Nareszcie nowa Szymborska!
FreeYourMind, czw., 29/01/2009 - 12:02
„Dziewiętnaście nowych wierszy z tomu "Tutaj" stanowi ciąg dalszy wybitnej twórczości, kontynuuje jej najważniejszą właściwość - spoglądanie na świat z boku, z ukosa, trzecim okiem. Co za ulga, czytać Szymborską” - pisze P. Śliwiński w niezmordowanej „GW”.
W niecierpliwości, tak jak zakochany, który otwiera list od oblubienicy, zasypuje się pytaniami:
„Jak czytać poetów największych? Na kolanach? To śmieszne i na dłuższą metę niewygodne. Krytycznie, zaczepnie, demaskatorsko, z nieukrywaną pretensją, że wielcy poeci nie chcą się zmienić, zaskoczyć nas czymś nowym, zboczyć z dawno obranego kursu?”
Oczywiście, że padanie na kolana jest już nieco spóźnionym gestem, odkąd Gombro wyszydził go na kartach „Trans-Atlantyku”, choć nie wiem, czy nie jest to przesadna kokieteria ze strony Śliwińskiego, który twierdzi, że na kolanach jest mu do śmiechu, ale przecież cały czas swoją recenzję właśnie na klęczkach pisze. Najwyraźniej wcale nie jest tak niewygodnie, jak mu się wydawało.
„To pociągające, bo dzielność naszą wynosi na piedestał. To żenujące, bo pokazuje, że o książkach myślimy w kategoriach wydarzenia, widowiska, dziwowiska, które zajmuje nas stadnie i tylko przez chwilę.”
Autor wprost nie może ustać na tych kolanach. Jeszcze ta stadność. Widać, że list chce już rozpakować i nareszcie zanurzyć się w lekturze, w odmętach przestrzeni poetyckich.
„Sokratejska ironia, analityczne podejście do przedmiotu, czyli najważniejsze narzędzia służące do ożywienia bezwładnych lub fałszywych poglądów, upodobniają jej wiersze do poezji Herberta. Jednak przy bliższym wejrzeniu pokrewieństwo tych dwóch poetyk okazuje się łudzące: ironia Szymborskiej ani na chwilę nie ustaje w pracy, gdy tymczasem Herbert szuka miejsca, w którym ironista mógłby nareszcie zmienić się w kapłana. W rezultacie ta pierwsza zainteresowana jest głównie w zdobyczach intelektualnych i estetycznych, ta druga zaś stara się wytyczyć jakąś wyrazistą granicę etyczną dla ludzkiej wolności. Pierwsza wierzy w introspekcję, która nie daje się oszukiwać pozorom siły, druga żąda mocy, odwagi, uporu.”
Ach, potęgo nieśmiertelnej ironii! Zwłaszcza na ustach autorki, która w latach 50. tą ironią niemal wcale się nie posiłkowała. No ale młodość ma swoje prawa, zwłaszcza w socrealizmie. W "liberalizmie" natomiast jest inaczej. Dobrze, że recenzent przy okazji przypomina, że Herbert z ironisty od razu w kapłana chciał się przebierać. Oczywiście, Śliwinski nie porusza się tu pośród jakichchś prymitywnych obrazów, że niby o kapłana katolickiego miałoby tu chodzić czy jakiegoś kapłana zasiadającego w gremium inkwizytorów – tu chodzi o kapłana, co chce coś celebrować. A co? Dalibóg czarną mszę dekomunizacji, jeślibyśmy tak dokładniej ze Śliwińskim poszukali. No ale nie o Herbercie mowa, jeno o Szymborskiej. Z tą jej ironią jednak to sprawa nie do końca jest jasna, ponieważ okazuje się, że kultywująca prywatność poezja Szymborskiej, „widząca świat trzecim okiem”, ma wciąż poważną nośność ideologiczną. Tak przynajmniej dekoduje przesłanie Szyborskiej ów recenzent. No ale nie można mu mieć tego za złe, skoro okazuje się, że przesłanie to jest liberalne. No, mamma mia, czegóż więc można dziś chcieć od poezji, jak nie porządnego, zdrowego liberalizmu?!
„Różnica postaw artystycznych odzwierciedla różnicę między czytelnikami obojga poetów. Za Szymborską idą raczej liberałowie, myślący o prawach natury, za Herbertem - konserwatyści wpatrzeni w powtarzalność historii.”
Gdybyśmy jeszcze wiedzieli, jak rozpoznać, co jest prawem natury, to może byśmy też mogli do liberałów dołączyć, pozostaje nam jednak wpatrywać się w powtarzalność historii, zamiast wybierać przyszłość. Aczkolwiek, jak sobie przypominam, to w słynnym dziele „Nienawiść” właśnie tę powtarzalność, jeśli nie upiorność historii akcentowała słynna poetka. No ale najwyraźniej coś poplątałem.
Jakieś echa tego wiersza pobrzmiewają mi w tekście „Zamachowcy”:
„Całymi dniami myślą
jak zabić, żeby zabić,
i ilu zabić, żeby zabić.
Poza tym z apetytem zjadają swoje potrawy
modlą się, myją nogi, karmią ptaki,
telefonują drapiąc się pod pachą,
tamują krew kiedy skaleczą się w palec,
jeśli są kobietami kupują podpaski,
szminkę do powiek, kwiatki do wazonów,
wszyscy trochę żartują, kiedy są w humorze,
popijają z lodówek soki cytrusowe,
wieczorem patrzą na księżyc i gwiazdy,
zakładają na uszy słuchawki z cichą muzyką
i zasypiają smacznie do białego rana
- chyba że to, co myślą, mają zamiar zrobić w nocy.”
Nieoceniona, zawsze stojąca na straży porządnej polskiej literatury z Masłowską na czele, „GW” zamieszcza dziś ten wiersz na swojej stronie głównej chyba jako jakieś memento, przy czym ciężko byłoby doszukać się tytułowych zamachowców w Polsce, no bo, czy ktoś u nas zabija z taką zimną krwią i na taką skalę, i siada sobie potem posłuchać mp3 przy soczku? Nie podejrzewam też, by chodziło o wojnę izraelsko-palestyńską lub rosyjsko-czeczeńską. Pewną sugestię podsuwa zwrot „modlą się”.
W niecierpliwości, tak jak zakochany, który otwiera list od oblubienicy, zasypuje się pytaniami:
„Jak czytać poetów największych? Na kolanach? To śmieszne i na dłuższą metę niewygodne. Krytycznie, zaczepnie, demaskatorsko, z nieukrywaną pretensją, że wielcy poeci nie chcą się zmienić, zaskoczyć nas czymś nowym, zboczyć z dawno obranego kursu?”
Oczywiście, że padanie na kolana jest już nieco spóźnionym gestem, odkąd Gombro wyszydził go na kartach „Trans-Atlantyku”, choć nie wiem, czy nie jest to przesadna kokieteria ze strony Śliwińskiego, który twierdzi, że na kolanach jest mu do śmiechu, ale przecież cały czas swoją recenzję właśnie na klęczkach pisze. Najwyraźniej wcale nie jest tak niewygodnie, jak mu się wydawało.
„To pociągające, bo dzielność naszą wynosi na piedestał. To żenujące, bo pokazuje, że o książkach myślimy w kategoriach wydarzenia, widowiska, dziwowiska, które zajmuje nas stadnie i tylko przez chwilę.”
Autor wprost nie może ustać na tych kolanach. Jeszcze ta stadność. Widać, że list chce już rozpakować i nareszcie zanurzyć się w lekturze, w odmętach przestrzeni poetyckich.
„Sokratejska ironia, analityczne podejście do przedmiotu, czyli najważniejsze narzędzia służące do ożywienia bezwładnych lub fałszywych poglądów, upodobniają jej wiersze do poezji Herberta. Jednak przy bliższym wejrzeniu pokrewieństwo tych dwóch poetyk okazuje się łudzące: ironia Szymborskiej ani na chwilę nie ustaje w pracy, gdy tymczasem Herbert szuka miejsca, w którym ironista mógłby nareszcie zmienić się w kapłana. W rezultacie ta pierwsza zainteresowana jest głównie w zdobyczach intelektualnych i estetycznych, ta druga zaś stara się wytyczyć jakąś wyrazistą granicę etyczną dla ludzkiej wolności. Pierwsza wierzy w introspekcję, która nie daje się oszukiwać pozorom siły, druga żąda mocy, odwagi, uporu.”
Ach, potęgo nieśmiertelnej ironii! Zwłaszcza na ustach autorki, która w latach 50. tą ironią niemal wcale się nie posiłkowała. No ale młodość ma swoje prawa, zwłaszcza w socrealizmie. W "liberalizmie" natomiast jest inaczej. Dobrze, że recenzent przy okazji przypomina, że Herbert z ironisty od razu w kapłana chciał się przebierać. Oczywiście, Śliwinski nie porusza się tu pośród jakichchś prymitywnych obrazów, że niby o kapłana katolickiego miałoby tu chodzić czy jakiegoś kapłana zasiadającego w gremium inkwizytorów – tu chodzi o kapłana, co chce coś celebrować. A co? Dalibóg czarną mszę dekomunizacji, jeślibyśmy tak dokładniej ze Śliwińskim poszukali. No ale nie o Herbercie mowa, jeno o Szymborskiej. Z tą jej ironią jednak to sprawa nie do końca jest jasna, ponieważ okazuje się, że kultywująca prywatność poezja Szymborskiej, „widząca świat trzecim okiem”, ma wciąż poważną nośność ideologiczną. Tak przynajmniej dekoduje przesłanie Szyborskiej ów recenzent. No ale nie można mu mieć tego za złe, skoro okazuje się, że przesłanie to jest liberalne. No, mamma mia, czegóż więc można dziś chcieć od poezji, jak nie porządnego, zdrowego liberalizmu?!
„Różnica postaw artystycznych odzwierciedla różnicę między czytelnikami obojga poetów. Za Szymborską idą raczej liberałowie, myślący o prawach natury, za Herbertem - konserwatyści wpatrzeni w powtarzalność historii.”
Gdybyśmy jeszcze wiedzieli, jak rozpoznać, co jest prawem natury, to może byśmy też mogli do liberałów dołączyć, pozostaje nam jednak wpatrywać się w powtarzalność historii, zamiast wybierać przyszłość. Aczkolwiek, jak sobie przypominam, to w słynnym dziele „Nienawiść” właśnie tę powtarzalność, jeśli nie upiorność historii akcentowała słynna poetka. No ale najwyraźniej coś poplątałem.
Jakieś echa tego wiersza pobrzmiewają mi w tekście „Zamachowcy”:
„Całymi dniami myślą
jak zabić, żeby zabić,
i ilu zabić, żeby zabić.
Poza tym z apetytem zjadają swoje potrawy
modlą się, myją nogi, karmią ptaki,
telefonują drapiąc się pod pachą,
tamują krew kiedy skaleczą się w palec,
jeśli są kobietami kupują podpaski,
szminkę do powiek, kwiatki do wazonów,
wszyscy trochę żartują, kiedy są w humorze,
popijają z lodówek soki cytrusowe,
wieczorem patrzą na księżyc i gwiazdy,
zakładają na uszy słuchawki z cichą muzyką
i zasypiają smacznie do białego rana
- chyba że to, co myślą, mają zamiar zrobić w nocy.”
Nieoceniona, zawsze stojąca na straży porządnej polskiej literatury z Masłowską na czele, „GW” zamieszcza dziś ten wiersz na swojej stronie głównej chyba jako jakieś memento, przy czym ciężko byłoby doszukać się tytułowych zamachowców w Polsce, no bo, czy ktoś u nas zabija z taką zimną krwią i na taką skalę, i siada sobie potem posłuchać mp3 przy soczku? Nie podejrzewam też, by chodziło o wojnę izraelsko-palestyńską lub rosyjsko-czeczeńską. Pewną sugestię podsuwa zwrot „modlą się”.
Kolejnym, istotnym kluczem może być też to, że poezja Szymborskiej dawno już odeszła od pewnej dosłowności, literalności charakterystycznej dla niektórych fraz z lat 50., gdy powstawały np. liryczne „notatki z lektury materiałów historycznych o obronie Stalingradu”:
„Dowódca zaintonował
i cała załoga za nim:
„Bój to jest nasz ostatni”
Potem dym zmieszał się z pieśnią” -
innymi słowy, w powyższym wierszu wcale nie musi chodzić o jakichś talibów czy innych terrorystów. Ci bowiem, jak możemy chyba całkiem słusznie podejrzewać, nie prowadzą takiego beztroskiego i konsumpcyjnego życia, jakiego obraz rysuje się z następnych strof „Zamachowców”. Co innego, gdybyśmy nasze myśli skierowali na „polskich talibów”, takich, o jakich pisał swego czasu ‘nortus skandynawski’ (http://nortus.pinger.pl/m/718389/polska-zamienia-sie-taliban?-chyba-tak,-bo-tak-chce-ipn-czyli-....), rozmaitych cynicznych teczkologów, co właśnie nieustannie zastanawiają się, jak za pomocą „esbeckich kwitów” zabić, żeby zabić i ilu zabić, żeby zabić. Jeśli Śliwiński tak tego wiersza nie zdekodował, to podpowiadam niniejszym. Może się przyda.
http://wyborcza.pl/1,75475,6204721,Szymborska_krzepi.html
„Dowódca zaintonował
i cała załoga za nim:
„Bój to jest nasz ostatni”
Potem dym zmieszał się z pieśnią” -
innymi słowy, w powyższym wierszu wcale nie musi chodzić o jakichś talibów czy innych terrorystów. Ci bowiem, jak możemy chyba całkiem słusznie podejrzewać, nie prowadzą takiego beztroskiego i konsumpcyjnego życia, jakiego obraz rysuje się z następnych strof „Zamachowców”. Co innego, gdybyśmy nasze myśli skierowali na „polskich talibów”, takich, o jakich pisał swego czasu ‘nortus skandynawski’ (http://nortus.pinger.pl/m/718389/polska-zamienia-sie-taliban?-chyba-tak,-bo-tak-chce-ipn-czyli-....), rozmaitych cynicznych teczkologów, co właśnie nieustannie zastanawiają się, jak za pomocą „esbeckich kwitów” zabić, żeby zabić i ilu zabić, żeby zabić. Jeśli Śliwiński tak tego wiersza nie zdekodował, to podpowiadam niniejszym. Może się przyda.
http://wyborcza.pl/1,75475,6204721,Szymborska_krzepi.html
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
11 komentarzy
1. Rób to, rób tamto a tam w ogóle nie patrz -
2. Aktyw związku literatów
3. He,hehehehehehe
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.
4. Rekin
5. Przemo
6. FYM
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.
7. Pisała peany na cześć Stalina i Leninia
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
8. ten tekst o zamachowcach
9. Pelargonia
10. mamam
11. FreeYourMind