Różne oblicza totalitaryzmu

avatar użytkownika FreeYourMind

Przywykliśmy do uważania za totalitaryzm jedynie takiego systemu opresji, w którym relacje społeczne podszyte są ciągłym strachem przed eskalacją terroru ze strony Bezpieki i uzurpatorskiej władzy czerwonej lub brunatnej. Tymczasem, na co zwrócił uwagę już jakiś czas temu N. Postman w swojej książce "Zabawić się na śmierć", totalitaryzm wcale nie musi przyjmować postaci znanej nam doskonale z wizji G. Orwella.

Równie dobrze bowiem może to być świat prorokowany przez A. Huxleya, w którym mechanizmem generującym trwałą atomizację społeczeństwa nie jest już szczucie, terroryzowanie, inwigilacja itd., lecz dostarczanie coraz to większych przyjemności doprowadzających do całkowitego zniewolenia i zdeprawowania człowieka.

 



W zabawnym (nie tylko dla dzieci) amerykańskim filmie „Wall:e”, przedstawieni są „obywatele przyszłości”, którzy mają tak znakomicie zorganizowane, zautomatyzowane życie, że właściwie nie ruszają się z wygodnych foteli, w których się poruszają, zaznają najrozmaitszych rozrywek, jedzą, porozumiewają się itd., a wszystko to, by egzystencja była lekka, łatwa i przyjemna, tzn. by nic nikogo nie męczyło, by nie trzeba było się w żadnej sprawie w żaden sposób wysilać. Czy nie jest to swego rodzaju totalitarny ideał, który obecnie z wolna, lecz nieuchronnie realizujemy? Piszę to w nawiązaniu do tekstu hrabiego Pim de Pima (http://www.blogmedia24.pl/node/8094), w którym rozwija on wątek podjęty przeze mnie w Radiu Tyrana, a dotyczący deformowania i dekonstrukcji historii we współczesnej Polsce (http://www.polis2008.pl/).



Usilna i metodyczna praca nad wyjałowieniem świadomości przeciętnego obywatela i skierowaniem jej wyłącznie na takie „tematy”, które Sternicy uważają za warte propagowania, odbywa się, co warto podkreślić, za pomocą całej skomplikowanej machiny państwowej i medialnej. W gruncie rzeczy uzyskaliśmy już taki stopień „oddzielenia się” struktur państwowych od struktur społecznych czy od zwykłych ludzi, że można powiedzieć, iż ponownie kształtuje się (znana nam z peerelu) dychotomia: my – oni. Edukacja na wielu szczeblach zamienia się po prostu w antyedukację, czyli dostarczanie dzieciom i młodzieży niespójnego, zagmatwanego, paradoksalnego, migawkowego itd. obrazu świata (na szczęście w wielu szkołach katolickich to zjawisko jest dostrzegane przez rodziców, którzy mogą przeciwdziałać wdrażaniu idiotycznych programów ministerialnych), zaś środki masowego przekazu dbają - z niebywałą wprost pieczołowitością - by w umyśle zwykłego obywatela podtrzymywać stan wiecznego, przyjemnego „teraz”, stan, w którym nie myśli się w ogóle o historii, a „konstrukcję przyszłości” pozostawia się „ekspertom”. Oczywiście pojawiają się czasem jakieś (kontrolowane przez Sterników) „przebłyski przeszłości”, ale głównie w charakterze ckliwych reminiscencji lub też rozweselających scen z „ukochanych peerelowskich” produkcji typu „Czterej pancerni i pies”, „Stawka większa niż życie”, „Czterdziestolatek” itp.



Można by się zdumiewać tym, że przy istnieniu tak potężnych koncernów medialnych od tylu lat nie zrealizowano ani porządnych seriali historycznych, ani wielkich obrazów kinowych (film „Katyń” wolę przemilczeć, odsyłam zresztą do znakomitej i miażdżącej recenzji prof. J. Trznadla (http://www.jacektrznadel.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=69&Itemid=31)), nie istnieje też coś takiego jak propagowanie wizerunków i życiorysów największych polskich bohaterów XX w., typu Pilecki, Heda, ks. Popiełuszko i in., by wymienić pierwszych z brzegu. Wiemy jednak, że machina medialna nie została w Polsce uruchomiona po 1989 r., by włączyć się w proces „przywracania do życia”, reanimowania (niszczonej metodycznie w komunizmie) świadomości historycznej obywateli, ponieważ sam ten proces (który nawiasem mówiąc wydawał się czymś fundamentalnym przy budowie „nowego państwa”) wcale nie stanowił priorytetu dla większości rządowych gabinetów ostatniego dwudziestolecia. Podkreślano zresztą wielokrotnie, że po pierwsze, zbytnie zagłębianie się w historię, a zwłaszcza w archiwa, prowadzi do wzniecania „nienawiści”, do „polowań na (czerwone) czarownice” i wpędza nas w „polskie piekiełko”. Po drugie, twierdzono, takie ostentacyjne oglądanie się za siebie uniemożliwia żwawy marsz ku lepszemu jutru (swoją drogą, to że akurat doprowadzający Polaków do zapaści cywilizacyjnej komuniści lansowali i lansują hasła typu „wybierzmy przyszłość” stanowi przejaw wyjątkowego wprost chamstwa czerwonych), bo przecież trzeba stawiać nowe domy, rozbudowywać sieci autostrad, wznosić nowoczesne fabryki itd. Po trzecie zaś, choć może nie mówiono tego zbyt głośno, uważano, iż jeśli się człowiek zbytnio zamartwia „polską martyrologią” to zwyczajnie głupieje i coś niebezpiecznego może mu przyjść do głowy (czy ktoś pamięta, jak po wyborze A. Kwaśniewskiego na prezydenta, niektórzy publicyści zadrżeli, by się nie znalazł współczesny polski E. Niewiadomski?).



Nie jest jednak tak, że pozostawiono próżnię. Przeszłość nie została skasowana, jakby nie stało się zupełnie nic. Jakaś propedeutyka historii współczesnej cały czas funkcjonuje – trochę na zasadzie elementarza, a więc przekaz konstruowany jest w taki sposób, by „nie przemęczać”, „nie przeciążać” umysłu odbiorcy, tzn. by „pigułki historii” były lekkostrawne i przyjemne w smaku przy łykaniu. Regularnie, rok w rok przecież przypomina się o wiekopomnym „obaleniu komunizmu”, o „porozumieniu ponad podziałami”, „bezkrwawej rewolucji”, jak też o konieczności dziejowej związanej z wprowadzeniem stanu wojennego przez „generała Jaruzelskiego”. Cofając się dalej, podkreśla się wagę „marca 1968” jako punktu zwrotnego w powojennej historii Polski, a stąd już jest krok do „lekcji o polskim antysemityzmie”, ponieważ przy okazji podkreśla się, że to Polacy, a nie PZPR ze swoją sztandarową „walką z syjonistami”, doprowadzili wtedy do emigracji wielu osób pochodzenia żydowskiego. Dalszy ciąg tej mitologii znamy, więc nie będę go tu przytaczał.



Metoda masowego uczenia historii za pomocą nieskomplikowanej sieci prostych skojarzeń odnosi ten wymierny skutek, że przeciętny Polak więcej wie o „okrągłym stole” aniżeli o powojennym podziemiu antykomunistycznym; że zna lepiej biografię „człowieka, który sam obalił komunizm” aniżeli życie Pileckiego; że potrafiłby bez większego trudu wymienić, jak podejrzewam „premierów” peerelowskich „rządów” oraz „pierwszych sekretarzy PZPR”, natomiast nie potrafiłby podać nazwisk polskich szefów gabinetów ministerialnych z międzywojnia. Z kolei płytka świadomość historyczna poddaje się stosunkowo łatwej presji ze strony oblegających przeciętnego Polaka mediów, które dzień w dzień wiercą mu dziurę w głowie rozmaitymi formami „info-rozrywki” (infotainment).



W tej jednak sytuacji należy dążyć do tworzenia takich form edukacji historycznej, które byłyby łatwodostępne i zarazem profesjonalnie przygotowane, a mogłyby stanowić materiał poglądowy zarówno dla zwykłego obywatela poszukującego porządnej wiedzy o przeszłości, jak i dla nauczycieli, którzy nie chcą poprzestawać na ministerialnych programach euro-urawniłowki. W szkołach – w sytuacji konsekwentnego redukowania ilości lekcji historii, o czym już parokrotnie pisał w „Rz” prof. A. Nowak - można organizować zajęcia pozalekcyjne, kółka zainteresowań, spotkania ze świadkami lub uczestnikami jakichś ważnych wydarzeń. W Internecie zaś należy tworzyć wspólnie, zbierając oczywiście grono specjalistów, encyklopedię historyczną, ogólnie dostępną, stanowiącą przeciwwagę dla zakłamanej wikipedii, która to tylko dlatego, że promowana jest jako „jedyna oferta na rynku”, stała się jakimś „powszechnym źródłem wiedzy”, choć tak naprawdę jest ponurym przykładem zorganizowanej pseudowiedzy.



Jan Paweł II powiedział kiedyś, że demokracja bez wartości może się zamienić w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm. Mamy chyba świadomość, że w Polsce właśnie taką ‘demokrację bez wartości’ od 20 lat się wprowadza i z tego choćby powodu powinniśmy się temu procesowi czynnie przeciwstawiać właśnie poprzez reanimowanie świadomości historycznej Polaków, ta zaś bowiem może być trwałym oparciem dla nowego państwa. Nowego, nie postkomunistycznego.

35 komentarzy

avatar użytkownika ckwadrat

1. +

.
avatar użytkownika Maryla

2. encyklopedię historyczną, ogólnie dostępną, stanowiącą przeciwwa

@FYM to jest jak najbardziej wykonalne, trzeba tylko dotrzec z taka inicjatywą jak najszerzej i powierzyc piecze nad nią osobom wysoce moralnym i wiarygodnym. Tu widze pole działania dla naszej Fundacji. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Gemba

3. Poruszyłeś ważny problem Free.

Problem edukacji historycznej. Tu bardzo wiele zależy od nauczyciela, jego wiedzy i dobrej woli. Szukając na yt najlepszego technicznie nagrania "K.Levittoux" Gintowskiego, pod jednym z filmików znalazłem komentarz młodego człowieka, ucznia. Opisał on jak jego nauczyciel odtworzył tę wstrząsającą pieśn na lekcji i zainicjował dyskusję o patriotyźmie, odwadze i poświęceniu. Z komentarza wynikało, że ta lekcja zrobiła na uczniu wielkie wrażenie. Oby takich nauczycieli było wielu. Pozdrawiam.
Maciej Gemba
avatar użytkownika FreeYourMind

4. Maryla

oczywiście do takiego przedsięwzięcia należałoby zebrać zespół naukowców gotowych podjęcia się realizacji takiej inicjatywy. Rzecz jest więc przyszłościowa, pozdr
avatar użytkownika FreeYourMind

5. Gemba

ja wierzę, że wciąż jest wielu jeszcze nauczycieli, którzy nie zwariowali i nie myślą "Wyborczą" czy TVN-em, pozdr
avatar użytkownika jan.nowak1

6. @ FYM-ie - encyklopedia

Napisałeś że do takiego jak encyklopedia" przedsięwzięcia należałoby zebrać zespół naukowców gotowych podjęcia się realizacji takiej inicjatywy." Ciekaw jestem gdzie ich znajdziesz, by była to prawdziwa historia, zgodna z tym co zawierają źródła, a nie tym co wypada mówić... Czyżbyś nie był świadom skali - najłagodniej mówiąc - niechlujstwa naukowego wielu (bo oczywiście nie wszystkich) polskich (i to nawet czołowych) historyków, i tego jak zniekształcają (pisząc nawet wbrew najbardziej bezdyskusyjnym faktom, albo wręcz ich nie znając, a mimo to pisząc) dzieje Polski? Nawet te bardziej odległe - średniowieczne? Postępują wg zasady "Fakty są inne, tym gorzej dla faktów", itp. W przyczyny i motywacje takiego postępowanie juz nie wnikam, bo czasem są one co najmniej przerażające...
avatar użytkownika michael

7. Znaczenie rzeczownika TOTALITARYZM ...

nie ma nic wspólneg z brutalną opresją, przemocą ani ze zbrodniczym działaniem. Najłatwiej wyczuć znaczenie pojęcia TOTALITARYZM, zastanawiając się chwilę nad synonimami przysłówka totalnie: czyli łącznie, ogółem, razem, zupełnie, w sumie, sumarycznie, w całości, wspólnie, absolutnie, kompletnie, całkowicie, bezwzględnie, całościowo, krańcowo, nadzwyczajnie, niezwykle, skrajnie. Wmawianie ludziom kojarzenia słowa TOTALITARYZM ze zbrodniczymi legionami SS, gestapo, NKWD, albo nawet tylko ze słodkim uśmiechem Kiszczaka jest oszustwem. Jest pierwszą totalną manipulacją XXI wieku. Jest absolutnym NLP. Jest bezwzględnym chwytem programowania neurolingwistycznego - w skali globalnej. To nie chodzi o to, że zniewalanie narodów następuje brutalnie. Tu chodzi o to, że ich zniewolenie i totalne ogłupienie następuje zupełnie, skrajnie i całkowicie do końca, czyli totalnie. Dobrowolnie czy przymusowo, jaka różnica? Kojarzenie TOTALITARYZMU z brutalną satrapią totalnie znieczula na miękkie kajdany, dławiące społeczność globalną, odwraca uwagę od manipulacji, które jak delikatne dotknięcia piórkiem w chińskiej torturze, mogą zagłaskać kota na śmierć. Totalitaryzm nie musi stosowac przemocy fizycznej, totalne zniewolenie równie dobrze może być skutkiem terroru i zastraszania, jak podstępnego kuszenia, zwodniczych obietnic, czy programowania neurolingwistycznego, ostatnio bardzo chętnie stosowanego przez diabły z piekła rodem, dzieci Lucyfera, Marksa i Engelsa. Stara diabelska polityka, znana od początku świata, wśród zwierząt, roślin i wszelkich innych żywioł. Pro memoriam: Rosiczka na początku zwodzi pięknym zapachem i prześliczną sukienką, później znieczula i zatruwa umysł, by obezwładnić zdobycz i zawsze z trzaskiem zamyka zębatą paszczę, by brutalnie pożerać swoją ofiarę. Jak modliszka, która kusi seksem i słodyczą miłości, by później zabić kochanka w JEGO ekstazie. Kuszenie jest w każdym z totalitaryzmów jedynie grą wstępną. SS, gestapo albo NKWD i SB pojawiają się później. Pamiętajmy, Adolf Hitler najpierw słodko schlebiał wszystkim, później wygrał demokratyczne wybory. Jesienią 1931 roku. A jego imię było PROPAGANDA.
avatar użytkownika Kirker

8. Michael

ja widzę tutaj jeszcze inną zagrywkę. Jeżeli ludzie myślą tylko o żarciu i seksie, to da się z nimi zrobić wszystko. Dadzą sobie odbierać 80% zarobionych pieniędzy, będą godzić się na wszystkie prawne absurdy. W społeczeństwie konserwatywnym każda próba podniesienia podatków czy zakazów dotyczących broni palnej mogłaby doprowadzić do sprzeciwu. Tak samo ingerencji w gospodarowanie swoją własnością prywatną. A teraz społeczeństwo akceptuje stan, w którym nawet na postawienie muszli klozetowej teoretycznie trzeba mieć pozwolenie, w którym ludzi zmusza się do posyłania dzieci do państwowej centralnie sterowanej szkoły, w której są indoktrynowane na Pawki Morozowów spod znaku tęczowej swastyki, w którym państwo dotuje antysztukę w postaci ukrzyżowanych genitaliów itd. pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
avatar użytkownika Dominik

9. nauka historii wspólczesnej - podstawowym obowiązkiem szkoły!

W ramach tworzenia tworu pod nazwą homosovieticus, zaprzestano uczenia w szkołach historii. W tym systemie wychowano kilka pokoleń l e m i n g ó w. Skutecznie likwidowano autorytety, relatywizowano zasady moralne, a słowa honor i ojczyzna pozostawały tylko na starych sztandarach. Na tej glebie wyrosło środowisko Michnika, Kuronia czy Geremka. I dzisiaj tenże współczesny "Gall" syn Ozajasza - juz nie Anonim, usiłuje interpretować współczesną nam historie. A wraz z nim wszelkiej maści typy z tytułami profesorskimi. Czy w NORMALNYM kraju mógłby zdarzyc sie przypadek dr Migalskiego? Retoryczne pytanie...
tede
avatar użytkownika FreeYourMind

10. jan nowak1

myślę, że sami się powoli znajdą.
avatar użytkownika FreeYourMind

11. michael

totalitaryzm może być zarówno brutalny, jak i łagodny. Jednakże istnienie tego ostatniego nie dezawuuje istnienia tego pierwszego. Jest jeszcze jedna kwestia - na ile pewne destrukcyjne siły drzemią w danej kulturze, tak jak to było w Niemczech czy Rosji, gdzie, jak można sądzić, totalitaryzm znalazł ożywczą glebę kulturową. Bez względu na to, czy najpierw coś pachnie, a potem przychodzi kulturowa śmierć, ważne jest to, że część ludzi zgłasza do totalitaryzmu dobrowolny akces.
avatar użytkownika jerry

12. FYM-ie,

czy to prawda, że startujesz w tym roku również?

jerry

avatar użytkownika michael

13. FYM-ie. Co dziwniejsze, także i w roli ofiar.

Dobrowolnoćć uczestniczenia w totalitaryzmie po stronie katów, wydaje się być mniej dziwna. Ale jak się tak poważniej zastanowić, zarówno kaci, jak i ich ofiary są przede wszystkim zniewolone. Każde z nich na swój sposób, ale zniewolone. Jest to intrygujące zagadnienie aksjologiczne, ale co raz bardziej przekonuję się do koncepcji cywilizacyjnej unii ofiar totalitaryzmu po stronie społeczności kapo i po stronie społeczności więźniów. Obie społeczności są zniewolone,... Uchodzący teraz za bohatera powstania w Warszawskim Gettcie Marek Edelman, na przykład. Całkiem nie lepszy od niedawnych głównych postaci filmu "Defiance". Sam kiedyś opowiadał, co naprawdę robił.
avatar użytkownika FreeYourMind

14. jerry

zajrzyj na forum, tam się wypowiedziałem szerzej.
avatar użytkownika FreeYourMind

15. michael

myśląc zaś o współczesnej Polsce niezbędna więc wydaje się ciężka praca u podstaw, przypominająca Polakom, kim są, skąd ich ród i jak powinno wyglądać normalne polskie państwo. Potrzeba pracować nad przełomem kulturowym zmierzającym do obalenia postkomunizmu.
avatar użytkownika Koteusz

16. Słusznie, moim zdaniem, zauważa Michael pisząc, że...

... "Wmawianie ludziom kojarzenia słowa TOTALITARYZM ze zbrodniczymi legionami SS, gestapo, NKWD..." Bo to faktycznie jest tylko mydlenie oczu i spłycanie zagadnienia do najbrutalniejszych w zasadzie przejawów totalitaryzmu. A służy to odwracaniu uwagi od rzeczy dziejących się tu i teraz, od stosowania totalitarnych metod np. nauczania młodzieży, która po takim "spłyconym kursie" nie ma pojęcia o historii, znaczeniu postaci historycznych, wydarzeniach mających istotne znaczenie dla losów kraju w przeszłości. Tym samym taka ocena dziejów, "skrzywione spojrzenie" na nie, nie pozwala na trzeźwą ocenę obecnych wydarzeń. Wszystkie te "hasłowe", "prostoskojarzeniowe" elementy wiedzy - o czym pisał własnie hrabia Pim de Pim, powodują, że wrażliwość młodych ludzi jest systematycznie ograniczana. A po co? Tego już chyba nie muszę tłumaczyć, bo przecież oczywiste jest, że społeczeństwem słabo wykształconym (i wcale nie mówię tutaj o "tytularnym" wykształceniu), myślącym wedle standardów narzuconych przez włodarzy - znacznie łatwiej kierować. Ale się nagadałem, choć chciałem znacznie krócej. :) pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika michael

17. FYM-ie. Dotykasz bardzo ważnej sprawy.

Nie ma, nie istnieją dwa totalitaryzmy. Jest jeden. Obecność lub nieobecność przemocy fizycznej jest bardzo mało istotnym czynnikiem różnicującym. Pisałem już kiedyś, przy okazji budowy WSPÓŁCZESNEJ DEFINICJI KOMUNIZMU, że przemoc fizyczna jest tylko jednym z wielu narzędzi, fakultatywnie używanych przez totalitaryzm. Fakultatywnie, czyli według wyboru. Sens jest gdzie indziej. Różnica jest taka jak pomiędzy maską, a noszącym ją bandytą. Maska także jest narzędziem, służącym konkretnym, wybranym przez gangstera celom. Ma wprowadzać w błąd, jest narzędziem nacisku i terroru,... Istnienie łagodniejszej wersji totalitaryzmu absolutnie nie dezawuuje jego wersji brutalnej i odwrotnie. To jest tak trochę jak z rekinem ludojadem. Bywają dni takie, w których nie jest głodny, czasem wybiera z karty inne dania, ale tak zasadniczo wciąż jestym samym rekinem ludojadem. To tylko zależy od konkretnej sytuacji, w której ten totalitaryzm jest. I od niczego więcej. Istotnym spostrzeżeniem jest podniesiony przez Ciebie fakt taki, że totalitaryzm jest zjawiskiem cywilizacyjnym, o konkretnych korzeniach aksjologicznych, i dlatego jego wdrożenie wymaga konkretnej trepanacji czaszek całego społeczeństwa. Totalitaryzm to po prostu cywilizacja turańska, a podbój innych cywilizacji może się skutecznie zrealizować tylko poprzez wykorzenienie fundamentu aksjologicznego atakowanej cywilizacji. Agresja totalitaryzmu, jest agresją aksjologiczną, służącą celowi agresora. Nawet zniewolenie całych społeczeństw nie jest celem strategicznym totalitaryzmu. To tylko cel pomocniczy, albo tylko narzędzie podboju albo dowodzenia. Celem jest podbój. Zniewolenie jest rozwiązaniem organizacyjnym. I na tym polega zasadniczy wybór cywilizacyjny. Sposób zniewalania, batem czy przekupstwem, bez znaczenia i tak zawsze na końcu jest demoralizacja. Dlatego też, z mojego punktu widzenia, w totalitaryzmie najstraszniejszy jest totalny demontaż systemu wartości. Gdy ludzie tracą umiejętność odróżniania dobrego od złego, to jest jeszcze pół biedy. Tragedia staje się wtedy, gdy ludzie tracą zdolność do zauważania możliwości tego odróżniania, tracą zdolność i potrzebę wybierania pomiędzy dobrem a złem. To jest nihilizm totalny.
avatar użytkownika FreeYourMind

18. michaelu

przy takim ujęciu, zgoda.
avatar użytkownika FreeYourMind

19. Koteusz

tym większe obowiązki spadają na tych ludzi, co coś wiedzą. By dzielieli się tą wiedzą z potrzebującymi, po prostu. Pozdr
avatar użytkownika michael

20. WSPÓŁCZESNA DEFINICJA KOMUNIZMU

tam jest - http://michael.salon24.pl/27062.html Tak, fundamentalnym wyborem cywilizacyjnym jest alternatywa: - Czy ludzie są przedmiotem, czy podmiotem na scenie dziejów? Gdy homo sapiens jest uznane jako przedmiot indywidualnie, a także jako "lud", "społeczeństwo" czy "masa pracująca", wtedy rzeczywiście indywidualność, tożsamość, osobowość i wszelkie ludzkie cechy stają się nieistotne. Satrapom jest obojętne, czy nas oszukają czy zabiją. Zniewalanie całych narodów staje się rozwiązaniem organizacyjnym, a cyniczna pogarda sposobem myślenia obozowych cappies, mniej lub bardziej celebrities wśród capo di tutti cappi. _______________________________________________________ Ta kopia WSPÓŁCZESNEJ DEFINICJI KOMUNIZMU jest ładniejsza, bardziej mi się podoba. http://michael.arch.salon24.pl/27062,index.html
avatar użytkownika michael

21. FYM-ie. czy zauważyłeś, że między nami zwykle brak polemiki?

Bardzo rzadko poledmizujemy, zwykle nasze rozmowy okazują się polegać na sprecyzowaniu czy wyjaśnieniu poglądów. Z tego powodu możemy iść dalej, ponieważ nie musimy dochodzić rozumienia rzeczywistości na poziomie elementarnym. ALE OD TEGO MOMENTU MUSIMY BARDZO UWAŻAĆ i dobierać do rzeczy bardziej starannie, by nie nabierać się na pozory lub nawet wraże przynęty, tak jak to zauwazył KOTEUSZ. Tak trzeba, bo nie możemy nigdy zapominać, o tym, że totalitarna władza zawsze oszukuje, kłamie, zasłania się pozorami, odwraca uwagę, pokazuje rzeczywistość w fałszywym świetle, niszczy wszelkie punkty odniesienia, miary, wagi i wartości. O tym co dobre, a co złe, co jest prawdą, a co fałszem - decyduje Donald Tusk. Czysty pozytywizm prawny. Na tym to polega.
avatar użytkownika michael

22. @ Koteusz.

Ustaliliśmy, jak widzę, mamy we trzech wspólną ocenę tego zjawiska. Rzeczywiście, odgłupianie jest jedną z naszych misji.
avatar użytkownika Maryla

23. Michaelu

Witam, stęskniłam się za Tobą ;) Już mi na Salon 24 tylko Pan Michał Zieleśkiewicz pisze fantastyczne komentarze, coraz tam puściej i smętniej. Masz ferie, ze dzisiaj buszujesz na BM 24 ? ;) pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

24. Marylo ulubiona.

Nie mam żadnych ferii. Mam zwykły weekend w piątek wieczorem. Niestety kończy mi się ten weekend w sobotę po południu. Może jeszcze przeciągnę to dziwne zjawisko do wieczora. Ale i tak cieszę się z wymiany z Tobą choć paru zdań. __________________________________________________________ A jeśli chodzi o Twój blog. Miałem wbity w przeglądarkę adres Twojego tekstu o "Nabucco?". http://maryla.salon24.pl/380037.html. Zaglądam i zaglądam, wciąż widzę ten sam tekst, a w rubryce "notki wciaż widzę ten tytuł jako pierwszy. Nabucco? wciąż widzę i nic nowego. Na tej stronie nie ma żadnego odsyłacza do żadnego następnego Twojego tekstu. Dumam i myślę, że zrezygnowałaś w pisania do S24, który także i w ten sposób, programowo prowadzi politykę izolowania czytelników od blogerów. To jest ekonomiczny strzał w stopę tego nieszczęsnego portalu. A przyczyną jest nieudolność i bezmyślność informatycznej części jego administracji. I tyle.
avatar użytkownika Maryla

25. To jest ekonomiczny strzał w stopę tego nieszczęsnego portalu.

Dokładnie tak. Chociaż nie wiem, jakim cudem, ale moi czytelnicy i tak jakoś trafiają do mnie ;) Szukajcie, a znajdziecie. Ale FYM-a już nie znajdą i pójdą tam, gdzie mogą znaleźć. Zupełnie bez sensu. Miłego weekendu do soboty po południu, a moze nawet do wieczora? pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. blog @Toyah

tez "zapętlony" - zero komentarzy, nawet nie umie dostac się "krętymi drogami", zeby napisac taki komentarz, jak ja - "strona nie została znaleziona". Ile osób dało sobie spokój z próbami dotarcia do tekstów swoich ulubieńców ?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

27. Dziękuję Marylu. A spróbuj kliknąć w ten link do "Nabucco?"

Sama zobaczysz, że na tej Twojej własnej stronie nie ma linków, ani odsyłaczy do następnych Twoich tekstów. Do starszych są, do nowszych nie. Niepojmowalne. Nic. Pozdrawiam serdecznie
avatar użytkownika Maryla

28. wiem Michaelu

ale znalazłam inną drogę do moich materiałów, do których teraz nie za bardzo mogę się dostać, bo brak wyszukiwarki. Idę poguglować - wszystkim radze to samo, niestety, zostaliśmy ubezwłasnowolnieni na swoich blogach. Guglam i mam wszystko - tylko brac ;) Ale ile osób nie potrafi sobie z tym poradzic? Tylko dyżurny Leski jest na SG i się nie "zapętla" ze swoim kolejnym, propagandowym tekstem. Zadziwiajace , nieprawdaż? Cuda jakoweś tuskowe ;)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika hrabia Pim de Pim

29. Tajne komplety?

Po tych wszystkich reformach oświaty polska młodzież powinna chodzić na tajne komplety. Tylko czy będzie się jej chciało? Może wygra "Prince of Persia"? Dzięki za link do recenzji "Katynia". POzdrawiam -

hrabia Pim de Pim

avatar użytkownika Maryla

30. Michaelu, jak wejde cudem na "nowy S 24" to ostania

notka jest wciąz Nabucco ! Na "Nowym Salon 24" - jeszcze większe cuda ! Klikam "moje konto" widze ostanie notki "ulubionych", ale wszyscy sa "zapętleni" - zero komentarzy !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jagna

31. Maryloo Free, michaelu!!!!!

To prawda, coś się dzieje , kontakt z Wami na salonie bardzo utrudniony, myslę, że pod tym kontem został on rozmyslnie zmajstrowany. Takie osoby jak, ja dopiero srtartujące ....po wiedzę i rzetelną informacje to wielki problem. Z Fymem mam tylko tu na Blogmedia kontakt . Polis leży "odłogiem " , bo nie potrafię sobie poradzic z rejestracją tak samo z Salonem ,czytam WAs szukam też różnymi sposobami, dużo mi daje -informacje wymieniane między Wami. Nie potrzebuje WAm mOwic ,że ten proces "pracy u podstaw" to wierzchołek przysłowiowej "góry lodowej". Bardzo sie cieszę na obecnośc michaela na tą Waszą polemikę.To najprawdziwsza prawda.... kto raz napije sie z wody ze Czystego żródła, temu już nie smakuje kranówka.To może banalne ,ale tak jest ,z tą prawdą trzeba dochodzic wszędzie, gdzie sie da, a zaczniemy "zwyciężac" jak o "prawdę zacznie dobijac się taki zwykły człek jak ja. Z pozdrowieniami dla Wszystkich od Jagny z Poznania. Marylo jsteś czytana , tylko nikt nie wpisuje, bo trzeba sie znów rejestrowac.
avatar użytkownika Maryla

32. Jagna

Witam, Salon 24 ma kiepskich informatyków, jak tak dalej pójdzie, to rozwala im całe przedsięwzięcie. Sa blogi, które "otwierają się" i takie, które maja "zapętlenie". To musi być coś powaznego, bo zniknięcie notek pisanych na "nowym S 24" świadczy, że cos im padło. Na szczęście mamy miejsce, gdzie można się odnaleźć i publikować dalej. pozdrawiamy serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

33. Witaj Jagna!

Cieszę się, że znowu Cię widzę. A jeśli rozmawiamy o Salonie24, to niestety nie sądżę, że mamy tu do czynienia z jakimś antyprawicowym spiskowaniem. To są objawy niekompetencji, braku wyobraźni, nieodpowiedzialności i cynicznego braku samokrytycyzmu, po stronie salonowej administracji, a szczególnie informatyków. Zakładam, że ONI nawet nie wiedzą o naszych problemach. To jest skutek kolejnej właściwości psychiki takich ludzi. To jest pogarda dla "motłochu". Każda pogarda tego typu jest przejawem patologii, ale ta jest szczególnie wstrętna. Takie są prawdziwe korzenie ksenofobii, wszelkich rasizmów, faszyzmów, segregacji rasowej, seksualnej. Takim facetom mamusia nigdy nie powiedziała, że taki Leonardo da Vinci także jest człowiekiem. Nie jest kumplem Igora Janke, nie jest na liście blogów czerwonych, jest nikim. Leonardo da Vinci? Ten stary Włoch, z krzywym nosem? Czego On tu szuka? Blog niebieski! Przecież ten facet nawet nie jest dziennikarzem! Jego kłopoty i problemy są standardowo obojętne i kwitowane z naturalną i niewymuszoną pogardą. Jak zawsze, wynika to z zupełnego niezrozumienia rzeczywistości, także i rynkowej. O takich wartościach, jak szacunek do innego CZŁOWIEKA, mowy nie ma. CZŁOWIEK - TO BRZMI DUMNIE. Nigdy nie słyszeli o czymś takim. A jeśli już, to nie wierzą, są przekonani o czymś zupełnie przeciwnym. Nawet sami do siebie szacunku nie mają. Pogarda do motłochu,...
avatar użytkownika michael

34. Ale Jagno, spróbuj nawiązać kontakt tam:

http://michael.salon24.pl/379884.html
avatar użytkownika Jagna

35. michael

Dzięki juz jesteś w ulubionych,mus uczyc się "internetu".