Granice ludzkiego szaleństwa
Kronika kryminalna rzadko bywa inspirująca. Na ogół - same banalne zbrodnie i występki. Czasem jednak trafia się coś wyjątkowego. Oto na początku listopada pomorska policja aresztowała faceta, który włamywał się do grobów i wyjmował z nich kości oraz części zwłok. Był nim były policjant, Dariusz R [{TUTAJ
} i {TUTAJ}]. Według "Faktu" {TUTAJ}:
"Realizował makabryczny scenariusz, zawsze taki sam: rozkopywał mogiły, wyciągał z nich trumny, do czarnych worków na śmieci pakował znalezione tam kości i części ciał. To nie wszystko. Każdy worek starannie oznaczał, wkładał do niego nagrobną tabliczkę z imieniem i nazwiskiem zmarłego. Potem robił jeszcze bardziej przerażające rzeczy – jak gdyby nigdy nic, wsiadał z łupem do pociągu, autobusu lub tramwaju. Jechał z łupem w okolice domu. W Gdańsku-Brętowie tworzył własne cmentarzysko, na którym zakopywał szczątki.
– Policjanci wykopali już 10 takich worków, ale to prawdopodobnie nie wszystkie – mówi podkom. Michał Sienkiewicz z pomorskiej policji. – Typując miejsca ich ukrycia funkcjonariusze opierali się na pracy operacyjnej, analizie zgromadzonych materiałów oraz przedmiotów zabezpieczonych od zatrzymanego mężczyzny. Praca policjantów wykazała, że szczątki pochodzą z terenu województwa pomorskiego oraz warmińsko-mazurskiego. Policjanci cały czas pracują nad tą sprawą, nadal szukają kolejnych zakopanych ciał.
Dlaczego w głowie Dariusza R. zrodził się tak makabryczny plan? Tego jeszcze śledczy nie wiedzą. Podobno uważał, że osoby, które wykopywał zrobiły w swoim życiu coś złego i w ten sposób wymierzał im karę. Nie był ani satanistą, ani nekrofilem. Cmentarne tabliczki znaleziono także w jego mieszkaniu. 54-latek leczył się psychiatrycznie, ale podobno był wzorowym pracownikiem.".
"SE" {TUTAJ} podaje nieco inną wersję wydarzeń:
"54-latek doskonale zaplanował każdą z kradzieży. Zawsze wybierał grobowiec na mało uczęszczanym cmentarzu z daleka od kamer monitoringu i przypadkowych przechodniów. Pod osłoną nocy przedzierał się przez ogrodzenie, rozbijał płytę nagrobną i wyłamywał wieko trumny, skąd wykradał szczątki zmarłych oraz przedmioty, z którymi byli pochowani, m.in. biżuterię, różańce, książeczki do nabożeństwa, fragmenty ubrań i ozdób. Szaleniec okradał w ten sposób groby na cmentarzach w Lęborku, Rumi, Gdyni, Gdańsku, Pierwoszynie na Pomorzu oraz w Elblągu i Olsztynie na Warmii.
Nad sprawą kradzieży zwłok pracowała specjalna grupa pomorskich policjantów, która najpierw śledziła 54-latka z Gdańska, a we wtorek zatrzymała go, gdy próbował ukryć w lesie przedmioty zrabowane wcześniej z grobów. - Podczas przeszukania domu zatrzymanego natrafiliśmy na przedmioty pochodzące z okradzionych grobów oraz notatki, które prowadził sprawca, w których dokładnie opisywał szczegóły przestępstw - mówi podkom. Mariusz Mejer naczelnik wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.Zapiski kolekcjonera kości pomogły policjantom ustalić miejsce, w którym ukryte są skradzione z grobów szczątki.".
Wspomniane wyżej zapiski wskazują na to, iż Dariusz R. uprawiał swój proceder od co najmniej 10 lat. Charakterystyczną cechą jego działalności była całkowita bezinteresowność. Nie działał z powodów rabunkowych, nie był członkiem jakiejś sekty. Swoich czynów dokonywał sam i nie chce powiedzieć, czemu tak postępował. To właśnie najbardziej mnie zdumiało. Spróbowałam przeszukać sieć w poszukiwaniu innego podobnego przypadku. Znalazłam tylko sprawę Eda Geina, amerykańskiego farmera. Czytamy {TUTAJ}:
"Gein od małego miał problemy z kontrolowaniem emocji. Wykazywał już od najmłodszych lat oznaki choroby psychicznej. Gdy zmarła jego matka w 1945 roku, mężczyzna stracił panowanie nad sobą.
Praktycznie Gein zabił tylko dwie osoby, ale po śmierci matki, wykradał zwłoki z cmentarza. (...) Gdy został aresztowany, przyznał się, że 40 razy odwiedzał lokalne cmentarze po 1945 roku. Zdradził także, że był w transie, gdy dokonywał kradzieży. Często wykopywał zwłoki kobiet, które przypominały mu matkę.(...) Gdy Gein został aresztowany w 1957 roku za zamordowanie miejscowego pracownika sklepu, policja odkryła kolekcję przedmiotów wykonanych z ludzkich części ciał. (...) Mężczyzna został uniewinniony z powodu niepoczytalności. Spędził resztę życia w zakładzie psychiatrycznym. Zmarł z powodu niewydolności serca w 1984 roku." [w wieku 78 lat].
Ciekawe, czy Dariusz R. też zostanie uznany za niepoczytalnego? Na jego korzyść świadczy to, że przynajmniej [o ile wiadomo] nikogo nie zabił. Obie te sprawy, Dariusza R. i Geina każą zastanowić się nad granicami ludzkiego szaleństwa. Do czego może być zdolny człowiek?
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Historia
Wszystko to już było, może w mniej drastycznej formie. W książce o Krakowie Wygasłe emocje jeden z rozdziałów poświęcono modzie gromadzenia szkieletów (a plastyku wtedy nie było). Panny Pareńskie (tak te) jako nastolatki męczyły Tatusia o modny szkielet. W końcu zdenerwowany tata przedstawił im rzecz na tyle realistycznie, że panny narobiły krzyku. Przytoczyłabym tę scenę, bo książkę mam i lubię, ale oczywiście nie stoi gdzie powinna, a szukanie....
2. Znalazłam książkę
Przytaczam za Krytyną Jabłońską . W wilii hrabiów Pusłowskich przy ul. Kolejowej 10 stało co najmniej 15 kościotrupów. Czaszki i piszczele plątały sie po szafach. Często sięgając po flintę wyciągało się coś, co kiedys tam było stropem nogi jakiegoś człowieka. Dowiadujemy się, że w ramach seansów spirytystycznych Zbigniew Susłowski zapowiadał materializowanie się wybranego szkieletu., m.in stał (sprowdzony z prosektorium czy cmentarza) szkielet ubrany w kontusz przepasany słuckim pasem. Efekty jego "materializowania" barwnie opisano w książce. Zacytuję Pareńskiego "Mamy balon, mamy bicykle. Do pełni szczęścia nam podobno brakuje jeszcze szkieletu, czyli jak powiadają moje dzieciątka kościotrupa [..]chcą bodajże od ręki. I żeby miał szlafrok turecki, i żeby można było poruszać rękoma, a nogami też. Nie! Jeszcze mi po cholerycznym cmentarzu zaczną grzebać[..] Wzywam na pomoc Lizę i z powagą oświadczam "Panienki pragną mieć w domu ludzki szkielet, uprzedzam życzenia. Proszę, zadysponuj jutro wcześnie obiad i niech Wojciech ustawi wannę. Z kliniki prześlę formalinę. Umarlaka przetransportuje się przed obiadem[...] Kogo chcecie panienki starca, czy staruszkę?" Na to dziewczęta tragicznie Papo "Znowu niezadowolone? -- niecierpliwię się i zachwalam --Rączką ruszy, nóżką tupnie, turecki szlafrok nałoży i mamy balową suknię". Mania makabry minęła w Krakowie i nie tylko podczas I wojny światowej.
3. @amica
Preparaty anatomiczne zawsze robiono ze zwłok [i robi się tak nadal]. Mnie jednak chodziło o działania bezinteresowne i pozornie bezcelowe, motywowane jedynie psychiką sprawcy.
4. Ależ
Ależ trzymanie w domu prawdziwych szkieletów ludzkich i ubieranie ich w kontusze, chińskie szlafroki itp. to makabra tego samego stylu, modna na przełomie XIX i XX w. w salonach bohemy. Dopiero wojna to przecięła. Jak widać ludziom czasem coś odbija..Teraz raczej robi się plastykowe.