"Zamach Lipcowy", czyli zaskoczenie
Było ono całkowite. Jeszcze we wtorek, 11.07.2017, wydawało się, że głównym tematem jednodniowych obrad Sejmu będzie sprawa tzw. opłaty paliwowej. Tymczasem następnego dnia do porządku dziennego wprowadzono rozpatrywanie ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Ustroju Sądów Powszechnych. Zaskoczona opozycja próbowała zerwać obrady - nie głosując. Kworum nie udało się zerwać i obie ustawy zostały przez Sejm uchwalone.
PiS poszło za ciosem i jego posłowie zgłosili do Sejmu projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. Opozycja nazwała to wszystko "Zamachem Lipcowym" [patrz {TUTAJ}] i postanowiła bronić SN, zwołując na niedzielę przed Sejmem wielką manifestację. Tymczasem w piątek, 14 lipca, ustawami o KRS i USP zajął się Senat. Ciekawe, że jego obrady nie wzbudziły większego zainteresowania mediów. Tylko portal Gazeta.pl {TUTAJ} zamieścił relację "godzina po godzinie". KOD i ObywateleRP zorganizowali naprędce kilkusetosobową pikietę przed parlamentem. Jej uczestnicy starali się przedrzeć na teren Sejmu, ale byli stamtąd konsekwentnie wyrzucani przez policję i straż marszałkowską.
Po pewnym czasie zaprzestali tych usiłowań i usiedli na chodniku. Po godzinie pierwszej w nocy było już po wszystkim. Internauta Ator nakręcił relację {TUTAJ} z tego - jak udał się wtedy pod Sejm "bronić demokracji" i zastał tylko kilkanaście osób, z których część była pijana. Obrady Senatu toczyły się dalej i po bardzo burzliwej dyskusji obie ustawy zostały przegłosowane koło 2:30 w nocy, Za nimi glosowało 57 senatorów, przeciw - 29. Pozostaje więc tylko czekać na podpis prezydenta.
Opozycja się piekli, grozi "Ciamajdanem2" i uruchomiła, jak zwykle, "zagranicę". Verhofstadt i Junker już zapowiedzieli posiedzenie KE w sprawie Polski. Ciekawe jest to, że owe ustawy na temat sądownictwa krytykowane są także przez niektórych prawicowych publicystów, n.p. prze Ziemkiewicza {TUTAJ}, Trammera {TUTAJ} i Zarembę {TUTAJ}. Nie podoba im się zwiększenie administracyjnej kontroli nad sądami. Bez tego jednak nie sposób poradzić sobie z "prawniczą mafią" w wymiarze sprawiedliwości.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Zwoluja manifestacje,
a czy bedzie ona "wielka", to sie dopiero okaze.
2. Zastrzeżenia wobec działań PiS
są niestety infaltylno-idiotyczne. Rzadko używam tak kategorycznych słów, ale i tak te są całkiem poprawne politycznie jak na treść tych zastrzeżeń.
Najpierw kwestia moralna. " Wy jesteście solą ziemi, ale baczcie, bo jeśli sól przestaje być słona nadaje się jedynie na wyrzucenie i podeptanie". To są oczywiście słowa Chrystusa. Projekty PiS w sprawie sądownictwa ( niewątpliwie będącego solą ziemi) są niestety nie moralne o tyle, że sól, która przestała być słona należy nie tylko wyrzucić ale i jeszcze podeptać. Projekty PiS na razie chronią sędziów przed podeptaniem. Być może Izba Dyscyplinarna SN podepcze "niesłonych" sędziów i prokuratorów ale tego jeszcze nie wiadomo. Tak więc zmiany w sądownictwie dopiero przed nami i wcale nie zaczną się jutro. Wynika z tego również, że nikt, kto mówi iż Jezus Chrystus jest jego panem nie może mieć w tej sprawie wątpliwości. To jedna z tych sytuacji, w której wiara wymaga jednoznacznego zachowania.
Drugim aspektem moralnym tego zagadnienia jest przykład Ananiasz i Safiry, który odnoszę przede wszystkim do panów Zaremby i jemu podobnych. Te dwie postacie to jedyne w Nowym Testamencie osoby ukarane śmiercią, za co? Za okractwo. Ponieważ są to mało znane postacie, to przypomnę ich historię. Otóż będąc osobami zamożnymi postanowili przystać do Chrześcijan, co wiązało się wtedy z przekazaniem majątku na rzecz wspólnoty. Nie będąc pewnymi przyszłości postanowili jego część przezornie ukryć na wszelki wypadek. Postawiono im wtedy zarzut, że przecież nikt ich nie zmuszał do wstąpienia do gminy (chrześcijańskiej) i co więcej chrześcijanie mieli bardzo kategoryczny zakaz szkodzenia osobom trzecim. Po co więc udawali, ze są "nasi"? . Niewątpliwie postawa Zaremby jest typowym okractwem. Martwi się on, że jak Antypis dojdzie do władzy to wszystko odwróci i będzie jeszcze gorzej. Jest wiec zwolennikiem "umiarkowanego postępu w granicach prawa". Jest określenie z "Dobrego Wojaka Szwejka", określenie satyryczne podobnie jak cała książka. Tyle, że Zaremba mówi na poważnie. Co on właściwie mówi? On mówi, że działania Antypisu sa reakcją na nasze działania, że w związku z tym powinniśmy szanować ich interesy i swoje tezy uzasadnia ryzykiem powrotu do władzy Antypisu oraz nieuchronnie związaną z tym retorsją, która może być gorsza od stanu obecnego. Uzasadnienie jak uzasadnienie, nie mniej wzywa on do poszanowania ich interesów, twierdząc przy tym, że jest nasz. Niewątpliwie taka postawa jest próbą zachomikowania części jego dorobku na wypadek, gdyby nam się nie udało. Tu znowu zalecenie moralne jest jednoznaczne.
A teraz o samym wymiarze sprawiedliwości. Źródłem prawa są ustawy i zwyczaj. Nie ma innego źródła prawa poza jeszcze umowami międzynarodowymi, których zawarcie jest nawiasem mówiąc działaniem władzy wykonawczej. Ustawy są zależne od woli większości parlamentarnej, a co ze zwyczajem. Otóż zwyczaj jest ogólnie mówiąc norma kulturową. Zakłada się, że jest to norma powszechna przynajmniej dla danej grupy społecznej, np. kupców, rzemieślników, czy lekarzy albo też może być zwyczaj lokalny charakterystyczny dla danego miejsca. Jeśli chodzi o prawo państwowe to miejscem tym jest cały kraj. Problem w tym, że wyobrażenie o prawie zwyczajowym w PiS`ie i Antypisie jest zupełnie inne. Można świat widzieć albo tak jak my albo przeciwnie do nas, czyli jak Antypis. Dla nas gwarancją prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości jest moralność sędziego, jego cecha osobowa wzmocniona gwarancjami niezależności w wydawaniu wyroków i immunitetem. Dla nich z resztą tak samo tylko, że my mamy inne normy moralne niż oni. Porządni ludzie w ich oczach, w naszych są kanaliami niegodnymi sprawowania jakiejkolwiek funkcji publicznej. Z kolei porządni ludzie w naszych oczach im się jawią jako bezduszni, nietolerancyjni dla ludzkich aspiracji zamordyści.
Tych dwóch postaw nie da się pogodzić. Nie ma więc co się zastanawiać, co oni zrobią jak wrócą do władzy, bo bez względu na to co my zrobimy, będą próbować odzyskać utracone możliwości zaspokojenia swoich aspiracji finansowych i społecznych począwszy od rozgrabienia nadwyżki wpływów budżetowych nad normalnym w nich mniemaniu poziomem i to jeszcze z odsetkami za zwłokę. To oczywiście oznaczać będzie likwidację państwa i materialnych podstaw funkcjonowania społeczeństwa. Z tego właśnie powodu nie mają oni żadnego programu, bo po ewentualnym zdobyciu przez nich władzy nie zakładają realnego istnienia państwa ani jednolitego społeczeństwa. Zastanawianie się wiec na tym jak jedno i drugie ma funkcjonować pod ich rządami jest dla nich bez sensu.
Nie wierzę w to, że Zaremba i inne okraki o tym nie wiedzą, a mimo to chcą zostawienia grupy destruktorów. Po co? Chyba tylko po to, by móc się do nich przyłączyć, jakby mieli taką potrzebę. Tak więc im po prostu jest wszystko jedno, czy państwo istnieje, czy też nie, czy społeczeństwo istnieje, czy też nie byle tylko oni mogli dobrze żyć. I tyle w tej kwestii.
uparty