O witaniu się łokciem, nogą, budowaniu 2giej Japonii i multilinguistycznych rozmówkach
Nie wiem czy Państwo zauważyli taką korelacje, że witać przez dotknięcie łokciami chcą się oglądacze tefałenów i wybieracze różnych Czaskosiów tego świata. Czaskosiów i innych... Pisiory, albo się normalnie po ludzku witają przez podanie ręki, albo zachowując bezpieczny dystans grzecznie się kłaniają.
Może mi się tylko tak wydaje, bo w końcu spotkałem tylko parę osób, które wystawiły łokieć na powitanie, a wiem, co za TV oglądają, albo byli to obcy, ale zrobili koment wyraźnie sugerujący, że są po stronie – OSOM (awesome) albo ZOMO, w sumie ciężko ustalić, bo granica jest cienka.
Mi ten sposób pozdrawiania się, wydaje się strasznie głupi. Wynika niby ze standardów higieny w nowych czasach zarazy, a przecież bezczelnie łamię zasadę dystansowania się od innych. Na marginesie nie używam zbitki – "dystansowanie społeczne", bo dystans może być między dwoma osobami, ewentualnie grupami ludzi czy innych istot lub rzeczy. To mniej/więcej jak z tą "umową społeczną" – nie wiadomo, kto ją zawierał, bo umowy są podobnie pomiędzy dwiema osobami albo grupami ludzi. Więc ta nowomowa wydaje mi się równie głupia.
Dotykanie łokciami skraca dystans między dwoma osobami o długość obu ich przedramion w stosunku do tradycyjnego podania sobie ręki. Mając maksymalnie wyciągniętą rękę można się przywitać zachowując odstęp ok. 1m, co – jeśli dobrze pamiętam – na początku pandemii było uważane za wystarczające. Potem rozszerzono to do 2m. Ten dystans wynika z tego, że wirus jest dosyć ociężały i jak ma przekroczyć dłuższy dystans, to "spada mu korona z głowy". Natomiast dotykając się łokciami ludzie często mają tendencję do zwracania głowy w kierunku łokcia, a tym samym "stawania" twarzą w twarz z drugą osobą w bliskiej odległości (bo ta druga osoba – jak w lustrzanym odbiciu – robi to samo). Odległość między brodą a czubkiem łokcia jest ok. 15-17cm. Więc dystans jest tylko ok. 30-34cm. Więc ryzyko naplucia sobie nawzajem w twarz z takiej odległości jest dosyć spore (jak się nie ma maseczki).
Ja rozumiem, że na łokciach jest mniej wirusów niż na dłoni. A i niemożliwe jest włożenie sobie łokcia do ust, jak to może się stać bezwiednie z dłonią – stąd ten obyczaj. Ale podejrzewam, że za tym nie stoi logika a moda. Ludzie naoglądali się w TV, że tak się teraz robi i zaczęli bezmyślnie małpować. Wydaje się ten zwyczaj jest już mieżdnunarodnyj czy internaziolitet, ale możemy zrekonstruować jego pojawienie się w Polsce.
Otóż marszałek Karczewski pouczył czecią osobę w państwie, jak się umywa ręce. Dozownik z mydłem lub płynem dezynfekującym naciska się łokciem nie dłonią, co akurat ma sens, bo i tak rzecz trzeba dotknąć, a rzecz nas nie opluje. Co prawda możemy opluć rzecz, ale bilans zysków i strat wydaje się korzystny.
Niedługo potem czecia osoba w państwie gościła w programie TV czeciej dziennikarki w tymkraju.
Kiedyś coś na pewno obiecałaś mi, kiedyś coś – pamiętam jak dziś...
Stokrotnie... pardon!, setnie się uśmiałem to widząc. Czecia osoba w państwie dotknęła się z czecią dziennikarką w tymkraju łokciami. Biedny ten marszałek Karczewski. On to z nauką do prostego ludu, a okazuje się, że jego porady, jak perły przed wieprze...
Ale nie to było aż tak śmieszne... Lecz, żeby Państwo wczuli się w klimat jestem winien dygresję.
Otóż Polacy mają bogatą tradycję kontaktów z Japończykami. Wspomnieć chociażby młodego Piłsudskiego. Po nieudanych powstaniach, pobicie Sowieciarzy przez Japończyków w 1905, musiało imponować.
Ta tradycja odżyła w tzw. czeciej RP, ale w dosyć groteskowej formie. Najpierw Bolko Zmuszany – kandydat na szoguna, jako bicz boży i boski wiatr (kamikadze) w jednym miał rozprawić się z komunistyczną oligarchią daimyo, tworząc z Polski prawdziwie 2gą Japonię (dobrze, że nie czecią), odgrażając się słowami - włączając w to nipponizmy - "<<Otake>> Polskie walczyłem!". Gwoli ścisłości przydomek "Zmuszany" jest od "Nie chcem, ale muszem". Nie pamiętam już dobrze, do czego Bolko był zmuszany, ale na pewno nie do wzmacniania "lewej nogi".
A propos wirusa - już bardziej sensownie jest sobie podawać nogę niż łokieć. Trzeba tylko uważać, żeby się nie przewrócić. Można zachować dystans "aspołeczny", nawet do 1,5m.
Potem oczywiście było "Chodź szogunie!" i skakanie po meblach w japońskim parlamencie. A propos szoguna, to swojego czasu pokazał w internecie odręcznie narysowany schemat dowodzenia w niezwyciężonej armi tegokraju, przy czym stopień skomplikowania zależności w szwabie... pardon!, sztabie był dużo wyższy niż warunkach feudalnych, gdzie np. król Anglii mógł być niepodległym władcą w tejże Anglii, ale wasalem króla Francji w Normandii. (Ale tak to jest jak się nie ląduje w Normandii a z Normandii do Angli – wszystko jest na opak).
Czytałem kiedyś książkę o samurajach. I tam autor pisał, jak to ciemiężony był drzewiej lud japoński. Biedny dzierżawca musiał płacić bogatemu feudałowi połowę zbioru ryżu za dzierżawienie gruntów pod uprawę tegoż zboża. Proszę sobie spojrzeć
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzie%C5%84_Wolno%C5%9Bci_Podatkowej
za jakich rządów zabierano nam ryżu więcej niż połowę. I za jakich rządów zabierane jest tego ryżu najmniej. A "feudał" jeszcze ten ryż rozdaje teraz na dzieci. Choć oczywiście tego zabierania jest ciągle o dużo za dużo. Szkoda, że nie uprzedzono nas, że ta budowana tu na tej, polskiej ziemi, Japonia, to nie ta wspólczesna z nowoczesnym przemysłem, czy to samochodowym, czy elektronicznym, ale ta feudalna. Że zamiast wspierać polski przemysł i myśl technologiczną, chociażby "otake" firmy jak Unitra, zabierze się nam ryż. A Polak niedość, że pracuje za marną miskę ryżu, to jeszcze mu się tej pół miski zabiera.
No i wracając do wątku głównego, czecia osoba w państwie z czecią osobą w tymkraju, czyli w sumie sześciu króli, dotknęła się łokciami, jeśli dobrze odczytałem to było to na pożegnanie, bo jak dobrze Państwo wiedzą, TV PiS mogła to zmanipulować i nie wiadomo, czy się witał czy żegnał... Bo niestety oglądałem to, że tak powiem "z drugiej kamery" (no bo nie "ręki", bo ta zaraża). I to co mnie rozśmieszyło to to, że czecia osoba w państwie żegnając się powiedziała "konnichiwa":
https://translate.google.pl/#view=home&op=translate&sl=ja&tl=pl&text=konnichiwa
co jest po japońsku powitaniem. To już większa wpadka niż z tym "marshallem", bo historycznie np. taki marszałek dworu było po trosze woźnym, a takie mniej/więcej tłumaczenie zaserwowała nam TV PiS.
Jest taka scena w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?", jak córka wracając ze szkoły opowiada, co w tej szkole było i dziwi się, że inna uczestnica mimo, że popełniła błąd ortograficzny, dostała piątkę. Ojciec (w roli, jak zwykle znakomity, Pawlik) tłumaczy jej, że tamtej wolno a ona ma pisać poprawnie. I w sumie nic się nie zmieniło w tej kwestii, bo elyty dalej są siłą przewodnią w tymkraju (już nie narodu, bo to pojęcie "faszystkowskie"), są najbardziej iteligentne i oczytane, mają rewelacyjną pamięć, więc jakieś wpadki słowne, czy zapominanie kiedy się było posłem – jako wyjątek potwierdzający regułę – ich doskonałość potwierdzają.
No ale cóż błądzić jest rzeczą ludzką, przyznawać się – boską. Kamikadze... a nie... to już mówiłem. W każdym razie nowoczesna i wykształcona osoba z dużego miasta powinna obsługiwać internet i znaleść choćby to:
https://pl.wiktionary.org/wiki/Indeks:Japo%C5%84ski_-_Zwroty_grzeczno%C5%9Bciowe
Można z powyższej strony dowiedzieć się różnych zwrotów godnych czeciej osoby w państwie, np.:
tadaima – wróciłem! (np. z Włoch zarażonych wirusem)
genki – jak zdrowie? (bo mogłem Pana/Panią zarazić nieodpowiedzialnie podróżując po miejscach zarażonych wirusem)
odaiji-ni – bądź zdrów (tu uwaga, nie chodzi o korona wirusa a o "gadaj zdrowo")
gobusata shiteimasu - przepraszam, że długo nie kontaktowałem się z państwem (przepraszam, że dawno nie wygłaszałem orędzia w TV PiS)
youkoso – witamy! zapraszamy! (zamiast tradycyjnego, angelowego "willkommen")
Ach! rozpisałem, się na temat czeciej osobie w państwie, kompletnie zapomniawszy, że Czaskowski zna przecież francuski! A i w tym języku na pewno można dużo mądrych rzeczy powiedzieć.
"L'awarie est a canalisation
autre en cas d'awarie est l'awarie
[a Varsovie - c'est la vie]
recherchons d'awarie solution"
"...rurociąg właściwy uległ awarii, ale również ten awaryjny uległ awarii, [(stąd mamy problem) w Warszawie - sorry, taki mamy klimat], w związku z tym szukamy rozwiązania awaryjnego..."
"Warschau Rohr ist kaputt
anderes Rohr ist also kaputt – Salut!
aber mein Kampf is nicht kaputt
und est mir nicht leid tut"
Proszę Państwa, z tłumaczeniami jest podobno jak z kobietami. Te piękne nie są wierne, a wierne nie są piękne. W tym wypadku tłumaczenia są z pewnością i niegramatyczne – ale jakie piękne!
Francuska odsłona jest z rymami abba, więc mogłaby swobodnie być pierwszą strofą jakiegoś sonetu i to o tematyce (jeśli można tak powiedzieć) turpistycznej. Prawie Baud-lair i jego "Kwiaty zła" (i to "prawie" robi robotę, pardon, różnicę). Po franusku nawet z szamba można zrobić perfumerię, co by nawiązać do innego klasyka. Niemiecki jest bardzo dobry do przemówień, zagrzewania do boju.
Złośliwi twierdzą, że są osoby znające kilka języków, ale w żadnym nie ma nic do powiedzenia. Jak widać na załączonym obrazku, można nie znać, żadnego jezyka, a umieć w paru pożartować. Jak mawiał Einstein – od wiedzy ważniejsza jest wyobraźnia.
Rozumiem, że lepiej mieć wierny przekład i wierną żonę, bo jak się idzie polować na bigos, a wiecie Państwo, I RP to był jeden wielki bigos, którego jednym ze składników bylii liberałowie i liberum veto... Kończę, bo turpizm przechodzi mi w dadaizm...
Chciałem tylko napisać, że zamiast podawać sobie łokieć lub nogę, może się lepiej po ukłonić... Nawet bardziej niż zwykle... tak po japońsku...
Wiadomość z ostaniej chwili:
Właściwa kandydatka uległa awarii, awaryjny kandydat też uległ awarii, stąd Totalna Opozycja ma problem, w związku z tym #TwójSzwab szuka rozwiązania awaryjnego.
- hrponimirski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. @hrponimirski
Witam,
ubawiłam się. Co prawda jest to zasługą czecich osób w tenkraju, ale " jak mawiał Einstein – od wiedzy ważniejsza jest wyobraźnia."
Wciąż nie mogę uwierzyć, że wiekszość Polaków straciła instynkt samozachowawczy, więc żegnam się po staropolsku w nadziei, że w niedzielę będziemy sie radować.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
miałem ostatinio rozmowę z przypadkowo spotkaną osobą, zagadała mnie na kogo będę głosował... i usłyszałem w odpowiedzi o prezesie Kaczyńskim: "mały człowieczek zabierający wolność', pytam się co konkretnie tej osobie zabrał pan prezes, a ta osoba, że osobiście nic, ale ogólnie zabiera...
trochę jak w tym odcinku "Wojny Domowej" jak Janowska poszła za Kwiatkowską na wywiadówkę i referuje jej potem stopnie Pawła... wcale nie takie złe (induwidualnie)... ale "statystycznie leżymy"
3. @hrponimirski
nienawiść do Kaczyńskiego (skich) została na trwałe wszczepiona - media sączą tę nienawiść od 2005 roku, kiedy PiS udało sie przebić szklany sufit.
Temat nieracjonalności decyzji ludzi wydających sie normalnymi jest stały w naszym domu. Nie możemy tego zrozumieć od lat. Niestety, nasze rodziny tez sa zatrute tą propagandą "europejskości i identyfikacją z paszportem Polityki".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. @Autor
Nie sledze na biezaco OSOMOW. Kiedys mowili: "kolokwialnie mowiac", pozniej - "powiem tak". Teraz pewnie tez cos nowego wymyslili.
Pozdrawiam.
5. @Tymczasowy
może... choć nic nie przebije "akwenów wodnych" i "terenów lądowych", tak IMHO ; )