Niewygodne zycie w sredniowiecznych zamkach.

avatar użytkownika Tymczasowy

Piekne czesto nie zawsze idzie w parze z wygoda. Nie nosze szpilek (high heels), ale podziwiam  mezne kobiety je noszace. Tak bylo ze sredniowiecznymi zamkami.  Wypada tu dokonac wstepnych uzgodnien.  Sredniowiecze to okolo tysiaca lat rozciagjacych sie w ltach 500-1500. W najszerszej wersji - od upadku Cesarstwa Rzymskiego do Wielkich Odkryc Geograficznych. W wezszym rozumieniu, poczatek zawsze ten sam, natomiast koniec, to swit Renesansu, ktory w Europie zaczynal sie nawet w XIII w. (Wlochy). Z kolei zamek to budowla pelniaca przede wszystkiem funkcje obronne. W odroznieniu od zamku, pozniejszy  palac (czesto przebudowany zamek) spelnial funkcje mieszkalne. W roznych jezykach nosily one odmienne nazwy. Na przyklad w Niemczech "burg" to zamek, a "schloss",to palac.

Video#1 pokazuje 10 najpiekniejszych zamkow swiata. Video #5 pokazuje ich nawet ponad dwa tuziny. Albumy, ktore zaczalem kolekcjonowac jeszcze w Polsce zawieraja znacznie wieksza ich ilosc. Nie mowiac juz o znanym polskim albumie, ktory zawiera nawet obrazy i opis zamkow juz nie istniejacych. Chwala Autorowi. Nawiasem mowiac, zal mi pieczolowicie zbieranych tomikow opisujacych wszystkie zabytki kazdego z powiatow w Polsce. Nawet wiejskie kapliczki. W czasie licznych przeprowadzek, kiedys z nich zrezygnowalem i porzucilem.

Zamki sredniowieczne  stanowily centra owczesnego zycia. W sensie politycznym znaczylo to tyle, ze kto opanowal zamek, ten przejmowal ziemie go otaczajace. Nic dziwnego, ze starano sie je budowa przemyslnie, tak by nie dalo sie ich zdobyc. Prawda jest, ze sporo sredniowiecznych zamkow nie zostala nigdy zdobyta. Sluzylo temu szereg klasycznych rozwiazan budowlanych. Kamienne zamki zwykle budowano na wzgorzach. Ulatwialo to obrone przed napastnikami, ktorzy sila rzeczy musieli piac sie do gory, co bylo meczace i niebezpieczne. W przypadku wiez obronnych dochodzily pewne proste tricki, ktore pogarszaly los napadajacego na zamek zloczyncy. Byly one prawoskretne, wiec normalny, praworeczny napastnik targal swoj miecz czy co tam innego, obijajac o sciane. Jasne, ze mankuci znajdowali sie w o wiele lepszej sytuacji. Natomiast ci co znajdowali sie na gorze znajdowali sie symetrycznie w lepszej pozycji, mogli sobie swobodnie prawymi rekoma operowac roznymi przedmiotami, najczesciej  ostrymi, na niekorzysc praworecznych, ambitnych, pnacych sie do gory. Nie da sie ukryc, ze odsetek zranionych i zabitych musial byc duzy.

Nawiasem mowiac, sprawe wykorzystywania przestrzeni do celow obronnych opanowali do perfekcji Korsykanie. Nawet w malych osadach z byle kamieni wznoszono smieznie wygladajace budynki obronne-ule. Wejscie i dalsza droga byly tak waskie, ze nawet armia milionowa musiala liczyc na mestwo jednego czlowieka, ktory sie zmiescil w  wejsciu i dalej.

Nie dosc, ze sprytny budowniczy zamku wykorzystywal wysokosc, obecnosc rzeki czy nawet morza, to w dalszym procesie, tez przeciez nie mogl tak sobie zrezygnowac ze swojego sprytu. Jasne, ze to taki zartobliwy jezyk, bo naprawde szlo o wykorzystywanie wielowiekowych doswiadczen. O zdrowym rozsadku nie mowie, jakkolwiek w dzisiejszym swiecie unijno-europejskim to towar deficytowy.

Konczac sprawe wiez, nie zapomniano oczywiscie o zroznicowaniu wysokosci kolejnych schodow. Taki pnacy sie do gory po ciemku, poki co jeszcze zywy, bohater, liczyl na prawidlowosc, ktora tu okazywala sie zdradziecka i zle wymierzajac krok, lecial na  zbity pysk z tymi kilogramami zelastwa stanowiacymi sztafaz owczesnego wojownika.

Pozostajac przy grach i zabawach bitewnych, dostep do zamku byl niestety utrudniony przez fose, czyli szeroki row z woda. Zwykle ulokowany on byl przed  zewnetrznymi murami obronnymi, rzadziej poza nimi. Tak czy inaczej, utrudniala ona, a nawet uniemozliwiala rozne glupie tricki z podkopami i wysadzadniem murow, co znamy chocby z "Potopu".

Glowna brama najbardziej skupiala na sobie uwage. Niezbyt szerokie wejscie nad, ktotrym wisiala zlowieszczo brama z zaostrzonymi kolkami. Nawet jak udalo sie wejsc przez pierwsze wierzeje piekiel, to dalej tez przeciez nie czekal Bachczyseraj. Dopiero zaczynaly sie schody, a dokladniej, male podworko, po ktorego drugiej stronie czekala kolejna brama do zdobycia, wylamania, zniszczenia czy co tam jeszcze z nia wypadalo w tych okolicznosciach, zrobic. A w scianach byly waskie otwory robiace za okna. Za nimi stali lucznicy,kusznicy i strzelali sobie jak do ptactwa na lowach.

Innym interesujcym fragmentem budowli bylo male wyjscie awaryjne. Bardzo zabezpoieczone i nie przez nie wdzierali sie napastnicy. Natomiast faktem jest, ze trafial sie jakis zdrajca, kuklinowski czy  ktos taki, i otwieral te drzwi umozliwiajac bajecznie latwe zdobycie twierdzy.

Zwykle byly rozne tajemne podziemne przejscia pozwalajace na ewakuacje w krytycznym momencie.Ich wyloty znajdowaly sie daleko od zamku.

Dobrze przygotowany zamek mogl ledziutko odpierac liczne ataki napalencow. Zwykle wystarczylo kiludziesieciu obroncow, by gromic tysiace  atakujacych entuzjastow. Normalnie, przed przybyciem napstnikow, wysylano wszystkich niepotrzebnych do obrony i zywnosci oraz wody starczalo na lata.

Glowna czescia zamku byl "keep", czyli wielka sala wielkosci malego boiska w polskiej A-klasie. Znajdowaly sie tam stoly. Najwazniejszy, szefowski, znajdowal sie na podwyzszeniu. Powyzej byla galeria, na ktorej byli usadowieni grajkowie zwani minstrelami. Bankieciki odbywaly sie bardzo czesto, bo w zasadzie, nie za bardzo bylo co robic.Goscie pojadali i popijali z duza swoboda. Tolerancja na maniery byla ogromna. Nawet gdy byly sztucce, to i tak rece lepiej sluzyly do transferu dan ze stolu do otworu gebowego. Dan bylo duzo, ale jedzenie nie bylo zbyt smaczne. Jeszcze nie znano roznych przypraw korzennych, ktore pozniej przywozili zeglarze.

Za sprawy zywnosciowe odpowiadala pani na zamku. Zreszta tak jak w ogole za administrowanie caloscia. N aprzyklad dopilnowywala solenia miesa i ryb, by sie nie zepsuly.

Kosci odrzucalo sie na podloge, ktorej nigdy nie sprzatano Warstwy kosci z miesem po zbawiennej dzialalnosci psow, zalegaly i dawaly zapach oraz byly siedliskami bakterii i wirusow obnizajacych srednia zycia, ktorej wtedy nie mierzono..

Tak w ogole, z zapachami lepiej dac sobie spokoj z dzisiejszymi standardami. Po pierwsze dlatego, ze higiena osobista byla pojmowana inaczej niz dzis. Czy ktos by smial zapytac pustelnika Szymona Slupnika, jak to jest z jego myciem sie, nie mowiac juz o innych sprawach. A sredniowieczne swiete, to niby jak? Wlasnie umartwianie, ktorego czesc stanowilo niemycie sie, nalezalo do chwalebnych cnot.Na jednym z videos wspominaja o jednej z krolowych, ktora tylko dwa razy umyla sie. Do tego, kazdy normalny czlowiek, nawet krol czy swieta,musial kilka razy dziennie sie wyproznic. W krzyzackich zamkach byly gdaniska, w innych mialy inna nazwe. Tak czy inaczej, nawet w zamiec, trzeba bylo wystawic ...A to lecialo, trafialo do fosy. Owczesni ludzie jakos zyli z tym kumulujacym sie zapachem latem i zima. A  przenilkliwy zapach wdzieral sie wszedzie, nawet do izby biesiadnej i sypialni.

Nawiasem mowiac, tak sobie mozna wybrzydzac co do Sredniowiecza. A co sie dzialo w wieku XVII i XVIII we Francji (a u innych jeszcze gorzej)? Jak pamietam z Historii Gospodarczej Kuliszera, w czasach dzielnych muszkieterow uwiecznionych w filmach, w palacu krolewskim, w kolejce na audiencje, mozni przykuclai, robili swoje i dalej czekali.

Co tu duzo mowic, mam jedna z polek zapelniona ksiazkami o kobietach i zwiazanych z nimisprawach,. Jedna z nich opisuje najslawniejsze kochanki krolewskie. Problem polegal na tym, ze te kochanki dbaly o higiene i poziom swojego umyslu - w przeciwienstwie do krolewskich zon. Jeszcze w XVIII w. niektorzy krolewscy malzonkowie nie sypiali ze soba, bo wydzielany przez nich powodowal wymioty. A potem historycy biadali, ze nie bylo meskiego potomka i dynastia wymarla. Wlasnie pomoglem wyjasnic te tajemnice historii roznych narodow.

Wracajac do upojnych spraw odbywajacych sie pomiedzy kobietami  i mezczyznami, w czasach Sredniowiecza wcale nie bylo lekko.  Jezeli pominac wladcow i najwiekszych moznowladcow, to normalna szlachta (baronowie) mieli w swoich zamkach tylko jedno lozko. Na codzien, czyli w nocy, earl, hrabia czy baron sypial w jednym lozu nie tylko z zonka, ale z calym gronem czcigodnych krewnych. Na czele stala, czyli lezala wdowa po zmarlym wlascicielu zamu, kilku wujkow i ciotek, Byly uwazane za czcigodne/wielebne, ale przeciez nikt nie mogl zbronic im wscibstwa.Gdy przybywal wazny gosc, to panstwo baronostwo szlo spac na palety drewniane  wyscielane sloma, na ktorych na codzien sluzba zwykla sypiac. Mysle, ze musialo byc ciekawie. 

Wiele zamkow nie przetrwalo. pozostaly ruiny albo nawet i nie. Czesc zamieniono na palace, w ktorych przy pomocy licznej sluzby dalo sie wygodnie mieszkac.

 

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://youtu.be/BseqF9186to

avatar użytkownika Tymczasowy

2. https://youtu.be/oiOLLp87O0U

avatar użytkownika Tymczasowy

3. https://youtu.be/3ac1uE3f6vQ

avatar użytkownika Tymczasowy

4. https://youtu.be/6_HkW4OQgbg

avatar użytkownika Tymczasowy

5. https://youtu.be/EV9mBumut30

avatar użytkownika gość z drogi

6. DOBREGO dnia :)

i serdeczne podziekowania za wyjątkową kolekcję :)

gość z drogi

avatar użytkownika En passant

7. @Tymczasowy

Zamki sa sliczne. Kilka z nich juz kiedys widzialem podczas wycieczki w Dolinie Loary: Azay-le-Rideau, Chambord i Chenanceau. Szczegolnie ten ostatni bardzo mi sie podobal. Co ciekawe. lozka z tego czasu byly duzo mniejsze niz teraz. Ludzie zaczeli rosnac wraz z lepszym odzywianiem sie i wiekszym spozyciem cukru. Tak wykazuja badania wzrostu europejskich rekrutow wojskowych.
Monumentalny jest klasztor Mont St. Michel. Chodzilem tam waskimi uliczkami. Cos pieknego, to warto zobaczyc. Trzeba tylko uwazac, zeby dobrze zaparkowac auto, gdyz w skutek przyplywow i odplywow moze sobie poplynac.
Pozdrawiam

En passant