UWAGA! Wraca cenzura internetu/knebel wymyślona przez Sikorskiego/Giertycha "mowa nienawiści" w internecie.

avatar użytkownika Maryla

 

Prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiada wydanie prokuratorom wytycznych w sprawie ścigania "mowy nienawiści" w internecie. Podkreśla, że problem leży nie z złym prawie, ale "w skuteczności ścigania".

Tak Seremet odpowiada na niedawny apel "Tygodnika Powszechnego", adresowany m.in. do niego. Była w nim mowa o żądaniu "podjęcia działań, a także inicjatyw ustawowych, które definitywnie położą kres poczuciu całkowitej bezkarności czy wręcz faktycznego przyzwolenia ze strony instytucji państwa na to, by w polskim internecie posługiwano się językiem nienawiści rasowej i wyznaniowej, językiem oszczerstw i pomówień". W apelu pisano, że "sądy i prokuratura nie rozumieją istoty nowych mediów", a organy wymiaru sprawiedliwości lekceważą takie zachowania, traktując je jako znikomo społecznie szkodliwe, a umarzanie takich śledztw ma wynikać z oportunizmu prokuratorów, którym "nie chce się" nimi zajmować.

W odpowiedzi - zamieszczonej na stronie internetowej Prokuratury Generalnej - Seremet pisze, że autorzy apelu "mylą się sądząc, że internet to terra incognita i że nikt nie jest zainteresowany ściganiem popełnianych tam przestępstw motywowanych nienawiścią rasową, etniczną bądź wyznaniową". Dodał, że od 2004 r. objęte są one monitoringiem Prokuratury Generalnej.

Sprzeciwił się opinii, by prokuratorzy nie ścigali takich przestępstw, uznając je za znikomo społecznie szkodliwe. Przypomniał, że według danych za 2011 r., spośród 323 postępowań ws. tych przestępstw, jedynie w dwóch przypadkach umorzono postępowanie z powodu znikomości stopnia społecznej szkodliwości czynu. - Statystyka ta wskazuje zatem, że autorzy apelu niewłaściwie identyfikują problem skuteczności ścigania tego typu przestępstw - podkreśla Seremet. Dodaje, że prokuratorzy nie mają ani prawnych, ani faktycznych możliwości kalkulowania, czy "opłaca się" im ścigać takie przestępstwa.

Szef PG nie zgadza się też z apelem, że w Polsce nie ma dobrego prawa pozwalającego ścigać przestępstwa popełnianie w sieci. Według niego w razie uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa (w internecie, czy gdziekolwiek indziej, byle nastąpiło to publicznie), prokurator jest zobowiązany nie tylko ścigać sprawcę bezpośredniego, ale również jego wspólników, podżegaczy i pomocników. Seremet zwraca uwagę, że wystarcza to do ścigania i karania nie tylko autorów wpisów, ale też - pod pewnymi warunkami - administratorów stron internetowych, bądź właścicieli portali.

- Gdzie zatem jest istota problemu? W skuteczności ścigania - pisze Seremet. Podkreśla, że to nie prokurator, lecz "organa wykrywacze, policja i inne służby", mają swoją rolę do spełnienia. - Zadaniem prokuratora nie jest permanentne monitorowanie sieci lub przeczesywanie publikatorów tradycyjnych po to, by odnaleźć tam treści uzasadniające ściganie ich autorów za przestępstwa - uważa Seremet.

Przyznaje zarazem, że znane mu są przypadki błędnych decyzji prokuratur, nie dopatrujących się znamion przestępstwa w czynach nawołujących do nienawiści na tle rasowym, etnicznym bądź wyznaniowym. Przypomniał, że jego osobista determinacja doprowadziła do podjęcia śledztwa i oskarżenia w sprawie transparentu na stadionie Resovii o treści "Śmierć garbatym nosom".

Seremet poinformował, że "przykłady z praktyki utwierdzają go w przekonaniu o potrzebie wydania wytycznych Prokuratora Generalnego, w których te kwestie zostaną dogłębnie omówione i przedstawione prokuratorom do stosowania". - Wytyczne takie zostaną opracowane w najbliższym czasie - zapowiedział.

Zgodził się z apelem, iż słowa nienawiści rasowej itp. "mogą inspirować czyny znacznie groźniejsze, może nawet takie, jakich doświadczyliśmy w czasie drugiej wojny światowej i bezpośrednio po niej". - Problem tkwi w edukacji prawnej, ale też historycznej i kulturowej społeczeństwa - dodał Seremet. Według niego "pewne jest jedno - ludzie siejący nienawiść i ksenofobię, a raczej ich zachowania, są klęską zabiegów wychowawczych, jakie wobec nich zapewne usiłowano podejmować, albo też dowodem na brak takich działań".

Seremet przestrzega zarazem przed złudzeniem, że "takich nienawistnych opinii i wypowiedzi da się całkowicie uniknąć, szczególnie w internecie, dającym poczucie anonimowości". - Nie łudźmy się też, że uda się w zadowalający ogół społeczeństwa sposób rozstrzygnąć głęboką antynomię pomiędzy prawem do wolności publicznych wypowiedzi, choćby bulwersujących, obraźliwych, bądź zwyczajnie głupich i podłych a możliwą represją za ich wyrażanie - dodał.

Na koniec szef PG wytknął dziennikarzom, że "nie posiadają się z oburzenia, gdy korzystając z art. 212 kk pokrzywdzony tekstem dziennikarskim szuka w sądzie ochrony prawnokarnej" i żądają uchylenia tego przepisu. - Ale nie słychać takich głosów, gdy pokrzywdzonym jest dziennikarz. Ważmy zatem racje ostrożnie, poszukując mądrych rozwiązań nie dla czyjejś wygody, ale dla dobra społeczeństwa, w którym wszyscy żyjemy, a które - chwalić Boga - nigdy nie będzie mówić jednym głosem - dodał.
Etykietowanie:

19 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

2. Sikorski i Koalicja "Razem

Sikorski i Koalicja "Razem Przeciwko Antysemityzmowi" . A co z antypolonizmem?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika TezPolonus

3. Trele morele

Niech p.Seremet nie opowiada bzdur, że „problem tkwi w edukacji prawnej, ale też historycznej i kulturowej społeczeństwa”. Problem tkwi w tym, że Polską rządzą zdrajcy, bandyci, złodzieje i kłamcy, a Polacy nie mający w prawa do posiadania broni - jaką posiadaja obywatele USA - i terroryzowani przez rządzących klną i wylewają na papier swój gniew i złość.

Pan Seremet nie chce dostrzegać w opinii wielu Polaków mnóstwa działań wrogów Polski i Polaków ani wymuszać ich ściganie tj.
-antypolonizmy w prasie polskojęzycznej,
-kłamstwa podawane przez w/w media i reżimowy pijar z różnych obszarów życia politycznego, gospodarczego czy historii Polski,
-przestępców z afer gdzie znikają miliony, setki milionów czy wręcz miliardy złotych,
-przestępców z jego resortu współdziałającymi z zabójcami (np. zaniechania natychmiastowej sekcji zwłok A.Leppera by nie wykryć prawdziwych przyczyn śmierci) lub celowych samookaleczeń się żołnierzy na służbie by jej dalej nie pełnić (np. prok.płk.Przybył)

Jaki z niego jest niezależny prokurator, którego obowiązkiem jest stać na straży prawa służącego pomyślności Polaków?
Dlaczego nie zwalnia z pracy ludzi z jego resortu nie wykonujących efektywnie swoich obowiązków i nie wtrącają do więzień wspomnianych przestępców.
To pod kierunkiem takich jak on jego resort nazywany jesr resortem niesprawiedliwości, a on sam jest prokuratorem dyspozycyjnym w/g woli p. Bula, Tuska i partii PO.

avatar użytkownika Maryla

4. patrzecie, jak działa zastraszanie przez Czerską , zaczęło się

Po tekście "Gazety": Obóz szkoleniowy ONR odwołany

gal
2012-08-10, ostatnia aktualizacja 2012-08-10 18:30


- Mogę potwierdzić, obóz się nie
odbędzie. Wpłacone zaliczki oddamy na konto - mówi nam dzierżawca
ośrodka wypoczynkowego "Chańcza". To pokłosie tekstu "Gazety", po którym
ONR z obozu się wycofał.

O sprawie, jako pierwsi, poinformowaliśmy w
piątek. Od byłego działacza ONR z Dolnego Śląska "Gazeta" dowiedziała
się, że członkowie skrajnie prawicowej organizacji wynajęli sześć
domków, w sumie blisko 30 miejsc, aby od 18 do 25 sierpnia przeprowadzić
tam swój ogólnokrajowy obóz szkoleniowy. Ten miał działać pod
przykrywką zgrupowania klubu strzeleckiego. - To wypad w gronie kilku
znajomych, nie ma nic wspólnego z ONR - zapewniał Marcin Kozłowski z
"ONR Brygada Świętokrzyska". To na jego nazwisko dokonano rezerwacji
domków, wpłacono też zaliczki na cel najmu.

Ostatecznie obóz ONR-u w Chańczy nie dojdzie jednak do skutku.


- Rozmawialiśmy z nimi, właśnie oddajemy zaliczki, obozu nie
będzie. Nic więcej nie mam do powiedzenia. I tak ta sprawa kosztowała
mnie wiele nerwów, nie chcę już do tego wracać - słyszymy od dzierżawcy
ośrodka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Sąd Najwyższy przeciw

Sąd Najwyższy przeciw agresywnym wpisom w internecie: "Mogą być bardziej szkodliwe niż media"

Komentarze w internecie nie mogą być bardziej dosadne niż w tradycyjnych mediach, bo ich szkodliwość może być większa - uznał Sąd Najwyższy i zwrócił do ponownego zbadania jeden wątek sprawy zniesławienia burmistrz Mosiny przez blogera.
We wtorek SN generalnie utrzymał wyrok uniewinniający dziennikarza i blogera Łukasza Kasprowicza, oskarżonego w trybie prywatnym o zniesławienie przez burmistrz Mosiny (woj. wielkopolskie) Zofię Springer. Zarazem, uwzględniając jej kasację, SN zwrócił poznańskiemu sądowi jeden wątek sprawy.

Springer wytoczyła Kasprowiczowi prywatny proces o zniesławienie, bo poczuła się pomówiona 15 wpisami z jego bloga. Chodziło m.in. o takie zwroty: "Mosiński magistrat to według mnie burdel na kółkach, a jego szefową jest Zofia Springer"; "kłamczucha"; "kłamliwa bestia"; "Springer zmusza mosińskich urzędników do bezprawia pod groźbą konsekwencji". Bloger sugerował też "nieczyste działania" burmistrz i pisał o upijaniu wyborców, by na nią głosowali. Za kłamliwą bloger uznał też fotografię burmistrz, bo "przecież nawet gdy zrobi perfekcyjny makijaż, to nie będzie tak wyglądać".

Burmistrz skorzystała z art. 212 Kodeksu karnego, który za przestępstwo pomówienia w mediach przewiduje do roku więzienia. Trwa społeczna kampania o jego wykreślenie z Kk - jego potrzebę potwierdził zaś w 2008 r. Trybunał Konstytucyjny.

Sąd Rejonowy w Poznaniu w styczniu 2011 r. uznał winę Kasprowicza i skazał go na 10 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania 30 godzin prac społecznych w miesiącu. Sąd orzekł ponadto 500 zł nawiązki na PCK i roczny zakaz wykonywania zawodu dziennikarza. Został on też zobowiązany do przeprosin.

Wyrok oprotestowała m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która podkreślała, że pozbawiałby on Kasprowicza źródła utrzymania (pracował w lokalnej gazecie, zajmował się tematyką kulturalną).

Apelacje złożyły obie strony. Springer chciała podwyższenia nawiązki do 10 tys. zł; obrona - uniewinnienia.

W czerwcu 2011 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił Kasprowicza, uznając, że wpisy na blogu nie są materiałami dziennikarskimi, tylko opiniami obywatela na temat władzy. W przypadku dwóch wpisów (w tym o "zmuszaniu urzędników do bezprawia") SO uznał, że mogły one narazić na utratę dobrego imienia, ale umorzył te sprawy ze względu na ich znikomą szkodliwość.

SO uznał, że bloger jako dziennikarz obywatelski miał prawo do wyrażania opinii, nawet za pomocą ostrego języka, bowiem dotyczyły one działalności publicznej urzędnika oraz zostały formułowane nie w zamiarze zniesławienia, ale w interesie społecznym. SO zwrócił też uwagę, że język internetu podlega mniejszym rygorom niż język wypowiedzi prasowej, bo jest "społeczne przyzwolenie" na bardziej dobitne komentarze w sieci, które są odbierane "mniej dosłownie" niż te w prasie.

Adwokat Springer złożył kasację do SN, domagając się zwrotu całej sprawy do SO. "Jestem oburzona tym wyrokiem, bo sąd daje zgodę na prostactwo, chamstwo i łobuzerię dziennikarską. Nie można bezkarnie kogoś obrzucać inwektywami i trzeba odpowiadać za to, co się mówi i co się pisze" - mówiła Springer po wyroku SO. Określenia 'esbecki pomiot', 'tapirowany kundel', określanie urzędu jako 'burdelu', którego jestem szefową, i oskarżanie mnie o jakieś 'przekręty' to obrażanie i szkalowanie" - podkreślała. Kasprowicz, dziś radny Mosiny, był zadowolony z wyroku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Przez anonimowość rodzi się

PO pomoże

Minister planuje też wprowadzenie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, w której "ci, którzy będą się czuli poszkodowani zgłaszali to tym, którzy prowadzą odpowiednie strony Platformy".

Nie wolno przekraczać granicy własnej wolności poprzez niedopuszczalne niszczenie drugiego człowieka fałszywym pomówieniem czy represjonowaniem go ze względu na religię, pochodzenie, kolor skóry, jego odmienność.

Michał Boni

- Zamiast iść do sądu i czekać na usunięcie nieprawdziwej, fałszywej informacji kilka miesięcy, to czas tej procedury można skrócić do 48-72 godzin. A jeśli pojawią się różnice zdań, to będzie można się odwołać do sądu. Nazywa się to "notes take down" i jest stosowane w kilku krajach - wyjaśnił Boni.

Przez anonimowość rodzi się bezpieczeństwo dla diabła, dla tego, co jest złe. Dla demonów i dla możliwości niszczenia - powiedział Michał Boni w "Faktach po Faktach". Minister administracji i cyfryzacji apeluje o zaprzestanie "mowy nienawiści" i zapowiada wprowadzenie konkretnych działań do walki z bezkarnością w internecie. W środę poprosił o pomoc Kościół katolicki.

Minister podkreślił, że przede wszystkim wierzy w "miękkie" działania. Ufa w owocność listu otwartego, który rozesłał do różnych kościołów w Polsce.

- Ich przedstawiciele podpiszą list otwarty. Mam tego jasne sygnały (...) Jeśli ten głos ważnych instytucji się pojawi, to będzie to miało swoje znaczenie - podkreślił poseł.

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/anonimowosc-daje-bezpieczenstwo...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. oczywiście, mowa nienawiści nie dotyczy chrześcijan, ich mozna

obrażać, niech nadstawiają drugi policzek.

"Pisałem, że kler to złodzieje. Na potwierdzenie tego faktu nie trzeba było długo czekać"
"Pisałem niedawno, że kler to złodzieje – na potwierdzenie tego faktu
nie trzeba było długo czekać" - pisze na swoim blogu w Onecie Armand
Ryfiński z Ruchu Palikota. Poseł odnosi się tym samym do wyroku w
sprawie tzw. afery selezjańskiej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Sławomir Sieradzki "Walka

"Walka z faszyzmem" w Polsce ma służyć przede wszystkim walce z największą partią opozycyjną

Tylko u nas

"Wciąż powtarzane w mediach przez „mądre głowy” wezwania do działań
pozaprawnych wobec PiS, z delegalizacją tej partii włącznie, to nic
innego jak próba wykorzystania metod z ustroju, który z gębą pełną
pustych frazesów podobno próbuje się zwalczać."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

 Giertych, to głowa osła.



 Sikorski mógłby podać swój prawdziwy życiorys . Ile jest prawdy o jego, sikorskiego współpracy ze służbami specjalnymi Moskwy za pośrednictwem T. Turowskiego i w czasie pobytu w Afganistanie

 Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

10. Szanowny Panie Michale

MAJA NAD NAMI TĘ PRZEWAGĘ, ŻE SĄ W EKIPIE RZĄDZĄCEJ. Mają narzędzia i środki, o ironio, z naszych podatków. I wykorzystują te narzędzia do walki ze wszystkim, co nie jest zgodne z lansowaną nową-starą marksistowską "nową ideą".

Europejskie Forum Nowych Idei, 



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Skazani za słowa. RPO skarży

Skazani za słowa. RPO skarży art. 212, czyli więzienie za zniesławienie
http://wyborcza.pl/1,75248,12929407,Skazani_za_slowa__RPO_skarzy_art__21...

Kara więzienia za zniesławienie narusza konstytucyjną wolność słowa - uważa Rzecznik Praw Obywatelskich. Właśnie skierował skargę do Trybunału Konstytucyjnego
Chodzi o słynny artykuł 212 kodeksu karnego, który za "pomówienie" za pomocą środków masowego komunikowania - a więc nie tylko w prasie radiu czy telewizji, ale też np. w internecie - przewiduje karę do roku więzienia.

Z tego przepisu oskarża się nie tylko dziennikarzy, ale osoby, które są proszone o wypowiedzi. A także autorów listów do redakcji. Niedawno przez Trybunałem w Strasburgu wygrała Izabela Lewandowska-Malec, prawniczka, profesorka Uniwersytetu Jagiellońskiego i była radna w Świątnikach Górnych. Skazano ją z art. 212 za krytykę burmistrza Świątnik wyrażoną w liście do Polskiej Agencji Prasowej.

Polski Trybunał Konstytucyjny trzykrotnie zajmował się artykułem 212 i za każdym razem uznawał, że możliwość ścigania prawem karnym nie narusza konstytucyjnej wolności słowa i swobody debaty publicznej. Uważa, że w tej sprawie godność człowieka, który poczuł się pomówiony ma pierwszeństwo przed wolnością słowa. I że przy dzisiejszej, niskiej jakości debaty publicznej, możliwość wytoczenia procesu cywilnego o ochronę dóbr osobistych to za mała ochrona. Więc represja karna jest konieczna.

Dlatego we właśnie skierowanym do Trybunału wniosku RPO Irena Lipowicz inaczej postawiła problem. Nie uznaje już, że sam fakt ścigania prawem karnym za wypowiedź narusza wolność słowa. Twierdzi, że narusza ją groźba kary więzienia. Powołuje się przy tym m.in. na rezolucję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z 2007 roku, która wzywa państwa do usunięcia z systemów prawnych kary pozbawienia wolności za zniesławienie. A także na liczne wyroki Trybunału w Strasburgu, w których podkreślał on, że sankcje karne mogą wywoływać efekt mrożący dla debaty publicznej - w tym odruch autocenzury u dziennikarzy i wydawców, niechęć do podejmowania kontrowersyjnych tematów.

Zdaniem RPO kara pozbawienia wolności za zniesławienie jest karą nieproporcjonalnie surową i niekonieczną w demokratycznym społeczeństwie.

"W moim przekonaniu możliwość orzeczenia kary pozbawienia wolności za zniesławienie - ze względu na jej intensywność i dolegliwość - jest nieproporcjonalna, a przez to niedopuszczalna na gruncie konstytucji, jak i Konwencji [Europejskiej Konwencji praw Człowieka]. Jednocześnie zaś nie istnieją żadne przesłanki uzasadniające pozostawienie kary pozbawienia wolności w systemie kar przewidzianych za zniesławienie" - pisze prof. Lipowicz w skardze do Trybunału

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Nawet 2 lata za mowę

Nawet 2 lata za mowę nienawiści. Projekt PO już w Sejmie. "Tak już mówią politycy, artyści..."


PO złożyła w Sejmie projekt ustawy w
sprawie tzw. mowy nienawiści - poinformował dziś Krzysztof Kwiatkowski z
PO. Chodzi m.in. o zmianę artykułu Kodeksu karnego dotyczącego
nawoływania do nienawiści na tle różnic etnicznych czy rasowych.

PO chce zapisać w
art. 256 Kodeksu karnego, że "kto publicznie propaguje faszystowski lub
inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści wobec grupy
osób lub osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej,
rasowej, politycznej, społecznej, naturalnych lub nabytych cech
osobistych lub przekonań (...) podlega karze grzywny, ograniczenia
wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

"Nienawiść na tle przynależności politycznej"


- W sposób znaczący rozszerzamy ten katalog wartości, który chce
chronić ustawodawca, czyli polski parlament. Mamy głęboką nadzieję, że
takie sformułowanie przepisów będzie stanowić lepszy, pełniejszy
instrument do działania takich organów jak prokuratura - powiedział
Kwiatkowski na konferencji w Sejmie. Nowością jest m.in. wpisanie do
art. 256 kk "naturalnych lub nabytych cech osobistych". Karane byłyby
też osoby nawołujące do nienawiści na tle przynależności politycznej.

- Kiedy rozpoczynaliśmy pracę
nad tym projektem, byliśmy głęboko przekonani, że istnieje potrzeba
czytelnego sygnału dotyczącego wartości, które powinny podlegać
szczególnej ochronie. (...) Ta potrzeba jest głęboko pilniejsza, niż nam
się początkowo wydawało - ocenił Kwiatkowski.

Eskalacja oskarżeń, kłamstw, półprawd i agresji


Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) mówiła o obserwowanej eskalacji
"oskarżeń, kłamstw, półprawd i agresji" w naszych społeczeństwie. -
Takim językiem mówią politycy, zaczynają nim mówić artyści. Zaczyna
dziać się coś bardzo niepokojącego - uzasadniała potrzebę zmian w prawie
wiceszefowa klubu PO.

Artykuł 256. kk w obecnym
kształcie stanowi, że "kto nawołuje do nienawiści na tle różnic
narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych, albo ze względu na
bezwyznaniowość, podlega karze grzywny, karze ograniczenia wolności,
albo pozbawienia wolności do lat 2".

Własne projekty zmian w Kodeksie karnym w tej sprawie zgłosiły już Ruch Palikota i SLD.
RP proponuje zmianę, która dotyczy ścigania przestępstw popełnianych z
nienawiści z uwagi na płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność
oraz orientację seksualną. Projekt SLD dotyczy ścigania za tzw. mowę
nienawiści skierowaną przeciwko osobom odmiennej rasy, orientacji
seksualnej czy niepełnosprawnym.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. No prosze, czekam na wniosek HFPC na lewctwo w sieci ! Jest tego

Prezes NOP Adam Gmurczyk nawoływał w internecie do popełnienie przestępstwa - uważa Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Działacze Fundacji złożyli zawiadomienie o przestępstwie w tej sprawie
Trzynastego listopada prezes Narodowego Odrodzenia Polski Adam Gmurczyk umieścił na Facebooku wpis, w którym w aluzyjny sposób pochwala napaść na wrocławski, podczas którego pobito jego mieszkańców i zniszczono im mienie. Jeden ze squatersów jest w ciężkim stanie, ma połamane ręce i nogi i pęknięta czaszkę.

Gmurczyk napisał: "Media poinformowały, że po Marszu Patriotów grupa wrocławskich wolontariuszy udała się mimo dnia świątecznego do miejscowego squotu i podjęła działania remontowe. Męczyło mnie, skąd taka bezinteresowna akcja. Wszystko wyjaśnia poniższe zdjęcie. Straszliwe warunki, w jakich żyją squtersi poruszyło serce wrocławian. Jako człowiek - dziękuję im za to. Nie ustawajcie!"

Fundacja w doniesieniu do prokuratury pisze, że w ten sposób Gmurczyk pochwala przestępstwa: niszczenia mienia, spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Jednocześnie dziękując napastnikom i wzywając do dalszych takich "akcji'' ("Nie ustawajcie!") wzywa do dalszego popełniania przestępstw.

http://wyborcza.pl/1,75248,12932969,Prezes_Narodowego_Odrodzenia_Polski_...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Sommer: No i stało się.

Sommer: No i stało się. Platforma chce powrotu cenzury

Na to zanosiło się tak naprawdę już od końca lat 90. minionego
wieku. Konkretnie od 18 grudnia 1998 roku. Wtedy w Polsce rozpoczęto
karać za tzw. kłamstwo oświęcimskie. Oczywiście lobbowali za tym
„liberałowie” z ówczesnej Unii Wolności wespół z postkomuną.


Potem już było tylko lepiej. Rozkwitło w kraju nad Wisłą pojęcie „hate
speach” czyli mowa nienawiści. Na czym ona polega? Otóż na tym, że
władza uznaje krytykę jej dokonań, bądź dokonań grup przez nią
szczególnie traktowanych, na przykład Żydów czy homoseksualistów, za
powodowaną nienawiścią. I uznaje w dodatku, że nienawistników trzeba
prześladować, a najlepiej zapakować za kraty. Dawniej to się nazywało po
prostu krytyka władzy. I w jej obronie funkcjonowała zasada wolności
słowa, która oparta była na przekonaniu, że zawsze większym złem jest
administracyjne zakazywanie jakichkolwiek poglądów od ich wygłaszania.

W efekcie do kodeksu karnego trafił artykuł 256. Dotyczy on publicznego
propagowanie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa w
zamiarze przekonania do niego np. za pomocą wydawnictw, wypowiedzi w
mediach, ulotek itd. Nie podlegało natomiast karaniu propagowanie
totalitarnego ustroju państwa np. w prywatnej rozmowie. Eksponowanie
symboli reżimów totalitarnych nie stanowiło przestępstwa o ile nie ma na
celu rozpowszechniania tych symboli (art. 256 par. 2 kk) lub
propagowania ustroju.


Zapis zupełnie idiotyczny – choćby z tego powodu, że faszyzmu przecież w
Niemczech nie było, był natomiast w II RP czy we Włoszech, natomiast
uznawanie za faszyzm tego co miał miejsce w Niemczech to pozostałość
sowieckiej propagandy. Kolejnym krokiem było dorzucenie do tego artykułu
zapisu dotyczącego nawoływania do nienawiści na tle różnic etnicznych
czy rasowych.

Teraz jednak rządząca partia chce dokonać przewrotu kopernikańskiego w
dziedzinie wolności słowa. PO złożyła dziś w Sejmie projekt ustawy w
sprawie tzw. mowy nienawiści. PO chce zapisać w art. 256 Kodeksu
karnego, że „kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny
ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści wobec grupy osób lub osoby z
powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej,
społecznej, naturalnych lub nabytych cech osobistych lub przekonań (…)
podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności
do lat 2”.


Innymi słowy teraz nie wolno już będzie powiedzieć nic na nikogo – bo
każdy przecież jest jakiejś rasy, wyznania czy poglądów politycznych i
każda uwaga krytyczna może którejś z tych spraw dotyczyć co da powód do
sprawdzania czy nie była powodowana „nienawiścią”. Oczywiście o tym
czego dokładnie w danym momencie nie będzie można powiedzieć zadecydują
urzędnicy państwowi. Oznacza to po prostu, że PO chce powrotu cenzury –
najpierw represyjnej, czyli takiej jaka była w pierwszym okresie
istnienia II RP. Krok kolejny to cenzura prewencyjna, którą zlikwidowano
w 1990 r. Krok to zupełnie logiczny bo przecież nawet dla publicystów
bezpieczniej jest wiedzieć, czego nie wolno pisać, niż trafiać za
artykuły do więzienia, bądź mieć konfiskowane nakłady. Reaktywacja
urzędu z ul. Mysiej (dla młodszych Czytelników – tam mieściła się
cenzura) to więc tylko kwestia czasu.


No chyba, że jednak powiemy NIE – póki nie jest jeszcze za późno.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. 13:49 Rząd będzie


Rząd będzie monitorował mowę nienawiści, ksenofobię i dyskryminację

Rząd będzie monitorował mowę nienawiści, ksenofobię i dyskryminację

Powstanie rządowa rada monitorująca przejawy mowy
nienawiści, ksenofobii oraz agresji i dyskryminacji w życiu publicznym
-...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

17. Kościół nie godzi się na język nienawiści wobec chrześcjaństwa

Bracia i Siostry w Chrystusie, Jedynym Odkupicielu Człowieka!

Różne są imiona i znaki niewiary – poczynając od słownych deklaracji apostazji poprzez obrazowe bilbordy aż do aktów agresji.
Wobec ostatniego zdarzenia, jakim było podpalenie w nocy z 24 na 25 listopada br. drzwi Kościoła rektorackiego p. w. Zmartwychwstania Pańskiego w Tajemnicy Emaus w Częstochowie na Cmentarzu „Kule”, gdzie w podziemiach spoczywają doczesne szczątki księży biskupów pomocniczych, pragniemy wypowiedzieć stanowcze słowa: „nie pozwolimy”, aby język nienawiści wobec wiary chrześcijańskiej był obecny i bezkarny w naszym mieście i naszej ojczyźnie. W odpowiedzi na ten bolesny akt ateizmu i niewiary w życie wieczne, modlimy się słowami: Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.

Na wierność łasce chrztu z serca błogosławię

Abp Wacław Depo
Arcybiskup Metropolita Częstochowski

avatar użytkownika Maryla

18. Eurodeputowani domagają się

Eurodeputowani domagają się debaty odnośnie ochrony wolności słowa w internecie

Europosłowie chcą w Brukseli debaty na forum plenarnym z Radą i
Komisją na temat ochrony wolności słowa w erze cyfrowej. Ma to związek z
ostatnimi wydarzeniami w Waszyngtonie i podjęciu przez niektóre duże
firmy technologiczne działań blokowania konta prezydenta Donalda Trumpa w
mediach społecznościowych.

S. Kaleta o projekcie ws. ochrony wolności słowa w internecie: Finalizujemy prace w resorcie

Finalizujemy prace wewnątrz resortu. Chcemy w najbliższych dniach
przesłać projekt do dalszych prac rządowych - powiedział o projekcie ws.
ochrony wolności słowa w internecie Sebastian Kaleta, wiceszef
Ministerstwa Sprawiedliwości. Rozwiązania zakładają m.in. możliwość
złożenia skargi na usunięcie danej treści przez portal.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Znamy ostateczny kształt


Znamy ostateczny kształt projektu ws. ochrony wolności słowa! Zakłada m.in. powstanie Rady Wolności Słowa. SPRAWDŹ

 
autor: PAP/Mateusz Marek/Twitter Zbigniew Ziobro

autor: PAP/Mateusz Marek/Twitter Zbigniew Ziobro


Rada
ta będzie stała na straży przestrzegania przez wszelkie media
społecznościowe działające na terenie Rzeczypospolitej konstytucyjnego
prawa do korzystania z wolności słowa

— podkreślił.

Rada
Wolności Słowa będzie rozpatrywała odwołania użytkowników od treści,
które zostały przez serwisy społecznościowe usunięte, bądź została
ograniczona do nich dostępność

— mówił. Jak
tłumaczył, jeśli serwis przykładowo zablokuje dostęp do danej treści,
użytkownik ma prawo odwołać się od tej decyzji do tego serwisu.

Serwis
rozpatruje reklamację i albo przywraca dostęp do treści i sprawa jest
zakończona, albo nie uwzględnia reklamacji. Użytkownik zyska wówczas
prawo odwołania się do Rady, która będzie miała 7 dni na rozpatrzenie
skargi tego użytkownika

— poinformował.

To zmiana
w stosunku do założeń zaprezentowanych w grudniu, zgodnie z którymi
w podobnym celu w jednym z sądów okręgowych miał powstać sąd ochrony
wolności słowa.

Kowalski: To ważna inicjatywa

.@SolidarnaPL
przygotowała projekt Ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych
serwisach społecznościowych. To ważna inicjatywa @ZiobroPL @sjkaleta
@MS_GOV_PL. Zachęcam do zapoznania się z założeniami #UstawaWolnościowa

— napisał na Twitterze Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl