Romantyzowani Indianie (I)

avatar użytkownika Tymczasowy

Kazdy ma swoich. Amerykanie maja Murzynow, Niemcy- Islamistow, a Kanada ma Indian.Swiat bez klopotow nie jest mozliwy.

Indianie przybyli do Kanady z Syberii przez Ciesnine Beringa jakies 15 000 lat temu.Kulture materialna i duchowa nie rozwijali za bradzo.dosc powiedziec, ze gdy w na poczatku XVII w. przybyli Francuzi, by cywilizowac kraj, Indianie wciaz pozostawali na poziomie przedliterackim. Nic dziwnego, ze nazywani byli "dzikusami". To brzmi troche gorzej niz okreslenie "czerwonoskorzy" uzywane na terenach dzisiejszych Stanow Zjednoczonych. Tak czy inaczej, potrafili budowac prymitywne chaty, lodzie (canoes) lowic ryby i polowac na zwierzeta. Gdy zajmowany teren zanieczyszczyli poza uznawanych przez siebie standardy, przenoszono sie w inne miejsce. Stad sprawa wlasnosci ziemi sila rzeczy musiala miec ograniczone znaczenie.

Indianie rozrywki mieli niezbyt wyszukane. Do nich nalezalo cos w rodzaju harcerskich podchodow. Polegalo na niespodziewanym napadaniu na sasiednie plemiona, skalpowaniu i zabijaniu mezczyzn oraz braniu kobiet i dzieci w niewole. Oczywiscie, ze grabiono tez mienie. Zjawisko to nasilalo sie, gdy na zajmowanych terenach wytrzebiono doszczetnie zwierzyne i sprawa lowienia ludzi zmieniala swoj charakter  ze sportowego i rozrywkowego na gospodarczy. Nastepowala czystka etniczna.Doznali jej miedzy innymi Indianie z plemienia Huronow, czyli dokladnie w okolicy, w ktorej mieszkam. Jeszcze na poczatku XVII w. 30 000 Huronow zamieszkiwalo tereny o rozmiarach mniej wiecej 40 kmX75 km. polozone na poludniowo-wschodnim brzegu  Georgian Bay, czyli wielka zatoka jeziora Huron. Ma ona wielkosc prawie taka, jak inne wielkie jeziora polnocnoamerykanskie. Ci spokojni ludzie regularnie, raz do roku dostarczali zebrane futra do Nowej Francji, glownie do Montrealu. Z kolei zamieszkujacy na poludniwowym wschodzie od nich Irokezi wybili zwierzyne i zaczeli napadac na konwoje lodzi (canoes) plynace rzeka ottawa i Rzeka Sw.Wawrzynca. Tylko w 1644 r.  z czterech flot Huronow tylko jedna zdolala odbyc podroz w obie strony. nieco sprytniejsi i bardziej wojowniczy Irokezi w szybkim tempie przerzedzali szeregi Huronow. Ich resztki schronily sie w innych plemionach. Plemie Huronow jako takie przestalo istniec.

Francuzi starali sie pomagac nieszczesliwcom, ale ich mozliwosci byly bardzo ograniczone. Panowali Irokezi. Straszny los spotkal tez ksiezy Jezuitow nawracajacych Huronow. Gineli smiercia meczenska. Oto jak cierpial ks. Jean de Brebeuf. Zostal schwytany w dniu 16 III 1649 r. we wsi St.Louis. Torturowano go na przyjete w tamtym srodowisku sposoby. Tak wiec godzinami przypalano go. Zakladano gorace naszyjniki, dokonywano "chrztu" wrzatkiem, ucinano czesci ciala i oskalpowano. Misjonarz nie skarzyl sie, jedynie modlil, co wzbudzalo zdumienie oprawcow i obnizalo poziom radosc i z zabawy.

Brytyjczycy, ktorzy mieli swoje zasady cywilizowania swiata zamieniajac niemal pol globu w swoje imperium, traktowali Indian na swoj sposob. Do podstaw nalezala legalnosc dzialan, oczywiscie w niezbyt restryktywnym sensie tego slowa. Rzad wykupowal tereny od plemion indianskich. Czynila to tez potezna Hudson Bay Company handlujaca skorami zwierzat futerkowych. Przewaga jednej strony w tych transakcjach byla oczywista.

Indianie nie byli dobrym materialem do cywilizowania. Dla ich dobra rzad federalny na poczatku lat 50-ych XX w. zaczal intensyfikowac dzialania asymiliacyjne Indian poprze tworzenie szkol z internatami dla dzieci indianskich. Utworzono 130 takich szkol katolickich Kampania sie nie powiodla, choc byl to dobry sposob na rozwiazanie ciagle ropiejacego problemu indianskiego.

Na pomoc Indianom przeznaczano i nadal przeznacza sie sie miliardy dolarow. Maj oni wiele ulg, nie placa podatkow, studia dla ich dzieci sa bezplatne, w rezerwatach stosuje sie nagita, liberalna wersje prawa. Przykladowo, zamiast wiezienia jakas tam rada starszych moze uznac, ze skazany bedzie ukarany jakos tam po indiansku, czyli prawie wcale.

Bardzo zapalna sprawa jest traktowanie przez Indian zasobow naturalnych, w tym zwierzat lownych i ryb. Nie obowiazywaly ich zadne ograniczenia, co przynosilo ogromne szkody. Mysliwi i rybacy skarzyli sie. Ich praca nad utrzymanie rownowagi w przyrodzie byla marnotrawiona. Wreszcie Sad Najwyzszy pare lat temu rozstrzygnal, ze kazdy Indianin ma prawo polowac i lowic bez wzgledu na zakazy. Wprowadzono zasade, ze ilosc lupow ma zaspokajac materialne i religijne potrzeby Indian. Jednak problem polegal na tym,ze Indianie uprawiali swoj proceder w celach zarobkowych i zaspokajali potrzeby roznych nielegalnych handlarzy i innych przestepcow. Ostatni nasilil sie konflikt na dossc ograniczonym obszarze w Nowej Szkocji, gdzie normali rybacy hodowali raki. Na ich oczach, Indianie kiedy chcieli, brali co uwazali za stosowne. Nie pomagalo oznakowanie klatek-pulapek przez agencje rzadowa. Zatrzymuje sie kontenery z rakami na lotniskach. Jak jest akcja policyjna, to tone biedakow mozna znalezc wyrzucona do lasu. Zaczelo sie wzajemne niszczenie lodzi. Nie widac konca tego konfliktu.

A to dopiero niewinny poczatek, bo przeciez smakowitych kawalkow jest co niemiara. Prosze sobie tylko pomyslec, ze niektore rezerwaty rozciagaja sie na obie strony granicy ze Stanami Zjednoczonymi. Jakiez to stwarza mozliwosci dla gangow, ktore nazywaja sie Stowarzyszeniami Wojownikow i sa niezle uzbrojone. A co z samorzadami rezerwatow, w ktorych kacyk jezdzi Mercedesem, a lud cierpi skrajna nedze i ciezko jest to zmienic, bo prawa...Jezeli jeszcze dodac Polityczna Poprawnosc, ,ktora wziela w swoje dziarskie lapki sprawe "tubylcow", to mozna sobie wyobrazic jaki cyrk powstal i w szybkim tempie sie poglebia. Na tym etapie, za sprawa J.Trudeau, liberalnego dupka, premiera Kanady.To, co kiedys bylo normalna pokusa romantyzacji przegranych w historii, teraz przybralo karykaturalne formy. Jakby wspolzawodnictwo z "brukselskimi" idiotyzmami. Ciekawe kto wygra, czyli przegra te rywalizacje.

 

 

Etykietowanie:

9 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://youtu.be/ki5WKjRbKc0

avatar użytkownika Tymczasowy

2. https://youtu.be/cTG73ww5o4A

avatar użytkownika Tymczasowy

3. https://youtu.be/fShsLqN01A0

avatar użytkownika Tymczasowy

4. https://youtu.be/7yP3srFvhKs

avatar użytkownika En passant

5. @Tymczasowy To juz nie Winnetou, czasy sie zmienily...

Bardzo ciekawy tekst o dawnych oraz wspolczesnych Indianach. Moja wiedza o ich roznych plemionach bazowala glownie na ksiazkach Karola Maya, Curwooda, Londona i innych. Ksiazki tych autorow czytalem wielokrotnie jako dziecko, potem byl szereg filmow. Coz mogl jednak napisac May, gdy on sam nigdy nie byl na Dzikim Zachodzie? Korzystal tylko z owczesnych gazet i opracowan antropologicznych.

Potem dochodzily urywkowe informacje, filmy antropologiczne i polityczne o Indianach w Ameryce. Na ostatnich filmach widzialem jak organizuja swoje swieta i trudno bylo mi odroznic ich od bialych Europejczykow. Wydawalo mi sie, ze Indianie rozplyneli sie w masie osadnilow naplywajacych od stuleci do Kanady. A tu piszesz o ciagle trwajacych problemach asymilacyjnych. Ciekaw jestem jak liczna jest indianska grupa narodowosciowa, oraz ilu z nich zyje jeszcze w rezerwatach?

Pozdrawiam serdecznie

En passant

avatar użytkownika Traube

6. @Tymczasowy

Jakieś 10 lat temu spędziłem wakacje w Ekwadorze i Peru. Indianie byli moim największym rozczarowaniem. Miałem, jadąc tam, romantyczny ich obraz. Na miejscu okazało się, że to takie społeczne dno. Poza jedną jedyną restauracją w Otavalo, była to najgorsza nędza. Obrazki w stylu defekującej pod drzewem w parku Indianki czy jej starszej krewnej bezwstydnie, mimo że w szmatach, sikającej do kratki ściekowej w sporej grupie przechodniów na ruchliwym przejściu dla pieszych w Quito, dominują obraz. Śpiący na ulicach i ociekający brudem nędzarze byli równie romantyczni, jak żebrzący pod każdym większym sklepem w Szwecji rumuńscy i bułgarscy Cyganie.

avatar użytkownika kazef

7. @Traube

To samo jest w USA. Napisała o tym książkę (bardzo ciekawą) Aleksandra Ziółkowska-Boehm - "Otwarta rana Ameryki"

avatar użytkownika Tymczasowy

8. Kazef

Wielkie dzieki za przypomnienie. W czasie jednej z wizyt u mnie Ola dala mi te ksiazeczke i nigdy do niej nie zagladnalem. Olenka wczesniej pisala o swoim Mistrzu. potem o zasluzonych w Polonii Kanadyjskiej, pozniej o Hubalu, dalej o kotach i Indianach. Jakos nigdy nie udalo mi sie jej odwiedzic w jej kwiecistym stanie.

avatar użytkownika Tymczasowy

9. En passant

Dzieki za zyczliwe uwagi. Swoja drtoga, ten niemiecki pisarz K.May pisal piekne ksiazki siedzac w niemieckim pierdlu. Tu cztery sciany, a tam prerie szerokie...Kto mu dorowna? I.Kant nawet niech nie probuje - jedno miasto, ale myslenie nie wymagajace zadnej przestrzeni. Tak jak sztuka zergarmistrzowska czy szachy. Po tepach niech sie AZJACI SCIGAJA NA SWYCH MALYCH KONIKACH.
Nawiasem mowiac, w czasie wizyty u Panstwa,zakupilem troche widokowek, ktore dzis sie lekcewazy. Jedna zawierala obraz celi w iwezieniu uniwersteckim w Heidelbergu. Ilez to tam znanych postaci skazanych pewnie niewinie za potoczna, akceptowana na calym swiecie, czynnosc picia, zamiescilo swoje podpisy. Ja siedzialem tylko w dwoch aresztach i nic nie pozostawilem po sobie na scianach. Kazdy przypadek wart bylby jednej opowiesci, na ktora niewatpliwie jest mnie stac.