Od pseudodemokracji do ustroju republikańskiego
FreeYourMind, ndz., 25/01/2009 - 11:04
Z. Stawrowski obok R. Legutki należy do najciekawszych współczesnych filozofów polityki w Polsce, toteż z zaciekawieniem przeczytałem (nomen omen na łamach „GW”, niech mi ziemia lekką będzie) wywiad dotyczący jego poglądów na będącą w kryzysie demokrację oraz na perspektywy powstania państwa republikańskiego w Polsce.
Szczególnie, że chciałbym, by te dwa tematy, tj. dysonans między demokracją a republiką (nieźle zarysowany w pismach Legutki) oraz kondycja ustrojowa i kulturowa współczesnej Polski stały się podstawą debaty w lutowej odsłonie POLIS MPC.
Przyjrzyjmy się najpierw temu, co mówi sam Stawrowski, nota bene uczeń ks. J. Tischnera:
„Nazwanie współczesnego państwa demokracją jest oczywistym skrótem myślowym i daleko idącym uproszczeniem. Mamy raczej do czynienia ze złożonymi, wielowarstwowymi organizmami politycznymi, których ustrój polityczny ma charakter mieszany. Nazywamy je z dumą demokracjami, bo dziś, po doświadczeniach z systemami totalitarnymi, pojęcie "demokracji" jest uznawane za wartość samą w sobie. Spróbowałem jednak przyjrzeć się współczesnemu państwu nieco bliżej i jak skalpelem wyodrębnić te elementy, które ludzie cenią, uznając je za istotne składniki demokracji, a które faktycznie z demokracją nie mają nic wspólnego. Ich pochodzenie jest zupełnie inne. W tym sensie demokracja ma coś z mistyfikacji, udaje coś - rzeczywiście wartościowego - czym wcale nie jest.
Jeśli zapytamy ludzi, co to jest demokracja, usłyszymy z pewnością: sprawiedliwość, szacunek dla podstawowych wolności i praw człowieka. To jednak mylenie pojęć. Demokracja w sensie dosłownym to tylko ustrój polityczny - rządy ludu. Dzisiejsze państwo należałoby już raczej nazwać demokratycznym państwem prawa i to właśnie instytucje państwa prawa słusznie budzą nasze uznanie. A państwo prawa, co do swej zasady, nie ma nic wspólnego z demokracją!
To takie państwo, gdzie jednostki mają zapewnione osobiste bezpieczeństwo i sprawiedliwe warunki działania w sferze publicznej, chociaż niekoniecznie politycznej. Państwo prawa może znakomicie funkcjonować w państwie jak najdalszym od demokracji, w którym nikt nie ma praw politycznych - na przykład w Prusach, monarchii Fryderyka Wielkiego, czy dziś w Singapurze. Prawa człowieka i prawa polityczne nie są bowiem tym samym, inne jest ich źródło, inne rozumienie wolności, które stanowi ich uzasadnienie, inna instytucjonalna przestrzeń, w których mogą się one realizować.Podobnie jest z innymi wartościami, które także przypisujemy dzisiejszej demokracji, a które także mają odmienne pochodzenie. Odpowiedzialność za wspólnotę polityczną, możliwość uczestniczenia w życiu publicznym, szkoła debatowania, troska o dobro wspólne - to idee nie tyle demokratyczne, ile republikańskie.”
(http://wyborcza.pl/1,76498,6170560,Totalitaryzm_i_demokracja_jak_jednojajowi_blizniacy.html )
Myślę, że warto się wspólnie zastanowić, w jaki sposób można zaprowadzić ustrój republikański w Polsce i jak zapobiec nie tylko pogłębiającemu się kryzysowi demokracji, który przyjmuje postać kolejnej (jak za sowietyzmu) fasadowości instytucji państwowych i politycznych, fasadowości, na której korzystają rozmaite grupy interesu, ale też zapobiec rekomunizacji Polski po 1989 r., rekomunizacji polegającej na dość regularnym przejmowaniu władzy przez czerwonych oraz poszerzaniu wpływów formacji komunistycznej, która już przed 20 laty powinna mieć definitywny zakaz jakiegokolwiek udziału w życiu politycznym.
I jeszcze jeden obszerny cytat z wywiadu ze Stawrowskim:
I jeszcze jeden obszerny cytat z wywiadu ze Stawrowskim:
„W ustrojach właściwych rządzący troszczą się o dobro rządzonych, o dobro wspólne - czyli celem władzy jest res publica. W ustrojach zwyrodniałych władcom chodzi wyłącznie o ich własne dobro, traktują państwo jak prywatny folwark - interesuje ich tylko res privata. Monarchia, oligarchia i demokracja mogą więc być zarówno sprawiedliwe, czyli republikańskie, jak i zwyrodniałe, czyli despotyczne, w zależności od tego, jakie cele przyświecają tym, którzy stoją na czele państwa.W czasach nam bliższych Immanuel Kant - wielki teoretyk państwa wolności, zwolennik państwa prawa, lecz bynajmniej nie demokracji - uzupełnił to starożytne rozróżnienie dodatkiem, że chociaż monarchia czy oligarchia mogą być zarówno republikańskie, jak i despotyczne, to demokracja ze swej natury nigdy nie będzie republikańska. W demokracji rządzą bowiem ci, którym chodzi tylko o władzę, a pojęcie dobra wspólnego jest w ich motywacjach zupełnie nieobecne. Wyobraźmy więc sobie, że w rządzeniu państwem uczestniczą wszyscy dorośli obywatele, ale są to tacy ludzie, którym chodzi wyłącznie o władzę oraz korzyści związane z jej sprawowaniem - kiedy piszę o demonkracji, mam na myśli taki właśnie model. Uważam, że się do niego zbliżamy.Zmistyfikowany charakter demokracji widać chyba najlepiej w działalności demokratycznych polityków. Istotą ich działalności - pisał o tym już Platon w dialogu „Gorgiasz” - jest umiejętność wzbudzania przekonań o własnej kompetencji, mimo że się jej zupełnie nie posiada.”
Tematyka wydaje się więc nie tylko poważna czy nawet fundamentalna, lecz niezwykle ciekawa do podjęcia w sytuacji, gdy te nieliczne ugrupowania polityczne, które uważamy za warte poparcia, nie do końca zdają sobie sprawę z konieczności dokonania takiej gruntownej przebudowy, a jeśli mają świadomość, że warto by takiej przebudowy dokonać, to nie zawsze ją artykułują explicite. Pomijam już fakt, że wielu polityków ma dość blade intelektualne zaplecze, by dokonywać tego rodzaju refleksji nad podstawami współczesnego państwa i jego ustroju. W tym jednak wypadku rozmaite środowiska powinny wesprzeć polityków, by łatwiej było im takiej refleksji dokonać. Blogosfera zatem może także spełniać funkcje dydaktyczno-pedagogiczne w sferze polityki polskiej :)
Wracając do Stawrowskiego. Jest on autorem paru książek z dziedziny filozofii polityki, ale też tekstu „Aksjologiczne podstawy konstytucji” (http://www.rpo.gov.pl/pliki/12180269390.pdf ), który dodatkowo prowokuje do zastanowienia nad tym, jaki kształt powinniśmy nadać państwu polskiemu po dwudziestu latach kręcenia się w kółko za sprawą czerwonej kuli u nogi, kuli, jaką nam przykuto w 1989 r.
Namawiam więc wszystkich, którym ideały, do jakich odwołuje się POLIS MPC są bliskie, do nadsyłania swoich przemyśleń, tak byśmy kompleksowo podeszli do problemu. Także od strony, by tak rzec, techniczno-prawnej: do ilu osób zmniejszyć liczbę posłów i senatorów, jak zminimalizować fatalne skutki reformy administracyjnej za rządów AWS-u, która doprowadziła do zwielokrotnienia biurokracji państwowej i zdublowania się kompetencji na różnych szczeblach, jak doprowadzić do lepszej kontroli społecznej instytucji państwowych, jak ustalić strukturę rządu (z prezydentem jako głową państwa) w ustroju republikańskim, z jakich wzorców skorzystać itd.
Deadline: 10 lutego.
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Polsce jest potrzebna reforma
janekk