Witajcie :*

avatar użytkownika TW Petrus13

"stara miłość nie rdzewieje",a ja jak młode wino,wciąż czuję,że coś mnie burzy fermentuje.czasem trzeba szybko "...

"stara miłość nie rdzewieje",a ja jak młode wino,wciąż czuję,że coś mnie burzy fermentuje.czasem trzeba szybko "odejść",trochę się posmucić,aby z nadzieją powrócić,marząć zrobić coś nowego,coś dobrego!.

ps.Napisałem Marylce i wcześniej Foxx-owi (Foxx z pozdrowieniem :*),dlaczego musiałem.Starzy bywalcy BM mnie znają,że jak biorę się do roboty (bo coś jest zepsute),nawet jak nie uda mi się coś naprawić.To kurna muszę wiedzieć,dlaczego,czego nie wiem i.t.d,Wszystkim buźka z ukosa,w sam czubek nosa! ;)

Etykietowanie:

85 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Witaj w domu Piotrze:)

miło znów Cię widzieć w zdrowiu i humorze !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

2. Witaj drogi Petrusie :)

nie uwierzysz,ale już od kilku dni zastanawiałam się co z Tobą :)
dzieki Bogu jesteś :)
tranzystorki naprawione ?
wieczorne pozdrowienia

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

3. nie chcę specjanie pisać

o tym co ze mną było,bo to byłoby przykre dla mnie i dla Was.Ale co ja miałem biedny zrobić,(skoro mój Pan Króli Bóg) jeszcze dla mnie miejsca nie przygotował.A na ziemi (oprócz Was) wszędzie gdzie wlazłem,pokazywano mi środkowy palec.Co zrobić?,tam hen mnie nie chcą,tu na ziemi też.A ja jak ten "ptak nielot","skrzydełka" mi jeszcze nie wyrosły(choć czuję ból pod łopatkami),co mam robić?. Przemyśliwałem medytowałem,i wymyśliłem :). Nie mam wielu wnuków,ale wirtualnych ho!,ho! i jeszcze trochę :). Znacie stronkę WWW.poomoc.pl (z lewej i prawej strony są strzałki),więc proszę.Jeśli na tą stronkę wchodzicie (wystarczy na kliknięcie 1 min),to wejdźcie jeszcze tutaj
http://www.poomoc.pl/program.php?program=skarbiec
http://www.poomoc.pl/program.php?program=piekne-anioly
Być może poczujecie (jak ja) ból pod łopatkami,i Wam wyrosną skrzydełka :).I na koniec,Pan Adam Kulpiński z http://www.ordoiuris.pl/.Namawiał mnie żeby przyjechał na szkolenie dla liderów do Katowic.Ale co ze mnie za lider? :(,jak chodzić nie umiem,a co dopiero latać.Im potrzeba ludzi młodych,operatywnych.O twardym karku,i podbródku (żeby nie dać się znokautować!). Potrzeba wsparcia pani Kindze Małeckiej (broni Dzieci Poczęte),w tej akcji bierze udział wielu woluntariuszy (pracują za friko!). Ale na sprzęt,plakaty telebim są im niestety potrzebne pieniądze,których ja emeryt,nie mam.Ja zdaję sobie sprawę że BM24 też istnieje dzięki darowiźnie.A ja jak ten ptak (widzę wiele otwartych dzióbków),i daję z kieszonkowego tym,którzy znikąd nie mają wsparcia.Mnie proszono o pieniądze (których nie mam),ale proszono też o duchowe wsparcie.A ja Wam Wszystkim bez wyjątku ufam!,i wierzę że wysłuchacie moją prośbę :*. Każdy na miarę swoich możliwości,zbuduje coś,o czym wcześniej mu się w marzeniach nie śniło.Często robię sobie "rachunek sumienia",i dziwiłem się sam sobie,(bo robiłem rzeczy o których wcześniej nie miałem zielonego pojęcia = szok!). Kurde mol,to w końcu co ja sam kiedyś robiłem?. A jeśli nie ja,to kto mi w tym pomagał?.To tak na dobranoc :*,nie zostawiajcie mnie samego,nie umiem latać ;)


 

avatar użytkownika gość z drogi

4. nie zostawimy Cię samego

a na początek otulamy modlitwą Ciebie i te piękne anioły
wieczorne serdeczności

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

5. Zosiu :)

z upływem lat (zmieniamy się w dzieci),to nieuchronne (przynajmniej dla mnie). I jak w wierszyku (dążymy wciąż do ssania :)). Ssiemy i wciąż ssania pragniemy :). Jestem przekonany,że Ty możesz zrobić więcej,niż ja (ja tylko kulawy szybkobiegacz) podaję "narzędzia",(trochę się na nich znam :)). Ktoś doświadczony bardziej niż ja,może góry przenosić,wystarczy w to uwierzyć!.
Życzę, wszystkim "nielotom" latania!, (a choćby w marzeniach i snach) czasem śniąc faktycznie latałem,daję na to solenne słowo honoru!
dobrej nocy,i "latania" :*


 

avatar użytkownika Pelargonia

6. witaj Piotrusiu :)

Tak dawno Cię tu nie było, że zdążyliśmy się stęsknić. I tyle się wydarzyło...
Pozdrawiam serdecznie :-)

A to moi podopieczni - Donek i Czupurka:

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika TW Petrus13

7. Ewa! :*

Takiej to dobrze!,ma swoich skrzydlatych przyjaciół.A u mnie na osiedlu,administracja przy śmietnikach,rozlepiła ulotki."Zabrania się dokarmiania gołębi". Motywacja? (nie chcę brzydko pisać) bo brudzą elewacje budynków,hmm,niby prawda.Ale czy inne ptaki nie brudzą?. Osiedlowa administracja (poszła za ciosem dalej). Wydrukowali ulotki,na obrazku widać ptaka (być może gołąb) znak równości,i obrazek szczura.Wnioski?. Jeśli karmisz ptaki,to karmisz też szczura!. Pomieszanie z poplątaniem (ale u nas rządzi nadal PO-PSL). Nie wiedzą o tym,ze szczur,to inteligentne stworzenie.I potrafi się wdrapać do śmietnika,(na obiad i kolację),ba potrafi wdrapać się po rurach kanalizacyjnych - dla mnie speca od rur,jest to niesamowite.Być może dlatego właśnie szczury,są używane do testów naukowych.Ale ja też mam skrzydlatych przyjaciół.Wywiesiłem skórkę z wędzonego boczku (na gwoździu przy oknie),i do niej przylatują sikorki!!!. Nie znam języka ptaków (kiedyś może się nauczę),lubię sikorki,wróbelki (i ich odmianę jerzyki.Ktoś zbadał że jeden jerzyk,potrafi zjeść 10 tyś komarów.Uff!(komarów z zasady nie lubię!,choć nas tnie tylko samica). Jeśli już ma mnie coś (gryźć i demolować),niech to będzie rodzaj ludzki,najlepiej żeński ;)
z pozdrowieniem :*


 

avatar użytkownika natenczas

8. Cześć Piotr!

avatar użytkownika gość z drogi

9. no drogi @Natenczasie,narobiłeś nam smaku

szczególnie te skwareczki :)

gość z drogi

avatar użytkownika natenczas

10. gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

11. @Natenczas,to zdradż proszę,czym nadziewane ?

bo ja np uwielbiam z owocami,ale wtedy skwareczki mi nie pasują,tylko śmietanka z cukrem :)
wieczorne pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

12. ad postu nr 5,drogi Piotrze

samych uśmiechów i wieczorne serdeczności
jak Cie tyle serdeczności otoczy,to i TY się uśmiechniesz :)
widzisz nawet pierożki od @Natenczasa dostałeś :)
Czuj duch jak mawia i pisze pewien Przyjaciel z netu :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

13. nadzienie :)

Adam pewnie ma pod sobą wywiad gospodarczy ;).A ja powiększyłem arsenał broni kulinarnej,okazuje się że do do serca przez żołądek,nie tyczy się tylko panów :))). Oprócz tradycyjnych "ruskich". Ja robię je trochę inaczej,do farszu z sera i zmielonych gotowanych kartofli,dodaję dużo podsmażonej (zeszklonej) cebulki.Na 1.2 - 1.5 kg gotowanych kartofli,dwie kostki sera (coś koło 400 gram),i cztery cebule (jak Adamowa pięść - Adam pokaż im swoją rączkę! ;)). Przy mieleniu składników do farszu,przekładam na przemian,ser,cebulkę,i kartofle,i kończę kartoflami - pozostałe grudki w maszynce,zjadam - a co,coś mi się z tego należy.Do zmielonego farszu ( w 3 litrowym garnku,objętość = około 2 litów) dodaję (koniecznie) płaską łyżeczkę zmielonego białego pieprzu.Czarny tyż dobry,ale biały,to och i ach!. Ciasto,1kg mąki pszennej,dwa całe jajka (może być więcej,ale ciasto po ugotowaniu,będzie twarde!). Mąka 1 kg na stolnicy.Mam zrobioną dla mnie ekstra stolnicę,zrobiona na zamówienie - syn mi ją sprezentował.Wałek do ciasta zrobiłem sobie sam 20 lat temu,służy do dziś (nawet żona się do niego przekonała). Do mąki na stolnicy,wbijam 2 całe jajka,wszystko dużym nożem szatkuję,podlewam olejem (może być zimno tłoczony rzepakowy). Jeszcze raz szatkuję,i zalewam (koniecznie) wrzącą wodą.Fakt trochę gorące,i można sobie łapki poparzyć.Ale zarobione ciasto,jest jak plastelina!.I to ciasto,wkładam do worka foliowego (to taki inkubator),z tego ciasta (tak przygotowanego) można ulepić co się chce!. Technologię produkcji ciasta,już znacie,jeśli coś z niego zostanie,można je wykorzystać np:. do zapiekanki - łazanek,z kiszoną kapustą,bądź makaronu (i tak będzie lepszy,od kupnego ). Farsz do pierogów z grzybami i kapustą:
Do farszu (z grzybami,i kapustą) koniecznie,grzyby podgrzybki.Czyli najpierw gotujemy zupę grzybową,odcedzamy na sitku grzybki.Wywar może być,wykorzystany jako zupa grzybowa,z makaronem,bądź z kluseczkami.Kiedyś robiłem makaron 10 jaj na 1 kg mąki). Dziś mi się już specjalnie nie chce,produkcja na masową skalę,pochłania sporo czasu.Ale kluseczki czasem robię,2 -3 całe jajka zmieszane widelcem,w kubku z mąką pszenną (to wersja rozwojowa,wszak mamy różne rodzaje mąki,i z tego różny smak :)).Ruskich pierogów robię około 200 sztuk (mam matrycę).Z grzybami i kiszoną kapustą (troszkę mniej - około 100 sztuk). Ważne w tym wszystkim jest,smak kiszonej kapusty.No i męska łapa do jej odciśnięcia z soku!. Moja łapa mniejsza niż Adamowa,ale jeszcze (jakby co,kieby kaj,abo skim,to jo jest!).I na koniec skwarki.Kto powiedział że,po nich musi coś boleć?,a gdzie kiszony ogórek.Może być (jak ktoś ma czym gryźć),cały,w plasterkach,bądź starty na tarce!,nawet "wątorba" nie jęknie - pewnie lubi kiszone ogórki.Skwarki,z słoninki,bądź z boczku,albo jedno i drugie razem.I nieodzowna drobno krojona cebulka,dodana jako ostatnia!. Smażyłem je na złoty kolor,potem surowa siekana cebulka (obniża temperaturę smażenia). Tak przygotowane skwarki (smalec),trawi nawet mój kiepski żołądek.A smak och!. Mam jeszcze schowany w sejfie.przepis na uszka,do czerwonego barszczu.Ale to później wkleję,bo pewnie ssanie się Wam łączyło :),a ja muszę dbać o Wasze zdrowie!.


 

avatar użytkownika gość z drogi

14. kochany @Petrusie,trzymam za słowo

i czekam na USZKA :)
co do przepisu na pierogi,to oświadczam,ze jest super :)
i serdecznie za niego dziękuję,jestem przekonana,ze nie tylko ja :)
dobrej nocy i smacznych snów :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

15. więc nadstaw Zosiu uszka

gotujemy rosołek (u nas najczęściej pół na pół) z wołowiny,i kurczaka.Zamiast kurczaka może być indyk,ale jest zbyt tłusty.A rosołek z dużą ilością łoju,niesmaczny.Do gotującego się rosołku,por,seler,korzeń pietruszki,marchewka (kiedyś liście lubczyku),mała cebulka,lub zeszklona,dodana przy mieleniu. Po ugotowaniu,odcedzić rosołek na sito,wraz z jarzynami!. No trzeba trochę odczekać,aż rosół odcieknie z mięsa i jarzyn.Kurczaka dokładnie obieramy,z kostek!. Mielimy wszystko (mięso i jarzyny),do zmielonego farszu dodajemy troszkę białego pieprzu,i lubczyku (no taki mielony z torebki). Do tego wbijamy całe jajko,mieszamy dokładnie,i szczypta soli (ja zawsze sprawdzam,żeby nie przesolić). Możemy na uszka użyć całość,lub (jak uważa moja żona Grażyna),podzielić farsz na dwie części,jedna na uszka,druga na nadziewane kluseczki kartoflane "kopytka" - ale o nich za chwilę :). Ciasto na uszka,takie jak na ruskie pierogi.Ja mam dwie matryce,w kształcie koła,ale otwory w matrycy są sześciokątne,większe na ruskie i z grzybami,mniejsze na uszka.Grażyna jednak uważa że ręcznie lepione smakują jej lepiej,niż zrobione z matrycy.Ma trochę racji,bo lepiąc ręcznie,robiłem na zlepionych brzegach "falbanki" jak u dołu spódnicy wystrojonych dam.I dlatego zrobiłem sobie,szablony do wykrawania,z puszek,po koncentracie pomidorowym (ten na uszka),po groszku konserwowanym (na pierogi),i jeszcze większą - z litrowej puszki po konserwowanym ananasie - na nadziewane kartoflane kluseczki.Ja zawsze robię duże ilości,mam dość duży zamrażalnik,ale uważam że trochę za mały,przy produkcji na masową skalę - bezsporny fakt.Mamy zlepione uszka,mamy rosołek,i teraz czysty czerwony barszczyk.Możemy użyć do barszczyku,rosołek i czerwony kiszony barszczyk (fabryczny,jakoś się nie sprawdził,lepszy z buraków,kiszony domowym sposobem - podobnie jak żurek). Mój młodszy syn ,specjalnie nie lubi barszczyku na rosołku.Gotuje uszka,i do gotujących się,wlewa taki fabryczny słodki.Ja zaś albo,rosołek,albo wywar z mieszanki suszonych jarzyn - ale o nich znów za chwilę.


 

avatar użytkownika TW Petrus13

16. nadziewane kluseczki kartoflane

Mamy połowę farszu,jak (ten mięsno - jarzynowy) na uszka.Ciasto :
ugotowane kartofle i zmielone ziemniaki.Na objętość zmielonych,jednej czwartej!,dodaję pół na pół,mąki pszennej i kartoflanej,całe jajko,może być szczypta soli -ale ja sól dodaję już w trakcie gotowania.Nadzienie z pozostałego farszu (w formie dwóch stożków,połączonych z sobą podstawami) formuje Grażyna.Ja wyrabiam ciasto z ziemniaków,i połączonej z nim razem,mąki pszennej i kartoflanej.Mam wykrojnik (z puszki po ananasie). Wałkuję ciasto,wykrawam z niego wykrojnikiem krążki,wkładam wcześnie przygotowane,porcje farszu.I formuję znów zlepiając,dwa z sobą połączone stożki.Dlaczego w cieście ziemniaczanym,mąka ziemniaczana.Ano kiedyś wpadłem na pomysł,żeby zrobić kluseczki "gumki". Moje małe wtedy chłopaczki,tak sobie je ulubili.Formowałem z ciasta małe kulki,spłaszczyłem kulkę na dość gruby placek,a w środku,zrobiłem palcem dziurkę!. Kluseczki mojego pomysłu robię nadal,ale do nich sos robi Grażyna.Z pieczarek,z cebulką,trochę gęstej śmietany,soli i białego pieprzu (ten pieprz to ja tajemniczo,dodaję sam) ;).


 

avatar użytkownika TW Petrus13

17. suszone zioła,jarzyny i placki ziemniaczane

Chciałem zrobić sam kostkę bulionową.Poznań-Winary,robi kostki,ale jedna mi czasem pasuje.Nazywa się bulion warzywny (nie mam pojęcia,czy w je składzie,jest glutamian sodu!). Moja mieszanka warzywna to.Suszone,liście i korzeń pora,selera,lubczyku,koperku,i trochę natki pietruszki.Na niewielką porcję (dwie stołowe łyżki) wywaru (czasem dodaję,kozieradkę,i podsmażoną cebulkę - nie wierzysz,a to skosztuj :)). Mój młodszy syn,nie lubi jak coś w,zupce bądź sosie pływa!. Więc odcedzam wywar przez sitko,i do tego obrane pokrojone (kapelusze) i nóżki z pieczarek.Do zagęszczania zup,i sosów,nie robię zasmażki.Lepsze mąką "zaprószanie".
Małe sitko i na nim maka,na małym ogniu kuchenki,pozwoli Wam,uzyskać wymaganą konsystencję.Wysoka kancerogenna zasmażka Wam nie zagrozi.Za chwilę czas na placki "spieprzone" kartoflane :)


 

avatar użytkownika gość z drogi

18. Dobrego Dnia Piotrze i Grażynko

całusy dla Młodszego :)
Uszka ,super rosół też
ja też dodaję do niego lubczyk,a jak uda mi się go wyhodować na balkonie .to listeczkami dekoruję już na talerzu,cały aromat "bulionu" mamy wtedy ,na talerzu,biały pieprz i smacznego :)
moja mama do rosołu dodawała zawsze parę ziarenek ziele angielskiego,liść laurowy
i na końcu obsmażoną na ogniu/gazowym/ cebulkę ,koniecznie w łupinkach,ze względu na kolor :)
Dobrego Dnia Kochani,Dobrego każdemu tu zaglądającemu również :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

19. spiepszone placki kartoflane

Chciałem Was zapewnić,że wszyscy goście biesiadnicy.Jeszcze żyją!,i mają się dobrze :). Moje placki i grochówka,podbiły serca i pań i panów (a ja myślałem że moje pierogi ;)). Placki kartoflane robię też na masową skalę.A dlatego że odkryłem to,że nawet jak ich trochę zostanie.Można je zamrozić,i podać w awaryjnej chwili jako przystawkę.
Składniki"
1 - 1.5 kg,obranych kartofli,cztery cebule (jak Adamowa pięść),całe jajka (1 szt na osobę),dwie łyżki stołowe mąki pszennej,3 kartoflanej.Kartofle z cebulą trzemy w maszynce (my mamy taką,w której cylinder "wirująca tarka"),do tarcicy dodajemy jedną,płaską łyżeczkę zmielonego lubczyku,i białego pieprzu.Mieszamy dokładnie,i dodajemy parę łyżek oleju (rzepakowy - zimno tłoczony,słonecznikowy,bądź oliwę z oliwek). No cóż Cyganów,którzy wyrabiali cudowne patelnie do smażenia,u nas jak na lekarstwo.Pozostała patelnia teflonowa,choć są robione patelnie z glazurą (chyba coś takiego) .Cała sztuka polega na tym,żeby przy pierwszym smażeniu,była cienka warstwa oleju.Ja robię z tarcicy,małe placuszki,jedna stołowa łyżka.Smażę na złoty kolor,ile ich zeżrą,pal licho ;). Jak już podeżrą sobie zdrowo (a coś z tarcicy zostanie). Smażę nadal,jak ostygną.Wkładam do woreczków foliowych,do zamrażarki.I teraz,niespodziewani goście,do wyboru pełny asortyment ;). Zamrożone placki,z z kilkoma łyżkami wody,można podgrzać (zaparować pod pokrywką).I kto mi co zrobi,jak mnie złapie? ;)
ps.Dobrego dnia Wszystkim :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

20. domowe kulinaria :)

i nasi wspaniali Panowie :)
mój mąż też jest super mistrzem w gotowaniu a jego specjalnością jest ,KACZKA z borowinką
robi to niestety zbyt rzadko,ale za to JAK :)

gość z drogi

avatar użytkownika natenczas

21. Piotrze!

Co jemy? Żeby tego się dowiedzieć trzeba mieć naprawdę dobre oczy, bo etykieta Knorra pisana jest mikroskopijna czcionką.

Czego jest najwięcej w kostce Rosół z kury? Kury? Warzyw? A może ziół?

NIE!

Soli.

Później dominują substancje wzmacniające smak i zapach: glutaminian
sodu,  inozynian disodowy, guanylan disodowy (ten ostatni robiony jest z
suszonych glonów morskich i ryb) oraz skrobia.

....................................................

A jaki wpływ na nasze zdrowie mają wzmacniacze smaku i zapachu?
Wszędzie słyszy się niepochlebne opinie o glutaminianie sodu. Czy naprawdę jest się czym martwić? Glutaminian sodu (E 621), znany jest również jako „piąty smak” nazywany „umami”. Glutaminian sodu może:

wywoływać tzw. sztuczny apetyt zaburzając pracę rdzenia mózgowego, co objawia się nadmiernym poceniem, kołataniem serca, migrenami oraz problemami żołądkowymi, a także podwyższonym ciśnieniem krwi – efekt ten nosi nazwę tzw. syndromu restauracji chińskiej,
mieć wpływ na występowanie otyłości lub nadwagi, co wykazały wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Północnej Karolinie na grupie Chińczyków,
w większych ilościach może doprowadzić do zaburzeń hormonalnych i uszkodzeń siatkówki , co potwierdzają badania prowadzone w Japonii i Waszyngtonie.

Z kolei guanylan disodowy (E 627) w nadmiernych ilościach może wywołać bóle głowy, a u dzieci problemy z wypróżnianiem się. Kolejnym wzmacniaczem smaku i zapachu jest inozynian disodowy (E 631), którego nie powinny spożywać osoby chore na kamicę nerkową. Ponadto nadmierna ilość E 631 w diecie może wywołać bóle głowy, nudności, przyspieszone bicie serca, uczucie osłabienia, zesztywnienie ramion i karku lub bezsenność. W kostkach rosołowych za barwę odpowiada karmel amoniakalny (E 150c). Częste spożywanie produktów barwionych E 150c może powodować problemy jelitowe.

http://ulicaekologiczna.pl/kuchnia/kostki-rosolowe-czyli-zupa-z-chemiczn...

avatar użytkownika TW Petrus13

22. Ech Zoziu :*

będzie robił częściej ;). Opowiem Ci prawdziwą bajkę,o tajemniczych pierścieniach.Są tworzone z żeńskich i męskich,splecionych dłoni i ramion.Cudowne tajemnicze pole,którego nie da się opisać,fizyką.A jeśli zobaczy jeszcze (w splocie) otwarte,serce,oczy i usta.Nie będzie w stanie się,przed takim atakiem się obronić!. Pewnie wielu z nas :),napiszę pracę doktorską,poruszającą ten temat!.


 

avatar użytkownika gość z drogi

23. szanowny @Natenczas,dzięki

ja już z ręczną lupą próbowała skład odczytać ale i tak nie udało się :)
teraz już wiem dlaczego mamy takie wysokie ciśnienie :))
oni chyba dogadują się z koncernami farma ... tymi od leków, :)
my na szczęście mamy nasz śląski super lubczyk,o którym Piotr pisze powyżej :)
pozdr :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

24. wiem dlaczego mamy takie wysokie ciśnienie :))

Ech droga Pani,istotnym w terapii,jest przytulanie :). Mojej Grażynie (mam cichą nadzieję,że jest jeszcze moja ;))."Cukier" zaznaczę "skacze",bo pewnie ukradkiem na mnie patrzy :p.A pro po wzdychania,u nas z tego zrobiła się wichura,i reszta liści z drzew pospadała.To nie moja wina,ja tylko czasem opowiadałem paniom,o mojej poezji,i prozie w kuchni.I w miłości i w kuchni,potrzebna jest odrobina szaleństwa (jak owa szczypta białego pieprzu)!.Co nie wierzysz?,a przekonaj się sama ;)!.
dobrego dnia :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

25. szczypta białego pieprzy i odrobina szaleństwa

w kuchni :) piękne
serdeczności kuchenne :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

26. Piotrze pisz tą Pracę

na temat j/w
chętnie będziemy Twoimi i Grażynki "wspólnikami"
Fizyka,to dziwna Pani :) a najfajniejsze jest jedno z jej praw,które mówi ,ze akcja równa się reakcji
Trzymajcie się i do jutra :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

27. ze akcja równa się reakcji ;)

zgadza się,damska broń fizyczno taktyczna,jest nie do pokonania!. Może dlatego w niektórych państewkach w wojsku zatrudnione są kobiety.A mi się przypomniała wojskowa grochówka,koniecznie z wkładką na ukos.W wojsku wszak nie byłem,ale podobną jadałem,jako posiłek regeneracyjny.Grażynie też się kiedyś zachciało grochówki,namoczony solidnie groch gotowała.I solidnie grochówkę przypaliła :(. Ja się wściekłem,i za jakiś czas ja grochówkę gotowałem.I co,ano nic, tyż solidnie ją przypaliłem.W tym czasie leżała u nas chora teściowa,i też była mowa o grochówce.Więc jeszcze raz zaryzykowałem,ale z pokoju usłyszałem poradę "Piotruś,dodaj troszkę sodki - sody oczyszczonej". Efekt niesamowity,w garnku burza,cały groch rozleciał się w kilka min !. Ale ja jestem przygotowany na wszelką ewentualność,i stać ciągle w garach mieszać,nie zawsze mi się chce.A pamiętałem z dzieciństwa zupę w kostkach,śwp Tata lubił "ogonową",ale "grochowa" też była dobra.Wystarczyło to coś rozkruszyć w małej ilości wody,kilka min. pogotować,i gotowe.Z grzankami,z chleba bądź bułki,pokrojonych w kostkę - pycha.Kupiłem łuskanego suszonego grochu,zmieliłem w młynku do kawy.Mam jeszcze w słoiku proszek grochowy,na czarną godzinę,wystarczą 2 łyżki (na osobę) do zupy.Zupka niam,szybko i bezpiecznie :).
ps.

ja teraz tak wyglądam


 

avatar użytkownika gość z drogi

28. "jaki kolor ma nadzieja?"

Zielony :)
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

29. zielony?

niby tak,taki kolor oczu ma moja żona,młodszy syn po mamie też.

Nadzieja w zależności od "pory"
jak "kameleon" zmienia kolory
pragnąca ciepła
jak promieni słońca
kusząc złotem świeci
pragnąca spełnienia
ubrana w szkarłat
jak królewską szatę
mój Boże
oprzeć się już nie może
i w końcu rozmarzona
błękitną wstążką
jak nić Ariadny
bo ma chęci
wszystko za wszystko
kusząc nęci :)


 

avatar użytkownika Tymczasowy

30. Czesc Piotrek

Witaj znow na lonie Rodziny.
Ciesze sie, ze sie pojawiles.

avatar użytkownika TW Petrus13

31. Ed :)

no proszę.Nie mam pojęcia,czy na sieć pająka,czy na moje frykasy,się złapałeś ;).Dla mnie jesteś specem,strategiem.Moje przepisy na taktyczną broń kulinarną.Możesz bezpiecznie zastosować,w obronie przed płcią przeciwną.Działa niezawodnie,sprawdzone.I nie wmawiaj mi że,tylko wodę umiesz przypalić,bądź jajecznicę ;). Bardzo lubię Twoje notki,pokazują polityczne realia,i światowej polityki.
Dzięki że Jesteś :*


 

avatar użytkownika TW Petrus13

32. Adamie :)

Ja na prawdę bardzo rzadko używam firmowych kostek rosołowych,bądź bulion warzywny.Najczęściej jest tak,że jam mam "na ten czas,czas". Gotuję bulion warzywny,z suszonej mieszanki (o której już wspomniałem). Cała moja tajemnica tkwi w tym,ze ja moją mieszankę,gotuję około 2 godz! (Chińczyk swoją zupkę,gotuje 8 godz.!).W tak długo gotowanych potrawach,nie ma wartości odżywczych,ale pozostaje smak.Moja kostka bulionowa jest na etapie rozwoju!,wszelkie uwagi przyjmuję z pokorą (choć będę się bronił - jak Broncia :).I głównie chodzi mi o konserwanty (o których wspomniałeś.Moja mieszanka jest sucha jak mielony pieprz.Można ją przechowywać w słoju,przez długi czas.Była tworzona w czasie lata,w naturalnym przewiewie,bez dostępu promieni słońca.Moja mieszanka,bądź w dłoniach rozkruszona,bądź zmielona na proszek.Ma dłuższą trwałość smakową,niż fabrycznie produkowane kostki.Któreś z świętych,pisały że por i ziemniaki w menu zabronione!.Ja się z tym nie zgadzam,może za to,będę się smażył w piekle.Ale moja śwp.Mamusia twierdziła,że por (korzeń i natka) jest królem kuchni,moje kartoflane "szaleństwa" już poznałeś.Etyka amatora kucharza,nie pozwala mi wspomnieć o tym.Cokolwiek robicie,czy smażysz cebulkę,czy frytki.Nie przekraczaj dopuszczalnej dla nich temp. smażenia,niech jak złoto świecą!


 

avatar użytkownika TW Petrus13

33. coś dla dziadków i wnuków :)


 

avatar użytkownika TW Petrus13

34. i jeszcze jednen filmik,piosenka trochę smutna

ps.gdyby ktoś chciał w duecie z ks.Pawłem zaśpiewać:

"1. Popatrz jak prędko mija czas!
Życie twe też przeminie wraz!
Życie - to jedno, które Bóg Ci dał!

Wszystko przemija tak jak sen,
Troski, kłopoty skończą się,
Powiedz: szczęśliwym będziesz ty?

Powiedz: czy ty Jezusa znasz?
Powiedz: czy szczęście wieczne masz?
Pomyśl: jak spędzasz życia czas?

Pomyśl: gdy życia skończysz bieg,
Przejdziesz na tamten drugi brzeg.
Powiedz: szczęśliwym będziesz tam?

2. Może jest smutna dusza twa?
Może pokoju w niej jest brak?
Może niepokój dręczy cię?

Jezus twój każdy widzi krok,
Jezus rozjaśni każdy mrok,
Jezus ukoi serca ból!

Pójdź do Jezusa cudnych rąk,
Powiedz Mu co cię gnębi wciąż,
On ci Swe szczęście, radość da!

Pójdź do Jezusa cudnych rąk,
Powiedz Mu całą winę swą,
On ci swój pokój, szczęście da!

Wieczność da!"

dobrego dnia Wszystkim :*


 

avatar użytkownika natenczas

35. zupa krem

Po dwugodzinnym gotowaniu warzyw wychodzi z nich zupa krem. Bez przesady! :)))

avatar użytkownika TW Petrus13

36. Po dwugodzinnym gotowaniu warzyw wychodzi z nich zupa krem

Tia!,nieprawda :p,krem to możesz sobie z nich zrobić,jak je odcedzisz na przetaku.Jarzyny gotuję wraz z "mięskiem"!,tłuszcz uwolniony z mięska,otacza gotujące jarzynki,i on chroni je przed rozpadem.Inna bajka,jeśli robię bulion z warzyw (w nim mięska niema!). Fakt że nazwa "bulion" w języku polskim,często kojarzy się z wywarem z mięs.I być może to było mylące?. Bulion warzywny,gotuję max, 30 - 45 min,testem czy już,jest uparta marchewka!. Jej nie ma w moim zestawie suszonych ziół!. Czas gotowania,czy to mojej mieszanki,bądź wywaru z korzeni warzyw,jest zmienny :). A poza tym,przy przygotowania,rosołku,bądź "bulionu" zmieniam palniki gazowe.Pierwszym etapem jest,podnieść gotujący się wywar,jak najszybciej do temp. wrzenia. Później,przestawiam garnek,na malutki palnik,pełna i całkowita kontrola.Nic się nie rozwali.Chyba że!,się zapomnę pisząc notki na BM24 :p


 

avatar użytkownika gość z drogi

37. witam naszych Panów wtorkowo :)

witam i pytam ,a co z krupami i krupnikiem ?
zupą wspaniałą na chłodne dni,jednak nie zbyt lubianą przez dzieciaki ,
czy ktoś ma na nią jakiś pomysł?
serdeczności wtorkowe :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

38. a co z krupami i krupnikiem ?

specjalistą od krupniku nie jestem,Grażyna jest :). Pamiętasz czasy "PRL-u",i sprzedawano wtedy coś,co nazywało się "kaszanka". Co byś z tym robiła,czy ów "krupniok" pogrzała,w wodzie w całości,czy rozwaliła z (flaka - zwanego też kiszką) na patelnię.Zawsze w kuchennej skali,gryczany krupnik wychodził,a jak grzać dalej,to się przypalił ;). Bardzo lubię kaszę gryczaną.I przypomniała mi się historia z tamtych czasów (wtedy jeszcze łaziłem po Śląskim Beskidzie. Zlazłem wygłodniały z trasy,do knajpki.Biały obrus na stole (o dziwo czysty!),menu że Wierzynek by się go nie powstydził. Zamówiłem sobie z menu kaszę gryczaną,i krupnik (no tak w menu było napisane!),jak szaleć to na całego.I faktycznie poszalałem,bo dostałem porcję kaszy gryczanej,i porcję kaszanki w "flaku". Przy płaceniu za żarcie,poprosiłem o długopis,i w karcie menu,poprawiłem "krupnik" na "krupniok". Pani kelnerka nawet nie protestowała,pewnie dlatego bo byłem przystojny,i "singiel" ;)


 

avatar użytkownika gość z drogi

39. :)

ukłony dla pani Grażyny i dla całej Rodziny:)
Na Sląsku,są jeszcze żeloki,a ja zawsze mam problem przy kupowaniu,żemlok,czy krupniok :)
pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

40. "żymloki"

śląska gwara różnie je nazywa (czasem sami między sobą się nie możemy dogadać ;)). Krew wieprzowa zmieszana z namoczoną suchą pszenną bułką.W smaku podobne,ale jednak jest troszkę inny.A "cwaniaka" pamiętasz :),jakiś czas "robił" za kiełbasę,na którą niestety nie wszystkich było stać.
ps.ciekawe że,żeby nadrobić wagę,w mięsnych sklepach MHD,moczono wędliny w wodzie.Dziś sam nie wiem,co z tym smakiem.Woda "kranówa" niby taka sama,wędlin ponoć w wodzie nie moczą,a wszystkich smak taki sam.


 

avatar użytkownika gość z drogi

41. a smak taki sam :)

tzn plastikowy :)
Dobrej Nocy :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

42. krupnik :)

w moim wydaniu.Żona Grażyna wyjechała dziś wczesnym rankiem do sanatorium.Przy pożegnaniu prosiła,żebym nic nie nabroił.A ja na to,że jak tylko wyjdzie z domu,dzwonię do agencji towarzyskiej! ;),ale ja jestem hetero :). Nabrała tobołków,jakby wybierała się na biegun północny.Młodszy synuś to przewidział,i odwozi mamę na miejsce!. Nastawiłem sobie "krupnik",garnek około 1.5 litra pojemności,jedno kurzence udko,małe korzenie selera i pietruszki, 2 małe marchewki,dwie kopiate łyżki stołowe (moich suszonych jarzynek),3 kopiate łyżki kaszy jęczmiennej. Pewnie też w tym się znajdzie "ciutek"( to nie moja norma,Siostry Leonilli z RM),kozieradki,białego pieprzu,ze trzy kulki ziela angielskiego,i może parę ziarenek kminku.Nie mam pojęcia co z tego wyjdzie.Biegam co chwilę do kuchni,sprawdzając czy nie wykipiało,albo nie zrobiła się z tego Kopalnia Wujek ;). Trochę kiepsko ze mną,bo "flak mi nawala",a do tego złapałem "upierdliwą" grypę - kicham,prycham i.t.d.Ale jak leczyć się,to postem i ostrą dietą,co nie? ;). Desperatom (zamiast kurzęcego udka),polecam kawałek "śląskiej" bądź "podwawelskiej",licho wie co do nich w rzeźni dodają.W smaku nawet zjadliwe!. Jak mój krupnik "flak" przeżyje,znów się odezwę ;)
dobrego dnia Wszystkim :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

43. smacznego :)

pozytywnych efektów po lekarstwie zwanym krupnikiem ,ktory dobry jest również w sprawach żoładkowych :)
serdeczności dla Rodziny :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

44. i powiem Ci Zosiu

że krupnik mi nawet wyszedł :),do zestawu (zapomniałem dopisać) połówkę surowej cebuli,i kawałek (białą część) pora.Por i cebulka rozleciały się już po 1 godz gotowania.Ale ja jeszcze ową miksturę przez godzinę gotowałem,kasza prawie na "kleik się rozpadła.Kurczak dopadł od kości,marchew o dziwo miękka,tylko pietruszka się uparła - łykowata :(. Specjalnie tak długo gotowałem,dolewają trochę wrzącej wody,i całość mieszając.Całość porcji,na jedną osobę,1/3 już zjadłem,reszta na podwieczorek i kolację zostanie.A może jeszcze ugotuję ze dwa kartofle,do tego jajko sadzone,i siekana zielona sałata,z obraną pokrojoną mandarynką.
ps.eksperyment przeżyłem ;)
dobrego dnia :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

45. nie tylko przeżyłeś ale i masz Dobry Humor:)

ja do mojego krupniku,dodaję pod koniec troszkę mleka lub śmietankę 30 % i osobno ugotowanego jednego ziemniaczka pokrojonego w kostkę co do marchewki,to chyba już"zainfekowane",bo twarde bez względu jak długo gotowane :)
wieczorne pozdrowienia od całego Budrysowa :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

46. dobry humor

Hmm to raczej,ułańska fantazja pomieszana z odrobiną szaleństwa.Takie jest blogmedia24.pl.Ktoś złośliwy z przekąsem wspomniał "jeśli wejdziesz między...".Ale to nieprawda,raczej ów,jest obarczony dziennikarskim skrzywieniem zawodowym.Każdy tu,z publikujących swoje notki,ma swój styl,podobnie jest w kuchni :). Ja jak się czymś zarażę,sam potrafię coś wysmażyć ;). Już mam 70 -tkę na karku,i ciało zaczyna mi ciążyć.Coraz częściej rachunek sumienia.Czego to zrobić nie zdążyłem,a zrobić mogłem.Co zrobiłem źle,wybierając mniejsze zło.Być może dany mi czas,ktoś inny przeżyłby mądrzej i lepiej. Młodość uskrzydla,lecz przed upadkiem nie chroni.Tak życie jest jak sen,jak ten jeden dzień.
dobrej nocy :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

47. Dobrej Nocy,a raczej

Dobrego Dnia :)
a rachunek sumienia z całego Życia,to trudna sprawa,ale z Bożą Pomocą,damy Radę :)

gość z drogi

avatar użytkownika Rena Starska

48. Petrusie,

Jakże miło Cię widzieć :)
Cieszy mi się buzia od ucha do ucha.
!

Pozdrawiam serdecznie :)

avatar użytkownika TW Petrus13

49. Reno

dzięki za pozdrowienia.Nadal jestem chory i leżę w łóżku.A jak wszystko boli,to pisac sie nie chce :(


 

avatar użytkownika gość z drogi

50. zdrowia,zdrowia,drogi @Petrusie :)

i ukłony dla Młodego i Zony :)
ja się ostatnio "zarosołkowałam" ,pogoda taka nieciekawa,więc coś na wzmocnienie ,konieczne :)
do tego lane kluseczki ,domowe,zamiast makaronu fabrycznego
pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

51. Zosiu :)

o jarzynach i ziołach do "rosołku" już wspomniałem.Starszy syn Adam twierdzi że rosół nie powinno się gotować pod pokrywką (jeśli ma być czysty). Ma trochę racji bo trochę tłuszczów odparowuje,i znika w wentylacji.Ja też robię kluseczki :),troszkę inaczej.W dużym kubku mieszając,rozkłócone całe jajka,z kilkoma łyżkami mąki pszennej.Konsystencja podobna do lanego ciasta,ale rzadsza niż na kluski kładzione.Łyżką moczoną w wrzącej wodzie nabieram małe porcje,po ściance kubka i do wrzątku,są niewielkie,ale różną się wyglądem od lanego ciasta.Młodszy syn nie jada rosołu,ale lubi zupę pomidorową,właśnie z tymi kluseczkami.Stąd zawsze robię i więcej,gotuję w osolonej wodzie,z dwoma łyżkami oleju.Po odcedzeniu,kluseczki się nie przyklejają do siebie.smacznego.
ps.dziś czuję się trochę lepiej :)


 

avatar użytkownika gość z drogi

52. nie ma to jak rosołek z lanymi kluseczkami,dobry

na wszelkie dolegliwości :)
co do gotowania go,to Syn ma rację,nie wolno tego robić pod przykryciem :)
co do maturalnych składników,to super dodatkiem pod sam koniec gotowania /lekkie mruganie/jest zielony lubczyk ,na zimę idealny z zamrażalnika,nauczyła mnie tego pewna pani z malutkiego osiedlowego sklepiku :)
Dobrego Dnia :)
całej Rodzinie :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

53. tajemnicza ukryta witamina "M+"

panien na wydaniu. Zamrażalnik nie jest dobrym miejscem dla ziół,w niskich temp.Tracą swoje tajemnicze właściwości,bardziej niż naturalnie suszone.Tak jest z lubczykiem,liśćmi selera,pora i pietruszki.Ja wymienione suszyłem,i suche rozcierałem w dłoniach.Nie ustaliłem jeszcze proporcji,ile i których,do mojej kostki bulionowej :). Nie sprawdziłem też,czy zawarte w nich składniki,trafiają najpierw do żołądka czy serca (może okazać się że jest właśnie odwrotnie ;). Zdecydowanie zapach,smak ziół,jest lepszy.Tych wyhodowanych w ogródkach,niż sztucznie pędzonych w szklarniach.Stare recepty są niezawodne :).
ps. mam szansę być dzisiaj w kościele!,dzięki za wsparcie :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

54. Trzymaj się :)

wiem,że dasz radę :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

55. co do mrożonych ziół :)

chyba masz rację,a najlepsze są te na balkonowych mini ogródkach :)
serd pozdr :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

56. te na balkonowych mini ogródkach

balkon to luksus ;). A bodaj rok temu,uparłem się.I polazłem do warzywniaka,zamówiłem sobie lubczyk,koniecznie zielony!. Pani mi ów zamówiła,dostałem go w doniczce.Postawiłem na parapecie przy oknie,ale ja mam okno w moim małym pokoiku od północy.Widok nie powiem piękny,za dachem następnego bloku.Widać część wieży kościelnej,i w słoneczny dzień błyszczący złotem krzyż.Lubczyk w doniczce rósł sobie,robiąc co mógł,wyrósł jednak jakiś jak ja cherlawy.Nie pomogły pałeczki "nawóz do kwiatów",w końcu Grażyna posadziła go na działce.Ale nadal był podobny do mnie ;). Jeśli brać flance "rozsadę",to na wczesnym etapie wzrostu,i szybko do skrzyni na balkon.Bardzo młoda roślina(nawet sztucznie pędzona w szklarni),szybko dostosuje się do nowych warunków.Pracowałem kiedyś w Kombinacie Ogrodniczym,i sporo się napatrzyłem :)
z pozdrowieniem :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

57. balkonowe ogródki ziołowe :)c.d

serdeczne dzięki za pomocne wskazówki,mój lubczyk nigdy nie docxekał normalnego "życia" bo rosołki bardzo go polubiły :)
serdeczności Niedzielne

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

58. Hmm,ten wątek to będzie tasiemiec ;)

Z młodych roślin lubczyku,koniecznie z ogródka Grażyny,lub kupionych na targu.(ja kupowałem ich po kilka pęczków). Obrywałem listeczki,i na suszarkę.A miękkie łodygi kroiłem nożyczkami (nie polecam ostrego noża,można sobie z kciuka,kopytko zrobić),na małe kawałki.Pokrojone łodygi,mieliłem w starym radzieckim młynku (kawę nie mielił,a śrutował),i na suszarkę.Ususzoną masę łączyłem z sobą.Ja moje zioła suszyłem bardzo długo,ponad 2 tygodnie.Potem na sito,drobny pyłek do sosów,sałatek,farszu.Większe części,do zup (łatwo odcedzić). Dlatego suszone zioła (jarzyny) rozcierałem w rękach!.
smacznego :)


 

avatar użytkownika gość z drogi

59. Piotrze,super pomysł :)

w przyszłym roku,będzie jak znalazł :)
a co z tymi pięknie pachnącymi,np lawendą,masz jakiś pomysł ?
co roku sadzę ją na balonie,by pachniała i by odstraszała owady zwane molami :)
podobnie jest z dwoma krzaczkami pomidorów,które również służą jako straszaki na te "tnące i bzyczące "
przepraszam za ten misz - masz jaki Ci zrobiłam na blogu,ale myślę ,ze te pachnące też zasługują na zainteresowanie... :)
wieczorne pozdrowienia,
pozdr dla Rodzinki :)
/zaraz idę z aparacikiem czyli komórką na polowanie,na kogo ? na największy KSIĘŻYC, :)
z balkonu kiepsko widać,same bloki i familoki :) /

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

60. pachnące,odstraszające i niam

do wypieków.Specjalnie na lawendzie się nie znam ale znalazłem coś :).
http://kuchnia-marty.pl/lawenda-i-jej-zastosowanie-w-kuchni/. Komarów bardzo nie lubię!,są upierd....e jak latająca unia wolności,koło nosa(cały rodzaj żeński jest tak złośliwy?,bo tną tylko samice ;)). Dziś robię farsz do gołąbków,z ryżem i pieczarkami (już sie warzy:)),jutro obgotuję licie białej kapusty (ale się namordowałem żeby w główki wyrwać),głąba z środka wyciąłem!. Wściekłem się,i wsadziłem całą główkę do gara wrzącej wody.10 min gotowałem,podziałało :)!!!. Gorąca woda,spenetrowała główkę,i po ostygnięciu,już łatwo można było liście oderwać.


 

avatar użytkownika gość z drogi

61. ja robię podobnie,wycinam

"głąba" i wrzucam główkę do gara pełnego wrzącej wody :)
a teraz czekam na najważniejsze,czyli na SOS :)
Dobrej Nocy :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

62. no dobra

nie mam pojęcia jak to zrobisz.Skład moich ziółek na wywar znasz,posiłkowo używam czasem "kostki Winiary" = "Bulion Warzywny". Mój już prawie gotowy!. 3-4 kopiate łyżki ziółek (moich),3 szklanki wody,i do gara!. Gotować 45- do 1 godz (musi tak być bo moje są suche jak pieprz!). Jak wody będzie ubywać (wszak odparowuje) sprawdź czy zioła są miękkie (jeśli nie dolej wody i gotuj do miękkości dale!j,i dodaj szczyptę kozieradki,i białego pieprzu.Wywar musi mieć kolor jasno brązowy,podobny do wcześnie,i dziś produkowanych kostek rosołowych,bulionowych i.t.p.Wywar z ziołami odcedź na sitku (mój syn nie lubi jak coś w sosie pływa),możesz wszystko zmiksować.Do wywaru wlej 1/2 l przecieru pomidorowego (przecier robimy sami!),tak przygotowana baza,jest na 2-3 osoby.Jeśli przygotowany bulion,nie ma smaku,dodaj pół kostki,bulionu warzywnego - ale to opcjonalnie! .Dodaj do zawartości 2 spore łyżki dobrej śmietany,jakiej? ano takiej z której można zadziałać masło!. Gotuj jeszcze chwilę,cięgle mieszając aż śmietana połączy się klarownie z zawartością.I teraz,jeśli sos za rzadki,odlej troszkę,ostudź,wymieszaj dokładnie z kopiatą łyżeczką mąki,dolej do wywaru i gotuj dalej,sprawdzając gęstość i smak w trakcie gotowania.Z sosem to jest problem,jedni lubię jak zupę,inni gęsty jak majonez.Podobnie jest z solą i pieprzem,bezpieczniej,solniczka,i taka do drobno zmielonego pierzu.Przygotowanie dobrego sosu,to wciąż odkrywana sztuka,i nigdy niepowtarzalna.Masz sos gotowy?,ok.Możesz go używać do,gotowanego (ryżu z pieczarkami też),do makaronu,do klusek kładzionych,ziemniaczanych,"czornych" klusek (mieszanka gotowanych kartofli z tartymi).E no poezja i proza :))).
ps.jeśli wśród Twoich biesiadników,są tacy co lubią jak coś jeszcze w nim pływa.Posiekać drobno zielony koperek,bądź natkę zielonej pietruszki,i dodaj do ostudzonego sosu.Pamiętaj!,zawsze jedzą oczy,dopiero potem żołądek wraz z wątrobą i trzustką!.


 

avatar użytkownika gość z drogi

63. ukradło mi przepis:(((

no dobrze,jeszcze raz
Piotrze,zdradż,jaki daje efekt tajemnicza kozieradka,i jaki ma aromat,za to ja zdradzę Ci sekret mojej ś.p Teściowej,podarowany mi na samym początku naszej wieloletniej wspólnej Drogi Zyciowej :)
a więc:
Pan Seler uwielbia panią Pomidorówkę ,/rosół również,/szczególnie ten zielony
dodany pod koniec zabiegu zwanego "gotowaniem" a na Sląsku "warzeniem" :)
smacznego :)
ps,ja jeszcze dodaję ząbeczek czosnku ,prawie do wszystkiego :)
a więc do SOSu też :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

64. a teraz ad postu nr 3 :)

piękne zdania,piękne myśli i piękne efekty :)
ja też kiedyś z nieżyjącymi już Przyjaciółmi zakładałam pewną Fundację świadczącą pomoc Dzieciom :) ileż to Aniołków w podzięce wisiało na scianach naszej siedziby,niestety po dwudziestu paru latach przyszedł moment zamknięcia Jej,trudne czasy,co raz mniejszy brak wsparcia i hegemonia pewnej potęznej innej fundacji,wszystkim dobrze znanej,podcięło nam skrzydła i tak doszłyśmy do Kresu pięknej sprawy :) i pięknych Ludzi
Nie ukrywałam łez,gdy się żegnałyśmy,no coż takie jest życie,więc trzeba iść dalej,do przodu :)
pozdr dla Rodzinki :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

65. jaki daje efekt tajemnicza kozieradka

Ja Ci powiem tak.Kiedyś po Górnym Śląsku jeździł zapraszany przez ludzi słynny zielarz,amator irydolog.Miał duże szkło powiększające i patrzył w tęczówkę,i z jej mapy odczytywał zmiany w naszym ciele.Przyznaję z pokorą że ja sam zajmowałem się kiedy radiestezją i innymi duperelami,nikt naukowo tego nie badał,coś w tym się dzieje,nie wiadomo i dlaczego.A ja chciałem wiedzieć,czując że coś jest (bo widziałem,różdżkarza przy pracy!) ale nie wiedziałem co to jest!. Zielarz przepisywał mi bardzo gorzkie zioła - piszę z pamięci! (szanta,piołun,i na końcu kozieradka!).Ja się złościłem na niego twierdząc"dlaczego ty mi przepisujesz zioła którego nawet zdesperowany samobójca by nie wypił,a Grażynie lepsze,które ja litrami mógłbym pić!". Zielarz mnie bardzo lubił,doradzałem mu w budowie małej elektrowni wiatrowej,budowałem dla niego różne elektroniczne bajery - automatyka zabezpieczeniowa.Kozieradkę kupiła Grażyna jakiś czas temu,skosztowałem trochę niam!,dobre - smakuje trochę jak magii! - intuicja?.
cyt:"działa osłaniająco i przeciwzapalnie na błonę śluzową przewodu pokarmowego oraz (zastosowany zewnętrznie) na skórę, w związku z tym jest stosowany w chorobie wrzodowej i w stanach zapalnych skóry (czyraki, egzemy, ropnie). Nasiona kozieradki mogą również obniżać poziom cholesterolu i cukru we krwi. Kozieradce przypisuje się także właściwości przeciwzapalne, żółciopędne, rozkurczowe, poprawiające samopoczucie, żółciotwórcze, pobudzające wydzielanie soku trzustkowego, żołądkowego i jelitowego, wzmacniające, usprawniające wchłanianie pokarmów, regulujące wypróżnienia, pobudzające regenerację wszystkich tkanek, aktywujące hemopeozę (kozieradka to naturalny aktywator procesów wytwarzania krwinek), mlekopędne, moczopędne, przeciwalergiczne, anaboliczne".
Niesamowite,badania organoleptyczne bywają skuteczne :).Mam znajomego Mirek z Opola,poznał mnie przez Rado Maryji (czasem obaj coś skutecznie dla niego robiliśmy :)). Miesza przyprawy z torebek,i niektóre z kompozycji są imponujące.Kiedy pytałem go,co pomieszał i ile,nie potrafił mi powiedzieć.Mieszanki dobre jasno zielona,i jasno czerwona - tam pewnie kurkuma,i mielona papryka.Tych mieszanek też czasem używam,a czasem rozdaję (mam ich zapas). Zawsze tak jest,że gotowe sproszkowane zioła,sprawdzam na zapach i smak.I medytują nad nimi do czego by się nadały,do zupy?,sosu?,nalewki z alkoholem.Te ostatnie dawno temu też robiłem :),ale muszę sobie przypomnieć co tam do spirytusu dawałem.Moczyłem ziarenka w spirytusie 2 tygodnie,a potem mieszałem pół na pół z przegotowaną wodą (Tata z Mamą). Kosztujący moje nalewki,nie poprzestawali na jednym kieliszku,twierdząc że muszą jeszcze,bo tracą jej aromat i smak :).
z pozdrowieniem :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

66. piękny wykład na temat kozieradki ,dzięki :)

jesteś nieoceniony :) przypomniałeś mi również naszego/czyli mojego i męża//Przyjaciela,
dyplomowanego fizyka,z zainteresowaniami właśnie radiostetyką,niby umysł ścisły,obliczenia i td,ale różdżka była :)
Dzięki Ci również za przypomnienie naszych polskich ziół,ostatnio trochę zapomnianych/zniknęły sklepy Herbapolu i im podobne,/a szkoda
przecież to żywa apteka i to prawie za darmo
Apteka i Kuchnia :)
serdeczne dzięki raz jeszcze :)
a teraz idę szukać KOZIERADKI,na naszym małym ryneczku,uwielbiam te wyprawy w czasach rożnych niemiecko=portugalskich sklepów
Nasz Polski Ryneczek i urocze panie pod namiotowymi dachami :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

67. właśnie to jest ciekawe

a ja na własne oczy widziałem,jak trzymana świeża gałązka w formie widełek (może to rogi diabła były?),wygina się końcówką ku dołowi.Jest niemożliwym,aby człowiek trzymając w obu dłoniach dwie końcówki gałązki,mógł skręcić na nich korę.Widziałem pękniętą i skręconą,jak w spirali korę.Nadal nie wiem kto,kiedy i dlaczego.Głupie zabawy z wahadełkiem: radiestetą nie jestem (choć działanie radia,mam w jednym paluszku). Zrobiłem sobie,wahadełko z ślubnej obrączki i kawałka nitki (to była nieświadoma zabawa!).I w odwiedzinach u mojego brygadzisty (z Kombinatu Ogrodniczego). demonstrowałem,magiczną zabawę w trzy karty (jedna czerwona,dwie czarne). Kolejność,która i gdzie,układał on i jego żona,(ja stałem odwrócony do nich plecami),ja szukałem owym wahadełkiem,gdzie jest czerwona.Nie pamiętam ile było prób (trzy a może cztery). Za każdym razem,znalazłem czerwoną kartę.Dlaczego nie jestem radiestetą?. Ano dlatego,bo przyjaciel Grażyny który nim był (miał różdżkę metalową,z mosiężną końcówką) dyplom,i certyfikat (taki w latach 80 wydawało Stowarzyszenie Różdżkarzy),że ze mnie radiesteta nigdy nie będzie!. Kazał mi złożyć,obie dłonie jak do modlitwy (zrobiłem jak kazał),popatrzył,i krótko stwierdził "ty na pewno wśród nas,nie będziesz!" i ok!. Wcale być nie muszę,grzmi to!. Choć nadal tymi prymitywnymi metodami,poszukuje się wody.Dawno temu w zawodówce,uczył minie prof.Mańka (już dawno nie żyje). Uczył mnie że materię można mierzyć i warzyć,wszelkie stany jej skupienia.Z czasem dowiedziałem się że,stan stały,ciekły bądź gazowy,promieniuje.Wnioski nic nie jest martwe w swojej naturze.Tylko my,nie umiemy tego mierzyć,nawet kamery z kosmosu,podają tylko cząstkową informację - że coś jest,i to coś wysyła jednolity sygnał.A jeśli chodzi o przyprawy,sama zrobisz swoją :).W końcu miara"Ciutek",nikomu nie zaszkodzi.A tęsknił jak wszędzie,do niepowtarzalnego smaku,będzie :)


 

avatar użytkownika gość z drogi

68. piękne i dziwne zarazem lata osiemdziesiąte :)

z jednej strony powiew Wolności pod tytułem Solidarność a z drugiej "renesans" różdżkarstwa i wysyp różdżkarzy,często nawet fizyków :)
Zawsze zastanawiało mnie na przykładzie naszego Przyjaciela,jak fizyk może pogodzić te dwa zagadnienia,z jednej strony ścisłe pomiary i wyliczenia,z drugiej...niewymierzalne żadnym przyrządem "zjawiska" no coż widać ludzka natura ma wiele "twarzy" :)
Może kiedyś doczekamy odpowiedzi,kto ma rację,fizycy,czy różdżkarze ? :) a może i jedni i drudzy ?
ad rem Radia,pamiętam stosy ruskiego i czeskiego radia,nad którym ślęczeli do póżnej nocy mąż i nasz drogi fizyk :)był też pięknie ilustrowany ,chyba miesięcznik niemiecki świetnie opisujący nowinki techniczne a zwał się ?

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

69. co do przypraw,to fakt,każdy z nas

ma swoje pomysły i tradycje :)
serdeczne nocne pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

70. chyba miesięcznik niemiecki świetnie opisujący

Funkamateur :). Do roku 1985 nie miałem dostępu do czeskich,ruskich i niemieckich czasopism.Dopiero kiedy firma ZEG mnie zatrudniła (do dziś nie mogę pojąć jak to się stało),miałem dostęp do świetnie wyposażonej biblioteki.Bardzo miła pani bibliotekarka,wypożyczała mi całe roczniki.W bibliotece ZEG,były pisma o tematyce radio - elektroniki,prawie z całego świata.Poliglotą nie jestem,ale umiem czytać schematy elektroniczne,być może dlatego wiele sobie z tej literatury przyswoiłem.Technikę pomiarów doskonaliłem na stanowisku,miałem dostęp do przyrządów o których wcześniej mogłem tylko pomarzyć.Mój szef,był we mnie zakochany ;)). Dostawał od swojego szefa,zadania prawie niemożliwe do wykonania.Przykład?,no jak można coś mierzyć na akord? :(. Chłopaki inż. z którymi pracowałem,twierdzili że na zbudowanie zespołów zabezpieczeniowych "RTX" bądź "ZAZ" mieli miesiąc czasu.RTX zespół zabezpieczał linie wysokiego napięcia.ZAZ Zespół Automatyki Zabezpieczeniowej - te szafy były różnych wersji,stosowane w elektrowniach do zabezpieczeń generatorów,inne stosowane w kopalniach na dole.Gdy mnie zatrudniono na stanowisku pomiarowym,to w ciągu miesiąca mieliśmy budować do 40 zespołów miesięcznie,to jakiś absurd!. A jednak,między innymi ja,budowaliśmy testery :). Normalnie pomiary,były wykonywane na desce pomiarowej - płyta z zaciskami (w środku gniazdko na bananek),32 zaciski z lewej,i prawej strony płyty.Żmudna robota,przekładać wtyczki (bananki),pochłaniała sporo czasu.Tester?, kilkanaście przełączników typu "isostat",do nich połączone lampki neonówki (później diody LED),z drugiej strony połączone do złącza pomiarowego umieszczonego w środku deski.Cała zabawa - praca!. polegała na tym,że wciskałem przełączniki isostat i obserwowałem lampki sygnalizacyjne, sygnalizujące stan aktywny.Czas pomiaru jednego pakietu,tradycyjnie wtyczkami,no kilkanaście min,testerem kilkadziesiąt sek. :). Szef był zachwycony,stał za mną z tyłu,i oczom nie wierzył,kiwając się na boki (jakby miał chorobę sierocą :)). Często z jego ust słyszałem "jo ci wszytko dom,ino zrób mi,co jo chca".I robiłem,robiliśmy często 40 szt pakietów dziennie.Oczywiście zespoły składały się z wielu pakietów,spełniających różne funkcje logiczne.Płytka pakietu (obwód drukowany),był budowany z elementów zwanych dyskretnymi (tranzystory,rezystory,kondensatory i.t.d),ale też i z kostek (układów scalonych). Najwięcej problemów,miały panie na montażu,rysunki techniczne (ksero kopie),były mało czytelne :(. Ja kazałem owe obrazki powiększać,do maksymalnych rozmiarów,mieszczących się na na formacie kartki A4.Symbole na obrazku (schemat montażowy),pokolorowałem kolorowymi flamastrami.A wartości opisujące element,wprost na jego symbolu.He,he nawet artysta malarz takiego obrazu byś się nie powstydził.Robiłem też domowym sposobem specjalne nasadki -klucze,nakładane na automatyczny śrubokręt,które ułatwiały przykręcanie nakrętek.Czas przykręcania taką nasadką,nakrętki,skracał się do kilku sek.Na montażu pracowało około 50 pań,w różnym wieku,wszystkie się we mnie kochały! ;).Wszak one też mogły wykonać,to co szef od nich wymagał :).Ale to już historia :)
z pozdrowieniem :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

71. też :)

a co do czasu tak niedawno minionego,to nech Młodzi czytają i się nie dziwią,że pewne gazety były wręcz niedostępne :) gazety ale i wiadomości,również pół Polski słuchało Wolnego Głosu i Radia Wolna Europa,z którego dowiadywaliśmy się ,kogo właśnie aresztowano i jak żyje Wolny Swiat :)
serdeczne pozdrowienia dla Radiowców :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

72. ad Wolnego Radia

w naszej rodzinie do dzisiaj funkcjonuje opowieść na temat młodszego syna,który w Liceum zapytany o coś z histori,powiedział a Róża Nowatorska,to powiedziała,że... :)
wiadomo ,ze nie o tą Różę "szło"
poproszona o rozmowe z derekcją,powiedziałam,żeby się od Syna odczepili,bo napiszę skargę do Kuratorium Szkolnego,grożba śmieszna,bo niby z serii" piszta do nas "itd,ale skuteczna,
za to wychowawczyni, cudowna Kobieta poprosiła tylko o jedno,by Syn w nocy spał a nie słuchał Radia o godznie X,skąd tak dobrze znała godzinę nadawania ?
/a Pan Janek wraz z nami śpiewał wtedy "Zeby polska była POLSKĄ"/

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

73. pół Polski słuchało Wolnego Głosu i Radia Wolna Europa

ano słuchali,dzięki mojej (nie chwaląc się zbytnio) pomocy, jam to sprawił.A wszytko dlatego że ja RWE też chciałem słuchać. Fakt w niektórych regionach Polski RWE można było słuchać,na falach średnich,i częściowo krótkich.Jednak produkowane w tych czasach odbiorniki radiowe,miały ograniczenia pasma fal krótkich od 49 m do 25 m.W moim regionie "garnuszki - zakłócanie". Grzały równo od średnich fal do 25m fal krótkich.Jedno pasmo tylko (przynajmniej u nas) było wolne 13 m!. Ponieważ już w latach 70 -tych potrafiłem zbudować samodzielnie odbiornik superheterodynowy,zbudowałem sobie właśnie taki na pasmo 25 m - 13 m i jeszcze wyżej :).
Z moich doświadczeń korzystali zainteresowani,przestrajałem im pasmo w odbiorniku,własnie tak ja wspomniałem :). Intuicja czy co,wiedziałem że "bezpieka" gdzieś musi RWE podsłuchiwać,no właśnie na 13 m.


 

avatar użytkownika gość z drogi

74. górą radiowcy

górą "radioamatorzy" plus Fachowcy :)
pół Polski słuchało,a może i nawet więcej niż pół :)
bo jeśli doliczymy esbecję ,to i będziej wiecej niż " pół "

nie zapomnę jak nasza "ochrona" w biurowcu
zaśmiewała się ,mówiąc:
o idzie "wolna europa" na widok naszych , a była to PRAWDA i to nie pisana bukwami,lecz Polskimi Literami...
my od zawsze byliśmy wolni ,mimo że Europa zdradzała Polskę wiele,wiele RAZy,nam nikt nie musiał mówić o Katyniu,bo powiedzieli TO Rodzice,o powstaniu Warszawskim,też nie,bo nasi dziadkowie nigdy nie poznani,ginęli w nim,zywcem paleni,o Wołyniu,też wiedzieliśmy,My Polacy wolni od urodzenia
pozdr :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

75. nadajnik i odbiornik,z tego świata :)

jakiś czas temu specjalizowałem się w (ich wersjach elektronicznych,choć z zawodu jestem budowlańcem,a konkretnie instalacje Wod-Kan-Gaz-CO:)). Bywa czasem tak,ze czujemy niepokój "ktoś" nas woła do siebie,nie może listu napisać,nie może zadzwonić - bo nie mamy telefonu.To trwa jakiś czas,(dzień,dwa trzy) i w końcu zobaczymy w wyobraźni zatroskaną twarz.Tą sztukę opanowała do perfekcji moja śwp.Babcia,nie było takiej siły żebym jej nie odwiedził.Fakt potrzebowała pomocy,coś się jej zepsuło,a to cieknący kran,małe radyjko,kuchenka elektryczna bądź gazowa i.t.p.Nie było rady,trza było do Babci jechać,na przywitanie usłyszałem "o jak sie ciesza żeś przyjechoł". Często udawało mi się coś na miejscu zreperować,a później Babcia parzyła kawę,nalała kieliszek nalewki (domowego wyrobu).I krótko "siadej i godoj co w chałpie".Bardzo lubiłem te spotkania,z prostą bez wykształcenia kobietą,ale z niesamowitym doświadczeniem życiowym.Moja śwp.Mama też potrafiła mnie do siebie przywołać,choć jej sygnały nie były tak natarczywe.Mieszkaliśmy już wtedy osobno,w odrębnych na osiedlu mieszkaniach,a ja byłem żonaty,i miałem dzieci.Sądzę że bezprzewodowy przekaz,jest możliwy.Można mówić - pisać,bez użycia,tel.,komórki,poczty, czy internetu.
dobrego dnia Wszystkim :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

76. wierzę w te przekażniki z innej strefy doznań

SZCZEGÓLNIE W WIADOMOŚCI OD TYCH,KTÓRZY NAS BARDZO KOCHALI :)
PRZEPRASZAM ZA DUŻE LITERY ,ALE MAŁA AWARIA :)
SERDECZNOŚCI

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

77. mała awaria

wcisnęłaś przypadkiem "caps lock" :).W nowszych kompach,ów klawisz ma podświetlenie,ale nie w wszystkich :(. U mnie w klatce jakiś "zakochany dzięcioł" wygrywa wijąc gniazdko,tęskne melodie,na wiertarce udarowej,pomagając sobie na przemian do rytmu młotkiem.Wesołe jest życie staruszka.Mam cichą nadzieję że na Anioł Pański,zrobi sobie przerwę obiadową,a na Koronkę Do Miłosierdzia Bożego,podwieczorek :). Wdaje się,ze nie jest fanem "Rock Metal",bo użyłby młota pneumatycznego,na przemian z piłą tarczową,zna gość umiar ;)
dobrego dnia :*


 

avatar użytkownika gość z drogi

78. już po Koronce :)

przestał "zakłucacz ?"
a moze on tak do 22 giej :)
awaria usunięta,ot nie ma jak"reset" temu od wiertarki też by sie przydał :)))
popołudniowe pozdrowienia

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

79. kapuśniak

10 dkg surowego boczku
jedno krzence udko
parę plasterków kiełbasy "podwawelskiej"
15- 20 dkg kiszonej kapusty
2 średniej wielkości pomidory,można też dodać,drobno pokrojoną słodką paprykę
15-20 dkg kiszonej kapusty
2 średniej wielkości ziemniaki
średniej wielkości cebula
2 łyżki gęstej śmietany
wykonanie:
Kapustę drobno poszatkować,pomidory (paprykę)też,i do gara gotować.
boczek (odkroić skórkę i wywiesić dla sikorek za okno.Resztę pokroić w drobną kostkę,cebulę też.Podsmażyć z dwoma łyżkami oleju,dodać do gotującej się kapusty.,dodać kurzence udko
Pokrojone w kostkę kartofle,gotować osobno,z plasterkami kiełbasy,i przyprawami,moje "ziółka",pieprz,siekany koperek,lubczyk i.t.p..Jeśli kapusta,boczek i udko miękkie,dodać gotowane kartofle,z kiełbasą i przyprawami,do zupy..Gotować jeszcze chwilę,dodać soli do smaku (bądź troszkę bulionu warzywnego - Winiary). Zabielić mieszając śmietaną
Można też,zamiast kartofli,ugotować na sypko,trochę białego ryżu,i i podawać wraz z kapuśniakiem :)
smacznego :)


 

avatar użytkownika gość z drogi

80. smacznego :)

w moim wykonaniu,ziemniaczki pokrojone w kostkę gotuję osobno i pod koniec dodaję do Kapuśniaczku :)
Dobrego dnia sobotniego :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

81. na taki zapłakany sobotni dzień

z kapuśniaczkiem z nieba,ta zupa jest wyjątkowo wskazana ,na poprawę i humoru i kondycji :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

82. ziemniaczki pokrojone w kostkę gotuję osobno i pod koniec dodaję

tego nie napisałem,ale robię tak samo (przy ogórkowej też). Inaczej będą twarde.Znów mnie złapała grypa :(


 

avatar użytkownika gość z drogi

83. .Znów mnie złapała grypa :(

a może herbatka z miodem i imbirem ?
nie tylko smaczna ale i skuteczna
zdrowia,zdrowia,zdrowia :)

gość z drogi

avatar użytkownika TW Petrus13

84. "bajgle" czy "obwarzanki"

a chodzi "szyld - Bajgle".A niby czemu nie obwarzanki?.https://pl.wikipedia.org/wiki/Bajgiel.Wiki czasem coś tam prawdy powie,opisując tradycję.Pewnie znów wywołam wcześniejszą III wojnę światową ;).Ale moje cebulowe "babeczki" z foremek,z podsmażoną cebulką,podbiły podniebienia pań :p!.A skoro tak staję w szranki na ubitej ziemi z "bajglami"!,i zrobię "obwarzanki" po mojemu (fakt trochę z nimi roboty),ale ja czasami testuję kulinarną strategię (w boju) przeciwnika!.
http://smakowitychleb.pl/cebulowe-bajgle-na-zaczynie-poolish/?utm_source....
nie będzie "bajgiel" a bhttp://smakowitychleb.pl/cebulowe-bajgle-na-zaczynie-poolish/?utm_source=smakowitychleb&utm_medium=email&utm_campaign=newsletter.
nie będzie "bajgiel" a będzie "obwarzanek"!,a co kurna,poznałem troszkę tajemnicę ziółek ;).
Fakt trzeba po upieczeniu,podawać lekko ostygnięte (nie tylko wybranym). Widziałem oczy (w trakcie jedzenia,moich wariacji na temat). No i mam problem,gdzie mieści się ("poli-tyka",w smaku,żołądku,bądź trochę niżej) "statyczysnego" Polaka :)?


 

avatar użytkownika TW Petrus13

85. a niby czemu nie z anyżkiem :(

http://smakowitychleb.pl/tunnbrod-szwedzkie-podplomyki/?utm_source=smako...
"ciutek" anyżku,a jak ktoś ma (kolki żołądkowe") jako dodatek (też "ciutek") koper włoski.