Polakopodobni
Polaryzacja polskiego społeczeństwa nabiera coraz większego tempa. Jej wynikiem jest rozbicie na dwie duże części, które potocznie nazywa sie w publicystyce plemionami. Do ich charakteryzowania można podchodzić z różnych stron i za każdym razem nie jest to łatwa sprawa. Wydaje mi się, że najprościej byloby scharakteryzować je odnosząc do polskości. Problem w tym, że nie za bardzo wiadomo czym ta polskość niby jest. Wprawdzie co jakiś czas odbywają się uczone dyskusje na ten temat i tyleż w nich mądrości, co bzdur.
Jako plaski empirysta wolę zoperacjonalizować pojęcie polskości, ujmując je tak, by dobrze służyło celom praktycznym. Na przykład do opisu i wyjaśnienia "dwóch plemion".
Tak więc na samym wstępie odrzuce sobie rozważania na temat Polski Piastów i Jagiellonów, Sarmatów i Romantyków. Zacznę od okresu majcego znaczenie praktyczne przy formowaniu niepodległej Polski, czyli lat 1863-1918. To bylo bezpośrednie zaplecze historyczne, które można w miarę dobrze rozpoznać polskie społeczeństwo i kształtująca sie polskość. Nie da sie też zaprzeczyć, że to, jacy wówczas byli Polacy bylo efektem długotrwałego procesu historycznego sięgającego tak daleko, jak sie komuś podoba, np. Króla Popiela, którego zjadły myszy.
Koniec XIX wieku, to jakieś sto lat lat wdrukowywania osobom mieszkającym na terenie trzech zaborów wzorów myślenia i zachowania przez zaborców.To bardzo dużo czasu. A u podloża tego wszystkiego leżaly procesy gospodarcze, które powodowały, że na dawnych ziemiach Polski rozwijające się życie gospodarcze coraz bardziej było rozdzielane, wlączane w orbitę trzech centrów. Obok siebie rozwijaly sie jakby trzy różne polskie narody. I te narody miały swoje elity kulturalne, gospodarcze i biurokracji państwowej. W skład tej ostatniej wchodzili też oficerowie i podoficerowie wojska. Nie tylko elity, ale także przeważająca wiekszość społeczeństwa miała sentyment do swego wladcy -cesarza, czy to austriackiego czy niemieckiego czy rosyjskiego. Polacy mowiąc po polsku też różnili się od siebie. Jedni zaciągali z ruska, inni mieli nalecialości niemieckie. Nie należy też pomijać Polaków-analfabetow, których nowopowstalej Polsce dostarczyli zaborcy (choc Niemcy może mniej niż 1%. Na początku lat 20-ych XX w. w społeczeństwie polskim było 35% analfabetow. Jak w nich duch narodowy mogł wstąpić?
Jak to sie stało, że doszło do pwstania niepodległego państwa mimo calej rożnorodności? Glówną rolę odegral Kościół i wiara katolicka. Już od II-ej polowy kształtowało się pojęcie Polaka-katolika. Później, przez wieki, katolicyzm umacnial sie jako religia narodowa. A w wyroznionym polwieczu odbylo się powstanie Styczniowe, które miało silne motywy religijne. Także w nim nastapiła intensyfikacja i poszerzenie zasięgu kultu maryjnego. Pielgrzymki do Czestochowy wędrowały z różnych zaborów. I w ten to sposób, wyróżnilismy jeden z czynnikow polskosci.
Innym czynnikiem bylo powstawanie różnych organizacji rewolucyjnych i narodowych. Część byla nielegalna, część paralegalna. Obecne w ich programach byly wątki antypanstwowe. Tak czy inaczej, okres końca XIX w. przyniosł niespodziewanie wzrost świadomości narodowej.
Jednak prawdziwy skok dokonał się za sprawą wojny polsko-bolszewickiej i powstań śląskich oraz Powstania Wielkopolskiego. Mieszkańcy dawnych zaborów walczyli nie tylko o swój byt, ale także o swoje życie. Polacy w błyskawicznym tempie stali sie jednym narodem. Jakkolwiek nie można zapominać o duzych liczebnie mniejszościach narodowych: ukraińskiej, zydowskiej i niemieckiej. Dla naszych celów ważna jest konstatacja, że polskość byla budowana na obawach i wynikającej z nich niechęci do naszych sąsiadów, Rosji i Niemiec. II wojna światowa mocno to potwierdziła. Tak więc obawy, niechęć czy nawet wrogość wobec Rosji i Niemiec to też składnik polskości.
Na zdjęciach poniżej, folksdojcze.
II Rzeczpospolita trwała tylko dwie dekady. Potem byla II wojna światowa i wprowadzanie socjalizmu w Polsce. PRL trwał ponad 40 lat, czyli ponad dwa razy dlużej niż II RP. Bylo dużo czasu, by wykoślawić polskość. Sprawcami tego procederu byli Sowieci, których wojska stacjonowały w Polsce, zaś kadry były przez nich przywiezione. Nosicieli polskości brakowało, gdyż w dużej mierze zginęli w czasie wojny i w późniejszych represjach. A ci co przeżyli mieli zamknieętą drogę do awansu.
Aparat państwowy został przejęty od góry do dołu przez ludzi wrogich polskości. Na samym dole byli miedzy innymi ubowcy, z ktorych zdecydowana wiekszosc miala wyksztalcenie podstawowe i niepelne podstawowe. Stopniowo w rozpaczliwym stylu odrabiali zaleglosci chodzac do szkol wieczorowych. Czesc z nich doszla do stopni pulkownikow i generalow, stajac sie bardzo wplywowa czescia elity PRL-u. Zaś my doszliśmy do trzeciej cechy polskości, która jest pogardą dla komunistycznej Polski i jej kadr.
Szczególnie interesująca z tego punktu widzenia jest Warszawa. Jako stolica kraju była ona siedzibą rządu, ministerstw i innych urzędow centralnych. Jeżeli przyjąć, że w jednym ministerstwie pracowało przeciętnie okolo dwa i pół tysiąca urzędników, to po przemnożeniu przez ich liczbę oraz uwzględniając kilkadziesiąt lat funkcjonowania, można sobie uzmyslowić ile warstw się na siebie połozżyło, to okaże się, że Warszawa silą rzeczy była i jest najsilniejszym bastionem starego porządku. Niestety ta masa ludzi niekoniecznie reprezentowała wszystko, co w społeczeństwie najlepsze. Po wojnie, wiadomo, "nie matura lecz chęć szczera" zaś później wraz ze wzrostem wykształcenia społeczeństwa jakość kadr psuło zatrudnianie własnych dzieci i znajomków. W departamentach merytorycznych, jak wykazywały badania, zatrudniano psychologów, archeologów, etnografów czy nawet muzyków.
Przelom 1989 r. przyniosl miedzy innymi powstanie Gazety Wyborczej i ogromne jej wplywy. W ten to sposob, przy wsparciu zagranicznych srodowisk zydowskich, środowisko żydowskie szybko zdobyło sobie stanowiska i znaczenie. Żydowskość obok rosyjskości stanęło na pozycji nie tylko konkurencyjnej wobec polskości, ale zaczęło poczynać sobie dość agresywnie. No i w postaci ostrożności i odpieraniu presji środowisk żydowskich mamy jeszcze jeden składnik polskości.
Przelom 1989 r. doprowadzil, ze mysl ekonomiczna w Polsce poddano dyktatowi myslenia neoliberalnego. A zgodnie z nim dokonano grabiezczej wyprzedazy majatku narodowego na czele z bankami. Calkiem przeciwnie postepowano w Polsce miedzywojennej, gdzie zbudowano Centralny Okreg Przemyslowy i Gdynie. To byla racja stanu Polski. Zas dzis, ci, ktorzy chca budowac CPK czy przekopywac Mierzeje Wislana reprezentuja polskosc.
Kadry wojskowe ksztalcone w Rosji budowaly glowne magazyny wojskowe blisko granicy z Rosja, przez co ich zajecie bylo latwe i szanse na prowadzenie wojny dluzszej niz kilka dni byly zadne. Ci ludzie do dzis walcza o pozostawienie polskiej dywizji pancernej i dywizji wojsk zmechanizowanych na granicy zachodniej Polski. Sa tez zacieklymi przeciwnikami powstania i rozbudowy Wojsk Obrony Terytorialnej. To nie w imie polskiej racji stanu, tylko rosyjskiej.
Wreszcie ostatni skladnik polskości, stosunek do Unii Europejskiej. Polskie społeczeństwo wybrało przynależność do tego organizmu politycznego i gospodarczego. Taka byla polska racja stanu. Jednak nachalnie entuzjastyczne, bez względu na warunki, afiszowanie się z europejskością rozumiana jako zastępowanie przez nią polskości, nie jest polska racja stanu.
Sądze, że wyeksplikowany zestaw cech konstytuujących polskość jest jasny. Ci, ktoózy opowiadają się za nimi i je reprezentują je, są Polakami. Natomiast ci, którzy nie cenią ich sobie, a nawet je zwalczają, zaslugują na określenie: "Polakopodobni". Tak jak wyrob czekoladopodobny.
PS Kilkanaście lat temu, socjolog, prof. Izabella Bukraba-Rylska w tekście pt. "Polskie elity, polskie społeczeństwo" napisała o gronie osób przedstawianych jako elita, ciągle występujących publicznie podobno w imieniu Polaków, że nie reprezentują one interesów polskiego spoleczenstwa. "Z perspektywy kilkunastu lat warto pokusić się o ocenę efektow tej zaciętej walki elit ze społeczeństwem (choć w takim razie calkiem zasadnie można by zapytać, czy aby na pewno sa to elity tego właśnie społeczeństwa?).
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Kwestia polskości i niepolskości
sięga swoimi korzeniami do naprawdę dawnych dziejów. Zjednoczenie Polski po zaborach było możliwe oczywiście dzięki wierze ale również dzięki specyficznej organizacji grupy społecznej. Otóż powszechnie uważa się, ze grupa społeczna ma układ planetarny. W każdej jest jakaś "gwiazda" i krążące wokół niej "planety" i jest to układ stały. Czyli jak ktoś jest w danej grupie gwiazdą/autorytetem to jest i już, na stałe.
Specyfiką polską jest inny układ. Owszem, w każdej grupie społecznej są gwiazdy i planety, ale w zależności od okoliczności ta sama osoba może być raz gwiazdą raz planetą.
Najlepiej to widać po tradycyjnych rozwiązaniach prawnych.
Na całym zachodzie, od czasów Wilhelma Zdobywcy odwiązuje zasada obecnie już kulturowa że na spotkaniach prywatnych ( przy stole) nie rozmawia się o polityce. Początkiem tej zasady było objęciem monopolem królewskim kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego. Na zachodzie każda próba zaboru mienia była oczywiście przestępstwem ale również każda próba skrzyknięcia się w obronie porządku społecznego beż udziału urzędników królewskich a często i samego króla była traktowana jako bunt przeciwko władzy królewskiej. Stąd na wszelki wypadek o polityce na spotkaniach prywatnych nie rozmawiano, bo zawsze była obawa donosu i represji ze strony władzy.
W Polsce trochę później ale też bardzo dawno przyjęto inna zasadę. Gdy w Radomsku oczekiwano na Jadwigę by dokonać jej intronizacji na Królową Polski ale z powodów rozmaitych przeszkód jej przyjazd się opóźnił ( co w tamtych czasach było niczym nadzwyczajnym) przyjęto uchwałę nie akceptowalną na zachodzie. Otóż szlachta uznała, ze za wspólnego wroga każdy będzie miał tego, kto w okresie bezkrólewia bunty i ( tu nie pamiętam tego drugiego słowa ale chodziło o inne awantury) będzie wszczynał. To nakładało obowiązek powszechny oceny zachowań innych z punktu widzenia porządku społecznego, można powiedzieć, że ta uchwała była pierwszym aktem prawnym ograniczającym monopol władzy państwowej. Ni e powołano żadnego urzędnika odpowiedzialnego za porządek a delegowano ten obowiązek na każdego. Czyli w praktyce ktoś zauważył bunt i podjął decyzję o przeciwstawieniu się buntownikowi a reszta miała na tej podstawie uznać buntownika za wspólnego wroga, czyli przyłączyć się do już zapoczątkowanego przez pierwszego, który to zauważył przywracania porządku społecznego. Czyli w okolicznościach buntu gwiazdą staje się ten co bunt zauważył.
Ten mechanizm społeczny działał na pewno jeszcze w czasie II wojny światowej a zwłaszcza w Powstaniu Warszawskim i nie został przez komunistów zwalczony. W czasie Powstania Warszawskiego nie było żadnego urzędu do racjonowania żywności a mimo, że wszyscy byli głodni i niektórzy mieli broń to nikt nie umarł z głodu! Właśnie rozproszenie odpowiedzialności za sprawy publiczne na każdego spowodowało, że każdy patrzył na interes publiczny i realizował. Urząd był nie potrzebny.
W czasach komunistycznych nie było zakazu kulturowego rozmów o polityce w czasie spotkań prywatnych(mimo, że zdarzały się za takie rozmowy represje) to jednak jedynym ich skutkiem było usuwanie kapusiów z towarzystwa ale nie w każdym środowisku!
Na przykład w środowisku Krakusów bardzo istotną postacią był niejaki Ronikier. Gdy w latach 90-tych krakowski poeta Długosz odkrył, że ta ważna postać była kapusiem i to ogłosił, to on został skazany na ostracyzm a nie kapuś. To środowisko było jednocześnie jednym z zaplecz polakopodobnych w całym kraju ( i jest do dzisiaj).
Takich przykładów można podać dużo. Jest bowiem oczywiste, ze ktoś, kto chce służyć obcym musi to robić na ich modłę kulturową czyli żyć niezgodnie z tradycją kultury polskiej. I jeszcze jedna uwaga. Ponieważ w takiej organizacji społeczeństwa jaka ukształtowała się w Polsce najpierw każdy dwór a później każda rodzina musiała mieć zdanie we wszystkich pięciu podstawowych zadaniach państwa. Każda więc rodzina była nośnikiem polskości i tylko dla tego polskość mogła się odrodzić.
uparty
2. Tymczasowy
„Ile PRL w III RP? Toksyczne elity i ułomna demokracja”: dr B. Fedyszak-Radziejowska Dyskusja panelowa ...
Wpis w blogu - Maryla - 23.12.2009 -
„Ile PRL w III RP? Toksyczne elity i ułomna demokracja”: dr B. Fedyszak-Radziejowska Dyskusja panelowa ...
Wpis w blogu - Maryla - 23.12.2009
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl