D-Day (I) - (Chetne Angielki).

avatar użytkownika Tymczasowy

Tworzenie alianckich sil inwazyjnych na Europe trwalo kilka lat. Ma terenie Anglii stopniowo gromadzily sie jednostki wojskowe roznych narodowosci, w tym Polacy, Kanadyjczycy i inni. Sila rzeczy dochodzilo do kontaktow z miejscowa ludnoscia. Szczegolnie ozywione byly one z miejscowymi kobietami. Wielu Brytyjczykow sluzylo w rejonie Morza Srodziemnego i na Dalekim Wschodzie. Dziesiatki tysiecy sluzylo tez w ogromnej Marynarce Wojennej. Te luke w delikatnej materii spolecznej ktos musial wypelnic. To przywracanie rownowagi proporcji w dziedzinie plci obie strony traktowaly entuzjastycznie. Zolnierzom, czesto mlodym chlopcom, brakowalo kobiet. Zas mlode Angielki masowo urwaly sie spod kontroli swojego srodowiska, sluzac w wojsku, w jednostkach kobiecych sluzb pomocniczych oraz pracujac w fabrykach.  Staraly sie wykorzystywac wolny czas na intensywny wypoczynek. Rodzilo sie pytanie, kto byl bardziej chetny, zolnierze czy one.

Jednymi z pierwszych byli bohaterowie przestworzy. W jednej z ksiazek poswieconych Dywizjonowi 303, jest fragment na temat goracej wiezi anglo-polskiej. Jeden z naszych przypadkiem zajrzal do szuflady dziewczyny, z ktora wlasnie sypial, i  odokryl, ze w jej pamietniku opisane byly gorace spotkania z nim i jego kolegami. Co wiecej, byla tam charakterystyka i ocena zdolnosci seksualnych partnerow.

Mezatki nie byly gorsze niz panny i nikt ich nie dyskryminowal. Bywalo, ze zolnierz wracal z cieplego lozeczka do koszar, z wieksza suma pieniedzy w kieszeni, niz  nich wychodzil. Takze z wypranymi spodenkami, skarpetami i chusteczkami.Zdarzylo sie we wrzesniu 1944 r., ze do bazy szkoleniowej, czyli wielkiego  namiotowiska wokol zamku Arundel, kanadyjskiego 4 Krolewskiego Pulku Artylerii, wracal pociagiem Padre Mc Cleary. W przedziale duchownego jechalo 6 zolnierzy angielskich w drodze z Afryki Polnocnej do domu w Arundel. Urlopy dostali tak szybko, ze nie zdazyli powiadomic rodzin. Dwoch z nich bylo zonatych. I tu pojawil sie problem, bo nie bylo  wiadomo, czyi mezowie wracaja, Betty, Mary czy innej bialoglowy. System informacyjny, ktorego trzon stanowili kucharze i kelnerzy na stolowce, zadzialal szybko. Nastepnego wieczoru w godzinach 18:00-22:00, kiedy to oboz zwykle byl opustoszaly,zatetnilo zyciem. Wojsko gralo w rzucanie podkowami, baseball, gralo na gitach, spiewalo i pralo. Za to miejscowe taverny i inne lokale w Arundel zialy pustka. Kryzys okazal sie byc tymczasowym i role sie znow odwrocily. Powod byl prosty, wyczajono, do ktorych to kolezanek zawitali stesknieni mezowie. Swoja droga, oni tez, sluzac gdzies tam, jakos organizowali sobie te sprawy. Stara to tradycja w kazdej armii. Prosze sobie posluchac jak na zalaczonym video smutnie zawodza brytyjscy zeglarze wracajacy do Starej Anglii. Powinni sie cieszyc, a oni juz tesknili do hiszpanskich dziewczat. Powod znany.

Do tego, nowouksztaltowanego spoleczenstwa angielskiego, od poczatku 1944 r. zaczely przybywac liczne jednostki U.S.Armii. Trzeba powiedziec, ze byly powody,dla ktorych mieli szanse na znaczne naruszenie  ustalonych zasad i intymnej sieci mesko-damskich powiazan. Po pierwsze, ci chlopcy mieli temperament. Po drugie, mieli wiecej pieniedzy niz inni. Oto porownanie tygodniowego zoldu: Brytyjczyk - $4.70, Kanadyjczyk- $10.50, Amerykanin - 14.42. Przy okazji porownanie miesiecznych swiadczen dla rodzin (zona+1 dziecko): Brytyjczycy-$33.22, Kanadyjczycy -$72.60, Amerykanie- $62.00. Amerykanie, choc najpierw nieliczni, opanowali szybko sale taneczne. Do tanczenia "dzajfa" potrzebowali wiecej miejsca niz inni. Dziewczetom imponowali swym stylem. Co z tego, ze Kanadyjczyk wchodzil na parkiet ze swoja, w tym momencie, ukochana, gdy ona wodzila wzrokiem za efektownym, bedacym luzie, amerykanskim tancerzu.

Wojacy z U.S.Army nie mieli czasu na glebsze wejscie w tkanke spoleczna i ich baza/zerowiskiem byly prostytutki. chlopcy zaludniali rozne miejsca Londynu, ale dla nich prawdziwym centrum mikroswiata miescilo sie na Picadilly Circus. Prawa ekonomiczne sprawily, ze cena uslug kobiet lekkich obyczajow skoczyla dwukrotnie. Popyt dramatycznie przewyzszyl podaz.

Nie brakowalo zlosliwosci kierowanych do Amerykanow, ale tez i mieli problemy wewnetrzne. Zdecydowanie nie stanowili rodziny. Bardzo czesto w knajpach dochodzilo do bojek pomiedzy Bialymi i Czarnoskorymi. Nierzadko uzywano przy tym broni.

Nalezy dodac pewne wlasciwosci charakterystyczne dla syndromu Oblezonej Twierdzy. Czasy byly niepewne. Kobiety i mezczyzni mocno garneli sie do siebie nawzajem.

Glowne zrodlo: George G.Blackburn, "Where the Hell are the Guns? A Soldier's Eye View of the Anxious Years, 1939-44", McClelland, Toronto 1997.

Etykietowanie:

1 komentarz