Amatorski pokerek prezydenta Trumpa
Prezydent Stanow Zjednoczonych D.,Trump zachwycal kiedy gromil liberalow, czyli lewakow oraz poprawnosc polityczna. Teraz wprawia w oslupienie swoim zachowaniem w dziedzinie polityki zagranicznej. Staje sie coraz bardziej niebezpieczny. Wlasnie odbywa amatorski poker z Korea Polnocna, w bardzo niebezpiecznej dziedzinie, ktora wlasciwie jest niebezpiecznym dla calego swiata polem minowym.
Cala sprawa zaczela sie niepodziewanie i Trump odniosl olsniewajacy sukces. Tak olsniewajacy, ze zaczelo sie mowic o przyznaniu mu pokojowej Nagrody Nobla. Wbrew krakaniu roznych politykow i znawcow wirtuozowsko przeprowadzil rozgrywke w trojkacie: USA-Korea Polnocna - Chiny i w dniu 24 IV 2018 r. doszlo do uzgodnienia przeprowadzenia szczytu USA-Korea Pln. w dniu 12 VI 2018 r. w Singapurze. Strona koreanska wykonala przyjazny gest wypuszczajac zakladnikow a nastepnie wysadzila w powietrze trzy tunele osrodka Punggye-ri, w ktorym wczesniej dokonano wszystkich szesciu prob nuklearnych. Byl to bardzo powazny gest zaslugujacy na uznanie. Potwierdzal dobre intencje strony koreanskiej. Kilka godzin pozniej w dniu 24 IV (czwartek) z samego rana Trump przeslal list do przywodcy Korei Pln., Kim Dzong Una zaczynajacy sie ladnie od: "Wasza Ekscelencjo". W krotkim liscie odmowil wczesniej uzgodnionego spotkania i zagrozil: "Mowisz o o waszych zdolnosciach nuklearnych, lecz nasze sa tak wielkie i potezne, ze modle sie do Boga, by nigdy nie zostaly uzyte".
Decyzja prezydenta Trumpa przyjeta zostala w swiecie ze zdumieniem i wywarla bardzo zle wrazenie. Trudno sie dziwic. Do tego strona koreanska oswiadczyla, ze mimo wszystko chce rozwiazywac problem i wyraza gotowosc spotkania sie "kiedykolwiek i jakkolwiek". Oczywisty punkt dla Kim Dzong Una.
Nastepnego dnia, czyli w piatek rzeczniczka Bialego Domu.Sarah Sanders poinformowala, ze jezeli zapowiadany szczyt odbedzie sie 12 VI, to administracja Trumpa bedzie gotowa. Co wiecej, zespol z Bialego Domu i Departamentu SDtanu przygotowujacy szczyt ma w ten weekend udac sie do Singapuru. Zas samemu Trumpowi przestal przeszkadzac "ogromny gniew i otwarta wrogosc". Zaklaskal na twitterze: "Prowadzimy bardzo produktywne rozmowy z Korea Polnocna na temat przywrocenia planowanego spotkania na szczycie". Czy leci z nimi pilot? Pytanie jest o tyle zasadne, ze w Departamencie Stanu szereg stanowisk (nazywanych "desks") obslugujacych ten obszar swiata nie zostalo jeszcze obsadzonych.
D.Trump ma doswiadczenie w dziedzinie zarzadzania korporacja. Takze w dziedzinie Public Relations. Przywykl do podejmowania personalnych decyzji, gdzie czesto wyczucie, pokerowy spryt przynosily dobre wyniki. jednak w dziedzinie spraw zagranicznych sprawy sa bardziej skomplikowane i trzeba uwzgledniac bardzo szeroki kontekst. Trzeba tez umiec przewidywac dalekosiezne konsekwencje. Tego Trumpowi ewidentnie brak.
Wyglada na to, ze Trump nie ma jasno okreslonych celow, jakie chce osiagnac. Stad pojawiaja sie tak nierealistyczne pomysly, ze skloni sie Koree Polnocna do "nieodwracalnej denuklearyzacji". Sam proces mialby byc poddany daleko posunietej weryfikacji, w ktorej na kazdym etapie miedzynarodowi obserwatorzy mieliby wszedzie dostep.
Prezydent USA przyjal zgode przywodcy Korei Pln. na rozmowy jako przejaw slabosci. Tymczasem uprawnione jest sadzic, ze powodem bylo osiagniecie przez sily zbrojne Korei Pln. zdolnosci nuklearnych, ktorych stan uznaly za satysfakcjonujacy. Takze postawa Chin zostala uznana przez Trumpa za jednoznaczna, czyli bezwarunkowo go popierajaca. Tymczasem w ostatnim czasie doszlo do dwoch spotkan przywodcow Chin i Korei Pln., co oznaczac moglo, ze jest wiele spraw do uzgodnienia, a nie poddanie sie dyktatowi Ameryki.
Trump poczul sie tak mocno w siodle, ze pozwolil sobie na szczeniacka zagrywke. Otoz dwaj ludzie z jego najblizszego otoczenia: wiceprezydent M.Pence i J.Bolton rzucili w swiat informacje, ze Kim Dzong Un moze skonczyc jak przywodca Libii, M.Kadafi. A ten, jak pamietamy, w 2003 r. przystal na samorozbrojenie z mizernych wprawdzie, ale zawsze, nuklearnych, srodkow. Pare lat pozniej, w 2011 r. zostal zastrzelony jak pies. I nie idzie tylko o "model libijski", wlasnie teraz Trump wypowiedzial uklad z Iranem pokazujac co warte sa umowy z The Great United State of America. Od siebie dodam, ze takze Ukraina zle skonczyla ufajac Amerykanom i rozbrajajac sie. Szczegolnie przykry byl obraz Kurdow syryjskich atakowanych pelna sila armii tureckiej tuz pod okiem wojsk amerykanskich. Szybko Amerykanie zapomnieli, ze byl to calkiem niedawno niezastapiony sojusznik w walce z Daesh.
Amerykanie poniesli calkiem niemale koszty w Iraku i Syrii zwlaczajac Daesh. Mimo to zostali na Bliskim Wschodzie wyrzuceni na out przez Rosjan. Przy okazji Turcja przestala byc opoka NATO w tamtym regionie. Teraz moze sie okazac, ze Trump przestanie byc glownym rozgrywajacym na polwyspie Koreanskim. Jezeli Kim Dzong Un bedzie wykazywal tyle taktu, ile ostatnio, to ocieplenie stosunkow z Korea Pld. nastapi bez wzgledu na Trumpa. Dzis przezydent Korei Pld. Mun Dze spotkal sie po raz drugi w tym miesiacu z przywodca sasiada z polnocy. Bralli udzial szefowie wywiadow obu krajow. Swiat ujrzalo tez zdjecie Mun Dze i Kim Yo Jong, siostry wodza Korei Pln. Korea Pld. nie pozwoli na otwarcie granicy i tsunami rodakow z polnocy. Jednak spoleczenstwu i wladzom bardzo zalezy na usunieciu zagrozenia i stopniowe otwieranie granicy bedzie calkiem mozliwe.
Erratyczne zachowanie niedoswiadczonego w polityce zagranicznej prezydenta Stanow Zjednoczonych nie rokuje dobrze dla naszych, polskich spraw. Przed upadkiem ZSRR przyzwyczajeni bylismy do prostego, dwustronnego ukladu. Jedni byli w NATO i EWG, drudzy w Ukladzie Warszawskim i RWPG. Zachowania panstw-uczestnikow byly przewidywalne. Teraz ta klarownosc zniknela i w stosunkach pomiedzy panstwami w pewnych sprawach moze wystepowac zgodnosc, a w innych konflikt. Trump mogl wyglasic piekna mowe w Warszawie, werbalnie wspierac projekt polityczny Trojmorza czy nawet wyslac jakas jednostke wojskowa do Europy Wschodniej. Jednak w sprawie tak waznej jak zydowskie zadania finansowe wobec Polski moze bezwzglednie opowiadac sie nie po naszej stronie.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. Moim zdaniem to błędna diagnoza.
Po ogłoszeniu daty spotkania zaczęło się odbywać "pompowanie frajera" jak to się mówi w slangu biznesmenów lub gotowanie zupy na gwoździu w języku literackim i niwątpliwie robili to Chińczycy. Trump zachował się w jedyny możliwy sposób, czyli stwierdził, że warunki początkowe nie podlegają dyskusji i na zmienionych podstawach negocjacyjnych dalszych rozmów nie będzie. Jest rzeczą oczywistą, że Chińczycy chcieli ugrać to co najważniejsze jeszcze przed rozmowami, by samo porozumienie było mało istotne, było tylko faktem propagandowym.
Co do Ukrainy, to nie tyle USA wystawiło ją do wiatru, co przede wszystkim UE.
Pucz w Libii i zabicie Kadafiego raczej skutek działań UE chcącej wyrzucić Chińczyków z Basenu Morza Śródziemnego. Zaraz po rewolucji w Libii rząd Chin podziękował rządowi Grecji za okazaną pomoc w ewakuacji chińskich specjalistów. Nie wiadomo dokładnie ilu ich było czy kilka, czy kilkanaście tysięcy ale na pewno dużo.
Co do niepewnej postawy Turcji w NATO, to jest to fakt dość starej daty. Turcja od zawsze uzależniała swoją obecność w NATO od kwestii Kurdyjskiej, to po pierwsze a po drugie Turcja nie zgodziła by akcja w Iraku odbywała się z jej terytorium licząc, że bez otwarcia "frontu północnego", właśnie w Kurdystanie akcja przeciwko Irakowi będzie nie możliwa.
Po trzecie pamiętajmy o konflikcie cypryjskim. Bez wsparcia przynajmniej niektórych krajów NATO inwazja Cypru była by nie możliwa.
Podsumowując, w w przypadku Korei Trump zachował się jak najbardziej prawidłowo.
uparty
2. @Tymczasowy
podzielam opinię Upartego. Niemieckie media zawyły o "nieobliczalnym Trumpie". Nic bardziej mylnego. Dyktatorek Kim został przywołany do porządku, a wysadzanie domków drewnianych dla kamer "zaprzyjaźnionych mediów" poszło się paść.
"Sueddeutsche Zeitung" pisze w komentarzu, że zakończyło się "amerykańskie stulecie". Odwołanie szczytu z Kimem oznacza, że USA po raz kolejny "straciły na wiarygodności na arenie międzynarodowej, a słowo amerykańskiego prezydenta nic nie znaczy" - ocenia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Trump
"zachowal sie jak najbardziej prawidlowo". Jeszcze bardziej prawidlowo by sie zachowal, gdyby zmienil swoje zdanie po kilku godzinach. No, a potem jeszcze raz to zrobil itd. To jakas nowatorska, bardzo wyrafinowana szkola dyplomacji.
A Libijczycy, Ukraincy i Kurdowie oczywiscie nie zostali wystawieni do wiatru. A jak nie zostali wystawieni, to oczywiscie Amerykanie nic nie mieli z tym wystawianiem wspolnego, bo wszak zadnego wystawienia nie bylo. Moze by tak ich zapytac?
4. Wyobraźmy sobie, że dłoń
Wyobraźmy sobie, że dłoń dyktatora Kim Dzong Una uścisnęła Hillary Clinton. Byłby już pokojowy Nobel
Wyobraźmy sobie, że dłoń przywódcy Kim Dzong Una uścisnął Barack Obama,
albo Hillary Clinton. Nie mówię już o Bernie Sandersie, który
wzbudziłby entuzjazm u komentatorów, jak długonoga cheerlederka wśród
napalonych licealistów.
Jednak do porozumienia
z najkrwawszym panującym dziś dyktatorem doprowadził Donald Trump. Ten
najbardziej znienawidzony, glanowany przez liberalne media prezydent USA
dokonał czegoś na miarę Richarda Nixona odwiedzającego
pierwszy raz Chiny. Szczyt w Singapurze naprawdę ( to nie żadne słowa
wytrychy i puste slogany) może doprowadzić do pokoju i denuklearyzacji
najbardziej nieprzewidywalnego i szaleńczego reżymu
współczesnego świata.
Pokojowy noblista Barack Obama, którego
spuścizna polityczna wylewa się wraz z setkami tysięcy imigrantów
z Syrii, może jedynie pozazdrościć tego sukcesu Trumpowi. A przecież to do przereklamowanej i owiniętej patetyczną mitologią administracji Obamy wszyscy tak mocno wzdychają.
Tęsknią za jego gładkimi słowami, elokwencją i niewątpliwą
błyskotliwością. Nieważne, że Obama został w dziecinny sposób ograny
przez Władimira Putina i nie zostawił po sobie ( poza chwiejnym układem
z Iranem) nic znaczącego. Na dodatek żaden inny prezydent USA nie
osłabił tak roli USA na świecie. Niemniej jednak to on, a nie „redneck”
Trump jest ikoną budowania pokoju.
Co podpisali Trump i Kim? Oto treść wspólnego dokumentu ze szczytu w Singapurze
USA Donald Trump i przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un na spotkaniu
we wtorek w Singapurze podpisali wspólny dokument, którego treść
przekazujemy za agencją Reutera:
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald J. Trump
i Przewodniczący Komisji Spraw Państwowych Koreańskiej Republiki
Ludowo-Demokratycznej (KRLD) Kim Dzong Un 12 czerwca 2018 roku w
Singapurze odbyli pierwszy, historyczny szczyt. Prezydent Trump i
Przewodniczący Kim Dzong Un przeprowadzili wszechstronną, dogłębną i
szczerą wymianę opinii w sprawach związanych z ustanowieniem nowych
relacji między USA
i KRLD oraz zbudowaniem trwałego i silnego ładu pokojowego na Półwyspie
Koreańskim. Prezydent Trump zobowiązał się do zapewnienia KRLD
gwarancji bezpieczeństwa, a Przewodniczący Kim Dzong Un ponownie
podkreślił swoje zdecydowane i twarde zobowiązanie do całkowitej
denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego.
Wierząc, że ustanowienie nowych relacji między USA i KRLD przyczyni
się do pokoju i dobrobytu Półwyspu Koreańskiego i całego świata oraz
uznając, że budowa wzajemnego zaufania może pomóc w denuklearyzacji
Półwyspu Koreańskiego, Prezydent Trump i Przewodniczący Kim Dzong Un
oświadczają, co następuje:
1. Stany Zjednoczone oraz KRLD zobowiązują się do ustanowienia nowych
relacji między USA i KRLD zgodnie z pragnieniem pokoju i dobrobytu,
wyrażanym przez narody obu krajów.
2. Stany Zjednoczone i KRLD połączą wysiłki na rzecz budowy trwałego i stabilnego ładu pokojowego na Półwyspie Koreańskim.
3. Potwierdzając Deklarację z Panmundżomu z 27 kwietnia 2018 roku,
KRLD zobowiązuje się do starań na rzecz całkowitej denuklearyzacji
Półwyspu Koreańskiego.
4. Stany Zjednoczone i KRLD zobowiązują się do odzyskania szczątków jeńców wojennych/zaginionych w akcji, w tym do jak najszybszej repetriacji szczątków osób już zidentyfikowanych.
Potwierdziwszy, że szczyt USA-KRLD, pierwszy w historii, jest
wydarzeniem epokowym o wielkim znaczeniu i przezwyciężającym dekady
napięć i wrogości między obu krajami, w celu otwarcia nowej przyszłości
Prezydent Trump i Przewodniczący Kim Dzong Un zobowiązują się do pełnego
i szybkiego wdrożenia zapisów niniejszego wspólnego oświadczenia.
Stany Zjednoczone i KRLD zobowiązują się do zorganizowania negocjacji
stanowiących kontynuację ich spotkania, pod przewodnictwem Sekretarza
Stanu USA Mike'a Pompeo oraz odpowiedniego wysokiej rangi urzędnika
KRLD, w najbliższym możliwym terminie w celu wdrożenia ustaleń szczytu
USA-KRLD.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Donald J. Trump oraz
przewodniczący Komisji Spraw Państwowych Koreańskiej Republiki
Ludowo-Demokratycznej Kim Dzong Un zobowiązali się do współpracy na
rzecz rozwoju nowych relacji między USA i KRLD oraz na rzecz promowania
pokoju, dobrobytu i bezpieczeństwa na Półwyspie Koreańskim i na świecie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Czar Putina
okazany w ostatniej chwili nie pomogl. Na tym porozumieniu najbardziej straci Rosja. To beda straty na poziomie strategicznym.