który stwierdził, że w Smoleńsku doszło do zbrodni. Jednoznacznie do jego słów nie chciał odnieść się Andrzej Duda z PiS. - Szaleństwo smoleńskie trwa nadal - mówił Robert Kwiatkowski z Twojego Ruchu. - Macierewicz jest sterowany przez Kaczyńskiego; prezes PiS to kandydat na największego szkodnika 25-lecia wolnej Polski - dodawał Adam Szejnfeld z PO.
    Prawda o Smoleńsku wyjdzie na jaw, gdy będziemy mieli nową władzę. Póki co, trzeba odszczekać kłamstwa dot. gen Błasika (sugerujące, że gen. Błasik w momencie katastrofy był pod wpływem alkoholu - przyp.red.) - mówił z kolei Jacek Kurski. Polityk SP zapowiedział też, że poprze uchwałę Sejmu ws. Błasika.

    Jej projekt przygotowało PiS. Uchwała zakłada uczczenia pamięci gen. Andrzeja Błasika. Według PiS jest ona potrzebna, ponieważ Błasik był jednym z najwybitniejszych dowódców, a pamięć o nim została "brutalnie zbezczeszczona".

    - Nie wiem, co zrobi PSL, ale ja poprę tę uchwałę - zapowiedział w studiu Eugeniusz Kłopotek. Powiedział też, że im dłużej wrak tupolewa pozostaje w Rosji, tak długo trudno będzie się dziwić powstającym wątpliwościom ws. Smoleńska.

    - Wrak to jedynie kawał złomu - odpowiedział Kwiatkowski. - Proszę uważać na słowa! Wiem, że nie ma pan poglądów patriotycznych, ale proszę hamować - ripostował Kłopotek.

    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/macierewicz-mowi-o-zbrodni-kwiatkowski-sz...


    Proces o kradzież sałatki umorzony

    Proces o kradzież sałatki umorzony

    Sąd w Świdniku umorzył postępowanie ws. usiłowania
    kradzieży ze sklepu sałatki warzywnej za 2,99 zł
    przez 75-latkę chorą
    na...
    czytaj dalej »


    Palikot nie odpowie za fałszywe oświadczenie majątkowe, bo się „lepiej wytłumaczył”? Seremet beztrosko: „Można to tak ująć”

    Uwaga, uwaga, jak w Polsce funkcjonuje prawo, objaśnia sam prokurator generalny.

    Była afera czy nie? Na to pytanie ws. Amber Gold prokurator generalny odpowiada w „Polityce”:

    W tej sprawie prokuratura ma jeszcze do przesłuchania 5 tys.
    pokrzywdzonych, a już przesłuchała 10 tys. Jest już opinia, bardzo droga
    – zapłaciliśmy za nią 970 tys., ale mamy prawie pewność, że nie będzie wymagała uzupełnień
    , co znów przedłużyłoby postępowanie. Po przesłuchaniu tych osób zapewne zostanie wniesiony akt oskarżenia. I tyle.

    Czyli wszystko pod kontrolą, robota idzie z gazem, mamy opinię za
    milion złotych. Co więcej – niewykluczone, że jest to opinia
    taka, jakiej oczekiwaliśmy.

    Andrzej Seremet tłumaczy, że śledczy mają związane ręce, bo do
    wysłuchania wszystkich pokrzywdzonych zobowiązuje ich kodeks
    postępowania karnego. Jego nowelizacja, niwelująca ten biurokratyczny
    koszmar, czeka na wejście w życie.

    Przy okazji szef wszystkich prokuratorów podaje jeszcze jeden przykład ugrzęźnięcia śledztwa w meandrach przepisów. Chodzi o sprawę kasy pożyczkowej Skarbiec w Gdańsku, gdzie do przesłuchania jest 60 tys. pokrzywdzonych. Pracują nad tym prokuratorzy i policjanci w całej Polsce. Na ich pytania czeka jeszcze… 54 tys. osób!

    Nawet jesteśmy w stanie to zrozumieć. Ale już inny wątek z tego wywiadu brzmi zupełnie niepoważnie. Janina Paradowska pyta:

    Dlaczego Sławomir Nowak za niewpisanie zegarka ma zarzuty, a Palikot za pominięcie w oświadczeniu majątkowym samolotu nie ma?

    Uwaga, uwaga, jak w Polsce funkcjonuje prawo, objaśnia sam prokurator generalny:

    To są diametralnie różne sytuacje. Pan Nowak świadomie nie wpisał
    zegarka, choć wielokrotnie zwracano mu uwagę, że powinien był to
    uczynić. Zobowiązał
    się nawet, że to zrobi, czyli można mu przypisać działanie umyślne. Pan
    Palikot wyjaśnił, że polecił wpisanie osobie wypełniającej
    oświadczenie i ona tego nie zrobiła, a więc nie ma tu świadomego
    zatajenia przez Palikota, jest co najwyżej wina nieumyślna. A to
    przestępstwo można popełnić wyłącznie umyślnie. I nie chodzi o to, czy
    ktoś coś ukrywał, ale czy wypełnił obowiązek wpisu. To jest przestępstwo
    formalne, tak je skonstruowano. Oznacza to, że wystarczy umyślnie nie
    wpisać wartościowych przedmiotów do oświadczenia. Dla samej
    odpowiedzialności nie ma znaczenia, że wszyscy wiedzą, iż ktoś
    dany przedmiot posiada.

    Paradowska dopytuje, czy można więc rozumieć, że Palikot lepiej się wytłumaczył. A Seremet beztrosko odpowiada:

    Można to tak ująć. Zresztą spraw o ściganie z powodu
    złego wypełnienia oświadczeń jest bardzo mało, bo posłowie na ogół
    naprawiają szybko błędy. Nie wiem, dlaczego pan Nowak tego nie zrobił.

    A może zupełnie skreślić przepis o wypełnianiu jakichś oświadczeń
    majątkowych, skoro można dopuścić się zwykłego błędu, z którego
    zawsze da się (jeśli ma się cwaną głowę na karku) wytłumaczyć?

    O innym - smoleńskim - wątku wywiadu z Andrzejem Seremetem czytaj w komentarzu Marka Pyzy:

    Śledztwo smoleńskie do umorzenia. Andrzeja Seremeta kpiny i wyraźne naciski na wojskowych prokuratorów


    Nie będzie śledztwa w sprawie znieważenia ofiar katastrofy
    smoleńskiej przez poznańskiego reżysera. Według prokuratury zmarłych nie
    można znieważyć…

    poznan.pl - portal Urzędu Miasta

    poznan.pl - portal Urzędu Miasta

    Twórcy „sztuki” teatralnej pt. „Spisek smoleński”
    pozostaną bezkarni. Przynajmniej na razie. Poznańska prokuratura
    odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie, która bardzo zbulwersowała wielu
    Polaków swym naigrywaniem się z ofiar tragedii smoleńskiej.

    Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez autora „dzieła” w
    reżyserii Lecha Raczaka oraz przez prezydenta Poznania – Ryszarda
    Grobelnego, wieloletniego działacza Platformy Obywatelskiej, który
    zgodził się na wystawienie widowiska w podległej sobie placówce złożył
    Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą.

    To co stworzył Raczak trudno nawet opisywać.

    CZYTAJ WIĘCEJ:
    „O, zobacz, ten, taki mały, jak stare dziecko, karzeł albo mu nogi
    ucięło czy co” – jak za publiczne pieniądze kpi się z ofiar 10/04

    Prokuratura poznańska uznała, że wykwit artystyczny Raczaka to „dzieło”, które nie podlega ukaraniu:

    Definiując działalność
    artystyczną - nie będzie penalizowanym tworzenie i odtwarzanie widowisk
    artystycznych, w treści których pewne sformułowania mogą stać w
    sprzeczności z poglądami czy odczuciami innych, jeżeli tylko, celem
    takiego działania była chęć przekazania idei, uczuć twórcy lub odtwórcy,
    jego przeżyć itd. (cel artystyczny), dzieło ma charakter artystyczny

    — czytamy uzasadnienie prokurator Marii Magdaleny Włodarczak. Napisała ona jeszcze jedną ciekawą rzecz:

    W doktrynie panuje jednolity pogląd stanowiący, iż znieważyć
    można jedynie osobę żyjącą. Nie można natomiast znieważyć osoby zmarłej,
    gdyż takowej osobie nie przysługują prawa

    Musi być jednak jakiś wyjątek od tej reguły, skoro np. Adam Michnik ściga IPN za napisanie o ponurej przeszłości ojca redaktora naczelnego „Wyborczej”. A może w doktrynie jest gdzieś napisane, że jakiejś osobie przysługują prawa do ochrony czci nawet po śmierci, a innej nie?

    Mimo wszystko prokuratura pozostawiła chyba furtkę dla tych, którzy chcieliby ścigać mistrza Raczaka za wykwit jego wyobraźni.

    Jak wynika z tego zdania:

    Oceny
    oparte na kryteriach odbioru „przeciętnych” odbiorców są więc
    niewystarczające, gdyż przypisanie winy musi
    uwzględniać kryteria zindywidualizowane.

    Jeśli ktoś osobiście poczuł się dotknięty paszkwilem, a był
    osobiście na spektaklu, to może sam wystąpić jako
    osoba indywidualnie obrażona.

    A jak wygląda sprawa udziału prezydenta Grobelnego? Prokurator uzasadnia, że nie leży w obowiązkach prezydenta ocena sztuk teatralnych,

    Sprawca musi mieć świadomość ( w postaci pewności lub możliwości ),
    że jego zachowanie narusza uprawnienia lub stanowi niedopełnienie
    obowiązków i że przez to działa na szkodę interesu prywatnego lub publicznego

    — czytamy dokumencie.

    Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą złożył odwołanie od tej decyzji.

    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/191859-nie-bedzie-sledztwa-w-sprawie-zniewazenia-ofiar-katastrofy-smolenskiej-przez-poznanskiego-rezysera-wedlug-prokuratury-zmarlych-nie-mozna-zniewazyc


    Dodano: 19.04.2014 [19:30]

    Ubeckie wrzutki o Janie Pawle II i bezkarność Palikota. Ujawniamy uzasadnienie prokuratury - niezalezna.pl

    foto: youtube.com

    "Obiektywnie patrząc posiadanie dzieci
    nieślubnych nie jest czymś nagannym i dyskredytującym nie przesądza o
    pejoratywnych cechach charakteru” - oświadczył prokurator Przemysław
    Baranowski. W imieniu Prokuratury Rejonowej Warszawa–Mokotów zdecydował,
    że nie będzie śledztwa w sprawie powielania przez Janusza Palikota
    kłamliwych ubeckich wrzutek o rzekomych nieślubnych dzieciach Karola
    Wojtyły.




    11 marca 2014 r. w programie „Kropka nad i” Moniki Olejnik po raz
    kolejny gościem był Janusz Palikot. Odpowiadając na pytanie o billboard
    "papież rodziny rozbitej" organizacji związanej z partią Palikota,
    stwierdził, „zdziwiłby się, gdyby Jan Paweł II nie miał nieślubnych dzieci".Obraża pan Karola Wojtyłę, pamięć o nim. Jak pan może suponować takie rzeczy - odpowiedziała Monika Olejnik.



    Sprawa trafiła do prokuratury. Przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu
    Obrony przed Sektami i Przemocą, Ryszard Nowak złożył zawiadomienie o
    podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 196 Kodeksu Karnego.
    Mówiący: "kto obraża uczucia religijne innych osób,
    znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce
    przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega
    grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do
    lat 2”




    - W treści wypowiedzi Janusza Palikota i jej kontekście
    trudno jest się doszukać celowego działania nakierowanego na znieważenie
    kogokolwiek
    - uznał prokurator Przemysław Baranowski i odmówił wszczęcia śledztwa. W swoim uzasadnieniu dodał też, że wypowiedź Palikota "zawiera
    jedynie przypuszczenie, które oczywiście może być subiektywnie ocenione
    jako niewłaściwe, ale nie jest to tożsame z obrażaniem uczuć
    religijnych i nie sposób uznać, iż zostało wypowiedziane w tym właśnie
    kontekście i celu".




    Fragment pisma z prokuratury:






    Od decyzji prokuratury Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą złoży zażalenie do sądu - poinformował nas Ryszard Nowak.

    http://niezalezna.pl/54284-ubeckie-wrzutki-o-janie-pawle-ii-i-bezkarnosc...

    Marta Kaczyńska z mężem przesadzili? Bo: 'Nikt ich nie nękał'



    Gdyńska prokuratura umorzyła śledztwo w
    sprawie rzekomego nękania przez fotoreporterów aktorki Anny
    Przybylskiej, Marty Kaczyńskiej oraz jej męża Marcina Dubienieckiego.

    Śledztwo potwierdziło, że kilku fotoreporterów
    regularnie można było spotkać w okolicach domów celebrytów w Sopocie i
    Gdyni, ale postępowanie zostało umorzone.

    Prokuratura
    doszła bowiem do wniosku, że "zachowanie fotoreporterów nie miało
    charakteru uporczywego", więc nie było znamion przestępstwa.
    Teraz
    wszystkie materiały zgromadzone podczas śledztwa zostaną przekazane
    policji, która zdecyduje, czy fotoreporterzy dopuścili się wykroczenia
    polegającego na "złośliwym niepokojeniu"
    Prokuratura zajmowała się tą sprawą przez kilka miesięcy, po doniesieniu złożonym przez celebrytów.

    -----------------------------------------------------------------

    Prokuratura stwierdziła jednak, że brak jest podstaw do tego, żeby mówić o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu.

    - Wnioskodawcy mogą wystąpić na drogę sądową z oskarżenia prywatnego o czym zostali pouczeni - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.


    Nie będzie procesu w sprawie podpisów<br />
przeciwko budowie pomnika Kaczyńskiego

    Nie będzie procesu w sprawie podpisów

    przeciwko budowie pomnika Kaczyńskiego

    Nie będzie śledztwa w sprawie zbierania podpisów
    przeciwko budowie pomnika Lecha Kaczyńskiego w Łodzi - poinformowała...
    czytaj dalej »

    Wyroki w procesie o zakłócanie wykładu prof. Baumana. Krzyki z sali: "To... 

    Siedem osób skazanych na kary 20-30 dni aresztu, dwanaście na grzywny po
    kilka tysięcy złotych,
    cztery uniewinnione. Taki wyrok wydał wrocławski
    sąd na osoby obwinione o wykroczenie - zakłócanie wykładu profesora
    Zygmunta Baumana w czerwcu ubiegłego roku na Uniwersytecie Wrocławskim.
    "Przecz z komuną", "hańba", "ten wyrok to zdrada narodowa" - tak
    orzeczenie sądu przywitała publiczność. Sędzia na kilkanaście minut
    przerwał odczytywanie uzasadnienia wyroku i wyprosił publiczność z sali.
    "Obwinieni okazali pogardę wobec państwa prawa" - mówił w uzasadnieniu
    wyroku sędzia Paweł Chodkowski.



    Porażka żołnierzy WSI


    Porażka żołnierzy WSI - niezalezna.pl

    foto: Krzysztof Lach/Gazeta Polska

    Warszawski sąd odrzucił zażalenie pięciu żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych. Chodzi o decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. rzekomych nieprawidłowości przy tworzeniu raportu z weryfikacji WSI. 10 czerwca sąd zajmie się zażaleniem kilkunastu innych jeszcze ludzi z raportu WSI na decyzję o umorzeniu śledztwa.

     

    Na wtorkowym posiedzeniu sądu pojawili się b. żołnierze WSI – Aleksander
    Makowski, Edward Mikołajczyk i Krzysztof Polkowski. W towarzystwie
    Polkowskiego na sali sądowej pojawił się również w charakterze
    publiczności poseł Twojego Ruchu Artur Dębski.

     

    Byłym ludziom WSI nie spodobało się im, iż Prokuratura Apelacyjna w Warszawie
    odmówiła im możliwości zażalenia się od całości decyzji śledczych
    umarzającej śledztwo w sprawie domniemanych nieprawidłowości przy
    tworzeniu raportu WSI. Uznała, że mogą to zrobić jedynie w zakresie,
    który ich dotyczy a nie od całości umorzenia. – Nie mogę złożyć zażalenia, bo nie jestem poszkodowany. To kuriozalne. Takie właśnie  mamy prawo
    narzekał podczas rozprawy b. płk WSI Krzysztof Polkowski. Na
    narzekaniach się nie skończyło. Zapowiedział jednocześnie złożenie
    donosu na prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie domniemanych
    nieprawidłowości przy tworzeniu raportu WSI.

     

    Decyzję o umorzeniu śledztwa PA wydała w grudniu 2013 r. Sprawę
    zamknięto z powodu braku znamion przestępstwa inkryminowanych czynów.

     

    Umorzone śledztwo dotyczy ponad 20 podmiotów, w tym wspomnianych żołnierzy WSI. Decyzję o umorzeniu trwającego od 2007 r. śledztwa Prokuratura Apelacyjna w Warszawie
    podjęła w grudniu 2013 r. Początkowo chciała ona zarzucić
    Macierewiczowi niedopełnienie obowiązków przy tworzeniu raportu i
    poświadczenie w nim nieprawdy oraz zniesławienie osób w nim
    wymienionych.

     

    10 czerwca sąd rozpatrzy zażalenia na umorzenie śledztwa ws. rzekomych
    nieprawidłowości przy tworzeniu raportu z weryfikacji Wojskowych Służb
    Informacyjnych. Żołnierze WSI , którzy składają zażalenie, nie
    poprzestają już na  b. szefa komisji weryfikacyjnej.

     

    Po publikacji raportu z weryfikacji WSI w 2007 r. umieszczeni w nim żołnierze i współpracownicy tych służb wytaczali procesy Antoniemu Macierewiczowi.
    Większość z nich b. minister spraw wewnętrznych wygrał.
    http://niezalezna.pl/55442-porazka-zolnierzy-wsi

    190 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia od skarbu państwa za niesłuszne zatrzymanie w 2009 r. przez CBA oraz aresztowanie przyznał dziś sąd b. prezesowi Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusławowi Seredyńskiemu.
    Seredyński domagał się 2 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za zatrzymanie go przez CBA pod zarzutem rzekomego przyjęcia łapówki w związku z prywatyzacją WNT oraz za niesłuszne aresztowanie. Prokuratura przyznawała, że należą mu się pieniądze, ale nie w tej wysokości - chciała 42 tys. zł odszkodowania i 15 tys. zł zadośćuczynienia.

    Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał mu 70 tys. odszkodowania oraz 120 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny. Obie strony wystąpią o pisemne uzasadnienie, ale nie przesądzają jeszcze o apelacji.

    W uzasadnieniu sędzia Ewa Jethon podkreśliła, że wysokość odszkodowania, to kwota siedmiomiesięcznych zarobków - od zwolnienia Seredyńskiego we wrześniu 2009 do końca kadencji w kwietniu 2010 r. Wnioskodawcy chcieli, aby odszkodowanie objęło też kolejne miesiące pozostawania bez pracy, bo z pewnością nadal pozostawałby prezesem.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16087837,Sad__190_tys__z...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    215. Jeden na jeden Czy


    Czy Kamiński ujawni tajne szczegóły akcji CBA? "Trzeba powiedzieć dość manipulacjom"

    Czy Kamiński ujawni tajne szczegóły akcji CBA? "Trzeba powiedzieć dość manipulacjom"

    - Będę działał zgodnie z prawem, ale przede
    wszystkim będę kierował się interesem publicznym. Trzeba powiedzieć
    dość...
    czytaj dalej »

    Sejmowa burza wokół immunitetu Kamińskiego

    Wynik wczorajszego głosowania nad uchyleniem immunitetu
    byłemu szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu zaskoczył wszystkich. Kamiński
    zachował swój immunitet dzięki głosom posłów PO, PSL a nawet SLD.
    Partie nie zarządziły dyscypliny w czasie głosowania, jednak posłów PO
    oraz SLD, którzy się wyłamali czekają kary.

    W Platformie Obywatelskiej 16 posłów wstrzymało się od głosu, a 7
    głosowało przeciw uchyleniu immunitetu. Wszystko wskazuje na to, że
    spotka ich za to kara.


    Prokuratura bada przecieki po tajnym posiedzeniu Sejmu

    Prokuratura bada przecieki po tajnym posiedzeniu Sejmu
    Śledczy badają, czy nie ujawniono tajemnic: państwowej lub śledztwa.
    zobacz więcej »



    Tylko 9 posłów czytało wniosek ws. immunitetu Kamińskiego

    Tylko 9 posłów czytało wniosek ws. immunitetu Kamińskiego
    Wynika z danych przekazanych przez Kancelarię Sejmu.
    zobacz więcej »

    PiS chce powołania komisji śledczej ws. majątku Kwaśniewskich

    PiS chce powołania komisji śledczej ws. majątku
    Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Wniosek ma zostać złożony na
    najbliższym posiedzeniu Sejmu.

    To reakcja na wynik wczorajszego głosowania, w którym zabrakło
    większości do tego, by Sejm mógł uchylić immunitet byłemu szefowi CBA
    Mariuszowi Kamińskiemu. Wnioskowała o to Prokuratura Okręgowa
    Warszawa-Praga, która chciała postawić mu zarzut przekroczenia uprawnień
    podczas czynności operacyjnych Biura w czasach, kiedy nim kierował.

    Politycy PiS-u wskazują, że komisja śledcza powinna zbadać wszystkie
    wątpliwości związane z majątkiem Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich
    i źródłem jego pochodzenia, o których mówił w Sejmie Kamiński.

    Były wiceszef CBA Maciej Wąsik mówi, że sprawdzenia wymaga również postępowanie prokuratury w tej sprawie.

    Jakim cudem prokuratura umorzyła sprawę Kwaśniewskich i jakim
    cudem prokuratura próbowała postawić zarzuty Mariuszowi Kamińskiemu?
    Jakie siły tu działały? Jakie były naciski, jak to wszystko się
    układało? Wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu Mariuszowi
    Kamińskiemu jest niezwykle słaby. Komisja śledcza również tym powinna
    się zająć. Mam nadzieję, że uda się to zrobić jeszcze w tej kadencji
    Sejmu, a jeśli nie, to jestem przekonany, że przyszła kadencja to jest
    czas na komisje śledczą
    – zwrócił uwagę Maciej Wąsik.

    „Nie” powołaniu komisji śledczej nie mówi poseł PO Grzegorz Schetyna.
    W jednej ze stacji radiowych powiedział też, że akta z wczorajszego,
    tajnego posiedzenia Sejmu powinny być odtajnione. Jednocześnie polityk
    zaznaczył, że z głosowania powinny zostać wyciągnięte wnioski. Te już
    wyciągnął SLD. Sześcioro posłów tej partii, którzy wstrzymali się
    podczas głosowania zostało ukaranych naganą.



    Immunitet Mariusza Kamińskiego ocalony głosami PO i SLD.

    Immunitet Mariusza Kamińskiego ocalony głosami PO i SLD.

    Zaledwie dziewięciu z 460 posłów zapoznało się z
    wnioskiem prokuratury o uchylenie immunitetu poselskiego Mariuszowi...
    czytaj dalej »

    Kary grzywny za zakłócenie spotkania Palikota

    Po 500 zł grzywny mają zapłacić trzej mężczyźni, którzy przed rokiem
    zakłócili spotkanie Janusza Palikota z mieszkańcami Kielc - orzekł kielecki sąd rejonowy.


    Trzech mężczyzn obwinionych o wykroczenie -
    zakłócanie porządku i spokoju publicznego - nie przyznało się przed
    sądem do zarzutów.

    Wyjaśniali, że znaleźli się na placu
    Artystów przypadkowo, nie wykrzykiwali wulgarnych haseł, jedynie
    śpiewali hymn. Argumentowali, że mieli prawo uczestniczyć w spotkaniu,
    zapowiadanym jako otwarte dla mieszkaniec Kielc, i wyrażać swoje
    poglądy.

    Zdaniem sadu postępowanie dowodowe
    pozwoliło ustalić, że obwinieni dopuścili się zarzucanych czynów. Wynika
    to m.in. z zeznań świadków - policjantów zabezpieczających spotkanie
    oraz z nagrań wideo. Na filmie widać obwinionych - są aktywni,
    krzyczą i skandują hasła, zakłócając przebieg spotkania. Sami rozpoznali
    się na nagraniach
    - mówiła sędzia Agnieszka Treszczotko.

    Według sądu mężczyźni działali umyślnie, a ich zachowanie nie było przypadkowe. Nie
    można zgodzić się ze stwierdzeniem, że tylko prezentowali swoje
    poglądy. Macie panowie rację w tym, że macie prawo do prezentowania
    poglądów, ale nie w taki sposób, aby uniemożliwić prezentowanie poglądów
    innym oraz uniemożliwić tym, którzy przyszli na to spotkanie
    wysłuchanie tego, co mieli do powiedzenia przedstawiciele partii
    Palikota
    - uzasadniała sędzia.

    Zdaniem sądu, mimo iż skazani są bezrobotni
    i utrzymują ich rodzice, są w stanie znaleźć pracę - np. sezonową i
    zapłacić orzeczone grzywny.

    Wyrok nie jest prawomocny.



    Sąd zapyta drugi sąd

    Sąd Okręgowy w Warszawie nie podjął decyzji w sprawie umorzenia
    śledztwa dotyczącego publikacji raportu z likwidacji WSI


    Warszawski sąd miał we wtorek zdecydować,
    czy wznowić śledztwo w sprawie rzekomych nieprawidłowości przy tworzeniu
    przez posła Antoniego Macierewicza (PiS) raportu z weryfikacji
    Wojskowych Służb Informacyjnych (2007 r.). Wcześniej prokuratura
    umorzyła śledztwo w tej sprawie. Teraz, zanim podejmie decyzję, skieruje
    pytanie prawne do Sądu Najwyższego. – Sąd musi wystąpić z pytaniem do
    Sądu Najwyższego, gdy ma wątpliwość co do wykładni danego przepisu.
    Wynika to z niedoskonałości prawa, ponieważ ustawa powołująca komisję
    weryfikacyjną nie określiła ani jej statusu, ani pozycji jej
    przewodniczącego. To specyficzny organ, którego nigdy wcześniej nie było
    – mówiła sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska.

    W jej ocenie orzecznictwo, jak interpretować pojęcie „funkcjonariusza
    publicznego”, nie jest jednoznaczne. Zdaniem Antoniego Macierewicza,
    prośba skierowana do Sądu Najwyższego wydaje się mieć charakter
    formalny. – W swoim stanowisku o umorzeniu tego śledztwa prokuratura
    bardzo obficie korzystała z wykładni Sądu Najwyższego. Trudno sobie
    wyobrazić, by teraz SN zajął inne stanowisko od tego, jakie zajmował w
    swoich wcześniejszych wypowiedziach – podkreśla poseł Macierewicz.

    Skargi na umorzenie

    O wznowienie śledztwa wnosili autorzy zażaleń na jego umorzenie,
    m.in. Marek Dukaczewski, były szef WSI, oraz Aleksander Makowski,
    niezweryfikowany w 1990 r. były oficer wywiadu PRL, a potem
    współpracownik wywiadu zarówno cywilnego, jak i wojskowego. W raporcie
    opisano jego udział w operacji „Zen”. Wynikało z niego, że służby
    wojskowe powierzyły mu w 2002 r. zadanie zorganizowania osłony
    wywiadowczej polskich żołnierzy w Afganistanie. Makowski i WSI chcieli
    wyłudzić od NATO pieniądze za rzekomą eliminację terrorystów. Raport
    podkreślał, że już w 2001 r. ówczesny p.o. szef Urzędu Ochrony Państwa
    Zbigniew Siemiątkowski ostrzegał ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego
    i Dukaczewskiego, że Makowski jest niewiarygodny. Decyzję prokuratury
    zaskarżyli również m.in. właściciel Polsatu Zygmunt Solorz-Żak,
    założyciel ITI Mariusz Walter, dziennikarze Milan Subotić i Edward
    Mikołajczyk. Skargę złożyła też Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
    według której Antoni Macierewicz powinien odpowiedzieć za ujawnienie w
    raporcie osób współpracujących niejawnie z cywilnymi służbami
    specjalnymi.

    Prokuratura początkowo chciała zarzucić Macierewiczowi niedopełnienie
    obowiązków przy tworzeniu raportu i poświadczenie w nim nieprawdy oraz
    zniesławienie osób w nim wymienionych. Jednak pod koniec 2013 r.
    warszawska prokuratura apelacyjna uznała, że nie będzie prowadzić tego
    śledztwa i podczas rozprawy podtrzymywała swoją decyzję w tej sprawie.
    Stało się tak, choć prokurator generalny Andrzej Seremet dwa razy
    wnioskował o uchylenie immunitetu posłowi Macierewiczowi. Śledczy uznali
    jednak, że Antoni Macierewicz jako szef komisji weryfikacyjnej WSI nie
    był funkcjonariuszem publicznym, który może podlegać odpowiedzialności
    karnej za niedopełnienie obowiązków bądź ich przekroczenie. Ponadto
    uznano, że raport nie jest dokumentem, do którego może się odnosić
    przestępstwo poświadczenia w nim nieprawdy.

    Kto jest funkcjonariuszem publicznym?

    Pełnomocnicy skarżących decyzję prokuratury mówili przed sądem, że
    Macierewicz był funkcjonariuszem publicznym, bo wystarczy do tego
    pełnienie „stanowiska kierowniczego”, niezależnie od braku stosunku
    pracy. Dowodzili, że raport miał znaczenie prawne, bo uznawała go
    wcześniej zarówno prokuratura, jak i sądy badające pozwy za raport.
    Dziwili się też, że prokuratura zrezygnowała z zarzutów dla
    Macierewicza. Poza tym skarżący powtarzali te same zarzuty, które
    formułowali pod adresem likwidatora WSI od wielu lat. Były szef WSI
    narzekał, że raport osłabił system obronności państwa, a Aleksander
    Makowski powiedział, że Macierewicz miał prawny obowiązek chronić jego
    tożsamość jako agenta wywiadu działającego w Afganistanie przeciw
    Al-Kaidzie. – Raport naraził na bezpośrednie niebezpieczeństwo osoby i
    tajne sprawy w trakcie realizacji; to była zdrada dokonana przez państwo
    i prezent dla obcych służb – mówił z kolei były szef wywiadu WSI
    Krzysztof Surdyk. – Prokuratura wręcz broni Macierewicza – dodał inny
    były oficer WSI Krzysztof Polkowski.

    Jednak zdaniem prokuratora Leszka Stryjewskiego, skarżący chcieli
    rozszerzać definicję funkcjonariusza publicznego. Podkreślał także, że
    informacje o osobach współpracujących ze służbami likwidator WSI
    wykorzystał tylko na potrzeby raportu, gdyż zobowiązywała go do tego
    ustawa, ale nie podejmował decyzji o jego publikacji.

    Karalność czynów przypisywanych Macierewiczowi przedawnia się w 2017
    roku. Poseł wiele razy podtrzymywał, że jego ustalenia są oparte na
    dokumentach WSI i pracach komisji weryfikacyjnej, natomiast wnioski o
    uchylenie immunitetu uznawał za motywowaną politycznie zemstę ludzi
    byłych wojskowych służb.

    Maciej Walaszczyk


    Jak informuje RMF FM, śledztwo w sprawie koncertu Madonny na Stadionie Narodowym zostało umorzone. Prokuratura sprawdzała czy urzędnicy resortu sportu, który dofinansowywał imprezę, przekroczyli obowiązki.

    Pracownicy kierowanego wówczas przez Joannę Muchę ministerstwa, przeznaczyli na koncert ponad 5 milionów złotych, które docelowo miały być skierowane na rozwój siatkówki. Jednak zdaniem śledczych ten fakt najwidoczniej nie zasługuje na potępienie.

    Przypomnijmy, że odrębnego zdania była Najwyższa Izba Kontroli, która zwróciła uwagę, że organizacja koncertu przyniosła stratę w wysokości 4,6 mln zł.

    W uzasadnieniu umorzenia śledztwa podkreślono, że pieniądze z rezerwy zostały wydane niezgodnie z przeznaczeniem. Jednak - o dziwo - nie było to działanie na szkodę interesu publicznego. Śledczy tłumaczyli, że urzędnicy mogli sądzić, że wzorem innych krajów koncert takiej gwiazdy jak Madonna przyniesie zysk. Pechowo przyniósł straty.

    Postanowienie śledczych wpisuje się w długą listę opinii wydawanych przez polski wymiar sprawiedliwości i organy ścigania: były nieprawidłowości, były straty, było zachowanie naganne - nie było przestępstwa.

    mc,rfm24.pl

    http://wpolityce.pl/polityka/203138-umorzono-sledztwo-ws-koncertu-madonn...


    Czarny poniedziałek

    Wiesław Johann: Ten wyrok wpisuje się w funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, z którym mieliśmy do czynienia w czasach PRL. Porażający jest już fakt, że dopiero po 44 latach sprawa zdarzeń na
    Wybrzeżu znalazła swój epilog w postaci ostatecznego orzeczenia sądu.
    Trzeba było prawie pół wieku, żeby jedna z największych zbrodni
    popełniona na robotnikach przez władzę komunistyczną została osądzona.

    Umorzono śledztwo ws. koncertu Madonny

    Umorzono śledztwo ws. koncertu skandalistki Madonny na Stadionie Narodowym. Prokuratura
    wszczęła śledztwo bo podejrzewała, że urzędnicy resortu sportu, którym
    kierowała minister Joanna Mucha przekroczyli uprawnienia, decydując o
    przekazaniu ponad 5 mln zł na organizację imprezy.

    Teraz śledczy – jak poinformował jeden z portali – uznali, że
    urzędnicy wydając na koncert miliony z rezerwy celowej nie popełnili
    przestępstwa. W uzasadnieniu napisano, że środki z rezerwy wydano
    niezgodnie z przeznaczeniem. Jednak według prokuratury nie było to
    działanie na szkodę działania interesu publicznego.

    Poseł Marcin Mastalerek, który zwrócił się do Prokuratora Generalnego
    o zbadanie tej sprawy, dziś nie ukrywa swojego oburzenia. Przyznaje, że
    jak zwykle nikt nie poniósł konsekwencji.

    - Jestem rozczarowany, bo zarówno pani Mucha jak i urzędnicy
    powinni odpowiedzieć karnie. Wydano miliony złotych z naszych pieniędzy.
    To my, podatnicy zapłaciliśmy za to, żeby przyjechała tu wyblakła
    gwiazda –
    zaznaczył poseł Marcin Mastalerek.

    Koncert skandalistki odbył się 1 sierpnia 2012 roku. Obejrzało go
    mniej widzów, niż spodziewali się organizatorzy, nie znalazł się też
    żaden sponsor. Ministerstwo sportu musiało pokryć straty.

    Wcześniej NIK uznała, że resort sportu mógł wykorzystać ponad 6 mln
    zł niezgodnie z przeznaczeniem, bo zamiast na promocję Euro 2012 i
    siatkówki wydało je m.in. na koncerty Madonny i Coldplay.

    Wedługg NIK, organizacja koncertu i kilku innych imprez przyniosła 4,6 mln zł strat.

    Prokuratura umorzyła śledztwo ws. PLL LOT

    Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo ws. rzekomych
    nieprawidłowości, jakich miał się dopuścić zarząd Polskich Linii
    Lotniczych LOT. Prokuratura podała, że nie dopatrzyła się "znamion czynu
    zabronionego". Zawiadomienie w tej sprawie złożyli w grudniu 2013 r.
    posłowie PiS.



  • Nie będzie śledztwa w sprawie zniesławienia biskupów przez Janusza Palikota

    Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie słów Janusza Palikota, że biskupi chronią pedofilów. Śledczy uznali, że brak jest "interesu społecznego" i że ten czyn ścigany jest z oskarżenia prywatnego. A biskupi nie zgłosili popełnienia przestępstwa.
    W maju - w kampanii przed wyborami europejskimi - w telewizyjnej dyskusji Palikot powiedział do Zbigniewa Ziobry:

    - A pan się nie widział z Hoserem, a pan się nie widział z Michalikiem, a pan się nie widział z Rydzykiem, a pan się nie widział ze Sławojem Głodziem? To są księża pedofile. Księża pedofile, którzy chronili pedofilów. Arcybiskup Hoser ukrywał księdza pedofila - mówił Palikot.

    Ziobro zawiadomił prokuraturę o przestępstwie.

    - W interesie społecznym jest to, aby prokurator generalny w tej sprawie wszczął śledztwo i postawił zarzuty panu Palikotowi - oświadczył. Zawiadomienie o przestępstwie złożyli także posłowie PiS z zespołu do spraw. przeciwdziałania ateizacji Polski.

    Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa, która w zeszłym tygodniu odmówiła wszczęcia śledztwa. Prokurator uznał, że brak jest interesu społecznego w objęciu ściganiem przez prokuraturę tego czynu. Podkreślił, że przestępstwo zniesławienia jest ścigane z oskarżenia prywatnego, a objęcie ścigania także przez prokuraturę jest jej własną decyzją.

    Prokuratura twierdzi, że z materiału dowodowego nie wynika, by biskupi byli zainteresowani ściganiem, bo nie złożyli zawiadomienia o przestępstwie.

    - Osoba, która ich pomawiała, jest znana z imienia i nazwiska i nie ma żadnych przeszkód, by wystąpili oni z prywatnym aktem oskarżenia - oświadczyła rzeczniczka prokuratury Katarzyna Calów-Jaszewska.

    Postanowienie jest nieprawomocne. Biskupi, którym w śledztwie nadano status pokrzywdzonych, mogą się od niego odwołać - otrzymają odpis postanowienia.


  • 8 miesięcy za rzucenie tortem w sędzię

    Po incydencie sąd zaostrzył środki bezpieczeństwa, ustalając m.in.,
    że do gmachu wolno wnosić tylko rzeczy niezbędne w postępowaniu sądowym.
    8 miesięcy ograniczenia wolności
    - to wyrok stołecznego sądu wobec Zygmunta M., który w 2013 r. rzucił
    tortem w sędzię od sprawy Czesława Kiszczaka - poinformowała warszawska
    prokuratura.

    W czerwcu 2013 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie
    przesłuchiwano dwoje psychiatrów, którzy uznali, że zdrowie 88-letniego
    b. szefa MSW z lat PRL nie pozwala na sądzenie go po raz piąty za
    przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników kopalni Wujek w 1981 r.

    Gdy sędzia Anna Wielgolewska ogłosiła, że
    przesłuchanie biegłych odbędzie się przy drzwiach zamkniętych, obecna w
    sali jako publiczność grupa osób z Adamem Słomką na czele
    zaprotestowała, głośno wyrażając niepochlebne dla sądu opinie. Wtedy
    sędzia ogłosiła przerwę w posiedzeniu. Gdy wychodziła z sali, jeden z
    mężczyzn rzucił w nią tortem z bitą śmietaną. Sędzia została trafiona w
    tył głowy.

    Potem posiedzenie dokończono niejawnie. W końcu sędzia zawiesiła proces Kiszczaka z powodu jego złego zdrowia.


    Kilka dni później Zygmunt M. usłyszał
    zarzuty naruszenia nietykalności oraz znieważenia funkcjonariusza
    publicznego w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych. Grozi za to
    grzywna, ograniczenie wolności lub do trzech lat więzienia. Mężczyzna
    sam zgłosił się na policję; zwolniono go po przesłuchaniu. Nie przyznał
    się do zarzutów i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.

    Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola akt oskarżenia skierowała do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli.

    Jak powiedział w piątek rzecznik Prokuratury
    Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak, jeszcze w czerwcu (o czym
    wtedy nie informowano) sąd ten skazał M. na 8 miesięcy ograniczenia
    wolności, polegającego na obowiązku nieodpłatnych prac społecznych w
    wymiarze 20 godzin miesięcznie.

    Nowak podał, że wyrok zapadł w trybie nakazowym (bez wzywania oskarżonego na rozprawę). Tryb nakazowy stosuje się wtedy, gdy okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości w świetle zebranych dowodów,
    oskarżony pozostaje na wolności, sprawa toczy się z oskarżenia
    publicznego, a oskarżony ukończył 17 lat i nie zachodzi wątpliwość co do
    jego poczytalności.



    Wyrok taki - wydawany na posiedzeniu bez
    udziału stron - może nie zawierać uzasadnienia. Oskarżonemu i
    oskarżycielowi przysługuje prawo wniesienia do sądu sprzeciwu od takiego
    wyroku - co automatycznie oznacza utratę jego mocy, a sprawa toczy się
    wtedy w trybie normalnym. Prokuratura nie skarży tego wyroku - dodał Nowak.



    Warszawski sąd od czwartku nie odpowiedział na pisemne zapytanie o ten wyrok.

    Po incydencie sąd zaostrzył środki bezpieczeństwa, ustalając m.in., że do gmachu wolno wnosić tylko rzeczy niezbędne w postępowaniu sądowym.
    Obrońcy praw człowieka wyrażali obawy, czy to nie utrudni dostępu do
    sądu. Atak na sędzię stanowczo potępiła Krajowa Rada Sądownictwa.
    Kierownictwo sądu okręgowego wyraziło głębokie poruszenie incydentem.



    Mokotowski Sąd nie dopatrzył się niczego niewłaściwego w antykalolickiej kampanii billboardowej, wymierzonej w Jana Pawła II, uruchomionej przez Palikota tuż przed kanonizacją. Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą informuje o skandalicznym rozstrzygnięciu sądu w Warszawie, który podtrzymał decyzję prokuratury. Kolejny raz potwierdza się bezkarność założyciela Twojego Ruchu.

    Kampania powielała skandaliczne mistyfikacje, jakie agenci UB spreparowali na Karola Wojtyłę.Ich zamiarem było rozpowszechnienie plotek o nieślubnym dziecku
    papieża i doprowadzenie do jego kompromitacji. Akcję o kryptonimie
    „Triangolo” nadzorował kapitan Grzegorz Piotrowski, który odpowiada za
    śmierć księdza Jerzego Popiełuszki.
    Piotrowski - entuzjasta
    Janusza Palikota i Jerzego Urbana - nadal podtrzymuje swoje brednie,
    choć jego akcja została ostatecznie udaremniona w 1983 roku.
    Przedwcześnie świętując swój sukces, prowadził samochód pod wpływem
    alkoholu i spowodował wypadek. Jego grupa wkrótce została
    zdekonspirowana. O akcji służb poinformowano dopiero w latach 90. .

    Janusz Palikot postanowił jednak odgrzać ten esbeski montaż tuż przed wielkim świętem Kościoła. Kanonizacja Jana Pawła II
    miała zostać zakłócona przez rozwieszone na ulicach Lublina szkalujące
    papieża billboardy. Akcja została rozpętana
    przez Fundację Ateizm-Świeckość-Antyklerykalizm.




    Sprawa została skierowana na drogę prawną. Sąd uznał, że nie jest to sprawa nadająca się do ścigania, ponieważ:

    Obiektywnie patrząc posiadanie dzieci nieślubnych nie jest czymś nagannym i dyskredytującym nie przesądza o pejoratywnych cechach charakteru.

    Decyzja sądu jest ostateczna. Oznacza, że Palikot nie odpowie za swoje słowa.

    Skład sędziowski swoim orzeczeniem udowodnił, że nie rozumie materii, jaką się zajmował. W
    przypadku Ojca Świętego oskarżenia o posiadanie nieślubnych dzieci
    trudno uznać za neutralne moralnie. Być może jednak ważniejsze było to,
    czyje słowa sąd oceniał…

    Ryszard Nowak ze Stowarzyszenia „Ogólnopolski Komitet Obrony przed
    Sektami i Przemocą” przypomina, że sprawa do prokuratury trafiła po
    jednym z programów z udziałem Palikota.

    W dniu 11.03.2014 r. w programie „Kropka nad i” w TVN gościem Moniki Olejnik był Janusz Palikot. Poseł Palikot, odpowiadając na pytanie o billboard „papież rodziny rozbitej”, który miał się pojawić w Lublinie, powiedział, cytuję: „zdziwiłbym się, gdyby Jan Paweł II nie miał nieślubnych dzieci”

    — przypomina Nowak.

    Zaznacza, że nawet Monika Olejnik poczuła się obrażona tymi słowami.

    Ryszard Nowak wskazuje, że „poseł Janusz Palikot znieważył świętego Papieża Jana Pawła II poprzez: publiczne oskarżenie Jana Pawła II o kłamstwo i nie mając żadnych dowodów twierdził, że miał nieślubne dzieci”.

    Przytacza również odpowiedni artykuł Kodeksu Karnego, który mówi:

    Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie
    przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego
    wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

    Jak widać jednak Palikot może sobie obrażać tych, których establishment III RP nie chce brać w obronę…

    http://wpolityce.pl/polityka/205688-sad-popiera-esbecka-prowokacje-odgrzana-przez-palikota-oszczerstwa-szkalujace-wojtyle-zaakceptowane-przez-sedziego


    Anarchiści uniewinnieni za przerwanie wykładu ks. Bortkiewicza

    Oto najlepszy przykład na to, jak podwójne standardy
    wpływają na pracę prokuratury i całego wymiaru
    sprawiedliwości w III Rzeczpospolitej.

    Jak informuje „Głos Wielkopolski”, pilscy śledczy umorzy
    dochodzenie w sprawie zakłócenie wykładu ks. prof. Pawła Bortkiewicza.
    Przypomnijmy – wykład księdza o ideologii
    gender przerwali anarchiści. Jeden z anarchistów ubrany w sukienkę
    wskoczył na mównicę, a reszta krzykami próbowała przerwać wykład.
    Interweniowała ochrona uczelni, a później policja. Prokuratura uznała,
    że anarchiści nie złamali prawa…

    - Nie było przestępstwa, bo nie było odmowy opuszczenia sali na wyraźne i stanowcze wezwanie osoby do tego uprawnionej - twierdzi adwokat Paweł Noworolnik.

    Organizatorzy wykładu i ich pełnomocnicy prawni nie zgadzają się z tak postawioną sprawą.

    – Jeżeli nawet nie doszło do przestępstwa, to prokuratura
    powinna skierować do sądu wniosek o ukaranie za popełnione wykroczenie,
    którym było zakłócenie przebiegu zgromadzenia na uczelni
     - twierdzi adwokat Paweł Noworolnik.

    Decyzja prokuratury szokuje tym bardziej, gdy pamiętamy o przerwanym
    wykładzie mjr. Zbigniewa Baumana. Narodowcy, którzy wówczas protestowali
    przeciw czczeniu byłego pracownika KBW zostali skazani na więzienie!
    Wrocławski sąd skazał wówczas na kary aresztu i grzywny 19 osób
    obwinionych o zakłócenie wykładu mjr. Zygmunta Baumana, który w czerwcu
    2013 r. odbył się na Uniwersytecie Wrocławskim.

    Ale – jak widać – są wykłady, które można przerywać i takie, których nie wolno… Ot, III RP w całej parszywej okazałości.

    Transwestyta bije na ulicy.

    "Przeproś bydlaku!"

    Transwestyta bije na ulicy.<br />
"Przeproś bydlaku!"

    Znany warszawski transwestyta szarpie i bije mężczyznę na ulicy -
    takie nagranie obiegło internet. Rafalala w rozmowie z...
    czytaj dalej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

    216. Do Pani Maryli

    Szanowna Pani Marylo,

    Wczorajsza próba pozbawienia immunitetu ministra Kamińskiego, stała sie podzwonnym dla Tuska i PO.
    Wczorajszy dzień w sejmie
    to wielkie zwycięstwo prawdy w tuskowym imperium zła.
     Idzie nowe.
     Ukłony moje najniższe

    Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

    avatar użytkownika Maryla

    217. "Prawda zwycięża" Paweł




    Gen. Marek Dukaczewski, ostatni szef WSI, nasłał komornika na Antoniego Macierewicza, b. likwidatora WSI. Bo od dwóch lat nie wykonywał on prawomocnego wyroku sądu, który orzekł, że zniesławił generała.
    Chodzi o proces o ochronę dóbr osobistych, jaki generał Dukaczewski wytoczył Macierewiczowi za wypowiedzi w mediach....

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16505316,Komornik_u_Macierewicza__Co_sie_stal...

    Jak Kamiński nadużywał uprawnień, czyli operacja "Krystyna"
    „Gazeta
    Wyborcza” ujawniła, że były szef CBA Mariusz Kamiński 20 razy wyłudził
    od sądu zgodę na podsłuch
    w ramach operacji „Krystyna”, która wymierzona
    była w Aleksandra i Jolantę Kwaśniewskich.



    Sprawa "willi Kwaśniewskich". Prokuratura umorzyła śledztwo wobec byłego szefa CBA

    Sprawa "willi Kwaśniewskich". Prokuratura umorzyła śledztwo wobec byłego szefa CBA

    Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo ws.
    domniemanego nadużycia władzy
    przez byłego szefa CBA Mariusza
    Kamińskiego podczas...
    czytaj dalej »


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    218. PiS nie zablokowało komisji


    PiS nie zablokowało komisji śledczej ws. WSI. "Putin dziś rechocze na Kremlu"


    Przeciwko wnioskowi głosowały PO, SLD i Twój Ruch. Część ludowców poparła inicjatywę PiS.
    zobacz więcej »

    Będzie komisja śledcza ws. likwidacji WSI. Wniosek PiS odrzuconyBędzie komisja śledcza ws. likwidacji WSI. Wniosek PiS odrzucony
    Przepadł
    wniosek PiS o zaniechanie prac nad projektem ustawy ws. powołania
    komisji mającej zbadać okoliczności likwidacji WSI. Teraz będzie on
    procedowany na kolejnych posiedzeniach Sejmu.







    • Nowak nie zrezygnuje z mandatu poselskiego?Nowak nie zrezygnuje z mandatu poselskiego?
      Dziewięć
      tygodni po deklaracji Sławomira Nowaka, iż wycofuje się z polityki,
      nadal nie złożył on poselskiego mandatu. Po wybuchu afery podsłuchowej
      oraz zegarkowej nie jest jednak zbyt aktywnym parlamentarzystą.
       



    Dyrektor zapłacił grzywnę za więźnia, który ukradł wafelek wart 99 groszy. Sąd podtrzymał wyrok

    fot. FreeImages

    Dyrektor Okręgowego Inspektoratu Służby
    Więziennej, płk Krzysztof Olkowicz jest winny - orzekł Sąd Okręgowy w
    Koszalinie, podtrzymując wyrok pierwszej instancji.

    Poprzedni wyrok zapadł w maju. Sąd uznał płk Olkowicza winnym,
    lecz nie wymierzył mu kary. Dyrektor jednak postanowił odwołać się od
    wyroku, ponieważ nie poczuwał się do winy. Przed rozprawą oświadczył, że
    gdyby jeszcze raz stanął w takiej sytuacji, postąpił by tak samo.

    42-letni Arkadiusz K. został aresztowany na 5 dni po tym, gdy nie
    zapłacił grzywny o wysokości 200 zł. To była kara za kradzież wafelka o
    wartości 99 groszy. Po trzech dnia płk Olkowicz dowiedział się o
    przyczynach aresztowania. Widząc, że osadzony to nie zwykły
    złodziejaszek, a niepełnosprawny mężczyzna,
    postanowił zapłacić grzywnę. Dyrektor nie miał wątpliwości, że sprawa
    jest kuriozalna i mężczyzna nie powinien trafić za kraty.

    Podwładni Olkowicza donieśli, że dyrektor złamał prawo, ponieważ zapłacił za oskarżonego, choć nie należał do jego rodziny.
    Zarówno sąd pierwszej jak i drugiej instancji uznał go winnym za
    bezprawne zapłacenie grzywny za osadzonego. Wyrok jest prawomocny.

    Ważni i ważniejsi w świetle polskiego prawa

    Prokuratura będzie dalej prowadzić śledztwo ws. mowy nienawiści w internecie – tak zdecydował sąd.  Tym
    samym uwzględnił zażalenia na umorzenie śledztwa, dotyczącego
    obraźliwych, internetowych wpisów na temat ministra Radosława
    Sikorskiego. 

    Warto w tej sytuacji przypomnieć, że od trzech lat do prokuratury
    doniesienia dotyczące znieważania o. Tadeusza Rydzyka CSsR, Dyrektora
    Radia Maryja składa Ogólnopolski Komitet Obrony Przed Sektami.

    W tym przypadku, kiedy sprawa dotyczy osoby duchownej sprawa jest
    umarzana – zauważa Ryszard Nowak, przew. ogólnopolskiego komitetu.

    - Dziwi to, że jeżeli się obrazi np. pana Komorowskiego, czy
    pana Sikorskiego na forach internetowych, to prokuratury i sądy działają
    błyskawicznie, a służby specjalne mogą nawet bardzo szybko zapukać do
    drzwi tych osób. Potrafią bardzo szybko znaleźć te osoby po nickach.
    Jest to jakaś wielka niesprawiedliwość, bo z jednej strony można szydzić
    z ojca Rydzyka – mało tego – można nawoływać do zabicia ojca Rydzyka i
    tutaj prokuratury i sądownictwo polskie jest bardzo pobłażliwe dla tych
    osób –
    podkreślił Ryszard Nowak.

    Ryszard Nowak przypomniał także szybką interwencję służb specjalnych
    wobec Roberta Frycza, autora strony Antykomor.pl. Wówczas tą sprawą żyła
    cała Polska. Ostatecznie stronę zamknięto a mężczyzna musiał odpracować
    kilkadziesiąt godzin prac społecznych.




    Można mówić o chrześcijanach "faszyści". Śledztwo w sprawie Nergala umorzone!

    Po raz kolejny okazuje się, że można
    bezkarnie obrażać chrześcijan, a sąd nie widzi w tym nic na tyle
    poważnego żeby zajmować się sprawą.

    Gdańska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Adama
    „Nergala” Darskiego - informuje Dziennik Bałtycki. W Prokuraturze Gdańsk
    Śródmieście toczyła się sprawa przeciwko Adamowi Darskiemu, wokaliście grupy
    Behemoth. Pozew przeciwko muzykowi złożył Komitet Obrony przed
    Sektami i Przemocą. Nergalowi zarzucali publiczne
    nazwanie chrześcijan faszystami.

    Przypomnijmy, że Nergal obraził chrześcijan wpisem na swoim
    facebookowym fanpage-u. Wokalista i satanista swoim wpisem nawoływał do
    nienawiści na tle różnic wyznaniowych, wypowiadając się o chrześcijanach
    wyjątkowo obraźliwie. Komentując sprzeciw wierzących przeciw spektaklowi „Golgota Picnic” Nergal napisał:

    Chrześcijański faszyzm w czystej formie. Twarze pozbawione cienia
    refleksji. Nieuzasadniona agresja. Zacietrzewienie. Chaos. Panika. (…)
    Mały, reaktywny ham, którego wciąż hoduje w sercu chce wyrzygać lawinę
    niecenzuralnych słów. Więcej. Chce kopać, bić, ranić, zabijać… Chyba
    tylko dzięki scenie, która jest wentylem dla mojej frustracji i
    wielkiego gniewu, nie jestem dziś bezwzględnym mordercą… brzmi
    pretensjonalnie, co? Nic nie poradzę. Jest we mnie tak wielka
    niezgoda na to co widzę, że aż mam ochotę na brutalną fizyczną
    interakcję z tym motłochem” (pisownia oryginalna)

    Czytaj:

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    219. Mogę tylko jedno napisć

    "Biednyś,boś głupi " a głupi ..bo ze złodziejami i zdrajcami nie chcieliśmy KRAŚĆ...i dlatego UNE dzisiaj żyją na swych resortowych emeryturach jak królowie,a my jak biedacy..ale za TO z dumnie podniesioną głową....
    Bo być Polakiem to brzmi dumnie ,a
    zdrajcą i sługusem czerwonych...to Hańba...
    Panie Antoni...jeszcze troszkę cierrpliwości,juz nadchodzi czas ROZLICZENIA z mordów,upokarzania i zbrodni nie do odkupienia
    Duchy Robotników,Dzieci i Górników i my ...Pamiętamy....!

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    220. E-miliony Palikota Dwa

    E-miliony Palikota


    Dwa miliony złotych z partyjnej kasy otrzymała jednoosobowa firma syna
    skarbniczki i członka zarządu Twojego Ruchu na wątpliwy program
    E-partia. Działacze i posłowie żądają rozliczenia.
    Jakie kompetencje ma Art Graf, ile osób zatrudnia, gdzie ma siedzibę?
    Firma zarejestrowana jest w mieszkaniu w warszawskim Ursusie. Ale
    korespondencje trzeba wysyłać na adres w Piastowie. Pod tym adresem
    prowadzi działalność Kancelaria Doradztwa Podatkowego, którą prowadzi…
    Danuta Wójcik. W bazie firm można też dowiedzieć się, że dodatkowym
    miejscem wykonywania działalności przez Art Graf jest StudioGifcik.
    To kwiaciarnia, też w Piastowie. Niestety nie można odwiedzić jej strony
    internetowej, bo zainfekowana jest wirusem trojanem. Telefony
    kontaktowe do firmy i kwiaciarni nie odpowiadają. Artur Wójcik też
    wyraźnie nie miał ochoty na rozmowę, bo nie oddzwonił.

    Według
    informacji biura prasowego, partia Palikota wydała od 2012 roku 
    na e-partię ponad 1 mln 900 tys. zł. Do tego roczna obsługa
    informatyczna 84 tys. złotych i 36 tys. za wynajęcie serwerów. Smsy też
    nie są bezpłatne - ok. 0,05 zł za sztukę ( w zależności o wysłanej
    liczby wiadomości). A faktura na  69 999 zł?  To zaliczka wypłacona
    na zakup laptopów oraz urządzeń niezbędnych do prowadzenia posiedzeń
    zarządu partii przy pomocy e-partii. Oraz na szkolenia z zakresu obsługi
    systemu w 41 okręgach.
    Zaatakował Roberta Biedronia. Sąd wydał wyrok

    Mężczyzna był oskarżony przez prokuraturę o naruszenie nietykalności
    cielesnej polityka przez uderzenie go pięścią w twarz, kopnięcie w
    brzuch oraz oplucie.
    Na 900 zł grzywny stołeczny sąd skazał Pawła G., którego uznał za winnego kopnięcia w brzuch posła Twojego Ruchu Roberta Biedronia. Według sądu nie miało to tła homofobicznego, choć mogło je mieć uderzenie chwilę wcześniej przez G. w twarz Jędrzeja S.

    Taki wyrok wydał Sąd
    Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia. Według adwokatów Biedronia
    homofobiczne tło miało całe zajście z czerwca 2013 r., kilka godzin po
    zakończeniu Parady Równości w stolicy. W godzinach nocnych
    doszło wtedy przed jednym z klubów do incydentu z udziałem 30-letniego
    Pawła G.; ucierpiał m.in. Biedroń.

    G. został oskarżony przez
    prokuraturę o naruszenie nietykalności cielesnej Biedronia przez
    uderzenie go bez powodu pięścią w twarz, kopnięcie w brzuch oraz
    oplucie. Drugim zarzutem było uderzenie Jędrzeja S. w twarz. Za
    naruszenie nietykalności cielesnej grozi grzywna, kara ograniczenia
    wolności albo do roku pozbawienia wolności.

    Sąd dokonał własnych
    ustaleń przebiegu incydentu. Uznał, że G. najpierw uderzył S. w twarz.
    Nie dał zaś wiary Biedroniowi, że został uderzony, kopnięty i opluty,
    gdy zaczął nagrywać G. komórką i wzywać policję.

    Sędzia Justyna Koska-Janusz
    podkreśliła, że gdyby faktycznie poseł został uderzony pięścią przez G.
    - który trenował boks - to na jego twarzy musiałyby pozostać ślady, a
    tych nie stwierdzono. Sędzia uznała, że poseł został tylko kopnięty w
    brzuch.

    Według sędzi można uznać,
    że uderzenie S. mogło mieć na celu zademonstrowanie przez G. niechęci
    wobec osób homoseksualnych, ale nie można tego motywu odnieść do
    kopnięcia Biedronia. Ono miało służyć tylko powstrzymaniu Biedronia przed nagrywaniem i chęci ucieczki oskarżonego - oświadczyła sędzia Koska-Janusz.

    Wymiar kary sędzia
    uzasadniła dotychczasową niekaralnością G. Ponadto sędzia uwzględniła,
    że w wyniku jego działań nie doszło do znacznych dolegliwości wobec pokrzywdzonych. Wyrok jest nieprawomocny; strona niezadowolona może się odwołać do Sądu Okręgowego w Warszawie.

    Pełnomocnik Biedronia mec.
    Paweł Osik powiedział dziennikarzom, że wnosił do sądu o uznanie, że
    cały incydent miał tło homofobiczne. Dodał, że o apelacji zdecyduje
    klient.

    Prokuratura wnosiła o
    skazanie G. i ukaranie go grzywną i nawiązką. Obrona dowodziła, że nie
    doszło do przestępstwa. Obrońca nieobecnego na wyroku oskarżonego
    powiedział, że raczej złoży apelację.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    221. kim jest ta pani ?

    ciekawa historia ?czy może kolejny przekręt...?
    skarbnik wszak funkcja to "Zacna... ;)"

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    222. „Trzeba mieć tupet, żeby tak

    Trzeba mieć tupet, żeby tak potraktować Macierewicza. Albo dostać zlecenie…”

    Fot. Youtube.pl

    Fot. Youtube.pl

    Film Patryka Vegi „Służby specjalne” podejmuje ulubiony temat prasy opozycji – wielkich wpływów w III Rzeczpospolitej funkcjonariuszy rozwiązanych WSI.
    Według pewnego generała u Vegi rozwiązanie było błędem. Dlatego
    utworzył z kilku żołnierzy tajną organizację. Ci mordują z zimną krwią
    wskazane ofiary i szantażują magnata medialnego (wygląda jak Jan Wejchert), by uprawiał zleconą propagandę. Wieszają polityka podobnego do Andrzeja Leppera w krawacie w biało-czerwone paski mówiąc, że przyszli zrobić mu samobójstwo.
    Są zbrodniarzami ponoć dla polskiej racji stanu, ale nie wiedzą,
    komu na prawdę służą. Umieszczają także
    swojego człowieka „pod żyrandolem”.

    Mocne, nieprawdaż? Jakże odważny musi być reżyser. Albo mieć dobre krycie.

    Jednak to nie zbrodniarze są negatywnymi bohaterami filmu, lecz postać przypominająca Antoniego Macierewicza, który WSI rozwiązał za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Publiczność ogląda więc z jednej strony cynicznego, ale zatroskanego o Polskę generała, który na końcu strzela sobie w łeb. Albo ktoś mu strzelił. Niektórzy widzą tu gen. Dukaczewskiego, ostatniego szefa WSI, choć w realu to nie on popełnił „samobójstwo”, a gen. Petelicki. Natomiast z drugiej strony oglądają – idiotę.

    Trzeba mieć tupet, żeby tak potraktować Macierewicza. Albo dostać zlecenie na współzałożyciela KOR ściganego przez SB, lustratora władz III RP z roku 1992 i niezłomnego badacza katastrofy smoleńskiej. O jego trosce o Polskę i sprawiedliwość nie można wątpić. To wymagało charakteru, umysłu i odwagi. Kim jest Vega przy Macierewiczu? Kim jest gen. Dukaczewski?

    Reżyser i scenarzysta w jednej osobie powiada, że dla dokumentacji filmu przeprowadził kilkadziesiąt rozmów z żołnierzami byłych WSI.
    Przyznaje, że nie rozmawiał z nikim z likwidatorów tej służby.
    Mieliby mu ciekawe rzeczy do powiedzenia, gdyby spytał. A nie spytał. Proces
    sądowy, w którym oskarżony nie ma prawa głosu jest przestępstwem
    sądowym. „Auditur et altera pars”, należy wysłuchać także drugiej
    strony, to podstawowa zasada w prawie rzymskim, w łacińskiej cywilizacji
    – i w dziennikarstwie.

    Patryk Vega mógł swobodnie wypowiedzieć się w Telewizji Republika, chociaż jego film jest uważany w TVR za
    nieuczciwy. Jednak został zaproszony do studia przez Michała Rachonia,
    gdyż „należy wysłuchać i drugiej strony”. Z tego samego powodu Antoni
    Macierewicz też mógł przedstawić swój ogląd wydarzeń w TVR.
    W kilku punktach wskazał nadużycia prawdy, których dopuścił się Patryk
    Vega. Obie wypowiedzi pozwalają widzom wyrobić sobie samodzielną
    ocenę „Służb specjalnych”.

    Jak to możliwe, żeby fabuła kompromitująca żołnierzy WSI jak również system polityczny III RP, weszła do kin?
    Gdyby nie chcieli tego filmu, to przedstawiliby realizatorom
    „propozycję nie od odrzucenia” a na ekranie widać, że wiele potrafią.
    Jednak film powstał. Czy to znaczy, że reżyser Vega stał się rzecznikiem
    byłych żołnierzy WSI?

    Macierewicz wysuwa ciekawą hipotezę dlaczego powstał taki film. Ci
    ludzie zamierzają straszyć opinię publiczną a więc i polityków
    szykujących się do objęcia władzy. Nadają komunikat „nie
    ruszajcie nas, bo to się źle dla was skończy”. Podobnie
    ostrzegał Macierewicza prezydent Lech Kaczyński, a co ten kiedyś
    powtórzył publicznie: „Ty nie wiesz, do czego oni są zdolni”.
    Teraz wiemy wszyscy.

    PS. Uwaga na konflikt interesów. Autor ma program filmowy w TV Republika.

    Tekst ukazał się na stronach SDP


    autor:

    Krzysztof Kłopotowski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    223. Marek Siwiec nie znieważył


    Marek Siwiec nie znieważył Jana Pawła II. Koniec sprawy sprzed 17 lat [ZDJĘCIA]

    Po trwającym 10 lat procesie Marek Siwiec został w piątek
    oczyszczony z zarzutu znieważenia Jana Pawła II i obrazy uczuć
    religijnych. Chodzi o słynną już scenę lądowania prezydenckiego
    śmigłowca w 1997 roku w Ostrzeszowie. Siwiec wychodząc z helikoptera
    wykonał znak krzyża, a zachęcony przez prezydenta Aleksandra
    Kwaśniewskiego, uklęknął i ucałował ziemię. Zdaniem sądu, jeżeli ktoś
    jest winny to... Marian Krzaklewski.
    Scena z Siwcem pojawiła się w 2000 roku w spocie wyborczym Mariana
    Krzaklewskiego i dała początek trwającemu cztery lata śledztwu, a po nim
    dziesięć lat procesowi. Ukarania prezydenckiego ministra domagało się
    dwa tysiące osób (!), które złożyły doniesienie do ostrzeszowskiej
    prokuratury. Ta dwukrotnie próbowała umorzyć śledztwo uznając, że Siwiec
    znieważył nieumyślnie, czyli nie znieważył. Udało się
    jej to dopiero za trzecim razem.
    Przegrana w tegorocznych wyborach oznaczała także pożegnanie z
    immunitetem. Proces w sprawie wydarzeń sprzed 17 lat (!) mógł się w
    końcu rozpocząć. Rozpoczął się i skończył tego samego dnia. Umorzeniem.


    Doszło do przedawnienia zanim jeszcze wpłynął subsydiarny akt
    oskarżenia – uzasadniała swoją decyzję sędzia Agnieszka Borucka. Żeby
    mogło dojść do procesu, to prywatny akt oskarżenia powinien być złożony w
    ciągu pięciu lat od sceny z lądowania, czyli najpóźniej w 2002 roku.

    Że wypadało to akurat w połowie prokuratorskiego śledztwa, gdzie żaden
    sąd by go nie przyjął, nie ma znaczenia.

    Żeby doszło do znieważenia przedmiotu kultu sprawca musi chcieć
    znieważyć ten przedmiot. Tego w zachowaniu Marka Siwca nie sposób
    wykazać – uzasadniała sędzia Agnieszka Borucka. – Bezpośredni
    obserwatorzy zajścia uznali to za gest bez większego znaczenia.

    A jeżeli ktoś jest winny, że trzy lata później kilka tysięcy osób
    poczuło się obrażonych w swoich uczuciach religijnych, to... Marian
    Krzaklewski.

    – Jedynie ukazanie spotu przedstawiającego Marka Siwca w określonym
    kontekście i z jednoznacznym komentarzem spowodowało, że niektórzy
    widzowie skojarzyli te zachowania z Janem Pawłem II i doznali poczucia,
    że ich uczucia religijne zostały obrażone – argumentowała sędzia.

    Postanowienie o umorzeniu nie jest jeszcze prawomocne. Jerzy Pietrowicz
    już zapowiedział jego zaskarżenie.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    224. pędzący królik w sądzie

    Były szef CBA skazany
    Były szef CBA
    i poseł PiS, Mariusz Kamiński, został skazany na 5 tys. zł grzywny
    za zniesławienie Mirosława Drzewieckiego, byłego ministra sportu
    w rządzie PO. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", wyrok wydał stołeczny sąd.
    W 2011 roku w wywiadach prasowych Kamiński, opierając się na zeznaniach
    "Brody" - świadka koronnego, mówił, że "PO była finansowana przez mafię
    pruszkowską".
    Jak orzekł sąd, na stwierdzenie Kamińskiego o PO
    nie ma dowodów. Wyrok nie jest prawomocny. Drzewiecki wytoczył również
    Kamińskiemu proces cywilny w tej samej sprawie - domaga się przeprosin
    oraz przeznaczenia 50 tys. zł na cel społeczny.

    Mariusz Kamiński, kiedyś wszechwładny szef nowo utworzonego CBA, a
    obecnie poseł PiS, został wczoraj skazany przez stołeczny sąd na 5 tys.
    zł grzywny za zniesławienie Mirosława Drzewieckiego, byłego ministra
    sportu w rządzie PO.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    225. Usłyszał wyrok za zabójstwo,

    zobacz więcej »

    Nie ma Piotra G., skazanego za zlecenie zabójstwa,
    nie ma Henryka L. ps. Lewatywa, jego wspólnika, który dostał wyrok za
    zorganizowanie morderstwa, nieuchwytny jest też Adam S., ps. Smoła,
    który podczas zbrodni strzelał, ani Krzysztofa B., który pomagał
    wspólnikom w ucieczce. Tydzień temu zapadł wyrok w sprawie zabójstwa
    dyrektora bydgoskiego PZU, za kraty z pięciu skazanych trafił tylko
    jeden. Co teraz? - Szukamy - mówią policjanci.

    Tydzień temu zapadł wyrok w głośnej
    sprawie zabójstwa dyrektora Centrum Likwidacji Szkód PZU Piotra
    Karpowicz. Za zbrodnię sprzed szesnastu lat został skazany Piotr G.,
    bydgoski dealer mercedesa. Za zlecenie zabójstwa dostał 25 lat
    więzienia, tyle samo ile Henryk L., ps. Lewatywa, który miał Piotrowi
    pomagać w zorganizowaniu morderstwa, oraz ile Adam S., ps. Smoła, który
    strzelił do Piotra Karpowicza. Za pomoc w zatarciu śladów zbrodni wyroki
    usłyszeli też Tomasz Z. (12 lat) i Krzysztof B. (9 lat).


    Jedyny skazany w sprawie mężczyzna, który został zatrzymany, to
    Tomasz Z. Policjanci zastali go w pracy i stamtąd doprowadzili do
    aresztu.

    Policjanci informują, że teraz zaginionych mężczyzn
    szukają u ich rodzin i przyjaciół. Kiedy nie uda im się znaleźć
    skazanych w ten sposób, wtedy muszą zawiadomić o sprawie sąd. Ten może
    podjąć decyzję o wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania lub listu
    gończego.

    Morderstwo sprzed szesnastu lat

    Dyrektor Centrum
    Likwidacji Szkód PZU Piotr Karpowicz zginął wieczorem 19 stycznia 1999
    r. na parkingu przed siedzibą firmy przy ul. Wojska Polskiego w
    Bydgoszczy. 


    Równi i równiejsi wobec prawa?

    Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie Trybunalskim umorzyła
    postępowania ws. oszusta, który posługując się podrobionym podpisem o.
    Tadeusza Rydzyka CSsR, Dyrektora Radia Maryja, wyłudzał pieniądze.

    Oszust w korespondencji wysyłanej do osób mieszkających w
    Białymstoku, Jezioranach i Rybniku dziękował za wsparcie oraz prosił o
    pomoc na rzecz WSKSiM, podając fałszywy numer konta. Postępowanie
    umorzono z powodu niewykrycia sprawcy.

    To już kolejna sytuacja, która dobitnie pokazuje, że polski wymiar
    sprawiedliwości dzieli obywateli na równych i równiejszych. W lipcu
    Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota umorzyła śledztwo ws. znieważania i
    nawoływania na forach internetowych „Gazety Wyborczej” do zabicia o.
    Tadeusza Rydzyka CSsR. Według prokuratury to czyn nisko szkodliwy
    społecznie.


    Mafioso przyleciał do Polski, dokumenty nie. I zaczęły się kłopoty. Minister interweniuje ws. ekstradycji

    Mafioso przyleciał do Polski, dokumenty nie. I zaczęły się kłopoty. Minister interweniuje ws. ekstradycji

    Minister sprawiedliwości włączył się w wyjaśnienia
    okoliczności ekstradycji z RPA Janusza G. - “Grafa”, uchodzącego za
    jednego...
    czytaj dalej »


    Sąd zaostrzył kary w głośnej sprawie handlu bronią przez osoby z WSI

    Do 4 lat i 2 lat więzienia bez zawieszenia sąd odwoławczy
    zaostrzył w czwartek kary części skazanych w głośnej w latach 90.
    sprawie handlu bronią prowadzonego przez ludzi byłych Wojskowych Służb
    Informacyjnych. Sąd zbijał argumenty obrony, że podsądni działali “dla
    chwały ojczyzny”.

    Sprawa dotyczy oskarżenia sześciu żołnierzy i tajnych
    współpracowników WSI o nielegalne działania z pierwszej połowy lat 90.
    podczas handlu bronią, prowadzonego przez spółki związane z WSI.
    Prokuratura zarzuciła im fałszowanie dokumentów i poświadczanie
    nieprawdy w związku z dostawami broni wartości ok. 4,5 mln dolarów do
    państw objętych embargiem ONZ oraz branie łapówek. Ciążyło na nich w
    sumie 90 zarzutów. Groziło im od 3 do 12 lat więzienia.

    Oskarżeni to m.in. Edmund Ochnio oraz Jerzy Dembowski – obaj
    wymieniani w raporcie z weryfikacji WSI, według którego w latach 90. WSI
    handlowały bronią z mafią państw nadbałtyckich i arabskimi
    terrorystami. Raport sygnował Antoni Macierewicz jako szef komisji
    weryfikacyjnej WSI, a ujawnił go w lutym 2007 r. prezydent Lech
    Kaczyński.

    Raport stwierdzał, że w latach 1992-96 z Polski wyeksportowano m.in.
    ponad 20 tys. pistoletów TT, kilkaset karabinków kałasznikow, kilka
    tysięcy innych karabinów, kilkaset granatników, granaty moździerzowe i
    amunicję. Według raportu, oparciem w tym miały być firmy stworzone
    jeszcze przez służby wojska PRL przez ich agentów: “Cenrex”, “Steo” i
    “Falcon”. Według raportu, “Steo” założono dla Ochnio, tajnego
    współpracownika WSI; firmą “Cenrex” kierował oficer WSI pod przykryciem,
    płk Dembowski ps. Wirakocza.

    Spółki te kupowały broń od MON i policji, które pozbywały się
    uzbrojenia z lat 50. Odbiorcami broni miały być spółki z Estonii, Łotwy i
    znany handlarz bronią pochodzenia arabskiego Monzer al-Kassar (broń
    miał kierować m.in. do Somalii). Transakcja miała dać WSI ok. 150-200
    tys. dolarów prowizji.

    Aferę wykryli w 1996 r. celnicy w Estonii, przez którą przerzucano
    broń – na przejściu granicznym z Łotwą przechwycono 1600 pistoletów. W
    raporcie stwierdzono, że pistolety z Polski miały trafić do estońskiej
    grupy przestępczej, o czym Ochnio miał wiedzieć (on sam zaprzeczał, że
    wiedział).

    Sześciu podsądnych w całej sprawie oskarżała prokuratura z Gdańska, a
    proces w I instancji prowadził Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy – po tym
    jak sprawę przeniesiono z gdańskiego sądu. Ogłoszony w zeszłym roku
    wyrok skazujący zapadł w kilkunastu zarzutach dotyczących głównie
    poświadczenia nieprawdy przy uzyskiwaniu zgód na wywóz broni i amunicji z
    Polski. “Nie było żadnej afery” – uznał po wyroku Ochnio, który w
    rozmowie z PAP przekonywał, że arabski handlarz bronią miał wszelkie
    niezbędne pozwolenia władz swego kraju.

    Sąd uznał winę Ochni co do kilku poświadczeń nieprawdy – co umorzono z
    powody przedawnienia; z kilku innych zarzutów sąd go uniewinnił.
    Dembowskiego sąd skazał za kilka zarzutów na rok i sześć miesięcy
    więzienia; w poczet kary zaliczono mu ponad 10 miesięcy aresztu z lat
    90.; resztę zarzutów umorzył, z kilku go uniewinnił. Dwaj inni podsądni
    usłyszeli wyroki roku oraz 10 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata. Piąty
    został częściowo uniewinniony; część zarzutów umorzono.

    Skazani oraz prokuratura odwołali się do Sądu Okręgowego w Warszawie,
    którego wydział odwoławczy w czwartek ogłosił prawomocny wyrok. Na jego
    mocy karę dla Jerzego Dembowskiego sąd zaostrzył do 4 lat więzienia, a
    drugiemu skazanemu – Januszowi Grządzielowi – orzeczoną w I instancji
    karę 2 lat w zawieszeniu – odwiesił. Dokonał też kilku technicznych
    korekt, a w pozostałej części apelacje – w tym wszystkie apelacje
    obrońców – odrzucił.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    226. III RP w pełnej krasie.

    PAP/Bartłomiej Zborowski


    III RP w pełnej krasie. Dukaczewski triumfuje w sądzie - śledztwo ws. likwidacji WSI i Macierewicza będzie wznowione...

    W poniedziałek sąd - w głównej części -
    uwzględnił zażalenia na umorzenie tego śledztwa w 2013 r. Złożyli je
    m.in. b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski, b. agent wywiadu Aleksander
    Makowski, biznesmen Zygmunt Solorz-Żak oraz Polsat, ITI i ABW.

    Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. nieprawidłowości przy tworzeniu raportu z weryfikacji WSI przez szefa komisji weryfikacyjnej WSI Antoniego Macierewicza. Oznacza to, że śledztwo ma być wznowione.

    W poniedziałek sąd - w głównej części - uwzględnił zażalenia na umorzenie tego śledztwa w 2013 r. Złożyli je m.in. b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski, b. agent wywiadu Aleksander Makowski, biznesmen Zygmunt Solorz-Żak oraz Polsat, ITI i ABW. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wnosiła o utrzymanie umorzenia. Postanowienie sądu jest prawomocne.

    Początkowo prokuratura chciała zarzucić Macierewiczowi niedopełnienie
    obowiązków (jako funkcjonariusza publicznego) przy tworzeniu raportu,
    poświadczenie w nim nieprawdy oraz pomoc w ujawnieniu w nim tajemnic
    państwowych. Prokurator generalny Andrzej Seremet dwa razy zwracał
    jednak prokuraturze wniosek o uchylenie immunitetu posła PiS.

    To trwające od 2007 r. śledztwo umorzono w grudniu 2013 r. Uznano, że
    Macierewicz jako szef komisji nie był funkcjonariuszem publicznym,
    który może odpowiadać za niedopełnienie obowiązków bądź ich
    przekroczenie. Według prokuratury raport nie jest dokumentem, do którego
    odnosi się przestępstwo poświadczenia nieprawdy, bo nie może ono
    dotyczyć dokumentu „analityczno-ocennego”.

    Równolegle - kilka godzin przed rozprawą - gen. Marek Dukaczewski zarzucił Andrzejowi Seremetowi stronniczość. Zdaniem b. szefa WSI - cytowanego przez serwis
    tvn24 - Seremet osobiście zwrócił prokuratorom wniosek o uchylenie
    immunitetu Antoniego Macierewicza i przedstawił swoją opinię, według
    której nie można polityka PiS pociągnąć do odpowiedzialności za sprawę WSI.

    Ot, III RP

    Sąd nakazał wznowić śledztwo ws. Macierewicza i weryfikacji WSI

    Sąd nakazał wznowić śledztwo ws. Macierewicza i weryfikacji WSI

    Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję o umorzeniu
    śledztwa ws. Antoniego Macierewicza. Chodzi o domniemane
    nieprawidłowości...
    czytaj dalej »



    Prokuratura na wojnie z sądem o Macierewicza. Żąda kolejnego posiedzenia ws. WSI

    Prokuratura na wojnie z sądem o Macierewicza. Żąda kolejnego posiedzenia ws. WSI
    Sąd pominął większość punktów zażalenia pokrzywdzonych przez
    Antoniego Macierewicza i Komisję Weryfikacyjną WSI – uważa Prokuratura
    Apelacyjna w Warszawie.
    czytaj dalej »

    Z dokumentu, do którego dotarł Maciej Duda, dziennikarz śledczy
    portalu tvn24.pl, wynika, że prokuratura wnosi „o nie zwracanie akt, a
    wyznaczenie kolejnego terminu posiedzenia celem rozpoznania zażaleń w
    całości”.

    - Potwierdzam, że taki wniosek wysłaliśmy we wtorek do
    warszawskiego Sądu Okręgowego – powiedział Waldemar Tyl, wiceszef
    Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

    Prokuratorzy: sąd pomija najważniejszy problem

    W
    piśmie prokuratorzy wyliczają, że sąd pominął pięć punktów z zażaleń. W
    tym ten najważniejszy: kwestię tego, czy Antoni Macierewicz jako szef
    Komisji Weryfikacyjnej WSI był funkcjonariuszem publicznym, czy nie.Tego problemu nie chciał także rozstrzygnąć wcześniej Sąd Najwyższy. Zaś
    sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska ze stołecznego Sądu Okręgowego w
    poniedziałek poleciła, by w ponownym śledztwie prokuratura ustaliła
    status prawny Macierewicza oraz komisji weryfikacyjnej. Według zaleceń
    sądu prokuratura ma m.in. ponownie przeanalizować, czy Macierewicz był
    funkcjonariuszem publicznym, którego może dotyczyć przestępstwo
    przekroczenia uprawnień. Problem w tym, że prokuratura wcześniej
    parokrotnie i pod różnym kątem już to sprawdzała.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    227. "Czy minister Siwiec ucałował

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    228. Sędzia Wojciech Łączewski

    13:41

    Sąd: Kamiński winny nadużycia prawa w "aferze gruntowej"

    Sąd: Kamiński winny nadużycia prawa w "aferze gruntowej"

    Były szef CBA Mariusz Kamiński winny nadużycia prawa
    przy prowadzeniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne działań w tzw....
    czytaj dalej »

    Były szef CBA Mariusz Kamiński winny nadużycia prawa
    przy prowadzeniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne działań w tzw.
    "aferze gruntowej" w 2007 r. - orzekł Sąd Rejonowego dla
    Warszawy-Śródmieścia. Wyrok jest nieprawomocny.

    Zdaniem sądu Mariusz Kamiński przekroczył swe uprawnienia jako szef CBA przy tzw. aferze gruntowej w 2007 roku.

    W
    ubiegły poniedziałek przed sądem zakończyły się mowy końcowe w tym
    częściowo niejawnym procesie, który trwał od kwietnia 2013 r.

    Kary porównywalne

    W
    lutym - za zamkniętymi drzwiami - prok. Bogusław Olewiński wniósł dla
    Kamińskiego (dziś posła i wiceprezesa PiS) o karę roku więzienia w
    zawieszeniu na 3 lata, 4 lata zakazu pełnienia funkcji kierowniczych i
    kilka tysięcy złotych grzywny.

    O podobne kary prokurator wniósł dla jego trzech podwładnych: b.
    wiceszefa CBA Macieja Wąsika (członka sejmiku mazowieckiego z ramienia
    PiS) oraz b. dyrektorów Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA Grzegorza
    Postka i Krzysztofa Brendela. Prokurator wnosił o uznanie winy za
    wszystkie stawiane zarzuty.

    Obrona i sami oskarżeni - którym
    grozi do 8 lat więzienia - wnosili o uniewinnienie. - Proces nie wykazał
    winy oskarżonego - mówił obrońca Kamińskiego mec. Andrzej Wąsowski. Sam
    Kamiński nie chciał komentować wniosku prokuratury. Wcześniej wiele
    razy mówił, że zarzuty są "polityczne".

    Sędzia Wojciech Łączewski stwierdził, że Mariusz Kamiński, jako szef CBA, przekroczył swoje uprawnienia.



    Prokurator Bogusław Olewiński wnosił o ukaranie byłego szefa CBA
    Mariusza Kamińskiego. Chciał dla niego kary roku więzienia w zawieszeniu
    na trzy lata, cztery lata zakazu pełnienia funkcji kierowniczych i
    kilka tysięcy zł grzywny. Żądał też podobnych kar dla jego trzech
    podwładnych: byłego wiceszefa CBA Macieja Wąsika oraz byłych dyrektorów
    Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela.



    Obrońcy domagali się uniewinnienia.



    Wyrok jest nieprawomocny.



    – Cały ten proces jest w mojej ocenie ogromnym nadużyciem
    wymiaru sprawiedliwości wobec Mariusza Kamińskiego i byłych
    funkcjonariuszy CBA.
    Sąd wyraził już swoją opinię i umorzył postępowanie bez robienia przewodu
    sądowego. Niestety, zdanie Sądu Okręgowego, który nakazał przeprowadzić
    ten proces, było inne. Prokurator, który się zażalił, teraz doprowadził
    ten proces do końca
    mówił wcześniej portalowi niezalezna.pl Maciej Wąsik.


    Kim jest sędzia, który skazał byłego szefa CBA? Ma już na koncie mocne wyroki 

    Sędzia Wojciech Łączewski (w środku) ogłasza wyrok ws

    Przewodniczącym składu sędziowskiego, który wydał dzisiejszy wyrok, jest sędzia Wojciech Łączewski.


    To nie było jego pierwsze głośne orzeczenie. Dwa lata temu uznał
    winę i skazał na karę więzienia w zawieszeniu policjanta, który skopał
    manifestanta z Marszu Niepodległości. Wyrok zapadł wbrew prokuraturze,
    która chciała warunkowego umorzenia sprawy. - Policjant ma obowiązek
    respektowania godności ludzkiej i przestrzegania praw człowieka. Karol
    Cak nie jest jednoosobowym wymiarem sprawiedliwości, który ma wymierzać
    karę za przestępstwo - mówił sędzia w uzasadnieniu wyroku.

    Pół roku później sędzia Wojciech Łączewski skazał 17 kiboli za to, że podczas meczu Legii Warszawa z Widzewem Łódź
    krzyczeli z trybun "Hamas, Hamas - Juden auf den Gas". Wyrok był
    nietuzinkowy. Zamiast standardowych w podobnych sytuacjach kar więzienia
    w zawieszeniu sędzia skazał oskarżonych na prace społeczne i dodatkowo
    na przymusowy seans filmu Izabelli Cywińskiej "Cud purymowy". Film opowiada m.in. o tym, jak główny bohater, do tej pory antysemita, dowiaduje się, że ma żydowskie korzenie.


    „Nie jest czynem zabronionym nawoływanie do zabicia i wypatroszenia Jarosława Kaczyńskiego
    przez posła Palikota. Należy, to traktować jako dobry żart”
    - tak mówi sąd!

    W dniu dzisiejszym, tj. 16.04.2015 r. Sąd Rejonowy dla 
    Warszawy Mokotowa,
    XIV Wydział Karny, sygnatura akt XIV Kp 543/15 (ul.
    Ogrodowa 51 a)   postanowił:

    odrzucić zażalenie Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocy na postanowienie Prokuratury Rejonowej Warszawa
    Mokotów  w sprawie odmowy wszczęcia śledztwa w sprawie  nawoływania do
    zabicia Jarosława Kaczyńskiego przez posła Janusza Palikota.

    http://www.fronda.pl/a/skandal-sad-uznal-ze-mozna-nawolywac-do-zabicia-j...



    Fot. YouTube


    Śledztwo ws. kilometrówek umorzone. Sikorski i Nowak nie poniosą odpowiedzialności

    Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że brak jest podstaw do przyjęcia, iż posłowie dopuścili się oszustwa.

    Umorzono śledztwo w sprawie „kilometrówek” 25 posłów, w tym
    marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego - poinformowała Prokuratura
    Okręgowa w Warszawie. Prokuratura uznała, że brak jest podstaw do przyjęcia, iż posłowie dopuścili się oszustwa.

    Wszczęte w grudniu 2014 r. śledztwo dotyczyło m.in. podejrzenia
    doprowadzenia Kancelarii Sejmu w latach 2005-2014 przez 25 posłów do
    niekorzystnego rozporządzenia mieniem - łącznie 1 mln 705 tys. zł - w
    związku z „rozliczaniem w ramach ryczałtu otrzymanego na prowadzenie
    biura poselskiego kosztów przejazdu samochodem z tytułu
    wykonywania mandatu poselskiego”.

    W sprawie chodziło o rozliczenia 25 posłów z różnych
    ugrupowań, w tym m.in. o obecnego marszałka Sejmu Radosława
    Sikorskiego i wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna.

    Biorąc pod uwagę, iż większość posłów objętych postępowaniem to
    posłowie z okręgów wyborczych znacznie oddalonych od Warszawy, to
    dokonanie prostego zestawienia liczby kilometrów dzielących ich
    okręgi od Warszawy, z liczbą dni, w których odbywały się posiedzenia
    Sejmu lub prace komisji, pozwala na przyjęcie, iż w ciągu każdego
    miesiąca mogli oni wykorzystać nawet górną kwotę limitu kilometrów

    — uznała prokuratura.

    Dlatego, jak poinformował rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury
    okręgowej prok. Przemysław Nowak, zebrany w śledztwie materiał dowodowy
    dał podstawy do przyjęcia, iż wszyscy objęci sprawą posłowie mogli
    wykorzystać zadeklarowaną w dokumentach kwotę
    ryczałtu na przejazdy samochodem.

    Śledztwo dotyczyło m.in. imprezy urodzinowej b. szefa MSZ Radosława Sikorskiego w 2013 r., a także rozliczenia 39,9 tys. zł za rozmowy telefoniczne przez b. posła Sławomira Nowaka. Uznano, że nie doszło do nieprawidłowości.

    Umarzając w środę śledztwo wobec 25 posłów co do tzw. kilometrówek, Prokuratura Okręgowa w Warszawie podjęła taką samą decyzję co do innych wątków tego szeroko zakrojonego postępowania.

    I tak, wobec braku znamion czynu zabronionego, umorzono
    sprawę rzekomego przekroczenia uprawnień przez Sikorskiego w związku z
    zorganizowaniem w lutym 2013 r. imprezy urodzinowej ówczesnego szefa MSZ w pałacyku MON w Helenowie.
    Jak podał Przemysław Nowak, rzecznik prokuratury, MSZ nie
    organizowało tej prywatnej imprezy i nie poniosło żadnych kosztów, a
    zapłata za fakturę w kwocie 13,9 tys. zł nastąpiła z prywatnego konta Sikorskiego. W fakturze ujęto koszty wyżywienia, napojów, dekoracji stołów, zakwaterowania.

    Ośrodek nie sprzedawał, nie użyczał i nie podawał w ramach świadczonych usług jakichkolwiek napojów alkoholowych

    — dodał prok. Nowak.

    Umorzono też kwestię rozliczenia przez ówczesnego posła
    Sławomira Nowaka, w ramach ryczałtu na prowadzenie biura
    poselskiego za rok 2013, kwoty 39,9 tys. zł tytułem kosztów usług
    telekomunikacyjnych.
    Z Kancelarii Sejmu uzyskano faktury za te usługi przedłożone przez Nowaka, a opiewające na 40,4 tys. zł.

    Zgodnie z zarządzeniem nr 8 Marszałka Sejmu z 25 września 2001 r. w
    sprawie warunków organizacyjno-technicznych tworzenia, funkcjonowania i
    znoszenia biur poselskich, poseł ma dowolność w przeznaczaniu
    określonych kwot na poszczególne pozycje w ramach ryczałtu
    przyznanego na prowadzenie biura poselskiego. Wydatki te musi
    dokumentować fakturami lub rachunkami, nie jest związany żadnymi
    uregulowaniami co do limitów na poszczególne wydatki

    — dodał Nowak. Podkreślił, że wobec faktu, iż Nowak prawidłowo
    udokumentował poniesienie wydatków na usługi telekomunikacyjne, brak
    jest podstaw do zakwestionowania wysokości rozliczonej kwoty.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    229. Były burmistrz dostanie 164

    Sąd Okręgowy w Gdańsku przyznał w
    poniedziałek byłemu burmistrzowi Helu 93 tys. zł odszkodowania i
    zadośćuczynienia za bezprawne zatrzymanie przez CBA. Wraz z odsetkami
    kwota sięgnie 164 tys. zł. - Proszę dopisać do rachunku za IV RP -
    skomentował pełnomocnik Henryka Wądołowskiego.

    - Sprawa co do zasady bezsporna, areszt był
    niewątpliwie niesłuszny, sprawa karna zakończyła się prawomocnym
    uniewinnieniem - tłumaczyła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna
    Szulc-Kozik,
    przewodnicząca trzyosobowego składu orzekającego. - Chociaż
    warto podkreślić, że uniewinnień się nie różnicuje - nie ma lepszych
    czy gorszych, dla sądu nie ma znaczenia, czy do uniewinnienia doszło np.
    z powodu braku dowodów, czy dlatego, że czyn nie miał miejsca.


    Wpływ na wysokość kwoty - jak podkreślał sąd - miały długość aresztu, utrata dobrego imienia, nieodwracalność skutków.


    Afera taśmowa: Sienkiewicz
    zorganizował prowokację na Marszu Niepodległości? Opozycja żąda
    wyjaśnień

    Posłowie SLD żądają by prokurator generalny Andrzej Seremet oraz
    szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik złożyli przed
    sejmową komisją do spraw służb specjalnych wyjaśnienia w sprawie nowych
    wątków afery podsłuchowej. PiS chce by na posiedzeniu Sejmu informację
    na temat śledztwa przekazał prokurator generalny oraz premier Ewa
    Kopacz. Opozycja jest zbulwersowana dzisiejszą publikacją tygodnika "Do
    Rzeczy", z w której wynika, że szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz mógł
    zorganizować prowokację z podpaleniem budki wartowniczej przy ambasadzie
    Rosji w Warszawie podczas Marszu Niepodległości w listopadzie 2013 r.

    Mariusz Kamiński przegrał proces z Mirosławem Drzewieckim.
    http://wpolityce.pl/polityka/254832-mariusz-kaminski-przegral-proces-z-m...

    B. szef CBA Mariusz Kamiński (PiS) jest prawomocnie skazany za zniesławienie b. ministra sportu z PO Mirosława Drzewieckiego, któremu - powołując się na zeznania świadka koronnego Piotra K., „Brody” zarzucił udział w praniu brudnych pieniędzy na rzecz PO.

    W środę Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uwzględnił prywatny akt oskarżenia wniesiony w tej sprawie przez b. ministra sportu. SO oddalił - uznając za „oczywiście bezzasadną” - apelację obrońcy Kamińskiego, którego w grudniu zeszłego roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał na 5 tys. zł grzywny za zniesławienie Drzewieckiego na podstawie art. 212 Kodeksu karnego.

    Chodzi o wypowiedź b. szefa CBA z maja 2011 r., gdy Kamiński mówił w mediach, że gangster Piotr K. złożył w 2009 r. zeznania obciążające Drzewieckiego. Miało z nich wynikać, że Drzewiecki „utrzymywał przestępcze kontakty z gangsterami z +grupy pruszkowskiej+”.

    Sprawa dotyczyła jego zaangażowania w proceder legalizowania pieniędzy mafii, czyli +prania brudnych pieniędzy+. Z informacji tych wynikało również, że część tych środków została przeznaczona na nielegalne finansowanie PO

    — twierdził b. szef CBA.

    Jego słowom zaprzeczał prokurator generalny Andrzej Seremet.

    W relacjach tego świadka nie ujawniają się okoliczności, które są m.in. przedmiotem tego wywiadu (Kamińskiego - PAP), a które miałyby sugerować istnienie powiązań tego rodzaju, które miałyby świadczyć o finansowaniu takiej czy innej partii przez osoby ze świata przestępczego

    — podkreślał. Prokuratorskie śledztwo nie potwierdziło, że Drzewiecki prał „brudne pieniądze” - zeznała w ub.r. wiceprokurator generalna Marzena Kowalska.

    W środę trzyosobowy skład wydziału odwoławczego Sądu Okręgowego w Warszawie, po niejawnym rozpoznaniu apelacji Kamińskiego, oddalił ją, uznając za „oczywiście bezzasadną”. Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu tego wyroku sędzia Małgorzata Radomińska, argumenty obrony nie zasługiwały na uwzględnienie.

    Prawomocne skazanie Kamińskiego nie zamyka mu drogi do Sejmu, konstytucja bowiem zakazuje tego osobom skazanym za przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego - ta sprawa stanęła przed sądem z oskarżenia prywatnego.

    Niezależnie od tego Sąd Okręgowy Warszawa-Praga prowadzi proces cywilny z powództwa Drzewieckiego przeciw Kamińskiemu. W pozwie o ochronę dóbr osobistych Drzewiecki żąda, by sąd nakazał posłowi i wiceprezesowi PiS przeprosiny w mediach i wpłatę 50 tys. zł na Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Kamiński wnosi o oddalenie pozwu. Wyrok karny wiąże sąd cywilny w tej samej sprawie tylko wtedy, gdy jest już prawomocny.

    Kamiński: wyrok sądu uważam za niesprawiedliwy

    Były szef CBA Mariusz Kamiński skomentował dzisiejszy
    wyrok warszawskiego Sądu Okręgowego (dot. zniesławienia Mirosława
    Drzewieckiego) jako nieobiektywny i niesprawiedliwy. Polityk został
    prawomocnie skazany na grzywnę za zniesławienie byłego skarbnika PO.

    Powołując się na zeznania świadka koronnego Piotra K., „Brody”,
    Kamiński zarzucił Drzewieckiemu udział w praniu brudnych pieniędzy na
    rzecz Platformy Obywatelskiej.

    Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uwzględnił prywatny akt
    oskarżenia wniesiony w tej sprawie przez byłego ministra sportu. SO
    oddalił apelację obrońcy Kamińskiego, którego w grudniu zeszłego roku
    Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał na 5 tys. zł grzywny na
    podstawie art. 212 Kodeksu karnego.

    Mariusz Kamiński nie zgadza się z wyrokiem.

    „Wydany w dniu dzisiejszym wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie
    dotyczący rzekomego zniesławienia Mirosława Drzewieckiego uważam za
    nieobiektywny i niesprawiedliwy” – napisał w wydanym dziś oświadczeniu.

    Jak zaznaczył, sąd oddalił złożone przez niego wnioski dowodowe i nie uwzględnił „kluczowego” wniosku – o przesłuchanie „Brody”.

    Kamiński zaznaczył, że nie wyklucza zaskarżenia wyroku do
    Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a także zwrócenia się do
    „odpowiednich organów” o kasację do Sądu Najwyższego.

     

    * * *

     

    Całość tekstu oświadczenia:

     

                                                                               Warszawa, 3 czerwca 2015 r.

    Mariusz Kamiński

    b. szef CBA

    OŚWIADCZENIE

     

    Wydany w dniu dzisiejszym wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie dotyczący
    rzekomego zniesławienia Mirosława Drzewieckiego uważam za nieobiektywny
    i niesprawiedliwy.

    Zarzut sformułowany wobec mnie przez Mirosława Drzewieckiego dotyczył
    jego uczestnictwa w procederze prania brudnych pieniędzy mafii
    pruszkowskiej i przekazywania części tych środków na finansowanie
    Platformy Obywatelskiej.

    Przypomnę, że udzielając wywiadu tygodnikowi “Uważam Rze”
    komentowałem list skierowany przeze mnie  m.in. w tej sprawie do
    Prokuratora Generalnego.

    W udzielonym wywiadzie potwierdziłem, że dotarły do mnie informacje,
    iż Piot K, ps. “Broda” gangster z mafii pruszkowskiej informował
    prokuratorów o swojej osobistej znajomości z Mirosławem Drzewieckim, 
    który miał jego zdaniem angażować  się w taką działalność.

    Sąd badając tę sprawę nie rozpoznał jej istoty. Oddalił szereg
    złożonych przeze mnie wniosków dowodowych, przede wszystkim jednak nie
    uwzględnił kluczowego wniosku o przesłuchanie Piotra K. ps. “Broda”.
    Tylko ten świadek bowiem mógł bez żadnych wątpliwości potwierdzić lub
    zaprzeczyć przekazywaniu prokuratorom takich informacji. Pomimo to, Sąd
    nie uznał, aby przesłuchanie Piotra K. ps. “Broda” było potrzebne. Była
    to decyzja Sądu, której nie można zaakceptować. Tym bardziej, że fakt
    przekazywania takich informacji przez Piotra K. ps. “Broda” został przed
    Sądem potwierdzony przez kilku przesłuchanych w tej sprawie świadków, w
    tym prokuratora mającego bezpośrednią styczność z Piotrem K. ps.
    “Broda”.

    Z tego powodu, nie wykluczam zaskarżenia wyroku do Europejskiego
    Trybunału Praw Człowieka oraz zwrócenia się do odpowiednich organów o
    kasację do Sądu Najwyższego.

    Mariusz Kamiński

    RIRM/PAP

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    230. nie było korupcji w Sądzie


    nie było korupcji w Sądzie najwyższym




    CBA Kamińskiego nadużyło władzy, prowadząc operację wymierzoną w sędziów SN



    Jak CBA nie złowiło w SN
    Wojciech Czuchnowski, Mariusz Jałoszewski
    01.08.2015 01:00

    http://wyborcza.pl/1,75478,18469323,jak-cba-nie-zlowilo-w-sn.html
    Nie było korupcji w Sądzie Najwyższym. CBA Mariusza Kamińskiego, prowadząc operację wymierzoną w sędziów SN i NSA, nadużyło władzy. Tak twierdzi prokuratura.

    Ta sprawa od kilku lat kładzie się cieniem na wizerunku nie tylko Sądu Najwyższego, ale także całego wymiaru sprawiedliwości.

    Do dziś jest podawana przez polityków PiS jako przykład degrengolady sądów. Jarosław Kaczyński mówił o "skandalicznej korupcji na najwyższym szczeblu sądownictwa", a były szef CBA Mariusz Kamiński zarzucał prokuraturze "ukręcanie sprawy". Wątpliwości miał nie tylko PiS. Obecny szef CBA Paweł Wojtunik również nie ukrywał zdziwienia umorzeniem postępowania w 2012 r.

    "Wyborcza" dotarła do decyzji o drugim umorzeniu śledztwa ws. domniemanej korupcji i powoływania się na wpływy w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu i w Sądzie Najwyższym. Śledztwo w połowie czerwca tego roku umorzył prokurator Grzegorz Pluto z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

    Przegrał proces o miliony i poszedł do CBA

    Historia ma początek w 2008 r., gdy na czele CBA stał jeszcze Mariusz Kamiński, dzisiaj poseł i wiceprezes PiS. Do CBA zgłosił się wtedy Józef M. z informacją o korupcji w sądzie apelacyjnym i w SN. CBA wszczęło akcję specjalną pod kryptonimem "Alfa" i nadało jej najwyższy priorytet.

    Nigdy jeszcze organy ścigania nie trafiły na trop korupcji na najwyższym szczeblu sądownictwa. Problem w tym, że "afera sądownicza" była ściśle połączona z równoległą operacją specjalną w sprawie korupcji przy ustawie hazardowej.

    Ta zakończyła się wybuchem afery, stanowiska straciło trzech ministrów z PO, ale też z CBA musiał odejść Kamiński oskarżony o polityczne wykorzystywanie zebranych materiałów.

    W aferze hazardowej media ujawniły stenogramy z podsłuchów. W CBA obawiano się, że spali to operację "Alfa". Obie operacje łączyła bowiem osoba biznesmena Ryszarda Sobiesiaka. To z podsłuchów na jego telefonie agenci mieli się dowiedzieć o możliwej korupcji w SN.

    Józef M., który zgłosił się do CBA, to partner biznesowy Sobiesiaka. Razem z nim i obywatelem Austrii polskiego pochodzenia Józefem K. złożyli się po kilkaset tysięcy złotych na zakup gruntu rolnego we wsi Karwiany-Komorowice pod Wrocławiem. Spodziewali się dużych zysków ze sprzedaży gruntu po przekształceniu go na budowlany. Zyski faktycznie były - ponad 40 mln zł. Austriak domagał się udziału - 17 mln zł. Gdy te roszczenia uznał Sąd Okręgowy we Wrocławiu, a potem sąd apelacyjny, Józef M. zaczął szukać dojść w Sądzie Najwyższym, do którego złożył kasację.

    W tym czasie - przed wyrokiem w SN - zgłosił się też do CBA.

    Prawnik chwalił się dojściami

    CBA dostało od prokuratury zgodę na kontrolowane wręczenie łapówki prawnikom, którzy mieli pomóc M. w załatwieniu korzystnego wyroku. Miało też zgodę sądu na założenie podsłuchów na telefonach m.in. sędziów i adwokatów. Józef M. otrzymał status osoby udzielającej pomocy CBA. Miał udokumentować kontakty z pośrednikami, którzy mieli mu pomagać w sprawie kasacji w SN. Chodził z "podsłuchem nasobnym", sprzętem nagrywającym przyczepionym do ciała.

    Szukając dojść do SN, kontaktował się z Mirosławem M., wrocławskim prawnikiem, który obiecał mu korzystne rozstrzygnięcie. Prawnik zeznał potem, że w rozmowie podawał tylko nazwiska sędziów, których rzekomo zna, ale się z nimi nie kontaktował. Przyznał jedynie, że dwa razy rozmawiał z sędzią SN, z którym połączył się przez sekretariat jako zwykły petent.

    Za napisanie apelacji wziął od M. 50 tys. zł - przekonał biznesmena, że napisali mu ją sędziowie sądu apelacyjnego. Kazał też pokryć koszty kolacji (2,7 tys.), którą miał zjeść z sędziami. Zeznał, że za korzystną kasację biznesmen oferował 2,5 mln zł. Prawnik dobrowolnie poddał się karze za "powoływanie się na wpływy".

    Były sędzia, były prokurator

    Ale CBA, współpracując dalej z Józefem M., wpadło na ciekawszy trop; prowadził on do Bogusława Moraczewskiego, sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego w stanie spoczynku.

    Józef M. miał powiedzieć agentom, że Moraczewski go oszukał, bo miał załatwić korzystne rozpoznanie jego kasacji w SN.

    Jak do niego dotarł? Wrocławski adwokat, który reprezentował jego byłego wspólnika Austriaka, polecił mu mecenasa i b. prokuratora z Warszawy Ryszarda Kucińskiego (zmarł w 2011 r.). Ten z kolei znał się z sędzią NSA - ze wspólnych szkoleń i konferencji. Sędzia Moraczewski i mec. Kuciński pojechali z Józefem M. na polowanie na Syberię. Biznesmen twierdził, że tam sędzia zapewniał go, że załatwi sprawę kasacji w SN.

    Moraczewski, przesłuchany przez prokuraturę jako świadek, zaprzeczał. Powiedział, że M. "pytał go o to, jak zakończy się jego sprawa w SN, na co mu nie odpowiedział". Miał mu radzić, by załatwił sprawę zgodnie z procedurami. Zeznał, że z biznesmenem poznał go były prokurator, przedstawiając jako osobę chcącą uzyskać uprawnienia na polowania. Moraczewski sam polował i załatwił mu staż w kole łowieckim.

    CBA założyło podsłuchy na telefonach prawników. Nagrało, jak Moraczewski kontaktował się z sędzią SN Henrykiem Pietrzkowskim z Izby Cywilnej - tej, która rozpoznała kasację. W ub. roku stenogramy tych rozmów opublikowała TV Republika.

    Jak napisać kasację

    Wynika z nich, że sędziowie rozmawiali, jak napisać kasację. Sędzia Pietrzkowski mówił, że kasacja jest źle napisana. W SMS-ach zaś informował o wyznaczeniu daty przedsądu, podczas którego inny sędzia miał zdecydować, czy przyjąć kasację. Kasację przyjęto, ale w 2009 r. oddalono ją jako niezasadną.

    Moraczewski przyznał, że "mógł pomóc Ryszardowi Kucińskiemu wprowadzić korekty w kasacji, lecz nie jest tego pewien". Mógł też konsultować jakiś problem prawny z sędzią SN, którego zna od lat.

    W zeznaniach często powoływał się na niepamięć spowodowaną problemami zdrowotnymi. Sędzia Pietrzkowski w zeznaniach potwierdził, że kolega z NSA mówił, iż ma dług wdzięczności wobec osoby, która pomogła mu w innej sprawie, i dlatego Moraczewski wypytywał go o "sprawy kasacyjne". Ale były to tylko ogólne rozmowy.

    CBA samo popsuło akcję

    Dowodami na to, kto mówi prawdę, miały być nagrania, których dokonał współpracujący z CBA Józef M., oraz podsłuchane rozmowy sędziów Moraczewskiego i Pietrzkowskiego. Tyle że stenogramu z "podsłuchu nasobnego" prokuratura nie mogła wykorzystać jako dowodu, bo CBA na taką kontrolę operacyjną nie miało zgody sądu. CBA uważało, że wystarczy zgoda ogólna na operację specjalną.

    Rozmowy sędziów nie były zaś jednoznaczne - świadczyły o zażyłości, nie wskazywały jednak, że dogadywali się w sprawie korzystnego dla biznesmena orzeczenia. Zresztą przegrał on sprawę w SN i musiał zapłacić Józefowi K. ponad 17 mln zł.

    Przegrana M. w sądach była dla prokuratury głównym argumentem, że nie doszło do korupcji i powoływania się na wpływy w SN. Prokurator Pluto z Gdańska dał też wiarę zeznaniom prawników, którzy zaprzeczyli, by ustawiali wyrok.

    Ale zarówno śledczy z Gdańska, jak i trzy lata temu Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, która po raz pierwszy umorzyła tę sprawę, doszli do wniosku, że cała akcja CBA mogła być bezpodstawna.

    Owoc zatrutego drzewa

    Takie rygorystyczne stanowisko co do dopuszczalności operacji specjalnych CBA powstało po innych "słynnych" akcjach CBA Mariusza Kamińskiego, m.in. wobec Beaty Sawickiej.

    - Prokuratura uznała, że nagrania rozmów to owoce zatrutego drzewa, że są pierwotnie skażone. Nie można było wszcząć akcji "Alfa", bo nie było wiarygodnych informacji o korupcji. Same słowa Józefa M. to za mało, trzeba było je zweryfikować w inny sposób. A skoro tak, to dowody zebrane w ramach akcji są bezużyteczne - mówi nam osoba znająca kulisy śledztwa.

    Kolejny problem to postawa M., który podjął współpracę z CBA. Według naszych informacji uznano, że w kontaktach z prawnikami był aktywny, a nie pasywny. Czyli że mógł niejako popychać ich do popełnienia przestępstwa.

    Do podobnych wniosków doszła trzy lata temu Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Niejawne dowody uznała za owoce zatrutego drzewa, a wielomiesięczne podsłuchiwanie sędziów i próby wręczania im łapówek - za "pozaprawne zastawianie sieci".

    Krakowscy śledczy pisali wprost, że CBA "wykreowało przestępstwo", złamało konstytucję i wyłudziło zgody na operacje przeciwko sędziom.

    Co dalej

    Gdańskie umorzenie jest prawomocne. Nikomu nie postawiono zarzutów. Nadal toczy się inny wątek tego śledztwa - w sprawie podejrzenia korupcji w jednej z wrocławskich prokuratur rejonowych. Sprawdzane jest to, czy prokurator wszczął śledztwo na prośbę znajomego.

    Co z sędziami? Prokurator Grzegorz Pluto napisał w umorzeniu: "W odniesieniu do osób pełniących funkcje sędziego nie ustalono w oparciu o dostępne dowody, by realizowały korupcyjne zachowania. Ich decyzje były konsekwentnie niekorzystne dla Józefa M.". Jego zdaniem "konsultacje" sędziów NSA i SN można by rozpatrywać pod kątem dyscyplinarnym, ale ewentualne zarzuty się przedawniły.

    W 2012 r. Józef M. rozżalony współpracą z CBA i przegraną w SN złożył zawiadomienie o przekroczeniu przez funkcjonariuszy CBA uprawnień. Ale Prokuratura Okręgowa Warszawa--Praga nie stwierdziła, by agenci łamali sprawo podczas akcji "Alfa", i sprawę umorzyła.




    Prawna gwarancja bezkarności. Wnioski z umorzenia sprawy „korupcji w Sądzie Najwyższym"

    Chwilę temu prokuratura umorzyła sprawę
    „korupcji w Sądzie Najwyższym”. Umorzyła, mimo istnienia nagrań,
    jednoznacznie wskazujących na korupcyjne powiązania.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    231. afera hazardowa

    Sąd: Mariusz Kamiński ma przeprosić w TVP i TVN Mirosława Drzewieckiego

    Były szef CBA i wiceprezes PiS Mariusz
    Kamiński ma przeprosić w TVP i TVN Mirosława Drzewieckiego - orzekł w
    piątek Sąd Okręgowy w Warszawie.
    Przeprosiny to skutek przegranego przez Kamińskiego procesu cywilnego, który wytoczył mu Drzewiecki.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    232. Śledczy z urzędu zajmą się

    Śledczy z urzędu zajmą się sprawą podróży Andrzeja Dudy


    "W związku z dzisiejszym artykułem w
    tygodniku Newsweek pt. „Niewygodne rachunki” Prokuratura Okręgowa w
    Warszawie z urzędu wdrożyła postępowanie sprawdzające w kierunku
    przestępstwa oszustwa."Dodał, że w toku tego postępowania prokurator sprawdzi fakty wskazane w artykule; zwróci się do Kancelarii Sejmu o informacje i dokumenty
    związane z refundacją wydatków wskazanych w artykule. Nowak podkreślił,
    że celem postępowania sprawdzającego jest ustalenie, czy zachodzi
    uzasadnione podejrzenie popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa.


    Portal dementuje oskarżenia „Newsweeka” wymierzone w Prezydenta

    Daty zajęć z
    prezydentem Andrzejem Dudą na poznańskiej uczelni nie pokrywają się z
    lotami i noclegami w hotelach, o których pisze sprzyjający rządowi
    tygodnik „Newsweek”
    - podał portal internetowy „niezalezna.pl”.

    Chodzi o szkalującą głowę
    państwa publikację tygodnika. Według gazety, Andrzej Duda jeszcze jako
    poseł miał podróżować na koszt Sejmu do Poznania, gdzie prowadził
    wykłady na jednej z prywatnych uczelni. Postępowanie sprawdzające w tej
    sprawie z urzędu wszczęła warszawska prokuratura.

    Tymczasem portal opublikował szczegółową
    rozpiskę m.in. z ogólnodostępnych zajęć uczelni, która obala zarzuty
    stawiane prezydentowi przez tygodnik Tomasza Lisa.

    Oświadczenie w tej sprawie wydał także
    radny Prawa i Sprawiedliwości z Poznania Marek Boruczkowski. Wskazał, że
    prezydent jeszcze jako poseł podróżował do Poznania w celu konsultacji
    dot. projektu nowelizacji Kodeksu karnego.

    Nagonka, którą kreują media, to
    realizacja hasła: „Dopaść Dudę” – ocenia prof. dr hab. Stanisław
    Mikołajczak, przewodniczący Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha
    Kaczyńskiego w Poznaniu.

    - W tej
    chwili widać, że mainstreamowe media, te sterowane przez koalicję, która
    czuje się teraz bardzo zagrożona, robią wszystko, żeby oczernić postać
    naszego prezydenta, bo nie można zaatakować go za działalność
    merytoryczną w tych pierwszych 20 dniach. Ważne było także to, że
    mogliśmy go zapraszać w tej pierwszej fazie istnienia AKO jakby
    bezkosztowo – on przyjeżdżał po prostu na swój koszt. Takie słuchanie na
    siłę czegoś, co by mogło go oczernić, jest po prostu kolejnym elementem
    wypaczania życia publicznego w Polsce. To powinno się skończyć i myślę,
    że skończy się już niedługo – za dwa miesiące będziemy mieć ten problem
    z głowy
    – przewiduje prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak.

    W sprawie dziennikarskiego ataku na
    Andrzeja Dudę wypowiedziała się także Kancelaria Prezydenta,
    podkreślając, że podróże do Poznania były związane z wykonywaniem
    poselskiego mandatu. [czytaj więcej]

    Warto przypomnieć, że do dziś
    niewyjaśniona została kwestia lotów poseł Ewy Kopacz do Gdańska. Sprawa
    wyszła na jaw w kampanii wyborczej w 2005 r. Obecna premier przyznała
    wówczas, że latała samolotem do córki. Z innych informacji medialnych
    wynika też, że Kopacz miała zajmować się krewną Donalda Tuska, która
    chorowała.

    "Andrzej Duda ukradł kilkanaście tysięcy złotych"
    Janusz
    Palikot,l współprzewodniczący Twojego Ruchu na Twitterze oraz swoim
    blogu skrytykował prezydenta Andrzeja Dudę, którego nazwał "miglancem".
    "Andrzej Duda ukradł kilkanaście tysięcy złotych"


    "To, że Andrzej Duda,  prezydent kraju, ukradł kilkanaście tysięcy
    ma oczywiście znaczenie, ale jednak nie to jest głównym rachunkiem, jaki
    zapłacimy za niego. Żeby była jasność – zachowania prezydenta nic
    nie usprawiedliwia i dobrze,  że zajęła się tym prokuratura. Jednak
    przede wszystkim Andrzej Duda został prezydentem przez przypadek i nie
    ma żadnych kwalifikacji do pełnienia tego urzędu. To go przerasta
    osobowościowo i merytorycznie. Nie ma doświadczenia niezbędnego
    do pełnienia tej funkcji. I będą z tego ogromne kłopoty dla nas
    wszystkich. I nie jedne pieniądze przepadną” – napisał na swoim blogu
    Palikot.

    Duda pobierał pieniądze z Sejmu


    Przypomnijmy, o sprawie napisał tygodnik "Newsweek”. Według ustaleń
    dziennikarskiego śledztwa, Duda jeszcze jako poseł miał podróżować
    do Poznania na koszt Sejmu, mimo iż nie miał tam biura poselskiego.
    W tym samym czasie pracował na jednej z prywatnych wielkopolskich
    uczelni.  Podróże Andrzeja Dudy miały kosztować ponad 11 tys. złotych
    w latach 2012-2014. Każdorazowo polityk twierdził, iż podróże dotyczyły
    wykonywania mandatu posła.

    Sprawa zostanie z urzędu zbadana
    przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Śledczy w ciągu 30 dni zdecydują
    czy zostanie wszczęte śledztwo.

    Newsweek, Blog Janusza Palikota, Twitter

    Chodzi o kampanię wyborczą z 2005 roku, kiedy Kopacz przyznała publicznie, że latała do Gdańska w odwiedziny do córki.

    Dochodzenie ws. publicznego nawoływania do zabicia Dyrektora Radia Maryja umorzone

    Warszawska
    prokuratura umorzyła postępowanie ws. publicznego nawoływania do zabicia
    dyrektora Radia Maryja o Tadeusza Rydzyka CSsR. Chodzi o skandaliczne
    wpisy internautów które umieścili na portalach „Fakt.pl” i „Wirtualna
    Polska”.

    Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą złożył do Sądu Rejonowego w Warszawie zażalenie na decyzję prokuratury.

    Przewodniczący Komitetu Ryszard Nowak
    zwraca uwagę, że decyzja o odmowie wszczęcia postepowania zapadła już w
    kwietniu, tymczasem prokuratura poinformowała o niej dopiero przed
    kilkoma dniami.

    - Z tego
    wnika, że prokuratura przez ponad 4 miesiące gdzieś do szuflady schowała
    to bardzo ważne pismo. Jak zaczęliśmy je czytać, to byliśmy jeszcze raz
    zszokowani, bo okazało się, że prokuratura napisała coś takiego.
    Prokurator odmówił wszczęcia dochodzenia w sprawie publicznego
    nawoływania do popełnienia zbrodni poprzez zabicie ojca Tadeusza
    Rydzyka, wobec braku znamion czynu zabronionego. Po raz pierwszy
    prokuratura coś takiego napisała. Dzwoniliśmy do naszych adwokatów, żeby
    oni to przejrzeli. Też nie mogli uwierzyć, ale wysłaliśmy im pismo. Nie
    mogliśmy wyjść ze zdziwienia, że można nawoływać do zabicia ojca
    Tadeusza Rydzyka i to nie jest czyn zabroniony. Czegoś takiego jeszcze
    nie dostaliśmy –
    komentuje sprawę Ryszard Nowak.

    Przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu
    Obrony przed Sektami i Przemocą zapowiada też złożenie skargi do
    prokuratora Generalnego, na prokurator Ewę Budny, która podpisała
    decyzję o odmowie wszczęcia postępowania.

    Sędzia zapomniał, dlaczego skazał?

    Uzasadnienie wyroku w sprawie CBA będzie w październiku, na tydzień przed wyborami – zauważa mec. Janusz Wojciechowski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    233. Prokuratura nie będzie badać

    Prokuratura nie będzie badać wyjazdowych posiedzeń rząduZawiadomienie
    w sprawie posiedzeń złożył w połowie sierpnia Stanisław
    Karczewski. Szef sztabu wyborczego PiS twierdził, że premier Ewa Kopacz
    w ten sposób nielegalnie rozpoczęła kampanię wyborczą na koszt
    podatników. Szefowej rządu zarzucono niegospodarność. Według Radia ZET
    prokuratorzy nie dopatrzyli się jednak przestępstwa w działaniach
    premier i jej gabinetu.


    Prokuratura: Nie będzie śledztwa w sprawie lotów parlamentarzystów. Kopacz, Tusk, Borusewicz

    Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia
    śledztwa w sprawie przelotów posłów i senatorów, m.in. premier Ewy
    Kopacz, b. premiera Donalda Tuska i marszałka Senatu Bogdana Borusewicza
    - poinformował rzecznik prokuratury Przemysław Nowak.

    Piechociński w materiałach prokuratury


    Janusz Piechociński, wicepremier i szef PSL na imieninach u Krzysztofa
    Kwiatkowskiego uzgadniał obsadę wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli
    – wynika z dokumentów przesłanych przez
    Prokuraturę Generalną do Sejmu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    234. Sąd umorzył zarzuty korupcji

    Sąd umorzył zarzuty korupcji b. senatorowi Henrykowi Stokłosie

    Poznański sąd umorzył byłemu senatorowi Henrykowi Stokłosie pięć
    zarzutów o charakterze korupcyjnym z powodu ich przedawnienia. Pilski
    biznesmen podczas ponownego procesu będzie natomiast odpowiadał na
    zarzuty narażenia na zatrucie środowiska naturalnego.

    Trybunał Konstytucyjny: Grzywna za skandowanie "Donald matole, twój rząd obalą kibole!" była konstytucyjna

    Karanie aresztem lub grzywną za
    wykroczenie polegające na "demonstracyjnym okazywaniu lekceważenia
    Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym
    organom" jest zgodne z konstytucją - orzekł w poniedziałek Trybunał
    Konstytucyjny.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    235. Były szef CBA stawiał się



    Były szef CBA stawiał się ponad prawem. Za akcję CBA uderzającą w Leppera może też odpowiadać Zbigniew Ziobro.
    Takie mocne
    wnioski znalazły się w pisemnym uzasadnieniu głośnego wyroku z marca
    tego roku skazującego na więzienie Mariusza Kamińskiego, szefa CBA za
    rządu PiS, i jego trzech podwładnych za nielegalną prowokację wymierzoną
    w Andrzeja Leppera i Samoobronę.

    "Wyborcza" poznała
    jawną część uzasadnienia. Napisał je sędzia Wojciech Łączewski, który
    przewodniczył trzyosobowemu zawodowemu składowi.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19013671,sad-szef-cba-mariusz-kaminski-nie-tropil-korupcji.html#ixzz3oRCgjTUC


    Mam nadzieję, że dowiem się co jest w tym uzasadnieniu nie z tekstu w „Gazecie Wyborczej”, ale z pisma sądu. Liczę, że zdążę odebrać to pismo zanim media zaczną o nim pisać

    mówił
    portalowi wPolityce.pl Maciej Wąsik, komentując informacje medialne, że
    gotowe jest uzasadnienie wyroku jaki zapadł na kierownictwo CBA w sprawie dot. afery gruntowej.
    Wydaje się jednak, że nadzieje Macieja Wąsika spaliły na panewce. Gazeta Michnika publikuje właśnie szczegóły uzasadnienia.

    Trudno o inną interpretację niż sugestia, że mamy do czynienia z włączeniem wyroku sądowego na Mariusza Kamińskiego i jego zastępców w kampanię przed wyborami. Koincydencja czasowa jest nie do zbagatelizowania, a wynika ze sposobu pracy sądu. Choć
    prawo nakazuje, by uzasadnienie wyroku zostało przygotowane w dwa
    tygodnie po jego wydaniu, sędzia Łączewski na napisanie uzasadnienia
    potrzebował… pół roku.
    Biorąc pod uwagę, że sędzia stara się
    przedstawić, jako obrońca zasad i praworządności, jego proceduralne
    zabiegi wyglądają więcej niż zaskakująco. Czy zbieżność przygotowania
    uzasadnienia i wyborów parlamentarnych jest do obrony? Wydaje się, że
    kpiną są tłumaczenia sądu, które zamieszcza gazeta z Czerskiej:

    Uzasadnienie obejmuje 407 stron, z czego większość jest niejawna
    [jawne są 182 strony uzasadnienia] i w tej części uzasadnienie musiało
    być sporządzane w kancelarii tajnej, która jest czynna tylko w dni
    powszednie w godzinach urzędowania sądu.

    Czy należy rozumieć, że przy skomplikowanym materiale dowodowym sądów prawo nie obowiązuje?

    To jednak tylko jedno z zaskakujących wniosków i pytań, jakie należałoby sądowi postawić.
    Właściwie publikacja redakcji Michnika ośmiesza sąd. Jedynym
    ratunkiem dla niego jest tłumaczenie, że uzasadnienie zostało
    zmanipulowane przez dziennikarzy Michnika. Jeśli nie, mamy do
    czynienia z zaskakującym dokumentem.

    Wyjaśnienia te są niewiarygodne (…). Celem oskarżonych nie była walka z korupcją

    — tak miał ponoć uznać Łączewski w uzasadnieniu. Czy sąd rzeczywiście oceniał cele i motywacje oskarżonych, uznając, że lepiej wie, jakie były ich myśli? Czy sąd bawił się w psychoanalizy, czy też „GW” sama włożyła takie zdanie w usta sędziego?

    Tekst sędziego, jeśli jest prawdziwy, jawi się nie tylko jako nierzetelny, ale wręcz jest groźny dla służb oraz działań państwa. W ocenie sędziego bowiem CBA nie powinno w sprawie afery gruntowej działać.

    Mariusz Kamiński twierdził, że motywacją działania była
    walka z korupcją, której obiektywnie w Ministerstwie Rolnictwa nie
    było, a na pewno nie było na to poszlak czy dowodów.
    Czyn
    zabroniony (…) został »wyprodukowany « przez aparat państwa. (…)
    Poddanie prowokacji osoby pozbawionej uprzednio predylekcji do
    popełnienia czynu zabronionego jest niedopuszczalne w
    demokratycznym państwie

    — stwierdza sąd.

    Sędzia wskazał, że nie było wiarygodnych wiadomości o korupcji, a tymczasem „GW
    sama opisuje, jak Andrzej K. - jeden ze skazanych za sprawę afery
    gruntowej ludzi – spotykał się z wieloma osobami i proponował im
    odrolnienie gruntów.
    W ocenie sądu takie wiadomości dla służb nie powinny być ważne, nie
    powinny być weryfikowane bez względu na to, kogo mogą dotyczyć?

    Sąd, jak donosi „GW”, zasłania się w piśmie zeznaniami świadków-funkcjonariuszy CBA, którzy ponoć przyznawali, że sprawa afery gruntowej jest wypreparowana.

    CBA, co przyznawali jego funkcjonariusze
    składający zeznania jako świadkowie, nie miało żadnych sygnałów o
    korupcji w Ministerstwie Rolnictwa. Więcej: początkowo zakładali, że
    Andrzej K. działa w zamiarze oszustwa, rozważali też możliwość
    popełnienia przez niego przestępstwa płatnej protekcji. Propozycji
    jego nie traktowali jako sygnału o korupcji w ministerstwie

    — napisał sąd. Niestety nie ma obecnie żadnego sposobu, by
    sprawdzić, czy rzeczywiście jacyś funkcjonariusze tak zeznawali, jacy to
    byli funkcjonariusze, czy mieli odpowiednią wiedzę, a także – co zdaje
    się najważniejsze – czy ich stanowisko ewoluowało. Początkowo sprawa mogła wyglądać na mniej poważną. Więcej pytań niż odpowiedzi.

    Z tekstu „GW” wynika również, że sąd bawił się w psychoanalityka częściej. Miał opisywać w iście publicystyczny sposób zachowania szefa CBA i jego funkcjonariuszy.

    Zachowywał się jak osoba stojąca ponad prawem, bo zlecał czynności, o których już w początkowym okresie funkcjonowania CBA był informowany, że przeprowadzić ich nie może. Świadomie nie stosował przepisów ustawy o CBA

    — pisał ponoć sąd.

    A o funkcjonariuszach CBA dodawał:

    Lekceważąco do obowiązujących ich przepisów podchodzili. (…) Cieszyli
    się swoistym poczuciem bezkarności (…) Brak akceptacji oskarżonych dla
    zasad demokratycznego państwa prawnego, a wręcz przekonanie o
    wszechwładzy, którą mają dysponować.
    (…) Ich działania w
    potocznym rozumieniu zasługują na skrajnie negatywne oceny moralne, co
    oznacza konieczność ich szczególnego napiętnowania. (…) Widoczna była
    premedytacja, a oskarżeni wielokrotnie łamali prawo, i to
    wbrew ostrzeżeniom.

    Niestety w tekście GW nie wyjaśniono, na
    jakiej podstawie sąd wydawał takie opinie dotyczące Kamińskiego i jego
    ludzi. Przytoczone powyżej słowa przypominają swoim stylem antyPiSowską
    publicystykę GW, a nie analityczny chłodny dokument. Na myśl przywołują histeryczne słowa innego sędziego – Igora Tuleyi, który oskarżył CBA o stosowanie „metod z czasów stalinowskich”.

    Ta antyPiS-owska histeria sądu poddaje w wątpliwość prace służb w Polsce. Sędzia miał bowiem wskazać na to, że CBA po rozpoczęciu operacji specjalnej miało samo wytworzyć korupcję.

    W wyniku spotkania doszło do wytworzenia w psychice K. zjawiska, w
    którym realizując swoje propozycje, w końcowej fazie mógłby
    doprowadzić do wręczenia korzyści majątkowej w Ministerstwie Rolnictwa

    — ocenił sąd.

    I dodawał:

    Doświadczony i przeszkolony funkcjonariusz w zakresie kreacji
    zdarzeń w zetknięciu z osobą o przeciętnej osobowości, miękkiej
    psychice, może bez problemu uzyskać pozycję dominującą, pozwalająca na
    sterowanie rozpracowywaną osobą. W tej sprawie wprowadzenie agenta pod
    przykrywką pozwoliło na sterowanie zachowaniem K. i doprowadziło do
    zainicjowania jego działania, co było kreacją przestępstwa.

    Sąd zdaje się sugerować, że CBA samo
    naprowadziło K. na korupcję w Ministerstwie Rolnictwa, że samo go
    zachęciło. Czy to oznacza, że operacji specjalne zdaniem sądu powinny
    być zakazane? Bo przecież służb zawsze mogą kogoś pchnąć w jakąś
    stronę, czy wytworzyć w nim „zjawisko” i pchnąć go do tych czy
    innych działań.

    Sąd chętnie rozdaje razy w swoim piśmie. Oskarża choćby Kamińskiego o oszukiwanie sądów.

    Treść wniosku napisanego przez Mariusza Kamińskiego nie miała oparcia w żadnych dowodach (…) Nikt nie
    mógł jednak przewidzieć, że kierownictwo jednej ze służb specjalnych
    będzie w kierowanych wnioskach wprowadzało Prokuratora Generalnego i Sąd
    Okręgowy w błąd.
    (…) „Oskarżony Mariusz Kamiński wprowadzał
    świadomie w błąd Prokuratora Generalnego, jak i sąd okręgowy, wyłudzając
    zgodę na przeprowadzenie kontroli operacyjnej [podsłuchy] lub na
    kontrolowane wręczenie korzyści majątkowej. (…) Mariusz Kamiński,
    podpisując wnioski, manipulował faktami

    — pisze sąd, ale o jakich błędach i oszukiwaniu jest mowa, nie wiadomo.

    I dlatego oskarżenie użyte przez „GW” wygląda mało wiarygodnie. Czy sędzia rzucał słowa na wiatr, czy też w piśmie jest wykazane o jakie błędy chodzi, ale GW nie uznała za stosowne rozwijać wątku? Niestety nie wiadomo. Na razie zdaje się, że tym materiałem dysponuje jedynie „GW”.

    http://wpolityce.pl/polityka/268271-gw-pismem-sadu-atakuje-kaminskiego-o...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    236. Sąd: Telewizja Trwam słusznie

  • Sąd: Telewizja Trwam słusznie ukarana za pochwałę podpalenia tęczy

    Właściciel Telewizji Trwam musi zapłacić 50 tys. zł kary za propagowanie na antenie działań sprzecznych z prawem.

  • Fundacja Lux Veritatis, właściciel
    Telewizji Trwam, musi zapłacić 50 tys. zł kary za propagowanie na
    antenie działań sprzecznych z prawem. To kara nałożona przez KRRiT.
    Fundacja uważa ją za niesprawiedliwą, jednak Sąd Okręgowy w Warszawie
    odrzucił jej odwołanie.
    Audycją, za którą telewizja
    redemptorystów została ukarana, była relacja z Marszu Niepodległości w
    2013 roku. Zdaniem KRRiT podczas transmisji została złamana ustawa o
    radiofonii i telewizji, a...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    237. Sąd każe zbadać akcję CBA


    Po raz drugi sąd okręgowy uchylił w środę wyrok więzienia dla współpracownika Andrzeja Leppera za "aferę gruntową".
    Współpracownik Leppera to Piotr Ryba. W
    sidła CBA wpadł na początku 2007 r., za czasów rządu Jarosława
    Kaczyńskiego. Szefem CBA był obecny wiceprezes PiS Mariusz Kamiński.


    Ryba razem z prawnikiem związanym z PiS Andrzejem K. są sądzeni
    za płatną protekcję - powoływanie się na wpływy w Ministerstwie
    Rolnictwa...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19060703,sad-kaze-zbadac-akcje-cba-kaminskiego.html#ixzz3pDWImzXR



    Wyroki w sprawie protekcji w „aferze gruntowej” uchylone. Sprawa znów trafi do sądu

    Tak
    zwana afera gruntowa wróci na wokandę. Sąd odwoławczy ponownie uchylił
    wyrok skazujący na 2,5 roku więzienia dla Piotra R., a także grzywnę
    dla...
    więcejW
    środę Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że należy ponownie uchylić wyrok w
    całej sprawie - także wobec Andrzeja K., który nie składał apelacji.
    Powodem jest, jak tłumaczył to sędzia Mariusz Jackowski, niewykonanie
    przez sąd rejonowy poprzednich zaleceń II instancji, a wśród nich
    kwestii legalności stosowania w akcji CBA kontroli operacyjnej i
    pozorowanej transakcji wręczania łapówki. Tym samym obu oskarżonych
    czeka ponowny proces.



    Kim są?



    Piotr R. i Andrzej K. to bohaterowie „afery gruntowej”. Oskarżono ich o
    tzw. płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy w resorcie
    rolnictwa, kierowanym wówczas przez wicepremiera Andrzeja Leppera, i
    podjęcie się za niemal 3 mln zł pośrednictwa w odrolnieniu działki na
    Mazurach agentowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego, udającemu
    biznesmena. Groziło im do ośmiu lat więzienia.



    Media informowały, że łapówka miała być przeznaczona dla
    zdymisjonowanego później Andrzeja Leppera, który miał zostać ostrzeżony o
    akcji (on sam twierdził, że była to prowokacja CBA). Lepper miał 6
    lipca 2007 r. spotkać się z R., ale spotkanie odwołano. K., który w tym
    czasie w hotelu przeliczał 3 mln zł dostarczone przez agentów CBA,
    zadzwonił do R. Prawdopodobnie został ostrzeżony, bo opuścił hotel;
    wtedy ich obu zatrzymano.

    Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek
    czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka (śledztwo wobec
    niego umorzono). „Afera gruntowa” doprowadziła do dymisji z rządu
    Leppera, rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów,
    które wygrała PO.



    Przestępstwo samoistne



    W listopadzie zeszłego roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście,
    rozpatrujący tę sprawę po raz drugi, skazał Piotra R. na 2,5 roku
    więzienia, a Andrzeja K. - na grzywnę. Jak podkreślano, płatna
    protekcja, czyli podejmowanie się pośrednictwa w załatwianiu spraw przed
    urzędami, to tzw. przestępstwo samoistne, niezależne od tego, czy się
    takie wpływy ma, czy się je wymyśliło. W pierwszym procesie (zakończonym
    przed SR w 2010 r.) kary były takie same, ale tamten wyrok uchylił
    wydział odwoławczy sądu okręgowego, zalecając głębszą analizę materiałów
    niejawnych.



    Pogodził się z wyrokiem



    Obrona Piotra R. walczyła o uniewinnienie swego klienta wykazując, że
    akcja CBA od początku była nielegalna. Andrzej K. nie apelował,
    postanowił pogodzić się z wyrokiem grzywny, a rozstrzygnięcie w jego
    sprawie się uprawomocniło. Mimo to sąd w środę uchylił i ten wyrok,
    korzystając z przepisu nakazującego tak czynić w nierozerwalnie
    łączących się sprawach.



    Sprawa trafi ponownie do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Z mocy
    prawa nie będzie jej mógł prowadzić żaden sędzia, który wcześniej
    orzekał w tej sprawie; wyłączyć się mogą teoretycznie także sędziowie
    orzekający w sprawie Kamińskiego.


    Henryk Stokłosa znowu przed sądem


    28 lutego 2013 roku został Henryk Stokłosa został skazany na 8 lat.
    Sąd uniewinnił go, między innymi, od zarzutu nielegalnego zakopywania
    padliny. 6 marca ubiegłego roku Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok,
    ponieważ w jego ocenie w toku postępowania przed poznańskim Sądem
    Okręgowym, doszło do rażących naruszeń procesowych - przede wszystkim
    prawa oskarżonych do obrony.
    Sprawa wróciła do Sądu Okręgowego. 21 września miał się rozpocząć drugi
    proces.

    Na listę zarzutów wrócił wątek ekologiczny, bo Sąd Najwyższy po skardze
    kasacyjnej prokuratury na to uniewinnienie, nakazał wyjaśnić wątpliwości
    dotyczące ilości zakopanej padliny.
    Wrześniowa rozprawa rozpoczęła się jednak wnioskiem obrońców Henryka
    Stokłosy i jego księgowej o umorzenie zarzutów korupcyjnych z powodu
    przedawnienia i tak się stało.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    238. Mariusz Kamiński: "Mam dobrą

    Fot. Julita Szewczyk

    Mariusz Kamiński: "Mam dobrą informację. Nadchodzą dni prawdziwej walki z korupcją"

    "Służby są w złej sytuacji. Od wielu lat, tak naprawdę, nikt w sposób efektywny nie nadzorował służb specjalnych..."

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    239. Sąd: Nowak nie musi

    Sąd: Nowak nie musi przepraszać Fotygi za "obsesję antyniemiecką"


    Sąd Apelacyjny w Gdańsku oddalił w środę
    powództwo Anny Fotygi, byłej szefowej MSZ, która domagała się przeprosin
    od byłego polityka PO i byłego ministra transportu w rządzie Donalda
    Tuska Sławomira Nowaka za jego wypowiedź o "obsesji antyniemieckiej"
    europosłanki PiS.

    - Obsesja to pojęcie występujące w języku
    fachowym i potocznym - wytłumaczył w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia
    sprawozdawca Marek Machnij.
    - W wypowiedzi tej nie chodziło przecież o
    chorobę, ale nieprzychylną postawę, więc mamy do czynienia z klasyczną
    opinią. Nie można wyrywać fragmentu wypowiedzi, ale mieć na względzie
    szeroki kontekst, a ten dotyczył całego ugrupowania Prawo i
    Sprawiedliwość.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    240. Powyborcze

    Wojciech Czuchnowski

    28.10.2015

    11:14


    PiS ma mocną ekipę gotową do przejęcia służb specjalnych i MSW. To
    ludzie Antoniego Macierewicza i Mariusza Kamińskiego. Ale sam Kamiński z
    objęciem jakiegokolwiek stanowiska może mieć problem.


    Według źródeł "Wyborczej" w PiS jest spór o to, czy z nominowaniem b.
    szefa CBA Mariusza Kamińskiego nie powinno się zaczekać przynajmniej do
    czasu apelacji od ciążącego na nim wyroku.



    W marcu Kamiński dostał 3,5 lat więzienia, za łamanie prawa, gdy
    w latach 2006-09 kierował CBA. - Gdybyśmy nie poczekali z nominacją na
    drugą instancję, to moglibyśmy sobie strzelić w stopę z obu luf. Proszę
    pomyśleć, co by było, gdyby ten wyrok został utrzymany, nawet w
    zawieszeniu? Katastrofa - mówi polityk PiS związany z obszarem służb.


    Szarama: "Kamiński może być traktowany jak osoba niekarana"




    Nasz rozmówca przyznaje, że Kamiński jest "oczywistym
    kandydatem" na koordynatora służb specjalnych (PiS chce przywrócić to
    stanowisko) albo na szefa Ministerstwa Ochrony Państwa, instytucji
    koordynującej służby, o której powołaniu mówi prof. Andrzej Zybertowicz,
    doradca prezydenta Dudy i ceniony w PiS specjalista od służb.



    - Ale nie ma żadnej gwarancji, że sąd zmieni wyrok. Wyobraźmy
    sobie ministra wyprowadzanego do więzienia. Skandal i pośmiewisko -
    tłumaczy inny polityk zwycięskiej partii.



    Nie wszyscy w PiS są podobnego zdania. Wojciech Szarama, były
    szef UOP w Katowicach i wieloletni poseł PiS, twierdzi, że Kamiński
    "powinien funkcjonować normalnie, na zasadzie domniemania niewinności". -
    Może być traktowany jak osoba niekarana. Myślę, że sąd apelacyjny nie
    utrzyma wyroku ani go nie zmieni, np. na łagodniejszy, tylko go uchyli.
    Wtedy sprawa zaczęłaby się od nowa i trwałaby bez końca, nie ma więc na
    co czekać - argumentuje Szarama.



    Gdy Kamiński - poseł i wiceprezes PiS - został skazany w
    pierwszej instancji, partia uznała to za polityczną zemstę i
    demonstracyjnie umieściła go, tuż po prezesie Kaczyńskim, na drugim
    miejscu listy wyborczej w Warszawie.



    B. szef CBA został ponownie posłem. W październiku sąd skończył
    pisać uzasadnienie wyroku. Od otrzymania uzasadnienia Kamiński ma dwa
    tygodnie na napisanie apelacji. Oczekiwanie na rozprawę odwoławczą trwa w
    Warszawie do roku. Ale nie ma pewności, czy na tej rozprawie się
    skończy. We wtorek Kamiński rozmawiał z wp.pl: - Mam dobrą wiadomość:
    dni prawdziwej walki z korupcją nadchodzą - powiedział.


    Macierewicz na Smoleńsk?




    Dla PiS-owskiej koncepcji służb równie ważną jak Kamiński
    postacią jest Antoni Macierewicz. Żaden z naszych rozmówców nie słyszał
    "nic pewnego", czy i jakie miejsce zajmie on w nowym rządzie. Ale
    podobnie było w latach 2005-07, gdy nominacja Macierewicza na wiceszefa
    MON i likwidatora WSI była dla wielu zaskoczeniem. Teraz też Jarosław
    Kaczyński nie dzieli się swoimi planami co do niego.



    Na Macierewiczu nie ciąży żaden wyrok, a prokuratura umorzyła
    wszystkie śledztwa przeciwko niemu. Ale od czasu katastrofy smoleńskiej
    wiceprezes PiS pełni ważną funkcję głównego śledczego PiS w tej sprawie.
    Przez 5 lat kierował zespołem zajmującym się katastrofą i jest
    naturalnym kandydatem na szefa komisji śledczej, którą PiS chce powołać w
    sprawie Smoleńska. Smoleńsk zaś to dla PiS kwestia najważniejsza.


    MSW: Zieliński niemal pewny kandydat




    Najczęściej wymienianym kandydatem na szefa MSW jest Jarosław
    Zieliński, poseł, wieloletni członek sejmowej speckomisji oraz
    podsekretarz w MSWiA w 2007 r. Pytany przez "Wyborczą" nie chciał tego
    komentować, mówiąc, że nominacja zależy "od decyzji premier Beaty
    Szydło".



    Na politycznej giełdzie jest kilka nazwisk osób, które w nowym
    rządzie mogą objąć kierownicze stanowiska w służbach. I tak, do ABW
    typowany jest m.in. płk Grzegorz Małecki. To b. oficer UOP, ABW i
    Agencji Wywiadu. W latach 2005-07 był sekretarzem kolegium ds. służb
    specjalnych. Dzisiaj często występuje na łamach prawicowych mediów,
    krytykując obecny stan służb za "brak efektywności i koordynacji". Jest
    zwolennikiem powołania ministra ds. służb specjalnych w randze
    wicepremiera.



    Propozycji powrotu do ABW nie dostał natomiast Bogdan
    Święczkowski, prokurator w stanie spoczynku i szef tej służby w latach
    2006-07. Kaczyński bardzo go cenił, ale w 2011 r. Święczkowski poparł
    rozłamowców Zbigniewa Ziobry, a prezes nie odzyskał jeszcze zaufania do
    tej ekipy.



    Co do Agencji Wywiadu poza tym, że PiS będzie chciał usunąć jej
    szefa gen. Macieja Hunię nie jest znany mocny kandydat na jego miejsce.
    Mógłby nim być gen. Zbigniew Nowek, szef AW za rządów PiS. Wczoraj nie
    chciał rozmawiać z "Wyborczą".



    Podobną niewiadomą jest Służba Wywiadu Wojskowego, ale - jak
    mówi nam oficer SWW - cały czas w służbie jest czynny gen. Witold
    Marczuk, który kierował nią w 2007 r., a dzisiaj jest wykładowcą w
    ośrodku szkolenia SWW.



    Mocnym kandydatem na szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego jest
    płk Andrzej Kowalski, który zakładał SKW razem z Macierewiczem, a w 2007
    r. przez chwilę był nawet jej szefem. Też często występuje w mediach
    prawicy, był też ekspertem Macierewicza w zespole smoleńskim.



    Do objęcia funkcji w SKW i SWW aspirują też dwaj bliscy
    współpracownicy Macierewicza: Marcin Gugulski (b. rzecznik rządu Jana
    Olszewskiego i kandydat PiS w ostatnich wyborach, ale do Sejmu nie
    wszedł) oraz Piotr Bączek, asystent Macierewicza, wcześniej oficer SKW.


    Wojtunik trudny do ruszenia. W BOR szybkie zmiany




    PiS będzie miało problem z CBA. Jego szef Paweł Wojtunik jest
    przez partię uważany za wroga: w 2009 r. objął CBA po Kamińskim, zrobił
    tam czystkę i złożył na Kamińskiego oraz jego ludzi zawiadomienia do
    prokuratury. Z drugiej strony sprawnie ściga korupcję i wykazał, że jest
    niezależny od pełniących władzę.


    No i w CBA obowiązuje kadencyjność, a Wojtunikowi do końca
    kadencji zostały 3 lata. Na jego stanowisko chrapkę mają ludzie
    Kamińskiego, a jako przyszły szef wymieniany jest Ernest Bejda, prawnik i
    działacz PiS, który w 2006 r. współzakładał CBA.





    Najszybciej zmiany mogą nastąpić w Biurze Ochrony Rządu. Tu o
    powrót na stanowisko szefa zabiega płk Andrzej Pawlikowski. Kierował BOR
    w 2007 r., a w ostatnich latach był bardzo aktywny w zespole
    Macierewicza, krytykując Biuro za katastrofę smoleńską. Dzisiaj jest
    doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. Jednak mimo że sam Pawlikowski
    zapowiada w rozmowach z kolegami swój come back, to nie jest to wcale
    takie pewne, bo gdy Jarosław Kaczyński był premierem, nie był zadowolony
    z Pawlikowskiego. - Pawlikowski zrobił dużo, żeby to zmienić, ale nie
    wiadomo, czy to wystarczy - twierdzi jeden z kolegów pułkownika z BOR.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19100499,ludzie-pis-ida-na-sluzby-ale-mariusz-kaminski-moze-miec.html#ixzz3psJHnKed

    fot. fratria

    Mariusz Kamiński złożył apelację od wyroku skazującego go za udział w tzw. "aferze gruntowej"

    Apelację złożył także, skazany na identyczną karę w tej samej sprawie, n. wiceszef CBA Maciej Wąsik.

    W październiku sąd przygotował pisemne uzasadnienie wyroku; po otrzymaniu go strony mogły decydować o składaniu apelacji.

    Według sądu, Kamiński zaplanował i zorganizował prowokację CBA, zlecił wprowadzenie w błąd Andrzeja K. i podżeganie go do korupcji. Zdaniem sądu brak było podstaw do wszczęcia akcji CBA w
    resorcie rolnictwa. Polecenia Kamińskiego realizował jego zastępca
    Maciej Wąsik, a także Grzegorz Postek i Krzysztof Brendel z pionu
    operacyjno-śledczego CBA (obaj skazani na kary po 2,5 roku więzienia i 10 lat zakazu sprawowania stanowisk). Według sądu CBA
    podżegało do korupcji, nie było podstaw prawnych i faktycznych do
    wszczęcia operacji ws. odrolnienia gruntu w ministerstwie rolnictwa.

    Pisemne uzasadnienie opisała w połowie października „Gazeta Wyborcza”. W uzasadnieniu można przeczytać - pisze „GW” - że „celem oskarżonych nie była walka z korupcją”; według sądu tzw. afera gruntowa została wykreowana przez CBA, które złamało wiele reguł. Według uzasadnienia, cytowanego przez „GW
    Kamiński „zachowywał się jak osoba stojąca ponad prawem, bo zlecał
    czynności, o których już w początkowym okresie funkcjonowania CBA był informowany, że przeprowadzić ich nie może. Świadomie nie stosował przepisów ustawy o CBA”.

    Po publikacji „GW” Kamiński wydał
    oświadczenie, którym protestował przeciw temu, by sprawę jego wyroku
    dotyczącego tzw. afery gruntowej wykorzystywano do gry politycznej.

    Jako osoba posiadająca wieloletnie doświadczenie w
    działalności publicznej wiedziałem, jak dużej odpowiedzialności wymaga
    podjęcie decyzji o prowadzeniu przez CBA takiej sprawy. Dotyczyła ona bowiem osób, które powoływały się na wpływy u ówczesnego wicepremiera i szefa partii tworzącej
    koalicję rządową. Z tego względu mogła ona doprowadzić do kryzysu w państwie i dymisji rządu. Jednak jako szef CBA,
    kierujący służbą powołaną do walki z korupcją, w szczególności na
    szczytach władzy, uznałem, że bez względu na konsekwencje jej
    prowadzenie jest moim oczywistym obowiązkiem

    — napisał Kamiński.

    W czerwcu 2012 r. ten sam sąd, który w marcu tego roku skazał
    podsądnych, niejednogłośnie umorzył na wniosek obrony ten proces -
    jeszcze przed jego rozpoczęciem. Podstawą był „brak znamion
    przestępstwa”. W grudniu 2012 r. na wniosek prokuratury i pokrzywdzonych
    Sąd Okręgowy w Warszawie
    uchylił to umorzenie i nakazał przeprowadzenie procesu. Obie decyzje
    wydano tajnie

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    241. Fot.


    Fot. wSieci/TVN24
    Fot. wSieci/TVN24

    Niejawne zeznania szefa CBA
    pokazane całemu światu. Nazwiska „przykrywkowców” z Biura w
    ogólnodostępnym uzasadnieniu wyroku. Sędzia Wojciech Łączewski, który
    skazał Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników, w swej gorliwości w
    ściganiu IV RP
    zapomniał o ochronie tajnych informacji. A może to zwykła nieznajomość
    prawa u pana sędziego? – pytają dziennikarze tygodnika „wSieci” Marek
    Pyza i Marcin Wikło.

    Jak czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika, w ubiegłym tygodniu Mariusz Kamiński oraz pozostali byli funkcjonariusze CBA
    złożyli apelację od marcowego wyroku skazującego ich na bezwzględne
    więzienie za operację specjalną w sprawie tzw. afery gruntowej.

    Sędzia Wojciech Łączewski ogłosił niezwykle surowy wyrok: trzy lata
    więzienia dla Kamińskiego i jego zastępcy Macieja Wąsika, po dwa i pół
    roku dla byłych dyrektorów w CBA Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela. Na
    pisemne uzasadnienie wyroku sędzia kazał czekać wyjątkowo długo —
    sporządzanie dokumentu zajęło mu pół roku. Dzięki temu nagonka na byłych
    funkcjonariuszy mogła objąć dwie kampanie wyborcze

    — wyjaśniają dziennikarze i dodają, że zwłokę sąd tłumaczy obszernością materiału dowodowego i tajnością wielu akt sprawy.

    Jak się jednak okazuje lektura pisemnego uzasadnienia wyroku zdumiewa:

    Sędzia Łączewski wymienił z nazwiska cztery osoby, które w powyższym
    cytacie zanonimizowaliśmy. (…) To funkcjonariusze wykonujący działania
    operacyjne (również przygotowywanie wniosków o kontrolę operacyjną do
    takowych się zalicza), a zatem ich personalia powinny być pilnie
    strzeżone. Sędzia nic sobie jednak z tego nie robi. I choć większą część uzasadnienia wyroku utajnił, powyższe nazwiska wystawił na widok publiczny.

    Dziennikarze wskazują także na inne nieprawidłowości w uzasadnieniu wyroku.

    Łączewski nie zadbał o bezpieczeństwo nie tylko ważnego funkcjonariusza CBA,
    podając jego pełne dane, lecz także o interesy samego Biura. (…)
    Dwóch z pięciu wymienionych przez Łączewskiego funkcjonariuszy wciąż
    pracuje w CBA

    — czytamy we „wSieci”.

    Ujawnienie nazwisk funkcjonariuszy, którzy wykonują czynności
    operacyjne, jest niezrozumiałe i bulwersujące także dla Macieja Wąsika.

    To nie tylko koniec ich pracy, lecz również początek niebezpieczeństwa

    — wyjaśnia w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” Wąski.

    To jednak nie koniec kariery Łączewskiego, gdyż jak informują
    dziennikarze, „po skazaniu byłych szefów Centralnego Biura
    Antykorupcyjnego został on bowiem delegowany do sądu okręgowego, czyli
    otrzymał awans.

    Ale to nie wszystko:

    Trafił do X Wydziału Karnego Odwoławczego, który… będzie
    rozpatrywał apelację Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i pozostałych
    dyrektorów CBA.


    http://wpolityce.pl/polityka/271341-wazne-wsieci-o-sprawie-sedziego-laczewskiego-w-swej-gorliwosci-w-sciganiu-iv-rp-zapomnial-o-ochronie-tajnych-informacji-a-moze-to-zwykla-nieznajomosc-prawa

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    242. Prezydent Andrzej Duda

    Prezydent Andrzej Duda ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego

    Prezydent ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego -
    poinformowała Kancelaria Prezydenta. Chodzi o działania CBA w sprawie
    afery gruntowej.


    "Pan prezydent uwalnia sąd od tej politycznej decyzji". Duda ułaskawił Kamińskiego i 3 osoby

    I
    po "problemie". Poza Kamińskim prezydent ułaskawił wszystkich byłych
    funkcjonariuszy CBA skazanych za działania w tzw. aferze gruntowej.

    ułaskawienie kamińskiego


    Czy prezydent mógł to zrobić? Prawnicy: Ma swobodę. Rzecznik prokuratury absolutnie przeciw

    - Prezydent stosując prawo łaski nie musi czekać na uprawomocnienie
    wyroku - uznali prawnicy dr Ryszard Piotrowski i prof. Tomasz
    Grzegorczyk. - Nie znam przypadku, by ułaskawić osobę skazaną
    nieprawomocnie - mówi jednak Mateusz Martyniuk z Prokuratury Generalnej.
    Także prof. Marek Chmaj sugeruje, że prezydent mógł naruszyć prawo.

    fot. TVN24/ wPolityce.pl

    Wicepremier Piotr Gliński: Ułaskawiając Mariusz Kamińskiego
    prezydent Andrzej Duda skorzystał z uprawnień konstytucyjnych. Takie
    jest polskie prawo


    Mieliśmy do czynienia z sytuacją,że ten, który łapał złodziei został skazany, a złodzieje chodzą wolno - mówił wicepremier.

    „To smutne wydarzenie. Od prezydenta RP oczekujemy poszanowania prawa”


    Prezydent oczywiście ma prawo ułaskawić skazanego, ale pośpiech, jaki
    tutaj miał miejsce, wskazuje, że cele tego były zupełnie inne. To sądy
    mają...
    więcej

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    243. Mafijne państwo PiS Wojciech

    Mafijne państwo PiS
    Wojciech Czuchnowski
    17.11.2015 20:46

    Od zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych politycy tej partii i sam prezydent Andrzej Duda zaczęli wywierać naciski na wymiar sprawiedliwości. Bez ogródek krytykowali wyrok pierwszej instancji na Mariusza Kamińskiego, atakowali sędziego i otwarcie mówili, że w apelacji spodziewają się "sprawiedliwości". Premier Beata Szydło wyrażała wręcz nadzieję, że "sprawiedliwość stanie po stronie" byłego szefa CBA.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19204321,mafijne-panstwo-pis.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    244. Burza po ułaskawieniu

    Burza po ułaskawieniu Kamińskiego. "Szokująca decyzja, która burzy porządek prawny"

    "Mariusz
    Kamiński działał legalnie, a wydany na niego wyrok był skrajnie
    niesprawiedliwy i motywowany politycznie" - twierdzi Zbigniew Ziobro.
    "Ta decyzja prezydenta burzy porządek prawny" - uważa  Sławomir
    Neumann.


    Jacek
    Sasin: Decyzja prezydenta ws. Kamińskiego przecina węzeł gordyjski.
    "Nie może być tak, że skazuje się policjantów, którzy łapią złodziei"

    "Pan prezydent uwolnił wymiar sprawiedliwości od ślepej uliczki, w którą się zapędził".

    PAP/Leszek Szymański

    Elżbieta Witek: Przypadek Kamińskiego pokazuje, że z wymiarem
    sprawiedliwości nie jest najlepiej. "Czy ci, którzy walczą z korupcją
    mają się znaleźć na ławie oskarżonych?"

    Rzeczniczka rządu stwierdziła, że jednym z priorytetów nowego gabinetu będzie ustawa dotycząca 500 złotych na dziecko.

    Prezydent: postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Kamińskiego

    Postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Mariusza
    Kamińskiego, która zawsze byłaby postrzegana jako polityczna -
    powiedział prezydent Andrzej Duda, uzasadniając swoją decyzję o
    ułaskawieniu byłego szefa CBA.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika natenczas

    245. Prezydent uzasadnia decyzję ws. Kamińskiego

    Prezydent uzasadnia decyzję ws. Kamińskiego: "Wymiar
    sprawiedliwości, który nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, wymierza
    drakońskie kary dla ludzi, którzy walczą z korupcją. Ja się z tym nie
    zgadzam"

    Wymiar sprawiedliwości, który nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, wymierza drakońskie kary dla ludzi, którzy walczą z korupcją. Ja się z tym nie zgadzam

    — oznajmił prezydent Andrzej Duda w Sejmie na krótkim spotkaniu z dziennikarzami przed expose premier Beaty Szydło.

    Prezydent podkreślił swoje wątpliwości w całej sprawie.

    Państwo znacie tę sprawę, wiecie, co było w I instancji, co zrobił sędzia Łączewski, że sprawa została przez niego maksymalnie upolityczniona. W tej chwili CBA twierdzi, że ujawnione zostały tam nazwiska funkcjonariuszy, którzy działali pod przykryciem

    — podkreślił Andrzej Duda.

    avatar użytkownika Maryla

    246. Robert Biedroń złamał prawo?


    Robert Biedroń złamał prawo? Policja nie może prowadzić sprawy

    Policja lęborska nie może prowadzić sprawy prezydenta Biedronia, bo
    nie ma akt. Prokuratura trzyma je w kancelarii tajnej i nie może
    zdradzić, z jakiego powodu.
    „W imieniu własnym zawiadamiam o możliwości popełnienia przestępstwa
    posiadania środków odurzających w postaci marihuany przez Prezydenta
    Słupska Pana Roberta Biedronia” - napisał przed miesiącem słupszczanin
    do Prokuratury Rejonowej w Słupsku, powołując się na konkretny przepis
    Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

    Słupszczanin uzasadnił swoje doniesienie faktem, że prezydent Robert
    Biedroń swoimi oświadczeniami w mediach o spożywaniu marihuany mógł
    złamać artykuł 62.1 tejże ustawy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    247. pełne poparcie dla decyzji

    Pana Prezydenta,szukam gdzie można takie społeczne poparcie podpisać....
    pozdr

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    248. Zaskakujące umorzenie procesu


    Zaskakujące umorzenie procesu Ziobry i PiS przeciwko "Polityce"! Sprawa dotyczy rzekomego "zbierania haków"...

    "Według tygodnika, jedną ze spraw, które
    miały trafić na biurko Ziobry, była sprawa mężczyzny, który zgłosił się
    do prokuratury i twierdził, że został wykorzystany seksualnie przez
    polityków SLD."

    Sąd Apelacyjny w Gdańsku umorzył postępowanie z powództwa PiS
    i ministra
    sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przeciwko autorce artykułu pt. „Jak PiS
    zbierał haki” oraz tygodnikowi „Polityka”. Na poniedziałek wyznaczona
    była data ogłoszenia wyroku w tej sprawie.

    Jak poinformowało biuro prasowe Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, pełnomocnik powodów Bogusław Kosmus
    złożył w ubiegłym tygodniu oświadczenie o cofnięciu apelacji. W tej sytuacji, sąd umorzył postępowanie.

    Kosmus powołując się na tajemnicę adwokacką odmówił podania przyczyn wycofania apelacji
    przeciwko dziennikarce i tygodnikowi „Polityka”.

    W lutym 2015 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że tygodnik „Polityka” i autorka tekstu Bianka
    Mikołajewska-Niemczyk nie muszą przepraszać szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz
    partii Prawo i Sprawiedliwość. Odwołanie od tego wyroku wnieśli powodowie, a 18 listopada przed
    Sądem Apelacyjnym odbyła się rozprawa odwoławcza.

    artykule, który ukazał się 28 lutego 2010 r. w wydaniu internetowym „Polityki”, opisane zostały
    zeznania b. prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka, złożone przez niego po wybuchu tzw. afery
    gruntowej w sejmowej komisji ds. służb specjalnych, a później odczytane podczas utajnionego
    posiedzenia Sejmu. „Polityka” napisała, że według Kaczmarka, wszystkie sprawy z prokuratury, w
    których pojawiały się nazwiska znanych polityków, trafiały na biurko Ziobry.

    Według Sądu Okręgowego w Gdańsku, strona pozwana wykazała podczas procesu, iż publikacja w
    „Polityce” dbała o „godny ochrony interes społeczny”.

    Wykazanie przez dziennikarza, że przy
    zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu
    oraz wypełnił obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności uchyla bezprawność
    działania dziennikarza

    — mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara Skrobańska.

    Po ukazaniu się artykułu Ziobro złożył w sądzie pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko autorce
    tekstu Biance Mikołajewskiej-Niemczyk i wydawcy tygodnika. Oprócz szefa resortu sprawiedliwości
    powodem w toczącym się od kwietnia 2011 r. procesie była także partia Prawo i Sprawiedliwość, do
    której należał obecny lider Solidarnej Polski, Zbigniew Ziobro.

    Ziobro zaprzeczał podczas procesu, aby w jakikolwiek sposób wykorzystywał pełniony przez siebie
    urząd do celów politycznych.

    Jako świadkowie przed gdańskim sądem stawali m.in. b. szef MSWiA Ludwik Dorn, b. poseł PO Mirosław
    Drzewiecki, prezes PiS Jarosław Kaczyński, b. szef CBA Mariusz Kamiński oraz Janusz Kaczmarek.

    Według tygodnika, jedną ze spraw, które miały trafić na biurko Ziobry, była sprawa mężczyzny, który
    zgłosił się do prokuratury i twierdził, że został wykorzystany seksualnie przez polityków SLD
    Wojciecha Olejniczaka i Krzysztofa Janika; Kaczmarek zeznał, że Ziobro miał wówczas zwrócić się do
    dwóch zaprzyjaźnionych dziennikarzy o opisanie tej sprawy tak, aby prokuratura na podstawie
    doniesień prasowych mogła wszcząć śledztwo.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    249. Sprawa Mariusza Kamińskiego

    Sprawa Mariusza Kamińskiego trafi do II instancji
    Sąd Rejonowy
    Warszawa-Śródmieście zdecydował o przekazaniu sądowi okręgowemu sprawy
    ułaskawionego przez prezydenta Andrzeja Dudę byłego szefa CBA Mariusza
    Kamińskiego - informuje Telewizja Republika.

    Rzecznik warszawskiego sądu okręgowego Ewa Leszczyńska-Furtak
    poinformowała, że sąd okręgowy rozpatrzy zarówno apelacje na korzyść
    wszystkich oskarżonych, jak również apelacji wniesionych na ich
    niekorzyść.

    Sąd II instancji ma dokonać merytorycznej oceny
    sytuacji jaka powstała po zastosowaniu prawa łaski przez prezydenta
    Andrzeja Dudę wobec byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

    We wrześniu 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła
    Kamińskiego i jego trzech podwładnych o przekroczenie uprawnień,
    nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów
    i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy.

    Operacja CBA zakończyła
    się wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. (nie zgadza się
    na podawanie swych danych) łapówki za "odrolnienie" w ministerstwie
    rolnictwa gruntów na Mazurach. Prasa pisała, że łapówka miała być
    przeznaczona dla szefa resortu i wicepremiera Andrzeja Leppera, który
    miał zostać ostrzeżony o akcji (on sam twierdził, że była to prowokacja
    CBA). Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano
    szefa MSWiA Janusza Kaczmarka (śledztwo wobec niego potem umorzono).

    Ewa Siedlecka

    To nie koniec sprawy Kamińskiego. Co może zrobić sąd? Trzy drogi


    >> Rzecznik sądu: "Mamy do czynienia z precedensowym w praktyce i spornym w nauce prawa stanowiskiem prezydenta"

    Sędzia Leszczyńska-Furtak nazwała decyzję sądu rejonowego "techniczną".



    - W tej sprawie decyzje merytoryczne będą należały do sądu
    okręgowego, otwierając mu drogę do ewentualnego zwrócenia się z pytaniem
    prawnym do Sądu Najwyższego o wykładnię - powiedziała rzeczniczka. I
    zaznaczyła, że sprawa jest precedensowa.



    Co może zrobić sąd okręgowy?



    Może zdecydować, by



    •  prowadzić dalej postępowanie - do wydania prawomocnego wyroku i w razie skazania zastosować prezydencki akt łaski;



    •  umorzyć postępowanie zgodnie z wolą prezydenta;



    •  zwrócić się z pytaniem prawnym do Sądu Najwyższego.



    Sprawa zastosowania aktu łaski wobec skazanych nieprawomocnie, w
    dodatku polegającego na "umorzeniu postępowania", czyli wykonaniu przez
    prezydenta czynności procesowej zarezerwowanej dla sądu, wzbudziła
    spory i protesty prawników. Zwracano uwagę, że nigdy nie zastosowano
    łaski wobec nieprawomocnie skazanego, że to otwiera drogę do ingerowania
    w dowolnym stadium postępowania, łącznie z postępowaniem
    prokuratorskim. A także, że udaremnia prawomocne orzeczenie o winie, a
    więc prawo oskarżonego do uniewinnienia i prawo pokrzywdzonego do
    osądzenia sprawy. Uchwały w sprawie wkraczania prezydenta w uprawnienia
    władzy sądowniczej wydały m.in. Komitet Helsiński w Polsce, Komitet Nauk
    Prawnych PAN, Stowarzyszenie Sędziów "Themis", rady wydziałów prawa
    uniwersytetów - Śląskiego i Jagiellońskiego.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19275303,to-nie-koniec-sprawy-mariusza-kaminskiego-co-moze-zrobic-sad.html#ixzz3t53lPDZa

    Kania o inwigilacji prawicy: Miała bardzo szeroką skalę. Potrzebna komisja śledcza lub dokładny audyt

    – Inwigilacja miała bardzo szeroką skalę. Ludzie, którzy znają się na służbach mówią,...

    Co najmniej kilkanaście śledztw prowadzonych w ostatnich siedmiu
    latach umożliwiło inwigilację polityków Prawa i Sprawiedliwości,
    ekspertów oraz dziennikarzy – ujawnia tygodnik Gazeta Polska w
    najnowszym numerze.



    – Druga inwigilacja prawicy pokazuje, jakim zagrożeniem dla układu
    byli ludzie, którzy zajmowali się rozmontowywaniem układu
    pookrągłostołowego – mówiła Dorota Kania.

    – Tekst udowadnia, że usiłowano zniszczyć ludzi, którzy zagrażali
    układowi. Była to jedna z wielu akcji inwigilacyjnych. Było ona możliwa,
    bo stwierdzono, że mogło dojść do naruszenia bezpieczeństwa państwa. W
    innych przypadkach wszczynano śledztwa, do których angażowano ABW czy
    SKW – tłumaczyła dziennikarka śledcza.

    Informowała, że służby zakładały, ale także nagrywały rozmowy posłów,
    ekspertów i dziennikarzy. – Inwigilacja miała bardzo szeroką skalę.
    Ludzie, którzy znają się na służbach mówią, że potrzeba jest albo
    komisja śledcza, albo dokładny audyt w tej sprawie – mówiła Dorota
    Kania.

    – Od wybrania Andrzeja Dudy na urząd prezydenta RP dochodziło do
    masowego niszczenia dokumentów w służbach. Do niszczarek szły m.in.
    dokumenty z operacyjnego rozpracowywania. Jednak zachowały się
    dokumentacja niszczenia tych akt i na podstawie tego można też wyciągać
    wnioski – uzupełniała.




    Umorzone śledztwo ws. Krajowej SKOK i holdingu z Luksemburga

    Prokurator Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w
    Gdańsku, przyznaje, że umorzono śledztwo dotyczące rzekomego
    niewystąpienia przez osoby uprawnione do zajmowania się sprawami
    majątkowymi sopockiej Krajowej SKOK o dywidendy [część zysków - dop.
    red.] do zarejestrowanej w Luksemburgu spółki SKOK Holding S.a.r.l.
    Miało to doprowadzić do szkody majątkowej dla Krajowej SKOK w wysokości
    ok. 103 mln zł, nie mniejszej niż 7,2 mln zł. Jak zastrzega śledczy,
    sprawa została przekazana do apelacji jako dotycząca przestępstwa,
    którego miano dopuścić się „względem mienia o wielkiej wartości”.
    Tymczasem, dziś już prawomocna, decyzja o umorzeniu zapadła, ponieważ
    wystąpienie o dywidendę zgodnie z kodeksem spółek handlowych nie jest
    obowiązkiem, a jedynie prawem.

    - Kontynuowanie śledztwa w sprawie, w której nie stwierdzono
    przestępstwa, byłoby niedopuszczalne, stanowiłoby przekroczenie
    uprawnień prokuratora i byłoby błędem procesowym, skutkującym narażeniem
    prokuratora na odpowiedzialność dyscyplinarną - wyjaśnia prok.
    Marciniak.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    250. Łączewski w ostatnich dniach

    Łączewski w ostatnich dniach został uznany przez „Dziennik Gazetę Prawną” za jednego z najbardziej wpływowych prawników w Polsce. Czy historia opisana przez kulisy24.com i rozszerzona przez „Gazetę Warszawską” miała miejsce i dotyczyła rzeczywiście Łączewskiego? Jak zareagują organy mające - przynajmniej w teorii - pilnować niezależności sędziów? Jak w tym kontekście traktować wyrok ws. Mariusza Kamińskiego?

    Z kolei jak podaje portal prawnik.pl sędzia Łączewski złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury:

    Sędzia Łączewski złożył już w warszawskiej prokuraturze kolejne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku podszywaniem się pod jego tożsamość, a także włamaniem do komputera.

    Rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak dodała, że 10 lutego sędzia został w tej sprawie przesłuchany przez prokuraturę.

    Poprzednie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, które również dotyczyło założonego na jego imię i nazwisko fałszywego profilu na Twitterze, zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Teraz chodzi także o podejrzenie włamania do prywatnego laptopa Łączewskiego i wykonania mu zdjęcia kamerą internetową. Sam sędzia twierdzi, że na prowadzi na Twitterze konta pod własnym imieniem i nazwiskiem właśnie z powodu podszywania się pod niego niezidentyfikowanych internautów.

    Pytań pozostaje wiele. O rozwoju sytuacji będziemy informowali.

    wwr, gim, kulisy24, gazetawarszawska

    http://wpolityce.pl/polityka/281400-potezne-zamieszanie-wokol-wojciecha-...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    251. Marek Pyza: PRL-owska sędzia

    Fot. Julita Szewczyk, "wSieci" / wPolityce.pl


    Marek Pyza: PRL-owska sędzia z bogatym antyopozycyjnym CV zajmie
    się Mariuszem Kamińskim. Co tacy ludzie robią jeszcze w wymiarze
    sprawiedliwości?


    Po jej służalczych wobec komunistów
    wyrokach i wtrącaniu do więzień ludzi, którzy walczyli o wolność
    Rzeczpospolitej, ta kobieta powinna mieć odebrany immunitet i zakaz
    sprawowania jakichkolwiek funkcji w państwowych instytucjach.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    252. Sąd uchyla wyrok w sprawie

    Sąd uchyla wyrok w sprawie Mariusza Kamińskiego. Sprawa byłych szefów CBA umorzona
    Warszawski sąd uchylił w środę nieprawomocny wyrok skazujący b. szefów
    CBA za złamanie prawa przy "aferze gruntowej" z 2007 r. i umorzył
    postępowanie. Oskarżeni zostali w listopadzie 2015 r. ułaskawieni przez
    prezydenta Andrzeja Dudę.

    O umorzenie sprawy wobec aktu łaski wnosiła zarówno obrona,
    jak i prokuratura. O merytoryczne rozpatrzenie złożonych apelacji wniósł
    pełnomocnik jednego z oskarżycieli posiłkowych Andrzeja K. Adwokat
    rodziny zmarłego Andrzeja Leppera chciał z kolei przerwy w procedowaniu sądu - aby oskarżeni "pojednali się z pokrzywdzonymi".

    W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał
    Mariusza Kamińskiego (dziś - ministra koordynatora służb specjalnych) i
    Macieja Wąsika (zastępcę Kamińskiego w CBA
    oraz obecnie jako ministra) na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz
    zajmowania stanowisk, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne
    działania operacyjne CBA. Na kary po 2,5 roku skazano członków
    kierownictwa CBA - Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    253. Śledztwo w sprawie Adamowicza

    Śledztwo w sprawie Adamowicza ostatecznie zamknięte

    Gdański sąd uznał, że Centralne Biuro Antykorupcyjne nie ma prawa
    do zażalenia na decyzję o umorzeniu przez prokuraturę wątków
    korupcyjnych w sprawie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Decyzja o
    warunkowym umorzeniu śledztwa dotyczącego błędów w oświadczeniach
    majątkowych polityka PO jest prawomocna.
    O sprawie prowadzonego przez lata po doniesieniu CBA z 2012 roku w
    Prokuraturze Apelacyjnej w Poznaniu śledztwa dotyczącego fałszowania
    oświadczeń majątkowych prezydenta Pawła Adamowicza pisaliśmy
    wielokrotnie. Ostatecznie śledczy uznali, że choć polityk PO
    rzeczywiście dopuścił się opiewających na kwoty od kilkudziesięciu do
    nawet 320 tys. zł błędów w rozliczeniach finansowych z lat 2010-12
    sprawa kwalifikuje się do umorzenia.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    254. Audyt czy szukanie haków?

    Audyt czy szukanie haków? Minister Ziobro ściąga do Warszawy akta umorzonych głośnych spraw

    Ściągane są akta głośnych kiedyś spraw. Prokuratura Ziobry będzie szukać materiałów na opozycję i sędziów?

    Do Prokuratury Krajowej ściągane są akta
    głośnych w poprzednich latach spraw. Czy po to, by kierowana przez
    Zbigniewa Ziobrę prokuratura mogła znaleźć materiał na opozycję i
    sędziów?
    Ponowną ocenę umorzonych wcześniej spraw
    lub tych, w których odmówiono wszczęcia śledztwa, zapowiadał Zbigniew
    Ziobro jeszcze przed przejęciem w marcu kontroli nad niezależną
    wcześniej prokuraturą.

    Śledztwo smoleńskie


    Trwa już wielki audyt śledztwa smoleńskiego i jego różnych
    wątków, tzw. śledztwo po śledztwie. Mówił o nim na konferencji prasowej
    zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek. To on ma teraz nadzór
    nad tą sprawą...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    255. Prezydent Duda nie podpisał

    Prezydent Duda nie podpisał nominacji i awansów dla dziesiątki sędziów: znanych m.in. ze spraw Bajkowskich i kibica Legii. "Wyborcza" oburzona

    Prezydent Andrzej Duda miał odmówić nominacji dziesięciu sędziów sądów powszechnych. Dla „Gazety Wyborczej” ma być to sygnał dla środowiska związanego z wymiarem sprawiedliwości - jeśli ich decyzje nie spodobają się partii rządzącej, będą mieli problemy z awansem.

    „Wyborcza” posiłkuje się m.in. wypowiedzią Waldemara Żurka, rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa.

    Prezydent powinien uzasadnić, bo to nie są ordery przyznawane uznaniowo. Poza tym prezydent nie ma podstaw prawnych do ponownej weryfikacji kandydatów. Weryfikuje ich KRS w wielostopniowej, konkursowej procedurze zaczynającej się na poziomie sądu, w którym jest wakat. A od negatywnej decyzji KRS można się odwołać do Sądu Najwyższego

    — mówi Żurek.

    „Wyborcza” podaje o jakich sędziów chodzi. Wśród nich jest m.in. sędzia, przez którą kibic Legii Maciej Dobrowolski przez ponad 3 lata przebywał w areszcie śledczym. Jego sprawa od początku budziła poważne wątpliwości i do tej pory nikt nie poniósł konsekwencji odebrania ponad 3 lat życia młodemu człowiekowi.

    Wśród „pokrzywdzonych” sędziów jest również sędzia Piotr Jakubiec z Lublina, który orzekał w sprawie Jarosław Kaczyński kontra Janusz Palikot. Jakubiec przyznał częściową rację prezesowi PiS. Uznał jednak wypowiedź Palikota: „Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie” za wypowiedź w konwencji bajkowej.

    Wśród sędziów, którzy nie otrzymają nominacji na wyższe stanowiska znajdują się również sędzia odpowiedzialna za odrzucenie pozwu zbiorowego ws. Amber Gold, sędzia odpowiedzialny za odebranie dzieci rodzinie Bajkowskich oraz sędzia, który nakazał aresztować Adama Słomkę za notoryczne niestawianie się na rozprawach sądowych.

    Organ Michnika przypomina również, że jedynym prezydentem III RP, który odmówił takie nominacji był Śp. Lech Kaczyński, który w 2007 roku nie podpisał nominacji dla dziewięciu sędziów.

    Mly/wyborcza.pl

    Wybór sędziów to jedno, a powoływanie ich to jest drugie. Niezależnie od tego, kogo się zgłasza, obowiązkiem jest dbanie o to, aby sędzia spełniał wszystkie te wymogi, które Konstytucja i ustawa łączy postawą, wykształceniem, morale, zdrowiem psychicznym i politycznym niezaangażowaniem kandydata na sędziego

    — mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu, współtwórca polskiej konstytucji.

    wPolityce.pl: Prezydent Andrzej Duda miał odmówić nominacji dziesięciu sędziów sądów powszechnych. Swoje niezadowolenie wyraziła „Gazeta Wyborcza”. Czy prezydent miał do tego prawo?

    Prezydent Duda nie podpisał nominacji i awansów dla dziesiątki sędziów: znanych m.in. ze spraw Bajkowskich i kibica Legii. „Wyborcza” oburzona

    Mec. Piotr Andrzejewski: Oczywiście, że prezydent ma takie prawo. To nie tylko prawo, ale i obowiązek kontrolować, kogo powołuje na sędziego. Prezydent nie działa tutaj ze względów formalnych, tylko kontroluje merytorycznie, pod kątem wszystkich cech, które powinien mieć sędzia i jakie gwarancje daje na przyszłość - merytorycznej uczciwości i poprawności samego sądzenia, przestrzegania wszystkich elementów procesu sądzenia, rzetelności w szukaniu prawdy materialnej, jak i również przesłanki bezstronności. Bardzo często to bezstronność jest elementem dyskusyjnym. Prezydent ma prawo i obowiązek kontrolować, kto będzie sędzią, bo on powołuje sędziego.

    Wśród kandydatów do sądów powszechnych znaleźli się sędziowie, którzy orzekali np. w kontrowersyjnej sprawie kibica Legii, czy Amber Gold. Czy to mogło być przyczyną decyzji prezydenta?

    Prezydent może się zastanawiać - nie tylko dlatego, że ktoś nie spełnia wymogów. Bardzo wnikliwego sprawdzenia wymaga to, czy taka osoba daje gwarancje, które powinien dawać sędzia. Sędzia staje się alfą i omegą w zakresie wydawanych przez siebie wyroków. Mamy do czynienia z wyrokami, które pokazują, że sędziowie stawiają się ponad prawem i sami stanowią prawo, w związku z tym wydaje mi się, że nigdy dosyć przezorności w wybieraniu osoby i jej powoływaniu. Tych aktów należy pilnować nie tylko ze względu na dopełnienie formalności, ale ze względu na sprawdzenie danych kandydatów.
    W artykule „Gazeta Wyborcza” posiłkuje się wypowiedzią rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa Waldemara Żurka, który twierdzi, że prezydent nie ma podstaw prawnych do ponownej weryfikacji kandydatów.

    Prezydent nie zrobił tego bez powodu, na swoje „widzimisię”. Zrobił to na jakieś przesłanki. Przesłanki należy analizować, a nie zajmować się analizą tego, czy prezydent ma prawo, czy też go nie ma. Oczywiście, że prezydent ma takie prawo. To nie tylko prawo, ale i obowiązek kontrolować, kogo powołuje na sędziego. Jeżeli później będziemy mieć do czynienia z osobą przejawiającą jakąkolwiek formę stronniczości czy niezależności - wszystko jedno czy w zakresie swojego życia prywatnego czy życia publicznego, czy działalności, która w przyszłości może mieć charakter taki, jak chociażby działalność pana sędziego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego, czy środowiska sędziowskiego, które ewidentnie feruje się na określoną grupę polityczną - to trzeba za każdym razem zadać sobie pytanie, czy ta osoba, która dzisiaj jest wybrana jako kandydat i ma być powołana przez prezydenta, da gwarancje na przyszłość tego czym i kim powinien być sędzia, jako prawodawca w zakresie swojego imperium oceniania konkretnego stanu faktycznego.

    Rozmawiała Weronika Tomaszewska

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    256. Reprywatyzacja w Warszawie.

    Reprywatyzacja w Warszawie. Akt oskarżenia dla znanego handlarza roszczeń Marka M.

    Marek M., znany z przejmowania kamienic w Warszawie,
    został oskarżony w sprawie próby wyłudzenia prawa do zarządzania
    budynkiem na Pradze. Śledczy ustalili, że wprowadził w błąd sąd.

    Śledztwo prowadziła prokuratura okręgowa.
    W marcu postawiła Markowi M. zarzuty, a 30 czerwca skierowała do sądu
    akt oskarżenia. Chodzi o okazałą kamienicę przy ul. Targowej 66 na
    Pradze-Północ: dwie oficyny i budynek handlowo-usługowy, w którym działa
    pasaż Wileński. O sprawie donieśli lokatorzy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    257. Sędzia Leszczyńska-Furtak


    fot. M.Czutko/Fratria

    Sąd w Warszawie odrzuca uzasadnienie Ziobry. Zatrzymanie sprawców znieważenia nagrobku Bieruta było legalne i zasadne

    Zdaniem sądu funkcjonariusze policji mieli prawo podejrzewać, że sprawcy chcieliby zatrzeć ślady.

    Sąd Rejonowy dla Warszawy Żoliborza nie uwzględnił zażaleń
    pełnomocnika zatrzymanych na decyzję policji o zatrzymaniu Moniki S.
    i Janusza W.

    Zatrzymanie było zasadne, legalne oraz prawidłowe w ustalonych okolicznościach faktycznych

    — podała PAP rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie Ewa Leszczyńska-Furtak.

    Jakkolwiek zdaniem sądu nie zachodziła obawa ukrycia się osób zatrzymanych, to w zastanej sytuacji policjanci mieli podstawy przypuszczać, że popełniono przestępstwo oraz uznać, że zachodzi obawa zacierania jego śladów

    — dodała sędzia.

    Podkreśliła, że czas zatrzymania sąd uznał za „konieczny do wykonania niezbędnych czynności”.

    Sędzia Leszczyńska-Furtak zaznaczyła, że sąd nie oceniał samego czynu, w związku z którym osoby podejrzewane zostały zatrzymane.

    W poniedziałek policja zatrzymała dwie osoby w sprawie namalowania
    na nagrobku Bieruta czerwonej gwiazdy i napisu „Kat”. Zatrzymani zostali
    we wtorek zwolnieni - zażądał tego prokurator generalny Zbigniew
    Ziobro, który uznał ich zatrzymanie na 48 godzin za niezasadne.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    258. Sąd zajmie się sprawą

    Sąd zajmie się sprawą nieopublikowania wyroku TK przez Beatę Szydło
    We wrześniu warszawski sąd zajmie się decyzją prokuratury o odmowie
    wszczęcia postępowania w sprawie niepublikowania wyroku przez rząd PiS.
    Zażalenie na decyzję Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga złożyła
    Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Organizacja podkreśla, że nie
    publikując wyroku, premier Beata Szydło nie dopełniła swoich obowiązków.Informację potwierdza "Wyborczej" rzeczniczka Sądu Okręgowego w
    Warszawie Ewa Leszczyńska-Furtak. Termin posiedzenia sądu wyznaczono na
    wrzesień. - Prokurator odmówił wszczęcia postępowania, natomiast sąd ma
    się wypowiedzieć, czy było to zasadne czy nie, czy odmowa była
    prawidłową decyzją czy należy coś jeszcze ewentualnie uzupełnić,
    prowadzić postępowanie w tym zakresie
    - tłumaczy sędzia
    Leszczyńska-Furtak.



    I przyznaje: - To sprawa skomplikowana, o czym najlepiej
    świadczy to, że od długiego czasu trwa wokół tego zagadnienia spór w
    debacie publicznej. A w związku z tym, ze względu na skomplikowany
    charakter sprawy, sąd zadecydował o składzie trzyosobowym.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    259. "W dziką reprywatyzację



    "Amber Gold to przy tym pikuś"


    Dodał, że ma nadzieję, że część kamienic uda się odzyskać i
    naprawić szkody, które wyrządzono ludziom. Śpiewak w rozmowie z Piotrem
    Najsztubem przypominał, że problem dotyczy nie tylko Warszawy, ale i
    Krakowa czy Łodzi.


    - Jestem ciekaw, jak ta sprawa będzie się rozwijać, bo w sprawę
    dzikiej reprywatyzacji jest uwikłany cały krajowy establishment.
    Kamienice zwracał też Lech Kaczyński - kamienica przy Nabielaka 9, gdzie
    żyła Jolanta Brzeska czy Noakowskiego 16, którą odzyskała rodzina Hanny
    Gronkiewicz-Waltz to są zwroty urzędników Lecha Kaczyńskiego
    -
    przypomniał Śpiewak w audycji "Prawda nas zaboli".


    Jego zdaniem afera Amber Gold przy reprywatyzacji to jest "mały
    pikuś". - Amber Gold to 800 milionów złotych, warszawska reprywatyzacja
    to już kilkanaście miliardów złotych - ocenił Śpiewak.

    Kontrolują, ale tylko ostatnie 6 lat

    Od kwietnia br. Centralne Biuro Antykorupcyjne kontroluje decyzje reprywatyzacyjne w Warszawie. Kontrola
    dotyczy prawidłowości decyzji z lat 2010-16, głównie co do zwrotów
    gruntów warszawskich i nieruchomości przejętych dekretem Bieruta z 1945
    r. Kontrolą objęto m.in. dokumentację dotyczącą postępowań
    administracyjnych prowadzonych przez Biuro Gospodarki Nieruchomościami
    dotyczących nieruchomości m.in. w Śródmieściu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    260. III RP w sądach rządzi nadal sędzia Iwona Suchorowska

    Mariana Kowalskiego, byłego działacza Ruchu Narodowego skazano za obrazę Komitetu Obrony Demokracji. Został ukarany karą pieniężną w wysokości 200 zł. Najdziwniejsze jest jednak uzasadnienie wyroku. Sąd orzekł, że Kowalski wykrzykiwał obraźliwe hasła. Jako dowód przedstawiono taśmę z miejskiego monitoringu, która nie nagrywa dźwięku. – Świadków się wzywa, a ja nie miałem prawa do obrony. Monitoring głosu nie nagrywa, ale mnie skazują za wykrzykiwanie haseł – konkludował w programie „Idź pod Prąd” Marian Kowalski.

    Panowie! Niniejszym rezygnuję z członkostwa w Ruchu Narodowym. Nie mogę pogodzić się z sytuacją, gdy RN idzie do wyborów zwinąwszy sztandar. Kalkulacja polityczna, daj Boże słuszna, wzięła górę nad wolą obrony własnej tożsamości. Wszystkie dotychczasowe działania, łącznie z kampanią prezydencką były podporządkowane celowi głównemu czyli samodzielnemu, ewentualnie w partnerskiej koalicji startowi w wyborach do sejmu. Uważam, że zostaliśmy zmarginalizowani, pozbawieni logo i ubezwłasnowolnieni. Śmiem twierdzić, że zostaliśmy oszukani - pisał swego czasu na Facebooku Marian Kowalski odchodząc z RN.

    W programie „Idź pod Prąd” Kowalski czytał korespondencję, jaką miał dostać z sądu. Skazano go za wykrzykiwanie obraźliwych haseł w kierunku Komitetu Obrony Demokracji. Jak sam stwierdził chciał się bronić, lecz nie dano mu takiej możliwości.

    Nie zeznawałem, ponieważ nikt mnie nie poinformował

    – powiedział Kowalski.

    Wniosek o ukaranie złożył pierwszy komisariat policji. Mężczyzna został skazany za wykrzykiwanie obraźliwych haseł. Jednak „najciekawsze” są dowody w sprawie.

    Uznano mnie za mnie winnego. Napisano, że „na podstawie zebranych dowodów okoliczności czynu i winy obwinionego nie budzą wątpliwości”. W uwagach zaznaczono, że obwiniony nie przyznał się do popełnienia wykroczenia i chce zeznawać przed sądem

    – czytał pismo Kowalski.

    Podał, że zeznawali pokrzywdzeni: Barbara Winiarczyk (członek KOD-u – red.) oraz świadkowie… Barbara Winiarczyk i Marek Pyda.

    Jako dowód przedstawiono płytę z nagraniem z kamery monitoringu miejskiego zlokalizowanego przy ul. Krakowskie Przedmieście 50 – Poczta Główna.

    Nie wiem jak Pani sędzia Iwona Suchorowska na podstawie monitoringu z Poczty Głównej, która jest po drugiej stronie Placu Litewskiego wydedukowała, że krzyczałem obraźliwe hasła.(…) Widocznie uważała, że nic innego mówić nie mogłem. Świadków się wzywa, a ja nie miałem prawa do obrony. Monitoring głosu nie nagrywa, ale mnie skazują za wykrzykiwanie haseł

    – powiedział Kowalski.

    Mężczyzna wystosował dość ostry apel do rządzących. Podał:

    Człowiekowi się ładuje wyrok i nawet go nie informuje, że jest postępowanie sądowe. Świadkowie mogą zeznawać, a ja nie mam prawda do obrony

    http://niezalezna.pl/86438-pierwszy-wyrok-za-obraze-kod-oskarzony-wykrzy...

    Szykuje sie kolejny

    W tym momencie nie możemy odebrać PiS-owi władzy, bo nie mamy komu jej
    oddać. Platforma jest rozsypana, a Petru dopiero się budzi. Mamy kilka
    lat na znalezienie odpowiednich ludzi i ja wam w tym pomogę - mówił
    legendarny przywódca "Solidarności" i były prezydent Lecha Wałęsa,
    podczas spotkania z mieszkańcami Białegostoku.

    Spotkanie to organizowane było przez Komitet Obrony Demokracji oraz
    "Gazetę Wyborczą" w ramach cyklu debat "Porozmawiajmy o Polsce". Do sali
    kolumnowej hotelu Gołębiewski przyszło około pół tysiąca osób.

    - Nie ma niegrzecznych pytań. Im trudniejsze, tym lepsze - zachęcał białostoczan Wałęsa. I pytania takie też padały.

    Prezydent został powitany gromkimi brawami i rozpoczął od żartu: - Spodziewałem się braw na koniec, a nie na początku.

    Zwyciężyliśmy w połowie


    Lech Wałęsa wielokrotnie podkreślał, że aktualna sytuacja w
    Polsce jest nie do przyjęcia, ale nie można jej zmieniać pochopnie, bez
    przemyślanej strategii.

    - Co mi się w dzisiejszej Polsce
    nie podoba? Ano nie podoba mi się, że władza nas lekceważy i z nami nie
    rozmawia. Żadne pokolenie nie miało takiej szansy na wolność jak my. I
    tę szansę zrealizowaliśmy tylko w połowie. Jak teraz wyglądamy w
    Europie, czy na świecie? Ale to i moja i wasza wina, bo nie byliśmy zbyt
    precyzyjni, bo skąd mieliśmy tę precyzję brać. Odcięto nam głowę w
    Katyniu i tak już zostało. Ale zamiast narzekać widząc mankamenty,
    musimy wspólnie zastanowić się jak je naprawić, musimy szukać rozwiązań -
    mówił Wałęsa. - Trzeba zastanowić się, co dziś znaczy prawica, a co
    lewica? W moim odczuciu lewica jest bardziej prawicowa i odwrotnie.
    Teraz nie mamy naszych podstaw, ani fundamentów.
    Precz z komuną


    Na sali w hotelu Gołębiewski pojawiło się kilku przedstawicieli
    Młodzieży Wszechpolskiej, którzy wcześniej zapowiadali, że chcą zabrać
    Wałęsie honorowe obywatelstwo Białegostoku. Kiedy prezydent
    zaczął dialog z ludźmi, założyli maski i zaczęli krzyczeć: "Precz z
    komuną!". Ludzie na sali nie byli dłużni: "Wyprowadzić!" - krzyczeli.

    Natychmiast zareagowała policja i ochrona. Dalej spotkanie przebiegało bez zakłóceń.

    Obszerna relacja ze spotkania - w piątkowym wydaniu Magazynu Białostockiego.




    Cały tekst: http://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/1,35241,20722038,lech-walesa-lewica-jest-bardziej-prawicowa-i-odwrotnie.html

    Młodzież Wszechpolska wystąpiła przeciw Lechowi Wałęsie (wideo)

    Organizacja chce odebrania byłemu prezydentowi tytułu Honorowego
    Obywatela Białegostoku. We wtorek oficjalnie rozpoczęła zbiórkę
    podpisów.

    Uważamy, że Lech Wałęsa nie powinien dłużej być wpisany w poczet
    honorowych obywateli naszego miasta - mówi Marcin Zabłudowski, prezes
    Podlaskiego Okręgu Młodzieży Wszechpolskiej.

    Jak twierdzi, dokumenty odkryte w domu generała Kiszczaka
    jednoznacznie świadczą o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. Prezes
    MW krytykuje też polityka za działalność w KOD i głoszenie tez o
    zagrożeniu demokracji w Polsce.

    Młodzież Wszechpolska planuje zebrać wymagane 1000 podpisów pod
    zapowiadaną petycją. Wtedy uchwała trafi pod głosowanie rady miasta.
    Poparcie projektu zadeklarował już radny Dariusz Wasilewski.


    Nasi
    działacze postanowili udac się na spotkanie z Lechem Wałęsą w
    Białymstoku. Reakcja Obrońców Demokracji była iście rewolucyjna i
    radykalna :) Szersza relacja wkrótce.

    Lech Wałęsa na spotkaniu w Białymstoku



    Jerzy Stępień na czele Instytutu Lecha Wałęsy





    Były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień został prezesem Fundacji Instytut Lecha Wałęsy w Warszawie, zastępując Mieczysława Wachowskiego, który zrezygnował z tego stanowiska – poinformowała w środę fundacja. Wachowski powiedział, że powodem rezygnacji z funkcji prezesa Fundacji Instytut Lecha Wałęsy, złożonej dwa tygodnie temu, były problemy zdrowotne. - Gratuluję panu Stępniowi z całego serca. To bardzo dobry wybór – dodał. Wachowski, który był szefem gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy, kierował fundacją jego imienia przez dwa lata. Jego poprzednikiem i pierwszym prezesem Fundacji ILW był Piotr Gulczyński.

    W latach 2008-2014 ILW przyznawał Nagrodę Lecha Wałęsy. Laureatami tego wyróżnienia byli: ukraiński ruch społeczny Euromajdan, Michaił Chodorkowski, białoruski opozycjonista Aleś Bialacki, b. prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, założycielka i szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska, irańskie obrończynie praw człowieka Shadi Sadr oraz siostry Ladan i Roya Boroumand, a także król Arabii Saudyjskiej Abdullah Bin Abdulazi Al Saud. (http://www.tvn24.pl)

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/jerzy-stepien-nowym-szefem-fund...

    Zarzuty
    z Kodeksu wykroczeń dotyczące zakłócenia porządku postawiła policja
    czterem młodym ludziom, wyprowadzonym przez funkcjonariuszy z wtorkowego
    spotkania z mieszkańcami Białegostoku byłego prezydenta Lecha Wałęsy.

    Wszechpolacy z zarzutami. Na spotkanie z Lechem Wałęsą przyszli w maskach Bolka z kreskówki


    Wszechpolacy z zarzutami. Na spotkanie z Lechem Wałęsą przyszli w maskach Bolka z kreskówki

    Sąd: prace społeczne przez rok za znieważanie w internecie prezydenta RP

    Karę
    ograniczenia wolności wymierzył w środę Sąd Okręgowy w Lublinie
    43-letniemu Grzegorzowi J. za znieważanie w lipcu 2015 r. ówczesnego
    prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, w komentarzu zamieszczonym w
    internecie.Napisał o Komorowskim "podły łajdak" i "niewolnik z WSI". Sąd skazał go na rok ograniczenia wolności

    Spalenie kukły Sorosa. Rozpoczął się proces we Wrocławiu

    Przed
    wrocławskim sądem rozpoczął się w środę proces Piotra R. oskarżonego o
    nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych poprzez
    spalenie na wrocławskim Rynku kukły symbolizującej Żyda.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    261. Wśród autorów skarg są m.in. byli prokuratorzy wojskowi oraz pro

    Jak podaje Radio Zet w oparciu o informacje uzyskane przez Mariusza Gierszewskiego i Romana Osicę, pięćdziesięciu prokuratorów złożyło do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skargę na Prokuratora Generalnego Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.

    Zdaniem autorów skargi minister naruszył wytyczne Rady Europy z Karty Rzymskiej oraz wskazania Unii Europejskiej na temat roli prokuratury w wymiarze sprawiedliwości. Prokuratorzy przekonują, że pod pozorem reformy prokuratury zostali przeniesieni przez Ziobrę na niższe stanowiska do prokuratur rejonowych. Jak dodają, decyzja została podjęta arbitralnie, bez uzasadnienia i możliwości odwołania się od niej.

    W jednej ze skarg czytamy, że "rozstrzygnięcie o przeniesieniu na niższe stanowisko służbowe bez jego (skarżącego - red.) zgody zostało podjęte w związku z reorganizacją struktur Prokuratury na skutek przeprowadzonej reformy, której celem była weryfikacja i degradacja wybranych prokuratorów".

    Wśród autorów skarg są m.in. byli prokuratorzy wojskowi oraz prokurator z byłego kierownictwa Prokuratury Generalnej. Prokuratorzy nie wysuwają żadnych żądań dotyczących rekompensaty finansowej. Honorarium dla kancelarii adwokackiej, która przygotowała skargę, zostało pokryte ze zbiórki przeprowadzonej wśród 70 czynnych prokuratorów.


    fot. Facebook/Andrzej Duda

     Absurdalna "afera koszulkowa"! Radni PiS z Płońska
    oskarżeni o agitację za... założenie koszulek z wizerunkiem Andrzeja
    Dudy!

    Po rozprawie w Sądzie Rejonowym w Płońsku siedmiu radnych zostało uznanych za winnych i skazanych na karę grzywny.

    Grupa radnych (PiS) miasta Płońsk została oskarżona
    w anonimowym donosie o agitację wyborczą przez założenie na sesję Rady
    Miasta, która odbywała się 21 maja 2015 roku, koszulek z wizerunkiem
    ówczesnego kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy. Sesja miała miejsce
    tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich.

    Jak
    informował wówczas Nowy Kurier Płoński, założenie koszulek przez radnych
    nie spodobało się sekretarzowi urzędu miasta, który
    uznał to za „agitację”.

    Po rozprawie w Sądzie Rejonowym w Płońsku siedmiu radnych zostało uznanych za winnych i skazanych na karę grzywny.

    Jak
    powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Kośmider, jeden
    z oskarżonych radnych, dyrektor biura poselskiego ministra Macieja
    Wąsika, w całej tej sprawie nie chodzi o pieniądze.

    Odwołaliśmy
    się od tego wyroku do Sądu Okręgowego w Płocku. W tej sprawie nie
    chodzi o pieniądze, ale o wizerunek: nasz i lokalnych
    prawicowych środowisk

    — podkreślił Kośmider.

    W uzasadnieniu
    wyroku sądu z Płońsku napisano, że „wizerunek zamieszczony
    na koszulkach i jego przekaz był jednoznaczny. Poparcie dla kandydata
    i jego reklama. Nawet częściowo zasłonięta koszulka pozwala na ustalenie
    co się na niej znajduje”.

    Marcin Kośmider dodał, że na środowej rozprawie oskarżeni radni będą wnioskować o zmianę sędziego, ponieważ w sądzie w Płocku ma orzekać sędzia z Płońska.

    Nie chcemy, żeby były później jakieś pretensje

    — powiedział.

    Kolejna rozprawa w sprawie „afery koszulkowej” odbędzie się w środę 26 października o godz. 10:10 w Sądzie Okręgowym w Płocku.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    262. Tygodnik "wSieci" opisuje



    Tygodnik "wSieci" opisuje kulisy nieprawomocnego skazania na karę
    więzienia byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego.

    W nowym wydaniu tygodnika Wojciech Biedroń
    („Jak system chciał dopaść szefa CBA”) demaskuje kulisy nagonki, jaką na
    Mariusza Kamińskiego rozpętały poprzednie władze.
    Prokuratorzy,
    którzy za walkę z korupcją ścigali byłego szefa CBA, sami mieli
    „lepkie” ręce. Odsłaniamy kulisy prokuratorsko-sądowej operacji na
    polityczne zlecenie, której celem było wsadzenie do więzienia
    i wyeliminowanie z życia publicznego Mariusza Kamińskiego, dziś ministra
    od służb specjalnych
    – czytamy na łamach tygodnika.

    http://www.wsieci.pl/wsieci-resortowe-dzieci-politycy-czyli-kto-jest-kim-w-iii-rp-pnews-3013.html

    wSieci

    Pisowska wataha miała zostać dorżnięta właśnie takimi operacjami. Ten tekst we "wSieci" trzeba…


    Trudno o lepszą odpowiedź na to, dlaczego polityczna zmiana sprzed roku była Polsce potrzebna, wręcz niezbędna.

    Fot. Fratria

    Ludzki sąd nad sędzią z afery testamentowej – trzy i pół salta ze śrubą nad kodeksem i koleżanka…


    Okazuje się, że sądy potrafią wykonać nad kodeksem trzy i pół
    salta ze śrubą w pozycji łamanej, byle tylko koleżanki nie skrzywdzić.


    Gdybym nie słyszał tych lamentów nad wprowadzoną wreszcie
    jawnością oświadczeń majątkowych sędziów, to bym tej historii nie
    przypominał, ale że słyszę, to przypomnę. Zwłaszcza, że historia choć odległa w czasie, to obawiam się, że nie tracąca na aktualności.

    Wyrokiem Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim z 20 listopada 2006 roku w sprawie II. K. 213/06, zmienionym wyrokiem Sadu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim z 10lipca 2007 r. w sprawie VI Ka 234/07, sędzia Sadu Rejonowego dla dzielnicy Poznań Stare Miasto i Wilda, S-Z, została skazana za przestępstwo z art. 231 &
    3 kodeksu karnego, polegające na trzykrotnym nieumyślnym niedopełnieniu
    obowiązków sędziego w ten sposób, że działając w celu korzyści
    majątkowej, będąc uprawniona do wystawienia dokumentu, poświadczyła
    nieprawdę w postanowieniach o stwierdzenie nabycia spadku, wiedząc,
    ze przedstawione w tych sprawach testamenty zostały sfałszowane –
    za co została skazana na karę 1 roku pozbawienia wolności, z warunkowym
    zawieszeniem wykonania tej kary na okres próby wynoszący 2 lata.

    [Z odpowiedzi ministra Sprawiedliwości na zapytanie senatorów grupy senatorów, 8 czerwca 2012 roku].

    A chodziło w tej sprawie o idące w dziesiątki milionów
    złotych wartości poznańskie kamienice, zaś sfałszowane testamenty
    przynosił do sądu mąż pani sędzi, radca prawny. Jeden z największych
    przekrętów w Trzeciej Rzeczypospolitej, a w Poznaniu największy. No ale
    cóż, pani sędzia choć wiedziała, to nie wiedziała, choć działała w celu korzyści majątkowej, to wina była nieumyślna - dlatego rok w zawieszeniu na dwa lata.

    Okazuje
    się, że sądy potrafią wykonać nad kodeksem trzy i pół salta ze śrubą
    w pozycji łamanej, byle tylko koleżanki nie skrzywdzić.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    263. Spalenie kukły Żyda. Piotr

    Spalenie kukły Żyda. Piotr Rybak skazany na bezwzględne więzienie [ZDJĘCIA, WIDEO]

    Na 10 miesięcy bezwzględnego więzienia skazał w poniedziałek sąd Piotra
    Rybaka, który w listopadzie ub. roku spalił na wrocławskim Rynku kukłę
    Żyda. To więcej, niż chciała prokuratura. - Szkodliwość czynu była
    ogromna. Zawieszenie kary tylko rozzuchwaliłoby sprawców podobnych
    incydentów - argumentował sędzia Marek Górny. Wyrok nie jest prawomocny.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    264. W „Bez retuszu” o bezkarności

    W „Bez retuszu” o bezkarności elit politycznych III RP




    Goście Michała Adamczyka mówili o aferach politycznych ostatnich lat.

    Goście Michała Adamczyka zastanawiali się, jak to jest możliwe, że wiele
    afer, m.in. Amber Gold, wciąż nie zostało wyjaśnionych, a stojący za
    nimi ludzie nie ponieśli konsekwencji.



    Wola polityczna



    Według Jerzego Jachowicza nie prawo w Polsce jest tu ułomne, a wola
    polityczna poszczególnych ekip rządzących. – III RP została zbudowana na
    takich zasadach, że pewne środowiska, pewne elity – szczególnie
    polityczne – zaczęły się nie od elit nowych, solidarnościowych, tylko od
    elity PRL – wskazał. – Były pod parasolem ochronnym, a później ten
    nawyk rozszerzył się i objął właściwie całe elity polityczne – dodał.



    Publicysta skrytykował też ustalenia okrągłostołowe, z 1989 roku. –
    Nasza demokracja jest zbudowana na zdegenerowanych fundamentach. To, że w
    tej chwili mamy taki stan rzeczy w wielu dziedzinach, to prapoczątkiem
    tego jest Okrągły Stół i wszystko to, co zostało po nim ustalone –
    dowodził.

    Nieco inne zdanie miał Wojciech Surmacz,szef redakcji gospodarczej
    Polskiego Radia, według którego na fakt, że trudno pociągnąć do
    odpowiedzialności winnych afer wpływają źle skonstruowane przepisy. –
    Winę należy zrzucić na system prawny, na kulawe prawo, które pozwala tym
    ludziom unikać odpowiedzialności. Ci ludzie mogą poruszać się w lukach
    prawnych – wskazywał.



    – Tych „parasoli” i afer nie byłoby, gdyby ci ludzie, którzy te
    „parasole” rozkładali nad przestępcami, nie wykorzystywali tych luk
    prawnych – dodał.



    Niekonsekwentni politycy



    Z kolei redaktor Michał Majewski zwrócił uwagę na niekonsekwencję
    polityków, którzy obejmując władzę nie rozliczali swoich poprzedników,
    „po prostu zajmowali się pragmatycznym rządzeniem”. Dodał, że potem, gdy
    wraca się do jakiejś sprawy, ciężko ją wyjaśnić. Jako przykład podał
    aferę Amber Gold. – Będzie bardzo ciężko znaleźć dowody w tej sprawie.
    Ta historia zaczyna się około 2009 roku, a zostaje zatrzymana w 2012 r.
    Część śladów została zatarta – dodał.



    Według dziennikarza „najbardziej w tej historii jest interesujące, kto
    dał pieniądze na to, jak to się rozkręciło?”. – Czy uda się
    odpowiedzieć? Ja mam wątpliwości – zakończył. Głos w dyskusji zabrali też politycy. Senator PiS Jan Maria Jackowski
    przywołał początek lat 90. ubiegłego wieku. – Wtedy zaczęły się ogromne
    afery systemowe, które bulwersowały opinię publiczną oraz bezkarność i
    parasol ochronny nad elitami gospodarczo-polityczno–społecznymi –
    wywodzącymi się korzeniami z PRL – mówił.



    Co mówił Kołodko?



    Przytoczył też tezę wicepremiera i ministra finansów w połowie lat 90.
    Grzegorza Kołodki. – Był wtedy taki zachwyt tym, co Kołodko określił
    „prymitywnym nadwiślańskim liberalizmem”. Ukuto tezę, że pierwszy milion
    trzeba ukraść i że tak wszędzie na świecie budowano kapitalizm. Jeśli
    ktoś zatem ukradł ten milion, to jest w sumie bohaterem – wspominał.



    A poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski dowodził, że „mamy jeszcze
    dość słabą demokrację. Ona nie chroni społeczeństwa obywatelskiego,
    które nie chciałoby żyć w aferach, być przez afery atakowane i
    manipulowane”. – Afery są częścią każdego systemu politycznego, są czymś
    istotnym w chwilach przesilenia politycznego. Teraz mamy do czynienia z
    rewolucją i partii rządzącej potrzebne są afery – przekonywał.



    Z kolei posłanka PSL Andżelika Możdżanowska przekonywała, że „te
    wszystkie afery musiałyby być analizowane pojedynczo”. Odniosła się
    przede wszystkim do afery Amber Gold. – Tej afery by nie było, gdyby w
    2006 roku była sejmowa poprawka, została zaproponowana, o objęciu
    instytucji finansowych nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego –
    wskazywała. Według niej w tej sprawie bulwersuje też działanie
    administracji państwowej i zadziwiająca niepamięć prokuratorów, którzy
    ją badali.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    265. To PO podsłuchiwała Piniora!


    To PO podsłuchiwała Piniora! Kamiński w Sejmie: "Jeżeli ktoś
    zafundował mu życie na podsłuchu, to był to rząd PO, który podsłuchiwał
    swojego kolegę". WIDEO

    "Chcę poinformować, że działania operacyjne CBA rozpoczęły się na wiosnę 2015 i zakończyły się jesienią 2015".




    Fot. PAP / Rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu sędzia Aleksander Brzozowski

    Skandaliczne uzasadnienie sędziego ws. zwolnienia Piniora!
    "Biorąc pod uwagę, jakich osób to dotyczy, nie byłaby to kara surowa".
    III RP w pigułce?

    "Podejrzani nie muszą wykazywać swojej niewinności. To organy ścigania muszą wykazać im winę".



    Fot. Fot. Polsat News/Fratria/Twitter

    NASZ NEWS. Sędzia, który porównał Jarosława Kaczyńskiego do
    Hitlera, nie usłyszy zarzutów! Prokuratura odmawia wszczęcia śledztwa

    "Wskazać należy, że publikacja komentarza nie wiąże się z
    działaniem na szkodę interesu prywatnego Jarosława Kaczyńskiego" -
    tłumaczy prokuratura.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    266. Będą kasacje w sprawie


    Będą kasacje w sprawie Mariusza Kamińskiego

    Na 7 lutego przyszłego roku Sąd Najwyższy wyznaczył rozprawę, na której
    rozpozna kasacje wniesione przez oskarżycieli
    posiłkowych w głośnej sprawie dotyczącej
    działań byłego szefostwa Centralnego Biura
    Antrykorupcyjnego. Innymi słowy SN uznał, iż
    są podstawy do tego, aby sprawa Mariusza Kamińskiego,
    Macieja Wąsika, Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendla
    wróciła przed oblicze Temidy. I to pomimo tego,
    że oskarżeni zostali ułaskawieni przez
    prezydenta.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    267. zemsta "sondów"

    czas by wreszcie zrobić porządek i tam...

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    268. Z ustaleń portalu Onet.pl

    Z ustaleń portalu Onet.pl wynika, że Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał prokuraturze przeprowadzenie śledztwa w sprawie współpracownika MON Bartłomieja Misiewicza. Chodzi o tzw. „nocne wejście” do Centrum Eksperckiego NATO, do którego doszło w grudniu 2015 roku.

    Decyzja sądu dotyczy wydarzeń z nocy z 17 na 18 grudnia 2015 roku, gdy szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek, dyrektor gabinetu szefa MON Bartłomiej Misiewicz w towarzystwie Żandarmerii Wojskowej weszli o godz. 1.30 do siedziby Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. 18 grudnia Misiewicz, wówczas pełnomocnik MON ds. Utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO wprowadził płk. Roberta Balę (p.o. dyrektora CEK NATO, 30 grudnia Balę zastąpił, jako pełnoprawny dyrektor Mariusz Marasek) do tymczasowych pomieszczeń CEK. Odwołano wtedy szefów CEK NATO.

    30 marca 2016 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie – po tej decyzji byli szefowie CEK NATO odwołali się do sądu. Wydział VII Karny Sądu Okręgowego w Warszawie uchylił decyzję prokuratury i zalecił śledczym poprowadzenie tego dochodzenia.
    Wątpliwości warszawskiego sądu

    W uzasadnieniu decyzji sądu, do której dotarł portal Onet.pl możemy przeczytać, że decyzja prokuratury była przedwczesna. W związku z tym, sąd nakazał prokuraturze przeprowadzenie szeregu czynności m.in. wyjaśnienia kwestii okoliczności odwołania ze stanowiska dyrektora Centrum Eksperckiego NATO, a także przeanalizowanie podstaw prawnych przeprowadzenia inwentaryzacji. Według sądu, Centrum Eksperckie NATO jest wspólną inicjatywą Polski i Słowacji, do której przyłączyło się na mocy porozumienia z 29 września 2015 roku 10 innych państw, co oznacza, że niektóre decyzje powiiny być podejmowane w porozumieniu ze Słowacją, a tak w przypadku nocnego wejścia się nie stało.

    Zdaniem sądu niezbędne jest ustalenie, czy wszystkie osoby przebywające w Centrum podczas inwentaryzacji posiadały poświadczenia bezpieczeństwa. W dalszej części uzasadnienia możemy przeczytać, że według warszawskiego sądu do tej pory nie została wyjaśniona podstawa skonfiskowania przez Bartłomieja Misiewicza pieniędzy, które znaleziono w jednym z pomieszczeń Centrum Eksperckiego NATO, a także nie wiadomo w jakim charakterze przebywał wówczas na terenie Centrum mecenas Lew-Mirski. W ocenie sądu dopiero rozpatrzenie wszystkich tych kwestii pozwoli na podjęcie decyzji, czy w nocy z 17 na 18 grudnia 2015 roku doszło do złamania prawa.

    chce zadośćuczynienia

    Adwokat Boguckiego o areszcie:
    tortury. Prokurator: nie wierzę



    Adwokat Boguckiego o areszcie: tortury. Prokurator: nie wierzę

    Aż 9 mln zł zadośćuczynienia domaga się od
    Skarbu Państwa Ryszard Bogucki, który wcześniej został uniewinniony od
    zarzutu zabójstwa gen. Marka Papały. Wyrok... więcej »
    Ryszard Bogucki siedział w więzieniu od 2001, kiedy to aresztowano go za
    zabójstwo Andrzeja K. ps. Pershing. Zarzuty związane z zabójstwem gen.
    Marka Papały prokuratura postawiła mu dwa lata później. I do tej sprawy
    sąd też stosował areszt.

    Bogucki został skazany za zastrzelenie „Pershinga” na 25 lat. Ale od
    zarzutu udziału w zabójstwie Marka Papały został prawomocnie
    uniewinniony. Dlatego wniósł do sądu o odszkodowanie i zadośćuczynienie
    za niesłuszny areszt, w którym (do sprawy Papały) spędził dziewięć lat.
    Łącznie domagał się ponad 22 mln zł.
    Nadanie "enki" nie miało nic wspólnego z zabójstwem generała Marka
    Papały – mówił w swoim wystąpieniu prok. Stanisław Wieśniakowski z
    Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Bogucki od początku był uznany za
    osobę niebezpieczną, ale nie wynikało to z faktu, że miał zarzut
    zabójstwa Papały, ale dlatego, że doprowadził do zabójstwa Andrzeja K.
    ps. Pershing albo Łysy.

    Sąd przyznał zadośćuczynienie

    "Na pograniczu tortur". Sąd przyznał Boguckiemu 264 tys. zł



    "Na pograniczu tortur". Sąd przyznał Boguckiemu 264 tys. zł

    Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał Ryszardowi
    Boguckiemu 264 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny areszt w sprawie
    zabójstwa gen. Marka Papały. Sąd mówił,... więcej »

    Sprawa Boguckiego. Sędzia Tuleya powiedział coś, przez co narazi się władzy

    Jakie było uzasadnienie wyroku? 

     

    -
    Osadzenie (...) w tymczasowym areszcie i obostrzenia "nierzadko na
    pograniczu tortur" związane z przyznaniem mu statusu więźnia
    niebezpiecznego były dolegliwościami, których nie powinien on doznać -
    uznał sąd. - Dzisiejszy wyrok z pewnością spotka się z falą krytyki,
    natomiast sąd nie może ulegać presji, bo gdyby do tego doszło,
    skończyłaby się jego niezależność i niezawisłość sędziów -
    powiedział sędzia Igor Tuleya. - Zwłaszcza mamy tu na myśli pozbawianie
    snu poprzez zapalanie światła, czy umieszczenie w dusznych celach
    aresztu Warszawa-Mokotów, który decyzją ministra sprawiedliwości zostanie przerobiony na muzeum - powiedział sędzia.

    Jak na wyrok zareagowała prokuratura? 

    Z
    wyrokiem nie zgodził się prok. Stanisław Wieśniakowski. - Na pewno
    prokuratura zażąda uzasadnienia. Nie zgadzam się z ustaleniami sądu
    (...) żeby na terenie zakładu karnego Warszawa-Mokotów były stosowane
    tortury wobec Boguckiego. Te ustalenia są dowolne. Wydaje mi się, że
    wyrok zostanie zaskarżony - powiedział dziennikarzom po wyjściu z sali
    sądowej.

    Przewodniczący SSO Igor Tuleya podczas procesu sądowego kardiochirurga Mirosława G. w sadzie okręgowym

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    269. „Pruszków” pokazuje pazury.

    „Pruszków” pokazuje pazury. „Bryndziak” uciekł i skutecznie torpeduje proces

    Groźny pruszkowski gangster uciekł przed sprawiedliwością. więcej

    45-letni Marcin B. ps.
    Bryndziak, jeden z watażków tzw. młodego Pruszkowa, skutecznie
    storpedował proces przeciwko ponad 30 gangsterom podwarszawskiej mafii –
    ustalił portal tvp.info. Gangster najpierw przedstawiał kolejne
    zwolnienia lekarskie uniemożliwiając odczytanie aktu oskarżenia, a gdy
    sąd polecił go zbadać, nie stawił się na badanie i od listopada 2016 r.
    jest bezskutecznie poszukiwany listem gończym. Bez „Bryndziaka” nie jest
    możliwe rozpoczęcie procesu, który już raz toczył się przez ponad sześć
    lat i po apelacji, sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia.We wrześniu 2012 r. procesie nazywanym przez media „małym Pruszkowem”
    lub sprawą „Bryndziaków” odpowiadał za 36 zarzutów. Sąd uznał go winnym
    25 i wymierzył karę 8 lat więzienia, choć prokuratura wnosiła o 15 lat.
    W 2016 r. Marcin B. miał ponownie stanąć przed sądem, gdyż w apelacji
    uchylono wyrok pierwszej instancji. I wtedy zaczęły się problemy.
    Proces tzw. Małego Pruszkowa trwał ponad 6 lat i zakończył się wyrokiem z
    12 września 2012 roku. Marcin B. ps. Bryndziak usłyszał wyrok ośmiu lat
    więzienia. Najwyższy ze wszystkich oskarżonych. Jego wspólnicy: Damian
    K. ps. Kotlet oraz Paweł B. ps. Burzyn usłyszeli wyroki 5 lat więzienia.
    Upiekło się trzem członkom zarządu „Pruszkowa”: Andrzejowi Z. ps.
    Słowik, Zygmuntowi R. ps. Bolo oraz Januszowi P. ps. Parasol, których w
    charakterze „wisienki na torcie” dołączono do sprawy „Bryndziaków”.
    Pierwsi dwaj zostali uniewinnieni, a trzeci skazany na rok więzienia.
    Większość orzeczeń oscylowała wokół 2-3 lat więzienia. 14 oskarżonych
    uniewinniono.

    @Spośród ponad 20 skazanych część nie trafiła do więzienia, inni zaś do
    mieli do odsiedzenie kilka miesięcy.

    – Analiza materiału
    dowodowego przesądziła niestety o przegranej prokuratury – oceniła
    sędzia Beata Najjar, twierdząc, że prokuratura poszła na skróty i
    większość zarzutów oparła na zeznaniach świadków koronnych. – Same
    zeznania świadka koronnego bez wsparcia innymi dowodami nie mogą
    stanowić podstawy do czynienia ustaleń. (…)Wśród ponad 170 zarzutów
    ponad połowa zakończyła się uniewinnieniem; zresztą uniewinnienia
    dotyczą najpoważniejszych zarzutów np. napadów z bronią – mówiła sędzia
    uzasadniając wyrok. Kary, znacznie niższe niż domagała się prokuratura,
    tłumaczyła m.in. tym, że część oskarżonych przeszła przemianę.

    Uzasadnienie
    wyroku w sprawie tzw. małego Pruszkowa było gotowe w drugiej połowie
    grudnia 2013 r. Sąd apelacyjny Prokuratura apelacyjna złożyła w styczniu
    2014 r. apelację do wyroku. Wśród kilkudziesięciu zarzutów do
    orzeczenia sądowego, jednym z najważniejszych były „rażąco niskie kary”,
    uniewinnienie części oskarżonych oraz to, że sąd nie dał wiary
    zeznaniom czołowego świadka koronnego. Sąd apelacyjny uznał racje
    śledczych i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia


    fot.policja.pl

    Kolejna szokująca decyzja sądu! Pomysłodawca oszustwa „na wnuczka” wyszedł na wolność, bo miał 300 tys. zł. na kaucję!

    Kolejny sędzia wyjątkowo pobłażliwy dla groźnego bandyty.



    Warszawski sąd: Kamiński ma przeprosić Drzewieckiego za słowa o praniu brudnych pieniędzy

    Chodzi o słowa Kamińskiego o zeznaniach Piotra K. ps. "Broda", jakoby Drzewiecki uczestniczył w praniu brudnych pieniędzy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    270. Sąd Najwyższy ma wątpliwości

    Sąd Najwyższy ma wątpliwości ws. ułaskawienia Mariusza Kamińskiego. "Pojęcie prezydenckiego prawa łaski powoduje trudności"

    Pojęcie prezydenckiego prawa łaski powoduje trudności w
    interpretacji, więc konieczne jest, aby wątpliwościami tymi zajął się
    poszerzony skład sędziowski - wskazał w uzasadnieniu wtorkowej decyzji
    Sądu Najwyższego sędzia Piotr Mirek.

    Czy art. 139 konstytucji o prezydenckim prawie łaski obejmuje też normę do stosowania "abolicji indywidualnej"
    (odstąpienia od ścigania danej osoby - PAP) oraz jakie skutki wywołuje
    ewentualne przekroczenie tej normy dla dalszego toku postępowania -
    głosi pytanie prawne, jakie we wtorek trzech sędziów Sądu Najwyższego postanowiło zadać siedmioosobowemu składowi SN ws. ułaskawienia przez prezydenta Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego i innych b. członków szefostwa CBA, skazanych wcześniej nieprawomocnie za nielegalne działania CBA w "aferze gruntowej" z 2007 r.

    -
    Nie można mówić, że jakiekolwiek uprawnienie jest niczym
    nieograniczone, jeśli nie znamy jego treści. Również trudno mówić, że prawo łaski jest niczym nieograniczone bez ustalenia, czym to prawo łaski jest -
    wskazał Sąd Najwyższy w uzasadnieniu swej wtorkowej decyzji. - Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu - to cała treść art. 139 Konstytucji RP.

    Sędzia Mirek ocenił, że "niestety
    w taki sposób, w jaki zostało to określone w art. 139 konstytucji, to
    użyte tam sformułowania i skąpość tej regulacji ograniczającej się do
    dwóch zdań powoduje, że proces wykładni jest trudny"
    . Sędzia dodał, że "problemy
    interpretacyjne, które wynikają z treści art. 139 konstytucji i ze
    znaczenia jakie w języku polskim posiada pojęcia prawa łaski oraz z
    uwarunkowań historycznych
    " spowodowały, że SN powziął poważne
    wątpliwości co do wykładni tego przepisu i postanowił przedstawić
    problem poszerzonemu składowi. Sędzia podkreślił, że w Europie kwestia
    "abolicji indywidualnej" jest różnie rozumiana.

    Trzech sędziów SN badało we wtorek kasacje ws. Kamińskiego
    i innych. Część kasacji, złożonych przez oskarżycieli posiłkowych z
    tamtego procesu, wnosiła o zwrot całej sprawy sądowi odwoławczemu, z
    argumentacją że "istotą prawa łaski jest całkowite lub częściowe
    uwolnienie skazanego od skutków karnych prawomocnego wyroku sądu".
    Prokuratura chciała oddalenia wszystkich kasacji jako "oczywiście
    bezzasadnych".

    W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał Kamińskiego (b.
    szefa CBA, obecnie ministra koordynatora służb specjalnych) i Macieja
    Wąsika (zastępcę Kamińskiego w CBA; obecnie zastępcę ministra) na trzy
    lata więzienia, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania
    operacyjne CBA. Na kary po dwa i pół roku skazano b. członków
    kierownictwa CBA - Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela. W listopadzie
    2015 r. prezydent Duda
    ułaskawił całą czwórkę, umarzając postępowanie sądowe. Był to precedens
    - nigdy wcześniej prezydent nie wydał takiej decyzji przed prawomocnym
    wyrokiem. W marcu 2106 r. Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uchylił
    wyrok SR i umorzył całe postępowanie.


    SN ma wątpliwości ws. prawa łaski. Sprawa Kamińskiego bez rozstrzygnięcia

    Sędziowie skierowali pytanie prawne do 7-osobowego składu SN. więcej

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    271. A jednak jest śledztwo. Sąd



    A jednak jest śledztwo. Sąd nakazał sprawdzić nocne najście Misiewicza na CEK NATO

    Warszawska
    prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie działań MON z grudnia
    2015 r. wobec Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. To wynik decyzji
    sądu okręgowego, który w grudniu 2016 r. uchylił decyzję o odmowie
    śledztwa dotyczącego nocnego najścia na CEK NATO przez szefa gabinetu
    politycznego ministra obrony narodowej i rzecznika MON Bartłomieja
    Misiewicza w asyście żołnierzy Żandarmerii Wojskowej. Informację o
    śledztwie jako pierwszy podał serwis tvn24.pl.

    Prokuratura powołuje biegłych do zbadania wypadku z Macierewiczem. Na ustalenia poczekamy...

    "Poznańska
    prokuratura, która zajmuje się sprawą wypadku z udziałem auta szefa
    MON, powołała biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych" –
    poinformował zastępca prokuratora okręgowego do spraw wojskowych w
    Poznaniu mjr Wojciech Skrzypek.

    cyzji
    sądu okręgowego, który w grudniu 2016 r. uchylił decyzję o odmowie
    śledztwa dotyczącego nocnego najścia na CEK NATO przez szefa gabinetu
    politycznego ministra obrony narodowej i rzecznika MON Bartłomieja
    Misiewicza w asyście żołnierzy Żandarmerii Wojskowej. Informację o
    śledztwie jako pierwszy podał serwis tvn24.pl.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    272. Józef Jędruch podejmował

    Józef Jędruch podejmował działania świadczące o integracji społecznej - uznał Sąd Najwyższy i oddalił skargę kasacyjną Zbigniewa Ziobry. Oznacza to, że skazany za wyłudzenie ponad 400 mln zł były szef KFI Collseum nie musi wracać do więzienia. - Zrobimy wszystko, aby przynajmniej objęto go dozorem kuratora - zapowiada prokuratora.Józef Jędruch to były właściciel Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjnego Colloseum z Ornontowic. W lutym 2013 r. katowicki sąd prawomocnie uznał, że biznesmen, kierując firmą, wyłudził z państwowych spółek energetycznych ponad 400 mln zł. Został za to skazany na sześć lat więzienia i 720 tys. zł grzywny. Dodatkowo musi zwrócić skarbowi państwa 54 mln zł. Tauron wynajął aż cztery kancelarie komornicze, które mają ściągnąć z majątku biznesmena te pieniądze. Do końca zeszłego roku nie udało się tego zrobić.
    Jędruch przesiedział w areszcie cztery i pół roku

    Podczas procesu Jędruch przesiedział w areszcie cztery i pół roku, więc powinien wrócić do więzienia jeszcze na 18 miesięcy. Przez kilka lat walczył jednak, aby ponownie nie trafić za kraty. Najpierw poprosił sąd o odroczenie wykonania kary z powodu pisania pracy doktorskiej. Potem jego prawnik przekonywał sędziów, że Jędruch, gdy wychodził z uczelni po uroczystości odebrania dyplomu, potknął się i nabawił kontuzji. Biznesmena czekała operacja.

    Procedura z oceną stanu zdrowia Jędrucha trwała kilkanaście miesięcy. Wreszcie w marcu zeszłego roku sąd uznał, że opinia biegłych na ten temat nie jest jednoznaczna: uwarunkowali pobyt Jędrucha w zakładzie karnym od możliwości poddawania go intensywnej rehabilitacji. W tej sytuacji sędziowie odroczyli skazanemu biznesmenowi wykonanie kary do czerwca.
    Prawnik wnioskował o przedterminowe zwolnienie Jędrucha

    Jednocześnie prawnik Jędrucha złożył wniosek o przedterminowe warunkowe zwolnienie z obowiązku dalszego odbycia kary. Sąd Okręgowy w Opolu odrzucił ten wniosek, ale już Sąd Apelacyjny we Wrocławiu po rozpoznaniu zażalenia uznał, że były szef Colloseum nie będzie już musiał wracać za kratki. Wyznaczono mu tylko okres próby do czerwca 2019 r. Do tego czasu Jędruch nie będzie mógł wejść w kolizję z prawem. Sędziowie uznali, że były szef KFI Colloseum nie musi wracać do więzienia, bo skończył studia, potem zrobił doktorat i napisał kilka prac naukowych, m.in. na temat resocjalizacji.
    Ziobro chciał, by Jędruch wrócił do więzienia

    Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości kazał skierować do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną w tej sprawie. Chciał, aby Jędruch wrócił do więzienia. – Kluczowe znaczenie ma premedytacja oraz wielość działań, które skazany podejmował w dłuższym okresie czasu. Świadczy to o wyjątkowym nasileniu złej woli w realizacji przestępczego zamiaru. Skazany nie okazał przejawów skruchy, nie podjął żadnych działań naprawczych, nie podjął nawet próby dobrowolnego naprawienia wyrządzonej przez siebie szkody, do czego został zobowiązany przez sąd orzekający – twierdziło ministerstwo sprawiedliwości. Podkreślało też, że sąd złamał prawo nie obejmując Jędrucha dozorem kuratora.
    Sąd Najwyższy oddalił skargę ministra

    „Wyborcza” ustaliła, że Sąd Najwyższy w sprawie byłego szefa KFI Colloseum oddalił skargę ministra sprawiedliwości. Sędziowie uznali, że prognoza kryminologiczna Jędrucha jest pozytywna, bo w ostatnich latach nie wszedł on w konflikt z prawem, „a wręcz przeciwnie, podejmował szereg działań świadczących o integracji społecznej”. Sąd nie wskazał jednak, o jakie działania chodzi.

    – Stosowanie warunkowego zwolnienia ma charakter fakultatywny, w związku z tym pozostaje w sferze sędziowskiego uznania. W tej sferze sądy powszechne realizują konstytucyjną kompetencję sprawowania „wymiaru sprawiedliwości” w indywidualnych sprawach – podkreślił sędzia Włodzimierz Wróbel z Sądu Najwyższego. Tym samym decyzja w sprawie Jędrucha jest ostateczna.
    Jędruch będzie objęty dozorem?

    W tej sytuacji pochodzący ze Śląska prokurator Robert Hernand, zastępca prokuratora generalnego zdecydował, że śledczy mają zrobić wszystko, aby były szef KFI Colloseum został przynajmniej objęty dozorem kuratora. – Na nasze polecenie zajmie się tym Prokuratura Regionalna w Katowicach. Jednak ostateczna decyzja w tej sprawie i tak będzie należała do sądu – powiedziała nam prokurator Ewa Bialik, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.

    Józef Jędruch nie chciał rozmawiać z „Wyborczą”. – Nie będę komentował żadnych kwestii dotyczących mojej prywatnej sprawy – napisał nam w esemesie.

    Historia Jędrucha to scenariusz na film sensacyjny. Po ucieczce z kraju był ścigany przez CBŚP i ABW. W końcu w 2003 r. został zatrzymany w Izraelu, gdzie starał się o obywatelstwo. Po deportacji siedział w areszcie w Katowicach. Opuścił go w grudniu 2007 r. po wpłaceniu 3 mln zł kaucji. Po wyjściu na wolność Jędruch założył Luksemburską Fundację Praw Człowieka, potem z listy Samoobrony startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Kiedy przed katowickim sądem kończył się jego proces, złożył wniosek o zawieszenie postępowania. Twierdził, że jest dyplomatą jednego z afrykańskich państw i chroni go immunitet. Na katowickim sądzie nie zrobiło to wrażenia.

    Po skazaniu Jędruch został doktorem prawa. Pracował jako dyrektor do spraw rozwoju w kancelarii prawniczej kierowanej przez profesora Marka Chmaja, słynnego konstytucjonalistę.

    http://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,21363974,biznesmen-wyludzil...
    "Bijąc się w piersi będę wnosił o odroczenie rozprawy"

    Prokurator zapomniał, proces gangu obcinaczy palców znów nie ruszył



    Prokurator zapomniał, proces gangu obcinaczy palców znów nie ruszył

    To była już trzecia rozprawa, ale proces
    oskarżonych o udział w gangu obcinaczy palców wciąż nie ruszył. Tym
    razem zawinił prokurator, który nie dopełnił... więcej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    273.  Podbiegł do Komorowskiego z

     Podbiegł do Komorowskiego z reklamówką. Jest wyrok za atak podczas wiecu w Toruniu
    Remigiusz D. został skazany za napaść na Bronisława Komorowskiego
    • Wyrok to 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz przeprosiny
    • Do zdarzenia doszło w maju 2015 r., w ostatnim dniu kampanii wyborczej
    Sędzia Igor Zgoliński w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że
    prezydent RP sprawuje najwyższą funkcję w państwie i w związku z tym
    należy mu się szczególny szacunek i ochrona. Wyrok toruńskiego Sądu
    Okręgowego nie jest prawomocny. Prokuratura
    jest zadowolona z wyroku. Obrońca zapowiedział, że złożenie ewentualnej
    apelacji uzależnia od woli nieobecnego Remigiusza D. 35-latek - zgodnie
    z treścią wyroku - ma też przeprosić, na łamach ogólnopolskiego
    dziennika, pokrzywdzonych - byłego prezydenta i funkcjonariuszy policji,
    a także zapłacić 500 zł  rekompensaty jednemu z policjantów.

    Kiedy doszło do zdarzenia?

    Incydent z udziałem Remigiusza D. miał miejsce 22 maja 2015 r., w ostatnim dniu kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich. Do zdarzenia doszło na Rynku Staromiejskim w Toruniu, gdy ówczesny prezydent Komorowski zmierzał na dziedziniec dawnego ratusza na wiec wyborczy.

    Co ustalił sąd?

    Sąd uznał, że Remigiusz D. wybiegł z tłumu w kierunek Komorowskiego
    i podniesioną lewą ręką, a drugiej ręce trzymał reklamówkę. Atakujący
    został przez funkcjonariusz BOR powstrzymany, odepchnięty i przekazany
    policji, z którymi szarpał się i nie reagował na wezwania do spokoju.
    Jak się okazało w reklamówkę znajdowała się żółta koszulka z wizerunkiem
    płodu i napisem "Ratuj mnie" oraz adresem antyaborcyjnej strony
    internetowej.

    Byli oficerowie CBA skazani za ujawnienie mediom tajemnic Biura

    Dwaj b. funkcjonariusze CBA zostali skazani na 2 lata więzienia w
    zawieszeniu i grzywnę za ujawnienie w 2012 r. "Gazecie Wyborczej"
    informacji niejawnych
    , w tym zdjęcia Tomasza Kaczmarka jako agenta CBA
    nad walizką pieniędzy. Trzeciego b. funkcjonariusza uniewinniono.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    274. Marek Pyza: Śmieszy


    Marek Pyza: Śmieszy wzburzenie wezwaniem Tuska na
    przesłuchanie. Bo przecież jego zasadniczy Tour de Procureur dopiero
    przed nami

    Czy Donald Tusk stoi ponad prawem? Czy wolno mu więcej niż
    zwykłemu Polakowi? Czy ma jakiś specjalny immunitet, stawiający go ponad
    38 milionami pozostałych Polaków? Oczywiście nie – o co więc ten jazgot
    po jego wezwaniu przez prokuraturę? Przecież to dopiero początek.


    Sprawa jest banalnie prosta: prokuratura prowadzi śledztwo, w którym
    były premier jest ważnym świadkiem, dysponującym kluczową wiedzą.
    Podkreślmy: świadkiem! A świadek ma obowiązek stawić się
    na przesłuchanie i swoją wiedzą podzielić się z prokuratorem. Nikt i nic
    nigdy nie zwolni Tuska z tego obowiązku.

    Ustawa o SKWSWW
    mówi w art. 9. jasno, że służby te nie mogą podjąć współpracy
    ze służbami innych państw bez zgody premiera. Tusk musi więc wyjaśnić:
    wydał zgodę (jak twierdzi podejrzany b. szef SKW
    gen. Janusz Nosek), czy nie (jak wynika z dokumentów). Dodatkowo
    pomiędzy 11 stycznia 2008 r. (dymisja Pawła Grasia) a 24 listopada 2011
    r. (powołanie Jacka Cichockiego) pełnił funkcję koordynatora ds. służb
    specjalnych. Kogo więc jeśli nie jego pytać o współpracę Służby
    Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa?

    I co z tego,
    że jest byłym premierem, a dziś szefem Rady Europejskiej? Dlaczego
    miałaby to być jakakolwiek przeszkoda we wzywaniu go na przesłuchania?
    Dlaczego jego osobista kariera w brukselskiej machinie biurokratycznej
    (bo przecież nie praca w interesie Polski) ma utrudniać działania
    prokuratury egzekwującej od urzędników dbałość o bezpieczeństwo państwa?

    Pamiętają
    Państwo ile razy w latach 2007-2015 był wzywany do prokuratury
    w charakterze świadka były premier Jarosław Kaczyński? By wymienić tylko
    kilka spraw: rok 2008 – Łódź, śledztwo ws. samobójstwa Barbary Blidy
    (kilkakrotne przesłuchania), rok 2009 – Zielona Góra, śledztwo ws.
    rzekomego nielegalnego podsłuchiwania dziennikarzy; rok 2010 – Warszawa,
    śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej; rok 2011 – Warszawa, śledztwo
    rzeszowskiej prokuratury ws. afery gruntowej. I tak dalej…

    Jeszcze
    częściej świadkiem (a czasem i podejrzanym) w prokuratorskich
    postępowaniach był w tym okresie b. minister sprawiedliwości Zbigniew
    Ziobro. Na przesłuchania przyjeżdżał zarówno jako poseł na Sejm RP i jako
    poseł do Parlamentu Europejskiego. Ten był chyba rekordzistą. Warszawa,
    Zielona Góra, Łódź, Rzeszów, Płock – to tylko kilka z miast, w których
    musiał odpowiadać na pytania śledczych. Skąd więc to zdziwienie,
    że i Donald Tusk ma być świadkiem – w sprawie dotyczącej bezpieczeństwa
    państwa? Takie są procedury.

    Donald Tusk rządził blisko 7 lat.
    Przez ten czas Polską wstrząsnęło kilka głośnych i wiele mniejszych
    afer, o których sporą wiedzę mógł mieć szef rządu. Umowa SKWFSB
    to przy nich klasyczny „pikuś”… Katastrofa smoleńska, Amber Gold, afera
    taśmowa i działania służb wobec dziennikarzy – to początek
    długiej listy.

    Nie ma innego wyjścia – dokumenty podpisane przez
    Donalda Tuska (oraz te niepodpisane, przy sprawach załatwianych
    „na gębę”), informacje, które poza nim posiadało niewielu zmuszają
    śledczych do stawiania obecnemu szefowi Rady Europejskiej mnóstwa pytań.

    Nie dziwmy się, że wybrańca brukselskich elit czeka nad Wisłą swoiste Tour de Procureur.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    275. prokuratura, abw i

    prokuratura, abw i policja

    Specjalny zespół zbada reprywatyzację ogródków na Saskiej Kępie



    Specjalny zespół zbada reprywatyzację ogródków na Saskiej Kępie

    Wraca sprawa zwrotu ogródków działkowych na
    Saskiej Kępie. Śledczy z Tarnobrzega powołali specjalny zespół z
    udziałem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i...
    więcej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    276. Główny podejrzany w aferze


    Główny podejrzany w aferze SKOK Wołomin może uciec z kraju do Afryki. Prokuratorzy: ”Ma za co i dokąd uciekać”

    W poniedziałek ostatecznie okaże się, czy Piotr P. wyjdzie na wolność. Czy planuje ucieczkę do Afryki?


    Sędzia ze Szczecina chce wypuszczenia na wolność Piotra P., b.
    oficera Wojskowych Służb Informacyjnych, głównego podejrzanego w aferze SKOK
    Wołomin, na której państwo mogło stracić nawet 3 mld zł. Prokuratorzy
    alarmują, że oszust może uciec za granicę. Sędzia, który wydał decyzję
    dotyczącą Piotra P. to ten sam, który na początku br. zgodził się
    na przedterminowe, warunkowe zwolnienie z więzienia Ryszarda D.,
    skazanego za brutalnego pobicie 10-letniej dziewczynki. Kiedy
    na początku marca br. D. wyszedł na wolność, uprowadził pod
    Szczecinem 12-latkę z Golczewa.

    Obawiamy się też, że Piotr P., gdy tylko opuści areszt, ucieknie z kraju. A ma ku temu możliwości. Były oficer WSI cały swój majątek ma poza Polską, m.in. na Cyprze, ale też w USA i Szwajcarii, a ostatnio interesy robił nawet w Zimbabwe. Mówiąc wprost, ma za co i dokąd uciekać.

    – mówi informator portalu wPolityce.pl związany ze śledztwem w sprawie Piotra P.

    Prokuratura
    wciąż sprawdza zagraniczne spółki, które mogą być zamieszane w mafijną
    działalność Piotra P. Potrzebuje więcej czasu na zakończenie tych
    czynności. Dlatego wypuszczanie Piotra P. na wolność jest niebezpieczne.

    – dodaje informator portalu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    277. Zaskakujące orzeczenie Sądu


    Zaskakujące orzeczenie Sądu Najwyższego: Prezydent Andrzej Duda nie mógł skorzystać z prawa łaski wobec Mariusza Kamińskiego

    Prawo łaski może być realizowane wyłącznie wobec osób skazanych prawomocnie – orzekł sąd odpowiadając na zapytanie prawne.

    Prawo łaski przed prawomocnym skazaniem nie wywołuje skutków prawnych

    – stwierdził sąd.

    W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał w I instancji Mariusza Kamińskiego (b. szefa CBA, obecnie ministra koordynatora służb specjalnych) i Macieja Wąsika (zastępcę Kamińskiego w CBA; obecnie zastępcę ministra) na trzy lata więzienia, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA na kary po dwa i pół roku skazano dwóch innych b. członków kierownictwa CBA.
    Skazani odwołali się. Jednak zanim sąd zbadał ich apelację,
    w listopadzie 2015 r. prezydent Duda ułaskawił b. funkcjonariuszy
    umarzając postępowanie sądowe.

    Postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Mariusza Kamińskiego, która zawsze byłaby postrzegana jako polityczna

    — mówił prezydent.

    Był to precedens - nigdy wcześniej prezydent nie ułaskawił nikogo przed prawomocnym wyrokiem sądu.

    Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu

    — głosi art. 139 konstytucji.

    W marcu 2016 r. Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uchylił wyrok SR i umorzył postępowanie. Od tego kasacje do SN złożyli
    oskarżyciele posiłkowi z tamtego procesu (byli nimi m.in. oskarżony
    o łapówkę Piotr Ryba oraz rodzina Andrzeja Leppera i Violetty Małgorzaty
    Gutt). Część kasacji wnosiła o zwrot sprawy SO,
    z argumentacją że „istotą prawa łaski jest całkowite lub częściowe
    uwolnienie skazanego od skutków karnych prawomocnego wyroku sądu”.

    Prokuratura
    wniosła o oddalenie kasacji jako „oczywiście bezzasadnych”, natomiast
    adwokaci ułaskawionych - o pozostawienie ich bez rozpatrzenia.

    Szamotanina w Sądzie Najwyższym. Interwencja policji

    Podczas posiedzenia dotyczącego pytania prawnego ws. prezydenckich ułaskawień doszło do przepychanek z policją.

    Na początku posiedzeniu Adam Słomka wygłosił z ław dla publiczności żądanie usunięcia ze składu SN
    „zbrodniarzy, którzy nas skazywali”; pojawił się też transparent;
    kilkanaście osób zaczęło wznosić okrzyki. Do szło do szamotaniny.

    W reakcji przewodniczący składu SN Jarosław
    Matras wezwał do niezakłócania porządku, a z braku reakcji polecił
    policjantom usunąć z sali osoby zakłócające porządek. Ogłoszono przerwę
    w posiedzeniu.


    Przyszli w maskach z dobranocki „Bolek i Lolek”. Koniec procesu w sprawie zakłócenia spotkania z Wałęsą

    Obwinieni zaznaczają, że spotkania nie zakłócili, a manifestując swoje zdanie o b. prezydencie, korzystali z wolności słowa.

    Sąd Najwyższy w 7-osobowym składzie rozpatrzył pytanie prawne, zadane w lutym tego roku przez 3 sędziów SN, którzy rozpatrywali kasację w sprawie Mariusza Kamińskiego, polityka Prawa i Sprawiedliwości, obecnie ministra koordynatora służb specjalnych w rządzie Beaty Szydło. Były szef CBA, jego zastępca Maciej Wąsik oraz ich 2 inni współpracownicy w 2015 roku zostali skazani na trzy lata więzienia za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA w związku z tzw. aferą gruntową. W listopadzie 2015 roku wszyscy czterej zostali ułaskawieni w trakcie toczącego się jeszcze postępowania sądowego, co stanowiło precedens. Nigdy wcześniej bowiem prezydent nie skorzystał z prawa łaski wobec osoby, która nie została jeszcze skazana.

    W środę 31 maja Sąd Najwyższy przyjął uchwałę, w której stwierdził, że prawo łaski prezydenta może być stosowane jedynie do osób prawomocnie skazanych. Wynika z tego prosty wniosek, że Andrzej Duda nie mógł ułaskawić Mariusza Kamińskiego, który skazany był jedynie nieprawomocnie. Prezydent swoim pośpiechem doprowadził więc do skomplikowanej sytuacji prawnej i jak przyznał sędzia ogłaszający treść uchwały, była to sprawa bez precedensu. „Zastosowanie prawa łaski przed datą prawomocności wyroku nie wywołuje skutków procesowych” – brzmiał ostateczny werdykt Sądu Najwyższego.


    Mariusz Kamiński odpowiada na uchwałę Sądu Najwyższego: "SN stawia się ponad prawem". OŚWIADCZENIE

    "Żaden Sąd, w tym Sąd Najwyższy nie ma uprawnień do oceny konstytucyjnych prerogatyw Prezydenta RP".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    278. Znamy treść wniosku marszałka


    Znamy treść wniosku marszałka Sejmu do TK o rozstrzygnięcie sporu w sprawie prawa łaski między prezydentem a Sądem Najwyższym

    Wpłynięcie takiego wniosku oznacza, że zgodnie ustawą o TK (z
    13 grudnia 2016 r.) powoduje to „zawieszenie postępowań przed organami,
    które prowadzą spór…
    We wniosku marszałka Sejmu chodzi o rozstrzygnięcie przez TK,
    jaki charakter ma kompetencja, o której mowa w art. 139 (prawo łaski):
    czy jest to uprawnienie prezydenta wykonywane osobiście i bez ingerencji
    innych podmiotów, czy jest ono realizowane przy udziale innych
    podmiotów. A jeśli tak, które organy uczestniczą w wykonywaniu
    kompetencji wynikającej z art. 139, i czy jest wśród nich Sąd Najwyższy.
    Marszałek Sejmu pyta też TK, czy to prezydent RP czy
    Sąd Najwyższy może interpretować przepisy konstytucji w związku
    z prerogatywą, o której mówi art. 139 oraz kto może decydować,
    że ta prerogatywa została zastosowana. Innymi słowy chodzi o to, czy
    kompetencja wynikająca z przepisów konstytucji, a także ocena
    skuteczności dokonanego aktu łaski jest przedmiotem kontroli Sądu
    Najwyższego, czy jest to osobiste uprawnienie prezydenta RP, niepodlegające kontroli władzy sądowniczej.

    Wniosek
    marszałka Sejmu jest skutkiem uchwały Sądu Najwyższego z 31 maja 2017
    r. (odmawiającej prezydentowi szerokiego interpretowania prawa łaski)
    oraz pokłosiem debaty publicznej, którą ona wywołała. W swoim piśmie
    marszałek Sejmu zauważa, że rozstrzygnięcie tego sporu będzie
    „realizacją interesu publicznego”, a także „zapewnieniem podziału
    i równowagi władzy”. Marszałek Kuchciński odwołał się do art. 192
    konstytucji, uprawniającego go do do zainicjowania przed TK postępowania
    w sprawie sporu kompetencyjnego. Przypomniał, że art. 189 konstytucji
    mówi o tym, że to Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga spory kompetencyjne
    pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa. Marszałek Sejmu
    przypomina, że w doktrynie i w judykaturze pojęcie sporu kompetencyjnego
    ujmowane jest dwojako. Jako sytuacja, w której co najmniej dwa organy
    państwowe uznają się za właściwe do zajęcia się określoną sprawą (tzw.
    spór pozytywny) oraz jako sytuacja, w której co najmniej dwa organy
    państwa uznają się za niewłaściwe do zajęcia się daną sprawą (tzw. spór
    negatywny). Za spór nadający się do rozstrzygnięcia przez TK uważa
    marszałek Sejmu także sytuację, w której działanie jednego organu
    prowadzi do nieuprawnionego oddziaływania na kompetencje lub sytuację
    prawną innego organu.

    Marek Kuchciński w swoim piśmie do TK przypomina,
    że prezydent postanowieniem z 16 listopada 2015 r. zastosował prawo
    łaski w stosunku do osób skazanych wyrokiem Sądu Rejonowego dla
    Warszawy-Śródmieścia.
    Wyrok nie był prawomocny. Prezydent
    uznał, że skoro przepisy konstytucji nie wprowadzają ograniczeń, poza
    jednym - że prawo łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał
    Stanu - może skorzystać z prawa łaski w każdej sprawie o przestępstwo,
    również przed prawomocnym skazaniem, czyli w postaci abolicji
    indywidualnej. 31 maja 2017 r. Sąd Najwyższy podjął uchwałę, w której
    stwierdził, że „prawo łaski (…) może być realizowane wyłącznie wobec
    osób, których winę stwierdzono prawomocnym wyrokiem sądu (osób
    skazanych). Tylko przy takim ujęciu zakresu tego prawa nie dochodzi
    do naruszenia zasad wyrażonych w treści art. 10 w zw. z art. 7, art.
    42 ust. 3, art. 45 ust. 1, art. 175 ust. 1 i art. 177 ust. 1 Konstytucji
    Rzeczypospolitej Polskiej”. Sąd Najwyższy stwierdził ponadto,
    że „zastosowanie prawa łaski przed datą prawomocności wyroku nie
    wywołuje skutków procesowych”. Z ustnego uzasadnienia wynikało, że skoro
    w konstytucji określono zasadę podziału władzy (art. 10), działanie
    organów władzy w granicach prawa (art. 7) oraz wskazano, iż wymiar
    sprawiedliwości jest wyłączną kompetencją sądów (art. 175 ust. 1 i art.
    183), to Sąd Najwyższy był zobowiązany do dokonania oceny, czy akt
    łaski, który został wydany przed prawomocnym wyrokiem skazującym
    stanowił ingerencję w wymiar sprawiedliwości, tak jak jest on rozumiany
    w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego (wiążące rozstrzygnięcie sporu
    o prawo przez organ niezawisły i bezstronny). Sąd Najwyższy dokonał
    więc wykładni przepisów konstytucyjnych i w gruncie rzeczy ocenił
    zgodność tych przepisów z konstytucją. Stwierdził też, że zastosowanie
    prawa łaski w innych warunkach niż wynikające z jego wykładni nie
    wywołuje skutków procesowych. Czyli Sąd Najwyższy wskazał, kiedy można
    stosować prawo łaski, a kiedy akt prezydenta nie może być uznany
    za taki, o którym mówi art. 139 konstytucji.

    Marszałek Sejmu
    przypomniał, że konstytucja reguluje instytucję prawa łaski w art. 139
    („Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie
    stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu”) oraz w art. 144
    ust. 3 pkt 18 (stosowanie prawa łaski mieści się w katalogu prerogatyw
    głowy państwa, przez co akt ten został wyłączony z konieczności
    udzielenia kontrasygnaty przez Prezesa Rady Ministrów). Prawo
    do stosowania łaski jest zatem konstytucyjnym uprawnieniem osobistym
    prezydenta. Powinno być ono wykonywane bezpośrednio przez głowę państwa.
    W konsekwencji każdy akt wykonujący art. 139 konstytucji musi być
    osobiście promulgowany przez prezydenta. Kwestię samodzielnego
    podejmowania decyzji trzeba odróżnić od czynności przygotowawczych bądź
    opiniodawczych. Te drugie mają umożliwić prezydentowi podjęcie właściwej
    decyzji o ewentualnym ułaskawieniu. Mają one jednak charakter służebny
    wobec wykonywania prawa łaski. Marszałek Sejmu uważa, iż oznacza to,
    że prezydent może podjąć decyzję o ułaskawieniu bez czekania na ich
    zakończenie. Uczynienie prawa łaski prerogatywą prezydenta ma być
    przejawem równoważenia władzy sądowniczej (art. 10 ust. 1 konstytucji),
    wobec której ułaskawienie jest jedynym instrumentem bezpośredniego
    równoważenia jej jurysdykcji. To konstytucja przesądza zatem
    o określonym instrumencie prawnym równoważącym decyzje podejmowane przez
    władzę sądowniczą. A z tego wynika, że akty i działania innych organów
    nie mogą modyfikować tego konstytucyjnego rozwiązania.

    Marszałek
    Sejmu zauważył, że w doktrynie stwierdzono, iż prezydent bierze
    za decyzję o akcie łaski pośrednią odpowiedzialność polityczną. Może być
    ona wyegzekwowana jedynie w warunkach ponownego ubiegania się o urząd.
    Z kolei odpowiedzialność konstytucyjna za akty łaski ogranicza się
    do sytuacji, kiedy akty takie są wydane z naruszeniem prawa. Przepisy
    konstytucji nie określają natomiast dyrektyw stosowania prawa łaski.
    Można więc przyjąć, że prezydent dysponuje pełną swobodą w rozstrzyganiu
    o kryteriach stosowania prawa łaski. Prezydent nie jest związany
    z dyrektywami zawartymi w art. 563 kodeksu postępowania karnego. Są one
    adresowane do sądów oraz Prokuratora Generalnego jako organów
    opiniujących prośby o ułaskawienie na potrzeby prezydenta. Te kryteria
    nie mogą wiązać prezydenta, gdyż byłoby to równoznaczne z sytuacją, gdy
    o zastosowaniu konstytucyjnie określonej kompetencji, która może być
    bezpośrednio wykonana, decydowałby przepis niższej rangi. Ponadto
    konstytucja nie przewiduje wydania ustawy, która miałaby rozwijać
    postanowienia art. 139, co oznacza, że nie ma konstytucyjnego umocowania
    do regulacji przedmiotowego i podmiotowego zakresu prawa łaski
    w drodze ustawy.

    Sąd Najwyższy, dokonując interpretacji
    art. 139 konstytucji, co zostało podkreślone w ustnych motywach, nie
    wypowiadał się co do możliwości skorzystania przez prezydenta z jego
    prerogatyw, w tym zastosowania prawa łaski. Sąd wypowiedział się jedynie
    w kwestii tego, jaka jest rzeczywista treść tej prerogatywy,
    a w szczególności, czy obejmuje ona stosowanie tzw. abolicji
    indywidualnej.
    Sąd Najwyższy nie odnosił się do interpretacji
    prerogatyw prezydenta, lecz działając w ramach swoich konstytucyjnych
    kompetencji, wyznaczył granice kompetencji sądu do sprawowania wymiaru
    sprawiedliwości i dokonał oceny, czy akt łaski, który został wydany
    przed prawomocnym wyrokiem skazującym stanowi ingerencję w wymiar
    sprawiedliwości, tak jak jest on rozumiany w orzecznictwie Trybunału
    Konstytucyjnego. Sentencja uchwały z 31 maja 2017 r. wskazuje, że Sąd
    Najwyższy dokonał oceny konstytucyjności art. 139 konstytucji RP stwierdzając, że tylko w ujęciu wskazanym w uchwale SN nie
    dochodzi do naruszenia zasad wyrażonych w treści art. 10 w związku
    z art. 7, art. 42 ust. 3, art. 45 ust. 1, art. 175 ust. 1 i art. 177
    ust. 1 konstytucji. Marszałek Sejmu uznał, że jest to działanie
    co najmniej zastanawiające z punktu widzenia kompetencji przyznanych
    Sądowi Najwyższemu w konstytucji i ustawie.


    autor:

    Stanisław Janecki


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    279. W wojnie PiS kontra sądy

    W wojnie PiS kontra sądy jeńców nie będzie

    Ostra zagrywka sędziów pokazuje, że w wojnie PiS kontra sądy
    jeńców nie będzie. Sąd Najwyższy (SN) uznał, że prezydent Andrzej Duda
    nie mógł ułaskawić byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego
    współpracowników. Chociaż przepisy były mocno niejasne, to w decyzji SN
    jest zapewne więcej polityki niż merytoryki.

    Środowisko sędziów dało odczuć PiS, że nie pogodzi się z
    marginalizacją ich wpływów, a sami politycy tej partii będą musieli
    liczyć się konsekwencjami w postaci tępiących ich sędziów. Idąc na
    konflikt z sędziami, politycy PiS popełnili ten sam błąd co ponad dekadę
    temu, rozwiązując Wojskowe Służby Informacyjne. Zanim tego dokonano,
    przez dwa lata politycy PiS mówili: zlikwidujemy

    WSI, rozliczymy, będzie ich bolało. WSI miały więc czas, aby parę
    razy odwinąć się partii Jarosława Kaczyńskiego. Należało robić, zamiast
    mówić.

    Teraz politycy PiS od roku mówią o bałaganie w sądach i konieczności
    przywrócenia wymiaru sprawiedliwości ludziom. Nic więc dziwnego, że dziś
    ci, którzy rządzą polskim sądownictwem, zrobią wszystko, aby rządy PiS
    skrócić, a swoje wpływy zachować. Prztyczek w nos z ułaskawieniem
    Mariusza Kamińskiego wielkiej krzywdy rządom PiS nie zrobi, ale będzie
    problemem wizerunkowym dla tej partii.

    Historia choroby

    To jedna z najbardziej gorących spraw spornych między obozem PiS a
    zwolennikami III RP. W marcu 2015 roku Mariusz Kamiński, były szef
    Centralnego Biura Antykorupcyjnego, został skazany przez sędziego
    Wojciecha Łączewskiego na trzy lata bezwzględnego więzienia za
    przekroczenie uprawnień przy tzw. aferze gruntowej. Identyczny wyrok
    dostał jego zastępca z CBA Maciej Wąsik, a dwóch innych dyrektorów CBA
    dostało dwa i pół roku więzienia. Drakoński wyrok nosił znamiona zemsty
    politycznej. Ta teoria lansowana przez polityków PiS znalazła
    potwierdzenie, gdy blisko rok później sędzia Łączewski został przyłapany
    w internecie na uzgadnianiu z osobą, którą uważał za Tomasza Lisa, jak
    najlepiej zwalczać rząd PiS.

    W listopadzie 2015 roku, tuż po wygranych przez PiS wyborach
    parlamentarnych, Andrzej Duda ułaskawił wszystkich skazanych, nie
    czekając na prawomocny wyrok (sprawę rozpatrywał Sąd Apelacyjny).
    Rozgorzały prawnicze dyskusje, czy miał do tego prawo. Sąd Okręgowy
    postanowił w związku z aktem łaski uchylić skazanie, a sprawę umorzyć.
    Od tego wyroku kasację złożyli oskarżyciele posiłkowi. Na początku br.
    trzyosobowy skład sędziów skierował zapytanie prawne dotyczące
    prezydenckiego aktu do rozszerzonego, siedmioosobowego składu SN.
    Odpowiedź ogłoszono 31 maja: Andrzej Duda nie miał prawa – zdaniem SN –
    ułaskawić ludzi nieprawomocnie skazanych.

    Sąd osądzi szefa CBA

    Po tej decyzji trzyosobowy skład SN musi pozytywnie rozpatrzyć
    kasację oskarżycieli posiłkowych. Oznacza to, że uchyli postanowienia o
    uchyleniu wyroków skazujących na Mariusza Kamińskiego i jego wspólników i
    umorzeniu sprawy. Sąd Okręgowy będzie musiał rozpatrzyć apelacje
    skazanych w pierwszej instancji, a także oskarżycieli posiłkowych
    (uważali, że wyroki były za niskie). Ci ostatni to „ofiary” działań CBA
    przy aferze gruntowej. W wypadku gdyby rzeczywiście zapadła decyzja, że
    cała operacja CBA była nielegalna, to przysługiwałyby im odszkodowania.

    Środowisko sędziowskie tym wyrokiem chciało wzmocnić swoją pozycję, a
    także zapobiec, aby w przyszłości Duda albo inny prezydent wyciągał im z
    kotła „klientów” poza kolejnością. Sądy w Polsce wciąż są używane do
    walki politycznej. Już dziś obóz III RP daje wyraźnie do zrozumienia, że
    jak odzyska władzę, to wszyscy „winni” wśród polityków PiS trafią przed
    sąd, a potem do więzienia. SN właśnie załatwił sobie, że Duda nie
    będzie w stanie „profilaktycznie” kogoś ułaskawić.

    W sprawie, oprócz wątku prawniczego, jest silny motyw osobistego
    rewanżu środowisk sędziowskich. CBA kierowane przez Kamińskiego odważyło
    się bowiem prowadzić sprawę dotyczącą korupcji w Sądzie Najwyższym. Od
    2009 roku ta sprawa jest systematycznie umarzana. W tym czasie do mediów
    przeciekły kompromitujące sędziów stenogramy rozmów i wiadomości SMS.
    Pierwsza prezes SN Małgorzata Gesdorf ani środowisko sędziowskie nie
    wyciągnęło żadnych konsekwencji wobec skompromitowanych sędziów. Linia
    obrony była podobna jak we wszystkich głośnych sprawach korupcyjnych
    robionych przez CBA. Otóż gdy dochodziło do korupcji, to obrońcy
    oskarżonych twierdzili, że albo operacja była bezprawna, albo doszło do
    czynu zabronionego w wyniku podżegania do niego przez agentów CBA.
    Częściej podnoszono obie te kwestie.

    Z takich właśnie powodów uniewinniono nagraną na braniu pieniędzy od
    agentów CBA byłą posłankę PO Beatę Sawicką. Wówczas gdy zapadał wyrok,
    to dobrze zorientowani śledczy sugerowali, że tworzona jest podkładka
    pod skręcanie wszystkich kolejnych korupcyjnych spraw, w których
    występowały głośne nazwiska.

    PiS kontra sądy

    Wyrok SN jest kontrowersyjny, ponieważ uprawnienia prezydenta w
    konstytucji nie są limitowane prawomocnością lub nieprawomocnością
    wyroku. Art. 139 mówi bowiem, że prezydent ma prawo łaski wobec każdego z
    wyjątkiem skazanych przez Trybunał Stanu. SN przyjął logiczną
    interpretację, że nie można ułaskawiać niewinnych w świetle prawa. Bo
    skoro można byłoby zrobić tak wobec skazanych nieprawomocnie, to nie
    byłoby przeszkód, aby ułaskawić tych, którzy nawet nie są jeszcze
    oskarżeni. Wciąż jednak mamy do czynienia z interpretacją prawa, bo jest
    ono ewidentnie nieprecyzyjne. Prawo nie musi być logiczne. Profesor
    Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że art. 139
    Konstytucji RP w żaden sposób nie limituje prawa łaski. Z kolei prof.
    Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, jest odmiennego
    zdania i podkreśla, że w drugim zdaniu wspomnianego artykułu jest mowa,
    iż prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.
    To, zdaniem Ćwiąkalskiego, przesądza, że prawo łaski stosuje się do
    osób, które są skazane.

    Problem prawny rzeczywiście istniał, bowiem na skutek ułaskawienia
    przed prawomocnym wyrokiem nie wiadomo było, czy są poszkodowani przez
    urzędników państwowych (wówczas należałoby im się odszkodowanie), czy
    też ich nie ma. SN uznał jednak, że ma prawo określić uprawnienia
    prezydenta. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to element walki sądów z
    PiS, które od kilkunastu miesięcy atakuje środowisko sędziów i zapowiada
    daleko idące zmiany. Ów kontratak sędziów będzie miał dla PiS przede
    wszystkim konsekwencje wizerunkowe.

    Sprawa pozostawania pod nieprawomocnym wyrokiem kluczowego polityka
    tej partii będzie wykorzystywana przez opozycję pewnie non-stop.
    Najgorszy scenariusz dla PiS będzie taki, że sąd odwoławczy utrzyma
    (nawet w jakiejś części) wyrok, co w wypadku Kamińskiego i Wąsika będzie
    skutkować utratą mandatów poselskich. Natychmiastowe nawet ułaskawienie
    ich przez Dudę nie zmieni bowiem faktu, że byli prawomocnie skazani, a
    takowi nie mogą być posłami. Wciąż jednak wygaszenie mandatów będzie
    zależeć od marszałka Sejmu z PiS – Marka Kuchcińskiego. A ten zapewne,
    jak do tego dojdzie, dostrzeże problem prawny i zapyta się Trybunału
    Konstytucyjnego.

    Cała ta sprawa pokazuje, że w PiS decyzję o ułaskawieniu podjęto
    bardzo szybko i nie przemyślano jej dokładnie. Można było przypuszczać,
    że kontratak salonu i środowisk prawniczych będzie mocny. A przecież
    mający absolutnie 100-procentową maszynkę do głosowania w Sejmie PiS
    mógł doprecyzować kodeks postępowania karnego, wpisując tam prawo do
    ułaskawienia przed zapadnięciem prawomocnego wyroku. Wówczas nie byłoby
    punktu zaczepienia. Ostra zagrywka sędziów SN pokazuje, że w wojnie PiS
    kontra sądy jeńców nie będzie.

    Tym bardziej że tuż przed ogłoszeniem wyroku SN do krakowskiego Sądu
    Apelacyjnego wkroczyli funkcjonariusze CBA i zatrzymali pięć osób pod
    zarzutami przywłaszczenia 35 mln zł. Szykuje się więc nie tylko gorące
    lato, ale równie ciepła jesień.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    280. Zemsta kasty. Znowu chcą nam


    Zemsta kasty. Znowu chcą nam zabrać nazwę naszego tygodnika „wSieci”. Ale i tym razem się nie…


    Trudno ten nagły zwrot akcji odczytywać inaczej, jak odwet
    świata sędziowskiego za uczciwe i bezkompromisowe opisywanie patologii
    w…


    Im więcej skandali związanych ze środowiskiem sędziowskim
    wychodzi na jaw, tym bardziej obrywają ci, którzy je ujawniają. Właśnie
    zapadł wyrok, którego trudno nie uznać za akt odwetu na naszym
    środowisku. Oto znów chcą nam zabrać nazwę naszego tygodnika „wSieci”.

    Ta historia
    zaczyna się jesienią 2012 r. Grzegorz Hajdarowicz, krakowski biznesmen
    związany ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej, od ponad roku jest
    właścicielem spółki wydającej opiniotwórczy dziennik „Rzeczpospolita”
    i najpopularniejszy wówczas tygodnik w kraju – „Uważam Rze. Inaczej
    Pisane”. Rośnie presja na redakcje, by skorygowały niepokorną wobec
    ówczesnej władzy linię. Presja tym większa, że w krajobrazie medialnym
    media niezależne mentalnie i środowiskowo od koalicji PO-PSL można policzyć na palcach jednej ręki. Rdzeń publicystyczny i redakcyjny obu pism opiera się jednak naciskom.

    Detonatorem
    konfliktu jest sprawa artykułu „Trotyl na wraku tupolewa”, który
    ukazuje się w październiku 2012 r. Specjalistyczne urządzenia wykazały
    w odczytach próbek obecność tego materiału wybuchowego. Tekst był
    prawdziwy, a każdy następny rok przynosi na to kolejne dowody. Ale
    Hajdarowicz wykorzystuje rozpętaną po tekście nagonkę medialną jako
    pretekst i rozpędza obie redakcje. Obecne środowisko tygodnika „wSieci”
    od dłuższego czasu nie ma jednak złudzeń co do intencji Hajdarowicza
    i nie ma wątpliwości, że jedyną gwarancją wolności jest budowa
    własnych mediów.

    Już od 2010 r. działa, bijąc się o prawdę o Smoleńsku, portal wPolityce.pl.
    Założony ze składek dziennikarzy i utrzymywany ze sprzedaży kubków oraz
    darowizn czytelników, rozwija się z każdym miesiącem. Wraz
    z narastającą presją na „Uważam Rze” naturalną decyzją jest też
    uruchomienie własnego pisma. Decydujemy się na nazwę „wSieci” –
    świadomie daleką od spacyfikowanego „Uważam Rze” – nawiązującą do idei
    budowania polskiej wspólnoty.

    Wtedy kontaktuje się z nami osoba podająca się za wysłannika ważnego biznesmena:

    Przestańcie krytykować Platformę i pisać o innych mediach albo zostaniecie zniszczeni

    — pada groźba. Jak zawsze odrzucamy ten język i wszelkie brudne negocjacje.

    Walka na tym i innych frontach dopiero się jednak rozpoczyna.
    W marcu 2013 r. spółka Grzegorza Hajdarowicza Gremi Media (dawniej
    Presspublica) składa w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew przeciw
    wydawcy „wSieci” z żądaniem zaprzestania używania tytułu i jednocześnie
    wniosek o zabezpieczenie powództwa. Prawnicy Hajdarowicza twierdzą,
    że spółka Fratria, wydawca „wSieci”, łamie zasady uczciwej konkurencji,
    używając tego tytułu, gdyż Gremi prowadzi serwis internetowy pod nazwą
    „W sieci opinii”.

    Czytamy to z narastającym zdziwieniem.
    Czym jest bowiem „W sieci opinii”? Niewielką, satyryczną rubryką
    na stronach rp.pl, bez osobowości prawnej, bez formy drukowanej,
    z całkowicie innym niż nasz tygodnik znakiem graficznym. A czym jest
    wówczas tygodnik „wSieci”? Nowym tytułem prasowym, drukowanym,
    stworzonym całkowicie samodzielnie, bez kopiowania jakiegokolwiek innego
    tytułu, opartym na nazwiskach publicystów, którzy z rubryką „W sieci
    opinii” nigdy nie mieli nic wspólnego, zarejestrowanym sądownie.
    To ostatnie jest bardzo ważne, bo wskazuje, że sąd rejestrowy właściwy
    dla rejestru tytułów prasowych nie dopatrzył się (a zawsze sprawdza)
    podobieństwa do jakiegokolwiek innego legalnego tytułu prasowego. Gdzie
    ta nieuczciwa konkurencja? O co tu chodzi?

    Kolejne wydarzenia są jeszcze bardziej kuriozalne.
    Oto Sąd Okręgowy w Warszawie, bez zapytania nas o zdanie, na niejawnym
    posiedzeniu, decyduje o wydaniu pilnego zakazu wydawania tygodnika pod
    nazwą „wSieci”. Z dnia na dzień musimy zmieniać nazwę – tygodnik
    przybiera tytuł „Sieci”. Dzięki tej decyzji oraz wspaniałym, lojalnym
    i inteligentnym Czytelnikom plan zniszczenia naszego tytułu się nie
    udaje. Tytuł zachowuje płynność wydawniczą i dalej się rozwija.
    Po pewnym czasie uzyskujemy uchylenie kuriozalnej decyzji
    „zabezpieczającej” monopol medialny środowisk platformerskich.
    Na winietę gazety wraca „wSieci”, rozpoczyna się proces sądowy.

    Sprawę traktujemy bardzo poważnie.
    Świetni prawnicy wykonują olbrzymią pracę, sprawa pochłania ogromne
    koszty – co zresztą wydaje się elementem świadomie założonym w strategii
    nękania nas procesami. Jak Państwo wiedzą, były miesiące, że wytaczano
    nam je seriami. Za okładki, za dziennikarstwo śledcze, ale i za zdania
    opinii w felietonach publicystów. Wszystko ma na celu zrujnowanie naszej
    skromnej spółki, zmuszenie do zajmowania się procesami, a nie
    patrzeniem władzy na ręce, wreszcie wymuszenie pokory wobec ówczesnej
    ekipy rządzącej. Ale, jak oceniamy, nie daliśmy się. Także w sprawie
    wytoczonej nam przez Gremi Media.

    Przewód sądowy wykazuje absurdalność zarzutów.
    Pozywający nie jest w stanie wskazać jednej osoby, która pomyliła się
    w ten sposób, że kupiła tygodnik „wSieci”, bo myślała, że to dzieło pana
    Hajdarowicza związane z rubryką „W sieci opinii”. Nie przedstawia ani
    jednej analizy wskazującej na podobieństwa kręgu odbiorców. Nie wykazuje
    żadnego podobieństwa znaków graficznych. Nie jest w stanie opisać
    jednej straty, jaką miałby ponieść wskutek istnienia naszego pisma.
    W czasie procesu wychodzą za to opisy dokonywane przez twórców rubryki
    „W sieci opinii”, informujące, iż jest to satyryczny mikroserwis.

    Wynik jest jednoznaczny i 20 stycznia 2014 r. Sąd Okręgowy w Warszawie wydaje wyrok w tej w sprawie.
    Sąd oddalił w całości powództwo, według jego opinii nie doszło
    do konfuzji konsumenckiej z uwagi, że po obu stronach występują inni
    konsumenci. Jednocześnie sąd przyznał, że powód nie ma wypracowanej siły
    nabywczej znaku towarowego na tytuły „W sieci opinii” oraz „W sieci”.

    W uzasadnieniu
    wyroku podkreślono również, że materiał dowodowy, jaki przedstawiło
    Gremi Media, jest bardzo skromny i trudno się dopatrzyć, jakoby doszło
    do osłabienia marketingowego należącego do tej spółki znaku. W konkluzji
    swojego uzasadnienia sąd przyznał, że działania pozwanego, jakie
    zarzucił powód, nie przekładają się automatycznie na obszar reklamy
    drugiej strony, w opinii sądu nie doszło w tej sprawie do wykorzystania
    cudzej reklamy, a zachowanie pozwanego, jakie zarzuca powód, stanowiłoby
    według sądu zbyt duże uproszczenie dla takiego naruszenia, jakie
    sugeruje powód.

    Kolejnym etapem w postępowaniu jest złożenie apelacji przez Gremi Media
    30 marca 2014 r. i odpowiedź pełnomocników spółki 24 kwietnia 2014 r.
    przedłożoną w sądzie. Wyrokiem z 11 maja 2015 r. Sąd Apelacyjny
    w Warszawie oddalił apelację spółki.

    Sądy obu instancji
    uznały, iż Fratria sp. z o.o. umieszczając na rynku prasowym nowy
    tygodnik i nadając mu tytuł „wSieci”, nie naruszała zasad uczciwej
    konkurencji, a użycie przez Fratrię oznaczenia tytułu prasowego „wSieci”
    nie rodziło opisanego wyżej ryzyka konfuzji konsumenckiej.

    Sądy podkreśliły, iż ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się
    na zasadzie wolności gospodarczej i swobodzie konkurencji. Każdy
    przedsiębiorca funkcjonujący na rynku polskim może podejmować działania
    zmierzające do pozyskiwania kontrahentów – nabywców oferowanych przezeń
    towarów i usług. Działania Fratrii nie były sprzeczne z prawem ani
    dobrymi obyczajami i nie podważały konkurencji jako takiej.

    Sądy
    podzieliły pogląd Fratrii, iż serwis internetowy funkcjonujący pod
    nazwą „W sieci opinii” i tradycyjne czasopismo drukowane, choćby także
    w wersji internetowej, wydawane przez Fratrię pt. „wSieci” mają różne
    przeznaczenie, odmiennie też oddziałują na odbiorców. Sąd podkreśla,
    że w przypadku czasopisma istnieje jedynie możliwość biernego odbierania
    przez czytelników publikowanych treści, podczas gdy podstawową funkcją
    serwisu jest aktywizowanie użytkowników do udziału w tworzeniu jego
    treści. Serwis Presspublica „W sieci opinii” był tworzony jako
    konkurencja dla innych serwisów internetowych, a nie tytułów prasowych.
    Słowem – wszystko jest jasne, logiczne i zgodne z prawdą.

    I tu zaczyna się nagły zwrot, który trudno wytłumaczyć motywami prawniczymi.
    Prawnicy Gremi Media składają skargę kasacyjną. 16 listopada 2016 r.
    przed Sądem Najwyższym Izbą Cywilną odbyła się pierwsza rozprawa. Sąd
    Najwyższy (w składzie sędzia Anna Kozłowska, Marian Kocon, Władysław
    Pawlak) wydał wyrok, w którym uchylił prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego
    w Warszawie z dnia 11 maja 2015 r. W ustnych motywach rozstrzygnięcia
    Sąd Najwyższy wskazał, że skoro Sąd Apelacyjny użył sformułowania
    o „braku znacznego ryzyka konfuzji”, to faktycznie przyjął, że ryzyko
    konfuzji istnieje i nie powinien dokonywać oceny jego stopniowania.
    Nadto Sąd Najwyższy wskazał, że dla oceny sprawy niezbędne będzie
    ponowne ustalenie okoliczności dotyczących pierwszeństwa powoda
    w używaniu znaku „W sieci opinii”, sposobu jego reklamowania, kręgu
    odbiorców w kontekście siły odróżniającej. Uchylenie przez Sąd Najwyższy
    wyroku Sądu Apelacyjnego z 11 maja 2015 r. oznacza, że sprawa jest
    ponownie rozpoznawana przez Sąd Apelacyjny w Warszawie.

    I tak
    wczoraj, 29 czerwca 2017 roku, Sąd Apelacyjny wydaje wyrok, który
    w dziwaczny sposób odwraca całkowicie wnioski z ustaleń dokonanych
    w dwóch pierwszych instancjach. Sąd uwzględnia w większości powództwo
    spółki Hajdarowicza, to jest zakazuje z dniem 1 sierpnia 2017 r.
    używania tytułu „wSieci” przez Fratria sp. z o.o., nakazuje
    opublikowanie przeprosin w „Gazecie Wyborczej” (sic!) na stronie
    wielkości A5 oraz zapłaty 25 tys. zł tytułem zadośćuczynienia na rzecz
    Stowarzyszenia im. Janusza Korczaka.

    W ustnym
    uzasadnieniu sąd argumentuje, że doszło do naruszenia znaku powoda
    i że sąd I instancji za wąsko odniósł się w swojej argumentacji,
    poprzestając wyłącznie na samej szacie graficznej znaku, zamiast
    rozszerzyć to o kontekst słowno-graficzny.

    Ponadto w swoim
    wywodzie sąd rozwodzi się politycznie o rzekomo wrogim nastawieniu
    wydawnictwa Fratria do działalności powoda, uznając jednocześnie,
    że przejście wielu publicystów do nowego tytułu, jaki wprowadziła
    na rynek spółka Fratria, winno się odbywać w atmosferze, która nie
    narusza działalności komercyjnej powoda. Można to zrozumieć jako
    sugestię, że pan Hajdarowicz miał prawo nie tylko spacyfikować „Rz”
    i „Uważam Rze”, ale także powinien być konsultowany w sprawie założenia
    nowego przedsięwzięcia przez dziennikarzy, którzy przestali czuć się
    w jego firmie wolnymi.

    Sąd stwierdza, że pozwana Fratria
    naruszyła zasady swobody konkurencji, wykorzystując wypracowaną markę
    (sic!) i tytuł powoda do swojej nowej działalności, zamiast rozpocząć
    swoją działalność konkurencyjną w oparciu o nową markę i zupełnie nowy
    tytuł. Nie wskazał dowodów na tę tezę, która nie
    ma uzasadnienia w faktach.

    Padły też zadziwiające słowa o tym,
    że polskie społeczeństwo jest na tyle słabo wyedukowane i świadome,
    iż w swojej masie nie jest w stanie ocenić, czy tygodnik „wSieci” ma coś
    wspólnego z rubryką internetową „W sieci opinii”, czy też nie ma.
    Niezłe prawnicze wyrobienie!

    Trudno ten nagły zwrot akcji
    i obrażającą rozum argumentację odczytywać inaczej, jak odwet świata
    sędziowskiego za uczciwe i bezkompromisowe opisywanie patologii
    w środowisku prawniczym.
    Państwo wiedzą, że to konsekwentnie to robimy.

    Mamy nadzieję, że sprawiedliwość, w świetle ustaleń sądów I i II instancji
    bezspornie leżąca po naszej stronie, w końcu zwycięży. Nie poddamy się.
    Będziemy walczyli w sądach, złożymy skargę kasacyjną.

    A co najważniejsze: nasz tygodnik nadal będzie się ukazywał
    i nasi czytelnicy nie będą mieli problemu z odnalezieniem w punktach
    sprzedaży największego, konserwatywnego tygodnika opinii, najbardziej
    też opiniotwórczego. Dajemy słowo, że tak jak w 2012 r. nie ulegliśmy
    presji biznesmena powiązanego z rządzącą oligarchią, tak nie ulegniemy
    dzisiaj presji prawniczej, wywodzącej się z tego samego źródła.

    Zemsta kasty nie uda się tak samo, jak nie udała się zemsta oligarchii platformerskiej.

    Zdjęcie Michał Karnowski

    autor:

    Michał Karnowski

    Lider KOD-Kapeli, oskarżony o handel kobietami, nie musi iść do aresztu

    Zarzuty aktu oskarżenia dotyczyły handlu ludźmi, sutenerstwa i działania w zorganizowanej grupie przestępczej.



    Skazany za spalenie kukły Żyda trafi do więzienia

    Sąd nie uwzględnił wniosku o zezwolenie na dozór elektroniczny.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    281. tchórze - Wałęsy to tchórze


    Sąd poparł Wałęsę, który nie chce przeprosić b. europosła PiS Janusza Wojciechowskiego. Polityk PO skrył się za immunitetem

    Sąd odrzucił pozew, w którym Wojciechowski żądał od Wałęsy
    przeprosin za zarzucenie mu "nieprawidłowości w rozliczeniach
    finansowych".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    282. Morozowski: Prezydent i

    Morozowski: Prezydent i prezes Gersdorf poszli na jakiś układ polityczny

    "Mam
    bardzo mieszane uczucia. Bo tyle się mówiło o niezawisłości sądów i
    nagle Sąd Najwyższy robi coś ewidentnie pod politykę" - w ten sposób
    Andrzej Morozowski, dziennikarz TVN, skomentował w rozmowie z "Super
    Expressem" decyzję o zawieszeniu postępowania kasacyjnego ws. Mariusza
    Kamińskiego.

    Trybunał PiS-u zalegalizowany. Opozycja po decyzji Sądu Najwyższego: Sędziowie jak Poncjusz Piłat

    Wczorajsze orzeczenie Sądu Najwyższego przecina spór o to, czy skład Trybunał Konstytucyjny został wybrany poprawnie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    283. Umorzono "dyscyplinarkę"


    Umorzono "dyscyplinarkę" sędziego, który porównał Kaczyńskiego
    do Hitlera. SA w Lublinie powołał się na "znikomą społeczną szkodliwość"
    czynu

    O sędzim Skwarze wielokrotnie pisaliśmy na portalu wPolityce.pl.autor: YouTube/Fratria

    zyn obwinionego, jakkolwiek zasługujący na całkowitą
    dezaprobatę i w swej wymowie naganny (…), charakteryzuje się znikomym
    stopniem społecznej szkodliwości

    —napisał SA w uzasadnieniu wyroku.

    Sam fakt nagłośnienia sprawy i prowadzenia postępowania dyscyplinarnego stanowił dlań (sędziego - PAP) kolosalną dolegliwość

    —dodano.

    Od wyroku
    sądu dyscyplinarnego I instancji można się odwołać do Sądu Najwyższego.
    Prawo takie ma m.in. minister sprawiedliwości, sędziowski rzecznik
    dyscyplinarny oraz obwiniony sędzia.

    Sprawa zaczęła się
    we wrześniu 2016 r. od wypowiedzi posła PiS Marka Suskiego, że Jarosław
    Kaczyński (prezes PiS) nie ożenił się, „bo służył Polsce i nie chciał
    unieszczęśliwiać jakiejś kobiety, którą by pozostawiał służąc Polsce”.
    W reakcji sędzia Skwara z Sądu Okręgowego w Warszawie, na Twitterze
    warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Iustitia, zamieścił post:
    „Niczym Fuehrer. Też wszystko poświęcił dla narodu. Ein Volk, ein Reich,
    ein Fuehrer. To nawet nie jest już zabawne”.

    CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Sędzia, który porównał Jarosława Kaczyńskiego do Hitlera, nie usłyszy zarzutów! Prokuratura odmawia wszczęcia śledztwa

    Wpis
    wzbudził krytykę, został usunięty, a Skwara zrezygnował z funkcji
    członka zarządu warszawskiego oddziału Iustitii. Oświadczył, że był
    to „wyłącznie komentarz do wypowiedzi polityka, a nie ocena pana
    Jarosław Kaczyńskiego”. Przeprosił wszystkich, którzy poczuli się
    urażeni, zaznaczając, że wpis zinterpretowano niezgodnie z jego
    intencją. „Przepraszam również wszystkich sędziów, których w ten sposób
    naraziłem na krytykę ze strony opinii publicznej i mediów” - dodał.

    Kolegium
    Sądu Okręgowego w Warszawie, które wyraziło dezaprobatę wobec wpisu
    Skwary, zwróciło się wtedy do sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego
    o podjęcie czynności w stosunku do sędziego.

    Z wnioskiem do sądu
    dyscyplinarnego wobec Skwary wystąpił w marcu br. zastępca Rzecznika
    Dyscyplinarnego w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Uzasadnił to tym,
    że jego zachowanie przyniosło ujmę godności sędziego i naruszało powagę
    stanowiska sędziowskiego.

    Umarzając postępowanie SA zaznaczył,
    że w przypadku porównań w kontekście Adolfa Hitlera „wymagana jest
    bardzo pogłębiona ostrożność i wstrzemięźliwość”. „Przeciętny obywatel
    nie dysponuje zaawansowaną wiedzą historyczną na temat doktryny Josepha
    Goebbelsa - tak jak obwiniony, który podał, że jest pasjonatem historii II wojny światowej, przeczytał wiele książek z tej dziedziny, w tym +Dzienniki+ Josepha Goebbelsa” - głosi uzasadnienie.

    Sędzia
    Cezary Skwara interesuje się historią, dużo czyta z tej dziedziny.
    W tym czasie czytał wydane w Polsce +Dzienniki+ Josepha Goebbelsa, który
    używał identycznych sformułowań, jakie zostały użyte przez posła Marka
    Suskiego. Było to później wykorzystywane w III
    Rzeszy do kreowania wizerunku Adolfa Hitlera. Propagowano tezę,
    że Adolf Hitler nie zawarł związku małżeńskiego, bo wszystko poświęcił
    dla Rzeszy, bo nie chciał unieszczęśliwiać kobiety, z którą
    by się związał

    —stwierdził SA.
    Według niego, użycie tego typu retoryki przez posła Suskiego wydawało
    się sędziemu Skwarze niedopuszczalne, dlatego zamieścił swój wpis.

    Za okoliczność łagodzącą SA uznał przeprosiny Skwary.

    Czytelne
    i niemalże natychmiastowe wyrażenie skruchy i zdystansowanie się
    od własnego działania w sposób oczywisty zminimalizowało negatywne
    skutki w sferze postrzegania środowiska sędziowskiego

    —podkreślił.

    Według SA, „relatywnie niewielka” była też liczba osób śledzących wpisy na Twitterze warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Iustitia.

    W większości
    byli to przedstawiciele szeroko rozumianych zawodów prawniczych -
    co mogło utwierdzać obwinionego w przekonaniu, że przedmiotowy wpis
    zostanie zinterpretowany zgodnie z jego intencjami

    —uzasadnił.

    Komentarz nie był podpisany przez obwinionego, dlatego zinterpretowany został jako stanowisko Stowarzyszenia Iustitia

    —przyznał SA.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    284. Były doradca Komorowskiego

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    285. WSA uchylił zaskarżone


    Szokująca decyzja sądu w Warszawie! Uchylił grzywnę, którą Komisja Weryfikacyjna ukarała Hannę Gronkiewicz-Waltz

    Sędziowie uchylając karę grzywny nie zablokowali jednak dalszych prób wezwań Hanny Gronkiewicz-Waltz przed komisję.

    WSA uchylił zaskarżone postanowienie oraz zasądził od komisji na rzecz prezydenta m.st. Warszawy kwotę 580 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania sądowego. Wyrok WSA jest nieprawomocny. Stronie niezadowolonej z rozstrzygnięcia przysługuje złożenie skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

    WSA w uzasadnieniu stwierdził, że w ustawie o komisji „brak jest przepisu, który pozwalałby ukarać grzywną organ reprezentujący stronę lub piastuna organu”.

    W obecnym stanie prawnym ewentualna grzywna mogła być nałożona tylko na stronę, czyli na m.st. Warszawę

    – dodano w komunikacie.

    Podkreślono, że stroną w sprawie komisji jest m.st. Warszawa.

    Prezydent m.st. Warszawy, ani tym bardziej piastun tego organu Hanna Gronkiewicz-Waltz, nie jest i nigdy nie była stroną postępowania

    – głosi informacja WSA.

    Komisja dotychczas nałożyła na Gronkiewicz-Waltz łącznie 40 tys. zł grzywien za nieusprawiedliwione niestawiennictwo. Prezydent stolicy odmawia stawiennictwa przed komisją jako strona postępowań, argumentując, że komisja jest niekonstytucyjna. Komisja oddala wnioski Gronkiewicz-Waltz o uchylanie tych grzywien, od czego odwołuje się ona do WSA.

    We wrześniu Urząd Skarbowy zajął na prywatnym rachunku bankowym Gronkiewicz-Waltz ponad 12 tys. zł; chodzi o grzywny – wraz z odsetkami – jakie nałożyła na nią komisja za niestawiennictwo na czterech rozprawach dotyczących nieruchomości Twarda 8 i 10, Chmielna 70 i Sienna 29.

    Czas skończyć z układami

    Wyrok pomija zupełnie istotę rzeczy. Sędzia świadomie
    odrzuciła zapoznanie się z agenturalnością Lecha Wałęsy – stwierdza
    Krzysztof Wyszkowski


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    286. Nie ma już powrotu do III RP.


    Nie ma już powrotu do III RP. Już nie będzie jak było, niezależnie od tego, kto wygra bój o Polskę

    III RP nie doceniała prawicy. Uważała, że w pełni kontroluje
    sytuację. Jeśli fortuna się odwróci, III RP wyciągnie wnioski, i drugi
    raz podobnego błędu nie…


    Zabrakło autorytetów?! Obywatele RP nagrodzeni za działalność "na rzecz praw człowieka"!

    „Wolność człowieka, kiedy będzie szanowana, jest w stanie rozsadzić każdą dyktaturę” - mówił Paweł…autor: PAP/Wojciech Pacewicz

    Prawnik prof. Adam Strzembosz oraz ruch obywatelski ObywateleRP
    otrzymali w sobotę w Lublinie Nagrodę im. prof. Zbigniewa Hołdy. Jest
    ona przyznawana osobom „szczególnie zasłużonym w działalności na rzecz
    praw człowieka”.

    Nagroda im. prof. Zbigniewa Hołdy, przyznawana jest od 2012 r. osobom szczególnie zaangażowanym w ochronę praw człowieka i działania na rzecz osób wykluczonych. Otrzymali ją dotychczas opozycjoniści okresu PRL Ludwika i Henryk Wujcowie, dziennikarka Ewa Milewicz, publicystka Halina Bortnowska, szefowa Wydawnictwa Czarne Monika Sznajderman oraz prof. Zbigniew Lasocik z UW.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    287. chyba śnię

    to jak jakiś koszmarny sen i jeszcze ten" wręczający "
    szok

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    288. Przegrał proces z Wellman, o którym nie wiedział!

    Sąd wydał wyrok w sprawie twitterowego wpisu Jacka Piekary, który był odpowiedzią na zaangażowanie Doroty Wellman w "Czarny Protest". Ona poczuła się urażona i skierowała sprawę do sądu, który przyznał jej rację. Zgodnie z wyrokiem Piekara ma zapłacić prawie pół miliona zł, chociaż o procesie... nie został powiadomiony! Tak przynajmniej twierdzi.

    Szanowne panie, jeśli możecie to weźcie udział w naszym kobiecym strajku. To pierwszy tego typu strajk kobiet w Polsce. Jeśli możecie zostawcie obowiązki służbowe i domowe, dajcie sobie tego dnia spokój. Było tak w Islandii, były sufrażystki i my damy radę. Ktoś chce decydować o naszym życiu, zdrowiu i o naszej prokreacji. My kobiety nie jesteśmy głupimi krowami, żeby ktoś za nas decydował. Pokażemy tym, którzy o nas decydują, na co nas stać. To będzie pierwszy raz, ale nie ostatni – m.n. takimi słowami Wellman apelowała do kobiet, aby 3 października 2016 roku wzięły udział w tzw. czarnym proteście.

    Dorota Wellman w pozwie przeciwko Jackowi Piekarze domagała się m.in. przeprosin oraz odszkodowania na rzecz jednej z fundacji (ponad 470 tys. zł). Jacek Piekara wyjaśnił, że pozew miał... 33 strony maszynopisu!
    Sprawa jednak nieco się skomplikowała...

    Pisma z sądu są wysyłane na adres, pod którym nigdy nie mieszkałem, nikt ich nigdy nie odbiera – wyjaśnił TVP Info pisarz.

    Z tego względu sąd wydał wyrok zaocznie, a orzeczenie... uprawomocniło się!

    Sąd nie uwzględnia żadnego mojego wniosku, przedstawiając kuriozalne uzasadnienie, a ja jedyne czego chcę to prawa do procesu! Sąd mi tego odmawia” – napisał pisarz w swojej wiadomości do Twoje Info.

    Jacek Piekara powiadomił, że "do 18 stycznia złożone zostanie zażalenie na to postanowienie sądu".

    To już ostatnia deska ratunku – stwierdził.

    Internauci nie kryją oburzenia całą sprawą. Na Twitterze odniósł się do niej również były rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości, a obecnie członek Komisji Weryfikacyjnej, Sebastian Kaleta:

    http://niezalezna.pl/214480-to-sie-dzieje-w-sadach-przegral-proces-z-wel...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    289. ot takie właśnie są sądy

    i dlatego Konieczna jest ich NAPRAWA i TO już

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    290. Nie ma wśród sędziów


    Nie ma wśród sędziów komunistycznych agentów? DEMASKUJEMY kłamstwa GW! Lista sędziów SN, którzy skazywali w stanie wojennym

    Sami sędziowie są sobie winni. Na brak zaufania Polaków pracowali przez wiele lat.Gazeta Wyborcza” zaatakowała premiera
    Mateusza Morawieckiego w artykule zatytułowanym „Premier i kłamstwa
    o sędziach”. Wyborcza zarzuca szefowi rządu kłamstwa na temat stanu
    polskiego sądownictwa.
    Twierdzi, że byłych komunistycznych
    sędziów jest już w sądownictwie niewielu. Przekonuje, że w stanie
    wojennym skazywali tylko niektórzy, na korupcji mało kogo złapano,
    a po upadku komunizmu w Sądzie Najwyższym nastąpiła symboliczna zmiana.

    Dziennikarze Adama Michnika próbowali narzucić fałszywą
    narrację, z której rzekoma ma wynikać, iż to PiS jest winne jest
    nieufności Polaków wobec sądów!

    I ostatnia
    prawda: niski poziom zaufania do sądownictwa jest zasługą PiS.
    To właśnie ta władza rozpętała na niespotykaną skalę kampanie pomówień
    i nienawiści skierowaną przeciwko sędziom , podważała wyroki, oskarżała
    o przestępstwa, wyroki nazywała opiniami, a Sąd Najwyższy -
    „grupą kolesi”.

    — histeryzuje Wojciech Czuchnowski na łamach „Gazety Wyborczej”.

    Wobec
    kłamstw głoszonych w publicznych mediach sędziowie są bezsilni. Gry
    próbują się bronić, władza zarzuca im stronniczość.(…) Ta kampania
    uderzająca w podstawy demokratycznego państwa zapisze się na czarnych
    kartach naszej historii.

    — manipuluje autor „Wyborczej”.

    CZYTAJWNIEŻ: Czerska
    wspiera łabędzi śpiew kasty? „Wyborcza” manipuluje kuriozalną tezą:
    „Niskie zaufanie do sądownictwa to zasługa rządu PiS”

    Prawda
    jest jednak inna, to nie PiS jest winien temu, że Polacy nie mają
    zaufania do sędziów i sądów. Sami sędziowie są sobie winni, na brak
    zaufania Polaków pracowali przez wiele lat.

    W Sądzie
    Najwyższym zasiada jeszcze wielu sędziów, którzy skazywali w czasie
    stanu wojennego opozycjonistów. Publikujemy ich listę.

    Dorota Rysińska, Izba Karna.
    Jako sędzia warszawskiego sądu rejonowego skazała w 1982 Leszka Patoki
    i Marka Górniaka za udział w manifestacji 31.08.1982. W czasie śledztwa
    Patoka był skuty i bity pałką, a potem nogą od krzesła - w wyniku czego
    przyznał się do stawianych mu przez MO zarzutów.
    Gdy w czasie rozprawy Patoka ujawnił fakt stosowania w śledztwie
    tortur, sędziowie (w tym Rysińska) cynicznie pytali go, dlaczego nie
    złożył wcześniej stosownego zawiadomienia do prokuratury. W 1990, jako
    rzeczniczka Sądu Wojewódzkiego w Warszawie, publicznie broniła decyzji
    tego sądu o wypuszczeniu na wolność 5 generałów SB zamieszanych w aferę „Żelazo”, co wzbudziło sprzeciw nawet Gazety Wyborczej.

    CZYTAJWNIEŻ: UJAWNIAMY! Jeden ideolog w stanie wojennym, drugi chronił sędziego z PRL. Kim są sędziowie orzekający ws. ułaskawienia M. Kamińskiego?

    Andrzej Siuchniński, Izba Karna.
    W stanie wojennym sędzia w Sądzie Wojewódzkim w Bydgoszczy. Był
    w składzie sądu który wydawał wyroki na działaczy Solidarności
    w Bydgoszczy. Np. Marek Karnicki lat 46 został skazany na rok
    za organizację strajku Bydgoskiego Kombinatu Budowlanego Wschód, poprzez
    wzywanie pracowników przez radiotelefon do strajku. Na 10 miesięcy
    skazano Ewę Nowicką, która była przewodniczącą Solidarności przy
    Bydgoskich Zakładach Elektro-Mechanicznych „Ema-Belma” i nakłaniała
    pracowników – członków związku do zwalniania tempa produkcji i jej
    opóźniania oraz opracowała i skierowała do członków koła odezwę
    podporządkowującą ich wcześniejszym uchwałom NSZZ „Solidarność”.

    Józef Szewczyk, Izba Karna.
    W czasie stanu wojennego był w stopniu starszego kaprala i ławnikiem
    składzie sądu Okręgu Wojskowego - Warszawa, który skazał Mateusza
    Wierzbickiego na 8 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem jej
    wykonania na okres dwóch lat, za rozdawanie studentom Uniwersytetu
    Warszawskiego i innym osobom ulotek o przyczynach ogłoszenia stanu
    wojennego i sytuacji w Polsce oraz znieważające naczelne organy władzy
    państwowej. Karta w kartotece odtworzeniowej zawiera informacje, że był
    dopuszczony do tajemnicy państwowej, członek PZPR, wówczas prokurator.

    Marian Buliński, Izba Wojskowa.
    W stanie wojennym sędzia Sądu Pomorskiego Okręgu Wojskowego
    w Bydgoszczy oraz Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego, w stopniu
    porucznika, a następnie kapitana. Tylko w styczniu 1982 roku skazał
    kuriera Ogólnopolskiego Komitetu Strajkowego Wiesława Ratkiewicza
    na 3 lata i 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności, Ryszarda
    Topolskiego z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Lidzbarku Warmińskim
    za „rozpowszechnianie fałszywych wiadomości” na 3 lata, a także
    Sławomira Kirkucia i Henryka Klimczuka z Bartoszyc za „rozpowszechnianie
    fałszywych wiadomości” na odpowiednio: 1,5 roku i 3 lata pozbawienia
    wolności. Był przewodniczącym składu sędziowskiego, który wydał wyrok
    1 roku pozbawienia wolności i 1 roku pozbawienia praw publicznych,
    na Jarosława Lipkę i Tomasza Kosiora za to, że na ulicach Kętrzyna
    rozlepiali sporządzone przez siebie plakaty o treści antyrządowej.
    Ponadto był w składzie sądu, który skazał na 3 lata pozbawienia wolności
    Bogusława Malona ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina za roznoszenie ulotek
    w Szczytnie. Ponadto skazał troje studentów Akademii
    Rolniczo-Technicznej w Olsztynie – działaczy NZS:
    Wiesława Ciołkowskiego, Bernardynę Góralczyk oraz Stanisława
    Piórkowskiego na wyroki 1,5 roku – 2 lata pozbawienia wolności
    (w zawieszeniu) za kolportaż ulotek. Media donoszą o tym, że skazał
    w 1984 r. opozycjonistę Władysława Walca na karę roku pozbawienia
    wolności za odmowę pełnienia służby wojskowej.

    Jan Bogdan Rychlicki, Izba Wojskowa.
    W stanie wojennym jako członek składów sędziowskich w Wojskowym Sądzie
    Garnizonowym w Koszalinie oraz w Sądzie Pomorskiego Okręgu Wojskowego
    w Bydgoszczy - w stopniu kapitana, wcześniej porucznika i podporucznika
    skazywał ludzi „Solidarności”. W kwietniu 1982 skazał Jana Kazimierza
    Mikołajczyka z Bałtyckiej Brygady WOP
    w Koszalinie za „rozpowszechnianie fałszywych wiadomości” na 3,5 roku
    bezwzględnego więzienia. Miesiąc wcześniej skazał Bogdana Skwarę z Łodzi
    na 2 lata pozbawienia wolności za to, iż w autobusie MZK linii 153 w obecności pasażerów i kierowcy „używając słów wulgarnych lżył i wyszydzał ustrój i naczelne organy PRL”.
    Ponadto skazał na karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności
    z zawieszeniem wykonania kary na okres 4 lat Krzysztofa Szeglowskiego,
    Pawła Połcia, Janusza Łaździna, Henryka Grządzielskiego, Romana Pączka
    i Antoniego Kleja za organizowanie, a następnie kierowanie podziemnymi
    strukturami Okręgowego Komitetu Oporu - Region Słupsk oraz kierowanie
    redagowaniem, wydawaniem i rozpowszechnianiem druków ulotnych tego
    Komitetu w tym m. in. 9 kolejnych biuletynów „Słupska Solidarność”,
    które w swej treści lżyły naczelne organa PRL oraz zawierały fałszywe wiadomości mogące wywołać niepokój publiczny lub rozruchy. Media donosiły też że był w składzie sądu SN zamknęli sprawę przeciwko Tomaszowi Turowskiemu - po tym jak zataił swoją pracę dla wywiadu PRL
    w oświadczeniu lustracyjnym w 2009 r. - uznali, że Turowski mógł
    skłamać w oświadczeniu lustracyjnym, bo „działał w stanie wyższej
    konieczności”. Sąd uznał, że spełnienie obowiązku ujawnienia swojej
    agenturalnej przeszłości „mogłoby wywołać szkody społeczne - ucierpiałby
    interes państwa i interes prywatny lustrowanego i innych osób z którymi
    się stykał, stwierdzając, że Turowski skłamał w oświadczeniu, ale mógł
    to zrobić. Sąd Najwyższy, podobnie jak są II instancji uznał, że Turowski miał prawo napisać nieprawdę ponieważ znalazł się w sytuacji kolizji obowiązków.

    Jerzy Steckiewicz, Izba Wojskowa.
    W stanie wojennym jako członek składów sędziowskich Warszawskiego
    Okręgu Wojskowego oraz Sądu Garnizonowego Białystok w stopniu kapitana
    i majora wydawał wyroki na działaczy „Solidarności’. Np. Ewa Maria
    Małkińska została skazana na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności,
    zawieszoną na okres próbny wynoszący 2 lata, za rozpowszechnianie
    fałszywych wiadomości na temat stosunków politycznych i gospodarczych
    Polski z ZSRR oraz na temat panującej sytuacji
    w kraju, co mogłoby wywołać rozruchy i niepokój publiczny. Brał udział
    też w sprawie przeciwko Andrzejowi Gwieździe, Karolowi Modzelewskiemu,
    Janowi Rulewskiemu, Marianowi Jurczykowi, Grzegorzowi Palce, Andrzejowi
    Rozpłochowskiemu, Sewerynowi Jaworskiemu oskarżonym o przynależność do NSZZ
    „Solidarność” oraz o próbę obalenia ustroju Polskiej Rzeczpospolitej
    Ludowej. Ta sprawa została umorzona na mocy amnestii w 1984 roku.

    Eugeniusz Wildowicz, Izba Karna. Współpracownik SB w latach 1987-90. Zarejestrowany 4.09.1987 przez Pion III RUSW w Sokółce jako Kontakt Operacyjny ps. „GIENEK”. W dniu 27.01.1990 zdjęto z ewidencji, a materiały zniszczono „we własnym zakresie” przez wymienioną wyżej jednostkę SB,
    która zarejestrowała i prowadziła „Gienka”. Ze względu na zniszczenie
    tej teczki i innych, związanych z nią materiałów operacyjnych SB do dziś dnia nieznany pozostaje dokładny zakres współpracy z SB z Wildowiczem,
    a jego sprawa lustracyjna – jak setki analogicznych – została
    pozostawiona bez dalszego biegu przez prokuratorów Oddziału
    Białostockiego IPN. (za słabe materiały, aby ugrać coś w sądzie).

    Dopiero w 2016, w apogeum kryzysu sądowego w Polsce, odeszli na emeryturę wieloletni Prezesi SN powiązani z systemem komunistycznym:

    Izba Cywilna - Tadeusz Ereciński, Prezes SN w latach 1996-2016, współpracownik SB w latach 1972-1978, informował m.in. o ulotkach wśród polskich studentów w Paryżu, donosił o anty-PRL-owskich inicjatywach Kołakowskiego i Baumana.

    Izba Karna - Lech Paprzycki, Prezes SN 1999-2016; w okresie PRL aktywny działacz ZSL. W 1988 otrzymał Złoty Krzyż Zasługi. Poseł w tzw. Sejmie Kontraktowym z ramienia ZSL, a więc czystej wody polityk.

    Izba Wojskowa - Janusz Godyń, Prezes SN w latach 1990-2016, czł. PZPR 1972-1989, funkcjonariusz WOP
    od 1972, sędzia Sądu Śląskiego Okręgu Wojskowego od 1976. W 1979
    absolwent Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu-Leninizmu we Wrocławiu.
    Kierował pracą partyjną w sądach wojskowych. Wg opinii z 1982 (był wtedy
    Szefem Sądu Garnizonowego w Katowicach) „wykazał w okresie stanu
    wojennego predyspozycje kierownicze, jak również dojrzałość polityczną
    w ocenie rozpoznawanych, często trudnych spraw karnych”. W VI 1982 uhonorowany Srebrnym Medalem Sił Zbrojnych w Służbie Ojczyzny.

    CZYTAJWNIEŻ: Sąd Najwyższy nadal bawi się w politykę i histerycznie reaguje na krytykę! „Wypowiedzi władz naruszają fundamenty państwa prawa”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    291. cyngiel Czuchnowski w akcji


    HGW i Jakub R. przechodzą do kontrataku. Donosami z aresztu chcą zakłamać aferę reprywatyzacyjną! Na…

    Łapówkarz w amoku! Jakub R. przekonuje, że Minister Mariusz
    Kamiński i Maciej Wąsik chcieli na rzecz PiS-u czerpać zyski z
    reprywatyzacji.


    Przypomnijmy: Jakub R. zatrzymany w styczniu 2016 roku przez CBA
    otrzymał zarzuty korupcyjne, rozszerzone ostatnio przez prokuraturę,
    dotyczące przyjęcia łapówek na sumę kilkudziesięciu milionów złotych.
    Wraz z Jakubem R. zatrzymano jego rodziców Alinę D. i Wojciecha R.
    Na wniosek prokuratury sąd wobec wszystkich tych osób zastosował areszt
    tymczasowy, który jest przedłużany do chwili obecnej. Był to początek
    realizacji przez prokuraturę i CBA wielu
    zatrzymań dotyczących reprywatyzacji w Warszawie. Do dziś postawiono
    zarzuty kilkudziesięciu osobom, urzędnikom, prawnikom, beneficjentom
    fałszywych roszczeń. Nie ma wątpliwości, że bez sprawnego działania CBA
    pod kierownictwem Ernesta Bejdy, a także jasnych wytycznych Ministra
    Koordynatora w tej sprawie, rozwikłanie afery reprywatyzacyjnej
    byłoby niemożliwe.


    Jakub R. w kolejnych wyjaśnieniach mówi niewiele i nie współpracuje z prokuraturą. Od tygodni
    skupia się natomiast na pisaniu donosów na osoby, które przyczyniły się
    do tego, że on i członkowie jego najbliższej rodziny usłyszeli zarzuty.
    Swoje pisma skierował do Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Prezesa Rady
    Ministrów i Prezydent M.St. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Donosy
    pełne insynuacji, jednak zyskały uznanie Hanny Gronkiewicz-Waltz, która
    wysłała pisma w tej sprawie do Premiera i Komisji Weryfikacyjnej.
    Zwracając się do Premiera Gronkiewicz-Waltz domaga się wyjaśnienia „jaką
    rolę pełniły służby specjalne w procesie reprywatyzacji.
    *

    To wskazuje na nowy kierunek obrony Prezydent Warszawy przed
    zarzutami kierowanymi pod jej adresem w związku z licznymi skandalami
    reprywatyzacyjnymi. Z naszych informacji wynika, że Hanna
    Gronkiewicz-Waltz donosy R. mogła przekazać dziennikarzom „Gazety
    Wyborczej” . Gazeta do zajęcia się tematem wyznaczyć miałą m.in. „speca”
    od takich spraw Wojciecha Czuchnowskiego. Czuchnowski już przygotowuje
    materiał na podstawie insynuacji Jakuba R. Celem „Wyborczej” może być
    uwiarygodnienie donosów Jakuba R. i sugestii, że za aferą
    reprywatyzacyjną tak naprawdę stały służby specjalne, które w osobach
    M.Kamińskiego, M.Wąsika i E. Bejdy inspirowały go do podjęcia działań.
    Ich celem miało być stworzenie wielkiej afery, która miałaby zaszkodzić
    Platformie Obywatelskiej. Innymi słowy HGW i „GW
    mogą chcieć zastosować „manewr Sawickiej” i powiedzieć, że co prawda
    były nieprawidłowości, łapówki, ale tak naprawdę afera została uszyta
    przez służby specjalne.

    Jakub R. pisze, że oprócz służb
    specjalnych z aferą reprywatyzacyjną związany jest PiS, który miał
    szukać finansowania dla partii, a nawet Patryk Jaki, którego R. określa
    mianem „pajaca”. Związków Jakiego z aferą R. nie dokumentuje.
    W kolejnych pismach Jakub R. informuje też o złożeniu zawiadomień
    na prokuratorów prowadzących śledztwo oraz m.in.
    podległych mu urzędników.

    Być może efektem na jaki liczy
    Jakub R., oprócz zemsty i medialnych insynuacji, jest odsunięcie
    od wykonywania obowiązków prokuratorów prowadzących śledztwa
    reprywatyzacyjne, funkcjonariuszy CBA, a także Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, nadzorujących prace Biura. Słowem
    wygląda na to, że Jakub R. próbuje sparaliżować śledztwa dotyczące
    dzikiej reprywatyzacji. I zyskał cennego sojusznika w postaci Hanny
    Gronkiewicz-Waltz, która rozsyła jego insynuacje.



    Jak służby PiS chcą rozbroić tekst "Wyborczej". Ale on i tak się ukaże


    Advertisement

    Wojciech Czuchnowski



    Jak służby PiS chcą rozbroić tekst "Wyborczej"

    Zamiast odpowiedzieć na pytania
    "Wyborczej", rzecznik koordynatora służb specjalnych informuje o naszym
    tekście prorządowy portal, w którym kiedyś pracował. To złamanie
    wszelkich standardów relacji pomiędzy mediami a władzą.


    Od
    ponad dwóch tygodni razem z Iwoną Szpalą weryfikujemy informacje, które
    przekazał nam z aresztu śledczego Jakub R., b. wicedyrektor
    warszawskiego Biura Gospodarki Nieruchomościami i jeden z głównych
    bohaterów ujawnionej przez „Wyborczą” afery reprywatyzacyjnej.

    Zarzuty
    Jakuba R. są poważne. Twierdzi on, że przez lata był w towarzyskich
    relacjach z obecnym koordynatorem służb specjalnych i wiceprezesem PiS
    Mariuszem Kamińskim oraz jego zastępcą Maciejem Wąsikiem (obaj są też
    posłami PiS).

    Jakub R. podaje, że Wąsik
    chciał zrobić z niego informatora, a wcześniej, jako radny PiS,
    interesował się kupnem roszczeń do nieruchomości. Miał to być sposób na
    finansowanie partii. Były urzędnik zawiadomił o tym prokuraturę.

    W środę, kończąc pracę nad...




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    292. Międlar skazany za wpis o

    Międlar skazany za wpis o posłance Nowoczesnej. Pół roku ograniczenia wolności poprzez prace społeczne

    Koniec
    procesu, który wytoczyłam Jackowi Międlarowi. Sąd Okręgowy utrzymał
    wyrok Sądu I instancji - napisała na swoim Facebooku posłanka
    Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. We wrześniu ubiegłego roku na karę
    pół roku ograniczenia wolności skazał warszawski sąd
    byłego księdza Jacka Międlara za wpis na Twitterze. Jak uznał sąd,
    dopuścił się on zniewagi posłanki Nowoczesnej Joanny Scheuring-Wielgus.

    Sąd nie zdecydował o aresztowaniu podejrzanych ws. Ciechu

    Sąd
    nie zdecydował o aresztowaniu podejrzanego ws. nieprawidłowości przy
    prywatyzacji Ciechu b. wiceministra skarbu Pawła T. i ministerialnego
    urzędnika Tomasza Z.

    Za ten fotomontaż z Andruszkiewiczem Lis, Budka i Migalski pójdą do sądu. „Zapłacą za rozpowszechnianie fake newsa”

    Przerobione zdjęcie posła Adama Andruszkiewicza z kolegą z
    siłowni, ubranym w koszulkę ze swastyką, jak wirus roznosiło się po
    sieci. Okazało się fotomontażem. Andruszkiewicz zapowiada podanie do
    sądu ludzi, którzy je udostępnili z dyskredytującymi go komentarzami.

    „Fake newsa” udostępniali m.in. Tomasz Lis, Marek Migalski, Borys Budka i Janusz Piechociński.

    „Profil Tomasza Lisa śledzi na Twitterze ponad 800 tys. osób. Dotarł
    więc do nich skandaliczny obrazek przedstawiający w okropnym świetle nie
    tylko mnie. Jestem osobą publiczną i muszę się z tym liczyć, ale na
    zdjęciu jest też zupełnie prywatna osoba. Jak można ją stawiać w takim
    świetle?” – pytał w rozmowie z Wirtualną Polską Andruszkiewicz.

    Poseł dodaje, że grafikę rozpowszechniali dotąd w sieci między
    innymi: politolog Marek Migalski, były wicepremier i lider PSL Janusz
    Piechociński, działacze Nowoczesnej oraz poseł PO Borys Budka, były
    minister sprawiedliwości.

    Początkowo Andruszkiewicz liczył na przeprosiny od wymienionych osób.
    Kiedy mu odmówili, powiadomił prawników. Poniżej zmanipulowane zdjęcie:

    Tu prawdzie zdjęcie @Andruszkiewicz1 , a następne to fejk rozpowszechniany przez @Piechocinski pic.twitter.com/Qbs8xNkA8V

    — Rafał Potocki (@potockiofficial) 13 lutego 2018

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    293. Adwokat Frasyniuka już


    Adwokat Frasyniuka już zapowiada: „Jeśli w Polsce
    sprawiedliwość nie zostanie stwierdzona, to zwrócimy się do sądów
    międzynarodowych”

    Schramm stwierdził, że po zmianach w sądach, jakich dokonał
    minister sprawiedliwości, nie mają „pełnego komfortu, żeby przewidzieć,
    kto tę sprawę będzie rozpatrywał”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    294. Kontrowersyjna decyzja Sądu


    Kontrowersyjna decyzja Sądu Najwyższego. Uniewinnił sędziego Topyłę od zarzutu kradzieży 50 zł! WIDEO

    "Tym samym SN zmienił wyrok sądu dyscyplinarnego I instancji,
    który usunął Topyłę ze stanu sędziowskiego w związku z tym zarzutem".


    Sąd Najwyższy uniewinnił we wtorek w sprawie dyscyplinarnej sędziego Mirosława Topyłę od zarzutu kradzieży 50 zł. Tym samym SN zmienił wyrok sądu dyscyplinarnego I instancji, który usunął Topyłę ze stanu sędziowskiego w związku z tym zarzutem.


    Przed tygodniem - po czterogodzinnej rozprawie - SN zakończył rozpoznawanie sprawy. Jak przyznał przewodniczący składu sędziowskiego sędzia SN Wiesław
    Kozielewicz, żadna z dyscyplinarnych spraw sędziowskich - spośród tych,
    które toczyły się w ostatnich kilkunastu latach - nie cieszyła się
    takim zainteresowaniem mediów i opinii publicznej jak sprawa
    sędziego Topyły.

    SN poczynił
    odmienne ustalenia faktyczne i doszedł do wniosku, że należy
    obwinionego uniewinnić. (…) Z dopuszczonej opinii biegłego wynika,
    że obwiniony jest osobą odpowiedzialną, introwertyczną, natomiast
    charakteryzująca się dużym stopniem roztargnienia

    — powiedziała w uzasadnieniu wtorkowego orzeczenia sprawozdawca sprawy sędzia SN Agnieszka Piotrowska.

    Dodała, że opinia ta została skonfrontowana z pozostałymi dowodami, w tym zeznaniami świadków, i znalazła w nich potwierdzenie.

    W marcu zeszłego roku sędzia Topyła (zgodził się na podawanie w mediach swego nazwiska i wizerunku - PAP), ówczesny wiceprezes Sądu Rejonowego w Żyrardowie, zabrał banknot położony na ladę stacji paliw pod Sochaczewem przez starszą kobietę, która na chwilę odwróciła się od kasy. Zdarzenie nagrał system monitoringu; widać też było na nim numery jego auta, co pozwoliło na zidentyfikowanie go przez policję.

    W lipcu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi - jako sąd dyscyplinarny I instancji - ukarał Topyłę usunięciem ze stanu sędziowskiego, czyli najwyższą karą dyscyplinarną. Uznał, że sędzia dokonujący zaboru cudzych pieniędzy traci nieodwołalnie i na zawsze moralne prawo osądzania cudzych uczynków.

    O zmianę wyroku pierwszej instancji i uniewinnienie sędziego wnieśli przed SN przed tygodniem obrońcy sędziego oraz - modyfikując stanowisko - zastępca rzecznika dyscyplinarnego płockiego sądu okręgowego. Wskazywali m.in., że z całkowitą pewnością nie da się wykluczyć tezy o „automatyzmie działania” i „roztargnieniu” obwinionego sędziego, a w związku z tym wątpliwości w sprawie muszą przemawiać na korzyść obwinionego.

    Za wykroczenie - bo tym, a nie przestępstwem, była zarzucana kradzież 50 zł - sędzia może odpowiadać tylko dyscyplinarnie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    295. Onet szuka sensacji? "Nie


    Onet szuka sensacji? "Nie byłem agentem żadnego wywiadu". Minister Czaputowicz odpowiada na…

    Jacek Czaputowicz, Adam Michnik oraz biskup Alojzy Orszulik
    zostali potraktowani przez hiszpański wywiad jako osobowe źródło
    informacji.


    Prymitywny atak "Wyborczej" na Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego! Tabloidowe…

    "Miesiąc temu poznaliśmy i od tego czasu weryfikujemy listy Jakuba R. z aresztu".

    „Rzeczpospolita” atakuje konsultantów ustawy o IPN! Dr Muszyński: Żaden z moich szefów…

    "Nie uważam się za kontrowersyjnego historyka" - mówi dr Wojciech Muszyński.

    Ambasador Wilczek odpowiada na kłamstwa "The Washington Times":
    "Brednie utrwalające nieśmiertelny mit, że Polacy są gorsi od Niemców"

    "Ilustracją materiału pt. 'Dlaczego polska nowa ustawa o
    Holokauście jest kpiną', jest flaga Polski z wałkiem zamazującym na niej
    swastykę".

    Jakie jeszcze trupy są w szafie ze złodziejską reprywatyzacją, skoro na ludzi CBA idzie tak brutalny atak?

    Po wczytaniu się w tekst "Wprost" i "Wyborczej" nie ma cienia poważnych dowodów na stawiane tezy.

    PO brnie w narracje o "powiązaniu" szefa CBA z reprywatyzacją. Platforma chce posiedzenia komisji ds. służb specjalnych

    Politycy PO zapowiedzieli w poniedziałek rozszerzenie wniosku o
    pilne zwołanie komisji ds. służb specjalnych i zbadania "powiązań"
    szefa CBA z Jakubem R.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    296. odebrać uprawnienia sędziów 25 zdrajcom

    "Obserwujemy rosnącą liczbę represji wobec obywateli". Grupa polskich sędziów krytykowała w PE reformę sądownictwa

    Grupa
    polskich sędziów wzięła udział w środę w Parlamencie Europejskim w
    Brukseli w debacie o reformie sądownictwa w Polsce. Wraz z europosłami
    PO krytykowali oni zmiany wprowadzone w polskim wymiarze
    sprawiedliwości, europosłowie PiS zaś ich bronili.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    297. Była rzeczniczka MON z

    Była
    rzeczniczka MON z czasów Macierewicza skazana za pomówienie. Sąd:
    Polecenie przełożonego nie zwalnia z osobistej odpowiedzialności

    Była
    rzeczniczka MON pomówiła czterech byłych szefów służb. Sąd Rejonowy
    Warszawa-Śródmieście 28 marca wydał wyrok w sprawie - ustalił portal
    oko.press.
    Jak podaje oko.press Katarzyna Szymańska-Jakubowska została ukarana 2 tys. zł grzywny i 5 tys. zł nawiązki na hospicjum dla dzieci. Wyrok ma też zostać
    opublikowany na stronie internetowej MON.

    W uzasadnieniu sądu pojawiał się też uwaga, że choć oskarżona wykonywała polecenie przełożonego, Antoniego
    Macierewicza
    , nie zwalnia to jej z osobistej odpowiedzialności za słowa.

    W sprawie chodzi o komunikat MON:

    Ministerstwo Obrony Narodowej zwraca uwagę, że coraz częściej pod
    pozorem dyskusji naukowej wypowiadają się byli funkcjonariusze służb
    odpowiedzialni za katastrofalny stan polskiego bezpieczeństwa,
    tolerowanie środowisk mafijnych wyrosłych ze Służby Bezpieczeństwa,
    inwigilację niepodległościowych partii politycznych, a nawet przestępczą
    działalność na rzecz obcych służb. Smutnym przykładem takiego działania
    była dyskusja zorganizowana 24 listopada 2016 roku w Collegium Civitas,
    w której wzięli udział byli funkcjonariusze podejrzewani o współpracę
    ze służbami wrogimi Polsce i NATO. Przestrzegamy polską opinię naukową i
    opinię publiczną przed dezinformacyjnymi konsekwencjami propagowania
    takich działań.

    Pod komunikatem podpisała się ówczesna rzecznik resortu
    Katarzyna Szymańska-Jakubowska. W tekście co prawda nie padły konkretne
    nazwiska nie padły, ale uczestniczący w omawianej konferencji Krzysztof Bondaryk, Janusz Nosek, Paweł Białek i Piotr Niemczyk wystąpili z pozwami o zniesławienie.


    "Bandyta w mundrze" i "polityczny pachołek". Grzywna dla Winnickiego za znieważenie szefa policji w 2014 r.

    Grzywnę
    10 tys. zł oraz kolejne 10 tys. zł nawiązki na cel społeczny wymierzył w
    piątek warszawski sąd liderowi Ruchu Narodowego, posłowi Robertowi
    Winnickiemu. Sąd uznał go za winnego znieważenia w 2014 r. ówczesnego
    szefa policji Marka Działoszyńskiego.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    298. Jest wyrok ws. blokady marszu

    Jest wyrok ws. blokady marszu smoleńskiego przez Frasyniuka i innych. Sąd nie dopatrzył się wykroczenia

    Warszawski
    sąd rejonowy umorzył w czwartek sprawę 22 osób - w tym Władysława
    Frasyniuka - obwinionych o blokowanie comiesięcznego marszu smoleńskiego
    10 czerwca zeszłego roku. W postanowieniu sąd wskazał, że działanie
    obwinionych nie wypełniło znamion wykroczenia.

    Hanna Gronkiewicz-Waltz bez grzywien za niestawiennictwo przed komisją

    Wojewódzki
    sąd Administracyjny w Warszawie uchylił trzy grzywny nałożone na
    prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz w ubiegłym roku za
    niestawiennictwo przed komisją weryfikacyjną. Jak poinformował ratusz...

    Bębnili podczas miesięcznicy smoleńskiej? Kraków: zapadł wyrok uniewinniający

    Krakowski
    sąd uniewinnił w czwartek cztery osoby, obwinione przez warszawską
    policję o zakłócanie porządku poprzez bębnienie podczas miesięcznicy
    smoleńskiej 10 sierpnia 2016 r. w Warszawie.

    Warszawski sąd uznał użycie kajdanek podczas zatrzymania Frasyniuka za niezgodne z prawem. "Sąd uznał w całości naszą…

    Zastosowanie przez funkcjonariuszy kajdanek podczas zatrzymania
    Władysława Frasyniuka było bezprawne, niedopuszczalne i bezzasadne -
    orzekł Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa.

    Orzeczenie sądu to odpowiedź na zażalenie, które zostało złożone w lutym przez adwokata Frasyniuka Piotr Schramm.

    Przypomnijmy, że policja zatrzymała Frasyniuka w środę, 14 lutego, we Wrocławiu.

    Zatrzymanie
    miało związek z incydentem, do którego doszło podczas obchodów
    miesięcznicy smoleńskiej 10 czerwca 2017 r. Jak informowała policja
    zakłóciło ją kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu
    usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz uczestników
    obchodów przed Pałac Prezydencki. Wśród kontrmanifestantów - których
    usunęli policjanci - był m.in. Frasyniuk. Na początku lipca ubiegłego
    roku usłyszał on zarzut „przeszkadzania w przebiegu
    niezakazanego zgromadzenia”.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    299. Ustawa o wsparciu osób o

    Ustawa o wsparciu osób o znacznym stopniu niepełnosprawności odpowiada na postulaty protestujących

    Senacka
    komisja rodziny, polityki senioralnej i społecznej zajęła się w
    czwartek ustawą wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do
    świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów...

    Protestujący z RON zapowiadają: Zostaniemy w Sejmie nie tylko do Zgromadzenia NATO

    Będziemy
    tutaj nie tylko do tego szczytu NATO, ale będziemy jeszcze dłużej -
    zapowiedziała w czwartek Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego
    Rodziców Osób Niepełnosprawnych, odnosząc się do zapowiadanej na...

    Jest akt oskarżenia i wniosek o uchylenie immunitetu dla Jacka Żalka. "Haniebne słowa"

    W
    imieniu rodziców osób niepełnosprawnych został złożony w Sądzie
    Rejonowym dla Warszawy Mokotowa prywatny akt oskarżenia, a także wniosek
    o uchylenie immunitetu dla posła Jacka Żalka - poinformowała w...

    Żalek z kwiatami w Sejmie. Przeprosiny przyjęte, ale protestujący nie zamierzają wycofywać aktu oskarżenia przeciw posłowi

    Poseł Porozumienia Jacek Żalek w czwartek przeprosił protestujących w
    Sejmie za swoje słowa na ich temat. - Jako katolicy wybaczamy; może to
    jest znak, że ten rząd pomoże w końcu osobom niepełnosprawnym -
    powiedziała przedstawicielka protestujących w Sejmie Iwona Hartwich.

    Sąd Apelacyjny w Warszawie na
    posiedzeniu niejawnym 17 kwietnia oddalił nasze zażalenie w sprawie
    pozwów przeciwko Gayowi Verhofstadtowi, który w list ...

    Odpalił świecę dymną na spotkaniu z Michnikiem, usłyszał wyrok

    Na
    karę pół roku ograniczenia wolności w postaci 30 godzin prac
    społecznych na miesiąc skazał w środę Sąd Rejonowy w Płocku
    (Mazowieckie) 30-letniego Mateusza J., oskarżonego o odpalenie świecy
    dymnej na spotkaniu w tym mieście w 2017 r. z szefem "Gazety Wyborczej"
    Adamem Michnikiem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    300. Haniebna decyzja Sądu

    Haniebna
    decyzja Sądu Najwyższego.

    Sąd Najwyższy oddalił w czwartek kasację prokuratora
    generalnego Zbigniewa Ziobry w głośnej sprawie drukarza, który odmówił
    wydrukowania plakatów fundacji LGBT. W mocy pozostaje wyrok, w którym
    Adama J. uznano za winnego wykroczenia, choć odstąpiono od kary.

    Ziobro złożył kasację na korzyść drukarza i wnosił w niej o uchylenie wyroków zapadłych w sprawie i uniewinnienie mężczyzny.

    Sędzia SN Andrzej Ryński uzasadniając czwartkowe orzeczenie wskazał,
    iż sąd II instancji w tej sprawie prawidłowo rozpoznał sprawę. Dodał, że
    w realiach tej sprawy” odmawiając świadczenia nie można było kierować się przesłankami światopoglądowymi.

    Łódzki sąd okręgowy wskazał w maju 2017 r., że niezależnie od tego,
    czy sprawa dotyczyłaby odmowy wydrukowania roll-upu dla organizacji
    LGBT, czy plakatów promocyjnych dla ruchów obrony życia, to należy
    ocenić ją dokładnie tak samo – w kategoriach błędnego pojmowania
    wolności sumienia.

    Uważam ten wyrok za błędny, naruszający konstytucyjną zasadę wolności sumienia – oceniał Ziobro, kiedy jesienią zeszłego roku składał kasację. Dodawał, że „nie chodzi tu o żadne uprzedzenia wobec tych czy innych środowisk, tylko o zasady”. Wskazywał, że „dziś każdy ma wybór, zwłaszcza w przypadku tak rozpowszechnionych usług, jak drukarskie”.

    Jeśli spotka się z odmową zlecenia, może iść do konkurencji – zaznaczał.

    Przed tygodniem SN rozpoznał sprawę – wysłuchał stron:
    przedstawiciela Prokuratury Krajowej, pełnomocnika organizacji, której
    odmówiono druku plakatów, oraz obwinionego mężczyzny i jego obrońcy. „Sprawa wymaga wieloaspektowego rozważenia i przeglądu orzecznictwa, także sądów międzynarodowych” – powiedział wtedy sędzia Ryński, odraczając wydanie orzeczenia.

    Zobacz też: [WIDEO] Tramwaj jako zbiorowy penis. W odmętach feministycznego szaleństwa. Biednym kobiecinom wszystko kojarzy się z jednym

    Komentarz: 

    Jak mówi Cejrowski:wszyscy won. Ten skandaliczny wyrok oznacza niemal
    całkowitą destrukcję prawa cywilnego. Jakiekolwiek bzdury by nie
    opowiadał sędzia Ryński wyrok oznacza, że wolnego obywatela można zmusić
    do zawarcia umowy. To oznacza całkowite odrzucenie podstawowej zasady –
    swobody zawierania umów.

    G..no sędziego Ryńskiego obchodzi, kto i z jakich powodów nie chce z
    kimś podpisać kontraktu. Od teraz obywatelu jak tylko zgłosi się do
    Ciebie homoseksualista, to musisz zgodzić się na umowę jakiej zażąda.

    Nie da się nie odnieść wrażenia, że Sąd Najwyższy podjął decyzję z
    pobudek politycznych. Tylko dlatego, że kasację zgłosił Ziobro, a SN
    jest w konflikcie z PiS będziemy ponosić konsekwencje tej durnej,
    uwłaczającej jakiemukolwiek poczuciu przyzwoitości i sprawiedliwości
    decyzji.

    Tchórzom z polskiego sądu brakło tej odwagi, którą mają zasiadający w
    amerykańskim Sądzie Najwyższym. Ledwie kilkanaście dni temu w
    analogicznej sprawie uznali, może cukiernik ma prawo odmówić zrobienia
    tortu homoseksualistom, którzy chcieli go zamówić na swoje wesele , czy
    co oni tam homoseksualiści mają. A Ryński prawi jakieś bzdety o tym, że „Sprawa wymaga wieloaspektowego rozważenia i przeglądu orzecznictwa, także sądów międzynarodowych”.

    Prokurator
    generalny zdecydowanie o decyzji SN: Sąd Najwyższy stanął po stronie
    przemocy państwa w służbie ideologii aktywistów homoseksualnyc

    Sąd Najwyższy ws. drukarza, który odmówił wydrukowania plakatów
    fundacji LGBT, wypowiedział się przeciwko wolności; stanął po stronie
    przemocy państwa w służbie ideologii aktywistów homoseksualnych -
    powiedział w czwartek szef resortu sprawiedliwości, prokurator generalny
    Zbigniew Ziobro.


    Na Twitterze zawrzało po decyzji SN ws. drukarza! „To zwycięstwo homolobby”, „Uderzono w wolność sumienia”. ZOBACZ komentarze


    Decyzja Sądu Najwyższego ws. drukarza, który odmówił
    wydrukowania plakatów fundacji LGBT, wzbudza w sieci gorące emocje!
    Zwycięstwo homolobby w SN – ocenia Krzysztof Bosak. Uderzono w wolność
    gospodarczą i wolność sumienia – alarmuje z kolei prezes Ordo Iuris.


    Sąd Najwyższy / autor: PAP/Tomasz Gzell; Fratria


    4

    Historyczne zwycięstwo! Sąd Najwyższy oddalił kasację Prokuratora Generalnego ws. drukarza z Łodzi. Konsumenci chronieni przez polskie prawo!


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl