Ulica i zagranica zawiodły polską opozycję
Polska opozycja, a zwłaszcza PO i Nowoczesna, nie pogodziła się z wynikami wyborów w 2016 roku i usiłowała napuścić na demokratycznie wybrany rząd PiS ulicznych manifestantów oraz czynniki zagraniczne. W styczniu 2017 wyraźnie jest widoczne, iż taktyka ta przyniosła klęskę. Po uchwaleniu budżetu przez Sejm 16 grudnia 2016 opozycja uznała go za "nielegalny", a tydzień temu Ryszard Petru pobiegł do Brukseli na skargę. Wiadomość o tym portal Wolność24.pl zatytułował:
"Juncker zbył Petru. Wymowny gest szefa KE. Donoszenie do Brukseli nic nie da bo Niemcy chcą się dogadać z Kaczyńskim" {TUTAJ}.
W artykule czytamy:
"Po spotkaniu Ryszard Petru miał nietęgą minę. Prawdopodobnie spotkanie było wcześniej zaplanowaną ustawką dla mediów. Teraz sytuacja się jednak zmieniła i wcześniejsze ustalenia nie mają racji bytu. Po pierwsze – opozycja totalna skompromitowała się zachowaniem w czasie kryzysu parlamentarnego, po drugie niemiecki rząd zmienił swoje nastawienie i skłania się ku współpracy z rządem PiS. Przynajmniej do czasu wizyty Angeli Merkel w Warszawie żadne nowe kroki nie będą podjęte. Nowy przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani także zapowiedział: żadnych sankcji bez dowodów.".
Co więcej, wczoraj [25.01.2017] w portalu Niezalezna.pl podano informację "Nawet oni musieli to przyznać. Wprowadzenie sankcji wobec Polski nierealne". Okazało się, że:
"Europa musi przyglądać się bezradnie łamaniu praworządności w Polsce – napisał z nieukrywanym żalem niemiecki dziennik „Der Tagesspiegel”. „W obliczu licznych kryzysów – od Brexitu przez migrację po przebudowę relacji z USA – Bruksela nie jest zainteresowana eskalacją w stosunkach z Polską” - podsumował Albrecht Mayer w artykule „Bezradni”." {TUTAJ}.
Tak więc na interwencję zagraniczną polska opozycja nie może [przynajmniej na razie] liczyć. A co z ulicą?
Wczoraj odbył się tzw. protest studentów przeciw rządom PiS. Okazał się on frekwencyjną klapą {TUTAJ}. W kilku miastach demonstrowało od kilkudziesięciu do dwustu "studentów". Byli to na ogół etatowi uczestnicy protestów KOD, tacy jak pułkownik Mazguła. Zresztą już 11 stycznia na manifestacji KOD przed Sejmem stawiło się zaledwie 100 do 300 osób. Uważam, że to przyczyniło się do zakończenia okupacji sali plenatnej Sejmu następnego dnia. Marzenia opozycji o " Majdanie w Warszawie" rozwiały się.
Temu właśnie zawdzięczamy spokojny przebieg obecnego - 34 posiedzenia Sejmu. Poza wygłupem posła Nitrasa, prace Sejmu toczą się normalnie. Awantury pokazały swą nieskuteczność.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Napisałem kiedyś: "Zabije ich własna arogancja"
Pycha, kłamstwo, chamstwo i pogarda - to kiepskie atrybuty ludzi próbujących zdobyć szacunek i publiczne uznanie,
michael