Grafomania Remigiusza Mroza - II
Stara prawda glosi, ze slabe, nieumiejetnie skonstruowane zakonczenie powiesci moze zniszczyc wczesniej uksztaltowane dobre wrazenie o niej. Dziala tu mechanizm sklaniajacy ludzi do zapamietywania ostatniego zdania w akapicie czy ostatniego akapitu w ksiazce. A, ze zakonczenie pelni miedzy innymi funkcje rezonowania, tzn. wracania w przyszlosci do myslenia o przeczytanej ksiazce, to wrazenie rozciaga sie na dluzszy okres czasu.
"Przewieszenie, ksiazka Remigiusza Mroza, ktora wlasnie staram sie recenzowac, zaczyna sie od slow: "Wiktor Frost nie odrywal wzroku od mogily". Kilka stron dalej komisarz wraca do smierci kobiety, ktora kochal, Olgi Szrebskiej, dziennikarki NSI: "Po raz kolejny wrocil myslami do momentu, gdy wrocil do szpitalnej sali. Zobaczyl krew na poscieli i uslyszal ciagly sygnal aparatury medycznej, ktorego podzwiek zdawal sie towarzyszyc mu od tamtej pory".
Komisarz zrobil zmarlej serie zdjec, ulozyl jej rece i zawiadomil personel szpitala. Pozniej technicy policyjni zrobili odciski palcow z ciala zabitej. Nalezy przypuszczac, ze Forst nie omieszkal uczestniczyc w Mszy Sw. za dusze zmarlej i w jej pogrzebie.
Ostatnie zdanie na 461 stronie ksiazki brzmi: "Olga Szrebska odwrocila glowe i spojrzala na niego bez wyrazu. Nie odpowiedziala". W tym to momencie leglo w gruzach zaufanie czytelnika do autora ksiazki. Ujawnil, ze nie panuje nad caloscia. Utrata autorytetu byla natychmiastowa.Przeciez rownie dobrze mogl zamiast nieprawdopodobnego zmartwychwstania dziennikarki ozywic starego banderowskiego zbrodniarza Lowotara, ktorego komisarz zastrzelil na Ukrainie i kula utkwila w czaszce.
W krytyce literackiej takie rozwiazanie spadajace z sufitu czy z ksiezyca nazywane jest "Deus ex machina" (Bog z maszyny). Tworca tricku byl piszacy dwa i pol tysiaca lat temu tragik grecki Ajschylos. W sztuce "Eumenides" uzyl po raz pierwszy bogow unoszonych ponad scene albo spuszczanych z gory przy pomocy maszyn prostych (dzwignie, itp.). Bog pojawial sie by rozwiazac problemy, ktorych autor nie potrafil rozwiazac.
R.Mroz uniknal odpowiedzialnosci za prace nad kluczowa czesc ksiazki. Zakonczenie nie moze byc efektem spontanicznych pomyslow. Niektorzy autorzy ze wzgledu na jego waznosc zaczynaja od pisania od precyzyjnego zakonczenia powiesci. Tu nie moze byc lipy. Nie mozna spaprac. Zakonczenie musi byc w sposob dobrze przemyslany, starannie wypracowane, czy jak kto woli - zarobione, w toku calej opowiesci. Musi wynikac z calosci intrygi, a dokladniej plynnie, logicznie, dramatycznie i emocjonalnie z osobowosci wystepujacych postaci i konfliktow je laczacych. Jest konsekwencja dajacych sie wyobrazic i odpowiednich dramatycznie wydarzen rozgrywajacych sie pomiedzy glownymi postaciami powiesci, w tym przypadku komisarza i mordercy.
Gdyby przedstawic graficwykres akcji powiesci kryminalnej, to bylaby to zygzagowata linia wznoszaca. Na jej koncu musi znajdowac sie Mocne Uderzenie (Bang). Policjant czy detektyw lapie albo zabija morderce. Jakkolwiek, choc rzadko, calosc nie ma szczesliwego zakonczenia. Postac przestepcy czy okolicznosci jego zlapania/zabicia zwykle sa dla czytelnika niespodzianka. Czytelnik od poczatku stara sie rozszyfrowac tajemnice, a obowiazkiem autora powiesci kryminalnej jest kierowanie go na mylne slady.
Czytajac ksiazke Mroza oczekiwalem, ze wraz ze zblizaniem sie finalu autor zacznie szybko zwijac calosc, schludnie zawezac tak, by na koniec pozostalo juz tylko Grande Finale. Jednak autor tego nie zrobil. Pozostawil niechlujnie "dyndajace" elementy. Ich przykladem jest niewyjasniona sprawa porwania Agaty Osicy, corki podinspektora Edmunda Osicy. Komisarz Forst w pierwszej czesci powiesci namawial swa byla dziewczyne, by byla ostrozna, gdyz czai sie niebezpieczenstwo. Pozniej przekonal jej ojca i mieszkanie Agaty znalazlo sie pod obserwacja i opieka policji. Jak wiec moglo udac sie jednemu czlowiekowi po uderzeniu ofiary w glowe wytaszczyc ja z mieszkania i wywiezc ja na Slowacje? Gdzie byli funkcjonariusze?
Zakonczenie "Przewieszenia" jest jedna wielka parodia. Wlasciwie autor nowatorsko rozlozyl je na trzy czesci. Wlasciwe zakonczenie powinno nastapic w czasie oczekiwanego pojedynku na gorze noszacej nazwe Szatan. Tutaj wystarczylo troche popracowac, wylac troche potu i daloby sie uniknac katastrofy. Okazalo sie jednak, ze powieszony tam czlowiek to Lukasz Bortnowski, ktory nie byl Bestia z Giewontu. Zas nieudolni i podli prokuratorzy doprowadzili do aresztowania komisarza Forsta zarzucajac mu zbrodnie, ktorych nie popelnil, czyli czworki turystow w Tatrach, Agaty Osicy a nawet Olgi Szrebskiej. Rekord swiata w manipulacji. Jedynie odstrzelenie Lowotara odpowiadalo prawdzie.
W rezultacie otrzymalismy zakonczenie pelne niejasnosci. Forst trafil do wiezienia na dlugotrwala odsiadke. Jego szanse przezycia jako bylego policjanta w populacji wieziennej zapowiadaly sie dosc marnie.Skonfundowany byl nawet Iwo, Bestia z Giewontu. Mial wielka ochote na dokonczenie rozgrywki z Forstem, ale okolicznosci te szanse znacznie oddalaly, a moze nawet na koniec mogly uniemozliwic. W sumie autor dostarczyl plaskiej koncowki, co nie moglo usatysfakcjonowac czytelnika. Niejasnosci, niepewnosc na zakonczenie sa do przyjecia w literaturze pieknej. W powiesciach kryminalnych sa grzechem smiertelnym.
No, ale R.Mrozowi udalo sie popelnic, zaraz potem, jeszcze jeden tej wagi blad. Wyglada to na swego rodzaju mistrzostwo.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. https://www.youtube.com/watch
2. @Tymczasowy
szczęśliwie uniknęłam czytania tego grafomana. Dzieki Tobie już nawet na to nie spojrzę.
Miał pecha grafoman, że trafiłeś na jego partaninę.
Po dokładnym studiowaniu klasyki kryminału trafić na partacza :)
Mokra plama.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Marylu
To postepak. I to nadzwyczaj podly. Wkrotce to pokaze.