Klęska Fransa Timmermansa, czyli zemsta Europy Środkowej
Dziś [2.07.2019] po godz 18:00 na trzydniowym szczycie UE doszło wreszcie do porozumienia:
"Przywódcy unijnych krajów zaakceptowali kandydatury na najważniejsze stanowiska we Wspólnocie. Kandydatką na przewodniczącą Komisji Europejskiej została niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen – poinformował na Twitterze szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Belg Charles Michel został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Francuzka Christine Lagarde została nominowana na szefową Europejskiego Banku Centralnego, a Hiszpan Josep Borrell Fontelles – na szefa dyplomacji UE.
Teraz decyzja należy do Parlamentu Europejskiego, bo to europosłowie ostatecznie zatwierdzają przewodniczącego Komisji Europejskiej. Głosowanie ma nastąpić na sesji za niecałe dwa tygodnie.
Grupa Wyszehradzka zachowała jedność i solidarność." {TUTAJ}.
Oznacza to, że upadła kandydatura Fransa Timmermansa na przewodniczącego KE - forsowana usilnie przez Niemcy, Francję, Hiszpanię oraz kraje Beneluksu. Przeciwstawiła jej się Polska wraz z innymi krajami Grupy Wyszehradzkiej [Węgry, Czechy, Słowacja]. Poparły nas Włochy, a także Irlandia, Bułgaria, Estonia i Chorwacja. To wystarczyło, by Timmermans nie został szefem KE.
Podczas konferencji prasowej po godz 20:00 premier Morawiecki przedstawił to jako wielki sukces polskiej dyplomacji. Rzeczywiście, udało się nam stworzyć oraz utrzymać blokującą koalicję kilku państw. Najważniejszym autorem swej klęski był jednak sam Timmermans. Polityk ten odznaczał się wyjątkową arogancją i pogardą dla mieszkańców Europy Środkowej, których wyraźnie uważał za gorszy gatunek ludzi i był na tyle głupi, by się z tym afiszować.
Spotkała go za to sprawiedliwa kara. I dobrze się stało.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. To byl
prawdziwy majstersztyk w wykonaniu premiera M.Morawieckiego.
2. Sukces Polski jest
trochę innego rodzaju. Polega on na tym, że powstał nowy podmiot polityczny w UE i jego punktem centralnym może być ..... no właśnie, kto? Polska? Może Włochy. Nie jego punktem centralnym jest PiS!
Co do Timmermansa, to ja sądzę, że rzeczywiście jest on wręcz polonofilem i nie szydzę tu ani trochę. On chciał dla Polski jak najlepiej, oczywiście jego zdaniem. Jestem przekonany, że on wierzy w tzw. wartości europejskie, wierzy że ich respektowanie daje ludziom szczęście a krajom pomyślność!
Bardzo ważnym elementem nowego kształtu UE jest pierwszy krok do tworzenia raczej wspólnoty wartości a nie wspólnoty elit. Z tradycyjnego punktu widzenia PiS nic nie wygrał, bo ani żaden Polak, ani żaden Włoch, ani nikt z grupy buntowników nie piastuje ważnego stanowiska w Unii a mimo to buntownicy są zadowoleni. Wydaje się, że buntownikom bardziej chodzi o skutki polityczne niż o perspektywy kariery osobistej poszczególnych ludzi. Prawdę powiedziawszy wydaje się, że to podejście jest nowością w Europie elit. Czy stanie się popularne? Na pewno nie od razu. Do tej pory istota procesów politycznych w Europie polegała na starciu ambicji osobistych pretendentów do różnych stanowisk z trudną do okiełzania rzeczywistością, zaś skuteczność polityka polegała głownie na tym, że potrafił przekonać wyborców, że ich lubi. Nikt natomiast nie traktował poważnie swoich zobowiązań wyborczych, bo i wyborcy byli lekcewarzeni. Wyborcy nie byli stroną realnej polityki. Teraz zaczyna być inaczej. Zarówno PiS jak i nowy rząd Włoski starają się realizować "kontrakt wyborczy" co ich odróżnia np. nie tylko od Macrona ale i od wielu innych.
Odrzucenie Timmermansa jest widomym znakiem tego, że w polityce europejskiej nie opłaca się używać Unii do realizacji swoich fobii ideologicznych, że trzeba raczej podporządkowywać się zdaniu wyborców z różnych krajów. To wielka zmiana.
Nie wierzę natomiast w te wszystkie dywagację o wypuszczeniem Timmermansa jako zająca i innych podobnych teorii. Na tym szczycie groziło realnie, że w ogóle nie zostaną wybrane żadne nowe władze Unii i stąd pomysł Macrona by władzę objęli ludzie "bez właściwości", za to bardzo biegli towarzysko. To całkowicie zmienia charakter Unii Europejskiej i jest swego rodzaju propozycją kompromisu z nami. Oni mają to co najbardziej lubią, czyli stanowiska a my zapewne będziemy mieć większy wpływ na sprawy Unii, bo jej władze nie będą realizować żadnej utopii tylko załatwiać sprawy bierzące. Ciężar sporu ideologicznego zostanie więc przeniesiony na inne pola, bo przecież nie ustanie.
Oczywiście "Europa Elit" nie została obalona, będzie więc próbować przywrócić stary porządek a do tego potrzebują struktury instytucjonalnej, która mogła by się zawalić, gdyby nie udało się wybrać nowych władz.
Tyle, że może to wszystko też wskazywać, że UE podąża śladem Cesarstwa Rzymskiego w którym sam fakt posiadania tytułu np. senatora lub sprawowania jakiegoś urzędu stał się w końcu dobrem samoistnym a nie narzędziem do uprawiania polityki.
Chyba więc w sprawach europejskich nie jest źle.
uparty