Po co ci magistrzy?
jlv2, czw., 08/01/2009 - 10:06
Otóż po zmianie ustroju zaistniały dwa zjawiska:
1. do niemal każdej pracy trzeba mieć wyższe,
2. namnożyło się szkół wyższych, jak psów.
Króliki, za przeproszeniem, się wolniej mnożą, jak szkoły wyższe. A jakie tam "atrakcyjne" kierunki!!!! Wymieńmy kilka:
1. informatyka i zarządzanie,
2. politologia,
3. stosunki międzynarodowe,
4. dziennikarstwo,
5. europeistyka,
6. bankowość.
Można to wydłużyć sporo, ja tylko skomentuję te:
Ad. 1. Ani informatyk, ani manager,
Ad. 2. co to w ogóle jest?
Ad. 3. ja bez studiów w tym kierunku wiem, które państwo które robi w bambuko. Absolwent tego nie wie.
Ad. 4. To się czuje lub nie. Nauczyć się tego nie sposób.
Ad. 5. Ogólna teoria pitolenia, jak to wspaniale jest w Unii. Tego małpę idzie nauczyć w 3 dni.
Ad. 6. Jak się obraca pieniędzmi (w teorii)
Potem wychodzi magisterek i myśli, że jak zażąda tylko 5000 na rękę, to firmy na klęczkach będą prosiły go o zgodę. A tu się okazuje, że jak dadzą 1000, to już winien dziękować.
Proszę zauważyć, że jakoś prywatne polibudy, prywatne akademie medyczne, prywatne uniwerki nie powstały. Bo, aby coś takiego zrobić, to oprócz pieniędzy z czesnego, trzeba mieć wyposażenie i kadrę. Ględzić o takiej europeistyce każdy może, ale już fizyka, lekarza, matematyka ględzeniem się nie zrobi. On musi jakoś się tego nauczyć.
Cóż, sam skończyłem Polibudę we Wrocku (wydział elektryczny). Tam nie było "zmiłuj się". Analiza matematyczna, teoria obwodów i wiele innych. Mnie było łatwiej, bo jestem po technikum energetycznym, więc wiedziałem wcześniej, co to takiego np. cosinus fi lub co to jest np. silnik asynchroniczny lub co to jest punkt spływu w sieci elektroenergetycznej.
I co się okazuje dziś. Absolwenci takich polibud na ogół bez wysiłku znajdują pracę, niekoniecznie w swoim zawodzie, ale zawsze.
Sam zrobiłem kilku doktorów, magistrów coś koło kopy, licencjatów dawno przestałem liczyć z programowania. Ale żaden mój klient nie był np. z polibudy czy uniwerku. Owszem, kilku się trafiło, ale zawsze na zasadzie: nie mogę tego złapać, pomóż, czyli klasyczne korki. On się chciał nauczyć sam to robić.
A na tych wesołych kierunkach śmiech na sali. Egzamin z programowania w Javie. Kompy studentów podpięte do internetu. Na każdym GG. Myślałem, że to niemożliwe, by równocześnie załatwić na egzaminie trzech gości równocześnie, pamiętając, ile mnie zdrowia kosztowało dawno temu zaliczenie z FORTRANu. Dwa tygodnie się z tym pałowałem (a FORTRAN znałem jeszcze w szkole średniej). A oni mi mówią, że żaden problem. Każdy miał inne zadanie. Ale różniły się tym, że jeden miał np. zrobić prostokątną zieloną ramkę wokół napisu, a drugi niebieską owalną pod napisem. Dostałem trzy zadania. Tak naprawdę chwilę męczyłem się z pierwszym (15 minut), bo potem tu zmień parametr, to przesuń wyżej, a to niżej i tak dalej. I odeślij kod źródłowy przez GG.
A potem mamy wysoki wskaźnik skończonych studiów wyższych (o wiele wyższy, jak za wrednej komuny), tylko nikt takich "fachowców" nie chce zatrudnić. Bo taki "specjalista" od Javy dostaje wytrzeszczu gał, jak go spytają na rozmowie kwalifikacyjnej: "co robi klauzula finally w Javie?". No takie cholery, że papierka nie uznają, tylko się śmieją zapytać. I potem płacz.
Po co nam tylu takich magistrów? Może mniej na ilość, a więcej na jakość.
[Dane zebrane z mojej firmy, z rozmów kwalifikacyjnych.
Uwaga, 99% absolwentów tych "popularnych" kierunków zdycha przy zadaniach prymitywnych. Aby nie być gołosłownym:
Zad. 1. mamy trzy wiersze po trzy kolumny i w każdym punkcie jest punkt. Czyli mamy 9 punktów 3 na 3. Należy czerema odcinkami zaznaczyć wszystkie. Bez jaj typu, że przez każde 3 punkty przechodzi jedna prosta, byle była odpowiednio gruba. Ale muszą być połączone ze sobą, koniecznie unikursalne
Zad. 2. Trasa kolejowa od Szczecina do Rzeszowa wynosi 600 km. O danej godzinie startuje tam pociąg jadąc 100 km/h. Równocześnie z Rzeszowa startuje samolot lecący z prędkością 300 km/h. Jak doleci do pociągu, to zawraca, leci z powrotem, potem znowu zawraca na spotkanie pociągu i tak do przyjazdu pociągu do Rzeszowa. Jaką drogę przebył samolot?
Zad. 3. Mamy sześcian o boku 1 metr. Z każdego rogu odcinamy kawałeczek licząc w ten sposób, że na danym rogu wyznaczamy trzy odcinki łączące połowę każdej krawędzi z drugą w połowie długości krawędzi. Jaka będzie objętość pozostałości po odcięciu (ilu?) tych ścinków?
Zapewniam z autopsji. Lałem ze śmiechu. Albo w ogóle tego nie dali rady rozwiązać, albo dokonywali cudów matematycznych, by to jakoś policzyć. Każde zadanie da się zrobić w minutę, może dwie.
Witamy w Unii z jej wskaźnikiem wykształcenia.]
- jlv2 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. jlv2
2. @Moherowy Fighter
3. reforma
4. Trafione z tymi politologami
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
5. Jlv2
6. Hehe, próbowałem bawić się w
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'