Co naprawdę się działo 16 i 17 grudnia 2016?

avatar użytkownika elig

  W portalu RMF24.pl ukazała się dziś [7.09.2017 następująca informacja: "Prokuratura wyjaśnia tajemniczą awarię systemu polskiej kontroli powietrznej" {TUTAJ(link is external)}.  Czytamy w niej:

  "Przed północą 16 grudnia 2016 roku w warszawskim centrum zarządzania ruchem lotniczym przeprowadzano testy awaryjnego zasilania elektrycznego dla systemów kontroli ruchu. Po odłączeniu instalacji miejskiej doszło do awarii wszystkich akumulatorów zapasowych.
W efekcie przestały działać radary, a także system łączności radiowej i telefonicznej. Na pół godziny zamknięto polską przestrzeń. Samolotom nakazano omijanie naszego terytorium. Doszło też do opóźnień na krajowych lotniskach. 
Prokuratura wyjaśnia, dlaczego doszło do całkowitej awarii wszystkich akumulatorów i to w sytuacji, gdy system ze względów bezpieczeństwa jest zwielokrotniony.
Na razie - według naszych ustaleń - nie ma twardych dowodów, że mogło to być celowe działanie "osób trzecich". Trzeba jednak to ostatecznie wykluczyć.
  Jak usłyszeli dziennikarze RMF FM, brak kontroli nad polską strefą mógł być wykorzystany do przelotu nad Polską, wlotu, bądź wylotu z naszego kraju nielegalnych jednostek. Trzeba też sprawdzić, czy mogło dojść do testowania systemu przez obce służby.".

  Autorzy tej wiadomości, Marek Balawajder i Krzysztof Zasada nie wspomnieli ani słowem o tym, że 16 i 17 grudnia 2016 to nie były takie sobie zwykłe dni.  Szesnastego miała miejsce okupacja sali sejmowej i próba uniemożliwienia uchwalenia budżetu.  Przed Sejmem KOD oraz opozycja zwołały antyrządową manifestację.  We Wrocławiu pojawił się Tusk robiący wrażenie, jakby chciał wjechać do Polski na białym koniu.  Wszystko to nazwano "puczem", a później "ciamajdanem".  Opisywana wyżej awaria nie była jedyną.  W mojej notce z 18 grudnia 2016 {TUTAJ} pisałam:

  "TVP Info doniosło, że od soboty [wczoraj - 17.12.2016] w ponad połowie Polski nie można odbierać sygnału TVP.  Co się okazało? Otóż nadawaniem sygnału TVP dysponuje AMERYKAŃSKA firma EmiTel.  W roku 2011 firma zarządzająca sygnałem TVP została sprzedana  spółce EM Bidco (kontrolowanej przez Montagu Private Equity).  Spółka ta tłumaczy się obecnie jakimiś awariami, które dziwnym trafem zdarzyły się właśnie teraz. Uniemożliwiały one m.in wysłuchanie orędzia premier Beaty Szydło.
 Moim zdaniem jest to skandal.  Rząd PiS od roku chwali się, ze prawica przejęła media publiczne, ale nikt się nie postarał o zabezpieczenie swobody nadawania.  Teraz widzimy skutki.  Być może za EmiTelem stoją ludzie Sorosa.  Kto wie?".

  No cóż, przypadkowe wystąpienie prawie równocześnie awarii systemu kontroli powietrznej oraz nadajników TVP i to w trakcie tak dramatycznych wydarzeń wydaje się całkowicie nieprawdopodobne.  Sądzę, iż śledztwo powinno obejmować całość wydarzeń tamtych dni.  W miesiąc po nich Stanisław Michalkiewicz napisał tekst ""Pucz" i po puczu" {TUTAJ(link is external)}.  Stwierdził w nim:

  "Obejrzałem w rządowej telewizji obraz zatytułowany „Pucz”. Rzeczywiście, mieliśmy do czynienia z próbą zamachu stanu, którego scenariusz był mniej więcej taki: najpierw posłowie opozycji stworzą jakiś pretekst do awantury, by następnie ją wykorzystać do obstrukcji, której celem będzie zablokowanie możliwości uchwalenia ustawy budżetowej w konstytucyjnym terminie. Takie zablokowanie bowiem stwarza skutki prawne w postaci możliwości skrócenia kadencji Sejmu i rozpisania nowych wyborów. Toteż kiedy w Sejmie rozpoczęło się blokowanie mównicy i marszałkowskiego fotela, przed Sejmem zaczęli gromadzić się ściągani w trybie alarmowym z całej Polski konfidenci Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy mieli odgrywać tam role „zagniewanego ludu”. (...) Ale fajdanisi, których Wojskowe Służby Informacyjne wystrugały z banana na posłów, zawiedli na całej linii. Jarosław Kaczyński, który też coś tam musi przecież wiedzieć, przeprowadził uchwalenie budżetu w Sali Kolumnowej i w ten oto sposób najtwardsze jądro puczu, w postaci momentu zaskoczenia, spaliło na panewce. (...)

  Aliści „były w partii siły, co kres tej orgii położyły”, chociaż nasza Złota Pani, która przykazała surowo swojemu brukselskiemu fagasowi w osobie Jana Klaudiusza Junckera, żeby na 21 grudnia zwołał w trybie pilnym posiedzenie Komisji Europejskiej, która podjęłaby decyzje o ostatecznym rozwiązaniu kwestii polskiej i nawet obsztorcowała Donalda Tuska, który przyjechał do Wrocławia, żeby w razie czego być pod ręką. (...) Ale fajdanisowie to jedna rzecz, a Amerykanie, to rzecz druga. Nie po to Amerykanie przeorganizowali polityczną scenę, żeby im teraz, zwłaszcza w następstwie zamachu stanu, na pozycję lidera wróciło Stronnictwo Pruskie, (...) Jeśli pan minister Walter Steinmeier mógł sobie pomyśleć, że w Ameryce zapanowało bezkrólewie, to chyba nadział się na minę. Oto do Warszawy z krótką wizytą przybył Rudolf Giuliani, który odbył dwugodzinną rozmowę z prezesem Kaczyńskim, w trakcie której okazało się, że mają wspólnych znajomych, a konkretnie jednego, ale za to takiego, co wystarczy za Legion, czyli pana Lejba Fogelmana. Ile to będzie Polskę kosztowało, to już inna sprawa – ale hamulec został wciśnięty z taką mocą, że wszystko, z Zasrancen na czele, poleciało na zbity pysk.".

  Wydaje się, że Michalkiewicz dość trafnie opisał przebieg wydarzeń.  Na zakończenie przypomnę moją notkę "Macedoński scenariusz w Polsce" {TUTAJ}.  Okazuje się, iż podobny "pucz" próbowano przeprowadzić w grudniu 2012 w Macedonii, też bez skutku.
 

Etykietowanie:

6 komentarzy

avatar użytkownika Almanzor

1. Ciamajdan

No cóż. Trafne spostrzeżenia. Za dużo tego razem na przypadek

avatar użytkownika UPARTY

2. Rzeczywiście podobieństwo do

wydarzeń w Macedonii jest uderzające, tak jakby demiurg był ten sam. Nie mniej jednak w Macedonii tak rozpoczęta kaskada zdarzeń doprowadziła do tego, że w następnych wyborach obóz reformatorski jednak się podzielił i do władzy doszły siły starego porządku.
U nas też jest próba podobnego działania z tym, że rolę partii rozłamowej przyjął na siebie PAD. Zapewne liczy na to, że koncepcja zmiany ustroju na prezydencki spodoba się jakimś środowiskom tworzącym obecnie PiS i te doprowadzą do podziału PiS`u na dwa mniejsze i wzajemnie skłócone obozy, sądzi też że nie ma w tym działaniu nic złego, bo on sam będąc tak pełnym cnót patriotycznych jest gwarantem jedności narodowej i suwerenności. Tyle, że podobnie jak w Macedonii nie ma u nas jedności narodowej, my dalej po pierwszej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, zgodnie z nazwą nie jesteśmy państwem jednonarodowym. Po prostu nie da się zbudować domu innego, niż to wynika z planu fundamentu. Naszym fundamentem kulturowym jest właśnie I RP i musimy sobie z tego zdawać sprawę a zwłaszcza z konsekwencji dla struktury społecznej. Paradoks polega na tym, że ponieważ konstrukcja społeczna zakłada wielonarodowość, to nawet przy braku odpowiednich grup etnicznych, ponieważ jest na nie miejsce w naszej mentalności to zawsze znajdzie się ktoś, kto dla własnej ambicji to miejsce wypełni. Jak bowiem jest miejsce dla grupy narodowej, to jest również, mówiąc w skrócie, miejsce na etat przywódcy i można stać się "kimś" a dalej to już idzie lawina.
Stąd Ks. Adam Czartoryski zauważył po odejściu siła rzeczy od koncepcji politycznej IRP, ze w Polsce są dwie partie polityczne Polska i Antypolska. Po prostu ci, którzy postanowili zająć miejsce innych narodowości z braku własnych pozytywnych cech wyróżniających musza przyjąć cechy negatywne. My jesteśmy inni bo jesteśmy przeciw.... a jedyną cechą pozytywną w takim układzie stosunków społecznych jest w sumie interes własny.
Ale ta struktura społeczna bierze się z naszej mentalności a ta może być zmienna, o ile ma się świadomość problemu.
Natomiast przyczyny, dla których pucz grudniowy nie wyszedł były zupełnie inne. Moim zdaniem była to próba generalna, takie "rozpoznanie bojem" sił stron konfliktu. Myślę również , że była to pierwsza próba PAD wprowadzenia w Polsce ustroju prezydenckiego. Ponieważ powstała silne środowisko polityczne reprezentujące wartości narodowe, to jedyny sposób na jego wyłączenie jest wprowadzenie silnej władzy jednego człowieka, na którą można mieć wpływ. W końcu jednostka zawsze jest manipulowalna.
Myślę, że tezy red. Michalkiewicza raczej zamazują obraz rzeczywisty niż go wyjaśniają, ale to inna sprawa.

uparty

avatar użytkownika michael

3. UPARTY - Historia lubi się powtarzać, ale nigdy tak samo,

a podobieństwa niekiedy bywają bardzo zwodnicze,

avatar użytkownika michael

4. UPARTY - Historia lubi się powtarzać, ale nigdy tak samo,

a podobieństwa niekiedy bywają bardzo zwodnicze. 
Rzeczywiście jest tak, że specyficzne właściwości cywilizacji Rzeczypospolitej Obojga Narodów są głęboko zakopane w mentalności Polaków, nadal działają i są ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej. Tak jednak dziwnie jest, że te właściwości, o których mówimy są zakopane tak głęboko, iż są bardzo trudne do identyfikacji. Nasi przeciwnicy, nawet gdy orientują się o co chodzi, lekceważą albo nawet pogardzają ostoją naszej mocy i trwałości, ponieważ nawet gdy wiedzą, nie są w stanie zrozumieć. Nie rozumieją. Nie doceniają. Dlatego często przegrywają.
Na tym polega realne oddziaływanie różnicy cywilizacyjnej. Oni naszą siłę uznają za słabość. Idzie tylko o to, abyśmy sami wiedzieli i rozumieli gdzie jest nasza moc.
Dlatego pogląd księcia Adama Czartoryskiego jest zdecydowanie słuszny, a w partii polskiej gromadzą się zawsze ludzie, którzy albo rozumieją albo chociaż czują istotę naszej więzi cywilizacyjnej, a po drugiej antypolskiej stronie gromadzą się ci, którzy nie rozumieją w czym rzecz, więc szukają swojego interesu nie tam gdzie on jest. I tak mamy PAD.
Niestety, taki jest normalny rezultat pracy umysłowej ludzi niesamodzielnych umysłowo.

* * *

Pani Ewa Kochanowska cytuje słowa księcia Czartoryskiego: 
"Widziałem w naszym kraju tylko dwie partie: polską i antypolską"
W samo sedno! ????

A naszym fundamentem cywilizacyjnym nie jest wielonarodowość, wielonarodowość jest w naszym przypadku co najwyżej skutkiem.
Rzeczywiście, "po prostu nie da się zbudować domu innego, niż to wynika z planu fundamentu. Naszym fundamentem kulturowym jest właśnie I RP i musimy sobie z tego zdawać sprawę a zwłaszcza z konsekwencji dla struktury społecznej. Paradoks polega na tym, że ponieważ konstrukcja społeczna zakłada ..., ".
Rzeczywiście tak jest, ale nie chodzi tu o wielonarodowość. Na nasze cywilizacyjne szczęście istota rzeczy jest na tyle skomplikowana, że niesamodzielne umysły patrzą, widzą, a nie dostrzegają. Po prostu nie kumają.

avatar użytkownika michael

5. Przepraszam, że wprost nie napisałem co mam na myśli

gdy sugeruję, że nie wielonarodowość jest elementem naszego fundamentu kulturowego. Nie zamierzam się droczyć ani nic takiego. Za parę chwil napiszę, muszę się po prostu chwilę zastanowić. W każdym razie nasza historyczna wielonarodowość jest skutkiem naszej naturalnej cywilizacyjnej zdolności do zaakceptowania wielonarodowości. 
"Multikulti" to dla Polski kaszka z mlekiem. Dlatego dzisiaj milion ludzi z Ukrainy wnika w Polskę prawie niedostrzegalnie, są akceptowani wprost, wręcz bez zwracania specjalnej uwagi, gdziekolwiek się pojawią. Można by przypuszczać, że europejski zarzut polskiej ksenofobi i wrogości do europejskiego "multikulti" jest fałszywy. 
A to nieprawda. W Polsce ksenofobia ani żaden rasizm zupełnie nie istnieje. Natomiast europejskiemu, a precyzyjnie mówiąc bolszewickiemu, lewackiemu albo komunistycznemu "multikulti" zdecydowanie mówimy NIE! Absolutnie nie!

To nie jest paradoks. Trzeba tylko zrozumieć, że akceptacja, tolerancja i głupota nie są synonimami. Już bliżej siebie jest tolerancja i głupota. Ale to jest za trudne dla niemieckich łbów. I w tym jest cały problem PAD-a.
Akceptacja jest zgodą warunkową. 
Tolerancja jest zgodą bezwarunkową.
Głupota jest zgodą na rozkaz.
Różnica cywilizacyjna polega na tym, że każdy Polak musi samodzielnie zaakceptować tego konkretnego człowieka, bez względu na to czy jest Ukraińcem, Murzynem, czy muzułmaninem.
A Niemiec, bolszewik albo Europejczyk gada o tolerancji lub żąda zgody bo tak każą. U nas tak się nie da. Nie ma mowy o tolerancji, ani nic na rozkaz. Mamy swoje zasady i kryteria. My w Polsce myślimy i decydujemy samodzielnie. Możemy dyskutować o tych zasadach, o wartościach i kryteriach, ale myślimy i decydujemy samodzielnie.
"Befehl muss sein" to zdecydowanie nie polskie porzekadło. 

To jeszcze nie jest odpowiedź na pytanie co należy umieścić w miejsce wielonarodowości jako fundament naszego polskiego ustroju cywilizacyjnego. To zaledwie motyw na zastanowienie.
Zwykle proponuję "rozległy system o rozproszonej inteligencji"... 

[link elig http://naszeblogi.pl/18113-wzlot-i-upadek-demokracji-szlacheckiej]

avatar użytkownika michael

6. @ elig - Dziękuję!

Ten wyżej pomieszczony link odnalazłem dopiero teraz, po wpisaniu w google hasła "rozległy system o rozproszonej inteligencji".
W ten dziwny sposób odnalazłem mój komentarz z przed prawie sześciu lat, cytowany w bardzo akuratnym kontekście.
A więc dziękuję za to piękne cytowanie.

[link elig http://naszeblogi.pl/18113-wzlot-i-upadek-demokracji-szlacheckiej]