W kinie ze Stalinem
System wladzy w Rosji Sowieckiej od zakonczenia wojny (1945) do smierci Stalina (1953) byl przedziwny. Rzad wlasciwie przestal funkcjonowac. Stalin polecil czlonkom Prezydium, by tworzyli rozne komisje, ktore nie mialy okreslonego przedmiotu, ktorym mialy sie zajmowac. Ich czlonkowie dowolnie wymyslali cos tam i cos tam niby robili.
Rownie zle bylo z najwyzszym cialem kolektywnym, czyli Biurem Politycznym KPZR. Niby, formalnie jego sklad byl ustalony, ale Stalin zapraszal niektorych czlonkow na posiedzenia -jezeli tak to mozna nazwac- a innych pomijal w zaleznosci od humoru. Ci podpadnieci drzeli, ale trzeba przyznac, ze los tych wrbranych do "wewnetrznego kregu" tez nie byl o wiele lepszy. Biuro Polityczne, a wlasciwie "wewnetrzny krag" nie mialo harmonogramu pracy. Spotykalo sie w zaleznosci od woli Stalina. Obradowano, jezeli tak to mozna nazwac, prawie codziennie. Po prostu, Stalin poprzez Sekretariat KC KPZR zawiadamial wybrancow, by stawili sie w Kremlu. Stalin wstawal pozno, wiec spotkania zaczynaly sie zwykle o 20:00. Najczesciej, miejscem, ze tak powiem, pracy, byla kremlowskia sala kinowa. Projektor filmowy ustepowal jakoscia standardowym aparatom uzywanych w kinach publicznych. Wyswietlane tam byly filmy zdobyczne, "zorganizowane", czasem kupione. Stalin najbardziej lubil filmy amerykanskie, glownie "westerny". Po projekcji przeklinal na nie i dawal wlasciwa, "klasowa" interpretacje. a nastepnie kazal puszczac nastepny.
Widzowie nie znali jezykow obcych, wiec tresc filmow byla "dubbingowana" przez ministra Kinematografii, I.I.Bolszakowa. On tlumaczyl na jezyk rosyjski teksty z kazdego mozliwego jezyka wystepujacego na swiecie. A dokladniej, przed projekcja dostawal streszczenie, ktore staral sie zapamietac. Nie bylo mu latwo, bo filmow bylo bardzo duzo. Tak wiec mylil przebieg akcji, poprzestawal na uwagach typu: "Teraz wychodzi z pokoju", "Teraz przechodzi przez ulice" - co kazdy glupi sam na wlasne oczy przeciez widzial. itp. Ratowal sie chlop jak mogl.
W krotkich przerwach pomiedzy projekcjami wymieniano uwgi na temat najwazniejszych spraw panstwowych i w ten sposob zapadaly decyzje przywodztwa Kraju Robotnikow i Chlopow.
Na koniec, okolo 1-ej, 2-ej w nocy Stalina rzucal niezmiernnie te sama propozycje: "No dobrze, idzmy cos zjesc. Dlaczego nie?". Zaproszeni goscie wcale nie byli glodni, a w dodatku musieli, w przeciwienstwie do Stalina, wstac rano do pracy. Mimo to, zgodnie odpowiadali, ze tak, tak, sa glodni. Towarzystwo wsiadalo w samochody i jechalo na Dacze Stalina. Beria i Malenkow zwykle jechali w jednym samochodzie ze Stalinem. Trasa byla wybierana w ostatniej chwili przez Stalina. Nawet ochroniarze dowiadywali sie o niej tuz przed wyruszeniem.
Dacza byla od poczatku bardzo chroniona, ale ciagle poziom tej ochrony wzrastal. Nie wystarczaly dwa mury ja otaczajace i liczni, uzbrojeni funkcjonariusze.Stalin byl niezwykle podejrzliwy i nie ufal nikomu.
Nastepnie zaczynal sie rytual jedzenia. Stalin mial swoje ulubione potrawy, ale nigdy nie ruszyl ani keska, dopoki ktos z towarzyszy nie sprobowal dania. Na przyklad mowil: "Nikita, popatrz, tu sa podrobki gesie. Juz je probowales?". Na to Chruszczow przepraszajaco odpowiadal: "O, zapomnialem", i zaczynal konsumpcje dania. Dania byly zwykle smaczne, no moze poza wyjatkiem sledzi, ktore Stalin uwielbial. Problem polegal na tym, ze smakowaly mu sledzie tylko w wersji bardzo wymoczonej. Dla mnie sa one mdle i nie lubie ich w tej wersji. Na szczescie, na stole staly solniczki i biesiadnicy mogli sobie porzadnie te sledzie posolic i ze smakiem je zjesc.
Pozniej nastepowala najbardziej ryzykowna czesc nocnego obiadku, czyli picie alkoholu. Stalin mial mocna glowe i lubil sobie wypic. Tlumaczyl, to tym, ze jego ojciec-szewc byl alkoholikiem; wyprzedawal wszystko z domu, co nadawalo sie do spieniezenia. Bywalo, ze moczyl palce w winie i dwal je do ssania malemu Wissarionowiczowi.
Pito winko i szampany. Biedny byl ten, na kogo padl wybor Generalissimusa. W ten sposob zapili sie na smierc, jako pierwsi, Szczerbakow i Zdanow. Ten pierwszy zdazyl jeszcze przed zgonem doniesc Stalinowi, ze Beria, Malenkow i Mikojan po cichu kazali kelnerce, by polewala im barwiona wode zamiast wina. Byl to jeden ze sposobow, by dotrzymac tempa Stalinowi.
Stalin lubil przechwalac sie, ze jest bardzo dobrym strzelcem. Na przyklad kiedys niby zastrzelil 12 kuropatw, pojechal na nartach, by zabrac kule i zastrzelil nastepny tuzin. Kuropatwy mialy na niego czekac.
Kiedys, w czasie obiadku wyszedl przeploszyc wroble. Krzywdy im nie zrobil, ale postrzelil jednego czekiste. Innym razem tak zaczal wymachiwac strzelba, ze prawie ustrzelil Mikojana. Towarzystwo zamarlo z wrazenia.
Dygnitarze nie mogli byc zbyt wydajni w czasie pracy, bo musieli jakos odespac nocne obiady i byc gotowi na kolejne. Zwykle sobie podsypiali w pracy. Tak wygladalo i tak dzialalo najscislejsze grono decydentow Kraju Rad przez wiele lat.
Trzeba powiedziec, ze czasy nie byly banalne i towarzystwo tez nie bylo banalne. Jakkolwiek bylo to obojetne milionom ludzi wymordowanych przez rezim stalinowski.
Zrodlo: Pamietniki Chruszczowa pt. "Khrushchev Remembers", Little Brown and Company, Boston, Toronto 1970, ss.296-306.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Tymczasowy
Kinematokracja towarzysza Stalina
http://film.onet.pl/artykuly-i-wywiady/kinematokracja-towarzysza-stalina...
Oglądał wszystko jak leci, wytykał błędy, doradzał, chwalił i ganił, lubił agitki, westerny i jazzowe musicale – nie było w Związku Radzieckim miłośnika kina nad Józefa Stalina.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl