Matka Wszystkich Nieszczesc - VIII (B.Woodward)

avatar użytkownika Tymczasowy

Wersja konspiracyjna (spiskowa, detektywistyczna), ktora przedstawilem w poprzednim odcinku ma te typowa dla tego gatunku slabosc, ze koncentruje sie na jednej, w dodatku ukrytej przyczynie wydarzen. A w zyciu, zwykle dzialaja wiazki czynnikow i przebieg wydarzen jest bardziej skomplikowany niz mogloby sie wydawac. Dla kontrastu, w tym odcinku przedstawie wersje bardzo wiarygodnego obserwatora jakim jest znany dziennikarz Bob Woodward. Jako mlody dziennikarz pracujac w Washington Post przyczynil sie do ujawnienia w 1972 r. afery Watergate i w rezultacie ustapienia prezydenta R.Nixona. Ksiazka, na ktorej sie opre nosi tytul: "Plan of Attack", (Simon&Schuster, NY 2004).

Autor przesledzil dokladnie okres od listopada 2001 r. do marca 2003 r. Odbyl dwukrotnie dlugie rozmowy z prezydentem G.W.Bushem i czerpal informacje od 75 dygnitarzy amerykanskich najwyzszego szczebla. Pisze profesjonalnie bez skrzywienia ideologicznego. A juz z pewnoscia, o nadmiar sympatii dla republikanskiego prezydenta nie mozna go podejrzewac.

Woodward zaczyna od spotkania z sekretarzem obrony D.H.Rumsfeldem w dniu 21 XI 2001 r. czyli 72 dni po 9/11. Prezydent zapytal Rumsfelda o plan ewentualnej wojny z Irakiem. Otrzymal odpowiedz, ze jest cos na ksztalt Desert Storm II Plus, czyli wzmocniona powtorke operacji przeprowadzonej w Kuwejcie za czasow Busha SR. w 1991 r. Do wstepnych rozwazan wlaczono gen.Tommy Franksa, ktory byl dowodca wojsk amerykanskich w obszarze obejmujacym Bliski Wschod, Poludniowo-Centralna Azje i Rog Afryki (CENTCOM). Przez kilka miesiecy starano sie utrzymac to wstepne planowanie w tajemnicy.

Jak pisze B.Woodward: "Bush prawdopodobnie nie zadawal sobie sprawy z tego, ze plany wojenne oraz sam proces planowania wojny staly sie polityka na mocy nadanego wlasnie momentum...Historia decyzji Busha prowadzacych do wojny byla kronika ciaglych dylematow poniewaz prezydent rozwijal jednoczesnie dwie rozne linie polityczne. Planowal wojne i prowadzil dzialalnosc dyplomatyczna majaca na celu unikniecie wojny. Czasami planowanie wojny wspierlalo dyplomacje; w wielu przypadkach jej sie przeciwstawialo".

Gen.Franks mial za soba ciezkie dwa i pol miesiaca od 9/11. Po zamachu terorystycznym, ktory wstrzasnal Ameryka Bush domagal sie szybkiej akcji odwetowej,  a planow wojennych na Afganistan nie bylo.Sytaucja wymagala zolnierzy na ladzie, a tymczasem pierwszy byl zespol agentow CIA i to dopiero 16 dni po zamachu. Pierwsze komando sil specjalnych wyladowalo w Afganistanie szesc dni pozniej. Jakos sie udalo i sekretarz Rumsfeld nabral zaufania do gen.Franksa. Zaczal sie zmudny proces planowania inwazji Iraku.

Bush przyznal, ze przed 9/11 Irak nie nalezal do priorytetowych celow. CIA  miala na przyklad taka oto liste glownych zagrozen dla bezpieczenstwa Stanow ZjednoczonychL Osama bin Laden i jego al Quaeda, bron masowej destrukcji (WMD) oraz Chiny. Te ostatnie  znajdowaly sie w dluzszej perspektywie czasowej. Irak byl calkowicie marginesowy. W dzien po 9/11 Rumsfeld w czasie spotkania w Gabinecie Wojennym zapytal, czy atak terrorystyczny nie bylby  dobra okazja do zaatakowania Iraku.  Zas 15 IX 2001 r. w czasie dyskusji scislego grona w Camp David nawet wice-prezydent d.cheney byl przeciwko atakowi na Irak.Glosowanie wyszlo 4:0 na niekorzysc inwazji Iraku przy jednym glosie wstrzymujacym sie, wlasnie samego Rumsfelda.

Rumsfeld ekscytowal sie zagrozniem stwarzanym przez czeste ostrzeliwanie samolotow amerykanskich pilnujacych strefy z zakazem lotow. Chcial wiedziec: "Kiedy to w calej naszej historii pozwalalismy jakims ludziom strzelac tak do nas?" Tyle, ze w ciagu calej dekady od Wojny w Zatoce Perskiej samoloty  amerykanskie wlecialy nad terytorium Iraku ponad 150 000 razy i nie stracono nawet jednego pilota. Nalezy tez dodac, ze wraz z lotnictwem brytyjskim obiekty irackie byly co jakis czas w ramach represji bombardowane.

Zlym duchem byl jeden z neokonow,Paul Wolfowitz. Odradzal on wariant afganski. Ubolewal, ze 100 000 zolnierzy amerykanskich znajdzie sie we wrogim Afganistanie i utkwi tam na pol roku. Wersja iracka byla latwiejsza.Uzasadnial on koniecznosc usuniecia Saddama tym, ze bylo to potrzebne i latwe. Glosil on "strategie  enklawy". Zgodnie z nia nalezy zajac 1 000 irackich szybow naftowych  znajdujacych sie nie dalej niz 60 mil od granic Kuwejtu. Liczba ta stanowila dwie trzecie wszystkich szybow nalezacych do tego kraju. To oslabiloby pozycje prezydenta Husseina i opozycja przejelaby wladze. Na taka koncepcje, gen.C.Powell kierujacy amerykanska dyplomacja tylko potrzasal glowa: "Lunatycy". W czasie Desert Storm  byl on najwyzszym dowdca (po tytularnym, czyli prezydencie) i dal sie poznac jako czlowiek bardzo ostrozny. Tak zwana doktryna Powella glosila, ze nalezy podejmowac dzialania wojenne jedynie po zapewnieniu przygniatajacej przewagi militarnej nad przeciwnikiem. Zyskal sobie przydomek "Opieszalego Wojownika". A w kregu mlodszego Busha nie nalezal do ulubiencow szefa. Obaj czuli sie malo komfortowo w swoim towarzystwie. Oczywiscie, prymuska byla C.Rice, ktora miala najlatwiejszy dostep do prezydenta.

W dniu 16 IX Bush powiedzial C.Rice, ze pierwszym celem wojny z terroryzmem bedzie Afganistan.Decyzja o taku na Irak odlezala sie wiec do 21 XI 2001 r.

W sierpniu 2002 r. planowanie wojny zaszlo juz tak dalece, ze Powell przy poparciu Rice uznali, ze dojrzal czas, by zaangazowac troche ONZ, gdzie to w dniu 12 IX mial Bush przemawiac. Uznano, ze czas wrzucic malpe na grzbiet ONZ-u., no i to zrobiono. Nalezy dodac, ze pozniej, to wlasnie ostrozny Powell musial wziac "na klate" uzasadnienie napasci na Irak. Zrobil to w czasie trwajacego 76 minut przemowienia w ONZ-ie w dniu 5 II 2003 r. Dla wzmocnienia  pewnosci siebie poprosil Teneta, szefa CIA, by siedzial blisko niego. Tak czy inaczej, plama zostala, bo liczne wymienione przez niego dowody uzasadniajace atak na Irak, szybko okazaly sie nieprawdziwe.

Na poczatku marca  Rumsfeld wezwal do swego biura na narade roznych waznych ludzi z wojska i CIA. Zadal im proste pytanie: "Jak dlugo ta wojna bedzie trwala?" Gen.Myers ocenial, ze jakies 30 dni. Gen. Franks - pare tygodni, ludzie zajmujacy sie dyplomacja uznali, ze jakies 13-21 dni. Wszystkich pobil optymizmem Wolfowitz, ktory wyliczyl, ze kampania zakonczy sie zwyciesko w siedem dni.

Presja "neokonow" byla ciagla. Pewnie tylko fragmenty wychodzily na swiatlo dzienne. Np. w dniu 6 marca 20013 r., tuz przed wybuchem wojny, prezydent mial konferencje prasowa pokazywana w telewizji. Powtorzyl znane zarzuty wobec Husseina i stwierdzil, ze ciagle prowadzone sa wysilki dyplomatyczne w celu zapobiezenia wojnie. Obecnie jest wlasnie koncowy etap i doprowadzimy do drugiej rezolucji ONZ-u. I dodal: "Nie podjalem jeszcze naszej decyzji na temat dzialan militarnych". a tymczasem 200 000 wojska na granicach Iraku czekalo na sygnal do ataku.

Przemowienie nie spodobalo sie wplywowym "neokonom". Kilku z nich, jak W.Kristol czy Ch.Krauthammer powiedzieli K.Rove, by poinformowal prezydenta, zeby sie nie wahal za dlugo i zrobil co nalezy. Wiadomosc ta zostala przekazana G.W.Bushowi. Wkrotce nastapila inwazja.

Ksiazke konczy scena rozmowy Woodwarda z prezydentem. G.W.Bush stwierdzil, ze nie jest mozliwa ocena znaczenia wydarzenia natychmiast po jego zajsciu. Trzeba przynajmniej 10 lat, by zrozumiec wplyw i prawdziwe znaczenie tej wojny. A pozniej sie usmiechnal na wzmianke o ty, ze historia oceni i rzekl:

"Historia. My nie bedziemy wiedzieli. Wszyscy bedziemy martwi".

I bylo to ostatnie slowo tej ksiazki.

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

"Zlym duchem byl jeden z neokonow,Paul Wolfowitz. Odradzal on wariant
afganski. Ubolewal, ze 100 000 zolnierzy amerykanskich znajdzie sie we
wrogim Afganistanie i utkwi tam na pol roku. Wersja iracka byla
latwiejsza.Uzasadnial on koniecznosc usuniecia Saddama tym, ze bylo to
potrzebne i latwe. Glosil on "strategie  enklawy". Zgodnie z nia nalezy
zajac 1 000 irackich szybow naftowych  znajdujacych sie nie dalej niz 60
mil od granic Kuwejtu. Liczba ta stanowila dwie trzecie wszystkich
szybow nalezacych do tego kraju. To oslabiloby pozycje prezydenta
Husseina i opozycja przejelaby wladze."


Po Iraku zmodyfikowano plan i wynaleziono "demokratyczną opozycję do reżimów", która niby sama miała by walczyć o demokrację za przyklaskiem "Przyjaciół Demokracji". Skutki tej 'Arabskiej Wiosny" będa odczuwane przez wiele dziesięcioleci nie tylko na Bliskim Wschodzie, który zrównano z ziemią, a szyby naftowe trafiły w ręce IS, aby finansować dalszą ruinę państw tak bogatych do niedawna i ustabilizowanych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl