Błogosławionych czy dobrych Świąt Wielkanocnych?

avatar użytkownika Krzysztofjaw
Wiem, że dziś jest pierwszy dzień po Świętach Zmartwychwstania Pańskiego i być może moje uwagi są w tym momencie nie na miejscu, ale często drażni mnie u Papieża Franciszka nadużywanie w wielu konfiguracjach stylistycznych świeckich pozdrowień czyli słów "dobrego, dobrych, itd.".

Zaczęło się to już w momencie jego wyboru na papieża, gdzie zakończył swoje słowa do wiernych bez tradycyjnego błogosławieństwa papieskiego, ale zwrotem: "dobrego obiadu".

Ostatnio takim sformułowaniem zakończył swoje niedzielne Orędzie Wielkanocne: "Chciałbym życzyć wszystkim dobrych świąt Wielkanocnych".

Nie wiem, ale od papieża oczekiwałbym raczej innego zwrotu, czyli "Błogosławionych Świąt Wielkanocnych" lub też innego, ale określającego charakter tych Świąt jako najważniejszych dla KK a także wszystkich chrześcijan.

Mam też pewne poczucie, iż papież Franciszek dość niedbale udziela błogosławieństwa poprzez bardzo szybkie czynienie znaków krzyża i pośpieszne kończenie tegoż błogosławieństwa.

Oczywiście takie moje "czepianie" się słów i zachowań papieża Franciszka będzie dla wielu bezsensowne, ale - według mnie - są one wpisane w pewną charakterystyczną drogę, jaką wybrał Franciszek w czasie swojego pontyfikatu.

Otóż swoim postępowaniem zdaje się traktować KK jako jedynie kościół Miłosierdzia, zapominając, że bardzo ważnym jest to, że celem kościoła winno być nawracanie i traktowanie go jako jedynego w drodze ku Zbawieniu.

W takim ujęciu KK staje się powoli instytucją charytatywną a nie żywym i ewangelizującym  kościołem a Krzyż Chrystusowy ma coraz mniejsze znaczenie jako symbol naszego chrześcijaństwa.

Przykładem takiego traktowania Krzyża Chrystusowego było onegdaj nagranie w Rzymie ekumenicznego filmiku, na którym widać najważniejsze symbole judaizmu, islamizmu czy buddyzmu a Stolica Apostolska zamiast Krzyża umieściła malutką lalkę symbolizującą nowo narodzonego Jezusa Chrystusa.

Zresztą wielu katolików ma też mieszane uczucia czytając poszczególne encykliki, adhortacje czy wypowiedzi papieża Franciszka, które w wielu miejscach są niejednoznaczne i mogą być różnie interpretowane.

Przykładem jest tu niby powolne "zrównywanie" par żyjących bez sakramentalnego ślubu z parami, które taki ślub zawarły, pośrednia akceptacja "rozwodników" czy też pewne kontrowersje dotyczące pośredniej akceptacji papieża wobec homoseksualizmu, gdzie papież stwierdza, iż: "Lobbowanie na rzecz homoseksualizmu jest złem. Jeśli ktoś jest homoseksualistą, poszukuje Pana Boga, ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać? Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia to tak pięknie, że tych osób nie należy z tego powodu marginalizować, powinny być włączone do społeczeństwa. Problemem nie jest posiadanie tej skłonności. Nie – musimy być braćmi. To jedna kwestia, inną jest natomiast lobbing, zarówno lobbing biznesowy, polityczny, czy lobbing masoński – tak wiele lobbowania. To jest dla mnie najpoważniejszy problem".

Oczywiście powyższe słowa są wedle mnie zgodne z doktryną KK (choć dla wielu katolików jest odwrotnie), ale papież winien mówić jednoznacznie, aby nie dawać radości środowiskom LGBTQ+ swobodnej interpretacji jego słów, bowiem mogą być one traktowane dosłownie jako:  rozmywanie kościelnej doktryny, bratanie się z ateuszami, przesadzanie z miłosierdziem wobec osób rozwiedzionych, akceptacja homoseksualizmu.

Kontrowersji wokół pontyfikatu Franciszka jest jeszcze więcej. Wielu mówi o dużym wpływie masonerii na nauczanie KK czy też gani Franciszka za zbytnią ideologizację - zgodną z globalistami - ekologii i dbania o zrównoważone środowisko naturalne, w tym konieczności walki z globalnym ociepleniem. 

I tak na koniec. W Wielkanocnym Orędziu papież Franciszek mówił też:

"Spośród wielu obszarów świata dotkniętych koronawirusem kieruję szczególną myśl ku Europie. Po drugiej wojnie światowej ten umiłowany kontynent mógł się ponownie odrodzić dzięki konkretnemu duchowi solidarności, który umożliwił mu przezwyciężenie rywalizacji z przeszłości. Tym pilniejsze jest, zwłaszcza w dzisiejszych okolicznościach, aby nie ożywiać tej rywalizacji, ale aby wszyscy uznali się za część jednej rodziny i wzajemnie się wspierali. Dziś Unia Europejska stoi przed epokowym wyzwaniem, od którego zależeć będzie nie tylko jej przyszłość, ale także przyszłość całego świata. Nie można stracić okazji, by dać kolejny dowód solidarności, także poprzez uciekanie się do rozwiązań innowacyjnych. Jedyną alternatywą jest egoizm interesów partykularnych i pokusa powrotu do przeszłości, wraz z zagrożeniem wystawienia na ciężką próbę pokojowego współistnienia i rozwoju przyszłych pokoleń".

Fragment ten wzbudził we mnie również mieszane odczucia i to wcale nie ze względu na to, iż po II WŚ duża część krajów europejskich wcale się nie odrodziła a raczej doznała komunistycznej okupacji, ale też ze względu, iż wybrzmiewa w tej wypowiedzi akceptacja dla stworzenia z Europy jednego państwa a nie związku Europy Ojczyzn. Poza tym nie rozumiem, co papież miał na myśli mówiąc o uciekaniu się dzisiaj UE do innowacyjnych rozwiązań na kontynencie europejskim.

To tyle moich refleksji, moich jako zwykłego wiernego i jako laika w rozważaniach teologicznych.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

napisz pierwszy komentarz